Wołanie duszy do Boga


Strona tytułowa
Åšw. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
Z hiszpańskiego przełożył:
ks. bp Henryk Piotr Kossowski
All rights reserved. © Warszawska Prowincja Karmelitów Bosych
Publication or distribution is possible only with our permission
Wołanie duszy do Boga
2
Rozdział 1
Rozdział 1
O nędzy życia ziemskiego. Ciężkie staje się jej życie, bo odłącza ją od widzenia Boga. Chce
służyć Bogu jak najlepiej, ale wszystko jej przeszkadza w tej służbie i miłości. Żali się więc
Bogu ukrytemu w jej duszy.
1. O życie, życie! Jak możesz trwać, zostając z dala od Życia twego? Czym, w takim
osamotnieniu, pustkę twoją zapełnisz? Co poczniesz, kiedy wszystkie sprawy twoje
pełne są niedoskonałości i niedostatków? Kto cię pocieszy, duszo moja, miotana
nawałnościami tego burzliwego morza? Płaczę nad sobą a bardziej jeszcze płaczę
nad tym czasem, kiedy żyłam, nie płacząc nad sobą. O Panie! Jakże słodkie są drogi
Twoje! Lecz kto może chodzić nimi bez bojazni? Boję się żyć bez służenia Tobie - a
kiedy chcę Ci służyć, niczego w tej służbie mojej nie znajduję, co by mię zadowoliło,
niczego, czym bym się choć w cząstce wypłaciła z tego, com Tobie winna.
Pragnęłabym, zdaje mi się, całą istnością moją oddać się Twej służbie, a gdy dobrze
się przypatrzę nędzy mojej - widzę, że nic nie zdołam uczynić dobrego, jeno to, co Ty
mi dasz.
2. O Boże mój. Miłosierdzie moje! Co uczynię, abym się nie pozbyła tych wielkich
rzeczy, które Ty czynisz ze mną? Twoje sprawy święte są i sprawiedliwe, cena ich
jest nad wszelką cenę i mądrość ich nad wszelką mądrość - boś Ty sam, Panie,
nieskończona Mądrość! Gdy umysł mój rozważa dziwy Twoje, wola się żali, bo
chciałaby być wolną od wszelkiej przeszkody, aby mogła swobodnie miłować Ciebie.
Ale umysł, wśród niedostępnych jemu Twoich wielmożności, nie zdoła dosięgnąć
Ciebie, aby Cię poznał takim, jakim jesteś. Serce zaś, choć wielkim pożądaniem
pożąda, cieszyć się Tobą nie może, bo zatrzymane jest w tym dusznym więzieniu
ciała śmiertelnego. Wszystko więc biedną duszę krępuje, wszystko staje się na
przeszkodzie jej miłości. Znalazłam jednak pewną pomoc w rozpamiętywaniu
Twojej boskiej wielkości, w której jaśniej widzę moje nieprzeliczone nędze.
3. Na co to mówię, Boże mój? Komu się żalę? Kto mię usłyszy, jeśli nie Ty, Ojcze i
Stwórco mój? Na cóż więc potrzebne moje słowa, kiedy Ty bez słów znasz mój ból.
Ty o Boże, którego tak jasno widzę mieszkającego w moim wnętrzu? Taki to zawsze
mój nierozum! Lecz, ach, mój Boże! Skąd mogę mieć tę pewność, że nie jestem
odłączona od Ciebie? O biedne moje życie, że musisz żyć w takiej niepewności, nie
mogąc mieć bezpieczeństwa w rzeczy tak nieskończenie ważnej! Któż by ciebie mógł
pragnąć, kiedy jedyny pożytek, jakiego po tobie spodziewać się można, to jest
pełnienie we wszystkim woli Bożej, tak jest niepewny i tak zagrożony?
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
3
Rozdział 2
Rozdział 2
O pociąganiu bliznich do Boga. Pociąga ją samotność, bo w niej znajdzie ukojenie swej
tęsknoty za Bogiem. Bóg jednak pragnie, by opuszczała tę samotność dla oddawania posług
bliznim, przez które może ich pociągnąć do Niego. Kto blizniego nie miłuje, nie miłuje Boga.
1. Często, Panie mój, zastanawiam się nad tym, że na to nieznośne cierpienie, jakim
jest życie bez Ciebie, nie ma chyba innej ulgi, jeno samotność. Tu przynajmniej dusza
znajduje odpocznienie przy Tym, który sam jest jej odpocznieniem. Prawda, że i tu
nie może się cieszyć Tobą z zupełną swobodą, skutkiem czego męka jej nieraz w
dwójnasób się wzmaga. W porównaniu jednak z tą drugą męką, jaką sprawia
konieczność przestawania ze stworzeniami i opuszczania dla nich samotnej z
Stwórcą rozmowy - tamta wydaje się rozkoszą. Lecz jak się to dzieje, Boże mój, że dla
duszy, pragnącej jedynie Tobie być przyjemną, odpocznienie takie staje się
umęczeniem? O potęgo miłości Bożej! Jakże różne są twoje skutki od tych, jakie
sprawia miłość światowa! Miłość światowa uchyla się od towarzystwa drugich,
lękając się, by jej nie pozbawiono tego, co posiada. Miłość Boża, przeciwnie, tym jest
większa, im więcej Bogu przybywa miłośników i rozkosz jej to tylko zasępia, gdy
widzi, że nie wszyscy cieszą się tym dobrem najwyższym. Stąd to, o Dobro moje,
pochodzi, że duszę wśród najwyższych pociech, jakich przy Tobie używa, żal
ogarnia na wspomnienie tych, którzy tymi pociechami gardzą, którzy je mają utracić
na wieki. Tym żalem ściśniona, dusza szuka towarzyszów i ochotnie opuszcza swoje
pociechy, skoro się jej zdaje, że zdoła w czym przyczynić się do tego, by inni
zapragnęli ich i o nie się starać zechcieli.
2. Lecz, Ojcze mój niebieski, czy nie lepiej by było te pragnienia odłożyć do czasu,
gdy dusza mniej hojną będzie czuła w sobie obfitość słodkości Twoich, a tymczasem,
póki je ma, cieszyć się nimi? O Jezu mój, jakże wielka jest ta miłość Twoja, którą
miłujesz synów ludzkich! Bo to jest największa przysługa, jaką Ci oddać może dusza,
gdy dla miłości bliznich i dla ich zbawienia, Ciebie opuści! W istocie jednak nie
opuszcza Cię, oddając się tym posługom, przeciwnie, pełniej Cię wówczas posiada!
Mniej bowiem sobie dogadza i mniej słodyczy Twoich używa, ale za to cieszy się
wielką radością, że Tobie przynosi pociechę. Widzi także, że rozkosze tej ziemi i te
nawet, które zdają się pochodzić z Twego daru, niepewne są póki żyjemy w tym
śmiertelnym ciele, jeśli z nimi nie idzie w parze miłość blizniego. Kto blizniego nie
miłuje, nie miłuje Ciebie, Panie mój, który tak wielką ofiarą krwi swojej okazałeś tę
zbytnią miłość, jaką umiłowałeś synów Adamowych.
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
4
Rozdział 3
Rozdział 3
O nieszczęściu obrażania Boga. Zachwyca ją wielka chwała, jaką Bóg przygotował swoim
wybranym. Jest jednak wiele dusz, które nie pamiętają o tym, zapominają o Bogu i posuwają
się do tego zuchwalstwa, że Go obrażają. Blaga gorąco Boga, by oświecił tę straszną ślepotę
grzeszników.
1. Rozmyślając o tej chwale, którą Ty, Boże mój, zgotowałeś tym, którzy aż do końca
wytrwają w pełnieniu Twej woli i te trudy i boleści, jakimi Syn Twój nabył tę chwałę;
jako mało my na nią zasługujemy, a jak ogrom Twej miłości, która nas tak wielkim
kosztem swoim nauczyła miłować, zasługuje na to, byśmy jej nie odpłacali
niewdzięcznością - dusza moja głębokim przejęła się smutkiem. Jak to być może.
Panie, by to wszystko wyszło nam z pamięci, by człowiek śmiertelny do takiej
doszedł ślepoty, by śmiał Ciebie obrażać? O mój Zbawicielu, jakże strasznie, w tej
zapamiętałości swojej nieszczęsny sam siebie poniża! A jakże wielka jest dobroć
Twoja, że w samejże chwili, gdy grzeszymy, Ty raczysz wspomnieć na nas, i gdy my
grzechem naszym cios śmiertelny w Ciebie wymierzamy, Ty znowu nam rękę
podajesz i z tej zapamiętałości do opamiętania się nas przywołujesz, abyśmy się
starali i prosili Ciebie o uzdrowienie! Błogosławiony niech będzie tak łaskawy Pan i
błogosławione to wielkie Jego miłosierdzie! Niech Mu będą dzięki i uwielbienie
wieczne za takie miłościwe Jego zmiłowanie!
2. O duszo moja, błogosław na każdy dzień tego Boga wielkiego! Jak to być może, by
kto przeciwko Niemu powstawał? O jakże srogim potępieniem będzie sama wielkość
łaski dla tych, którzy ją odrzucili! Ty sam, Boże mój, racz temu nieszczęściu zaradzić!
