Czy oplaca sie trzymac predkosci krazkowe


Czy opłaca się trzymać prędkości krążkowe?
Napisał: Aobuz
sobota, 15 kwietnia 2006
Czy warto latać według krążka?
Jeżeli wierzyć Ingo Renerowi, to nie! A przecież Ingo kroczy od sukcesu do sukcesu: do
czterokrotnego tytułu mistrza świata dołączył ostatnio zwycięstwo w pucharze HITACHI
uważanym za mistrzostwa mistrzów. Rener doradza, w uproszczeniu, utrzymywać na
przeskoku prędkość stałą, tym większą, im mocniejsze warunki i cięższy szybowiec,
określoną w zasadzie zgodnie z teorią krążka Mac Cready'go. Odrzuca jednak permanentne
zmiany prędkości pod wpływem chwilowych zmian odczytu krążka. Inni - zwłaszcza
teoretycy - zalecają coś wręcz odwrotnego: nawet radykalne ściąganie i nurkowanie jako
zródło domniemanych korzyści energetycznych.
Czy Inno Renner, gdyby tak latał, byłby jeszcze szybszy?
Rudolf Brozel, dyplomowany fizyk, jako producent wariometrów parający się na co dzień z tą
problematyką, przeprowadził porównawcze studia różnych przypadków, by rzucić nieco
światła w gąszcz teorii. Twierdzi on, że klasyczna teoria prędkości przeskoku tylko
w ograniczonym stopniu sprawdza siÄ™ w praktyce.
W poszukiwaniu użytecznych teorii szybownik znajduje w pierwszej kolejności teorię
przeskoku, która jest słuszna (wraz z wszystkimi konsekwencjami pochodnymi) lecz tylko,
gdy spełnione są następujące 2 założenia:
1. Przy przejściu z jednej fazy lotu do drugiej (z krążenia do lotu prostego) nie zachodzą
żadne straty energetyczne ani czasowe.
2. Także w fazie przeskoku nie zachodzą żadne straty inne, niż wynikające wprost
z biegunowej prędkości.
Oczywiście wynika z tego, że teoria nie sprawdza się gdy mamy do czynienia ze stratami
międzyfazowymi oraz spowodowanymi przez pracę drążkiem na przeskoku. A te niestety,
zachodzÄ…!
W ostatnim czasie sporo słyszy się o badaniach, częściowo opartych na symulacji. Niektóre
z nich wykazują, że uparte utrzymywanie prędkości krążkowej nie tylko nie daje żadnych
korzyści, lecz przeciwnie, raczej zmniejsza prędkość przelotową. Inne prace zalecają
dynamiczne ściągnięcie w każdym kominie, aby "zyskać na energii".
Do roku 1987 brak kompleksowej teorii zastępczej - teoria taka musiałaby być zamknięta
w sobie, przewidywać pewne rezerwy na ewentualne niespodzianki i przede wszystkim -
musiałaby potwierdzać się w praktyce. Teoria niedostatecznie potwierdzona pozostaje
hipotezÄ….
Reasumując: stara teoria przelotowa już nie wystarcza dla współczesnej praktyki. Natomiast
nowej teorii (1987), lepiej dostosowanej do współczesnych potrzeb - po prostu nie ma.
W następstwie tego stanu dla niektórych szczególnie udanych wyników po prostu brak
teoretycznego uzasadnienia - pozostają niezrozumiałe!
Powiedzmy sobie wyraznie: nowa , ulepszona teoria przeskoku musi objąć starą - jako
szczególny przypadek krańcowy - a ponadto musi uwzględnić dalsze (znane lub oczekiwane)
okoliczności szczegółowe. W miarę możliwości powinna przewidywać nowe.
Z braku takiej teorii, na razie nie pozostaje nic innego jak realizować przeloty "na wyczucie",
w przekonaniu, że postępujemy najlepiej. Lecz przeczucie bywa złym doradcą.
Wydaje się, że co najmniej kilku pilotów pojęło już w czym rzecz, w oparciu o porównanie
z konkurentami lub po prostu własną intuicję.
