Wprowadzenie do zagadnień eutyfroniki


tytół: "Wprowadzenie do zagadnień eutyfroniki"
autor: WYDAWNICTWA NAUKOWO-TECHNICZNE  WARSZAWA 1973
tytół serii: "Środowisko psychiczne człowieka"

Opiniodawca prof. zw. mgr inż. Janusz Tymowski
Redaktor naukowy mgr inż, Wincenty Łada
Redaktor WNT mgr Malgorzata Leczycka
Okładkę i obwolutę projektował Witold Rębkows
Redaktor techniczny Franciszek Bondaruk
62:159.922

Książka stanowi próbę przedstawienia problemów,
które pojawiają się
przy rozpatrywaniu wpływu rozwoju techniki
na psychiczną stronę warunków życia człowieka.
Autor zajmuje się głównie analizą postulatów
pozytywnych,
w których nie podejmuje się walki
o hamowanie rozwoju techniki, ;
lecz kładzie się nacisk na łagodzenie konfliktu ?
poprzez wspieranie elementu osobniczego w układzie
człowiek-technika.
Arsenał służących temu celowi środków
jest szeroki i wywodzi się z wielu dyscyplin naukowych,
jednak ściślejsze podporządkowanie
całokształtu działania wspólnemu celowi
oraz ważność tego celu
uzasadniają potrzebę integracji badań m.in.
poprzez wyodrębnienie nowej dyscypliny naukowej,
dla której proponuje się nazwę eutyfroniki.
Książka jest kierowana do tych inżynierów,
kierowników gospodarczych, socjologów
i psychologów przemysłowych
którzy mając kontakt z szeroko rozumianą techniką
- dostrzegają konsekwencje, które powoduje jej rozwój,
nie tylko w środowisku biologicznym
lecz także w środowisku psychicznym człowieka.
Copyright 1973
by Wydawnictwa Naukowo-Techniczne
WSZELKie PRAWA ZASTRZEŻONE
Printed in Poland


WNT, 1973. Wydanie 1. Nakład 3000t210 egz. Ark. wyd. 20,5. Ark. druk 22
Format A5. Papier powl. 90 s. Oddano do składania 3O.IX.72 Podpisano do druku w maju 73. Druk ukończono w maju 73
Symbol 78688/ZO. Cena zł 55:
Drukarnia Rewolucji Październikowej w W-wie
Zam. 1386/72 R-51

Spis treści
Wstęp ............ ..... 13

Część I, INTEGRACJA CZŁOWIEKA ZE ŚRODOWISKIEM . . . . 27
1 . Opanowywanie środowiska przez orientację a integracja człowieka ze środowiskiem . . .
................... 29
Prawidłowości i pojęcia odnoszące się do ekosystemu 29.
Przyrodnicze i kulturowe aspekty środowiska życia człowieka 32. Przystosowanie człowieka do otoczenia 36
2. Rozwój tzw. "środowiska egzosomatycznego" . . . . . . . . . 43 Przejście od cywilizacji klasycznej do przemysłowej 43.
"uzgodnienie" człowieka
z przyrodą 46. Modyfikacja postawy cziowieka wobec przyrody i techniki 48
3. Przesłanki współczesnej rewolucji naukowo-technicznej . . . . . 51
Rewolucyjny charakter przeobrażeń w nauce współczesnej 51. Nowe źródła energii 53. Automatyzacja przetwarzania informacji 54. Nowe środki transpor-
tu 55. Tworzywa sztuczne 56
4. Problemy, które stawia cywilizacja techniczna . . . . . . . . 59
Niektóre znamiona cywilizacji współczesnej 59.
Wpływ współczesnej cywilizacji na zdrowie psychiczne człowieka 62. Wnioski, które zarazem powinny być przestankami 63
5. Problem Homo euthyphronicus . . . . . . . . . . , , 65
Więź techniczna a duchowe wartości kultury 65. Potrzeba
adekwatnego terminu 67.
Nacisk techniki w sferze tzw. "utajonej aksjologii" 72.
Transfer techniki na życie człowieka 74. Czy zmierzch cyWilizacji uczuć? 77

Część II, SYMBIOZA CZŁOWTEK-TECHNIKA . . . . . . . . . . . 81
1. Zagadnienie skutków zachowań ty'pu technicznego . . . . . . . 83
Wpływ rozwoju techniki na źycie społeczeństw ludzkich 83.
Trudności wywodzące się z zachowań typu technicznego 85.
Model cybernetyczny 87.
Eutyfronika jako rodzaj działalności naukowej 89.
Wspólną platformą - nauka ogólna 90.
Automat yzacja nie zwalnia cztowieka z Wszelkich prac 91.
Szkodliwy wpływ braku kontaktów międzyludźmi 94
2. Problemy przejściowe 99
O pewnych trudnościach w formułowaniu pojęć eutyfroniki 99
3. Człowiek - centrum zainteresowań eutyfroniki . . . . . . . . 105
Niektóre źródła kryzysu cywilizacji i propozycje terapii 105. Antynomia między postępem techniki a formufą humanizmu 111.
Rozmiary dyskusji między Postępem i Trwogą 112.
Rewolucja naukowo-techniczna a nowe możliwości w dziedzinie
kultury masowej 115.
Trudności - nieproporcjonalnie szybkie tempo przemian cywilizacyjnych w stosunku do możliwości człowieka 116
4. Maszyna jako partner człowieka . . . . . . . . . . . . . . . 121
Maszyna jako jednostka technologiczna która w zasadzie nie potrzebuje człowieka 121.
Maszyna jak kontrpartner człoWieka 124.
Przesunięcie w znaczeniu terminu technika 125.
DeWaluacja pracy żywej 12
5. Symbioza człowieka z maszyną. . . . . . . . . . . . . . . . 129 Homeostaza 129. Istota homeostazy naturalnej i sztucznej 132. Postęp techniczny a fizjologiczny koszt pracy żywej 134.
Automatyzacja-skok jakościowy 136
6. Zmęczenie industrialne w aspekcie instrumentalnym . . . . . . 139
Zabezpieczenia od zagrożeń 139. Postęp techniczny poddany kryteriom ekonomicznym 142. Dyrektywa recentywizmu 143. Postęp polegający na ciągłości i "skoku" 146. Ingerowanie nauki w transfer techniki na życie człowieka 147.
Automatyzacja a niektóre problemy społeczne 149.
Kierunki poszukiwań 150
7. Zmęczenie industrialne w aspekcie przeżyciowym . . . . . . . 153
Świat osób wyrażony w kategoriach eutyfronicznych 153.
Preferencyjne cele działania 155. Nerwicowy aspekt kontaktu człowieka z maszyną 156. Zachowanie właściWych proporcji 158. Alarm o zagrożeniu czynnika osobniczego a rozczarowanie cywilizacją techniczną 160

Część III. ANALIZA PROBLEMU . . . . . . . . . . . . . . . . . 163 1. Komplementarny charakter kultury i cywilizacji . . . . . . . . 165
Problem jedności spraw kultury i cywilizacji 165.
Spory semantyczne 167.
Cywilizacja jako forma ustroju życia zbiorowego 169.
Tożsamość kultury i cywilizacji 171
2. Nacisk postępu na życie człowieka . . . . . . . . . . . . . 175 Między konserwatyzmem dziedziczności a zmiennością czynników środowiskowych 175.
Nacisk cywilizacji na dziedzinę emocji eziowieka 177. Potrzeba przewartościowań 178.
Przyspieszenie rozwoju nauk przyrodniczych 180. Wzrost naktadów na naukę a tzw. "choroba przerostu" cywilizacji 182. Przedwczesna śmiertelność i nierówny podział nauki 185.
W poszukiwaniu wyjścia 186
3. Zmęczenie industrialne jako zubożenie osobowości ....191
Postęp W sferze ułatwień życia a zubożenie systemu wartości 191. Zachowanie naturalnych własności człowieka 193
4. Transfer techniki na życie człowieka ....197
O kojarzeniu żądań rewolucji socjalnej z zadaniami rewolucji naukowo-technicznej 197.
Stress jako sytuacja psychicznie trudna 19R.
Ogólna analiza zjawisk przebywania w sytuacjach łatwych 199.
Zmęczenie industrialne jako pośredni efekt nacisku
postępu technicznego 202.
O bardziej osobową manipulację dorobkiem techniki 203.
Zapobieganie Wygasaniu motywacji osobniczych 204.
Perspektywa futurologiczna 205
$. Układ człowiek-maszyna z dominacją czynnika technicznego ..209 Wyjałowienieprocesu technologicznegoz treści ściśle osobniczych 209. Bezimienność współpracy inteligencji ludzkiej z masryną 210.
Ideał moźliwy do osiągnięcia 212.
Warunek ludzkiej kontroti 213.
Formuła "żądam" i formuła "tneba" 214
6. Granice wpływu techniki na życie człowieka 219
Przenikanie kryteriów naukowych w sferę życia osobistego 219.
Technika a niematerialne zainteresowania człowieka 220.
Kształtowanie przestrzeni na modłę miejską 221.
Przeciw "ześrednieniu" kultury 223.
Podatność na antycywilizacyjne sposoby myślenia 224
7. Niedopasowanie człowieka do wymagań cywilizacji . . ..227 Tzw. "nerwicowa osobowość" naszych czasów 227. Rozszerzenie wachlarza za-
Pilna potrzeba poczucia wyboru wtaściwej drogi 229.
Poziom techniki a odczuwalność jej wpływu na życie ludzkie 231.
Wartość idei futurologicznych 233
8. Działanie zmierzające do redukcji zmęczenia industrialnego ...237
Konieczność przeciwdziałania wynaturzeniu środowiska naturalnego 237. Problematyka ulatwień i utrudnień 238. W poszukiwaniu możliwości profilaktyki 239
9. Idea wzmocnienia czynnika osobowego układu człowiek-maszyna243 Człowiek-istota uprzywilejowana 243. Konieczność ponoszenia wysiłku psychicznego 245.
Zapobieganie patologicznym stanom wysycenia potrzeb 246

Część IV, ZARYS KONCEPCJI POZYTYWNEJ . ....247
1. Środki redukcji zmęczenia industrialnego ........249
Nauki o człowieku współdziałające w równoważeniu układu człowiek-technika 249.
W poszukiwaniu czynników chroniących człowieka technicznego 250
?. Czynniki ochronne typu psychologicznego . . . . . . . .2$3 Znaczenie znajomości zasad racjonalnej gospodarki siłami psychicznymi człowieka 253.
Pojęcie sity psychic.nej 255. Osiągnięcie stanu
przystosowania jako cel główny 256.
Pozytywne wskazania i objawy dobrego prżystosowania 257
3. Czynniki ochronne typu socjologicznego ...261
Hasło badania współczesności 261. Potrzeba"wyobraźni socjologicznej" 263.
Procesy nadzorowane przez socjologów 264.
Poglębianie osobistego charakteru
stosunków międzyludzkich 265.
Kształtowanie grup nacechowanych dominacją
więzi osobistej 267.
Kształtowanie tendencji urbanizacyjnej 268
4. Czynniki ochronnetypu pedagogicznego . . .273
Technika a materiał ludzki 273.
Włączenie nowych elementów kultury i cywilizacji
do szeroko pojętej koncepcji humanizmu 276.
Środowisko ludzkie - środowiskiem tWorzonym przez czlowieka 277. Wychowanie dla przyszłości 277
5. Czynniki ochronne typu fizjologicznego i
biochemicznego . 281
Znaczenie fizjologii dla stawiania i rozwiązywania problemów eutyfroniki 283.
Z problemów biochemii 284. Misja medycynY 285. Rytm życia i rytmybiologiczne 287.
Organizm i karta rytmów 289.
Technika-chirurgia-moralność 290.
Elektronika i medycyna przyszłości 292
6. Czynnikiochronnetypu ekonomicznego. 297
Przeobrażenie stereotypu robotnika 297.
Rozszerzenie kręgu zainteresowań
i te matyki badawczej nauk ekonomicznych 298. Zautomatyzowane przedsiębiorstwa rolne i społeczeństwo przysztości 300
7. Czynniki ochronne typu estetycznego . . . . . . . . 305
Sztuka jako świat tekompensaty i wyobraźni 305.
Zmiana działania prozaicznego na działanie artystyczne 307.
Świadoma asymilacja maszyny 308. Technika a rewizja tradycyjnych nawyków estetycznych 311.
Zadanie sztuki w przywróceniu technice jej aspektu
estetycznego 312
8. Czynniki ochronne typu ideologicznego . . . . . . . 315
Problem technokratyzmu 3t5. Transfer techniki z punktu widzenia makroekonomicznego 316.
Rewolucja naukowo-techniczna a walka ideologiczna 318. Nowa lewica i nowe spoleczeństwo 322.
Rewolucja naukowo-techniczna a klasa robotnicza 327
9. Czynniki ochronne typu prakseologicznego . .331
Pozytywne i negatywne formy współdziaiania w symbiozie człowieka z maszyną 331
Zakończenie . ........ ....335
Wykaz literatury ................ ....341
Streszczenie w języku angielskim............... ....349
Streszczenie w języku rosyjskim............... ....351
Contents
Introduction 3
Part j, INTEGRATION OF MAN WITH HIS ENVIRONMENT . . . 27
1 . Environment control by orientation and man"s integration with his
environment . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 2. Development of the so-called "exosomatic" environment . . . . . 43
3. Prerequisites of the contemporary scientific and
technological re-
volution . . . . . . . . . , . . . . . . . . . . . . . . . . 51 4. Problems placed before man by the technological civilization . . . 59
5. The problem of Homo euthyphronicus . . . . . . . . . . . . . 65
Part II, SYMBTOSTS BETWEEN MAN AND TECHNOLOGY . . . . 81
1. The problem of various consequences of technological type beha-
viours . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83 2, Transition problems . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99
3. Man as the centre of interest of euthyphronics . . . . . . . . . 105
4. Machine as man's partner . . . . . . . . . . . . . . . . . . 121
5. Symbiosis between man and machine . . . . . . . . . . . . . 129
6. "Industrial fatigue'" in its instrumental aspect . . . . . . . . . . 139
7. "Industrial fatigue" in its individual and mental aspect . . . . . 153
Part jIj, ANALYSIS OF THE PROBLEM . . . . . . . . , , . . . 163 1. The complementary character of culture and civilization . . . . . 165
2. Pressure of the scientific and technological progress upon human
life . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175 Contents
10 3. "Industrial fatigue" as an impoverishment of personality .....191
4, Transfer of technology' upon human life and some notions of stress197
. The man-machine system with predominance of the technologicalfactor . . . . . .. . . . . . . . . ............2096. The limits of the influence of technology upon man's life .....219
7. Non-adaptability of man to the requirements of technological civi-
lization . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ......2278. Activity aimed at the reduction of industrial
fatigue . . . . . . . 237
9. The idea of reinforcing the personal factor of the man-machine
system . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ......243 Part IV. OUTLINE OF A POSITIVE CONCEPTION .........2471 . Fields of knowledge furnishing the means of reducing the industrial
fatigue . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ......249?. Protective factors of the psychological type ...........2533. Protective factors of the sociological type...........2614. Protective factors of the pedagogical type...........2735. Protective factors of the physiological and biochemical ty'pe...281
6. Protective factors of the economic type . . . . ........2977. Protective factors of the aesthetic type .............3058. Protective agents of the ideological type............3159. Protective factors of the praxiological type...........33IConclusion . . . . . . . .. . . . . . . . . ............335Bibliography . . . . . . .. . . . . . . . . ............34I 191 Ornaee
197
209
219
227
237
243
247
249
2S3
261
273
281 '
297
305
315 BBeuexHe . . . . . . . . . . . . . . . ........13 33Itlacrn5I, IIHTErPALIISI zIE'IOBEKA CO CPE,LjOII .......27 3351. OBnaReBaxHe cpe,bl opHexTauHeH u HxTerpauxsl Ie;IoBexa co
34I cpe,oH . . . . . . . . . . . . . . . . ........292. Pa3BHTHe TaH Ha3. "3H3OCOMaTHeCHOI2 CpC,IjbI" . , , . , .433. IIpeocbmcll coBpersexxoH xayxo-TexxlzxecxoH pesonfoulxls514. IIpoóneMbl, xoTopble craBxT Ie:IoBexy TexxHuecxasl uHBHnH-aalI . . . .. . . . . . . . .............59. IIpo6ne!na Homo euthyphronicus.............65 zlacrtbII, CIIMBIIO3 LIE IOBEK-TEXHiIivr1..........811 . Borlpoc nllorocTopoxxxx nocnecTsIIH IIoBe,eHIzsI TexxHuecxoro
BHa . . . . . . . . . . . . . . . . . ........832. IIepexo,Rxble Ilpoónembl.............,..993. LIenoBex - uexTpaailxTepecoBaxxocTHasTHcpoxIzxII...1054. Maluxxa xax rlapTxep enosexa . . . . . . . . . . . . .1215. CHm6Hoa xenoBexa c ;nauuzxoH. . . . . . . , , . . . .1296. "iIHAycTpHaxasl ycranocTa" B IIxcTpyvcexTazaxon acIIexTe .139
7. "ixycTpxa.rHasl ycTanocTb" B HxxBHuya-Ibxo-rlcxxo;IorH-xecxoM acHexTe. . . . ................153 Llacme III. Hnz3 IIPOBJIEMbI.............,..163l. ,IjoIIonxHTe:IaxbIH xapaxTep xc:zbTypal u qxBxnxsaqHx ...165 OzIasneriue
12 2. ,aszeHze xayuxo-Texxxuecxoro Ilporpecca xa uenoseuecxsroHfs3Hb........................1753. "ix,qycrpxanbHasl ycTazocTb" xax oóeAxeHIIe nxuxocrx.1914. TpaHccep TexHxxII xa xcHsxv uenosexa II xexoTopble noHsl-THsI cTpecca......................1975. CHcTemaue;Iosex-:Haulxxa c npeoónaaHHenTexxHuecxorocjaxTopa.......................2096. rpaxHubl s:Ixxxxsl TexHHxx Ha ue:Ioseuecxylo xtHaxs....2197. HerIpHcnocoónexxocTb ue:Iosexa x Tpe6osaxIcsIM TexxxuecxoHIxsHnxaaIxlsx.....................2278. ,TeHcrsxsl,xanpasnexxblexayneHbIueHHexx,ycrpHaxo#vcTa,zocrx.......................2379. IIesl yxpennexxx nxuxoro caxTopa s cHcTeHe uenosex-:a-ulxxa. ........................243 Llacms , HABPOCOK IIOMOKIiTEIbHOIi KOHIjEIILZIII...247I. Oó:IacTH sxaxHsl, cxaóxraloullle cpecrsaMH yHeHbIuexxsl xx-ycTpHa.HoH ycTanocrx................2492. IIcHxonorHuecxHe sau;HTxbIe caxTopbl . . . . . . . . . .2533. COLjxaJIbxbIC3aII[FiTHbI2CaKTOpbI............2614. IIearorHuecHxe sanixTHbIe caxTopbl. . . . . . . . . .2735. xaxo!Iorxueckxe It 6HoxH:nHuecklte saIuHTxbIe axTopbl ..2816. 3xoxoMxuecxHe saluxTxble caxTopbl . . . . . . . . . . .2977. 3cTeTxuecxHe saIuHTxbIe axTopbl . . . . . . . . . . . .3058. Ieonorxuecxxe saHiHTxbIe caxTopbl. . . . . . . . . .3159. IIpaxceo:Iorxuecxxe aaluxTxble cakropbl.........331 3ax:IoueHxe. . . ........................335 5x6.Iorpacxsl. . ........................341 woseIecxwo
. . . . . . 175 WstęP
uxocrH . 191
opble noIIsI-
. . . . . . 197
xIIHecxoro
. . . . . . 209
xb . . . . 219
rexxlaIecxoH
. . . . . . 227
% crplsa.rxoH
. . . . . . 237
Ienosex-na-
243
jIhI . . . 247
sluexHA InI-
. . 249
. . . . . . 253
. . 261
. . . . . 273
atcTOpbI , , 281
. . 297
Problematyka, którą rozważamy w niniejszej książce, dotyczy sy-
tuacji człowieka w świecie techniki, a więc caloksztaltu proólemórv wynikających z oddzialyvania techniki na osobowość Iudzką i związana jest całym obszarem doświadczeń współczesności. Tematem dotychczasowych rozważań z tego zakresu były i są głów-
nie trudności, mające źródło w intensywnej eksploatacji zasobów natu-
ralnych, w powstawaniu wielkich skupisk miejskich ze wszystkimi ujemnymi zjawiskami, które towarzyszyły forsownej i chaotycznejurbanizacji oraz wszechstronnemu uprzemysłowieniu, prowadzącemudo zatruwania powietrza i wód. Tymczasem, w dziedzinie bezpośred-nich związków człowieka z rozwojem tehniki, oprócz ergonomii, higieny pracy, organizacji pracy itd. istnieje szersza sfera, obejmująca
także badania reakcji ludzkich, ukierunkowane na ochronę człowiekaprzed zjawiskami wzmożonej presji technicznej, a więc badania jego.reakcji na postęp techniczny w ogóle. "Im bliżej do zwiastowanej ery
obfitości, tym jaskrawiej staje zagadnienie jakości ludzkiego życia,
charakteru nowych napięć i wyzwań, redefinicji znaczenia tego wszystkie-
go w życiu człowieka, co nie ma instrumentalnego charakteru wobecdążenia do materialnego dobrobytu"1.Chodzi więc o ochronę wartości życia Iudzkiego, a więc tych właści-wości człowieka, które należą do sfery indywidualno-psychicznej (prze-
1 J. Strzelecki Głos w dyskusji na temat: Społeczne aspekty rewolucji nauko-
wo-technicznej. MiesiEcznik Literacki, nr 7, 1972, s. 102. r.... .
Wstgp
14 życiowej). Osiągnięcia i fascynujące wytwory techniki spowodowałyu wielu ludzi dążność do wygody i łatwego życia. Rzeczywistość jednakuczy, że postęp techniczny trzeba opłacać odchodzeniem od prostychwartości wynikających ze zdobywczej postawy wobec świata, w któ-rym przez tę właśnie zdobywczość umieszczamy nasze cele.Ludzieteraźniejsi uświadamiająsobie cenę postępu, alewobec zagadnień,które wiążą się ściśle z tym poczuciem, stają bez dorobku. Potrzebnyjest zatem rozwój dyscypliny, która by zajęła się badaniem zagadnieńochrony człowieka w jego obcowaniu z techniką. Zaproponowanoljuż nawet dla niej nazwę: eutyfronika (od zbitki słów "eutyfron"zi "technika"), która oznacza rozpatrywanie techniki z punktuwidzenia
potr:eb psychicznych czlowieka i jakości życia.
Miałaby to być atieda nastawiona na ufnniejszenie obiektytwychi subiektycnych stressóvc, na jakie jest naraony czlowiek wspólczesnej
cyvilizacji, oraz specjalizująca sig w badaniu i rozwijaniu przeslanek
koniecznych dla zachowania przez niego ludzkich uczuć i stanów psy-
chicznych, szczególnie w dobie rewolucji naukowo-technicznej. Docho-
dzi w niej do głosu konflikt między naturą ludzką, między owym "pro-stodusznie naiwnym" sercem człowieka natury, a wymaganiami cywi-lizacji technicznej3. Tak rozumiana eutyfronika musiałaby zatem sta-
nąć po stronie tego, co osobiste i ważne na specyficznie ludzkim po-
ziomie.
Nie chodzi tu, jak widać, o wciąż aktualny problem zanieczyszcza-nia środowiska biologicznego, który jest tylko jednym z elementówzagrożenia i może nie najważniejszym aspektem cywilizacji. Niemniej ' Metryką narodzenia eutyfroniki był artykuł pt. Nauki o człowieku i problemy
adaptacji postępu technicznego do człowieka, opublikowany w 1970 r. w: Zagad-
dnienia Naukoznawstwa z. 1, 1970. Szerzej całość tych rozważań potraktowana zo-
stała w pracach: J. Bańka, Współczesne problemy filozofii techniki, Studium z za-
kresu eutyfroniki, Wyd. Uniw. im. A. Mickiewicza, Poznań 1971 ; tegoż: La euti-
frónica, ciencia de la adaptación de la tecnica al vivir del hombre actual, Folia Hu-
manistica No. 110, 1972, (Barcelona).
z Z gr. euthyphron - prostomyślny, oparty na "żarliwości" uczuć i postaw.
3 Na konieczność rozwiązania tego rodzaju konfliktu zwraca uwagę zarówno
H. Van Lier jak i J. Fourastie. Ten pierwszy pisze wprost: "Pewien stopień naiwno-
ści, nawet irracjonalności, wydaje się konieczny po to, aby system wartości zdołał
się zawiązać i aby stał się impulsem dla zbiorowego zrywu trwającego stulecia, zrywu,
który nazywamy cywilizacją", H. Van Lier, Nowy wiek, Warszawa 1970, s. 18.
Również J. Fourastie zwraca uwagę, że obecna mentalność naukowa dała człowie-
kowi opanowanie sił natury, ale nie daje żadnej gwarancji dalszego istnienia ludzkości.
Zanika bowiem "życie żarliwe" - powiedzielibyśmy "eutyfroniczne" - czyli to, co
w okresie mentalności tradycyjnej dawało człowiekowi sens życia i przetrwanie.
J. Fourastie, Essais de morale prospective, Paris 1966; tegoż, Faillite de I'uniwer-
site, Paris 1972.
WstęP
niki spowodowały ważne jest zanieczyszczenie środowiska psychicznego 1 człowieka - zn:g-
czywistość jednak czenie industrialne, szturmujące najbardziej osobiste cechy istoty ludz-
;niem od prostych kiej. Symptomami tego rodzaju zmęczenia stają się - pośpiech, strach,
ec świata, w któ- nerwice, agresja, wyczerpanie, stress itd. A choć cywilizacja zna tra-
iasze cele. Ludzie " giczne sytuacje, z których wychodziła obronną ręką i potrafi wytwa-
wobec zagadnień, rzać mechanizmy przeciwdziałania, bardzo często musiała to jednak
robku. Potrzebny opłacać dużymi ofiarami. Za przykład może służyć reakcja ludzi w ok-
daniem zagadnień resie pierwszej rewolucji przemysłowej. Maszyna była dla nich groźnym
Zaproponowano 1 przeciwnikiem ; usiłowali więc ją zniszczyć. W tej to właśnie epoce,
słów "eutyfron"' "obok wyrażenia: pracuje jak wół, koń, osioł, zaczęło wchodzić w uży-
z punktu widzenia cie: pracuje jak maszyna. Ba, nawet tu i ówdzie, za La Mettriem (1709-
1751), przebąkiwano, że człowiek to też taka maszyna, tylko bardziej enie obiektyvrnychskomplikowana"2 
wiek wspólczesnej Ten wrogi stosunek do maszyn nie trwał zbyt długo, a w tamtych
wijaniu przeslanek czasach był usprawiedliwiony emocjonalnie. Nowe osiedla fabryczne,
zuć i stanóvr psy- pozbawione jakichkolwiek zabytków dawniejszej, bardziej humani-
chnicznej. Docho- stycznej kultury, nie dawały swoim mieszkańcom żadnych życiowych
iędzy owym "pro- możliwości, prócz monotonnej pracy w ponurym otoczeniu. Życie
ymaganiami cywi- w tych warunkach było bezduszne i barbarzyńskie, ludzie zaś żyli i umie-
nałaby zatem sta- rali nie widząc nic poza kopalnią czy przędzalnią. Przykładem była
znie ludzkim po- stara Anglia, która wszystkie zasoby ludzkie i surowcowe oddała
do dyspozycji przemysłu. W rezultacie tego zamierały psychologiczne
em zanieczyszcza- i spoleczne bodźce, wynikające przecież z różnoredności zajęć, rozmai-
lym z elementów tości zainteresowań i odmienności trybu życia. Nie całkowicie uleg-
vilizacji. Niemniej łym ogniwem owego systemu okazać się miała tylko sama natura ludz-
ka. Człowiek buntował się przeciwko gorączkowemu tempu, surowejdyscyplinie i przygnębiającej monotonii pracy mechanicznej. Portrety
owych niestrudzonych przeciwników maszyny nakreślił w swoim fun-człowieku i problemydamentalnym dziele L. Mumford3. Przypominają one podany przez
w 1970 r. w : Zagad-
ań potraktowana zo-
;hniki, Studium z za-
L971; tegoż: La euti-
bre actual, Folia Hu-
i" uczuć i postaw. . ' Środowisko społeczne rozumiane jest przez psychologów w sensie przestrzeni
raca uwagę zarówno  życiowej ezłowieka, która -jak pisze K. Lewin - "zawiera zarówno osobę, jak i jej
wien stopień naiwno- środowisko psychiczne (psychological environment)". K. Lewin, Eehavior and De-
stem wartości zdołał ' velopment as a Function of the Total Situation, w: L. Carmichael (ed.), Manuel
tcego stulecia zrywu, of Child Psychology, New York 1946 p. 792. Niekiedy termin środowisko psychiczne
irszawa 1970 s. 18. 1 urywany jest w sensie tłumaczenia stosowaneg'o w literaturze anglosaskiej terminu
ukowa dała człowie- psychozoik, który oznacza stan biogenezy, zwieńczonej powstaniem warunków iycia
o istnienia ludzkości. psychicznego. Tu oznacza on warunki niezbędne dla zachowania przez człowieka
czne -czyli to, co swych ludzkich uczuć i stanów psychicznych. życia i przetrwanie.z T, pszczołowski, Praca człowieka, Warszawa 1966, s. 167.
Faillite de 1'uniwer- i
3 L. Mumford, Technika a cywilizacja, Warszawa 1966. l5
Wstęp
16 taoistycznego pisarzal przykład ogrodnika-mędrca, który odrzuca ofe
inżyniera wyrażającego gotowość skonstruowania maszyny do podwania ogródka. Ogrodnik wie wprawdzie o istnieniu takich masz,ale sądzi, że wszelki podstęp użyty v, stosunku do natury grozi nieb
pieczeństwem zniszczenia siebie samego, gdyż podstęp wkrada się wóczas do serca człowieka, które staje się przewrotne. Oczywiście, sądwa różne spojrzenia na konsekwencje działalności technicznej cz:wieka; przede wszystkim zaś różne kulturowo.
W Europie maszyna stworzyła sobie przeciwników, ponieważ prczyniła się do utraty pracy przez wielotysięczne rzesze robotników :trudnionych w manufakturach. Traktując maszyny jako konkurentórobotnicy, głównie w Anglii i Francji (tzw. luddyści), niszczyli ur
dzenia, czynili zaś to z taką zaciętością, że dla przeciwdziałania trzebyło uciekać się do groźby i perswazji2.
Obawy "burzycieli maszyn" nie znalazły jednak potwierdzerw późniejszym okresie rozwoju techniki. Zagrożenie gwałtowne,pogłębienia się bezrobocia znalazło bowiem przeciwwagę w intensy,nym wzroście zapotrzebowania na wyroby przemysłowe. Tak więdominującym efektem rozwoju techniki było eliminowanie coraz więszej części wysiłku, zwłaszcza fizycznego. Wywoływało to nawet z czsem przekonanie o wyłącznie pozytywnych skutkach postępów naui techniki. Stan ukontentowania nie trwał jednak długo. Okazało siże owe "dobroczynne" mechanizmy zaczęły stawiać człowiekowi novwymagania, niekiedy bardzo kosztowne biologicznie i psychologiczni
Słowem, pojawiły się -jak nazywamy to obecnie - specyficzne trmności adaptacji człowieka do zrodzonych przez siebie sług mechanic.nych, do własnej technologii.
Trzeba jednak powiedzieć, że wizerunek okrutnego demiurga-teclniki, choć nie przestaje dręczyć również współczesnego obserwatorjest przecież przez niego oddalany i przepędzany niczym mara sennJak zauważa A. Miedunin, "przyczynami tak spokojnego stosunku dszkodliwych dla człowieka konsekwencji postępu naukowo-technic:nego są następujące okoliczności: po pierwsze - dobra materialni duchowe, które przynosi ludzkości postęp naukowo-techniczny, nrazie przewyższają wielokrotnie efekt ich szkodliwych wpływów. Pwtóre, postępu naukowo-technicznego nie można powstrzymać, nawewtedy, gdy pojedyncze autorytety, warstwy społeczne ezy całe społeczeństwa zapragną to uczynić. Po trzecie wreszcie, sukcesy nauki i tech
1 Czuang-Tsy, Nan-Hua-Czen-King, Prawdziwa księga południowego kwiari
Warszawa 1953, s. 362.
z T. Pszczołowski, Praca człowieka, cyt. wyd. s. 169.
Wstęp
rca, który odrzuca ofertę niki, osiągane w wyższym stadium mają tendencję do likwidowania17
nia maszyny do podle- negatywnych czynników wcześniejszego stadium rozwoju technicznego,
stnieniu takich maszyn, co nie dokonuje się zresztą w sposób automatyczny, bez walki ludzi
o usunięcie wszystkich niebezpieczeństw naszej ery"1  do natury grozi niebez-'
odstęp wkrada się wów- Najistotniejszą rzeczą jest jednak to, aby uświadomić sobie, iż pew-
Hrotne. Oczywiście, są to nych negatywnych skutków ubocznych, vrynikajdcych z naturalnego roz-
ilności technicznej ezło- K'oju cywili.:acji i przyspiesaenia postępu technicnego, nie da sięunik-
nąć. Niepokój budzić mogą okoliczności, że w miarę, jak ciężka praca wników, ponieważ przy-fizyczna staje się coraz bardziej wyjątkiem, nie maleją, lecz rosną trud-
e rzesze robotników za- ności związane z obciążeniem ośrodkowego układu nerwowego, a więc
zyny jako konkurentów, z bezbłędnym odbiorem sygnałów podawanych przez aparaty, z szyb-
uddyści), niszczyli urzą- kim podejmowaniem prawidłowych decyzji i właściwym ich wykony-
. przeciwdziałania trzeba waniem. W obliczu tych trudności człowiek uświadamia sobie patrzebg
profilaktyki, potrzebę przeciwdziałania rosnącym komplikacjom, po-jednak potwierdzeniatrzebę stwarzania techniki nowej, coraz bardziej ludzkiej - techniki
agrożenie gwałtownego bez niebezpieczeństw.
rzeciwwagę w intensyw- Idea techniki bez niebezpieczeństw jest rozumiana rozmaicie, bądź
irzemysłowe. Tak w'ięc, ujawnia rozmaite aspekty w różnych kontekstach, bowiem i w fazie
iiminowanie coraz więk- świadomego - o ile to jest możliwe - działania, nowa technika z re-
oływało to nawet z cza- guły nie likwiduje w sposób wszechstronny uciążliwości środowiska.
utkach postępów nauki Tak na przykład, usuwając źródło zatruć składnikami chemicznymi
aak długo. Okazało się, czy eliminując wysoką temperaturę, stwarzamy często inne uciążliwości,
wiać ezłow'iekowi novce jak hałas, znużenie, wyizolowanie, samotność. icznie i psychologicznie.Tak więc, koneksje życia w społeczeństwie cywilizacji przemysłowo-
nie - specyficzne trud- -urbanistycznej ze zdolnością psychiczną podjęcia trudów pracy są dużo
: siebie sług mechanicz- szersze; odnajdujemy je we wspomnianej koncepeji zmęczenia indu-
strialnego, która analizuje czynniki wpływające na zachowanie się ;rutnego demiurga-tech-owieka w zakładzie pracy i na jego produktywność oraz bada jego
iłezesnego obserwatora, odporność psychiczną w warunkach życia, odznaczających się wysokim
ny niczym mara senna. Współczynnikiem presji technicznej. Zmęcenie industrialne można więc
,pokojnego stosunku do zdefiniować nie tylko jako sumę rezultatów ezynności, ujawniającą się
ępu naukowo-technicz- w zmniejszeniu zdolności do wykonywania pracy -jak to się często
,ze - dobra materialne spotyka - ale także, jako dorctźne skutki enzocjonalne i dalsze następ-
aukowo-techniczny, na stwa psyclzologiczne przemian
zachodzących tv naturalnych ukladach
>dliwych wpływów. Po Przyrodniczych oraz vc bezpośrednim środowisku życia ludzkiego, w wy-
ia powstrzymać, nawet niku działalności przemysłowej i cywilizacyjno-urbanizacyjnejezło-
łeczne ezy całe społe- Wieka. Są to przede wszystkim skutki występujące w sferze indywidual-
e, sukcesy nauki i tech- no-psychicznej (przeżyciowej), a więc w najgłębszych pokładach psy-
chiki i osobowości ludzkiej. Człowiek reaguje bowiem globalnie na :ga południowego kwiatu, ' A. fs ływ rewolucji
naukowo-technicznej na warunki naturalne
ziemi, :agadniera wolucji naukowo-technicznej. Zeszyty
Dokumentacyjne PAP,
rok I arszawa cze c 1969, s. 136.
t
2 Tec i a środowisko sychicme
!
"a k ow
Wstęp
18 cały układ wpływów kształtujących jego sytuację w pracy i w życiuprywatnym.
Należy pogodzić się z faktem, że zmęczenie industrialne jest kate-gorią organizacyjno przemyslową, ponieważ dotyczy zmniejszenia zdol-
ności osobnika do wykonywania pracy pod wpływem ubocznych skut-ków uprzemysłowienia środowiska; jest także kategorią ekologiczną,gdyż dotyczy widocznej dewastacji warunków regeneracji psychiki ludz-
kiej w tym środowisku .
Posługiwaliśmy się dotychczas uproszczoną interpretacją zmęczeniaindustrialnego, traktując ujemne skutki uprzemysłowienia tak, jakby
miały one tylko pośredni i powierzchowny wpływ na życie człowieka.Dla przezwyciężenia ograniczeń takiego punktu widzenia naleźy usta-lić, w jakim sensie środowisko techniczne zmienia zachowanie ludzkie
oraz określić rzeczywistą i potencjalną wydajność człowieka podda-nego wpływowi tego środowiska. Rzuca się np. w oczy brak ruchufizycznego, najczęściej z powodu siedzącego trybu źycia i pracy, mecha-
nizacji czynności oraz stałego przebywania w pomieszczeniach zamknię-
tych. Przyczynia się do tego m.in. wielogodzinne oglądanie telewizji oraz
stałe posługiwanie się samochodami i innymi środkami lokomocji,nawet dla pokonania krótkich odległości.
Ograniczeniu ruchu fizycznego w sposób paradoksalny towarzyszynieustanny pośpiech, przechodzący niekiedy w stan przypominający go-
nitwę za utraconym czasem. Do stałego napięcia nerwowego doprowa-dza człowieka niecierpliwe śledzenie wskazówek zegara. Konsekwencjątego są różne objawy chorabowe, zwłaszcza układu krążenia, przewodupokarmowego i układu nerwowego. W każdym razie ogromna więk-szość badaczy jest zgodna co do tego, że warunki życia współczesnegoczłowieka wpływają szczególnie na masowe występowanie nerwic, bez-senności i wyczerpania psychicznego. W dziełach uczonych biologów,w pismach filozofów znajdujemy opinie wyrażające lęk przed tym, abynajnowsze zdobycze techniki nie doprowadziły do dewastacji środowiska,
przede wszystkim zaś, aby nie zdegenerowały biologicznie samego czło-
wiekal. Uniknięcia niebezpieczeństw jakie niesie ze sobą rozwój tech-
niki - twierdzą oni - nie można pozostawić samemu zdrowemu roz-sądkowi. Wskazuje się m.in. na to, że "oczekujemy dziś od biologii od-
powiedzi na pytanie, jaki jest mechanizm życia, którego protekcja i roz-
sądna kontrola stanowi bazę istnienia naszego gatunku i naszych cy-
wilizacji"z.
1 Problem ten porusza m. in. hiszpańskie dzieło Francisco Arasy pt. El drama
del hombre ante el mundo actual, Barcelona 1967, 2 wyd.
z J. Michejda, Nowe perspektywy w biologii, Poznań 1968, s, 3 (podkreślenie
moje - J. B.).
pracy i w życiu Potrzebna jest zatem świadoma profilaktyka, która w rozwoju przy-
rody i techniki uwzględniałaby także intymne potrzeby ludzkie i która
trialne jest kate- polegałaby nie tyle na zapobieganiu temu co niepożądane, ile na two-
;mniejszenia zdol- rzeniu tego co jest pożądane.
ubocznych skut- Do tak rozumianej już eutyfroniki jako nauki o bezpiecznym kiero-
orią ekologiczną, waniu rozwojem techniki i usuwaniu jej negatywnych skutków dochodzi
icji psychiki ludz- teza, że cywilizacja jutra musi być bardziej przystosowana do warunków
naturalnych, że trzeba pomyśleć również o wspomaganiu osobowości -etacją zmęczeniaczlowieka ve jego symbiozie z techniką. W sensie materialnym mamy do
vienia tak, jakby czynienia z perspektywą przyszłości, która za swoje najważniejsze kry-
. życie człowieka. terium uznała vrspólczynnik komfortu: wiszące miasta, ruchome chod-
enia należy usta- niki, samochody elektryczne, bezkolizyjne magistrale, w samym na-
chowanie ludzkie tomiast domu człowieka - aparatura tele-shopingu, która pozwoli to-
;złowieka podda- wary wybierać przez telewizję i tą drogą zamawiać je do domu. Dochodzi
oczy brak ruchu do tego nauka na odległość, przez audiowizjęl, oświata kasetowa która
a i rac mecha- f gt. y ę ,
P y, o anicz ucz szczanie dzieci do szkoły, a tym sam m zmniejszy ruch-
;zeniach zamknię- liwość miast. Fascynująca to perspektywa, ale mało pocieszająca. Czy
anie telewizji orj z ogranizenie ruchliwości człowieka będzie osiągnięciem w jego własnej
lkami lokomoc i, ocenie . A przede wszystkim, czy taki tryb życia pozostanie bez wply-
;salny towarzyszy "'w na psychiczne samopoczucie czlowieka, które pozostanie nadal -
przynajmniej tak długo, jak długo nie zmieni się jego organizm - tra-
zypominający go- dycyjne, dążące do swobody i różnorodności? vowego doprow,ąJakkolwiek bowiem porywa perspektywa futurologiczna, to sprzecz-
ra. Konsekw ność między naturalną mobilnością człowieka a supersonicznym tran-
ążenia, przewodu sportem powietrznym jest nader symboliczna; oznacza bowiem brak
e ogromna więk- przystosowania nowoczesnej techniki do człowieka. W t m też tkwią
cia współczesnego przyczyny owego niepokoju, jaki budzi rozwój techniki Można też
vanie nerwic, bez- przypuszczać, iż rezonans tego niepokoju dociera coraz skuteczniej do
zonych biologów, konstruktorów i wynalazców, dla których dążenie do zhumanizowania
ćk przed tym, aby techniki będzie w najbliższej tercji naszego wieku bodźcem silnie sz m
stac i środowiska, ą j y ,
j aniżeli d żenie do oryginalnych osiągnięć i innowac i na runcie czysto
;znie samego czło- technicznym. Przyszły rozwój techniki polegać będzie nie tyle na no-
obą rozwój tech- wych niezwykłych odkryciach, ile na coraz lepszym ich rz stosowaniu
u zdrowemu roz- p p y
do naturalnych, rzede wszystkim psychicznych i przeżyciowych wła-ziś od biologii od-ściwości człowieka. Jest to naturalna konsekwenc a o awienia się
o rotekc a i roz- y J p j
P J w ż ciu nowoczesnego społeczeństwa nieprzepartej tendenc i do two-
nku i nasz ch c - p j
y y rzenia rawdziwie technicznej i zarazem głęboko humanistycznej kul-
tury. Coraz skuteczniej toruje sobie drogę przekonanie, że w okresie
rewolucji naukowo-technicznej "nie sama budowa poszczególnych urzą-
 Arasy pt. El drama
S8, s. 3 (podkreślenie ' J. Bańka, Marksistowska teoria poznania a dydaktyka audiowizualna. Neo-
didagmata nr l, 1970.
WstgP
19
2
W'stęp
20 dzeń, ani nawet zapewnienie ich funkejonowania, lecz tworzenie sy-
stemu różnych zinstrumentalizowanych działań zaspokajających potrze-by ludzkie stanowi ostateczne zadanie inżynierów"1.
Istotnie, wzrasta ostatnio niepomiernie zainteresowanie specjalistów
problematyką ujemnych dla człowieka skutków rozwoju techniki. Czynisię już pewne kroki w kierunku przeciwdziałania tym skutkom. Przy-kładu tych przedsięwzięć dostarcza naukowa organizacja pracy i ergo-nomia. Lekarze, chemicy, fizycy, socjologowie, inżynierowie, architekci,
urbaniści jednoczą się we wspólnym wysiłku dopasowywania urządzeńtechnicznych do człowieka. Odbywają się międzynarodowe sympozjai konferencje, na których z naciskiem podkreśla się fakt iż w chwiliobecnej rozwój nauk biologicznych związanych z człowiekiem nie na-dąża za postępem technicznym, oraz że rodzi to potrzebę szeroko za-krojonych skoordynowanych badań w tej dziedzinie.