O synowie człowieczy, dopókiż twardego serca będziecie? Dopókiż nieczułością
waszą odpychać będziecie tego najsłodszego Jezusa? Jakże to, czy może sądzicie, że
złość wasza powstanie przeciw Niemu! O nie! Życie człowieka przemija jak kwiat
polny, a potem przyjdzie Syn Panny i wyda straszliwy swój wyrok. O wszechmocny
Boże mój! Kiedy wiemy, że Ty nas sądzić będziesz, czemuż nie staramy się o to,
czego nam koniecznie potrzeba, abyś w oną godzinę był nam Sędzią łaskawym? Lecz
któż by dla swej sprawy nie życzył sobie tak świętego i sprawiedliwego Sędziego?
Błogosławiony, kto w oną straszną chwilę z radością będzie mógł Cię powitać, Boże i
Panie mój! Lecz kogo Ty, Panie, podniosłeś z upadku, kto przejrzał i poznał, jak
nędznie gubił siebie dla marnej rozkoszy, i teraz już niezłomne ma postanowienie we
wszystkim, aż do końca czynić wolę Twoją, ufny w pomoc Twojej łaski, która go nie
zawiedzie (bo Ty, Boże serca mego i Dobroci nieskończona, nigdy nie opuszczasz
tych, którzy Cię miłują, i wzywającemu Ciebie zawsze odpowiesz), jakim sposobem,
Panie, może on jeszcze żyć, nie umierając każdej chwili na wspomnienie, że taki
skarb najdroższy, jakim jest otrzymana na Chrzcie niewinność, bezpowrotnie
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
5
postradał? Ciągle umierać ze wstydu i z żalu, to dla niego życie najlepsze. Ale dusza,
tkliwie miłująca Ciebie, jak zdoła to wytrzymać?
3. Ach, przebacz, Panie, nierozum tego pytania! Snadz wyszły mi z pamięci Twoje
wielmożności i zmiłowania! Bo przecież dla grzeszników na ten świat przyszedłeś i
okupem wielkim nas odkupiłeś i za fałszywe uciechy nasze zapłaciłeś taką okrutną
męką i krwawym biczowaniem! Oczy Twoje dopuściłeś zakrywać szydercom na
uleczenie ślepoty mojej i za próżności moje dałeś głowę Twoją zranić koroną
cierniową! O Panie, Panie! Wszystko to duszy miłującej Ciebie, nowego tylko żalu
dodaje! Ta jedna tylko pozostaje mi pociecha, że tym głośniej będzie sławione na
wieki Twoje miłosierdzie, im jawniej przed całym światem będą odkryte moje złości!
Nie wiem jednak, czy jaka pociecha zdoła kiedy uśmierzyć ten żal i moją boleść,
dopóki nie przyjdzie ten dzień, kiedy w radości oglądania Ciebie na zawsze, utoną
wszystkie nędze tej śmiertelności.
Rozdział 4
Rozdział 4
Uznanie swej nicości. Myśląc o wiecznym szczęściu oglądania Boga, pragnie coś czynić, by
sobie to szczęście wysłużyć. Czuje jednak dobrze, że wszystkie jej uczynki są niczym przed
obliczem Boga. Ufa jednak, ze Bóg jej dopomoże i nigdy jeszcze nie zwątpiła w Jego dobroć.
1. Czuję, Panie mój, że dusza moja ulgę znajduje i uspokojenie na wspomnienie tej
rozkoszy, którą cieszyć się będzie, jeśli z miłosierdzia Twego dostąpi szczęścia
cieszenia się Tobą na wieki. Ale pierwej chciałaby służyć Tobie, jak Ty, służąc jej,
nabyłeś dla niej to szczęście. Cóż pocznę, Panie mój? Co zdołam uczynić dla Ciebie,
Boże mój? O, jakże pózno zapaliły się pragnienia moje, a Ty Panie, jak wcześnie
począłeś starać się o mnie, pobudzać i wzywać mię, abym się wszystka oddała Tobie!
Czy może kiedy opuściłeś, Panie, nędzarza, albo odwróciłeś się od mizernego
żebraka, pragnącego zbliżyć się do Ciebie? Czy może mają jakie granice
wielmożności Twego miłosierdzia i wspaniałość Twoich darów? O Boże mój,
Miłosierdzie moje! Jakże jasno dzisiaj możesz tę boską Twoją szczodrobliwość
objawić na mnie, Twojej służebnicy! Wszechmogący jesteś, Boże wielki! - Teraz, jeśli
zechcesz, okaże się, czy dusza moja nie łudzi siebie, gdy z żalem patrząc na czas
stracony, z otuchą jednak ufa, że Ty mocen jesteś, Panie, w jednej chwili to sprawić,
że wszystką stratę odzyska, choć po ludzku zdaje się inaczej, bo czasu straconego
nikt nie przywoła na powrót. Bądz błogosławiony, Boże mój!
2. O Panie, wyznaję nieskończoną moc Twoją! Wszak jesteś wszechmogący i cóż
może być niemożliwe Temu, który wszystko może? Chciej, Panie mój, chciej tylko,
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
6
bo jakkolwiek jestem nędzna, przecież mocno wierzę, że Ty możesz, cokolwiek
chcesz, i im większe są te dziwne sprawy Twoje, o których słyszę, i im pewniej wiem,
żeś Ty mocen uczynić jeszcze większe, tym mocniej utwierdza się moja wiara, tym
ufniej wierzę, że uczynisz to, o co Cię błagam! Cóż w tym dziwnego, że
Wszechmogący cuda może czynić i czyni? Przy wszystkich nędzach moich, Ty wiesz,
że nigdy w życiu moim nie było tej chwili, bym nie uznawała wszechmogącej Twojej
potęgi i nieskończonego Twego miłosierdzia. W tym przynajmniej racz mi to, Panie,
policzyć w zasługę, nie obraziłam Ciebie! Przywróćże mi, Boże mój, czas stracony,
dając mi Twoją łaskę na teraz i na przyszłość, abym się ukazała przed Tobą
obleczona w szaty godowe, wszak możesz to uczynić, jeśli zechcesz!
Rozdział 5
Rozdział 5
O ufności w Bogu. Chce prosić Boga o łaski potrzebne dla utoczenia duszy, ale widzi całą
nędzę swoją. Ufa jednak, że otrzyma o co prosi, nie dla swych zasług, ale z samej dobroci
Boga i dla tej miłości, jaką Go kocha, miłość bowiem nadaje wartość jej prośbom.
1. O Panie mój, jak ośmieli się jeszcze prosić Ciebie o łaski, kto tak jak ja, zle Tobie
służył, i tak nie umiał zachować tego, coś mu Ty użyczył? Na jaką wiarę może
jeszcze zasługiwać, kto tyle razy Ciebie zdradził? Cóż więc pocznę, o Boski
Pocieszycielu strapionych i Lekarzu każdego, kto u Ciebie szuka lekarstwa? Czy
może lepiej będzie, że zamilczę o moich potrzebach, czekając, aż Ty im sam
zaradzisz? Z pewnością nie, bo wiedząc, jaką będzie mnogość tych naszych potrzeb, i
jaką to będzie ulgą dla nas, gdy się z nimi wynurzymy przed Tobą, Ty, Panie mój i
rozkoszy moja, kazałeś nam, byśmy Ciebie prosili, obiecując, że nas wysłuchasz.
2. Przychodzi mi nieraz na myśl skarga owej świętej niewiasty, Marty. Sądzę, że nie
skarżyła się tylko na siostrę swoją, ale zapewne najwięcej to ją bolało, że sądziła, iż
Ty Panie, jej nie żałowałeś pracą obarczonej i mało dbałeś o to, by zostawała przy
Tobie. Zdawało się jej, że nie tyle ją miłujesz, co jej siostrę, i to gorzej musiało jej
dolegać niż trud samej pracy. Trud ten bowiem podejmowała z wielkiej dla Ciebie
miłości, a miłość wszelki trud zamienia w pociechę. Jasno to widać z tego, że nie do
siostry się zwraca ze swoją skargą, ale wszystek żal swój przed Tobą, Panie, wylewa i
swoją miłością ośmiela się robić Ci wymówkę, że nie dbasz o nią. I odpowiedz Twoja
także zdaje się to stwierdzać, że słowa jej wypływały z tego zródła miłości. Miłość
bowiem tylko nadaje wartość wszystkiemu, i to jest owo jedno, czego potrzeba, by
była tak wielka, iżby żadna rzecz na świecie nie zdołała powstrzymać jej od
miłowania. Lecz jakże miłość nasza, Boże mój, może być tak wielka, jakiej
Umiłowany jest godzien, jeśli Ty z nią w jedno nie połączysz tej miłości, jaką mnie
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
7
miłujesz? Cóż więc? Mam się żalić i ja z tą świętą niewiastą? Nie daj Boże, żadnego
nie mam do żalenia się powodu. Zawsze mi Bóg i wiele większe okazywał dowody
miłości, niż sama o nie prosić albo pragnąć umiałam. Nie mam więc na co się żalić,
chyba tylko na tę zbytnią Twoją dobroć, z jaką tak długo mię, Panie mój, znosiłeś. O
cóż tedy ma prosić jeszcze takie nędzne, jak ja, stworzenie? Daj mi - powiem Ci ze
świętym Augustynem - daj mi, Boże mój, co bym Ci mogła dać na wypłacenie się
Tobie, choć w cząstce jakiej, z tego mnóstwa, com Ci winna. Pomnij, że jestem
dziełem rąk Twoich, a ja niech pamiętam i coraz lepiej poznaję, że Ty jesteś moim
Stworzycielem, abym Cię coraz więcej miłowała.
