Gdyby glupota miala skrzydla Najslynniejsze katastrofy marketingu hi tech Wydanie drugie glupot


Gdyby głupota miała
skrzydła. Najsłynniejsze
katastrofy marketingu hi-tech.
Wydanie drugie
Autor: Merrill R. (Rick) Chapman
ISBN: 978-83-246-1054-9
Tytuł oryginału: In Search of Stupidity:
Over Twenty Years of High Tech Marketing
Disasters, Second Edition
Stron: 448
Sztuka ignorancji w Swiecie hi-tech
" Błędy pionierów branży
" Upadki gigantów
" Grzechy nowych marek
Jaka piękna tr@gedia!
Czytanie o cudzych porażkach zawsze sprawia nam ogromną przyjemnoSć, choć nikt
z nas nigdy by się do tego nie przyznał. A jeSli nieszczęScia te w dodatku dotyczą kogoS,
kto wspiął się po drabinie ekonomicznej i społecznej wyżej niż my, satysfakcja roSnie
jeszcze bardziej. Branża hi-tech jest terenem, na którym aż roi się od głupich wpadek,
idiotycznych decyzji i przykładów mySlenia w zupełnym oderwaniu od rzeczywistoSci.
Gdyby głupota miała skrzydła to książka dla każdego, kto padł ofiarą nowoczesnej
technologii, czyli dla wszystkich, którzy kiedykolwiek mieli z nią do czynienia.
Zabawna, pełna złoSliwoSci, ale jednoczeSnie pobudzająca do refleksji książka
autorstwa Ricka Chapmana doczekała się właSnie drugiego wydania. Ów zbiór
opowieSci  ku przestrodze został wzbogacony o analizę, wnioski, a także cenne
wskazówki pomagające zgrabnym łukiem ominąć pułapki, w które pcha nas głupota
oraz przemożna niechęć do uczenia się na cudzych błędach.
Dziesiątki tragikomicznych historii
" Zagadki pozycjonowania: MicroPro i Microsoft.
" Bolesne narodziny systemu operacyjnego.
" Jeden dzień z życia Alfreda E. Motoroli.
Wydawnictwo Helion " Dramatyczne chwile firmy Novell.
ul. KoSciuszki 1c
" Głupie sztuczki programistyczne.
44-100 Gliwice
tel. 032 230 98 63
e-mail: helion@helion.pl
SPIS TRE CI
Przedmowa do wydania drugiego .............................................. 7
Przedmowa do wydania pierwszego ......................................... 11
O autorze ...................................................................................17
O artystach ............................................................................... 19
Podzi kowania ..........................................................................21
Wst p ....................................................................................... 23
pierwszy Wprowadzenie .................................................................... 35
drugi Pionierzy bran y pope niaj pierwsze b dy:
IBM, Digital Research, Apple i Microsoft ................................51
trzeci Opowie nieco zwariowana:
IBM i PC Junior ....................................................................... 75
czwarty Zagadki pozycjonowania:
MicroPro i Microsoft ................................................................ 91
pi ty Nienawidzimy ci , nienawidzimy z ca ej duszy:
Ed Esber, Ashton-Tate i Siebel Systems ................................. 111
szósty Flet na idiotów:
OS/2 i IBM ..............................................................................133
siódmy Jedz c ab , nawet Francuz mo e si ud awi :
Borland i Philippe Kahn .........................................................165
G D Y B Y G U P O T A M I A A S K R Z Y D A
ósmy Marki dla zapalczywych:
Intel, Motorola i Google .........................................................187
dziewi ty Od Godzilli do gekona:
d ugi i powolny upadek firmy Novell .................................... 223
dziesi ty Niszczenie iluzji public relations:
Microsoft i Netscape .............................................................. 245
jedenasty Purpurowe opary wype niaj mój mózg:
Internet i pora ki technologii ASP ........................................ 281
dwunasty Dziwne przypadki panów Opatentowanego
i Otwartego ..........................................................................317
trzynasty Jak wystrzega si g upoty? .......................................... 345
czternasty Analiza g upot ................................................................... 381
Pos owie: g upie sztuczki programistyczne ............................421
S owniczek ............................................................................. 433
Bibliografia ............................................................................ 443
- 6 -
rozdział drugi
PIONIERZY BRANŻY
POPEANIAJ PIERWSZE BADY:
IBM, Digital Research, Apple i Microsoft
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
BRANŻA HIGH-TECH w kształcie, w jakim znamy ją dzisiaj, narodziła się w 1975
roku pod postacią pierwszego w świecie praktycznego i przystępnego cenowo
mikrokomputera Altair, który został stworzony w mającej siedzibę w Nowym
Meksyku firmie Micro Instrumentation and Telemetry Systems (MITS). Co
prawda jeszcze przed Altairem na rynku pojawiły się takie komputery jak
francuski Micral czy amerykański Scelbi, jednak za ich pomocą niewiele
można było dokonać. Altair zaprojektował były inżynier amerykańskiego
lotnictwa  Ed Roberts. Pełen zestaw oferowano w cenie 397 dolarów, co
czyniło go dostępnym dla szerokich rzesz konsumentów. Warto zaznaczyć,
że sercem komputera Altair był potężny jak na tamte czasy 8-bitowy procesor
Intel 8080. Dzięki niemu komputer mógł sprawnie wykonywać przydatne
operacje, oczywiście pod warunkiem, że został odpowiednio wyposażony.
Mowa tutaj o klawiaturze, monitorze, pamięci, urządzeniach peryferyjnych
(na przykład czytniku taśmy perforowanej) oraz oprogramowaniu  kiedy
Altair pojawił się na rynku, żaden z tych produktów nie należał do łatwo do-
stępnych. Ale przecież pokolenie wychowane na powieściach Isaaca Asimova,
Roberta A. Heinleina, filmach opowiadających o przygodach Robby ego Ro-
bota czy serialu Star Trek (w szczególności jego pierwszej serii) nie miało
zamiaru dać za wygraną. Trudności w zakupie podzespołów nie mogły po-
wstrzymać go przed podejmowaniem prób budowania nowego świata. Fanta-
stycznym doświadczeniem było już samo życie w owych czasach. Być wówczas
maniakiem komputerowym było po prostu cudownie! (W tym miejscu
przepraszamy Williama Wordswortha za sparafrazowanie jego cytatu).
Wielki wybuch  Altair
ltair przyszedł na świat gotowy na jego przyjęcie. Pod jednym względem
A
nie różnił się jednak od innych wydarzeń istotnych dla historii wszech-
świata  okres jego oddziaływania, w tym wypadku na świat mikrokompu-
terów, był raczej krótki. Firma MITS była zle zarządzana, w związku z czym jej
własny gwałtowny rozwój stał się dla niej gwozdziem do trumny (schemat
ten powtórzy się w tej branży jeszcze wiele razy). Wielkiemu wybuchowi Alta-
ira towarzyszyło pojawienie się ognia, który szybko się wypalił, pozostawiając
jednak po sobie miejsce, które następnie wypełniły komputery Commodore
PET, Apple, TRS-80, Cromenco, Osborne oraz wiele innych, dziś już nieist-
niejących maszyn.
- 52 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
Branżę high-tech charakteryzują szybkie zmiany, ostre rozpychanie się
łokciami oraz bezwzględna konkurencja. Po niedługim czasie doszło do starcia
wielkich sił  przyczyną tego zjawiska była komercjalizacja tej dziedziny
działalności biznesowej oraz ogromne ilości pieniędzy, jakie napłynęły do
dziewiczej dotąd branży mikrokomputerów. Ta nieokiełznana jeszcze bran-
ża stała się przedmiotem pożądliwych spojrzeń wielu ludzi, którzy pragnęli
przejąć nad nią kontrolę.
Pełne ręce chipów
Nie ulega wątpliwości, że w okresie powstawania branży mikrokomputerów
palma pierwszeństwa należała do firmy IBM. Dla wielu osób IBM nie był tylko
firmą z branży high-tech  wówczas high-tech równało się IBM, a wszystkie
inne pomniejsze firmy świeciły tylko światłem odbitym od tej życiodajnej
gwiazdy. Do roku 1981 podziw dla firmy IBM, oddawana jej cześć oraz odczu-
wany przed nią strach urosły do takich rozmiarów, że zaczynały przypominać
pewien rodzaj nowoczesnego kultu. IBM była znana jako Big Blue, nato-
miast o jej głównych konkurentach zwykło się mówić per Siedem Karłów.
Firma IBM, choć niechętnie, musiała w końcu zbadać tę nieznaną siłę,
która kazała ludziom kupować warte setki milionów dolarów zabawki kom-
puterowe. We wczesnych latach 80. ludzie kierujący firmą IBM uświadomili
sobie w końcu, że muszą tę siłę poznać, nauczyć się ją kontrolować i podjąć
działania na rzecz jej zwiększenia. Pierwszym krokiem do osiągnięcia tego
celu było wprowadzenie na rynek komputera IBM PC.
Premiera rynkowa tej legendarnej już maszyny coraz bardziej obrasta
mitem. Panuje powszechne przekonanie, że przed pojawieniem się kompu-
terów IBM świat mikrokomputerów był dziki i nieprzyjazny, oprogramowanie
trudne w obsłudze, a ludzie na tyle twardzi i odważni, by kupować i ujarzmiać
nieskore do współpracy pudła pełne nieokiełznanego krzemu. Jednak historia
już wiele razy udowodniła, że legenda i prawda wcale nie muszą iść w parze.