Taki też jest sens ekologii jako śh'iatopoglądu przyrodnicego. "Eko-
logia, stanowiąc kompleksowe podejście do natury, bada, jak żywe or-
ganizmy i nieorganiczne środowisko naturalne współdziałają ze sobąjakocały ekosystem. Nazwa ekologia (pochodząca od greckiego słowa oi-kos - znaczącego dom) jest ezęsto używana w sposób, który sugerujeraczej stanowisko niż dziedzinę wiedzy"2. Mówimy stanowisko, ponie-waż nazwa ta oznacza pewien pogląd podzielany przez wielu badaczyi uczonych, którego treścią jest dezyderat dbałości o zachowanie nie-zbędnego zróżnicowania środowiska w szerokim jego rozumieniu.O zainteresowaniu kształtowaniem środowiska - nie tylko ze stronyuczonych-świadczy najlepiej to, jak wiele państw uważnie śledzi po-czynania w tym zakresie. W grudniu 1962 r. odbyła się w Londyniepierwsza konferencja poświęcona zdolnościom przystosowawczym czło-wieka, z udziałem 40 specjalistów z różnych krajów. Wyjątkowe oży-wienie wzbudził na świecie raport Sekretarza Generalnego ONZ U Than-
ta pt. Czdowiek i jego środowisko, stwierdzający m.in. iż jest "sprawą
palącą rozpatrzenie problemów zagrożenia środowiska, uniemożliwia-jącego człowiekowi realizowanie jego najwyższych aspiracji, oraz podję-
cie koniecznych kroków dla zapobieżenia temu niebezpieczeństwu"3.W Raporcie U Thanta odnajdujemy stwierdzenia, które można byłospotkać u wielu uczonych; nigdy przedtem nie były one jednak formuło-
wane tak kategorycznie i z tak wyraźnym uzasadnieniem polityczno-1 B. Walentynowicz, O istocie działalności inrynierów Przegląd Elektrotech-
niczny nr 5 1969 s. 218.
z Artykuł z Time pt. Walka o ocalenie Ziemi przed działalnością człowieka, w:
Zeszyty teoretyczno polityczne numer specjalny sierpień 1970, s. 124.
3 Raport sekretarza generalnego ONZ z dn. 26.V.1969 r.,
Biuletyn Polskiego
Komitetu do Spraw UNESCO, Numer specjalny Czlowiek i jego środowisko, Wyd.
Polski Komitet do spraw UNESCO.
wania, lecz tworzenie sy-
ań zaspokajających potrze-
iierów" 1.
ainteresowanie specjalistów
w rozwoju techniki. Czyni
iłania tym skutkom. Przy-
 arlEj plc I cro=
ie, inżynierowie, architekci,
 dopasowywania urządzeń
międzynarodowe sympozja
;reśla się fakt, iż w chwili
ych z człowiekiem nie na-
zi to potrzebę szeroko za-
iedzinie.
Icidu przyrodnicego. "Eko-
natury, bada, jak żywe or-
 współdziałają ze sobąjako
ca od greckiego słowa oi-
w sposób, który sugeruje
fówimy stanovrisko, ponie-
ielany przez wielu badaczy
lbałości o zachowanie nie-
im jego rozumieniu.
Niska - nie tylko ze strony
państw uważnie śledzi po-
r. odbyła się w Londynie
m przystosowawczym czło-
h krajów. Wyjątkowe oży-
Jeneralnego ONZ U Than-
jący m.in. iż jest "sprawą
środowiska, uniemożliwia-
szych aspiracji, oraz podję-
temu niebezpieczeństwu"3.
;rdzenia, które można było
e były one jednak formuło-
uzasadnieniem polityczno-
Wstgli
gospodarczym. Zagadnienie to stało się także przedmiotem zaintereso- 21
wania rządów wielu krajów - uczestników międzynarodowej konferen-c i w Sztokholmie w 1972 r.
Trzeba jednak stwierdzić, że problem jest yracznie szersz i vc ma a
synchronizacji vrielu zagadnieri zaróvrno z died,:iny
przyrodnic 
technicznej i humanistycznęj 1. Znalazło to m. in.
odzwierciedlenie w treści
tzw. RQrt rooka.
Jak wiadomo, nauka doczekała się w ciągu paru dziesięcioleci ol-brzymich nakładów, ponieważ wiązano z nią nadzieje na znalezienie lekarstwa na wszelkie dolegliwości, trapiące współczesne społeczeństwa.
Rządy zaczęły uprawiać politykę naukową, ale oto w kręgu państw kapitalistycznych spostrzeżono nabrzmiewanie zjawisk
niepokojących.
Grupa ekspertów, pracująca pod przewodnictw,em dziekana Uniwer-sytetu Harwardzkiego dra Harvey Brooksa, ogłosiła w sierpniu 1971 r.
raport, który zaleca zmianę obecnej polityki naukowej. Już pierwsze zdania dokumentu świadczą o powadze sytuacji: "Wszyscy zdają sobie sprawę, że nauka i technika przysporzyły społeczeństwu niesłychanych korzyści, ale stały się również dla niego źrodłem pewnych niepowodzeń. Trzeba, by polityka naukowa najbliższego dziesięciolecia brała pod uwagę nie tylko zalety, lecz i niedostatki, i to zarówno rzeczywiste, jak
i potencjalne, wypływające z zastosowań nauki i wdrożeń technicz-nych"2
Typowy przykład zastosowania wyłożonej tezy, jeszcze przed ogło-szeniem Raportu Brooksa, znajdziemy w pracach wielu uczonych ame-
rykańskich. I tak, nacisk nauki i techniki na sferę odczuć człowieka jest
przedmiotem prac J. W. Forrestera z Massachusetts Institute of Tech-
nology (M1T), który wyniki swoich badań referował w lipcu 1970 r. na spotkaniu tzw. Klubu Rzymskiego (Club of Rome). W pracy pt. Antyintuicyjne achov,anie się systemów socjalnych3 uczony ten zajmuje
się zagadnieniem przemian w sytuacji społecznej pod wpływem rozwoju nauki i techniki, przy czym w badaniach swoich opiera się na ekstra-
polacji warunków panujących w wielkich miastach amerykańskich. Analizy te znalazły wyraz w Raporcie Klubu Rzymskiego z 1970 r. pt. Granice wzrostu, który podaje komputerowy model przyszłych losów
ludzkości i przestrzega przed nieograniczonym postępem innowacji technicznych.
:ynierów Przegląd Elektrotech-
zed działalnością człowieka, w: ' J. Bańka O potrzebie
synchronizacji ochrony środowiska z zagadnieniami
ień 1970, s. 124. rewolucji naukowo-technicznej. Czlowiek i Światopogląd nr 11, 1971.
5.V.1969 r., Biuletyn Polskiego 3 Zob. J. Auerbach, Raport Brooksa, Przegląd Techniczny nr 39, 1971.
J. W. Forrester, Counterintuitive Behavior of Social Systems. Technology
rlowiek i jego środowisko, Wyd. Review. Mass Inst. of
Technology, 1970.
W'stgp
22 Podobne akcenty zawiera tzw. Apel mentoński podpisany przez2200 naukowców z 23 krajów i przekazany Sekretarzowi GeneralnemuONZ w maju 1971 r. Sygnatariusze tego dokumentu apelują "o odracza-
nie stosowania innowacji technicznych, których skutków nie da sięprzewidzieć, i które nie przyczyniają się do utrzymania życia ludzkiego.
Do nich zaliczyć należy nowe rodzaje broni, luksusowe środki transportu,
nowe i niewypróbowane chemikalia używane do tępienia szkodnikówprodukowanie nowych tworzyw sztucznych, budowa wielkich, nowychzakładów energetycznych na paliwie jądrowym itp. Do tego należydodać wielkie, nie oparte na badaniach naukowych projekty, którychekologiczne skutki nie zostały poprzednio zbadane, a więc: zapory na
wielkich rzekach, pełna eksploatacja dżungli, projekty kopalń na dnie
mórz itd."i.
Jak stwierdza wybitny uczony, znawca tych zagadnień, Julian Alek-sandrowicz, już sama intensywność i ogólnoświatowy charakter tejdyskusji dają podstawę do zastanowienia się, na ile osiągnięcia techniki
mogą przynieść światu olbrzymie korzyści, na ile zaś - niespotykaneklęski. Ale przede wszystkim zmuszają do refleksji nad możliwościamizaradzenia złu. "Rozstrzygnięcie tego najistotniejszego dla dziejówludzkości sporu zależeć będzie przede wszystkim od intensywności na-szego działania, od stopnia zaangażowania się w nim po to, by technikę
wprzęgnąć wyłącznie w służbę dla dobra człowieka, czyli by technikękontroloicać przez szeroko pojęty humanitary:m. Drogę działania wyty-
czyła idea, że jesteśmy wytworami środowiska, które sami stworzyliśmyi zorganizowaliśmy, a które przecież decyduje o stylu naszego życia,poczuciu zdrowia czy choroby. Gdy uświadomimy sobie naszą dzia-łalność chorobotwórczą, czy to przez zatruwanie i zanieczyszczanie po-
wietrza, wody, pokarmów ubocznymi produktami techniki, czy też przez
stworzenie swoistego, szkodliwego klimatu psychicznego, powinniśmy
zrozumieć, jak należy kształtować to środowisko, by unicestwić szkodli-
wy wpływ techniki"z.
Głosy powyższe są wymownym potwierdzeniem tego, że konfliktwrodzonej natury biologicznej człowieka i sił techniki zaczyna dzisiaj
wkraczać w decydującą fazę. Technika, która sama w sobie nie jest anidobra, ani zła, ułatwiając człowiekowi życie, stała się w swoim ubocz-nym działaniu toksyczną wobec jego struktury osobniczej. Wydaje się
też, że prawidłową reakcją na uświadomienie sobie tego powinien byćnie tyle lęk przed technicyzacją życia, ile przekonanie o konieczności
1 Aby ziemia była naszym domem. Wigź nr 2 1972, s. 40.
2 J. Aleksandrowicz, Technika-humanizm-medycyna. Wykład
wygłoszony w Toą
warzystwie Higieny Psychicznej w Krakowie, w dniu 9.III.1962 r., będący podstaw-
dyskusji nad projektem ustawy i rozporządzenia wykonawczego 0 ochronie zdrowia
psychicznego, Czasopismo Techniczne, Kraków 1963, s. 48.
Wstgp
lpisany przez rozumnej, a przecież możliwej, profilaktyki, przekonanie o konieczności
Generalnemu tworzenia wyspecjalizowanych zasad, metod i narzędzi służących pro-
ą "o odracza- tegowaniu człowieka w jego kontakcie z techniką. W znaczeniu norma-
w nie da się tyxwym chodzi o program przezwyciężenia wielostronnych negatywnych
cia ludzkiego. skutków intensywnego rozwoju techniki; w sensie merytorycznym -
iki transportu, o postulat protegowania osobistych, intymnych właściwości człowieka,
 szkodników, wywodzących się ze sfery psychoemocjonalnej. lkich, nowychIstnieje prócz tego problem trudności
terminologicznych, którymi
o tego należy szczegółowo przyjdzie nam się zająć nieco później, mających jednak
jekty, których pewien wpływ na podejście do zagadnienia wszelkiej możliwej profi-
ięc: zapory na laktyki. Niezależnie od akceptacji terminu eutyfronika, którego treścią
;opalń na dnie jest właśnie vcszelka moliata profilaktyka, poczynić trzeba spostrzeże-
nie, że nie chodzi tu o profilaktykę w istotnym znaczeniu tego słowa.
ń, Julian Alek- Oznacza bowiem ono stosowanie różnych środków zapobiegawczych
charakter tej w celu niedopuszczenia do wypadków, uszkodzeń, katastrof itp., a cho-
mięcia techniki dzi raczej o coś vcigcej. Mówimy przecież o konieczności kształtowania
niespotykane wpływów nowej techniki na osobowość ludzką: tym wigcej (poza zapo-
możliwościami bieganiem) jest protegowanie czynnika ludzkiego w układzie człowiek-
o dla dziejów -technika. Słusznie też stwierdza Z. Fajnburg, że "powszechne zmiany
ensywności na- w wyobrażaniu sobie i spostrzeganiu świata przez ezłowieka, zachodzące
to, by technikę w następstwie rewolucji naukowo-technicznej i społecznej powinny wy-
zyli by technikg razić się w tak ważnej dziedzinie egzysteneji ludzkiej jak wzajemny
działania wyty- stosunek elementu racjonalnego i emocjonalnego, w sferze ludzkich
mi stworzyliśmy emocji. Z całego zespołu następstw rewolucji naukowo-technicznej jest
 naszego życia, to bodajże najbardziej niezbadany problem . bie naszą dzia-Przytoczona opinia stanowi podkreślenie doniosłości potrzeby teo-
eczyszczanie po- retycznego sprecyzowania zagadnienia i jest zarazem uzasadnieniem
iki, czy też przez napisania niniejszej książki. Drugim jej uzasadnieniem jest głęboka
;go, powinniśmy różnica, jaka istnieje między stosunkiem człowieka dziewiętnastowiecz-
iicestwić szkodli- nego i dwudziestowiecznego do tworzonej przez siebie techniki. Pierwszy
mógł ogarnąć swoim umysłem oddany mu do eksploatacji mechanizm, ego że konfliktdrugi - ogranicza się do znajomości sposobów jego uruchamiania
' i eksploatacji. Nie musi więc znać zasad działania obsługiwanego me-
ż zaczyna dzisiaj
sobie nie jest ani chanizmu - to należy do specjalistów. Zadanie użytkownika jest za-
w swoim ubocz- zwyczaj proste : powinien on zmierzać we wskazanym kierunku, "przy-
iczej. Wydaje się ciskać guziki", pilnować sygnałów świetlnych itd. Jak zauważa Van
g powinien być den Haag, "rytm życia jednostki traci autonomię, spontaniczność
;o
ie o konieczności i cechy wyodrębniające, jeśli wprzęgnięta jest ona w strumień ulicznego
23
d wygłoszony w Toą
. r., będący podstaw- Z. Fajnburg, Perspektywy rewolucji naukowo-technicznej a rozwój jednostki,
 o ochronie zdrowia w: Zagadnienia rexolucji
naukovro-technicznej, Zeszyty Dokunzentacyjne PAP cyt.
wyd., s. 123.
Wstęp
24 ruchu i unoszona jego tempem, tak jak to się dzieje z nami, kiedy idzie-
my czy to do pracy, czy to rozerwać się, czy w jakimkolwiek innymcelu. Światła uliczne sygnalizują nam, kiedy się zatrzymać, kiedy iśćnaprzód, i -jakkolwiek silne byłoby nasze przeświadczenie, że to myprowadzimy - zawsze jesteśmy prowadzeni"1. W tym kontekściewzrasta znaczenie zespołu, organizacji, której człowiek jest tylko skład-
nikiem, traktowanym często niewybrednie. W wielu krajach wymaga się
bowiem tylko jednego, by sprzęt przeznaczony dla masowego odbiorcy
(np. sprzęt wojskowy) był "durnioodporny" (foolproof, narrensicher)2.
Człowiek w tym układzie powinien stać się uleglym elernentem dziala-
jącego mechani:mu. Paradoks polega na tym, że o wiele bardziej niżkiedykolwiek skomplikowana technika - poprzez konieczność rutyni-zacji czynności obsługowych - wymaga od człowieka ograniczenia jegowłasnej inicjatywy.
Ten ostatni moment cechuje tendencja do depersonalizacji działańludzkich, głównie zawodowych, lecz nie tylko. Powoduje to istotnezmiany w psychice ludzkiej, i jest prawdopodobne, że zmiany te prze-
kroczą wkrótce najśmielsze oczekiwania. Wydaje się przy tym, że pro-bleny i dylematy tego typu porrstairać bgdą rór nie.: nv spoleczeńsW ie,
m którym ,:agadnienia natury ekonomicznej i finansovrej zostaną przezvry-
ciężonE:, w którym większość społeczeństwa zacznie smakować w ko-rzyściach cywilizacji technicznej. Decydować o tym mogą uboczne, po-
chodne cywilizacji skutki negatywne, pełniące funkcję swego rodzajuczynnika "erozii osobowości''.
Należałoby przy tym ostrzec, że są to na tym etapie sformułowaniaskrótowe, które bynajmniej nie uprawniają do uznania, że cywilizacjanieodłącznie prowadzi do degeneracji w sferze ludzkiej. Chodzi raczej
o hipotezę, w myśl której negatywne skutki transferu techniki na czło-
wieka, w wypadku pozostawienia ich przez człowieka samym sobie,mają szanse wzrostu wykładniczego. Ocena tej hipotezy powinna byćrozważna i dość bezstronna, a ewentualny program badań mających tęhipotezę potwierdzić - możliwie trafny, choć zapewne nie będzie łatwydo wykonania w praktyce. Wydaje się, że do hipotezy takiej uprawnia
zjawisko akceleracji technologicznej: nasz świat dopiero co wzbił się na
wysoki stopień postępu technicznego, wyrywając się z prymitywnegostanu bytowania na łonie natury, a już lista trudności urasta do rozmia-
rów niespotykanych. Dlatego liczni teoretycy kultury podejmują wciąż
nowe próby realizacji idei ochrony człowieka przed przebiegającymiautomatycznie procesami cywilizacji, tzn. idei ochrony tego, co leży
w najgłębszych pokładach psychiki ludzkiej i co współuczestniczy za-1 Super-Ameryka, Szkice o kulturze i obyczajach, t. I, Warszawa 1970 s. 3b.
z H. Droscha, Qualitatssicherung im Automatisierungstrend der Produktion.
Autornatik, No. 5, 1963.
Wstgp
ami, kiedy idzie-
nkolwiek innym
ymać, kiedy iść
zenie, że to my
tym kontekście
jest tylko skład-
jach wymaga się
owego odbiorcy
f, narrensicher).
lernentem diala-
iele bardziej niż
tieczność rutyni-
graniczenia jego
malizacji działań
oduje to istotne
zmiany te prze-
nzy tym, że pro-
w spoleczeństwie,
zostaną prewy-
makować w ko-
gą uboczne, po-
ę swego rodzaju
ie sformułowania
iia, że cywilizacja
ej. Chodzi raczej
techniki na ezło-
a samym sobie,
ezy powinna być
dań mających tę
; nie będzie łatwy
y takiej uprawnia
o co wzbił się na
z prymitywnego
irasta do rozmia-
podejmują wciąż
przebiegającymi
ny tego, co leży
ółuczestniczy za-
,rszawa 1970, s. 36.
d der Produktion.
razem w tworzeniu techniki. Idzie bowiem o to, by tworząc przysłowio- 25
wy "nowy wspaniały świat", ludzie zachowali swój osobisty stosunek do tego świata. Chodzi też o to, żeby równocześnie ich nowy świat, stworzony przy udziale wysoko rozwiniętej techniki, stawał się czynni-
kiem działającym pobudzająco na psychikę ezłowieka, któremu przy-padło w udziale przekroczyć próg XXI wieku.
Rozważania tego typu prow,adzą siłą rzeczy do konstruowania pro-gramów kompleksowych i interdyscyplinarnych, które mają evspólną cechę: są programami. Obejmują one takie,elementy konstruktywne, jak: I) analiza wpływu techniki na osobowość ludzką, 2) propozycje określonego typu profilaktyki, zmierzającej do protegowania czynnika
osobowego w jego kontakcie z techniką, 3) nowe ujęcie roli filozofii
człowieka jako syntetycznej nauki, leżącej u podstaw tego rodzaju pro-
v filaktyki. Pomijając dość naturalną w tak początkującej teorii tendencję
do zmierzania ku celowi według schematu, jakiego dostarczyć mogą jej
rozwinięte już nauki dotychczasowe, łącznie z tym co niosą one jako tzw. złudzenia ideologiczne, za istotną przyczynę jej braków uznać trzeba
fakt, że prakseologicne ro:wiązanie poruszonych problernów traktov,ane
mtrsi być awyczaj Iącznie  inrenejonalnym zaplecem spolecnym ty,ch
problemóvr. Tak np. lansowana w krajach kapitalistycznych teoria kon-
' wergencji (podobieństwa, zbieżności) obciąża ideologicznym benęficium
cały dorobek filozofii techniki na terenie tych krajów. Teoria ta zakła-
da bowiem, że przebieg rewolucji naukowo-technicznej zaciera stopnio-
wo różnice ustrojowe między kapitalizmem a socjalizmem tak dalece, iż w końcu zupełnie je zlikwiduje. Jest to koncepcja fałszywa, gdyż przypuszcza jednocześnie, iż podobieństwo sposobu wytwarzania z1i-kwiduje stosunki własnościowe i wynikające z nich przeciwieństwa kla-
sowe.
Tak więc, stosownie do wyłożonych wyżej punktów analizy określo-nych konsekwencji rozwoju techniki, eutyfronika jako nauka badająca
Iudzkie przeycia w reakeji na technikg podejmuje problemy kluczovre
dla irspólczesnej cywilizacji, przy czym stara się uwzględnić szczególnie
płodne ujęcia interdyscyplinarne. Intencją jej jest
przeciwstawienie się
modnym ostatnio ujęciom katastroficznym, uzasadniającym nieuchron-ność degradacji osobowości w wyniku postępu technicznego oraz wy-eksponowanie możliwości świadomej i wszechstronnej profilaktyki w tym
zakresie. Słowem, jako wyraz filozoficznej struktury uogólniającej w stosunku do licznych klasycznych nauk o człowieku, eutyfronika podejmowałaby w sposób konstruktywny jeden generalny problem: jak apevrnić szybki, nieszkodliy rozwój techniczny z rosądną guarancją
sukcesu? Ludzkiego sukcesu!
Właśnie rozsądną, albowiem budzą niechęć zarówno propozycje, które jako wzorzec osobowy wysuwają -jak ktoś powiedział - Zawi-wśręp
26 szę Czarnego, jak i te, w których ideałem jest totalna komputeryzacja.
Współczesny model osobowości nie daje się już opracowywać metoda-mi. które nie uwzględniłyby faktu, że humanistom dano do dyspozycjicybernetykę, zetetykę, metodologię elektronicznej techniki obliczenio-
wej, nowe techniki nauczania z Politechniką TV włącznie'. Chociażwskazania klasyków nie straciły od czasów Sokratesa na swej aktual-ności, to jednak naukowa wiedza o tym, jak funkcjonuje organizmludzki i psychika człowieka rodzi się w pracowni psychologa, socjologa.
biologa, antropologa itd.
Zarysowana wyżej wstępna konfrontacja zagadnień pozwala wy-różnić wewnątrz postulowanej eutyfroniki czgść negatyrnq - usuwanieniekorzystnych dla człowieka skutków rozwoju techniki, oraz część po-ytyrnq - protegowanie osobniczych mechanizmów adaptacyjnych. Taczęść eutyfroniki zatem, którą można nazwać negatywną, obracałabysię wokół zagadnienia odzyskania stanu równowagi układu człowiek--maszyna. Pozytywny charakter eutyfronikitkwiłby znowu w tym,iż zmierzałaby ona do powołania w obrębie techniki układów typuczłowiek-maszyna dysponujących niezbędną różnorodnością czynnikaosobowego, w sensie możliwości adaptacji na każdym etapie zaatako-wania go przez czynnik techniczny.
Na zakończenie tych wstępnych uwag powinienem wyznać, iż jestemświadom niebezpieczeństw związanych z próbą omówienia problemówwchodzących w zakres tak wielu specjalności, a także z próbą - bądźco bądź - pewnej krytyki cywilizacji. Przede wszystkim zdaję sobiesprawę z tego, że kryteria oceny cywilizacji, jakie zawiera wyłożonaw tej książce eutyfronika, w wielu wypadkach nawiązują jakoby do,
odczuć zapomnianych już "burzycieli maszyn". Pamiętajmy jednakże u luddystów mamy do czynienia z wizją techniki na pół zdemoni-zowaną, wobec czego jej wspólnota z punktem widzenia eutyfronikijest czysto pozorna.
E' pur si muove! Można powiedzieć, że wywodząca się od "burzycielimaszyn" reakcja na postęp cywilizacji już wygasła. Ale jeśli i dziś, jako
ludzie, musimy w jakiś sposób reagować na postęp techniczny, to czymjest - w dalszym ciągu - ta reakcja? Eutyfronika chciałaby móc od-powiedzieć dlaczego tak się dzieje, że im większe sq obiektyrne ntoli-
wości lcrdi, tyrn ubosa staje się treść ich marzeń, a także móc odpo-
wiedzieć, jak dążyć do likwidacji zapóźnień w zakresie realizacji ży-ciowych i materialnych potrzeb człowieka, nie czyniąc go obojętnymjednocześnie na inne, głębsze wartości, określone tu właśnie jako euty-fronicne.
' J. Tymowski, Rola Politechniki TV w studiach dla pracujących, Neodidagmara
nr , 1970, s. 107-121.
lna komputeryzacja.
pracowywać metoda-
a dano do dyspozycji
techniki obliczenio-
i włączniel. Chociaż
itesa na swej aktual-
unkcjonuje organizm
sychologa, socjologa..
adnień pozwala wy-
egatywną - usuwanie
hniki, oraz część po-
w adaptacyjnych. Ta
gatywną, obracałaby
gi układu człowiek-
iłby znowu w tym,
hniki układów typu
orodnością czynnika
dym etapie zaatako-
em wyznać, iż jestem
nówienia problemów
kże z próbą - bądź
zystkim zdaję sobie
,e zawiera wyłożona
awiązują jakoby do
Pamiętajmy jednak,
iki na pół zdemoni-
widzenia eutyfroniki
ca się od "burzycieli
Ale jeśli i dziś, jako
techniczny, to czym
chciałaby móc od-
ą obiektywne moli-
a także móc odpo-
kresie realizacji ży-
yniąc go obojętnym
u właśnie jako euty-
z s I
INT'EGRACJA CZŁOWIEKA ZE ŚRODOWISKIEM
:ujących, Neodidagrrrara
1
Prawidłowości i pojęcia
odnoszące się do ekosystemu.
Wzajemne oddziaływanie
przyrodniczych i kulturowych aspektów
środowiska życia człowieka.
Przystosowanie człowieka
do otoczenia.
1
Opanowywanie środowiska przez orientację
a integracja człowieka ze środowiskiem
WOŚCI 1 pOjęCia Prawidłowości i pojęcia odnoszące się do ekosystemu do ekosystemu.Jesteśmy świadkami tego, iż żywe organizmy oraz ich nieożywione
; oddziaływanie  (abiotyczne) miejsce życia są ze sobą nierozdzielnie powiazane i wza-
jemnie na siebie oddziałują. Przyjmujemy za oczywiste, że przestrzeń
wych aspektóW  ziemska jako całość pod względem przyrodniczym jest terenem wymia-
:ycia człowieka. 1 ny materii żywej i nieożywionej, oraz źe wymiana ta jest rezultatem
wzajemnego oddziaływania żywych organizmów i martwych substancji vanie człowiekamineralnych. Tego typu przestrzeń nazywamy układem ekologicznym
czyli ekosystemem 1.
do otoczenia. E Punktem wyjścia naszych rozważań niech więc będzie rozróżnienie
czterech części składowych ekosystemu:
1 ) substancje abiotyczne, czyli podstawowe organiczne i nieorganicz-
ne związki chemiczne tworzące środowisko;
2) producenci, czyli organizmy autotroficzne (samożywne), głównierośliny zielone, mające zdolność wytwarzania organicznej materii po-karmowej z prostych związków nieorganicznych;
3) konsumenci, czyli organizmy heterotroficzne (cudzożywne), głów-nie zwierzęta, odżywiające się innymi organizmami lub rozdrobnionąmaterią organiczną;
A) reducenci, czyli organizmy heterotroficzne, głównie grzyby i bak-
1 Termin ekosysrem został wprowadzony w 1935 r. przez Tansleya. Termin
ekotogia wprowadził E. Haeckel (1834-1919).
Część I. Integracja czlowieka ze środowiskiem
30 terie, które rozkładają złożone związki martwej protoplazmy, absor-bują niektóre produkty rozkładu i uwalniają proste związki chemiczneprzyswajalne z kolei przez producentów.
Tak rozumiany w swoich elementach ekosystem jest podstawoirąjednostką funkcjonalną w ekologii i obejmuje zarówno organizmy (ukła-
dy biocenotyczne), jak ich abiotyczne środowisko, które wpływająwzajemnie na swe właściwości i są niezbędne dla utrzymania życiaw jego obecnej postaci, tj. dla utrzymania równowagi biologicznej.
Czy jednak rzeczywiście okazuje się ekosystem - z każdego punktuwidzenia - tylko adaptacją? I jak rozumieć jego adaptacyjność?Pojęcie adaptacji ma wyraźny zakres biologiczny: oznacza uzyska-nie róvrnoitagi ultrastabilnej vczględem środoveiska. Dokonać się to może
tylko dzięki dysponowaniu przez organizm różnorodnością regulacyynq,która w sposób niezawodny potrafi odeprzeć środowiskowe fluktuacje.Chodzi więc o uzyskanie pewnej niezawisłości od środowiska w obrę-bie jednej grupy parametrów drogą interakcji ze środowiskiem w obrę-bie innej ich grupy. Jeśli wziąć pod uwagę zbiór parametrów, jaki jestzasadniczo możliwy do wykrycia w realnym świecie, to trzeba powiedzieć,
że adaptacja biologiczna jest procesem oszczędnym, uwzględniającymtylko parametry istotne. Dysponuje ona takim zakresem regulacyjnym,
jaki został na niej wymuszony przez ograniczenia środowiska.Tym bardziej należałoby podkreślić szczególne działanie mechaniz-mów utrzymujący,ch równowagę w przyrodzie; są to zarówno mecha-nizmy kierujące odkładaniem i uwalnianiem substancji odżywczych, jak
też mechanizmy regulujące wzrost organizmów oraz wytwarzanie i roz-kład związków organicznych. Trzeba jednak stwierdzić, że funkcja tama charakter regulacyjny tylko w stadium pobierania informacji, a nie
w zastosowaniu rezultatów, które prędzej czy później przekraczają po-trzeby biologiczne organizmu. Wyróżnikiem selekcji parametrów przestaje
być na pewnym etapie interes biologiczny, a staje się nim możliwośćodnajdywania niezmienników vre wszystkich dostępnych dla czlowiekaśrodowiskach. Okazuje się, że w wyniku ewolucji centralnego układu ner-
wowego i mózgu człowiek stał się stopniowo najpotężniejszym organiz-mem, jeśli chodzi o możliwość wpływania na funkcjonowanie ekosy-stemów naturalnych.
Czy jednak uprawnia to nas do tego, aby działalność teoretycznączłowieka nazwać przystosowaniem uniwersalnym? Wiadomo przecież,że proces adaptacji na szczeblu eveolucyjnym jest zasadniczo skończony,
a na szczeblcr riedzy zostaje zamieniony na nieskończony. Nauka bowiem,
dla celów regulacyjno-sterowniczych, stanowi pobór informacji w wi-
docznym nadmiarze. Rezultaty teoretyczne działalności człowieka są ala
ludzkości jak gdyby adaptacyjną rezerwą, a technologiczne zaś urze-czywistnienia tych rezultatów wydają się być manifestacją stanów po-I. Opanowywanie środowiska przez orientacj
protoplazmy, absor-
ste związki chemiczne
tencjalnie możliwych. Tak więc wygląda na to, że cywilizacja realizuje
prawie wszystko to, czego nauka dostarcza w postaci
potencjalnej,
chociaż postępowanie takie nie zawsze musi być korzystne dla człowie-
; ka. Dlatego należy odróżnić poznanie od jego fechnologicznego wdraża-
I nia, a także od jego technologicznych - lecz nie
automatycznych by-
najmniej - skutków.
Okazuje się, że rezerwa adaptacji, której dostarcza nauka, powinna być powiększana, gdyż zapewnia to swobodę dalszego rozwoju w warun-i
kach fluktuacji środowiska, którego parametry nie całkiem zostały uwzględnione przez gatunek. Na tej linii działania dochodzi jednak często do zaburzenia równowagi ekologicznej. Niebezpieczeństwo zaś zdaje się tkwić w tym, że ludzkie możliwości zmieniania i kierowania przyrodą wzrastają szybciej niż człowiek jest w stanie wyobrazić sobie
; i zrozumieć konsekwencje tych przemian do jakich
urzeczywistnienia
! jest zdolny. Jest to nadto niebezpieczne, gdyż daleko idące gospodaro-
wanie najważniejszymi ekosystemami świata może albo ludzkości zgo-tować wspaniałą przyszłość, albo spowodować jej zagładę.
; Cokolwiek tedy powiada się o znacznej elastyczności przyrody, nie
! zmienia to faktu, że graniczna zdolność stabilizacyjna mechanizmóc
j homeostatycznych może być Iatwo przez czlowieka przekroczona. Prawdą
jest, że jeśli częściowo oczyszczone ścieki są wprowadzane do strumie-nia w dawkach umiarkowanych, to układ ekologiczny strumienia jest zdolny do "samooczyszczania się" i powrotu do poprzedniego stanu. Jeśli jednak zanieczyszczenie zawiera substancje toksyczne, przeciw któ-
rym nie wykształciły się jeszcze żadne naturalne mechanizmy homeosta-
tyczne, strumień może ulec zniszczeniu w tym sensie, że przestaje być
użyteczny dla człowieka. A przecież pyły i gazy zagrażają nie tylko strumieniom czy drzewom. Ciemne chmury smogu -jedna z najwięk-szych plag XX wieku - odgradzają od życiodajnego słońca także zwierzęta i ludzi. Wielkie aglomeracje miejskie nie są jak dotąd dosta-
tecznie przygotowane do walki z tym fenomenem przemysłu.
31
stem jest podstavrową
wno organizmy (ukła-
sko, które wpiywają
dla utrzymania życia
wowagi biologicznej.
- z każdego punktu
adaptacyjność?
zny: oznacza uzyska-
Dokonać się to może
rodnością regulacyjną,
dowiskowe fluktuacje.
d środowiska w obrę-
środowiskiem w obrę-
parametrów, jaki jest
;, to trzeba powiedzieć,
rym, uwzględniającym
kresem regulacyjnym,
i środowiska.
te działanie mechaniz-
ą to zarówno mecha-
tancji odżywczych, jak
raz wytwarzanie i roz-
vierdzić, że funkcja ta
rania informacji, a nie
źniej przekraczają po-
ji parametrów przestaje
2je się nim możliwość
tgpnych dla czlovcieka
:ntralnego układu ner-
otężniejszym organiz-
unkcjonowanie ekosy-
ziałalność teoretyczną
i? Wiadomo przecież,
zasadniczo skończony,
zony. Nauka bowiem,
bór informacji w wi-
ności człowieka są dla
hnologiczne zaś urze-
nifestacją stanów po-
Ten wyraźny i -jak się zdaje - nieprzypadkowy paralelizm mię-dzy antybiologicznymi skutkami działalności homeostatu
inteligentnego
z jednej strony, a poszerzaniem przez niego rezerwy adaptacji z drugiej
strony, pozwala dostrzec wyraźniej podstawowe idee współczesnej eko-
logii, jakimi są: I) koncepcja ekosystemu i możliwości wpływania na niego przez człowieka, 2j uświadomienie sobie, że ludzkość stanowi integralną część kompleksu cykli biogeochemicznych, oraz że jej możli-wości wywoływania zmian w przebiegu tych cykli zwiększają się, co nie znaczy, iż dałoby się wykorzystać je wszystkie celowo i
nieszkodliwie,
także dla biopsychicznej sfery człowieka.
Wydaje się też, że tego rodzaju ekologiczne spojrzenie ma olbrzymie znaczenie dla całokształtu spraw ludzkich. Chodzi bowiem o to, że wie-
Część I. Inrogracja czlowieka ze środowiskiem
32 dza o układach ekologicznych powinna stanowić merytoryc.ną podbu-
domę poczucia odpowied,:ialności w dziele utrzymywania
cyklicznego od-
nawiania się zasobów naturalnych z jednej strony oraz w dziele przeciw-
działania ubocznym skutkom wywoływania zmian w przyrodzie (groź-nym przede wszystkim dla człowieka) z drugiej strony.
Przyrodnicze i kulturowe aspekty środowiska życia człowieka Odsłonięcie rozłamu między człowiekiem a środowiskiem natural-nvm stawia nas w obliczu konieczności dokonania wyboru między wi-zerunkiem człowieka, który jest rezultatem dekadencji ewolucyjnej, a drugim obrazem, w którym uchodzić on zaczyna za zlepek nie przy-stający'ch do siebie połówek. Innymi słowy', wspólczesna era ro:kiritu
techniki coraz bardziej implikuje dawne naturalne relacje: czlovriek-
-ekosystem. I nie ulega wątpliwości, że obecność tej implikacji sprawia,
iż definicja zakresu ekologii musi w związku z tym ulec rewizji. Tak na przykład E. Odum proponuje, że najłatwiej będzie określić zakres współczesnej ekologii, jeśli rozważy się sprawę w terminach ozna-
czających pojęcie poziomów organizacji. Mimo, iż liczba ich może być ustalana ze znaczną dowolnością, wyróżnia on dziesięć poziomów or-ganizacji, stanowiących rodzaj spektrum biologicznego.
Schemat spektrum biologicznego wg E. Odumal :
P K T N U
R O K A K
O M A R Ł
-T -Ó -N -Z -A
O R K Ą D
P K I D Y
L I Y
A
Z .A
M R
A Z
A
D
ó
w
O P B E F3
R O I K I
G P O O O
-A -U -C -S -S
N L E Y F
I A N S E
Z C O T R
M J Z E A
Y E Y M
Y
Dążąc do ściślejszego sformułowania nauki o środowisku żywym przyjmujemy, że ekologia zajmuje większość prawej części powyiszego ' E. Odum, Podstawy ekologii, Warszawa 1963, s. 5
1. Opanowywanie środowiska przez orientację
ytoryc4ną poclbu-
i cyklicznego od-
w dziele przeciw-
przyrodzie (groź-
towieka
wiskiem natural-
yboru między wi-
ncji ewolucyjnej,
 zlepek nie przy-
esna era rokmitu
relaeje : czlowiel<-
nplikacji sprawia,
alec rewizji.
iej będzie określić
w terminach ozna-
zba ich może być
ięć poziomów or-
E B
K I
O o
-S -S
Y F
S E
T R
E A
M
Y
rodowisku żywym
części powyższego
spektrum, to znaczy, dotyczy poziomów powyżej poziomu organizmów. 33
W ekologii współczesnej termin populacja, pierwotnie używany na oz-naczenie grupy ludzkiej, jest tu rozszerzony i oznacza grupę osobników
jakichkolwiek jednakowych organi4mór. Najnowsza definicja terminu
populacja mówi nawet o populacjach wielogatunkowych, klasyfikując w ten sposób grupy gatunków (lub organizmów), korzystających z tych samych nisz ekologicznych. Człowiek pojawia się tu więc jaka jednostka
cenotyczna na t1e właściwych mu ekosystemów. Udowodniono m. in., że pogłębiające się zmiany krajobrazowe, dokonujące się pod wpływem techniki, spowodowały trwały spadek liczebności wielu populacji zwie-
rząt oraz cofnięcie się ich na coraz bardziej kurczące się, mniej zniekształ-
cone tereny. Człowiek natomiast pozostał i rozwinął się liczebnie, po-
nosząc wszelkie korzystne i niekorzystne konsekwencje wytworów swej
myśli twórczej.
Zajmując się człowiekiem lub zwierzętami ezy roślinami, przyzwy-ezajeni jesteśmy uważać osobnika za jednostkę ostateczną. Idea spek-trum ciągłego może się więc na pierwszy rzut oka wydawać dziwna. Jednak z punktu widzenia wzajemnych zależności i stasunków nie mogą na linii spektrum istnieć w żadnym miejscu gwałtowne przerwy, lecz muszą to być przejścia łagodne. Pojedynczy organizm znajdujący się poza populacjami nie może przeżyć długiego okresu ezasu tak samo,. jak organ nie jest zdolny do przeżycia dłuższego czasu poza swoim organizmem. Podobnie biocenoza nie może istnieć bez krążenia materii,
bez przepływu energii w ramach ekosystemu. Toteż poziomy organizacji
E. Odum uszeregował na jednej wysokości, nie zaś jeden pod drugim,. dla podkreślenia, że na dłuższą metę żaden z poziomów nie jest bardziej lub mniej ważny od drugiego,
Otóż ten sposób rozumienia terminu organizacja odbiega znacznie od potocznego i filozoficznego pojęcia organizacji, które - choć pod
niejednymi względami wydaje się dość określone - dalekie jest od pre-cyzji i operatywności. Mianowicie, niektóre właściwości poszezególnych poziomów, w miarę posuwania się od lewej części do prawej, stają się coraz bardziej złożone i zmienne, natomiast - co jest ezęsto niedostrze-
gane - inne właściwości, w miarę przechodzenia od jednostek małych do większych stają się coraz mniej skomplikowane i mniej zmienne. Podstawowe mechanizmy homeostatyczne, tj. hamowanie i równowa-żenie, działanie i przeciwdziałanie funkcjonują wzdłuż linii łączącej po-ziomy organizacji. Należałoby zatem, w oparciu o model tych pozio-mów, zinterpretować wpływ powiązań ekologicznych jakim podlega człowiek i przejść do takiego modelu eutyfroniki, który pozwoliłby ująć
generalny problem, jak zapewnić szybki, nie obciążony ubocznymi skutkami postęp techniczny z gwarancją ludzkiego powodzenia. Nale-3 Technika a środowisko psychiczne
Część I. Integracja czdowieka ze środowiskiem
34 żałoby także wyjaśnić przyczyny postępującej erozji sfery psychicznejczłowieka w dobie współczesnej rewolucji naukowo-technicznej.Obstając przy jednej ze stron tego pozornego dylematu, finaliścipowołują się chętnie na swą tezę "celowego urządzenia świata" i wysu-wają truistyczny wniosek, że życiodajna organizacja przyrody zapewniała
dawniej człowiekowi pełnię jego naturalnego środowiska i na tym na-leźy opierać współczesne wzory psychicznej i fizycznej rewalidacji czło-
wieka. Stanowisko takie nie uwzględnia gębokich przeobrażeń psychi-cznych, jakim uległ człowiek na przestrzeni wieków. Skutki tych przeobra-
żeń stały się tymczasem w różnym stopniu częścią składową osobowościwspółczesnego człowieka. Lekceważenie ich jest godzeniem w nabyte,często silnie utrwalone cechy gatunku.
Jakajest więc rola ekologii w budowaniu eut.yfroniki, mającej czuwać
nad przebiegiem procesów usuwania przyczyn erozji psychicznej współ-
czesnego człowieka?
Odpowiedź na to pytanie, jak można przewidzieć, nie jest prosta.Podobnie, jak przenikanie się poszczególnych poziomów organizacjiprzedstawionego spektrum, tak też współzależności ekologiczne oddzia-łują na człowieka w wielu płaszczyznach. W sferze psychicznej, którajest przedmiotem szczególnej uwagi eutyfroniki, równie silnie oddziały-
wa n a człowieka środowisko naturalne (tzw. kompleks przyrodniczy),
jak otaczający go kompleks techniczny. Chodzi tu o osiągnięte w toku
rozwoju kultury technicznej wyższe niż dawniej warunki bytu ma-terialnego (konsumpcja, komfort).
Nie ma tu, rzecz jasna, miejsca na dokładne sprecyzowanie pojęciakompleksu przyrodniczego i technicznego albo raczej na zajęcie się
próbami wytyczenia zasięgu obu tych nurtów w całym diachronicznympotoku naszej kultury. Może tepiej zatem będzie wyjść od stwierdzenia
fragmentarycznego, że na erozję sfery duchowej współczesnego czło-wieka w znacznym stopniu oddziaływa m. in. brak częstego kontaktuz przyrodą, z jej kojącym, psychoterapeutycznym i fizjologicznym wpły-
wem. Podobnie ma się sprawa z niedostatkiem podstawowych elementóww kulturalnych warunkach życia człowieka.
