v 03 124







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
III.124)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga III - Drugi
rok życia publicznego





  POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –






124.
JEZUS DO WIEŚNIAKÓW GIOKANY: «MIŁOŚĆ JEST POSŁUSZEŃSTWEM»
Napisane 23 sierpnia 1945. A,
6235-6243
Jeszcze całkiem nie świta. Jezus stoi
pośrodku zniszczonego sadu Dorasa. [Widać] szeregi
umarłych drzew lub umierających, z których wiele zostało już ściętych
lub
wyrwanych. Wokół Niego – wieśniacy Dorasa i Giokany oraz apostołowie.
Niektórzy
stoją, inni siedzą na przewróconych pniach. Jezus zaczyna mówić:
«Nowy dzień i nowy wymarsz. I to nie
tylko Ja odchodzę, lecz
odchodzicie także wy, jeśli nie fizycznie to duchowo, przechodząc do
innego pana.
Zostaniecie więc przyłączeni do innych wieśniaków, dobrych i pobożnych.
Utworzycie jedną jedyną
rodzinę, w której będziecie mogli rozmawiać o Bogu i o Jego Słowie, bez
posługiwania
się podstępami, żeby to czynić. Podtrzymujcie się wzajemnie w wierze.
Pomagajcie sobie nawzajem. Wybaczajcie
sobie braki. Bądźcie dla siebie przykładem.
To jest miłość. I choć różnie to
zostało wyrażone, to jednak
usłyszeliście wczoraj wieczorem od apostołów, że zbawienie jest w
miłości. Szymon
Piotr przez swe słowo proste i dobre pozwolił wam dostrzec, jak miłość
zmienia
ociężałą naturę, wynosząc ją do nadprzyrodzoności. [Powiedział wam,] że
osoba
bez miłości może się stać zepsuta i psująca [innych], jak zwierzę
zabite, którego
nie upieczono, lub przynajmniej bezużyteczna jak drewno, które
niszczeje w wodzie i nie nadaje się do
rozpalenia ognia. [Powiedział,] że miłość może uczynić tego osobnika
człowiekiem,
który już żyje w atmosferze Boga i w konsekwencji – istotą, wymykającą
się
zepsuciu i stającą się pożyteczną dla swego bliźniego.
Wierzcie w to, dzieci, że wielką siłą
Wszechświata jest miłość.
Nigdy nie zmęczę się powtarzaniem tego. Wszelkie nieszczęścia świata
pochodzą z
braku miłości, poczynając od śmierci i chorób, które zrodziły się z
odrzucenia
przez Adama i Ewę miłości wobec Najwyższego Pana.


