Narkotyki Napewno nie moje dziecko publikacja PCPR


POWIATOWE CENTRUM POMOCY RODZINIE
32-300 OLKUSZ, ul. Gęsia 25
Narkotyki?
NA PEWNO NIE MOJE DZIECKOI



Warszawa 1998

Projekt graficzny okładki i strony tytułowej Piotr Wurst
Fotografia na okładce Piotr Wurst
Rysunki w tekście Marzena Pasek
Korekta Eugenia Dubelska
Copyright by "Toret", 1998

Wydanie II zmienione Obj. ark. druk. 5,5
Wydawca "Toret" Sp. z o. o. ul. Mszczonowska 6 01-254 Warszawa
Przygotowanie do druku Piotr Wurst
Druk i oprawa
"Toret" Sp. z o. o.
ul. Mszczonowska 6, 01-254 Warszawa
tel.: 36-80-80, 36-80-89- fax.: 36-80-81
Książka sfinansowana przez Fundację "Etoh" ul. Mszczonowska 6 'SSS-" 01-254 Warszawa
ISBN 83-907315-6-8


Jesteś matką lub ojcem. Masz wątpliwości. Od pewnego czasu Twoje dziecko chodzi senne, jakby ciągle zmęczone, trudno jest się z nim dogadać; odpowiada półsłówkami, zasypia przy stole, skarży się, że razi je ostre światło. A w chwilę potem jest już pełne energii i ma kłopoty z usiedzeniem na jednym miejscu; dużo mówi, prawie krzyczy, gestykuluje nerwowo, a byle co wytrąca je z równowagi.
Nie wiesz, co się z nim właściwie dzieje. Bo przecież nie czuć od niego alkoholu, a jednak ma kłopoty z utrzymaniem równowagi. Śmieje się samo do siebie, zjada szybko kolację i zaraz zamyka się w swoim pokoju. A do wszystkich wazonów powtykalo hinduskie kadzidełka tłumacząc, że to odstrasza mole.
Czujesz bezradność, bezsilność... A może Cię to zupełnie nie obchodzi? Może to nic takiego - uspokajasz sięmoże to tylko "trudny okres dojrzewania "?
A jeżeli nie? Równie prawdopodobne jest to, że Twoje dziecko ma już za sobą pierwszy kontakt z narkotykami. Być może uległo modzie, towarzystwu, lub tylko zaspokoiło swoją ciekawość. Często jednak po pierwszym razie, przychodzą kolejne. I wtedy niema mowy już o" trudnym dojrzewaniu", ^próbowaniu zakazanych owoców". Narkotyk pojawia się w życiu Twojego dziecka coraz częściej, a wraz z nim uzależnienie.
Tak, Twoje dziecko też może zostać narkomanem. Więc nie powtarzaj z uporem, że "mojej Ani (lub mojemu Krzysiowi) to się nie mogło przydarzyć".

Tomek zaczął brać narkotyki z tego samego powodu, dla którego wielu dorosłych pije alkohol: żeby się rozluźnić, "uciec" przed stresem. Ania, która właśnie skończyła 15 lat pali marihuanę, "bo to jest przyjemne". "Biorę, bo się nudzę, a jak jestem na haju, to nagle czas sam się wypełnia" tłumaczy Paweł.
Trudno jest znaleźć jednoznaczną odpowiedź na pytanie "dlaczego nastolatek sięga po narkotyki?". Dzieci twierdzą, że "prochy" uwalniają od problemów i pomagają zapomnieć o kłopotach. Narkotyk to coś, dzięki czemu mogą poszpanować i zyskać akceptację kolegów. Dla rodziców branie narkotyków łączy się najczęściej ze słabą wolą syna czy córki, głupotą, uleganiem innym. Bardzo często w narkomanii dziecka widzą swoją winę za "niewłaściwe wychowanie". "To ja mu czegoś nie dałam, to ja nie potrafiłem go dobrze wychować." myślą, gubiąc się w poszukiwaniu przyczyn i wzajemnym obwinianiu.
Psychologowie mówią o trzech głównych powodach, które mogą skłonić dziecko do wzięcia narkotyku. Pierwszy z nich to: poszukiwanie nowych, przyjemnych wrażeń. Nastolatek pragnie przygód, rzeczy nowych i ekscytujących. Lubi ryzyko i nienawidzi nudy. Narkotyk pozornie zaspokaja każdą z jego potrzeb dzięki niemu może poczuć się "ważny", "tajemniczy", "wtajemniczony" i "dorosły"; może też, bez odrobiny wysiłku ze swojej strony, odczuwać przyjemność i dreszczyk sensacji.
Chęć uwolnienia się od stresu, napięć i problemów to druga przyczyna narkomanii. Narkotyk na krótką chwilę odrywa od rzeczywistości, rozluźnia, tłumi uczucia. Spięty przed randką nastolatek zapala papierosa z marihuaną, przed klasówką zażywa amfetaminę. Kiedy pojawiają się problemy, pali haszysz i na chwilę o nich zapomina.
Nastolatek zażywa narkotyki, bo chce być zaakceptowany przez grupę - to powód trzeci. Chce czuć się silny, pasować do ogólnie lansowanego przez media wzorca: człowieka wyluzowanego, silnego, nie przejmującego się problemami, korzystającego z szybkich i natychmiastowych rozwiązań. Kiedy boli głowa - bierze tabletkę. Kiedy jest zmęczony - pije "napój energetyzujący" lub łyka "cudowne witaminy". Kiedy ktoś proponuje, nie odmawia.
Narkotyków przybywa. Zwiększa się też liczba chętnych do ich zakupu. Coraz częściej dzieci narażone są na propozycję kupna narkotyku i odbycia "narkotycznej podróży". Część z nich powie zdecydowanie "NIE", jednak pewna grupa, w której być może jest i Twoje dziecko, zechce spróbować jak to jest". Być może samo zechce zobaczyć na ile prawdziwe są opowieści kolegów, być może trudno mu będzie odmówić kiedy poczęstują go marihuaną.
Ktoś mu podpowie, że po narkotykach lepiej będzie się uczył, napisze dobrą klasówkę, zda egzaminy, dostanie się do następnej klasy.

Ktoś go namówi, więc spróbuje. Może mu się to nawet spodoba. Będzie brał częściej nie zastanawiając się nawet "dlaczego?". Po prostu, to sprawia mu przyjemność. Pozwala zamroczyć się na jakiś czas i nic nie czuć. O niczym nie myśleć. Ani o kłopotach w domu, ani o nauce w szkole, a tym bardziej o sobie.
Czym jest narkomania?
Narkomania to choroba duszy i emocji. U człowieka, który sięga po narkotyki, po pewnym czasie pojawia się przekonanie, że jest to jedyny środek, który pomaga "załatwić" różne problemy i potrzeby. Kiedy czuje się niepewnie, kupuje jeden ze specyfików, po którym ma wrażenie, że coś się w nim na chwilę "zmienia i poprawia".
Narkotyk tłumi na chwilę jedne emocje, a nasila inne. Kiedy przestaje działać, powracają kłopoty i zmartwienia; znów pojawia się smutek lub złość. Ale złapany w narkotyczną pułapkę człowiek, przestaje zauważać jak krótkie i nieprawdziwe są te zmiany. Znów chce się poczuć "dobrze" znów bierze.
W narkomanię rzadko popadają dorośli ludzie, najczęściej dzieci i młodzież. Co sprawia, że ta właśnie grupa jest szczególnie podatna na uzależnienia? Co powoduje, że narkotyki stają się tak atrakcyjne dla nastolatków?
W rozmowach z młodzieżą często słyszę, że narkotyki pozwalają -podobnie jak alkohol - .nawiązać znajomości" i "rozluźnić się". Przede wszystkim są jednak "łatwą przyjemnością". Nastolatek, podobnie jak i dziecko, nie umie czekać na swoje przyjemności: nagrodę musi dostać od razu. Jeżeli źle się czuje, ma kłopoty, to nie potrafi czekać, aż przyjdą "lepsze czasy". Poprawa musi być widoczna od razu, w tej samej chwili. Najlepiej też, aby on sam w tej poprawie nie musiał aktywnie uczestniczyć. Inna sprawa, że wiele młodych osób po prostu nie umie i nie próbuje uczyć się, jak radzić sobie ze swoimi problemami, jak wypełnić swój wolny czas.
Dla nastolatka narkotyk jest środkiem, który "zaspakaja" jego potrzeby. Kiedy czuje się niepewnie, nie wie co zrobić, obawia się oceny innych - bierze narkotyk, podobnie jak dorosły pije "dla odwagi". Chcąc poczuć się "kimś", zostać zaakceptowanym przez grupę -bierze. Przewrażliwiony na punkcie własnej osoby, przez większość czasu porównuje się z otaczającym światem. Oglądając dzisiejsze filmy czy reklamy, nabiera przekonania, że każdy tylko nie on - ma życie pełne przygód, robi wspaniałe i ryzykowne rzeczy, a problemów to właściwie żadnych nie miewa. Jeżeli idol znajdzie się w trudnej sytuacji, znajduje też błyskawiczne rozwiązanie: tabletka, piwo, papieros, agresja. Każdy - tylko nie nastolatek -jest wielki i wspaniały. Stąd niedaleko już do stwierdzenia, że tak naprawdę to Jest się chodzącą galerią braków".
6

Nie wiadomo dlaczego niektóre dzipci "wyrównują" swoje "braki" przy pomocy narkotyków, a inne nie. Jak wspominałam wcześniej, narkotyk postrzegany jest przez młodzież jako uniwersalny środek na problemy i napięcie jako prosta, skondensowana przyjemność.
Nie zapominajmy jednak, że dzieci to dociekliwi obserwatorzy uczący się od dorosłych podejścia do wielu problemów. Jest duże prawdopodobieństwo, że dziecko sięgnie po narkotyk lub alkohol jeżeli jego ojciec lub matka nadużywali leków czy alkoholu. Dzieci, które obserwują ojców lub matki pijących alkohol "dla rozluźnienia" lub "zapomnienia" uczą się od nich takiego właśnie podejścia do problemów. Uciekają od kłopotów w narkotyki (lub alkohol), zamiast próbować się z nimi zmierzyć.
Nowy człowiek w domu
" Czuję się za stary na to, aby być dzieckiem, a zbyt młody, aby zostać dorosłym "
Właściwie nie wiadomo kim jest nastolatek. Na pewno nie jest już dzieckiem. Powyrastał z wszystkich swoich ubrań, nie ogląda bajek w telewizji; umawia się za to na randki i spędza dużo czasu przed lustrem. Coraz rzadziej rozmawia z rodzicami. Nie zwierza się tak jak dawniej, nie pyta o radę.
Niby samodzielny i dorosły, co podkreśla na każdym kroku ("traktujecie mnie jakbym miał 10 lat, a ja już jestem dorosły"), a jednak wciąż nieodpowiedzialny ("zapomniałem odebrać brata z przedszkola, zagadałem się u kumpla"). Żąda dla siebie praw podobnych do tych, jakie posiadają dorośli, a przecież trudno mu się wywiązać z codziennych obowiązków. Kim jest ta "nowa", tajemnicza osoba?


Nastolatek (zwany też adolescentem) to ktoś, kto znalazł się na granicy dwóch światów: beztroskiego dzieciństwa i poważnego świata ludzi dorosłych.
I chociaż na pozór żyje z rodzicami pod jednym dachem, w jednej czasoprzestrzeni, mówi tym samym językiem, to jednak często j zachowuje się jak przybysz z innej planety. Inne ma zwyczaje, inaczej też definiuje problem. "Słuchanie

muzyki" nie jest dla niego, jak dla większości rodziców, delektowaniem się melodyjnością utworów lecz czynnością, wymagająca uruchomienia wszystkich kolumn głośnikowych i sprawdzenia ich wytrzymałości. To, co rodzic określi jako kompletne ogłuszanie się, nastolatek nazwie "głębokim czuciem muzyki, aż po kości". To, co dla ojca lub matki wydaje się ryzykiem, dla nastolatka będzie tylko "wspaniałą przygodą".
Tego typu różnic i nieporozumień pojawia się coraz więcej. Nastolatek ma nowe zainteresowania, swój styl ubierania się i swoje nowe problemy. Chce wszystkiego spróbować i przekonać się na własną rękę "jak to smakuje". Nie wierzy, gdy inni coś mu tłumaczą, zawsze "wie lepiej" i "wie swoje". Takie zachowanie często doprowadza do spięć i konfliktów w rodzinie.
Poszukując jakiegoś rozwiązania, wielu rodziców próbuje "dogadywać się" z nastolatkiem w jego własnym języku. Zaczynają od ustępstw i dużej tolerancji różnych zachowań - nazywają to na dodatek "partnerstwem". Potem przyswajają sobie język i zwyczaje nastolatka. Wiedzą, że nie należy robić wymówek, bo to "kwaszenie", a stawianie ograniczeń uważane jest za "zakładanie szlabanu". Z czasem oswajają się z częstą nieobecnością dziecka w domu, bez zmrużenia oka przyjmują późny powrót syna czy córki.
W celu podkreślenia "partnerstwa" i większej zażyłości z dzieckiem "tolerancyjny ojciec" co jakiś czas proponuje piwo lub rzuca od niechcenia: "kopsniesz szluga synuś?" Synuś się cieszy, bo "wychował sobie starszych" i bez większych oporów delektuje się marihuaną w obecności rodziców, którzy przecież nie mogą mu tego zabronić: są tacy nowocześni i tolerancyjni.
Nie wiadomo, kiedy wszystko w domu zaczyna kręcić się pod dyktando dziecka, które coraz bardziej wykorzystuje taką postawę rodziców. Pożycza samochód, szpera w torebce (w partnerskiej rodzinie "nie ma tajemnic"), organizuje w domu imprezy zużywając cały zapas jedzenia z lodówki i alkoholu z barku. Wielu rodziców-kumpli tłumaczy, że tego typu "wychowanie" pozwala nastolatkom mieć większe zaufanie do swoich "starych", że mają wtedy lepszy z nimi kontakt, a w domu panuje miła atmosfera.
Tymczasem tego typu "partnerstwo" nie służy ani dzieciom, ani ich rodzicom. Dobry kontakt nie polega na pozwalaniu, aby dziecko mówiło do ojca po imieniu czy też nie musiało się tłumaczyć dokąd wychodzi i kiedy wróci do domu. W większości "partnerskich" rodzin, duża swoboda i zaufanie zaczynają być po pewnym czasie nadużywane, a rodzice stają się coraz bardziej bezradni. Ojcu, który nie egzekwował powrotu o właściwej porze trudno jest cokolwiek powiedzieć, kiedy dziecko wraca nad ranem lub dopiero następnego dnia. Trudno mieć pretensje do dziecka, że się upiło, jeżeli samemu częstowało się je alkoholem. To, co nazywane jest "partnerstwem", staje się po pewnym czasie bezradnością i samowolą.
8

W rodzinach tego typu nie ma jasno określonych ról; tymczasem podział na dzieci i rodziców nie pojawił się tylko po to, aby urozmaicać rodzinny krajobraz. Niezależnie od tego, ile lat ma dziecko, potrzebuje ono oparcia w rodzicach, którzy są dojrzali, konsekwentni i zdecydowani. Nie potrzebuje kolejnej koleżanki Zośki czy Beaty lecz matki i ojca.
Nastolatki muszą wiedzieć, gdzie przebiega granica ich samodzielności i odpowiedzialności. W rodzinach partnerskich wszystko jest względne - nie wiadomo, kto dyktuje zasady i kto ponosi konsekwencje za ich nieprzestrzeganie. Nie wiadomo kto jest rodzicem, a kto dzieckiem, kto słucha, a kto wydaje polecenia.
Zdarza się też i odwrotnie. Przerażeni tym "co dzieje się w świecie" rodzice starają się chronić dziecko tak długo, jak to jest tylko możliwe. Ich opieka i nadzór są wprost proporcjonalne do ich lęku i niezrozumienia potrzeb dorastającego dziecka. Wydaje się im, że jeżeli tylko będą wystarczająco kontrolować, chronić i pilnować dziecko, to na pewno nic złego mu się nie stanie. Sprawdzają książki, zeszyty, czytają listy i pamiętniki. Chronią syna czy córkę przed kłopotami, biorą na siebie odpowiedzialność za wszelkie jego problemy. Opiekę i troskliwość utożsamiają z kontrolowaniem i izolowaniem dziecka od wszelkich trudności i świata. Wychowują dzieci niesamodzielne i nieodpowiedzialne, bo jak tu się czegoś nauczyć jeżeli mama czy tato z wszystkiego wyręczy?
Czasem jednak nawet tak chronione i pielęgnowane dziecko wymyka się spod opieki. Rodzice przeżywają szok i... zwiększają kontrolę. Rozpoczyna się - podobnie jak i w poprzednim, partnerskim przypadku - próba sił. Kto wygra? Kto okaże się mocniejszy? Do kogo będzie należeć ostatnie zdanie?
Nie sprawdza się system totalnej kontroli, szkody przynosi też zupełna swoboda pozostawiona dziecku. Co więc pozostaje? Jak zwykle złoty środek, w którym znajdzie się miejsce na zrozumienie, zakreślenie granic, ustalenie praw i obowiązków. Nastolatek uczy się dorosłości nie wtedy, kiedy robi co mu się tylko podoba, lecz konfrontując swoje poglądy z pewnymi normami i zasadami.
Jedno też jest pewne: w świecie dziecka powinien pojawić się Znaczący Dorosły. Nie rodzic-autokrata, ani rodzic-kumpel. To musi być Dorosły, któremu można zaufać, w którym można znaleźć oparcie i wiedzieć, że wysłucha problemów, a nie skorzysta z okazji, aby zacząć opowieść Ja w twoim wieku..."
Problemy? Tak, ale jakie?
Okres dorastania bywa nazywany "trudnym wiekiem", "wiekiem cielęcym" lub też "kryzysem tożsamości". Dla nastolatka jest to czas gwałtownych zmian fizycznych i psychicznych. Zmienia się jego ciało, zmie-
9

nią się też sposób myślenia. Przyjrzyjmy się niektórym z problemów przed jakimi staje nastoletni syn czy córka.
1. Potrzeba "stworzenia" nowego Ja
Trudno jest żyć, kiedy dokładnie nie wiadomo kim się jest. Dziewczynka nagle zaczyna stawać się kobietą, a chłopiec mężczyzną. Jakby mało było kłopotów natury fizycznej i seksualnej, pojawiają się pytania egzystencjalne. "Po co żyję?", "Jaki jestem?", "Co mogę w życiu zrobić?" Odpowiedzi na te pytania nastolatek poszukuje w codziennych rozmowach czy kłótniach z bliskimi. '"" Chce być kimś ważnym i niezależnym. Przewrażliwiony na punkcie swojej "nowej"


osoby, w każdych zasadach ustanowionych przez rodziców czy innych dorosłych, dopatruje się zamachu na swoją wolność. "Jestem, o ile się buntuję alciia się powiedzieć. Dojizewanit-! lu ukrea ogromne) wrażliwości na otoczenie, na wszelkie oceny i uwagi z jego strony, na każdą oznakę akceptacji lub odrzucenia.
2. Bunt wobec dotychczasowych norm i wartości
Nastolatek chce być wolny i niezależny. Chce też być kimś zupełnie innym niż rodzice. Dlatego zaczyna ubierać się "po swojemu", mówić "własnym językiem" i przestrzegać zasad zupełnie odmiennych od do- \ mowych. Nie jest już dzieckiem, które całkowicie identyfikuje się z matką lub ojcem i zgadza z ich postanowieniami, lecz młodym człowiekiem, który pragnie czuć się panem samego siebie. Z rozdrażnieniem reaguje na wszelkie prośby i obowiązki. Wyrzucenie śmieci czy pozmywanie naczyń traktuje jak przymus i ograniczenie wolności. Uwagi rodziców przyjmuje jako chęć "przerobienia" go według wzorca, który mu z założenia nie odpowiada. Głośna muzyka, odpowiednia fryzura, grupa subkulturowa, odburkiwanie lub zamykanie się w sobie to niektóre z prób przeciwstawiania się rodzicielskim "receptom na życie". Wewnętrzny świat nastolatka jest często nie poukładany, trudno jest mu znaleźć odpowiedź na pytanie jaki mam być", najczęściej wie tylko jaki być nie powinien; nie chce być taki jak wszyscy dorośli: - nie chce być zakłamanym, samolubnym materialistą.
Negując rodzinne normy i zasady ma wrażenie, że staje się kimś innym i lepszym. Buntując się, ubierając "po swojemu", podkreśla swoją odrębność. Z jego punktu widzenia, w wielu sytuacjach, to on ma rację, to jego przekonania są jedynie słuszne, a jeżeli rodzic spróbuje wtrącić swoje, to usłyszy na pewno: "ty nic nie rozumiesz!". Co należy
10

tłumaczyć: "nie widzisz tego tak samo jak ja, więc nie masz racji". Nastolatek sam siebie uważa za eksperta w dziedzinie moralności (Jest tyle zła na świecie") czy też uczciwości ("wszyscy dorośli to oszuści"). Tylko to jest słuszne, co on sam zaakceptuje. To właśnie taki sposób ujmowania spraw jest przyczyną wielu rodzinnych kłótni i wojen pokoleniowych.
W tym trudnym dla siebie czasie dziecko w takim samym stopniu potrzebuje wsparcia i zrozumienia jak też jasno określonych zasad. "Szanujemy twoje poglądy, jednak dopóki jesteś z nami, w tym domu, obowiązują cię takie same zasady jak innych domowników".
3. Egocentryzm
Egocentryzm to stan skupienia się na sobie samym, zaabsorbowania głównie własnymi sprawami i problemami. Właśnie ta cecha, w okresie dorastania ulega szczególnemu nasileniu. "Jak wyglądam?", "Czy ta fryzura jest odpowiednia?", "Dlaczego ci ludzie tak się na mnie patrzą?", "Pewnie jestem gdzieś brudna na policzku" - martwią się młodzi ludzie. Przewrażliwienie na punkcie własnego Ja w wieku lat "nastu" sięga zenitu. Mało tego: pojawia się przekonanie, że wszyscy dookoła nie robią nic innego, tylko obserwują i krytykują nastolatka. Poddają ocenie jego wypowiedzi, wygląd i sposób poruszania się.
Wraz z zaabsorbowaniem własną osobą pojawia się pragnienie "bycia kimś". Wiele dziewcząt i chłopców w tym wieku marzy o tym, aby być doskonałym, tak wspaniałym jak gwiazda ekranu czy komiksowy superbohater. I tutaj pojawiają się kolejne problemy. Przecież żaden z prezentowanych w telewizji idoli nie ma kłopotów z trądzikiem lub nieśmiałością. Ich ruchy są wypracowane, a tłumy akceptują każdy ich gest i słowo. Porównując się z kimś takim, młody człowiek zawsze wypadnie niekorzystnie. Tym bardziej, że nie potrafi zachować odpowiedniego dystansu. Brak mu krytycznego spojrzenia na gwiazdy i produkcje massmediów (cóż za wspaniałe pole dla rodziców). Spada więc poczucie własnej wartości, a niezadowolenie z siebie, ukrywane jest często pod postacią brawurowych zachowań: szybka jazda na motorze, alkohol, czy spacery po gzymsach. I być może nie jest gwiazdą, ale w tej jednej chwili skupia na sobie uwagę otoczenia.
Problemy wieku dorastania są niezwykle poważne, nigdy też nie należy ich lekceważyć. Nie istnieje jedna i obiektywna miara służąca do określenia powagi danego problemu. Taką miarą może być tylko poszczególna osoba i to jej siła, doświadczenie i wrażliwość służą do zakwalifikowania problemu jako błahy lub poważny.
Jeżeli dziecko nie posiada odpowiedniej wiedzy i umiejętności potrzebnych np. aby odmówić przyjęcia narkotyków - to powinni pomóc dorośli. I to nie przez wygłaszanie okolicznościowych "kazań" i dydak-
11

tycznych pogadanek. Nie przez zostawianie dziecku całkowitej swobody i możliwości "uczenia się na własnych błędach". W świecie dziecka muszą pojawić się zasady i granice, które będą regulować jego życie. Część z tych zasad powinna dotyczyć właśnie środków odurzających i zakazu ich używania.
Co z ty/ni narkotyka/nł?
Zacznijmy od krótkiego testu:
1. Czy wiesz co oznaczają nazwy "trawka", "marycha", "ganja"?
2. Jakie narkotyki są ostatnio najmodniejsze wśród młodzieży?
3. Jaki narkotyk uznawany jest za "pomocny w nauce"?
4. Crack to odmiana:
a) heroiny
b) kokainy
c) haszyszu;
5. Który z narkotyków traktowany jest jako relaksujący?
Czy udało ci się odpowiedzieć na wszystkie pytania? Jak się okazuje większość młodzieży doskonale zna na nie odpowiedzi. Jednak ich wiedza opiera się często na narkotycznej mitologii i przekonaniach przejętych od kolegów.
Przykładem może tu być amfetamina uznawana za "narkotyk pomagający w nauce". Gdyby jednak istotnie narkotyk ten pomagał w nauce, to powinien być sprzedawany w każdym szkolnym sklepiku, jako dodatek do drugiego śniadania. Tak się jednak nie dzieje: po pierwsze - sprzedaż amfetaminy jest nielegalna, po drugie - środek ten wywołuje silne uzależnienie psychiczne i zmiany w świadomości. Już parokrotne zażycie amfetaminy może doprowadzić do psychozy amfetaminowej. Niewiele ma to wspólnego z dobrą nauką, wręcz przeciwnie, wiele osób, które zażywa amfetaminę, po pewnym czasie zaczyna mieć kłopoty ze skupieniem uwagi.
Narkotyki są i będą dostępne w coraz to większym wyborze. Codziennie w laboratoriach na całym świecie produkowane są nowe środki "na zapomnienie". Codziennie ktoś ze sprzedających obiecuje młodym ludziom "łatwe szczęście". Kuszą, tworzą łatwo wpadające w ucho slogany (np. "marihuana pomoże ci się lepiej bawić.") Dzięki temu szybko znajdują się nabywcy, których wiedza pochodzi z niepewnych źródeł. Coś usłyszeli od kolegi, ktoś na imprezie opowiadał o ostatnich wizjach jakich dostarczył mu narkotyk i na tym się ich znajomość tematu kończy. Żadnych faktów, nic na temat uzależnienia czy efektów ubocznych. Jedyne co wiedzą to, że narkotyk pozwala im zmieniać nastrój.
Wiele osób zastanawia się, czy o narkotykach należy rozmawiać z dzieckiem. Odpowiedź brzmi: TAK. Jeżeli Ty z nim nie porozmawiasz, porozmawiają zainteresowani popytem handlarze i koledzy.
12

Kiedy dziecko przychodzi do domu z głową pełną narkotycznej mitologii, kiedy ogląda program telewizyjny, w którym jakaś "gwiazda" dzieli się wrażeniami po marihuanie, usiądź z nim i spokojnie zacznij rozmawiać. O tym jak rozmawiać, napiszę nieco dalej, teraz zajmijmy się wiedzą rodziców dotyczącą narkotyków. Często główną przeszkodą w przeprowadzeniu rozsądnej rozmowy z dzieckiem jest niepewność i brak znajomości podstawowych faktów dotyczących środków odurzających. Niżej zamieszczam parę informacji, które mogą być wykorzystane w czasie Twojej rozmowy z dzieckiem.
Kokaina
Występuje w postaci białego proszku, z wyglądu może przypominać cukier puder; należy jednak do najmocniej uzależniających narkotyków. Najczęściej jest wdychana przez rurkę do nosa, rzadziej wstrzykiwana dożylnie.
Kokaina jest środkiem silnie pobudzającym, wywołuje euforię, daje pozorne poczucie siły, na jakiś czas usuwa zmęczenie i senność. Czasem jednak miejsce dobrego samopoczucia zajmuje bezsenność, niepokój lub lęk. Wzmaga się drażliwość i agresja. Kiedy kokaina przestaje działać, pojawia się uczucie zmęczenia i przygnębienie, co wzmaga pokusę powtórzenia dawki. W miarę zażywania pojawia się potrzeba zwiększania dawki (tzw. tolerancja), znika też początkowe wrażenie siły i euforii. Coraz częściej pojawia się stan wyczerpania.
Kokaina działa destrukcyjnie na tkanki i błony śluzowe nosa. Konsekwencją zażywania tego narkotyku są zwykle stany psychotyczne, napady strachu, halucynacje, podejrzliwość, często też pojawiają się nagłe wybuchy agresji. Nadmierne dawki mogą spowodować śmierć w wyniku niewydolności serca lub układu oddechowego.
Jak rozpoznać: duże pobudzenie, rozszerzone źrenice, nagłe zmiany nastroju, wybuchy agresji, bezsenność. Nazwy slangowe: śnieg, koka.
Crack
Narkotyk ten jest krystaliczną formą kokainy, przeznaczoną do palenia. Efekty jego działania są natychmiastowe w ciągu paru sekund zawarta w cracku kokaina dostaje się do mózgu i wywołuje krótkotrwałą euforię, wrażenie siły i braku zmęczenia. Kiedy mija działanie narkotyku następuje spadek samopoczucia, pojawia się zmęczenie i ból głowy. "Haj" uzyskiwany wskutek palenia cracku jest intensywny, ale krótkotrwały. W chwilę po wypaleniu jednej porcji pojawia się pragnienie powtórzenia dawki. Uzależniony od cracku narkoman, co kilkanaście minut, wypala papierosa chcąc przywołać stan euforii, często też zwiększa
13

dawkę, co może doprowadzić do zapaści lub zawału serca. U długoletnich palaczy może dojść do śmierci wskutek wyczerpania organizmu. Ostatnio też coraz więcej mówi się o skutkach palenia cracku obserwowanych u dzieci narkomanów. Są one mniej odporne, nadpobudliwe, agresywne, mają mniejsze zdolności intelektualne w porównaniu z rówieśnikami. Przez naukowców nazywane są one wręcz biologiczną podkla-są. Crackjest narkotykiem bardzo szybko uzależniającym psychicznie.
Jak rozpoznać: pobudzenie, rozszerzone źrenice, gadatliwość, niepokój ruchowy.
Amfetamina
Należy, podobnie jak kokaina, do środków stymulujących, silnie uzależniających psychicznie. Usuwa zmęczenie, daje na chwilę wrażenie dużej energii. Ktoś, kto zażywa amfetaminę, ma trudności z siedzeniem w jednym miejscu, jest zwykle gadatliwy, nadpobudliwy, ma kłopoty z zasypianiem. Kiedy mija okres działania narkotyku, a zapasy energetyczne organizmu wyczerpują się, następuje ogólny spadek siły, duże zmęczenie oraz senność.
Osoby zażywające ten środek twierdzą, że amfetamina "dodaje im siły" i "pomaga w uczeniu się". W rzeczywistości jednak narkotyk tego typu nie jest energią skondensowaną w białym proszku, lecz środkiem, który zmusza organizm do skorzystania z własnych rezerw energetycznych. Kiedy mija pobudzenie, a zasoby energetyczne są wyczerpane, następuje spadek możliwości fizycznych i psychicznych (tzw. zejście). Powrót do równowagi może trwać parę dni.
Z czasem dla uzyskania właściwego efektu zażywający muszą brać coraz większe dawki. Rośnie tolerancja organizmu na narkotyk. Wiele osób w tym momencie zaczyna przyjmować amfetaminę dożylnie (zamiast doustnie lub przez wciąganie nosem). Niesie to za sobą dodatkowe (poza psychozami amfetaminowymi) niebezpieczeństwo wystąpienia zakażenia żył oraz zarażenia się wirusem HIV.
Dłuższe zażywanie amfetaminy doprowadza po pewnym czasie do stanów lękowych, halucynacji, omamów słuchowych, występują uczulenia i egzemy. Przy dożylnym przyjmowaniu pojawia się ryzyko uszkodzenia naczyń krwionośnych i niedomóg serca. Uzależnienie od tego środka kończy się często chorobą psychiczną zwaną psychozą amfetaminową oraz ogólnym wyczerpaniem organizmu. Z powodu niedożywienia może wystąpić anemia.
Jak rozpoznać: Zwrócić należy uwagę na powiększone źrenice, brak apetytu, dużą ruchliwość, zaburzenia w myśleniu, szybkie mówienie, stan dużego pobudzenia (trwający kilka godzin), po którym następuję wyczerpanie i senność. Akcesoria: biały proszek, kawałki folii aluminiowej, rurki. Nazwy slangowe: amfa, speed, power.
14