Homo technologicus - to już nie tylko mieszkaniec przepełnionychspalinami, hałasem i sygnalizacją świetlną wielkich aglomeracji, lecz
również mieszkaniec współczesnej wsi, od wieków zżyty z przyrodą,stanowiący jej cząstkę, a równocześnie spędzający obecnie część wolnegoczasu w wygodnie urządzonym domu, korzystający z szeregu zdobyczywspółczesnej cywilizacji. Jak się akazuje, cywilizacja szerokim frontem
ogarnia nie tylko miasto, ale i wieś. Dotyczy przy tym nie tylko mecha-
nizacji codziennych czynności, lecz również stylu życia - nie zawszew kierunku poźądanym. Zmusza to myślicieli do poszukiwania możli-wości ujęcia tych spraw w postaci ogólnej teorii, którą z grubsza można
1. Opanowywartie środowiska przez orientacjr
fery psychicznej by określić jako oclrronę czlovrieka przecl niekontrolouanyrrzi procesanti35
hnicznej. cyriilizacji technicznej.
lematu, finaliści Różnice w natężeniu wpływu technicznego czywnika erozji osobo-
świata" i wysu- wości w mieście i na wsi są bardzo duże. Dotyczy to zarówno pewnych
rody zapewmała prawidłowości ogólnych, jak i predyspozycji osobniczych. Można by
ka i na tym na- niezależnie od tego wysunąć postulat, że zadaniem ekologii we współ-
rewalidacji czło- czesnej dobie rozwoju kultury materialnej i duchowejpowinno być
:obrażeń psychi- stwarzanie człowiekowi żvjącemu zarówno w warunkach miejskich jak
ki tych przeobra- wiejskich optimum psycho- i
fizjoterapeutycznych ,varunków życia,
ową osobowości a więc utrzymania się w ekosystemach przyrodniczych bez niebezpie-
,niem w nabyte, czeństwa kulturalnego regresu. Nie jest to jednak zagadnienie łatwe do
realizacji. Pamiętać bowiem trzeba, że populacje ludzkie, podobnie jak
i, mającej czuwać inne, są częściami większych jednostek, tj. biocenoz i ekosystemów.
ychicznej współ- I jakkolwiek człowiek zmienia w dużym stopniu wiele z tych jednostek,
których jest ezęścią, to przecież nie może ich "stwarzać", a także jest , nie jest prosta.od nich zależny, podobnie jak każdy inny organizm. Biorąc to pod
mów organizacji uwagę ekologia ogólna może współpracować z naukami społecznymi
logiczne oddzia- poprzez uwydatnienie roli procesów naturalnych w życiu człowieka.
sychicznej, która Zanim jednak dojdzie do tej współpracy, wszelka racjonalna dyskusja
e silnie oddziały- o stosunku populacji ludzkiej do środowiska, które ona tworzy, wymaga
ks przyrodniczy), dostatecznie ścisłego sprecyzowania pojęcia zdolności przystosowawezych.
siągnięte w toku ,r zastosowaniu do społecznych kategorii myślenia zdolności te ozna-
irunki bytu ma- ezają umożliwienie jednostkom lub zbiorowościom takiego oddziały-
wania na środowisko życiowe, które by prowadziło do zwiększenia ;yzowanie pojęciakomfortu życiowego i zadowolenia z własnego losu. W tym znaczeniu
ej na zajęcie się zadaniem nauk społecznych byłoby przyczynianie się do możliwie wy-
at diachronicznym sokiej samooceny jednostki, do satysfakcji z podjęcia celów pochwal-
ć od stwierdzenia nych, a dalej - napawanie jednostki optymizmem co do przyszłych lo-
półczesnego czło- sów własnych lub losów grupy, z którą czuje się ona solidarna. Nie
zęstego kontaktu należy przy tym tracić z oczu podstawowego środowiska przyrodniczego,
ologicznym wpły- które - równolegle ze środowiskiem kulturowym - determinuje czło-
owych elementów wieka. Jedną przecież z głównych cech wyróżniających populacje ludzkie
spośród innych jest stopień dominacji, do której człowiek jest zdolny.
:c przepełnionych Człowiek uważany bywa siusznie za wybitnego dominanta: może
aglomeracji, lecz klimatyzować swoje mieszkanie i biuro, izolować swoje ciało od tem-
:żyty z przyrodą, peratury zewnętrznej itp. Ale przecież tylko ezęściowo uniezależnia się
nie część wolnego od klimatu - nie potrafi klimatyzować środowiska roślin i zwierząt,
szeregu zdobyczy którymi się żywi, sam zaś bywa stale zagrożony upałami, suszą, mro-
szerokim frontem zami itd. Nie podważa to - w dalszym ciągu - wniosku, że en.olucja
nie tylko mecha- czlovrieka prowadzi do wigkszej zlożoności organizmu spolecznego jako
cia - nśe zawsze rezultatu procesu integracji, do formowania nowej organizacji całości,
,zukiwania możli- gde całość jest formą wyższą niż ekosystem. Niezmiernym przecież
z grubsza można uproszczeniem byłoby ryczałtowe przypisywanie ewolucji cztowieka tak
3"
Część I. Integracja ezlowieka ze środowiskiem
36 docelowo rozumianej całości: faktem pozostaje, że człowiek nie osiągnął
jeszcze tego poziomu i trudno doprawdy powiedzieć już teraz, kiedyto uczyni.
Mówiąc wreszcie o funkcji adaptacyjnej jakiejś działalności ludzkiejmamy na myśli to, że działając zachowujemy zdolność do częściowej lubcałkowitej zmiany tego działania, gdy tylko zaistnieją nowe warunki,
oraz że ludzie podejmują tę działainość, ponieważ pragną zadośćuczynićpewnej odezuwanej przez nich potrzebie. Jest bowiemjasne, że realizacja
potrzeby opiera się na określonej motywacji.
Z drugiej jednak strony podobna motywacja nie przesądza, czydziałanie nie okaże się nieskuteczne albo zgoła przeciwskuteczne. Stąd,
jak stwierdza E. Odum, "byłoby bezpieczniej (i o wiele przyjemniej),
jeśliby człowiek pogodził się z myślą, że dzieli się światem z wielomainnymi organizmami, zamiast spoglądać na każdy cal kwadratowy jakona potencjalne źródło pożywienia lub obiekt nadający się do przekształ-cenia w coś sztucznego"1.
Niezależnie od tak skrajnego stanowiska, które może być tylko wy-razem stanów postulatywnych, można wskazywać na wzorce kulturowe,które są jednak dobrze przystosowane do środowiska, albo na takie,które nie są przystosowane, ponieważ (jak np. pęd do urbanizacji)powodują niszczenie środowiska. Stąd zasady ekologiczne znajdują waż-ne zastosowanie, np. przy planowaniu miast i osiedli ludzkich. Jest
rzeczą nader jasną, że topograficzne, hydrologiczne i inne przyrodnicze
cechy terenu (podobnie jak istniejące cechy kulturowe) muszą byćw trakcie planowania skoordynowane z ekspansją miasta, jeśli chcemy
w przyszłości uniknąć kosztownych zmian. Człowiek i bez tego, zarównoprzez świadomy wysiłek, jak i na drodze prób i błędów, szuka równowa-gi między korzyściami płynącymi ze skupiania się, a korzyściami z odo-sobnienia lub rozproszenia terytorialnego.
Sprawa jest na pozór drugorzędna, lecz wymaga pewnych ustaleńo dość istotnym znaczeniu. Przede wszystkim wymaga ustalenia zna-czenia środowiska (otoczenia) jako niezbędnej podstawy dla rozważańnad przystosowaniem.
Przvstosowanie człowieka do otoczenia
Problem hierarchicznie nadrzędny sprowadza się do określenia stop-nia zawisłości społecznej homeostazy człowieka od tego, co istnieje w sferze pozaspołecznej. Aby ta.ki problem sensownie badać, należy wyjść od stwierdzenia, ,że vclaściwym dla clorieka .środowiskietri jest
środovrisko spoleczne; wszak w swej najwyżej rozwiniętej postaci, jaką
' E. Odum, Podstawy ekologii, cyt, wyd., s. 49?.
I. Opanowywanie środowiska pr'zez orientacjg
człowiek nie osiągnął stanowi współczesne społeczeństwo cywilizowane,jest ono złożone 37
lzieć już teraz, kiedy z ludzi i ich wytworów. Jeśli chodzi o dziedziczne wyposażenie anatomi-
czne i funkcjonalne, człowiek należy do gatunków najsłabiej przysto-działalności ludzkiejsowanych do walki o byt, toteż budował on zawsze organizacje społe-
ość do częściowej lub czne, które przejęły funkcję "walki z przyrodą". Sztuczne środovrisko,
.nieją nowe warunki, dostosowane do vrlaścivrości ustroju htdzkiego,trmoliwia c;lowiekovri
pragną zadośćuczynić skompensoiranie jego vcrodzonych brakóvr. m jasne, że realizacjaJest rzeczą niezmiernie interesującą, że środowisko, w jakim działa
człowiek, jest inne niż przyrodnicze środowiska zwierzęce także i z tej
nie przesądza, czy racji, że notujemy w nim obecność wymagań, jakie jednostce stawia
zeciwskuteczne. Stąd, społeczeństwo. Swoistością tych wymagań (praw, systemów wartości),
o wiele przyjemniej), do których przystosowuje się człowiek, tłumaczy się specyficzny cha-
ę światem z wieloma rakter zachowania ludzkiego. Ceni on ezyny szlachetne, gani przemoc
cal kwadratowy jako i gwałt, które w świecie zwierzęcym są czymś naturalnym. W ten spo-
iący się do przekształ- sób wartości społeczne, kióre przyjmuje osobnik ludzki, stają się dla
niego jednym z warunków utrzymania wewnętrznej równowagi orga- może być tylko wy-nizmu; pełnią one bowiem w środowisku społecznym podobną rolę jak
na wzorce kulturowe, wartości biologiczne. Jednostka, wchodząc w dane społeczeństwo, zastaje
wiska, albo na takie, w nim określony system wartości. W wyniku tego powstają u niej
pęd do urbanizacji) potrzeby tym wartościom podporządkowane. Człowiek rodzi się wpraw-
ogiczne znajdują waż- dzie jako istota biologiczna, ale wychowanie przemienia go w istotę spo-
osiedli ludzkich. Jest łeczną, wytwarza u niego potrzeby niebiologiczne, np. potrzeby po-
ie i inne przyrodnicze znaweze, estetyczne, ambicyjne itd., ułatwiające utrzymanie równowagi
ulturowe) muszą być w warunkach życia społecznego.
 miasta, jeśli chcemy Mimo svroistości, potrzeby kulturowe czlou ieka mieszc,:q sig nadal
,,
k i bez tego, zarówno w schemacie przystosowania do otocenia. Nie są to jakieś "tendencje
dów, szuka równowa- występujące w znaczeniu istotnie odmiennym niż u zwierząt; odgrywają
, a korzyściami z odo- one bowiem u ludzi podobną rolę jak potrzeby biologiczne. Jak twier-
dzi K. Obuchowski, "przystosowanym do swego otoczenia można iaga pewnych ustaleńnazwać człowieka, który posiada sprawności zapewniające mu postępo-
ymaga ustalenia zna- wanie zgodne z wymaganiami otoczenia i z jego własnymi motywami"1.
dstawy dla rozważań Zgodnie z tą sugestią wywodzącą się od R. W. Hyensaz, można więc
wyróżnić dwie odrębne sprawy:
- w jaki sposób (za pomocą jakiej techniki) człowiek przystoso-wuje się do swego środowiska;
- jak te sposoby przystosowania rozwijały się i kształtowały w jegożyciu dotychczasowym.
ię do określenia stop- Zabieg, którego dokonują w tym celu tacy autorzy, jak N. Came-
od tego, co istniee
ownie badać, należy
ka środowiskiem jest ' K. Obuchowski, Model i typy przystosowania psychicznego, Zeszyty :lauko-
winiętej postaci, jaką we Ur:iwersytetu im. A. .VickieHicza. Filozofia-Psychologia-Pedagogika z.5,
1961, s. 23.
z R. W. Hyens, The Psychology of Personal Adjustment, New York 1958, p. 6.
Czgść 1. Irrtegracja czlorvieka ze środowiskiern
38 ronl i K. Obuchowski, jest następujący. Trzeba, ich zdaniem, odróż-
niać sytuacje typowe, w których człowiek:
1) "...dążąc do celu osiąga go wprost";
2) " ..napotyka przeszkodę i szuka dróg obejścia"; 3) " ..natrafiwszy na przeszkodę, atakując wprost - rozbija się" ;4) ,, ..natrafiwszy na przeszkodę rezygnuje z działania".Rozróżnienie to opiera się na założeniu, że w przystosowaniu ezło-wieka do środowiska odgrywają rolę następujące czynniki: motyw y,sprawność oraz wymagania jakie stawia człowiekowi jego środowisko.rLlotyw jest rozumiany "jako takie sformułowanie środków i celówdziałania, które pozostaje w zgodzie lub w najmniejszej sprzeezncści
ze wszystkimi postawami związanymi z sytuacją, której motyw doty-ezy"2. Spravcność osobnika oznacza nie tylko inicjatywę, ezy inne "bar-
dziej hipotetyczne zdolności", ale przede wszystkim umiejętności nie-
zbędne do wykonania określonego zadania. Wreszcie wyrnagania śro-dorviska - to "wymagania w ścisłym znaczeniu tego słowa", jak rów-nież "warunki fizyczne, w których osobnik ma wykonać działanie"3.Wobec tego nasunąć się może pytanie, ezy nie należałoby zależno-ści pomiędzy wymienionymi składnikami modelu tak przedstawić, abyich interpretacja była moźliwie jednoznaczna?
Podejmując się tego zadania, K. Obuchowski przedstawia je gra-ficznie w sposób, na którym oparto poniższy rysunek.W modelu przedstawionym na rys. 1 należałoby przyjąć ponadtonastępujące wykładnie interpretacji:
Rys. 1. Viodel przystosowania psychicznego człowieka (na podtawie K. Obucho-
wskiego) H - rcotywy ; S - sprawność człowieka; W - w'ymaganie środowiska
1 N. Cameron, The Psychology of Behavior Disorders, Boston 1947. p. 131.
= K. Obuchowski, Psychologia dążeń ludzkich, w'arszawa 1967, s. ?0. 3 K. Obuchowski, Model i typy przystosowania psychicznego, yt. w7v., s. 's.
l. Opanowywanie środowiska przez orientacjg
zdaniem, odróż- - linia W:I wyraża stosunek wymagań środowiska (W') do po-39
szezególnych motywów osobnika; jeśli wymagania te będą odpowiadałymotywom osobnika, zostaną oznaczone znakiem plus, jeśli nie - zna-,kiem minus;
st - rozbija się" ; - linia WS symbolizuje stosunek wymagańśrodowiska do po-
mia". ziomu sprawności osobnika; znakiem minus są oznaczone wymaga-;ystosowaniu czło-nia przekraczające poziom sprawności, znakiem plus - wymagania nie
zynniki: motyvy', przekraczające tego poziomu;
jego środowisko. - linia MS symbolizuje stosunek poziomu aspiracji do poziomu
środków i celów sprawności; znak plus jest postawiony wtedy, gdy poziom aspiracji
;jszej sprzeczności przekracza poziom sprawności, znak minus - gdy jest niższy, znak
órej motyw doty- równości gdy jest równy;
ę, czy inne "bar- -- linie WS, W:lI, MS tworzą trójkąt, a równowaga w tym trójkącie
umiejętności nie- jest wskaźnikiem przystosowania; model jest zrównoważony wówczas,
ie wymagania śro- gdy jego ramiona WS, WtI i IS mogą być oznaczone znakiem plus, to
słowa", jak rów- znaczy wtedy, gdy: a) wymagania środowiska odpowiadają motywom
conać działanie"3. osobnika, b) wymagania środowiska dostosowane są do poziomu spraw-
ależałoby zależno- ności, c) poziom aspiracji odpowiada poziomowi sprawności.
c przedstawić, aby Określając typowe sposoby przystosowania się człowieka do okre-
ślonych zmian w jego środowisku, można powiedzieć, że: po pierwsze, rzedstawia je gra-człowiek obniża poziom aspiracji, jeśli wskutek zmiany w środowisku
jest on w st.osunku do poziomu sprawności zbytnio wysoki (typ przy-
y przyjąć ponadto stosoiania ochronny); po drugie, człowiek podwyższa poziom spraw-
ności, jeśli wskutek zwiększonych wymagań środowiska, staje się onza niski w stosunku do aktualnego poziomu aspiracji (typ przystoso-
wania progresycny). Oba te sposoby przystosowania prowadzą doprzywrócenia równowagi wewnętrznej, co wiąże się z różnymi dla jed-nostki skutkami w jej sytuacji życiowej [jednostka bądź godzi się z nie-
osiąganiem czegoś, bądź uzyskuje satysfakcję z osiągnięcia celu).Podejście modelowe zawiera jeszeze jeden (trzeci) sposób przysto-sowania się do środowiska, polegający na zachowaniu obojętności wobeczmian w środowisku. W tym przypadku poziom aspiracji jednostki jest
uzgodniony z poziomem jej sprawności, dzięki czemu utrzymuje onaswą równowagę wewnętrzną mimo zmian w środowisku; co nie ozna-eza jednak, by asiągała ona wszystkie założone przez siebie cele (typ
przystosowania stabilny,). Obserwując jednostkę w rozmaitych sytuacjach
odtawie K. Obucho- życiowych stwierdzamy u niej sposób
przystosowania do wymagaIi
maanie środowiska bliższy niekiedy pierwszemu lub drugiemu, niekiedy zaś trzeciemu ty-
powi. Ale zabiegi redukcyjne, polegające na sprowadzaniu sposobówprzystosowania tylko do jednego z nich bywają ryzykowne, jeśli uwzględ-
Boston 1947. p. 131. nić, że przystosowanie się jednostki do ogólnej sytuacji życiowej w ok-
1967, s. i0. reślonym środowisku warunkuje jej uczestnictwo w organizacji. Charak-
ego, c::t. w5d.. s. 25. terystyka tego warunko,vania wvymaga naświetlenia na tle potrzeb jed-
Część I. Integracja czlowieka ze środowiskiern
40 nostki i sposobów, które wiodą do ich zaspokojenia. Właściwościąbowiem każdej jednostki ludzkiej są jej potrzeby', którym odpowiadają
określone przedmioty, sytuacje, stany itp., mogące potrzeby te zaspo-
koić.
Ale oto związek tych rozważań z celami, jakie staraliśmy się imnarzucić: jednostka zaspokaja swoje potrzeby w zależności od warun-ków środowiska, przy czym duży udział w zaspokojeniu tych potrzebprzypada technice, Jakie konsekwencje wynikają z tego faktu? Możnabowiem powiedzieć, że przekształcając w sposób znaczny środowiskoprzyrodnicze, człowiek jako reprezentant gatunku Homo sapiens prze-
chodzi swoisty rodzaj próby (testu) sprawności ludzkiej cywilizacji.
;nia. Właściwością
órym odpowiadają
potrzeby te zaspo-
staraliśmy się im
eżności od warun-
jeniu tych potrzeb
go faktu? Można
aaczny środowisko
omo sapiens prze-
:iej cywilizacji.
Przejście od cywilizacji klasycznej
do przemysłowej.
"Uzgodnienie" człowieka z przyrodą.
Modyfikacja postawy człowieka
wobec przyrody i techniki.
Rozwój tzw. "środowiska egzosonatycznego"
yWl.IlZaCj1 kłaSyCZriej Przejście od cywilizacji klasycznej do przemysłowej
do przemysłowej. ` Dotychczas traktowaliśmy środowisko głównie jako kategorię bio-
łowieka z przyrodą. ' logicznct. 5próbujmy teraz przekroczyć tę jego czysto przyrodniczą obec-
; ność i ujrzeć w nim kategorię w dużej mierze technologicznd.  postawy człowieka;Najpierw, przynajmniej częściowo, należy uporać się jednak z sa-
przyrody i techniki.  mym pojęciem technologiczności, które nie jest bynajmniej jednoznacz-
ne. Współcześnie J. Tymowski, V. G. Childe i F. Dessauer zawężająpojęcie techniki do umiejętności lub sposobu produkcji.W terminologii J. Tymowskiego "technika - to świadoma działal-ność człowieka, prowadząca do wykorzystania sił i zasobów przyrodyw celu poprawy warunków życia"1. Autor definicji nie precyzuje, czy
C "siły i zasoby przyrody" mają oznaczać środki czy przedmioty pracy,iale zgodnie z tradycją językową można by jego d.efinicję odczytać w ten
sposób, że utożsamia on technikę z celovccr dzialalnością czlowieka, zrnie-
rzającą do przystosotrania przyrody do potrzeb ludzkich.fIstnieją także inne tendencje, np. objęcia terminem technika naukjtechnicznych (Z. Wasiutyński) bądź ograniczania tego terminu do przo-
dujących osiągnięć materialnych (J. Pazdur i E. Olszewski). E. Olszew-
ski2 zalicza do techniki środki materialne niezbędne do realizacji (ce-
1 J. Tymowski, Upowszechnianie nauk technicznych, Problemy nr 8, 1970.
z E. Olszewski, Rozwój i pojęcie nauk technicznycń. Zagadnienia iarrkoznawstwa
z. ?-3, 1967.
Część I.Integracja czlowieka ze środowiskiem
44 lów) działalności gospodarczej oraz umiejętność posługiwania się tymiśrodkami, a więc czynniki, które warunkują stopień opanowania przy-rody przez człowieka. Osobny problem stanowi rozumienie słowatechnologia,l którym w wielu miejscach tej pracy przyjdzie nam się
posługiwać w nieco szerszym rozumieniu.
To szersze rozumienie występuje już teraz, gdy kategorię środowiskabiologicznego przeciwstawiamy kategorii środowiska
technologicznego.
W' tym sensie na przykład pytanie o historyczną genezę pewnego typuzachowania utożsamiamy z pytaniem o to, po co ktoś się tak zacho-wuje, a więc z pytaniem o technologiczny (bo antropomorficzny!) sens
tego zachowania. Tym bardziej, że na obecnym etapie historycznegorozwoju społeczeństwa jest to pytanie o mechanizm splatania się poz-
nawczej i praktycznej roli nauki. Z tego też punktu widzenia możnapostawić wieloczłonowe py'tanie, czy typowym wyrazem działania cywi-
lizacji jest: a) mariaż nauki z gospodarką, b) związek współezesnychsystemów wartości w sferze moralnej i społecznej z rewolucją naukowo-
-techniczną, c) wzrost liczby uczonych i wydatków na naukę, symptoma-
tyczny, jak się zdaje, dla naszej epoki?
W zastosowaniu do omawianej przez nas problematyki próba od-powiedzi na to wieloczłonowe pytanie pozwoli wyświetlić wpływ czynni-
ków technologicznych na działalność umysłową i moralną współcze-snego człowieka. Jak powiada G. Friedmann, "w tym sensie mechani-zacja przemysłu stanowi olbrzymi test, który dokładnie wykazuje wpływ
czynników socjalnych na działalność umysłową i moralną człowiekawspółczesnego. Wykazuje ona również, w jakim kierunku humanizmmusi skierować swe kroki i nadzieje w trosce o skuteczne przekształ-
cenie bytu ludzkiego"2. Jest to zaiste trudny test, z którego, jak chcemy
przypuszczać, ludzkość będzie zdolna wyjść obronną ręką.Jest to test o tyle trudny, że już w samym pr:ecivrstavrieniu środo-
vciska technicznego naturalnemu leży niebe4piec,:eństvro uprosc4enia.
1 W języku polskim przez technologię rozumie się zbiór przepisów instrukcji słu-
żących do przetwarzania i wytwarzania materiałów i przedmiotów fizycznych. W tym
rozumieniu termin technologia ma znaczenie węższe niż w języku angielskim gdzie
rechnology oznacza również badania stosowane w dowolnej
dyscyplinie nauki, do-
tyczące korzystania z niej do celów praktycznych, takich jak produkcja dóbr i usług.
Tak szeroko rozumiana definicja pozwala odnosić pojęcie
technologii również do
matematyki, nauk społecznych i medycyny. Ostatnio ten sens terminu "technologia"
pojawia się - wzorem krajów anglosaskich - także w różnych publikacjach w Polsce.
Zob. np. pracę zbiorową pod red. Leslie Hollidaya pt. Integracja technologii, War-
szawa 1971. Zwłaszcza rozdz. IX.
 G. Friedmann, Maszyna i człowiek. Problem ezłowieka w
cywilizacji maszy-
nowej, Warszawa 1960, s. 389.
2. Rozwtij tw. "środowiska egosomatycznego"
tność posługiwania się tymi Według Friedmanna, każde środowisko, w którym żyje człowiek, jest45
ą stopień opanowania przy- w pewien sposób przez niego przekształcone. Niemniej jednak tempo
stanowi rozumienie słowa rozwoju techniki na przestrzeni ostatnich stu lat i ilość zmian, jakie
ej pracy przyjdzie nam się zaszły, pozwalają mówić o powstaniu nowego środowiska cywilizacji
technicznej .
z, gdy kategorię środowiska Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o przekroczenie cywilizacji klasycznej
odowiska technologicznego. w kierunku, którego obraz rysuje się jako stan cywilizacji przemysłowej.
yczną genezę pewnego typu Jak wiemy, cyvrili.:acja klasycna odznacza się ścisłym uzależnieniem
, po co ktoś się tak zacho- istoty ludzkiej od jej naturalnego środowiska. Człowiek dostosowuje
bo antropomorficzny!) sens w tym stanie rzeczy swój rytm życia do rytmu przyrody, który prze-
ecnym etapie historycznego biega według niezmiennych praw, na gruncie stabilności i trwałości.
echanizm splatania się poz- Istnieje tu fundamentalny porządek przyrody, którego społeczeństwo
:eż punktu widzenia można musi przestrzegać, ponieważ jest to porządek powszechny - równo-
ym wyrazem działania cywi- waga społeczna jest więc
odzwierciedleniem regularności przyrody.
, b) związek współezesnych W konsekwencji też celem cywilizacji klasycznej jest zapewnienie czło-
;cznej z rewolucją naukowo- wiekowi zgodności z przyrodą, zaś zgodność ta pojmowana jest tu jako
atków na naukę, symptoma- zasadniczy warunek utrzymania się przy życiu.
Trzeba powiedzieć, że w cywilizacji przemyslowej chodzi również -tas problematyki próba od-mutatis mutandis - o uzgodnienie życia człowieka z wymaganiami śro-
oli wyświetlić wpływ czynni- dowiska, ale ma być ono realizowane w praktyce drogą skutecznego
słową i moralną współcze- używania przyrody; z drugiej jednak strony dochodzi w niej do głosu
nn, "w tym sensie mechani- poczucie, że w miarę rozwoju cywilizacji wszystko ulega przesunięciu
y dokładnie wykazuje wpływ w sferę technologii, i że temu przesunięciu ulega także człowiek, który
słową i moralną człowieka zdołał usytuować się wewnątrz porządku technologicznego, będącego
jakim kierunku humanizm rezultatem nastania cywilizacji przemysłowej i urbanistycznej. Jest jasne,
sce o skuteczne przekształ- że "takie panowanie nad przyrodą od razu, w każdym momencie wy-
y test, z którego, jak chcemy kazuje człowiekowi (i społeczeństwu) jego własne ograniczenia: w cywi-
; obronną ręką. lizacji przemysłowej idzie mianowicie o wyłącznie zewnętrzne - i w tym
nym przecivcstavcieniu środo- sensie istotnie ograniczone - siły, co zakłada wyobcowanie człowieka
ezpieczeństmo eproszczenia. z przyrody; wyraża się zatem w zredukowaniu przyrody do roli tylko
środka, to jest mechanizmu, maszyny do życia ludzkiego. Sztuczniewytworzone środowisko okazuje się następnie siłą oraniczającą czło-wieka, sprowadzającą samego człowieka do poziomu istoty wynatu-rzonej, mechanizmu, maszyny. Opuszczając naturalny punkt wyjścia się zbiór przepisów instrukcji słu-człowiek traci gwarancję własnego bezpieczeństwa: w ten sposób cywili-
eepniżdw języku angielskim, gdzie zacja sama nieuchronnie przejawia się jako groźba dla własnej egzy-
dowolnej dyscyplinie nauki, do- stencji"'. Człowiek może jednak korzystać zuratowanej przyrody,
akich jak produkcja dóbr i usług. obraeać ją w jedno olbrzymie laboratorium dla stwarzania sił ludzkich,
ć pojęcie technologii również do i w ten sposób odtwarzać na nowej, wyższej bazie intymny kontakt
o ten sens terminu "technologia
w różnych publikacjach w Polsce. z przyrodą.
 pt. Integracja technologii, War-
1 człowieka w cywilizacji maszy-
1 R. Richta, Cywilizacja na rozdrożu, Warszawa 1971, s. 213-214. Cgść I.Integracja clomieka e środohiskiem
46 Rozważmy niektóre spośród problemów zarysowujących się na tle tych tendencji do "uzgodnieu" człowieka z przyrodą.
"Uzgodnieie" człowieka z przyrodą
"Uzgodnienie" ezłowieka z przyrodą jest w świecie zwierzęcym wy-nikiem naturalnego z nią obcowania. U człowieka, rozumianego jako Homo faber, uzgodnienie to przyjmuje nowy wyraz, głównie dzięki pro-
dukowaniu narzędzi. Poprzez narzędzia właśnie w życie człowieka wkracza nowy wymiar, mianowicie techniczny, oparty na precyzji for-
muł matematycznych. Jest to więc uzgodnienie z przyrodą na nowym etapie kontaktu z nią, kiedy to człowiek zależy bardziej niż inne orga-
nizmy od inicjatyw własnych, zagrożony zarazem przez pośrednie og-niwa, które są jego własnym wytworem. I na tym właśnie polega para-doksalność sytuacji.
Jest rzeczą nader charakterystyczną, iż - w ostatecznej instancji, kiedy chodzi o warunki wyodrębnienia się ze świata zwierzęcego -człowiek zdolny jest oddziaływać na przyrodę tylko w tej mierze, w ja-
kiej on sam jest jej składową ezęścią jako ciało, nie wyłączając oczy-wiście mózgu. Tak zatem, utrzymanie się przy życiu człowiek zapewnia sobie przez swe ciało jako podłoże występowania stanu równowagi z na-turalnym środowiskiem. "Zaburzenia pogody działają przez te właśnie mechanizmy, których wpływ zrozumieliśmy dzięki pracom Sely'ego. Odczyny adaptacyjne ustroju na działanie rozmaitych obciążających go bodźców mogą przybierać postać bądź błahych dolegliwości i cierpień, bądź też choroby powodującej przedwczesną śmierć. Gdy organizm znaj-duje się w okresie przeciążenia stressami i jest wyczerpany..., będąc na granicy zdolności adaptacyjnych, może załamać się pod wpływem dodatkowego bodźca. Do takich właśnie bodźców "dobijających" na-leżą czynniki meteorotropowe"1.
Trzeba zatem pamiętać, że jak każdy "nieoswojony" gatunek biolo-giczny Homo sapiens przystosowany jest do walki o byt w pewnym zakresie warunków środowiska biologicznego, ale jest jednocześnie przy-
stosowany do istnienia w warunkach, w których nastąpiło to, co Karl Popper nazywa stworzeniem sobie przez człowieka "środowiska egzo-somatycznego" - czegoś w rodzaju przedłużenia ciała.
I to jest inna (nie dążę do wyczerpania zagadnienia) podstawowa przesłanka swoiście ludzkiej ekologii: rzeczywistość materialną, która nas otacza, wkładamy w pewne znaczenia, ona zaś dostarcza nam zna-1 J. Aleksandrowicz, Biometeorolog'ia w służbie zdrow ia, Kraków 1971, s. 20.
?. Rozwój tzw, "środowiska egzosomatycznego''
ysowujących się na tle ezeń nowych. Najstarszą przy tym formą środowiska egzosomatycz-47
rodą. nego jest język oraz systemy pojęciowe, dzięki który,m możemy orga-
nizować w sposób uporządkowany krytyczne badanie przyrody. Teoriebowiem stają się "zewnętrzne" właśnie w stosunku do istoty ludzkiej,która je wynalazła - stają się egzosomatycznym produktem człowieka.Jednakźe szezytowym tego typu wytworem wydają się być maszyny ;wiecie zwierzęcym wy-matematyczne, zdolne do pewnego samodoskonalenia, zgodnie z tym,
eka, rozumianego jako czego się "nauczyły". W szerszym więc znaczeniu za środo}tisko ego-
az, głównie dzięki pro- somatyc:;ne uznać można to usHystko, co mieści się w kategoriach orga-
iie w życie człowieka nizacyjnych i technologicznych. Rezultatem bowiem istnienia środowiska
oparty na precyzji for- egzosomatycznego jest to, że interakeja człowieka i przyrody staje się
z przyrodą na nowym o wiele bardziej złożona, instrumentalna, słowem techniczna.
bardziej niż inne orga- Symptomatyczne dla tego zjawiska jest, według R. Richty, masowe
m przez pośrednie og- rozpowszechnienie sportu w
krajach przemysłowych. Wypływa to
m właśnie polega para- z oddzielenia pracy szerokich mas ludzkich od ich pierwotnych warun-
ków antropologicznych, tak, że ludzie ci poza pracą koncentrują się v ostatecznej instancji,chętnie na zabawie, szukając "uwolnienia sięod skomplikowanych
i obowiązujących więzi ludzkich i możliwości realizacji prostych, przej-
świata zwierzęcego -
rlko w tej mierze, w ja- rzystych reguł sprawiedliwości i przyjaźni, poczucia nieograniczonego
, nie wyłączając oczy- samookreślenia i prawa wyboru, którego odmawia ezłowiekowi me-
yciu człowiek zapewnia chanizm przemysłowy. W rzeczywistości idzie o iluzoryczną kompen-
i stanu równowagi z na- sację ograniczeń życia realnego w cywilizacji przemysłowej, a zarazem
ziałają przez te właśnie o pewne symptomy nowych potrzeb, które znajldują możliwości reali-
zięki pracom Sely'ego. zacji w masowym, czynnym uprawianiu sportu. aitych obciążających goKonkludując, sytuacja człowieka wobec jego własnych produktów
dolegliwości i cierpień, egzosomatycznych jest dwojaka:
po pierwsze, człowiek stwarza je
erć. Gdy organizm znaj- według pewnego schematu racjonalnego, jakiego domaga się porządek
t wyczerpany..., będąc technologiczny; po drugie, z chwilą gdy schemat ów staje się faktem
imać się pod wpływem dokonanym, ezlowiek sam znajduje się podwplywem zrealizowanych
;ów "dobijających" na- w nim etementórr i odtąd działanie jego uwarunkowane jest w dużym
stopniu przez prawidłowości funkcjonowania wytworzonych układów wojony" gatunek biolo-technicznych.
ralki o byt w pewnym Otóż przyjąć można, że przynajmniej tak długo, jak długo najistot-
e jest jednocześnie przy- niejszych funkcji adaptacyjnych i decyzji w sprawach związanych z przy-
h nastąpiło to, co Karl stosowaniem się populacji do zmienności otoczenia ludzkość niebę-
ieka "środowiska egzo- dzie mogła w pełni zdać na komputery, tak długo układy egzosoma-
 ciała. tyczne będą miały dwojaki wpływ na człowieka: z jednej strony będą
;adnienia) podstawowa one zwiększały ludzką zdolność działania, z drugiej będą zarazem ogra-
tość materialną, która niczaly tę zdolność, kanalizując ją i narzucając jej nieprze,vidziane kie-
aś dostarcza nam zna- runki ujścia. Jest to jednak na aktualnym etapie ewolucji niezbędna
modyfikacja działalności gatunku Homo sapiens.
' R. Richta, Cywilizacja na rozdrożu, W'arszawa 1971, s. 198. owia, Kraków 1971, s. 20.
Część I. Integracja clowieka e środowiskiem
48 Modyfikacja postawy człowieka wobec przyrody i techniki Prawdą jest, że człowiek czuje się coraz bardziej odpowiedzialny za to, w jaki sposób ułożą się jego stosunki z przyrodą z jednej strony,
i z otoczeniem technogennym - z drugiej strony. Powoduje to mody-
fikację jego postawy wobec przyrody i - równolegle -jego postawy wobec techniki.
Środowisko przyrodnicze, świat zewnętrzny są dla człowieka jed-nym wielkim polem działania, na terenie którego istotną rolę odgrywa technika. Zawiera ona inteneję nieustannego przekształcania przyrody,
wykorzystania wszystkich dostępnych człowiekowi energii - intencję zmiany -zarówno w sensie negatywnym jak pozytywnym. W sensie negatywnym intencja ta wyraża się w odrzuceniu wartości
tradycjonal-
nych, pojęcia stabilności oraz ciągłości kulturowej ; w sensie pozytyw-
nym - wyraża się ona w absolutyzowaniu pojęcia zmiany, która staje się odtąd sama dla siebie wartością opartą na przekonaniu, że zmiana musi prowadzić na wszelki sposób do lepszego.
I znów powstaje problem: czy ta permanentna zmiana jest zbędna dla życia? Wydaje się, że wprost przeciwnie, jest jedną z najbardziej
uderzających prawidłowości także biologicznych, że bez niej życie nie istniałoby. Jest bowiem konsekwencją faktu, że życie przyjmuje na Ziemi postać rozsianych licznie organizmów, które podlegają zmianie. Prócz tego, jak stwierdza R. Dubos, "ludzka cecha ciągłego narzucania
sobie nowych celów czyni los człowieka jeszcze bardziej nieprzewi-dzianym niż los innych istot żywych. Dlatego zdrowie i szezęście nie mogą stanowić absolutnych i trwałych wartości, choćby planowanie społeczne i medyczne były jak najbardziej staranne. Powodzenie biolo-
giczne we wszystkich swoich manifestacjach jest następstwem przydat-
ności, zaś przydatność wymaga nie kończących się nigdy wysiłków adaptacyjny,ch w stosunku do całego otoczenia, które się ciągle zmie-
nia"1.
Trwałość i kontynuacja oraz biochemiczna indywidualność są prze-jawem życia, są gwarancją jego przetrwania; i możemy przypuszczać, że vselkie próby ucloskonalenia organizmu przyvviodą pomysłowość lzulką .: poirrotem do rowiązań przyrody,. Właśnie analizując tę kwestię,
musimy stwierdzić, że funkcją ukladóvr egzosomatycznych jest kontro-Ioaranie procesów naturalnych w c4lowieku i poza nirrt, ponieważ zacho-
wanie naturalnych parametrów tych procesów lub parametrów zbliżo-nych do ich naturalnych pierwowzorów, jest gwarancją prawidłowego (korzystnego dla osobnika) ich przebiegu.
1 R. Dubos, Miraże zdrowia, Warszawa 1962, s. 26.
2. Rozwój tzw, "środowiska egzosomatycznego"
tecóniki Interesuje nas przecież problem najistotniejszy, który daje się opisać49
w skrócie następująco. Główną właściwością układów egzosomatycz-ziej odpowiedzialnynych jest to, że umożliwiają rozwój takiej formy działania, która jest
odą z jednej strony, w coraz większym stopniu zdolna do samokontroli i coraz bardziej -
Powoduje to mody- przez swe sukcesy - zmuszona do krytycznej samooceny i do przy-
gle -jego postawy stosowawczej modyfikacji metod. Rozwój ów może jednak prowadzić
z kolei do takich odmiennych form postępowania racjonalnego, któ-dla człowieka jed-rego rezultatem byłoby stworzenie całego szeregu zakłóceń naturalnej
totną rolę odgrywa równowagi, zastąpienie energii ludzkiej i zwierzcejinnymi formami
ształcania przyrody, energii 4 evy'raźnym upośledzeniem naturalnych ivlaściwości organizmu.
i energii - intencję Może także wywołać niekorzystne skutki w sferze fizycznego i psychicz-
ytywnym. W sensie nego zdrowia człowieka, będące wynikiem nazbyt daleko idącego
rartości tradycjonal- przekształcenia środowiska.
; w sensie pozytyw- Można oczywiście znaleźć mnóstwo okoliczności zmniejszających
zmiany, która staje prawdopodobieństwo wystąpienia tak ujemnych skutków, jak również
:konaniu, że zmiana okoliczności, które powiększyłyby to prawdopodobieństwo w sposób
alarmujący. Nie trzeba jednak iść tak daleko, gdyż realizm zdroworoz-
zmiana jest zbędna sądkowy nakazuje ustosunkować się tylko do tego procesu racjonalizo-
jedną z najbardziej wania życia, który uznać musimy za nieodwracalny i który przejawia
e bez niej życie nie się konkretnie w wielu dziedzinach życia. Wiemy bowiem, że racjona-
życie przyjmuje na lizacja życia przyniosła już określone owoce i że jej zatrzymanie ozna-
; podlegają zmianie. czałoby dzisiaj obniżenie poziomu życiowegobardzo wielkich grup
ciągłego narzucania ludzkich, jeśli nie wszystkich ludzi. A co najważniejsze,techniczne
bardziej nieprzewi- przeobrażenie życia naturalnego zrodziło już najrozmaitsze konsekwen-
rowie i szczęście nie cje, które czynią dalsze jego
racjonalizowanie wprost koniecznym.
choćby planowanie Skoro buduje się wieżowce, nie wolno rezygnować z uży'wania windy,
. Powodzenie biolo- a także z rozwiązywania na drodze innowacji technicznych szeregu
stępstwem przydat- problemów urbanistycznych.
się nigdy wysiłków Zbyt daleko posunięta apoteoza naturalności, a czasem wręcz nie-
tóre się ciągle zmie- liczenie się z faktycznym stanem rzeczy, niejednokrotnie zawiesiłyby
naturalnego osobnika, rozumianego jako homeostat inteligentny, ,widualność są prze-w próżni. Jeśli bowiem naukę uznać za narzędzie racjonalizowania
żemy przypuszczać, życia i zarazem czynnik homeostazy osobnika ludzkiego w środowisku,
,wiodą pomyslowość to jej związek z kontemplacyjnym ideałem czystego poznania jest nader
nalizując tę kwestię, złudny. Wyniki jej nie muszą być co prawda koniecznie przeniesione
Jcznych jest kontro- do zainspirowania określonych zastosowań, ale sam sposób, w jaki
m, ponieważ zacho- nauka rozszyfrowuje funkcjonowanie
rzeczywistości, zawiera w sobie,
parametrów zbliżo- implicite, przesłankę dość istotną - działanie praktyczne.W naszym
mcją prawidłowego zaś stuleciu jej związek z przemysłem stał się przesłanką narodzin re-
wolucji naukowo-technicznej.
4 Technika a środomisko psychiczne
3
Rewolucyjny charakter przeobrażeń
w nauce współczesnej.
Nowe źródła energii.
Automatyzacja przetwarzania informacji.
Nowe środki transportu.
Tworzywa sztuczne.
3
kter przeobrażeń
uce współczesnej.
ve źródła energii.
vzania informacji.
rodki transportu.
orzywa sztuczne.
Przesłanki współczesnej rewolucji
naukowo-technicznej
Rewolucyjny charaliter przeobrażeń w nauce współczesnej
Do problematyki rewolucji naukowo-technicznej można stosować rozmaite punkty widzenia, jednakże jeden z nich ma już dzisiaj znacze-
nie decydujące-jest nim rola nauki; wprawdzie już w XVII wieku pojawiły się odkrycia i wynalazki, które wywołały powszechne skutki gospodarcze, ale nauka nie odgrywała jeszcze wówczas w życiu gospo-darezym roli przewodniej. Słusznie zauważa się, że pierwszej rewolucji
przemysłowej w Anglii dokonali samoucy. "Co więcej, uniwersytety angielskie nie zrozumiały zupełnie rewolucji przemysłowej, reagowały na nią tylko irytacją i jak mogły, zagradzały jej drogę"1. Przeciwnie,
rewolucja naukowo-techniczna dokonała się w latach trzydziestych w laboratoriach fabrycznych, ośrodkach badawczych i instytucjach przemysłowych, głównie w wyniku zapotrzebowania na badania struk-tury różnych materiałów i nadawania im różnych właściwości. Pano-rama tego zjawiska, zwanego niekiedy "zagęszczaniem" innowacji technicznych, jest taka bogata, że nie sposób byłoby w tym miejscu pokusić się o jej zarysowanie.
Skoro jednak nie można w tej partii książki wyczerpać wszystkie-go - i zapewne nie byłoby to potrzebne dla konsumpeji właściwego toku narracji - to w zakresie problematyki rewolucji
naukowo-tech-
' Lord Bowden, Problemy organizacji nauki w świecie współczesnym. Z organi-
zacji badań nauko.,ych i prac rozwojowych, .tfaterialy
Zagranicne, PAIV, z. 2?,
1969, s. 16.
4'
Część I. Integracja czlowieka ze środowiskierrt
52 nicznej poprzesta.ńmy na tym, co jest związane z wyłaniającym się na
tle naszych rozważań zagadnieniem, które nazwę tutaj genealogiurevrolucji naukoirej i technicznej.Mamy na uwadze z jednej strony:
gwaitowny rozwój cybernetyki, teorii informacji, teorii decyzji, poważne
nasilenie innowacji w dziedzinie organizacji i zarządzania, z drugiej -
wydarzenia przesuwające działanie ludzkie poza kryteria wybitnie eko-
nomiczne, a więc poza granice opłacalności, i przez to zmuszające doposzukiwania tego, co nazywa się zwykle rowriązaniami c.:y,sto nauko-
wymi.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nie chodzi o wysuwanie w sto-sunku do pojęcia rewolucji naukovro-technicznej wymagań. których jako
pojęcie teoretyczne spełniać nie może, nie chodzi o pełną ilustrację, o zu-
pełną definicję w terminach empirycznych. Chodzi o jakąś cezurę histo-ryczną iprzestrzenną, któraumożliwiałaby intuicjgtego terminu.Wgruncierzeczy bowiemrewolucja naukowo-techniczna wystąpiłanajwyraźniej na tym samym obszarze (Europa, St. Zjednoczone, Ja-ponia), na którym rozwinęła się rewolucja przemysłowa; źródłem po-stępu technicznego są nadal gałęzie wytwarzające głównie środki pro-dukeji, skądinnowacje przenikajądo innych dziedzindziałalnościludzkiej.Oczywiście, "sprzężeniesię nauki z techniką,a ogólniej :z praktyką, jest oznaką, że większość dyscyplin naukowych doszła jużdo wysokiego poziomu rozwoju. Dyscypliny te bowiem - choćby po-wstawały pod wpływem potrzeb praktycznych - dopiero na pewnymzaawansowa.nym etapie rozwoju stają się stosowalne,tj. zdolne dozaspokajania owych potrzeb. ...Wzniesienie się poszczególnych dyscyp-
lin na poziom stosowalności wiąże je przy tym ze sobą. Rzadko bowiemtylko zdarza się, iż pewna dyscyplina naukowa niezależnie od innychoddziałuje na pewną określoną gałąź techniki. Regułą jest natomiastjednoczesny wpływ róźnych dziedzin nauki na róźne dziedziny prak-tyki technicznej"1.
Aby jednak to sprzężenie nauki z techniką ocenić realnie, trzebauwzględnić, jakie istotne miany w strukturze calej gospodarki itwvo-
Iujd nowe odkry,cia naukove, obejmujące takie dziedziny wiodące, jak:
źródła energii, automatyzację przetwarzania informacji, środki tran-sportu i tworzywa sztuczne.