Rozdział 6
Rozdział 6
Nie ma miłości bez cierpienia. Choć życie się jej dłuży, choć wydaje się gorzkie i długie, choć
śmierć uważa za upragnione uwolnienie z więzów ciała, jednak chce żyć, pracować i cierpieć
tak długo, jak długo Bóg zechce. Wygnanie to bowiem ziemskie uważa jako pokutę za
popełnione winy.
1. O rozkoszy moja. Panie wszystkiego stworzenia i Boże mój! Dopókiż jeszcze będę
czekała szczęśliwości oglądania Twego oblicza? Jaki dasz ratunek duszy, która nie
może znalezć na tej ziemi odpoczynku poza Tobą? O życie długie! O życie gorzkie! O
życie bez życia! O samotności najsamotniejsza! O cierpienie bez lekarstwa! Kiedyż,
Panie, kiedyż? Co pocznę, Dobro moje, co pocznę? Może mam pragnąć nie pragnąć
Ciebie? O Boże mój i Stworzycielu mój, który serce przeszywasz, a grot w nim nie
wyciągnięty zostawiasz, ranisz, a znaki rany niewidomymi czynisz, zabijasz, a
zabijając, życia dodajesz i czynisz co chcesz, Panie mój, bo wszechmogący jesteś! I
chcesz, mój Boże, by taki nędzny robak zniósł i wytrzymał rzeczy tak sobie
przeciwne? Niech tak będzie. Boże mój, skoro Ty tak chcesz; ja niczego nie chcę, jeno
Ciebie!
2. Lecz, o Stwórco mój, od bólu wielkiego jęk się z piersi dobywa i skarga na to, na co
nie ma rady, póki Ty nie zaradzisz! I dusza w tym dusznym więzieniu zamknięta,
pragnie swego wyzwolenia, a przy tym jednak pragnie ani na włos nie odstąpić od
tego, czego Ty chcesz. - O Chwało moja, czyń co chcesz: albo potęguj ból duszy,
mnożąc w niej miłość, albo od razu połóż mu koniec i zabierz mię do siebie! O
śmierci, śmierci, nie wiem, jak można bać się ciebie, kiedy w tobie jest życie! Lecz kto
zmarnował część życia swego nie miłując Boga, jakże się ma nie bać ciebie? A ja
właśnie tak postępowałam, czegóż tedy tak się dopraszam, czego tak pragnę? Kto
wie, może zasłużonego, ach, jak zasłużonego karania za moje winy? Nie dopuszczaj
tego, o Ty, jedyne Dobro moje! Pomnij, jak drogo Cię kosztowało moje odkupienie!
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
8
3. O duszo moja! Daj już, daj spełnić się woli twego Boga! Tego tylko tobie potrzeba!
Służ Jemu i ufaj w Jego miłosierdziu, że uleczy twój ból, gdy pokuta za winy twoje
choć nieco uczyni cię godną odpuszczenia. Nie pragnij wesela bez cierpienia. Ale i
tego, o Panie i Królu mój prawdziwy, nie zdołam, jeśli mię Twoja boska ręka i
wielmożność łaską swoją nie wspomoże. Za jej pomocą zdołam wszystko.
Rozdział 7
Rozdział 7
Współżycie z Bogiem. Podziwia dobroć Boga, którego rozkoszą jest mieszkać z synami
człowieczymi. Bóg w swym wiecznym życiu w łonie Trójcy Świętej był szczęśliwy, nic Mu
nie brakowało. Chciał jednak przypuścić człowieka do współuczestnictwa w swym szczęściu,
by się okazała nieskończoną Jego dobroć. Prosi Go więc, by nic jej nie zdołało odłączyć od Jego
miłości.
1. O nadziejo moja, Ojcze mój, Stwórco, Panie i Bracie mój prawdziwy! Gdy
wspomnę na te słowa Twoje, którymi nas upewniasz, iż "rozkoszą Twoją, mieszkać z
synami człowieczymi", dusza moja wielce się raduje. O Panie nieba i ziemi! Jakież to
słowa, i któryż grzesznik, słysząc je, może jeszcze tracić otuchę? Czy brak Ci może,
Panie, z kim byś używał rozkoszy, że szukasz sobie takiego, jak ja, nędznego robaka?
Wszak w chwili, gdy Syn Twój przyjmował chrzest w Jordanie, słyszany był nad
Nim ten głos z nieba, że "masz upodobanie w swoim Synu. A więc wszyscy my,
Panie, mamy być na równi z Synem Twoim? O, jakiż to nadmiar miłosierdzia, jaki
ogrom łaski, na którą nigdy nie mogliśmy zasłużyć! I może jeszcze człowiek
śmiertelny o tym wszystkim nie pamiętać i zapominać tej Twojej łaskawości i swojej
godności? O Panie Ty, który wszystko wiesz i znasz serce człowieka, wspomnij na tę
wielką nędzę naszą i wejrzyj litościwie na naszą ułomność!
2. O duszo moja, rozważaj tę wielką rozkosz miłości, jaką ma Ojciec, poznając Syna
swego, i Syn, Ojca swego, i zapał święty, z jakim Duch Święty z Ojcem i z Synem się
jednoczy! Żadna z trzech Osób nie może się odłączyć od tej miłości i od tego
poznania, bo wszystkie trzy jedną są istnością. Przedwiecznie te trzy Boskie Osoby
wzajemnie siebie poznają, wzajemnie siebie miłują, wzajemną i wspólną cieszą się
rozkoszą. Na cóż im potrzebna miłość moja? Na co jej żądasz ode mnie, Boże mój?
Co na niej zyskasz? Bądz błogosławiony, Boże mój, na wieki! Niechaj wszystko
stworzenie chwali Ciebie, Panie, bez końca, jak Ty jesteś bez końca!
3. Raduj się, duszo moja, bo choć słaba i nędzna miłość twoja, jest przecie ktoś, kto
miłuje twego Boga, jak tego jest godzien. Raduj się, że jest taki, który zna
nieskończoną dobroć i nieogarnione doskonałości Jego. Dzięki mu czyń, iż zesłał na
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
9
tę ziemię Jednorodzonego Syna swego, który Go tak zna, jak Syn zna Ojca. Pod taką
obroną, śmiało już możesz przystąpić do Niego i błagać Go, aby, gdy w boskiej
łatwości swojej raczy rozkoszą swoją zwać mieszkanie z Tobą, dał ci tę łaskę, by
żadna rzecz na świecie nie zdołała odłączyć cię od Jego miłości! By twoją rozkoszą
było radować się z wielmożności twego Boga i coraz lepiej poznawać, jak On jest
nieskończenie godny tego, by wszystko stworzenie chwaliło Go i miłowało! I z łaski
Jego, byś i ty choć w cząstce zdołała się do tego przyczynić, aby było błogosławione
imię Jego; byś prawdziwie z Przeczystą Matką Boga i Zbawiciela twego mogła
mówić: "Uwielbia dusza moja Pana".
Rozdział 8
Rozdział 8
Zaślepienie ludzkie. Bóg Wszechmogący, który stworzył wszystko i wszystkim włada,
pragnie, byśmy Go miłowali i daje nam swoje skarby. Ludzie jednak zapominają o tej dobroci
Boga i szukają ochłody w rzeczach niskich i grzesznych. Blagom Pana, by uzdrowił tych
zaślepionych, by ich wyrwał z toni zgubnej i nie dopuszczał tej zniewagi, by Nim gardzono.
1. O Panie Boże mój, jakże prawdziwie Ty masz słowa życia w których wszyscy, my
ludzie śmiertelni, znalezlibyśmy to szczęście, którego pragniemy, gdybyśmy u
Ciebie szukać go chcieli! Lecz to dziwne. Boże mój, że nie pomnimy na Twoje słowa,
zarażeni tym nierozumem i tą chorobą, które są skutkiem złych uczynków naszych!
O Boże mój! Boże, Boże Sprawco wszystkiego stworzenia! Czymże jest cały ten świat,
w porównaniu z tym mnóstwem niezliczonych światów, które mógłbyś stworzyć,
gdybyś chciał? Wszechmogący jesteś i niepojęte są sprawy Twoje. Sprawże to, Panie,
by nigdy mi z pamięci i z myśli nie wyszły słowa Twoje.
2. Ty mówisz: "Przyjdzcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a
Ja was pokrzepię". Czegóż jeszcze chcemy, Panie? O co prosimy? Czego szukamy?
Czegóż ludzie na świecie chcą, gdy grzeszą i giną? - jeno ochłody. O Boże, Boże
wielki! Co znaczy ta tajemnica, gorzkich łez godna? O jakież to straszne zaślepienie,
szukać szczęścia i ochłody w tym, w czym niepodobna ich znalezć! Zlituj się,
Stworzycielu, nad stworzeniami Twymi! Wszak widzisz, że sami siebie nie
rozumiemy i nie wiemy, czego chcemy! I z tym, czego pragniemy, sami siÄ™
rozmijamy! Oświeć nas, Panie! Widzisz, że więcej nam potrzebne oświecenie, niż
ślepemu od urodzenia, którego Ty uzdrowiłeś. Tamten pragnął ujrzeć światło, a nie
mógł, my dziś go ujrzeć nie chcemy. O ślepoto nie uleczona! Tu, Boże mój, potrzeba,
by się okazała wszechmogąca potęga Twoja, tu właśnie miejsce nieskończonego
miłosierdzia Twego!
