019 06 (2)





B/019: R.Bugaj - Eksterioryzacja - istnienie poza ciałem









Wstecz / Spis
Treści / Dalej
ROZDZIAŁ V
Profesor William Crookes i Katie King
Przedstawię teraz, mało znane w Polsce, głośne badania para-psychologiczne
profesora Williama Crookesa, które ściśle łączą się z omawianym przez
nas tematem. Czytelnik polski był o nich poinformowany cząstkowo i niedokładnie,
wskutek czego uzyskał całkiem wypaczony i fałszywy ich obraz. Poniżej
przedstawią jedynie autentyczne i zweryfikowane materiały źródłowe.
Profesor William Crookes (1832
1919) był jednym z najwybitniejszych fizyków
i chemików. Studiował chemię w Królewskim Towarzystwie w Londynie. W dwudziestym
roku życia ogłosił znakomite prace o świetle spolaryzowanym; w rok później
został przyjęty do Królewskiego Towarzystwa Matematycznego w Londynie.
Wkrótce potem wyróżniono go, powierzając mu urząd przewodniczącego sekcji
meteorologicznej Królewskiego Towarzystwa w Oksfordzie. Mając dwadzieścia
siedem lat rozpoczął wydawanie czasopisma chemicznego "Chemical News",
które redagował prawie do końca życia. Wydawał również "Quarterly Journal
of Science". Opublikował wiele książek z Ziaikresu chemii, m.in. o analizie
chemicznej, o fabrykacji cukru z buraków, a także z innych dziedzin, jak
np. rozprawę o widmach świetlnych ciał niebieskich. Crookes jest wynalazcą
fotometru polaryzacyjnego, mikrospektroskopu oraz radiometru. Odznaczył
się w astronomii, przyczyniając się do postępów w fotografowaniu gwiazd,
napisał słynne rozprawy o fotografii księżyca (1855), za co uzyskał nagrodę
Królewskiego Towarzystwa w Londynie. Odkrył nowy pierwiastek zwany talem
(1861), a zastosowana przez niego metoda analizy widmowej umożliwiła innym
badaczom odkrycie cezu, rubidu i indu. Rząd angielski w 1871 roku wysłał
Crookesa do Oranu, aby tam wraz z innymi uczonymi badał zaćmienie Słońca.
Crookes był również wybitnym autorytetem w dziedzinie medycyny i higieny;
dowodzą tego prace o zarazach bydła. W roku 1863 wynalazł metodę analitycznego
amalgamowania za pomocą sodu. Sposób ten stosowany był przez długi czas
przy eksploatacji złota w Australii, Kalifornii i Ameryce Południowej.
Znakomite prace Crookesa nad promieniowaniem materii (1878) przygotowały
grunt do odkrycia promieni Roentgena. Crookes zbadał zjawiska występujące
podczas przepływu prądu elektrycznego przez silnie rozrzedzone gazy, w
1879 roku zaobserwował odchylenie strumienia elektronów i jonów przez
pole magnetyczne w zbudowanej przez siebie rurze wyładowczej. Badanie
promieniowania katodowego pozwoliło mu stwierdzić występowanie koło katody
słabo świecącego obszaru, nazwanego potem "ciemnią Crookesa". Odkrył scyntylacje
siarczku cynkowego pod wpływem cząstek alfa (spinitaryskop Crookesa).
W roku 1990 odkrył uran X (tor 234), co umożliwiło opracowanie teorii
rozpadu promieniotwórczego. Naukowe zasługi Crookesa wprowadziły go do
Królewskiego Towarzystwa wraz z nagrodą i złotym medalem. W roku 1880
francuska Akademia Nauk przyznała mu drugi złoty medal oraz nagrodę 3000
franków1.
W roku 1870 William Crookes zainteresował się metapsychiką. Stało się
to za sprawą wspomnianego już Towarzystwa Dialektycznego działającego
w Londynie, które po uzyskaniu pozytywnych wyników w wymienionej dziedzinie
zwróciło się do znakomitego uczonego z prośbą o przeprowadzenie dalszych
ścisłych badań. Crookes wyraził na to zgodę.
Należy podkreślić, że w tym czasie, wskutek niezwykłego rozwoju spirytyzmu,
opinia publiczna wielu krajów Europy i Ameryki domagała się wyjaśnienia
przyczyny i mechanizmu zjawisk paranormalnych i oczekiwała w tej kwestii
autorytatywnej oceny ludzi nauki.
Nie będę tu omawiać badań Crookesa nad fenomenami medialnymi występującymi
u słynnego medium Daniela Dunglasa Home'a (1833
1886)2, natomiast
przedstawię szczegółowo tzw. sprawę Katie King, która w 1871 roku stała
się głośna na całym świecie3.
Pierwsze doniesienia o tej sprawie są niezbyt jasne i noszą piętno mało
krytycznych sprawozdań spirytystycznych. Z chwilą włączenia się do niej
profesora Williama Crookesa sytuacja uległa całkowitej zmianie.
Jednym z mediów tzw. materializacyjnych demonstrujących najbardziej zadziwiające
fenomeny paranormalne
zmaterializowane zjawy
była w owym czasie młoda,
15-letnia pensjonarka, Florencja Cook, mieszkająca wraz z rodziną w dzielnicy
Londynu zwanej Hackney.
Pierwsza zaobserwowana u niej materializacja "zjawy duchowej" nastąpiła
w maju 1871 roku i miała, według relacji spirystycznej, przebieg następujący.
Pewnego dnia jakiś głos nie-, wiadomego pochodzenia zapowiedział pani
domu, pani Cook, zademonstrowanie domownikom niezwykłego eksperymentu.






Rys. 9. Profesor William Crookes

Rys. 10. Florencja Cook (The spiritualists. The story of Florence
Cook and William Crookes. Trevor H. Hall, London 1962, s. XIV)



Mieli oni umocować na drzwiach pokoju gościnnego zasłonę, zaciemnić go
całkowicie przez; zamknięcie okiennic, posadzić tam na krześle Florencję
Cook, a sami zgromadzić się na korytarzu. Wszystkie czynności zostały
wykonane zgodnie z tymi wskazówkami, przy czym na korytarzu zapalono słabe
światło. Po pewnym czasie przed zasłoną przygotowanego w ten sposób gabinetu
dla medium pokazało się jakieś oblicze, jak gdyby zmarłego, które wkrótce
zniknęło4. Była to pierwsza materializacja słynnej zjawy, materializacja
niecałkowita, gdyż fantom składał się jedynie z głowy i górnej części
tułowia osadzonych na "nieokreślonej świecącej chmurze". Zjawa zamierzała
powiedzieć coś obecnym, ale nie zdołała wydać żadnego głosu, zaobserwowano
jedynie poruszające się jej wargi.
Panna Cook (medium) znajdująca się podczas tej manifestacji w zaciemnionym
gabinecie zachowała pełną świadomość, przyglądała się zjawisku, przez
szczelinę w zasłonie, a następnie opisała przebieg posiedzenia i przesłała
opis znanemu badaczowi, Williamowi H. Harrisonowi5.
Następne posiedzenie odbyło się w trzy dni później, brał w nim również
udział W.H. Harrison. Zrelacjonował on dłuższą rozmowę zjawy z medium
przeprowadzoną w jego obecności, przy czym panna Cook sprzeciwiła się
żądaniu zjawy
potarcia ]ej kawałkiem swej sukni.

Rys. 11. Florencja Cook
Odtąd seanse stały się coraz częstsze, a manifestacje przybierały na
sile. W końcu widmo ukazało się w pełnym świetle, a im bardziej zjawisko
materializacji rozwijało się, tym bardziej wzrastała skłonność medium
do równoczesnego zapadania w trans (oczywiście w zaciemnionym gabinecie).
Doktor J.E. Purdon był pierwszym uczestnikiem seansów, który widział
twarz zjawy w świetle dziennym, i który odkrył uderzające podobieństwo
jej rysów do rysów twarzy Florencji Cook.
Już na początku swego pojawienia się zjawa oświadczyła obecnym, że nazywa
się Katie King, że będzie manifestować się jedynie przez okres trzech
lat (maj 1871
maj 1874), że po upływie tego czasu "jej misja będzie
skończona, i że nie będzie miała więcej siły ukazywać się fizycznie, widzialnie
i dotykalnie, że przechodząc do wyższej sfery utraci moc kontaktowania
się ze swym medium w tak materialny sposób"6.
Posiedzenia z medium odbywały się w domu państwa Cook w Hackney, gdzie
gromadziła się grupka zaprzyjaźnionych osób lub w innych miejscach. W
pierwszym przypadku zaciemniony pokój sypialny Florencji Cook służył jako
gabinet dla medium. Wobec tego wprowadzono surowe środki ostrożności,
uniemożliwiające ewentualne oszustwo. Przed każdym seansem medium było
dokładnie wiązane, węzły pieczętowano, a niekiedy damy przeszukiwały w
sypialni jej ubiór. Uczestnicy posiedzeń, Beniamin Coleman i doktorzy
James M. Gully i George Sexton wprowadzili "bardzo ostry nadzór", a także
sporządzili zdjęcia fotograficzne fantoma i wypowiedzieli się za prawdziwością
fenomenów7.
Dość szczegółowe, a także bardzo wymowne relacje o manifestowaniu się
Katie podał badacz rosyjski, Aleksander N. Aksakow, autor dzieła Animizm
czy spirytyzm (Petersburg 1893) stanowiącego podsumowanie naukowej polemiki
na temat spirytyzmu przeprowadzonej z filozofem niemieckim Edwardem Hartmannem.
Aksakow pisze:
Zakończę ten rozdział moją osobistą znajomością z Katie. [...] Było to
w 1873 roku. W tym czasie Crookes zajmował się już badaniem zjawisk mediumicznych
i ogłosił swe artykuły, które zostały opublikowane w mej pracy zbiorowej
pt. Spirytualizm i wiedza, wydanej w 1872 roku. Jednak w materializację
dotychczas nie wierzył i twierdził, że uwierzy w nią wówczas, gdy zobaczy
jednocześnie medium i [zmaterializowaną] osobę
co jak już wiemy także
osiągnął. O ile się nie mylę, Katie King była pierwszą całkowicie zmaterializowaną
zjawą, a doszło to do skutku właśnie w 1873 roku w gronie rodzinnym państwa
Cook. Przebywając w tym roku za granicą umyślnie udałem się do Londynu,
aby na własne oczy ujrzeć ten jedyny w tym czasie fenomen. Zaznajomiłem
się z rodziną państwa Cook i zostałem uprzejmie zaproszony na seans, który
miał się odbyć dnia 22 października (1873).
Seans odbył się w maleńkim pokoju służącym jako jadalnia. W kącie utworzonym
z wystającej części pieca była zawieszona zasłona poruszająca się na kółkach,
za nią na niskim stołku usiadła panna Cook; seansem kierował pan J.C.
Luxmoore, który od początku brał szczególny udział w rozwoju mediumicznym
panny Cook. Wezwał mnie, abym dokładnie przeszukał całe mieszkanie i przyjrzał
się, w jaki sposób będzie związywane medium, ponieważ chcąc uniknąć wszelkich
podejrzeń uważa to za niezbędną gwarancję. Każdą rękę medium na nadgarstku
owiązał dość mocno białą wstęgą, a węzły opieczętował; potem tą samą taśmą
związał na plecach obie ręce medium i węzły tak samo opieczętował; drugi
koniec wstęgi przeciągnął przez zawleczkę przyśrubowaną do podłogi koło
stołka, na którym usiadło medium, a następnie przeprowadził ją pod zasłoną
do pokoju i przywiązał do stołu, przy którym usiadł. Wskutek tego medium
nie mogło wstać nie pociągając za wstęgę. Pokój był oświetlony lampką
postawioną za książkami.


