Kronika Galla fragm




STAROPOLSKA ON-LINE - ŚREDNIOWIECZE





































































Dziejopisarstwo



Hagiografia



Biblia
i apokryfy



Kazania
i mowy



Modlitwy



Poezja
religijna



Poezja
świecka



Dramat



Publicystyka



Varia



Opracowania






















Anonim tzw. Gall
KRONIKA
POLSKA(fragmenty)

Autor Kroniki, od wieku XVI określany
mianem Galla (czyli Francuza), był zapewne
benedyktyńskim mnichem pochodzącym z Francji,
który przybył do Polski z Węgier na początku XII
wieku. Chociaż swą Kronikę napisał po
łacinie, ze względu na jej wyjątkowość: ścisły
związek z historią naszego państwa, wartość
źródłową i walory artystyczne, uznaje się ją
powszechnie za pierwsze znaczące dzieło polskiego
piśmiennictwa. Powstała prawdopodobnie na
konkretne zamówienie, w latach 1112-1116. W trzech
księgach Anonim przedstawił dzieje Polski od
czasów legendarnych do roku 1113. Każdą z nich
poprzedził dedykacją w formie listu i wierszowanym
epilogiem (skrótem). Wiadomości czerpał Gall
zarówno ze źródeł pisanych (np. Żywot św.
Wojciecha, roczniki), jak i z tradycji ustnej.
Nie ma tu typowej dla kroniki chronologii według
dat rocznych; są to raczej tzw. gesta -
dzieje rycerskie królów i książąt, opowieści o ich
wojennych czynach (por. starofrancuskie
chansons de geste, np. Pieśń o
Rolandzie). Głównym bohaterem Kroniki
jest wysławiany przez autora Bolesław Krzywousty,
którego politykę zmierzającą do odrodzenia
królestwa polskiego wyraźnie popierał. Dzieło
pisane jest łaciną silnie zrytmizowaną i
zrymowaną, przechodzącą miejscami w regularny
wiersz. Najstarszy zachowany odpis Kroniki
pochodzi z wieku XIV.
ZACZYNA SIĘ KRONIKA
I DZIEJE KSIĄŻĄT I WŁADCÓW POLSKICH
Najpierw przedmowa

