Andersen Hans Christian Listek z nieba


Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-
dacjÄ™ Nowoczesna Polska.
HANS CHRISTIAN ANDERSEN
Listek z nieba
tłum. cecylia niewiadomska
Wysoko, w przejrzystym i jasnym powietrzu płynął anioł Boży z rajskim kwiatem w ręku.
Gdy go podnosił do ust, jeden mały płatek oderwał się leciuchny i jak motyl biały spadał
ku ziemi. W zielonym lesie upadł na grunt miękki i wypuścił korzonek, potem kiełek
w górę i zaczął rosnąć.
 A to co za przybłęda?  zawołały zóiwione rośliny.  Nikt go tu nie zna, z nikim
nie jest spokrewniony, nawet niepodobny do nikogo. Natręt!
Przypatrywały mu się z daleka z pogardą, ale nawet osty i óikie pokrzywy rozmawiać
z nim nie chciały.
 Musi to być jakiś potwór ogrodowy  zdecydowały po długim namyśle leśne
sąsiadki  czego chce tu mięóy nami?
I szyóiły z niego pogardliwie, myśląc, że jest potworem, sztucznie wyhodowanym
przez człowieka.
 Po coś tu przyszedł?  pytały go osty, o liściach najeżonych ostrymi kolcami. 
Każdy powinien żyć pomięóy swymi.
 Po co tak rozpościerasz swoje pędy?  wołały inne drzewa i rośliny.  Nie przy-
bliżaj się do nas! A może myślisz, że cię bęóiemy dzwigały?
Nadeszła zima, śnieg pokrył ziemię i rośliny, ale nad listkiem z nieba jaśniał óiwnym
światłem, jak gdyby pod nim paliła się lampa i przeświecała przez białe pokrycie. A kie-
dy wiosna powróciła znowu i śnieg ustąpił, na wilgotnej ziemi ukazał się kwiat cudny,
o barwach nieporównanych i prześlicznej woni.
W całym lesie nie było podobnego cudu.
Właśnie przechoóił tędy uczony profesor botaniki. Zóiwił go kwiat nieznany, więc
go zerwał, obejrzał, pokosztował, powąchał, rozpatrywał przez szkiełka i bez szkiełek,
mierzył, ważył, porównywał  nadaremnie: nie mógł zaliczyć go do żadnej klasy, do
żadnego roóaju i gatunku.
 Wyrodek jakiś  rzekł wreszcie poważnie  niepodobna go objąć żadną klasy-
fikacją, ani mu znalezć właściwego miejsca. Okaz baróo ciekawy, lecz nie ma nic wspól-
nego z naszym roślinnym światem.
 Nie ma nic wspólnego z naszym roślinnym światem! Niepodobna go objąć żadną
klasyfikacją! Wyrodek! powtarzały osty i pokrzywy.
Stare drzewa słuchały, lecz milczały same, nie mówiły zle ani dobrze, co jest rzeczą
najmądrzejszą na wypadek głupoty.
Biegła przez las óiewczynka uboga, czysta i niewinna. Serce miała gorące, w duszy
światło wiary, a jedynym majątkiem jej na świecie była stara Biblia po ojcu, góie zawsze
w smutku słowa pociechy znalazła.
òiewczÄ™ ujrzaÅ‚o cudownÄ… roÅ›linkÄ™ i stanęło zdumione. Jakaż piÄ™kna: każdy jej listek
zielony rozlewał woń rozkoszną i orzezwiającą, kwiaty jaśniały w słońcu jak żywe płomie-
nie, a z każdego zdawała się płynąć ku niebu nieskończona, cicha i słodka melodia.
òiewczÄ™ wzruszone ujęło gaÅ‚Ä…zkÄ™ i pochyliÅ‚o jÄ… lekko ku sobie, aby nacieszyć siÄ™
widokiem kwiatka, odetchnąć jego wonią. I uczuła nagle wielką błogość w sercu i wiel-
kie światło w duszy. Chciałaby zerwać jeden chociażby pączek i mieć przy sobie, ale nie
śmiała pozbawić go życia. Zwiędnie w jej dłoni. Więc zerwała tylko maleńki jeden zie-
lony listeczek i włożyła pomięóy kartki swej Biblii. Tu pozostanie on zawsze jak świeży
i pełen cudownej woni.
W kilka tygodni potem óiewczynka umarła, Biblię złożono z nią razem do trumny,
a mięóy jej kartkami pozostał zielony, wonny listek rajskiego kwiatka.