Konopie indyjskie - Cannabis (marihuana, haszysz)
Konopie indyjskie jest rośliną, która w warunkach naturalnych sięga 1,5 m wysokości, hodowana w domu może dorastać do l metra. W celach narkotycznych wykorzystuje się jej liście, nasiona i kwiaty. Ziele konopi zwane marihuaną, sprzedawane jest w formie papierosa (join-ta) i z wyglądu przypomina pokruszoną, wyschniętą natkę pietruszki, której listki są czasem lekko ze sobą skłębione.
W celach narkotycznych wykorzystuje się także nasiona oraz żywicę konopi. Jest to tzw. haszysz. Występuje on najczęściej w postaci brunatnych kawałków, kuleczek, które łatwo dają się ugniatać.
Konopie indyjskie zawiera prawie 2000 różnych związków chemicznych w tym substancje smoliste i THC. Palacz marihuany dla wywołania określonego efektu, przetrzymuje dym w płucach o wiele dłużej niż palacz zwykłych papierosów dlatego też zwiększa się ryzyko zachorowań na raka płuc. Ktoś palący 3 jointy dziennie ma równe szansę zniszczenia płuc jak ktoś wypalający paczkę papierosów.
Związkiem aktywnym zawartym w konopiach jest THC (tetrahy-drocanabinol), który może wywołać stan niewielkiej euforii, ogólne rozluźnienie, gadatliwość i wesołkowatość, może również pobudzać apetyt. Jego cechą szczególną jest zdolność do kumulowania się w tkankach tłuszczowych organizmu, szczególnie w komórkach tłuszczowych mózgu. Usunięcie go stamtąd zabiera organizmowi ok. 10 dni.
Dłuższe palenie marihuany wywołuje trudności w koncentracji i zapamiętywaniu. U kierowców w dużym stopniu obniża refleks oraz zdolność oceny odległości, co często jest przyczyną wypadków. U mężczyzn doprowadza do zaburzenia wydzielania testosteronu i uszkodzenia plemników, u kobiet zaburzony zostaje cykl miesiączkowy. Wieloletnie palenie marihuany lub haszyszu doprowadza do zaniku zainteresowań oraz wystąpienia zespołu amotywacyjnego: człowiek traci ochotę do działania, do nauki czy pracy.
Jak rozpoznać: Lekko powiększone źrenice, przekrwione spojówki, gadatliwość, przyrost apetytu, wesołkowatość, chwiejność nastroju, opóźnione reakcje, słodko-mdławy zapach utrzymujący się we włosach, częste palenie kadzidełek w mieszkaniu dla zamaskowania dymu z papierosa z marihuaną, fajeczki, fifki, bibułki do robienia papierosów. Nazwy slangowe:
marihuana: grass, pot, trawka, ganja, marycha, Mary;
haszysz: hasz, skunk, plastelina, czarny afgan.
Mirek: "Palę marihuanę od dwóch lat i nie jestem uzależniony. To jest o wiele mniej szkodliwe niż papierosy. Jedyne co mogę powiedzieć, to, że nie zasnę jeżeli nie wypalę jointa, no i oczywiście palę więcej niż na początku. Ale to chyba normalne?"
15

Mirek żyje w zaprzeczeniu. Był przeciętnym uczniem, teraz ledwo zdał do następnej klasy. Swoich kłopotów z pamięcią i koncentracją nie łączy z marihuaną tylko z "nagłym zwiększeniem wymagań nauczycieli".
LSD
LSD jest bezwonnym i bezbarwnym środkiem halucynogennym sprzedawanym najczęściej w formie niewielkich znaczków nasączonych narkotykiem. Zdarza się, że jest łączony z innymi związkami chemicznymi i formowany w niewielkie tabletki. Dzięki zdolności pobudzania określonych ośrodków mózgu wywołuje w psychice osoby zażywającej różnego rodzaju halucynacje. Efekty działania LSD uzależnione są głównie od nastroju osób biorących, otoczenia i sytuacji w jakiej się znajdują. Narkotyk zaczyna działać po pół godzinie, a efekt jego działania może trwać od 4 do 6 godzin. LSD wzmacnia przeżywane uczucia oraz emocje, mocniej przeżywana może być nie tylko radość i szczęście ale i strach, niepokój. Halucynacje jakie wywołuje LSD zwane są dobrymi lub złymi podróżami (tripami), ich treść jest niezależna od woli człowieka. Złe tripy mogą zakończyć się paranoją lub atakiem lęku. Nawet jednorazowa próba może prowadzić do psychozy. Dłuższe zażywanie LSD wywołuje ataki paniki, agresji lub prowadzi do depresji. Zdarzają się samobójstwa popełniane pod wpływem tego środka. Bardzo częste są tzw. flashbacki czyli nawroty. Są to krótkotrwałe epizody psychotyczne, którym towarzyszy duży lęk i niepokój. Takie nawroty mogą pojawić się jeszcze w parę lat po zaprzestaniu zażywania LSD.
Jak rozpoznać: rozszerzone źrenice, potliwość w przypadku "złej podróży", zaburzenia postrzegania, niemożność koncentracji, Nazwy slangowe: kwas, acid, "batman", "truskawy", "Gorbaczow", kryształki.
Piotrek: "Zwykle biorę, gdy jestem z kolegami, wtedy jeden drugiego może przypilnować jakby coś złego zaczęło się dziać. Pamiętam jednego swojego tripa, kiedy wydawało mi się, że jestem drzewem. Inne drzewa patrzyły się na mnie i wyciągały do mnie swoje gałęzie. Nie mogłem się ruszyć, miałem głęboko zapuszczone korzenie. Na początku to było przyjemne, potem się wystraszyłem. Inne drzewa były coraz bardziej natarczywe, zaczęły mnie atakować. Byłem cały spocony. Jeszcze parę godzin po tym wszystkim czułem strach. Bałem się choć nie wiedziałem dokładnie czego. Przecież znów byłem sobą".
Inhalanty
Do tej grupy środków zalicza się wszelkiego rodzaju rozpuszczalniki, kleje, lakiery, aerozole, benzynę, gaz z zapalniczek. Są one szcze-
16

gólnie popularne wśród dzieci oraz młodzieży szkół podstawowych i średnich ze względu na ich niską cenę i ogólną dostępność.
Wdychany klej szybko dostaje się do krwiobiegu, a stamtąd do mózgu i wątroby. Zawarty w inhalantach węglowodór przedostając się do komórek i tkanek, wywołuje zmiany w funkcjonowaniu psychicznym i fizycznym człowieka. W wyniku niedotlenienia mózgu pojawiają się halucynacje. Odurzenie klejem czy rozpuszczalnikiem objawia się niewielkim stanem euforii, zawrotami głowy, następuje utrata równowagi i rozweselenie. Dłuższe wdychanie tych środków prowadzi do utraty świadomości, często zapaści. Efekty działania oparów znikają po paru godzinach.
U osób wąchających kleje przez dłuższy czas, pojawiają się częste zawroty głowy, krwawienie z nosa, bezsenność, brak koncentracji, depresje lub agresja. Wdychane opary działają bezpośrednio na tkankę mózgową doprowadzając jednorazowo do zniszczenia kilkuset tysięcy komórek. Dłuższe zażywanie tego typu środków może wywołać stany paranoidal-ne, halucynacje. Wdychanie klejów i rozpuszczalników nierzadko kończy się śmiercią wskutek zatrucia, uduszenia lub niewydolności serca.
Ostatnio bardzo popularne jest wdychanie gazu z zapalniczek i aerozoli. Jest to szczególnie niebezpieczne, ponieważ gaz wyciskany jest bezpośrednio do gardła i połykany. Bardzo często dochodzi do śmiertelnych zatruć.
Jak rozpoznać: zapach kleju lub acetonu utrzymujący się we włosach, ubraniu, zaburzenia równowagi, częste bóle głowy, wymioty, częste krwawienia z nosa, woreczki umazane klejem, puste tubki, pojemniki po aerozolach czy zapalniczkach, spadek apetytu.
Heroina
Jeszcze parę lat temu, mówiąc heroina miało się na myśli produkt "madę in Poland" zwany "kompotem". Jest to narkotyk otrzymywany głównie ze słomy makowej, zawierający w swoim składzie od 60 do 80 % heroiny. Występuje w postaci ciemnego płynu przypominającego z wyglądu herbatę. Dzisiaj coraz częściej młodzież kupuje heroinę w czystej postaci białego proszku lub brązowawych kryształków tzw. brown sugar przeznaczonych do palenia.
Heroina silnie uzależnia fizycznie i psychicznie. Po dość krótkim okresie "brania", w chwili, gdy narkoman przerywa przyjmowanie narkotyku, pojawiają się objawy głodu fizycznego. Znikają one w momencie wstrzyknięcia kolejnej dawki.
W chwilę po wstrzyknięciu lub wypaleniu heroiny pojawia się tzw. kop czyli stan euforii, zamroczenia, który z czasem ustępuje miejsca rozleniwieniu i senności. Następuje rozluźnienie mięśni, utrata koordynacji ruchowej, zaburzenie mowy. Po dłuższym okresie zażywania narkotyk zostaje włączony do przemian metabolicznych orga-
17

nizmu i staje się niezbędnym środkiem do funkcjonowania człowieka. Objawy głodu mogą początkowo przypominać objawy przeziębienia czy zatrucia: wymioty, nadmierne pocenie się, biegunka, świąd, bóle mięśni, niepokój. Znikają one zwykle w ciągu trzech, czterech dni od przyjęcia ostatniej dawki.
W ciągu kilku lat przyjmowania narkotyku dochodzi do zmian w osobowości narkomana, jego aktywność i zainteresowania zawężają się do narkotyku, kłamstwa, oszustwa stają się podstawą relacji z innymi ludźmi. Liczy się tylko narkotyk i pora przyjęcia kolejnej dawki. Do zmian psychicznych dołączają z czasem zmiany fizyczne: uszkodzenie mózgu, zaburzenie pracy serca, uszkodzenie nerek i wątroby. Wskutek braku higieny (niesterylne, pożyczane igły i strzykawki) dochodzi często do zarażenia się żółtaczką lub wirusem HIV.
Jak rozpoznać: ślady nakłuć na żyłach, zmniejszone, nie reagujące
na światło źrenice, brak apetytu, senność, wodniste spojrzenie, strzykawki, brązowe waciki (nasączone kompotem), igły, łyżki pokryte brunatnym nalotem, fifki, sreberka z brązowawym nalotem. Nazwy slangowe: hera, kompot, towar, brown, brown sugar.
Ekstaza / XTC (MDMA)
Ekstaza to obecnie jeden z najbardziej popularnych wynalazków narkotycznych, szczególnie na dyskotekach, w kręgach subkultury rave oraz na tzw. technoparty. Traktowana jest jako środek pomagający "tańczyć bez końca".
Pobudza, przyśpiesza bicie serca, daje wrażenie "kopa energetycznego". Przyjmowany jest w postaci specjalnych tabletek, często z wytłoczonym znaczkiem serca lub kółek. Narkotyk ten podwyższa temperaturę ciała, co w połączeniu z długim i wyczerpującym tańcem może okazać się bardzo niebezpieczne dla organizmu. Znane są przypadki, kiedy temperatura ciała osiągała 41 stopni C, dla samego tańczącego oznaczało to utratę przytomności, uszkodzenie wątroby i nerek, a niejednokrotnie i zgon.
Początkowo ktoś, kto zażywa "ekstazę" ma wrażenie fizycznej i psychicznej lekkości oraz łatwego kontaktowania się z innymi ludźmi. Znikają zahamowania i granice. Kiedy mija jej działanie, przychodzi ogromne wyczerpanie i senność. Dłuższe zażywanie może wywoływać epizody psychotyczne, depresję i powodować zmiany w mózgu. EXC niszczy wapń w organizmie, co może prowadzić do częstych złamań kości oraz psucia się zębów. Podobnie, jak w przypadku LSD, mogą zdarzyć się tzw. flashbacki, czyli krótkie epizody lękowe, które pojawiają się samoistnie, niezależnie od woli człowieka.
Zażywanie tego środka jest szczególnie niebezpieczne w przypadku osób chorych na padaczkę, będących w depresji lub też z wysokimciśnieniem.
18

Jak rozpoznać: wyraźne pobudzenie ruchowe, kłopoty z koordynacją, rozszerzone źrenice, suchość w ustach. Po okresie wyraźnego pobudzenia następuje wyczerpanie, senność, ból głowy. Objawy podobne jak w przypadku amfetaminy, jednak działanie ekstazy jest
krótsze. Nazwy slangowe: EXC, cadiiiac, E, śnieżna kula.
Anka: "Właściwie to żyję od soboty do soboty. Wieczorami wychodzimy na technoparty do jednego z klubów. Maciek - mój chłopak - kombinuje od znajomych ekstazę i mamy zapewnioną całonocną zabawę. Zawsze przychodzimy z własnym towarem, bo na tym, który sprzedawany jest w klubie można się nieźle oszukać. Mojemu koledze sprzedali kiedyś zamiast ekstazy trutkę na szczury. Dlatego trzeba mieć zaufanego dealera. Pierwszy raz kiedy wzięłam E czułam, że za chwilę zwymiotuję. Minęło trochę czasu i nagle poczułam kopa. To tak jakby się siedziało i nagle nogi same zaczęły skakać. Kiedy jestem na esce czuję się tak jakby nie istniały żadne granice. Mogę tańczyć przez całą noc niemal bez zmęczenia, mogę rozmawiać z nieznajomymi i wcale nie czuję się zawstydzona. Najgorzej jest rano kiedy boli głowa, mięśnie bolą i na nic nie mam ochoty. Śpię przez cały dzień albo się dołuję. Kiedy trzeba się ruszyć, biorę pół tabletki i znów ożywam."
(^ity ze świata narkotyków
Marihuana jest lekkim narkotykiem i nie uzależnia.
Nieprawda. Być może marihuana z lat 60 była "lekkim" narkotykiem zawierając 2% THC (tetrahydrocanabinolu, składnika aktywnego, działającego na komórki mózgu), jednak dzisiejsze odmiany zawierają ok. 10% THC. Jest to duże stężenie canabinolu, zdolne wpływać na delikatne tkanki mózgu szczególnie u osób dojrzewających. Marihuana, podobnie jak haszysz jest również uzależniająca. I chociaż uzależnia w nieco dłuższym czasie niż np. heroina, to jednak osobom, które ją palą trudno jest już po paru miesiącach zrezygnować z wypalenia skręta.
Jeżeli ktoś jest uzależniony, to musi brać narkotyki codziennie.
Nieprawda. Osoby uzależnione od amfetaminy, marihuany lub haszyszu mogą przerwać branie tych środków na pewien czas. Odstawienie narkotyku na parę dni nie oznacza jednak braku uzależnienia tylko po prostu chwilową przerwę w "braniu".
19

Wystarczy tylko przestać brać, aby nie być uzależnionym.
Nieprawda. Uzależnienie to nie tylko kwestia brania narkotyków lecz przede wszystkim pewnych zachowań, stylu życia i zafałszowanych uczuć. Dlatego też każdy uzależniony powinien przez jakiś czas uczęszczać na sesje terapeutyczne lub przebywać w ośrodku, gdzie będzie uczył się radzenia sobie z problemami i własnymi uczuciami.
Uzależniają się tylko słabi ludzie.
Nieprawda. Człowiek uzależnia się nie dlatego, że jest słaby lub silny, lecz w pierwszej kolejności dlatego, że bierze narkotyki, że podoba mu się ich działanie. Nie można też powiedzieć, że ludzie o silnej woli mogą brać środki odurzające i nic się im nie stanie. Każdy, kto zaczyna brać narkotyki, powinien się liczyć z uzależnieniem.
Biorę tylko dla przyjemności, nie uzależnię się.
Nieprawda. Żaden z narkomanów nie zaczął brać, bo chciał się celowo i z premedytacją pognębić i uzależnić. Uzależnienie pojawia się jak wirus, nie pyta czy ktoś chce chorować, czy nie. Zresztą, jak długo można być "okazjonalnym" konsumentem narkotyków? Dużą naiwnością jest myślenie, że można poprzestać na trzech papierosach tygodniowo lub też braniu amfetaminy dwa razy w tygodniu. W mózgu osoby biorącej narkotyki po pewnym czasie następuje pewien "przeskok" (wzrasta tolerancja, organizm zaczyna się uodparniać), po którym nie da już się wrócić do poprzedniego stanu.





Dzieci sięgają po narkotyki ponieważ:
- robią to ich koledzy, :
- daje im to poczucie przynależności do grupy
- szukają nowych wrażeń
- dodaje im to pewności siebie
- szukają rozluźnienia ^;
| - chcą się obronić przed problemami i negatywnymi ui
- chcą poczuć się niezależne, dorosłe?^



Jak rozmawiać o narkotykach?
Wielu rodziców ma poważne opory przed taką rozmową: "Po co w dziecku rozbudzać ciekawość" - mówią - "może nic nie wie, a jak zaczniemy o tym rozmawiać to zacznie się tym interesować". Uwagi tego typu byłyby uzasadnione, gdyby żyli na bezludnej wyspie, z dala od filmów, gazet i handlarzy. Jednak w dzisiejszych czasach niemożliwe jest odizolowa-
20

nie dziecka od pewnych informacji. Prędzej czy później i tak się dowie czym są narkotyki i po co je ludzie zażywają. Poinformują go o tym koledzy i to w taki sposób, że na pewno zechce spróbować.
^AiSzMG^/
^E%RA<
. NĄ&fcoWCÓtJ,
s R-O^uKtEsz ?/


Dlatego zachęcam rodziców:
rozmawiajcie z dziećmi o środkach odurzających, o ryzyku i skutkach ich zażywania. Róbcie to jednak w odpowiedni sposób. Grożenie, straszenie lub wygłaszanie kazań sprawia, że dzieci "robią się głuche". Tego typu "pogadanki"wzma-gają zwykle ich opór, wywołują agresywne nastawienie do rodzica - prelegenta. O wiele skuteczniejsze niż "nagonki" są rozmowy prowadzone w sposób swobodny, przy okazji filmu, informacji czy też artykułu w gazecie. Nie powinien to być monolog rodzica, lecz dyskusja z dzieckiem poprzedzona pytaniem: "Co o tym myślisz?", "Jakie jest twoje zdanie na ten temat?" Oglądając reklamę, która zachęca do zażywania tabletek przy najmniejszym bólu głowy, możesz powiedzieć:
"Wygląda na to, że wystarczy połknąć tabletkę, a znikną kłopoty. A ja się zastanawiam, co się stanie jeżeli tę kobietę będzie bolała głowa każdego dnia? Jeżeli jedna tabletka jej nie pomoże?"
Pamiętaj jednak, że przystępując do rozmowy o narkotykach trzeba być dobrze przygotowanym (znać fakty dotyczące uzależnienia i narkotyków) i... cierpliwym. Dziecko nie od razu zgadza się z poglądami rodzica, szczególnie jeżeli ma za sobą próby z narkotykiem lub też kolegów, którzy zażywają różne środki odurzające.
Na temat uzależnień można rozmawiać nawet z pięcioletnim dzieckiem. Okazją do tego typu rozmów może być sytuacja, gdy dziecko musi przyjmować leki. Nie mówi się wtedy o heroinie czy kokainie, lecz o tabletkach, które można zażywać tylko wtedy, gdy przypisze je lekarz i podaje ojciec lub matka. Leki są bezpieczne pod warunkiem, że brane są pod kontrolą, w odpowiedniej ilości i w odpowiednim czasie. Jedna tabletka może pomóc usunąć ból zęba, jednak gdy ktoś łyka ich coraz więcej zamiast iść do lekarza, może zniszczyć swoją wątrobę. Rozmawiając z dzieckiem, dawaj dużo przykładów, wykorzystuj porównania. O uzależnieniu można na przykład rozmawiać przy jedzeniu deseru:
-Jeżeli zjem loda czekoladowego i on mi bardzo zasmakuje to co się stanie?
- Będziesz prosić o dokładkę.
-A co się stanie jeżeli zjem sześćlodów?'l'to jeszcze przedobiadem?
- Zwymiotujesz i nie będziesz mieć apetytu na obiad.
-No właśnie. A jeżeli będę jadł tylko lody, nie będę musiał jeść obiadu...
21

- To nie będziesz mial siły żeby się bawić.
Na tym polega uzależnienie. Coś na początku się podoba, potem chce się to mieć częściej, aż to staje się niezdrowe. Człowiek nie ma siły na zabawę i swoje zainteresowania. Zaczyna tracić ochotę na cokolwiek.
Podobnie można wytłumaczyć dziecku dlaczego narkotyki nie są sposobem na rozwiązywanie problemów:
- To tak, jakbym ja za ciebie rozwiązywał wszystkie zadania z matematyki. Na początku na pewno by ci się to podobało, jednak ty sam nigdy być się niczego nie nauczył i na klasówce dostał "l". Albo gdyby mama codziennie rano cię ubierała i ty nigdy byś nie wiedział, jak to zrobić samodzielnie. Najpierw byłoby to wygodne, jednak gdybyś pojechał na kolonię mógłbyś mieć dużo problemów. Człowiek sam powinien rozwiązywać swoje problemy. Narkotyki tylko go osłabiają.
Przyjmowaniu narkotyków towarzyszy tzw. tolerancja, która oznacza, że trzeba brać coraz więcej, aby mieć podobny efekt jak na początku zażywania. Problem ten można przybliżyć dziecku na przykładzie filmu, który oglądało parę razy:
- Pamiętasz jak się bałeś kiedy pierwszy raz oglądałaś ten film o duchach? A kiedy go powtarzali i oglądałeś go znowu to bałeś się tak samo? A co by było gdybyś oglądał go po raz trzeci? Podobnie jest jak ktoś bierze narkotyki. Na początku robi to na nim jakieś wrażenie, ale im częściej bierze, tym mniej ma tych wrażeń. Więc chce potem wziąć jeszcze więcej, ale nigdy już nie będzie się czuł tak jak na początku. Będzie za to coraz bardziej uzależniony.
Dla małego dziecka "poważne rozmowy" z rodzicem są dużą przyjemnością. Słucha zwykle do końca, nie przerywa, aby wtrącić "swoje" i rzadziej poddaje przedstawione fakty w wątpliwość. Zupełnie inaczej jest z nastolatkiem, który próbuje swoich sił i niezależności. Zapoznawanie go z niebezpieczeństwem zażywania narkotyków w chwili, gdy ma on za sobą pierwsze, przyjemne doświadczenia, kończy się często porażką rodziców lub też zaprzeczaniem: "to mnie nie dotyczy". Nastolatek bardzo często zna niebezpieczeństwo jakie płynie z zażywania narkotyków. Problem polega jednak na tym, że w jego mniemaniu, to inni się uzależniają, to inni są w niebezpieczeństwie, nigdy zaś on sam.


Profilaktyka uzależnień opiera się na przekazywaniu dziecku pewnej wiedzy (o ryzyku związanym. z bra-
22

niem narkotyków) i nauczeniu różnych umiejętności (rozwiązywania problemów, krytycznego myślenia czy znajdowania przyjemności w naturalny sposób). Wszystkich tych rzeczy dziecko powinno nauczyć się w domu. Oczywiście nie w ciągu godzinnej pogadanki, lecz w trakcie wieloletniego wychowywania.
Z reguły nieskuteczne są jednorazowe akcje przeprowadzane przez rodziców, którzy po powrocie z zebrania szkolnego zaczynają "ostrzegać i uświadamiać" swoje pociechy, po czym zasiadają w fotelu z papierosem lub butelką piwa w błogim poczuciu spełnionego obowiązku. Rozmowy na temat narkotyków wymagają dużego wyczucia, spokoju, mądrości (bez ataków, kazań) i konsekwencji (jeżeli mówię, że coś szkodzi, to sam tego nie używam, nie zmieniam też swojego zdania w zależności od okoliczności).
Poglądy rodziców na środki odurzające są dla dziecka punktem odniesienia. Nawet jeżeli nastolatek może mówić, że się z tym nie zgadza, to jednak jasne stanowisko ojca i matki w różnych sprawach daje mu poczucie bezpieczeństwa i "zakotwiczenia" (wie czego się trzymać). Ważne jest też, aby sami rodzice stosowali się do głoszonych przez siebie zasad. Dziecko nie uwierzy ojcu, który po pracy "relaksuje się" przy pomocy alkoholu, że alkohol może szkodzić i że są inne sposoby radzenia sobie z napięciem.
Pamiętaj, że jesteś dla dziecka wzorem, obserwując Ciebie, uczy się co robić w trudnych sytuacjach i jak podchodzić do swoich problemów.
Otwarta rozmowa dotycząca środków uzależniających może być trudna, dlatego dobrze jest się do niej porządnie przygotować:
- dowiedz się sama jak najwięcej na temat uzależnień i samych narkotyków.
swoją wiedzę opieraj na faktach, a nie przypuszczeniach czy osądach np. "narkotyki są głupie". W ten sposób dziecko szybko straci ochotę na szczerą rozmowę z Tobą.
Oto przykład rozmowy dotyczącej marihuany. Do faktów, z którym nie można dyskutować należy pogląd: marihuana jest nielegalna, należy do narkotyków, jej palenie prowadzi do uzależnienia i to powinno być Twoją bazą w czasie rozmowy. Ojciec: Marihuana jest nielegalna. Dziecko: To zależy gdzie, w Holandii na przykład... O.: Mówimy o Polsce. Tutaj jest nielegalna. Dz.: No tak.
(pierwsze porozumienie)
O.: Nie chcę abyś kiedykolwiek paliła marihuanę lub brała jakiekolwiek narkotyki. Rozumiesz?
(rodzic przedstawia swoją opinię nie podając uzasadnienia) Dz.: Marihuana nie jest wcale gorsza niż gin, który często popijasz. O.: Każdy kto pali marihuanę, zaczyna po pewnym czasie wariować (opinia prezentowana jako fakt).
23