Ponieważ na rozległych obszarach świata
królowie i książęta dokonują nader wielu czynów
godnych pamięci, które z powodu niechęci i
niedbałości, a może nawet z braku ludzi uczonych,
okrywa milczenie - uznaliśmy za rzecz wartą trudu
niektóre czyny książąt polskich opisać raczej
skromnym [naszym] piórem, ze względu na pewnego
chwalebnego i zwycięskiego księcia imieniem
Bolesław, niżli nic w ogóle z tych godnych uwagi
zdarzeń nie zachować dla potomności; a to z tego
zwłaszcza względu, że narodził się [on] z daru
Bożego i na prośby świętego Idziego, dzięki
któremu, jak wierzymy, zawsze towarzyszy mu
powodzenie i zwycięstwo. Lecz ponieważ kraj
Polaków oddalony jest od szlaków pielgrzymich i
mało komu znany poza tymi, którzy za handlem
przejeżdżają tamtędy na Ruś, niech się zatem
nikomu to nie wyda niedorzecznym, jeśli parę słów
na ten temat powiem, i niech nikt nie uzna tego za
[zbyt] uciążliwe, jeśli dla opisania części obejmę
całość. A więc [zaczynając] od północy, jest
Polska północną częścią Słowiańszczyzny, ma zaś za
sąsiadów od wschodu Ruś, od południa Węgry, od
południowego zachodu Morawy i Czechy, od zachodu
Danię i Saksonię. Od strony zaś Morza Północnego,
czyli Amfitrionalnego, ma trzy sąsiadujące z sobą
bardzo dzikie ludy barbarzyńskich pogan,
mianowicie Selencję, Pomorze i Prusy, przeciw
którym to krajom książę polski usilnie walczy, by
je na wiarę [chrześcijańską] nawrócić. Jednakże
ani mieczem nauczania nie dało się serc ich
oderwać od pogaństwa, ani mieczem zniszczenia nie
można było tego pokolenia żmij zupełnie wytępić.
Częstokroć wprawdzie naczelnicy ich pobici przez
księcia polskiego szukali ocalenia w chrzcie; lecz
znów zebrawszy siły wyrzekali się wiary
chrześcijańskiej i na nowo wszczynali wojnę
przeciw chrześcijanom. Są też poza nimi, a w
obrębie wybrzeży Amfitriona, inne barbarzyńskie
ludy pogan i wyspy niezamieszkałe, gdzie leży
wieczny śnieg i lód.
Ziemia słowiańska tedy, która na północy
dzieli się czy też składa z takich osobnych krain,
ciągnie się od Sarmatów, którzy zwą się też
Getami, aż do Danii i Saksonii; od Tracji zaś
poprzez Węgry - zajęte niegdyś przez Hunów,
zwanych też Węgrami - a w dalszym ciągu przez
Karyntię, sięga do Bawarii; na południu wreszcie
wzdłuż Morza Śródziemnego poczynając od Epiru
przez Dalmację, Chorwację i Istrię dobiega do
wybrzeża Morza Adriatyckiego, gdzie leży Wenecja i
Akwileja [i tam] graniczy z Italią. Kraj to
wprawdzie bardzo lesisty, ale niemało przecież
obfituje w złoto i srebro, chleb i mięso, w ryby i
miód, a pod tym zwłaszcza względem zasługuje na
wywyższenie nad inne, że choć otoczony przez tyle
wyżej wspomnianych ludów chrześcijańskich i
pogańskich i wielokrotnie napadany przez wszystkie
naraz i każdy z osobna, nigdy przecież nie został
przez nikogo ujarzmiony w zupełności; kraj, gdzie
powietrze zdrowe, rola żyzna, las miodopłynny,
wody rybne, rycerze wojowniczy, wieśniacy
pracowici, konie wytrzymałe, woły chętne do orki,
krowy mleczne, owce wełniste.
Lecz aby nie przedłużać zbytnio tej dygresji,
powróćmy do powziętego zamiaru. Jest zaś zamiarem
naszym pisać o Polsce, a przede wszystkim o
księciu Bolesławie i ze względu na niego opisać,
niektóre godne pamięci czyny jego przodków. Teraz
więc w takim porządku zacznijmy wykładać nasz
przedmiot, aby od korzenia posuwać się w górę ku
gałęzi drzewa. [...]
O wspaniałości i mocy sławnego
Bolesława1

Większe są zaiste i liczniejsze czyny
Bolesława, aniżeli my to możemy opisać lub prostym
opowiedzieć słowem. Bo jakiż to rachmistrz
potrafiłby mniej więcej pewną cyfrą określić
żelazne jego hufce, a cóż dopiero przytoczyć opisy
zwycięstw i tryumfów takiego ich mnóstwa! Z
Poznania bowiem miał 1300 pancernych2 i
4000 tarczowników3, z Gniezna 1500
pancernych i 5000 tarczowników, z grodu
Władysławia4 800 pancernych i 2000
tarczowników, z Giecza 300 pancernych i 2000
tarczowników; ci wszyscy waleczni i wprawni w
rzemiośle wojennym występowali do boju za czasów
Bolesława Wielkiego. Co do rycerstwa z innych
miast i zamków, to wyliczać je byłoby to dla nas
długi i nieskończony trud, a dla was może
uciążliwym byłoby tego słuchać. Lecz by wam
oszczędzić żmudnego wyliczania, podam wam bez
liczby ilość tego mnóstwa: więcej mianowicie miał
król Bolesław pancernych, niż cała Polska ma za
naszych czasów tarczowników; za czasów Bolesława
tyle prawie było w Polsce rycerzy, ile za naszych
czasów znajduje się ludzi wszelakiego
stanu5.
O cnocie i szlachetności sławnego
Bolesława