Natomiast szczegółowa analiza wydaje się niezmiernie skomplikowana, tak złożona, że
przedstawienie jej w prostej i kompletnej postaci, bazujÄ…cej na wykresach lub prostych
rachunkach (uwzględniających niezmiernie złożone zależności) wydaje się wręcz niemożliwe.
Nie oczekujemy więc np. stworzenia jakiegoś prostego przyrządu pomocniczego na
podobieństwo krążka lub wskaznika prędkości przeskoku, zdolnego do pełnego rozwiązania
problemu optymalizacji przelotu.
Moim - nieco filozoficznym - zdaniem, ostatnie słowo należy tu do pilota i jego talentu.
Można mu jednak nieco pomóc, wskazując jakie korzyści i straty zachodzą przy określonym
postępowaniu. Spróbujmy zatem policzyć co się policzyć (i sprawdzić) da.
Przypadek 1: "DUSZENIE"
Dwa jednakowe szybowce przelatują 500-metrowy odcinek w prądzie opadającym o dość
typowej prędkości 2 m/s.
Pilot "ostrożny" utrzymuje prędkość najlepszej doskonałości 100 km/h. Pilot "szybki" chce jak
najprędzej przebyć niekorzystny odcinek, leci więc z prędkością 150 km/h.
Który z nich będzie lepszy? Prosty rachunek daje następujące wyniki:
Ostrożny: prędkość 28 m/s, czas 18 s, opadanie 0,7 + 2,0 = 2,7 m/s, utrata wysokości 48,6 m.
Szybki: prędkość 42 m/s, czas 12 s, opadanie 1,7 + 2,0 = 3,7 m/s, utrata wysokości 44,4 m.
Rezultat: Szybki, zgodnie ze swym przydomkiem był nie tylko o 6 sekund wcześniej, ale
jeszcze o 4 m wyżej na końcu odcinka! Szybki lot w opadaniu opłaca się!
Przypadek 2: "WZNOSZENIE"
Przy tych samych założeniach jak w przypadku 1 mamy do czynienia z prądem wznoszącym
na odcinku 250 m.
Ostrożny chce zyskać jak najwięcej wysokości - leci z prędkością 80 km/h. Szybki spieszy się,
utrzymuje nadal 150 km/h i rezygnuje z okazji do powiększenia wysokości. A oto bilans:
Ostrożny: prędkość 22 m/s, czas lis, wznoszenie -0,6 + 2,0 =1,4 m/s, zysk wysokości 15 m.
Szybki: prę kość 42 m/s, czas 6 s, wznoszenie -1,7 + 2,0m/s = 0,3 m/s, zysk wysokości 1,8 m.
W rezultacie Szybki jest na końcu odcinka o 5 sekund wcześniej, za to Ostrożny o 14 m wyżej.
Kto z nich zyskał przewagę? Zależy to od następnego komina, w którym obydwaj krążą. Gdy
ustalone wznoszenie wynosi 2,8 m/s, lepszy jest Ostrożny. Komin mocniejszy niż 2,8 m/s daje
przewagÄ™ Szybkiemu.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tych 2 przypadków? Przede wszystkim potwierdza się
teoria przeskoku. W przypadku 1 Szybki okazał się lepszy, Ostrożny - gorszy. Nie mamy
jednak pewności, czy przyjęta prędkość 150 km/h była najlepsza - zależy to od następnego
komina. Ale z całą pewnością Ostrożny stracił - ile, łatwo obliczyć na podstawie teorii krążka.
W przypadku 2 przewaga nie jest jednoczesna i dopiero następny komin rozstrzyga
o przewadze jednego z rywali.
Nasze obliczenia są całkowicie słuszne. Niestety (i w tym tkwi cały problem klasycznej teorii
przeskoku) zapomnieliśmy zapytać, z jaką prędkością obaj nasi piloci lecieli poprzednio, jak
doszli do przyjęcia nowych prędkości, jak długo trwał manewr zmiany prędkości, oraz - czy
przypadkiem nie przelatywali oni z rozpędu połowy nowego obszaru, zanim nie zorientowali
się, że warto prędkość zmienić. Dochodzi tu jeszcze fakt, że na końcu odcinka muszą oni
przywrócić pierwotną prędkość - daje to dwukrotną zmianę prędkości na każdym odcinku.