Tak naprawdę przed pojawieniem się firmy IBM branża mikrokomputerów
przypominała nie tyle niewychowaną krowę, co raczej zupełnie nową loko-
motywę parową z błyszczącego mosiądzu pokrytego świeżą farbą. Większość
pasażerów wsiadła do tego pociągu w miejscowości Rozjazd i miała nadzieję
dotrzeć do stacji Dobrobyt, zlokalizowanej na drugim końcu obsługiwanej linii.
W luksusowym wagonie z zakładów Pullmana siedziała konkretna grupa ludzi
 były to osoby zamożne, wystrojone w wytworne ubrania kupione za pie-
niądze pochodzące z udanych premier giełdowych oraz wysokich dochodów
- 53 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
ze sprzedaży. Do tej grupy zaliczali się producenci sprzętu, a więc między
innymi firmy Apple, Commodore, RadioShack oraz wielu innych wytwór-
ców 8-bitowych komputerów wykorzystujących system operacyjny CP/M.
Wyglądali na całkiem szczęśliwą gromadkę  wysyłali swoim biznesowym
klientom kolejne komputery prosto z taśmy produkcyjnej.
Rynek produktów przeznaczonych dla domu był równie atrakcyjny, choć
wyraznie mniej rentowny. Na Boże Narodzenie i wszelkie inne święta w ab-
solutnie każdym sklepie pojawiały się tłumy rodziców ze swoim potomstwem
i na gwałt wykupywały wszystkie dostępne egzemplarze komputerów VIC-20,
Commodore 64, ATARI 800, Texas Instruments 94 czy Timex Sinclair.
(W 1982 roku w sklepie sieci Macy s  która w tamtym okresie była potęgą
w branży produktów AGD i RTV  zlokalizowanym przy prestiżowym Herald
Square w Nowym Jorku wykupiono dosłownie wszystkie mikrokomputery
przeznaczone do użytku domowego1).
W wagonie poprzedzającym wagon producentów jechali handlarze opro-
gramowania, wyglądający na prawie tak samo zadowolonych. Sprzedawali prze-
cież kopie programów VisiCalc, WordStar czy PFS File natychmiast po tym, jak
kartridże trafiały do sklepów i hurtowni. W wielu przypadkach kartridże nie
byłyby nawet potrzebne  klienci byli tak niecierpliwi, że byliby gotowi ku-
pić oprogramowanie w foliowej torbie. Prawdziwy boom, bez dwóch zdań.
1
W tym czasie pracowałem jako sprzedawca w doskonale zaopatrzonym sklepie
komputerowym, działającym w jednym z głównych i najbardziej prestiżowych
oddziałów sieci Macy s przy Herald Square na 34 ulicy. Sklep skupiał swoją
działalność na sprzedaży zaawansowanych technologicznie komputerów takich
jak IBM PC czy Apple II i Apple III. Zanim go jednak otwarto, zostałem skierowany
do pracy w dziale zajmującym się sprzedażą mniej zaawansowanych maszyn,
takich jak VIC-20, ATARI 400 czy ATARI 800. Na kilka dni przed świętami na
półkach pozostało jedynie kilka sztuk niedorównujących konkurencji Sinclairów,
które także zostały w końcu zakupione przez zdesperowanych klientów. Przez część
roku 1982 sklep ten stał się czymś w rodzaju punktu zbiorczego dla wszystkich
sław ze świata komputerów, gdyż było to jedno z niewielu miejsc w okolicach
Nowego Jorku, gdzie można było nabyć komputer IBM PC bez konieczności
oczekiwania na niego przez nieprzyzwoicie długi okres. Pewnego dnia w sklepie
pojawił się Tony Gold, założyciel czasopisma  PC Magazine , chcąc kupić komputery
dla siebie oraz kilku pracowników redakcji. Kiedy indziej przyszedł słynny pisarz
science fiction Isaac Asimov, który chciał zasięgnąć informacji na temat mikro-
komputerów. Zaprowadziłem go do jednego ze stanowisk, gdzie mógł zasiąść przed
komputerem Apple II. Asimov wstukał kilka poleceń w języku BASIC i natychmiast
utknął, ponieważ nie potrafił zatrzymać zainicjowanej przez siebie pętli.
- 54 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
Cudowny owoc
Spośród wszystkich postaci niecierpliwie oczekujących momentu, w którym
pociąg wyruszy ze stacji, najbardziej predysponowana do zajęcia stanowiska
burmistrza miasteczka Mikrokomputerowo była firma Apple. Podstawowy
komputer tej firmy, czyli Apple II, a także jego następca, Apple II+, w zakre-
sie jakości projektu i funkcjonalności stanowiły wzór godny naśladowania.
Eleganckie i atrakcyjne kształty tych maszyn stanowiły miły kontrast dla to-
pornego wzornictwa innych komputerów przeznaczonych dla klientów biz-
nesowych. Komputery te miały też rozsądną cenę  w pełni skonfigurowana
maszyna z oszołamiającymi 64 kB pamięci RAM, kolorowym monitorem oraz
zestawem dwustronnych dyskietek kosztowała zaledwie około 4 tysięcy dola-
rów. Dzięki zintegrowanej kolorowej grafice komputer Apple cieszył się także
powodzeniem wśród klientów prywatnych. Co więcej, na rynku dostępny był
pełen wachlarz oprogramowania zarówno tego przeznaczonego dla firm, jak
i opracowanego z myślą o rozrywce w domowym zaciszu. Mała firma Corvus
opracowała nawet specjalny system, który pozwalał spinać komputery Apple
w sieć. Ujmując rzecz najprościej, był to atrakcyjny i nowoczesny zestaw cie-
szący się dużym powodzeniem wśród nabywców.
Trzeba przyznać, że komputer ten miał też swoje dziwactwa. Aby mieć
możliwość wpisywania z klawiatury małych liter alfabetu, trzeba było dokupić
dodatkowe urządzenie. Nieprawidłowe podłączenie stacji dyskietek do kom-
putera skutkowało eksplozją  wybuchał jeden z wewnętrznych kondensato-
rów, co objawiało się głośnym hukiem i niebieskim dymem wydobywającym
się z kieszeni napędu2. Ludzie jednak zdawali się nie zważać na te drobne
niewygody.
Równie ważny był fakt, że komputer Apple jako pierwszy obsługiwał ryn-
kową nowość  arkusz kalkulacyjny VisiCalc, pierwszy w historii mikrokom-
puterów program określany mianem killer application. Tym wdzięcznym
mianem określa się program komputerowy, który jest tak atrakcyjny dla
użytkownika, że ten jest gotów kupić konkretny komputer tylko dlatego, że
potrzebuje obsługującej go maszyny. Arkuszowi VisiCalc przyznano to ho-
norowe i szczytne wyróżnienie. Po zapoznaniu się z tabelkami liczb, które
2
Widziałem to na własne oczy podczas szkolenia dla certyfikowanych serwisantów
firmy Apple. Około 1982 roku zostałem autoryzowanym serwisantem Apple na po-
ziomie I i ukończyłem organizowany przez firmę kurs dla sprzedawców urządzeń
przeznaczonych dla konsumentów. Może zatem byłbyś zainteresowany zaku-
pieniem komputera Apple III do swojego biura?
- 55 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
można było automatycznie uaktualniać, każdy księgowy i każdy dyrektor fi-
nansowy zakochiwał się w tym programie i musiał go mieć. Działy zarządzania
systemami informacji (w skrócie MIS, przekształcone następnie w działy tech-
nologii informatycznych IT) prawdopodobnie nie martwiły się utratą scen-
tralizowanej kontroli nad finansami firmy (a z tym właśnie wiązało się
zastosowanie arkusza kalkulacyjnego), jednak nawet gdyby się tym przej-
mowały, to i tak korporacyjny aksjomat głosi, że dyrektorowi finansowemu się
nie odmawia. Kiedy natomiast sekretarka dyrektora finansowego (dziś zwana
asystentką ds. administracyjnych) po raz pierwszy skorzystała z edytora tekstu,
od razu wiedziała, że znalazła coś niezwykłego. Komputery Apple oraz inne ma-
szyny obsługujące arkusz VisiCalc i jego odpowiedniki szybko zdobywały ry-
nek biznesowy, który przyjmował je z ogromną wdzięcznością.
Kolejnym elementem składającym się na sukces komputerów Apple II
była ich elastyczna i wydajna architektura programowa i sprzętowa. W przeci-
wieństwie do większości jego konkurentów komputer Apple można określić
jako otwarty. Po zdjęciu odpowiednich zaślepek odkrywało się specjalne sloty
umożliwiające podłączenie do komputera wielu akcesoriów takich jak choćby
rozszerzenia pamięci, karty akceleratora, urządzenia kopiujące (używane do
tworzenia map bitowych programów w celach, powiedzmy, archiwizacyjnych),
akceleratory graficzne czy płyty CP/M, dzięki którym można było uruchomić
na komputerze Apple wszystkie programy kompatybilne z platformą systemową
CP/M. Producenci tego rodzaju akcesoriów do komputerów Apple II szybko
utworzyli poważną branżę, która w niebagatelnym stopniu przyczyniała się
do dalszego wzrostu sprzedaży tych komputerów.