' E. Olszewski, Z. Rybicki, K. Secomski, Czynniki naszego rozw oju warszawa
1971, s. 16-17.
3. Przeslanki wspólczesnej rewolucji naukowo-technicznej
z wyłaniającym się na
zwę tutaj genealogip
adze z jednej strony :
teorii decyzji, pow'ażne
rządzania, z drugiej -
kryteria wybitnie eko-
rzez to zmuszające do
ązaniami czysto nauko-
Nowe źródła energii
53
lzi o wysuwanie w sto-
Nymagań, których jako
o pełną ilustrację, o zu-
lzi o jakąś cezurę histo-
intuicjg tego terminu.
o-techniczna wystąpiła
, St. Zjednoczone, Ja-
mysłowa; źródłem po-
Ece głównie środki pro-
1 dziedzin działalności
, techniką, a ogólniej :
i naukowych doszła już
; bowiem - choćby po-
- dopiero na pewnym
sowalne, tj. zdolne do
poszczególnych dyscyp-
se sobą. Rzadko bowiem
a niezależnie od innych
. Regułą jest natomiast
 różne dziedziny prak-
ą ocenić realnie, trzeba
calej gospodarki wy'n'o-
dziedziny wiodące, jak:
informacji, środki tran-
naszego rozwoju Warszawa
Jest rzeczą symptomatyczną i bardzo charakterystyczną, że w 30 lat po uruchomieniu pierwszego reaktora atomowego (w 1942 r., E. Fermi
w St. Zjednoczonych), które utorowało drogę do wyzyskania energii jądrowej w energetyce, paliwa o mniejszej wartości opałowej mają ciągle największy udział w ogólnym bilansie pierwotnych nośników energii. Wprawdzie w bilansie tym zmniejsza się udział węgla, ale udział ropy naftowej i gazu ziemnego wzrasta w wielu krajach szybciej
niż udział energii jądrowej. Ta ostatnia nawet w St. Zjednoczonych nie będzie prawdopodobnie stanowić w 1980 r. więcej nii 5-6ó ogólnej ilości paliw i dopiero w roku 2000 udział jej zrówna się w tym kraju z udziałem w,ęgla w ogólnym bilansie pierwotnych nośników energii. Trudno wątpić, że -jak stwierdza wielu autorówl - przejawia się w tym ogólna prawidłowość rozwoju techniki, polegająca na tym, iż w każdym wycinku czasu współistnieją różne metody produkcji, które tworzą łącznie określony stan techniki w danej dziedzinie. "Oznacza to, że w każdym wycinku czasu najmniejszy zasięg ma metoda (produkt)
o najwyższej sprawności technicznej. W przypadku pierwotnych noś-ników energii zależność ta jest wyjątkowo konsekwentna: najmniejsze zastosowanie mają paliwa o najwyższej wartości opałowej (uran), większe - produkty naftowe i gaz, największe - paliwa stałe. W ra-mach ostatniej grupy stosunkowo niewielkie zastosowanie mają pa-liwa najstarsze: drewno i torf, Potwierdza to znów ogólną prawidło-wość, że metody (produkty) najstarsze i najmniej sprawne stanowią niezbyt szeroki i najniższy stopień krzywej schodkowej"Z. Trzeba jednak zauważyć, że zarysowuje się dążenie do coraz lep-szego wykorzystania potencjalnych źródeł energii, w szczególności nuklearnej. Już w dwanaście lat po uruchomieniu pierwszego reaktora
atomowego w 1942 r., powstała w Obińsku (Związek Radziecki) pierw-sza w świecie elektrownia jądrowa, następna - w 1956 r. - w Calder Hall (Anglia), a w 1966 r. czynne były w świecie 44 elektrownie tego
typu. Obecnie buduje się wielkie zespoły o mocy przeszło 600 MW, które wytwarzają energię tańszą niż ta, którą uzyskuje się w elektrow-niach tradycyjnego typu. Co więcej, w 1985 r. energia z
elektrowni
jądrowych stanowić ma około 17% energii elektrycznej w świecie, w 2000 r. zaś - ok. 34jó, przy czym w krajach przodujących będą to liczby odpowiednio większe (odpowiednio 20 i 50ó).
Zagadnienia tu wspomniane stanowią fragment doniosłej problema-tyki nowoczesnych źródeł energii i kierunków działania w tym zakresie.
' Z. Madej, Nauka a rozwój gospodarczy, Warszawa 1970, s. 31. 2 Tamże, s. 32.
Część I. Integracja czlowieka ze środowiskiem
54 Obok bowiem energii jądrowej, trzeba by wymienić budowanie turbo-
generatorów o coraz większej mocy, stosowanie układów magneto-hydrodynamicznych, zapewniających większą sprawność elektrowni orazpróby wykorzystania energii słonecznej. Dla przykładu warto podać,że jeśli średnia sprawność tradycyjnych elektrowni cieplnych wynosiu nas ok. 35%, to zastosowanie generatora
magnetohydrodynamicznego
może prawie dwukrotnie zwiększyć sprawność elektrowni i to bezzmiany tradycyjnych źródeł energii. A trzeba pamiętać, że pierwszy tego
typu generator wykonano w St. Zjednoczonych już w 1959 r. i że prze-
mysłowe wyzyskanie energii elektrycznej z generatorów magnetohydro-
dynamicznych może nastąpić w ciągu 1 najbliższych lat. Automatyzacja przetwarzania informacji
Pierwsza generacja elektronicznych maszyn cyfrowych, zapoczątko-wana przez J. von Neumanna i M. Vv'ilkesa w 1945 r., oparta była na
technice lampowej, lecz już od 1964 r. produkuje się maszyny trzeciej
generacji, a obecnie przygotowuje się maszyny generacji
czwartej, na-
zywane molekularnymi.
Świadczy to, jak szybki jest postęp w tej dziedzinie. W krajach roz-
winiętych maszyny do przetwarzania danych stanowią ok. 80% warto-ści instalowanych maszyn matematycznych. Nie w tym jednak tkwi najważniejsza zdobycz. Elektroniczne maszyny cyfrowe nie tylko dają
ogromne oszczędności w rozwiązywaniu starych zadań i problemów matematycznych, ale nadto umożliwiają rozwiązywanie noocych prob-lemów, dawniej praktycznie nierozwiązywalnych. W dalszym jednak ciągu istnieje problem tworzenia bogatych programów o niezwykle szerokiej rozpiętości danych. Istota maszyny cyfrowej polega przecież
na kolejnym pobieraniu informacji elementarnych z zewnątrz, by w'y'-
konywać na nich operacje zgodne z poleceniami zawartymi w pobie-ranych informacjach oraz przenosić przetworzone informacje ponownie
na nośnik zewnętrzny. Rozwiązania umożliwiające ten proces są już dziś niezwykle zróżnicowane, chociaż ciągle jeszcze ch.odzi o wprowa-dzenie informacji przez urządzenia "wejściowe", następnie zmagazy'-nowanie tych informacji w "pamięci" maszyny, manipulowanie nimi dla uzyskania odpowiedzi na zadane pytanie i podanie jej na urządze-
niach "wyjściowych".
Nie wchodząc bliżej w szczegóły techniczne, generalnie można stwierdzić, że w konstrukcjach maszyn matematycznych dokonuje się nieustanny postęp. Zmierza on do tworzenia urządzeń wejściowych, pozwalających na wprowadzenie informacji do maszyny w postaci mo-wy lub pisma, a więc bez kodowania. Każdy rok przynosi coraz to3. Preslanki wspólczesnej rewolucji naukowo-technicznej ić budowanie turbo-nowe rozwiązania konstrukcyjne, a wraz z tym zapotrzebowanie wszyst-55
układów magneto- kich dziedzin życia na te urządzenia. Jak dotąd, co dwa lata podwaja
ność elektrow'ni oraz się liczba maszyn matematycznych w świecie, tak, iż gdzieś ok. 1985 r.
;kładu warto podać, można się spodziewać ponad 10 mln maszyn matematycznych w pro-
mi cieplnych wynosi dukcji i zastosowaniach.
ohydrodynamicznego Według licznych przewidywań doskonalić się będzie proces coraz
elektrowni i to bez pełniejszego współdziałania układu człowiek-komputer, aż do swoistej
:tać, że pierwszy tego między nimi symbiozy. Rosnąć będzie w postępie geometrycznym za-
 w 199 r. i źe prze- kres zastosowań komputerów we wszystkich działach życia społeczeństw
orów magnetohydro- naszej cywilizacji. Zasadniczym zaś
zagadnieniem w ich stosowaniu
ch lat. będzie odpowiednie przygotowanie organizacyjne instytucji do efektyw-
nego korzystania z tych niezwykle pożytecznych urządzeń. Można takżemówić o tym, że z chwilą, gdy usługi świadczone przez ETO będąw przybliżeniu tak dostępne, jak obecnie usługi łączności telefonicznej,
wywrze to ponadto głęboki wpływ na warunki życia ludności. frowych, zapoczątko-Zanim jednak przejdziemy do spraw związanych z zastosowaniem
45 r., oparta była na maszyn matematycznych oraz
skutkami zaawansowanej komputery-
się maszyny trzeciej zacji wszystkich dziedzin życia, warto wymienić tradycyjne środki prze-
.neracji czwartej, na- kazywania informacji (telefon,
radio). Wiadomo, że niektóre kraje
osiągnęły wysoki stan nasycenia tymi środkami. Telefon i radio pocho-
zinie. W krajach roz- dzą jeszcze sprzed rewolucji
naukowo-technicznej (telefon - 1876 r.,
owią ok. 80% warto- radio- 1897 r.); telewizja pochodzi z okresu późniejszego, ale prak-
w tym jednak tkwi tyczne jej wykorzystanie i upowszechnienie przypada na okres rewolucji
rfrowe nie tylko dają technicznej.
zadań i problemów
ywanie nonrych prob-
. W dalszym jednak
gramów o niezwykle Nowe środki transportu
rowej polega przecież
h z zewnątrz, by wy- Szybkość w dziedzinie środków transportu stanowi ważny wyróżnik
i zawartymi w pobie- rewolucji naukowo-technicznej. Zwiększyła się ona w ciągu minionych
informacje ponownie stu siedemdziesięciu lat, a więc w stosunku do szybkości z końca XVIII w.
ce ten proces są już ok. 8000 razy. Jesteśmy świadkami lotów okołoziemskich, wielokrot-
ze chodzi o wprowa- nego lądowania człowieka na księżycu, eksploracji powierzchni srebrne-
, następnie zmagazy- go globu za pomocą automatu itd. manipulowanie nimiSprawa nie jest jednak tak prosta. Wprawdzie dokonany został im-
danie jej na urządze- ponujący skok techniczny w budowie nowoczesnych, szvbkich środków
transportu, ale zasięg ich zastosowań jest jeszcze zbyt wąski w stosunku
, generalnie można do potrzeb. W rolnictwie siłę pociągową nadal stanowią zwierzęta,
rcznych dokonuje się nadal - oczywiście ze względów ekonomicznych - dominuje w różnych
ządzeń wejściowych, dziedzinach życia i gospodarki transport kolejowy. Rzecz w tym, że na-
iszyny w postaci mo- warstwienie się innowacji nie musi iść w parze z ich szerokim upow-
k przynosi coraz to szechnieniem, z ich szybkim wdrożeniem do praktyki życia, a niekiedy
Część 1. Integracja czowieka ze środowiskiem
56 wdrożenie to jest nieopłacalne (np. samoloty odrzutowe na krótkich
odległościach).
Jakże charakterysty'czny jest fakt, że w dobie obecnej przewóz tran-
sportem lotniczym wynosi we wszystkich krajach mniej niż 1,ó przewo-
zów kolejowych, a transport rakietowy - ma się rozumieć, że tam,gdzie to byłoby możliwe - długo jeszcze nie będzie wchodził w ra-chubę. Jedynie w transporcie pasażerskim, gdzie konkurencja międzynajstarszymi a najnowszymi mechanicznymi środkami transportu jestbardzo silna - panuje odmienna sytuacja. Ale i tu - choć transport
lotniczy powiększył się 43-213 razy - nadal dominuje kolejowytransport pasażerów.
Osobny, rzec można, rozdział stanowią samochody osobowe, któ-rych wytwarzanie wywiera głęboki wpływ na rozwój techniki takżew innych gałęziach przemysłu, a ich użytkowanie prowokuje eksklu-zywne - w tym najczęściej konsumpcyjne - wzorce społeczne. Cha-rakterystyczne jestprzy tym, że produkcjasamochodów przypadaw 40,ó na St. Zjednoczone, podczas gdy pozostałe 55% koncentruje się
w takich krajach, jak NRF, Francja, W. Brytania, Włochy, Japonia.Odpowiednio do tego: w St. Zjednoczonych w 1967 r, na 100 mieszkań-
ców przypadały 42 samochody, w NRF - 19, we Francji - 23, a np.wPolsce - 1.Według niektórych przewidywań"Polska osiągniew 1985 r. stopę życiową zbliżoną do stopy życiowej ludności EuropyZachodniej z końca lat sześćdziesiątych, wystąpią więc tendencje do po-siadania 12-14 samochodów na 100 mieszkańców (taki poziom wy-kazywały Włochy w 1967 r.). W warunkach tego poziomu zapotrzebo-wania trzeba będzie wyprodukować ok. 700 tys. samochodów rocznie...,
co prawdopodobnie będzie stanowiło opłacalną skalę produkcji dlajednej z filii międzynarodowego centrum samochodowego'. Tworzywa sztuczne
Nie ulega chyba wątpliwości, że tworzywa sztuczne stanomą re-wolucję w sferze produkcji na skalę przemysłową wszelkich artykułów konsumpcyjnych, oraz że wiek XX jest wiekiem "chemii i sztucznych tworzyw".
Wprawdzie tworzywa sztuczne pojawiły się w końcu XIX wieku, lecz dostrzegalna skala ich produkcji przypada dopiero na koniec lat
dwudziestych obecnego stulecia. W 1928 r. zaczęto wytwarzać żywice akrylowe, a w 1930 r. - polistyren, w 1931 r. - żywice winylowe, I Z. Madej, Nauka a rozwój gospodarczy, cyt. wyd., s. 44. 3. Przeslanki wspólczesnej rewolucji rtaukowo-techniczr:ej utowe na krótkich
ecnej przewóz tran-
aiej niż 1,ó przewo-
rozumieć, że tam,
ie wchodził w ra-
onkurencja między
mi transportu jest
u - choć transport
lominuje kolejowy
ody osobowe, któ-
wój techniki także
prowokuje eksklu-
ce społeczne. Cha-
ochodów przypada
i5% koncentruje się
, Wtochy, Japonia.
r, na 100 mieszkań-
Francji - 23, a np.
"Polska osiągnie
ej ludności Europy
ęc tendencje do po-
r (taki poziom wy-
oziomu zapotrzebo-
ochodów rocznie...,
kalę produkcji dla
owego" 1.
a w 1939 r. koncern Du Pont de Nemours and Co. wypuścił po raz pierwszy na rynek nylon. Po Drugiej Wojnie Światowej wystąpił szybki
wzrost produkcji tworzyw sztucznych w świecie, a także i w Polsce. Jednocześnie występuje w świecie ciągłe upowszechnianie się produkeji tworzyw, chociaż trzeba stwierdzić, że szybki jej wzrost nie zmienił
jeszcze w sposób zasadniczy tradycyjnej struktury surowców i materia-
łów. Nadal produkcja stali przypadająca na mieszkańca jest większa niż
produkcja tworzyw, ale przewiduje się, że już w 1985 r. będzie się wy-
twarzało w Polsce ok. 38 kg tworzyw sztucznych na mieszkańca, tj. nieco
więcej niż w r. 1968 w Japonii. W tym przypadku tworzywa sztuczne rozpatrywać należy na tle całej struktury materiałów konstrukcyjnych; coraz częściej będzie się ograniczać zużycie rudy żelaza na rzecz two-rzyw sztucznych, choćby z uwai na cenę.
Jest rzeczą oczywistą, że zdobycze rewolucji naukowo-technicznej w innych dziedzinach, w szczeęólności w dziedzinie tzw. nowych roz-wiązań konstrukcyjnych (m. in. mieszkaniowych), technologicznych i organizacyjnych, są mniej wymierne. Ale i one wywierają wpływ na iycie codzienne współczesnego człowieka.
Jakie więc problemy będzie musiał rozwiązywać człowiek w tych warunkach, które stwarza mu rewolucja naukowo-techniczna? 57
uczne stanowią re-
vszelkich artykułów
hemii i sztucznych
końcu XIX wieku,
iero na koniec lat
 wytwarzać żywice
- żywice winylowe,
Niektóre znamiona
cywilizacji współczesnej.
Wpływ współczesnej cywilizacji
na zdrowie psychiczne człowieka.
Wnioski, które zarazem
powinny być przesłankami.
tóre znamiona
i współczesnej.
nej cywilizacji
zne człowieka.
które zarazem
przesłankami
Problemy, które stawia cywilizacja techniczna
Niektóre znamiona cywilizacji wspólczesnej
Materiały, jakimi rozporządza badacz zjawisk towarzyszących współczesnej cywilizacji, są niejednorodne. Niektóre z nich potwierdza-
ją przekonanie o szkodliwym wpływie cywilizacji na życie psychiczne człowieka, inne niemal zupełnie go nie dostrzegają.
Daje się jednak wyodrębnić zdarzenia i zjawiska charakterystyczne dla życia współczesnych społeczeństw, mogące wywierać na nie poważny wptyw. Oto niektóre z nich:
- gwałtowne zmiany we wszystkich niemal dziedzinach życia spo-łeczeństw, szczególnie w urbanizacji, mechanizacji, automatyzacji, ko-
munikacji itd.;
- utrata znaczenia ustalonych od dawna wzorców jednostki, ro-dziny, społeczeństwa, jak również dawnych zasad postępowania, re-gulowanych ścisłymi i niezmiennymi normami, ustalonymi od wieków w sferze form życia codziennego, pracy, odpoczynku i rozrywki; - gwałtowne przeobrażenia w środowisku materialnym człowieka, w formach jego kontaktów ze światem i ludźmi ;
-ustąpienie warunków życia w grupie stosunkowo ograniczonej i jednorodnej, o określonych i znanych zwyczajach, prostych i bezpo-
średnich kontaktach międzyludzkich, na rzecz kontaktów za pośredni-ctwem licznych sztucznych i skomplikowanych sposobów (telefon, radio,
telewizja, samoloty, telegramy, okólniki, ustawy itd.).
Jest to jednak tylko pierwszy etap. Na drugim należałoby wymienić zmiany, jakie niesie ze sobą cywilizacja wspólczesna przez to w szczegól-
Czgść I. Integracja czlowieka ze środowiskiem
60 ności, że zmierza do ułatwienia i usprawnienia życia ludzkiego. Na tym
dopiero tle nabierają jaskrawości niezamierzone i nieprzewidzianetrudności, które ograniczając swobodę człowieka, stawiają przed nimnowe, niełatwe do spełnienia wymagania. Tempo, pośpiech, niepokój -to uboczny produkt cywilizacji, domagający się od człowieka urucho-mienia w stopniu niezwykle intensywnym jego funkeji psychicznych,
które przecież -jako najpóźniej przez gatunek nabyte - są nietrwałeiulegają łatwo uszkodzeniu. Czlowiekcyrvilizacji wspólcesnej stoiw oblicu cysilku, do którego nie przygotowalo go dośvriadczenie jego
przodkóvc.
Stoi też w obliczu antynomii, ponieważ trudności związane z dosto-sowywaniem się do coraz wyższych norm przyczyniają się do zamie-szania w uczuciach, sądach, postawach i zachowaniu. Częste starciai zderzenia między jednostką a otoczeniem na skutek nadmiernychkontaktów męczą i wywołują niechęć, stają się źródłem silnych napięćemocjonalnych: frustracji, lęków, niepokoju, itd. Nie likwidowane na-
pięcia prowadzą do depresji, poczucia stałego zagrożenia, wyczerpania
psychicznego i zaburzeń równowagi. Stany te w efekcie uniemożliwiają
wielu ludziom korzystanie w pełni z cywilizacji, gdyż sprawiają, że nowe
warunki życia, zaspokajając jedne ich potrzeby, nie zaspokajają innych.
Z jednej strony praca wymaga od człowieka coraz mniej wysiłku fi-zycznego, ale za to rosną wymagania intelektualno-psychiczne: żąda się
od niego specjalizacji, przygotowania fachowego, dalszego doskonale-
nia zawodowego itd. Czas pracy ulega skróceniu, ale człowiek współ-czesny nie potrafi jeszcze umiejętnie wykorzystać wolnego czasu z ko-
rzyścią dla siebie. Mechanizacja i automatyzacja ułatwiająpracę czło-wieka, ale jednocześnie ezynią ją znacznie mniej urozmaiconą i bardziej
monotonną.
Wreszcie - zamykając tę część "panoramiczną" - podkreślić trze-ba, że czlowieka wspólczesnego nie sposób pojmować niezależnie od usta-
Ionych icorów, do których musi dopasovrywać svoje sklonności i przebieg
życia psychicznego. Ograniczają go takie sprawy jak: odżywianie,mieszkanie, praca, odpoczynek itp. Innymi słowy, "od chwili przyjścia
na świat człowiek cywilizowany jest umieszczony jakby na taśmiefabrycznej, która posuwa się nieuchronnie naprzód przez całe życie.Z człowiekiem umieszczonym na taśmie stale coś się dzieje, ale od niego
samego wymaga się minimum aktywności, a ta, która jest niezbędna,musi być wykonywana według ustalonych zasad, w domu, poza do-mem, w przedszkolu, w szkole, w zakładzie przemysłowym, w urzę-dzie" 1.
1 M. Kacprzak, Aktualne zagadnienia służby zdrowia. Referat wygłoszony na
V Ogólnopolskim Zjeździe poświęconym higienie psychicznej i psychiatrii dziecię-
cej w Warszawie, we wrześniu 1960. Cyt. za H. Michalska, Zdrowie psychiczne,
Warszawa, 1964, s. 135.
4. Problemy które stawia cywilizacja techniczna nienia życia ludzkiego. Na tymTak więc, z jednej strony cywilizacja uwalnia człowieka od zbędnego61
zamierzone i nieprzewidziane wysiłku, ale z drugiej uzależnia go dodatkowo od swego sprawnego
człowieka, stawiają przed nim funkcjonowania i atakuje granice jego odporności psychicznej.
Tempo, pośpiech, niepokój -
jący się od człowieka urucho-
rm jego funkcji psychicznych, WpłyR. współczesnej cywilizacji na zdrowie psychiczne człowieka
;atunek nabyte - są nietrwałe
cywilizacji wspólczesnej stoi riększość badaczy, zajmujących się związkami między warunkami
otowalo go doświadczenie jego ycia a występowaniem chorób psychicznych jest zdania, że cywilizacja
ż trudności związane z dosto- wsPółczesna - nosicielka napięć i wstrząsów - sprzyja wzrostowi za-
m przyczyniają się do zamie- burzeń psychicznych, wymaga zwiększeniaodporności emocjonalnej
i zachowaniu. Częste starcia u człowieka. Wskazuje się na przykład na to, że wiele jednostek, nie
niem na skutek nadmiernych a'5'trzymując nadmiernego napięcia, załamuje się, popada w depresję
ają się źródłem silnych napięć i nerwice, w złe samopoczucie psychiczne. A choć jednocześnie inne
oju, itd. Nie likwidowane na- jednostki, żyjąc w tych samych warunkach, nie objawiają wspomnianych
ałego zagrożenia, wyczerpania burzeń, liczą się przede wszystkim fakty - nazbyt niestety mnogie
iy te w efekcie uniemożliwiają i zależne od wpływu wielu czynników, wśród których właściwości fi-
izacji, gdyż sprawiają, że nowe zS'czne i psychiczne mają istotne znaczenie.Toteż nawet wówczas,
rzeby, nie zaspokajają innych. gdyby okazało się, że cywilizacja nie jest bezpośrednią przyczyną za-
vieka coraz mniej wysiłku fi- burzeń psychicznych, a tylko stanowi ich wtórną i pośrednią przyczynę,
lektualno-psychiczne: żąda się to i tego faktu nie należałoby ignorować.
howego, dalszego doskonale- Niejasne i wieloznaczne są dwa zasadnicze kierunki interpretacji
króceniu, ale człowiek współ- tego problemu. Według jednego z nich, w warunkach odmiennych od
orzystać wolnego czasu z ko- tych, które stwarza dzisiejsza cywilizacja, występują takie same typy
tyzacja ułatwiają pracę ezło- Psychoz i nerwic, jakie obserwuje się w nowoczesnych miastach. Zgodnie
mniej urozmaiconą i bardziej z drugim kierunkiem interpretacji problemu, zarówno psychozy jak
i nerwice znacznie rzadziej występują w społeczeństwach zacofanych namiczną" - podkreślić trze-niż w społeczeństwach o kulturze urbanistycznej, mniej narażonych na
pojmować niezależnie od usta- wstrząsy wynikające z uprzemysłowienia i warunków życia w wielkich
vać swoje sklonności i przebieg skupiskach ludzkich. W konsekwencji też mętne są i postulaty tej kon-
ie sprawy jak: odżywianie, cepcji: żyć zgodnie z przyrodą i postępować zgodnie z głosem natury.
ii słowy, "od chwili przyjścia Gdyby jednak przyjąć jakieś potoczne i zdroworozsądkowe - o jakie
nieszczony jakby na taśmie przypuszczalnie chodzi - znaczenie tych określeń,to okazałoby się,
ie naprzód przez całe życie. ż "życie zgodne z naturą" (stoickie - rzaturae convenienter) należy do
le coś się dzieje, ale od niego zjawisk w pełni uwarunkowanych właściwościami socjokulturov,;ymi, a nie
i, a ta, która jest niezbędna, tylko jednostkową naturalną konstytucją człowieka.
h zasad, w domu, poza do- Przejdźmy jed.nak do innej właściwości omawianej konstrukcji, a mia-
zie przemysłowym, w urzę- nowicie do jej charakteru
statystycznego. Dane dotyczące chorych psy-
chicznie opierają się na statystycznych zestawieniach przypadków kli-
 zdrowia. Referat wygłoszony na nicznych. Dane te dają obraz rzeczy, gdy pochodzą z krajów o gęstej
; psychicznej i psychiatrii dziecię- sieci instytucji psychiatrycznych, zawodzą natomiast, gdy dotyczą spo-
. Michalska, zdrowie psychiczne, łeczeństw prymitywnych, gdzie tolerancja w stosunku do chorych psy-
chiczniejest wysoka. Rzecz przy tym ciekawa, że, jak stwierdzają uczeni
Czgść I.Integracja ezlowieka ze środowiskiem
62 (Sivadon), w krajach słabiej rozwiniętych pod względem cywilizacyjnym
występuje więcej chorób psychicznych o podłożu organicznym, aniżelichorób pochodzenia psychogennego. Chodzi głównie o takie przypadki,jak epilepsja, demencja wywołana śpiączką, paraliż postępujący, scho-rzenia proweniencji pasożytniczej itp.
A oto inna jeszcze, najczęstsza -jak się zdaje - forma argumen-tacji, związana z tezą o lepszej jakoby kondycji psy,chicznej ludzi żyją-
cych w warunkach prymitywnych. Przykładem jest tu sekta Huttery-tów, społeczeństwa wieśniaczego żyjącego w gospodarce kolektywnejw centrum St. Zjednoczonych na poziomie rozwoju XVI wiekul.Ludności tej sekty przypisywano nadzwyczaj dobre samopoczucie psy-
chiczne i dużą odporność na choroby tego typu. Tymczasem badaniaEatona i Weila wykazały, że była to teza pochopna; częstość występo-wania chorób psychicznych jest bowiem u Hutterytów taka sama jakgdzie indziej.
Dalecy jeszcze jesteśmy od kompletnego rejestru tych kontradykcjii przykładów niespójności interpretacji; ale jedno jest pewne - istnieje
wysoka korelacja między występowaniem chorób psychicznych i zmien-nymi społecznymi, takimi, jak poziom ekonomiczny życia, rodzaj pracy,
obow,iązujący system wartości itd. Badania przeprowadzone w zurbani-
zowanym społeczeństwie New Haven w St. Zjednoczonych wykazałynp. współzależność między przynależnością do klasy społecznej (wy-różnionej na podstawie takich czynników, jak: rodzaj pracy, wykształ-
cenie i okolice zamieszkania), a występowaniem zaburzeń psychicznych.
Okazało się, że przedstawiciele klas niższych byli bardziej podatni na
choroby, co wskazywałoby na to, iż w wyjaśnieniu przyczyn występo-wania tych chorób nie można pomijać warunków ekonomicznych, spo-sobu odżywiania, przeciążenia pracą fizyczną itp.
W stwierdzeniu, że liczba zaburzeń psychicznych wzrasta wyraźniew obecnych czasach i wzrost ten charakteryzuje szczególnie kraje w-
soko uprzemysłowione i zurbanizowane, tkwi ważki dylemat badawczy:"Czy osobnik skłonny do zachorowania na chorobę psychiczną ma naskutek tego mniejsze powodzenie w życiu, tendencję do mieszkaniaw gorszych, uboższych dzielnicach miasta, do szukania pracy mniejskomplikowanej, do poprzestawania na niższym wy,kształceniu, czy też
napięcia, urazy i trudności wynikające z życia i pracy w gorszych wa-
runkach przyczyniają się do w,ywołania zaburzeń psychicznych. Naj-prawdopodobniej zaburzenia te są wynikiem połączenia zarówno wa-runków życia, jak i pewnych. wrodzonych skłonności danego osob-nika" 2.
1 Tsung-yi Lin, Les Effets de 1'Urbanisation sur la Sante Mentale, Revue IW er-
nationale des Sciences Sociales, UNESCO vol. XI, No, 1. 1959. H. Michalska, Zdrowie psychiczne, cyt. wyd., s. 147-148. 4. Problenty ktore stawia cywilizacja technicma
ględem cywilizacyjnym W świetle tych oznak, z empirycznego punktu widzenia, rozwiąza- 63
i organicznym, aniżeli nie to satysfakcjonuje dzisiejszego czytelnika; ale analiza danych empi-
vnie o takie przypadki, 'YGznych, o których zaledwie
wspomnieliśmy, nie wyczerpuje zadań ba-
iliż postępujący, scho- dacza etiologii zaburzeń psychicznych, która na razie obejmuje wiele
jeszeze spraw niedostatecznie jasnych.
aje - forma argumen-
psychicznej ludzi żyją- roski, które zarazem powinny być przesłankami
jest tu sekta Huttery-
spodarce kolektywnej Jakiekolwiek byłyby argumenty obrończe, powstrzymujące zapał
ozwoju XVI wieku . oskarżycieli cywilizacji technicznej i wykazujące im co najmniej przesadę
bre samopoczucie psy- w przeciwstawianiu społeezeństw żyjących w warunkach pierwotnych
i. Tymczasem badania j społeczeństw wysoko rozwiniętych, z wyraźną korzyścią tych pierw-
na; częstość występo- szych, nie ulega wątpliwości, iż przyczyny stieltt vtspólczesnych zabureń
erytów taka sama jak psychicznych leżd iv ubocznvch zjawiskach tovraryszqcych rozrojowi
stru tych kontradykcji ytvilizacji przemysloico-urbanistycznej. Podkreślamy słowo "ubocznych'',
 jest pewne - istnieje BdYż badania wykazują, że czynniki socjokulturowe nie mają zdecydo-
psychicznych i zmien- wanie ujemnego wpływu na zdrowie psychiczne człowieka.
ny życia, rodzaj pracy, Fakty mówią - niektóre z nich staraliśmy się ukazać w dotychcza-
sowych rozważaniach - iż technika nie mieści si w sposób jecfnonaczny
rowadzone w zurbani- a najserej choćby pojętym humanizmie i że mówić można jedynie
;dnoczony,ch wykazały o określonym nastawieniu humanistycznym jej twórców i o pewnych
klasy społecznej (wy- jptencjach humanistycznych ich filozofii, i nadto, że inten.cje te nie są
odzaj pracy, wykształ- ani konsekwentne, ani bezsporne, a co najważniejsze -jak spróbujemy
aburzeń psychicznych.
li bardziej podatni na to wykazać - nie są w pełni przewidywalne. Jeżeli jednak przyjmiemy,
niu przyczyn występo- że rozwój cywilizacji jest zjawiskiem nieodwracalnym, to akceptować
v ekonomicznych, spo- musimy zarazem jej pierwszorzędny cel - służenie ezłowiekowi i przy-
noszenie mu jak najpełniejszej satysfakcji.
nych wzrasta wyraźnie Przy każdej więc humanistycznej wersji zagadnienia "konieczne jest,
; szczególnie kraje wy- aby zdobycze cywilizacji, nauki i techniki były podporządkowane nie
żki dylemat badawczy: tYlko potrzebom fizycznym, ale i potrzebom psychicznym człowieka.
obę psychiczną ma na A zdając sobie sprawę i z niedostatecznego przygotowania psychiki
dencję do mieszkania Współczesnego człowieka do korzystania z pożytkiem z tego. co może
szukania pracy mniej dać mu cvwilizacja, konieczne jest podejmowanie środków, które by tę
wykształceniu, czy też psychikę wmocnily i przygotowały do tego, aby człowiek mógł sprostać
pracy w gorszych wa- W'Ymaganiom, jakie stawia przed nim życie współezesne .
;ń psychicznych. Naj- w zakresie tych wniosków daje się wyodrębnić - interesująca nas
łączenia zarówno wa- szezególnie - przesłanka budowania nauki, której celem byłby właśnie
mności danego osob- kontrolowany transfer techniki na życie psychiczne człowieka, a więc
protegowanie człowieka w jego obcowaniu z techniką.
ite Mentale, Revte Inter- 1 Tamże, s. 150 (Podkreślenie moje - J. B.).
959.
G7-148.
Więź techniczna
a duchowe wartości kultury.
Potrzeba adekwatnego terminu.
Nacisk techniki
w sferze tzw. "utajonej aksjologii".
Transfer techniki na życie czlowieka.
Czy zmierzch cywilizacji uczuć?
Problem Homo euth hronicus
J'P
Więź techniczna a duchowe wartości kultury
;ź techniczna
:ości kultury. omo euthyphronicus uczestniczy w układach, których istotnym ele-
mentem jest technika. Układów tych nie mo,żna rozpatrywać inaczej, ego terlriiriu.tylko jako stany naturalne. Można słusznie powiedzieć, że powodzenie
.cisk teehniki ezłowieka zależy "od określonego technicznego zaehowania się tych
wszystkich, którzy w toku przebiegu organizacyjnego przygotowuią dlań
j aksjologii". tworzywo (rzecz lub informację), albo mają je dalej przetwarzać -
każdy z nich przeto musi i powinien domagać się od wszystkich działa-
ie ezłowieka. nia pod każdym względem zgodnego z formalnie lub zwyczajowo (nie-
izacji uczuć? formalnie) ustalonym sposobem. Na tym właśnie polega... więź tech-
niczna' . Jest to więź oczekiwań, któryr h trcścią jest zgodność działa-nia z ustalonym sposobem, polegającym na jego łatwym wykonaniu -a więc technologiczność działania.
Mówiąc inaczej, chodzi tu o ścisły determinizm także tych działańludzkich, które określa się zazwyczaj jako poatechnologiczne. I na tym
też polega mechanizm technizacji życia; wprowadzanie na szerszą skalę
ulepszeń technicznych narzuca zespół ściśle określonych zachowań,które zwężają pole zachowań dovrolnych, w sensie ,jakichkolwiek za-choHań. Można więc powiedzieć dalej, że technizacja pociąga za sobąracjonalizację zachowań, tak, iź w spoleczeństvtach o rozwiniętej tech-
nice margines zachorań jakichkolwiek gwaltovrnie maleje. ' S. Kowalewski, Więź techniczna w instytucji, Materialy Prakseologiczne z. 17,
1964, s. 27.
5 Technika a środowisko psychiczne
Część I. Integracja ezlowieka ze środowiskiem
66 Wraz z tym zarysem więzi technicznej w zachowaniu współczesnegoczłowieka dostrzegalny staje się problem, którego dokladniejsze roz-
patrzenie wydaje się niezbędne. Jest nim sens terminu technologiczność
w kontekście, w jakim termin ten został tu użyty. Oznacza on właści-wość, polegającą na łatwym wykonaniu czegoś przy zastosowaniu od-powiednich środków. W tym kontekście należałoby nawet mówićoswoistym paradoksie teclmologiczności polegajdcym na komplikacjiprzez ulatwienie, kiedy to łatwość osiągnięcia skutku, dzięki zastosowa-
niu określonej technologii, pozbawia przedmiot tej wartości, którą na-
daje mu duży nakład własnych sił i osobistych umiejętności człowieka.Przynajmniej w aspekcie subiektywnym podmiotu doznającego.L. Mumford daje następującą ocenę tych trudności : "Stajemyw obliczu sprzeczności, jakie reprezentuje sobą maszyna. Jest ona bo-
wiem zarówno narzędziem wyzwolenia, jak i ucisku; oszczędza ludzkąenergię, a jednocześnie nadaje jej niewłaściwy kierunek. Maszyna two-
rzy szerokie ramy nowego ładu, lecz również zamęt i chaos; służyszlachetnym ludzkim celom, a jednocześnie zniekształca je i odrzuca...
Ani nowy typ cywilizacji, ani jej ideał nie zostały bowiem przyjęte bez
zastrzeżeń... W każdej fazie swego istnienia budziła maszyna antypatie
i sprzeciwy, w'ywoływała reakeje, niekiedy chorobliwe, histeryczne i nie-
usprawiedliwione, niekiedy jednak tak naturalne, nieuniknione i zdrowe,
że nie można sobie wyobrazić przyszłości techniki nie biorąc ich w ra-chubę. Podobnie i próby skompensowania, przezwyciężenia czy zła-godzenia skutków nowej rutyny życia i pracy zmuszają do zastanowie-nia się nad niebezpieczeństwami obecnej częściowej tylko integracjimaszyny" 1.
Nie zamierzam wdawać się tu w ocenę uwikłanej w wywody L. Mum-forda osobliwej diagnozy, ani też dyskutować o swoistych, nieuchron-
nych chyba, moralnych dylematach wizji społeczeństwa, w którym do-minuje technokratyzm. Pragnę jedynie zwrócić uwagę na to, co w nichjest aktualne do dziś, a co możemy określić jako problem przeciwdzia-
lania ubocznym skutkom cywilizacji. Nie widzę innego rozsądnego spo-
sobu operowania tym terminem niż ten, który rozsądność przyjmowaniatakich lub innych wzorców postępowania łączy z kompensowaniem ne-gatywnych skutków wprowadzania na szerszą skalę ulepszeń technicz-nych, przy całkowitej akceptacji skutków określonych jako zamierzo-ne i cenne.
Sens terminu przecivcdzialanie należałoby tu rozumieć jako elimino-wanie lub lagodzenie nastpstw dzialań technicznych iv poatechnicznej
sferze zachoatań ludzkich. Ludzie zmierzają do manipulacji postawami
' L, Mumford, Technika a cywilizacja, Warszawa 1966, s. 245-246.5. Problern Homo euthyphrorticus
waniu współczesnego racjonalnymi, ale najczęściej nie zdają sobie sprawy z teęo, że wpływają67
;o dokładniejsze roz- wtedy w2órnie także na postawy irracjonalne, emocjonalne itp.Do-
minu technologiczność chodzi do tego fakt, że owe wtórne skutki zachowania racjonalnego
y. Oznacza on właści- mogą wręcz utrudnić osiągnięcie korzyści zamierzonej. Idea zapobiega-
rzy zastosowaniu od- nia ubocznym skutkom technicyzacji łączy się - w tym właśnie kon-
żałoby nawet mówić tekście - z poszukiwaniem właściwych związków między czynnikami
iącyn na kornplikacji rozwoju materialnego bogactwa człowieka i opanowywania jego przy-
tku, dzięki zastosowa- rodniczego środowiska, a
duchowymi wartościami kultury ludzkiej.
ej wartości, którą na- Wynika zaś ona z przekonania, iż możliwości ludzkich zmysłów i uz-
miejętności człowieka. dolnień psychicznych są ograniczone oraz iż człowiek będzie musiał
 doznającego. coraz częściej posługiwać się urządzeniami, eliminując w miarę niepo-
trudności: "Stajemy ądane skutki ich funkcjonowania.
naszyna. Jest ona bo- Wydaje się też, że te marginalne spostrzeżenia, wskazujące na ważną
sku; oszczędza ludzką problematykę współczesnej antropologii filozoficznej, mogą stanowić
:runek. Maszyna two- zachętę do podejmowania prób zbudowania kompleksowej teorii za-
zamęt i chaos; służy bezpieczenia człowieka przed wtórnymi skutkami cywilizacji technicznej.
aztałca je i odrzuca... Trzeba bowiem stwierdzić, że w obawie przed apriorycznym, spekula-
 bowiem przyjęte bez tywnym ujęciem problematyki, szereg autorów nader niechętnie odnosi
!iła maszyna antypatie się do myśli o przedstawianiu jej jako pewnej teorii (nauki). Stąd za-
liwe, histeryczne i nie- pewne povrściągliwość w rezerwowaniu dla niej osobnejnomenklatury.
nieuniknione i zdrowe, Przy całej jednak sympatii dla tej postawy, nie chciałbym być prze-
ci nie biorąc ich w ra- sadny. Uważam, że przy odpowiedniej (jak dalece arbitralnej?) inter-
ezwyciężenia ezy zła- pretacji zagadnienia i dozie rozsądku czynność ta nie musi okazać się
mszają do zastanowie- jałowa.
iowej tylko integracji
iej w wywody L. Mum- Potrzeba adekwatnego terminu
swoistych, nieuchron-
:eństwa, w którym do- Przed sześciu latyl, zastanawiając się nad problemami negatywnych
wagę na to, co w nich skutków cywilizacji w sferze
uczuciowo-przeżyciowej ezłowieka, uświa-
 problem przeciwdzia- domiłem sobie, że cybernetyka ujawniła moce, które w sposób decydują-
nnego rozsądnego spo- cy naruszają naturalny stan homeostazy osobnika ludzkiego. N. Wie-
sądność przyjmowania ner pisał zresztą w Cybernetyce dość wyraźnie, iż jest "rzeczą prawdopo-
kompensowaniem ne- dobną, że człowiek, istota o najlepiej ze wszystkich zwierząt rozwinię-
:alę ulepszeń technicz- tym układzie nerwowym, której zachowanie jest prawdopodobnie uza-
onych jako zamierzo- lenione od sprawnego działania najdłuższych łańcuchów neuronowych,
demonstruje złożone zachowania, zbliżające się bardzo blisko do stanu ozumieć jako elimino-przeciążenia, który grozi powaźnymi i katastrofalnymi konsekwencja-
ych w pozatechnicznej mi... We wszystkich tych przypadkach nadchodzi niespodziewanie
aanipulacji postawami
i Zob. J. Bańka, E'utyfronika a socjalistyczna pers'pektywa humanizacji techniki,
56, s. 245-246. Magazyn Poznański, nr 209;'1967.
5
Część I.Integracja cztowieka ze środowiskiem
68 moment, w którym na normalny ruch informacji nie starcza miejsca
i następuje rodzaj załamania umysłowego"'.
Stało się dla mnie rzeczą jasną, że osobowość czlovcieka domaga sięochrony dla zachoveania homeostazy w zetknigciu z nową technikr i e za-
chodzi konieczność budoveania nauki o ivspomaganiu czlowieka r jego
obcowaniu z maszyną. Musiałem też sobie uświadomić, że poważnąprzeszkodą w budowaniu takiej nauki jest brak jedności w literaturze
tematu, brak odrębnej dla tych zagadnień terminologii, a wreszcie,brak oddzielnej nazwy dla tej dziedziny. Doszedłem bowiem do wniosku,
że cała istniejąca terminologia jest zbyt wyraźnie obciążona innymiznaczeniami, by mogła służyć sprawie przyszłego rozwoju nowej naukitak dobrze, jak powinna. Zdecydowałem się w tej sytuacji na ukucieprzynajmniej jednego sztucznego neogreckiego wyrażenia, które wy-pełniłoby wspomnianą lukę. Wyobrażenie jednak, źe jest w świecie tyluludzi tworzących neologizmy, paraliżowało moje zamierzenia.W rzeczy samej, inflacja określeń nauk i dyscyplin narasta w oczach.