Dz.: To nieprawda. Znam wiele osób, które palą i wcale nie są szalone.
O.: Cóż... Ale to nielegalne, i
Dz.: Tak jak przekraczanie prędkości na autostradzie, a przecież sam
to robisz. Już nie przesadzaj.
Rozmowa zakończyła się porażką rodzica, choć na samym początku i dziecko, i ojciec zgodzili się co do jednego: marihuana jest nielegalna. Jednak w momencie kiedy ojciec zaczął oceniać, przedstawiać własne zdanie jako fakt, nie podawał uzasadnienia, dziecko zaczęło odpowiadać tym samym. Zupełnie inaczej mogłaby potoczyć się ta rozmowa, gdyby ojciec powiedział np.:
- Mówiłeś kiedyś, że wiele osób pali marihuanę, aby się rozluźnić. Lecz jeżeli będziesz próbował relaksować się w ten sposób, przy pomocy narkotyków, nigdy nie nauczysz się jak to robić w sposób naturalny. Moim zdaniem dobrze jest czasem odczuć napięcie, aby znaleźć własny sposób radzenia sobie w takich sytuacjach bez pomocy chemii. Co o tym myślisz? Kończąc rozmowę może dodać:
-Nie chcę abyś idąc na imprezę lub słuchając muzyki, korzystała z takich sztucznych sposobów.
W tej rozmowie ojciec jasno zaznacza, jaka jest jego opinia o narkotykach i uzasadnia dlaczego właśnie tak brzmi jego zdanie. Ojciec wyraża troskę o dziecko, zamiast obrażać je i jego znajomych.
Zdanie: Każdy kto bierze narkotyki, jest głupi może zamknąć dyskusję lub wywołać wojnę, podobnie jak zdanie: Każdy kto bierze narkotyki jest nieodpowiedzialny. O wiele lepiej jest wyrazić swoje poglądy np. w taki sposób: Uważam, że dzieci i młodzież nie powinni brać narkotyków, ponieważ muszą nauczyć się osiągać przyjemność w sposób naturalny, bez narkotyków. Młodość to czas uczenia się, jak poznawać innych ludzi, jak sobie radzić z problemami. Kiedy ktoś bierze narkotyki, przestaje się uczyć tych wszystkich rzeczy, traci swoją wewnętrzną siłę i staje się zależny od substancji chemicznej.
Niżej znajduje się parę pomocnych informacji, które mogą być wykorzystane w czasie rozmowy na temat narkotyków z dziećmi w różnym wieku:
10 - 12-latki
Nie są to już te "cudowne", zapatrzone w rodziców dzieci, lecz coraz bardziej zainteresowane światem "prawie nastolatki". Zbierają inforr macje, poznają nowe rzeczy, na własnej skórze sprawdzają obowiązujące prawdy. Coraz chętniej też swój wolny czas spędzają poza domem. To, w jaki sposób oceniają samych siebie w dużym stopniu zaczyna zależeć od akceptacji rówieśników. Coraz częściej znajdują się w sytuacjach, w których muszą dokonać wyboru między tym, co uznają za
24

dobre koleżanki i koledzy, a zasadami przekazywanymi przez rodziców np. nie pal, nie pij. Jak wynika z przeprowadzanych ankiet, coraz więcej dzieci w tym wieku sięga po pierwszego papierosa, wielu 10-latków jest już zaawansowanymi wąchaczami kleju.
Co robić:
Wprowadź jasne zasady dotyczące zakazu stosowania środków odurzających i innych używek w domu (stanowcze NIE).
Porozmawiaj z dzieckiem o uzależnieniu oraz jego konsekwencjach;
wyjaśnij mu jakie są skutki zażywania narkotyków.
Zwróć uwagę na szczególne niebezpieczeństwo związane z wpływem narkotyków na organizm młodego człowieka.
. Zorientuj się o jakich narkotykach dziecko słyszało? Co o nich wie? Dobrym sposobem na zorientowanie się ile dziecko wie o narkotykach i czy ma z nimi pozytywne skojarzenia jest "gra w zdania". Każdy z członków rodziny podaje 5 zdań, które przychodzi mu na myśl o narkotykach. Na ich podstawie możecie porozmawiać na ile są to zdania prawdziwe, na ile mity.
Porozmawiaj z nim o środkach odurzających. Mów tylko o faktach. Nie koloryzuj.
Rozmawiaj z dzieckiem na temat różnych sposobów w jaki może być skłanianie do wzięcia narkotyków (reklama, namawianie). Możecie nawet odgrywać scenki, w których dziecko uczy się odmawiać lub samo próbuje wyperswadować koleżance zażywanie narkotyków.
Porozmawiaj o jego kolegach. O potrzebie bycia akceptowanym w grupie i różnych sposobach zdobywania popularności. Które z nich są dobre? Które mogą być niebezpieczne dla zdrowia?
Ćwicz z dzieckiem odmawianie, wspólnie znajdźcie sposoby skutecznego mówienia "nie" w sytuacji częstowania alkoholem lub papierosami. Zwróć uwagę na korzyści jakie mogą płynąć z odmawiania (np. zaznaczenie własnego stanowiska, siły, utrzymanie zdrowia).
Daj przykład. Unikaj nadużywania leków i alkoholu.
Zachęcaj dziecko do rozwijania własnych zainteresowań. Wspieraj je w poszukiwaniach własnego hobby.
13-15-latki
Rozpoczyna się burzliwy okres w życiu Twojego dziecka. W jego życiu pojawiają się no-we cele i wartości. Szczególnie ważną sprawą stają się przyjaźnie i dopasowanie do grupy rówieśników. Mimo że zdolność abstrakcyjnego myślenia jest w tym wieku dosyć duża, to często trudno jest nastolatkom przyjąć do świadomości fakt, że każdemu działaniu towarzyszą pewne skutki i konsekwencje. "Nic mi nie będzie" mó-
25

wią wierząc, że są nieśmiertelni jakSuperman. To inni przedawkowują
narkotyki, ulegają wypadkom, zawalają szkołę. Inni są słabi i bezwolni. Nie ja. Większość nastolatków wierzy w to mocno i naiwnie. Coraz trudniej też jest im się znaleźć w świecie między dorosłymi a dziećmi. Stąd też niestabilny obraz samego siebie: raz czują się silne i wspaniałe, a po chwili bezradne i niepewne. Popadają ze skrajności w skrajność.
W tym wieku wszelkiego typu "rozmowy uświadamiające" niebezpieczeństwo palenia czy brania narkotyków mają niewielki efekt. Piętnastolatek nie myśli o raku płuc czy marskości wątroby za 10 lat. To co robi na nim wrażenie, to konsekwencje zauważalne od razu:
ziemista cera, wypryski na twarzy, pożółkłe zęby, nieświeży oddech, zaniedbany wygląd. Wszystko to, co może znacznie wpłynąć na obniżenie atrakcyjności w towarzystwie. Bo przecież wygląd zewnętrzny w tym wieku odgrywa ogromną rolę w ocenie samego siebie. Dlatego też, w rozmowie z dzieckiem należy powoływać się na skutki zauważalne od razu.
W tym wieku nastolatek powinien wiedzieć w jaki sposób narkotyki osłabiają zdolność uczenia się i pamięć, w jaki sposób wpływają na koncentrację. Wiele osób w tym wieku zaczyna palić marihuanę czy wąchać klej. Robią to, bo robią to ich znajomi.
A co ty możesz zrobić?
Określ jasno zasady dotyczące postawy dziecka wobec narkotyków, papierosów i alkoholu.
Poznaj znajomych swojego dziecka i ich rodziców.
Jeżeli dziecko wychodzi z domu wieczorem, poproś o telefon i adres pod którym będzie się znajdować.
Rozmawiaj z dzieckiem na temat presji i manipulacji skłaniającej do wzięcia narkotyków. Rozpatrujcie różne trudne sytuacje (np. namawianie do palenia w czasie imprezy). Ćwiczcie mówienie "Nie".
Zadawaj pytania otwarte, skłaniające do dłuższej wypowiedzi, np. Co myślisz o kimś, kto bierze narkotyki? Czy w twojej klasie/ szkole są takie osoby? Czy ktoś tobie oferował narkotyk?
Obserwuj dziecko, w jakim stanie przychodzi z imprezy lub koncertu. Jeżeli dziecko wychodzi do kina, musi zgłosić na jaki film idzie i do którego kina.
Rozmawiaj na temat uzależnienia fizycznego i psychicznego. Zwróć uwagę na to, jak trudno jest zauważyć rozwój uzależnienia, jak wiele osób zaprzecza i próbuje udawać mocnych i pewnych siebie "abstynentów".
Wspieraj dziecko w trudnych chwilach, staraj się też zrozumieć jego problemy i uczucia.
Zwróć uwagę na sytuacje zależności od rówieśników, nie tylko od narkotyków.
26

16 - 18-latki
To już prawie dorosłe osoby. A przynajmniej tak chcą być traktowane. Są zbuntowane i niezależne. "Prawie dorośli" to jednak nie to samo co całkiem dorośli i tak też należy traktować młodzież w tym wieku. Poza tym dorosłość to nie tylko przywileje (np. późne powroty do domu) lecz przede wszystkim odpowiedzialność i to od niej powinno zależeć zaufanie jakie masz do dziecka. Wiek ten to również okres częstych depresji i załamań. Staraj się więc wspierać dziecko, zauważać jego uczucia i problemy.
W tym wieku nastolatek powinien znać:
- fizyczne i psychiczne konsekwencje zażywania narkotyków,
skutki "rekreacyjnego" zażywania różnego rodzaju środków,
- związek między narkotykami, a możliwością zarażenia się wirusem HIV
możliwość zatrucia i utraty przytomności wskutek zażywania "ulicznych" mieszanek narkotyków.
wpływ zażywania narkotyków na płód.
- wpływ narkotyków na koncentrację, refleks i pamięć. Skutki kierowania pojazdem po zażyciu narkotyków.
Chociaż wielu nastolatków coraz częściej w tym czasie odcina się od rodziny w poszukiwaniu niezależności, dobrze jest utrzymywać pewne "zwyczaje z przeszłości" np. wspólny posiłek czy też wyjazd za miasto.
Co robić:
Rozmawiaj z dzieckiem na temat narkotyków i uzależnienia.
Podsuń artykuł, zapytaj co myśli na ten temat, czy w jego towarzystwie są osoby, które biorą narkotyki?
Zachęcaj do rozwijania zainteresowań (plastyka, sport, taniec) r Postaraj się też sama zapoznać z przyjaciółmi dziecka.
Jeżeli syn lub córka zapowiada, że idzie na imprezę towarzyską, dowiedz się kto i gdzie ją organizuje, poproś o telefon.
Określ czas w jakim może przebywać poza domem. A przede wszystkim:
Określ jasno obowiązki i przywileje jakie przysługują mu w domu.



Nie zostanie narkomanem dziecko, które: i||(|
czuje silne więzi z rodziną : , , 9||||,
umie myśleć samodzielnie, nie ulega wpływom otoczenia '
zna swoją wartość,
jest twórcze, rozwija własne zainteresowania,
należy do rodziny, która ma jasno sprecyzowane stanowisko dotyczące szkodliwości zażywania narkotyków i innych używek


ma kolegów, których rodzice jasno stawiają sprawę narkomanii,
potrafi odróżnić narkotyczne mity od faktów.
27

I jeszcze jedno. Dzieci bardzo często powołują się na dorosłych: Jeżeli Ty sam palisz, to dlaczego ja nie mogę? Wyszukują innych, uzależnionych dorosłych, aby bronić własnego "prawa do nałogu." Pamiętajmy jednak, że skutki zażywania narkotyków będą zupełnie inne w przypadku starszej osoby, a inne jeżeli chodzi o dzieci czy dojrzewającą młodzież.
Jedną z cech charakterystycznych nastoletniej narkomanii jest bardzo szybkie tempo uzależniania się. 30-letni dorosły pijący alkohol potrzebuje 6 lat na to, aby dojść do końcowej fazy uzależnienia. Nastolatek już po 15 miesiącach picia ma szansę zostania zaawansowanym alkoholikiem. I chociaż uzależnienie się zajmuje nastolatkowi niewiele czasu, to leczenie młodego człowieka trwa o wiele dłużej niż dorosłego. Dlaczego?
Po pierwsze: nastolatek nie wierzy w to, że może się uzależnić. Wierzy natomiast w swoją silną wolę i zdolność kontrolowania.
Po drugie: narkotyki kojarzą mu się z zabawą i przyjemnością, nie zaś z uzależnieniem, HIV-em, samotnością czy problemami.
Po trzecie: nie ponosi tak wielu konsekwencji własnego uzależnienia jak dorosły. Nie traci pracy, nikt nie wyrzuca go z domu, a problemy z policją załatwiają za niego rodzice.
I wreszcie po czwarte: chroni go wiele osób począwszy od rodziców, którzy wierzą, że Jest dobrym dzieckiem i nigdy nie zostanie narkomanem", skończywszy na rodzeństwie, krewnych i nauczycielach.
Dla młodego człowieka bardzo ważnym słowem staje się wolność, wolna wola. Tymczasem w przypadku uzależnienia, rozwój woli i umiejętność samokontroli zostają poważnie ograniczone. Nastolatek bardzo długo potrafi wierzyć, że biorąc narkotyki, dokonuje wyboru, że kieruje swoją wolą. Jest też mocno zaangażowany w tworzeniu "filozofii brania" - np. "biorę, bo to rozwija moją osobowość". Kierując się w życiu zasadą przyjemności ("robię tylko to, co jest przyjemne") nie zaś realności, nie zauważa jak szybko odrywa się od ziemi i coraz częściej przebywa w stworzonej przez siebie "krainie złudzeń". Wierzy, że narkotyk zaspokaja jego potrzeby, że dzięki niemu może "poznawać" świat, znaleźć "przyjaciół" i stać się "niepospolitym" człowiekiem W podtrzymywaniu tego typu przekonań pomagają mu zaprzeczenia.
W królestwie zaprzeczeń
"Narkotyki? To nie mój problem"- twierdzą nastolatki. "Kontroluję sytuację, wiem kiedy przestać" - przekonują. "Mam silną wolę, nigdy się nie uzależnię" - mówią.
Zaprzeczanie jest cechą charakterystyczną każdej uzależnionej osoby. Narkoman nigdy nie czuje się "aż tak uzależniony", zawsze znajdzie sobie kogoś do porównania, kto jest w gorszej sytuacji. Wypiera się własnej słabości, nie przyjmuje do wiadomości oczywistych faktów, wierzy, że to nie narkotyk lecz inni ludzie powodują jego problemy.
28

W zaprzeczaniu liczy się jedno: utrzymać wiarę we własną siłę i niezależność. Wierzyć, że narkotyki to tylko przyjemność, nigdy zaś problemy. "Palę tylko marihuanę, nie jestem żadnym narkomanem"
- mówią nastolatki. Być może jeszcze nie są mocno uzależnione, jednak 64 % osób, które paliły "tylko trawę" po pewnym czasie zaczęły brać również kompot i amfetaminę. Marihuana jest narkotykiem i wywołuje uzależnienie (psychiczne). Chociaż zaczyna się od palenia jednego papierosa na tydzień, kończy się paląc parę jointów dziennie.
"Narkotyk pozwala mi lepiej poznać siebie, poszerza wyobraźnię, rozwija osobowość" - pada kolejne "zaprzeczenie". Jeżeli tak się dzieje to skąd tylu "typowych narkomanów?" Owszem, po narkotyki sięgają bardzo różne osoby, o różnych poglądach i temperamentach, jednak po paru latach zażywania środków odurzających wszyscy ci "indywidualiści" stają się do siebie podobni, stereotypowi. Można przewidzieć niemal każdą ich reakcję, każdy ruch. Narkotyk nie jest sposobem na wzbogacenie osobowości, wręcz przeciwnie, sprowadza życie do podstawowych odruchów: wziąć, zjeść, spać, a potem znowu wziąć.
Zaprzeczenia są po to, aby człowiek mógł uspokoić innych i samego siebie. "Być może inni się uzależnią, ale nie ja"- przekonuje sam siebie uzależniony człowiek. Chce wierzyć, że jest silny i odporny psychicznie. Ale tak naprawdę to przestał być mocny w chwili, gdy sięgnął po raz pierwszy po narkotyk.
Ze swoich zaprzeczeń narkoman buduje nowy świat pełen iluzji, który z rzeczywistym światem ma niewiele wspólnego. Jeżeli nawet zauważa, że bierze coraz częściej to szybko znajdzie winnych: to przez rodziców, przez kłopoty w szkole, przez ból głowy, przez ten świat, który mnie nie rozumie. Zawsze też znajdzie jakieś pocieszenie. "No przecież nie muszę brać codziennie", "Nie jestem jeszcze zaawansowanym narkomanem". "Nie sypiam na ulicy". Umniejsza, bagatelizuje, ignoruje własne problemy. W swoich oczach jest Panem i Władcą samego siebie. Nie zauważa, że dawno został zdetronizowany i na szczycie zasiada zupełnie inny król.
Czasem zastanawiałam się czy ze mną jest coś nie tak. Po raz trzeci szykowało mi się powtarzanie klasy, miałam kłopoty z pamięcią, trudno było mi się dogadać z ludźmi. Kiedy nie byłam "upalona" trawką, wszyscy mnie denerwowali. Starzy ciągle się o coś czepiali, miewałam depresje.Świat był okropnie denerwujący na trzeźwo.Dopiero kiedy wypalałam marihuanę robiło się spokojnie, puszczały nerwy. Wniosek z tego wszystkiego wyciągałam taki, że to narkotyk przynosi mi ulgę i pomaga przetrwać wszystkie doły. Nie widziałam zupełnie tego, że to właśnie,, trawka "odsuwała mnie odludzi i sprawiała coraz więcej kłopotów. Nie my siałam o sobie, że jestem uzależniona, nie myślałam, że źródłem tych wszystkich kłopotów jest każdy kolejny joint. (Agata, 19 lat)
Każdy uzależniony chodzi w różowych okularach i dopóki przez nie patrzy, nie będzie widział tego, co dzieje się z nim naprawdę. Swój czas
29

spędza na wymyślaniu i planowaniu kolejnych narkotycznych seansów. Kiedy już wymyśli w jaki sposób załatwi sobie następną porcję, zaczyna zastanawiać się nad kłamstwami i wybiegami dla rodziców. "Może powiedzieć, że idę się uczyć do koleżanki? Albo, że muszę nagle zanieść koledze zeszyt? Może powiem, że nauczyciel zachorował i lekcji nie było? Że poszliśmy z całą klasą do muzeum?".
Fantazja uzależnionego nastolatka nie zna granic, podobnie jak naiwność rodziców, którzy nie wierzą - nie chcą uwierzyć - że ich dziecko może mieć kłopoty z narkotykami. Dlatego też jedną z zasad postępowania z uzależnionym nastolatkiem jest ograniczenie zaufania oraz niewiara w jego zapewnienia i obietnice. Dobrze też jest poznać różne wykręty, aby w przyszłości móc przerwać grę w "Niewinnego".
Róż ne5tyle zaprzeczeń i jak na nie reagować
Zaprzeczanie może przybierać różne formy: od zwykłego, prymitywnego wypierania się, po wymyślne, rozbudowane, niezwykle logiczne historie.
1. Wykręcanie się np. gdy rodzic znalazł w pokoju dziecka narkotyk
- To nie moje, musiał to zostawić ktoś ze znajomych - pada odpowiedź. Rzadko kiedy jest to prawda. Nastolatki bardzo często tłumaczą się, że ktoś im "podrzucił" narkotyk do torby lub dał na przechowanie. To co można zrobić w tym miejscu, to powiedzieć po prostu: nie wierzę ci.
2. Pomniejszanie problemu'",
Palę tylko "trawkę", od tego nie można się uzależnić mówi dziecko. Co może powiedzieć rodzic? "Nie zgadzam się z tobą i jeśli chcesz możemy sprawdzić w paru książkach, jakie są skutki przyjmowania narkotyków". [Uwaga: "Trawka" czyli marihuana należy do narkotyków, a nie ma narkotyków, które nie uzależniają. Dobrze jest być przygotowanym i wiedzieć coś więcej na temat marihuany, choćby to, ze obecne odmiany są o wiele silniejsze od tych, sprzedawanych jeszcze 10 lat temu. Pomijając fakt, że 64 % narkomanów opiatowych zaczynało od trawki, to paląc tylko "Marychę" też można dojść do zaawansowanego uzależnienia.]
3. Uogólnianie
Teraz wszyscy to robią.
Po pierwsze; nie wszyscy. Możesz zaproponować sprawdzenie w roczniku statystycznym ilu nastolatków bierze narkotyki. Po drugie, branie narkotyków nie ma nic wspólnego np. z powszechnym obowiąz-
30

kiem nauki, któremu należy się bezwzględnie podporządkować. Jeżeli dziecko bierze, bo tak robią inni, można porozmawiać z nim o konformizmie, zależności od innych ludzi.
4. Intelektualizowanie
Ludzie od wieków zażywali narkotyki. W innych kulturach jest to całkiem naturalne...
Być może w innych kulturach i u innych ludzi. Nie ma sensu wchodzenie w tego typu filozofowanie - można powiedzieć - W tym momencie rozmawiamy konkretnie o tobie i zasadach panujących w tym domu. Jedna z nich brzmi: żadnych narkotyków.
5. Racjonalizowanie
To mi pomaga rozwijać własną osobowość.
Jeszcze nikomu nie udało się rozwinąć osobowości przy pomocy narkotyków nie niszcząc jej jednocześnie. Narkotyzowanie się to tłumienie uczuć i świadomości. Tylko na trzeźwo człowiek jest w stanie doświadczyć własnych zalet i wad, pokonać problemy. A co do tzw. narkotycznych artystów (Jim Morrison, Witkacy, Janis Joplin) wystarczy prześledzić ich twórczość, która z czasem była coraz bardziej monotonna i mniej odkrywcz, wystarczy przeczytać o przedwczesnej śmierci wskutek wycieńczenia lub przedawkowania, aby pojąć, że przecież nie o to chodzi w rozwoju osobowości.
6. Obwinianie
Gdybyście mnie do tego nie zmusili, to nigdy bym tego nie robił. Ta bardzo mocne zdanie, rodzące wiele wyrzutów i poczucia winy u rodziców. Ale o to przecież mówiącemu chodzi. Nawet jeżeli popełniliście jakieś błędy, to nie da się ich teraz odwrócić. Uzależnienie jest chorobą postępującą i chroniczną, i to właśnie nim należy się w tej chwili zająć, a nie rozpatrywaniem popełnionych w przeszłości błędów. Możesz też powiedzieć: "Zauważyłam, że mówisz często, że to przez nas bierzesz narkotyki, to brzmi tak, jak byśmy my zmuszali ciebie do tego. Wiem, że czasem nie jest nam razem łatwo, ale to ty wybrałeś taki sposób radzenia sobie z tą sytuacją. Ja myślę, że są inne, np. szczera, wspólna rozmowa."
7. Wypieranie
Jestem silny, kontroluję sytuację, nigdy się nie uzależnię. - Mówiąc w ten sposób dziecko broni się przed przyjęciem prawdy, że może być uzależnione. Nie ma ludzi odpornych na uzależnienie. Każdy, kto bierze narkotyki, w końcu się do nich przyzwyczaja i staje się
31

zależny. Nikt też nie zaczyna brać narkotyków z myślą o tym, aby się uzależnić. Każdy myśli o tym, że będzie potrafił zapanować nad swoim nałogiem.
Człowiek uzależniony manipuluje własnym otoczeniem, próbuje utrzymać status quo, osłabić czujność tych, którzy mogą zabronić mu jego "przyjemności". Najczęściej stosuje różne zapewnienia ("sam sobie poradzę, nie potrzebuję pomocy", "to po raz ostatni"), stara się wzbudzić u rodziców poczucie winy ("to przez ciebie, tak mnie wychowałaś"). Próbuje różnych ról i gier. Wygraną jest kolejna porcja narkotyku.
Jedną z tych gier jest właśnie zaprzeczanie. Mogą ją uprawiać ponieważ inni - najczęściej nieświadomie - ułatwiają im to i "pomagają":
Przez dłuższy czas nic nie rozumiałam. Kiedy syn mówił, że to było po raz ostatni, to mu wierzyłam. Biegałam do lekarzy, prosiłam o zwolnienia z lekcji, żeby "nikt się nie dowiedział". Póki jeszcze chodził do szkoły, to zawsze starałam się coś wy myśleć dla nauczycieli. Prałam mu koszule i spodnie, podgrzewałam obiady lub robiłam kolację o pierwszej w nocy. Myślałam sobie, że dzięki temu, to nie stoczy się tak szybko na dno i pewnego dnia zmądrzeje. Tymczasem syn brał dalej i to coraz więcej. Bo niby dlaczego miałby przestać? Wszystko (oprócz narkotyków) miał przecież podstawione pod nos. Prawdziwy komfort brania -jak mówią specjaliści.
Tego typu przykłady można mnożyć. Ich wspólną cechą jest "wspomaganie" uzależnionego i zaprzeczanie faktom świadczącym o kłopotach dziecka. Rodzice przyjmujący wymówki, odsuwający od siebie prawdę, zaprzeczają zupełnie podobnie jak sam uzależniony. Zaprzeczają oczywiście z miłości do dziecka, z obawy przed prawdą, z narastającego poczucia winy. "To nie moje dziecko" - mówią - "Ono samo nigdy by na coś takiego nie wpadło. To ktoś go namówił. Podstępem wrzucił narkotyk do herbaty, oszukał". Tego typu zachowania ojca czy matki sprawiają, że choroba dziecka pogłębia się. Ich usprawiedliwienia i zaprzeczenia wspomagają uzależnienie:
To była tragedia kiedy odkryłam, że córka od roku wącha klej i gaz z zapalniczek. Nie docierało to do mnie. Zawsze miała czerwony pasek na świadectwie, zawsze była taka zdolna, grzeczna. Nie wierzyłam nawet kiedy ona sama się do tego zaczęła przyznawać. Byłam przekonana, że to tylko chwilowe, że jeżeli tylko zechce, to przestanie, jest przecież silna i mądra. Kiedy jeden z psychologów powiedział, że powinna znaleźć się w ośrodku, trzasnęłam drzwiami. "Poradzimy sobie" zapewniałam córkę. Minął kolejny rok i nic się nie zmieniło. Przez jakiś czas chodziła do psychiatry, ale to widocznie nie pomogło. Teraz wiem, że tak naprawdę, to najtrudniej było mi samej przyjąć fakt, że moje dziecko może być uzależnione. Kiedy po raz kolejny kierowano ją do ośrodka, ja ciągle nie byłam pewna. "Może tym razem ci pomogą, razem się będziemy leczyć" - pytałam córkę. Na szczęście ona była mądrzejsza: ^próbowałyśmy i nigdy nam nie wychodziło, za
32

miękka jesteś mamo, a ja mam dosyć ostatnich koszmarów". Płakałam kiedy się pakowała i cały czas jeszcze nie mogę sobie z tym poradzić. - matka 16-letniej dziewczyny.
5po5oby rodzicielskich zaprzeczeń
1. Ignorowanie sygnałów ostrzegawczych
Utarło się przekonanie, że narkoman, to ktoś brudny, z pokłutymi rękami, zasypiający przy obiedzie, i awanturujący się bez powodu. Brak tego typu "objawów" równoznaczny jest dla wielu rodziców z abstynencją i niewinnością dziecka. Tymczasem ktoś, kto bierze amfetaminę, nie będzie chodził senny i obojętny, wręcz przeciwnie - będzie aktywny i z zapałem (ku radości rodziców) wytrzepie dywany czy posprząta pokój (jeżeli nie znajdzie oczywiście innego zajęcia). Palacz marihuany może swobodnie rozmawiać przy stole i z ogromnym apetytem zjadać dokładkę obiadu. Czekając na "poważne" objawy rodzice tracą wiele cennego czasu.
Przyjmowanie przez dziecko modnych obecnie narkotyków może być przez dłuższy okres dla rodziców niezauważalne. Zaczerwienione od marihuany spojówki równie dobrze mogą być wytłumaczone nadmiarem chloru w basenie, nagła senność po okresie wzmożonej aktywności może być wyjaśniona niskim ciśnieniem czy też "szkolnym przeciążeniem". Jak więc zauważyć sygnały, których na pozór nie ma?
Cóż, nie ma "zbrodni doskonałej". Amfetamina, marihuana, to nie eter, który ulatnia się nie zostawiając śladów. Trzeba tylko nauczyć się obserwować. Nie wierzyć w wymówki, że bibułki do skrętów czy tabletki "zostawiła koleżanka". Nie odrzucać uwag sąsiadów, opowiadających, że w czasie naszej nieobecności, do mieszkania przychodzą "dziwni ludzie". Nie obrażać się na pedagoga, który mówi o swoich podejrzeniach. Obserwować, porozmawiać i w razie podejrzeń skontaktować się ze specjalistą.
2. Obwinianie
Gra w obwinianie jest starą grą i często uprawianą przez małżonków. Jest też jednym z rodzajów zaprzeczeń. "Widzisz do czego doprowadziły twoje metody wychowawcze? "Jaki tatuś, taki syn". "Mam nadzieję, że teraz jesteś zadowolona. Zobacz do czego doprowadziłaś" -przekrzykują się małżonkowie. Obwiniać można w zasadzie za wszystko, za zbyt "miękkie serce" lub za "zbyt twardą rękę". Zawsze znajdzie się jakiś powód, byle tylko nie odczuć odpowiedzialności, nie czuć się winnym za uzależnienie dziecka, znaleźć "kozła ofiarnego". Czasem jest to współmałżonek, czasem zaś nauczyciel, który "się zawziął na dziecko" do tego stopnia, że jedynym wyjściem były narkotyki.
33

Szczególną formę przybiera wzajemne obwinianie się matki i ojca w rodzinach żyjących w separacji lub po rozwodzie.
Adam zaczął brać narkotyki w ósmej klasie. W wieku 17 lat znał już haszysz, LSD, kokainę, PCP, grzybki halucynogenne i różnego rodzaju leki nasenne. W tym też czasie jego rodzice podjęli decyzję o rozwodzie. Adam: Brałem codziennie, bardzo duże dawki. Chciałem nie czuć, kiedy trzeźwiałem, popadałem w depresje. Pamiętam jak kiedyś wziąłem bardzo mocne LSD. Przeżyłem koszmar, własna śmierć. Kiedy wszystko minęło, siedziałem na łóżku i płakałem. Obiecałem matce, że nigdy więcej nic jużniewezmę. Moja rodzina się rozleciała i miałem wrażenie, żesamsiędo tego przyczyniłem. W każdej kłótni ojciec wytykał matce, że źle mnie wychowała, że skazała mnie "na zmarnowanie" Wtedy żałowałem, że w ogóle się urodziłem. Może gdyby mnie nie było, potrafiliby się ze sobą dogadać?.
Mąż obwiniał żonę za błędy wychowawcze. Żona obwiniała męża, o porzucenie syna w momencie, kiedy potrzebował ojca. Adam winił siebie za rozwód rodziców i brał dalej narkotyki.
3. Poszukiwanie innych przyczyn
"Lepiej żeby to była gruźlica niż narkomania" - powiedział kiedyś jeden z ojców. O wiele łatwiej akceptujemy inne choroby niż samą narkomanię. Kiedy Ewa w czasie szkolnej dyskoteki straciła przytomność, jej matka
- zaalarmowana przez nauczycieli - długo nie przyjmowała do wiadomości, że zapaść wywołało przedawkowanie amfetaminy. Ktoś musiał podać jej alkohol - tłumaczyła - ona jest uczulona na alkohol. Oczywiście Ewa, kiedy odzyskała przytomność, skrupulatnie potwierdzała diagnozę matki. "Ktoś dolał mi do pepsi alkohol, a ja mam alergię". Nikt nie wierzył koleżance, która widziała jak Ewa zażywała amfetaminę, ani nauczycielce, która od dawna obserwowała dziwne zachowanie dziewczyny.
Halina jest znaną w mieście dentystką. Przez prawie rok próbowała wierzyć, że powtarzające się co jakiś czas wymioty i bóle głowy to nerwica, a nie kac po narkotykach. Wybuchy agresji, przemęczenie przypisywała szkole i stresom. Zaprowadziła nawet córkę do psychologa, regularnie dowoziła na wizyty, które "nic nie dały". Pewnego dnia zastała córkę palącą marihuanę. Kupiła książki o narkotykach, zaczęła czytać gazety i rozmawiać z córką. "Ależ mamo - usłyszała - to tylko ten raz. Teraz każdy pali więc musiałam spróbować, aby nie być gorsza. Nie myślisz chyba, że jestem uzależniona?" Oczywiście, że nie. Nie było problemu. To nie narkotyki -uspokoiła się Halina - ona jest na to za mądra. A kiedy wymioty nie ustały pomyślała o bulirnii i trudnym dojrzewaniu. Znów zwróciła się do psychologa.
- Pani córka jest uzależniona od narkotyków - usłyszała w końcu.
-Ależ nie, to tylko bulimia. Rozmawiałyśmy o narkotykach, ona wie jakie to szkodliwe, jest za mądra na narkotyki. To tylko kłopoty zjedzeniem - upierała się Halina mocno chwytając się każdego z tłumaczeń. Tłumaczeń nazywanych zaprzeczaniem.
34

4. Nic takiego Się nie stało czyli bagatelizowanie
Jeżeli z domu znikają od pewnego czasu pieniądze i wartościowe przedmioty, a ty podejrzewasz inkasenta lub córkę sąsiada, która pożyczała sól to zaprzeczasz.
Jeżeli wiesz, że dziecko pali marihuanę i pozwalasz mu na to "bo przecież to nie jest twardy narkotyk" to zaprzeczasz.
Jeżeli znalazłaś w pokoju dziecka tabletki, fajkę lub inne narkotyczne akcesoria i przyjmujesz tłumaczenia, że zostawił to kolega, to również zaprzeczasz. Zaprzeczanie może przybierać różne formy w zależności od stopnia poczucia winy rodziców, ich wstydu i wiedzy na temat uzależnień.
Matka Ewy: Nie przyjmowałam do wiadomości, że to narkotyki, bo nigdy nie widziałam, żeby Ewa była pod ich wpływem. Teraz jestem pewna, że wiele razy wracała z imprezy naćpana tylko ja nie wiedziałam jak rozpoznawać czy paliła marihuanę, brała amfetaminę czy coś innego.
"Jeżeli moje dziecko bierze narkotyki, to znaczy, że je źle wychowałam" myślą często rodzice. Dlatego zaprzeczają, ignorują pewne sygnały, wierzą w wymówki dziecka. Stop. Poczucie winy i wstyd niko* mu jeszcze nie pomogły. Jeżeli twoje dziecko bierze narkotyki oznacza to tylko to, że jest w dużym niebezpieczeństwie i trzeba mu pomóc. Dziecko na pali marihuany dlatego, że jest małe i słabe lub duże i silne, że ktoś na nie krzyczał lub też wychowywał je bezstresowo. W pierwszej kolejności najprawdopodobniej zaciągnęło się skrętem, bo częstowali je koledzy, bo było ciekawe, bo nie chciało odmówić lub też nie umiało.
Kiedy rodzice Marka dowiedzieli się o narkomanii syna, brał on amfetaminę i palił marihuanę już niemal od roku. Dowiedzieli się przypadkowo, z telefonu innych, zaniepokojonych rodziców, którym własne dziecko zdradziło, że amfetaminę dostało właśnie od Marka. Wspólna rozmowa z synem zakończyła się przyrzeczeniem, że nigdy więcej nie weźmie on narkotyków. Odetchnęli z ulgą. Przez jakiś czas Marek znów był grzecznym dzieckiem, wracał do domu o wyznaczonej godzinie, zawsze trzeźwy (a przynajmniej tak się wydawało), nie dzwonili toż zaniepokojeni rodzice innych dzieci. Tylko w szkole jakoś mu nie szło. Pojawiły się coraz gorsze stopnie. Nauczyciel się na mnie uwziął- żalił się rodzicom. Za dużo jest materiału do uczenia. W końcu zrezygnował ze szkoły. Muszę trochę odpocząć - tłumaczył inaczej dostanę szkolnej nerwicy.
Wymówki. Manipulacje. Kłamstwa. Można im ulegać i żyć w miarę spokojnie przez najbliższy miesiąc. Można je jednak odrzucić i demaskować. I chociaż oznacza to ból i trud, to daje jednak większe szansę na wyleczenie twojemu dziecku niż zaprzeczanie.
Z narkomanią jest trochę jak z jazdą pociągiem. Każdy podróżuje na swój sposób, każdy jedzie innym pociągiem. Wspólna jest jednak stacja docelowa. Dla tych, którzy jadą ekspresem (zażywają heroinę), dla tych, którzy jadą pospiesznym (biorąc amfetaminę) i dla tych,
3S

którzy jadą osobowym (paląc marihuanę). Wszyscy - choć w innym czasie - dojeżdżają do stacji "Uzależnienie".

