Spell Bound Rozdział 31


Rozdział 31
Następnego ranka zebraliśmy się przy ogromnej skale, która była wejściem do Interis. Byłam ubrana
w mój mundurek z Hex Hall, był jedynym, co mogłam włożyć, aby bezpiecznie zakraść się do szkoły.
Jenna i młodsze Brannick były ubrane tak samo jak ja. Po tym jak szarpały i obciągały swoje spódnice
widać było, że są z tego rozwiązania niezadowolone.
- Czy jesteś tak beznadziejnie ubrana codziennie?  Zapytała Izzy, krzywiąc się.  To jest wystarczający
powód, aby przeznaczyć to miejsce na zagładę.
Mimo że byłam przerażona i martwiłam się, wybuchnęłam śmiechem.
- Poczekaj tylko aż dojedziemy i dostąpisz tortur noszenia wełny w wilgotnym klimacie. Będziesz
chciała zatopić całą wyspę.
- Nie jest tak zle.  Powiedział Cal a Jenna zaśmiała się.
- Taak, i to mówi facet, który nosi flanelowe koszule w sierpniu.
- Okay.  Powiedziała Aislinn po zamocowaniu kabury wokół swojej tali, zwisały z niej trzy ostrza
zrobione z diablego szkła.
Izzy i Finley miały coś podobnego przewiązane pod marynarką tak samo jak Jenna i Cal. Ja nic nie
miałam z dość oczywistych powodów. Spojrzałam w dół na moje nadal różowe palce. Niedługo
dopasują się kolorem do innych blizn pozostawionych przez diable szkło, szerokich fioletowych cięć.
Te myśli pomogły mi, choć trochę opanować przerażenie przed tym, co się miało wydarzyć.
- & a Sophie wtedy odprawi rytuał.  Tłumaczyła Aislinn. Kompletnie odpłynęłam, żeby wrócić do
rzeczywistości potrząsnęłam głową. Nie było teraz czasu na bujanie w obłokach. Oczywiście
omawialiśmy ten plan już jakieś kilkadziesiąt razy. Pójdziemy do szkoły, Aislinn i Finley wyciągną
stamtąd Casnoffs. W tym czasie Izzy, Jenna, Cal i ja przemkniemy się do budynku i spróbujemy
znalezć rytuał. Aislinn i Finley doprowadzą Larę i tylko ile zdołają z jej demonów do miejsca, w którym
je stwarzała. Spotkamy się tam i wtedy z pomocą rytuału z Księgi Zaklęć zniszczymy Casnoffs w
jednym wielkim wybuchu. Wydaje się proste, zawsze takie jest. Jeżeli jest coś, czego nauczyłam się z
przeszłości to, to, że nic nie jest proste, kiedy chodzi o magie.
- Więc wszystko jasne?  Zapytała, Aislinn.
- Krystalicznie.  Westchnęłam.
- Okay, Finley i ja pójdziemy pierwsze. Odczekajcie kilka minut i wtedy ty Sophie, Jenna, Cal i Izzy
pójdziecie za nami.
- My poczekamy tutaj.  Dodał tata wskazując na siebie i mamę. Zeszłej nocy wspólnie podjęliśmy
decyzje, że to dla niego zbyt niebezpieczne, aby szedł z nami do Graymalkin. Bez swojej mocy nie
będzie mógł sam się obronić a ja byłabym zbyt rozproszona martwiąc się o niego. Wyciągnęłam
ramiona do moich rodziców i przytuliłam ich w wspólnym uścisku.
1
- Będzie dobrze.  Powiedziałam, chociaż myślę, że mój drżący głos mnie zdradził.  Będzie miło
kopnąć, Casnoff w tyłek1 i hej, może zdobędę fajne nowe blizny.
Przytulili mnie mocnej.
- Kochamy cię, Soph.  Szepnęła mama.
- To prawda.  Dodał tata i roześmiał się. Nawet mój żołądek trochę rozluznił się od zdenerwowania.
Odsunęłam się od nich zanim moje łzy narobiłby mi wstydu, złapałam Jenne za rękę. Aislinn i Finley
już nie było.
- Gotowa?  Zapytałam
- Gotowa.  Odpowiedziała cicho.