Z punktu widzenia samej firmy Apple jej komputer był aż zbyt otwarty.
Około roku 1980 do Stanów Zjednoczonych zaczęło napływać z Tajwanu i in-
nych krajów wschodnich coraz więcej podróbek, w wyniku czego wokół fla-
gowego produktu firmy Apple zaczął kwitnąć czarny rynek komputerów
Pineapple3 czy Orange4. Także w kraju Apple miał swoich kopistów  chodzi
o firmę Franklin Computers z New Jersey, która oferowała niezłej jakości
kopie komputerów Apple, pozwalające pisać małymi literami także przy użyciu
standardowej klawiatury.
3
Przez krótki okres sam posiadałem będące podróbkami oryginału komputery
Pineapple i Franklin Computers.
4
Nazwa Apple w języku angielskim oznacza  jabłko , podczas gdy nazwy Pineapple
i Orange to odpowiednio  ananas i  pomarańcza  przyp. tłum.
- 56 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
Reakcja firmy Apple na taki rozwój sytuacji była zapowiedzią jej przy-
szłych zachowań na rynku komputerów Macintosh. Opłacono armię praw-
ników, przed którymi postawiono zadanie zlikwidowania rynku podróbek.
Prawnicy wywiązali się ze swojej roli, przekonując sąd, że kopiowanie opra-
cowanego przez Apple systemu BIOS jest bezprawne (system BIOS to zinte-
growany z komputerem zestaw poleceń, dzięki któremu maszyna komunikuje
się z własnymi wewnętrznymi urządzeniami). Po ustaleniu tego stanu rzeczy
rynek podróbek szybko zniknął, gdyż produkowane na nim komputery stały
się od tego momentu jedynie kopiami sprzętu produkowanego przez Apple
wyposażonymi w pamięć ROM z zapisaną w niej piracką wersją systemu
BIOS. (Tak naprawdę większość ludzi zdobywała system operacyjny Apple,
występujący pod nazwą Apple DOS, kopiując oryginalne dyskietki. Jedynie
firma Franklin Computers zadała sobie trud opracowania własnej wersji sys-
temu operacyjnego oryginalnie produkowanego przez Apple). Tajwańczycy
odpłynęli zatem na swoją wyspę, gdzie zaczęli pracować nad kopiami kompu-
terów IBM. Ostatni akord obecności firmy Franklin Computers na rynku roz-
brzmiał na branżowych targach COMDEX w Las Vegas w 1983 roku. Firma ta
wynajęła zespół Beach Boys, by zabawiał gości zaproszonych na przyjęcie.
Okazało się, że był to łabędzi śpiew  firma miała ostatecznie zniknąć z rynku.
W tym okresie system operacyjny CP/M (skrót od ang. nazw Control Pro-
gram/Monitor lub Control Program for Microcomputers) był przez wielu uwa-
żany za najpoważniejszego konkurenta dla systemu firmy Apple. Nie można
jednak zapominać, że swoich zwolenników miały również systemy firm Com-
modore oraz Tandy. System CP/M został opracowany w 1974 roku przez
Gary ego Kildalla, założyciela firmy o nieco dziwacznej nazwie Intergalactic
Digital Research, która została potem skrócona do Digital Research. System
ten został stworzony z myślą o powszechnie stosowanych 8-bitowych mi-
kroprocesorach Intela  modelu 8080  oraz o jego kilku klonach, głównie
o procesorze Z80 firmy Zilog. W odróżnieniu od systemu Apple DOS i kilku
innych jemu podobnych, CP/M był w dużo mniejszym stopniu związany
z rozwiązaniami sprzętowymi konkretnych modeli komputerów. Na tej wła-
śnie cesze skorzystała firma Digital Research  zrobiła niezły biznes, udziela-
jąc licencji na swój system operacyjny kilkunastu innym firmom, między
innymi NCR, Televideo, Sol Processor czy RadioShack (ta ostatnia firma
swoją wersję systemu operacyjnego z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu
nazwała Pickles and Trout5). Licencję taką wykupiła również firma Osborne
5
Nazwę tę można by przetłumaczyć na język polski jako  pstrąg z piklami  przyp. tłum.
- 57 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
Computing, jedna z pierwszych firm w tej branży, której udało się odnieść wielki
sukces. Osborne Computing zasłynęła w związku ze wprowadzeniem na ry-
nek pierwszego przenośnego komputera, który ważył jedyne 11 kilogramów.
System operacyjny CP/M miał jednak bardzo poważną wadę. Co prawda,
można go było przystosowywać do współpracy z różnymi maszynami, nie ist-
niał jednak żaden standard odnośnie do jego wymagań sprzętowych. Poszcze-
gólne komputery obsługujące ten system różniły się od siebie pod względem
portów przeznaczonych do podłączania drukarek, monitorów, a w szczegól-
ności napędów dyskietek. W rezultacie jeśli ktoś kupił sobie opracowany przez
firmę MicroPro edytor tekstu WordStar do swojego komputera marki Vector,
nie miał żadnej pewności, że dyskietka z programem zostanie odczytana
przez napęd w komputerze Cromenco, chociaż obydwie te maszyny wyko-
rzystywały system operacyjny CP/M. Przez pewien czas firmy zajmujące się
sprzedażą oprogramowania (do tego grona należała między innymi nowo-
jorska firma Lifeboat Systems) robiły niezły biznes, dostarczając właścicie-
lom komputerów z systemem CP/M wybrane przez nich programy na takich
dyskietkach, które zostałyby odczytane przez ich komputery.
Zapomnijmy jednak o wybuchających napędach i niekompatybilnych for-
matach dyskietek. Nasz pociąg wytworzył już odpowiednie ciśnienie w kotłach
i powoli rusza. Niespodziewanie w chwili, gdy lokomotywa zaczyna wyciągać
wagony ze stacji, na horyzoncie pojawia się samotny jezdziec, który zmusza
swojego wierzchowca do maksymalnego wysiłku, by tylko dogonić pociąg.
Udaje mu się doścignąć ostatni wagon, zanim pociąg nabiera pełnej prędkości.
Jadący na koniu banita chwyta się poręczy i wskakuje na tylną platformę
pociągu. W tym momencie zauważamy, że ma on szczupłą sylwetkę, ubrany
jest w podarte poncho i wystrzępiony kapelusz nasunięty nisko na twarz.
Wchodzi do pociągu i kieruje się w stronę luksusowego pullmanowskiego wa-
gonu, którym podróżują niczego się niespodziewający producenci sprzętu
komputerowego. Wchodzi do środka. Pasażerowie odwracają się w kierunku
intruza, a na ich obliczach maluje się trwoga. Następuje długa chwila ciszy,
po której intruz podnosi swój kapelusz, ukazując wszystkim zgromadzonym
bezlitosne, idealnie błękitne oczy. Zdziera też z siebie poncho, pod którym
ma trzyczęściowy garnitur z dopasowaną białą koszulą i eleganckim krawatem.
Do pasa przypięte ma dwa 8088, śmiertelnie niebezpieczne rewolwery, które
na bębenkach mają wygrawerowany napis  16 bitów . Mężczyzna chwyta za
perłowe rękojeści tych narzędzi śmierci i po kolei strzela do wszystkich pro-
ducentów sprzętu. Jedynie kilku z nich udaje się uniknąć tej rzezi.
Na scenie pojawił się komputer IBM PC.
- 58 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
Stworzyć bestię doskonałą
Historia rozwoju pierwszej wersji komputera IBM PC została już opowie-
dziana tak wiele razy i w tak wielu różnych kontekstach, że chyba wystarczy,
jak przedstawię na ten temat jedynie podstawowe informacje. Potem chciał-
bym podjąć próbę zbadania długoterminowego wpływu, jaki ten komputer
wywarł na całą branżę. Niewielka grupa przywódców IBM zdawała sobie
sprawę, że branżę mikrokomputerów czeka gwałtowny rozwój  obawiali
się, że firma IBM może została w tyle za pionierami. W związku z tym po-
stanowili zacząć działać, zanim będzie za pózno. W roku 1980 na zebraniu
najwyższych władz firmy IBM niewielka grupa indywidualistów zakomuni-
kowała ówczesnemu prezesowi, Frankowi Cary emu, że IBM musi koniecznie
jak najszybciej opracować swój własny komputer osobisty. Tak na marginesie:
IBM PC nie był pierwszym projektem komputera, jaki narodził się w firmie
IBM; w 1975 roku zbiorowym wysiłkiem wyprodukowała ona komputer, który
był bardzo awaryjny, przepakowany technologią i zbyt drogi  nikt nie
chciał go używać, więc nikt go nie kupował.
Aby uniknąć tego powtarzania starych błędów, firma IBM zgodziła się,
by prace nad nowym komputerem były prowadzone bez udziału naukowców
oraz poza zasięgiem pracujących w tym molochu biurokratów. Realizacji pro-
jektu podjęli się między innymi Bill Lowe, Jack Rogers, Jack Sams i Don
Estridge. Estridge, który był odpowiedzialny za przebieg codziennych prac
nad projektem, miał zostać potem okrzyknięty ojcem komputera IBM PC.
Projekt był realizowany w należącym do Billa Lowe a laboratorium w Boca
Raton na Florydzie. Kryptonim projektu  Gra w szachy. Kryptonim nowego
komputera  Żołądz. Czas na ukończenie prac  rok.