Rys. 12. Katie King. Fotografia profesora Williama Crookesa (Dr Paul
Gibier, Le Spiritisme (Fakirisme Occidental). Etude historique, critique
et expsrimentale. Paris 1887, s. 292)

Nie upłynął kwadrans, gdy zasłona od strony pieca odchyliła się na pół
łokcia: stała tam w całej swej okazałości ludzka postać w białym stroju,
z odkrytą twarzą, ale głową .osłoniętą białym materiałem; strój ten przypominał
koszulę, z której szerokich rękawów wychodziły gole ręce; była to Katie.
W prawej ręce coś trzymała; szeptem poprosiła pana Luxmoore'a i oddała
mu ten przedmiot celem wręczenia go mnie. Było to pudełko z cukierkami.
Ogólny śmiech! Jak widać, naszej znajomości nie można uznać za mistyczną.
"Skąd jest to pudełko?"
zapytałem ją. "Z kuchni"
odpowiedziała Katie.
Jak widzicie, wyjaśnienie było bardzo prozaiczne.
Aczkolwiek siedziałem prawie naprzeciw Katie, w odległości tylko pięciu
kroków od niej, częściowo w półciemności, nie nijgłem dobrze widzieć rysów
jej twarzy. W ogóle zdawała się być pełniejsza i wyższa, aniżeli medium,
aczkolwiek miała bose nogi; twarz i ręce także wydawały się większe

co później potwierdziła obserwacja Crookesa. Przez cały ten czas rozmawiała
z członkami kółka jakby półgłosem, szeptem. Nieraz powtarzała: "Zadawajcie
mi pytania
rzeczowe pytania". Zapytałem ją: "Czy mogę odciąć sobie kawałek
ubrania, które macie na sobie?" Odpowiedziała, że tym razem jest to niemożliwe,
ale że było to już wykonane przez innych. Wtedy zapytałem ją, czy może
pokazać mi swe medium. Odpowiedziała: "Tak, podejdźcie szybko i zobaczcie
je". Natychmiast byłem koło zasłony, siedziałem od niej w odległości pięciu
kroków; odsłoniłem ją
biała postać zniknęła; przede mną był ciemny kąt
i ciemna postać medium siedzącego na stołku: miało ono na sobie czarną
jedwabną suknię, wskutek czego nie mogłem go wyraźnie rozpoznać. Zaledwie
usiadłam na swoim miejscu, zza zasłony wyjrzała biała postać Katie i zapytała
mnie: "Czy dobrze widzieliście?" Odpowiedziałem, że nie całkiem dobrze.
"A więc weźcie lampę i zobaczcie możliwie szybko"
odpowiedziała Katie.
W okamgnieniu byłem E lampą za zasłoną
ale po Katie nie było ani śladu;
przede mną siedziało tylko medium pogrążone w głębokim transie z rękoma
związanymi z tyłu... Zaledwie usiadłem, Katie znowu wyjrzała zza zasłony.
Tymczasem światło oświetliwszy śpiące medium wywarło swój efekt. Medium
jęknęło i obudziło się; wtedy nastąpiła za zasłoną zajmująca rozmowa między
Katie a panną Cook, która chciała w końcu przyjść do siebie, podczas gdy
Katie usiłowała ponownie ją uśpić, co się jej wszakże nie udało; Katie
pożegnała się i umilkła.
Natychmiast po tym pan Luxmoore wezwał mnie, abym obejrzał wiązania i
węzły na rękach medium; wszystkie były całe, a gdy poproszono mnie, abym
przeciął wstęgę, z trudnością wsunąłem pod nią nożyczki, gdyż tak mocno
ręce były nią obwiązane.
Gdy panna Cook wyszła ze swego pomieszczenia, zbadałem je ponownie: było
tylko półtora łokcia szerokie i ponad pół łokcia głębokie. Wokół była
kamienna ściana. Że -wszystko to nie mogło być sztuczką panny Cook
było
dla mnie oczywiste. Skąd wszakże przyszła i gdzie zniknęła biała postać,
żywa, rozmawiająca, na pół ubrana
krótko, całkowicie normalna kobieta?
Pamiętam swoje ówczesne wrażenie. Chociaż byłem jak najbardziej przygotowany
na to, co przyszedłem zobaczyć, przecież nie mogłem w to uwierzyć. Świadectwo
moich zmysłów i logika zmuszały mnie do uwierzenia, ale rozum opierał
się. Przyzwyczajenie potrzebne i tutaj: ono zmusza nas do myślenia, że
rozumiemy to do czego przywykliśmy.


Rys. 13. Katie King i dr James M. Gully z Londynu. Fotografia wykonana
przez Williama H. Harrisona (Dr Paul Gibier, dz. cyt.)

Człowiek nie wtajemniczony całkiem naturalnie przypuszczałby. że rolę
Katie grała inna osoba przychodząca sztucznie wykonanym wejściem. Jednak
posiedzenia te nie zawsze odbywały się w domu rodziny Cook. Mnie samemu
poszczęściło się jeszcze raiz zobaczyć Katie na seansie, który odbył się
28 października (1873) w domu pana J.C. Luxmoore, bogatego obywatela i
byłego sędziego rozjemczego.
Przybyło piętnastu gości; czekając na przyjazd panny Coor: obejrzeliśmy
pokój znajdujący się obok salonu, który miał służyć jako ciemne pomieszczenie
dla medium. Były w nim jeszcze jedne drzwi; w naszej obecności zostały
one zamknięte przez pana Henry M. Dunphy'ego, jednego z redaktorów gazety
"Morning Post", który wziął klucz od nich ze sobą. Wkrótce przybyła panna
Florencja iż rodzicami. Została ona posadzona na krześle koło salonu,
a następnie związana przez pana Luxmoore'a, tylko nieco inaczej: ręce
osobno i ciało także osobno; wstęga łącząca ciało została przeciągnięta
przez zawleczkę przyśrubowaną do podłogi koło krzesła panny Cook i przeprowadzona
do salonu; węzły wstęgi opieczętowane pieczęcią pana Luxmoore'a. Wszyscy
goście przyglądali się tej operacji, a po jej wykonaniu przeszliśmy do
salonu, po czym zasłona na drzwiach została opuszczona; zajęliśmy miejsca
przed nią w półkolu, oświetlenie było dostateczne.
Wkrótce zasłona odchyliła się na pół łokcia, w drzwiach ukazała się Katie
w swym zwykłym stroju i zaczęła swoją zwykłą rozmowę; wstęga leżąca na
podłodze pozostawała nieporuszona. Katie prosiła o rzeczowe pytania. Wyraziłem
życzenie, aby podeszła do nas bliżej, albo aby przynajmniej na krok weszła
do naszego pokoju, jak to bywało na innych seansach. Odpowiedziała, że
tego wieczoru nie może tego uczynić. Zniknąwszy na kilka minut pojawiła
się znowu trzymając w ręku wielki japoński puchar stojący w tym pokoju,
w którym znajdowała się panna Cook, ale z dala od jej krzesła; gdy puchar
ten został wzięty z rąk Katie, ona stojąc na tym samym miejscu szybko
trzykrotnie się obróciła; ruchami tymi chciała nam widocznie pokazać,
że ręce jej i ciało nie są związane, i że w wyniku tego przed nami nie
znajduje się medium [Florencja Cook].
Seans trwał około godziny, a Katie to pojawiała się, to znów znikała;
w końcu panna Cook zaczęła się budaić, po czyni nastąpiła jej rozmowa
z Katie itd.; jeden z uczestników obejrzał pieczęcie, przeciął wiązania
wstęgi i zabrał je ze sobą.
W swoim notatniku z tamtych lat znajduję następujący zapis:
Jestem zmuszony wyznać, że seanse z panną Cook bardzo mnie zaskoczyły;
w istocie oczy nie chciały wierzyć, podczas gdy rozum i znajomość wszystkich
okoliczności zmuszały do wierzenia. Pomimo to nie mogę nie nadmienić,
że wszystkie te wiązania w żaden sposób nie wzbudzały pełnego zaufania,
a zarazem były nie do zniesienia i uwłaczające dla samego medium. Wydaje
się, ze byłoby najprościej, gdyby panna Cook siedząc na swym krześle wystawiła
na zewnątrz, za zasłonę, jedną ze swych rąk, położywszy ją przypuśćmy
na innym krześle, tak aby obserwator mógł widzieć jednocześnie rękę medium
i zjawiającą się postać; albo jeszcze prościej
jeśli, jak się mówi,
żadna część ciała medium nie znosi światła
sama Katie powinna odsunąć
zasłonę swoją widoczną dla innych ręką i pokazywać swe medium przypuśćmy
przez jedną minutę
jak ją o to prosiłem. Podobno obiecała, iż nadejdzie
czas, gdy będzie fotografowana ze swym medium.
Przepowiednia ta spełniła się, a nikt wtedy nie mógł przewidzieć, że
właśnie Crookesowi jest sądzone wypełnienie jej.
Jak już wcześniej wspomniałem, w tym czasie Crookes nie wierzył jeszcze
w materializację. Gdy spotkałem się z nim po wyżej opisanych seansach,
zapytał mnie, co sądzę o tych zjawiskach. Odpowiedziałem mu, że jestem
zmuszony uważać je za prawdziwe. "Żadne wiązanie
zaoponował on
nie
zmusi mnie do uwierzenia w to zjawisko; tyle już wiem, że dla działającej
tu siły wiązania nic nie znaczą; uwierzę dopiero wtedy, kiedy zobaczę
postać zjawy i medium jednocześnie".
Wkrótce po moim wyjeździe z Londynu nastąpił ten wypadek "zdemaskowania"
panny Cook, który wydał ją w ręce Crookesa. Jakiś "spirytysta" [William
Volckman], który był bardzo podejrzliwy, postanowił sobie, że wyjaśni
rzecz całkowicie i pewnego razu [9 grudnia 1873], gdy postać Katie wyszła
przed zasłonę, chwycił ją... Powstało zamieszanie, ale sceptyk twierdził,
że osoba, którą chwycił, nie była nikim innym tylko samym medium [Florencją
Cook]8. Wówczas rodzice zwrócili się do Crookesa z prośbą,
aby wziął ich córkę całkowicie pod swą opiekę i wyjaśnił prawdę.
I oto przy następnym spotkaniu z Crookesem w 1975 roku pokazywał mi on
już cały szereg swych zdjęć Katie. Fototypie dwu podobnych fotografii
Crookesa i dwu wyżej wymienionych fotografii W.H. Harrisona opublikowane
zostały w książce N. Peterowa Mediumiczeskija materializacja.
Możemy przeto przeciw twierdzeniu Hartmanna zaświadczyć, że na fotografiach
Katie King "okrywająca medium iluzja była rzeczywistym zdjęciem fotograficznym",
i że "wykonane fotografie były zupełnie podobne do zjawy", którą sam widziałem
dwukrotnie, a inni wielokrotnie9.
Tak sprawy wyglądały do chwili, gdy niezwykłymi fenomenami manifestującymi
się w obecności medium Florencji Cook zajął się Crookes. Śledził on uważnie
wszystkie fazy sprawy Katie King przez cały czas jej trwania, to znaczy
od maja 1871 roku. Jego osobiste badania i prace eksperymentalne w tej
dziedzinie rozpoczęły się w grudniu 1873 roku, a zakończyły 21 maja 1874
roku, z chwilą ostatecznego zniknięcia Katie10.
Pragnąc wyjaśnić naturę owych zagadkowych zjawisk uczony zastosował cały
arsenał środków, jakimi dysponowała ówczesna nauka, wykluczających jakiekolwiek
oszustwo. Przede wszystkim przeniósł większość posiedzeń z Florencją do
swego domu, mianowicie do swego laboratorium i biblioteki, gdzie miał
pełny wgląd w najdrobniejsze szczegóły zachodzących zjawisk. Żaden z oponentów
opisywanych wydarzeń nie podkreślił tego doniosłego faktu, wręcz przeciwnie,
pominął go całkowitym milczeniem.
Z Williamem Crookesem współpracował, w wymienionym okresie, inny wybitny
angielski fizyk i członek Królewskiego Towarzystwa, inżynier Cromwell
Fleetwood Varley (1828
1883). Wsławił się on badaniami nad wyładowaniami
w gazach i w 1871 roku stwierdził, że promienie katodowe niosą ujemny
ładunek elektryczny. Varleyowi zawdzięcza ludzkość pomysł podmorskiego
połączenia telegraficznego między Paryżem i Nowym Jorkiem dzięki zastosowaniu
dużego kabla transatlantyckiego, jak również wynalezienie gigantycznego
kondensatora nazwanego jego imieniem11.
W omawianych badaniach Crookesa, inżynier Varley był autorem i twórcą
większości zastosowanych przez obu uczonych przyrządów pomiarowych. Przebieg
swych badań Crookes zrelacjonował w trzech listach skierowanych do Williama
H. Harrisona, wydawcy czasopisma "The Spiritualist", który później ogłosił
je drukiem. Jak wiemy Harrison uczestniczył w wielu posiedzeniach z Florencją
Cook i pozostawił z nich również kilka sprawozdań. Ponadto posiadamy doniesienie
inżyniera Varleya oraz relacje szeregu innych naocznych świadków manifestacji
Katie King. Wszystkie te materiały przedstawię poniżej. Umożliwi to przeprowadzenie
dokładnej rekonstrukcji sprawy Katie King i pozwoli obalić istniejące
w literaturze zniekształcenia lub świadome fałszerstwa.
Oto treść pierwszego listu prof. Williama Crookesa:
Panie,
Pisząc lub mówiąc o przedmiocie tak zapalnym, jakim są fenomeny nazywane
spirytystycznymi usiłowałem we wszelki możliwy sposób przezwyciężyć się
celem uniknięcia jakichkolwiek sporów. Z wyjątkiem małej ilości wypadków,
w których wyjątkowa pozycja moich przeciwników dodawała do mego milczenia
inne motywy, aniżeli sama prawda, nigdy nie odpierałem ataków i przypisywanych
mi fałszywych interpretacji, które w tym wypadku kierowano przeciwko mnie.
Rzecz jednak przedstawia się inaczej, gdy jakiekolwiek działania z mojej
strony mogłyby oddalić niesprawiedliwe podejrzenia rzucone na kogokolwiek,
o ile tym kimś jest kobieta młoda, wrażliwa i niewinna. W tym wypadku
dla mnie stanowi to specjalne zadanie i pragnę podjąć trud dostarczenia
poważnego dowodu jedynie przez wzgląd na osobę, która jak wierzę, została
niesłuszna oskarżona.
Wśród wszystkich argumentów, przytoczonych z obu stron, mediumizmu Panny
Cook ja widzę bardzo mało faktów stwierdzonych w taki sposób, aby nieuprzedzony
czytelnik mógł powiedzieć: "Oto nareszcie dowód absolutny!"
Widzę wiele silnych stwierdzeń, wiele niezamierzonej przesady, (założeń
i nieudowodnionych przypuszczeń, niemniej nie mało insynuacji oszukańczych,
trochę zwykłego błaznowania, ale nie widzę nikogo prezentującego pozytywne
nastawienie oparte na ewidentnie czystym rozumie, kto by stwierdził, że
wtedy, kiedy ta postać, która sama sobie nadała imię Katie, jest w pokoju,
w tym samym momencie ciało Panny Cook znajduje się albo nie znajduje się
w gabinecie.
Myślę, że cała kwestia sprowadza się do tej prostej alternatywy. Jeżeli
wykaże się, że jedna lub druga możliwość jest faktem, wszystkie pozostałe
uboczne kwestie mogą być tymczasem odłożone; jednak dowód musi być absolutny
i nie może opierać się na rozumowym wnioskowaniu albo na domniemanej nienaruszalności
pieczęci, węzłów i wiązań, ponieważ mam powody do przekonania, że w postępowaniu
z tego rodzaju fenomenami jest podobnie jak z miłością, która "śmieje
się z zamków".
Miałem nadzieję, że któryś z przyjaciół Panny Cook, którzy uczęszczali
na te seanse prawie od samego początku, i którzy wydawali się być wysoce
uprzywilejowani w przeprowadzanych próbach, będzie mógł dzięki swej przychylności,
przedstawić mi swoje świadectwo. Niestety, takich świadków śledzących
te fenomeny od chwili ich powstania nie było i minęło około trzech lat,
gdy pozwolono mi włączyć się do tej sprawy, w istocie w godzinie jedenastej
[czyli tuż przed godziną dwunastą] i przedstawić wydarzenie sprawdzone
w czasie seansu, w którym uczestniczyłem na prośbę Panny Cook, a który
miał miejsce w kilka dni po nieprzyjemnej aferze inicjującej początek
tej kontrowersji [Crookes ma tu na myśli wystąpienie Williama Volckmana].
Posiedzenie odbyło się w domu Pana Luxmoore, a jako gabinet służył mały
salonik oddzielony od pokoju zasłoną, w którym znajdowali się uczestnicy
seansu.
Po załatwieniu zwykłej formalności przeszukania pokoju i obejrzeniu zamków,
Panna Cook weszła do gabinetu.
Po krótkiej chwili przed zasłoną zjawiła się postać Katie, lecz zaraz
cofnęła się mówiąc, że medium jej nie dość dobrze się czuje i nie może
dość głęboko zasnąć, ażeby mogła je samo zostawić.
Zajmowałem miejsce o kilka stóp od zasłony, tuż za którą siedziała Panna
Cook i mogłem słyszeć jej częste westchnienia i łkania, jak gdyby wskutek
cierpienia. Z przerwami ponawiało się to przez cały czas posiedzenia,
a raz, gdy postać Katie stała przede mną w głównym pokoju, słyszałem wyraźnie
żałosne łkanie, jakie przez cały czas z przerwami wydawała, i które dochodziło
z poza zasłony, gdzie Panna Cook powinna się znajdować.