Obejrzałam się na moich rodziców, nadal stali razem obejmując się ramionami, uśmiechnęłam się na
ten widok. Podeszłam do wejścia Itineris, ogarnęła mnie ciemność i przerażające uczucie spokoju. A
potem tak po prostu byłam z powrotem w lesie na wyspie Graymalkin. Nie byłam pewna czy to moja
magia jest silniejsza czy to tylko adrenalina krążąca mi w żyłach, ale lądowanie nie wydawało się takie
złe jak ostatnim razem. Jenna ciężko przechodziła tego rodzaju podróże, więc kiedy tylko Cal ją
zobaczył położył rękę na jej czole. Jej oddech natychmiast zwolnił i trochę koloru wróciło na jej
policzki.
- Dzięki.  Powiedziała z wdzięcznym westchnieniem.
Gdzieś w oddali usłyszałam wycie.
- Okay, jesteście gotowi rozwalić to miejsce, znowu?  Zapytałam ich. Izzy nadal wyglądała dość
chwiejnie, ale szybko złapała mnie za rękę. Jenna chwyciła ją za drugą a Cal staną za mną i otoczył
ramionami moją talie. Zamknęłam oczy i skoncentrowałam się, poczułam powiew chłodnego
powietrza i już staliśmy na trawniku przed Hex Hall. W samym środku tego, co wydawało się być
trzecią wojną światową. Jak tylko otworzyłam oczy poczułam przypływ magii. Puściłam dłoń Izzy i
odwróciłam się, ale jego nie było już za mną, ktoś uderzył młodszą Brannicks w lewe ramię, krzyknęła
cicho Cal znalazł się przy niej w ciągu sekundy ciągnąc ją w stronę linii drzew. Starałam się ogarnąć
koszmar, który rozgrywał się wokół mnie. Demony były wszędzie. Demony wilkołaki z oczami koloru
krwi a z ich pazurów strzelały fioletowe iskry. Demony ferie miały czarne skrzydła, które przecinały
powietrze płonąc nieziemskim blaskiem. Walczyli a ja zaczęłam szukać wzrokiem Finley i Aislinn
myśląc, że muszą być w środku walki. Ale nie po przyjrzeniu się bliżej dostrzegłam, że demony
walczyły między sobą. Pokręciłam głową nie chcąc uwierzyć w to, co widziałam. W piwnicy widziałam
tylko jakieś piętnaście demonów, ale tutaj na trawniku przed nami było ich dziesiątki a Finley i Aislinn
nigdzie nie było widać. Starałam się zebrać moje rozproszone myśli, potrzebowałam dostać się do
środka i znalezć rytuał, ale widząc chwiejące się w drzwiach demoniczne ferie nie wchodziło to w
rachubę. Poszłam, więc za Calem i Izzy w kierunku drzew, Jenna poszła za mną. Przykucnęliśmy nie
biorąc udziału w piekielnej scenie przed nami.
- Co oni robią?  Zastanawiał się Cal.
1
Okey to zdanie brzmi tak: There will be Casnoff butt kicked and all sorts of names taken. Pojęcia nie mam, o
co w tym zdaniu chodzi, więc zostawiłam tylko to z kopaniem tyłka :p.  E.
2
Patrzyłam na demony, które warczały, syczały i orały pazurami siebie nawzajem.
- Oni walczą.  Szepnęłam.  To jest to, co robią demony. Oni nie są najbardziej kontrolowaną rzeczą
we wszechświecie. Boże, założę się, że Lara nie zdaje sobie sprawy z tego, co zrobiła.
Skrzywiłam się, gdy jeden demon feria poleciała na znajomą postać  Daisy. Myślałam, że tą ferią
może być Nausicaa, ale trudno było powiedzieć. Jej niegdyś zielone skrzydła były ciemnogranatowe i
okazało się ze ich krawędzie są ostre jak brzytwa. Oglądałam jak te skrzydła pocięły wyciągnięte
ramiona Daisy. Zdławiłam mój strach, pokręciłam głową i powiedziałam:
- Ale to nie ma znaczenia. Ważne jest znalezienie Casnoffs, odprawienie rytuału i& - Zerwałam się z
krzykiem, coś próbowało mnie popchnąć. Nie, nie popchnąć. Wejść we mnie. Elodie. Tym razem moja
magia wypchnęła ją z powrotem, jej duch migał kilka metrów ode mnie machając rękami.