Chcąc zdążyć w wyznaczonym terminie, zespół projektowy postanowił
zrezygnować z praktyk, jakie zazwyczaj stosuje się w firmie IBM. Zamiast
prób budowania i produkcji komputera wewnątrz firmy zdecydowano się na
złożenie go z podzespołów zakupionych w innych firmach. Firma IBM skła-
dałaby takie komputery, a następnie dostarczałaby je klientom i serwiso-
wała. Nosiłyby one logo IBM, jednak najważniejsze podzespoły  w tym
sam mikroprocesor  byłyby pozyskiwane z zewnątrz.
Po podjęciu tej decyzji przyszła pora na kolejną  czy nowy komputer
ma mieć architekturę zamkniętą, czy też otwartą i dostępną (jak komputery
Apple II). Twórcy IBM PC z Boca Raton uważali firmę Apple za swojego
największego konkurenta. Imponowało im jednak to, w jak krótkim czasie
Apple zdołał zapewnić swoim komputerom wsparcie ze strony innych firm.
- 59 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
Po krótkich badaniach i prowadzonych wewnątrz grupy dyskusjach zespół
projektowy zdecydował się na model propagowany przez Apple. Komputer
IBM PC miał mieć taką budowę, która byłaby otwarta na inne podzespoły.
Zdecydowano, że sercem nowego komputera będzie procesor Intela 8088 
mniej znana wersja nowego, lecz sprawdzonego już 16-bitowego procesora
8086. Model 8088 stanowił swojego rodzaju krzemowy kompromis między
16-bitowym układem wewnętrznym a 8-bitowym układem dla urządzeń pe-
ryferyjnych. Firmie IBM spodobała się cena modelu 8088 oraz jego 8-bitowa
magistrala  cechy te powodowały, że ostateczna cena komputera była niższa,
a ponadto innym firmom łatwiej było wyprodukować urządzenia peryferyjne
pasujące do slotów nowego IBM PC.
Kwestia oprogramowania wyglądała następująco: IBM zakupił od Micro-
softu najbardziej popularny wówczas język  BASIC (Microsoft był twórcą
najpopularniejszej wersji tego języka). Po wewnętrznych przepychankach,
których szczegóły do dziś są przedmiotem licznych kontrowersji, zdecydo-
wano, że systemem operacyjnym nowego komputera nie będzie CP/M (który
w tamtym okresie był branżowym standardem). IBM postawił na MS-DOS
(znów produkcji Microsoftu), który bardzo przypominał CP/M i podobnie
jak oferta firmy Digital Research mógł być bez problemu stosowany także
w innych komputerach wykorzystujących podzespoły Intela.
Decyzja o zaopatrywaniu się w podzespoły produkowane przez firmy ze-
wnętrzne oznaczała, że w pełni wyposażony komputer IBM PC będzie koszto-
wał od 4 do 5 tysięcy dolarów (w zależności od liczby akcesoriów). Była to
cena wyższa niż w przypadku komputerów Apple, jednak dla małych przed-
siębiorstw (które według IBM miałyby stanowić główną grupę nabywców no-
wego komputera) nie była zaporowa. Aby zapobiec tworzeniu się wizerunku
nowego komputera firmy IBM jako drogiego, na rynek wprowadzono także
odchudzoną wersję ekonomiczną, która kosztowała zaledwie 1265 dolarów
(16 kB pamięci, bez monitora i bez dyskietek). Egzemplarze te cieszyły się
znaczną popularnością wśród klientów biznesowych, którzy kupowali je i wy-
posażali w tańsze akcesoria innych producentów, po czym czasami odsprzeda-
wali z zyskiem6  czarny rynek chłonął każdy egzemplarz, jaki się pojawiał.
6
Mowa tutaj także o mnie. Gdy pracowałem w Macy s, sam kupiłem dwa egzem-
plarze, po czym jeden z nich sprzedałem z niezłym zyskiem koledze, który pracował
w sklepie komputerowym w Greenwich Village w stanie Nowy Jork. Uzyskane w ten
sposób pieniądze wykorzystałem na wyposażenie drugiego kupionego przeze mnie eg-
zemplarza.
- 60 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
Decydując się na architekturę otwartą, firma IBM zastosowała taktykę
Apple. Poszła jednak o krok dalej, rozszerzając ją na kilka innych obszarów.
Apple kontrolował swój system BIOS, dzięki czemu mógł spowodować za-
mknięcie fabryk produkujących kopie jego komputerów. Kierownictwo IBM
postanowiło natomiast opublikować dane techniczne systemu BIOS7. IBM
nie wyrażał zgody na zwykłe kopiowanie kodu BIOS-u, jednak dla zdolnych
programistów zrozumienie zasad, na jakich współpracował on z komputerem,
nie stanowiło najmniejszego problemu. Po zdobyciu tej wiedzy dekompilowali
oni kod BIOS-u i opracowywali odpowiednik tego systemu mający dokładnie
takie same możliwości. IBM udostępnił także specyfikacje urządzeń sprzę-
towych, rezygnując jednocześnie z prób patentowania kilku rozwiązań tech-
nicznych zastosowanych w modelu IBM PC.
Po opracowaniu szczegółów nowego projektu firma IBM przystąpiła do
prac nad modelem IBM PC, który został ukończony w przeciągu roku. Jego
rynkowa premiera miała miejsce w sierpniu 1981 roku  nowy komputer
był witany z ogromnym entuzjazmem i uznaniem. Ówcześni miłośnicy gad-
żetów próbowali kwestionować znaczenie faktu, że jest to komputer 16-bitowy.
Na szczęście większość ludzi o zdrowym rozsądku po prostu ich ignorowała.
Komputer IBM PC był (stosunkowo) niedrogi, a ponadto na tyle wydajny, że
z powodzeniem mógł poradzić sobie z wszelkimi przyszłymi zastosowaniami,
o jakich można było wówczas myśleć (w pełni wyposażona wersja dysponowała
640 kB pamięci operacyjnej  czy koś kiedykolwiek mógłby potrzebować
więcej pamięci?). Komputer ten miał też świetną klawiaturę, obsługiwał grafikę
w kolorze, jak na tamte czasy wyglądał bardzo nowocześnie i był dostępny
w pełnej palecie kolorystycznej (pod warunkiem wszakże, że wybrało się kolor
kremowy). Ważnym argumentem przemawiającym za nim był fakt, że sprze-
dawała go firma IBM. Model IBM PC natychmiast odniósł rynkowy sukces.
7
Kierownictwo IBM sądziło, że będzie to sprytne posunięcie zabezpieczające firmę
przed działaniami osób pragnących skopiować ich komputery. Sądzono, że innym
firmom trudno będzie znalezć programistów, którzy dokonają dekompilacji BIOS-
u i będą potem mogli udowodnić, że nigdy wcześniej nie zapoznali się z powszech-
nie znaną specyfikacją systemu BIOS opracowanego przez IBM. Takie założenie
okazało się jednak niesłuszne. W ciągu zaledwie 12 miesięcy kilku firmom udało
się zbudować kopie komputera IBM PC. Okazało się również, że wiele osób nigdy
nie widziało na oczy specyfikacji BIOS-u  tak przynajmniej twierdzili. Prawnicy
zatrudnieni w IBM szybko zdali sobie sprawę, że ekstremalnie trudno jest udo-
wodnić komuś, czy coś czytał, czy też nie.
- 61 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
Po wprowadzeniu na rynek dobrze zaprojektowanego i wysoce funkcjo-
nalnego komputera dobrej marki i z otwartą architekturą firma IBM zrobiła
najważniejszą rzecz, jaką można w ogóle zrobić w branży sprzętu kompute-
rowego. Ta rzecz nazywa się  nic . Firma kontynuowała robienie tego  nic
przez kolejnych 6 bardzo ważnych lat.
Takie  działanie firmy IBM skutkowało pojawieniem się na rynku pierw-
szego w historii i jak na razie jedynego wirusa sprzętowego. Wypuszczony na
świat i pozostawiony sam sobie mikrob (jakim był wówczas komputerowy
standard PC) wyewoluował w prawdziwą krzemową bestię, która rosła w siłę z
każdym kolejnym rokiem. W końcu doszła do takich rozmiarów, że wokół
niej powstał cały sprzętowy ekosystem, który mógł się dalej rozwijać bez
żadnej kontroli ze strony firmy IBM. Kiedy w firmie uświadomiono sobie
konsekwencje tego historycznego zaniechania, było już za pózno. Krzemowa
bestia zupełnie się uniezależniła i żadna firma na świecie nie była już w sta-
nie kontrolować jej w taki sposób, by móc zyskać wyłączność na czerpanie
dochodów z tego faktu. Powstanie nieustannie rozwijającego się i otwartego
wszechświata sprzętowego stało się faktem, który do dziś decyduje o kształ-
cie i rozwoju światowej branży technologicznej.
W tym krytycznym dla rozwoju branży okresie firma IBM wprowadziła
na rynek także inne komputery, w tym w szczególności model IBM AT (rok
1984)  został on przez rynek przyjęty jeszcze bardziej entuzjastycznie niż
model PC. IBM AT był jednak zbudowany na platformie modelu PC, co
oznaczało kontynuację koncepcji otwartej architektury i możliwość wyko-
rzystywania tej technologii przez inne firmy bez konieczności płacenia IBM
jakichkolwiek opłat. Praktycznie każdy mógł wprowadzić na rynek klony mo-
deli PC oraz AT i wiele firm rzeczywiście to zrobiło. Jako przykład można po-
dać nazwy takich firm jak Compaq (producent pierwszego  walizkowego PC)
czy Dell Computer  przez pewien okres na rynku można było spotkać do-
słownie setki różnych klonów, które po jakimś czasie zniknęły w odmętach
historii komputerów PC.