Rys. 14. Katie King w laboratorium chemicznym profesora Williama Crookesa.
(Dr Paul Gibier, dz. cyt.)

Postać objawiała uderzające cechy życia i rzeczywistości, i o ile mogłem
widzieć przy nie dość wyraźnym świetle, rysy jej podobne były do rysów
twarzy Panny Cook; a jednak pozytywne świadectwo jednego z mych zmysłów,
że łkanie dochodziło od Panny Cook z gabinetu, gdy tymczasem postać była
przed zasłoną, świadectwo to jest zbyt silne, ażeby obalić je mogły pozory
przeciwne.
Czytelnicy Pana znają mnie i mam nadzieję, zechcą wierzyć, że nie narzucałbym
swego zdania bez dostatecznych dowodów. Być może, drobna okoliczność,
którą wzmiankowałem, nie będzie miała dla nich takiego znaczenia, jak
dla mnie. Lecz żądam tego, ażeby ci, którzy byliby skłonni zbyt surowo
sądzić Pannę Cook, wstrzymali się ze zdaniem, dopóki nie dostarczę dowodu,
który jak sądzę, kwestią rozstrzygnie.
Obecnie Panna Cook poświęca się wyłącznie posiedzeniom prywatnym, w których
oprócz mnie bierze udział jeden albo dwóch moich przyjaciół. Posiedzenia
te potrwają zapewne jeszcze kilka miesięcy i przyrzeczone mi, że dozwolone
mi będą wszelkie próby, jakich zażądam. Posiedzenia te ustały chwilowo
od paru tygodni, lecz i poprzednie przekonały mnie dostatecznie o zupełnej
szczerości i dobrej wierze Panny Cook i pozwoliły mi uwierzyć, że obietnice,
które otwarcie uczyniła mi Katie będą dotrzymane.
Teraz tylko proszę, ażeby czytelnicy zbyt pospiesznie nie wnioskowali,
że wszystko, co na pierwszy rzut oka wydaje się wątpliwe, opiera się koniecznie
na oszustwie, i ażeby sąd swój raczyli zawiesić, dopóki nie dostarczę
im dalszych szczegółów o tych fenomenach.
Racz przyjąć, itd.
William Crookes 20,
Mornington Road, London.
3 luty 187412.
Najważniejszy problem, jaki wysunął się w badaniach opisanych zjawisk
sprowadzał się do kontroli medium oraz do przeprowadzenia manifestacji
Katie King w warunkach ściśle laboratoryjnych. Crookes skorzystał tutaj
z pomocy swego przyjaciela, inżyniera Varleya.
W artykule opublikowanym w czasopiśmie "The Spiritualist" Varley opisał
ze wszystkimi szczegółami zastosowaną metodę elektrycznej kontroli medium
Florencji Cook13.
Podczas trwania seansu przez ciało medium został przepuszczony słaby
prąd elektryczny czerpany z dwóch ogniw Daniella. Wyniki obserwowano przy
pomocy wskazań galwanometru zwier-ciadłowego znajdującego się w oświetlonym
pokoju poza gabinetem dla medium. W wymienionym artykule C.F. Varley informuje:
Doświadczenie, o którym mówimy, odbyło się w domu sędziego J.C. Luxmoore'a
w Londynie. Pokój znajdujący się z tyłu był oddzielony od poprzedniego
ciężką zasłoną, a miał służyć jako ciemny gabinet. Przed rozpoczęciem
seansu pokój ten obejrzano, po czym wiodące do niego drzwi zostały zamknięte.
Pierwszy pokój oświetlała lampa parafinowa z abażurem. Na kominie w odległości
dziesięciu do jedenastu stóp od zasłony był postawiony galwanometr. Obecni
byli: pan Luxmoore, pan Crookes, pani Crookes, pani Cook z córką, pan
G.R. Tapp, pan Harrison i ja (Varley).
Pannę Cook posadziliśmy na krześle w tylnym pokoju; do rąk medium, nieco
ponad nadgarstkami, zostały przymocowane za pomocą elastycznych gumowych
pierścieni dwa złote guldeny z przy-lutowanymi do nich drutami platynowymi.
Między monetami a ciałem umieszczono potrójną warstwę białej bibuły namoczonej
w roztworze azotanu amonowego. Druty platynowe zostały przeprowadzone
pod rękami aż do ramion i przymocowane do rąk paskami, wskutek czego nie
krępowały ruchów rąk. Do każdego drutu platynowego został przytwierdzony
za pomocą bawełnianych nici cienki drut miedziany doprowadzony następnie
do pierwszego pokoju, w którym znajdowali się uczestnicy seansu. Druty
te połączono z dwoma ogniwami Daniella i kablowym aparatem kontrolnym.
Gdy wszystko było gotowe, zasłony zostały spuszczone, medium (panna Cook)
pozostało w ciemni, a słaby elektryczny prąd przechodził przez jego ciało
przez cały czas trwania seansu. Prąd z obu ogniw przepływał przez galwanoimetr,
elementy oporu i ciało panny Cook, a następnie powracał do baterii.
Przed wprowadzeniem Panny Cook w obwód prądu przy połączeniu guldenów,
które tworzyły bieguny baterii, wskazówka galwanometru wskazywała wychylenie
300 stopni. Z chwilą wprowadzenia panny Cook do obwodu, gdy złote guldeny
zostały przymocowane do jej rąk ponad nadgarstkami, wychylenie wskazówki
wyniosło 220 stopni. Tak więc opór ciała medium wprowadzonego do obwodu
stanowił dla prądu elektrycznego opór równy ściśle 80 działkom skali galwanometru.
Cały sens tego doświadczenia opierał się właśnie na rejestrowaniu natężenia
prądu i pośrednio
oporu prądu elektrycznego wywołanego przez ciało medium.
Najmniejsza zmiana miejsca biegunów baterii przymocowanych do rąk panny
Cook wywołałaby zmianę wielkości oporu spowodowanego ciałem medium. Przez
cały czas trwania seansu odczyty na skali galwanometru były skrupulatnie
notowane. Okazało się, że przepływ prądu ani razu nie został przerwany.
Najmniejszy ruch Florencji Cook był natychmiast rejestrowany za pomocą
wychyleń wskazówki galwanometru.
W tych warunkach postać Katie King zjawiła się wkrótce przed zasłoną
w oświetlonym pokoju seansowym, pokazując swe obie ręce odsłonięte do
łokci, zażądała ołówka i papieru i pisała na nim w obecności wszystkich
uczestników seansu. O godzinie 7 minut 45 Katie powtórzyła jeszcze jedno
doświadczenie z pisaniem, przy czym odsłoniętą jej rękę można było widzieć
przed zasłoną, a o godzinie 7 minut 48 Katie uścisnęła rękę pana Varleya
i seans był zakończony.
"W czasie tych trzech minut
mówi Aksakow
galwanometr wskazywał nieznaczne
wahania między 146 a 150 stopni. Skutkiem tego medium nie mogło w żaden
sposób wykonać wszystkich niezbędnych ruchów celem odnowienia swego [ewentualnego]
dawniejszego położenia"14.
Varley informuje tu, że prawdopodobnie panna Cook zmieniła położenie
i spowodowała nieznaczne przesunięcie monet złotych. "Wskazania galwanometru