Powstają coraz to nowe określenia i nazwy, ezęsto po kilka na tę samą
rzecz. Jeżeli do tego doda się wyścig o podporządkowywanie jednejdyscypliny drugiej - nic dziwnego, że można stracić orientację. A mimo
to nie unikniemy tego procesu. Zapas słów, jakimi dysponuje technika,
a nawet psychologia, już dawno i w sposób oczywisty nie wystarczy na
ich potrzeby, nie oznacza dość dokładnie nowych zjawisk, na określenie
których nie ma słów, choćby dlatego, że dawna ludzkość zjawisk tychnie dostrzegła i nie wyodrębniła. W 1965 r. w St. Zjednoczonych odbyły
się 32 międzynarodowe sympozja poświęcone rozmaitym problemomelektronicznym. Zauważono tam, że aź 17 spośród tych problemówjeszcze w 190 r, nie miało nawet nazwy, a tematyka z nimi związana
musiała być z konieczności traktowana na marginesie innych, rozwinię-
tych problemów. Nie trudno zrozumieć, że sytuacja ta stawiała odmien-
ne wymagania psychiczne przed uczonymi zaangażowanymi w te pro-blemy w porównaniu z dziedzinami od dawna ustabilizowanymi.Przypomnijmy, dla przykładu, walkę terminologiczną, jaka rozgo-rzała na terenie anglosaskim wokół nauki o komputerach (computerscience). Amerykańskie Stowarzyszenie Maszyn Obliczeniowych (ACM)utworzyło w 1968 r. komisję złożoną z 76 specjalistów polecając jejopracowanie nazwy dziedziny, w której działają od blisko dwudziestulat. W'ytypowano dwa głównie określenia: computer science i inforrnation
1 N. W'iener, Cybernetyka, Warszawa 1971, s. 195.
5. Problem Homo euthyphronicus
nacji nie starcza miejsca
ość czloivieka domaga sig
u z nową techniką i e za-
agartiu czlowieka ir jego
uświadomić, że poważną
ak jedności w literaturze
terminologii, a wreszcie,
iłem bowiem do wniosku,
-aźnie obciążona innymi
;go rozwoju nowej nauki
w tej sytuacji na ukucie
;o wyrażenia, które wy-
ak, że jest w świecie tylu
je zamierzenia.
scyplin narasta w oczach.
;ęsto po kilka na tę samą
porządkowywanie jednej
tracić orientację. A mimo
kimi dysponuje technika,
;zywisty nie wystarczy na
rch zjawisk, na określenie
na ludzkość zjawisk tych
it. Zjednoczonych odbyły
: rozmaitym problemom
pośród tych problemów
;matyka z nimi związana
rginesie innych, rozwinię-
uacja ta stawiała odmien-
ngażowanymi w te pro-
ustabilizowanymi.
inologiczną, jaka rozgo-
komputerach (computer
i Obliczeniowych (ACM)
pecjalistów polecając jej
tją od blisko dwudziestu
mter science i inforrnation
69
science. Potem padła kompromisowa propozycja the computer and information science, a ostatecznie przyjęto computer sciencel. Podobne perypetie są z terminem environnement (fr.), którym wszyscy
dzisiaj się posługują, nie wiedząc zbyt dobrze, co to słowo oznacza. Powiada się, że przez environnement należy rozumieć wszystko, co sprawia, że środowisko, w którym żyjemy, staje się przyjemne lub nie-przyjemne, zdrowe lub niezdrowe - z biologicznego, psychicznego czy
estetycznego punktu widzenia. Jest to ponoć environnement (nie mamy
jak dotąd polskiego odpowiednika tego słowa) typu zbiorowego, w prze-
ciwieństwie do environnement typu indywidualnego (wnętrze domu, zakładu pracy). A więc w mieście environnement - to jakość wody, po-wietrza, żywności, natężenie słyszanych dźwięków, miejski pejzaż, czas przejazdów do pracy i z powrotem, obecność lub brak zieleni itd. Ale
widocznie termin environnement zdaje się nie oddawać wszystkiego, skoro inni starą naukę o ochronie przyrody nazywają sozologią, defi-niując ją jako "naukę o przyczynach, doraźnych skutkach i dalszych następstwach przemian zachodzących zarówno w naturalnych, jak i uprzednio już odkształconych układach przyrodniczych na mniejszych
lub większych obszarach biosfery, w wyniku działalności społecznej i gospodarczej człowieka oraz o skutecznych sposobach
zapobiegania
następstwom ujemnym dla społeczeństwa"2
Niektórzy autorzy radzieccy proponujądla nauki o ochronie przy-rody nazwy takie, jak prirodopolzowani_je (M. Kaszmiłow)3 lub ncogenika
(od noosfera) itd. Wszystkie zaś one, włącznie z sozologią, mają to do
siebie, że kładą główny nacisk na ochronę przyrody i urządzanie ze-wnętrznego środowiska życia, odwołując się do takich nauk, jak geogra-fia, geofizyka, klimatologia itd., z pominięciem środowiska psychicznego
człowieka (jest to również mankament Raportu U Thanta i Raportu Brooksa), a więc wpływu techniki na osobowość człowieka, jak również z pominięciem nauk humanistycznych. Stąd, po ich wnikliwym prze-glądzie odczuwa się te same pragnienia, które poeta ujął w słynne 1 W Polsce utarło się ostatnio niezbyt jednoznaczne określenie informatyka, wzię-
te z francuskiego !'informatigue, stanowiące połączenie
!'information oraz l'auto-
matigue. W Polsce termin informatyka wprowadził jako pierwsry R. Marczyński,
podobnie jak A. B. Empacher wprowadził słowo komputer. Niemniej jednak ury-
tkownicy terminu informatyka nie bardzo potrafią się uporać z jego zakresem zna-
czeniowym. Zob. R, Marczyński. Informatyka, czyli maszyny matematyczne i prze-
twarzanie informacji, Maszyny Matematyczne nr I, 1969.
2 W. Michajłow Problemy środowiska życia człowieka w dobie rewolucji nauko-
wo-technicznej, Problemy nr I1, 1970, s. 652,
3 iliypua.a Oóueu uo:lozziu nr 1, 1970, s. 47.
Część I. Irrtegracja czlowieka ze śradowiskiem
70 zdanie: "Odpowiednie rzeczy dać słowo... . Zdecydowałem się w tejsytuacji na ukucże takiej nazwy z języka greckiego.
Chodziło mi o wyodrębnienie tego zespołu zagadnień, który możestanow'ić całość samą dla siebie i który na takie wyodrębnienie zasłu-guje ze względu na swoją wagę. Chodziło tym samym o termin ozna-czający przedsięwzięcie sy'ntetycznej - bo scalającej moment osobowyi techniczny - nauki o zrnęczeniu inclustrialriym, tj. naukio ochronie
czloicieka pred actórnymi skutkami postępu technicznego, kontro7ujccej
skutecznie ujemny wplyw techniki na ycie psychiczne ezlowieka. Daje się
przy tym odczuć potrzebę dopasowania nazwy zjednej strony do w'spom-
nianych już zjawisk zapobiegania i wspierania oraz do ogólnej teorii
zmęczenia industrialnego - z drugiej strony'.
Jak wynika z tego, co napisałem już w tej sprawiet, wszystkie w'y-mienione aspekty znajdują swój semantyczny odpowiednik w greckimsłowie eutyfron (zóon euthyphrón)2, które oznacza: prostoduszny, na-iwny, prostomyślny, intymny, osobisty, serdeczny, a więc, odnosi się do
ezłowieka o nieskażonym cywilizacją sercu i umyśle. W ten sposóbeufunkcjonalne usytuowanie wobec siebie dwu poziomów przystosowa-nia: tymicznego (thymos)3 i fronicznego (plrronesis)nacelowane jest
przede wszystkim na dobro (eu) sfery intymnej człowieka, Tym zatem,
co przede wszystkim należy uznać za domagające się wsparcia są oso-biste, złoźone w (in) ludzkim sercu (thymos) - a więc in-tymne właści-
wości życia człowieka. Mając też na uwadze swoisty konflikt międzypotrzebą bezpośredniego komunikowaniaspontanicznej i całkowitejsympatii, łatwego i szczerego otwarcia się ku innym, a więc konflikt
między naturalnością a ty'm, co przeciwstawia się spontanicznym re-akcjom ezłowieka - tj. industrializacją, automatyką, regulacją - oraz
postulując ochronę tych właśnie naturalnych swoistości człowieka,przyjęliśmy termin eutyfronika jako wspólną nazwę dla rozważań tegotypu.
Autor pragnie zachować tę nazwę jako określenie pewnej postawywobec problemu, wyrażającej dążenie do kompleksowości ujęcia. Postu-Iat kompleksowości jest słuszny i można go akceptować za pomocątakiej czy innej nazwy. Badania naukowe, a szczególnie dane empiryczne
zgromadzone przez psychologów społecznych, pozwalają przypuszczać, 1 Zob. J. Bańka. Nauki o człowieku i problemy adaptacji postępt: technicznego
do człowieka, Zagadnienia V'aukosnawstt,a nr 1, 1970.
2 Platon w swoim dialogu przedstawia Eutyfrona jako uosobienie naiacmości,
prymitywizmu i spontaniczności emocjonalnej.
3 W psychiatrii uwzględnia się tylko thymos (uczucie, duch), toteź równowaga
(eu) psychiczna jest nazywana eutymią. W równowadze
cywilizacyjnej dochodzi
prócz tego phronesis (sfera racjonalna) i techne (wykonanie). 5. Problem Homo euthyphronicus
cydowałem się w tej że istnieje swoisty mechanizm bagatelizowania każdego przewodu71
myślowego, który z aspiracji lub skromności ustawiał rzecz na marginesie
tgadnień, który może i spychał ją na plan dalszy. Niezbędne okazuje się podejście "autono-
wyodrębnienie zasłu- mizujące" w postaci sygnalizowania w odrębnej nazwie problemów,
mym o termin ozna- które nie były przedtem wyraźnie podniesione i wyodrębnione. Nie-
ej moment osobowy przypadkowo H. Altszuller pisał: "Wynalazca rozmyśla słowami, a sło-
tj. nauki o ochronie wa te mimo woli popychają wynalazcę w określonym kierunku. Naj-
icznego, kontrolującej ezęściej w kierunku znanych już koncepcji"1. Altszuller powołuje się
ne czlovrieka. Daje się przy tym na zdanie F. Engelsa, iż , w nauce każdy nowy punkt widzenia
lnej strony do wspom- powoduje rewolucję terminologii"2,. raz do ogólnej teoriiProblem ten nie wydaje się li tylko akademicki; im bardziej bowiem
powolne, żywiołowe kształtowanie się warunków bytowych osobni-rawiel, wszystkie wy-ków (warunków, które dawniej bywały w swej konkretnej, partykular-
powiednik w greckim nej postaci traktowane bezrefleksyjnie jako "naturalne") zostaje zastą-
:a: prostoduszny, na- pione przez kształtowanie ich w drodze planowych zabiegów, tym bar-
a więc, odnosi się do dziej aktualne staje się pytanie, jakie są granice biologicznie uwarunko-
myśle. W ten sposób wanej, ekologicznej labilności gatunku Horno sapiens oraz jakie są bio-
ziomów przystosowa- logicznie i kulturowo uwarunkowane gatunkowe wymagania, których
esis) nacelowane jest naruszenie może wywołać objawy patologii społecznej.
łowieka, Tym zatem, Według powyższej propozycji wymagania te ujmowałaby eutyfronika,
: się wsparcia są oso- który to termin traktować trzeba jako skrót dIa wyrażenia caloksztaltu
więc in-tymne właści- ewentualnych prób przezvcyciężenia zagubienia indyriduum ludzkiego
oisty konflikt między w świecie techniki, w którym inżynierowie muszą - pod faktyczną nie-
anicznej i całkowitej obecność humanistów - rozwiązywać niemal wszystkie problemy ludz-
mym, a więc konflikt kie. Szłoby w niej o myśl, wedle której istnieje konieczność odtworzenia
>ię spontanicznym re- osobistego charakteru czlowieka żyyącegovr warunkach supernowo-
yką, regulacją - oraz ezesnych osiągnięć technicznych, wywierających ubocznie niekorzystny
swoistości człowieka, wpływ na osobowość ludzką. Trzeba - gtosi w pierwszym rzędzie ta
wę dla rozważań tego myśl - przywrócić ludzkiej perspektywie świata jej aspekt indywidual-
no-psychiczny (przeżyciowy).
lenie pewnej postawy Nie było autora piszącego o technice i człowieku, który pominąłby
aowości ujęcia. Postu- to zagadnienie, i już choćby z tej racji należała mu się specjalna nazwa.
;ceptować za pomocą Jest rzeczą znaną, że problem nazwy dla danej dyscypliny jest po
ólnie dane empiryczne większej części kwestią konwencji, często historycznego rozwoju czy
zwalają przypuszczać, prrypadku. Konwencja dopuszcza różne możliwości, ale warto postarać
się o to, by nazwa ta była maksymalnie operatywna, uwzględniającawiele naraz (etymologicznych, merytorycznych, stereotypowych, este-
tycznych itp.) punktów widzenia. To prawda, termin eutyfronika jest
tacji postępu technicznego najwidoczniej -jeśli użyć obrazowego wyrażenia M. Wańkowicza -
iko uosobienie naiwności,
, duch), toteż równowaga
e cywilizacyjnej dochodzi ' H. Altszuller, Algorytm wynalazku, Warszawa 1972, s. ?52.
z Tamże.
Część I. Integracja czlowieka ze środowiskiem
72 "słowem poczeńcem", na którego nie obciętą jeszcze pępowinę patrzyz rozpromienieniem przede wszystkim rodzic, ale termin ten najlepiej,
jak się zdaje, honoruje przytoczone oczekiwania, albowiem: po pierwsze,
ujmuje umownie istotne zjawisko ubocznych skutków cywilizacji, podrugie - iest to słowo krótkie i pochodzenia greckiego, co nadaje mu
charakter terminu międzynarodowego, a po trzecie - unika nużącejtradycji tworzenia neologizmów typu -i.:m, -logia, zbliżając się fonetycznie
do terminów nauk fizycznych i biologicznych, takich jak elektronika,
bionika itd.
Nie termin jednak, nie pojęcie tylko jest w tej pracy istotne, lecz
tego pojęcia desygnat.
Nacisk techniki w sferze tzw. "utajonej aksjologii"
Po tego rodzaju zabiegach leksykologicznych należałoby postawić pytanie : czy nie przedwczesne to zabiegi i czy nacisku
techniki na życie
człowieka nie należy uznać przede wszystkim za zjawisko korzystne? "Przede wszystkim" - tak, ale nie - tylko i wylącznie! lstnieje oczy-
wiście wiele postaw, celów życiowych a nawet sukcesów o zasadniczym znaczeniu dla ludzkości, których promotorem jest właśnie intensywne oddziaływanie techniki na życie człowieka, ale postawione pytanie na-
leżałoby - być może - odwrócić celowo, aby uzyskać odpowiedź ade-kwatną do pytania. Należałoby więc zapytać: w jaki sposób człowiek powinien przyswoić sobie wartki nurt życia, który dyktuje mu rozwój techniki, aby zamiast odczucia nacisku, pojawiło się u niego odczucie
współpracy i symbiozy? Tak właśnie sformułowane pytanie jest pyta-niem o ogólne ramy eutyfroniki jako nowego światopoglądu ekologicz-nego, który z punktu widzenia merytorycznego tworzy przede wszyst-
kim perspektywa humanizmu odzwierciedlającego nie tylko przeżycie i psychikę człowieka, ale także rolę w tym przeżyciu pierwiastka tech-
nicznego.
Mając na uwadze powyższe rozważania nad naturą symbiozy czło-wieka z techniką, przypatrzmy się temu problemowi od strony samego pojęcia nacisku techniki na życie człowieka. Chodzi bowiem z jednej strony, o nacisk techniki na psychikę, z drugiej zaś - o pozostawienie
pewnej autonomii dla pierwiastka psychogennego tak, aby jego bo-gactwo czyniło osobnika zdolnym do dalszego kroku w spełnianiu wy-magań nowych warunków rozwoju techniki. U podstaw tego stwier-dzenia tkwi przekonanie, że istnieje taka część w działalności technicz-
nej człowieka, która nie podlega już rozważaniom czysto technicznym, tzn. część, w którą ingeruje niewymierny czynnik osobistej wartości 5. Problem Homo euthyphronicus
zcze pępowinę patrzy twórcy, a więc: życiowe potrzeby, doświadczenie na co dzień, potrzeba73
 termin ten najlepiej, godności i szacunku oraz cała sfera wartości głębszych, takich, jak po-
lbowiem: po pierwsze, trzeba uznania i życzliwości, których niezaspokojenie bywa odczuwalne
utków cywilizacji, po bardziej dotkliwie niż materialne niedomagania.Realne zależności
;ckiego, co nadaje mu między ową "utajoną aksjologią", przenikającą poczynania techniczne
zecie - unika nużącej człowieka, a rozmaitymi celami explicite planowanymi przez społeczeń-
bliżając się fonetycznie stwo sprawiają, że zachodzi wyraźna potrzeba i możliwość honorowa-
akich jak elektronika, nia tego czynnika, a w przypadkach koniecznych - wspomagania go
w układzie człowiek-technika, ponieważ rozwój techniki jest dziś znacz-
tej pracy istotne, lecz nie szybszy, aniżeli postęp kultury społecznej.
Tendencje te tylko pozornie są sprzeczne, a sprzeczność ta wynikastąd, że główną cechą współczesnego postępu technicznego jest jegoraptowność, skokowe pojawienie się nowej jakości, tj. nowego środo-wiska wywierającego nacisk, wszechstronną presję na człowieka. W tym 'spotkaniu człowiek broni własnej celowości biologicznej, której w efek-
cie iąda od mechanizmów stwarzanych przez siebie. Jak stwierdza n należałoby postawićP. Francastel, ,,rozwój maszynizmu od stu pięćdziesięciu lat był tak
cisku techniki na życie raptowny, ilość zmian jakie niósł ze sobą, tak ogromnaże można
a zjawisko korzystne? słusznie mówić o nowej jakości, o nowym środowisku, jakim jest śro-
ydqcznie! lstnieje oczy- dowisko cywilizacji technicznej. Konflikt...pochodzi ogólnie biorąc
kcesów o zasadniczym z wiary w zbawcze istnienie powolnego postępu i niebezpieczeństwo
st właśnie intensywne nagłego odkrycia dokonywającego się skoku w historii, promyk zaś
ostawione pytanie na- nadziei wypływa z przekonania, że technika, nieludzka z natury, nie
zyskać odpowiedź ade- będzie zdolna rozwiązać problemów, jakie sama stawia, że nie potrafi
r jaki sposób człowiek ustanowić dla rozwoju ludzkiego nowej celowości"I. Byłaby to celowość
iry dyktuje mu rozwój techniczna, w stosunku do której priorytetu domaga się biologiczna
 się u niego odczucie celowość gatunku Homo sapiens. ane pytanie jest pyta-Tę ujemną częstokroć relatywizację techniki do psychiki człowieka
viatopoglądu ekologicz- i, w związku z tym, ujawnienie roli subiektywnych stron zachowania
tworzy przede wszyst- ludzkiego w prawidłowym przebiegu wielu procesów technologicznych,
go nie tylko przeżycie uznać można za charakterystyczny rys kompleksowego rozwoju cywi-
życiu pierwiastka tech- lizacji i kultury. Przekraczający pewne granice nacisk techniki daje
bowiem znać o sobie nieraz gwałtownie, nieraz zaś w sposób dyskretny,
naturą symbiozy czło- m.in. w marzeniach współczesnego człowieka: za każdym razem, gdy
owi od strony samego ten nacisk jest odczuwalny, odzyskanie osobowego klimatu życia, re-
odzi bowiem z jednej aktywacja subiektywnych elementów działania stanowi pragnienie czło-
zaś - o pozostawienie wieka i jest traktowana przez niego jako warunek utrzymania równo-
go tak, aby jego bo- wagi życiowej. Myśl tę oddaje L. Mumford w słowach: "Maszyna nie
roku w spełnianiu wy- może być uważana za uproszczony sposób uchylania się od konieczno-
podstaw tego stwier- ści bezpośrednich przeżyć i doświadczeń... U podstaw sztuki mecha-
działalności technicz- nicznej musi leżeć bezpośrednie przeiycie widzenia, dotknięcia, ruchu,
n czysto technicznym,
1ik osobistej wartośCi  ' P. Francastel, Sztuka a technika w XIX i XX w. Warszawa 1966, s. 173.
azuteZ
c
'OZZ 's `OL6I MQzszz; `s puazan Qyooqaisd `ys.zpoT.h1 'Z lsouopng ' 
'86Z-L6Z 's `'Pm 'ha `eCaztTim: 2 TuqaaZ `pio3uzny4 I I iułizp qosods i iasouu.Czo u ua.uzaiuiaa uazpz.zn z i?iueł`izp nqos
-ods i iosouufza n.zozr, aiuaisaiuazzd o uaiu :M .%cołizpoua z;p oauzai3
-:aadsaiu n.z23sue.i aiaCod ososz is afp zpnj soeoqoso eu
iiucaa uzaium.łeizppo z ua.uzi:Mz uaiupz op
niuaisaiupo M
` uiufofaos qnI uz.,Cofzpaz.d:C:s uaiu:ouzif uz:um:%zu
' eau lsaf a a a oaa.io
osza - mCumCi?au az.ia3su.1 o il.zo `.um.  3 . `muaisaruaz.id o Cuzi.Mou `iosouu.za fauui aiumoudo iupn.zn ias
-ouu:Czo CaupaC :M aiuazoi.M `ip '(auemo,zCz.is is aiuazan) .i maj u
i:z fa.Md iuazoai:M no m Caiuńiso :C.zdm is aiuazsouaz.id saf
n.ia3su1 oai uzapł.z.id uzzsso.idC w.a3su.z1 a3a fu::4:zod
uiafn.Miasqo  `fauui niue.Moudo efz.zds iasouu:iza faupaC M aiuazai.M
;prJ`` .,u:hs:Cmpau qnj .uaffzod m.4łdm aieM azouz .uzai3.oads
-aiu azm  `.Cuzai3aads .ia3su.z1 zT `3 i.uasfzsn apaz.zd oa `uezm
-zo. uazsu aize3 fauoaqo m nla3su Il.ioaz z saf
auap.z.id oa oZ
' ' z"iCan,s fa jp auzai3Caads
pupaC saf aiu `:CMzd iuaisaiuazd Ip faMiasł. ifonCs auofoMsr,z.zd
ołasoz ainjoC `n.ip eu ifonls CaupaŹ z isouaz.id is oa `01 a,z
`ijsatpod uz `'uzyf:iadsazu z.i,C.M" `zaon
iui?iuuods: fzp.iai:.s
f o8auzrf.Tadsay n.ra'suval rzu Cnm.zaza.z uezi:z aiu iu z
aiu.iozod `uui u ifanfs fau.Mad z C.Mz.zdM iuaisaiuaz.zd e[p siuzolIl
nupa.isodzaq qosods M is imeCaz.zd iuazapi?imsop
oaiupaz.idn .M:łd:M
fao .M `faen.s Cejsa.zo fuzz:Tads aafsuv.r uzauiuz.iaZ :ujoo
- .uzai3Caadsaiu i Cuzai3foads : nza3su aCzpo.i .p fiuz, o.z.C:M is
iuazan noioiasd eiuzoapod iz.zoln 'lasouu.zo qnj nłeuaiu o
-aMou is aiuazan u .MCłdm e.iaimf,M soum.zds umoudo oiupaz.dn
`Cp `sza.MoM .MoM.zasqo uzouz a.io `(yuival f
a'suv.rl)  :eid:M
is iuazsouazd osimfz o1 sar w.ia3su.i uzaixpdfz.zd uzujoazazs
saf (uz.uj.zoi,iaq aisuas m) is iuazon osimeCz aafeuiuzod:z.zd
osi:,eCz apz, az, `zazsnd:zad I.Mzod .%.zpai:uls .usazoods.
galMołza aa.C,z a rpuqaa .asuzZ
wtuazwuz u3au
-rralir v.ratqvu vyayotz ay`T vu lzuraT so.,ysv2:t aaśuv.rl vao7a/ v=od
`vuzyaTsd o vuzyojoq vyuv.r. vu.uad alaiusa az `uzaz is afnze
i?iA,Z
I"
p iMCzod Cazsjp iu.zsuz z fuiaiusiaCm aiu uazlm ioiupasodzaq
ya.:zaz.id oiupaz.zdn uzaimoq uoa zaq `iuaiuznzo.zod `auz `n:ald ti
cuaysphopoas az vao."o2za nlan.r8a7u1 'I sz.
S. Problem Homo euthyphronicus
uprzednio przeżytych człowieka (np. wymuszenie tempa pracy przez maszynę na człowieku). 75
ry dalszej pożywki dla W innym przypadku transfer właściwości techniki na życie człowieka
oznaczać może zastępowanie wzorców tradycyjnych, trudno dostęp-iologicna i psychic.:na, nych wzorcami technicznymi, będącymi ich przeniesieniem (np. oglą-
,lowieka nabiera ujerrt- danie ekskluzywnego widowiska nie w teatrze, lecz w telewizji, ogląda-
nie reprodukcji zamiast oryginałów, nawet gdyby te były dostępne, kontakty wyłącznie telefoniczne z bliskimi itp.).
Powiedzielibyśmy, że
w tym przypadku wystąpił transfer dodatni (pozytywny efekt transferu),
który wtórnie wywiera wpływ ujemny, ponieważ nawyk realizacji szyb-kiej i łatwej, przeniesiony z dziedziny techniki i dla niej właściwy, nie
zać, że każde zjawisko jest jednak charakterystyczny dla sytuacji specyficznie ludzkiej, o którą
; behawioralnym) jest chodzi.
,visko przenoszenia się Możemy pow,iedzieć, że transfer wlaścivrości techniki na ycie czlo-
rwować wówczas, gdy wieka oznacza astapienie w pewnym stopniu nutonornii ludkiej autono-
 na uczenie się nowe- mią inną, autonomiy pr.-edmiotów.
a psychologii uczenia J. Kozieleckil uważa, że transfer ma fundamentalne znaczenie
ny i niespecyficzny - w przystosowywaniu się człowieka do ciągle zmieniających się warun-
ją sytuację, w której ków. Podaje on jako przykład następujący schemat zjawiska transferu.
w sposób bezpośredni. Oto w przeszłości człowiek rozw,iązywał zadanie Z, osiągając w nim
uacji na inną, pozornie wynik W, . Kiedy przystępuje do
rozwiązania zadania Z2, odkrywa
niespecyfic,:nego. Jak podobieństwa zachodzące między nimi, odkrywa, że oba zadania są pod
y,ficny ma podkreślić, pewnym względem jednorodne i włącza je do jednej klasy. Po dostrze-
;ą, jakkolwiek zostało ieniu tych podobieństw przenosi wynik Wl (rys. 2a) do nowego zada-
vprawy, nie jest jednak nia (rys. 2b).
cnej fazie naszych roz-
;cyficzny, a także nie-
lub negatywny. "Gdy
iu innej, obserwujemy
dem takiego transferu
;wieczenia prawej ręki
zenie w jednej czynno-
vimy o przeniesieniu,
negatywnym - często
,ocjacyjnym"3.
działywaniem techniki
ie transferu niespecy-
zoru czynności i spo-
ści i sposób działania
7-298.
ię, Warszawa 1970, s. 220.
aJ
.-
,
i r
Nietrudno zauważyć --jak słusznie podkreśla to Rubinsztejn' -że uchwycenie wspólnych cech zadania Z, i nowego Zz możliwe jest dzięki operacji uogólnienia, a więc w wyniku włą.czenia obu zadań do jednej klasy. Z psychologii zaś wiadomo, że jeśli poprzednio zdobyta
wiedza ułatwia rozwiązanie nowego zadania, transfer jest pozytywny,
jeśli utrudnia - negatywny.
W niniejszej pracy interesuje nas zjawisko transferu negatywnego i zarazem niespecyficznego, dotyczącego takich czynników ogólnych, , J. Kozielecki, Rozwiązywanie problemóvs, Warszawa 1969. s. 148-149.
z S. L. Rubinsztejn, Myślenie i drogi jego poznania, Warszawa 1962.
Czgść I.Integracja ez2owieka ze środowiskiem
76 jak metody, sposoby rozwiązywania zadań, przystosowanie emocjo-nalne i nastawienie. Zawsze bowiem to, co przenosi się z sytuacji tech-
nicznej na inną (sytuację ludzką), jakkolwiek zostało przyswojonew sytuacji ogólnie właściwej dla przeniesienia wprawy, nie jest jednak
w efekcie specyficzne dla sytuacji ludzkiej.
Dochodzimy tu do istoty' sprawy. Niekontrolorany transfer tech-niki na czlovrieka oznacza zaktócenie rómnovragi cckladu czlotriek-tech-
riika i stanowi punkt wyjścia do formułowania wniosków profilaktycz-
nych. Chodzi bowiem o to, jak niekontrolowan5' transfer przekształ-
cić w proces samoregulujący się i jakimi sposobami uda się tego dokonać.
W tym miejscu pragnę przede wszystkim postawić jeden wniosek:naley profilaktycznie irzbogacać czynnik J2umanistyczny ukladu czlo-
ciek-technika, iako ukladu ze sveej istoty inźynieryjnego. Eutyfronika,
przejmując do realizacji ten postulat, wychodzi z założenia, że w ukła-
dzie człowiek-technika występuje zawsze indywidualno-psy'chiczny (prze-
życiowyl aspekt - z natury rzeczy słabszy od czynnika technicznegoukładu, który wymaga ochrony. Sens tak rozumianej profilakty'ki tkwi
więc w tym, że podkreśla ona pewne aspekty układu człowiek-technika,pominięte przez dotychczasowe dyscypliny traktujące o tym układzie.Jeśli bowiem zważyć, że aspekt osobniczy układu człowiek-technika jestprogramowo pomijany w rozważaniach ergonomicznych, to eutyfronikaujmuje właśnie owe pominięte aspekty.
Poglądy te opierają się na założeniu, iż dbałość i troska o czynnikosobowyukładu człowiek-technikainspirowane sąnie tylko przezwzgląd na dobro osobowości człowieka i jejrozwój.Wiadomo, żew wielu przypadkach dotychczasowa technologia, jeśli nie miała peł-nych wyników', to głównie dlatego, że nie zajmowała się w sposóbzasadniczy tym, co wykonawcy przeżywają działając, a tylko tym, jakefektyw'niesięzachowują. Tymczasem wówczas, gdy w technologięwprzęgnięty' jest partner ludzki, bogactwo i pełnia technologii zależy
od bogactwa i satysfakcji czynnika osobowego. Użyty tu zwrot partnr
ludki jest celowy, gdyż poza działalnością człowieka niemożliwościąjest mówić sensu stricto o technologii. Problem tymczasem tkwi w tym,
że ów decydujący czynnik - partner ludzki - zostaje zasadniczo zdo-minowany przez czynnik techniczny układu. I dlatego należy mówićdosłownie o profilaktyce - w sensie pozytywnym tego słowa, a także0 ochronie czynnika osobowego przed skutkami dominacji czynnikatechnicznego.
Nie ma potrzeby uzasadniać, że zależność korzyści osobowychi technologicznych jest wzajemna.Z jednej strony stwierdzamy, żew sytuacji społeczności posługujących się szerokim wachlarzem tech-nologii zachodzi proces wykładniczego przyspieszenia życiowych wa-5. Problem Homo euthyphronicus
przystosowanie emocjo- sunków (resp. warunków technicznych), z drugiej - daje się dostrzec,77
zenosi się z sytuacji tech- że proces ten może mieć niejednokrotnie (i pod niejednym względem) ne-
iek zostało przyswojone gatywne skutki w sferze osobniczej; przy czym nie są to wówczas skutki
wprawy, nie jest jednak same d!a siebie. Po przekroczeniu bowiem pewnego progu akceleracji,
proces ten może prowadzić do takich utrudnień indywidualno-psy-ntrolowany transfer tech-chicznych (przeżyciowych), które mają z kolei wpływ na dalsze uspraw-
tgi ukladu czlotciek-tech- nienia technologii.
 wniosków profilaktycz-
vany transfer przekształ- Czy zmierzch cywilizacji uczuć? ami uda się tego dokonać.
postawić jeden wniosek: Akceleracja postępu technicznego wywołuje m.in. jako skutek wzrost
nanistyczny ukladu czlo- wyktadniczy potrzeb z jednej oraz tendencję do stanu ich wysycenia -
vnieryjnego. Eutyfronika, z drugiej strony. Jeden z największych autorytetów w tej sprawie A. H.
i z założenia, że w ukła- Masłow tak to ujmuje: "Gdy nie ma chleba - zdanie, że czlowiek żyye
idualno-psychiczny (prze- samym chlebem, jest zupełnie prawdziwe, ale co dzieje się z pragnieniami
d czynnika technicznego ezłowieka, gdy jest obfitość chleba i żołądek jest stale pełny? Wtedy
zmianej profilaktyki tkwi to pojawiają się od razu inne (i wyższe) potrzeby i one właśnie, a nie
kładu człowiek-technika, fizjologiczny głód, dominują w organizmie. Gdy te potrzeby z kolei
rktujące o tym układzie. zostaną zaspokojone, znów pojawiają się nowe(coraz wyższe) itd.,
du człowiek-technika jest i to właśnie mamy na myśli, mówiąc, że podstawowe ludzkie potrzeby
micznych, to eutyfronika są zorganizowane w hierarchii względnej przewagi (prepotency)"1.
Zarówno pierwsze, jak i drugie zjawisko może prowadzić do za-ałość i troska o czynnikkłóceń wówczas, gdy wkracza w sferę równowagi czynników składa-
ane są nie tylko przez jących się na układ człowiek-technika. Wlaśnie w Iagodzeniu tego rypu
j rozwój. Wiadomo, że xakloceń wyrcolanych akceleracją postgpu technicznego chce brać trrlia!
ogia, jeśli nie miała peł- eutyfronika; udział zaś ten polega m.in. na uznaniu, że materiał, z ja-
zajmowała się w sposób kiego społeczeństwo jest sporządzone, ma pierwszorzędne znaczenie
ziałając, a tylko tym, jak oraz że indywidualne cechy osobników muszą podlegać uwzględnieniu
zas, gdy w technologię w modelowaniu społeczeństwa żyjącego w warunkach rozwiniętej tech-
pełnia technologii zależy niki. Owe jednostkowe parametry - to wszystko, co zwykło się na-
. Użyty tu zwrot partner rywać charakterem osobistym, inteligencjąosobniczą, napędem dzia-
;złowieka niemożliwością łań, reaktywnością emocjonalną ludzkiego zachowania.
n tymezasem tkwi w tym, Nie potrafimy jednoznacznie zakwalifikowaćnaszej wrażliwości,
- zostaje zasadniczo zdo- stępionej monotonią dróg
współczesnej cywilizacji antybiologicznej
I dlatego należy mówić i egzystencji antyemocjonalnej. Cyby grozilnam zmierzch cpcili-
aym tego słowa, a także zacji uczuć? Jesteśmy świadkami zatrważającego znieczulenia na los
ami dominacji czynnika ludzki, nasze własne reakcje i doznania są bezsilne, jałowe, pozbawione
ludzkiej wyobraźni. Staliśmy się niezdolni do wspólczucia jeśli tylko ść korzyści osobowych
strony stwierdzamy, że 1 A. H. Masłow, Teoria hierarchii potrzeb, w: Problemy osobowości i moty-
COkim waChlarzem teCh- wacji w psychologii amerykańskiej. Wybór i oprac. J. Reykowskiego, Warszawa
ieszenia życiowych wa- 1964, s. 140.
Część I.Inregracja crlowieka ze środowiskiem
78 należałoby nim obdarzyć miliony słabych i odepchniętych. Co się stałoz wrażliwością ludzką? Czy jest ona nieuniknionym łupem naszej cy-wilizacji? A wreszcie, czy pozbawieni tego ludzkiego skarbu możemy
ufnie patrzeć w przyszlość? Oto pytania istotne!
Może winien jest temu największy zamęt, jaki zaistniał w dziejachludzkich, ponieważ tradycyjny ś, iat vsartości upadl, a rzeczy - imien-
niczki konsumpeji - nie mogą zatrzymać zbyt długo naszego wzroku,naszego serca. Może przyspieszony niebywale postęp technologicznyobezwładnił nas i ogłuszył. Może! Jedno jest pewne, a mianowicie to,że nusimy obronić naszą dolność do irrażliwości jeśli nie chcemy, byzawiodły nas nie rozpoznane w porę sygnały i znaki braku uczuciowejrównowagi, zwiastujące nadchodzące nieszczęście. Jest to problematyka,
która powinna być drążona w głąb. Dokąd bowiem do tych procesówprzykładamy tylko polityczne bądź ekonomiczne kryteria, jak dzieje się
to często w publicystyce, nie posuwamy prognozy naszej przyszłościnaprzód.
Typowym przykładem tego stanu rzeczy niech będzie stan futurologii.
Łatwiej bowiem naukowcom ustalać przyszłość przemysłu energetyczne-go lub łączności niż snuć domysły na temat przeobrażeń stylu życiaw roku 2000. Mniejsza o to, że ci, którzy dożyją tego roku, mocno się
rozczarują. Ważniejsze wydaje się to, że w prognozach tych zanikłyrubryki istotne - rubryki ucuć. A tymczasem, przynajmniej deklara-
tywnie, zauważa się, że modele struktury społecznych potrzeb kulturo-
wych wymagają nie tylko statystyczno-matematycznej wyobraźni nauko-
wej, ale także znajomości natury ludzkiej i nauk związanych z badaniem
człowieka: psychologii, socjologii, pedagogiki, estetyki itd., z których
można czerpać rozwiązania zagadki ludzkich poczynań i reakcji nawytworzone technicznie warunki.
Dla każdego zagadnienia trzeba by zbudować co najmniej kilkawzorców o różnych rozwiązaniach, bo nie przewiduje się ujednoliceniaaspiracji, sposobów bytowania, a zwłaszcza sposobów odczuwania rze-czywistości. Człowiekowi przyszłości bardziej będzie, być może, zale-żało na świecie, w którym znajdzie schronienie jego poczucie wartości,
aniżeli na świecie, w którym wprawdzie łatwo mu będzie żyć, ale w któ-rym żyć nie będzie mu warto. Różnorodność zainteresowań, stylówżycia, odmienność wszystkich czynników, które wchodzą w zakres in-dywidualnych potrzeb, jest konieczna dla prawidłowego rozwoju i opty-
malnych wyników działania społeczeństwa. Będą zatem istniały różnemodele życia, niekoniecznie zależne od zawodowej satysfakcji ludzi,
ale w każdym razie mocno osadzone w ich sferze uczuciowej, która nie
wybuduje się, jeśli w każdej dziedzinie życia społeczeństwo będzie ogra-
niczało indywidualność człowieka skąpiąc mu informacji, podając wia-domości przetrawione, przygotowane do spożycia itp.
5. Prohlem Homo euthyphronicus
odepchniętych. Co się stało Zaczynamy się zbliżać do stanu rzeczywistego nasycenia. Będzie nam79
iiknionym łupem naszej cy- wówczas grozić podobna sytuacja do tej, jaka wytworzyła się w spo-
ludzkiego skarbu możemy łeczeństwach najbardziej rozwiniętych. Nie mamy więc zbyt dużo czasu
tne! na przygotowanie się do egzystencji bez braków materialnych. A tym-
ęt, jaki zaistniał w dziejach czasem wciąż nie wiemy, jakie kroki przedsięwziąć, aby uniknąć nie-
ci upadl, a rzeczy - imien- pożądanych zjawisk społecznych i psychospołecznych.
;byt długo naszego wzroku, Eutyfronika aklada wlaśnie, e umglgdnienie w ksztaltowaniu no-
ale postęp technologiczny woczesnego spoleceństva oit.vch indyidualnych parametróacpozwoli
st pewne, a mianowicie to, utrzymać rónoitagę vr uklaclzie czlotriek-technika, apobiegając stanom
iwości jeśli nie chcemy, by wysycenia potrzeb, które oznaczalyby alamanie sig systenzu vrartości. Jak
fy i znaki braku uczuciowej pisze Masłow, "tylko niezaspokojone potrzeby dominują nad organi-
ęście. Jest to problematyka, zmem i organizują jego zachowanie się. Wtedy, gdy głód jest zaspokojo-
bowiem do tych procesów ny, staje się on czymś, nieważnym w aktualnie istniejącym układzie dy-
czne kryteria, jak dzieje się namicznym osobnika . Oczywiście sytuacja z głodem jest tylko przy-
rognozy naszej przyszłości kładem.
Stan wysycenia potrzeb stanowi też przedmiot troski tzw. Raportu iech będzie stan futurologii.Brooksa, który usprawiedliwia go względami historycznymi. Tak pisze
ść przemysłu energetyczne- w związku z tym J. Auerbach: ,,Społeczeństwa nie zaznały dotychczas
at przeobrażeń stylu życia nawet przedsmaku niebezpieczeństwa nierównomiernego rozwoju. Przy-
ożyją tego roku, mocno się zwyczajone od 300 lat do postulatów nowożytnej ekonomii o ciągły
 prognozach tych zanikły wzrost na każdym odcinku nie zauważyły, że w ciągu ostatnich 10 lat
em, przynajmniej deklara- wiele z nich zbliżyło się do stanu nasycenia w tym sensie, że dalszy
ołecznych potrzeb kulturo- wzrost może napotkać nieprzezwyciężone bariery,. Objawy takiego na-
tatycznej wyobraźni nauko- sycenia wykazują: globalna liczba ludności, zanieczyszczenie środowiska
ą y' ,
uk zwi zan ch z badaniem rozmiar aglomeracji miejskich, komunikacja drogowa, zasypywanie in-
ki, estetyki itd., z których formacją jednostki, a w oczach niektórych - rówmież tempo produkcji
ch poczynań i reakcji na nowej wiedzy .
Zwolenników tego poglądu nazwano zegistami (od ang. ero groirth, idować co najmniej kilkatj. zero wzrostu), a więc
antywzrostowcami, ponieważ domagają się
rzewiduje się ujednolicenia Honorowania górnych limitóvr dIa jednostkovrych potrzeb ora ahamovra-
nia rozvsoju m krajach najbardiej rozrinigtych. Oni to wyliczyli, że dający
j będzoie, bćzmoże,azale- sę Pogodzić ze stanem globalnej równowagi poziom dochodu na mie-
zie jego poczucie wartości, szkańca ziemi powinien wynosić 1 '2 tego, czym dzisiaj dysponuje prze-
ę y , ciętny Amerykanin. Oni też upomnieli się o tzw. granice wzrostu, nie-
ośćuzainte esowańę tylów spotykane w dotychczasowej cywilizacji, gdyż ta nie zakłada górnego
óre wchodzą w zakres in- Papu postępu.
widłowego rozwoju i opty- Na destrukcyjne skutki obecnej polity,ki naukowej w świecie, w uję-
ę ą y ciu Raportu Brooksa wskażemy później. Na razie -jak możemy to B d zatem istniałróżne skonstatować - uzyskaliśmy następujące wyniki. vodowej satysfakcji ludzi,
erze uczuciowej, która nie
połeczeństwo będzie ogra-
i informacji, podając wia- ' Tamże, s. 141.
ycia itp. 1 J. Auerbach, Raport Brooksa, Przegląd Techniczny nr 39, 1971 .
Część I. Integracja czlowieka ze środowiskiem
80 Idea ochrony indywidualnych parametrów osobowościowych stajesię szczególnym elementem wszelkiej humanistycznej inżynierii, przyczym nie jest to tylko idea tolerancji owych jednostkowych parametrów,
ale przede wszystkim idea ich ochrony. Wyrażając się bardziej obrazo-
wo powiedzielibyśmy, że metodę postępowania eutyfroniki powinno cha-rakteryzować niejakie stępienie brzytwy Ockhama - tj. odrucenie sta-
nowiska, które nakayvaloby maksymalną (non sunt multiplicanda entia
sine necessitate!) oszczgdność środków, gdy idzie o bogacenie kultury
osobovej czlowieka. Przeciwnie, chodziłoby nawet o nadmiarorość re-
aktywności osobniczej, mającą zaradzić zanikaniu psychozoiku ludzkie-
go czyli klimatu psychicznego w układzie człowiek-środowisko technicz-
ne, i stanowiącą podstawę symbiozy składników tego układu.Dalsza analiza zmierza do wyjaśnienia tego zagadnienia. obowościowych stajeC.ś II
znej inżynierii, przy
tkowych parametrów,
; się bardziej obrazo-
yfroniki powinno cha-
- tj. odrzucenie sta-
nt multiplicanda eniia
o bogacenie kultury
. o nadmiarowość re-
psychozoiku ludzkie-
środowisko technicz-
go układu.
gadnienia.
SYMBIOZA CZŁOWIEK - TECHNIKA
6 Technika a środowisko psychiczne
1
Wpływ rozwoju techniki
na życie społeczeństw ludzkich.
Trudności w sferze życia człowieka
wywodzące się z zachowań typu technicznego.
Model cybernetyczny.
Eutyfronika
jako rodzaj działalności naukowej.
Wspólną platformą - nauka ogólna.
Automatyzacja nie zwalnia czlowieka
z wszelkich prac.
Szkodliwy wpływ
braku kontaktów między ludźmi
przy obsłudze urządzeń automatycznych.