Aby w pełni zrozumieć kuriozalność tej sytuacji, wystarczy uświadomić
sobie jedną rzecz  dziś, czyli po 20 latach od premiery oryginalnego kom-
putera PC, każdy z nas może w dowolnej chwili złożyć sobie nowoczesny
komputer z ustandaryzowanych podzespołów, które są dostarczane przez setki
producentów. Spróbujcie tego samego z Macintoshem czy komputerami
zbudowanymi na procesorach SPARC (projekt firmy Sun Microsystems) lub
na przykład ze swoim telewizorem, odtwarzaczem video, DVD czy choćby
tosterem. W 1994 roku także firma Apple podjęła w końcu decyzje, które
- 62 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
pozwoliły na rozwój rynku klonów wokół komputerów Macintosh i stoso-
wanego w nich systemu operacyjnego Mac OS. Jednak gdy u sterów firmy
Apple ponownie stanął Steve Jobs, natychmiast podjęto kroki zmierzające do
unicestwienia rynku klonów. Pod koniec lat 80. i we wczesnych latach 90.
firma Sun Microsystems robiła wiele szumu wokół swoich zamiarów uwol-
nienia architektury swoich procesorów SPARC, co miało przyczynić się do
powstania alternatywnej otwartej platformy sprzętowej. Choć dyrektor ge-
neralny firmy, Scott McNealy, wielokrotnie wypowiadał się na ten temat,
firma przez cały czas trzymała wszystkich swoich konkurentów na krótkiej
smyczy i skutecznie powstrzymała rozwój rynku klonów wokół technologii
SPARC, stosując restrykcyjną politykę licencyjną oraz wyrafinowane roz-
wiązania techniczne w swojej platformie sprzętowej.
W 1987 roku firma IBM próbowała ponownie przejąć kontrolę nad ryn-
kiem i standardem PC, wprowadzając nowe komputery z serii PS/2. Kom-
putery te miały nową architekturę sprzętową, która tym razem miała być
pilnie strzeżona w imię kontroli jakości. Ponadto firma stosowała dosyć
restrykcyjną politykę licencyjną wobec podmiotów, które wykorzystywały tę
architekturę w konkurencyjnych komputerach. Zaciekle szczerzący swoje
ostre zębiska i zawsze gotowi do boju prawnicy patentowi zostali wypusz-
czeni zza swych biurek, by stanąć na straży każdego chipa, złącza i elementu
BIOS-u, do którego IBM miał wyłączne prawa. Firma zamierzała zastąpić PC
nowymi komputerami PS/2 i chciała pokazać, że nie żartuje. Krótko po pre-
mierze nowych komputerów ogłosiła zatem, że sprzedaż komputerów klasy
PC nie będzie już kontynuowana.
Wszystkie wysiłki podejmowane na rzecz wprowadzenia serii PS/2 okazały
się kompletną klapą. Owszem, nowa magistrala była lepsza i szybsza od tej sto-
sowanej w standardzie PC, który był jednak więcej niż wystarczający dla
urządzeń produkowanych w tamtym okresie i okazał się być wystarczający
jeszcze przez kilka następnych lat. Grupa konkurentów firmy IBM (pod prze-
wodnictwem firmy Compaq) szybko nawiązała współpracę i ogłosiła powsta-
nie darmowej (już nie pod patronatem IBM) Rozszerzonej Standardowej
Architektury Przemysłu (EISA od ang. Extended Industry Standard Archi-
tecture)  miała ona służyć wszystkim tym, którzy naprawdę potrzebowali
bardziej wydajnych komputerów. Rozgoryczenie firmy IBM było wielkie, gdyż
nikt nie garnął się do budowania klonów w standardzie PS/2. W rezultacie
IBM musiał wycofać się ze swojego hasła  Dla Ciebie tylko PS/2 i wrócić do
produkcji starych, dobrych komputerów PC. PS/2 natomiast stał się stan-
dardem, który powoli, lecz nieuchronnie przestawał się liczyć. Większość
- 63 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
producentów zignorowała obydwie nowe architektury sprzętowe (PS/2 i EISA)
i kontynuowała produkcję coraz tańszych komputerów PC, które cieszyły się
niesłabnącą popularnością wśród klientów. Okazało się zatem, że firma IBM,
zamiast przewodzić temu trendowi, jest zaledwie jednym z pomniejszych
graczy podążających za rozwijającym się molochem i plasujących się raczej
w ogonie stawki.
Krzemowa bestia natomiast powoli, acz konsekwentnie zgarniała nowe
obszary, siejąc ogólne zniszczenie. Jej pierwszą ofiarą były komputery wyko-
rzystujące system operacyjny CP/M  stosunkowo wrażliwe stworzenia, z któ-
rych żadne nie miało wystarczającego udziału w rynku, aby przetrwać na nim
dłuższy czas. Następnie bestia przeżuła komputery Apple II  wypchnęła je
z segmentu biznesowego i zepchnęła do niszy komputerów domowych i szkol-
nych, gdzie ostatecznie znalazły one swój koniec. Standard PC zyskał tak szeroką
popularność, że możliwe stało się produkowanie coraz tańszych kompu-
terów. W rezultacie krzemowa bestia wdarła się także do świata użytkowników
domowych, wypierając z niego tak prozaiczne stworzenia jak Commodore 64
czy jeszcze bardziej egzotyczne Amigi i ATARI ST. Wszystkie zostały przez nią
unicestwione  ich agonalne jęki z rzadka tylko zwracały na siebie uwagę rynku.
Przez krótki okres firma Apple stała przed szansą pokonania bestii po-
przez stworzenie własnego jej odpowiednika. Tę możliwość zawdzięczała
sukcesowi komputerów Macintosh. Firma wybrała jednak inną drogę  po-
stanowiła stworzyć rezerwat Macintosha, który jest dzisiaj bardzo wrażliwą
biosferą zamieszkałą przez fanatyków Maca oraz branżę poligraficzną. Rezer-
wat ten jest wydzielony z zewnętrznego świata przez wyrafinowane wzornictwo
przemysłowe, najmodniejszą kolorystykę w stylu yuppie i wyrozumiałość Billa
Gatesa, który toleruje obecność firmy Apple na rynku jako doskonały argu-
ment pozwalający się pozbyć natrętnych urzędników8  jednym słowem: Ma-
cintoshe żyją sobie w swoistej szklarni. W roku 2006 Apple miała od 3 do 4%
udziału w rynku i stała się największą na świecie firmą komputerową (jej
wartość to 14 miliardów dolarów) o tak słabej pozycji rynkowej (jakiś czas
temu udało jej się na nowo złapać oddech dzięki produkcji odtwarzaczy pli-
ków MP3 o nazwie iPod).
Złą wiadomością dla firmy IBM było to, że krzemowa bestia nie ma nawet
krzty szacunku dla więzi rodzicielskich. W połowie lat 80. o mało nie pożarła
modelu Peanut, młodszego kuzyna najważniejszych modeli IBM (zdarzenie
8
Aluzja autora do problemów firmy Microsoft z amerykańskim urzędem antymo-
nopolowym  przyp. tłum.
- 64 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
to zostanie szerzej opisane w następnym rozdziale). Następnym daniem w jej
jadłospisie był  o czym już wspominaliśmy  standard PS/2. Bestia odcięła
zatem podstawowym komputerom firmy IBM drogę do nowych pastwisk.
Rynek ten (który był kiedyś najważniejszym obszarem działalności firmy IBM)
popadł najpierw w stagnację, po czym zamienił się w powoli kurczące się śro-
dowisko. Tak samo stało się z komputerami Silverlake (jest to kryptonim dla
całej serii bardzo udanych minikomputerów AS400, wyprodukowanych rów-
nież przez IBM).
Bestia miała jednak niepohamowany apetyt. W latach 90. zwróciła zatem
swój wzrok na lukratywne rynki UNIX-a i zaczęła powoli podążać ku tym obie-
cującym terenom. Niszowi producenci systemów UNIX (tacy jak na przykład
firma SGI) zaczęli odczuwać gwałtowną potrzebę generowania zysków, ponie-
waż ich rynki zaczęły zalewać nowoczesne komputery PC z niedrogą pamięcią
operacyjną i coraz szybszymi procesorami. Nawet potężnej firmie Sun Micro-
systems zaczynało grozić zaćmienie, gdyż jej produkty zaczęły być wypierane
przez tanie komputery PC obsługujące system operacyjny Linux (jest to dar-
mowy klon systemu UNIX, który dorównuje Solarisowi, sunowskiej wersji
UNIX-a, pod względem możliwości, wydajności i niezawodności).
Długoterminowe konsekwencje decyzji podjętych przez IBM w trakcie
prac nad IBM PC dotknęły nie tylko producentów komputerów. Stworzenie
standardu PC doprowadziło do wyraznego wydzielenia branży oprogramo-
wania. Przed pojawieniem się komputerów PC firmy rzadko kupowały same
komputery. Dużo częściej nabywały całe pakiety, w skład których wchodził
komputer, oprogramowanie oraz obsługa serwisowa. W tym ściśle regulo-
wanym środowisku firmie IBM, dzięki agresywnemu marketingowi i dobrej
jakości oferowanych produktów, udało się osiągnąć pozycję dominującą.