Taka była okazałość rycerska króla Bolesława,
a nie mniejszą posiadał cnotę posłuszeństwa
duchowego. Biskupów mianowicie i swoich kapelanów
w tak wielkim zachowywał poszanowaniu, że nie
pozwolił sobie usiąść, gdy oni stali, i nie
nazywał ich inaczej, jak tylko "panami", Boga
czcił z największą pobożnością, Kościół święty
wywyższał i obsypywał go królewskimi darami. Miał
też ponadto pewną wybitną cechę sprawiedliwości i
pokory; gdy mianowicie ubogi wieśniak lub jakaś
kobiecina skarżyła się na któregoś z książąt lub
komesów6, to chociaż był ważnymi
sprawami zajęty i otoczony licznymi szeregami
magnatów i rycerzy, nie pierwej ruszył się z
miejsca, aż po kolei wysłuchał skargi żalącego się
i wysłał komornika po tego, na kogo się skarżono.
A tymczasem samego skarżącego powierzał któremuś
ze swych zaufanych, który miał się o niego
troszczyć, a za przybyciem przeciwnika sprawę
podsunąć z powrotem królowi - i tak wieśniaka
napominał, jak ojciec syna, by zaocznie bez
przyczyny nie oskarżał i aby przez niesłuszne
oskarżenie na siebie samego nie ściągał gniewu,
który chciał wzniecić na drugiego. Oskarżony na
wezwanie bez zwłoki co prędzej przybywał i dnia
wyznaczonego mu przez króla nie chybił, bez
względu na jakąkolwiek okoliczność. Gdy zaś
przybył wielmoża, po którego posłano, nie okazywał
mu Bolesław niechętnego usposobienia, lecz
przyjmując go z pogodnym i uprzejmym obliczem,
zapraszał do stołu, a sprawę rozstrzygał nie tego
dnia, lecz następnego lub trzeciego. A tak pilnie
rozważał sprawę biedaka, jak jakiego wielkiego
dostojnika. O jakże wielką była roztropność i
doskonałość Bolesława, który w sądzie nie miał
względu na osobę, narodem rządził tak
sprawiedliwie, a chwałę Kościoła i dobro kraju
miał za najwyższe przykazanie! A do tej sławy i
godności doszedł Bolesław sprawiedliwością i
bezstronnością, tymi samymi cnotami, które
początkowo zapewniły wzrost potędze państwa
rzymskiego. Bóg wszechmogący udzielił królowi
Bolesławowi tyle dzielności, potęgi i zwycięstw,
ile w nim samym obaczył dobroci i sprawiedliwości
wobec siebie oraz wobec ludzi. Taka sława, taka
obfitość dóbr wszelkich i taka radość towarzyszyła
Bolesławowi, na jaką zasługiwała jego zacność i
hojność.
O żałosnej śmierci sławnego
Bolesława