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
10
3. O Boże mój prawdziwy, wiem, jak dziwna to rzecz, o co Cię proszę, byś miłował
tych, którzy Ciebie nie miłują, byś otworzył tym, którzy nie kołaczą, byś zdrowie
przywrócił tym, którzy kochają się w słabości swojej i robią, co mogą, aby ją jeszcze
pogorszyć! Ale powiedziałeś, Panie, żeś przyszedł szukać grzeszników, oto ich masz,
oto prawdziwi grzesznicy! Nie patrz na naszą ślepotę, Boże mój, jeno na te zdroje
krwi, które Syn Twój za nas przelał. Im złość uporniejsza, tym wspanialej niech nad
nią zajaśnieje Twoje miłosierdzie! Pomnij, Panie, żeśmy Twoje stworzenia. W Twojej
dobroci i w Twoim miłosierdziu racz nas wspomóc!
Rozdział 9
Rozdział 9
O upaleniu duchowym. Wiele dusz pali się w ogniu namiętności i grzechu. Prosi dla nich o
wodę zbawienia i pragnie gorąco, by się nie zgubiły w tych płomieniach. Porywa ją inny
ogień, ogień Bożej miłości i w tym ogniu chce spłonąć. Rany Boskiego Zbawcy są zródłami
orzezwiającego napoju miłości i pokrzepienia w znoju życiowym.
1. O litościwy, o miłościwy Panie duszy mojej! Ty jeszcze mówisz: "Jeśli kto jest
spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije". Jakże by nie miał cierpieć wielkiego
pragnienia, kto żywcem się pali w płomieniach pożądliwości tych nędznych rzeczy
ziemskich? Bardzo i bardzo potrzebna takiemu woda, aby nie spłonął do szczętu!
Wiem, o Panie mój, że w wielkiej dobroci Twojej żadnemu tej wody nie odmówisz!
Sam to obiecałeś, a słowo Twoje nie zwodzi. Ale jeśli oni zapaleńcy, wzrósłszy wśród
tego ognia i do niego przywykłszy, już upalenia jego nie czują i w zaślepieniu swoim
ani się zdołają opamiętać - jaki na to sposób, Boże mój, jaki jeszcze może być dla nich
ratunek? Wszak Ty, Panie, po to przyszedłeś na świat, abyś takim upadkom zaradził!
Wspomóż więc, Panie, bo im trudniej tu zaradzić, tym jawniej okażesz wielkość
zmiłowania Twego. Wejrzyj, Boże mój i zobacz, jak co dzień rośnie potęga Twoich
nieprzyjaciół. Miej litość nad tymi, którzy sami nad sobą nie mają litości! Kiedy
nieszczęsne zaćmienie umysłu i serca już do tego ich przywiodło, że nie chcą przyjść
do Ciebie, Ty, Boże mój, przyjdz do nich! W ich imieniu o to Cię proszę i wiem, że
skoro się opamiętają, wejdą w siebie i zakosztują Ciebie; jeszcze wstaną z martwych
ci umarli.
2. O Życie, które wszystkich ożywiasz! Nie odmawiaj i mnie tej wody najsłodszej,
którą obiecujesz każdemu, kto jej pragnie. Ja pragnę jej, Panie, i proszę o nią i idę do
Ciebie! Nie ukrywaj siÄ™ przede mnÄ…, bo wiesz, jak bardzo mi Ciebie potrzeba i jako
Ty sam jesteÅ› prawdziwym lekarstwem dla duszy, przez Ciebie zranionej! O Panie,
jakże różne są rodzaje ognia w tym życiu! O jakże słusznie powinniśmy ciągle żyć w
bojazni! Jest ogień, który pożera duszę i jest ogień, który ją oczyszcza, aby żyła i
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
11
wiecznie cieszyła się posiadaniem Ciebie, O, żywe zródła ran mojego Boga! Jakże
hojne i przeobfite czerpałby z was na każdy dzień pokrzepienie dla duszy swojej, jak
bezpiecznie postępowałby wśród niebezpieczeństw tego nędznego życia - kto by co
dzień spragnionym sercem usta swe do was przykładał i starał się napawać wnętrze
swoje tryskajÄ…cymi z was boskimi zdrojami!
Rozdział 10
Rozdział 10
O śmierci grzechowej. Jakże skorzy są ludzie do obrażania Boga! Często ta ich zuchwałość
powstaje z tego, że pamiętają tylko o miłosierdziu Boga, a nie pamiętają o Jego
sprawiedliwości. Lituje się nad Chrystusem, którego ludzie na nowo biczują grzechami, ale
nie mniej czuje litość nad smutnym stanem tych nieszczęśliwych, którzy idą na zatracenie. -
Jakże straszną będzie ich śmierć i męki. - Błaga Boga o litość nad nimi.
1. O Boże duszy mojej, jakże skorzy jesteśmy do obrażania Ciebie! Ty zaś, jakże skory
jesteś do przebaczania nam! Skąd w nas, Panie, taka bezrozumna zuchwałość? Czy
nie stąd, że wiemy, jak wielkie jest miłosierdzie Twoje, a nie chcemy pamiętać na to,
jak nieubłaganą jest sprawiedliwość Twoja? "Ogarnęły mię boleści śmiertelne". O,
jakaż to zabójcza złość grzechu, że starczyło jej na zadanie Bogu śmierci, wśród
takich boleści! I jakże prawdziwie ogarniony jesteś, Boże mój, tymi boleściami
śmierci! Gdziekolwiek się obrócisz, wszędzie one Cię dręczą; ze wszystkich stron
zadają Tobie rany śmiertelne.
2. O chrześcijanie! Czas już, byście powstali w obronie waszego Króla i stanęli przy
Nim w tym wielkim Jego osamotnieniu! Mała tylko garstka wiernych przy Nim
pozostała, a niezliczona jest gromada tych, którzy przeszli na stronę Lucyfera. I co
gorsza jeszcze, wielu ich zewnętrznie podaje się za Jego przyjaciół, a po kryjomu
sprzedają Go, żadnego prawie nie ma, komu by mógł zaufać. O, Przyjacielu
prawdziwy, jakże zle Ci się odpłaca, kto Cię zdradza! O chrześcijanie, ilu was jest
godnych tego miana, stańcie przy waszym Bogu i płaczcie z Nim! Nie nad samym
bowiem Aazarzem wylewał On litosne łzy swoje, ale i nad wszystkimi, po wszystkie
wieki, grzesznikami, którzy, głusi na wołający ich wielki głos boskiej miłości, gardzą
ofiarowaną im łaską zmartwychwstania i nie chcą wyjść ze swoich grobów. I moje
grzechy także i tyle win, które przeciwko Tobie, o Dobro moje, popełniam, jasno
wonczas stały obecne przed oczyma Twymi. Niech im już będzie koniec. Panie!
Niech już będzie koniec wszystkim grzechom i moim i wszystkich grzeszników!
Wskrześ już tych umarłych! Niech głos Twój, Panie, z taką potęgą zabrzmi w ich
uszach, bo wróciło w nich życie, choć nie proszą o nie, by głosem tym ożywieni,
wyszli z ciemności grzesznych uciech.
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
12
3. I Aazarz nie prosił Ciebie, byś go wskrzesił. Wskrzesiłeś go na prośbę niewiasty
grzesznicy. Oto i dziś klęczy przed Tobą takaż, i nierównie większa, grzesznica!
Niech zaświeci nad nami Twoje miłosierdzie! Proszę Cię o to, choć taka nędzna, za
tymi, którzy Cię prosić nie chcą. Ty wiesz, Królu mój, jaką mękę cierpię, gdy widzę
ich tak niepomnych na te straszliwe męki, jakie cierpieć będą bez końca, jeśli się do
Ciebie nie nawrócą! O, wy wszyscy, zatopieni w rozkoszach i w uciechach, nawykli
czynić we wszystkim tylko wolę swoją, miejcież litość nad sobą! Pomnijcie, co was
czeka, gdy niezadługo skończy się panowanie wasze, i staniecie się na zawsze, na
wszystkie wieki, bez końca, niewolnikami, wydanymi na pastwę wszystkich złości
piekielnych. Pomnijcie, że dziś jeszcze prosi was Ten, który, jeśli Go nie usłuchacie,
może jutro już wyda na was wyrok potępienia! Nie ma bowiem ani jednej chwili,
której byście mogli być pewni, że jeszcze żyć będziecie! O zatwardziałości serc
ludzkich! Ty, Boże mój, racz ją zmiękczyć, według nieskończonego miłosierdzia
Twego!
Rozdział 11
Rozdział 11
O katuszach piekła. Jakże straszne będzie położenie duszy, która tu żyła w wygodach i
przyjemnościach, gdy zostanie wtrącona w otchłań mąk wiekuistych! Ciemności jej nie
rozświetli żaden promyk nadziei, bo cierpienia jej będą bez końca. Jakże zaślepieni są ludzie,
że o tym nie chcą pamiętać i dla przemijających rozkoszy zaprzepaszczają całą swą wieczność.
Nawołuje ich do opamiętania i blaga dla nich zmiłowania dla zasług Jezusa Chrystusa, który
za nich umarł na krzyżu.