Inne sposoby ws pomaganiem
"Wspomaganie" najczęściej wynika z niezrozumienia na czym polega uzależnienie. "Wspomaganie" narkomanii jest najczęściej nieświadome, rodzice chroniąc dziecko przed konsekwencjami jego uzależnienia, chcą zwykle "jak najlepiej". Niestety, "wspomaganie" jak sama nazwa wskazuje, nie przeciwdziała chorobie, wręcz przeciwnie, pozwala jej rozwijać się dalej:
- "Nie powiem rodzicom, że widziałam jak brat kupował narkotyk:
Zrobiliby mu taką awanturę, że chyba by tego nie wytrzymał". - myśli "wspomagająca" siostra. Chce chronić brata, lecz tak naprawdę to chroni jego uzależnienie.
Po raz ostatni w tym miesiącu piszę ci usprawiedliwienie do szkoły".
zastrzega matka pisząc nauczycielce, że córka "czymś się zatruła". Usprawiedliwienia do szkoły, zwolnienia z lekcji, gdy dziecko źle się czuje po narkotykach, to "wspomaganie". Nastolatek całkiem spokojnie będzie pil i brał dalej, wiedząc, że gdy źle się poczuje, to matka i tak go usprawiedliwi.
- "Mój syn jest rozsądny, mam do niego zaufanie" - odpowiada wspomagający ojciec przyjacielowi, który zwrócił mu uwagę na podejrzane towarzystwo w jakim widział ostatnio jego syna.
Można też inaczej "wspomagać" narkomanię Twojego dziecka opłacać kary i mandaty syna czy córki, brać na siebie ich błędy. Wpłacać kaucję do aresztu, szukać najlepszych adwokatów, wyciągać dziecko z Policyjnej Izby Dziecka. Wszystko po to, aby je "ratować", choć w rzeczywistości, każde z tych zachowań umacnia w dziecku przekonanie:
"narkotyki to sama przyjemność, nie mam żadnych problemów i nie ponoszę żadnych konsekwencji".
"Wspomagający rodzic" wierzy, że robi dobrze, nie przyjmuje do świadomości rozmiarów niebezpieczeństwa. Pamiętam spotkanie z ojcem
36

17-letniego palacza heroiny. Chłopak sam przyznał się do swojego "brania", zgodził przyjść do terapeuty. Czuł się coraz gorzej, miał mnóstwo długów i zawaloną szkołę. Był gotowy pójść na odtrucie i pójść się leczyć. Wizyta zakończona została załatwieniem nie bez kłopotów miejsca na odtruciu i w ośrodku. Zdziwiłam się widząc po paru dniach ojca w gabinecie. Chłopak nadal przebywał w domu i brał narkotyki. Okazało się, że żona sprzeciwiła się wyjazdowi na leczenie. Uznała, że to jeszcze nie jest konieczne, a chłopak przytaknął jej ochoczo, zapewniając, że gdy pomoże mu spłacić długi, pożyczy od czasu do czasu samochód to sam sobie z tym poradzi i znajdzie pracę.
Dla matki, ośrodki przeznaczone są dla "skończonych narkomanów", dla osób wykolejonych, wyrzuconych z domów. Jej syn taki nie był. Broniła więc go przed wyjazdem w takie miejsce "wspomagając" tylko jego nałóg. Broniła się sama przed przyjęciem do wiadomości stopnia uzależnienia syna. A syn tymczasem wrócił do swoich zaprzeczeń twierdząc, że "poradzi sobie".
Czym jest uzależnienie?
"Jeżeli ktoś jest uzależniony od narkotyku, to znaczy, że nie może bez niego żyć" odpowiada zwykle młodzież. "Musi ciągle brać, bo inaczej przechodzi głód". "Uzależniony to ktoś, kto przyzwyczaił się do narkotyków i one zastępują mu wszystko". "Uzależnienie to coś, co przemienia życie w piekło".
Jest w tych określeniach dużo prawdy. Człowiek uzależniony nie potrafi normalnie funkcjonować bez narkotyku. Bierze żeby wstać, wyjść do miasta, spotkać się ze znajomymi, a w końcu żeby zasnąć. "Żyje, aby brać i bierze, aby żyć" -jak powiedział jeden z moich pacjentów. Dlaczego ten narkoman po prostu nie przestanie brać? - mógłby ktoś zapytać. Odpowiedź jest prosta: bo nie może. Uzależnienie oznacza niezwykle silne przywiązanie do narkotyku i utratę kontroli nad jego przyjmowaniem. Narkoman może setki razy przyrzekać, że nie będzie już nigdy "następnego razu". Po paru minutach jednak "zapomina" o przyrzeczeniu i zaczyna szukać kolejnej porcji. To narkotyk decyduje o jego aktywności i samopoczuciu, o tym czy "życie ma sens" czy też nie.
No tak, ale nikt przecież nie uzależnia się od pierwszego razu. Może przecież przestać brać jak już zaspokoi swoją narkotyczną ciekawość? Nie zawsze. Większość osób, które wzięły narkotyk pierwszy raz, sięga po niego ponownie. Jeżeli komuś, po zapaleniu marihuany poprawiło się samopoczucie, zniknęło napięcie, a na dodatek został on jeszcze zaakceptowany przez grupę kolegów, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że przeżywając podobne uczucia za jakiś czas, znów zechce sięgnąć po narkotyk.
Wielu nastolatków ignoruje pierwsze objawy zależności ("nie wyobrażam sobie dobrej zabawy bez marihuany"). "Jeżeli nie mam "głoduj nic mnie nie boli ani nie trzęsie, to nie jestem uzależniony" - twierdzą.

Dla nich uzależnienie to "uzależnienie fizyczne" czyli takie, jakie pojawia się po długim przyjmowaniu np. "kompotu", kiedy narkotyk został włączony w przemiany metaboliczne ciała. Gdy go zabraknie, organizm zaczyna zachowywać się tak, jakby zabrakło mu jednego ze składników odżywczych. Pojawiają się nudności, bóle głowy, mięśni, gorączka i biegunka. Tymczasem taki obraz uzależnienia dają środki bazujące na opium. Modne dzisiaj narkotyki takie jak marihuana, amfetamina czy kokaina uzależniają głównie psychicznie. Fakt, że można przerwać ich zażywanie na jakiś czas bez fizycznych konsekwencji nie oznacza , że nie są one uzależniające. Wręcz przeciwnie, uzależniają w nieco inny, podstępny sposób.
"Mogę brać, to mi nie szkodzi" - mówią często nastolatki. Zostają po raz kolejny w tej samej klasie, mają kłopoty z pamięcią i koncentracją, przeżywają halucynacje, jednak w dalszym ciągu uważają, że nie są uzależnieni. W ich myśleniu pokutuje cały czas obraz ćpuna z lat 70. -wycieńczonego, brudnego, zaniedbanego skręcającego się z bólu w przypadku braku narkotyku.
Taki obraz utrwaliła w nas telewizja, książki, gazety Z pewnością musi minąć trochę czasu zanim zrozumiemy, że człowiek uzależniony może wyglądać również inaczej: może pracować lub uczyć się przez dłuższy czas. Być aktywny, chodzić porządnie ubrany. Na pozór więc nie będzie się różnił od innych ludzi. Z tą różnicą, że chcąc "poczuć się normalnie" będzie musiał wziąć narkotyk. Chcąc się zrelaksować czy też zmobilizować znów weźmie narkotyk. Przeżywając stres czy problemy nie będzie ich rozwiązywał tylko uciekał w "krainę narkotycznego odurzenia".
Zaczynałem jak każdy: jeden joint marihuany w czasie imprezy. Było r świetnie. Niczym się nie przejmowałem, prawdziwy luz. Wcześniej musiałem wypić trochę alkoholu, teraz wystarczyło zaciągnąć się " trawką ". Pamiętam jak kiedyś trafiłem na imprezę, gdzie nikt nie przyniósł ze sobą marihuany. Próbowaliśmy zapić nudę piwem, ale to już nie było to samo. Było drętwo, każdy siedział pod ścianą, w końcu włączyliśmy telewizor. Od tego czasu postanowiłem, że zadbam o siebie: nie ma imprezy bez jointa w kieszeni. Kiedy zbliżał się weekend, dzwoniłem do znajomego i załatwiałem sobie towar. Dzięki temu, od nikogo nie byłem uzależniony. Miałem swojego "papierosika", mogłem spokojnie wypalić i się luyluzować. To było fajne, a Jak coś jest fajne, to chce się tego więcej. Z czasem dzwoniłem do kumpla w środku tygodnia. Nerwy, kłopoty. Wszystko to znikało kiedy tylko zapalałem marihuanę.
Jeżeli ktoś nie wyobraża sobie zabawy, kontaktów towarzyskich czy lepszego samopoczucia bez pomocy sztucznych środków to czy nie jest zależny? Jeżeli wierzy w "cudowną moc narkotyku" nie wierząc w siebie samego, to czy jego życie nie stało się zależne od jakichś środków chemicznych. Przestaje liczyć na siebie. To co przeżywa, jak się czuje, uzależnia od marihuany, amfetaminy, lub kompotu. Gdzieś w tym wszystkim zginął on sam i jego wola. Czy są jeszcze jakieś wątpliwości? I jeszcze jedno. Jak wspominałam, wiele osób uważa, że najgroźniejsze jest
38

uzależnienie fizyczne, a więc narkotyki uzależniające psychicznie można według nich uznać za "bezpieczne". Jest to jeszcze jeden mit należących do Narkotycznej Mitologii. Uzależnienie fizyczne można wyleczyć, wystarczy dwutygodniowy pobyt na oddziale detoksykacyjnym w szpitalu. Jeżeli jednak narkoman nie zdecyduje się na pobyt w specjalnym ośrodku readaptacyjnym, w parę godzin po wyjściu ze szpitala będzie można go spotkać na "bajziu" (miejscu sprzedaży narkotyków). Dlaczego? Ktoś zapyta, przecież się wyleczył. No właśnie, czy aby na pewno? Pozbycie się objawów głodowych nie oznacza wyleczenia. Tak naprawdę, to leczyć trzeba psychikę (uczucia i sposób myślenia), duszę i ciało narkomana. Jeżeli ktoś przez wiele miesięcy sztucznie, przy pomocy narkotyków utrzymywał dobry obraz samego siebie, to nie zrezygnuje z tego tak łatwo.
Nie wyobrażam sobie życia bez narkotyków. Muszę brać, bo nic nie umiem, niczym się nie interesuję, nic mnie nie bawi. Tylko gdy biorę, mogę o tym nie myśleć. Jest wtedy normalnie. Nie czuję, że jestem beznadziejny. (Adam, lat 18)
Siła uzależnienia psychicznego rośnie wraz z częstotliwością brania narkotyków. Im dłużej ktoś się odurza, im więcej widzi płynących z tego korzyści, tym większe ma szansę na dojście do ostatniego etapu nar-komańskiego uzależnienia.
"Jeżeli palę raz na tydzień marihuanę" broni się często oburzona młodzież "to nie jestem uzależniony". "Jeżeli co parę dni wypalam haszysz, to jaki ze mnie zaawansowany narkoman". dodaje ktoś inny. Być może nikt z nich nie jest jeszcze "zaawansowanym narkomanem", jednak człowiek trzeźwy i zupełnie zdrowy nie potrzebuje marihuany na każdej kolejnej imprezie, nie potrzebuje amfetaminy przed klasówką lub dyskoteką. Człowiek nieuzależniony po prostu nie bierze narkotyków.
Zapamiętaj:
Uzależnienie to eBbroba postępująca. Z czasem robi się coraz gorzej, nigdy lepiej.
M't zaawansowanego narko/nana
Moje dziecko? Uzależnione? To niemożliwe. Chodzi do szkoły, jest porządnie ubrane, nie śpi po melinach, jeździ z nami do babci...
Czy to nie wystarczające dowody? Otóż nie. "Zaawansowany narkoman", "brudny ćpun leżący w bramie", żebranie na ulicy - to stereotypy, którym odpowiada tylko niewielka grupa osób uzależnionych.
Nie wszyscy narkomani leżą na ulicy. Nie wszyscy chodzą brudni i obdarci. W przypadku uzależnienia od marihuany, haszyszu czy amfetaminy, dziecko przez dłuższy czas będzie wyglądać "normalnie".
Zresztą, każdy narkoman na początku swojego uzależnienia bardzo dużo energii wkłada w ukrywanie śladów, które mogłyby go zdradzić.
39

Są tacy, którzy noszą w torbie ubranie na zmianę. Z domu wychodzą grzeczni i schludni, a dopiero za bramą przebierają się w "luźne ciuchy". Wracając z imprezy, na której palili marihuanę wypijają przed drzwiami domu parę łyków piwa. Zapach alkoholu, który jest tolerowany przez większość dorosłych, ma usprawiedliwić dziwne zachowanie wywołane w rzeczywistości narkotykiem. Sposobów maskowania i ukrywania się jest mnóstwo, dopóki starcza siły i energii.
Iwona: Brałam amfetaminę jako środek dodający mi energii. Mogłam się dłużej uczyć i bawić. Bez większych kłopotów zaliczyłam pierwszą klasę. Oceny zadowoliły rodziców, ja sama chciałam, aby były jeszcze wyższe. Brałam więc amfetaminę dalej. Z czasem przestało to jednak być przyjemne. Trzęsły mi się ręce i nogi, serce nierówno bilo. Tygodniami cierpiałam na bezsenność, ale bez amfetaminy nie potrafiłam już zrobić kroku. Chodziłam otumaniona, a potem pojawiły się jeszcze głosy. To była prawdziwa udręka. Z czasem zrobiłam się nieufna. Podejrzewałam o złe zamiary wszystkich dookoła: rodziców, brata, nauczycieli. Mój mózg był obolały z bezsenności i wyczerpania. Zaczęłam brać prochy na sen, ale po nich było jeszcze gorzej. Coś się we mnie przekręciło, nawet nie wiem kiedy. Nie byłam już tą samą co dawniej osobą.
Arek; Chciałem, aby postrzegano mnie jako chłopaka, który ma dużo wolności, żyje na luzie, chodzi na balangi. Starałem się i w krótkim czasie zostałem zauważony. Zaryzykowałem prawie wszystko. Proponowali wódkę, topiłem, częstowali marihuaną, nie odmawiałem. Wierzyłem, że mam silną wolę i nic mi się nie stanie. Z czasem zacząłem palić częściej. Czułem niesamowitą potrzebę bycia zaakceptowanym przez towarzystwo^ Nieważna była cena. Nie minęło pól roku, opaliłem trawkę codziennie. Nagle wszystko zaczęło mnie denerwować. Wszyscy się czepiali. Zerwałem z dziewczyną. Dużo się wtedy działo w moim życiu. Pod koniec roku spróbowałem LSD i amfetaminy. Balansowałem na linie, aż pewnego dnia ^spadłem" i się wszystko wydało. Matka odkryła amfetaminę i przybory do palenia trawki. Skontaktowała się ze specjalistą, zrobiła awanturę. Nie rozumiałem o co tyle hałasu? Przecież nic wielkiego się nie stało.
Grzesiek: Brałem kompot od trzech lat. To wystarczy, aby znaleźć się w porządnym ciągu. Każda chwila opóźnienia we wzięciu narkotyku wydawała mi się koszmarem. Kiedy nie miałem pieniędzy na towar, to kradłem razem z kolegą. Kiedyś nas przyłapano i wsadzono do aresztu. To było coś strasznego. Drugi dzień bez ćpania. Płuca przewiercał ból, z nosa się lalo. Na głodzie najgorsza jest ssawa, czujesz, że w środku wszystko się kurczy, aby po chwili eksplodować. Potem pojawia się skrajne wyczerpanie. Jakby ktoś nagle zakręcił kurek z energią.
Iwona, Arek i Grzesiek. Nie ma wątpliwości, że każdy z nich jest uzależniony, choć nie zawsze oni sami zdają sobie z tego sprawę. Są uzależnieni, mimo że każdy z nich brał inny narkotyk. Żadnego jednak ze środków odurzających nie można lekceważyć mówiąc, że ten jest "lekki", a inny "mocny". Za każdym razem efekt jest. ^aki sam:
40

utrata kontroli nad swoim życiem, ograniczenie wolności wyboru, chaos, rezygnacja, często również śmierć.
Uzależnienie dziecka jest pewnym procesem. Zaczyna się zwykle od ciekawości, "dobrej" zabawy, a kończy na totalnym przyzwyczajeniu i niemożności przerwania błędnego koła: złe samopoczucie - narkotyk - złe samopoczucie.
Drabina uzależnienia
W swojej "narkomańskiej karierze" nastolatek przechodzi przez pewne fazy. W każdej z nich, jego zachowanie, emocje oraz sposób myślenia coraz bardziej podporządkowane są narkotykom.
Faza I. Rozpoznanie, eksperymenty
Słowem kluczowym tej fazy jest ciekawość, chęć przeżycia czegoś nowego. Zapoznanie z narkotykiem następuje najczęściej na imprezie, w czasie wakacji, w grupie, na której dziecku zależy Pierwszy papieros z marihuaną, kończy się zwykle rozczarowaniem. Część osób uznaje w tym momencie, że zaspokoiło swoją ciekawość i nigdy więcej nie próbuje już tego typu środków. Są jednak tacy, którym to się zaczyna podobać. Kiedy nauczą się palić haszysz lub marihuanę, kiedy potrafią uzyskiwać oczekiwane efekty, palą częściej. "Palę marihuanę / biorę amfetaminę i jest mi dobrze. Nic złego się nie dzieje. Kiedy tylko zechcę mogę zmienić swoje samopoczucie" - to jedyne wnioski jakie w tym czasie są w stanie wyciągnąć.
W pierwszej fazie bierze się zwykle narkotyki wtedy, gdy inni częstują, przy okazji imprez czy koncertów. Mniej ważne są przeżycia po narkotyku, ważna jest sama sytuacja, w której zapala pierwszego skręta lub wdycha amfetaminę. Tak długo jak nastolatek nie kupuje sobie własnych narkotyków, może utrzymywać złudzenie, że nic złego z mm się nie dzieje.
"Palę marihuanę, bo chcę tylko zaspokoić ciekawość" - zdarzają się takie tłumaczenia. Ktoś, kto chce tylko zobaczyć jak to jest, kiedy się wypali jointa, nie sięga po marihuanę za każdym razem, gdy ma taką okazję. Jeżeli pali po raz trzeci, czwarty, to jest to już coś więcej niż ciekawość i eksperyment.
Faza Et. Częstsze używanie
W poprzedniej fazie nastolatek nauczył się co robić, aby zmienić swój nastrój, poznał działanie niektórych narkotyków. Poznał połączenie "człowiek plus narkotyk" i uwierzył, że tego typu związek daje zawsze pozytywne rezultaty.
"Byłem nieśmiały i spięty - zapaliłem i wszystko się zmieniło". "Miałem kompleksy, kłopoty z rozmawianiem w grupie - wziąłem amfetaminę i stałem się pewny siebie". Narkotyk dla wielu osób staje się
41

towarzyską protezą, synonimem bezpieczeństwa, lepszego samopoczucia. Dlaczego więc nie korzystać z jego pomocy częściej?
Nastolatek, który doszedł do takich wniosków już nie czeka na kolejną imprezę, nie czeka aż ktoś go poczęstuje. W drugiej fazie kluczowym słowem jest poszukiwanie wrażeń, człowiek zaczyna szukać okazji i towarzystwa, w którym będzie mógł zażywać narkotyki. Przejmuje inicjatywę. Z biernego, "rekreacyjnego" palacza marihuany staje się aktywnym "poszukiwaczem" nowych doznań. Bierze coraz częściej. Coraz częściej dobre samopoczucie na prywatkach uzależnione jest od wypalonej marihuany, aktywność i dobra zabawa na dyskotece - od zażytej amfetaminy.
Na dobre też rozpoczyna się gra w zaprzeczanie, której częścią staje się podwójny styl życia. Jedna strona medalu, ta cicha i spokojna przeznaczona jest dla rodziców. Druga - swobodna i wyluzowana - dla kolegów. Nastolatek jest ostrożny, po co wzbudzać niepotrzebne podejrzenia, które mogą zakończyć dopiero co rozpoczętą "zabawę"?
"Przecież nie muszę brać codziennie". "Nie leżę na ulicy, ani nie chodzę po melinach". "Wziąłem, bo było nudno" - to najczęściej powtarzane usprawiedliwienia. Nastolatek będący w II fazie jest gotów wykazać się dużą pomysłowością w poszukiwaniu innych przyczyn brania narkotyków niż uzależnienie.
Faza II nazywana bywa fazą instrumentalnego brania. Nastolatek bierze, aby zmienić swoje uczucia, aby bez większego wysiłku poczuć się przyjemnie (branie hedonistyczne). Może też zacząć tzw. samole-czenie. Zauważa, że przy pomocy narkotyku może przerwać smutek, zmniejszyć napięcie i stres.





Zwróć uwagę na: t
- pogorszenie się stopni w szkole ^
- dużą liczbę nieobecnych godzin
- spóźnienia do domu
- późne powroty
- kłopoty z utrzymaniem domowych obowiązków
- zmiany w aktywności (zmęczenie lub nagła aktywność)::
- nieuzasadnione zmiany nastroju ^
- tajemnicze, krótkie telefony


- nagłe wyjścia o dziwnych porach dnia
- rysunki i napisy związane z narkotykami
- kaszel, zaczerwienione spojówki ,



Faza III. Regularne zażywanie
Nawet nie wiadomo kiedy narkotyki stają się w życiu dla nastolatka niezbędnym dodatkiem do życia. Coraz częściej są zaży"*'ine, coraz
42

krótsze są okresy abstynencji. Na zakup kolejnej ich porcji potrzebne są coraz większe fundusze. Kieszonkowe przestaje wystarczać i nierzadko z domu zaczynają ginąć różne drobiazgi.
Wymówki są jednak starannie przemyślane, późne powroty często usprawiedliwione. Jeżeli nawet ktoś z rodziców zada pytanie "czy czasem nie jesteś uzależniony" dziecko przez wiele godzin potrafi udowadniać jak bardzo krzywdzące jest takie określenie. Udawadnia innym ale i przede wszystkim sobie samemu.
"Może biorę narkotyki coraz częściej, ale zawsze mogę przestać kiedy zechcę" - tłumaczy sobie. - "Wziąłem, bo rodzice mnie zdenerwowali". "Biorę, bo wszystko jest bez sensu"- podobnie jak we wcześniejszej fazie, uzależniony dalej korzysta z zaprzeczeń. Próbuje zapewnić wszystkich dookoła ( również i siebie), że jest w porządku. Jego obraz samego siebie zatrzymał się na pierwszej fazie. Wierzy, że wszystko "idzie dobrze" i nad wszystkim sprawuje kontrolę.
Ale nie dajmy się zmylić. Człowiek nie uzależniony po prostu nie bierze. Nawet raz w tygodniu. Nawet "tylko dla przyjemności".
"Mogę przestać kiedy zechcę i nie mam żadnych objawów abstynen-cyjnych" - tłumaczy sobie dziecko. Oczywiście. Objawy abstynencyjne mogą nie wystąpić nawet po bardzo długim okresie zażywania narkotyków (np. marihuany) co nie oznacza, że człowiek nie jest uzależniony. Tego typu narkotyki nie dają po odstawieniu objawów fizycznych. Poza tym parodniowa przerwa w paleniu marihuany, haszyszu, czy też braniu amfetaminy nie może być żadnym dowodem na brak uzależnienia. To nie problem przestać palić na parę dni, problem w tym, aby tę abstynencję utrzymać. Ktoś, kto doszedł do trzeciej fazy uzależnienia bardzo szybko wraca po krótkiej abstynencji do swoich przyzwyczajeń.
Mogłem nie palić, ale czułem się wtedy fatalnie. Wszystko mnie wkurzało, a na dodatek, nie moglem zasnąć. Marek, 17 lat



Zwróć uwagę na:
kontrastowe zmiany zachowania (ktoś tryska energią,
a po chwili zasypia) ^
wahania nastroju, irytacja
brak apetytu (amfetamina) lub nagły jego przypływ, szczególnie apetyt na słodycze marihuana l
wychudzenie
coraz większe zaniedbanie w nauce (o ile jeszcze dziecko:
chodzi do szkoły) "j|^:p
ucieczki z domu :, ^ 83W"
-i 1-1 -J ' .-'s^s. ^ite.i


coraz większe kłamstwa . , :'"y aC 1- posiadanie własnych pieniędzy mimo braku pracy^hari|:|e|| Kpóżne powroty lub też noce poza domem, " BMS J&podbieranie pieniędzy z portfela



43

IV Faza. Zaawansowanie
W tej fazie bycie na "haju" staje się głównym celem życia. Stan odurzenia właściwie się nie kończy. Parę papierosów z marihuaną dziennie lub codzienna porcja amfetaminy. Zdarzają się iniekcje dożylnie. Pojawia się "kompot".
Rozpoczęła się czwarta faza uzależnienia. O ile na wcześniejszych etapach nałogu decyzja: "brać czy nie?" była uzależniona od ceny narkotyków, aktualnej sytuacji w domu lub szkole, o tyle na tym etapie nie ma wątpliwości. Nieważna jest cena jaką trzeba zapłacić, ważny jest tylko narkotyk choć dawno już przestał być eliksirem szczęścia, czymś, co przynosi lepsze samopoczucie. Teraz pomaga on uniknąć jedynie nieprzyjemnych wrażeń.
Bycie trzeźwym oznacza konfrontację z poczuciem winy, porażkami i niezadowoleniem z siebie. Oznacza również konieczność przyjrzenia się dużej liczbie problemów, których narkotyk nie był w stanie "załatwić". Czwarta faza to ucieczka przed konsekwencjami wcześniejszego brania, to ciągła nadzieja na to, że może jednak uda się odczuć jeszcze "trochę przyjemności". Pojawiają się nowe narkotyki, zwiększają się też dawki.
Osoby, które pozostały wierne marihuanie i haszyszowi palą obecnie od kilku do kilkunastu jointów dziennie. Jednak zmienia się reakcja na ten narkotyk. Zamiast rozluźnienia i poprawy humoru, pojawia się smutek i depresja.
Ktoś, kto bierze amfetaminę nie wychodzi z ciągu przez parę dni. Bierze amfetaminę, aby funkcjonować, obudzić się do życia. Czwarta faza bardzo często przypomina jazdę górska kolejką: amfetamina rano, aby się pobudzić, tabletki nasenne lub kompot wieczorem, aby zasnąć.
Trudno też przy takim zaangażowaniu w narkotyki i ich poszukiwanie, utrzymywać dłużej grę w pozory. Pojawia się postawa: "Kogo to obchodzi? To moje życie i robię z nim co chcę".
Ponieważ organizm osoby uzależnionej przyzwyczaił się do codziennej porcji narkotyków, nastolatek potrzebuje ich coraz więcej, tym samym zmuszony jest wydawać coraz większe sumy pieniędzy na zakup środków odurzających. Część osób zaczyna pośredniczyć w sprzedaży narkotyków zarabiając w ten sposób na własną porcję, inni próbują pozbywać się co cenniejszych przedmiotów w domu.
W szkole - o ile jeszcze do niej uczęszcza - nastolatek otrzymuje coraz więcej ocen niedostatecznych, ma coraz więcej nieusprawiedliwionych nieobecności. W tej fazie młodzież często rezygnuje ze szkoły lub też jest z niej wyrzucana.
Czwarta faza oznacza całkowity brak kontroli. Nie tylko nad narkotykami ale i nad całym swoim życiem. Częste są ucieczki z domu, kolizje z prawem, przedawkowania i utraty przytomności.
44