Tak więc - z kupieckiego punktu widzenia - nasz rachunek jest, niestety, totalnie błędny,
ponieważ uwzględnia szeregu istotnych czynników.
A jak jest naprawdÄ™, w praktyce?
Uważam, że przypadek 1 możemy odłożyć ad acta: przy obecnym stanie uświadomienia
pilotów z pewnością nie występuje on w tak ostrej postaci. Przypadek 2, bardziej interesujący,
rozpatrzymy pózniej, a tymczasem przyjrzyjmy się następnemu.
Przypadek 3: "WYBIERANIE"
Wybieranie jest manewrem bardzo często praktykowanym w każdym przelocie jest potrzebne
do szybkiego i skutecznego zmniejszania prędkości przy wylatywaniu do komina.
Oczywiście, przy opuszczaniu komina potrzebny jest manewr odwrotny - nurkowanie. Można
więc przyjąć, że manewry wybierania i nurkowania występują zawsze parami, a każdy z nich
powoduje - niestety straty energii.
Nasz przypadek 3 można więc zdefiniować jako manewr zwalniania . Trudność określania
strat objawia się już w samym doborze ich skali.
Rozpatrzmy więc znów lot zespołowy dwóch jednakowych szybowców.
Dwa szybowce Mosquito lecą razem w spokojnym powietrzu z prędkością 150 km/h.
Pierwszy pilot - nazwijmy go "BYLE WYŻEJ"  sądzi, że napotkał komin i wyciąga
szybowiec w górę, lecz po dojściu do prędkości 80 km/h dostrzega swoją pomyłkę i ponownie
przyspiesza do 150 km/h, lecąc w ślad za swoim przyjacielem "DALEJ NAPRZÓD", który
nie dał się powodować złudzeniom i leci nieprzerwanie dalej.
Ile stracił "BYLE WYŻEJ" w stosunku do "DALEJ NAPRZÓD"?
Aby określić jego stratę musimy jeszcze poczynić dalsze założenia. Zakładamy że "BYLE
WYŻEJ" wybiera energicznie, aby możliwie rychło osiągnąć prędkość krążenia i nie
przelecieć komina, lecz z drugiej strony wystrzega się nadmiernych przyspieszeń, w interesie
swego samopoczucia. W manewrze ściągania przyspieszenie wynosi 1,5-2,0 g, tor lotu
wznoszÄ…cego nie przekracza 20-30°, a na jego wierzchoÅ‚ku przy prÄ™dkoÅ›ci ok. 80 km/h piasek
na pokładzie kabiny nie unosi się. Nieznaczne odchylenia od tych nie mają istotnego
znaczenia dla strat. Dopiero przy przyspieszeniu 3-4,5 g i kÄ…cie wznoszenia rzÄ™du 45° straty
wyraznie rosną. Natomiast przy niezbyt łagodnym manewrze z przyspieszeniem poniżej 1,5 g
szybowiec za daleko wlatuje w komin nie krążąc, mniejsza jest także wysokość samego
manewru wybierania. Tymi nietypowymi odmianami przypadku nie będziemy się zajmowali.
Straty można oszacować rozważając następująco: Przy wyrwaniu wypór skrzydła musi
zrównoważyć - oprócz ciężaru szybowca - także siłę wymuszającą zakrzywiony tor lotu tj.
siłę odśrodkową. Wypór więc wzrasta, a wraz z nim także opór. Przy jednakowej prędkości
lotu szybowiec w fazie wyrwania szybciej traci energię niż w locie prostoliniowym. Inaczej:
opadanie własne podczas wyrwania jest większe niż podaje biegunowa prędkości lotu
prostego. Przyrost prędkości opadania jest tym większy, im mniejsza prędkość. Wynika to
z faktu, iż opór indukowany rośnie z czwartą potęgą prędkości (przy stałym przyspieszeniu).
Przy niewielkiej prędkości lotu opadanie własne szybowca może wzrosnąć nawet dwukrotnie.
Gdy natomiast przy małej prędkości lotu zredukujemy przyspieszenie (przez oddanie) poniżej
normalnej wartości +1 g, można opadanie własne szybowca zmniejszyć, niestety tylko
chwilowo. Najlepsze byłoby w tym celu przyspieszenie rzędu +0,2 g.