Miłość bowiem jest posłuszeństwem.
Kto nie jest posłuszny,
jest buntownikiem. Ten, kto się buntuje, nie kocha tego, przeciw
któremu się buntuje. Ale także inne tragedie – powszechne
lub [odnoszące się do] pojedynczych [osób], jak wojny albo zniszczenia
w jednej czy
dwóch rywalizujących ze sobą rodzinach – skąd pochodzą? Z egoizmu,
czyli braku miłości. Wraz ze
zrujnowaniem rodzin
przychodzą też zniszczenia materialne z powodu kary Bożej. Bóg bowiem,
wcześniej czy
później, uderza zawsze tego, który żyje bez miłości. Wiem, że krąży tu
legenda...
Z jej powodu jestem przez niektórych nienawidzony, inni patrzą na Mnie
z lękiem lub
mówią [o Mnie] jako o nowej pladze albo tolerują, z obawy przed karą.
Wiem o
krążącej tu legendzie, iż to Moje spojrzenie przyniosło przekleństwo
tym polom. To nie Mój wzrok, lecz
ukaranie egoizmu człowieka niesprawiedliwego i okrutnego. Gdyby Mój
wzrok miał spalać
ziemie wszystkich nienawidzących Mnie, zaprawdę, bardzo niewiele
zieleni pozostałoby w
Palestynie!
Ja nigdy nie mszczę się za zadawane
Mi zniewagi. Oddaję jednak Ojcu tych, którzy z uporem
trwają w swym grzechu egoizmu wobec bliźniego i drwią bluźnierczo z
przykazania
[miłości]. Im więcej słyszą słów usiłujących ich przekonać i słów
zdolnych zdobyć ich dla miłości,
tym bardziej okrutni się stają. Ja zawsze jestem gotów wyciągnąć rękę,
żeby
powiedzieć okazującemu skruchę: “Odpuszczam ci. Idź w pokoju.” Nie
obrażam jednak
Miłości, godząc się na niezmienną zatwardziałość. Niech to zawsze
będzie obecne w
waszym duchu. Wtedy ujrzycie rzeczy w sprawiedliwym świetle i
zaprzeczycie legendom,
które zawsze są sprzeczne z prawdą, czy to przez cześć, czy przez lęk
pełen gniewu.
Przechodzicie do innego pana, lecz
nie opuszczacie tych ziem. W stanie, w jakim są, wydaje się szaleństwem
zajmowanie się nimi. A
jednak mówię wam: wykonujcie na nich wasz obowiązek. Aż dotąd
czyniliście to z lęku
przed nieludzkimi karami. Wypełniajcie go teraz nadal cały czas,
wiedząc, że nie
będziecie traktowani
jak przedtem. A nawet mówię wam: im bardziej po ludzku będzie się was
traktować, z
tym bardziej radosną gorliwością musicie pracować, żeby odpłacić –
przez pracę – za
człowieczeństwo temu, kto was traktuje po ludzku. Prawdą jest, że
panowie mają
obowiązek być ludzkimi wobec swych poddanych. [Muszą] pamiętać, że
wszyscy pochodzimy z tego samego pnia.
Naprawdę wszyscy ludzie rodzą się tak samo nadzy i po śmierci w taki
sam sposób
zgniją, tak samo biedni, jak i bogaci. [Należy pamiętać,] że bogactwa
nie są dziełem tych, którzy je posiadają, lecz
tych, którzy je gromadzili, uczciwie lub nieuczciwie. Nie trzeba
otaczać siebie chwałą
i uciskać z powodu posiadanych bogactw. Trzeba natomiast wyciągać z
nich dobro – i to dla innych –
służąc innym z miłością, roztropnie i sprawiedliwie, żeby prawdziwy
Pan, którym
jest Bóg, spoglądał na nas bez surowości. Boga bowiem nie kupuje się i
nie zwodzi klejnotami ani talentami złota,
lecz zjednuje się Jego przyjaźń naszymi dobrymi działaniami. Jeśli jest
prawdą, [że
panowie mają obowiązek być ludzkimi], to również z drugiej strony jest
prawdą, że słudzy są zobowiązani być dobrymi
dla swoich panów.
Z prostotą i dobrą wolą czyńcie wolę
Boga, który chce, żebyście żyli w tych skromnych
warunkach. Znacie przypowieść o złym bogaczu - żarłoku. Widzicie, że w
Niebie nie
wynagradza się za złoto, lecz za cnotę. Cnoty i poddanie się woli Boga
czynią Boga
przyjacielem człowieka. Wiem, że to bardzo trudne być zdolnym widzieć
Boga poprzez
dzieła ludzi. To proste, gdy ktoś jest dobry. To trudne, gdy [człowiek]
jest zły.
Może on bowiem doprowadzić duszę do przekonania, że [nawet] Bóg nie
jest dobry. Wy
jednak zatryumfujcie nad złem, zadawanym wam przez człowieka, którego
kusi szatan. Wznosząc się ponad to, co wywołuje
wasze łzy, zauważcie prawdę boleści i jej piękno. Boleść pochodzi od