(Zwróć uwagę na:
niemożność wywiązywania się z obowiązków,
zanik zainteresowań,
(brak zasad i wartości
zmiany w wyglądzie (wyniszczenie)
codzienne branie narkotyków



Sygnały ostrzegawcze
Czy w domu dziecko:
- unika rozmów, przebywania z resztą rodziny, izoluje się, ma zmienne nastroje: raz jest pobudzone, agresywne chwilę potem ospałe, depresyjne, potrzebuje coraz więcej pieniędzy lub nagle ma dużo własnych
- nie wraca na noc
- kłóci się bez powodu
- łamie ustalone zasady (np. spóźnia się, znika wieczorami)
-jest tajemnicze jeśli chodzi o spotkania z przyjaciółmi
- kłamie
- ma przekrwione spojówki
- dużo śpi i późno wstaje
- wykonuje tajemnicze telefony
- mówi o samobójstwie lub próbowało je popełnić
- straciło swoje dotychczasowe zainteresowania
- straciło zainteresowanie dawnymi przyjaciółmi
- zmieniło się z wyglądu fizycznego (np. schudło)
- ma problemy z prawem (kradzieże, włamania) - posiada przedmioty związane z narkotykami (fifki, bibułki do robienia skrętów).
Czy w szkole:
- ma problemy z koncentracją
- znacznie pogorszyły mu się stopnie
- zaczęło się regularnie spóźniać
- wagaruje
- coraz częściej obwinia nauczycieli za swoje problemy
- ma problemy z dyscypliną.
Jeżeli na kilka z tych sygnałów odpowiedź brzmi TAK, możesz podejrzewać, że w grę wchodzą narkotyki. Piszę podejrzewać, bo pewność zdobędziesz dopiero wtedy, gdy dziecko samo przyzna się do eksperymentów lub gdy pozytywnie wyjdzie test na obecność narkotyków w moczu.
45

Jak pomóc ?
Uzależnienie jest chorobą i tak należy je traktować. Być może wiele przyczyn wpłynęło na to, że Twoje dziecko pewnego dnia zaczęło brać narkotyki. Było wiele problemów i "braków", z którymi nie umiało sobie poradzić. Niewiele jednak pomoże w tej chwili rozpamiętywanie własnych błędów wychowawczych, czy problemów dziecka.
Jeżeli podejrzewasz, że twoje dziecko od jakiegoś czasu bierze narkotyki, to nie trać kolejnych tygodni na szukanie winnych, czy też zastanawiania się, "kiedy z tego wyrośnie". Wystarczy, że widzisz pewne sygnały wskazujące na to, że dziecko eksperymentuje ze środkami uzależniającymi. Nie trać czasu na rozmowy, w których i tak syn czy córka wyprze się wszystkiego. Osoby uzależnione zaprzeczają, dlatego też dobrze kierować się zasadą ograniczonego zaufania i nie wierzyć w ich zapewnienia.
Najlepiej też od razu skierować się do specjalisty - osoby, która pomoże ci rozpoznać stopień uzależnienia dziecka i rozpocznie terapię. Nie czekaj aż kryzys narośnie. Nie czekaj, aż dziecko "samo zmądrzeje", i wyrośnie z narkotyków. To się rzadko zdarza. Czas wcale nie leczy narkomanii. Wręcz przeciwnie: działa na niekorzyść uzależnionego. Będzie po prostu coraz gorzej.
Wielu rodziców próbuje na własną rękę radzić sobie z uzależnieniem syna lub córki. Smutna prawda polega jednak na tym, że rodzice, jako osoby współuzależnione są zwykle najmniej skutecznymi terapeutami. Są rodzicami, nie zaś szkolonymi w tym celu konsultantami. Dlatego też bardzo często, zupełnie nieświadomie i z dobrej woli dają się wciągać w gry narkomańskie, dają się oszukiwać i manipulować.
Jeżeli podejrzewasz, że Twoje dziecko ma kontakt | z narkotykami, skontaktuj się natychmiast ze specjalistą. Nie czekaj, aż twoja córka czy syn stanie się "zaawansowanym narkomanem". |
Wspomaganie właściwe
Uzależnienie to brak kontroli i chaos. To strach i głęboko ukrywana złość. Dlatego przy pomaganiu osobie uzależnionej, tym bardziej nastoletniej, potrzebny jest pewien porządek, dojrzałość i nadzieja, że to co się dzieje, może się zmienić. Zadaniem rodziców nastolatka jest ustalenie granic i zasad, które wprowadzą pewien ład do jego świata. Granice i zasady pomagają dziecku rozwinąć samokontrolę. Dzięki nim nastolatek wie dokąd się może posunąć i jakie spotka konsekwencje gdy je przekroczy.
Zasady domowe i konsekwencje powinny być jasne i dokładne. Dziecko nie musi się na nie z ochotą zgadzać. To rodzic je ustala lub zmienia. Znam przypadki, gdy matka, chcąc być lojalna wobec 16-letniego sy^a, negocjo-
46

wała z nim ile papierosów może wypalić w domu. Kiedy zamierzasz wprowadzić w domu zasady uprzedź dziecko o wprowadzanych zmianach.
Przedstaw je w sposób prosty i sprecyzowany: np. nigdy nie opuszczaj dom u bez pozwolenia rodziców i zgłoszenia dokąd idziesz i kiedy zamierzasz być z powrotem.
Poinformuj dziecko jakie grożą mu konsekwencje jeżeli załamie tę zasadę np. jeżeli nie wrócisz do domu na czas lub wyjdziesz mimo braku zgody, weekend będziesz musiał spędzić w domu.
Staraj się trzymać ustalonych przez siebie konsekwencji. Dzieci i nastolatki lubią próbować na ile jesteś w tym stanowczy.
Utrzymuj wspólny front ze współmałżonkiem. Nic nie działa bardziej rozluźniające na dziecko jak różnica zdań matki i ojca.
W czasie wprowadzania konsekwencji nie wdawaj się z dzieckiem w dyskusję, że np. spóźniło się tylko pół godziny, a mogło przecież godzinę.
Przykłady zasad dotyczących alkoholu i narkotyków;
- dopóki na ukończysz 18 lat, nie pijesz alkoholu
- nie wsiadaj do samochodu z osobą, która piła alkohol
nie używaj nigdy narkotyków
nigdy nie przetrzymuj narkotyków dla innych osób
- nie zadawaj się z osobami pijącymi alkohol i biorącymi |,| narkotyki ^
nie bierz niczego, co nie należy do ciebie bez pozwolenia?? właściciela ^ Jeżeli Ty nie określisz jasno zasad obowiązujących twojegoj nastolatka, zrobi to on sam i jego koledzy.
Testy narkotyczne
Jedną z dobrych metod na stwierdzenie, czy ktoś brał narkotyki czy nie jest wykonanie testu moczu. Właściwie wszystkie narkotyki (oprócz LSD) są tą metodą wykrywane. Niestety, na każdy narkotyk trzeba wykonać osobną próbkę. Tego typu testy wykonywane są w specjalnych laboratoriach (nie robią tego w zwykłych przychodniach).
Kiedy robić takie badanie? Najlepiej kiedy masz podejrzenia i pewne dowody (np. akcesoria) na to, że twój syn lub córka wzięła narkotyki. Nigdy jednak nie wykonuj testu bez porozumienia ze specjalistą.
Dziecko u terapeuty
W większości książek, broszur czy poradników, pierwszą radą dawaną rodzicom dziecka, które zażywa narkotyki jest kontakt ze spe-
47

cjalistą: psychologiem, terapeutą czy psychiatrą. "Ale przecież on nawet do lekarza nie chce iść, a co dopiero do psychologa" rozpaczają rodzice. Jak jednak wynika z moich doświadczeń, jasne i stanowcze postawienie sprawy ("W piątek o 16.00 idziemy do psychologa") o wiele bardziej pomaga niż prośby i błagania. Poza tym, jeżeli dziecko jest niepełnoletnie, wizyta u psychologa może być przedstawiona jako konsekwencja wcześniejszego nadużycia zaufania i brania narkotyków.
"Tylko nie wchodź tam ze mną" ustala od razu dziecko. W porządku. Wdzięczny za przyjście rodzic zgadza się na ten warunek, dzięki czemu nastolatek przez najbliższą godzinę może przed psychologiem roztoczyć wizję "toksycznej" rodziny. "To co się ze mną dzieje udowadnia to tylko wynik ciągłych awantur i kłótni z rodzicami, gdyby tylko dali mi więcej swobody, z pewnością wszystko wróciłoby do normy".
Rada "specjalisty"? "Państwo są zbyt wymagający od dziecka i stąd te wszystkie kłopoty. Spróbujcie ze sobą rozmawiać spokojniej, jak przyjaciele, dajcie mu też więcej przestrzeni do eksperymentowania". Przez całą rozmowę nie pada ani jedno słowo o narkotyku, a jeżeli już, to jest on tylko "rozpaczliwą próbą radzenia sobie ze stresem" przez dziecko. Oczywiście nasz "specjalista" umawia się z dzieckiem na spotkania, w czasie, których przyjmuje kolejne wymówki i oskarżenia, udziela mu wsparcia i pozytywnych wzmocnień.
Dziecko, które uzyskało "więcej przestrzeni do eksperymentowania" może znów spokojnie zażywać narkotyki. Zawstydzeni przez psychologa rodzice niczego nie zauważają, mniej wymagają i zapominają o egzekwowaniu obowiązków. Nawet jeżeli po pewnym czasie zorientują się, że stan dziecka się pogorszył, nie mają siły i odwagi umówić się na kolejną wizytę.
Stop. Problem nie polega na tym, że zwrócili się do kogoś o pomoc lecz, że zwrócili się do niewłaściwej osoby.
Jeżeli podejrzewasz, że twoje dziecko może zażywać narkotyki, to szukaj poradni i terapeutów, którzy znają się na uzależnieniach i zajmują się leczeniem młodzieży.
Zanim skierujesz do terapeuty dziecko, pójdź tam sama, porozmawiaj przez chwilę, dowiedz się jakie są jego poglądy na uzależnienie i terapię. Możesz śmiało skreślić z listy osób pomagających terapeutę, który twierdzi, że "wszystkie dzieci palą marihuanę i to mija z czasem". Być może wiele osób pali marihuanę (nie wszyscy!) ale też wiele osób w końcu się od niej uzależnia lub też próbuje "czegoś mocniejszego". Tego typu uspokojenia na pewno nie pomogą twemu dziecku, mogą co najwyżej wspomóc system rodzicielskich i dziecięcych zaprzeczeń.
Wyjdź z gabinetu, kiedy usłyszysz, że Twoje dziecko bierze przez ciebie, że powinnaś mu dać więcej swobody i być jak koleżanka. Dziecko ma wielu przyjaciół wśród rówieśników, w domu potrzebuje rodziców, potrzebuje kogoś, kto jasno określi zasady i wartości obowiązujące w domu.
Wielu rodziców szukając pomocy dla swojego dziecka, trafia do psychologów, którzy proponują psychoterapię wychodząc z założenia, że jeśli zli-
48

kwidują przyczyny (np. kłopoty z własną samooceną nastolatka), zlikwidują samo uzależnienie. Proponują cotygodniowe wizyty nie wymagając starania o utrzymywanie abstynencji. Narkomanię traktują jako wynik wcześniejszych, nierozwiązanych problemów. To się nigdy nie udaje.
Narkomania sama w sobie jest chorobą, nie zaś symptomem jakiejś choroby. Psychoterapię można proponować ludziom, którzy są zmoty-wowani do wprowadzania zmian w swoim życiu i mają nad nim jako taką kontrolę. Narkoman (szczególnie w początkowych fazach uzależnienia) nie czuje się chory, nie chce też zmieniać swoich zachowań. To inni powinni się zmienić i dostosować. W przypadku tego typu ludzi najpierw trzeba zająć się uzależnieniem, powrotem do zdrowia, dopiero potem nadchodzi czas na tradycyjną psychoterapię.
Uzależnionego trzeba leczyć z uzależnienia, a nie z nerwicy czy też innych "przedchorobowych problemów". Na te przyjdzie czas później. Najpierw trzeba się zająć samym nałogiem. Terapia, która traktuje narkomanię jedynie jako "objaw" pewnych większych kłopotów i tylko nimi się zajmuje, rzadko prowadzi do wyleczenia. O ile w pierwszej fazie można się zastanawiać nad tym, czy dziecko wzięło bo uległo presji i miało zbyt słabą wiarę w siebie, to w zaawansowanej fazie uzależnienia tego typu dywagacje nie mają większego sensu.
Narkomania jest chorobą i dopóki dziecko nie wyleczy się z samego uzależnienia, wszelkie interwencje będąkrótkotrwałe i nieskuteczne.
Największe szansę na wyzdrowienie mają osoby, które zdecydowały się na leczenie w pierwszej fazie uzależnienia (choć niestety zdarza się to rzadko), kiedy narkotyki spożywane były sporadycznie, przy okazji towarzyskich imprez lub też koncertów rockowych. Zwykle wtedy wystarczają konsultacje ze specjalistą, wspólna, spokojna rozmowa z dzieckiem dotycząca narkotyków, spisanie kontraktu i jasne postawienie sprawy: żadnych narkotyków w naszym domu.
Kiedy dziecko dochodzi do drugiej fazy uzależnienia (bierze częściej, sam kupuje narkotyk, próbuje "samoleczenia") niezbędna staje się regularna pomoc terapeutyczna. Najlepsze efekty przynosi uczetnictwo w zajęciach grupy terapeutycznej, pobyt dziecka w ośrodku wczesnej interwencji, świetlicy terapeutycznej lub klubie, gdzie prowadzona jest terapia dla osób uzależnionych. Równolegle do spotkań w grupie, dziecko powinno spotykać się raz lub dwa razy w tygodniu z terapeutą na sesjach indywidualnych. Tego typu zajęcia pomagają nastolatkowi poradzić sobie z własnymi uczuciami i problemami jakie pojawiają się w pierwszym okresie abstynencji. Konfrontują z faktami, niszczą iluzje i zaprzeczenia. Oczywiście niezbędne są również spotkania co jakiś czas z rodzicami.
Dużą pomocą jest również kontrakt spisywany z dzieckiem przez rodziców dotyczący jego pobytu w domu (więcej o kontrakcie przeczy-
49

tasz w następnym rozdziale). Nakreśla on ramy i granice, które u osoby uzależnionej są często zatarte. W kontrakcie można również uwzględnić przeprowadzenie testów na obecność narkotyków w moczu.
W naszym domu istnieją pewne zasady: nikt z domowników nie zażywa środków odurzających. Mamy nadzieję, że zaczniesz ich przestrzegać lub też będziesz ponosil pewne konsekwencje. Masz też swoje obowiązki: utrzymywanie w czystości pokoju, pomoc w sprzątaniu domu, zakupach, nauka w szkole. Jeżeli wywiążesz się z tych obowiązków, możesz liczyć na przywileje: korzystanie z telefonu, komputera, wyjść wieczornych. Niedotrzymanie obowiązków lub zasad oznacza cofnięcie przywilejów, jeżeli weźmiesz narkotyki, będziemy musieli skontaktować się z poradnią i zawieźć cię do ośrodka.
Kontrakty mogą przybierać różną formę. Najczęściej wymieniane są w nich obowiązki dziecka i jego przywileje oraz zasady, które nie podlegają zmianie czyli abstynencja i niestosowanie agresji słownej i fizycznej. W kontrakcie określany jest czas przebywania dziecka poza domem, każde spóźnienie czy przedłużanie pobytu traktowane jest jako złamanie zasady i pociąga za sobą pewne konsekwencje np. zabraniem przywileju wychodzenia w soboty wieczorem. Ważne jest jednak rozróżnienie między karaniem a konsekwencją wynikającą ze złamania kontraktu. Kontrakt nie jest karą, jego konsekwencje są pewnym wyborem jakie dokonuje dziecko. Kontrakty powinny być spisywane w obecności wszystkich członków rodziny lub terapeuty.
Kontrakt słowny
Ja.................................................................... zgadzam się:
Nie używać narkotyków, uczęszczać na terapię indywidualną i grupową, regularnie uczęszczać do szkoły, nie stosować agresji wobec domowników, zgłaszać gdzie wychodzę, ustalać czas pobytu poza domem.
Dodatkowo zgadzam się.....................................................
Jeżeli kontrakt zostanie przeze mnie złamany lub rodzice będą mieć co do tego podejrzenie, zgadzam się oddać mocz do analizy. Ponadto:
- pozostać przez weekend w domu
- ograniczyć spotkanie z przyjaciółmi.
Jeżeli kontrakt będzie łamany przeze mnie częściej przyjmuję, że konieczne będzie ponowne rozpatrzenie mojej dalszej terapii.

Podpis: . '' Rodzica Dziecka '
50

To jest przykład prostego, słownego kontraktu. Niżej zamieszczam
przykład kontraktu "punktowego", na pierwszy rzut oka może wydawać się śmieszny i pracochłonny, jednak znakomicie się sprawdza w przypadku dzieci o dużych zdolnościach manipulacyjnych.
Kontrakt punktowy
Wymagane punkty Pn Wt Śr Czw PTSob Ndz Razem zachowania '

x xx x
x 70 40
x 60 40
20 razem: 230
Nieużywanie narkotyków
10 x x x x x x
Utrzymywanie porządku w pokoju
10 x x
Niestosowanie agresji
10 x x xxx
Pomoc w domu 10 (śmieci - pn, śr, pt, sob, naczynia - wt, czw, sob)
Powroty 10 x (21.00 codziennie, 22.00 weekend)
Przywileje:

telefon:
późniejsze powroty:
komputer imprezy poza domem
potrzebnych 300 punktów 310 p. 300 p. 350 p. (100%)


Konsekwencje (uzyskanie poniżej 300 p.) '
- udział w sesjach terapeutycznych
- udział w zajęciach grupowych
- pobyt w ośrodku
Podpis,
Powyższy kontrakt ma wiele zalet (łatwy do rozliczania, jasny) jednak ma też i wadę: na równi stawia obowiązek przestrzegania porządku w pokoju z abstynencją narkotykową. Wprowadzając go więc
51

w życie domowe, trzeba zaznaczyć, że zasada "niestosowanie środków odurzających" jest najważniejsza i stanowi podstawę rozpatrywania kontraktu.
Inną ważną sprawą pojawiającą się w czasie "rozliczania" dziecka jest dokładne określenie na czym polegają np. porządki w pokoju, że nie jest to tylko zaścielenie łóżka, ale też odkurzenie, poskładanie ubrań, książek itd. Nastolatek bardzo szybko zauważa pewne nieścisłości i je wykorzystuje, tak, jak w tej rozmowie:
Syn: Mamo, mogę iść do kolegi?
Matka: Zostały ci naczynia do pozmywania.
S.: No dobrze, już zmywam i jak to zrobię to mogę pójść, prawda?
Matka kiwa głową, a syn zabiera się do zmywania. Myje szybko, niedokładnie i tylko te naczynia, które są ustawione w zlewie. Nie zauważa garnków stojących na stole, ani szklanek. Kiedy wyciągnął ostatni talerz ze zlewu, szybko wytarł ręce i wybiegł.
M.: (po powrocie syna): To mają być pozmywane naczynia? S.: Przecież zmywałem, nic nie mówiłaś, ze mają to być też garnki...
No właśnie. Dlatego tak ważne jest dokładne określenie obowiązków dziecka.
Kontrakt jest pewnego rodzaju umową, która pomaga dziecku radzić sobie z codziennymi sprawami. Nie ma nic wspólnego z ciągłym kontrolowaniem, chodzeniem za synem czy córką i przypominaniem co ma zrobić.
To sam nastolatek musi zadbać o dopełnienie obowiązków. Rodzice tylko "rozliczają" np. wieczorem i decydują na ile udało mu się wywiązać z umowy. Dziecko, które nie ma kłopotów z narkotykami, jest w stanie wywiązać się z kontraktu. Jeżeli jednak nastolatek ma trudności z trzymaniem się zasad (bo jest uzależniony), musi ponieść konsekwencję, którą najczęściej jest pobyt w ośrodku.
Bardzo często, spisując kontrakt dla nastolatka, pytam rodziców, jakiem ma on obowiązki. "No, musi się uczyć i...pościelić po sobie łóżko". To wszystko. Żadnej pomocy w domu? "Czasem wyrzuca śmieci" -pada odpowiedź. Nie jestem zwolennikiem ciężkich robót dla dziecka, jednak szkoła i wyniesienie od czasu do czasu śmieci to trochę za mało.
Przykładowe zasady obowiązujące nastolatka:
w domu
- nie stosować agresji fizycznej i słownej wobec domowników
wykonywać powierzone prace (śmieci, zakupy, zmycie naczyń po niedzielnym obiedzie) bez przekładania i opóźnień
- mówić gdzie wychodzi i kiedy wraca
52

- informować z kim spędza czas
- utrzymywać porządek w swoim pokoju
- być szczerym
- dotrzymywać przyrzeczeń
- w szkole
- nie spóźniać się
- uczęszczać regularnie
- odrabiać lekcje
- otrzymywać stopnie zgodne z poziomem intelektualnym
- unikać konfliktów.
Każda terapia przynosi efekty dopiero wtedy, kiedy człowiek sam zaczyna dostrzegać problemy związane z braniem narkotyków. W innym przypadku leczenie czy też umawianie się, może być jedynie zabawą w chowanego, w nadzorcę i spiskującego więźnia. Nie załamuj się jednak jeżeli dziecko nie od razu przyzna ci rację co do tego, że jest uzależnione. Osoby uzależnione zwykle zaprzeczają, a udowadnianie im, że jest inaczej, może przerodzić się w grę, wzmóc opór. Pierwszy etap terapii polega zwykle na rozbudzaniu motywacji dziecka, konfrontowaniu z pewnymi faktami. Jest to bardzo trudny okres dla osoby uzależnionej, która musi dokonać bilansu co mu się bardziej opłaca: chwila przyjemności czy konsekwencje, jakie go potem czekają? Ukazywanie tego typu konsekwencji, jest jednym z zadań rodziców.
Matka: Mówisz, że dzięki narkotykom, czujesz wiele przyjemności.
Co jednak się dzieje, kiedy przestają działać?
Córka: No, czuję się trochę gorzej.
M.: Wtedy znów bierzesz, aby poczuć się lepiej? Nie myślisz, że możesz
być uzależniona?
C.: Mogę przestać, kiedy tylko zechcę.
M.: Próbowałaś już to zrobić?
C.: Tak.
M.: I co?
C.: Nie paliłam marihuany przez tydzień.
'W..'. A potem co się stało?
C.: Nauczyciel mnie wkurzył i zapaliłam.
M.: Wygląda na to, że udało cisie tylko przerwać palenie na parę dni,
a kiedy się zdenerwowałaś znów do tego wróciłaś.
C.: I co z tego, przecież nie paliłam, gdy nie chciałam.
M.: Jasne, nie zaprzeczam. Udało ci się kiedyś jeszcze rzucić palenie?
C.: Tak, dwa miesiące temu. Nie paliłam przez dwa tygodnie.
M.: A co się potem stało?
C.: Ojciec mnie zdenerwował, kiedy zaczął kłócić się z tobą w sprawie
rozwodu.
M.: Rozumiem, że nie byt to dla ciebie łatwy okres, jednak jestem pew-
53

na, że palenie marihuany nie rozwiązuje tego problemu. Wygląda na
to, ze możesz nie palić tak długo, dopóki nie masz problemów. Szukasz
w narkotyku pomocy. Nie uczysz się jak sobie z tym radzić. Myślisz, ze
nie ma innych rozwiązań?
C.: Pewnie są, na przykład można porozmawiać.
M.: Możesz porozmawiać ze mną lub z terapeutą. Możesz zacząć sama
sobie z tym radzić, bez marihuany. Co ty na to?
C.: Chyba masz rację, spróbuję.
M.: Tutaj jest wizytówka terapeuty pracującego z młodymi ludźmi.
Możesz się z nim umówić.
Wielu rodziców obawia się oporu dziecka: "A co będzie jeżeli ono nie zgodzi się na terapię?". To oczywiste, że dziecko nie od razu się zgadza z rodzicielskimi postanowieniami, że czasami trzeba użyć presji, przymusu w postaci pozbawienia przywilejów. Dziecko, które przez jakiś czas nie może korzystać z telefonu, komputera czy wieczornych wyjść, zaczyna w końcu wywiązywać się z obowiązków.
Bardzo kontrowersyjną sprawą jest załatwianie nakazu sądowego leczenia dziecka. Do mojego gabinetu trafiało wielu zdesperowanych rodziców. "Powynosił z domu różne cenne rzeczy", "ostatnio znalazłam ją nieprzytomną w pokoju. Musiała przedawkować", "syn coraz częściej zadaje się z elementem". "Ma ogromne długi a oni grożą, że go pobiją" - narzekają.
Za każdym razem jest to samo pytanie: Co robić? Kiedy nie działa kontrakt, dziecko odmawia wszelkiej współpracy, proponuję zgłoszenie się do sądu po nakaz leczenia. Zwykle skutkuje. Dziecko obawia się spotkania w sądzie. Zgadza się na wyjazd do ośrodka, na leczenie.
"No tak, ale to przecież jest przymus, barbarzyństwo" - ktoś powie. "Nikogo nie można zmuszać do abstynencji takimi metodami". Rzeczywiście, trudno jest kogoś zmusić do zmiany myślenia i poglądów, jak się jednak okazuje, rzadko który z narkomanów czy alkoholików decyduje się na dobrowolne leczenie, zwykle ktoś im "pomaga". Czasem jest to rodzina, czasem sąd lub szef w pracy
Na pocieszenie mogę tylko powiedzieć, że większość pacjentów w ośrodkach jest tam kierowana przez "kogoś", po okresie buntu i złości, pojawia się jednak moment pogodzenia z sytuacją i zgoda na współpracę. Poza tym, chyba lepiej jest słyszeć głos zbuntowanego, lecz żywego nastolatka niż słowa żebrzącego i chorego człowieka, którego wolę decydowania o samym sobie ktoś kiedyś "uszanował".
Dzieci bardzo często w rozmowie z rodzicami powołują się na swoje prawa. Ogólnie wiadomo, że syn czy córka ma prawo wypowiadać własne zdanie i poglądy, ma prawo w pewnym stopniu decydować o sobie. Zastrzeżenie "w pewnym stopniu" oznacza, że decyzje te nie obejmują prawa do zażywania narkotyków i popełnienia samobójstwa. Narkomania jest nielegalna i nikt z nas nie może popierać "prawa", które umożliwia tego typu działanie.
54

Leczące się dziecko bardzo często próbuje sprawdzać na ile konsekwentni w swoich zasadach i ograniczeniach są rodzice. Jedną z prób sprawdzenia trwałości tych ograniczeń są np. coraz późniejsze powroty do domu. W tym przypadku bardzo ważna jest konsekwencja i trzymanie się kontraktu niezależnie czy spóźnienie wyniosło 10 minut czy pół godziny.
Wielu rodziców widząc poprawę w funkcjonowaniu dziecka, zaczyna "popuszczać" w regulaminie. Przestają reagować na spóźnienia czy drobne oszustwa. Przestają współpracować z terapeutą, robić testy. Po paru tygodniach dziecko znów bierze jak dawniej. Z leczeniem uzależnienia jest jak z terapią antybiotykami. Nie wolno jej przerywać mimo że nastąpiła pewna poprawa. Trzeba doprowadzić leczenie do końca.
Jeżeli dziecko nie jest w stanie wywiązać się z zasad domowego kontraktu, wypełniać swoje obowiązki i trzymać się zasad (w szczególności zasady abstynencji), jeżeli uzależnienie postępuje, należy niezwłocznie rozejrzeć się za ośrodkiem readaptacyjnym, miejscem, w którym dziecko będzie całkowicie odizolowane od swojego dawnego środowiska i narkotyków. W przypadku osób w trzeciej i czwartej fazie uzależnienia leczenie w ośrodku readaptacyjnym jest koniecznością i musi być ono poprzedzone detoksykacją (odtruciem) w szpitalu.
Nastolatki, które zażywały LSD, amfetaminę i mają objawy psychotyczne (omamy słuchowe, wzrokowe, dziwne myśli) powinny spotkać się z psychiatrą. Ostatnio coraz więcej jest osób z tzw. podwójną diagnozą. To znaczy, że oprócz objawów uzależnienia pojawiają się objawy psychotyczne. Wówczas nadzór psychiatry staje się koniecznością.
Wielu rodziców ma poważne obawy przed podjęciem decyzji o umieszczeniu swojej córki czy syna w ośrodku. Starają się - podobnie jak nastolatek - nie dopuszczać do siebie myśli, że dziecko tego potrzebuje. Po usłyszeniu tego typu propozycji po prostu opuszczają gabinet terapeuty i... zaczynają szukać innego, który już "na pewno" pomoże ich dziecku i to nie w tak "drastyczny" sposób. Poza tym wierzą, że dziecko może samo sobie pomóc jeżeli tylko uda się im je odpowiednio namówić lub wystraszyć. Co wieczór więc przeprowadzają "szczere" rozmowy z dzieckiem, pouczają, grożą, odwołują się do sumienia i poczucia winy. Tym samym podtrzymują tylko uzależnienie dziecka, wzmacniają jego opór i manipulacje.
Przypomina mi się pewna opowieść o ratowniku i człowieku tonącym w bagnie.
Otóż pewnego dnia ratownik, przechadzając się po lesie usłyszał wołanie o pomoc. Kiedy poszedł w kierunku skąd dochodził głos, zobaczył tonącego w bagnie człowieka. Ponad powierzchnie błota wystawała jeszcze tylko jego głowa.
Podaj mi rękę powiedział ratownika wyciągnę cię z tego. Tylko, że człowiek, uwięziony w bagnie po szyję, nie mógł się nawet ruszyć, co dopiero podać rękę! - Daj mi rękę, to ci pomogę - nie ustępował ratownik.
55