mówi on
spadły szybko ze 191 do 155. W minutę potem zjawiła się Katie".
Oznaczało to, że opór medium w czasie jednej minuty wzrósł o tyle samo,
to jest o 36 jednostek.
Fakt ten nie może nam wydać się ani dziwny, ani podejrzany. W chwili
pojawienia się Katie King opór ciała medium wzrósł, ponieważ utraciło
ono część swej materialnej substancji na korzyść materializującego się
fantoma. Ciało Florencji Cook pozostające w transie "rozrzedziło się"
i jego opór elektryczny musiał natychmiast wzrosnąć.
Jeden z autorów, filozof Edward Hartmann, usiłował dowodzić, że opisany
wyżej fenomen manifestacji Katie King był spowodowany przez samo medium,
to jest Florencję Cook, przy czym "monety i wilgotna bibuła mogły być
ściągnięte do tyłu albo do góry i nie przeszkodziły medium w jego manipulacjach"15.
Zarzut ten zbił Aksakow:
Gdyby monety równocześnie z mokrą bibułą były ściągnięte do tyłu aż ku
samym ramionom celem odsłonięcia rąk medium, to obszar, przez który przepływał
prąd elektryczny zmniejszyłby się przynajmniej o połowę, w wyniku czego
opór spowodowany przez ciało medium zmniejszyłby się także do połowy,
tj. do 40 stopni, a wskazówka galwanometru przesunęłaby się z 220 do 260
stopni. Zamiast tego widzimy rzeczywistą sprzeczność: od samego początku
seansu nie tylko nie było żadnego zwiększenia w zakresie wychyleń, ale
na odwrót, zmniejszenie ich, które zostało wywołane wysychaniem namoczonej
bibuły. ... Właśnie ta okoliczność spowodowała zwiększenie oporu dla prądu
elektrycznego i wywołała zmniejszenie w zakresie wychylenia wskazówki
galwanometru z 220 do 146.
W ten sposób wykazano całkowicie bezspornie, że monety przymocowane do
rak medium nie zostały przesunięte, i że ręce, które ukazały się przed
zasłoną i które pisały, nie były rakami medium. W wyniku tego kontrola
medium przy pomocy prądu elektrycznego celem udowodnienia jego obecności
za zasłoną jest metodą absolutnie pewną; przytoczone przez Edwarda Hartmanna
objaśnienie sygnalizujące niedostateozość tego sposobu kontroli wykazuje
tylko niedostateczne zrozumienie sensu omawianej metody eksperymentalnej16.
Tak więc w jednym z dwóch zamkniętych i dokładnie przeszukanych i skontrolowanych
przed seansem pokojów, w których przebywało ogółem osiem osób zjawiła
się osoba dziewiąta, a była nią Katie King! Zostało to potwierdzone przy
zastosowaniu najbardziej czułej elektrycznej kontroli medium. Katie zjawiła
się jak zwykle w swym białym powiewnym stroju, podczas gdy Florencja Cook
miała ciemną suknię.
Crookes nie był jednak usatysfakcjonowany tym eksperymentem. Wszak odbył
się on w mieszkaniu sędziego Luxmoore'a, gdzie trudno było skontrolować,
czy ktoś nie wśliznął się do ciemnego gabinetu. Zamknięcie drzwi na klucz
nie stanowiło tu żadnej gwarancji. W przypadku posiadania takiego klucza
przez inną osobę sens eksperymentu ulegał całkowitej zmianie.
Uczony wykonał więc (w nieobecności Varleya) drugie podobne doświadczenie,
ale przeniósł je do własnego domu. Jest o nim informacja Williama H. Harrisona,
który brał udział w posiedzeniu:
Przy powtórzeniu tego doświadczenia z powodu nieobecności Varleya kierował
nim Crookes. Uzyskał on takie same rezultaty, przy tym skrócił drut tak
znacznie, że gdyby medium poruszyło się, mogło ukazać się tylko w otworze
zasłony. Katie wyszła przed zasłonę na odległość sześciu albo ośmiu stóp;
na ręku nie miała żadnych drutów, a przez cały ten czas wskazania galwanometru
były doskonałe. Oprócz tego pan Crookes poprosił Katie, aby zanurzyła
ręce w naczyniu z roztworem jodku potasowego, co też uczyniła, wszak nie
wywołało to żadnych ruchów wskazówki galwanometru; gdyby druty były przymocowane
gdzieś do Katie roztwór skróciłby drogę prądu a wychylenie igły zwiększyłoby
się17.
W związku z powyższymi posiedzeniami Harrison wysłał dodatkowo do czasopisma
"Medium" wydawanego przez J. Burnsa następujący list skontrolowany przez
Crookesa i Varleya:
Panie Redaktorze!
Ponieważ niedawno byłem obecny na kilku seansach, na których PP. Varley
i Crookes przepuścili słaby prąd elektryczny przez ciało
Panny Cook przez cały ten czas, kiedy znajdowała się w gabinecie, a Katie
obok niej, niektórzy z obecnych prosili mnie, abym Warn przekazał wiadomość
o osiągniętych wynikach; przyczyni się to chyba do obalenia niesłusznych
zarzutów, na które narażone jest dobre i poczciwe imię medium. Gdy Katie
wyszła z gabinetu, nie miała na sobie żadnych drutów. Dopóki znajdowała
się obok niego, prąd elektryczny nie był przerwany, co nastąpiłoby, gdyby
druty były usunięte z rąk Panny Cook i gdyby końce zdjętych drutów nie
były znowu złączone. Jednak w ostatnim wypadku na wskaźniku przyrządu
natychmiast ukazałoby się zmniejszenie oporu elektrycznego. Doświadczenia
te wykazały, że Panna Cook rzeczywiście znajdowała się w tym czasie w
gabinecie, gdy Katie była koło niego. Doświadczenia zostały przeprowadzone
częściowo w mieszkaniu Pana Luxmoore'a, częściowo w mieszkaniu Pana Crookesa.
List ten był przedstawiony PP. Crookesowi i Varleyowi i przesyłam go Warn
za ich zgodą.
William H. Harrison
Dnia 17 marca 187418.
Profesor William Crookes jeszcze w inny sposób zbadał fenomen materializacji
fantoma Katie King i udowodnił jej realno-obiektywne istnienie. Metodę
tę Varley zalecił Crookesowi, który zastosował ją z powodzeniem. Należy
żałować, że Harrison napisał o niej zaledwie kilka słów:
Przeciwne bieguny baterii łączy się z dwoma naczyniami napełnionymi rtęcią,
po czym galwanometr i medium włącza się w obieg prądu; gdy Katie King
zanurzyła swe palce w tych naczyniach z rtęcią, opór elektryczny nie zmniejszył
się a natężenie prądu w żaden sposób nie wzrosło; gdy natomiast Panna
Cook wyszła z gabinetu i zanurzyła swe palce w rtęci, wywołało to silne
wychylenie igły galwanometru. [W innym doświadczeniu] Katie King okazała
pięciokrotnie większy opór przewodzenia prądu niż Panna Cook19.
"Z doświadczenia tego
mówi Aksakow
możemy sądzić, że przewodnictwo
elektryczne ciała ludzkiego jest pięciokrotnie większe niż przewodnictwo
ciała ludzkiego zmaterializowanego"20. Wniosek Aksakowa jest
całkiem uzasadniony; "ciało" fantoma w początkowej fazie materializacji
i formowania jest zwykle bardzo rozrzedzone i stawia prądowi opór większy,
niż normalne, bardziej zagęszczone, a więc zawierające więcej atomów,
ciało ludzkie.
Chciałbym jeszcze przedstawić dwa ciekawe doświadczenia z fantomem Katie
King, świadczące o jego niezwykłej zdolności przenoszenia ze swego ciała
określonej substancji chemicznej na ciało medium bez fizycznego kontaktu:
Pewnego razu Pan Crookes umieścił trochę barwnika anilinowego na powierzchni
rtęci przygotowanej w naczyniu do doświadczenia; plamy spowodowane barwnikiem
anilinowym nie dają się łatwo usunąć i palce Crookesa przez długi czas
nosiły po nim ślady. Katie King umoczyła swe palce w tym barwniku anilinowym,
ale palce Panny Gook okazały się potem zupełnie czyste, jedynie ślady
barwnika znalazły się potem na łokciu jej ręki [!]21.
William H. Harrison zanotował to doświadczenie w następujący sposób:
Na jednym seansie z Panną Cook powierzchnia części zmaterializowanej
ręki została pomazana dla celów doświadczalnych fioletowym atramentem.
Później plamę wielkości rubla znaleziono na ręku medium [Florencji Cook]
w okolicy łokcia22.
Ostatnie próby wskazują na istnienie jakiegoś "przewodu" służącego do
transmisji substancji od fantoma do medium. W zestawieniu opisanych faktów
materializacji z fenomenem eksterioryzacji "przewodem" takim mógłby być
"srebrny sznur" ("sznur astralny") manifestujący się również i tutaj.
Opisane wyżej wyniki badań osiągnięte przez W. Crookesa posiadają swoją
naukową wymowę i dowodzą po pierwsze, że fenomen materializacji zjawy
Katie King manifestował się w warunkach laboratoryjnych, po wtóre, że
Katie King i Florencja Cook były dwiema całkowicie odrębnymi osobami,
działającymi od siebie zupełnie niezależnie. Zresztą ten ostatni fakt,
angielski uczony, udowodnił jeszcze w inny sposób. Przeprowadzony przez
mego dowód został opisany w jego następnym liście skierowanym do Williama
H. Harrisona. Oto treść listu:
W liście, który zamieściłem w początkach lutego b.r. [1874] w tym piśmie,
podałem wiadomość o zjawianiu się fantomów, manifestujących się za pośrednictwem
medium Panny Cook i stwierdziłem, że "ażeby ci, którzy byliby skłonni
zbyt surowo osądzać Pannę Cook, wstrzymali się ze zdaniem, dopóki nie
dostarczę dowodu, który, jak sądzę, kwestię rozstrzygnie".