Za adnienieskutków zachowań t u techniczne o
ozwoju techniki wl rozwoju techniki na życie społeczeństw ludzkich :eństw ludzkich.Tempo współczesnego rozwoju techniki jest nieporównywalne z jej
życia człowieka rozwojem w okresach poprzedzających nowoczesny etap rewolucji
naukowo-technicznej. Zrewolucjonizowanie techniki w latach 1780-iu technicznego.1830, znane pod nazwą pierwszej rewolucji przemyslowej, to zaledevie
y y mikrozjawisko w porównaniu z postępem techniki współczesnej. A prze-
1 cybernet ezn . eż wiemy, że już tamta rewolucja techniczna dokonała nie tylko prze-
Eutyfronika wrotu w przemyśle i sposobie oddziaływania społeczeństwa na przyrodę,
lecz równocześnie wywołała takie zmiany społeczne, których spodzie-ności naukowej.wać się nie śmiały najbardziej przewidujące umysły. Już ta pierwsza
- nauka ogólna. rewolucja przemysłowa zmieniła materialne warunki życia społeczeń-
stwa, obejmując swym zasięgiem dziedziny życia kulturalnego i psy-valnia ezłowiekachicznego w ogóle.
wszelkich prae. przede wszystkim rozwój techniczny, będący wynikiem pierwszej re-
wolucji przemysłowej, zmienił strukturę zatrudnienia, zadecydował zkOdliwy WpłyWo zmianie kwalifikacji i zamiłowań ludzi. Skutki jego miały wpływ na
życie społeczeństw, poszczególnych grup zawodowych, na życie rodzin  między ludźmii jednostek. A przecież była to tylko jaskółka potężnej fali rewolucji
utomatycznych. naukowo-technicznej XX wieku, która wyzwoliła siły tak wielkie,
te zmieniają one warunki nie tylko materialnego i kulturalnego rozwoju
ludzi, ale ingerują także w poziom i system wykształcenia.Współczesny poziom techniczny stwarza po raz pierwszy potencjal-ną możliwość wszechstronnego rozwoju warunków materialnych. To Część II. Sy'mbioza czlowiek - technika
g4 właśnie "dzięki specjalizacji produkeji, na bazie standaryzacji i typi-
zacji... poważnie wzrosną przesłanki dalszej szerokiej mechanizacjii automatyzacji produkcji"1. Jest rzeczą zrozumiałą że z tych wzglę-dów automaty'zacja i jej dalszy rozwój w'ymagać będą nol, ycla formsymbiozy ezłowieka z techniką; będą one z jednej strony' budzić en-tuzjazm, z drugiej zaś mogą rodzić awersję i sceptycyzm. Przy takiejkoncepcji, technika wywiera presję na człowieka i jego procesy psy-
chiczne, co znajduje bardzo istotny wyraz w stosunkach międzyludz-
kich; z kolei w tych stosunkach międzyludzkich, układających się nazaśadzie postaw ludzi wobec techniki znajduje swój wy'raz zachowanie
się poszczególnych osób wchodzących w' skład przedsiębiorstwa prze-mysłowego.
Łatwiej będzie ukazać, o co chodzi w tym twierdzeniu, omawiającklasyfikację zachowań R. Dubinaz, związaną z tym zagadnieniem.Autor ten rozróżnia zachow'anie się o charakterze technicnrrn (tech-
nological behavior), które polega na realizowaniu zadań roboczychzgodnie z ich techniczną naturą, od innych form zachowania, takichjak: zachowanie się o charakterze formalnym (formal beltaaior) zacho-
wanie się o charakterze nieformalnym (informal behavior) i zachowanie
się o charakterze pozaformalnym (non formal beharior). Dla naszych
zagadnień szczególnie przydatna jest kategoria zachowania się pozafor-
malnego, które ma miejsce na marginesie właściwego procesu pracy,i posiada charakter intymno-osobisty. Zestawienie tego zachowania
z zachowaniem o charakterze technicznym ma w'ydźwięk kontrower-syjny: zachowanie pozaformalne jest ezynnikiem reaktywacji emocjo-
nalnej zdolności do zachowania o charakterze technicznym, z kolei to
ostatnie w'y'piera je jako bezpośrednio marginalne w realizowaniu zadań
roboczych, a naw'et sprzeczne z ich techniczną naturą.Niewątpliwie przesadne byłoby stwierdzenie, iż chodzi tu o zagadnie-
nie tylko złej lub dobrej woli, w obrębie której wszystko zależy od teęo,
jaki użytek robi człowiek z techniki, jak i vr cyim interesie potrafi on
i chce ją uruchomić, potrafi i chce z nią w'spółpracować. Nie ulegawątpliwości, że wspomniana kontrowersja ma podstawy obiektywne:postęp techniczny staje się bowiem obiektyw'nym faktem i pow'odujeobiektywne skutki. Po przekroczeniu np. pewnej granicy zagęszczenia
jezdni pojazdami mechanicznymi, apelowanie do dobrej woli kierow'ców
przynosi coraz mniejsze skutki. Ogólnie biorąc, nawet wtedy', gdy' -
1 E. Apel, Durch sozialistische Rekonstruktion und Erhdhung der Arbeitspro-
duktivitat zur Erfiillung des Siebenjahrplanes, Berlin 1959 s. 10.
z R. Dubin, The World of Work, Industrial Society and Human Relations,
Englewood Cliffs 1958, p. 27-60.
1. Zagadnienie skutków zachowań typu technicznego jak w ustroju socjalistycznym - technika służy całemu społeczeństwu,85
standaryzacji i typi- może nieść nie tylko skutki dobroczynne, lecz także rodzić swoiste
zerokiej mechanizacji trudności. I aby tych trudności uniknąć, trzeba umieć przewidywać
iałą że z tych wzglę- możliwości przyspieszenia postępu technicznego - trzeba umieć prze-
ić będą no;rych form widywać jednocześnie skutki
indywidualno-psychiczne i społeczne po-
nej strony budzić en- stępu technicznego.
eptycyzm. Przy takiej Trzeba tu wyraźnie podkreślić, iż w miarę postępu automatyzacji,
a i jego procesy psy- postgp technic.:ny rodić będ.ie v zakresie procesówcywilizacyynych
osunkach międzyludz- viele odrębnycl2 problernów w kapitaliźmie i w socjaliźmie, o ile pnoblemy
o, układających się na te okraczać bctrl w strulcturę klasavą spoleczeństv,a. W krajach kapita-
wój wyraz zachow anie listycznych przywależność klasowa odgrywa, jakwiemy, dużą rolę
przedsiębiorstwa prze- w karierach zawodowych. Można tu wskazać na przedsiębiorstwa ja-
pońskiel, w których selekejonuje się pracowników, przeznaczając ich wierdzeniu, omawiającbądź do funkcji kierowniczych, bądź też do prac mniej atrakcyjnych.
z tym zagadnieniem. Jednym z kry,teriów selekeji jest
wykształcenie, do którego dostęp mają
rze techniczrtyrrt (tech- jednak tylko ludzie dobrze uposażeni. Wykształcenie średnie predyspo-
aniu zadań roboczych nuje do funkcji urzędniczych i technicznych, natomiast absolwenci eli-
rm zachowania, takich tarnych uczelni wyższych wchodzą do przedsiębiorstwa jako kierownicy.
órmal behavior), zacho- panuje przy tym obyczaj związania na stałe z jednym i tym samym
` behavior) i zachowanie pracodawcą; dopiero wewnątrz
przedsiębiorstwa kierownictwo do-
behauior). Dla naszych wolnie przesuwa kadry odpowiednio do potrzeb. Przynależność klasowa
achowania się pozafor- ijej rola ujawnia się szczególnie w St. Zjednoczonych, gdzie idzie o dostęp
ściwego procesu pracy rozmaitych grup społecznych do tzw. lepszych zawodów oraz o per-
aienie tego zachowania spektywy powodzenia zawodowego.
a wydźwięk kontrower- Byłoby jednak uproszczeniem sądzić, że postęp techniczny będzie
m reaktywacji emocjo- w warunkach kapitalizmu obfitował w różnegorodzaju negatywne
technicznym, z kolei to skutki uboczne i nieprzewidziane, w socjaliźmie zaś będzie wyrazem
ne w realizowaniu zadań li tylko technologicznego sukcesu. Wydaje się, że sam problem presji
iaturą. technicznej o tyle, o ile wyrasta poza ramy klasowych uwarunkowań
, iż chodzi tu o zagadnie- i jest elementem tradycji
ogólnoludzkiej, zasługuje na baczną uwagę
wszystko zależy od tego, także w naszych warunkach wkraczania wielkim krokiem w etap re-
zyim interesie potrafi on wolucji naukowo-technicznej. ;półpracować. Nie ulega
t podstawy obiektywne;
aym faktem i powoduje
nej granicy zagęszczenia Trodności wywodzące sig z zachowań typu technicznego
o dobrej woli kierowców
ic, nawet wtedy, gdy -- Problem skutków postępu technicznego w życiu ezłowieka nie jest,
rzecz jasna, tylko zagadnieniem społecznym, i choć nie może budzićpodobnych obaw w socjaliźmie, nie oznacza to, że znajdują się w nim d ErhBhung der Arbeitspro-
9 s. 10. ' J. C. Abbegglen, The Japanese Factory, Aspects of its Social Organization,
iety and Human Relations, Glencoe 1958.
Czgść Il. Symbioza c:lohiek - technika
86 gotowe rozwiązania w szystkich - w tym w sferze psychiki - trudności,
które wywodzą się z przyspieszonego rozwoju techniki. Do ważnychzagadnień należeć będzie przez dłuższy czas zagadnienie wpływu ma-szyny i produkcji kompleksowej na człowieka itp. W wielu jeszczedziedzinach produkcji technologia i dotychczasowy jej poziom wyjała-
wia pracę robotnika z treści ściśle osobniczych, zmieniając ją w tysiącrazy powtarzaną czynność i przetw,arzając w bezduszny mechanizm.Sytuację tę eutyfronika powinna analizować zarówno z punktu wid.e-nia rzeczowego, tj. warunków technologicznych produkeji, jak i su-
biektywnego, tzn. z punktu widzenia psychologii, fizjologii i stosun-
ków międzyludzkich. Za podstawę analizy przyjmuje ona stwierdzenie,że wszelkie trudności człowieka, zrodzone w warunkach automatyzacji,
biorą swój początek z ,rielostronno.ści skutkóu clialania.Myśl o wielostronności skutków działania sformułował już Engels,pisząc: "Każde zwycięstwo daje wprawdzie w pierwszej linii skutki, na
które liczyliśmy, ale w drugiej i trzeciej przynosi inne nieprzewidziane
następstwa, które nader często przekreślają znaczenie pierwszych"I.Zastosowanie tej konstrukcji myślowej do twórczości technicznej po-zwala utrzymywać, że analogicznie: zamierzona akcja w sferze technicnej
wywoływać może niezamierzone i wielostronne skutki w sferze poza-technicznej, tj. w sferze osobowości człowieka.
Jeśli stwierdzenie to określimy jako swoiste prawo wielostronnychskutków zachowania technicznego, to możemy mu nadać dwojaką in-terpretację: socjologiczną i antropologiczno-psychologiczną. lnterpre-
tacja socjologiczna dochodzi do głosu przy rozpatrywaniu wzajemnego
uzależnienia ezłonków zespołu produkcyjnego, kiedy to techniczne po-wodzenie każdego z ezłonków zespołu zależy od określonego techniczne-go zachowania innych. Interpretacja antropologiczno sychologicna
określa wtórne skutki działalności technicznej człowieka w sferze jego
osobowości, charakteryzując je jako trudne do przewidzenia. W skrócie
mówi ona, że achomanie technicne moe być niekieclv przecivrskerrecrre
,r sfere osobon ości, rvimo, i.: jest skuteczne sr sfeve tecltrrologic.-rręj.
Oczywiście nie oznacza to, że zachowanie techniczne jest nieopłacalne:
taką interpretację przyjmują modne na Zachodzie systemy nihilistyczne.
Wydaje się, że bardziej do przyjęcia byłaby interpretacja profilaktyczna,
formułująca wniosek o konieczności wspomagania czynnika osoboweąow układzie człowiek-technika.
Aby dać wyraz tej ostatniej interpretacji, spróbujmy opisać dzia-łalność człowieka, przyjmując, że dziaianie może wywołać skutek S lub ' K. Marks, F. Engels, Dzieła Vl'ybrane, Warszawa t. II, 1949, s. 77.
I. Zugarlnienie skutkóH zuchowari tyPu tPchnicrrogo rze psychiki - trudności,nie-S. Opis takiego działania sprowadza J. Zieleniewski' donastępują- 87
u techniki. Do ważnych cych ogniw:
zagadnienie wpływu ma- - podmiot S
ca itp. W wielu jeszcze -w chwili to
sowy jej poziom wyjała- - wywarł impuls i
;h, zmieniając ją w tysiąc - taki, że następuje skutek e v bezduszny mechanizm.- w chwili późniejszej t" arówno z punktu widze-- polegajtłcy na tym, że stan rzeczy A staje się B(AeB) w skrócie
ych produkcji, jak i su- zaś: S-to-i-e-t"-AeB.
logii, fizjologii i stosun- Jak stwierdza J. Zieleniewski, nieskuteczność lub przeciwskuteczność
zyjmuje ona stwierdzenie, ujawnia się tataj w zależności od tego, przy którym ogniwie opisywa-
varunkach automatyzacji, nego procesu wystąpi negacja. Zauważmy, że również występowanie
vr dialarria. przeciwskuteczności w działaniu technicznym człowieka jest odkryciem
sformułował już Engels, nader dawnym: skutecność.jest celem technologii, preciwskuteczność aś
pierwszej linii skutki, na jej możliwym skcrtkiem, którego clzcerny uniknrć, ale który - w mniej-
nosi inne nieprzewidziane szym lub większym stopniu - towarzyszyskutecznemu zachowaniu
znaczenie pierwszych"1. technicznemu. Co więcej, rozpatrując rzecz w podanych kategoriach po-
wórczości technicznej po- wiemy, że sytuacja taka (przeciwskuteczność jako możliwy skutek dzia-
 akcja w sferze technicznej łania) może wystąpić przy każdym ogniwie opisu.
me skutki w sferze poza- Inaczej mówiąc, negacja przy (AeB) oznacza, że skutek polegał nie na
tym, iż stan rzeczy A stał się B, a więc przeciwskuteczność, gdyż A nie ste prawo wielostronnychprzeszło w B. Stało się więc coś niezgodnego z tym, co było celem.
zy mu nadać dwojaką in- Wywarcie impulsu było tylko niezbędnym składnikiem warunku wy-
-psychologiczną. Interpre- starczającego do wystąpienia negacji tego zdarzenia, o które ,jedvrie
ozpatrywaniu wzajemnego chodziło. Przy tym, jeżeli to jedyne jest celena, z którego nie rnożna re-
, kiedy to techniczne po- zygnoreać, problem polega na znalezieniu skutecznych sposobów, dzięki
d określonego techniczne- którym człowiek mógłby nie tylko osiągać zamierzone efekty działania
opologicno psychologiczna technicznego, rezygnując z kontroli jakiegoś skutku niezamierzonego,
ej człowieka w sferze jego lecz także zachować swoiste wartości ludzkie,kontrolując możliwie
o przewidzenia. W skrócie wszystkie efekty zachowania technicznego,dzięki zaś automatyzacji
niekiedy przeciwskuteczne zupełnej - całokształt procesów wytwórczych. Chodzi o swoiste po-
 w sfere rechnologicznej. wiązanie elementów naukowej organizacji z psychologicznym i biolo-
chniczne jest nieopłacalne; gicznym punktem widzenia. dzie systemy nihilistyczne.
iterpretacja profilaktyczna, Model cybernetyczny
gania czynnika osobowego '
Biorąc pod uwagę przebiee ewolucji, ludzkość jest aglomeratem , spróbujmyopisać dzia-szeregu podukładów, zgrupowanych w dwa antagonistyczne zespoły:
oże wywołać skutek S lub ' tecbnologiczny i osobniczy. Działania obu tych zespołów są sprzęźone
' J. Zieleniewski, Organizacja zespołów ludzkich, wyd. III, Warszawa 1967,
wa t. II, 1949, s. 77.  s. 252-253.
Część 11. Symbioza czlowiek - technika
88 zwrotnie, ale trzeba przyjąć, że w sprzężeniu tym ujawnia się działanie
pevanego specyficznego mechanizmu. Oto dodatnie sprzężenia wywołująodchylenia w kierunku samowzmacniającej się kumulacji skutków po-stępu technicznego, które w przypadkach niekorzystnych wygasza ko-rekcja ujemnych sprzężeń - tj. sprzężeń osobniczych. Lecz korekcja tajest znacznie słabsza od opisanego sprzężenia dodatniego.Przy pewnym ujęciu jest to rzecz banalna - po prostu tylko innespojrzenie na znaną, klasyczną problematykę homeostazy, tylko ujawnie-
nie jakiegoś jej specy'ficznego aspektu. Jednakże banalność jest tu tylko
pozorem, ponieważ ten specyficzny stosunek między podukładami -technologicznym i osobniczym - każe twierdzić, że rów'nowaga układuezłowiek-technika jest możliwa jedynie wówczas, kiedy te ujemne,osobnicze sprzężenia spotkają się z wsparciem  zevrnątrz. Wsparcie to
okaże się niezbędne, aby dojść mogło do radykalnej zmiany kompro-misowej symbiozy czynnika technologicznego i osobniczego, którą euty-
fronika zakłada. Okazuje się też, że schemat sprzężenia zwrotnego w mo-
delu teoretycznym jest łatwy, prosty, niemal idealny, ale nieprawdziwy
tam, gdzie uczestnikiem jego zaczyna być czynnik biologiczny.Zanalizujemy na przykład fakt, że organizm dysponuje specjalnymmechanizmem regulującym przepływ krwi. Gdy spada ciśnienie krwiw tętnicy szyjnej, tuż przed jej wejściem do czaszki, znajdujący się tam
narząd zmysłów odbiera impuls wyzwalający odruchowo czynności za-pobiegające. Co prawda, w młodym, zdrowym organizmie funkcjeprzeciwdziałające wyrównują działanie zmienionego ciśnienia bez śladu,jednak wyrównanie to nie jest i nie może być całkowite. "Organizmyżywe, po reakcji na bodziec, nie zawsze wracają dokładnie do stanuwyjściowego. Fakt, że mechanizmy regulacyjne w każdym żywym ustrojustanowią to, co Cannon nazwał mądrością organizmu, nie budzi wątpli-wości. Trzeba jednak pamiętać, że wyrazem tej mądrości jest nie utrzy-manie absolutnej stałości środowiska wewnętrznego, ale wybór w każdymprzypadku właściwej reakcji z kilku alternatywnych możliwości orga-nizmu. Nie zawsze poszczególne reakcje są wyborem najkorzystniej-szym, czego wynikiem jest choroba. Jednak i wówczas mechanizmyhomeostatyczne dążą do uzyskania z powrotem stanu wyjściowego lubprzynajmniej najbardziej do niego zbliżonego"1.
Gdy mówimy o specyfice funkcjonowania układu człowiek-technika,mówimy tylko tyle, że jest ona wynikiem nierówności sil obu partnerówukladu, pomimo że partner słabszy jest (a właściwie dlatego jest) w osta-
tecznym rachunku uprzywilejowany. Innymi słowy mówimy o takim 1 T. Dzierrykray-Rogalski, E. Promińska. Zdołności przystosowaweze człowie-
ka, Warszawa 1970, s. 104.
1. Zagadnienie skutków zachawań typu technicznego
i tym ujawnia się działanie pożądanym statusie osobnika ludzkiego, w którym ten byłby najbar-89
datnie sprzężenia wywołują dziej dynamicznie ustabilizowany i na wszelkie zakłócenia prowenieneji
się kumulacji skutków po- technologicznej maksymalnie odporny. iekorzystnych wygasza ko-
bniczych. Lecz korekcja ta
ia dodatniego.
na - po prostu tylko inne Euty-fronika jako rodzaj działalności naukowej
homeostazy, tylko ujawnie-
kże banalność jest tu tylko Przejście programowe jakie powoli zdaje się dokonywać od ideologii
;k między podukładami - "burzycieli maszym'' do
koncepcji profilaktyki, znamionuje istotne
dzić, że równowaga układu novum w reakcji człowieka na kontakty z techniką. Ideologia burzycieli
wezas, kiedy te ujemne, maszyn, stwierdzająca, że warto zachować nienaruszoną indywidualność
m z zelrnqtrz. W'sparcie to człowieka, choćby kosztem
ostatecznego sukcesu i potęgi Homo oeco-
adykalnej zmiany kompro- namicus - ustępuje coraz bardziej sensownej i konstruktywnej idei pro-
 i osobniczego, którą euty- filaktyki.
,przężenia zwrotnego w mo- Zastępując tę ideologię, eutyfronika rezygnuje z podstavrov ej krytyki
I idealny, ale nieprawdziwy mas.:yny, Ltsiluje natomiast przy }vrócić humartisty cznym vrartościom cen-
zynnik biologiczny. tralne miejsce w noyvm ukladzie. Innymi slowy, Hpromadza program
izm dysponuje specjalnym profilaktyczny ,r miejsce protestir przeciw nadmiernemir yvryższeniu ma-
Gdy spada ciśnienie krwi szyny oraz traktowaniu jej yraloróvc jako ostatecznych i absolutnych.
ezaszki, znajdujący się tam Sprzeciw jest zabiegiem taktycznym, psychoterapeutycznym względem
y odruchowo czynności za- tych, do których się go kieruje. Musi więc, jak wszystko w życiu, mieć
owym organizmie funkcje swoje obliczenie, swoją merytoryczną wagę. Protest, który jest sztuką
nionego ciśnienia bez śladu, dla sztuki, można, a nawet należy uprawiać, pod warunkiem jednak,
być całkowite. "Organizmy że się niczego po nim nie spodziewamy. Program profilaktyczny nie jest
rracają dokładnie do stanu taką sztuką dla sztuki, lecz jako rodzaj działalności naukowej próbuje
ne w każdym żywym ustroju ująć w ramy teoretyczne te wartości życiowe, historyczne i organiczne,
rganizmu, nie budzi wątpli- które zostały świadomie wyeliminowane zarówno z rozwaźań nauko-
tej mądrości jest nie utrzy- wych, jak i metod technicznych, biorąc w ten sposób w ochronę te
rznego, ale wybór w każdym potrzeby człowieka, których bezpośrednio nie zaspokaja maszvna.
atywnych możliwości orga- Sytuacja jest tutaj jednak taka, że sama eutyfronika opiera się na
;ą wyborem najkorzystniej- tych możliwościach, które już tkwią w procesie automatyzacji. Jak bo-
ak i wówczas mechanizmy wiem łatwo wykazać, automatyzacja potrzebuje pracowników, którzy
tem stanu wyjściowego lub potrafią myśleć o przedsiębiorstwie jako całości. Opierając się więc na
"1
tej tendencji, adekwatnej do wymogów automatyki, wspomniana pro-a układu człowiek-technika,filaktyka usiłuje elementy życia, zepchnięte na dalszy plan przez postęp
eróiności si1 obu partnerów techniczny, odtworzyć i odbudować. Nie potępia ona w ogóle techno-
aściwie dlatego jest) w osta- logii, ale tylko destrukcyjne skutki automatyzacji próbuje łagodzić,
ii słowy mówimy o takim poszukując paliatywów na słabości życia w warunkach przyspieszonego
tempa rozwoju techniki oraz osłabiając w miarę skutki wstrząsu wy-wołanego u człowieka nowym porządkiem technologicznym.Chodzi ności przystosowawcze człowie-zwłaszeza o skutki nieprzewidziane, powstające w sferze emocji ezło-
wieka. "Podczas gdy sprawność maszyny daje się określić i przewidzieć, Czgść II. Svmbioa czlowiek - technika
90 ku wielkiemu naszemu rozczarowaniu, nie da się przewidzieć ani postę-
powania, ani wydajności pracy człowieka - kierownika maszyny. Jestto groźne memento dla rozwoju postępu technicznego"1.W memento tym uzyskujemy świadomość podwójną: że alterna-tywne przeciwieństwo maszyny - reprezentowane przezeń siły i ideały,stanowią niezbędny sl<ładnik nowej cywilizacji oraz, że siły te i ideały
stanowią również (lub stanowić powinny) bezpośrednie środki w rrazui zainteresowań w sferze nauki.
V'spólną platformą - nauka ogólna
Jeśli jest prawdą, że poszczególne elementy ściśle ludzkie, partycy,-pujące w układach omawianych przez dyscypliny, techniczne, dochodzą
do głosu tu i tam, w tym lub innym postulacie z zakresu tzw. humaniza-
cji, to pełną ich świadomość może nam dać tylko nauka ogólna, wystę-pująca przeciw jałowemu humanizmowi przeciwników nowoczesnej techniki tak samo, jak przeciw równie bezpłodnej standaryzacji "techno-
kratów". Zajmująca się ex professo tymi zagadnieniami nauka ogólna mogłaby się pokusić o znalezienie właściwych proporcji udziału czyn-nika osobowego i technicznego we współezesnym postępie wiedzy i prak-
tvki.
Przypomnijmy wołanie "o naukę o człowieku" u R. Richty, pro-pozycje zespolenia nauk o człowieku od biologii do estetyki - J. Hux-
leya, G. Friedmanna i innych.
,,Oczywiste jest - pisze R. Richta - że wraz z rewolucją naukowo--techniczną rozwój społeczeństwa dochodzi bezpośrednio do punktu, w którym staje się sam nadal teoretycznie nieuchwytny, jeżeli nie oprze
się na kompleksowym, naukowym poglądzie na człowieka i jego rozwój. Im więcej istnieje wiadomości z zakresu przyrody i techniki, tym bar-
dziej potrzebna jest znajomość człowieka. Do tego jednak nie jest przy-
gotowany dotychczasowy system nauk"2. Wymieniając następnie pro-blemy, które wymagają rozwiązania, R. Richta pisze: "Rozwiązanie tych zagadnień wy'maga niewątpliwie wielkiego rozszerzenia wiedzy o człowieku i ukonstytuowania całego systemu nauk o ezłowieku. Znaczna większość zagadnień musi przy tym być przedmiotem specjal-nego badania antropologicznego (przy współpracy socjologii, ekonomii,
psychologii, pedagogiki, historiografii, estetyki, etnografii, antropologii
przyrodniczej, biologii, fizjologii, nauk medycznych,
technologii ogól-
1 J. Ch. Cooper, The Crisis in Human Relations, Business Horion 1958, p. 31.
2 R. Richta, Cywilizacja na rozdrożu, cyt. wyd., s. 239.
I. Zagadnienie skutków zachowań typu technicznego
przewidzieć ani postę- nej itd.), do którego filozofia będzie przystępować jako do doświadcze-91
rownika maszyny. Jest nia wymagającego określonej podstawy ontologicznej"1,
iego"1. Niezależnie jednak od tego, jakie przybierze kształty przyszła syn-
podwójną: że alterna- teza nauk o człowieku tam, gdzie społeczne sukcesy w przekształcaniu
e przezeń siły i ideały, świata zależą od subiektywnego wkładu indywidualności ludzkiej, krv-
>raz, że siły te i ideały terium poszukiwania proporcji - zarówno gdy idziv o postęp w iedzy
średnie środki wyrazu czy organizacji form źycia społecznego - musi być pojęie homeostazy.
Oto świat został zjednoczony przez radio i teletransmisję, a jednocześnie
jakby zdepersonalizowany za pośrednictwem techniki i poddany wszech-
stronnej presji z jej strony. Dla zachowania w nim równowagi czło-wiekowi potrzebna jest porcja osobistych,intymnych przeżyć, nie-zbędnych we wszystkich zagadnieniach humanistycznych, przy przeka-
ściśle ludzkie, partycy- zywaniu wiarygodnych wiadomości, tworzeniu sztukiJi pasjonującej li-
y techniczne, dochodzą teratury, przy tworzeniu nowej techniki. zakresu tzw. humaniza-
o nauka ogólna, wystę-
iwników nowoczesnej Automatyzacja nie zwalnia ezłowieka z wszelkich prac
j standaryzacji "techno-
nieniami nauka ogólna Należy pamiętać o fałszywości poglądu, jakoby automatyzacja do-
proporcji udziału czyn- prowadzała do coraz większego
podporządkowania człowieka maszynie.
postępie wiedzy i prak- "Opanowanie przez automat coraz większego zakresu ezynności nie
oznacza hegemonii maszyn w procesach produkcji i zarządzania. Sy-ku" u R. Richty, pro-tuacja staje się wręcz odwrotna. To człowiek oswobadza się z krępują-
i do estetyki - J. Hux- cego go współdziałania z maszyną, którą musi kierować przy pomocy
swoich zmysłów, umysłu i mięśni"z. W pewnym jednak sensie musi on z z rewolucją naukowo-podporządkować się wymaganiom, które ona stawia. Zależność wza-
zpośrednio do punktu, jemna elementów układu ezłowiek-technika wydaje się bowiem świad-
hwytny, jeżeli nie oprze ezyć, że vrspólpraca clowieka z maszyrtą bęl.:ie koniec.-no.ścic permanent-
człowieka i jego rozwój. ną. Można wprawdzie ustalić iiczbę kryteriów, stosownie do których
>dy i techniki, tym bar- maszyna przewyższa człowieka, ale jest niemało i takich, które świadczą
go jednak nie jest przy- na korzyść dvstechnologii. Dzieje się to zwłaszeza w tych przypadkach,
aieniając następnie pro- gdy, zachowanie się człowieka przy rozumnym podejmowaniu decyzji nie
ta pisze: "Rozwiązanie może być skopiowane przez maszynę, ponieważ w działalności czło-
ao rozszerzenia wiedzy wieka pojawiają się pewne cechy, które nie dają się ująć w programie
nu nauk o ezłowieku. działania elektronicznych automatów. ć przedmiotem specjal-Tego typu specyfika problemówujawniła się w czasie czuwania
cy socjologii, ekonomii, jednego z amerykańskich punktów obserwacyjnych naGrenlandii3.
etnografii, antropologii Z elektronicznego ośrodka obliczeniowego dyżurni oficerowie otrzy,-
nych, technologii ogól- mali informację o masowym ataku rakietowym, na ekranach zaś urzą-
' Tamże, s. 239-240.
usiness Hori,-,on 1958, p. 31.   W. Spruch Człowiek i
automatyzacja, w'arszawa 1971, s. 160.
39. 3 Tamże, s. 165-166.
Czgść 11. Symbioza c.:lors iek - technika
92 dzeń radiolokacyjnych pojawiły się nierozpoznane obiekty. Mieli oni
jednak wątpliwości co do wiarygodności informacji, tak, iż na chwilę wstrzymano się od podania rozpoznania do właściwego ośrodka dyspo-zycyjnego. Była to chwila ludzkiego zastanowienia, nie mającego od-
powiednika w żadnym mechanizmie, ale ta chwila wystarczyła, by alarm
okazał się mylny - wywołał go przelot ptaków na dalekiej północy. Była to szczególna sytuacja, kiedy potrzebne było działanie dostoso-wane do szybko zmieniających się, niemożliwych do przewidzenia z góry warunków, w których automat nie może funkcjonować pra-widłowo. Automaty ustępują człowiekowi w elastyczności podejmowa-nia wy'boru w nie sformalizowanych zadaniach, natomiast
przewyższają
go w wykonywaniu operacji znormalizowanych.
Porównanie działania automatów z działaniem człowieka wystę-puje dość często w bogatej na ten temat literaturze.
Ilustracją może być schemat zestawienia, którego dokonał
P. M. Fittsl:
W czym człowiek przewyższa maszynę :
człowiek
Potrafi się właściwie zachować
w przypadku zdarzeń nieocze-
kiwanych.
2. Posiada duży zakres percep-
cji - potrafi nawet na podsta-
wie fragmentarycznych infor-
macji ustalić ich znaczenie i dać
na nie odpowiedź.
3. Potrafi w różny sposób wyko-
nać tę samą operację, co ma
znaczenie w wypadku, gdy ja-
kaś część układu przestanie
funkcjonować.
4. Posiada dużą plastyczność w
wykonywaniu pracy, łatwo i
szybko zmienia program ope-
racji: możliwa duża liczba pro-
gramów.
maszvna
l. Posiada ograniczone progra-
mowanie, stąd nie da się sto-
sować do wszelkich możliwych
zdarzeń.
2. Posiada bardzo ograniczony
zakres percepcji, programowa-
nie zaś jej jest skomplikowane
ze względu na różne sposoby
łączenia ze sobą elementów
sytuacj i.
3. Posiada ograniczoną liczbę wa-
riantów wykonania operacji,
toteż w przypadku, gdy część
maszyny ulegnie uszkodzeniu,
trzeba zwykle maszynę unie-
ruchomić.
4. Zmiana programów wymaga
kosztownych inwestycji i nie
jest zbyt łatwa.
' Schemat wg: P. M. Fitts, Human Engineering for an Effective Air-Navigation
and Traffic Control System, w'ashington 1951.
I. Zagadnienie skutków zachowań typu technicznego
>znane obiekty. Mieli oni W czym maszyna przewyższa człowieka: rmacji, tak, iż na chwilę
rłaściwego ośrodka dyspo- człowiek maszyna
wienia, nie mającego od- 1. Pojemność jego "kanału in- 1. Pojemność jej "kanału infor-
wila wystarczyła, by alarm formacyjnego" jest ograniczo-macji" jest prawie nieograni-
ców na dalekiej północy. na: istnieje górna granica licz- czona. e było działanie dostoso-by informacji w jednostce cza-żliwych do przewidzeniasu, którą potrafi przekazać.
może funkcjonować pra- 2. Wydajność jego pracy z cza- 2. Wydajność jej pracy maleje do-
elastyczności podejmowa- sem maleje wskutek zmęcze- piero po bardzo długim okre-
h, natomiast przewyższają nia, osłabienia uwagi itp. sie czasu. ch.
.łaniem człowieka wystę- 3. Dokonuje obliczeń raczej po- 3. Obliczenia dokonuje szybko
turze. wolnie i z dużą możliwością i bezbłędnie.
ienia, którego dokonał popełnienia błędów.
Przykładem większej sprawności i szybkości, a także bezbłędności yższa maszynę:działania maszyn, może być zastosowanie automatyzacji w magazyno-
maszyna waniu środków spożywczych firmy "Knorr-Nahrmittel AG"1. Wyko-
da ograniczone progra- rzystano zaledwie 1650 m2 dla zmagazynowania w 7000 palet tylu ma-
anie, stąd nie da się sto- teriałów ile mieści się w
niezautomatyzowanym magazynie o powierzch-
ć do wszelkich możliwych ni 20 300 m2. Tylko jeden komputer IBM-360-30 dokonuje w ciągu
:eń. 1,25 godz. wszystkich niezbędnych obliczeń, w wyniku czego zmniejszo-
da bardzo ograniczony no stan zatrudnienia o 80,ó. Najważniejsze jest jednak to, że każdy
;s percepcji, programowa- materiał można wydobyć w ciągu zaledwie 4 minut.
ś jej jest skomplikowane Niezależnie od wymienionych momentów przewagi maszyny nad
zględu na różne sposoby człowiekiem - człowiek będzie zapewne długo jeszeze (jeśli nie zawsze)
nia ze sobą elementów nieodzowny tam, gdzie chodzi o wytvcarzanie potnyslów. Proces ten jest
cji. bowiem heurystyczny; nie jest on kierowany przez reguły logiczne,
da ograniczoną liczbę wa- odznaczające się niezaw,odnością, lecz jest w wysokim stopniu intuicyjny,
iw wykonania operacji, kierowany przez wyczucie problemu i uchwycenie sytuacji problemo-
w przypadku, gdy część wej2. Co więcej, zdolności do wysuwania pomysłów są często u czło-
yny ulegnie uszkodzeniu, wieka ujemnie skorelowane ze zdolnością przeprowadzania rozumowań.
i zwykle maszynę unie- W szczególności proces wysuwania pomysłów jest kierowany przez
mić. specyficzne reguły heurystyczne, będące przeciwieństwem procesów al-
na programów wymaga gorytmicznych, przebiegających zgodnie z określonymi algorytmami: są
wnych inwestycji i nie to reguły, zasady, wskazówki, taktyki a nawet tricki czy intuicje, które
yt łatwa. regulują przebieg rozwiązywania problemów3. 93
r an Effective Air-Navi ation  ' B. Mangold Automatische Lagerhaus Industrielle Organisation 1971, No. 2.
g 2 J, Such Wstęp do metodologii ogólnej ,nauk Poznań 1969, s. 176. ' J. Kozielecki, Rozwiązywanie problemów ,Warszawa 1969.
Ceść 11. Symbioa czlowiek - technika
94 Z drugiej jednak strony, algorytmyl dają niezawodny przepis który
ustala, jaki skończony ciąg operacji należy kolejno wykonać, aby roz-
wiązać dowolne zadanie danej klasy. Sekwencja kroków jest tu bowiemściśle wyznaczona i każdy krok dokładnie opisany. Z punktu widzeniapraktycznego te właśnie algorytmy mogą ujawniać pewne braki: niezawsze podają rozwiązania optymalne, dla większości zadań zaś, jakiesformułowano dotąd, algorytmy nie są znane. Jest też kwestią, czywszystkie operacje poddają się algorytmicznemu opisowi. Wiadomo,że procesy twórczości nie mogą przebiegać według algorytmu, że wrazz odkrywaniem nowych algorytmów pewne problemy twórcze prze-kształcają się w zadania o nietwórczym, algorytmicznym charakterze.Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że również proces wytwarzaniasamych algorytmów ma przeważnie charakter heurystyczny.Problem ten jest chyba jednak bardziej skomplikowany; wydaje się,że dla dowolnego problemu można skonstruować niezawodny algorytm.Istnieją np. maszyny cybernetyczne, które dokonują "odkryć" w dzie-dzinie matematycznej (chociaż czynią to zgodnie z opracowanymiheurystykami). Można nawet przypuszczać, że wynajdzie się algorytmydla samego procesu twórczości, ale w każdym razie-w odniesieniu domaszyny-jedno jest pewne: człowiek musi stawiać hipotezy. Jakoczynnik aktywny i partner nierówny maszynie - cziowiek musi ponosić
pewne koszty, m.in. rzędu psychologicznego.
Szkodliwy wpływ braku kontaktów między ludźmi
Obecnie zbliżamy się dd punktu, poza którym dalsze utrzymywanie dziewiętnastowiecznego mitu mechanicznego partnerstwa techniki staje
się niemożliwe. Choćby dlatego, że zarówno działanie człowieka w gru-pie, jak i działanie grup zależą od kontaktów pomiędzy jednostką a gru-
pą, a więc od form yvmiany informacji, na które silny wpływ wywiera obecnie technika, zwłaszcza wówczas, gdy poszczególne jednostki roz-
dziela przestrzeń. Wprawdzie człowiek dąży do wymiany informacji w formie podobnej do bezpośredniego kontaktu, ale szybką reakcję roz-
mówcy mogą mu zabezpieczyć tylko środki telekomunikacyjne. "Geo-metryczna konfiguracja kolo lub twarzą w mar zastąpiona jest tu siecią
połączeń umożliwiających kontakt każdy z kadym. Zmienia się przv tym charakter reakcji psychicznej. Rozmawiając ze sobą
bezpośrednio,
I iazwa pochodzi od imienia (zlatynizowanego) arabskiego matematyka z IX
wieku Al-Chwarizmiego. Ścisłe znaczenie nadali algorytmowi matematycy naszego
stulecia, czyniąc zeń jeden z podstawowych terminów stosowanych przez tzw. kon-
struktvwizm.
1. Zagadnienie skutków zachowań typu technicznego
wodny przepis, który nikt nie pozwoli sobie np. na to, aby stać do siebie bokiem lub tyłem,95
io wykonać, aby roz- Przy rozmowie telefonicznej ustawieniesię partnerów nie gra roli.
roków jest tu bowiem Jednostka, która kontaktuje się z człon.kami swojej grupy na odległość,
y. Z punktu widzenia nie ma do czynienia z osobowością grupową, lecz zawsze tylka kolejno
iać pewne braki: nie z pojedynczym osobnikiem"1.
zości zadań zaś, jakie Istnieje co prawda możliwość telekonferencji, ale nie gwarantuje ona
Jest też kwestią, czy pewnych reakcji, wynikających z poczucia bliskości fizycznej innych
i opisow'i. Wiadomo, osób. Nie występuje wówczas podatność na sugestię, zacierają się takie
ig algorytmu, że wraz odczucia, jak bliskość i obcość, zmniejszają się przy tym bariery spo-
blemy twórcze prze- lecne. Poczucie więzi wzmacnia się dopiero wskutek świadomości,
micznvm charakterze. że możliwy jest natychmiastowy kontakt osobisty, niekiedy dla wyjaśnie-
ż proces wytwarzania nia drobnych szczegółów, kiedy to kontakt osobisty wszystkich człon-
rystyczny. ków grupy by'łby zbyteczny. Problemy tego rodzaju występują zresztą
likowany; wydaje się, nie tylko w sferze jednostkowych kontaktówktórych środki łączności
niezawodny algorytm. stanowią niejako przedłużenie, ale także w sferze kontaktów w grupie
mją "odkryć" w dzie- pracowniczej. Przy czym nie jest to zagadnienie abstrakcyjne, skoro
lnie z opracowanymi cechą charakterystyczną nowoczesnej, zautomatyzowanej fabryki jest to,
ynajdzie się algorytmy że pracuje ona prawie bez ludzi: robotnik staje się funkcjonariuszem
:ie - w odniesieniu do urzędującym samotnie przy pulpicie z aparaturą. Pojawiły się nawet
;awiać hipotezy. Jako konsekwencje związkowe tego stanu rzeczy: jeden z angielskich związków
cziowiek mcsi ponosić zawodowych zażądał dodatku do płacy takiego robotnika ze względu
na jego osamotnienie.
Mając to na względzie R. Richta pisze: "Z jednej strony' nadal od-działywa stłoczenie masy pracujących pod jednym dachem wielkich wy-twórni, biur i sklepów, a zarazem występuje przesycenie więziami for-
malnymi. Stąd bierze się ucieczka do sfery prywatnej, do kręgu ro-dzinnego, do czego wyraźnie doprowadził rozwój cy'wilizacji przemysło-
n dalsze utrzymywanie wej. Napięcie między powszechnością w sferze pracy i kontaktów ze-
tnerstwa techniki staje wnętrznych a ciepłem i intymnością w sferze przyjażni i życia rodzinnego
.łanie człowieka w gru- jest tymczasem zbyt wielkie, aby jedno mogło skompensować drugie,
niędzy jednostką a gru- i ucieczka do intymności życia emocjonalnego bywa - także ze evzględu
e silny wpływ wywiera na jego własne ograniczenia - daremna.W przeciwieństwie do tego,
;zególne jednostki roz- z drugiej strony występuje wzrastające osamotnienie ezłowieka w całko-
o wymiany informacji wicie zmechanizow'anych halach, przy pulpitach sterowniczych, które
ale szybką reakcję roz- tak dalece absorbuje osobowość ludzką, że domaga się nawet szczegól-
komunikacyjne. "Geo- nego rodzaju wynagrodzeń (płaca za osamotnienie) i w przyszłości wy-
astąpiona jest tu siecią woła z niebywałą ostrością nowe wymagania dotyczące zapewnienia
yrn. Zmienia się przy bliskości innych ludzi"2.
ze sobą bezpośrednio,
bskiego matematyka z IX
nowi matematycy naszego
sowanych przez tzw. kon- ' E. Kowalczyk, Łączność i jej funkcje społeczne, Warszawa 1971, s. 69.
2 R. Richta, Cywilizacja na rozdrożu, Warszawa 1971, s. 191. Część 11. Symbioa czlowiek - technika
96 Istotnie, w' fabrykach zautomatyzowanych spora część robotnikówodczuwa trudności we wzajemnym bezpośrednim porozumiewaniu sięwobec oddalenia przestrzennego i odizolowania od reszty pracowników.
Znaleziono nawet we w'łasnych ramach pewne paliatywy na wspomnia-ną bolączkę. Oto robotnicy nauczyli się wykorzystywać dla prywatnychpogawędek system komunikacyjny, który był przewidziany w zasadzietylko dla celów służbowych. Zresztą na te pogawędki jest i tak nie-vviele czasu wobec szybkiego tempa pracy oraz wobec koniecznościnieustannego skupienia uwagi na jej przebiegul.
Idzie jednak o to, w jaki sposób będzie się rozumieć samo pojęcieautomatyzacji w praktyce. Empiryczny podkład dla wyjaśnienia tegoproblemu dają badania przeprowadzone w fabryce silników samocho-dowych w Detroit2, gdzie próbowano dokonać oceny zmian zachodzą-cych wśród robotników w związku z przejściem do pracy bardziej zauto-matyzowanej.
