Sudan znów zapomniany Nasz Dziennik, 2011 03 16


Sudan znów zapomniany
Nasz Dziennik, 2011-03-16
Sytuacja chrześcijan na północy Sudanu po
styczniowym referendum wciąż jest bardzo trudna.
Setki tysięcy wyznawców Chrystusa koczuje na
pustyni na przedmieściach Chartumu, czekając na
transport na chrześcijańskie południe Sudanu.
Tymczasem z północy Sudanu w sporny region
Abyei przegrupowywani są żołnierze wraz ze
sprzętem wojskowym. Wojna o ten region wisi w
powietrzu.
Kiedy w Sudanie w pierwszej połowie stycznia br. trwało referendum dotyczące podziału
kraju na dwie autonomiczne jednostki, wiele światowych mediów i organizacji interesowało
się losem jego mieszkańców, jednak tuż po ogłoszeniu wyników świat o Sudanie zapomniał.
Informacje, jakie stamtąd dochodzą, są bardzo skąpe. Jak wyjaśnia w rozmowie z "Naszym
Dziennikiem" Marta Ogonowska-Polkowska z polskiej sekcji organizacji Pomoc Kościołowi
w Potrzebie, obecnie sytuacja w tym kraju jest bardzo skomplikowana, zależna od regionu.
Na północy Sudanu chrześcijanie przebywają na pustyni w nieludzkich warunkach, oczekując
na możliwość transportu na południe. - Sytuacja koczujących w obozach jest dramatyczna.
Brakuje wszystkiego, przede wszystkim wody i jedzenia - mówi s. Teresa Roszkowska,
salezjanka, misjonarka w Sudanie. - Ludzie czekajÄ… na pomoc, bo sami nie sÄ… w stanie
zapłacić za przejazd. Tu potrzeba pomocy organizacji międzynarodowych - podkreśla
misjonarka. Jednak Marta Ogonowska-Polkowska zauważa, że południe nie jest
przygotowane na przyjęcie uchodzców. - Na południu nie ma żadnej infrastruktury, ten kraj
się tworzy od zera. Brakuje szkół, brakuje szpitali. Nie ma miejsc pracy - wyjaśnia. - O
pomocy humanitarnej nie ma tutaj mowy - dodaje.
Co więcej, w czasie gdy budowane są struktury nowego państwa, dochodzi do wielu sporów
plemiennych, prawdopodobnie podsycanych przez północ. Biskup Edward Hiiboro Kussala,
ordynariusz Tombura-Yambio w Południowym Sudanie, w rozmowie cytowanej przez
agencję Zenit mówi o obawach przed nową falą przemocy wobec chrześcijan ze strony Armii
Oporu Pana w południowo-zachodniej części Sudanu. Mogłaby mieć ona katastrofalne skutki
dla nowo tworzącego się kraju. Sudan południowy jako nowy kraj ma oficjalnie
ukonstytuować się 9 lipca. - Każdy dzień, który mija bez rozwiązania problemu z Armią
Oporu Pana, jest dla nas kolejnym dniem terroru i bólu; żyjemy w ciągłym zagrożeniu
nowych ataków - podkreślił hierarcha.
Kolejnym problemem są tereny Abyei, które od lat stanowią zarzewie sporu. Należą one do
członków plemienia Dinka, wśród których są chrześcijanie i animiści. Jednak przez część
roku tereny te są zasiedlane przez muzułmańskie koczownicze plemię Misseriya z północy.
Ponieważ jest to obszar bogaty w ropę naftową, w sprawie przynależności tego regionu miało
się odbyć referendum. Odnośny zapis wynegocjowano w 2005 r. w Kenii podczas podpisania
obustronnego porozumienia pokojowego miÄ™dzy armiÄ… partyzanckÄ… Sudan People´s
Liberation Movement a przedstawicielami rządu w Chartumie. Porozumienie to zakończyło
oficjalnie okrutną wojnę domową w Sudanie, która trwała od 1983 roku. Jednak do tej pory
nie słychać zapowiedzi referendum. W grudniu przedstawiciele plemienia Misseriya z
północy Sudanu stworzyli alternatywny rząd w regionie Abyei, a teraz lokują tam siły
wojskowe z północy. Istnieje realna obawa, że dojdzie do wojny w tym regionie, bo północ
liczy, że te tereny bez referendum przejdą na jej własność. Według porozumień sprawa
powinna zostać rozwiązana do końca marca.
- Cieszymy się, że południowi Sudańczycy otrzymali szansę, by stworzyć nowy, wolny kraj,
ale nie możemy ich zostawić samych. Sudan potrzebuje naszej solidarności - podkreśla Marta
Ogonowska-Polkowska.
Rok 2011 jest rokiem szczególnej troski o Sudan ze strony PKwP. Ofiary można przekazywać
na konto organizacji: 31 1050 1025 1000 0022 8674 7759 (ING Bank ÅšlÄ…ski o/Warszawa).
Także tegoroczne wpłaty z tytułu zwrotu 1 proc. podatku na rzecz Fundacji im. Ojca
Werenfrieda zostaną przekazane na dożywianie dzieci w Sudanie (KRS - 0000320529).
Maria Popielewicz
*************************
Żadne organizacje nie pomagają
S. Teresa Roszkowska SDB, misjonarka w Sudanie:
Nie wiemy, co przyniesie jutro. Sytuacja chrześcijan na północy Sudanu jest dramatyczna. Na
pustyni pod Chartumem koczuje kilkaset tysięcy chrześcijan, którzy uciekli ze stolicy
północnego Sudanu w obawie o swoje życie. Właściwie od początku Adwentu czekają na
transport do Sudanu Południowego, do ziemi swoich ojców. Właściciele autobusów i
ciężarówek żądają ogromnych opłat za przewóz, ale ci koczujący na pustyni ludzie nie mają
już niczego. Wszystko, co mieli, sprzedali. Pieniądze, które mieli na transport, gdzieś
przepadły. Resztę musieli wydać na jedzenie i wodę. Nie mają już niczego. Siedzą na piasku
w upale. Teraz cały czas trwają burze piaskowe. Sytuacja jest straszna. Nie wiem, za co oni
żyją. Żadne organizacje nie pomagają. My musimy nieść naszą pomoc w ukryciu, bo wobec
potrzeb jest ona tak niewielka... Staramy się pomagać przede wszystkim matkom z małymi
dziećmi. Największą potrzebą jest obecnie woda. Mimo tej sytuacji ludzie w tych obozach
naprawdę sobie pomagają, ile mogą, zwłaszcza chorym, cierpiącym. Jeżeli ktoś nie pomoże
tym ludziom, to nie wiem, jak oni przeżyją. A to, co będzie na południu, też jest jedną wielką
niewiadomÄ….
not. MMP


Wyszukiwarka