Rys. 15. Katie King i medium Florence Cook
"Obecnie panna Cook poświęca się wyłącznie posiedzeniom prywatnym, w
których oprócz mnie bierze udział tylko jeden lub dwóch moich przyjaciół.
[...] Widziałem dosyć, aby być całkowicie przekonanym o zupełnej szczerości
i dobrej wierze Panny Cook, co pozwoliło mi wierzyć, że obietnice, które
otwarcie uczyniła mi Katie będą dotrzymane".
W liście tym opisałem wypadek, z którego, jak sądzę, mogłem nabrać przekonania,
że Katie i Panna Cook, były to dwie różne istoty materialne. Gdy Katie
znajdowała się zewnątrz gabinetu i stała przede mną, słyszałem jednocześnie
łkanie, wychodzące z gabinetu, w którym była Panna Cook. Jestem teraz
w szczęśliwym położeniu, iż mogę podać dowód absolutny, którego dostarczenie
obiecywałem w swym poprzednim liście.
Tymczasem pominę większą część dowodów, jakie dała mi Katie podczas licznych
posiedzeń Panny Cook w moim mieszkaniu, opiszę tylko parę ostatnio osiągniętych.
Od pewnego czasu używałem do doświadczeń lampy fosforowej, która składała
się ze szczelnie zakorkowanej butelki zawierającej olej i [biały] fosfor.
Przypuszczałem, że przy świetle tego rodzaju lampy, dadzą się lepiej dostrzec
niektóre z tajemniczych zjawisk, zachodzących w gabinecie i Katie także
miała nadzieję na uzyskanie takiego rezultatu.
Dnia 12 marca [1874] na seansie odbytym w moim mieszkaniu Katie chodziła
między nami i rozmawiała przez jakiś czas; po czym skryła się za zasłoną,
która oddzielała moje laboratorium, gdzie właśnie się znajdowaliśmy, od
mojej biblioteki, służącej tym razem za gabinet dla medium. Po chwili
znów stanęła przed zasłoną i zwróciła się do mnie: "Niech Pan przyjdzie
i podniesie głowę medium, zsunęła się na ziemię". Katie mówiąc to stała
przede mną w swej zwykłej białej sukni i w turbanie na głowie. Udałem
się w tej chwili do biblioteki, ażeby pomóc Pannie Cook, Katie usunęła
się parę kroków na bok, aby mi zrobić przejście. W samej rzeczy Panna
Cook zsunęła się z kanapy i głowa jej zwieszona była w bardzo niewygodnym
położeniu. Podniosłem ją na kanapę, a jednocześnie, pomimo że było ciemno,
z zadowoleniem stwierdziłem, że Panna Cook nie miała na sobie kostiumu
Katie, lecz że była ubrana, jak zwykle, w czarną aksamitną suknię, a przy
tym znajdowała się w głębokim transie. Między chwilą, gdy widziałem przed
sobą Katie w białej sukni, a chwilą gdy usadzałem Pannę Cook na kanapie,
nie upłynęło więcej nad trzy sekundy.
Wróciwszy na moje stanowisko obserwacyjne ujrzałem znowu Katie, która
oświadczyła, że może mi pokazać się jednocześnie ze swoim medium. Gaz
zastał przyćmiony, Katie wzięła ode mnie lampę fosforową. Pozwoliwszy
się widzieć przy jej świetle w ciągu kilku sekund zwróciła mi lampę i
rzekła: "Niech pan wejdzie teraz i zobaczy moje medium". Wszedłem za nią
do biblioteki i przy świetle mojej lampy zobaczyłem Pannę Cook, leżącą
na kanapie w położeniu, w jakim ją zostawiłem. Obejrzałem się, lecz Katie
już znikła. Zawołałem ją, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
Gdy wróciłem na swoje miejsce, Katie wkrótce się zjawiła i powiedziała,
że przez cały ten czas stała przy Pannie Cook. Wyraziła życzenie, iż chciałaby
teraz sama zrobić pewne doświadczenie; wziąwszy z moich rąk lampę fosforową
i wchodząc za zasłonę poprosiła, bym przez chwilę nie zaglądał do gabinetu.
Po kilku minutach oddała mi lampę mówiąc, że próba jej się nie udała,
że cały fluid medium jest wyczerpany, i że próbę powtórzy innym razem.
Mój najstarszy syn, chłopiec czternastoletni, który siedział na wprost
mnie w takim położeniu, iż mógł widzieć, co dzieje się za zasłoną, powiedział,
że wyraźnie widział lampę fosforową jakby unoszącą się w przestrzeni nad
Panną Cook, która leżała nieruchomo na kanapie, lecz nie dostrzegł nikogo,
kto trzymałby lampę.
Przechodzę teraz do seansu, który odbył się w Hackney [tzn. w domu Cooków].
Nigdy Katie nie zjawiła się w tak przyjaznych warunkach, jak wtedy. Przez
blisko dwie godziny przechadzała się po pokoju i swobodnie rozmawiała
z obecnymi osobami. Kilkakrotnie przechodząc brała mnie pod rękę. Wrażenie,
jakiego doznawałem wówczas, że istota, którą czułem przy sobie, była to
żywa kobieta, a nie zjawisko z jakiegoś innego świata, wrażenie to było
tak silne, że nie mogłem oprzeć się chęci zrobienia nowego a ciekawego
doświadczenia.
Wychodząc więc z przypuszczenia, że jeśli nie było to widmo, to w każdym
razie była dania, poprosiłem ażeby pozwoliła mi objąć się i sprawdzić
w ten sposób pewne interesujące spostrzeżenia, jakie niedawno obszernie
ogłosił pewien odważny eksperymentator. Otrzymawszy pozwolenie skorzystałem
z niego
z wszelką delikatnością, jakby to uczynił w tych okolicznościach
każdy dobrze wychowany człowiek. Otóż Pan Volckrnan z przyjemnością może
przyjąć do wiadomości, że jestem w możności potwierdzić jego 'twierdzenie,
że "fantom", (który zresztą wcale nie opierał się) był istotą tak materialną,
jak sama Panna Cook. Ale dalszy ciąg okaże, jak niesłuszne jest ze strony
eksperymentatora, niezależnie od tego jak dalece dokładne mogłyby być
jego obserwacje, gdy odważy się wyciągnąć ważny wniosek z niewystarczającej
liczby dowodów rzeczowych.
Katie oświadczyła mi, że jak sądzi, tym razem może być widziana jednocześnie
z Panną Cook. Przyćmiwszy gaz wszedłem z lampą fosforową w ręku do gabinetu
[medium]. Najpierw jednak uprzedziłem jednego z obecnych, biegłego stenografa,
ażeby był gotów do zapisania spostrzeżeń, jakie znajdę sposobność zrobić
w gabinecie; wiedząc bowiem, jak ważne jest pierwsze wrażenie, nie chciałem
opierać się na mojej pamięci więcej, niż to było konieczne. Jego notatki
mam w tej chwili przed sobą.
Do gabinetu wszedłem powoli, było w nim zupełnie ciemno, i macając tylko
wkoło siebie, odnalazłem Pannę Cook, która siedziała skurczona na podłodze.
Przyklęknąwszy, wpuściłem do mej lampy powietrze, i przy jej świetle
ujrzałem młodą kobietę, w czarnej sukni aksamitnej, jak na początku seansu,
i jak się zdawało, zupełnie nieprzytomną. Nie drgnęła nawet, gdy ująłem
ją za rękę i przysunąłem lampę tuż do jej twarzy, wciąż tylko oddychała
spokojnie.
Podniósłszy lampę spojrzałem wokół siebie i zobaczyłem Katie, która stała
bardzo blisko za Panną Cook. Miała na sobie powiewne białe okrycie, w
jakim widzieliśmy ją podczas całego seansu. Trzymając wciąż rękę Panny
Cook i klęcząc przy niej podnosiłem i zniżałem lampę, aby oświetlić lepiej
całą postać Katie, jak również, aby przekonać się, iż rzeczywiście miałem
przed sobą tę samą Katie, którą przed chwilą czułem w mych ramionach,
a nie jakiś twór chorego mózgu. Nic nie mówiła, tylko poruszała głowę
i uśmiechała się do mnie wdzięcznie. Trzy razy badałem starannie Pannę
Cook, siedzącą przede mną, ażeby przekonać się, że ręka, którą trzymam,
należy istotnie do rzeczywistej kobiety; trzy razy podnosiłem lampę ku
Katie, ażeby stwierdzić bez żadnej wątpliwości, że w samej rzeczy stała
przede mną. W końcu Panna Cook poruszyła się z lekka, a Katie dała mi
znak, abym natychmiast odszedł. Odszedłem więc na drugi koniec gabinetu,
Katie już nie widziałem, lecz nie wyszedłem z pokoju, dopóki Panna Cook
nie przebudziła się, a dwie z obecnych osób wniosły światło.
Zanim zakończę ten artykuł, zaznaczę tu niektóre z różnic, jakie zauważyłem
między Panna Cook a Katie. Figura Katie okazuje się zmienna; u siebie
znalazłem ją 6 cali wyższą od Panny Cook, wczoraj zaś wieczorem, gdy była
boso i nie stawała na palcach, miała tylko 4,5 cali więcej, niż Panna
Cooik. Tego wieczoru miała Katie szyję zupełnie odsłoniętą; skóra jej
jest delikatna i miękka, gdy tymczasem Panna Cook ma na szyi bliznę, którą
w tych samych warunkach można wyraźnie widzieć; skóra jej w dotknięciu
jest twarda. Uszy Katie nie są przedziurawione, Panna Cook zaś nosi zwykle
kolczyki. Cera Katie jest bardzo biała, cera Panny Cook mocno brunatna.
Palce Katie są o wiele dłuższe, niż u Panny Cook, twarz jej jest większa.
Również występują dość uderzające różnice w ruchach i sposobie wyrażania
się.
Zdrowie Panny Cook nie pozwala jej przed upływem paru tygodni na rozpoczęcie
nowych doświadczeń takich jak powyższe i wskutek tego zmuszeni byliśmy
skierować ją na całkowity wypoczynek przed podjęciem nowych eksperymentów,
których zarys, przez wzgląd na nią, wkrótce podam i mam nadzieję, że będę
mógł ogłosić ich wyniki23.
Ponieważ wszystko, co w omawianej sprawie wyszło spod pióra prof. Crookesa
jest bardzo cenne, przytoczę dwa listy stanowiące uzupełnienie do podanego
wyżej "dowodu absolutnego" odnośnie odrębności osoby Katie King. Pierwszy
list został skierowany do Phennela w odpowiedzi na wyrażone przez niego
wątpliwości:
W czasie tego doświadczenia bardzo dobrze uświadamiałem sobie całe jego
znaczenie i nie mogłem wzgardzić żadnym dowodem, który wydawałby się niezbędny
do jego kompletności. Ponieważ przez cały ten czas trzymałem jedną z rąk
Panny Cook klęcząc koło niej, przysuwając lampę do jej twarzy i obserwując
jej oddech, mam dosyć podstaw do przeświadczenia, że nie zostałem oszukany
wypchaną kukłą albo porzuconym ubraniem. Co się tyczy osoby Katie, mam
takie samo przeświadczenie. Wzrost, postawa, rysy, ułożenie stroju i uprzejmy
uśmiech
wszystko było takie same, jak to, co tak często widziałem przedtem;
a ponieważ nieraz przez, okres kilku miesięcy stałem w odległości kilku
cali od jej twarzy przy dobrym oświetleniu, wygląd Katie jest mi tak dobrze
znany, jak wygląd Panny Cook24.
Drugi list Crookesa został skierowany do Ditsona mieszkającego w Alabamie
w Stanach Zjednoczonych. Pierwsza jego część jest uzupełnieniem listu
skierowanego do Phennela, druga zaś przedstawia szereg nowych szczegółów.
Oto treść listu:
Szanowny Panie!
Cytat, który przytoczył Phennel w swym liście, opublikowanym w "The Spiritualist"
wzięty jest dosłownie z listu, który napisałem do niego. W odpowiedzi
na Pana prośbę mam zaszczyt oznajmić Panu, że widziałem obie
Pannę Cook
i Katie jednocześnie przy świetle lampy fosforowej, które zupełnie wystarczało,
abym mógł widzieć jasno wszystko, co opisałem. Oko ludzkie ogarnia, jak
wiadomo, szeroki kąt i dlatego obie postacie są jednocześnie w polu mego
widzenia, ponieważ jednak światło było słabe a twarze były w odległości
tylko kilku stóp, zupełnie naturalnie obracałem swoją lampę i oczy na
przemian od jednej twarzy do drugiej, ponieważ chciałem, aby twarz Panny
Cook albo Katie znajdowała się w najbardziej oświetlonym polu mego wzroku.
Widziałem Katie i Pannę Cook jednocześnie, i to nie ja sam, ale osiem
innych osób w moim domu, w pełnym blasku światła elektrycznego [łukowego].
W tym przypadku twarzy Panny Cook nie było widać, ponieważ głowa jej była
przykryta gęstym szalem, ja wszakże osobno przekonałem się, że ona rzeczywiście
tam była. Usiłowaniu oświetlenia jej twarzy, kiedy znajduje się w transie,
towarzyszą poważne następstwa. Zainteresuje Pana chyba, że wcześniej,
zanim Katie rozłączyła się z nami, udało mi się kilkakrotnie dobrze ją
sfotografować przy świetle elektrycznym [łukowym].
Wiłliam Crookes
Londyn 28, 18725.
Przytoczę teraz trzecią, ostatnią relację prof. Crookesa, w której opisał
on sposób fotografowania zjawy Katie King oraz jej ostatnie pojawienie
się:
W ostatnich seansach Panny Cook brałem czynny udział, przy czym udało
mi się otrzymać przy świetle elektrycznym [łukowym] kilka fotografii Katie
King; sądzę, że ogłoszenie odnośnych szczegółów będzie interesujące dla
spirytystów.
W ciągu tygodnia prawie co dzień odbywały się seanse w moim mieszkaniu;
przygotowanych było pięć aparatów fotograficznych do zdjęć przy świetle
sztucznym [tj. elektrycznym łukowym]. Składało się na nie pięć sztuk camera-obscura,
jedna wielkości całkowitej kliszy, jedna
pół kliszy, jedna
ćwierć
kliszy i dwie kamery stereoskopowe dwuokularowe; wszystkie te aparaty
miały być jednocześnie skierowane na Katie za każdym razem, gdyby zechciała
pozować. Pięć wanien do wywoływania i utrwalania oraz zapas szkieł były
zawczasu przygotowane i gotowe do użytku, a to ażeby w chwili stanowczej
nie tracić czasu; zdjęć fotograficznych dokonałem sam przy udziale jednego
pomocnika.
I teraz biblioteka moja służyła jako gabinet; prowadziły do niej drzwi
o dwóch skrzydłach, z których jedno zostało wyjęte, a zamiast nich zawieszono
zasłonę, co ułatwiało Katie wchodzenie i wychodzenie. Nasi przyjaciele,
którzy uczestniczyli w doświadczeniach, siedzieli w laboratorium na wprost
zasłony; za nimi nieco były ustawione aparaty gotowe do zdjęcia Katie
w chwili, gdy ukaże się; oraz wnętrza gabinetu po uchyleniu zasłony. Każdego
wieczoru klisze były zakładane 3
4 razy w pięciu aparatach, co dawało
najmniej 15 zdjęć. Niektóre nie udały się, mimo to otrzymałem 44 negatywy,
z których kilka było miernej jakości, kilka średniej, reszta zupełnie
dobrej26.
Katie postawiła wszystkim warunek, ażeby siedzieli wciąż na swoich miejscach;
tylko ja stanowiłem wyjątek, od pewnego bowiem czasu otrzymałem pozwolenie
robienia co zechcę, mogłem więc dotykać ją, wchodzić i wychodzić z gabinetu
prawie zawsze, kiedy chciałem. Wchodziłem też za nią często do gabinetu
i niekiedy widziałem ją jednocześnie z medium; lecz najczęściej było tafe,
iż znajdowałem tylko medium leżące na podłodze w transie, natomiast Katie
w białym swym kostiumie w jednej chwili znikała.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy Panna Cook odwiedzała mnie bardzo
często i niekiedy spędzała w moim domu całe tygodnie. Przynosiła z sobą
tylko małą torebkę podróżną, nie zamykaną nawet na klucz; przez dzień
była bez przerwy w towarzystwie Pani Crookes, mojej żony, moim lub paru
innych członków rodziny; a ponieważ i nie spała sama, absolutnie więc
nie miała możności przygotowania czegokolwiek, co nawet w sposób mniej
doskonały pozwoliłoby jej odgrywać rolę Katie King. Sam przygotowywałem
i zarządzałem swoją biblioteką i urządzałem gabinet do doświadczeń, i
zwykle Panna Cook po obiedzie i krótkiej pogawędce szła prosto do gabinetu;
na żądanie jej zamykałem drugie drzwi na klucz, który trzymałem przy sobie
w ciągu całego seansu. Wtedy dopiero przyćmiewano światło gazowe i Pannę
Cook zostawiano w ciemności.