Niestety także w tym nowym wspaniałym (i pełnym niespodzianek)
świecie firmy IBM pojawiła się konkurencja. Na przykład przed opracowa-
niem standardu PC nikt nie zwracał uwagi na mikroprocesory, które stano-
wiły przecież istotę komputera, rdzeń całej maszyny. W pewnym momencie
jednak dla wszystkich stało się jasne, że komputery PC są w zasadzie zbio-
rem ustandaryzowanych podzespołów, których składaniem może się zaj-
mować niemal każdy. Wtedy zaczęto się interesować parametrami, które
odróżniały poszczególne egzemplarze komputerów. Swoją szansę dostrzegła
wtedy firma Intel. Działając aktywnie przez kolejne lata, wypracowała sobie
ona pozycję zbliżoną do pozycji strażnika standardów sprzętowych. Niestety
jej zdolność do dyktowania warunków na rynku nigdy nie była tak duża, jak
to miało miejsce w okresie świetności firmy IBM.
- 65 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
Jeszcze istotniejsze było to, że dzięki opracowaniu i upowszechnieniu
standardu PC największe znaczenie zaczęło przypadać w udziale nie sprzętowi,
lecz oprogramowaniu. Komputery zostały praktycznie sprowadzone do rangi
niewiele znaczących i prawie identycznych krzemowych klonów. W związku
z powyższym o dominacji rynkowej i zyskach firm zaczęła decydować zdolność
sprawowania kontroli nad systemami operacyjnymi, formatami danych,
interfejsami programowania aplikacji (API) oraz standardami internetowymi.
Kiedy firma IBM spadła z piedestału, pojawiła się szansa dla innej firmy. Wy-
korzystało ją małe początkujące przedsiębiorstwo, które lepiej rozumiało za-
sady rządzące nowym światem i wiedziało, co trzeba zrobić, aby przejąć nad
nim kontrolę. W ten sposób Big Blue znalazło się w cieniu Great Green9.
Powstanie Great Green:
Digital Research i Microsoft
effrey Tarter w swojej publikacji zatytułowanej Softletter przedstawił
J
w 2001 roku ranking 100 największych niezależnych producentów opro-
gramowania dla komputerów PC. Wynikało z niego, że firma Microsoft ma 69%
udziału w tym rynku. W kategoriach: systemy operacyjne, aplikacje bizne-
sowe, narzędzia programistyczne, przeglądarki internetowe, systemy zarzą-
dzania bazami danych i oprogramowanie dla serwerów pozycja Microsoftu
określana była jako monopolistyczna, dominująca lub znacząca. Na począt-
ku XXI wieku to nie IBM, lecz Microsoft był firmą, którą wszyscy chcieli
podziwiać i czcić lub też nienawidzić i traktować nieufnie. Dziś nikt nie stra-
ci pracy za to, że nabył produkt Microsoftu.
Bierny Ahab
Moment powstania firmy Microsoft i osiągnięcie przez nią pozycji niekwe-
stionowanego lidera owiane są mitem, podobnie jak powstanie firmy IBM.
Korzenie tego mitu sięgają czasów, gdy Microsoft został namaszczony jako
dostawca systemu operacyjnego dla komputerów PC, co było dla niego wów-
czas ogromnym osiągnięciem. Często mówiło się też o tym, że w modelu PC
firma IBM zamierza zastosować nowy, 16-bitowy system operacyjny CP/M-86,
9
Potoczne określenie firmy Microsoft  przyp. tłum.
- 66 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
stworzony przez firmę Digital Research (pogłoski te stały się kanwą dla ob-
razu Piraci z Krzemowej Doliny, ciekawego i świetnie zagranego filmu, któ-
rego treść miała bardzo niewiele wspólnego z prawdą).
Kildall nie mógł rzekomo dojść do porozumienia z przedstawicielami firmy
IBM (plotki na temat tych sporów krążą do dziś) i ostatecznie odmówił prowa-
dzenia z nimi rozmów. W tej sytuacji IBM zwrócił się do firmy Microsoft
z prośbą o dostarczenie systemu operacyjnego. Microsoft nie dysponował ta-
kim systemem, a mimo to udało mu się nakłonić IBM do nabycia go. Microsoft
natychmiast skontaktował się z małą firmą komputerową Seattle Computer
Products, która dysponowała systemem operacyjnym o nazwie Quick and
Dirty Operating System (QDOS). QDOS został napisany przez Tima Pater-
sona do obsługi płyty głównej z procesorem 808610, którą jego firma sprze-
dawała producentom oprogramowania.
Tak naprawdę było jednak nieco inaczej. W roku 1981 największy gracz
na rynku komputerowym zwrócił się nie do Digital Research, ale właśnie do
Microsoftu  potrzebował bowiem nie tylko systemu operacyjnego dla swoich
komputerów PC, ale także języka programowania. W trakcie pierwszych spo-
tkań Gates z właściwą sobie szczerością poinformował przedstawicieli IBM,
że nie może im sprzedać systemu operacyjnego, bo go po prostu nie ma.
W tamtym okresie większość przychodów Microsoftu pochodziła ze sprzedaży
języków programowania, w tym w szczególności BASIC-a. Microsoft z olbrzy-
mią radością powitał informację, że IBM jest zainteresowany zakupem jego
produktów, jednocześnie zasugerował jednak, że w kwestii systemu opera-
cyjnego powinien się skontaktować z Kildallem i firmą Digital Research, która
dysponuje systemem CP/M-86. Zgodnie z poleceniem przedstawiciele IBM
udali się na południe Kalifornii na spotkanie z Kildallem. Ten jednak nie
traktował tego wstępnego spotkania zbyt poważnie, oddelegował na nie zatem
swoją żonę (która była wówczas wiceprezesem Digital Research). Doszło do
sporu na tle podpisania klauzuli poufności (żadnej ze stron nie podobały się
klauzule przedstawione przez potencjalnego partnera) i w rezultacie drogi firm
IBM i Digital Research rozeszły się, zanim podpisano jakiekolwiek wstępne
porozumienie na temat zakupu systemu CP/M-86.
Następnie przedstawiciele firmy IBM spotkali się z Gatesem i poprosili go,
by porozmawiał z Kildallem i nakłonił go do okazania większej otwartości wobec
ich propozycji. Gates nic jednak nie wskórał. IBM należał do establishmentu,
wobec którego wielu programistów wychowanych w latach 60. i 70. odczuwało
głęboką pogardę. IBM był dużą i zbiurokratyzowaną firmą, a jego komputery
10
Reklamy tej płyty ukazały się swego czasu na łamach czasopisma  BYTE .
- 67 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
 choć cenione przez rynki biznesowe  były niedostępne dla hakerów i innych
hobbystów. Kildall był wychowany na legendzie komputera Altair i w tamtym
okresie całkiem niezle zarabiał na produkcji systemu CP/M. W związku
z powyższym propozycja IBM nie robiła na nim większego wrażenia, nie widział
też powodu, by płaszczyć się przed tym molochem. Krótko potem Microsoft
zobowiązał się dostarczyć firmie IBM system operacyjny  w zespole Gatesa
narastała atmosfera nerwowości, gdyż data przekazania partnerowi systemu
operacyjnego dla nowego komputera PC zbliżała się nieuchronnie. Przecież
gdyby okazało się, że IBM nie może rozpocząć sprzedaży swoich PC, stworzony
przez Microsoft język BASIC przestanie mu być potrzebny. Na szczęście dla
wszystkich (może za wyjątkiem Kildalla) okazało się, że dzięki istnieniu syste-
mu QDOS Microsoft mógł dotrzymać złożonych obietnic.
Przez następne lata napisano wiele stron różnych tekstów na temat pecha
Kildalla i okrucieństwa tego niesprawiedliwego świata, jednak większość
tych publikacji nie przedstawiała dokładnego stanu faktycznego. Kildall
miał przed sobą niepowtarzalną okazję  z własnej woli przypłynął do niego
największy na świecie wieloryb, rozłożył się w jego gabinecie, położył do góry
brzuchem i sam wskazał miejsce, w które należy wbić harpun. Kildall od-
mówił jednak wykonania egzekucji. Zwykła ludzka uczciwość nakazuje nie
dziwić się Gatesowi. On po prostu zastąpił na dziobie łodzi Kildalla i sam
spróbował dosięgnąć wieloryba harpunem. I, w przeciwieństwie do Kildalla,
odniósł sukces. Wynegocjowany z firmą IBM kontrakt okazał się być pierw-
szym krokiem na drodze Microsoftu do dominacji w swojej branży.
Jednak nawet ten szczęśliwy dla Microsoftu obrót spraw nie mógłby się
stać jedyną przyczyną przełomu. Zanim IBM miał się stać dla Microsoftu
prawdziwym i treściwym morskim pożywieniem, firma Digital Research miała
popełnić jeszcze kilka kolejnych gaf.
W momencie rynkowej premiery komputera IBM PC system operacyjny
DOS był produktem godnym wytężonej uwagi, z całą pewnością nie był jednak
doskonały. Nie można było kupić komputerów IBM PC z zainstalowanym
DOS-em. Co więcej, komputery te nie miały dysku twardego. Nie było też
mowy o tym, by DOS mógł być zainstalowany na procesorze. Przy każdym
włączeniu komputera trzeba było ładować system operacyjny z dyskietki11.