1. O wielki Boże, wielki Boże! Jakaż to niewypowiedziana męka dla mnie, gdy
wspomnę, co się będzie działo w duszy, która tu na ziemi całe życie swoje otoczona
była i pieszczona względami, przywiązaniem, usługami, szacunkiem, wygodami i
przyjemnościami, gdy nagle, w chwili śmierci ujrzy siebie zatraconą na zawsze z
jasnym poznaniem, że zatraceniu jej nigdy nie będzie końca! Wtedy już nie będzie w
jej mocy zamykać oczy (jak to rozmyślnie czyniła za życia, na te prawdy wiary),
które ją tam całą grozą oczywistej pewności swojej przytłoczą! I stanie na progu
wieczności odarta z wszystkiego, w czym się lubowała, oderwana siłą od swoich
rozkoszy, których ledwo, jak jej się będzie zdawało, zdążyła zakosztować (i słusznie
tak jej się będzie zdawało, bo wszystko, co się kończy z tym życiem, jest jako oddech,
który wychodzi z ust człowieka i znika). I wtedy ujrzy się otoczona ohydną, bez
serca ni litości zgrają potępionych, z którymi będzie cierpiała wiecznie! I będzie
wrzucona do onego jeziora cuchnącego, pełnego gadów, ubiegających się między
sobą, który jej ukąszeniem swoim więcej bólu zada! I będzie pogrążona w
przerażających ciemnościach, w których nic rozróżnić nie zdoła, jeno to, co jej
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
13
przyczyni udręczenia i męki. I nigdy innego światła nie ujrzy, jeno ponure, bez
jasności, płomienie! O, jakże mdły i nieudolny ten opis, w porównaniu z
rzeczywistością!
2. O Panie! Któż to takim gęstym błotem zaślepił oczy tej duszy, że nie widziała tej
otwartej przed nią przepaści, aż teraz dopiero, gdy już bezpowrotnie w nią wpadła?
O Panie, kto jej tak zamknął uszy, że nie słyszała tego, co jej tyle razy mówiono o
okropności i wieczności tej męki? O życie, bezprzestannie umierające! O męko
wieczna! O męko bez końca! Jakim cudem nie lękają się ciebie te dusze, tak
pieszczące swoje ciało, że lękają się twardej dla niego pościeli?
3. O Panie Boże mój! Płaczę nad tym, że był czas w życiu moim, kiedym tych prawd
nie rozumiała. Ale dzisiaj, gdy widzisz, Boże mój, jaką boleść czuję na widok tego
mnóstwa dusz zaślepionych, błagam Cię Panie, niech choć jedna z nich przejrzy!
Choć jedną z nich oświeć, aby przez nią przejrzeli inni! Nie dla mnie to uczyń, Panie,
bom tego niegodna, ale dla zasług Twego Syna! Wejrzyj na Jego rany i jak On
odpuścił tym, którzy Mu je zadali, tak i Ty zmiłuj się i racz nam przebaczyć!
Rozdział 12
Rozdział 12
O niewdzięczności. Zuchwałość tych, którzy się ośmielają obrażać Boga, przechodzi wszelką
miarę. Zapoznają oni dobrodziejstw Bożych i jak obłąkani szukają śmierci, i zguby własnej.
Lękają się szatana i ulegają mu, a nie lękają się Boga, który ich kiedyś sądzić będzie z
nieubłaganą surowością. Nawołuje do opamiętania się, do wejścia w siebie, do przypomnienia
sobie Męki Chrystusowej, by w ten sposób obrzydzić grzech, a rozbudzić w sobie miłość ku
Bogu.
1. O Boże mój, prawdziwa Mocy moja! Jak to się dzieje, że do niczego nie mamy
odwagi, a mamy ją przeciw Tobie? Do walki z Tobą wytężają wszystkie siły swoje
synowie Adamowi. Gdyby nie to, że rozum mają zaślepiony, bez wątpienia nie
ważyliby się, choćby mieli w swoim ręku zebraną wszystką potęgę tego świata,
porwać się przeciw swemu Stwórcy i nieustającą wojnę wydawać Temu, który
mocen jest w jednej chwili strącić ich do przepaści. Ale w swoim zaślepieniu, jak
szaleni szukają śmierci wyobrażając sobie, że znajdą życie; zupełnie jak ludzie
pozbawieni rozumu! Cóż zdołamy uczynić, Boże mój, dla tych nieszczęśliwych,
dotkniętych chorobą szaleństwa? Jakie dla nich znalezć lekarstwo? Powiadają, że
człowiek w malignie, choć wycieńczony chorobą, nadzwyczajnej siły nabiera, tak jest
i z tymi, którzy odstępują od Boga. Chorzy na duchu, zaślepieni w rozumie, martwi
w wierze, tym silniej miotają się w malignie złych pożądliwości swoich i wszystką
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
14
zapamiętałość swego szału obracają przeciw Tobie, najwyższemu Dobroczyńcy
swemu.
2. O Mądrości nieogarniona! Potrzeba tu było zaiste całej tej nieskończonej miłości,
jaką miłujesz Twoje stworzenia, byś mógł, o Boże, tak długo znosić tę szaloną
głupotę i tak cierpliwie czekać na nasze z tego szaleństwa wyzdrowienie! I sam
jeszcze o to się starasz, tyle różnych dróg i sposobów ku temu używając. Jest to
sprzeczność prawdziwie zdumiewająca, jak w jednymże człowieku mogą iść w
parze: taka nędzna niedołężność, z taką zapamiętałą zuchwałością! Gdy chodzi o
porzucenie jakiej okazji do grzechu, o uchylenie się od jakiego niebezpieczeństwa,
grożącego zgubą duszy - wtedy człowiekowi temu brak odwagi do zwyciężenia
siebie choćby w rzeczy najlżejszej i naprawdę wmawia w siebie, że chciałby, ale nie
może. A w tejże samej chwili grzesząc, może i ma odwagę i siłę czoło stawiać
ogromnemu Majestatowi Twemu, o Boże, i wyzywać taką straszliwą, jaką Ty jesteś
Potęgę! Co to znaczy, Dobro serca mego, co to znaczy? Kto jest ten, co ludzi w taką
siłę uzbraja? Czyż ten wódz piekielny, za którym oni do tej walki z Tobą występują,
nie jest Twoim niewolnikiem, czy nie jest okuty w kajdany ognia wiecznego? Jakoż
on jeszcze może powstawać przeciw Tobie? Jak, pobity na głowę, może jeszcze komu
odwagi dodawać? Jak może jeszcze iść kto z tym nędzarzem, wyrzuconym z
królestwa chwały wiecznej, odartym z wszystkiego bogactwa skarbów niebieskich?
Co może dać ten, który nic nie ma własnego, oprócz nędzy bez granic? Co to znaczy,
Boże mój, Stwórco mój? Skąd w ludziach taka odwaga przeciw Tobie, a takie
tchórzostwo wobec diabła? Gdybyś jeszcze Ty, Panie, nie obsypywał łaskami tych,
którzy Ci służą! Gdybyśmy jeszcze cokolwiek winni byli temu księciu ciemności!
Gdybyś Ty, Boże, nie ostrzegał nas, i nie ukazywał nam, jako wszelkie uciechy i
rozkosze, które on obiecuje, nie są czym innym, jeno fałszem i zdradą! Bo i czegóż
innego spodziewać się po tym, który naprzód był zdrajcą przeciw Tobie?
3. O jakaż to niepojęta ślepota, Boże mój! Jakaż to brzydka niewdzięczność. Królu
mój! Jakież to nie uleczone głupstwo i szaleństwo, byśmy czartu oddawali na usługi
to, co od Ciebie bierzemy! Byśmy za tę wielką miłość, którą Ty nas miłujesz,
odpłacali Tobie, miłując tego, który tak Ciebie nienawidzi i wiecznie nienawidzić
będzie! Byśmy po tej krwi, którą za nas przelałeś, po tych biczach i srogich bólach,
które poniosłeś, po tych mękach okrutnych, które wycierpiałeś, nie tylko nie
poczuwali siÄ™ do obowiÄ…zku pomszczenia (nie Ciebie, bo Ty pomsty nie szukasz. TyÅ›
wszystko odpuścił), pomszczenia chwały Ojca Twego takim sponiewieraniem Syna
Jego znieważonej, ale jeszcze, o zgrozo, przystając do piekielnego ich wodza za
towarzyszów i przyjaciół sobie obierali tych, którzy tak się z Nim obeszli! Jeśli nas
więc miłosierdzie Twoje nie wybawi, przywodząc nas do opamiętania i odpuszczając
nam przeszłe nieprawości nasze, rzecz jasna, że na wieki pozostaniemy w tym
ohydnym, jakie sami sobie obraliśmy, towarzystwie i na wieki będziemy podzielali z
tymi potępieńcami ich los okropny!
4. O synowie ludzcy, wnijdzcie w siebie! Wznieście oczy do waszego Króla: dziś
jeszcze znajdziecie Go łaskawym! Połóżcie już koniec tak bezbożnej złości!
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
15
Zapalczywość i siłę waszą obróćcie już przeciw temu wrogowi, który czyha na was,
aby was zgubić i wydrzeć wam dziedzictwo wasze. Wnijdzcie, wnijdzcie w siebie!