Rys. 16. Profesor William Crookes i Katie King
(Nandor Fodor, These Mysterious People, London [1935])
Wszedłszy do gabinetu Panna Cook kładła się na podłodze podkładając poduszkę
pod głowę i wkrótce zapadała w trans. Podczas seansów fotograficznych
Katie okrywała głowę swego medium szalem, ażeby zasłonić ją przed światłem.
Często podnosiłem brzeg zasłony i wtedy zdarzało się, iż 7-8 osób znajdujących
się w laboratorium jednocześnie widziało przy pełnym oświetleniu elektrycznym
Katie i Pannę Cook. Nie mogliśmy wówczas dojrzeć twarzy Cook zasłoniętej
szalem, ale widzieliśmy jej ręce i nogi; widzieliśmy, jak ociężale poruszała
się pod wpływem intensywnego światła, chwilami słyszeliśmy jej wzdychanie.
Mam jedną fotografię Katie i medium, zdjętych jednocześnie, ale Katie
na niej zakrywa sobą głowę Panny Cook.
W ciągu tych seansów zaufanie Katie do mnie wzrastało stopniowo, tak
iż w końcu nie chciała brać udziału w posiedzeniu, jeśli sam wszystkim
nie kierowałem, gdyż, jak mówiła, życzy sobie zawsze mleć mnie blisko
siebie i blisko gabinetu. Odkąd ustaliło się to zaufanie i odkąd nabrała
pewności, że dotrzymuję swych przyrzeczeń siła zjawisk wzmogła się i otrzymywałem,
wówczas fakty, jakich nigdy nie osiągnąłbym przy innym sposobie postępowania.
Katie zapytywała mnie często o osoby uczestniczące w posiedzeniach i
o miejsce, jakie będą zajmowały, gdyż w ostatnim czasie stała się bardzo
nerwowa z powodu błędnie pojętych uwag, że zostanie użyta siła jako środek
pomocniczy w badaniach naukowych. Jedna z najbardziej interesujących fotografii
przedstawia mnie stojącego obok Katie; później ubrałem Pannę Cook w kostium
taki, jaki miała Katie i pozowaliśmy oboje z nią w położeniu identycznym;
również aparaty były ustawione jak przedtem, oświetlenie takie samo. Gdy
te dwie fotografie zostaną nałożone na siebie, moje podobizny zgadzają
się w zupełności co do wzrostu etc., lecz Katie o pół głowy jest wyższa
od Panny Cook i w ogóle wydaje się przy niej kobietą dużą. Na niektórych
zdjęciach szerokość jej twarzy i objętość figury wykazują widoczne różnice
między nią a medium i fotografie pozwalają zauważyć jeszcze inne odróżniające
szczegóły.
Zresztą fotografia równie słabo może oddać doskonałą piękność twarzy
Katie, jak słowa wyrazić wdzięk jej obejścia. Wprawdzie fotografia odbija
rysunek jej figury, lecz ginie na niej czysty połysk jej cery, wciąż zmieniający
się wyraz jej twarzy, to przesłoniętej smutkiem, gdy opowiada jakieś smutne
zdarzenie ze swego życia, to jaśniejącej niewinnym uśmiechem młodego dziewczęcia,
gdy zebrawszy koło siebie moje dzieci zabawia je opowieścią o swych przygodach
w Indiach.
Tworzyła wokół siebie atmosferę życia,
Oczy jej płonęły jeszcze silniejszym blaskiem,
Były tak słodkie, tak piękne i tak pełne
Wszystkiego, co wiemy o niebie!
Jej obecność sprawiała, że nie byłoby
Pogaństwem
paść przed nią na kolana.
(Przekład Józefa Wasowskiego).
Ostatnio przy świetle elektrycznym tak dobrze przyjrzałem się Katie,
iż różnice, jakie wymieniłem w poprzednim artykule między nią a Panną
Cook mogę teraz uzupełnić paroma nowymi szczegółami. Jestem absolutnie
pewny, że Panna Cook i Katie są to dwie różne osoby, przynajmniej co do
ciała. Na twarzy Panny Cook znajduje się parę wyraźnych muszek, których
nie ma ani śladu u Katie. Włosy Panny Cook są ciemne, prawie czarne; pukiel
włosów Katie, który mam przed sobą, jest koloru szatynowego ze złotawym
połyskiem; otrzymawszy od niej pozwolenie sam go uciąłem z bogatych jej
splotów, po których przesunąłem rękę aż do wierzchołka głowy i przekonałem
się, że są naturalne.
Jednego wieczoru mierzyłem puls Katie: uderza on 75 razy, gdy tymczasem
puls Panny Cook, zmierzony natychmiast potem, wynosił, jak zwykle, 90
uderzeń na minutę. Przyłożywszy ucho do piersi Katie czułem serce bijące
wewnątrz, a ruchy jego były jeszcze bardziej regularnie, aniżeli serca
Panny Cook, na której po seansie zrobiłem tę samą obserwację. Przy podobnym
badaniu płuca Katie okazały się zdrowsze, aniżeli u jej medium, bo w czasie
doświadczeń Panna Cook leczyła się właśnie na katar oskrzeli. [...] Gdy
przyszła chwila naszego ostatecznego rozstania się z Katie [21 maja 1874],
prosiłem abym mógł być ostatni, który będzie ją widzieć. Przywołała więc
po kolei osoby należące do towarzystwa i do każdej przemówiwszy kilka
słów, dała ogólne wskazówki co do naszego przyszłego postępowania i opieki
nad Panną Cook. Z instrukcji tych zapisanych stenograficznie przytoczę
następującą: "Pan Crookes postępował 'zawsze bardzo stosownie, z zupełną
też ufnością zostawiam Florencję jego opiece pewna, iż zaufania tego nie
zawiedzie. W nieprzewidzianych wypadkach poradzi sobie lepiej ode mnie,
gdyż ma więcej siły".
Skończywszy swe przemówienie Katie pociągnęła mnie za sobą do gabinetu
i pozwoliła zostać tam do końca.
Zapuściwszy zasłonę przez jakiś czas rozmawiała jeszcze ze mną, potem
podeszła do Panny Cook, która jak nieżywa leżała na podłodze. Schyliwszy
się Katie dotknęła ją i rzekła: "Obudź się, Florencjo, obudź się! Muszę
cię już opuścić!"
Panna Cook zbudziła się i cała we łzach zaczęła prosić Katie, aby jeszcze
choć jakiś czas została. "Nie mogę, moja droga; misja moja skończona.
Niech was Bóg błogosławi!"
odrzekła Katie. Przez kilka minut rozmawiały
jeszcze ze sobą, w końcu łzy przeszkodziły Pannie Cook mówić. Stosownie
do zaleceń Katie przyskoczyłem celem podtrzymania Panny Cook, która o
mało nie upadła na podłogę i łkała konwulsyjnie. Gdy obejrzałem się Katie
w białej sukni już nie było. Wniesiono światło, Panna Cook powoli uspokoiła
się, po czym wyprowadzono ją z gabinetu.
Codzienne niemal seanse, jakich raczyła udzielać mi Panna Cook, mocno
wyczerpały jej siły; muszę też wyrazić jej największą wdzięczność za gotowość,
z jaką zechciała poddać się moim doświadczeniom. Wszelkie próby, jakich
tylko zażądałem, przyjmowała z najlepszą wolą; mowa jej była otwarta i
prosta i nie dostrzegłem w niej nigdy niczego, co zdradzałoby najmniejszą
chęć oszukiwania. Istotnie nie sądzę nawet, żeby zdolna była doprowadzić
do skutku podstęp, choćby go zamierzyła; zdradziłaby się prędko, gdyż
taki sposób postępowania zupełnie obcy jest jej naturze. Zresztą przypuszczenie,
że niewinna 15-letnia pensjonarka zdolna jest obmyślić i w ciągu trzech
lat z powodzeniem wprowadzać w czyn tak gigantyczne oszustwo; że w ciągu
tego czasu gotowa będzie w każdym dowolnym momencie podlegać najbardziej
drobiazgowej kontroli przed lub po seansie; że mistyfikacja ta będzie
jeszcze lepiej udawać się jej w moim własnym domu, aniżeli w domu jej
rodziców, przy czym wiedziała ona, że przechodziła do mnie w szczególnym
celu, mianowicie w celu poddawania się badaniu według najsurowszych naukowych
reguł i wymogów
słowem przypuszczenie, że Katie King, jaką w ciągu ostatnich
trzech lat widzieliśmy, jest dziełem jakiegoś oszustwa, jest to większy
jeszcze gwałt zadawać rozumowi i zdrowemu rozsądkowi, aniżeli uwierzyć,
że jest tym za co się sama podaje.
W końcu na tym miejscu muszę wyrazić podziękowanie Pani i Panu Cook za
ułatwienia i przysługi, jakie mi w doświadczeniach mych okazali; niemniej
jak i Panu Charlesowi Blackburn, dzięki któremu Panna Cook mogła cały
swój czas poświęcić na rozwijanie tych manifestacji i ostateczne ich wyjaśnienie
naukowe27.
Tyle profesor William Crookes. Seans pożegnalny Katie King został opisany,
niezależnie od powyższej relacji, również przez W.H. Harrisona, którego
sprawozdanie przynosi kilka dodatkowych informacji. Harrison wymienił
ponadto nazwiska wszystkich uczestników i uczestniczek posiedzenia, a
jedna z nich, Florence Marryat (Ross-Church) miała sposobność osobistego
przekonania się o odrębności osób Florencji Cook i Katie King. Seans odbył
się w dniu 21 maja 1874 roku. Obecni byli: Florencja Cook, Florence Marryat
(Ross-Church), William Crookes, R. Tapp, W.H. Harrison. Oto najważniejsze
fragmenty relacji Harrisona:
Przez cały czas tego posiedzenia Katie przebywała wśród uczestników;
zasłona gabinetu była odciągnięta na bok i wszyscy obecni mogli dokładnie
widzieć śpiące medium, którego twarz, dla ochrony przed jasnym światłem,
była przykryta czerwonym szalem. [...] Na pożegnanie Katie otrzymała kwiaty
od Panów Tappa i Crooke-sa, usiadła z podkurczonymi nogami [na podłodze]
prosząc obecnych, aby usiedli w krąg tak samo i uwiła z otrzymanych kwiatów
wieniec.
Napisała również kilka listów pożegnalnych do kilku ze swych przyjaciół,
które podpisała
Annie Owen Morgan
miało to być jej nazwisko za czasów
jej ziemskiego życia
podobnie do swego medium, któremu podarowała na
pożegnanie pączek róży. Następnie Katie wzięła nożyczki, ucięła kosmyki
swych włosów i przekazała każdemu długi splot. W końcu ujęła pod ramię
Pana Crookesa, przeszła z nim wokół pokoju i uścisnęła każdemu rękę. Następnie
usiadła ponownie, ucięła kilka kawałków ze swej sukni i swego welonu,
które rozdała. Pan Crookes i Pan Tapp zapytali ją, czy mogłaby zlikwidować
uszkodzenia stroju, jak to uczyniła wcześniej
przy innych okazjach. W odpowiedzi wystawiła ona części z wycięciami
na światło, uderzyła je lekko ręką i w okamgnieniu część ta stała się
gładka i nieuszkodzona jak przedtem. Osoby siedzące najbliżej Katie zbadały
i dotknęły za jej zgodą materiału; zapewniały one, że nie znalazły ani
otworu ani szwu lub też czegokolwiek dosztukowanego w tych miejscach,
gdzie przed kilkoma minutami widziały otwory o średnicy kilku cali.
Następnie Katie dała P. Crookesowi i innym przyjaciołom swoje ostatnie
polecenie odnośnie medium i jej manifestacji przez to medium, oświadczyła
z ubolewaniem, że czuje, iż uciekają jej siły i zniknęła w gabinecie.
Usłyszano, że obudziła ona medium, które we łzach prosiło ją, ażeby jeszcze
pozostała przez chwilę; ale Katie rzekła do niej: "Moja droga, nie mogę.
Moja misja jest skończona, niech cię Bóg błogosławi". Usłyszeliśmy odgłos
jej pocałunku pożegnalnego. Medium wyszło [z gabinetu] do nas całkowicie
wyczerpane i głęboko wstrząśnięte.
Katie powiedziała, że nigdy więcej nie będzie miała siły ani mówić, ani
ukazywać swej twarzy; że te trzy lata, w ciągu których manifestowała się
fizycznie były dla niej ciężkim i smutnym okresem pokuty za grzechy. Obecnie
przygotowuje się do wstąpienia na wyższy stopień życia duchowego i tylko
rzadko będzie miała siłę porozumiewania się ze swym medium pisemnie, wszakże
będzie ono miało moc widzieć ją w jasnowidzeniu, gdy będzie magnety-zowane28.
Niezwykle interesująco przedstawiają się doniesienia jednej z uczestniczek
seansów z Florencją, wspomnianej Florence Marryat (Ross-Church).
Podczas posiedzenia pożegnalnego Katie życzyła sobie, aby Florence Marryat
wsunęła w gabinecie ręce pod jej powiewne okrycie i dotknęła jej ciała.
"Uczyniłam to istotnie
pisze Marryat
poczułam jej serce bijące silnie
pod moją ręką; przeciągnęłam palce przez jej długie włosy pragnąc upewnić
się, że wyrastają z jej głowy i mogłam przekonać się, że jeśli ona utworzona
jest z siły psychicznej, to siła ta w zupełności manifestuje się jako
normalna kobieta".
Florence Marryat informuje również o swych spostrzeżeniach i wrażeniach
z innych posiedzeń z Katie:
Pewnego bardzo ciepłego wieczoru siedziała ona w środku towarzystwa koło
mnie i poczułam, że jej ręka była wilgotna, co zdziwiło mnie. Zapytałam,
czy ona także posiada żyły, przewody nerwowe i wydzielanie, tak jak inni
ludzie, czy w jej ciele krąży krew i czy ma także serce i płuca. Jej odpowiedź
brzmiała: "Mam wszystko to, co ma Florencja!" Przy tej okazji zaprosiła
mnie do siebie do pokoju w głębi i zrzuciwszy swe okrycie stanęła przede
mną naga. "Tutaj
rzekła
możesz przekonać się, że jestem kobietą".
Była nią w istocie i to bardzo piękną kobietą. Zbadałam ją-dokładnie,
podczas, gdy panna Cook (medium) leżała obok nas na podłodze29.
Szereg fenomenów zaobserwowanych i potwierdzonych przez uczestników posiedzeń
wskazywał na paranormalną osobowość Katie King. Wymienię tu następujące:
1. Zdolność natychmiastowego materializowania się i demateterializowania.
Pojawiała się ona i znikała natychmiast w zamkniętych i kontrolowanych
pomieszczeniach, w których (względnie koło których) przebywali badacze.
2. Polimorfizm i transfiguracje osoby Katie.
3. Zdolność oświetlania się własnym ciałem.
4. Wspomnianą już umiejętność błyskawicznego usuwania defektów własnego
stroju.
Florence Marryat w sposób dramatyczny opisała zaobserwowany przez nią
proces dematerializowania się zjawy Katie:
Poproszono Katie King, aby wyjaśniła, dlaczego nie może zjawiać się przy
świetle intensywniejszym niż jednego płomienia gazowego. Pytanie to zdawało
się ją denerwować i odpowiedziała (tylko: "Mówiłam Warn wszystkim wielokrotnie,
że nie mogę przebywać w zbyt jasnym świetle; dlaczego, sama nie wiem;
jest to dla mnie niemożliwe i jeśli chcecie sprawdzić prawdziwość tych
słów, zapalcie wszystkie płomienie gazowe, a zobaczycie, co się ze mną
.stanie".
Postanowiono przeprowadzić tę próbę, m.in. w obecności S.C. Halla, wybitnego
badacza tego czasu. Katie poddała się jej, chociaż później wyjaśniła,
że przygotowaliśmy jej wskutek tego niewypowiedzianą męczarnię.
Stanęła pod ścianą salonu o powierzchni około 16 stóp kwadratowych i
skrzyżowała ręce na piersiach. Następnie zostały odkręcone wszystkie krany
i płomienie gazowe zapłonęły do pełnej wysokości. Działanie światła na
Katie rzeczywiście było zdumiewające. Tylko przez . sekundę zachowała
ona normalny wygląd, po czym zaczęła stopniowo rozpływać się. Dematerializowanie
się jej postaci mogą porównać ze stapianiem się woskowej lalki na silnym
ogniu. Najpierw zaczęły zacierać się rysy twarzy, które stały się niewyraźne
i zdawały się zbiegać jedne w drugie. Oczy zapadły się; w oczodołach,
nos zniknął, czoło [również] zapadło się. Następnie zadawały się znikać
kończyny dolne, a postać Katie osuwała się coraz niżej i niżej na dywan,
jak pokruszona budowla. W końcu pozostała nad podłogą jeszcze tylko głowa,
następnie stos ibiałego okrycia, który szeleszcząc nagle zniknął, jakby
szarpnięty jakąś niewidzialną ręką
a my staliśmy przy świetle trzech
płomieni gazowych i wytrzeszczaliśmy oczy na miejsce, gdzie przedtem stała
Katie King 30.
Należy tu podkreślić, że powyższa relacja Florencji Marryat pozostaje
w sprzeczności z tym doniesieni Crookesa, w którym opisał on proces fotografowania
Katie. W tym czasie zjawa oświetlona była światłem łukowym (łuku Volty),
które jest zdecydowanie silniejsze od wspomnianego światła gazowego, i
które znosiła doskonale, bez wymienionych sensacji.
Niemniej interesujący był polimorfizm i transfiguracje osoby Katie King.
Na podstawie przytoczonych relacji mogliśmy stwierdzić, że w początkowej
fazie swych manifestacji tak dalece przypominała ona pannę Cook (medium),
że zarówno Crookes, jak i inni uczestnicy brali ją po prostu za tę ostatnią
i sądzili, że mają do czynienia ze zwykłym oszustwem, to znaczy że rolę
zjawy grało medium. W rzeczywistości materializacji fantoma Crookes uwierzył
dopiero wtedy, gdy zobaczył obie postacie obok siebie, mianowicie medium
pogrążone w transie i zjawę Katie stojącą obok niego.
"Później
pokreślą słusznie Julian Ohorowicz
wystąpiły różnice większe
we wzroście, włosach, uszach, paznokciach itp., a nawet jak się okazało,
Katie King umiała całkiem przeobrażać swą postać. Mogła ona w jednej
chwili zmienić barwę swej twarzy i rąk z białej na czarną i odwrotnie,
niekiedy wyglądała jak manekin... albo jak lalka gutaperkowa..., bez
kości w rękach, a w jednej chwili ukazywała się znowu z całkiem uformowanymi
kośćmi. Albo nawet twarz jej bywała jakby trupio kościana i o połowę
mniejsza od głowy medium, chociaż cokolwiek podohna"31.
Analogiczne transfiguracje manifestującej się zjawy były wielokrotnie
obserwowane przez różnych uczestników seansów, którzy pozostawili o nich
swe relacje. Oto, co mówi Aksakow:
Badanie zjawisk materializacji wykazuje, że początkom tego zjawiska przewodniczy
ogólne prawo. [...] Prawo to polega na tym, że pierwsze fazy materializacji
odznaczają się uderzającym podobieństwem do pojedynczych części lub nawet
całej figury medium. W następstwie, w miarę rozwoju własności mediumicznych,
podobieństwo to może, nie znikając całkowicie, dać miejsce materializacji
figur najróżnorodniejszych: niektóre jednak media nie przekraczają tej
granicy. [...] W klasycznych wypadkach Katie King i Johna Kinga, które
miały miejsce w Anglii i były badane we wszelki sposób, trzeba było przyznać
w ogóle, większe lub mniejsze, a niekiedy nawet całkowite podobieństwo
do mediów32.
Jeden z uczestników posiedzeń z Florencją Cook, Beniamin Coleman utrzymywał,
że Katie jest sobowtórem medium Florencji. Stwierdził on wspomniane wyżej
całkowite podobieństwo ich twarzy, zachowania i sposobu wypowiadania się.
Dotykał także tkaniny ubioru zjawy: sprawiała ona wrażenie mocnego białego
kalikotu (gatunek perkalu).
Podobieństwo Katie do medium w pierwszej fazie objawów potwierdził również
sędzia Edward W. Cox, nastawiony sceptycznie do obserwowanych manifestacji.
Niemniej podał, że widział obie jednocześnie:
Widząc je stwierdziłem, że nie tylko były podobne do siebie, lecz że
były wiernymi wizerunkami. Dokładnie zaobserwowałem kształt brwi, które
nie mogły być zmienione, i które wyglądały identycznie u medium i u fantoma.
Również ręce posiadały takie same33.
Inny ciekawy fenomen zaobserwowany u Katie
to oświetlanie się własnym
światłem. Zarejestrowany został przypadek, w którym widziano Katie trzymającą
jakąś kulę w ręku o wielkości dziecięcej piłki. Kula ta była świecąca
i świeciła najjaśniej w pobliżu biustu zjawy. Niestety, nie zachował się
żaden bliższy opis tego niezwykłego zjawiska34.
Profesor Crookes
jak sam podaje
sporządził Katie King 44 zdjęcia
przy świetle elektrycznym łukowym, z których pewna część była bardzo udana.
Oczywiście najbardziej reprezentatywne z nich jest to, na którym występuje
on wraz ze zjawą. Jeszcze za życia uczonego obiegło ono, wraz z innymi
fotografiami Katie, cały świat i wywołało niezwykłe poruszenie. Na szczególne
podkreślenie zasługuje tu cywilna odwaga badacza angielskiego.
Niezależnie od Crookesa inną partię zdjęć fantoma wykonał przy świetle
magnezjowym William H. Harrison. Cztery z nich uzyskał w dniu 7 maja 1873
roku. W czasie seansu zachowano zwykłe środki ostrożności, a medium