Powyżej pewnej, z aerodynamiki szybowca wynikającej prędkości szybowca (dla normalnych
obciążeń powierzchni najczęściej powyżej 200 km/h) straty są niewielkie, można więc
wybierać stosunkowo "tanio".
Rys. 1 podaje rodzinę biegunowych "pod obciążeniem", dla określonych przyspieszeń,
dotyczącą także szybowca w krążeniu gdy przyjmiemy n=1/cosĆ. Dla przechylenia Ć mamy
odpowiednio n=1,5 g. Nietrudno sprawdzić to w locie.
W odniesieniu do pilota BYLE WYŻEJ z naszego przypadku 3 możemy teraz zauważyć co
następuje:
1. Szybowiec "idealny" (bez oporów). Jakiego oczywiście nie ma, mógł  przy wyrwaniu
wg przypadku 3 uzyskać 63 m wysokości.
2. BYLE WYŻEJ uzyskuje o 7 m mniej, tj. 56 m DALEJ NAPRZÓD, choć nadal leci
z prędkością 150 km/h, traci mniej w odniesieniu do trasy pokonanej przez BYLE WYŻEJ.
3. Skutkiem manewru wybierania, średnia prędkość lotu uległa zmniejszeniu - wynika
stąd strata czasu w stosunku do DALEJ NAPRZÓD. Jeżeli jeszcze uwzględnić, że BYLE
WYŻEJ musi teraz znowu zanurkować, to okaże się jeszcze, że:
4. Zanim BYLE WYŻEJ ponownie osiągnie 150 km/h, utraci w przybliżeniu 2 razy po
7 m wysokości, a jego średnia prędkość na tym odcinku spadnie do 110 km/h. Przyjęto tu dla
uproszczenia, że straty przy nurkowaniu i wybieraniu, a także czasy trwania tych manewrów
są sobie równe. W efekcie BYLE WYŻEJ zobaczy swego rywala (który trzyma stale stałą
prędkość 150 km/h) ok. 140 m przed sobą - odpowiada to utracie 3 sekund.
5. BYLE WYŻEJ nie dość, że znajduje się z tyłu, leci teraz po torze niższym o 2 m od
DALEJ NAPRZÓD. Przy bardziej "twardym" manewrze wyrwania ta strata może wynieść
nawet 10 m!
Rys. 2 jest jakościową ilustracją tego przypadku. Dla lepszej poglądowości przyjęto tutaj
bardziej "ostre" wyrwanie, z przyspieszeniem +3 g.
Jakie wnioski możemy teraz wyciągnąć z tego przykładu?
Straty spowodowane pomyłką pilota BYLE WYŻEJ nie wydają się na razie tak znaczne - ich
sumaryczna wielkość po osiągnięciu następnego komina z wznoszeniem 1,5 m/s wynosi 4-5
sekund. Lecz BYLE WYŻEJ nie powinien sobie na to pozwalać zbyt często. Znane są
przypadki utraty tytułu mistrza przez kilka takich błędów lub przez jedno zbędne okrążenie!
Jaka zachodzi tutaj zależność od utrzymywanej prędkości lotu inaczej prędkości krążkowej?
W zasadzie, w zakresie małych prędkości straty energii przy wyrwaniu wzgl. nurkowaniu
(przy tych samych przyspieszeniach) są większe.
W rzeczywistości wielkość tych strat ulega pewnej redukcji, gdyż przyspieszenia realizowane
przy mniejszych prędkościach lotu są na ogół mniejsze. Z drugiej strony straty czasu, przy
i tak niewielkich prędkościach i dobrych doskonałościach szybowców, nie mają większego
znaczenia.
W efekcie końcowym ważniejsze są stary energii. Dla ilościowego określenia tych start trzeba
by dokonać dokładnych obliczeń.
Odwrotnie ma się sprawa dla dużych prędkości przeskoku. Starty czasu są tutaj znaczne,
ponieważ przy wyrwaniu każdorazowo maleje prędkość średnia. Natomiast straty energii
pozostają stosunkowo małe.
Jakie to ma znaczenie dla przelotu klasycznego z krążkiem i dla przelotu w stylu delfina?