Otwórzcie już oczy! Wołaniem wielkim i ze łzami błagajcie, aby was oświecił Ten,
który jest światłością świata! Poznajcie już, na miłość Boga, co robicie, bo z
wytężeniem wszystkich sił waszych godzicie w Tego, na nowo krzyżujecie Tego,
który, aby wam życie przywrócić, własne życie oddał w ofierze! Zważcie to dobrze,
że On sam tylko mocen jest i chce obronić was od waszych nieprzyjaciół! A jeśli tego
wszystkiego nie dosyć, niechże starczy na powstrzymanie was choć ta prawda
niezawodna, że przeciwko wszechmogącej potędze Jego nic nie dokażecie i że
prędzej czy pózniej za tę straszliwą zuchwałość, z jaką Mu taką wzgardę
wyrządzacie, poniesiecie zasłużoną zapłatę w ogniu wiecznym. Czy może to was tak
przeciw Niemu ośmiela, że widzicie Go spętanego i związanego więzami tej miłości,
którą was miłuje? Cóż tedy gorszego od was uczynili bezecni oni Jego oprawcy? I oni
naprzód Go związali, a potem zadawali Mu bicze i rany!
5. O Boże mój, jakże Ty srogo cierpisz za tych, którzy tak mało boleją nad Twymi
boleściami! Przyjdzie czas, Panie, kiedy objawi się Twoja sprawiedliwość i wtedy się
okaże, czy surowość jej nie równa się wielkości Twego miłosierdzia! Przypatrzmy
się, chrześcijanie, zobaczmy i rozważmy to dobrze! Nigdy, nigdy nie zdołamy myślą
ogarnąć, ile jesteśmy winni Panu Bogu naszemu i jaka jest hojność i wspaniałość Jego
miłosierdzia! Jeśliż tedy równie wielka, jak miłosierdzie, jest Jego sprawiedliwość - o
biada! o biada! - jakiż będzie los tych, którzy zasłużą na to, aby się na nich spełniła i
okazała z całą straszliwą potęgą nieubłaganej surowości swojej?
Rozdział 13
Rozdział 13
O duszach błogosławionych w niebie. Podziwia ich szczęście, że za cenę krótkich cierpień,
zdobyły sobie szczęście wiekuiste. Prosi ich o wstawiennictwo, by dobrze umiała wykorzystać
skarby ukryte w Boskiej Eucharystii.
1. O dusze święte, które już cieszycie się szczęśliwością waszą bez obawy
postradania jej, i upojone rozkoszą domu Bożego bezprzestannie śpiewacie Panu
hymny uwielbienia, jakiż błogi los przypadł wam w udziale! Jakże słusznie
wznosicie bez przerwy wasze pienia chwały! Jakże wam szczęścia waszego zazdrości
dusza moja, iż już jesteście wyzwolone od tej boleści, jaką tu cierpieć musi, kto miłuje
Pana, na widok tych ciężkich zniewag i zelżywości, zadawanych Bogu mojemu w
tych nieszczęśliwych czasach! Na widok tej brzydkiej niewdzięczności, jaką Mu
ludzie za dobrodziejstwa Jego odpłacają i tej martwej ich obojętności na zgubę tylu
dusz, które szatan w przepaść wieczną porywa. O błogosławione dusze niebieskie!
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
16
Wspomóżcie nędzę naszą, wstawcie się za nami do miłosierdzia Boga naszego, aby
nam dał do serca kropelkę jaką waszych rozkoszy i zesłał do naszych dusz promień
jaki tego jasnego poznania, jakim wy siÄ™ cieszycie!
2. Ty sam, Boże mój, daj nam choć w cząstce zrozumieć tę ogromną wiekuistą
chwałę, zgotowaną tym, którzy mężnie potykają się w walkach tego nędznego,
krótkiego jak sen żywota! Uproście nam światło, o dusze miłością wieczną płonące,
abyśmy choć z daleka pojąć zdołali rozkosz i to szczęście, które was wciąż nową
radością upaja na myśl, że radość ta nigdy się nie skończy! O jakże nędzni jesteśmy,
Panie mój! Znamy dobrze te prawdy i wierzymy w nie, ale skutkiem tego, że nigdy
się nie zastanawiamy nad nimi, stają się one tak obce naszej duszy, jak gdybyśmy ich
nie znali i znać nie chcieli. O rodzaju samolubny, chciwy swoich tylko upodobań i
rozkoszy, aż tak nie rozumiesz własnego dobra, że nie chcesz poczekać czas krótki
na rozkosz przeobfitą i niewyczerpaną? I nie chcąc na nią poczekać rok jeden, może
dzień jeden, może jedną godzinę, może jedną chwilę tylko, wolisz utracić ją na
zawsze, rzucając się do tej nędznej uciechy, która ci się nasuwa na oczy i zmysły nęci!
3. O, jakże mało masz wiary u nas, Panie! Jakże wspaniałomyślniej Ty nam
zawierzyłeś! Jakże większe bogactwa i skarby nam powierzyłeś, gdy po onych
trzydziestu i trzech latach ubogiego, w trudach i cierpieniach, życia Twego Syna i po
onej tak okrutnej i żałosnej śmierci Jego, jeszcze i Jego samego nam oddałeś i to na
tyle lat i wieków naprzód, kiedy nas jeszcze nie było na świecie! A uczyniłeś to w
jasnym boskiej wszechwiedzy Twojej przewidywaniu, jak Ci siÄ™ za tÄ™ Å‚askÄ™ TwojÄ…
odpłacimy! I wszystka ta niewdzięczność nasza nie zdołała powstrzymać Twojej
miłości i uczyniłeś wszystko, co mogłeś, abyśmy, korzystając z tego skarbu, osiągnęli
to, co przez tego Twego Syna, u Ciebie, Ojcze miłosierdzia, możemy osiągnąć.
4. O wy, dusze błogosławione, któreście tak dobrze umiały z niego korzystać i za tę
cenę najdroższą takie sobie rozkoszne i niepożyte kupiłyście dziedzictwo - nauczcie
nas przykładem waszym, jak mamy cenić nad wszystko to dobro nieskończone, jak z
niego korzystać! Wspomóżcie nas waszą przyczyną i, kiedy tak blisko jesteście
zródła żywota, zaczerpnijcież z niego i dla nas wody żywej, bo giniemy tu z
pragnienia.
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
17
Rozdział 14
Rozdział 14
O sądzie Bożym. Przeraża ją myśl jak straszne będzie wejrzenie Chrystusa Sędziego na tych,
co tu się Go nie lękali i nadużywali Jego dobroci. Wszystkie cierpienia ziemskie niczym są w
porównaniu z utratą szczęścia wiecznego. Zachęca nas, byśmy się wszyscy starali kochać
Boga i strzegli skarbu naszej duszy, którym jest Chrystus.
1. O Panie, prawdziwy mój Boże! Kto Ciebie nie zna, nie miłuje Ciebie! O, jakże to
wielka prawda! Lecz biada, ach biada, Panie, tym, którzy znać nie chcą Ciebie!
Straszna jest godzina śmierci, lecz ach, Stworzycielu mój, jaki będzie strach w on
dzień, gdy sądzić będzie sprawiedliwość Twoja! Często rozmyślam o tym, Chryste
mój, jak słodkim, jak zachwycającym wejrzeniem oczy twoje spoczywają na tych,
którzy Ciebie miłują, na których Ty, Dobro moje, raczysz spoglądać z miłością. Jedno
takie wejrzenie, taką słodką radością napełniające duszę, którą przyjąłeś za swoją,
sądzę, że starczy za sowitą nagrodę po najdłuższych latach Twojej służby! O wielki
Boże, jak trudno o tym dać pojęcie ludziom! Ten tylko to zrozumie, kto już sam w
sobie doznał, "iż słodki jest Pan".
2. O chrześcijanie, chrześcijanie, pomnijcie, że ten wielki Bóg raczył was przybrać za
braci! Poznajcież Go, nie lekceważcie Go, bo jako wejrzenie Jego pocieszające jest dla
miłujących Go, tak płonie straszliwą zapalczywością dla tych, którzy Go prześladują.
O, czemuż tego zrozumieć nie chcemy, że grzech jest otwartą walką przeciw Bogu,
walką wszystkich zmysłów i wszystkich władz duszy? Im większą w kim te władze
mają bystrość i siłę, tym większą przez grzech wyrządzają zdradę swemu Królowi.
Ty wiesz, Panie, że samo wspomnienie o tym, czy w on straszliwy dzień sądu
ostatecznego nie ujrzę i ja zagniewanego na mnie boskiego oblicza Twego, większą
mię nieraz trwogą przerażało, niż wszelkie męki i okropności piekła. I jak zawsze
błagałam Twego miłosierdzia, tak i dziś błagam, byś mię uchował od tego
najstraszniejszego nieszczęścia! Co mię może spotkać na tej ziemi, co by się z tym
nieszczęściem równało? Wszystkie inne cierpienia i bóle ochotnie przyjmę; niech
przyjdą na mnie wszystkie razem, tylko od tej najsroższej niedoli wybaw mię, mój
Boże! Nie daj, bym kiedy odstąpiła od Ciebie, szczęśliwości moja! Nie daj, bym
pozbawiona była rozkoszy oglądania w pokoju boskiej piękności Twojej! Skoro
Ojciec Twój oddał nam Ciebie, niechaj nie tracę, Panie mój, tej perły, wszelką cenę
przewyższającej! Wyznaję to przed Tobą, Ojcze Przedwieczny, że zle jej strzegłam;
ale jeszcze, póki żyjemy na tym wygnaniu, da się ta szkoda naprawić. Panie, jeszcze
da się naprawić!