Florencja Cook było dokładnie związane, zaś obydwa pomieszczenia (tj.
ciemny gabinet i pokój dla uczestników)
starannie przeszukane.
Katie zjawiła się w swym zwykłym, białym stroju. Przy końcu seansu, już
po wykonaniu zdjęć, oświadczyła ona, że jej "siła" ucieka, że po prostu
"topnieje". Światło wpadające do gabinetu w widoczny sposób zniszczyło
dolną część jej postaci, co spowodowało zapadanie się jej, tak że tył
ciała dotykał podłogi, a samo ciało nagle zniknęło. Ostatnie słowa, jakie
wygłosiła zaleciły uczestnikom śpiewanie, a potem zachowanie przez kilka
minut ciszy. Gdy zostało to wykonane, Katie ukazała się znowu w poprzedniej
postaci i zrobiono jej jeszcze jedno zdjęcie.
Pan J.C. Luxmoore ze swej strony oświadczył, że:
Wkrótce po wykonaniu jednej z fotografii Katie uchyliwszy zasłonę powiedziała,
żebyśmy spojrzeli na nią, przy czym okazało się, że całe jej ciało zniknęło!
Wygląd jej był bardzo osobliwy: [postać] jakby utrzymywała się tylko na
szyi, podczas gdy głowa znajdowała się na podłodze, a jej biała szata
leżała poza nią35.
Obie te obserwacje w zupełności potwierdzają przedstawioną wyżej kontrowersyjną
relację Florencji Marryat.
Następne cztery fotografie zostały wykonane w pięć dni później, tj. 12
maja 1873 roku również przy świetle magnezjowym. W seansie brali udział:
Amelia Corner, Caroline Corner, J.C. Luxmoore, William H. Harrison i G.R.
Tapp. Podczas fotografowania fantoma, medium (Florencja Cook) było całkowicie
widoczne.
Szereg fotografii zjawy Katie King wykonali również J.C. Luxmoore i doktor
Gully. Wszyscy ci badacze zrobili zdjęcia niezależnie od siebie. Należy
podkreślić, że przedstawiają one fotografie jednej i tej samej osoby.
Wiele z tych zdjąć zostało opublikowanych w ówczesnych czasopismach, a
także w wydanych drukiem pracach książkowych. Autentyczność ich została
poświadczona przez różnych uczestników posiedzeń.
Jak można się było spodziewać, przedstawione publikacje Crookesa w wielu
krajach wywołały istną burzę. Zarówno dziennikarze, jak uczeni oraz przedstawiciele
różnych środowisk wysunęli przeciwko angielskiemu uczonemu szereg poważnych
zarzutów. Oskarżono go o brak krytycyzmu, o naiwność, o bezwolne podporządkowanie
się sprytnej oszustce. Sądzono powszechnie, że rolę zjawy Katie King początkowo
odegrała sama Florencja Cook, później zaś jakaś inna osoba pozostająca
z nią w zmowie, Crookesowi jednak nie udało się zdemaskować tej mistyfikacji.
Zacięta polemika toczyła się w różnych kręgach przez wiele lat, a jeszcze
w 1962 roku Trevor Hall wydał w Londynie obszerną źródłową książkę o tej
sprawie36.
Krytycy i oponenci Crookesa nie potrafili wszakże
i dziś także nie
potrafią
wyjaśnić dwóch podstawowych kwestii.
Po pierwsze, nikt nigdy nie odnalazł i nie zidentyfikował kobiety, która
byłaby podobna do Katie King, i która mogłaby odgrywać rolę manifestującej
się zjawy. A przecież nie byłoby to trudne, gdyby w środowisku londyńskim
taka kobieta istniała, jeśli zważymy, że już w latach 1873
1875 na całym
świecie opublikowano szereg doskonałych fotografii Katie King, na których
przedstawia się ona jako kobieta niezwykle piękna. Ta cecha zjawy jest
również znamienna. Czy kobieta o takiej urodzie mogłaby tak łatwo ukryć
się i pozostać niedostrzeżona? Przypuszczenie takie wydaje się całkiem
absurdalne.
Po wtóre, żaden z krytyków Crookesa nie wyjaśnił, w jaki sposób wykonawczyni
hipotetycznej mistyfikacji
trwającej trzy lata!
przedostawała się
do domu sędziego J.C. Luxmoore'a i do laboratorium Crookesa, gdzie zastosowane
zostały najsurowsze i najostrzejsze rygory naukowe (np. takie, jak elektryczna
kontrola medium, maczanie rąk w trudno zmywalnym barwniku anilinowym i
in.), i gdzie musiałaby podporządkować się im przez okres przeszło sześciu
miesięcy. W jaki sposób
gdyby była normalną kobietą
mogłaby pojawiać
się i znikać w dowolnej chwili? Przecież wszystkie pomieszczenia w domu
Crookesa, a szczególnie laboratorium i biblioteka przez cały czas badań
"sprawy Katie King" pozostawały pod jego najściślejszą kontrolą.
Niektórzy autorzy zarzucają Crookesowi, że doniesienia jego nie mają
charakteru ścisłych sprawozdań naukowych, że brakuje w nich dat, nazwisk
uczestników itd., oraz że zostały opublikowane nie w czasopiśmie naukowym
lecz spirytystycznym. Zarzuty te można zbić bardzo łatwo. Przede wszystkim
literacki charakter listów Crookesa może stanowić uszczerbek formy, ale
w żadnym wypadku nie dowodzi, że ich treść jest nieprawdziwa. Wszak opisane
tam fenomeny zostały potwierdzone przez innych wiarygodnych świadków (wymienię
choćby inż. F.C. Varleya). Po wtóre Crookes początkowo w ogóle nie zamierzał
ogłaszać drukiem swych listów, gdyż miał smutne doświadczenie z poprzednich
swych publikacji dotyczących badań właściwości medialnych Daniela Dunglasa
Hume'a. Po prostu nie zamierzał tracić czasu i sił na jałowe polemiki
z ludźmi, którzy eksperymentować nie chcą, i którzy programowo nigdy nie
chcą dać się przekonać, gdyż w każdej sprawie mają własne gotowe teorie.
Ludzie ci nie chcieli uczestniczyć w jego badaniach! Crookes mówi:
[...] Prosiłem o współdziałanie kilku uczonych, którzy są moimi przyjaciółmi,
w celu przedsięwzięcia badań systematycznych; wkrótce jednak spostrzegłem,
że nie mogło być mowy o założeniu komitetu badań dla tego rodzaju zjawisk,
i że powinienem liczyć jedynie na moje własne usiłowania. [...] Odmowa
ze strony ludzi uczonych dokonania badań naukowych odnośnie istnienia
i natury fakktów stwierdzonych przez mnóstwo świadków kompetentnych i
godnych wiary, a którzy kierowali się własnym popędem sądzenia kwestii,
kiedy i gdzie im się podobało, nie przemawia na korzyść swobody sądu,
tak sławionej między uczonymi. Jeśli chodzi o mnie, zbyt cenię dochodzenie
prawdy i odkrycie kilku faktów nowych, abym miał unikać przedsiębrania
badań nad tym przedmiotem, pod pozorem, że jest on w sprzeczności z pojęciami
panującymi37.
W zakończeniu swego sprawozdania Crookes stwierdził co następuje:
Lud wciąż głodny rzeczy nadprzyrodzonych pyta nas: wierzycie, czy nie
wierzycie? Odpowiadamy: jesteśmy chemikami i fizykami, naszym zadaniem
nie jest wierzyć lub nie wierzyć, lecz zbadać pozytywnie, czy jakieś zjawisko
jest rzeczywiste, czy. nie. Wszystko inne wychodzi poza granice naszych
zabiegów. Co się tyczy rzeczywistości zjawisk, to musimy ją potwierdzić,
gdyż zmusza nas do tego ich oczywistość. Przypominamy czytelnikom, że
nie stawiamy żadnych hipotez ani teorii na niepewne. Stwierdzamy pewne
fakty jedynie dlatego, że są prawdziwe. Całe nasze długie życie poświęciliśmy
badaniom prawdy. Komitety uczonych, sławni mężowie, praktycy wszystkich
narodowości, którzy wespół z nami czuwali nad dokładnością eksperymentów
doszli do tego samego wniosku, co i my. Nie mówimy już nawet, że te fakty
są prawdopodobne: mówimy, że one istnieją. Zamiast wątpić lub wierzyć
w przypadek, co wychodzi na jedno, zamiast sobie wyobrażać, że zabawiamy
się kuglarskimi sztuczkami, zadajcie sobie nieco trudu i zbadajcie te
zjawiska. I my wzięliśmy się do tego z nieufnością... Dowiedźcie nam ściśle,
krytycznie, w których punktach przy eksperymentowaniu pomyliliśmy się,
podajcie lepsze i pewniejsze środki badania: wynajdźcie większe i więcej
skomplikowane trudności od tych, które my stawaliśmy naszym mediom bez
ich wiedzy i niespodzianie. Lecz nie obwiniajcie nas na ślepo o to, że
kłamiemy, lub że idziemy kłamcom na lep. Nie obwiniajcie nas o głupotę
dlatego, że zbadane przez nas fakty nie zgadzają się z waszymi przesądami.
I my mieliśmy dawniej podobne przesądy. Trudno już więcej zachować sceptycyzmu
i być więcej pozytywnym od nas, gdy chodzi o eksperymenty. Wobec pewnych
zjawisk, których prawdziwość i realny byt zostały dowiedzione w naszych
laboratoriach, muszą wszelka przemądrzałość i wszelkie powierzchowne sądy
zwinąć żagle. Nie wywyższajcie więc waszych zmysłów i waszego sceptycyzmu
ponad nasze zmysły i nasz sceptycyzm.
Jak się zdaje, prof. William Crookes ani jednemu z krytyków "sprawy Katie
King" nie udzielił pisemnej odpowiedzi. Pomimo to do końca życia nie odwołał
żadnego ze swoich sprawozdań i pozostał wierny wynikom przeprowadzonych
badań. Rzeczywistość fenomenów manifestowania się zjawy Katie King Crookes-potwierdził
jeszcze dwukrotnie.
W liście z dnia 27 lipca 1883 roku skierowanym do profesora filozofii
i medycyny, Elliota Covesa, pisał on m.in.:
Jeśli powiedzą Panu, że czułem się zawiedziony w związku z badaniami
tych fenomenów psychicznych, i że zdezawuowałem swe doświadczenia, upoważniam
i proszę Pana o złożenie jak najbardziej "oficjalnego dernenti"38.
Po raz drugi Crookes zabrał głos w tej sprawie w 1898 roku na Kongresie
Brytyjskiego Towarzystwa Naukowego wygłaszając wykład "O postępach nauk
fizycznych". Powiedział tam m.in.:
Chciałbym teraz pomówić o przedmiocie, który jest dla mnie najważniejszy
i najbardziej płodny w następstwa. Żaden wypadek z mojej kariery naukowej
nie jest tak znany, jak mój udział, od wielu już lat, w pewnych badaniach
psychicznych. Trzydzieści lat upływa od czasu, gdy ogłosiłem sprawozdanie
z moich doświadczeń, zmierzających do wykazania, że poza naszymi wiadomościami
naukowymi istnieje siła, wprawiana w ruch przez inteligencję, różną od
tej, którą zwykle tak nazywamy i która jest wspólna wszystkim śmiertelnym.
[...]
Nie mam nic do odwołania; utrzymuję to, co już ogłosiłem, mógłbym nawet
dużo jeszcze dodać39.
Przedstawione stanowisko prof. W. Crookesa spowodowało powstanie mniemania,
że stał się on zdecydowanym spirytystą. Pogląd ten był jednak całkiem
mylny.
Słynna rosyjska teozofka, Helena Petrowna Bławatska, która miała okazję
spotkania się z Crookesem, zabrała głos w tej sprawie:
Przez pewien czas, póki nie znałam osobiście Pana Crookesa, te legendy
wywoływały we mnie wątpliwości. Lecz w kwietniu 1834 roku, w jego domu,
w Londynie postawiłam mu przy wielu świadkach, a potem i bez świadków,
to proste pytanie. Crookes odparł bez wahania, że w opisane przezeń zjawiska
z mediami wierzy równie silnie, jak w swoją "materię promienistą", którą
nam wtedy pokazywał i objaśniał; lecz że w pośrednictwo duchów nie wierzy
od dawna, choć przez pewien czas skłaniał się ku temu.