Jako pierwszy warunek należało by odzwyczaić się od "twardego" stylu zmian prędkości, aby
utrzymać straty na niskim poziomie (patrz rys.1).
A jakie są wnioski dla przelotu, dla krążenia i przeskoku?
Obowiązuje tu zasada: ponieważ każda zmiana prędkości powoduje określone straty, należy
maksymalnie ograniczyć ilość tych zmian.
W naszych dotychczasowych rozważaniach przyjmowaliśmy, że przy wyrywaniu nadal
lecimy po prostej. W praktyce często próbuje się przejść do krążenia. Lecz jedno okrążenie
trwa ok. 20 sekund tj. 4-5-krotność czasu manewru wyrwania. Gdy manewr okazuje się
chybiony, łączna strata czasu na wyrwanie i okrążenie wynosi ok. 25 sekund.
Ponieważ na ogół w momencie wyrwania nie można jeszcze dokładnie przewidzieć naszych
dalszych poczynań, nie będzie błędem przyjęcie, że ustalony obliczeniowo okres 4-5 sekund
to tylko mniejsza możliwa strata, natomiast najbardziej prawdopodobna strata średnia może
wynieść ok. 10 sekund. Przyjęcie zwiększonej straty wydaje się uzasadnione tym więcej, że
występują tu jeszcze inne niebagatelne i nie dające się wykluczyć starty czasu na reakcję
sterów. Po tych rozważaniach nie ma też wątpliwości, że liczbę wykorzystywanych kominów
należy ograniczyć do minimum.
Kiedy opłaca się wyrwać?
Spróbujmy policzyć, jak długi musiałby być odcinek lotu przez oczekiwany komin, aby strata
spowodowana przez wyrwanie została skompensowana. Wróćmy zatem do przykładu 3
i przyjmijmy dodatkowo, że BYLE WYŻEJ faktycznie napotyka na prąd wznoszący
o prędkości 1,5 m/s i przelatuje przezeń z prędkością 80 km/h, podczas gdy DALEJ
NAPRZÓD nadal utrzymuje 150 km/h.
Wykonując manewr wyrwania BYLE WYŻEJ traci 5 sekund w stosunku do DALEJ
NAPRZÓD. Zdawałoby się, że wystarczy teraz odrobić tę stratę przez mniejsze opadanie
własne lub większe wznoszenie. Lecz sprawy mają się inaczej, gorzej! DALEJ NAPRZÓD
ma przecież dalszą przewagę, gdyż leci o 70 km/h szybciej niż BYLE WYŻEJ, który marudzi
80-ką. Musimy tutaj porównać czasy i wysokości obu szybowców.
Rys. 3 przedstawia tory lotu i względne pozycje na końcu odcinka. BYLE WYŻEJ pozostaje
o dH powyżej toru lotu DALEJ NAPRZÓD, ten jednak przybywa do celu o dT wcześniej.
Obaj piloci są sobie równi, gdy DALEJ NAPRZÓD dla odrobienia straty wysokości
w stosunku do kolegi musi krążyć w następnym kominie tyle sekund, ile miał nad nim
przewagi w czasie.
Stąd mamy równanie:
/1/dH = 1,5 m/s * dT - przy czym wznoszenie w następnym kominie przyjęto na 1,5 m/s
Ponieważ BYLE WYŻEJ leci z prędkością opadania ok. 0,7 m/s, dla zapewnienia założonego
wzniesienia 1,5 m/s prędkość pionowa powietrza w kominie musi wynosić 2,2 m/s. W tych
warunkach DALEJ NAPRZÓD lecąc z prędkością 150 km/h i opadaniem własnym 1,7 m/s
ma tylko 0,5 m/s wznoszenia. Prędkość lotu BYLE WYŻEJ wynosi 22 m/s, DALEJ
NAPRZÓD 42 m/s.
Czas przebywania w kominie jest równy długości odcinka (średnicy komina) dzielonej przez
prędkość wznoszenia. Ostatecznie mamy wzór na przewagę uzyskanej wysokości w kominie
BYLE WYŻEJ nad DALEJ NAPRZÓD:
/2/dH = D/ (22 m/s) * 1,7 - D/ (42 m/s) * 0,5 - gdzie D jest długością, odcinka w kominie
Stratę czasu BYLE WYŻEJ oblicza się po prostu jako różnicę czasów przebywania
w kominie, powiększoną o stratę czasu spowodowaną przez wyrwanie.