W lesie śliczna roślinka bujała wspaniale i dochoóiła prawie wielkości drzew starych,
choć była wiotka jak młoda gałązka. Ptaki przelotne lot swój wstrzymywały, aby jej pokłon
oddać, promienie słoneczne pozdrawiały ją pierwszą co poranka.
 Jakiś obcy przybłęda najwidoczniej  szeptały mięóy sobą osty i pokrzywy 
wszystkie włóczęgi znają go wybornie, lecz dla nas to wyrodek.
 Nie powinniśmy znieść go pośród siebie.
I ślimaki leśne opluły go śliną.
Przyszedł pastuch po  ziele dla trzody i zaczął wycinać nożem osty i pokrzywy. Ściął
i cudną roślinkę, wyrwał jej korzenie i zabrał wszystko razem w wielką płachtę.
 Przynajmniej bęóie z was teraz pożytek  rzekł, zarzucając płachtę na ramiona.
I stała się roślina, rajska  pożyteczną .
W tym samym kraju król cierpiał od dawna na smutek nieuleczony i ciężki, który był
gorszym od wszelkiej choroby. Różnym sposobem ratować się pragnął: pracował pilnie,
wytrwale, odważnie; czytał uczone óieła: to szukał rozrywki, wesołości  daremnie, nic
nie pomagało.
I cierpiał baróo, baróo, długie lata i prawie bez naóiei.
Wtem jeden z mędrców, którego gorąco prosił o radę, śle do niego posła z wieścią
radosnÄ…:
W twoim królestwie, w lesie starym rośnie kwiat rajski o cudownej sile i przymiotach:
jego woń, jego widok przywróci ci zdrowie.
Tu następował opis cudownej rośliny tak dokładny, że nie można się było pomylić.
 Tak, to ona! To ona! powtarzali wszyscy, którzy bywali w lesie.
 Tak, tak  powtórzył pastuch  pamiętam, a jakże! Sam związałem ją w płachtę
razem z pokrzywami. To już dawno. Nie wieóiałem, żeby takie ziółko mogło przydać się
na co innego.
Nie wieóiał, nikt nie wieóiał: ani uczony botanik, ani mędrcy królewscy. Nikt nie
wieóiał. Roślina, której niepodobna było objąć żadną klasyfikacją! Cóż z takiej być może?
Szukano nadaremnie: ani jednego listeczka nie można było już odnalezć w lesie. Jeden
był tylko w trumnie ubogiej óiewczynki, lecz o tym nikt nie wieóiał.
Król zmartwiony sam udał się do lasu i oglądał miejsce, góie wyrósł kwiat rajski.
 Tutaj było dla mnie zbawienie  rzekł smutnie  tutaj dotknęła ziemi nieziemska
roślina: święte powinno być to miejsce.
I kazał je ogroóić pozłacaną kratą, przy której postawiono wartę.
Wtedy uczony profesor napisał o kwiatku baróo naukowe óieło i został za to przez
króla odpowiednio wynagroóony.
Wszyscy więc byli szczęśliwi, król tylko został cierpiący, smutny wielkim smutkiem,
który nie ma jasnej przyczyny.
 Ale takim przecie był zawsze  mówił strażnik w lesie, przy pozłacanej kracie.
ans c istian ande sen Listek z nieba 3
Ten utwór nie jest objęty majątkowym prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że
możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi
materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały
udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa  Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
yródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/listek-z-nieba
Tekst opracowany na podstawie: Hans Christian Andersen, Baśnie, tłum. Cecylia Niewiadomska, wyd. 7,
Gebethner i Wolff, Kraków 1925
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyĘîowa
wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochoóącego ze zbiorów BN.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Sekuła, Alicja Aakomska.
Okładka na podstawie: abardwell@Flickr, CC BY-SA 2.0
es z ne Lekt
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska  organizacji pożytku publicznego óiałającej na rzecz
wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechoói twórczość kolejnych autorów. òiÄ™ki Twojemu wsparciu bęóiemy
je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
ak esz
Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur: Fundacja Nowoczesna Polska, KRS 0000070056.
Pomóż uwolnić konkretną książkę, wspierając zbiórkę na stronie wolnelektury.pl.
Przekaż darowiznę na konto: szczegóły na stronie Fundacji.
ans c istian ande sen Listek z nieba 4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Andersen Hans Christian Ropucha
Andersen Hans Christian Z jednego gniazda
Andersen Hans Christian SÅ‚owik
Andersen Hans Christian Bąk i piłka
Andersen Hans Christian Polny kwiatek
Andersen Hans Christian Historia roku

więcej podobnych podstron