Więc kim była Katie King?
zapytaliśmy.

Nie wiem, najpewniej sobowtórem Panny Florencji Cook (medium) odparł
i dodał, że jest poważna nadzieja iż filozofia i biologia w krótkim czasie
przekonają się o istnieniu w ustroju człowieka takiego na wpół materialnego
sobowtóra40.
Na zakończenie należy dodać, że po śmierci Williama Crookesa członkowie
jego rodziny ulegając i podporządkowując się ogólnej euforii zniszczyli
wykonane przez niego 44 negatywy zdjęć Katie King41. Piękna
Katie zniknęła pozostawiając po sobie jedynie podobiznę i niewyjaśnioną
tajemnicę...
Z dyskusji toczącej się na temat "sprawy Katie King" przytoczę kilka
charakterystycznych opinii.
Sprague de Camp i Catherine C. de Camp w książce Duchy, gwiazdy i czary
piszą:
William Crookes, uczony spirytysta, który przeanalizował zdolności Home'a
za pomocą baterii przyrządów naukowych, okazał się bardzo kiepskim obserwatorem.
Chociaż to największe medium nie spowodowało żadnych zjawisk, póki nie
stworzono mu warunków, jakich pragnął, Crookes mniemał, że zdobył dowody
nadnaturalnych mocy Home'a. Rezultaty swoich badań opublikował w "Quarterly
Journal of Science" i został jawnie zelżony przez swoich bardzie] przyziemnych
kolegów, choć trzeba przyznać [!], że niektóre ich sądy były może nieudokumentowane
lub niesprawiedliwe [!]. Mimo to, w kilka lat później Crookes dał dowód
swej nieudolności jako obserwator zjawisk parapsychicznych; pozwolił się
bowiem bezlitośnie nabrać siostrom Fox i innemu medium, Florence Cook
[i]42.
Ale o szczegółach rzekomego zdemaskowania Florencji Cook autorzy nie
napisali już ani słowa.
Podobny sąd wygłosił również Krzysztof Wolicki. Uznał on Crookesa za
"zaciekłego spirytystę, ... który miewał nawet guwernantki do dzieci zmaterializowane
z zaświatów wprost do jadalni"43.
Profesor Andrzej Wierciński w swej nie podpisanej recenzji mojej pracy
(nazwisko jego zostało usunięte!) po wielu rozmyślaniach doszedł m.in.
do finalnego wniosku, że "na pewno należy odrzucić obserwacje Grookes'a,
skoro zniszczone zostały negatywy fotografii fantomu [Katie King]", natomiast
inny recenzent, Maciej Iłowiecki stwierdził apodyktycznie, że "nawet laicy
wiedzą, jak np. powszechnie swego czasu krytykowano naiwność Crookes'a
i jak wielu opisywanym w książce mediom nie tylko zarzucano, ale i w niektórych
przypadkach udowodniono oszustwa (np. Eusapii Paladino albo Katie, której
tak ufał Crookes. Owa Kate sama wyznała potem, że oszukiwała uczonego!
Również F. Kluskiego nie raz podejrzewano o poprawianie niektórych zjawisk
na seansach)".
Tego rodzaju demagogiczne opinie wciąż powtarzają się w literaturze,
recenzjach (często anonimowych) itd., a ich autorzy nie zadają sobie najmniejszego
trudu przeprowadzenia drobiazgowej naukowej analizy badanej sprawy, zgromadzenia
dowodów i sformułowania o niej prawidłowych wniosków. Do tego zupełnie
nie znają źródeł! Tendencyjnie przemilczają metody zastosowane przez Crookesa
i Varleya. Gaiwanometr zwierciadłowy
ten niezwykle czuły przyrząd czy
barwnik anilinowy nie dający się zmyć zwykłymi środkami z powierzchni
ciała nawet przez kilka dni
wszystkie te i inne akcesoria nie mają dla
nich żadnego znaczenia! Gdyby Florencja Cook grała rolę Katie King, to
po zanurzeniu rąk tej ostatniej w roztworze wodnym wymienionego barwnika,
miałaby przez długi czas zabrudzone i pomazane nim dłonie, a stwierdzono
tylko jego obecność w okolicach łokci! Ponadto każdy najmniejszy ruch
Florencji sygnalizował natychmiast galwanometr zwierciadłowy! Jeśli zaś
chodzi o zniszczenie negatywów zdjęć sporządzonych przez Crookesa, to
Andrzej Wierciński winien wiedzieć z recenzowanej książki, że za życia
uczonego angielskiego większość tych zdjęć została opublikowana na całym
świecie za jego wiedzą i zgodą, i że były one autentyczne. Ponadto zgadzały
się całkowicie ze zdjęciami wykonanymi niezależnie przez innych badaczy.
Zniszczenie negatywów nie ma więc w tej sprawie żadnego znaczenia. Cóż,
lepiej pisać tego rodzaju recenzje i zatajać w nich własne nazwisko...
Jak widać, demagogii, zwykłych przeinaczeń i złośliwości mamy w tej sprawie
bardzo wiele. Pana Macieja Iłowieckiego chciałbym poprosić o podanie źródła,
na podstawie którego stwierdził on, że "owa Kate sama wyznała potem, że
oszukiwała uczonego!" Moim zdaniem, a zaznajomiłem się z wieloma materiałami
dotyczącymi tej sprawy
twierdzenie to jest zwykłym wymysłem. Ponadto,
jeśli już "oszukiwała"
to istniała, a przecież Maciej Iłowiecki twierdzi,
że Katie King była fikcją!
W przeciwieństwie do przytoczonych wyżej negatywnych opinii przytoczę
tu jeszcze sąd znakomitego polskiego fizyka, prof. Czesława Białobrzeskiego
(1878
1953). W swej pracy pt. Czym jest materiał mówiąc o promieniach
katodowych pisze on co następuje:
Na pytanie co do ich natury różnie odpowiadano. Wybitny angielski uczony
Crookes, który wykonał z nimi wiele ciekawych doświadczeń, trafnie uważał
je za rój cząstek niezmiernie subtelnych i upatrywał w nich czwarty stan
materii, obok stanu stałego, ciekłego i gazowego.
Był to ten sam Crookes, który zyskał rozgłos w szerokich kołach publiczności
dzięki doświadczeniom spirystycznym z medium Florence Cook w siedemdziesiątych
latach ubiegłego wieku. Gdy medium wpadało w głęboki sen (trans), pojawiała
się zjawa w postaci pięknej kobiety odzianej w białe szaty, nazywającej
siebie Katie King, która rozmawiała z Crookesem i zaproszonymi na seansie
gośćmi, bawiła się z jego dziećmi i dawała się fotografować. W końcu każdego
seansu znikała bez śladu. Wśród analogicznych doświadczeń późniejszych,
wymienimy nader uderzające doświadczenia wykonywane w Warszawie z medium
Frankiem Kluskim (Modrzejewskim) oraz w Brazylii z medium Mirabellim.
Zjawisko materializacji form ludzkich niewątpliwie wprowadza do zagadnienia
materii nową i zagadkową komplikacje.. Wielki fizyk Rayleigh, jeden z
najtrzeźwiejsizych umysłów swego czasu, uważał badania w tym kierunku
za bardziej doniosłe, aniżeli jakiekolwiek inne44.
Opinie w "sprawie Katie King" są zróżnicowane i wybitni łączeni zajmują
tu niezależne stanowiska. Doświadczenia i obserwacje Williama Crookesa
znajdują całkowite potwierdzenie m.in. w manifestacjach mediumicznych
Teofila Modrzejewskiego, które omówię w następnym rozdziale.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
v 06 019
Tech tech chem11[31] Z5 06 u
srodki ochrony 06[1]
06 (184)
06
06 (35)
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
Mechanika Techniczna I Opracowanie 06

więcej podobnych podstron