- Przepraszam, przepraszam.  Powiedziała bezgłośnie.  Spieszyłam się. Rytuału nie ma w domu.
Lara go ma.
- Co?
- Wiedziała, że przyjdziesz. Nie wiem jak to zrobiła, ale tak jest. To nie są wszystkie demony. Każde
dziecko, które było w szkole ona zamieniła w demona.
Była tam ponad setka dzieci.
- Gdzie jest Lara?
- W kraterze. Jest ich jeszcze kilka, ona pracuje teraz nad nimi.
Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam: pracuje nad nimi.
- Izzy jak się trzymasz?  Wciąż opierała się o Cala, ale zrobiła pochmurną minę, kiedy wyciągną spod
jej marynarki odłamek diablego szkła.
- Jest dobrze.
Wątpiłam w to, sięgnęłam po jej rękę.
- Będziemy korzystać z zaklęcia teleportacji, zabierze nas to prosto do krateru, ale gdy tam
dotrzemy& - Spojrzałam na każdego z osobna.  To będzie zle, prawdopodobnie gorzej niż zle.
- Poradzimy sobie z tym.  Odparł Cal.
- Taak.  Jenna go poparła i uśmiechnęła się niepewnie.  Jesteśmy twardzi2, prawda?
Chwyciłam ją za rękę.
- Masz cholerną racje.
2
Zostało tu użyte słowo  badass co można tłumaczyć jeszcze na: gnojkami, skurczybykami, cholernie dobry,
pieprzeni. Oczywiście dzieci do lat szesnastu tego przypisu nie widzą J - E.
3
Stłoczyliśmy się razem i mimo że byłam wyczerpana całą tą magią poczułam znajomy pęd powietrza.
Wiedziałam jak tylko wylądowaliśmy, że jesteśmy we właściwym miejscu. Moje zęby i skóra bolały od
otaczającej mnie pulsującej magii. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ziejący krater, który odkryłam z
Archerem w lecie. Wtedy to było nic niż duża dziura w ziemi. Teraz płonęła jasnozielonym światłem.
Lara stała na krawędzi trzymając pomarszczony kawałek pergaminu w dłoniach. Moje serce
podskoczyło na ten widok. Rytuał. Stanęłam na nogi, za mną usłyszałam dalekie ujadanie.
Prawdopodobnie było kilka minut przed przemianą w demony dokonywaną przez Larę. Z drugiej
strony jamy dostrzegła mnie. Jej twarz świeciła w przerażającym zielonym blasku odwracając jej
uśmiech w złowrogi grymas.
- Sophie. Miałam przeczucie, że jeszcze cię zobaczymy.
Jeśli ona myślała, że urządzimy sobie tutaj wielką  pogadankę złoczyńcy to grubo się myliła.
Podniosłam jedną rękę, podczas gdy drugą sięgnęłam po Księgę. Zbliżał się super magiczny,
niszczycielski wybuch. Poderwałam moc spod moich stóp, czułam jak wzrasta do moich kostek, całych
nóg i tułowia by opaść na ramionach i trzeszczeć w moich palcach.
- Ach, tak.  Powiedziała Lara, przyciskając rytuał mocniej do piersi.  Zabijesz mnie, zniszczysz
zaklęcie, zamkniesz krater a następnie wszyscy twoi mali przyjaciele demony wrócą do normy.
Skupiłam swoje moce, musiało pójść doskonale. Nie było żadnych drugich szans.
- Oczywiście szkoda tylko twojej rodziny.
Otworzyłam oczy zmieszana, podążyłam za wzrokiem Lary w dół. Cała magia ze mnie, z mojej krwi
uleciała. Na dnie leżały nieprzytomne Finley i Aislinn.
Tłumaczenie by: Emilandia.
4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdział 31
Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 31 (nieof tłum Scarlettta)
Rozdział 31 Nocna Łowczyni 5
Rozdział 31 Na Worobiowych Górach
Rozdział 31
Tom II rozdziały 31 35
The Elite rozdział 31 tł DD TT
10 Rozdzial 31 33
rozdział 31 Szósty i ostatni pobyt Belzebuba na powierzchni naszej Ziemi
Kodeks Pracy Rozdział IIb III 31 01 2013
Tech tech chem11[31] Z5 06 u
Alchemia II Rozdział 8
Drzwi do przeznaczenia, rozdział 2
czesc rozdzial

więcej podobnych podstron