Zwabiony wołaniem nadbiegł jeszcze jeden człowiek. Przyglądał się tym próbom pomocy, aż w końcu nie wytrzymał: Czy nie widzisz, że on nie jest w stanie się ruszyć? To ty musisz wyjść do niego i wyciągnąć rękę. Tylko wtedy uda ci się go uratować.
No właśnie. Opisana sytuacja jest bardzo podobna do tej, w której rodzice uważają, że dziecko samo "zmądrzeje" i się wyleczy. W przypadku uzależnienia, trudno jednak liczyć na inicjatywę ze strony nastolatka. Narkotyk to dopiero zaczynająca się przygoda, przyjemność, z której trudno jest zrezygnować.
Wielu nastolatków przeżywa burzliwie swoje dojrzewanie. Mają problemy w szkole, z sympatią, brakuje im dobrego kontaktu z rodzicami. Żaden z problemów nie powinien być lekceważony, jednak w przypadku narkomanii to uzależnienie jest największym problemem.
Rodzice Li terapeuty czyU współuzaleźruenłe
Uzależnieni rzadko pozostają samotni w swojej chorobie. Zwykle towarzyszą im jeszcze inne osoby: rodzice, dziadkowie, przyjaciele. Po jakimś czasie również i ich życie - mimo że sami nic nie biorą - zaczyna zależeć od narkotyków i osoby uzależnionej. Niepokój, ciągła troska i "opieka", kontrolowanie i napięte nerwy, obsesyjne myślenie o tym, co może robić w tej chwili dziecko to tylko niektóre z symptomów współuzależnienia.
Nie wraca długo do domu? Na pewno coś się stało. Trzeba go szukać, trzeba coś zrobić. Telefony, poszukiwania i wreszcie wrażenie ulgi kiedy zaćpane dziecko zadzwoni do drzwi.
Źle się czuje? Czymś się zatruł? Tak blado dzisiaj wygląda. Chwilowa niedyspozycja dziecka wzbudza od razu czujność rodzica, który gotów jest w każdej chwili ruszyć z pomocą.
Co robi? Gdzie jest teraz? Jak się czuje? Wróci trzeźwy czy przyćpa-ny? I tak w kółko. Pytania, na które nikt nie odpowiada. Nawet nie wiadomo kiedy całe życie rodziny zaczęło obracać się dookoła narkomanii. Na tym właśnie polega współuzależnienie. Na ciągłej niepewności, poszukiwaniach, i bezsennych nocach. Na ciągłym kontrolowaniu, braniu odpowiedzialności, chronieniu przed karą. Telefony do poradni, niekończące się poszukiwania ośrodka lub osób, które mu "wreszcie pomogą", ciągłe tłumaczenia i wiara, w zapewnienie, że Już nigdy więcej", że "to po raz ostatni", że "od jutra znów wszystko będzie dobrze". Ale nic się nie układa. Ani następnego dnia, ani w kolejnym tygodniu.
Współuzależnienie to działanie, które nikomu nie pomaga. Może na chwilę uspokaja sumienie, daje wrażenie, że "coś się dzieje" i nadzieję, że od jutra dziecko "zmądrzeje". "Muszę się tylko bardziej starać, bar-
56

dziej troszczyć, przejmować, kontrolować, a wszystko znów wróci na swoje miejsce" - myślą zdesperowani rodzice. Nic bardziej błędnego. Taki spokój trwa bardzo krótko. Nie leczony narkoman będzie ciągle dążył do zaprowadzenia własnego porządku w domu, więc w krótkim czasie znów wszystko zacznie się wymykać rodzicom "spod kontroli". Szpital, poradnia, nowy ośrodek, bo w "tym starym byli źli terapeuci". Wszystko od początku, aż do momentu wyczerpania, poddania się, powiedzenia sobie "nie mam siły".
- Mój syn jest świetnym manipulatorem. Potrafił wszystkich okręcić sobie dookoła palca: siostrę, która przez długi czas nic nie mówiła, o tym, że on bierze, mąż, który udawał, że nic nie widzi i mnie, która biegała i go ratowała. Wiedziałam trochę o uzależnieniu, ale nie wszystko. Większość mojej wiedzy pochodziła z gazet lub od syna, który oczywiście podawał jq w wygodny dla siebie sposób. "Mamo - mówił -jestem na głodzie. Jeżeli nie wezmę kompotu, to umrę". Na początku nie wierzyłam, ale jak potem zaczynał jęczeć i się zwijać, to dawałam mu pieniądze, lub sama biegłam na melinę, kiedy już nie mógł się ruszyć. Chodziłam do MONAR-u po strzykawki, do psychiatrów po recepty, bo syn bardzo cierpiał. Teraz wiem, że była bardziej uzależniona od niego. - matka 24-letniego narkomana
Współuzależnienie - podobnie jak narkomanię - można rozpoznać po pewnych zachowaniach i uczuciach jakie się pojawiają. Niżej zamieszczam listę, która pomoże określić siłę własnego współuzależnienia.
Jeżeli jesteś współuzaleźniony:
1. Nie potrafisz odróżnić własnych myśli i uczuć, od uczuć dziecka (martwisz się i myślisz za dziecko)
2. Niemal cała twoja aktywność koncentruję się wokół osoby uzależnionej.
3. Nie masz czasu na dbanie o siebie i swoje sprawy.
4. Gdy coś się psuje, oskarżasz przede wszystkim siebie.
5. Nie ufasz sobie ani swoim decyzjom.
6. Uważasz, że jesteś wartościowa/y jedynie wtedy, gdy pomagasz innym lub się poświęcasz. ^,
7. Kłamiesz, aby chronić tych, których kochasz. ||^
8. Kontrolujesz, manipulujesz innymi, bo uważasz, że tylko w taki sposób możesz coś osiągnąć. , j^
Terapia współuzależnienia jest równie trudna jak leczenie samego narkomana. Trudna, bo jak przekonać troskliwą matkę, żeby nie wpuszczała do domu 26-letniego syna, który po raz kolejny uciekł z ośrodka?
Jak przekonać rodziców, którzy ciągle bronili i chronili dziecko, aby wreszcie przestali brać odpowiedzialność za jego wybory i po-
57

zwolili mu samemu ponosić konsekwencje? "Jesteśmy za wszystko odpowiedzialni" - mówią zwykle rodzice wywołając u siebie coraz większe, paraliżujące poczucie winy. Tymczasem odpowiedzialność za dziecko nie jest odpowiedzialnością za jego wybory. Nie da się pilnować dziecka przez 24 godziny, zaglądać w jego myśli i mówić "masz zrobić tak i tak". Przecież każdy rodzic poucza swoją córkę i syna, nakazuje lub czegoś zabrania. Czy daje to jednak jakąś gwarancję, że dziecko tak właśnie postąpi?. "Dziecko i tak zrobi swoje" - mówią niektórzy i mają rację. Zrobi swoje i właśnie za to "swoje" powinno być odpowiedzialne.
Leczenie własnego współuzależnienia to pożegnanie się z rodzicielską mitologią. Z irracjonalnymi przekonaniami typu:
- muszę być super-doskonałym rodzicem,
-jestem za wszystko odpowiedzialny,
- moje dziecko jest za mądre na narkomanię
- muszę wynagrodzić wszystko mojemu dziecku i sprawić by było szczęśliwe \ '.
- problemy dziecka, są moimi problemami- !ii
- z wszystkim muszę sobie sam poradzić.
Masz prawo do błędów, do dbania o siebie i o własne sprawy. Wiara w rodzicielską mitologię, w ponoszenie za wszystko odpowiedzialności to najlepszy sposób na ciągłe poczucie winy i bezradności. Jeżeli twoje dziecko bierze narkotyki to bycie w takim stanie nikomu nie pomoże.
W wielu poradniach prowadzone są grupy wsparcia dla rodziców. Amerykanie nazywają je grupami "trudnej miłości". Raz w tygodniu ojcowie i matki spotykają się po to, aby podzielić się własnymi doświadczeniami i problemami. Uczą się kochać swoje uzależnione dzieci w zupełnie inny sposób. "Nowa", trudniejsza miłość kieruje się pewnymi zasadami: np. ograniczeniem zaufania i wiary w to, co mówi uzależniony. Rodzice przestają też chronić dziecko przed konsekwencjami jego nałogu, przestają czuć się odpowiedzialnymi za jego wybory. "Od dzisiaj sam pierzesz swoje ubrania, sam przygotowujesz sobie posiłki. Sam opłacasz mandaty lub inne kary. Jeżeli nie stosujesz się do zasad naszego domu, ja też czuję się zwolniona z pewnych obowiązków."
Czasem, ta "trudniejsza miłość" to konieczność zamknięcia drzwi przed synem czy córką i wymiany zamków.
Kiedy Jurek po raz kolejny wyjechał z ośrodka i wrócił do domu, byłam wściekła. Chodziłam od miesiąca na grupę samopomocy i tam powiedziano mi, żebym zmieniła zamek w drzwiach wejściowych, żeby syn nie miał gdzie wrócić. Wtedy przestałby uciekać pod byle pretekstem z ośrodków. Chciałam to zrobić, ale on obiecał, że to już po raz ostatni. Że teraz czeka na naprawdę dobry ośrodek. Wpuściłam go i wszystko zaczęło się od nowa. Późne powroty, kradzieże, telefony z policji. Byłam załamana. Opowiedziałam o wszystkim na grupie. Zrozumieli mnie ale wcale nie pochwalili. Bo niby za co? Znów dałam się nabrać
58

na narkomańskie zapewnienia. Wtedy się zawzięłam. Zabrałam synowi klucze, a kiedy wrócił o 2 nad ranem, zastał drzwi zamknięte. Najpierw się strasznie awanturował, pobudził sąsiadów, kopal w drzwi. Potem zaczął płakać i przepraszać. Znów obiecywał, że nigdy więcej nie weźmie. Wystawiłam mu torbę z ubraniem i kartkę, że jeżeli tylko zacznie porządne leczenie, to znów odzyska klucze. Minęły już prawie dwa miesiące. Jurek siedzi w ośrodku. Jak na razie nie myśli o przerwaniu leczenia, bo niby dokąd by poszedł? - matka 24-letnie-go narkomana.
Tego typu interwencje podejmowane są w ostateczności, kiedy syn lub córka odmówili jakiejkolwiek współpracy (oczywiście podejmowane są one wobec osób pełnoletnich). To ciężka próba zarówno dla rodziców jak i dziecka. Ale też w większości przypadków zamknięcie drzwi jest jedyną możliwością zakomunikowania dziecku, że samo musi ponosić konsekwencje własnych decyzji (branie narkotyków, ucieczki z ośrodka), a w momencie kiedy się na to zdecyduje, może liczyć na pomoc i wsparcie rodziców.
O współuzależnieniu mówi się jeszcze, że jest to choroba kontroli. Rodzice próbują kontrolować życie nastolatka wierząc, że jeżeli tylko będą bardziej się starać, ograniczać, rewidować to narkomania zniknie. Po paru miesiącach tego typu walki odkrywają, że są równie bezradni wobec uzależnienia i narkotyków jak ich dziecko.
Kontrolowanie jest formą przejmowania odpowiedzialności. To nie dziecko utrzymuje abstynencję lecz niejako rodzice przez swoje sprawdzanie i kontrolowanie. Owszem, rodzice są odpowiedzialni za ustalenie pewnych zasad w domu ("żadnych narkotyków i środków odurzających") lecz to nastolatek sam musi zacząć je przestrzegać. Sam, to znaczy bez ciągłego przypominania z zewnątrz i pilnowania. Ten system kontroli musi pojawić się w nim samym. Jeżeli dziecko samo nie jest w stanie pilnować swoich spraw i obowiązków, jeżeli narkotyk przejął kontrolę nad jego życiem, powinno znaleźć się w ośrodku, gdzie nauczy się wewnętrznej dyscypliny i dbania o siebie.
Znalezienie granicy między pomaganiem a kontrolowaniem jest bardzo trudne dla osób współuzależnionych. Rodzice mogą zmusić dziecko do leczenia, postawić pewne warunki, wprowadzić zakaz stosowania narkotyków i go egzekwować. Nie mogą jednak brać na siebie wysiłku związanego z powrotem dziecka do zdrowia.
Na wykresie, który znajduje się niżej, przedstawione są trzy rodzaje rodzicielskich zachowań. Jeden z nich to wspominana już kontrola, ciągłe pilnowanie, nadzorowanie dziecka i chronienie go. Zupełnie odmiennym zachowaniem jest obojętność wobec problemów dziecka. "Wyrośnie z tego" - mówią obojętni rodzice. "To wszystko to przesada". Nic nie widzą, nic też nie chcą zobaczyć. Wierzą, że "wszystko jest tak jak być powinno", bo wtedy nie muszą nic robić.
59

kontrola pomoc obojętność



- branie
odpowiedzialności za dziecko
- niezauważanie problemów
- ciągłe sprawdzanie
- karanie
- ustalenie zasad
- zachęta i wsparcie
- spisanie kontraktu
- pozwolenie, aby dziecko ponosiło odpowiedzialność za swoje zachowanie
- egzekwowanie zasad, gdy reguły są łamane
- zaprzeczenie
- akceptowanie uzależnienia




Współuzależnieni rodzice bardzo często dają wciągać się w grę przypominającą zawieranie transakcji. "Będę częściej z tobą rozmawiać, pozwolę ci na więcej, a ty przestaniesz brać narkotyki." "Jeżeli będę mieć więcej cierpliwości w rozmowie z synem, to może nie będzie brał narkotyków". Tego typu "umowy" zawierane z samym sobą lub dzieckiem są pewnego typu magicznym myśleniem, nie mają większych szans na powodzenie niż przekonanie, że Jeżeli zaraz nadjedzie czerwony samochód, to dzisiaj wszystko będzie mi się udawało".
W przypadku narkotyków, nie ma miejsca na żaden kompromis i negocjacje. I chociaż rodzice zawsze powinni wysłuchać potrzeb swojego dziecka, to w przypadku narkotyków, odpowiedź powinna brzmieć: NIE. "Przestanę brać twarde narkotyki, jeżeli pozwolisz mi palić marihuanę". NIE. W żadnym wypadku. "Nie będę palił marihuany, ale pozwól mi wypić od czasu do czasu alkohol". NIE. "Jeżeli pozwolisz mi nie iść dzisiaj do szkoły, to nie będę brać tabletek". NIGDY. Nie możesz iść na tego typu kompromis.
Jedną z cech współuzależnienia jest zapominanie o samym sobie i poświęcanie się dla dziecka. Rodzice wychodzą z założenia, że życie dziecka musi być lżejsze i wspanialsze niż ich własne i na wszelkie sposoby starają się dziecku oszczędzać przykrości lub wynagradzać krzywdy.
Bardzo często tego typu uszczęśliwianie dziecka odbywa się kosztem zdrowia i zainteresowań samych rodziców. "Moje dziecko musi być szczęśliwe" - tłumaczą sobie - "to mój obowiązek". "Tylko wtedy będę szczęśliwa, jeżeli moje dziecko będzie zadowolone".
Od tego typu myślenia jest już krok do paranoi, bo kto potrafi w 100 % zadowolić nastolatka? Czasem trzeba po prostu powiedzieć NIE i zobaczyć twarz "nieszczęśliwego dziecka". Jeżeli rodzic nie potrafi powiedzieć NIE, to może być przygotowany na zwiększające się roszczenia dziecka, na stawianie przez nastolatka coraz wyższych żądań i wymagań.
Leczenie własnego współuzależnienia to lepsze poznawanie samego siebie, swoich potrzeb i wartości. To często budowanie nowego
60

obrazu siebie samego, obrazu, który nie jest uzależniony od porażek czy osiągnięć dziecka, lecz na akceptowaniu własnych słabości i poszukiwaniu nowej siły.
Sprawdź, być może i Ty "pomagasz" dziecku w ten sposób:
- przyjmujesz wszystkie wymówki i zapewnienia,
- zgadzasz się na jeszcze jedną próbę",
- uważasz, że najważniejsze to ufać w rozsądek dziecka,
- wierzysz dziecku odrzucając fakty przedstawiane przez innych ludzi,
- spłacasz jego długi,
- piszesz usprawiedliwienia do szkoły, pozwalasz mu zostać w domu, gdy mówi, że źle się czuje, ; ^
- dbasz, aby "tajemnica" się nie wydała,
- nie obciążasz dziecka żadnymi obowiązkami,
-ciągle mu przypominasz co ma zrobić.
Współuzależnienie nie dotyczy tylko rodziców; równie dobrze współ-uzależnionym może być chłopak czy dziewczyna narkomana, babcia, wujkowie czy siostra. Współuzależnienie może dotyczyć również i terapeutów, którzy przypisują leki psychotropowe, bez końca zajmują się analizowaniem przeżyć z dzieciństwa, zatajają przed rodziną fakty związane z przerwaniem abstynencji.
Jeżeli terapeuta przez parę miesięcy poszukuje przyczyn narkoma-.nii w rodzinie, wzmaga u pacjenta przekonanie, że to ktoś inny, że to jakiś "problem" jest odpowiedzialny za to, co się z nim dzieje, a nie on sam. Nie mówiąc już o tym, że współuzależniony terapeuta ma kłopoty z diagnozą samego uzależnienia.
I jeszcze jedna sprawa. W ostatnim czasie coraz częściej rozmawiam z bezradnymi i wystraszonymi rodzicami.
- Moja córka tyka różne tabletki i wy chodzi z domu nie mówiąc gdzie idzie - żali się ojciec 14-latki
- To trzeba wprowadzić zasady i konsekwencje proponuję.
Ale ona może wtedy uciec z domu!
A próbowal pan kiedykolwiek egzekwować jakieś zasady?
-Nie.
Rodzice często zachowują się jakby nie mieli żadnych praw i kontroli nad dzieckiem. Być może jest tak rzeczywiście, jednak w większości przypadków, nikt z nich nigdy nie próbował być stanowczy. Dają się manipulować, mając w głowie sceny z filmów lub prasowych artykułów, w których nastolatek zabija rodziców, bo nie dali mu na kino. Jeżeli rodzic będzie bezradny, będzie bał się mówienia dziecku NIE, to kto to zrobi?
61

Jeżeli rodzice nie zaczną wierzyć w swoją siłę, dziecko uwierzy we l własną. Mamy coraz więcej "asertywnych", zdecydowanych dzieci, a coraz mniej konsekwentnych rodziców.
Kiedy masz kłopoty z mówieniem dziecku NIE, zapisz się na warsztaty asertywności. Szukaj wsparcia w grupie rodziców, którzy mieli podobne problemy. Spróbuj coś z tym zrobić, zanim bezradnie rozłożysz ręce i powiesz: mam 10-letniego syna i on mnie zupełnie nie słucha.
Kiedy dziecko nie chce się leczyć
Bardzo często, w czasie spotkań z rodzicami pada pytanie: "A co zrobić jeżeli ono nie zechce?" Co zrobić jeżeli dziecko wprost twierdzi,że chce być uzależnione, że nie zależy mu na niczym?
Na pewno nie można stać i czekać aż zechce lub też zacznie mu zależeć. Trzeba działać. Jeżeli zapytamy pacjentów ośrodków ilu z nich trafiło tam z własnej woli, odpowie naprawdę niewiele osób. Narkoman- szczególnie ten młody i z niewielkim doświadczeniem nie chce się leczyć.
"Nawet nie chciałem o tym słyszeć. Wcale nie czułem, że ze mną coś jest nie tak. Do ośrodka trafiłem dzięki ojcu. To się stało bardzo szybko. Kiedyś przyszedłem do domu i torba była spakowana. Ojciec wsadził mnie do samochodu i zawiózł do szpitala. Ze szpitala po tygodniu trafiłem prosto do ośrodka. Nawet się z nikim nie zdążyłem pożegnać".
Wspominałam o kontrakcie. Jest to jedna z metod polecana w przypadku, gdy dziecko zaczyna eksperymenty z narkotykami. Narkotyk jest dla nastolatka przyjemnością, odskocznią od "szarej rzeczywistości". Jeżeli jednak za tę "ucieczkę" będzie musiał "zapłacić" ograniczeniem przywilejów, zacznie zastanawiać się, na ile to wszystko jest opłacalne.
Zdarza się jednak i tak, że dziecko, mimo kontraktu i wizyt u terapeuty nie potrafi zrezygnować z tego typu przyjemności. Nie potrafi zrezygnować z narkotyku, organizuje zakup, poszukuje okazji, oszukuje rodziców i terapeutę. Co wtedy? Jednym ze sposobów radzenia sobie z taką sytuacją jest interwencja.
Interwencja - nazywana często "trudną miłością" -jest niełatwym sprawdzianem zarówno dla rodziców jak też i samego uzależnionego, dlatego też należy ją przeprowadzać zawsze w konsultacji z terapeutą. Jest to szczególny sposób konfrontacji osoby uzależnionej z faktami dotyczącymi jego choroby. W interwencji może brać udział parę osób, może również jedna, choć wtedy niezbędna jest obecność terapeuty.
Organizuje sieją w formie spotkania, na które zapraszana jest osoba uzależniona. Każda z uczestniczących osób przygotowuje (najlepiej na kartce) krótki tekst, w którym jest mowa o trosce, miłości i niepokoju w związku z uzależnieniem dziecka, brata lub męża. Każdy z zebranych przytacza pewne fakty z życia osoby uzależnionej. Oto przykłady takich wypowiedzi:
62

Matka: Chcę żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham i niepokoję się
tym, co się z tobą dzieje. Coraz więcej kłamiesz, mówisz, ze wychodzisz do koleżanki, a kiedy do niej dzwonię, ciebie tam nie ma. Kiedyś pomagałaś mi w domu, teraz nie sprzątasz nawet własnego pokoju. Parę razy zginęły mi pieniądze z port fela, nie ma też mojego pierścionka, podejrzewam, że go po prostu ukradłaś go i sprzedałaś. Zmienił się też twój sposób odnoszenia do mnie: przeklinasz, krzyczysz, nawet mnie raz wyzwałaś.
Ojciec: Nie mogę patrzeć jak tracisz swoje zdrowie i zdolności. Kiedyś byłaś najlepszą uczennicą, teraz ledwo przeszłaś do następnej klasy. Przestałaś czytać książki, nie interesujesz się już sportem, sprzedałaś całą kolekcję muszelek, które wspólnie zbieraliśmy. Kiedyś często się śmiałaś, teraz chodzisz ciągle smutna i zrezygnowana, bardzo mnie to martwi. ' '.
Uzależniona; Ojej, nie przesadzaj, nie jestem już dzieckiem. Zresztą, po co cała ta szopka? .
Terapeuta: Chcielibyśmy abyś wysłuchała wszystkich, co mają ci do powiedzenia. ,
Brat: Pamiętam nasze wspólne wycieczki rowerowe. Byłaś wtedy taka wesoła i przyjacielska, dużo rozmawialiśmy ze sobą. Odkąd bierzesz narkotyki, masz same tajemnice, jesteś skryta, jakbyś była zupełnie obcą osobą.
Matka: Nie chcę patrzeć jak się coraz bardziej zmieniasz i wykańczasz. Ponieważ jesteś dla mnie bardzo ważna i droga, chcę ci pomóc. Tutaj są adresy dwóch ośrodków, możesz wybrać jeden z nich, jeżeli nie zgodzisz się na naszą propozycję, będziesz musiała niestety dalej sobie sama radzić. Wszystkie pokoje zostaną zamknięte, będziesz miała dostęp do swojego pokoju i łazienki. Będziesz traktowana jak współlo-kator, nie zaś pełnoprawny członek rodziny.
Ta interwencja zakończyła się wybuchem złości córki i trzydniowym buntem. Rodzina zastosowała się jednak do swoich planów, po paru -dniach, dziewczyna wybrała ośrodek.
Interwencja jest trudnym spotkaniem dla rodziny i uzależnionego dlatego też należy się do niej dobrze przygotować, można nawet zrobić wcześniej próbę. Warto też wszystkie swoje argumenty i fakty spisać na kartce. W czasie spotkania, gdy dochodzą nerwy i emocje, można o czymś zapomnieć, zgubić się lub dać się wciągnąć w dyskusję z uzależnionym. A wtedy cała interwencja skazana jest na porażkę, bowiem to co jest w niej ważne, trudne i motywujące dla osoby uzależnionej, to duża ilość faktów i informacji, z którymi nie może dyskutować. Tym bardziej, że każda próba obrony kończy się spokojnym i ciepłym: "być może, posłuchaj jednak tego, co chcemy ci powiedzieć".
Po przedstawieniu faktów, własnych uczuć i troski o uzależnionego, oferuje mu się pomoc (w formie ultimatum). Jest to leczenie i pobyt w ośrodku. Ważne, aby pamiętać, że w czasie interwencji nie ma miejsca na negocjowanie warunków terapii czy też dyskusje.
63

Interwencje mają jednak pewne ograniczenia. g| Nie należy ich przeprowadzać: 3
w stosunku do osób z tendencjami do agresywnych^ wybuchów, przemocy,
wobec osób z tendencjami samobójczymi
kiedy osoby biorące udział w spotkaniu kierują się złością i chęcią odreagowania
gdy osoby uczestniczące w spotkaniu nie są przekonane do takiej formy pomocy. -fcte'.;:.:,:,: : /Afe.,
Trudna droga do z drowienia
O tym, że córka jest narkomanką, dowiedziałam się przez przypadek sprzątając jej pokój. Rzadko wcześniej to robiłam, mieli jednak przyjść sprawdzać kolory fery, więc chciałam trochę sprzątnąć za łóżkiem. Kiedy je odsunęłam, znalazłam woreczek ze strzykawką, ampułkami i igłami. Do wieczora nie mogłam się uspokoić, kiedy przyszła córka zaczęłam awanturę. Mówiła, że robiła to tylko parę razy, że jeżeli mnie to tak strasznie denerwuje, to już więcej tego nie zrobi. Odetchnęłam. Na tydzień. Aż znalazłam rozbitą ampułkę między książkami. Umówiłyśmy ją z psychologiem. Po długich rozmowach przyznała się, że bierze od pól roku amfetaminę. Psycholog zapisał ją na grupy. Znów odetchnęłam, mąż był jednak bardziej podejrzliwy. Sprawdzał ją na każdym kroku. No i przyłapał. Odwiedziliśmy kolejnego psychologa, powiedział, że córka musi pojechać do ośrodka. Byłam załamana, nie myślałam, że jest z nią aż tak źle. Kiedy w końcu zawieźliśmy ja do szpitala - przy dużych protestach i awanturach pomyślałam: nareszcie, to wszystko się skończy. Tymczasem wszystko dopiero się zaczęło... - matka 17-letniej dziewczyny.
Umieszczony w ośrodku narkoman przeżywa szok. Brak narkotyków, konieczność życia na trzeźwo, to wszystko go przerasta i przeraża. Dlatego ciągle manipuluje, próbuje różnych wybiegów, przytakuje, udaje, że zgadza się na wszystko, tylko po to, aby zabrać go z ośrodka, aby znów wrócił dawny spokój.
W ośrodku córka przebywała już dwa tygodnie. Odwiedzaliśmy ją w niedziele. Żaliła się, płakała. "Tutaj są sami wstrętni narkomani" mówiła "a terapeuci to sadyści, wyżywają się na nas". Nie bardzo jej wierzyliśmy, ona jednak była wytrwała. Obiecywała, że już wszystko rozumie, że ją ten pobyt dużo nauczył, że nie chce skończyć tak jak ci ^wstrętni narkomani". Prosiła żeby ją zabrać do domu, że jak tu jeszcze trochę pobędzie to się całkowicie załamie i już na niczym nie będzie jej zależało. No i zgodziliśmy się. Przez tydzień jeszcze było spokojnie. Cieszyliśmy się, ze zmądrzała. Cisza trwała aż do jej pierwsze-
64

go późnego powrotu do domu. Znów była inna, znów była naćpana. -matka 18-letniej narkomanki.
Współuzależnieni rodzice wierzą we wszystko co mówią dzieci i mają nadzieję, że zaraz wszystko się zmieni. Poczucie winy z jakim żyją, wywołuje w nich chaos. Obietnice narkomana traktują jak najpoważniejsze zapewnienie. Wierzą, gdy dziecko mówi, że wszystko będzie dobrze, bo bardzo chcą, aby tak było. Dlatego tak ważny jest kontakt z profesjonalistą oraz równoległa terapia samych rodziców.
Często zdarza się, że gdy po wielu trudach i rozmowach dziecko zdecyduje się wreszcie na leczenie, rodzice oddychają z ulgą. Zaczynają tracić dawną czujność i idą na pewne ustępstwa. "No dobrze, będziesz w ośrodku tylko dwa miesiące, a potem cię zabierzemy" - mówią. Wdzięczni dziecku za wyrażoną zgodę, popełniają stare błędy. "Mamy bardzo mądrą córkę" - myślą - "może to my byliśmy .dla niej zbyt surowi?". Dziecko momentalnie wyczuwa tego typu wahania i zaczyna dyktować warunki. Ten ośrodek mu się nie podoba, w tamtym leczenie trwa zbyt długo, poza tym musi przecież zaliczyć szkołę. Jeszcze chwila, a okaże się, że może sobie z tym samo poradzić lub też pojedzie, ale dopiero za miesiąc.
Kiedy po paru męczących dla mnie tygodniach niepewności syn zgodził się na leczenie, odetchnąłem z ulgą. Kiedy zapytał mnie czy może iść z dziewczyną na pożegnalną dyskotekę, zgodziłem się, dałem mu nawet pieniądze. Było mi go żal. Uważałem, że na to zasłużył. Następnego dnia mieliśmy jechać do ośrodka. "Niech się jeszcze raz zabawi" - pomyślałem. Syn wrócił nad ranem. Bawił się "wspaniale". Był pod wpływem amfetaminy. O wyjeździe w takim stanie nie było mowy. Stracił swoje miejsce w ośrodku i znów trzeba było zacząć wszystko od początku.
Konsekwencja. To bardzo pożądana cecha szczególnie u rodziców, których dziecko bierze narkotyki. Jeżeli podjęłaś decyzję, nie wycofuj się nawet o pół kroku. Nie wahaj się czy dobrze robisz, czy źle. Pobyt w ośrodku jest konsekwencją jego uzależnienia i -jeżeli ma się kiedyś wyleczyć - musi tę konsekwencję odczuć na własnej skórze. Jeżeli oszczędzisz mu tej nauki, problem wróci.
Bądź przygotowana na złość i manipulacje dziecka. Nastolatek nie chce słyszeć o swoim uzależnieniu, a tym bardziej o tym, że musi się leczyć. Narkotyki były dla niego "tylko" przyjemnością, sposobem na stworzenie sobie iluzji "wspaniałego świata". Nie chce wierzyć, że mogą być one szkodliwe, a już na pewno nie dla niego. Dlatego każdy kto staje na drodze między nim, a narkotykiem staje się automatycznie wrogiem. Wzbudza agresję. Kiedy złość opadnie, pojawia się opór i zaprzeczenie, o którym już pisałam.
Dziecku trudno pogodzić się z myślą, że jest uzależnione, że musi przebywać w specjalnym ośrodku. "Zabierz mnie stąd, tu są sami narkomani" - pisze w listach. "Jeżeli mnie kochasz, to mnie tu nie zostawiaj" - szantażuje rodziców. Nagle zaczyna martwić się o szkołę i naukę, choć przed pobytem w ośrodku, była to ostatnia rzecz, na jaką zwra-
65

cał uwagę. "Zabierz mnie stad, bo chcę się uczyć" - prosi rodziców licząc, że nagle zmiękną. I... czasami mu się to udaje. Przerażony wizją syna-analfabety rodzic, zabiera go w końcu z ośrodka i posyła do szkoły. Najczęściej po paru tygodniach złudzenia znikają. Nieleczone dziecko znów trafia na narkotykową ścieżkę i z daleka omija wszystkie szkoły.
Ośrodek nie jest naj straszniejszą rzeczą jaka mogła zdarzyć się Twojemu dziecku. Czymś o wiele gorszym jest zostawienie go w domu i pozwolenie na dalszy postęp uzależnienia. Czymś gorszym od ośrodka będzie śmierć Twojego dziecka na skutek przedawkowania narkotyków.
Jeżeli podjęliście decyzję o umieszczeniu dziecka w dobrym ośrodku, to nie wycofujcie się. Zastosujcie się do rad terapeutów pracujących z dzieckiem, a jeżeli będzie wam trudno, skorzystajcie z grupy wsparcia dla rodziców lub konsultacji z psychoterapeutą.
Bardzo często po umieszczeniu dziecka w ośrodku pojawia się u rodziców niepewność i obawa: "Czy jest mu tam dobrze?", "Czy ma czas dla siebie?", "Czy pije mleko?", "Czy się aby nie przemęcza?". Chcąc się uspokoić, dzwonią co parę dni, czasami obiecują, że już za miesiąc zabiorą syna do domu. W czasie wizyty, przepraszają córkę "za wszystko" i informują, że właśnie załatwili jej nową pracę. Tego typu "troska" często blokuje dalszą terapię.
Bo przecież syn, któremu ojciec obiecał, że wróci po niego za miesiąc, o niczym innym nie myśli, tylko odlicza dni do końca pobytu;
córka, której matka załatwiła pracę, pakuje się i wyjeżdża mimo że terapia jest jeszcze nie ukończona. Bombardowane pytaniami i niepokojem dzieci, wyczuwają wahania rodziców i zaczynają manipulować.
Co możesz zrobić?
1. Naucz się wszystkich faktów dotyczących uzależnienia i narkotyków.
2. Uczęszczaj na spotkanie grupy dla rodziców.
3. Pamiętaj, że jesteś emocjonalnie zaangażowana w uzależnienie dziecka. Zmieniając siebie, możesz też wpłynąć na zmianę jego zachowania.
4. Naucz się rozpoznawać objawy zażycia narkotyku (możesz zrobić testy laboratoryjne), nie pozwól się okłamywać i oszukiwać.
5. Nie płać rachunków swojego dziecka. W ten sposób pozwalasz mu unikać odpowiedzialności.
6. Nie przyjmuj obietnic, jest to tylko chwilowe odroczenie bólu. Nie zawieraj pozornych umów.
7. Bądź konsekwentna. Ustal wspólnie z małżonkiem zasady obowiązujące w domu i wymagaj ich przestrzegania.
8. Przyjmij, że narkomania jest chorobą postępującą. Jeżeli nie zaczniesz działać dzisiaj, jutro może być znacznie tnidniej.
66