/3/dT = D/(22 m/s)  D/(42 m/s) + 5s
Stąd szukana długość odcinka D dla warunku dT=0 wynosi 230 m. Czas przebywania
w kominie wynosi dla BYLE WYZEJ ok. 10 sekund. Do rzadkości należą tak obszerne
kominy, jeżeli nie brać pod uwagę szlaków cumulusowych!
Straty spowodowane przez wyrwanie sÄ… niebagatelne: przy wyrwaniu z przyspieszeniem 3g
(zamiast 2g) całkowita strata wynosiłaby już nie 5 a 9,5 sekundy a komin potrzebny dla
skompensowania tej straty musiałby mieć średnicę 440 m co odpowiada ok. 20 sekundom
lotu prostego z prędkością 80 km/h!
Okoliczność ta zdaje się uzasadniać wysoką opłacalność lotu stylem delfina w dużych
obszarach wznoszenia.
Straty pod lupÄ…
Odpowiedzi na pytania postawione na wstępie wskazują również, że latanie powolne staje się
opłacalne natychmiast, gdy tylko przyjmiemy że straty na zmiany prędkości są równe zeru.
Matematycznie nie stanowi to żadnych trudności, lecz jest sprzeczne z rzeczywistością.
Skreślając 5 sekund w równaniu /3/ otrzymamy D=0.
Poświęcając nieco trudu dalszym obliczeniom stwierdzimy że potrzebna długość odcinka
z wznoszeniem (średnica komina) jest proporcjonalna do straty czasu.
Nasz eksperyment potwierdza więc klasyczną teorię przeskoku, według której opłaca się
lecieć wolno we wznoszeniu. Niestety, straty związane ze zmianami prędkości są
nieuniknione i to jest słabym punktem starej teorii przeskoku.
Podobne wnioski nasuwają się, gdy uwzględnimy "czas martwy" (opóznienie wariometru
i działań pilota) na początku każdego komina, jak to czyni się przy próbach symulacji.
Zachodzi tu pytanie : jaka jest wielkość martwego czasu ? Zależy ona w znacznym stopniu od
samego pilota. Wydaje się, że rzeczywiste czasy martwe są raczej dość duże, co mogłoby być
uzasadnieniem dla rzeczywiście osiąganych prędkości przelotowych.
Dochodzimy do wniosku, że opłaca się redukować straty czasu do minimum przez "miękki"
styl latania, bez wysokich współczynników przeciążenia i efektywnego, stromego wyrwania,
szczególnie w słabych warunkach, dla których znaczenie strat jest większe. Szczególnie
dotkliwe są przy tych prędkościach straty czasu.
Wydaje się również, że trzeba skorygować starą regułę nakazującą opuścić komin, gdy
chwilowe uśrednione wznoszenie spadnie poniżej spodziewanego wznoszenia początkowego
w następnym kominie.
Niniejsze rozważania tylko częściowo uwzględniające rzeczywiste warunki lotu z pewnością
nie wystarczają dla rozwiązania postawionych tu zagadnień. Dla wypracowania rzeczywiście
użytecznych reguł należałoby uwzględnić szerszy zakres prędkości wznoszenia
z przynależnymi (wg. klasycznej teorii przelotu) uśrednionymi prędkościami przeskoku.
Dopóki nie zostanie to zrobione, dyskutowana teoria pozostanie hipotezą, chociaż nawet
sprawdzalną w niektórych punktach. Nową, rzeczywistą i kompleksową teorię przelotu trzeba
dopiero wypracować.
Odnośnie zagadnień otwartych postawionych na wstępie: w przypadku 2 z dużym
wznoszeniem w przewadze raczej będzie pilot SZYBKI, także gdyby kominy nie były
szczególnie mocne. W przypadku 1, przy opadaniu jego efektywna przewaga jest jeszcze
większa.
Na koniec pozostaje do wyjaśnienia sprawa, czy nasze piękne obliczenia są prawdziwe.