11
Pracując jako sprzedawca w  profesjonalnym sklepie komputerowym sieci Macy s,
wielokrotnie próbowałem sprzedać potencjalnym klientom system CP/M-86 zamiast
sygnowanego przez IBM DOS-a. Sam pracowałem na 8-bitowej wersji tego systemu
i wiedziałem dobrze, że jest to lepszy wybór. Cena tego systemu była jednak dla
większości klientów barierą nie do pokonania.
- 68 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
DOS nie wchodził też w skład zestawu akcesoriów, jakie nabywało się wraz
z komputerem PC. Kupowało się go w oddzielnym opakowaniu, osobno za
niego płacąc. W początkowej fazie wprowadzania nowych komputerów na ry-
nek firma IBM nie kładła specjalnego nacisku na promocję tego systemu 
główny punkt ciężkości kampanii reklamowej stanowiły nowe komputery PC.
Jednak niedługo po tym, jak sprzedaż nowych komputerów nabrała rozpędu,
firma Microsoft zwróciła uwagę na niepokojący fakt: na rynku dostępne były
trzy systemy operacyjne, które mogły współpracować z nowym PC. Pierw-
szym z nich był oczywiście DOS, poza tym był jednak jeszcze UCSD p-System,
który był tak naprawdę językiem programowania dla programistów zaintere-
sowanych tworzeniem uniwersalnych programów (nie, Java nie była pierw-
szym tego rodzaju wynalazkiem), oraz& CP/M-86.
CP/M-86? Jak mogło do tego dojść? Czyż Kildall sam nie przekreślił takiej
możliwości podczas legendarnych już spotkań z przedstawicielami IBM?
Cóż, niezupełnie. Gdy tylko Kildall uświadomił sobie, jak karygodny błąd
popełnił, postanowił uważniej przyjrzeć się jednej z kopii systemu DOS, który
miał się wkrótce pojawić na rynku. Zauważył, że szczęśliwym trafem nowy
system operacyjny IBM pod wieloma względami przypominał CP/M. Wydało
mu się to bardzo niesprawiedliwe. Kildall zaalarmował grupę prawników, złożył
krótką wizytę w Boca Raton i voilą  CP/M-86 stał się oficjalnie uznawanym
systemem operacyjnym dla komputerów IBM PC, był sprzedawany w opa-
kowaniach sygnowanych logo IBM i można go było kupić wraz z produkta-
mi tej firmy.
CP/M-86 pojawił się na rynku z pewnym opóznieniem, ale nawet mimo
to ambitny konkurent DOS-a był sobie w stanie doskonale poradzić z po-
czątkowym brakiem oprogramowania współpracującego z tym systemem.
Dziennikarze oraz różni znawcy technologii uznawali CP/M-86 za system
lepszy od DOS-a, a producenci oprogramowania współpracującego ze star-
szymi wersjami CP/M nie mieli większych problemów z przystosowaniem
swoich produktów do nowych wymagań CP/M-86. Na przykład firma Micro-
Pro (w tamtym okresie największy na świecie producent oprogramowania
dla mikrokomputerów) dostosowała swój program WordStar (najpopular-
niejszy wówczas edytor tekstu) oraz inne aplikacje biznesowe właśnie do wy-
magań nowego systemu operacyjnego. Także firma Ashton-Tate wprowadziła
na rynek nową wersję swojego bestsellera, programu dBASE II. Inni producenci
oprogramowania tworzyli arkusze kalkulacyjne, gry i programy użytkowe
w głębokim przekonaniu, że CP/M-86 szybko zmiecie z rynku nowego DOS-a.
- 69 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
Nic takiego się jednak nie stało. Jakby nie pamiętając swoich wcześniej-
szych błędów, Kildall ponownie się pomylił, tym razem ustalając cenę CP/M-86.
W momencie wprowadzenia na rynek komputerów IBM PC system operacyjny
DOS został wyceniony na 40 dolarów (praktycznie wszyscy za niego płacili,
w związku z czym zjawisko piractwa prawie nie istniało). Taka decyzja firmy
IBM wpłynęła na radykalną zmianę poglądów klientów na kwestię poziomu
cen systemu operacyjnego, które można uznać za uzasadnione (6 lat pózniej,
przy okazji nowego systemu OS/2, okazało się, że decyzja ta miała się odbić
negatywnie również na firmie IBM). CP/M-86 wyceniono tymczasem na 240
dolarów, co było kwotą zbliżoną do pierwotnej ceny 8-bitowego systemu
CP/M. Ogromna przepaść między cenami obydwu systemów spowodowała,
że praktycznie żaden klient detaliczny nie był zainteresowany nabyciem
CP/M-86, w związku z czym produkt ten zaczął umierać śmiercią naturalną.
Kilka lat pózniej Kildall zaczął głosić opinię, że to IBM zadecydował o tak
dużej różnicy między cenami obydwu systemów. Twierdzenie to można jed-
nak łatwo zakwestionować. Jesienią 1983 roku podczas imprezy CP/M East12
(była to ostatnia wielka wystawa targowa służąca promocji systemu opera-
cyjnego Kildalla) grupa ludzi13 z kilku firm zajmujących się produkcją opro-
gramowania dla CP/M-86 otoczyła Kildalla i zapytała go o kwestie cenowe
oraz o jego wizję przyszłości tego systemu operacyjnego. W dyskusji, która
się wówczas wywiązała, Kildall był w kółko nakłaniany do obniżenia ceny
CP/M-86 i stworzenia mu w ten sposób możliwości konkurowania z DOS-em.
Dyskutujący argumentowali, że w przeciwnym razie CP/M-86 nie przetrwa.
12
Wystawa ta była pierwszą, w jakiej wziąłem udział jako pracownik firmy MicroPro.
Większość czasu spędzałem na promowaniu programu InfoStar, a konkretnie
jego wersji przystosowanej do współpracy z CP/M-86. Byłem też jedną z osób,
które wyśledziły gdzieś Kildalla i skłoniły go do podjęcia tematu cen wyniszczających
ten system operacyjny. Impreza ta zyskała wśród pracowników firmy MicroPro
status kultowej  mówiono o niej jako o zamieszkach  palantów i rekinów . Firma
MicroPro wynajęła na wieczór budynek New England Aquarium, gdzie zorgani-
zowała bankiet dla 700 osób z jedzeniem na powietrzu i otwartym barem. Osta-
tecznie pojawiło się około 3 tysięcy gości, z których kilku było do tego stopnia
pijanych, że trzeba było siłą powstrzymywać ich przed rozebraniem się i wskoczeniem
dla ochłody do basenu rekinów. Radykalne skrzydło pracowników MicroPro optowało
za tym, by pozwolić tym ludziom wskoczyć do basenu i spokojnie obserwować dalszy
rozwój wypadków, jednak wśród zgromadzonych zwyciężyła ostatecznie frakcja
bardziej konserwatywna.
13
Jedną z tych osób byłem ja.
- 70 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
Kildall był bardzo grzeczny i uprzejmy, lecz nieugięcie twierdził, że cena jego
systemu jest idealna. Zanim zniknął w tłumie gości, powiedział też, że rynek
potrafi odróżnić system operacyjny-zabawkę od profesjonalnego produktu.
Przed końcem 1984 roku system operacyjny CP/M-86 był już martwy.
Pogrążona w smutku firma Digital Research jeszcze raz próbowała po-
wrócić do gry. Jej atutem miał być produkt o nazwie GEM, który był styli-
zowaną na oprogramowanie Macintosha nakładką na system operacyjny
DOS. GEM odniósł nawet pewien sukces, jednak został szybko zmiażdżony
przez prawników firmy Apple. Digital Research dokonał skuteczniejszej ze-
msty na IBM w roku 1987, kiedy wypuścił na rynek system DR DOS będący
klonem MS-DOS-a (chociaż tak naprawdę kwestią sporną pozostaje, kto był
tutaj czyim klonem). Żaden z bardziej liczących się dostawców oprogramo-
wania dla komputerów PC nigdy nie zainteresował się tym produktem, jednak
firma Digital Research robiła całkiem niezły interes, sprzedając swój system
producentom drugiej i trzeciej kategorii i dając tym samym co chwila Micro-
softowi i Gatesowi małego pstryczka w nos.
Cała zabawa skończyła się jednak w chwili, gdy Microsoft przeszedł do
kontrataku. W wersjach beta systemu Windows 3.1 firma zamieściła ostrzeżenia
mówiące, że równoczesne korzystanie z systemu DR DOS może powodować
problemy14. Tak naprawdę był to czysty nonsens. DR DOS bez żadnych proble-
mów współpracował z Windowsem 3.1 i opinii publicznej udało się w końcu
zmusić Microsoft do zaniechania swoich podejrzanych praktyk. Niestety, zanim
to nastąpiło, systemowi DR DOS wyrządzono znaczne szkody marketingowe.
Zdecydowanie bardziej istotne były zmiany, jakie Microsoft wprowadził do
swoich umów licencyjnych. Na skutek ich wprowadzenia trudno było kupić
MS-DOS bez jednoczesnego zakupu systemu Windows. Ponadto klientom
udzielano zniżek, jeżeli zdecydowali się kupić wyłącznie programy Microsoftu.