3. O bracia, o bracia, synowie tego Boga i Ojca naszego! Usiłujmy przebłagać Boski
Majestat Jego! Wszak On sam obiecał nam, że z żalem nawrócimy się do Niego, puści
w niepamięć nasze winy i nieprawości. O dobroci bez miary! Czegóż możemy
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
18
pragnąć więcej? Czy nie jest to łaska tak wielka, że niemałej potrzeba odwagi, aby o
nią prosić, że prawie niepodobna, prosząc o nią, nie wstydzić się takiej śmiałości?
Czas nam już, czas brać to, co sam nam daje do ręki miłościwy Ten Pan i Bóg nasz! I
kiedy On raczy żądać naszej przyjazni, któż jeszcze będzie miał serce odmówić jej
Temu, który nie wahał się wszystką krew swoją przelać dla nas i własne życie oddać
za nas w ofierze? Zważmy, że nie jest to rzecz małej wagi, czego od nas żąda, że dla
własnego dobra naszego musimy spełnić to Jego żądanie.
4. O Boże wielki, użal się twardości serc ludzkich! Użal się ich niepojętej ślepoty i
nierozumu. Straci kto szpilkÄ™ czy fraszkÄ™ jakÄ…, zginie mu czy ucieknie kanarek, z
którego żadnego nie miał pożytku, prócz przyjemności patrzenia na jego trzepotanie
się w klatce, a pocieszyć się nie może. A tutaj straci obiecane mu szczęście oglądania
wspaniałego, jak orzeł królujący w obłokach, Majestatu Bożego i posiadania
królestwa i rozkoszy bez końca, a nic o to nie dba! Co to znaczy? Jak to być może?
Pojąć tego nie mogę! O Boże wielki! Otwórz nam oczy, ulecz nierozumne serca
nasze.
Rozdział 15
Rozdział 15
Cierpienia duszy miłującej. Życie ziemskie staje się jej męką, gdyż pragnie ujrzeć Oblubieńca
w życiu wiecznym. Zgadza się jednak na wszystko, by spełnić wolę Umiłowanego, by Mu
dowieść swojej miłości.
1. Ach Panie, Panie! Jakże mi się dłuży to wygnanie! Jakie ciężkości znoszę, tęskniąc
do mego Boga! Cóż pocznie, Panie, dusza zatrzymana w tym więzieniu? O Jezu!
Jakże długie jest życie człowieka, choć mówią, że jest krótkie! Krótkie jest, prawda, w
porównaniu z tym życiem bez końca, na które tu sobie zapracować mamy, ale długie
jest, ach jak długie! - dla duszy pragnącej oglądać oblicze swego Boga! Jakie dasz jej,
Panie, lekarstwo na to cierpienie? Nie ma innego jeno to, by je znosiła dla Ciebie.
2. O słodkie odpocznienie miłośników mojego Boga! Nie uchylaj się od serca, które
Cię miłuje, bo przez Ciebie tylko może wzmagać się i uśmierzać zarazem ta męka,
którą sprawia Umiłowany w duszy do Niego tęskniącej! Pragnę być Tobie pociechą,
Panie, a pociecha moja, czuję to dobrze, nie polega na żadnym ze śmiertelnych, więc
Ty zapewne nie odrzucisz mego pragnienia! Oto mię masz, Panie! Jeśli potrzeba
tego, bym jeszcze żyła dla oddania Tobie jakiejkolwiek usługi, nie wzbraniam się od
pracy ani od żadnych cierpień, jakie by w tym życiu na mnie przyjść mogły. Tak ongi
świadczył się Tobie Twój miłośnik, św. Marcin, tak za nim i ja Ci powtarzam.
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
19
3. Lecz jakiż ból czuję, Panie! On miał uczynki, ja mam tylko słowa i na więcej
zdobyć się nie potrafię. Niech mi będą zaliczone przed boskim obliczem Twoim choć
te moje pragnienia! Czyńmy siebie wszyscy godnymi tego, byśmy mogli miłować
Ciebie, Panie! Kiedy już trzeba żyć, niechże będzie życie dla Ciebie, niech zginą już i
przepadną wszelkie pożądania i względy własne! Co może być godniejszego
pożądania, jaki może być większy zysk, nad szczęście zadowolenia Ciebie? O
zadowolenie duszy mojej, o Boże mój! - cóż ja uczynię, by Ciebie zadowolić, by Tobie
być przyjemną? Nędzne są usługi moje, choćbym ich najwięcej oddała mojemu Bogu.
Po cóż mi więc jeszcze zostawać w tej smutnej nędzy? Pytasz duszo: po co? Po to,
aby się spełniła wola Pańska! Bo jakiż może być większy zysk dla ciebie, duszo moja?
Czekaj więc, czekaj, "bo nie znasz dnia ani godziny". Czuwaj pilnie, wszystko prędko
przemija, choć tęsknota twoja wątpliwym ci czyni to, co jest pewne, i czas krótki -
długim. Pomnij, że im więcej walk tu przetrwasz, tym lepiej dowiedziesz, jak
miłujesz twego Boga! Tym hojniej też potem z Umiłowanym będziesz się cieszyła
rozkoszą i szczęśliwością, którym nie będzie końca.
Rozdział 16
Rozdział 16
Zapały i uniesienia miłości. Duszy zranionej Bożą miłością nikt nie przyniesie ukojenia tylko
sam Umiłowany. Od Niego bowiem pochodzi ta miłość, która ubezwładnia wszystkie władze
duszy, by w niej panował wyłącznie Boski Oblubieniec.
1. O Boże mój i Panie prawdziwy! Wielka to pociecha dla duszy, udręczonej w
osamotnieniu, gdy wspomni, że Ty jesteś wszędzie! Ale gdy zapał miłości i
gwałtowne tego bólu porywy więcej się wzmogą, cóż pomoże ta pociecha? Myśli
wtedy się plączą, rozum się ukrywa, a prawda ta pocieszająca jakby mgłą zachodzi.
Niczego już dusza nie rozumie, niczego nie widzi, tylko to jedno, że jest oddalona od
Ciebie! I nie ma takiego leku, który by uśmierzył ból tego oddalenia. Bo serce, gorąco
miłujące, nie chce żadnej rady ani pociechy, jeno od Tego, który ją zranił, od Niego
tylko czeka lekarstwa. Gdy zechcesz, Panie, prędko zagoisz tę ranę, którą sam
zadałeś, lecz dopóki tego nie uczynisz, daremnie spodziewać się zdrowia i wesela,
prócz tego jednego, jakie daje duszy samo cierpienie, dla tej miłości zniesione.
2. O Miłośniku prawdziwy! Jaką litością, słodyczą, jaką hojnością pociech i rozkoszy,
jakimi niewypowiedzianymi dowodami najczulszej miłości leczysz te rany, które
strzałami Twojej miłości zadałeś! O Boże mój, wszelkiego bólu i cierpienia osłodo!
Jakżeż nierozum mój, że jeszcze chcę dowodzić rzeczy tak oczywistej! Jakże być
może, by znalazły się jakie ludzkie środki na uzdrowienie duszy chorej od upalenia
ognia Bożego? Któż by zdołał zbadać, jak głęboko sięga ta rana i skąd pochodzi? I
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
20
czym by się dała uśmierzyć ta męka, tak bolesna zarazem i tak rozkoszna? Byłoby
niedorzecznością przypuścić tylko, by tak wzniosłe cierpienie mogło być uśmierzone
za pomocą rzeczy tak niskich, jakimi są wszelkie środki przez ludzi wymyślone.
Jakże prawdziwie mówi Oblubienica w Pieśni: "Miły mój dla mnie, a ja dla mego
Miłego, i Miły mój dla mnie", bo niepodobna, by taka miłość boska poczęła się z tak
niskiego zródła, jakim jest miłość moja.
3. Lecz jeśli tak jest niska, Oblubieńcze mój, jakimże sposobem sięga tak wysoko, że
nie zatrzyma się na żadnej rzeczy stworzonej, póki nie dosięgnie Stworzyciela
swego? Jak się to stało, że jestem miła i "ja dla mego Miłego"? O mój Boże, własna to
sprawa Twoja! Ty, prawdziwy Miłośniku mój, pierwszy wszczynasz tę nawałność
miłości! Początkiem walki bowiem jest ten niepokój, który wzniecasz w duszy, to
opuszczenie władz i zmysłów, które, szukając Ciebie, biegną po ulicach i rynkach,
zaklinając córki Jerozolimskie, aby im wskazały, gdzie jest ich Bóg. A skoro. Panie,
wszczęła się już bitwa, z kimże one walczyć mają, przeciw komu wystąpią - jeśli nie
przeciw Temu, który opanował tę twierdzę, w której mieszkały? Pan zajął najwyższy
szczyt duszy i wygnał je stamtąd, aby znów wróciły pokonywać Zdobywcę swego,
ale same znękane już pozbawieniem Jego obecności, rychło dają się zwyciężyć i samą
utratą wszystkich sił swoich tym skuteczniej walczą i składając broń przed Nim,
zwyciężają swego Zwycięzcę.
4. O duszo moja, jakąż to przedziwną walkę stoczyłeś w tym strapieniu twoim, która
się tak odbyła, jak ją tu opisałam! Już więc Miły mój dla mnie, a ja dla mego Miłego.
Któż teraz pokusi się rozdzielić i zgasić te dwa ognie, takim płomieniem płonące?