W pierwszym etapie robotnicy obsługiwali maszyny ustawionewzdłuż linii obróbczej i oddalone od siebie przeciętnie o 3,5 m. Szybkość,
z jaką posuwała się taśma transportowa, wywierała oczywiście wpływna tempo pracy robotników, ale mimo to mieli oni jeszcze możnośćregulowania tego tempa tak, by' mieć ezas na wymianę zdań. W drugimetapie badań, w 195 r., cały cykl produkcyjny uległ automatyzacjii pojawiła się nowa sytuacja. Robotnik nie potrzebuje już zdejmowaćobrabianych przedmiotów z taśmy i następnie kierować ich dalej ;teraz przedmioty nie schodzą z taśmy, lecz są przekazywane automa-ty'cznie od stanowiska do maszyny, zaś rola robotnika ogranicza się do
naciśnięcia guzika i spowodowania zmiany co pewien czas zawartychw maszynie narzędzi. Ale w tym celu robotnik musi ciągle zwracaćbacznie uwagę, czy na tablicy zjawił się już odpowiedni sygnał.Chodzi tutaj o psychologiczny fakt odczuwania nacisku zewnętrzne-go przymusu. Nowy typ pracy stwarza nową sytuację - całkowite pod-porządkowanie się robotnika rytmowi taśmy'. Przeciętna odległość mię-dzy poszczególnymi maszynami wzrosła do siedmiu metrów, przy czymwydatnie powiększył się hałas, ograniczyły się natomiast wzajemne kon-takty między robotnikami i zmalał udział prac wymagających współ-działania zespołu. Podkreśliło to samotniczy charakter zajęć w nowychwarunkach technologicznych. Samotność w pracy staje się przyczynąbłędów i na ogół człowiek słabo wytrzymuje jej napór. W przeciwień-stwie do tego, np. maszyna cyfrowa może pracować samotnie, przy czym
1 T. M. Newcomb, Varieties of Interpersonal Attraction, w: D. C. CarW right
i A. Zander Group Dynamics, Evanston 1960.
z Wiliam A. Faunce, The Automobile Industry, A Case Study in Automation,
w: H. B. Jacobson i J. C. Roucek, Automation and Society, New York 1959, p . 44-53
I, Zagadnior:ie skutków zachokań rypu technieznego
h spora część robotników pracuje nieomal bezbłędnie, przepuszezając systematycznie słowa przez97
dnim porozumiewaniu się układy testujące, które zwiększają niezawodność pracy całej maszyny.
iia od reszty pracowników. Reasumując powyższe wyody dochodzimy do wniosku, że istnieje
ie paliatywy na wspomnia- pod tym względem swoista icy.sość maszyny, chociaż zawdzięcza ją
rzystywać dla prywatnych ona współpracy z człowiekiem. Maszyna sy'gnalizuje nieodzowność tej
,ł przewidziany w zasadzie współpracy (interweneji), gdy pojawi się w niej błąd, i ta właśnie wy-
pogawędki jest i tak nie- rywkowość współdziałania stanowi o dużym psychicznym obciążeniu
oraz wobec konieczności pracownika. Układy sprawdzające, w których uczestniczy ezłowiek za-
wodzą po pewnym czasie, nie wy'starczają w pewny'ch sytuacjach, są ob-
się rozumieć samo pojęcie ciążone subiektywnie w pewnych zespołach ludzi. Inaczej jest jednak
kład dla w,vjaśnienia tego w mechanizmie działania układów testujących maszyny. Zadaniem tych
fabryce silników samocho- układów' jest określenie, czy liczba bitów w danym słowie jest parzysta,
tać oceny zmian zachodzą- czy też nie. Jeżeli jest parzysta, tzn. że popełniono gdzieś błąd i wtedy
;m do pracy bardziej zauto- sygnał parzystej liczby jedynek w słowie ostrzega operatora zapaleniem
się lampki na pulpicie.
,iwali maszyny ustawione Nie ulega wątpliwości, że w tej sytuacji operator musi ciągle ocze-
zeciętnie o 3,5 m. Szybkość, kiwać sygnałów - i oczekiwanie to, w powiązaniu z ciężarem odpo-
ywierała oczywiście wpływ wiedzialności za prawidłowy przebieg funkcjonowania urządzeń, stano-
mieli oni jeszcze możność wi główny ciężar jego pracy. t wymianę zdań. W drugimTe i tym podobne zagadnienia nie mają jeszeze swojej miarodajnej
kcyjny uległ automatyzacji terminologii i każde ich ujęcie skazuje naszą refleksję na własne od-
potrzebuje już zdejmować czucia i potoczne sądy. .
ępnie kierować ich dalej ;
są przekazywane automa-
robotnika ogranicza się do
co pewien czas zawartych '
otnik musi ciągle zwracać
odpowiedni sygnał.
uwania nacisku zewnętrzne-
1 sytuację - całkowite pod-
y. Przeciętna odległość mię-
siedmiu metrów, przy czym
ię natomiast wzajemne kon-
prac wymagających w,spół-
 charakter zajęć w nowych
' pracy staje się przyczyną
e jej napór. VV przeciwień-
icować samotnie, przy czym
ttraction, w: D. C. Cartwright
A Case Study in Automation,
:iety, New York 1959, p . 44-53
7 Technika a środowisko psychiczne
O pewnych trudnościach
w formułowaniu pojęć eutyfroniki
;wnych trudnościach
iiu pojęć eutyfroniki
Problemy przejściowe
O pewnych trudnościach w formułowaniu pojęć eutyfroniki
Myślę, że problematyka filozoficznej refleksji nad techniką i techno-
logią jest dostatecznie bogata, by zarówno samym technikom, jak i filo-
zofom zajmującym się humanistycznymi problemami techniki dostar-czyć inspiracji badawczych, objętych proponowaną wspólną nazwą eutyfroniki; ale jednocześnie nie da się pomniejszyć faktu, że dyscyplina
taka nie należy do rozwiniętych. Toteż jeśliby mówić o niej na zapas jako o wiedzy, należałoby zaliczyć ją do takich dyscyplin, które nie dysponują zasobem twierdzeń uznawanych przez ogół specjalistów. Z tego punktu widzenia, już przy pierwszych próbach scalenia tego ro-
dzaju wiedzy ze szczątkowych wypowiedzi uczonych daje się zauważyć, że wystąpić w niej musi pewien rodzaj problematyki i metod, które zazwyczaj pełnią funkcję przejściową, tj. zanikają, gdy dana nauka osiągnie wyższy stopień zaawansowania.
Zapewne, w początkującej wiedzy wiele miejsca musi się poświęcić zagadnieniom definicji, określeniom precyzującym przedmiot badań, problemom stosunku do innych dyscyplin, rozważaniom metodolo-gicznym mającym zastąpić dotychczasowe intuicyjne uchwycenie pro-blemu, jak również zjawiskom niezwykłym dla tej dziedziny. Można więc, biorąc pod uwagę te prawidłowości, stwierdzić, że i w eutyfronice wystąpią tendencje do przedstawiania różnych poglądów na zagadnie-nia czasem historycznie odległe, np. poglądów na sytuację człowieka w warunkach pierwszej rewolucji przemysłowej oraz w warunkach Cześć 11. Svmbioza ez?owiek - technika
100 współczesnej rew,olucji naukowo-technicznej. Wystąpią w niej zapewne
również tendeneje do globalnego przyjmowania lub odrzucania uprze-
dnio sformułowanych poglądów na zagadnienia bliskie lub zbliżone,np. przyjmowanie w całości tezy, że clomiek je.st miarr msrstkicJr
rzecy - ze wszystkimi konsekwencjami tego poglądu, i odrzucaniew całości twierdzenia, iż maszyna może prześcignąć człowieka w pew-nych decydujących momentach celowego (tj. technologicznego) dzia-łania.
Siłą rzeczy eut.yfronikę jako naukę w początkującym stadium jej rozwoju cechować będzie brak ustalonych explicite lub mileząco przyj-
mowanych kryteriów uznaw,ania twierdzeń, np. brak ściśle sprecyzo-wanych kryteriów oceny wystąpienia ujemnych zjawisk towarzyszących rozwojowiy cywilizacji, przv jednoczesnym dezyderacie
przeciwdziała-
nia tym zjawiskom. Towarzyszyć temu musi zapew ne używanie argu-mentów uniwersalnych przy krytyce poglądów, które chce się odrzucić, co jest zrozumiałe z powodu braku dostatecznej precvzacji argumentów
moęących bvć uznanymi za specyficzne. W'reszcie należałoby w wmienić tendencję do przewidywania faktów i traktow ania samego przew idywa-
nia jako podstawy nowej dyscypliny: chodzi - rzecz jasna - o prze-
widywanie ujemnych zjawisk mogących wystąpić w miarę rozwoju cywilizacji.
Naszkicowany tu punkt widzenia ujawniłby w  ten sposób swój teoretyczny rodowód - obecna jest w nim świadomość, że pewne tezy ,magają sprawdzenia na dostatecznie dużym materiale. Dopóki to więc nie nastąpi, szereg tez będzie miało jeszeze charakter na wpół intuicyjny. Eutyfronika jako nauka o skutkach cywilizacji, w ykazywać
będzie zrozumiałe dążenie nauki słabo zaawansowanej do przyspiesze-nia swego rozwoju przez skierowanie uwagi na typ problemów wystę-pujących w naukach rozwiniętych. Wynika ta z faktu, że rozwój no-wych nauk ma szanse o tyle, o ile mają one charakter
kompleksowy, co
pozwala im czerpać soki źywotne z metod nauk macierzystych, do któ-rych odnoszą swoją proweniencję. Stąd też zapewne uzyskiwanie świa-domości metodologicznej w takiej nauce przychodzi znacznie później od uświadomienia merytorycznych potrzeb; uzasadniony wydaje się w niej postulat, aby najpierw zajmować się rzeczami, a potem analizo-
wać pojęcia.
Na co jednak warto od razu zwrócić uwagę, to na pewne minimurra samorefleksji metodo7ogicnej już w tej fazie rozważań. Nie można przeskoczyć stadium początkowego przy zupełnym nie dostrzeganiu problemów teoretycznych, metanaukowych; w pewnym przynajmniej zakresie trzeba się z nimi uporać od razu, jako że przynajmniej częścio-
wa konceptualizacja już w tym stadium oraz zyskiwanie świadomości2. Problenry przejściowe
pią w niej zapewne metodologicznej pozw-ala na skoncentrowanie się na ważnych proble-101
odrzucania uprze- mach i ich rozwiązywaniu. Na gruncie eutyfroniki uświadomienie to
pozwala wypunktować problemy, które nie zostały objęte programem liskie lub,tśbv tkichistniejących już nauk pokrewnych, takich jak ergonomia, naukowa or-
t miar ganizacja pracy itd.
lądu, i odr cpane p będą to głównie trzy problemy: 1) konieczność symbiozy czło-
; człowieka wieka z maszywą, ?) status supremacji pewnych właściwości maszyn nad
nologicznego) dzia- człowiekiem i w-ynikające stąd zachwianie równow,agi układu człowiek-
ujący'm stadium jej -maszyna, 3) postulat ochrony czynnika ludzkiego(osobniczego) dla
przywrócenia i zachowania stabilności układu.
lub milcząco przyj- Tak skonstruowany - cokolwiek sztucznie i z tendencją do rady-
vak ściśle spreącyzo- kalizacji - model problemowy eutyfroniki nadaje się do konceptuali-
visk towarzysz cych zacji w oparciu o pewne elementy teorii układów,, z których interesuj2
acie przeciwdziata- ęp ją
vne używanie argu- nas nast u ce kombinacje:
e chce się odrzucić, a) maszyna-maszyna,
cyzacji argumentów b) człowiek-maszyna,
iależałoby wymienić c) człowiek-człow,iek.
amego przewidywa- Z kolei, moglibyśmy mówić wprost o układach: ecz jasna - o prze-
w miarę rozwoju a) technicznych,
b) ludzko-technicznych,
w ten sposób swój c) społecznych.
ność, że pewne tezy Systematyka układów jest rzeczą ogólnej teorii układówr i nie bę-
ateriale. Dopóki to dziemy jej w caiej rozciągłości prezentowali. Interesuje nas tu głównie
charakter na wpół układ człowiek-maszyna, który w nowoczesnej organizacji stanowisk
wilizacji, wykazy,wać roboczych ma decy,dujące znaczenie. Przypomnijmy, że przed Drugą
anej do przyspiesze- Wojną Światową produkowano maszyny i urządzenia zakładając,
p problemów wystę- iż łatwo będzie przeszkolić pracowników zdolny'ch do ich obsługi, gdy
aktu, że rozwój no- tymezasem dalsze doświadczenia - szczególnie w zakresie obsługi urzą-
ter kompleksowy, co dzeń elektronicznych - wykazały, że czynnik ludzki potinien być
cierzysty,ch, do któ- uwglgdniony ju.: tr stadium
konstruotania urącleń, na ile tylko to
ie uzyskiwanie świa- jest możliwe.
dzi znacznie później Ten ostatni pogląd przechodzi przez trzy etapy: adniony wydajesię1) prystosovranie maszyn do clovcieka - konstrukcjaułatwiająca
ni, a potem analizo- obsługę i kontrolę pracy oraz zapewniająca harmonijne kształty ma-
sryn, ich estety,czny wygląd w pomieszczeniach itd. ; p 2) badanie pracy2 - działanie określające najwłaściwsze metody pra-> na ewne minimumcy zmniejszające zuży'cie energii i zmęczenie; zważań. Nie można
rm nie dostrzeganiu
wnym przynajmniej
przynajmniej częścio- ź H. Gren:ewki, M. Kcrrpisty. Cyternetyka z lotu ptaka. w'arszaHa 1963.
klwariie świadomośCl Ezćar;e przcy, Frzcćrrcwa B. Mirc, wyd. 1I, w'arszawa 1967.
Część 11. Sy'fnbioza czlowiek-technika
102 3) badania ergortomiczriel - wykorzystanie badań zależności (sto-
sunków) między człowiekiem a maszyną dla przystosowania maszyns,i warunków pracy do możliwości psychofizycznych człowieka.Pełniejszą i zarazem ogólniejszą analizę układu człowiek-maszynauzyskuje się z analizy poniźszego schematu blokowego, który objaśniafunkcje informacji i sterowania, a nawet pewne sprzęźenie zwrotnecha-
rakteryzujące powiązanie układu (rys. 3).
Warunk otoczenio
Cświetlenre Halas rempera- Pramienib-
drgania tura Wrgotnoś wanie
S R CzTowiek  - Uwaga
Maszyna   T ---
Czlowiek t PamrQć
St E Cztomek -- - -- - - - - - --- Stress
Past wa  rzg Rgt i t po P  er 
rac rac w rac
Objaśnienie:
Warunki pracg
 Urzqdzenr'a Ąeceptory
sygna(izujgce
St. Urzgdzenia Q Efektory
sferujqce
Rys. 3. Funkejonowanie układu człowiek-maszyna
Schemat ten przedstawia maszynę z urządzeniami sygnalizującymi i sterującymi oraz człowieka z odbieraniem sygnałów przez receptory, przetwarzaniem informacji w centralnym układzie nerwowym i przeka-
zywaniem decyzji przez efektory urządzeniom sterującym maszyny. Jak to zostało zaznaczone, pracownik uzyskuje informacje dodatkowe
z zewnątrz (np. instrukcje), wykorzystując przy tym swoje doświadcze-
nie (pamięć) i powodując się stanami emocjonalnymi (stressy) oraz wpływami otoczenia (oświetlenie, hałas, itd.). Sprzężenie zwrotne mię-dzy maszyną a ezłowiekiem przebiega w'ięc na drodze : urządzenie sygnalizacyjne-receptor-centralny układ
nerwowy-efektor-urządzenie ste-
rujące, lub w skrócie: receptor-urządzenie sterujące.
1 J. Bańka, Narodziny filozofii nauki o pracy w Polsce, Studium o ergonomii
humanisty'cznej Wojciecha Jasirzębowskiego, Warszawa 1970. 2. Problemy przejściowe
dań zależności (sto-
ystosowania maszyny'
ch człowieka.
du człowiek-maszyna
wego, który objaśnia
rzężenie zwrotne cha-
Wilgotność pramienro-
wanre
Uwaga
---- Stress
Przerwy
w pracy
nki pracy
-maszyna
eniami sygnalizującymi
nałów przez receptory,
ie nerwowym i przeka-
i sterującym maszyny.
informacje dodatkowe
tym swoje doświadcze-
nalnymi (stressy) oraz
przężenie zwrotne mię-
aa drodze: urządzenie
-efektor-urządzenie ste-
tjące.
R% schemacie tym stany emocjonalne (stressy) mogą być traktowane 103
jako pewna niewiadoma,, od której zależy częstokroć przewidywanie funkcjonowania układu.
Główną barierę trudności stanowi tu jakość. Ona też stawia człowie-ka w centrum zainteresowań wszelkiej możliwej profilaktyki. Jak to bowiem zgodnie podkreślają liczni autorzy, "niezwykle ważne dla utrzy-
mania humanistycznych właściwości życia człowieka jest ukształtowa-nie takiego środowiska, w którym możliwe będzie zaspokojenie pragnie-
nia spokoju, życia osobistego i niezależności, inicjatywy i otwartej
przestrzeni. Zadośćuczynienie tym potrzebom będzie utrudnione na długo przed krytycznym niedostatkiem materiałów i źródeł energii, które podtrzymują czynność mechanizmów ciała ludzkiego i rozwój przemysłu" 1.
' R. Dubos, Człowiek, środowisko, adaptac,ja, Warszawa 1970, s. 339.
lsce, Studium o ergonomii
970.
3
Niektóre źródła kryzysu cywilizacji
i propozycje terapii.
Powierzchowny charakter antynomii
między postępem techniki a formułą humanizmu.
Rozmiary dyskusji
między Postępem i Trwogą.
Rewolucja naukowo-techniczna
a możliwości w dziedzinie kultury masowej.
Trudności - nieproporcjonalnie szybkie tempo
przemian cywilizacyjnych
w stosunku do możliwości człowieka.
Człowiek - c n '
e trum zamteresowan eutyfron
zysu cywilizacji
Niektóre źródla kryzysu cywilizacji i propozycje terapii pozycje terapii.
.kter antynomii Analizując dorobek współczesnych nauk technicznych sądzę, że moż-
na przyjąć, iż obowiązuje w nich następująca zasada pragmatyczna: łą humanizmu.rozumienie miejsca człowieka w świecie silnie rozwiniętej cywilizacji
miary dyskusji technicznej wymaga uznania każdej działalności naukowo-badawczej,
która może stanowić naukową podstawę lub uzasadnienie wszelkiej pem i TrWOgą.twórczości czy działalności techniczneja dzialalność nie.:bgdną dIa
2ycia czlowieka.
owo-techniczna Warto zwrócić uwagę, że zasada ta wyjaśnia, dlaczego w wielu
ltury maSOWej. dzlałach nauk, takich jak mechanika, automatyka, termodynamika itd.,
nastąpił tak duży rozwój, że przybrały one w całości charakter podsta-szybkie tempowowych nauk technicznych. Nie widzi się przecież potrzeby uzasadnia-
ywilizacyjnych nia ich rozwoju, a co najwyżej zwraca się uwagę, że dalsze doskonalenie
oraz tworzenie nowych technicznych rozwiązań wymaga szerokich OŚCI CZIOWIeka.podstaw naukowychl. Równocześnie widocznym się staje, że przeobra-
ają się same systemy i układy techniczne, co oznacza - zdaniemJ. Mieleszczenki2 - że nastąpiło wiele takich zjawisk, jak: wykorzysta-
nie w technice całkowicie nowych materiałów i wydatna poprawa 1 F. Misztal, Charakterystyka stanu nauk technicznych, :'auka Polska nr 2,
1964.
i J. Mieleszczenko Charakter i specyfika rewolucji
naukowo-technicznej w: Za-
grxlnienia rewolucji naukowo-technicznej, Zeszyty Dokum. PAP, Warszawa 1969, s. 6.
I Cęść 11. Symbioa clomiek - teclmika
i.
I
106 właściwości materiałów tradycyjnych, wykorzystanie nowych źródełenergii, procesów i form ruchu materii (np. energii atomowej), gwałto-
wne zwiększenie wymogów dokładności pracy układów technicznych,jakościowe zmiany w elementach i strukturze układów technicznych.zasadnicza zmiana funkcji techniki (technice przekazuje się dziś funkcje
działalności intelektualnej), wydatne zwiększenie wymagań niezawod-ności pracy układów technicznych itd.
Dla obserwatora z boku natomiast staje się widoczne, że czysto jtechniczne momenty bynajmniej nie wyczerpują wszystkich zmian jakoś-
ciowy'ch, które zachodzą obecnie w świecie cywilizacji i są interpreto-
i wane jako rodzaj antynomii. Zwłaszcza, jeśli idzie o prognozy przemian
' osobowości człowieka pod wpływem rewolucji naukowo-technicznej,trzeba uznać ich rangę już dla obecnej działalności profilaktycznej, 'a więc dla rozwiązywania trudności możliwych do przezwyciężenia bezoczekiwania na nowe możliwości. Mamy na myśli przewidywanie pew-'nych procesów masowych, które "dają odpowiedzi jutrzejsze na dzi-siejsze zagadnienia", w szczególności zaś możliwości prognoz indy-widualnych, jednostkowych.
i Pasjonujące jest to zagadnienie. Zarazem przez włączenie pojęcia josobowości zarysowuje się jego kontrowersyjny charakter. Wskazująnato nader szczegółowe rozważania przyszłych perspektyw przez"Komisję Roku 2000"1.
Trzeba powiedzieć, że mistyka tysiąca lat zrodziła kiedyś wiaręw nadejście wielkich przełomów, którą nazwano chiliazmem (od gr. ichilioi - tysiąc). Dzisiaj, wolni od magii i mistyki, (ale przecież nie od
; marzeń), kierujemy się faktami i wybiegamy w przyszłość tylko po to,żeby programować przyszłe kierunki badań i określić alternatywy.Pamiętać bowiem musimy o tym, że 3;'4 współcześnie żyjących ludzi I
doczeka roku 2000, że dzieli nas od tej daty niecałe 30 lat, że w ciągu
następnej tercji naszego wieku będziemy świadkami wielkich postępów , !biomedycyny, nauki o komputerach (informatyki) oraz opracowania
wielu możliwości przeobrażeń przyrody i biologicznego otoczenia czło-wieka, a także samej osobowości człowieka.
Czy dostęp do tego rodzaju umiejętności, a - zwłaszcza - dośrodków niezbędnych do jej stosowania, może nie być reglamentowa-ny; skoro zaś ma się go kontrolować, to według jakich kryterióc i jakim
sposobem? Są to zagadnienia, na które ludzkość będzie szukała w naj-bliższej przyszłości odpowiedzi.
Żeby zorientować się w podłożu zagrożenia od tej strony idącego,a więc uwarunkowanego przez moc zakumulowaną na zewnątrz swego 1 Zob. pozycję wydawniczą tego Komitetu pt. Perspektywiczny model konsump-
cji, Komitet Badań i Prognoz "Polska 2000",
Wrocław-Warszawa-Kraków 1970.
3. Clowiek - centrun2 zainteresowań eutyfroniki
tanie nowych źródeł dyspozytora, wystarczy przyoczyć ow ,e warianty możliwości zmiany107
 osobowości, które rozpatruje Gardner C. Quartonl, choć zapewne nie
,ii atomowej , gwałto-
kładów technicznych, są to warianty wszystkie możliwe. Oto one: kładów technicznych,-zmiana genów, powodującamodyfikację osobowości, nie ma
kazuje się dziś funkcje szans stać się ważnym problemem ok. 2000 r. ; wymagań niezawod-- selekcja genów przez kontrolowany dobór płciowy (nie wydaje
się to prawdopodobne w ciągu najbliższych 25 lat);
; widoczne, że czysto -wlyw wychowania we wczesnym okresie życia; szystkich zmian jakoś-- użycie lekarstw i hormonów u rozwijającego się dziecka;
lizacji i są interpreto- - użycie lekarstw dla leczenia lub kierowania dewiantami ;
; o prognozy przemian -użycie lekarstw przez "przeciętnych ludzi; naukowo-technicznej,-interweneja neurochirurgiczna;
lności profilaktycznej, - radykalna modyfikacja wczesnego środowiska;
o przezwyciężenia bez -radykalna modyfikacja środowiska jakometada leczenia de-
li przewidywanie pew- wiantów;
dzi jutrzejsze na dzi- -radykalna modyfikacja środowiska jako metoda modyfikacji oso-
liwości prognoz indy- bowości "przeciętnych" jednostek; - kontrola zachowania ludzkiego za pomocą radykalnych metodpsychoterapii, teliatriiz i wychowania;
rzez włączenie pojęcia
, charakter. Wskazują -kontrola zachowania i osobowości za pomocą zmechanizowanego
rch perspektyw przez odobowego moniroring (śledzenie) itd. Do charakterystycznych fobiiw,spółczesnych należy wizja czło-zrodziła kiedyś wiaręwieka ubezwłasnowolnionego w wyniku rozwinięcia techniki potajem-
io chiliazmem (od gr. nego sterowania z zewnątrz osobniczym zachowaniem (behaviorem) -
si, (ale przecież nie od  w wyniku panowania z zewnątrz nad treściami ludzkiejświado-
mzyszłość tylko po to, mości. "Czy w naszym współczesnym świecie - pyta Vance Packard -
określić alternatywy. rozpętały się siły grożące unicestwieniem wszelkiej prywatności ludz-
tcześnie żyjących ludzi luego życia? ... Oto pytanie, nad którym musimy się zastanowić bada-
całe 30 lat, że w ciągu jąc olbrzymi w ostatnich latach rozwój obserwowania, badania, kontro-
ami wielkich postępów lowania i wymiany informacji o jednostkach. Każda z tych nowych
ki) oraz opracowania metod kontroli społecznej widziana z osobna stwarza pozory racjonal-
icznego otoczenia ezło- nej. Ta i owa ma może zabarwienie komiczne. Ale kiedy spojrzymy na
nie wszystkie razem, musimy się zastanowić, czy może nie przedstawia-
a - zwłaszcza - do ją one bardzo poważnego, podstępnego naruszenia tradycyjnieprzy-
' sługujących nam, jako wolnym obywatelom, praw do osobistego życia"3
nie być reglamentowa-
akich kryteriórt, i jakim Obawy dyktowane są przede wszystkim faktem, że przecież te "futu-
będzie szukała w naj- rologiczne symbole" przeobrażeń ezekających nas w niedalekiej przy-
od tej strony idącego,
mą na zewnątrz swego
' A. Siciński, Prognozy a nauka, Warszawa 1969, s. 94. = Teliatria (od gr. telos - cel, :'atros - uzdrowiciel): rekonstrukcja celów i war-
tywiczny model konsump- tości życia, "chęci życia" jako warunek leczenia somatycznego.
Warszawa-Kraków 1970. 3 Super-Ameryka, Szkice o kulturze i obyczajach, Warszawa t. II, 1970, s. 50.
Caeść 11. Svmbioza cziowiek - technika
108 szłości, znajdują podbudowę we współczesnym, realnym świecie, w któ-rym konstruktor, inżynier, lekarz, biolog stają się bohaterami, którzy
zastąpili herosów innych epok - mędrca, rycerza, doktorów Kościołaitp. "Może się zdarzyć - pisze R. Dubos - że eugenicy ludzcy poko-nają opory tradycji społecznych i skrupułów etycznych i umożliwiąplanowanie rodziny nie tylko w zakresie czasu i ilości potomstwa, ale
także w dziedzinie jakości. Może nadejć dzień, w którym będzie sięprodukować dzieci nieomal na zamówienie, o z góry przewidzianychcechach, kwalifikujących je idealnie do życia bądź to w Arktyce, bądźto nad równikiem, w odlewni stali lub na dyrektorskim fotelu"1.Jest to, krótko mówiąc, nieco technokratyczna, ale w zasadzie opty-mistyczna wizja przyszłości.
Auctiatur et altera pars - jest jednak inna wizja, wizja sceptyczna,
której smętny obraz maluje B. Russell: "Jest w naszej mocy, dziękizdobyczom wiedzy, które dotąd służyły tak złym celom, stworzyć światdaleko szczęśliwszy od tych, które istniały kiedykolwiek w przeszło-ści... W chwilach przeczuć pełnych nadziei widzę ludzi, którzy zrzucili
pęta dawnych lęków i nienawiści uznając z radością tę prawdę, że dobrokażdego jest dobrem wszystkich i że dawne zawiści i spory są prze-brzmiałym szaleństwem. Lecz wtedy widzę inny obraz, być może w nie-dalekiej przyszłości: nagły kres ludzkiego istnienia... Widzę coraz wię-
cej wysiłków ludzkich, marnotrawionych w jałowym spółzawodnic-twie budowania śmiercionośnych maszyn, póki ludzkość nie zostaniewvtrzebiona do nędznych ostatków. I w końcu zdziczałe hordy fana-tykevv niszczących nawzajem siebie i wszystkich widzów powszechnejorgii mordu"2.
Powyższa wypowiedź Russella przypomina opowieść o praskim ra-binie Lówie i o jego Golemie, automacie, który spontanicznie zaczyna
rozw ijać moc niszczycielską. W narracji tej moc Golema uznana zo-staje za nieodzowną dla rabina i jego ludu z punktu widzenia kondycji
człowieka. Kreacja Golema okazuje się zuchwalstwem i w yzwaniemzarazem. Rabi, jak widać, posiadł absolutną n.suclć GolemaJi metodęjej wcielenia - prowokuje on niejako absolutneo Golema z materii.
Ale skoro daje to złe skutki, pogrąża go na powrót w materii. Czy toGolem okazał się "niespolegliwy" jako aparat sterow any, czy to rabi
Lów nie sprostał zadaniu jako operator? Pytanie jest bezprzedmiotowe
wobec happy endu. Bezprzedmiotowvm zdaje się także py tanie, czyludzkość zdolna jest do zniszczenia Golema, bv polożyć kres niebez-piecznej przygodzie, jako że w kategoriach naukowych żadna potęęa 1 R. Dubos, Miraże zdrowia, cyt, wyd., s. 43.
z The Obserrer z 5 I 1958.
3. Czlowiek - centrum zainteresowań eutyfronik
n świecie, w któ- ulegająca kontroli nauki nie jest ponad jej "przyrodzoną" potrzebę,109
haterami, którzy a nawet stanowi obowiązek eksploracji i pomnażania potrzebnej dla
ktorów Kościoła ludzkości tej sterowanej mocy.
icy ludzcy poko- Aby podjąć polemikę z wieloma z tych stanowisk, reprezentatyw-
ych i umożliwią nych dla myślicieli zachodnich, dobrze jest zdać sobie sprawę z oskar-
i potomstwa, ale fi, jakie wysuwają oni przeciw cywilizacji technicznej w ogóle.
;órym będzie się Według A. Rogalskiegol, do objawów kryzy,su cywilizacji współ-
 przewidzianych czesnej różni myśliciele zaliczają:
w Arktyce, bądź 1) niszczycielskie wojny, ciągłe napięcia polityczne;  fotelu"1.
2) rozpad norm moralnych;
w zasadzie opty- 3) prymat wartości sensualnych nad intelektualnymi, oportunizm,
vizja sceptyczna, utylitaryzm, hedonizm;
ej mocy, dzięki 4) bezcelowość i bezkierunkowość w życiu osobistym; i, stworzyć świat5) brak prawdziwego szacunku dla wartości i dla ideałów;
riek w przeszło- 6) nieuznawanie żadnej hierarchii wartości, dyscypliny intelektual-
i, którzy zrzucili nej, życie w chaosie wrażeń;
rawdę, że dobro ) nihilizm moralny i aksjologiczny; i spory są prze-g) poczucie: a) nudy, beznadziejności, absurdalności życia i świata
być może w nie- jako istotny element postawy człowieka cywilizowanego, b) prowizo-
Vidzę coraz wię-
a spółzawodnic- ryczności obecnego świata, c) niepewności życia; ość nie zostanie9) bierny i konsumpcyjny stosunek do dóbr cywilizacyjnych i do
załe hordy fana- instytucji publicznych oraz do państwa; ów powszechnej10) upadek wiary w postęp, spowodowany sprzecznością między
osiemnastowiecznym ideałem postępu a nową interpretacją świata, ć o praskim ra-jaką przynosi nauka:
anicznie zaczyna 11) technizacja życia uczuciowego; ema uznana zo-12) militaryzm, hipernacjonalizm, rasizm; ,idzenia kondycji13) źle pojęty irracjonalizm jako śmiertelna broń przeciwko wszel-
m i wyzwaniem ej formie kultury;
Tolema i metodę 14) wykruszanie się podstaw religijnychnowoczesnej cywilizacji;
lema z materii.
materii. Czy to 15) atomizacja i rarbaryzacja nauki; ny, czy to rabi16) strach: a) prned zagładą atomową, b) przed perspektywą grun-
ezprzedmiotowe townego przeobrażenia życia ludzkiego dzięki wynalazkom technicz-
że pytanie, cry nym i odkryciom naukowym, c) przed wizją "nowego wspaniałego
:yć kres niebez- świata";
h żadna potęga
' A. Rogalski, Dramat naszego czasu, Warszawa, 1959, s. 156-159. C=ęść 11. Symbioza czTowiek - technika
110 Przyczyny i źródła kryzysu różni autorzy widzą m.in.:1) w normalnym, konsekwentnym rozwoju cywilizacji nowoczesnej;2) w ruchu odśrodkowym zapoczątkowanym w okresie Odrodzeniai Reformacji, który rozbił jedność cywilizacji zachodniej ;3) w kartezjańskim dualizmie filozoficznym, który wyodrębnił światduszy i świat rzeczy;
4) w wierze w samoczynny, immanentny postęp, powstałej w wiekuOświecenia;
5) w jednostronnym przyspieszeniu rozwoju cywilizacji w kierunkumaterialnym z nienadążaniem w dziedzinie rozwoju moralnego i kul-turalnego;
6) w nieznajdywaniu ekwiwalentów duchowych i moralnych dlazmian ekonomicznych i technicznych, a także społecznych związanychz industrializacją i urbanizacją świata nowoczesnego;7) w standaryzacji i uniformacji życia kulturalnego.W zakresie terapii padły m.in. następujące wnioski i propozycje:1) powrót do tzw. transcendentnych podstaw kultury, bez bliższegosprecyzowania, na czym ten powrót miałby polegać;
2) umożliwienie każdej jednostce pełnego i wszechstronnego samo-urzeczywistnienia;
3) reindywidualizacja i dyferencjacja programu kultury;4) pielęgnowanie mikrostrukturalnychform społecznego życia:kręgu rodzinnego, kręgu przyjaźni, kręgu pracy zawodowej itd.5) podniesienie godności pracy zawodowej i ważności indywidual-nych ról społecznych;
6) wychowanie w poczuciu odpowiedzialności za własne życie, w sto-sunku do społeczeństwa, do narodu, do państwa;
7) przestrzeganie dyscypliny naukowej i poznawezej, prostotai umiar, dyktowane mądrością życiową i realizmem;
8) kultywowanie intelektualnej jasności i realizmu; 9) krzewienie świadomości związku z historią w przekonaniu, żewiedza historyczna stanowi przygotowanie do planowania przyszłości:
10) przywiązywanie wagi do zagadnień postępu i do wszystkichz nim związanych problemów;
11) ochrona właściwości człowieka w jego kontakcie z techniką.Praktycznie rzecz biorąc, w żadnym z wymienionych punktów przy-czyn, symptomów i terapii nie zawiera się całość zagadnienia, nie wy-daje się jednak, aby wyliczenie ich było rzeczą bezpłodną. Ostatni np.
punkt możliwego programu terapii stanowi istotny postulat eutyfroniki,
3, Czlowiek - centrum zaintere.sawań eutyfroniki
a także potwierdzenie myśli, iż kryzys, o którym mowa, nie jest kryzy- 111
sem cywilizacji technicznej w ogóle, lecz kryzysem cywilizacji miesz-
czańskiej, niezdolnej do stworzenia warunków harmonijnego rozwoju kultury materialnej i duchowej społeczeństwa, niezdolnej - inaczej mówiąc - do podporządkowania zdobyczy technicznych potrzebom rozwoju osobowości ludzkiej.
Problem więc uzyskuje nowe naświetlenie z chwilą postawienia go w płaszczyźnie społecznej. Obok bowiem problemu wzajemnego przy-stosowania się człowieka i techniki, rewolucja naukowo-techniczna wysuwa problem z gruntu nowej roli pracy w życiu człowieka. Antynomia między postępem techniki a formułą humaniznlu
Na pograniczu refleksji nad konfrontacją kultur i "utopii technicz-
nych" przejmują człowieka mieszane dreszcze, które podsyca wizja "raju elektronicznego". Człowiek wzdraga się już na samą myśl, że mózgi elektronowe będą coraz bardziej zastępować umysł ludzki, automaty wyręczać ludzkie ręce itd. W takim świecie, który przecież nadal pozostaje wytworem człowieka, on sam zaczyna wydawać się sobie niepotrzebnym, skoro nowoczesna organizacja wytwórczości i konsumpcji prowadzi logicznie do podporządkowania jednostki zasa-
dzie sprawnego funkcjonowania całości według ustalonego szablonu. Znane są uogólnione formuły tej wizji, w której społeczeństwo przy-szłości określane bywa jako społeczeństwo termitów - społeczeństwo technokratyczne.
Tymczasem zaś w świetle śvriatopoglcdu ekologicznego możliwość ta nie istnieje. Bezsensowność tego rodzaju wizji wynika z przeoczenia
istotnych okoliczności, choćby tej, że same wymagania współczesnej techniki zmuszają człowieka do odpowiedniego uwzględnienia w pro-dukcji także czynnika psychicznego, do zainteresowania robotnika pracą
przedsiębiorstwa jako całości, a więc wprowadzają czynnik komplek-sovsej waloryzacji środovriska pracy ezłowieka. Zrozumienie tego sprzę-
żenia zwrotnego między wymogami produkcji a wymogami organizmu i psychiki człowieka, stanowi przyczynę wprowadzenia na uczelniach technicznych takich przedmiotów, jak socjologia przemysłu, psycho-logia inżynieryjna, organizacja produkcji. Zwłaszcza otwieranie Wy-
działów Organizacji Produkcji jest jeszcze jedną, doniosłą modyfikacją
studiów technicznych, lepszego ich dostosowania do aktualnych po-trzeb.
C=gść II. Spmbioza czlowiek - technika
112 Nietrudno dostrzec, że takie postępowanie wyrażnie korespondujez omówionymi już wyżej aspektami wizji optymistycznej społeczeiistwaepoki rechnotronikil. Dostrzega się w porę, że wiedza o organizacjiprodukcji, którą wynosi z uczelni inżynier, jest nader skromna, i żeinżynierowi nadzorującemu przebieg procesów technologicznych po-winien przyjść w sukurs specjalista od organizacji. Trzeba przy tym
dodać, że już obecnie w krajach wysoko uprzemysłowionych liczbaorganizatorów produkcji sięga 1,5 proc. zatrudnionych. Wysiłki na tym
polu obejmują tzw. wychovranie dla innowacji i drogą edukacji zmierzają
do tego, aby techniczne okoliczności pracy i życia człowieka korespon-
dowały z psychologicznymi warunkami rozwoju jego osobowości.Słusznie też prowadzona wśród personelu technicznego praca w-ycho-wawcza coraz częściej opiera się na uzasadnionym przekonaniu, żecywilizacja techniczna nie niesie z sobą nieuchronnego zagrożenia war-
tości humanistycznych, określone zaś niebezpieczeństwa pow stającew toku rozwoju współczesnej cywilizacji mają swe źródło w nieuwzględ-nianiu wielu istotnych determinanttypu psychologicznego - itampowinny być rozponane, orazw społeczno-ustrojowych warunkachżycia człowięka - i tam powinny zostać przezwyciężone.Nie dajmy się bowiem zwieść łatwej,acz powierzchownie rzeczujmującej antynomii między postępem techniki o formułą humanizmu,której zarzuca się niepoprawny konserwatyzm. Okazujesię,że niekażda postawa konservcatywna jestwyrazem lęku wobec mającychnastąpić zmian. Za postawą taką, pozornie konserwatywną, kryć sięmoże bowiem diagnoza słuszna, że w tym, co zostało skazane na za-gładę przez postęp techniki, mogą się kryć m.in. cechy wartościowe,godne ratowania; nie tylko dlatego, że się do nich
przyzwyczailiśmy,
lecz również dlatego, iż są cenne dla naszego życia. Ta słuszna myśl bywa niekiedy absolutyzowana i wówczas wcielasię w postać Trwogi przed Postępem.
Rozmiary dyskusji między Postępem i Trwogą
Bez trudu można, oczywiście, wykazać, jak cała ta konstrukcja dialek-
tyczna - wzajemne przenikanie się Postępu i Trwogi -jest izomorficzna
do przeciętnych wyobrażeń egzystencjalistycznych, zarówno tych, któ-rych reprezentantem jest Sartre, jak tych, które rozpowszechnił K. Jas-
pers. Znane jest np. stwierdzenie K. Jaspersa, że w świecie techniki
1 Od zbitki słów technologia i elektronika, zob. artykuł pt. The Technotronic
Age, Dialogue No. 4, 1969.
3. Czlowiek - centrum zainteresowań eutyfroniki
"wieść żywot" znaczy nie co innego jak ,,mieć strach". Wynalazczość 113
techniczna budzi to uczucie także wśród teoretyków katolickich, dla których sukcesy doczesne człowieka są odwodzeniem go od spraw zbawienia.
Można by nawet - aby doprowadzić tę ilustrację do postaci skraj-nej - pokusić się o wykazanie, że wszystkie te tezy są odpowiedzią na pytania lub swoiste połączenie pytań persewerujących w utopii ro-mantycznej. Kiedy Theodor Littl zadaje sobie pytanie, co się dzieje
z człowiekiem we współczesnym świecie, w którym niepodzielnie panuje maszyna, natychmiast wyrasta w jego wizji przeciwstawienie symbo-
liczne techniki i epoki romantyzmu. Jego zdaniem symbol współcze-sności stanowi swoisty konflikt między narastającym światem narzędzi, techniki a człowiekiem. Z tej racji Litt sięga do tradycji Herdera, Schille-
ra, Goethego, dla których zasadniczą sprawą było kształtowanie osobo-wości ludzkiej, kształtowanie wnętrza ludzkiego.
W naszych czasach problemy te podjął filozof z Cuernavaca, Ivan Illich, autor głośnej książki Deschooling Society. Jego zdaniem, człowiek
obawia się nie tyle pozbawienia przedmiotów, ile pozbawienia tego, co nazywa konwiwialnością (conviviality) - a więc żywego, prawdzi-wego obcowania. Słowo to ma oznaczać autonomiczne i twórcze obco-wanie ludzi ze sobą oraz ze swym otoczeniem. W ten sposób przeciw-stawia konwiwialność - w naszej terminologii cechy eutyfroniczne -odruchom warunkowym, chłodnej sprawności. Znamienne jest dla naszej cywilizacji, stwierdza Illich, że ludzie potrafią w niej jakoś żyć
pozbawieni prawie zupełnie uczuć. Sprawiają jednak wrażenie bardzo chorych, samotnych i wydaje się, że im wyższy poziom kultury mate-rialnej, tym większe jest zagrożenie konwiwialności. Jak pisze Van der Haag, "choć na drodze depersonalizacji można osiągnąć zysk albo doznanie, ostateczne zaspokojenie jest niemożliwe, ponieważ ta właśnie
część osobowości, w której się je odczuwa - osobowe ja -jest zaha-mowana i obumarła, przynajmniej wtedy, kiedy odindywidualizowanie trwa długo i sięga głęboko"2.
Z przytoczonych tekstów wynika, że podstawową obiekcją - u wy-mienionych teoretyków - wobec maszyny jest myśl, że świat powinien być dla człowieka tylko tworzywem, służącym za materiał do budowy osobowego wnętrza. Stąd występują oni przeciw każdej formie techni-zacji, uważając za maszynę wszelkie czynności służące zautomatyzo-waniu i ujednoliceniu życia3. Maszyną jest dla nich także organizacja
1 T. Litt, Das Bildungsideal der deutschen Klassik und die moderne Arbeitswelt,
Honn 1957.
i Super-Ameryka, Cyt. wyd., t. I, s. 34.
3 I. Illich, Institutional Inversion, CIDOC Cuaderno No. 1017, 1972.
8 Technika a środowisko psychiczne
Czgć 11. Syrnbioza czlowiek - technika
114 państwowa, administracja, która ich zdaniem wpływa ujemnienarozwój osobowości ludzkiej. Stanowisko to, które często nazywa sięuszczypliwie reakcją "wystraszonych humanistów"na maszynę,wy-nikać ma ich zdaniem z troski o kruche i delikatne wnętrze jednostki,
które należałoby chronić przed napastluym śvriatem techniki.AlbertSchweitzerl podobnie oceniał swego ezasu kryzys kultury jako nie-dowład umysłowy i duchowy człowieka, mający swe źródło w jedno-stronnym rozwoju w kierunku technicznym. T. Kotarbiński słusznienapisał o humanistachZ jako o ludziach zasiedziałych na zasobnychdziedzictwach w świecie coraz bardziej technokratycznym,ludziach,którzy nie mogci się it,vkaać realny przyńatnością swoich przedsięwzięćw zaspokajaniu podstawowych potrzeb współezesnego społeczeństwa.W obawach tych humanistów koncepcje natury ludzkiej kłócą sięz teoriami postępu i rozwoju, walczą o prymat nad umysłami uczonych,
ale w ostatecznym rachunku dziwnie splatają się ze sobą w dialektyczną
jedność, prowadząc do antynomii.
Nie znaczy to oczywiście, że są to zawsze refleksje identycznej war-
tości, przeciwnie, posiadają swą autonomię i w ramach danej doktrynyistnieje między nimiopozycja, która wymaga każdorazowoanalizyze względu zarówno na strukturę jak i na funkcjonowanie danego sy-stemu. W każdym razie - z grubsza rzecz biorąc - obaay o stalośćśrodovciska wevrngtrznego vcynikajr z faktn, że vrrażenia, które odbiera
czlowiek przebywajcicy vrśród natury nie skaonej obecnościci maszyny
są inne, aniżeli tcrażenia czlolrieka-dozorcy maszyn, który żyje ich ryt-
mem i stosuje się do ich intymnego kodu. Uświadomienie sobie tegofaktu powodowało różne refleksje, niekiedy pesymistyczne; strach przed
władzą maszyny powodował zawsze próbę przeciwdziałania rozwojowitechniki, wywoływał apele wynoszące powrót do dawnego trybu życia,zapewniającego bezpośrednią styczność z naturą.
Zwyciężyła -jak wiemy - ewentualność druga, wyrażającasięw burzliwym rozkwicie nauki i techniki, wizja automatów i kompute-
rów; słowem, nad wizją Trwogi wzięła górę wizja Postępu, która stwo-rzyła nowe możliwości w dziedzinie kultury i kontaktów międzyludz-kich.