A jednak choć król Bolesław opływał w tyle
niezmiernych bogactw i tylu miał zacnych rycerzy,
jak wyżej powiedziano, więcej niż jakikolwiek inny
król, żalił się przecie zawsze, że właśnie samych
rycerzy mu tylko brakuje. I którykolwiek zacny
przybysz znalazł u niego uznanie w służbie
rycerskiej, uchodził już nie za rycerza, lecz za
syna królewskiego; i jeśli kiedy o którymkolwiek z
nich - jak to się trafia - król posłyszał, że nie
wiedzie mu się w koniach lub w czymkolwiek innym,
wtedy w nieskończoność obsypywał go darami i
mawiał żartobliwie do otaczających go: "Gdybym
mógł tak samo bogactwami ocalić tego zacnego
rycerza od śmierci, jak mogę jego nieszczęście i
niedostatek zaspokoić moimi zasobami, to samą
chciwą śmierć obładowałbym bogactwami, ażeby
zatrzymać w służbie rycerskiej takiego zucha!"
Dlatego to tego znakomitego męża powinni w cnotach
naśladować jego następcy, ażeby mogli się wznieść
do takiej samej sławy i potęgi. Kto pragnie po
śmierci zdobyć tak wielki rozgłos, niech osiąga,
dopóki żyje, tak wielką sławę w cnotach! Jeżeli
ktoś stara się dorównać chlubnym imieniem
Bolesławowi, niech pracuje nad tym, by swoje życie
upodobnić do jego chwalebnego żywota. Wtedy będzie
zasługiwała na pochwałę dzielność czynów
rycerskich, gdy życie rycerza przyozdobi się
chwalebnymi obyczajami. Taką to była pamiętna
sława wielkiego Bolesława, i taką cnotę należy
głosić ku pamięci potomnych jako wzór do
naś-ladowania!
[...] Skoro tedy król Bolesław odszedł z tego
świata7, złoty wiek zmienił się w
ołowiany8, Polska, przedtem królowa,
strojna w koronę błyszczącą złotem i drogimi
kamieniami, siedzi w popiele odziana we wdowie
szaty; dźwięk cytry - w płacz, radość - w smutek,
a głos instrumentów zmienił się w westchnienia.
Istotnie przez cały ów rok nikt w Polsce nie
urządził publicznej uczty, nikt ze szlachty, ani
mąż, ani niewiasta, nie ustroił się w uroczyste
szaty, ani klaskania, ani dźwięku cytry nie
słyszano po gospodach, żadna dziewczęca piosenka,
żaden głos radości nie rozbrzmiewał po drogach. I
tego przez rok przestrzegali wszyscy powszechnie,
lecz szlachetni mężowie i niewiasty skończyli
żałobę po Bolesławie dopiero wraz z życiem. Z
odejściem tedy króla Bolesława spośród żywych
zdało się, że pokój i radość oraz dostatek odeszły
razem z nim z Polski.
Objaśnienia
1Bolesław I
Chrobry, książę Polski od roku 992, koronowany na
króla w roku 1025; 2wojownicy konni
okryci kolczugami; 3lekka konnica
wyposażona w tarcze obronne; 4dziś
Włocławek na Kujawach; 5chodzi tu o
"mężczyzn zdolnych do broni", nie zaś o ogół
ludności; 6wysoki urzędnik państwowy;
7Bolesław zmarł 17 czerwca 1025 roku;
8aluzja do mitologicznych teorii o
kolejnych, coraz to gorszych wiekach w dziejach
świata: złotym, srebrnym, brązowym i żelaznym;
wiek ołowiany był odmianą wieku żelaznego,
najgorszego.

Cudowne narodziny Bolesława
Krzywoustego
Bolesław, książę
wsławiony,Z daru Boga narodzony,Modły
świętego IdziegoPrzyczyną narodzin
jego.W jaki sposób się to
stało,Jeśli Bogu tak się zdało,Możemy
wam opowiedzieć,Skoro chcecie o tym
wiedzieć.Doniesiono raz
rodzicom,Którym wciąż brakło
dziedzica,By ze złota dali odlać,Co
najrychlej ludzką postać.Niech ją poślą
do świętego,Na intencję szczęścia
swego,Śluby Bogu niech składająI
nadzieję silną mają.Co prędzej złoto
stopionoI posążek sporządzono,Który za
syna przyszłegoDo świętego ślą
Idziego.Złoto, srebro, płaszcze
cenneOraz różne dary innePosyłają święte
szatyI złoty kielich bogaty.Wnet
posłowie się wybraliPrzez kraje, których nie
znali;Kiedy Galię już przebyli,Do
Prowansji wnet trafili.Posłowie dary
oddają,Mnisi dzięki im składają:Cel
podróży swej podająOraz prośby
przedstawiają.Wtedy mnisi trzy dni
całePościli na Bożą chwałę;A za postu
ich przyczynąMatka wnet poczęła
syna!Więc posłom zapowiedzieli,Co w
swym kraju zastać mieli,Zostawiwszy mnichów
z złotemWysłańcy spieszą z
powrotem.Minąwszy burgundzką
ziemięWrócili, gdzie polskie
plemię.Przybyli z twarzą
promienną,Księżnę zastając
brzemienną!Takie były narodzinyOwego
właśnie chłopczyny,Nazwanego
Bolesławem,Ojciec zwał się
Władysławem.Matka zaś Judyt
imieniemZa dziwnym losu
zrządzeniem.Tamta Judyt kraj zbawiła,Gdy
Holoferna zabiła -Ta zaś porodziła
syna,Który wrogom karki zgina.Spisać
dzieje tego księciaTo cel mego
przedsięwzięcia.(przekład R. Grodeckiego
z drobnymi zmianami M. Plezi)