Próżny by był wysiłek, bo oba złączyły się z sobą i zamieniły się w jeden!
Rozdział 17
Rozdział 17
O pełnieniu woli Bożej. Bóg wie najlepiej, co jest najlepsze dla nas, więc o to jedynie
winniśmy się starać, by w nas spełniała się Jego wola święta. Wśród smutku i opuszczenia
dusza tęskni do Boga, dłuży się jej to ziemskie wygnanie, przeraża ją myśl, że może nie
wytrwać. Woła więc do Boga i cieszy się tą nadzieją, ze kiedyś przyjdzie dzień, w którym
spocznie na wieki. W milczeniu i nadziei czeka tego dnia.
1. O Boże mój! Mądrości nieskończona, bez miary ni granic i nad wszelki rozum
anielski i ludzki! O Miłości, która mię miłujesz więcej niż ja sama siebie miłować
zdołam! Czemu bym miała pragnąć czegoś więcej nad to, co Ty mi dać chcesz?
Czemuż bym miała wysilać się na błagania Ciebie o to, co bym chciała, kiedy
wszystko, cokolwiek obmyślić, czego pragnąć mogę, Ty naprzód znasz i wiesz. I to
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
21
nie tylko rzecz samą, ale i jej cel, a ja nie zawsze wiem, co mi jest pożyteczne. W
czym dusza moja korzyść upatruje dla siebie, w tym może by właśnie znalazła
szkodę. Jeślibym Cię prosiła o oddalenie ode mnie jakiego cierpienia, a cierpienie to
miałoby na celu wyćwiczenie mnie w umartwieniu, cóż by znaczyła taka prośba
moja? Jeślibym, przeciwnie, prosiła Ciebie, byś zesłał na mnie ten krzyż, może by mu
podołała słaba jeszcze i nieudolna cierpliwość moja? A chociażbym to zniosła, lecz
nie była jeszcze dość mocno utwierdzona w pokorze, mogłabym sądzić, że to ja
uczyniłam coś wielkiego, kiedy Ty sam, Boże mój, wszystko czynisz i sprawujesz!
Choć pragnę cierpieć więcej, nie chciałabym może ucierpieć na sławie, nie przez
wzgląd na własną cześć, ale ze względu na pożytek Twojej służby, do której
postradanie szacunku i poważania u ludzi mogłoby mi stawać na przeszkodzie. A
może właśnie to umniejszenie mojej sławy, z którego lękam się, by nie wynikła ujma
Twojej chwały, przeciwnie, korzyść mi przyniesie i okaże się skuteczną pomocą do
tego, czego pragnę, to jest do większego rozszerzenia Twojej chwały!
2. Wiele innych jeszcze mogłabym wymienić przykładów na dowód, że sama siebie
nie rozumiem. Ale kiedy wiem, że Ty, Panie, wszystko to widzisz, po co to mówię?
Po to, mój Boże, że gdy czuję dzisiaj, głębiej niż zwykle, gnębiącą mię moją nędzę i
zaćmiony, jakby mgłą zaszły, mój rozum, próbuję, czy za pomocą ręki i pisania jej nie
zdołam go odszukać. Bo nieraz, jak i dzisiaj, mój Boże, widzę siebie tak nędzną, słabą
i małoduszną, że zachodzę w głowę i pytam siebie, co się stało z tą służebnicą Twoją,
która, zdawało się, po tylu łaskach od Ciebie otrzymanych, dostatecznie już była
uzbrojona do potykania się z nawałnościami tego świata? Nie, Boże mój, nie! Nigdy
już nie będę polegała na żadnej rzeczy, której bym sama chciała dla siebie! Ty za
mnie chciej i ze mną czyń, cokolwiek pragniesz! Ja chcę również tego, bo wszystko
dobro moje w tym, bym czyniła Twoją wolę! Gdybyś Ty, Panie, chciał czynić moją i
spełniać wszystkie moje pragnienia i chęci widzę, że byłoby to moją zgubą.
3. O jakże mizerna jest mądrość śmiertelnego człowieka, jak niepewne wszelkie jego
przewidywania! Ty sam Twoją mądrością i opatrznością upatruj i podaj środki
potrzebne, aby dusza moja służyła Ci raczej wedle Twojego upodobania, a nie
mojego! Nie karz mnie, dając mi, czego chcę i pragnę, a czego by nie chciała Twoja
miłość, która niech wiecznie żyje we mnie. Niech już umrze to moje ja! Niech żyje we
mnie większy niż ja i lepszy dla mnie niżeli ja, abym Jemu służyć mogła. On niechaj
żyje i mnie ożywia! On niech króluje, a ja niech będę Jego niewolnicą; innej wolności
nie chce dusza moja. Jakże może być wolny, kto by obcym był Najważniejszemu?
Jaka większa i nędzniejsza niewola, nad niewolę duszy, która się wyłamała z rąk
swego Stwórcy? Błogosławiony, kto dobrodziejstwy miłosierdzia Bożego tak się
czuje związany, jakoby mocnymi łańcuchami, iż nie ma już władzy ani siły z nich się
wyzwolić. "Mocna jest jak śmierć miłość, twarda jak otchłań". O, kto by już doczekał
się ciosu śmiertelnego z ręki tej mocnej, jak śmierć, miłości! Kto by już ujrzał siebie
wrzuconym do tej otchłani miłości, bez żadnej nadziei wyjścia z niej, czyli raczej bez
obawy, by nie został kiedy jeszcze z niej wyrzucony! Lecz, ach, Panie! Póki trwa to
życie śmiertelne, zawsze jeszcze jest zagrożone życie wieczne!
św. Teresa od Jezusa
Wołanie duszy do Boga
22
4. O życie, wrogu szczęścia mojego! Ach gdybyż było wolno koniec tobie położyć!
Znoszę cię, bo znosi cię Bóg, utrzymuję ciebie, bo do Niego należysz, nie bądzże mi
przynajmniej zdrajcą, nie odpłacaj mi niewdzięcznością! Tymczasem jednak, ach,
Panie, jakże się przedłuża moje wygnanie! Krótki staje się czas choćby najdłuższy, o
ile jest ceną, za którą mamy kupić sobie Twoją wieczność; ale długi jest, i bardzo
długi każdy dzień, każda godzina temu, kto nie wie i w ciągłej jest obawie, czy
jeszcze Ciebie nie obrazi! O wolna wolo, nędzna niewolnico twojej wolności, jeśli nie
żyjesz przebita i przytwierdzona gwozdziami bojazni i miłości Tego, który cię
stworzył! O kiedyż nastanie ten dzień szczęśliwy, w którym ujrzysz siebie zanurzoną
w tym nieskończonym morzu prawdy najwyższej i już nie będziesz miała wolności
do grzechu, anibyś jej już nie chciała, bo będziesz bezpieczna od wszelkiej nędzy i
staniesz się uczestniczką natury i życia tego Boga!
5. On jest wiecznie i doskonale szczęśliwy, bo zna siebie i miłuje siebie, i cieszy się
sobą, i niepodobna, by było inaczej. Choć wszystko może, nie ma przecie i mieć nie
może tej wolności, bo ona byłaby zaprzeczeniem Jego boskiej doskonałości, by kiedy
mógł zapomnieć siebie, albo przestać miłować siebie. I ty, duszo moja, wówczas
wejdziesz do twego odpocznienia, gdy całą twoją istnością zjednoczysz się z tym
Dobrem najważniejszym i będziesz znała to, co On zna, i miłowała to, co On miłuje, i
tym się cieszyła, czym On się cieszy. Wonczas już ujrzysz utwierdzoną na zawsze
niestałą wolę twoją! Żadnej już odtąd zmiany w niej nie będzie, bo wszechmogąca
łaska Boga takie cudowne w tobie sprawi przemienienie, takie ci da doskonałe
uczestnictwo boskiej natury swojej, że już nie będziesz mogła zapomnieć o tym
Dobru najwyższym, ani zaprzestać choćby na chwilę cieszenia się nim, w
niewypowiedzianym zjednoczeniu z Jego miłością.
6. Błogosławieni, którzy są "zapisani w księdze życia". Lecz ty, duszo moja, jeśli i ty
masz być w liczbie tych błogosławionych, czemuś jest smutna duszo moja, i czemu
się trwożysz? Miej nadzieję w Bogu, bo jeszcze na tym wygnaniu wyznawać Mu
będę grzechy moje i zmiłowania Jego. I z tego dwojga razem złożę pienie
dziękczynienia z nieustającą tęsknotą ku Zbawicielowi mojemu i Bogu mojemu.
Może przyjdzie kiedy ten dzień, że będzie Mu "śpiewała chwała moja", by się nie
smuciło sumienie moje, bo żalu i bólu skruchy już tam nie będzie, gdzie ustanie
wszelkie wzdychanie i trwoga. A tymczasem, nim dzień ten przyjdzie, w milczeniu i
nadziei będzie moc moja. Wolę żyć i umierać w pożądaniu i oczekiwaniu żywota
wiecznego, niż posiadać na tym świecie wszystkie stworzenia, wszystkie dobra i
wszystko, co wraz ze światem się kończy. Nie opuszczaj mię, bo w Tobie, Panie,
nadzieję miałam, niech nie będę zawstydzona na wieki". Niechaj Tobie służę na
każdy dzień, a Ty czyń ze mną, co chcesz!
św. Teresa od Jezusa


Wyszukiwarka