Przedstawiona teoria biegunowej pod działaniem przyspieszenia jest słuszna, chociaż nie jest
słuszne uproszczone twierdzenie, że biegunowe pod przyspieszeniem są zgodne
z biegunowymi przy różnych obciążeniach powierzchni. Nie jest tak dlatego, bo masy
szybowca w obu przypadkach są znacznie różne.
Ja osobiście po tysiąckroć uzyskałem w locie potwierdzenie tych wniosków w postaci
wskazań mojego wariometru EC. Dla mnie są one prawdziwe.
Odnośnie obliczenia strat przy wyrwaniu: Frank Irving dokonał przeliczenia analogicznych
przypadków (tory lotu, prędkości) absolutnie inną metodą i doszedł do podobnych wniosków
OSTIW. Różnice kilku procent wynikają z nieco odmiennych założeń. Potwierdzenie
wyników dotyczy tylko strat wysokości, pozostają straty czasu. Być może ich ilościowe
wielkości mogłyby jeszcze być zmienione, lecz sam fakt, że straty przy wyrwaniu są
dotkliwe, nie budzi żadnych wątpliwości.
Jak zatem postępować na przeskoku ?
Z pewnością byłoby błędem, gdybyśmy zarzucili całą teorię krążka. Na przykładzie 1
widzimy, jak wiele traci siÄ™ przez powolny lot w opadaniu. Czy jednak przy wznoszeniu
trzeba zwalniać, a nie tylko przyspieszać przy opadaniu? Nie jestem całkiem pewien
twierdzÄ…cej odpowiedzi na to pytanie.
Z pewnością ja sam w zawodach leciałbym szybciej w opadaniu. Zwalniałbym jednak tylko
w bardzo silnych wznoszeniach, lub dla koniecznego podreperowania małej wysokości.
Natychmiast po opuszczeniu komina u góry próbowałbym oprzeć się pokusie utrzymania
wysokości i niezwłocznie zwiększyć prędkość.
Jednego nauczyłem się już dzisiaj, podobnie jak wielu innych pilotów: twardego wyrywania
i ostrego nurkowania.
W pewnej sprzeczności z powszechną skłonnością do wiary w komputery pozostaje
zagadnienie nadrzędne: nasz wskaznik prędkości przeskoku jest ślepy! Nie wie on np. że
szybowiec właśnie dolatuje do chmury, pod którą musi być komin. Nie wie, że po chwilowo
wzmożonym opadaniu nastąpi potężny kopniak w górę. Wie o tym pilot, dlatego nie zwiększa
już prędkości. Wie on także, np. że przekracza duży obszar opadania między dwoma szlakami
chmur - a nie tylko chwilowy poryw opadający - i dlatego leci szybciej. Czyni to co uważa za
słuszne, ignorując często chwilowe odmienne sugestie wskaznika przeskoku. Oznacza to, że
krążek lub wskaznik prędkości przeskoku jest jednak niezbędny. Oczywiście musi to być
przyrząd dobry i dobrze skompensowany, aby informacje były prawdziwe. Bez takiego
przyrządu prawie nikt nie potrafi ocenić, czy leci z właściwą prędkością.
Ostateczna decyzja co do prędkości należy jednak zawsze do pilota!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stereotypy w pracy Czy umiemy się pięknie różnić
Pole elektryczne czy da się schwytać pioruny
Czy Palikot siÄ™ onanizuje
czy naprawde warto trzymac icka w srodku
czy poswiecic sie zdobywaniu pieniedzy czy sluzeniu ludzkosc
2008 06 Czy boisz siÄ™ Slackware [Poczatkujacy]
Piosenki dla przedszkolaka 4 Rodzina razem siÄ™ trzyma
Twoje podejście do pieniędzy Czy zachowujesz się tak, jak wszyscy inni
200001 czy uda sie do roku 50 zunifikować fizykę
czy czujesz sie ostatnio zmeczony
Pawel Kurpios Czy spelnily sie przepowiednie Ortegi José Ort
Czy zgadzasz się z opinią wyrażoną w utworach
Terlikowski Czy zdecydujemy się na działanie zanim będzie za późno
Czy należy się urlop wypoczynkowy po urodzeniu drugiego dziecka w czasie urlopu wychowawczego
Czy zachowujesz się jak męska łajza

więcej podobnych podstron