Przyznanie się do uzależnienia to pierwszy poważny krok dziecka na drodze do wyleczenia. Uznać uzależnienie powinien nie tylko nastolatek, ale również i jego rodzice. Wczesne zauważenie choroby może kosztować rodzinę parę miesięcy rozłąki. Zbagatelizowanie jednak uzależnienia, zaprzeczanie czy też uleganie manipulacjom i pozwolenie na porzucanie terapii przez dziecko, kosztuje dużo więcej. Czasem parę dodatkowych lat, czasem nawet jego życie.
Jeżeli przed wysłaniem dziecka do ośrodka, przeżywasz niepokój lub poczucie winy, umów się z terapeutą pracującym w placówce, pojedź i sama zobacz jak będzie wyglądało miejsce, w którym chcesz umieścić dziecko. Zapytaj o program terapii, o to, jak wygląda rozkład dnia, jakie stosowane są metody leczenia. Zrezygnuj z ośrodka, w którym leczenie opiera się na wstydzie i poniżaniu (np. noszenie kartek przypiętych do pleców lub "ośle ławki"), a sam pacjent traktowany jest jak jeszcze jeden nieuleczalny przypadek.
Jeżeli dziecko nie ukończyło jeszcze osiemnastu lat, skieruj go do ośrodka dla młodzieży, gdzie program terapii dostosowany jest do osób w jego wieku.
W wielu ośrodkach pacjenci muszą pracować, co dla wielu rodziców wydaje się trudne do przyjęcia, zaczynają się martwić: "przecież on taki delikatny i chorowity, nie da sobie rady. Najlepiej żeby miał dużo czasu dla siebie, grał w ping-ponga, uczył się, oglądał telewizję i wychodził na spacery".
Stop. Tego typu terapia nigdy się nie uda. Po pierwsze, ośrodek nie jest kolonią wypoczynkową i nagrodą za dobre sprawowanie, po drugie, twoje dziecko na pewno mniej będzie cierpiało będąc pod opieką wykwalifikowanego terapeuty niż pod okiem ulicznego handlarza narkotyków. Po trzecie, niezależnie od tego ile lat ma osoba uzależniona, potrzebuje ona stałych układów, w których będzie uczyła się funkcjonować (stałego rozkładu dnia, zajęć, obowiązków).
Zostawiony samemu sobie chłopak czy dziewczyna, mając dużo wolnego czasu, będzie najczęściej rozmyślać o przeszłości. Zacznie wspominać grupę, z którą zażywał narkotyki, zaczynie myśleć o wyjeździe. Przed pobytem w ośrodku ich czas wolny wypełniały narkotyki. W pierwszym etapie leczenia czas wolny jest w dużym stopniu czasem zorganizowanym przez terapeutów. Każda chwila jest czymś wypełniona. Stopniowo młodzież uczy się jak można spożytkować wolne chwile, jak się nie nudzić, czym się w tym czasie zająć.
W dobrym programie realizowanym przez ośrodek dla młodzieży powinno znaleźć się miejsce na:
terapię grupową
terapię indywidualną
rozwój duchowy
edukację
67

- pracę
- zajęcia rozwijające zainteresowania: plastyka, muzyka, teatr
- zajęcia sportowe.
Rodzaje programów terapeutycznych
Terapia indywidualna: zwykle jedno, dwa spotkania w tygodniu z terapeutą zajmującym się uzależnieniami na których omawia się sytuacje związane z braniem narkotyków, koszty brania, sytuacje domowe, problemy emocjonalne.
Terapia grupowa: sesje odbywają się zwykle raz w tygodniu. W czasie spotkań pracuje się nad poprawą relacji z innymi ludźmi, nad uczuciami i uzależnienieniem.
Świetlice terapeutyczne - miejsca, gdzie młody człowiek spędza czas w sposób zorganizowany, zwykle po szkole. Może tam rozwijać własne zainteresowania lub porozmawiać z psychologiem.
Ośrodki diagnostyczne - ośrodek, do którego trafia młody człowiek kierowany przez terapeutę lub psychiatrę. Okres pobytu wynosi zwykle od 2 tygodni do 3 miesięcy. W tym czasie dokonywana jest diagnoza uzależnienia i osobowości, odtrucie (jeżeli konieczne) i wstępna terapia. W Polsce nie ma jeszcze tego typu ośrodków, choć są w planie. '
Oddziały detoksykacyjne - przy szpitalach, miejsca gdzie dokonywane jest odtrucie organizmu. Pobyt trwa tam zwykle od 10 do 20 dni.
Ośrodki rehabilitacyjne - są to zwykle ośrodki rocznego lub dwuletniego pobytu. '^ffi.1' ^"ii k,;('/ ,.1 ;'^.i1
Znów bierze czyli nawrót uzależnienia
"Uzależnienie to choroba na całe życie" - z pewnością nie raz spotkałeś się z takim zdaniem (nawet w tej książce). Znaczy to, że człowiek, który kiedyś brał narkotyki lub pił nałogowo alkohol, a potem udało mu się przestać to robić, jest ciągle w grupie ryzyka. Gdzieś w środku niego będzie tkwiła chęć sięgnięcia po narkotyk, z którą będzie musiał zmierzyć się każdego dnia od początku. Ponowne wzięcie nawet jednorazowej dawki szybko odkurzy w mózgu "narkotyczne ścieżki" i pojawi się stary schemat: źle mi - biorę - zapominam -jest lepiej. Specjaliści nazywają to nawrotem.
Nawroty zaczynają się jednak dużo wcześniej zanim wypalony zostanie znów skręt z marihuaną lub wziętą heroiną. Zaczynają się gdy człowiek zaczyna się czuć nieco pewniej. Gdy myśli, że uzależnienie nie jest już jego problemem, że powróciła kontrola nad życiem i silna wola.
68

"Jestem już mocny" - myśli nastolatek - "udowodniłem, że kontroluję swoje branie i od miesiąca nie zapaliłem ani jednego skręta". Przestaje więc chodzić na terapię, znów zaczyna spotykać się ze starymi znajomymi, przestaje przestrzegać kontraktu, a kiedy rodzice próbują mu o tym przypomnieć, mówi, że "przecież przez miesiąc było OK."
Michał zgłosił się na terapię na prośbę rodziców. Na pierwsze spotkanie przyszedł z matką. Od roku palił marihuanę. Twierdził, że nie dużo, 5-6 skrętów w tygodniu. W domu odbyła się jednak na ten temat poważna rozmowa, z której wynikło, że ma przestać palić, bo inaczej nie wyjedzie na wakacje na Wybrzeże Kości Słoniowej.
W ciągu kolejnych wizyt udowadniał, że nie jest uzależniony i w każdej chwili może przestać.
Dobrze powiedziałam w takim razie zacznijmy od zaraz. Nie palił przez -4 dni. Kiedy przyszedł na kolejną sesję, mówił, że to mu się po prostu podoba, dlatego znów zaczął palić. Zaczęliśmy wspólnie rozpatrywać koszty jakie ponosił paląc marihuanę. Były jeszcze - według niego -niewielkie: kłopoty z koncentracją, z zasypianiem, słaba pamięć i parę ocen niedostatecznych więcej niż zwykle. No i jeszcze konflikt z rodzicami i dziewczyną. Kiedy spojrzał na kartkę, na której spisywał swoje koszty, trochę się zdziwił, że jest tego trochę więcej niż się spodziewał. Zdecydował, że znów spróbuje. Rodzice obiecywali pomoc i współpracę. Spisaliśmy kontrakt, który obejmował udział w sesjach grupowych, indywidualnych, testy moczu. Początkowo wszystko szło dobrze. Michał coraz mniej palił, aż w końcu udało mu się utrzymać miesięczną abstynencję.
- Wie pani, zapaliłem. Nudziłem się, chciałem zobaczyć czy mnie znów ciągnie i wziąłem skręta - powiedział na którejś sesji. Okazało się, że i w domu rodzice ucieszeni miesięcznym sukcesem zaczęli popuszczać w obowiązkach. Mocz zanieśli tylko raz do analizy. Bez ich pomocy i wsparcia Michał miał niewielką motywację. Pojawił się nawrót.
Okazuje się, że problem nie leży w samym porzuceniu brania narkotyków lecz późniejszym utrzymaniu abstynencji. Nawroty zdarzają się zwykle na wczesnym etapie trzeźwienia. Nie ma już narkotyków, które "organizowały" dziecku dużą część życia i nic nie pojawiło się jeszcze "zamiast". Trwa okres tzw. żałoby, żalu za utraconą używką. Zostaje pustka podobna do tej, jaką zostawia odchodząc droga nam osoba. Dlatego jest to okres trudny i niebezpieczny dla świeżego abstynenta. Jednym ze sposobów zapobiegania nawrotom jest nauczenie się rozpoznawania sygnałów ostrzegawczych czyli pewnych zachowań i myśli z okresów brania. Dobrze też gdy nastolatek, wspólnie z terapeutą ułoży "plan zdrowienia" na najbliższy tydzień, miesiąc. W takim planie bierze się pod uwagę jego zdrowie, sferę emocjonalną, duchową, nowe zachowania. Np.:
Sfera zdrowotna
- zacznę jadać regularnie,
zadbam o witaminy w mojej diecie
zacznę biegać/jeździć na rowerze
69

- nauczę się naturalnej metody relaksu
- Strefa emocjonalna
- będę uczestniczył w sesjach terapeutycznych
- będę prowadzić dzienniczek uczuć
- będę omawiał z terapeutą swoje uczucia
- Nowe zachowania
- będę unikał starych znajomych
- nie będę uczęszczał w miejsca, gdzie bierze się narkotyki
- nie będę słuchał muzyki, która towarzyszyła mi gdy brałem
- będę spędzał część czasu z rodziną i bliskimi
- sporządzę listę osób, które mogą mi pomóc itp.
Nastolatek, który myśli, że może wytrwać w abstynencji nie zmieniając znajomych, uczęszczając w miejsca, gdzie się bierze, słuchając tej samej muzyki lub ubierając się tak jak wtedy, gdy brał narkotyki, buja w obłokach i szybko spadnie na ziemię. Oprócz unikania starego towarzystwa, powinien poznać nowych ludzi, znaleźć jakieś zainteresowania, zajęcia, czymś zająć czas.


W tym wszystkim potrzebne mu będzie wsparcie ze strony rodziców (co nie oznacza "obchodzenia się jak z jajkiem") i pomoc. Jeżeli spisaliście kontrakt z waszym dzieckiem, nie rezygnujcie z niego i bądźcie konsekwentni. Wspólnie uczęszczajcie na sesje terapeutyczne i nauczcie się rozpoznawać sygnały nawrotu.



Sygnały nawrotu: - ! "^
- przestaje robić rzeczy, które mu pomagały (np.^ nie uczęszcza do terapeuty)
- zaprzecza, że cos się z nim dzieje
- wątpi, czy rzeczywiście miał problem z narkotykami
- powrót do starych nawyków |j
- słuchanie tej samej co kiedyś muzyki
- odwiedzanie znajomych, którzy biorą
- izolowanie się, zamykanie w pokoju


- późniejsze wracanie do domu
- znikanie na noc ! !'^ISK1'-111, ,,S
^: ""
- drażliwość, częste zmianyjnastroju^
- kłamstwa. :/' ,,; ,","., -^Iglj'^,;, ", ^:: :"'



70

Jeżeli chcesz utrzymać abstynencję:
zmień przyjaciół
znajdź osoby, które mogą ci pomóc
zacznij poznawać swoje uczucia i spróbuj je zrozumieć
przyjmij, że uczucia są czymś naturalnym i zmieli niają się z czasem
naucz się dobrze planować swój czas
l- staraj się ucinać myślenie o narkotykach


l znajdź osoby, którym zaufasz
unikaj miejsc, które kojarzą ci się z braniem
uwierz, że jeżeli zechcesz, możesz wiele w swoim życiu zmienić. :::ss"^- - ^ -'.: -



Profilaktyka domowa

Wspaniale byłoby pewnego dnia usłyszeć w radiu wiadomość:


"Miło mi zakomunikować państwu, że wynaleziono szczepionkę chroniącą człowieka przed uzależnieniem i narkomanią. Tym samym epidemię narkotyczną należy uznać za opanowaną."
Cóż, są to jednak tylko marzenia, a prawdopodobieństwo ich realizacji jest raczej niewielkie. Nie ma szczepionki, ani witamin uodpar-niających. Nikt też nie może dać Ci 100% gwarancji, że Twoje dziecko nie sięgnie po narkotyki.
Pewną jednak nadzieję daje domowa profilaktyka czyli wspólne działania obojga rodziców, których celem jest wzmocnienie dziecka, nauczenie pewnych umiejętności i zapoznanie z wartościami, którymi mógłby kierować się w życiu. Profilaktyka domowa to nie żadne lekcje czy zajęcia trwające np. w czasie poobiedniej ciszy. Tego typu działania zaczynają się w chwili urodzenia dziecka i trwają aż do momentu osiągnięcia przez nie samodzielności.
Jaki ojciec, taki syn
Profilaktyka zaczyna się od rodziców. To właśnie oni uczą dziecko różnych zachowań i sposobów reagowania: śmiechu, złości, odnoszenia się do innych ludzi. Rodzice ustalają zasady panujące w domu, wnoszą odpowiednie wartości i są wzorem, który dzieci naśladują. Wzór ten jest
71

tym lepszy im bardziej konsekwentny. Jeżeli rodzice wyznają zasadę:
"nie oszukujemy", to nie dotyczy ona tylko dzieci lecz również ich samych.
Oprócz pewnych wartości, dziecko uczy się od rodziców co to znaczy być dorosłym. Uczą się tego obserwując ich życie i pracę. Co robią, gdy mają problemy? Jak sobie radzą ze stresem i zmęczeniem? Czy odmawiają, gdy w czasie imprezy imieninowej ktoś namawia ich na Jeszcze jednego -głębszego"? Dzieci, a szczególnie nastolatki nie uwierzą w to, co mówi ojciec lub matka, jeżeli nie znajdą potwierdzenia tych słów w ich zachowaniu.
Wielu dorosłych nadużywa alkoholu, pali ogromne ilości papierosów, łyka tabletki nasenne. "Jeżeli dla was jest to dobre, to dlaczego nie dla mnie?" - pyta zbuntowany nastolatek. Oczywiście, że z jednej strony organizm człowieka dorosłego jest już w pełni ukształtowany i używki nie wyrządzają takich szkód jak u rozwijających się dzieci. Z drugiej jednak strony, dziecko uczy się pewnego przyzwolenia, tolerowania środków szkodliwych i konieczności uzupełniania życia sztucznymi przyjemnościami.

Uzależnienia w rodzinie. Alkoholizm
Czy wychowywałeś się w rodzinie, w której był ktoś uzależniony? Może twój ojciec? Twoja matka? A może któryś z twoich dziadków nadużywał alkoholu? Uzależnienie bywa "przekazywane " z pokolenia na pokolenie. Dziecko może odziedziczyć pewne predyspozycje genetyczne po dziadkach lub rodzicach. Ale nie tylko genetyka decyduje o rozprzestrzenianiu się alkoholowej "epidemii". Rodziny dotknięte uzależnieniem chorują emocjonalnie i właśnie te chore uczucia, "zarażone wzory zachowań" są przekazywane kolejnym pokoleniom. Kłopoty? Stres? Trzeba coś wypić, uspokoić nerwy tabletką. Alkohol na stres i zmęczenie, alkohol na dobrą zabawę. Tego typu przekonania i zachowania przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Jeżeli w twojej rodzinie był alkoholik, to twoje dziecko znajduje się w grupie ryzyka. W tym przypadku profilaktyka powinna zacząć się dość wcześnie. Obecnie jest wiele świetlic i grup dla dzieci i młodzieży z rodzin alkoholików, gdzie może uczęszczać i twoje dziecko.


Rodzinne zasady
Nie można jeździć prawą stroną drogi tylko dlatego, że komuś tak się właśnie podoba. Nie można strzelać w środku miasta do przechodniów, tylko dlatego, że ktoś nas obraził. Takie są zasady regulujące
72

nasze życie, a nieprzestrzeganie ich pociąga za sobą pewne konsekwencje. Tego typu normy muszą istnieć choćby po to, aby zapobiegać katastrofom. Podobne zasady powinny pojawić się w domu. Każdy z członków rodziny powinien jasno wiedzieć co jest, a co nie jest dozwolone.
Oczywiście tego typu ustalenia powinny być w miarę elastyczne tzn. dostosowane do wieku dziecka. Zakaz oddalania się spod domu może obowiązywać pięcioletnie dziecko, nie zaś 16-latka. Pewne zasady zmieniają się wraz z wiekiem syna czy córki, są jednak takie, które pozostają niezmienione przez wiele lat np. zakaz wychodzenia z domu wieczorem bez informowania dokąd się idzie oraz zasada nieużywania alkoholu i narkotyków.
Rodzice mają prawo i obowiązek wiedzieć gdzie przebywa dziecko, u kogo będzie odbywać się impreza i jaki jest numer telefonu w domu, w którym dziecko zamierza spędzić pół nocy. Rodzice powinni też znać kolegów i koleżanki, z którymi przebywa syn czy córka.
Jednak z rozmów z rodzicami wynika, że większość z nich zna tylko imiona przyjaciół swoich dzieci, a już tylko nieliczni wiedzą, gdzie oni mieszkają. Dobrym zwyczajem amerykańskich matek myślę, że wartym powielenia -jest zapraszanie kolegów dziecka do domu na ciastko i herbatę. Jest to naprawdę świetna okazja do przyjrzenia się z kim nasze dziecko spędza połowę swojego czasu i poznania jego przyjaciół.
Ustalona godzina powrotu do domu jest jedną z zasad, która może pomóc dziecku nie brać narkotyków. Inne zasady mogą dotyczyć waszych wspólnych zajęć, posiłków, a w przypadku małego dziecka - oglądania telewizji.
Sprawą bardzo kontrowersyjną przy ustalaniu domowych norm jest prawo do prywatności jakie rodzice powinni gwarantować dziecku. "Czy mogę przeszukiwać jego pokój"? - pytają czasami rodzice. Tak, jeżeli zachowanie dziecka poważnie cię niepokoi i masz podejrzenia, że w grę wchodzą narkotyki. Jeżeli zataja przed tobą swoje zainteresowania, wtedy masz prawo wejść do jego pokoju i zdobywać informacje mimo braku zgody samego dziecka.
"Ty nie masz do mnie żadnego zaufania" - krzyczą czasem zdesperowane nastolatki. Tymczasem zaufanie nie jest cechą, którą można obdarzać nastolatka na wyrost. Bezwarunkowa jest miłość, nie zaś zaufanie. Na to trzeba sobie zapracować. Podstawą zaufania powinien być stopień odpowiedzialności za samego siebie, za innych i za własne decyzje. Jak pisze J. Leite: "poziom zaufania powinien być proporcjonalny do poziomu dojrzałości i uczciwości dziecka".
Dziecku, nastolatkowi należy zaufać, lecz nigdy w 100%. I to nie dlatego, że miałoby kłamać czy specjalnie oszukiwać lecz dlatego, że w tym wieku człowiek jest po prostu niedojrzały. W swoim życiu kieruje się bardziej zasadą przyjemności niż pewnymi wartościami (np. troską o własne zdrowie).
Będąc w grupie rówieśników częściej zdarzy mu się wybrać to, co podpowiedzą koledzy niż to, za czym przemawiałby tzw. zdrowy rozsądek. Mając do wyboru dobrą zabawę czy własne zdrowie, wybierze tę
73

pierwszą. Takie jest prawo tego wieku: dziecko czy nastolatek inaczej ocenia rzeczywistość, nie ma też tak rozwiniętego myślenia przyczynowo - skutkowego jak dorosły. Rodzice powinni wierzyć w zdolności syna czy córki, wspierać ich wysiłki, stwarzać okazje do uczenia się odpowiedzialności i dostosowywać swoje oczekiwania do stopnia ich dojrzałości.
Narkotyki i szkoła
Bardzo często o narkotykach dziecko dowiaduje się od kolegi z klasy. Swojego czasu dużo mówiło się o dealerach wchodzących na teren szkoły i sprzedających amfetaminę. To się zdarza, coraz częściej; w handel narkotykami wciągani są niektórzy uczniowie. Problem jest coraz poważniejszy, jednak wiele szkół ciągle zdaje się go nie dostrzegać.
Kiedy okazuje się, że w klasach są uczniowie, którzy biorą narkotyki, wybucha panika. Nie wiadomo co z tym zrobić. W pierwszej kolejności zapraszani są rodzice "niewygodnych" uczniów. W dość enigmatyczny sposób tłumaczy się im, że dziecko coraz słabiej się uczy, że źle się zachowuje, że powinno zmienić po prostu szkołę. W końcu, niby przypadkiem, mówi się o narkotykach. Wystraszeni i zawstydzeni rodzice oczywiście zabierają swoje pociech" po czym zaczynają szukać kolejnej szkoły. Szukają długo, bo w żadnej ze szkół dziecka po prostu nie chcą tłumacząc się przepełnionymi klasami.
Wyrzucone dziecko to najczęściej tylko "kozioł ofiarny". W klasie, w której przebywał, jest zwykle jeszcze parę mniej lub bardziej uzależnionych osób. Pozbycie się jednego ucznia uspokoiło na chwilę dyrekcję i innych rodziców, ostrzegło pozostałych kolegów, którzy teraz będą bardziej ostrożni w zakupie i zażywaniu narkotyków.
Wyrzucenie dziecka ze szkoły nie jest dobrym rozwiązaniem dla żadnej ze stron. Dla ucznia: bo raz naznaczony, nie pozbędzie się etykietki "narkomana" i zacznie brać jeszcze więcej, bo przecież "nie ma nic do stracenia"; dla dyrekcji szkoły, bo wyrzucenie jednego ucznia traktuje Jako gwarancję "załatwionego problemu".
W USA, w większości średnich szkół, gdzie pojawia się problem z narkotykami, organizowane są specjalne zajęcia dla uczniów eksperymentujących ze środkami odurzającymi. Są to tzw. grupy pierwszego sygnału prowadzone przez specjalistę zajmującego się uzależnieniem. Dyrektor ma też prawo skierować ucznia do odpowiedniej poradni. Oprócz tego typu spotkań, przez cały rok każda klasa uczestniczy w zajęciach profilaktycznych. Zawieszenie w prawach ucznia, czy wydalenie ze szkoły jest rozwiązaniem ostatecznym, podejmowanym przy zupełnej odmowie współpracy przez ucznia.
Przypomina mi się jedna historia. Pewnego dnia zgłosili się do mnie rodzice, których dziecko właśnie miało być usunięte ze szkoły "za narkotyki". Nikt wprost nie powiedział, że córka będzie wyrzucona, jednak w paru słowach dano im do zrozumienia, że "lepiej będzie dla Ani jeżeli..."
74

Bomba wybuchła, kiedy Ania w rozmowie z rodzicami powiedziała, że w klasie jest co najmniej pięć takich osób jak ona. Rodzice zaczęli więc nerwowo dzwonić do innych matek i ojców informując o zagrożeniu. Nikt nie potraktował ich poważnie, najczęściej spotykali się z zaprzeczaniem: "to nie moja córka, Ania coś zmyśla". "Niech pani pilnuje lepiej swojej córki". "Proszę się nie wtrącać, to są nasze sprawy". Byli bezradni.
Postanowiliśmy jednak zwołać klasowe zebranie. Przyszło wielu rodziców, była wychowawczyni. Pierwsza część zebrania przypominała pole bitwy: zgromadzone matki i ojcowie atakowali rodziców Ani, żądali nazwisk i dowodów, oskarżali o złośliwość. W pewnej chwili zaczęli jednak ze sobą rozmawiać. Okazało się, że dzieci stworzyły swoją sieć informacji i kamuflażu, że wzajemnie ostrzegają się, kryją i wspólnie wymyślają wymówki dla rodziców.
Pod koniec zebrania dla wielu rodziców stało się jasne: trzeba stworzyć własną, rodzicielską sieć informacji, zrezygnować z bezgranicznego zaufania i częściej sprawdzać wyjścia dziecka. W tym celu spisano listę adresów i telefonów wszystkich rodziców, powielono ją na ksero i rozdano. Dzięki temu. rodzice uzyskali możliwość sprawdzenia prawdomówności swoich dzieci, sprawdzenia, czy "wyjście z lekcjami do koleżanki" jest rzeczywiście wyjściem na naukę, a nie na spotkanie z dealerem.
Wprowadzono "godziny policyjne" dla dzieci, które miały za sobą pierwszy kontakt z narkotykiem. Okazało się również, że wielu rodziców próbowało już wcześniej wprowadzić stałą godzinę powrotu dziecka do domu. Rezygnowali kiedy tylko nastolatek zaczynał się buntować: "Jesteś staromodna, inni rodzice pozwalają swoim dzieciom dłużej się bawić na imprezie. Przez ciebie wyjdę na maminsynka i stracę przyjaciół". Szantażowani w ten sposób ulegali nie wiedząc, że podobne teksty słyszą niemal wszyscy rodzice. Teraz wystarczyło zadzwonić do pani X, aby przekonać się czy ona jest aż tak nowoczesna, jak opisuje dziecko.
Prawa dziecka i dorosłych
"Jeżeli ty możesz szperać w moich rzeczach to i ja również" - buntują się nie raz nastolatki "Jeżeli ty możesz oglądać ten film, to dlaczego ja nie mogę?"
Podstawą tego typu stwierdzeń jest przekonanie, że wszyscy domownicy powinni mieć te same prawa i przywileje. Rozwiejmy wątpliwości:
między dziećmi i rodzicami nie może istnieć cudowna i demokratyczna równość z tego choćby powodu, że nastolatki nie są dorosłymi, a rodzice nie są dziećmi. Nastolatek ma prawo do wyrażania własnych potrzeb i pragnień, wypowiadania własnego zdania i poszanowania swoich poglądów. Ma prawo do buntu i poszukiwań, rozwijania własnych zainteresowań. Ma prawo do uczenia się na własnych błędach i do bycia nie-
75

doskonałym. Nie może mieć jednak takich samych przywilejów jak dorośli: późnych powrotów, stosowania używek, niewracania na noc.
Swoje prawa - choć czasem trudno w to uwierzyć - mają również i rodzice. Jest to przede wszystkim prawo do zajmowania się sobą, swoimi potrzebami i uczuciami. Nie jest ich obowiązkiem (co najwyżej wyborem) całkowite poświęcanie się dla dziecka i rezygnowanie z własnego, wolnego czasu. Nikt nie jest doskonały, więc i rodzice mają prawo do popełniania błędów i pomyłek niezależnie od wymagań krytycznego nastolatka. Świadomość tych praw jest szczególnie ważna w przypadku osób współuzależnionych, które mają tendencje do całkowitego poświęcania się i angażowania w życie uzależnionego.
Od słowa do słowa
Wspólne, codzienne rozmowy. Zdawałoby się, że nie ma nic łatwiejszego. Tymczasem...
"Nie chce ze mną w ogóle rozmawiać" - skarżą się rodzice dorastających dzieci - "Przychodzi tylko kiedy czegoś chce". "Już więcej mówi swoim koleżankom niż mnie". "Zawsze miałyśmy z córką wspólny język, nie wiem co teraz nagle się stało." "Wydawało mi się, że mogę jej ufać, tyle zawsze mówiła o szkole, o koleżankach. Potem dopiero odkryłam, że wszystko to zwykłe "mydlenie oczu, ona chciała po prostu mnie uspokoić."
No właśnie. W większości domów rodzice rozmawiają z dziećmi, a dzieci z rodzicami, jednak rozmowy te polegają najczęściej na zadawaniu pytań i oczekiwaniu odpowiedzi, na przestrogach lub prośbach, na komentarzach i uwagach.
Jak wynika z badań prowadzonych przez psychologów, rodzice - w czasie rozmów z dzieckiem - najczęściej:
- pouczają (Następnym razem najlepiej się zapytać)
- prawią "kazania" (W twoim wieku człowiek powinien już się zastanawiać nad takimi sprawami...)
- rozkazują (W tej chwili marsz do łóżka, bez gadania!)
- osądzają (To była twoja wina, robisz to bezmyślnie)
- krytykują (Ubierasz się jak dziad pod kościołem.)
Tego typu zabiegi skutecznie blokują dalsze porozumienie, dlatego też nazywa się je barierami w komunikacji. Nikt tego nie lubi, ani dzieci, ani dorośli. Wyobraź sobie, że właśnie miałaś trudną rozmowę ze swoim szefem. Jesteś zdenerwowana, zła... Idziesz do koleżanki w nadziei, że pomoże ci wspólna rozmowa: "Jestem wściekła" - mówisz - "nie lubię gdy ktoś mnie traktuje w ten sposób. Wiesz co mi dzisiaj powiedział?" Tymczasem koleżanka odpowiada jednym ze sposobów:
- Nie ma co się tak przejmować. Tylko ciśnienie ci podskoczy.
- Nie powinnaś tak się denerwować. ^
- Powiedz mu następnym razem co o nim myślisz.
76