Tren żałobny na śmierć
Bolesława Chrobrego
Ludzie wszelkiej płci i
wieku! Wszystkie stany, spieszcie!Pogrzeb
króla Bolesława w bólu dziś obaczcie!Nad
wielkiego męża zgonem ze mną w płacz
uderzcie!Biadaż nam, o Bolesławie!
Gdzież twa sława wielka?Gdzie twe męstwo?
Kędy blask twój? Kędy moc twa wszelka?Jeno
łzy ma dziś po tobie
Polska-rodzicielka!Podźwignijcie mnie
mdlejacą, pany-towarzyszeWojownicy, niech
współczucie z waszych ust posłyszę!Żem dziś
wdowa, żem samotna - spójrzcie, ach,
przybysze!Jakaż boleść, jaka żałość śród
Książąt Kościoła!Wodze w smutku odrętwieli,
pochylili czoła.I kapłany, i dworzany -
każdy "biada" woła.Wy, panowie, co
nosicie łańcuch, znak rycerzy,Coście dzień
po dniu chadzali w królewskiej odzieży,Wraz
wołajcie: "Biada wszystkim! Wszędy ból się
szerzy!"Wy, matrony, swe korony rzućcie
niepotrzebne!W kąt schowajcie stroje cenne,
złociste i srebrne,W suknie strojcie się
włosienne, żałosne i zgrzebne!Przecz
odchodzisz od nas, ojcze Bolesławie?...
Gorze!Przecz mężowi tak wielkiemu śmierć
zesłałeś, Boże?Przecz nie dałeś i nam
wszystkim umrzeć w jednej porze?Cała
ziemia opuszczona, wdowa swego króla,Jako
pusty dom bezpański, w którym wicher
hula,Pada, słania się w żałobie, ani się
utula.Wszyscy ze mną czcijcie pogrzeb
męża tej zacności:Bogacz, nędzarz, ksiądz
czy rycerz, i wy, kmiecie prości,Czy kto
rodem jest z słowiańskich, czy z łacińskich
włości!Czytelniku, niech ma prośba nie
będzie daremną:I ty wzrusz się i łzę wylej,
choćby potajemną!Bo nieludzki byłbyś wielce,
byś nie płakał ze mną!(przekład J.
Birkenmajera)
*Wg wyd. Anonim tzw. Gall,
Kronika polska, przełożył R. Grodecki,
oprac. M. Plezia, Wrocław 1982, s. 6-8, 24-26,
34-36.
















Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
kroniki galla anonima Kroniki1
kroniki galla anonima Kroniki1
Kronika Galla Anonima
kroniki galla anonima Kroniki2
kroniki galla anonima Kroniki3
kroniki galla anonima Kroniki3
Kroniki średniowieczne Omówienie fragmentów kroniki Galla Anonima
Kroniki zagłady
2 Księga Kronik
Pilipiuk Kroniki Jakuba Wędrowycza, 1
Kronika wydarzeń sportowych WSO Radiotechnicznej 2010 strzelectwo

więcej podobnych podstron