Zła. Bóg
jednak – nie mogąc go obalić, gdyż ta siła istnieje i stanowi próbę
duchowego
złota synów Bożych – zmusza je do wyciśnięcia z jego trucizny
leczniczego soku,
dającego życie wieczne. Cierpienie bowiem kąsając, wywołuje u dobrych
takie reakcje, które ich uduchowiają
coraz bardziej, czyniąc ich świętymi.
Wy zatem, bądźcie dobrymi,
okazującymi szacunek, uległymi. Nie
osądzajcie panów. Oni mają już swego Sędziego. Chciałbym, żeby wydający
wam
polecenia stał się sprawiedliwym, dla uczynienia wam drogi prostszą i
zapewnienia sobie życia
wiecznego. Pamiętajcie jednak, że im bardziej przykry do wypełnienia
jest obowiązek,
tym większa jest zasługa w oczach Boga. Nie usiłujcie oszukiwać pana.
Pieniądze i
plony zabrane podstępnie ani nie wzbogacają, ani nie nasycają. Niech
czyste będą
wasze ręce, wasze wargi, wasze serca. Wtedy będziecie obchodzić
przepisane święta i
wasze szabaty w łasce w oczach Pana, nawet jeśli będą was zmuszać [do
pracy] na roli.
Wasz trud będzie miał naprawdę więcej
wartości niż modlitwa
obłudnego – jednego z tych, którzy idą wypełnić przepis dla otrzymania
pochwał
świata, w rzeczywistości zaś wykraczają przeciw przepisowi, przez swój
brak
posłuszeństwa Prawu. Mówi ono bowiem, że przepisu o szabacie i o
uroczystościach
Izraela mają przestrzegać oni sami oraz ich domownicy. [Prawdziwa] modlitwa
to nie
czynność [modlenia się wargami], lecz miłość [okazywana Bogu]. Jeśli
więc
wasze serca kochają Boga w sposób święty, we wszystkich okolicznościach
wypełnią
obrzędy szabatowe i świąteczne lepiej niż ci, którzy przeszkadzają wam
w nich
uczestniczyć.
Błogosławię was i opuszczam, gdyż
słońce wstaje, a chcę dotrzeć do wzgórz zanim jeszcze
nasili się upał. Wkrótce ujrzymy się ponownie, gdyż jesień nie jest
daleko. Pokój
niech będzie z wami wszystkimi, nowymi i dawnymi sługami Giokany, i
niech on uspokoi wasze serca.»
Jezus oddala się, przechodząc
pomiędzy wieśniakami. Błogosławi każdego z osobna. Za
wielką uschłą jabłonią znajduje się w połowie ukryty mężczyzna. Jezus
przechodzi,
jakby nic nie zauważając,
wtedy ten ukazuje się i mówi:
«Jestem zarządcą Giokany. Powiedział
mi: “Jeśli Rabbi Izraela
przyjdzie, pozwól Mu zatrzymać się na moich ziemiach i pozwól Mu mówić
do sług.
Zyskam dzięki temu lepszą pracę [moich ludzi], bo On naucza tylko
dobrych rzeczy.” I wczoraj –
kiedy dał mi znać, że począwszy od dziś oni (wskazuje na wieśniaków
Dorasa) są z nami, a te ziemie
należą do Giokany – napisał mi: “Jeśli Rabbi przyjdzie, posłuchaj tego,
co powie,
i zgodnie z tym działaj, żeby nam się nie przydarzyło nieszczęście.
Okaż Mu honory,
lecz patrz, czy odwoła przekleństwo tych ziem.” Wiedz bowiem, że ich
zakupienie
stało się punktem honoru dla Giokany, ale sądzę, że już tego żałuje.
Dobrze
będzie, jeśli zamienimy je w pastwiska...»
«Czy słyszałeś Mnie, kiedy mówiłem?»
«Tak, Nauczycielu.»
«Wiesz zatem, jak macie się zachować,
ty i twój pan, aby otrzymać
błogosławieństwa od Boga. Donieś o tym twojemu panu. Ze swej strony
również łagodź
jego rozkazy – ty, który masz względy u swego pana i widzisz, czym jest
naprawdę
zmęczenie człowieka pracującego na polu. Lepiej jednak, żebyś utracił
jego
życzliwość i swoje miejsce niż żebyś zatracił swą duszę. Żegnaj.»
«Ale mam Cię otoczyć honorami...»
«Nie jestem bożkiem. Nie potrzebuję
wyrachowanych honorów
[oddawanych] dla otrzymania łask. Czcij Mnie swym duchem, wprowadzając
w czyn to, co
usłyszałeś, a usłużysz Bogu i zarazem panu.»
I Jezus – a za Nim
uczniowie i niewiasty oraz wszyscy wieśniacy – przechodzi przez pola.
Idą drogą przez wzgórza,
żegnani ciągle przez wszystkich.


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
124 03 (3)
124 03 (2)
2010 03, str 119 124
863 03
ALL L130310?lass101
Mode 03 Chaos Mode
2009 03 Our 100Th Issue
jezyk ukrainski lekcja 03
DB Movie 03 Mysterious Adventures

więcej podobnych podstron