- Zachowujesz się jak dziecko! Szef też człowiek i ma swoje humory.
- Powinnaś liczyć do 10 zanim mu coś odpowiesz.
- Na pewno ci się tylko zdawało...
- Nie umiesz załatwiać tego typu spraw. Ja na twoim miejscu...
Jak się czujesz słysząc takie odpowiedzi? Zła? Załamana? Odechciewa ci się rozmowy? Niezrozumiana? Czy następnym razem będziesz chciała rozmawiać z koleżanką? Nie. Jasne. Oczekiwałaś przecież, że zauważy twoje zdenerwowanie, że powie coś, co wskazywałaby na to, że rozumie co przeżywasz. Podobne uczucia miewa nastolatek zbywany przez rodzica. Pouczany, krytykowany woli zamknąć się w pokoju i słuchać muzyki.
Otwarta i szczera komunikacja jest pewną umiejętnością, której często trzeba się dopiero nauczyć. Zaczyna się zwykle od nauki aktywnego słuchania. Aktywnego, ponieważ słucha się niemal całym sobą: oczami, uszami i sercem. Aktywne słuchanie to takie, w którym rozmówcy siedzą na przeciwko siebie i są w rozmowę zaangażowani. Nikt nie czyta gazety, nie ogląda telewizora, nie gotuje obiadu. Kiedy odgradzasz się od dziecka gazetą, gdy stajesz do niego plecami, nie masz szansy usłyszeć wielu cennych informacji. Nie widzisz uczuć jakie malują się na twarzy dziecka, nie widzisz jego gestów i postawy ciała. Nie wiesz czy jest ono smutne, czy zdenerwowane. Czy ignorancja z jaką mówi na dany temat jest prawdziwa czy też tylko udawana? Dziecko, czy nastolatek rzadko mówi wprost o co mu chodzi. Często "owija w bawełnę", kluczy, bada, ma wątpliwości. Kiedy rodzic dostrzeże to wahanie, zrozumie, że tak naprawdę to chodzi o coś jeszcze innego niż tylko wypytanie co będzie na obiad, ma szansę usłyszeć na czym polega prawdziwy problem.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację: "Polonistka się na mnie uwzięła. To koszmar, nie pójdę więcej na jej lekcje." mówi rozżalona córka. Co możesz powiedzieć? Że to nie prawda, że to tylko tak jej się wydaje? Najpewniej obrazi się i powie, że nikt jej nie rozumie. I... będzie miała rację.
Zamiast zrozumienia uzyska tylko zaprzeczenie, że to co przeżywa jest nieprawdziwe, nieważne. Poczuje się urażona i zlekceważona. Co można zrobić? Przyjrzyjmy się scence: na pewno nie chcesz, żeby z powodu polonistki, córka rzuciła szko- iCf\J[^ łę, ona sama też pewnie _ S-LiM Łfll tego me chce. Jest rozżalona, coś się stało, coś wytrąciło ją z równowagi.
i^11-^",,!;!/^ ..
^(pfM ^%J


Jeżeli to zauważysz, jest to dobry sposób na rozpoczęcie rozmowy:
"Wydaje mi się, że miałaś dziś ciężki dzień, wyglądasz na zdenerwowaną". Zwykle po takich słowach dziecko zaczyna
77

mówić więcej, uspokaja się, a po pewnym czasie zaczyna nawet szukać rozwiązania. Dobrze jest od czasu do czasu, w trakcie rozmowy, spytać: "nie wiem, czy dobrze cię rozumiem, chodzi ci o to, że......?" lub
"O ile cię rozumiem, to...". Unikasz wtedy nieporozumień, a dziecko uzyskuje potwierdzenie, że go naprawdę słuchasz.
Szczerości i otwartości w rozmowach dziecko uczy się obserwując dorosłych. Będąc bystrym obserwatorem, szybko wychwytuje nieszcze-rości i kłamstwa. "Tylko nie mów tacie, że dzwoniła pani Zosia" - mówi matka. "Kiedy będą dzwonili z pracy, powiedz, że mnie nie ma" zabezpiecza się ojciec. Z tego typu komunikatów, dziecko może wyciągnąć jeden wniosek: małe kłamstwa są dozwolone, a czasem nawet pożądane ze względu na spokój w domu.
Otwarta komunikacja nie ma nic wspólnego z utajnianiem i utrzymywaniem sekretów jednego członka rodziny przed drugim. "Nie mów ojcu, że nie byłem w szkole". "Nie mów mamie, że trochę wypiłem". "Nie mów dziecku, że się kłóciliśmy". "Powiedz, że się źle czułem i nie mogłem być na jego przedstawieniu". Tego typu sekrety i tajemnice wciągają w układy, sprawiają, że nikt w rodzinie nie czuje się bezpiecznie.
Szczere rozmowy nabierają szczególnego znaczenia w przypadku, gdy dziecko eksperymentuje z narkotykami, kiedy jedno z rodziców ukrywa prawdę przed drugim.
Mąż zawsze mnie o wszystko obwiniał. O to, że wychowałam syna na artystę, a nieprawdziwego mężczyznę, o to, że zamiast w pitkę, syn wolał grać na gitarze lub czytać i o to, że się źle uczył. Kiedy odkryłam, że Piotrek pali marihuanę zupełnie się załamałam. Nie wiedziałam co mam robić. To było jasne, że również i za to mąż mnie oskarży. Postanowiłam więc, że nic mu nie powiem. Było jednak coraz ciężej. Piotrek po prostu wykorzystywał to, że wszystko staram się ukryć i załagodzić. Potrafiłam nie spać w nocy, kiedy wy chodził na imprezy. Przez cały czas stałam przy oknie i nasłuchiwałam czy nie wraca, aby w porę otworzyć drzwi i wprowadzić go po cichu do pokoju. Chodziłam do lekarzy z Piotrkiem i prosiłam o zwolnienia, które by usprawiedliwiły nieobecności w szkole. Piotrek nie umiał docenić moich wysiłków, wręcz przeciwnie, coraz bardziej je wykorzystywał, a ja czułam się coraz bardziej zaplątana. W końcu nie wytrzymałam i pojechałam z synem do terapeuty mówiąc, że to na korepetycje. Pierwszym warunkiem terapii syna i mojego wspóluzależ-nienia, było przerwanie tajemnicy. Wystraszyłam się tego bardzo i nie przyszłam na następne spotkanie.


78

Minął kolejny miesiąc, z Piotrkiem było coraz gorzej, kradł z domu pieniądze, awanturował się, coraz rzadziej chodził do szkoły. Po każdej kłótni dodatkowo wysłuchiwałam od męża, ,Jakiego to syna wychowałam". W końcu nie wytrzymałam, powiedziałam o wszystkim. Była awantura, a potem ogromna cisza. Mąż był zszokowany i bezradny. Postanowiliśmy w końcu wspólnie pójść do terapeuty. - matka 17-letniego chłopca.
Czy istnieje jakiś przepis na dobry, udany kontakt? "Dbasz tylko o siebie. Nie myślisz o nikim" - to zdanie oskarżające, na które dziecko z czasem się uodpamia. Można jednak spróbować inaczej: "Jestem naprawdę zła za takie twoje zachowanie. Zjadłeś całe ciasto nie zostawiając innym ani kawałka. Czy uważasz, że to w porządku?"
Czym się różni drugie zdanie od pierwszego? Pierwszy przykład jest oskarżeniem (ty egoisto), dziecko albo się obrazi, albo zrobi "głuche" na całą dalszą wypowiedź (przypomnij sobie jak zareagowałaś na odpowiedź koleżanki, która mówiła, że to twoja wina, że nie możesz dogadać się z szefem. W drugim zdaniu rodzic powiedział jak się czuje i co go złości w zachowaniu dziecka.
Komunikat typu "Jesteś egoistą, nie myślisz o nikim" daje dziecku okazję do zaprzeczania i dyskutowania: "Ależ myślę cały czas, jak możesz mnie tak osądzać?". Zdanie "Jestem zła, ponieważ..." nie zostawia pola do dyskusji. Przecież nie można zaprzeczyć faktom, że zjadł całe ciasto, nie da też się dyskutować z twoim uczuciem złości.
Istnieje pewien wzór wypowiedzi, którym możesz się posłużyć w rozmowach z nastolatkiem, szczególnie gdy coś ci się w jego zachowaniu nie podoba. Wzór jest bardzo prosty, opisujesz jak się czujesz i dlaczego: Czuję się (opisz co czujesz)...................... ponieważ (opisz zachowanie dziecka)....................... .
Tego typu komunikaty, zwane "komunikatem JA", w których dzielisz się swoimi uczuciami, są łatwiejsze do przyjęcia przez dziecko i nie wywołują takiego buntu jak typowe wypowiedzi typu TY:
"To wszystko przez ciebie". KOMUNIKAT "TV "Doprowadzasz mnie do rozpaczy". KOMUNIKAT "TY" "Zrób to, bo pożałujesz". KOMUNIKAT "TV "Jak możesz mi to robić?" KOMUNIKAT "TY" "Jesteś wstrętny". KOMUNIKAT "TY' Uh... Aż trudno się czyta, co dopiero mówić o słuchaniu. Komunikat typu "Ja" nie zawiera w sobie oskarżeń, moralizowania; nie wpędza w poczucie winy. Jest tylko informacją jakie uczucia wywołuje w tobie dane zachowanie syna czy córki.
Gry komunikacyjne
W rozmowach rodziców z dzieckiem, bardzo często pojawia się charakterystyczny zwrot "ale mamo...": "Ależ mamo, nie bądź taka staroświecka.", "Ale mamo, dlaczego?", "Ale mamo, przesadzasz..."
79

W tym miejscu matka lub ojciec zaczyna zwykle podawać szereg uzasadnień dlaczego np. dziecko nie może wracać tak późno do domu lub też wyjść na tę imprezę. Rodzic wyjaśnia, bo takie są według niego oczekiwania dziecka. Wyjaśnia, logicznie uzasadnia, powołuje się na różnego rodzaju argumenty. Tymczasem dziecko nie przestaje: "no dobrze, ale..." mówi i wszystko zaczyna się od początku, aż do momentu gdy rodzic straci cierpliwość lub zabraknie mu odpowiedzi "No dobrze, idź już, ale pamiętaj...". No i udało się. Kolejna gra, w którą dał się wciągnąć rodzic i kolejna wygrana dziecka.
Cała ta rozmowa jest pewną grą, grą w uzasadnianie i zbijanie argumentów. Rodzic wyjaśnia, chociaż dziecko wcale nie słucha argumentów i z uporem powtarza swoje "ale mamo...". Jeżeli w domu istnieją pewne zasady i ograniczenia, które ustalają godzinę powrotu dziecka do domu tego typu dyskusja nie ma sensu i lepiej od razu powiedzieć "Nie. Ustaliliśmy, że jesteś w domu o 22.00 i koniec". Powiedzenie słowa NIE i odwołanie się do zasady jest wystarczającym wyjaśnieniem i na tym należy poprzestać. Pamiętajmy oczywiście, aby zasady dostosowane były do wieku dziecka i jego stopnia dojrzałości. Zdarzają się jednak nieprzewidziane sprawy, nie ustalane na przykład w kontrakcie:
- Czy mogę iść dzisiaj do kina?
- Nie. Jutro idziesz do szkoły i musisz się przygotować do lekcji.
- Odrobiłam wszystkie lekcje, możesz zobaczyć, a przed wyjściem jak
chcesz możesz mnie przepytać z historii.
W tej rozmowie każda z osób jasno określa swoje oczekiwania. Córka odpowiada na pytanie matki, nie zaś bombarduje jej wypowiedź podważając sens i autorytet. Jeżeli córka mówi prawdę i jest przygotowana do zajęć, prawdopodobnie pozostanie tylko ustalenie godziny powrotu do domu. Tego typu komunikaty są jasne i nie zostawiają wątpliwości.



Zasady dobrej komunikacji
1. Słuchaj. Słuchaj uważnie co mówi i w jaki sposób mówi dziecko. Czy mówi spokojnie, czy jest zdenerwowane? Czy w jego słowach jest oburzenie czy rozpacz? "Usłysz" jego uczucia.
2. Zauważ co czuje, co przeżywa twoje dziecko. Uczucia, nawet te najtrudniejsze, w końcu mijają. Kiedy jednak je zablokujemy zaczynają narastać i olbrzymieć.
3. Kiedy jesteś zła lub źle się czujesz, nie bój się o tym powiedzieć. Będzie to o wiele lepsze niż udawanie, że "wszystko jest w porządku", [^f
4. Jeżeli chcesz rozmawiać, nie atakuj, nie krytyfej dziecka. Unikaj osądzania i moralizowania. Nie przeaaiwaj, kiedy dziecko zacznie opowiadać.


5. Znajdź w ciągu dnia czas na rozmowę.



80



W przypadku dziecka, które ma za sobą eksperymenty z narkotykami dobrze jest trzymać się wcześniej ustalonych zasad i terminów. Jeżeli w kontrakcie rodzice zastrzegą, że np. przez miesiąc dziecko nie może przebywać towarzysko poza domem po godz. 18, to jest to obowiązujące ustalenie, od którego nie można robić wyjątków Wszelkie rozmowy i próby zmiany tych ustaleń powinno zamykać się słowem NIE.
Poczucie własnej wartości
Poczucie własnej wartości to wewnętrzne przekonanie, że jest się człowiekiem zasługującym na miłość i szacunek, że jest się kimś wartościowym, kimś, kto ma takie samo prawo do istnienia jak inni. Tego typu poczucie bardzo często decyduje o tym, co myślimy na swój temat, jak się zachowujemy i czujemy. Jak wspominałam, w okresie dojrzewania, poczucie własnej wartości jest bardzo chwiejne: kiedy wszystko dobrze się układa -jest wysokie, wystarczy jednak, że coś nie wyjdzie, nie ułoży się po myśli nastolatka, a poczucie wartości gwałtownie spada.
W profilaktyce uzależnień bardzo ważne jest kształtowanie u dziecka pozytywnego obrazu samego siebie, wzmacnianie go i wspieranie. % pozoru błahe zdanie czy jakaś uwaga wypowiedziana do dziecka, kiedy pokazuje Ci ono swoje osiągnięcia może przyczynić się do wzrostu lub obniżenia poczucia własnej wartości.
Nastolatek - podobnie jak małe dziecko - potrzebuje "głasków", chociaż nie zawsze wprost to pokazuje. Takim "głaskiem" może być pochwała, nagrodzenie za wysiłek, akceptacja czy też szacunek dla jego poglądów (lepiej żeby miał własne zdanie, nawet jeżeli nie zgadzasz się z tym, niż czekał aż inni coś podpowiedzą). Można się nie zgadzać z tym co mówi syn czy córka, jednak zakaz wypowiadania własnego zdania może sprawić, że nastolatek poczuje się zupełnie ignorowany i nie szanowany.


Magda: Najgorsze dla mnie są wspólne rozmowy z rodzicami. Najpierw tato coś długo mówi, potem mama, a na końcu zadają mi pytania, na które nie umiem odpowiedzieć. Choć to nie całkiem tak jest, bo umiałabym, tylko byłyby to same bzdury i głupoty. Najlepiej żebym po prostu siedziała iprzy-
81

takiwala. Wtedy jest dobrze. Szczególnie dla nich, boja dalej czuję się głupio. To co myślę, zupełnie się dla nich nie liczy. Nie żądam, aby od razu mnie chwalili i pozwalali na wszystko, chodzi tylko o to, zęby normalnie posłuchali tego, co mówię, bez krytykowania i mówienia, że to bzdury.
Możesz wzmacniać swoje dziecko, pomóc mu uwierzyć w siebie, sprawić, że nie będzie musiało sięgać po narkotyk, aby poczuć się kimś szczególnym. Zacznij od dostrzegania tego, co twoje dziecko robi i powiedz mu o tym:
- Fajnie ci to wyszło.
- Musiałeś się przy tym nieźle napracować.
- Wierzę, że to potrafisz.
- Zrobiłeś duże postępy.
Pomóż dziecku zauważyć w sobie dobre i mocne strony. W dalszej części broszury znajdziesz parę propozycji, które ci podpowiedzą jak to zrobić.
Ale nie tylko dziecko posiada poczucie własnej wartości, które należy pielęgnować. Bardzo wielu rodziców uzależnionych dzieci ma również niskie poczucie własnej wartości. "Coś ze mną nie tak" - myślą -"nie potrafiłem wychować właściwie dziecka".
Poczucie klęski narasta szczególnie wtedy, gdy dziecko zaczyna przerzucać na rodziców odpowiedzialność za swoje uzależnienie. "Widocznie nie kochałaś mnie wystarczająco mocno" - mówią - "Czegoś mi nie dałaś". Rodzic zwykle przyjmuje te oskarżenia i żyje z ogromnym ciężarem winy. Jeżeli czujesz się w ten sposób, spotkaj się z terapeutą, zacznij uczęszczać na zajęcia dla osób współuzaleznionych i pamiętaj, że to dziecko podjęło decyzję o narkotykach i to ono dokonało wyboru. Nawet jeżeli w którymś momencie życia było mu ciężko, to miało wiele innych możliwości szukania pomocy. Być może zastanawiasz się, czy dobrze wychowujesz swojego syna czy córkę, czy odpowiednio dbasz o jej poczucie własnej wartości? Być może nawet do tej pory nie zdawałaś sobie z tego sprawy, że coś takiego istnieje. Duża część rodziców wychowana została w domach, gdzie nie przejmowano się tak bardzo psychiką dziecka, być może ich rodzice sami nie bardzo wiedzieli czym jest i po co istnieje takie poczucie własnej wartości. Nie widzieli konieczności doceniania i nagradzania wysiłków syna czy córki.


Możesz nie wiedzieć. Ale ':eż możesz zacząć się tego uczyć. Skorzystaj z niego.
82

Ćwiczenia uodporniaj qce
Nie ma wprawdzie szczepionki chroniącej przed uzależnieniem, lecz każdy z rodziców ma możliwość wzmacniania swojego dziecka. Oto kilka propozycji, jak to zrobić.
Co w Tobie lubię
W zabawie mogą brać udział wszyscy członkowie rodziny. Usiądźcie w kółku. Każdy niech obrysuje kontur swojej dłoni na kartce i ją podpisze. Następnie niech poda osobie siedzącej z lewej strony. Wewnątrz konturu dłoni, który dostałaś wpisz to, co lubisz w osobie, do której należy ta kartka. Kiedy skończysz, znów podaj sąsiadowi. Zabawa kończy się, gdy kartki wrócą do właścicieli. Można zaproponować, aby każdy odczytał co ma napisane na kartce i... je uzupełnił.
Pogromcy stresu
Zorganizuj domową burzę mózgów: jak można radzić sobie ze stresem. Każdy podaje swoje propozycje, które są spisywane. Zasadą "burzy mózgów" jest nie krytykowanie poszczególnych pomysłów. Np.: pójść na spacer, biegać, pojeździć na rowerze, poczytać, oglądnąć komedię, pomyśleć o czymś przyjemnym, porozmawiać z przyjacielem, popłakać sobie, zrelaksować się przy muzyce, wziąć kąpiel itd. Poproś dziecko, aby zrobiło własną listę pomysłów antystresowych i przedstawiło ją w formie wesołego plakatu. Przy okazji możecie porozmawiać o najbardziej stresujących sytuacjach w domu i poszukać wspólnego rozwiązania.
Media i narkotyki
Obejrzyj wspólnie z dzieckiem reklamę w telewizji lub w gazecie. Wspólnie zastanówcie się jakie środki są w niej stosowane, aby przekonać klienta (mówienie o samych zaletach, używanie zwrotów "najlepszy", "numer l", "musisz spróbować", "inni już to kupili", "poczujesz się lepiej"). Możesz porównać sposób przekonywania w reklamie ze sposobem namawiania do zażycia narkotyków. Dealerzy stosują te same chwyty, powtarzają te same slogany.
Presja grupy
Przedstaw dziecku różne sytuacje, w których pojawia się presja ze strony kolegów. Np. Tomek z kolegami poszli coś zjeść. Wszyscy zamówili frytki i hamburgera. Tomek ma ochotę na rybę, jednak prosi o hamburgera tak jak wszyscy. Dlaczego? Co pomyślą o nim koledzy gdy zamówi rybę?
83

Marek jest na imprezie u kolegi, wszyscy próbują zapalić marihuanę. Proponują również i jemu. Co może zrobić Marek? Co się stanie gdy zapali? Czy ma inne wyjście? Porozmawiajcie na przykładzie Tomka i Marka na czym polega zależność od innych ludzi, co to znaczy ulegać presji i dlaczego niektórzy ludzie boją się powiedzieć własne zdanie.
Manipulacje
W tym ćwiczeniu porozmawiaj z dzieckiem o manipulacji. Możesz przypomnieć na czym ona polega na przykładzie reklamy. Bardzo często w manipulacji zawarty jest szantaż, agresja i przemoc. Jest ona próbą podporządkowania sobie innych ludzi, częścią walki o władzę np. w grupie rówieśników. Zapiszcie rożne przykłady takich zdań: "Zrobisz to co mówię, albo się z nami nie kolegujesz.", "Zrób to co mówiłem, albo nazwę cię tchórzem.", "Wszyscy będą się z ciebie śmiać, jeżeli tego nie zrobisz.", Jak można odpowiedzieć w takich sytuacjach? Zainscenizuj scenkę ( np. między rodzeństwem, sama też możesz odgrywać jedną z ról, manipulatora lub odmawiającego, możesz sama dać przykład, jak należy reagować w takich sytuacjach). Możliwe odpowiedzi: "Zrobię to, co będę uważał za właściwe.", "Nie. To mi po prostu nie odpowiada."
Tego typu sytuacja może pojawić się w przypadku namawiania do wzięcia narkotyku:
Kolega.' Mam tu coś fajnego, spróbuj.
Chłopak; Nie. Nie chcę.
K.: No co ci szkodzi. Spróbuj.
Ch.: Nie zamierzam. Nie odpowiada mi to i JUŻ.
Żadnych tłumaczeń i usprawiedliwień. Odmowa w tego typu sytuacjach musi być stanowcza i krótka. Jeżeli ktoś zaczyna się tłumaczyć, to daje szansę namawiającemu. K.; Spróbujesz? Mam tu coś fajnego. Ch.: Nie... Nie mogę. K.: Dlaczego?
Ch.: No wiesz, mama mi zabroniła... K.: Ale mama nawet nie pozna. Zresztą, boisz się? Ch.: Nieale... K.: Spróbuj lepiej, bo nie wiadomo kiedy będzie następna okazja.
W tej rozmowie chłopiec zaczął się tłumaczyć, powiedział też słowo "nie mogę" które wskazuje, że to nie on sam podjął taką decyzję tylko ktoś mu ją narzucił. Bardzo wtedy łatwo zostać nazwanym maminsynkiem i... w końcu się zgodzić. Ten chłopiec uległ. Nie potrafił obronić własnego zdania.
Powiedz NIE
Na przykładzie poprzedniego ćwiczenia, zastanówcie^ię jakie chwyty" są stosowane przez osoby namawiające: "Nie bądź tchórzem, spró-
84

buj." (azanteA), "Nikt we nie dowie. Tb jedyna okazja." lub "Świetny towar, bęrhieaK się fajnie cgiilt? (reklamowanie),,. Wszyscy to robimy Ty tet powinieneś." (ssania^)- Omówcie różtw gytuacjt-'. Co się nioite stać, jeszeli dziecko wefoue narkctyk? Nacs-yftt poli^nie^zpiwnatw>?D?.m*i bardsto często obawiają się. AP odniiWiąiac stracą pray.jarińł. MoSBtia ftię Zastanawiać, czy ktoś, kto namawia do narkotyków, manipuluje nami. nie ajsanuje naszej odmowy, jest, pr/.yjadpiRni? Czy z&miaat prayjatet, nie maany do czynienia t: podptWĄdkowywalwni sobie innych'?
<3o można odpowiedzie^.gdy kto^ . :. Nie, dzięki. V , :^.;
Y/J, Nie, nuć chcę. . :
. _ W-iadtłyitt razie. Dgięltei.
Bardzo wa?.n(ajeRt stown ..N1B" ppwipdy.imie w stmiowasopcia. MoteB* wBpAIme t dziwkiem {rt^fpwicy.y^. part,1 płytuacii grdzK1 słów "nip chrę" m6 wte stanowczo, niepewnie, nis pat ry.ąc proRlo w tW.y. Czy widri różnicę?
Słowo "nie" niote być pnwtary.aiK? parę i-n.-'y w c^asłe roanWy- .Ink aacię-ta płyta. Zamiast tłumacmii i usprawiedliwieA nalepy tnówić ..nie, dzięki", "nie, nie chcę". "Powiedziałem "nie", nie rtaHiswiaj mnie dalej bo i tak nie mlienię zdania'*. Częstym chwytem stosowanym przez namawiającego jest t7w. próba przyjaźni.
-Jeżeli chww, być dalej moim przyjacielem, to m mną gapal
- Graaż nie fair- Czy Jeżeli zapalę l wpuasgeaę w Biebie trochę dymu te będę dla ciebie bardziej Rię licssył?
Prayj&del "ie 8Kan< aseuje, JNie uzależnia teA pwyjaźni od ilości wspólnie wypitego alkoholu lub wypalonej marilinatny.

85

ółowniczek:
abstynencja - zaprzestanie przyjmowania narkotyków.
głód narkotyczny - stan pojawiający się w wyniku przerwania przyjmowania narkotyków przez osobę fizycznie uzależnioną. Charakteryzuje się wystąpieniem nieprzyjemnych objawów: bólu mięśni, drgawek, gorączki, wymiotów, ogólnego rozbicia psychicznego.
narkotyk - substancja, która zażywana przez pewien czas wywołuje uzależnienie.
tolerancja - stan nabytej odporności na narkotyk. Wielokrotne zażywanie narkotyków doprowadza do przyzwyczajenia się organizmu do określonej dawki, a w efekcie do osłabienia mocy środka odurzającego.
uzależnienie fizyczne - zaawansowana faza uzależnienia, w której organizm przystosował się do codziennej porcji narkotyku i wkomponował go we własne przemiany metaboliczne. W tym stanie pojawia się konieczność brania narkotyków w celu uniknięcia objawów głodowych.
uzależnienie psychiczne - wczesna faza uzależnienia, w której sięga się po narkotyk, ponieważ zaspokaja on pewne potrzeby psychiczne np. potrzebę zmiany nastroju, zapomnienia o kłopotach, chwilowego "wyluzowania się". Charakteryzuje się ono przymusem sięgania po narkotyk w celu uniknięcia niepokoju lub złego samopoczucia.
jeżeli Twoje dziecko ma kłopoty z narkotykami, a Ty chcesz mu pomóc możesz skontaktować się z autorką.
Adres do korespondencji:
Marzena Pasek Skr. poczt, nr 6 01-169 Warszawa 100
tel. 0501224737 (tylko w dni robocze, w godzinach od 18.00 do 20.00)
poczta elektroniczna: pasek@pol.pl
86


Miesięcznik poświęcony promocji zdrowego stylu życia i profilaktyce. Już od wielu lat redakcja na łamach pisma przedstawia w sposób przystępny, niekiedy skomplikowane zagadnienia z dziedziny psychologii, pedagogiki czy socjologii. "Remedium" adresuje nie tylko do profesjonalistów - także do osób dopiero zapoznających się ze skuteczną i nowoczesną profilaktyką. Redakcja pragnie dotrzeć tam, gdzie jest to najbardziej konieczne: do tysięcy polskich szkół, gminnych urzędów, parafii, świetlic i klubów.
Na łamach miesięcznika ukazuje wynikające z wieloletnich doświadczeń nowe koncepcje pedagogiczne, ciekawe sposoby uprawiania profilaktyki, wartości i cele zmierzające do satysfakcjonującego zdrowego stylu życia.
Cena jednego egzemplarza wynosi 4 zł, w prenumeracie 6- miesięcznej 24 zł, rocznej 48 zł.
Zamówienia proszę kierować do działu zamówień i reklamacji:
ul. Mszczonowska 6, 01-254 Warszawa
PKO BP VII O/Warszawa 10201071-403117-270-1 teL: 36-80-80,36-80-89, fax. 36-80-81


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Moje dziecko mnie nie slucha
Nie bój się! Mam Aspergera, nie gryzę Dziecko w interia
05 Nie truj dziecka szczepionkami
Nie truj dziecka szczepionkami eioba
co robic aby moje dziecko jadlo zdrowo
Świdziniewski Wojciech To nie moje niebo

więcej podobnych podstron