Była to zdecydowana strategia, która obróciła się przeciwko firmie w momen-
cie, gdy rządowi urzędnicy przedstawili jej zarzuty stosowania agresywnych
i monopolistycznych praktyk biznesowych. Ale nawet gdyby Microsoft działał
łagodniej i bardziej uprzejmie, DR DOS i tak nigdy nie stałby się niczym
więcej niż tylko niszowym systemem operacyjnym (chyba że do rozgrywki
wtrąciłby się jakiś większy gracz, taki jak choćby IBM). Rynek komputerów
nieuchronnie zmierzał ku modelowi graficznego interfejsu użytkownika
(GUI)  modelowi, jaki stosowano w Macintoshach.
14
Wendy Goldman Rohm, The Microsoft File: The Secret Case Against Bill Gates,
Times Business Books, New York 1998. Sam byłem wówczas użytkownikiem
systemu DR DOS i na własnej skórze doświadczyłem tej sytuacji.
- 71 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
Atak klonów
Kolejnym powszechnie znanym mitem związanym z historią dojścia Microsoftu
do dzisiejszej potęgi jest pogłoska dotycząca umowy sprzedaży systemu DOS
firmie IBM  miała ona od razu zapewnić Microsoftowi olbrzymią i nie-
uczciwą przewagę nad konkurentami. Po raz kolejny prawda okazuje się być
nieco inna. Z czasem potwierdziło się, że kontrakt dotyczący DOS-a faktycznie
był niczym legendarna żyła złota. Stało się tak jednak wyłącznie dzięki nie-
zmierzonemu idiotyzmowi innych graczy rynkowych, takich jak IBM czy Apple.
Ich działania przyczyniły się do powstania warunków, w których sprzedaż
skleconego naprędce DOS-a mogła się stać dla Microsoftu największą w branży
kopalnią złota.
Z czysto finansowego punktu widzenia pierwotna umowa dotycząca sprze-
daży systemu DOS była dla firmy Microsoft dość korzystna. Co więcej, za-
pewniła jej też stałe przychody z tytułu tantiem, wypłacane za każdy
sprzedany egzemplarz komputera IBM PC z DOS-em. Dużo większe znaczenie
miał jednak fakt, że umowa ta uprawniała Microsoft do sprzedaży tego sys-
temu operacyjnego także innym firmom. Możliwość ta została natychmiast
wykorzystana i Microsoft rozpoczął własną sprzedaż systemu, który został
nazwany MS-DOS-em.
Sprzedaż ta okazała się jednak nie przynosić takich dochodów, jakich się
w Microsofcie spodziewano. Wiele spośród pierwszych klonów komputera IBM
PC nie było w istocie klonami w ścisłym tego słowa znaczeniu  w swoim
założeniu miały to być produkty lepsze od oryginału. Tego rodzaju komputery
(produkowane przez takie firmy jak DEC, Otrona15, RadioShack, Victor, Texas
Instruments, Hyperion i wiele innych, które już dawno popadły w niepamięć)
były popularnie zwane klonami MS-DOS-a. Niektóre z nich wyposażane
były w lepsze dyski twarde, niektóre miały inny układ klawiatury, a jeszcze
inne charakteryzowały się większymi możliwościami graficznymi (był to ob-
szar, w którym komputery IBM PC nie wypadały najlepiej).
Zabójcze dla klonów MS-DOS-a okazały się być natomiast kwestie obsługi
grafiki oraz kompatybilności. Inżynierowie IBM już na samym początku
wykryli słaby punkt komputerów IBM PC oraz ich klonów  maszyny te
bardzo wolno wyświetlały grafikę. Starając się rozwiązać ten problem, inży-
15
We wczesnych latach 80. sam przez mniej więcej rok korzystałem z lekkiego
(ważącego 9 kilogramów) przenośnego komputera firmy Otrona. Komputer był
wyposażony w moduł, który zapewniał mu kompatybilność z większością programów
napisanych dla IBM PC.
- 72 -
P I ONI ERZY BRANŻ Y POPEA NI A J  PI ERWS Z E BA  DY
nierowie oprogramowania szybko opracowali metodę, która pozwalała omijać
system operacyjny i wyświetlać grafikę wprost z graficznego urządzenia sprzę-
towego IBM. Takie rozwiązanie znacznie poprawiało jakość wyświetlania.
Pojawienie się na rynku klonów MS-DOS-a postawiło producentów
oprogramowania przed dylematem  czy tworzyć dla nich osobne wersje
oprogramowania, wiedząc, że nie mają one istotnego udziału w rynku? A może
należy raczej zabezpieczyć się ze wszystkich stron i do wyświetlania grafiki
wykorzystywać jednak system MS-DOS? Większość producentów oprogra-
mowania wybrała rozwiązanie bezpieczniejsze, a w rezultacie większość na-
bywców klonów MS-DOS-a mogła obserwować, jak baaardzo wooolno ich
system operacyjny obsługuje poszczególne aplikacje. Tymczasem osoby, które
nabyły komputery IBM PC, bez problemu korzystały ze swoich przykuwają-
cych uwagę arkuszy kalkulacyjnych i edytorów tekstu. Początkowo duże zain-
teresowanie klonami MS-DOS-a szybko zastąpił sceptycyzm, który w końcu
zamienił się w kpinę. Nikt nie chciał już klonów MS-DOS-a  wszyscy
chcieli mieć oryginalny komputer IBM PC lub maszynę z nim kompatybilną,
która byłaby zdolna do bezpośredniego sprzętowego przetwarzania grafiki
programów napisanych dla IBM PC.
Na szczęście dla Gatesa i jego firmy, IBM wypuścił na świat krzemową
bestię. Kiedy tylko z rynku zniknęły klony systemu MS-DOS, zaczęły się na
nim pojawiać nieprzebrane ilości maszyn kompatybilnych ze standardem
PC, które były zdolne wyświetlać grafikę programów przeznaczonych dla
IBM PC bez konieczności wprowadzania w nich jakichkolwiek usprawnień.
Powstała nowa generacja klonów, która do wejścia na rynek potrzebowała
jedynie licencji na korzystanie z systemu operacyjnego MS-DOS. Umowa
Microsoftu z IBM zaczynała przynosić krociowe zyski.
Microsoft cieszył się szczęściem, które wynikało bezpośrednio z tego, że
przez 10 lat, w akcie najczystszej głupoty, firma IBM poszukiwała zamienni-
ka dla systemu MS-DOS. Na pierwszy ogień poszedł głośny, wielozadaniowy
i pracujący w trybie znakowym system pseudooperacyjny TopView, który po-
jawił się na rynku w 1985 roku, czyli dokładnie wtedy, gdy firma Apple na
przykładzie swojego Macintosha pokazywała całemu światu zalety interfejsu
GUI. Kolejną porażką okazał się system zwykle nazywany CP-DOS (choć
akurat nazw miał on wiele), który stanowił nieudaną próbę pełnego wyko-
rzystania możliwości nowego procesora 80286, montowanego w komputerach
IBM AT. Firma IBM prowadziła jednocześnie niewinny flirt z kilkoma wer-
sjami należącego do Kildalla systemu CP/M-86, jednak żaden z tych związków
nie został skonsumowany. System OS/2 zasłużył sobie z kolei na pełen rozdział
- 73 -
G D Y B Y G A U P O T A M I A A A S K R Z Y D A A
w tej książce. W połowie lat 90., już po rozwodzie z Microsoftem, firma IBM
starała się nawet sama prowadzić sprzedaż systemu DOS na rynku detalicz-
nym oraz na rynku OEM  skutek był równie opłakany jak w przypadku sys-
temu OS/2.
Firmie IBM nigdy nie miało się udać stworzenie następcy systemu ope-
racyjnego DOS. Apple miał nigdy nie powtórzyć już swoich sukcesów z czasów
komputera Apple II  system Mac OS nigdy nie miał zostać uwolniony i nigdy
nie miał otrzymać szansy na swobodny rozwój w otwartym środowisku. Z kolei
firma Digital Research miała powoli odchodzić w cień i nigdy już nie pod-
nieść się po popełnionych wcześniej błędach.
Przez następne 20 lat Microsoft miał powtórzyć większość błędów popeł-
nionych przez swoich poprzedników z głupoty. Nie przeszkodzi mu to jednak
powoli przekładać przewagi w branży systemów operacyjnych dla komputerów
stacjonarnych na absolutną kontrolę nad całą tą branżą, która okaże się pózniej
strategiczna dla całego sektora high-tech. Podstawowym narzędziem jego
ekspansji miał się stać system operacyjny Windows, który rozprzestrzenia-
jąc się, miał doprowadzić do zajęcia rynku biznesowego, a potem także zająć
pozycję lidera wśród aplikacji internetowych (takich jak na przykład prze-
glądarki). Microsoft nie zawsze będzie się zachowywał etycznie w swoich
decyzjach, podobnie zresztą jak jego konkurenci, jednak w przeciwieństwie
do nich, nie będzie uparcie powtarzał własnych błędów. I to mu wyjdzie
wyłącznie na dobre.
- 74 -


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Badania marketingowe w malej firmie Wydanie II zaktualizowane
Neuroshima Hi Tech (2)
Skuteczny marketing w malej firmie Wydanie II zaktualizowane skuma2
Jaką wartość będzie miała zmienna

więcej podobnych podstron