1 A. Schweitzer, Kulturphilosophie, 1. Verfall und Wiederaufbau der Kultur,
2. Kultur und Ethik, Miinchen 1923.
z T. Kotarbiński, Odrębność i rodzaj pożyteczności nauk
humanistycznych,
Kultura i Spoleczeństwo nr 4, 1968.
3. Glowiek-centrum zainteresowań eutyfroniki
wa ujemnie na Rewolucja naukowo-techniczna a nowe możliwości ęsto nazywa sięw dziedzinie kultury masowej
maszynę, wy-
nętrze jednostki, Znaleźliśmy się już właściwie w samym centrum założeń eutyfroniki,
techniki. Albert a przytoczone tezy wymagają odwołania się do całości tej problematyki
ultury jako nie- jako swego kontekstu. Nim jednak do tego przejdziemy', odnotujmy
źródło w jedno- jeszcze jedną kwestię, ważną dla zrozumienia w izji eutyfroniki - kwestię
rbiński słusznie industrializacji.
h na zasobnych Jest ona głównym motorem postępu, powoduje koncentrację lud-
;znym, ludziach, ności w wielkich miastach i centrach przemysłowych, a co za tym idzie -
ch przedsięwzięć powstanie społeczeństw coraz bardziej zurbanizowanych, powstanie
o społeczeństwa. m.in. ,,społeczeństwa masowego"1. Subkategorią industrializacji jest
adzkiej kłócą się zapewne szybki i wygodny transport, który stwarza możliwości czę-
ysłami uczonych, stych podróży, zmienia dotychczasową funkcję małych grup na rzecz
>ą w dialektyczną dużych oraz kształtuje nowego odbiorcę dóbr kulturalny'ch, odbiorcę
masoweeo.
identycznej war- Z istoty swej pojęcie kultury masoarej jest wieloznaczne i kontro-
h danej doktryny wersyjne. Jedni oznaczają ty'm pojęciem treści upowszechnione za po-
lorazowo analizy mocą masowych środków przekazu, inni utożsamiają to pojęcie z kul-
wanie danego sy- turą mas, ich zwyczajami i obyczajami, normami i w'artościami; jeszcze
- obawy o stalość inni mówią w związku z tym pojęciem o tzw. kulturze dla mas, rozu-
nia, które odbiera miejąc przez to deelitaryzację wartości kulturalnych. W każdym razie
ecnościrr maszyny typ kultury masowej określa zespół podstawowych warunków społecz-
tóry żyje ich ryt- nych, ekonomicznych i technicznych, które determinują wszelkie za-
mienie sobie tego chowania kulturowe danego czasu i miejsca - a zatem różni się od
czne; strach przed innych typów kultur występujących w przeszłości, jako że jest tworem
iałania rozwojowi społeczeństwa technicznie zorientowanego, w którym panuje masowa
rnego trybu życia, produkcja i masowa reprodukcja.
Mimo wszy'stkich tych niejasności wydaje się jednak, że naczelna ,wyrażającasię intencja krytyki kultury masowej daje się określić jako szczególny
natów i kompute- rodzaj obawy przed skutkami tego zjawiska. stępu, która stwo-Opisuje je, w odniesieniu do środowiska amerykańskiego, Ernest
któw międzyludz- Van DeW-Iaag w następujący sposób: "Przede wszystkim następuje
oderwanie twórców kultury od jej odbiorców, co jest ezęścią ogólnegozjawiska oderwania produkcji od konsumpcji i pracy od rozry'wki,Kultura w znacznej mierze przekształca się w sport widowiskowy',w którym ludzie przyglądają się temu, czego sami nie przeżywali. Pro-dukeja masowa obliczona na zaspokojenie przeciętnych gustów lub eraufbau der Kultur,
uk humanistycznych,
i D. Bell, America as a llass Society, A Critique, Glencoe III,, 1960.
8
115
Część Il. Symbioza czlowiek - technika
116 gustów większości, nieuchronnie prowadzi do standardu. Standary-zacja zaś, nie zaspokajająca w gruncie rzeczy w pełni żadnych gustów,całkowicie eliminuje jakąkolwiek indywidualność"1.
I dalej Van Den Haag stwierdza: "Warunki bytu we współczesnymmieście sprzyjają wzajemnej izolacji ludzi, rozwijają w nich dążeniedo ucieczki od własnego ja, od wszelkich bezpośrednich doświadczeń.Dlatego w miarę, jak narasta liczba kontaktów, następuje gwałtowneosłabienie ich intensywności. Ludzie stają się obojętni i bezkrytycznie
tolerancyjni. Ich własne życie, podobnie jak wszystko inne, staje się
coraz bardziej trywialne, eklektyczne, pozbawione jakiegokolwiekokreślonego stylu. Jedno z głównych zadań kultury masowej polegana odrywaniu ludzi od nudy życia. Jednakże wskutek tego, że kulturamasowa wytwarza przywiązanie ludzi do gotowych, standaryzowanychdoświadczeń, pozbawiaona jednostkęmożliwościindywidualnegorozwoju i wzbogacania własnych doznań. Od tego życie ludzi staje się
jeszcze bardziej nudne i puste"z.
Znamienne dla kultury masowej, paradoksalne dążenie do uzyska-nia maksymalnego napięcia osobowości przez jej samounicestwienie,rozpłynięcie się w standardzie, przybiera tu kształt dążenia do całko-witej depersonalizacji, co na gruncie również amerykańskim w sposóbtakostry przedstawił dziennikarzEdwardR.Murrow na ZjeździeDziennikarzy Radia i Telewizji. Mówił on: "jeżeli jakiś historyk za 50
czy 100 lat będzie miał możność przejrzenia tego, co w ciągu tygodnianadają trzy nasze główne stacje, wówczas ujrzy on czarno-biały lubbarwny film dokumentalny świadczący o naszej dekadencji, naszymeskapizmie i naszym wyłączeniu się z rzeczywistości świata"3.Nie sugerujemy bynajmniejtakiego obrazu,ale zawarta w tychtekstach diagnoza podkreśla nadto dosadnie negatywne skutki uboczne
umasowienia kultury, których nie należy bagatelizować. Trudności - nieproporcjonalnie szybkie tempo przemian
cywilizacyjnych
w stosunku do możliwości człowieka
To, co powiedzieliśmy wyżej o kulturze masowej, odnieść trzeba również do techniki, skoro się ją rozpatruje jako punkt centralny -poza ekonomicznym - w warunkach zmian zachowania ludzkiego. 1 E. Van Den Haag, Culture of the Milions, s. 58-59.
z Tamże.
3 E. J. Osmańczyk, Współczesna Ameryka, Warszawa 1960, s. 196. 3. Czlowiek - centrum zainteresonań eutyfroniki
W odniesieniu do techniki właśnie proporcje między optymizmem a pe- 117
symizmem nie mogą być zachwiane na niekorzyść optymizmu, ponieważ wszelkie próby, nawet zahamowania rozwoju techniki, skazane są na niepowodzenie.
Wydaje się, że warto tu przytoczyć tezę Hegla, która wskazuje dwie drogi walki ze zjawiskami uznanymi za niekorzystne. Pierwsza
droga to odrzucenie tych zjawisk, niszczenie ich
(v'ernichtung); wybrali
ją ci, którzy odwracają się od zjawisk technicznych rzekomo dla rato-
wania kruchego, nieodpornego duchowego wnętrza człowieka. Droga druga idzie w kierunku irchlonigcia tych zjawisk, przetworzenia ich
(Auhebung); aby bowiem jakieś zjawisko opanować, trzeba je zrozu-mieć i tak przetworzyć, żeby służyło człowiekowi. I to właśnie stano-wisko przyjął K. Marks widząc rozwiązanie problemu w powtórnym opanowaniu przez człowieka zjawisk, które wymknęły się spod jego władzy.
Jak słusznie zauważa Nicola NI. de Feo, "alienacja techniczno--materialna nie jest procesem autonomicznym, lecz pozostałością alienacji
społecznej... Resztki owej alienacji utrzymują się jeszcze w obrębie socjalistycznych stosunków produkcji - skutki wtórn.e, do których za-
licza się alienację techniczną, trudności adaptacji człowieka do maszyny,
konflikty i sprzeczności procesu symbiozy człowiek-maszyna. Ich prze-
zwycięźenie możliwe się stało jedynie dzięki całościowemu rozwojowi cybernetyki i automatyzacji, przejściu od pracy mechanicznej, zrutyni-
zowanej do pracy twórczej. Cybernetyka i automatyzacja mogą pro-wadzić do przezwyciężenia alienacji o tyle, o ile w świadomości jed-nostkowej i społecznej zajdą zasadnicze zmiany, których wyrazem jest
nowy stosunek człowieka do pracy i do maszyny"1.
Zdanie to tłumaczy dobrze znane zjawisko z najnowszej kulturowej historii ludzkości: błędna konstrukcja myślowa zwolenników techno-fobii wynika z przekonania, że zjawiska rozwoju technicznego stworzyły
samoistny świat napędzany własnymi siłami. Miałby on być czymś. co człowiek stworzył, ale co stało mu się obce, co grozi mu spustoszeniem
własnego wnętrza, słowem - stworzeniem pustki w przeżyciowej stro-nie osobowości. Ta błędna konstrukcja nie może jednak przesłonić rzeczywistego faktu, iż doskonalenie pracy człowieka w warunkach re-
wolucji naukowo-technicznej polega w dużym stopniu na
eliminowaniu
elementu osobowego, tj. na redukcji obsługi maszyny przez człowieka
do wszczęcia i dozoru czynności układu.
t N. M. de Feo, Cybernetyka i dialektyka społeczna w rewolucji naukowo-iech-
nicznej, w: Zeszytn teoretyczno polityczne, sierpień 1970, s. 14. Cgść 11. Syrnbioza clovciek - technika
118 Trzeba stwierdzić, że tempo przemian stało się nieproporcjonalnieszybkie w stosunkudomożliwości adaptacyjnych strony osobowejukładu człowiek-maszyna, i że szerokie wykorzystanie zalet optymal-nych procesów technologicznych wymaga powiązania ich wykorzysta-nia z rozwijaniem postępowych metod organizacji społeczeństwa. "Przy-
kładem powikłań na tym tle mogą być niektóre zjawiska mające miejscena gruncie przedsiębiorstw amerykańskich. Przedsiębiorstwo przemysło-
w e zmierza tam na ogół do możliwie szybkiego zastosowania nowychurządzeń technicznych, tymczasem związki zawodowe starają się raczejzwodzić proces przemian technologicznych, umożliwiając w ten spo-sób szerokim rzeszom pracowniczym łatwiejsze przystosowanie się donowej sytuacji"1.
Mamy tu -jak się zdaje - do czynienia z ogólniejszym zjawiskiemzwiązku działań zbiorowych i indywidualnych. ,,Jak wiadomo, wszelkim
masowo występującym zjawiskom przemian stosunków społecznych to-warzyszą napięcia i konflikty'. Są one tym gw ałtowniejsze, w im krótszym
czasie się dokonują oraz im bardziej żywotnych cech człowieka dotyczą.
Przemiany te wiążą się często z ruchliwością społeczną, ze zmianąmiejsca zamieszkania, pracy, środowiska. Im gwałtowniej są one wpro-
wadzane, tym mniej jest czasu na zaadaptowanie się do nich organizmu
i psychiki człowieka. Psychofizyczne procesy przystosowawcze dokonują
się w sposób silnie zindywidualizowany, nie ulega jednak wątpliwości,
że przy przekroczeniu pewnej granicy obronne reakcje organizmu stają
się nieefektywne"z. Dopóki ta granica jest przestrzegana, pesymistycz-
ne refleksje na temat skutków postępu technicznego, mówiące o degra-dacji osobowości człowieka jako czymś nieuniknionym, są rezultatemekstrapolacji twierdzeń eząstkowych, nawet jeśli prawdziwych.W każdymrazie,ekstrapolacja ta dotyczy rzeczywistego faktuautonomii bezpośredniej produkcji w stosunku do pracy żywej czło-wieka wówczas, ądy wkracza ona w stadium automatyzacji. Pojawiająsię role społeczne, dla których nie jest konieczny żaden bezwarunkowy
związek człowieka z narzędziem pracy, a zerwanie tego bezwarunkowe-go związku ezłowieka z maszyną nowoczesną stawia w nowym świetlepartnerstwo człowieka.
1 A. Matejko, Socjologia przemysłu w Stanach Zjednoczomch, Warszawa 196?,
s. 87.
z Z. Żekoński, Główne elementy modeli konsumpcji, w:
Perspektywiczny model
konsumpcji (pr. zb.), Wrocław 1970, s. 251.
Iieproporcjonalnie
strony osobowej
lie zalet optymal-
a ich wykorzysta-
leczeństwa. "Przy-
;ka mające miejsce
orstwo przemysło-
osowania nowych
: starają się raczej
viając w ten spo-
stosowanie się do
ejszym zjawiskiem
iadomo, wszelkim
w społecznych to-
>ze, w im krótszym
:złowieka dotyczą.
eczną, ze zmianą
niej są one wpro-
io nich organizmu
wawcze dokonują
dnak wątpliwości,
ie organizmu stają
;ana, pesymistycz-
mówiące o degra-
ym, są rezultatem
awdziwych.
eczywistego faktu
pracy żywej czło-
tyzacji. Pojawiają
Len bezwarunkowy
go bezwarunkowe-
w nowym świetle
ych, Warszawa 196,
rspektywiczny model
i:
;
Maszyna jako jednostka technologiczna,
która w zasadzie
nie potrzebuje człowieka.
Maszyna jako kontrpartner czlowieka.
Przesunięcie
w znaczeniu terminu technika.
Dewaluacja pracy żywej.
Maszyna jako partner człowieka
J
,i
ka technologiczna, Maszyna jako jednostka technologiczna, która w zasadzie
ktÓra W zaSadzle . nie potrzebuje czlowieka
,rzebuje ezłowieka. Maszyna, traktowana jako jednostka technologiczna, nie potrzebuje
partner człowieka. ' w zasadzie człowieka. Ale mimo tej sugestii, ukladem technologicznym
1 nazwiemy tylko taki układ, który jest układem celowym, a więc posia-
Przesunięcie dającym pewne zadanie do wykonania. Przez zadanie rozumiemy cel
terminu technika. zaakceptowany ze świadomością, że został ustalony przez kogoś innego
(w ujęciu osobowym), lub rozumiemy przezeń cel określony przez osobni-
uaCja praCy żywej.  ka ze świadomością, iż został on narzucony czemuś innemu na zewnątrz
osobnika (w ujęciu bezosobowym).
Ta druga interpretacja zadania zawiera charakterystykę symbiozyczłowiek-maszyna. W układzie tym cel (ze względu na to, że jest za-dany) należy do dwóch elementów: do człowieka i maszyny jedno-cześnie. Elementy te, mówiąc inaczej, dzielą wspólny cel i przez to sta-
nowią układ kooperacyjny, osiągania czegoś wspólnym wysiłkiem.iTrzeba bowiem przyjąć, jak to czyni J. Zieleniewskil, że cel jestw tym wypadku uporządkowaną parą (Z, r). "Uporządkowaną" oczy-wiście pod warunkiem że:
 {rL(a)i = rL'(a)ll
a,a' , s.4
' J, Zieleniewski, Organizacja zespołów ludzkich, W'arszawa 1967, s. 210.
Cęść ll. Sy mhioa cTomiek - rechnika
122 przy czym:
A - zbiór wszelkich możliwvch dziaiań podmiotu (a, a' - działa-nia podmiotu):
Z - zbiór możliwych zdarzeń;
- zdarzenie ;
r - funkcja stopnia realizacji celu określona na zbiorze Z i prze-
biegająca pewne wartości dla każdego Z w ten sposób, że sto-pień realizacji celu można wyrazić zapisem r(z); - funkcja określająca zależność między elementami A i Z określo-na na zbiorze A, a przybierająca wartości ze zbioru Z.V' naszym przypadku funkcja c nadaje się do określania cech ukła-du człowiek-technika, w którym czynnik ludzki przybiera określonecechy zespołu maszynowego i odwrotnie - element techniczny przy-biera określone cechy zespołu ludzkiego. Twierdzenie takie można wy-
sunąć na tej zasadzie. iż zarówno maszyna oddaje człowiekowi swojeusługi techniczne, jak człowiek oddaje maszynie swoje usługi ludzkie;
i w tym sensie cel zadany należy do obu elementów układu, czyli jest
(w terminologii jak wyżej) parą uporządkowaną (Z, r), przy czymszczególny przypadek stanowi sytuacja, w której usługi ludzkie zaczy-
nają nabierać charakteru coraz bardziej pośredniego. Wtedy usługitakie zaczyna oddawać maszynie pewna własna jej część, zwana serro-mechanimem. Serwomechanizm może stanowić albo postać osobnejmaszyny, albo postać instrumentu włączonego w zespół stanowiącymaszynęl. Działanie serwomechanizmu polega właśnie na sprzężeniuzwrotnym, które koryguje błędy maszyny.
Rzeczą nader interesującą jest to, że automatyzacja sprowadza sięw zasadzie do ustalenia zadań maszyny, tj. ustalenia w jaki sposób,
w jakim miejscu, z jakim nasileniem maszyna ma obrabiać przedmiotpracy, oraz do regulowania czynności maszyny w taki sposóbby na-stąpiła korektura odchyleń od programu zadanego maszynie. Ustaleniezadań maszyny, a więc programowanie może być również zautoma-tyzowane, jest to jednak programowanie w określonym sensie. W tymmianowicie, że program czynności maszyny jest w takim przypadkuustalony stosownie do zadań wobec przedmiotu pracy.
Istotne dla nas, jako użytkowników maszy, jest to, że automaty-zacja pozwala likwidować uciążliwości pracy człowieka występujące napoziomie mechanizacji oraz likwidować rozrzutną gospodarkę ludzkąsiłą roboczą i przeciążenie robotnika pracą transportową.Jak wiadomo, w procesie automatyzacji, nawet czynność przeka-1 N. Wiener, Cybernetyka czyli sterowanie i komunikacja w zwierzęciu i maszy-
nie, Warszawa 1971, s. 72.
iotu (a, a' - działa-
na zbiorze Z i prze-
v ten sposób, że sta-
r():
;ntami A i Z określo-
ze zbioru Z.
kreślania cech ukła-
przybiera określone
,nt techniczny przy-
nie takie można wy-
e człowiekowi swoje
woje usługi ludzkie;
w układu, czyli jest
(Z, r), przy czym
usługi ludzkie zaczy-
aiego. Wtedy usługi
część, zwana sertro-
albo postać osobnej
v zespół stanowiący
łaśnie na sprzężeniu
zacja sprow ,adza się
enia w jaki sposób,
obrabiać przedmiot
taki sposób, by na-
maszvnie. Ustalenie
ć również zautoma-
onym sensie. W tym
w takim przypadku
acy.
jest to, że automaty-
rieka występujące na
gospodarkę ludzką
rtową.
et czynność przeka-
a w zwierzęciu i maszy-
4. Tasyna jako partvrer czToHieka
zywania przedmiotu pracy od jednej maszyny do drugiej jest kierowana123
automatycznie. Perspektywicznie automatyzacja wy,eliminuje więc jedno
z największych obciążeń produkeji, tj. transport. Zużycie energii pod-
czas pracy transportowej uwarunkowane jest, jak stwierdza H. Spitzerl,
chodzeniem, zabieraniem ciężaru, podnoszeniem go, pokonywaniemwzniesienia podczas drogi. Stąd można problem ten scharakteryzowaćza pomocą tzw. wzoru transportowego, który brzmi:
E = n(s  K""5--H, ' Hpo,r"=H ' K".,") kcal;'godz.przy czy m :
rr-jest liczbą dokonanych przejść z ciężarem na godzinę;s - równa się długości drogi pomiędzy punktem pobrania cię-żaru a punktem oddawania ciężaru, mierzonej w metrach:Hl - wysokość suwu podczas podnoszenia i zdejmowania cięża-ru, również mierzona w metrach;
HZ - pionowa różnica wysokości wzniesienia, którą trzeba poko-nać wczasie chodzenia z ciężarem,również mierzonaw metrach:
K"os. - zużycie energii w kcal na metr poziomej drogi z ciężarem,łącznie z drogą powrotną bez ciężaru:
Kpod" - zużycie kalorii na metr pracy wykonanej podczas podno-szenia i zdejmowania ciężaru;
Kk," - praca wykonywana w związku z pokonywaniem wzniesieniapionowego w  metrach, łącznie ze schodzeniem bez ciężaru.Jest to klucz do zrozumienia likwidacji uciążliwości pracy w transpor-
cie. Zarówno bowiem chodzenie, zabieranie i podnoszenie ciężaru, jak
i pokonywanie wzniesienia podczas drogi, wytypowane we wzorzeSpitzera, mają szanse ustąpienia z pracy człowieka w fabryce, w której
poszezególne maszyny są sprzężone w jeden mechanizm, określony mia-nem kompleksowej, albo pełnej automatyzacji produkcjiz.Takie rozumienie problemu uważam za istotne, ponieważ pozwalajednocześnie uchwycić dw,ie sprawy. Po pierw-sze ustalić, że automaty-
zacja prowadzi do jednostek technologicznych, które już ,,nie potrze-
bują" człowieka, tj. w których rola człowieka sprowadza się do czystego
dozoru i interwencji w sytuacjach awaryjnych, acz i tu potrzeba in-
' H. Spitzer, Ernahrung und Leistung, Stahl und Eisen 69 (1949), s. 524.
z F. Pollock, Automation, Oxford 1957, p. 7.
I
Część 11. Symbioza czlowiek - technika
;
124 terwencji jest coraz mniejsza na skutek wprowadzenia urządzeń napra-
wiających samoczynnie pewne uszkodzenial. Po drugie - stwierdzić ,
że automatyzacja potrzebna jest człowiekowi, ponieważ widoczne są korzyści z jej wprowadzenia.
;
Maszyna jako kontrpartner czlowieka
Złudne jest przeświadczenie, iż człowiek może się na długo obyć bez innowacji, które rozwiązałyby nowe sytuacje w jego życiu. Historycznie rzecz biorąc, człowiek przebył w stosunkowo krótkim czasie drogę od rachowania na liczydle do liczenia za pomocą elektro-
nicznych maszyn cyfrowych mających układ automatycznego stero-wania.
Każda elektroniczna maszyna cyfrowa ma wbudowany układ stero-wania logicznego, na mocy którego program określa maszynie cyfro-wej szczegółowo, co ma robić. I tu właśnie nieporadność człowieka, zlikwidowana zdawałoby się błyskawicznym biegiem maszyny, spotyka się z nieporadnością samych maszyn. Zanim bowiem maszyna wykona to, czego chcemy, należy wpierw wyspecyfikować każdy krok procesu obliczeniowego w formie zrozumiałych dla niej znaków. W sumie, zanim maszyna cyfrowa zacznie wykonywać program, wszystkie liczby i wszystkie rozkazy muszą być wprowadzone w odpowiednie miejsce pamięci.
Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że obecne zastosowanie ma-szyn cyfrowych w różnych dziedzinach techniki można podzielić na dwie
kategorie. Pierwsza obejmuje zastosowania, w których maszyna realizuje
program z nieznaczną interwencją człowieka lub bez niej (np. wykorzy-
stanie komputerów do przetwarzania informacji), ale ta kategoria zwią-
zana jest z początkami zastosowań maszyn cyfrowych. Nowa klasa zastosowań zmierza do tego, aby maszyna cyfrowa stała się aktywnym partnerem człowieka, w szczególności w zakresie działalności techniczno-
-produkcyjnej. Ten nowy sposób posługiwania się maszynami cyfro-wymi doprowadzi do swoistej symbiozy, w której każda ze stron ukła-du człowiek-nowa maszyna cyfrowa wykonywać będzie ten rodzaj za-dania, do którego nadaje się lepiej. Maszyna cyfrowa ma bowiem nie-
mal wszystkie te cechy, których nie posiada jej kontrpartner - człowiek.
Ale człowiek posiada pomysły i umie im nadawać odpowiednią postać. Wzajemna korektura obu partnerów jest więc ze wszech miar pożąda-na. Maszyny cyfrowe spełniają bowiem rolę głównego narzędzia nad-1 Zob. S. M. Szabałow, Politechniczeskoje obuczenije, Moskwa 1956.
4. :llaszyna jako partner ezlowieka nia urządzeń napra-zoru czynności, natomiast człowiek - w związku z diagnozą zaistnia-125
drugie - stwierdzić, łych w urządzeniach uszkodzeń - dokonuje ich eliminacji. Na przykład
nieważ widoczne są różnego rodzaju przełączniki, przyciski i lampki sygnalizacyjne umożli-
wiają operatorowi nadzorowanie poprawności pracy maszyny cyfrowej,a w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości wnioskować o ich przy-czynie. Korekcja polega wówczas na tym, że gdy operator ma wątpli-wość co do poprawnościdziałania maszyny, wykonuje przy pracy r na długo obyć bezręcznej kilka operacji sprawdzających,o znanych z góry wynikach,
z których może wnioskować o charakterze uszkodzeń. tosunkowo krótkimNa gruncie potocznego rozumowania, na którym rozważa się za-
za pomocą elektro- zwyczaj problemy praktyki ludzkiej, można stwierdzić, że pewna auto-
y g nomizacja (przesunięcie szczebla autonomii) maszyny polegatu na mat ezne o stero-programie praktycznego minimum, do którego powinna być sprowadzo-
owany układ stero- na rola operatora ludzkiego, i że minimum to wyznaczone bywa wzglę-
śla maszynie cyfro- dami ekonomicznymi. De facto, większe maszyny cyfrowe, aby uniknąć
radność człowieka zbyt długich przestojów naprawczych, wyposażone są w układy do
y , p y ' automatycznego lokalizowania uszkodzenia. Praktyczne minimum oz-
i masz y y s y t ka nacza więc niekiedy kontrolę zapobiegawczą, która pozwala na progno-
azdyskrok procesu zę uszkodzeń i wymianę wcześniejszą podzespołów o dużym prawdopo-
naków. W sumie, dobieństwie zepsucia się w najbliższym czasie, a w konsekwencji na
m, wszystkie liczby uniknięcie strat.
dpowiednie miejsce Jest rzeczą zrozumiałą, że wraz z rozwojem nowych maszyn i nowej
techniki następuje przesunięcie proporeji czynnika ludzkiego i techno-
 zastosowanie ma- logicznego w układzie człowiek-maszyna, i że przesunięcie to zmienia
ia podzielić na dwie za każdym razem pojęcie techniki jako takiej. h maszyna realizuje
niej (np. wykorzy-
; ta kategoria zwią- Przesunięcie w znaczeniu terminu technika wych. Nowa klasa
talnościętechtn ćzno- Zbierając to, co było powiedziane, zauważamy, że można rozróżniać
wielorakie pojęcia techniki.
maszynami cyfro- W języku greckim technika (techne) oznacza przedewszystkim
żda ze strodnzaj kza- sztukę, polegającą na zdolności, zręczności i umiejętności wykonywania
dzie ten ro określonej działalności przez człowieka, względnie - poznanie zasad
ra ma bowiem nie-
artner - człowiek. stosowania, używania jakiegoś narzędzia (urządzenia), a więc kwalifi-
jpowiednią postać. kacje. Takie pojęcie techniki wiąże się, rzecz jasna, z indywidualnymi
zech miar pożąda- cechami pojedynczego człowieka i traci w dużej mierzeswój sens
go narzędzia nad- we współczesnym typie produkcji, gdzie - poza człowiekiem i jego
kwalifikacjami - decydującą rolę odgrywają środki pracy, a szczegól-nie technologiczne metody produkcji, narzędzia i przedmioty pracy.
W tym kontekście --jak należy sądzić - sens techniki jest o wiele skwa 1956.szerszy, obejmuje bowiem to, co jest niezbędne dla pełniejszego przygo-
Czść II. Svn7bioa clorviek - techriika
126 towania poprawmeąo ykonywania produkcji, m.in. czynności doko-ny'w'ane przy pomocy różnych urządzeń, jak również wszelkie procesy technologiczne.
Przede wszystkim jednak rzuca się w oczy fakt, że technika jest obecnie równoznaczna z materialnymi elementami sił wytwórczych i zdobyczami nauk przyrodniczych. Toteż, "kiedy dziś mówimy o współ-czesny'm znaczeniu słowa technika lub postęp techniczny', poszerzamy
tradycyjnie ustalone granice tych pojęć w sposób zasadniczy''1. Gwoli
I
zaś ścisłości należy podkreślić, że zajmując się zagadnieniem treści postępu technicznego, nie sposób pominąć tego, że bywa on rozumiany w sensie r:on ości, innowacji, przez co rozumieć trzeba
"wprowadzenie
nowych produktów', których w ytwarzanie w'y'maga nowych urządzeń, eksploatację nowych źródeł surowców. która w'ymaga nowych inwestycji I w' dziedzinie produkcji i transportu'". czyli "stopniowe ykorzystanie
"g
', aparatu wytwórczego przedsiębiorstwa do bieżąceeo stanu technologii .
Widać wyraźnie, że według autorów' współczesnych "pojęcie postępu i I technicznego nie da się ani wy'tłumaczy'ć, ani uzasadnić jako zjawisko
techniczne samo w sobie, a jedynie jako zjawisko techniczne poddane
kryteriom ekonomicznym... Bez uwzględnienia strony ekonomicznej, a w dalszym rzucie także socjologicznej, wszelkie rozważania na temat
postępu technicznego wydają się nie mieć szczególnego sensu"4. Teza tak sformułowana rodzi duże trudności w naświetleniu postępu technicznego w szerszym aspekcie, gdyż -jak zauważa jeden z auto-I rów - "nie wiadomo, czy wymóg, aby zmiana techniczna i technolo-' giczna były oparte na szeroko pojętym rachunku ekonomicznym oraz aby zostały wprowadzone do procesu produkcji - ma charakter con-ditio sine qua non. A więc nie w'iadomo np. ezy są postępem technicznym
zmiany techniczne i technologiczne, wprowadzone do procesu produkcji,
ale nie oparte na szeroko pojętym rachunku ekonomicznym"5 Powiedzmy od razu, że ten punkt widzenia reprezentowany jest i w literaturze fachow'ej jedynie ubocznie. Powiedzmy również, że mimo
' rozbieżności jakie ten punkt widzenia w'prowadza w definiowaniu po-
jęcia technika6, najczęściej w skład tego pojęcia wlicza się obecnie 1 Z. fuszyński, Industria doctrinam iuvat, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiej-
skiego Warszawa 1959 s. 13.
z M. Kalecki, Teoria dynamiki gospodarczej, W-wa 1958, s. 211, 212.
3 Tamże.
K. Wandelt, Istota i rodzaje postępu technicznego, Poznań 1960, s. 4.
' B. Pilawski, Obliczanie efektów ekonomicznych postępu
technicznego w przed-
siębiorstwie, Warszawa 1970, s. 370.
6 W. E. G. Salter, Productivity and Technical Chan e. Cambridge 960.
4. lfasyna jako partner czlahicka
technologiczne zasady produkcji. Można jednak łatwo się domslać, 127
że wszelkie metody produkcji oraz środki pracy i przedmioty pracy przyczyniają się do postępu techniki wów czas, gdy wkraczają w stadium
automatyzacji. W'tedy jednak eliminowany zostaje z produkcji w znacz-
nym stopniu element tzw. pracy żywej ze w-szystkimi
konsekwencjatni
teeo stanu rzeczy. Jak bowiem słusznie zauważa Mf. Kalecki, "z istoty
postępu technicznego w ynika tylko tendencja do wzrostu nakładów kapitałowych w stosunku do zatrudnionych robotników, czyli tendencja
do wzrostu pracy uprzedmiotowionej w stosunku do pracy żywej"1. Dewaluacja pracy żywej
Przez pracę żywą rozumieć należy celow e ydatkowanie fizycznej i umysłowej energii człow-ieka w procesie produkcji, a także i to, że wy-
datkując pracę żywą, człow iek posługuje się narzędziami, przy pomocy których oddziaływuje na przedmioty pracy. Bez jakiegokolwiek udziału
pracy żyej produkcja jest niemożliwa, ale trzeba pamiętać, że wraz z rozwojem techniki praca żywa staje się coraz bardziej
efektywna, tzn.
uruchamia w danej jednostce czasu coraz więcej środków pracy i prze-
twarza więcej przedmiotów pracy.
Rzecz staje się bardziej oczywista, gdy zastanawiamy się nad dzia-łaniem mechanizmu tych zależności, czyli - w ostatecznym rachunku -nad cenci transfiguracji pracy yarej. Praca żywa, wydatkowana przez
pracującego, przechodzi w momencie jej wydatkowania na wytwarzany produkt i staje się pracą uprzedmiotowioną. Stąd wszystkie gotowe produkty czy towary, którymi dysponuje społeczeństwo, to miniona, dawna praca wydatkowana przez producentów. Można więc w sumie powiedzieć, że praca żywa tworzy, produkuje nowe wartości, zaś praca uprzedmiotowiona jest nagromadzoną wartością. Dialektyka postępu polega tutaj na tym, że praca żywa w procesie produkcji przenosi war-
tość nagromadzoną w środkach produkcji i przedmiotach pracy na nowy produkt oraz na tym, że czyniąc to - "dodaje" temu produktowi nowej wartości. Jest jasne, że motorem tak rozumianego postępu jest technika, której przyrost powoduje, że praca żywa uruchamia w jed-nostce czasu coraz więcej środków pracy i przetwarza coraz to więcej przedmiotów pracy.
Jak z tego widać, zależność efektywności pracy żywej od przyrostu techniki sprawia, że człowiek wchodzi w nowy modus vivendi z techniką.
' M. Kalecki, Dynamika inwestycji i docbodu narodow-ego w gospodarce socja-
listycznej w: Zagadnienia ekonomii politycznej socjalizmu (pr. zb.), Warszawa
1958, s. 450.
1 fl
Homeostaza.
Istota homeostazy naturalnej
i sztucznej.
Postęp techniczny
a fizjologiczny koszt pracy żywej.
Automatyzacja - skok jakościowy.
Homeostaza.
eostazy naturalnej
i sztuczne.
Postęp techniczny
koszt pracy żywej.
- skok jakościowy.
Symbioza człowieka z maszyną
Homeostaza
"Ustroje ż.ywe, jako przesiewane ciągle przez filtr ewolucyjny, należą
do homeostatów dobrych, tj. sprawnych, jakkolwiek nie są aż doskona-
łymi (można dla każdego wyznaczać zakłócenia zabójcze). Urządzenia, jakie budujemy sztucznie, w postaci np, komputerów czy
perceptronów,
modelują zachowaniem izolowane parametry homeostazy, a nie jej całokształt operacyjny, i to miesza nam szyki, gdy chcemy ustalać, czy
one produkują wartości (w swoich wyborach)... Można tak mówić, jeśli się tylko o tym pamięta, że są to wszystko pochodne zjawisk, z homeostazy wyjętych, i w niej tylko pełnoprawnie ukonstytuowa-nych"' .
W istocie, rozpatrując proces symbiozy człowiek-maszyna, nawią-zujemy do pojęcia stabilności, charakterystycznej dla organizmów źy-wych.
Powinniśmy pamiętać, że stabilność ta jest - stosownie do terminu W. B. Cannona, który pierwszy nazwał ją homeostazą - "wynikiem skoordynowanej, fizjologicznej kontroli, która dotyczy procesów za-
chodzących w wewnętrznym środowisku pojedynczych organizmów, jak też procesów dotyczących całych zbiorowości (populacji) organizmów. Wynikiem tej kontroli jest utrzymywanie się poszczególnych parame-trów fizjologicznych organizmu (np. temperatura ciała, ciśnienie krwi,
' S. Lem, Biologia i wartości, Studia Filozoficzne, nr 3--4 1968, s. 51-52.
9 Technika a środow-isko psychiczne
Część II. Symbioza cziowiek - technika
130
zawartość szeregu substancji we krwi itd.), jak też parametrów charakte-
rystycznych dla populacji (np. rozród i śmiertelność) oraz dla zacho-
wania się pojedynczych organizmów i populacji w pewnych charakte-rystycznych przedziałach, uwarunkowanych możliwościami przystosc-wania" 1.
Przede wszystkim mamy na myśli uniwersalność konstrukcyjną kodu genowego, która sprawia, że -jak dowodzi W. B. Cannon - na sku-tek długetrwałego procesu ewolucji, organizm ludzki uzyskał zdolność przystosowania się do niekorzystnych wpływów środowiska zewn4trzne-go, jak również zdolność przeciwdziałania niekorzystnym procesom za-chodzącym w środowisku wewnętrznym. Wiemy np., że praca fizyczna powoduje wytwarzanie się w mięśniach dużej ilości kwasu mlekowego, który mógłby spowodować zneutralizowanie całej rezerwy zasadowej krwi, gdyby nie stały temu na przeszkodzie właściwe układy regulujące.
Proces ewolucji cechuje się nie tylko długotrwałością, ale przede wszystkim ciągłością, toteż nie przypomina rozwoju techniki, z.vłaszcza
tam, gdzie dokonuje ona wielkich skoków. "Elementy kodu
dziedzicz-
ności nie przypominają nam elem.entów żadnej technologii szczegóło-wej, ponieważ wiemy dobrze o tym, że każda technologia okazywała się historycznie systemem zamkniętym, skończonym, niejako nierozcią-gliwym. Przez to też dochodziła do bariery możliwości własnych, to zaś,
iż postęp dalszy okazywał się możliwy, zawdzięczamy naszej umiejęt-ności radykalnego odrzucenia przestarzałej technologii i zwrócenia się
ku radykalnie nowej. Tak np. technologię przemiany różnych termicz-nych potencjałów w energię elektryczną trzeba po pewnym czasie po-rzucić, istnieje bowiem granica wydajności urządzeń cieplnych, której przekroczyć się nie da. Przechodzi się wtedy do nuklearnego wytwa-rzania elektryczności, bez pośrednictwa cieplnych wymienników, albo bezpośredniego transformowania energii chemicznych wiązań w energię prądu. Podczas takiej rewolucji przemysłowej ogromna ilość wiedzy, zarówno teoretycznej, jak i zmagazynowanej w konstrukcjach (np. pa-
roevych maszyn) idzie po prostu na złom. Gdyby ewolucja miała trafiać
w takie bariery, musiałaby się na nich definitywnie zatrzymać, ponieważ
totalne reorganizacje, połączone z remanentami i całkowitym porzuca-
niem pewnych rozwiązań nie są w niej możliwe; inny postęp, oprócz ciągłego, nie jest w niej do urzeczywistnienia (ma on kwanty genowe
i przez to jest ziarnisty, więc mikrostrukturalnie nieciągiy, ale ten aspekt
rzeczy ulega całkowitemu zamazaniu w fenotypach dzięki temu, że go przesłania praca kompensacyjno-regulacyjna buforów ontogenety-eznych)"z.
' A. Dawidowicz, Homeostaza, Warszawa 1970, s. 13.
= S. Lem, Biologia i wartości, cyt. wyd., s. 58.
5. Symbioza czfowieka z maszyną
Tak więc nie wolno nam się spodziewać tego, że poprzez nowe l3l technologie uda się produkować całkiem nowe rozwiązania homeostazy, słowem - prototypy ustrojów. Tylko w samym świecie żywym możemy znaleźć takie prototypy, choć tutaj istnieje szczególna gradacja spraw-
ności i zasięgu mechanizmu homeostazy. W porównaniu np. ze zwięrze-tami, które są dostosowane do węższych układów życia, człowiek po-siada o wiele bardziej wrażliwy i skomplikowany system regulacji. O ile np. gady niedostateczną regulację temperatury ciała kompensują
przez sen zimowy, o tyle wyźsze kręgowce, w tym człowiek, posiadają zdolność przystosowania do szerokiej skali temperatury otoczenia (są
stałocieplne). Homeostaza więc, jako mechanizm samoregulacji, utrzy-
mującej pewien stan czynnościowy organizmu, decyduje o jego nieza-leżności i integralności.
Rewelacyjność mechanizmów homeostatycznych, ich ogólność, za-decydowała o tym, że pojęcie jej przekroczyło granice wiedzy fizjolo-
gicznej. "Wydaje się możliwe - według słów Cannona - że środki za-stosowane u bardziej rozwiniętych zwierząt dla ochrony ich jednolitości
i dla stabilizacji ich wewnętrznej ekonomii (tzn. dla zachowania home-
ostazy) mogą stanowić pewne ogólne zasady służące do ustalenia, regu-lacji i kontroli stanów równowagi, że mogłyby stanowić one wzór dla innych rodzajów organizacji - nawet dla społecznej i przemysłowej -które cierpią z powodu trapiących je zakłóceń"1.
Łatwo zrozumieć, dlaczego ideę homeostazy zastosowano do badań nad procesami psychicznymi, w szczególności w ramach psychologii postaci. Właśnie postać stanowi zamkniętą całość, która cechuje się równowagą pomiędzy napięciem sił wewnętrznych a działaniem śro-dowiska zewnętrznego. Piaget mówi o równowadze procesów asymilacji i akomodacji, która leży nie tylko u podstawy rozwoju jednostki, ale
również rozwoju całych społeczności. Wypada dodać, że idea home-ostazy leży u podstaw nowoczesnych modeli technicznych
naśladujących
crynności mózgu.
Wywodem tym docieramy na pozycje szczególnie interesujące tech-nika, któremu pojęcie homeostazy kojarzy się nieodparcie z odkryciem
sprzgżenia wrrotnego, jako że to ostatnie umożliwia automatyczną re-gulację odchyleń od równowagi i utrzymuje poszczególne parametry fizjologiczne na odpowiednim poziomie.
Pojęcie homeostazy daje się zdefiniować jako zespól aktywności, który sluy do zachorania calości funkcjonalnej ukladu, a więc dotyczy
układu, w którym toczy się permanentny proces przystosowania i ewo-' Cyt. za A. Dawidowicz, Homeostaza. cyt. wyd., s. 18.
9
Część 11. Symbioza cziowiek - technika
132 lucji. Układy te należy oceniać na ściśle określonym etapie ich rozwoju,
jako że homeostaza nie pozostaje na jednym, stacjonarnym poziomie.
Zasadnicze zatem znaczenie dla diagnostyki równowagi układu czło-wiek-maszyna i dla profilaktyki w tym zakresie mają stwierdzenia następujące: a) w zależności od etapu rozwoju osobniczego, możemy praktycznie mówić o nieskończenie licznych poziomach homeostazy, b) te liczne poziomy homeostazy pozostają we wzajemnym związku, c) zaburzenie na jednym poziomie homeostazy odbija się na różnych jej
poziomach, d) skutki tych zaburzeń zależą nie tylko od efektu pierwot-
nego, ale także od jego konsekwencji.
Rozszerzając się coraz bardziej, pojęcie homeostazy obejmuje rów-nież mechanizmy regulujące aktywność społeczną, ekonomiczną i prze-mysłową zbiorowisk ludzkich. Z tej to przyczyny poznanie mechanizmów
decydujących o przystosowalności i odporności w rozwoju osobniczym i gatunkowym jest warunkiem zapobiegania i zwalczania szkód cywili-
zacyjnych.
Istota homeostazy naturalnej i sztucznej
Miejmy na uwadze, że człowiek jako istota najbardziej zaawanso-wana w rozwoju ewolucyjnym, jest istotą o najbardziej
skomplikowanej
homeostazie, że zachodzi w jego organizmie nieskończona ilość prze-mian. Z jednej strony automatyczne procesy zachodzące w
organizmie
zwierzęcym, a więc i człowieka stanowią model dla automatyzacji tech-
nicznej, z drugiej - ta ostatnia może naśladować szereg czynności nerwowo-psychicznych człowiekal. Nie przypadkowo podtytuł dzieła Wienera brzmi: "Sterowanie i komunikacja w zwierzęciu i
maszynie".
I nie przypadkowo przedmiotem cybernetyki Wienerowskiej są wspólne prawidłowości funkcjonowania żywych organizmów oraz określonego typu maszyn skonstruowanych przez człowieka.
Różnica homeostazy naturalnej i sztucznej sprowadza się do tego, że wyższe organizmy posiadają dla odbierania informacji specjalne ko-
mórki nerwowe, tzw. receptory, dzięki którym możliwe jest odbieranie bodźców dochodzących ze środowiska zewnętrznego i wewnętrznego ustroju. Bodźce odbierane za pośrednictwem receptorów są przekazy-wane przez wszystkie piętra układu nerwowego do kory mózgowej, i w ten sposób działalność ośrodkowego układu nerwowego umożli-wia - dzięki właściwej koordynacji i selekcji - reakcję organizmu ściśle dostosowaną do otrzymanych informacji, a także zapewnia za-pamiętywanie tych informacji i uczenie się tak, aby wytworzyć jak 1 N. Wiener, Cybernetyka, Warszawa 1971.
5. Symbioza czlowieka z maszyną
najkorzystniejsze dla organizmu reakcje na bodźce powtarzające się l33
w pewnym określonym kontekście.
Wiemy, że w badaniach ciągłych poszczególnych parametrów w or-ganizmach stwierdzono, że parametry te ulegają okresowym rytmicz-nym wahaniom, zależnym od pory dnia, miesiąca lub pory roku, na-zywając ten wewnętrzny układ regulujący rytmem biologicznym. Stwier-dzono również, że przy nadzorowaniu operacji maszyny cyfrowej od-grywają rolę nie tylko sygnały mikrorozkazowe, lecz także i impulsy cy-
kliczne (rytmiczne), które zmuszają operatora do wytężonej uwagi i mogą powodować poważne obciążenie psychiczne. Prof. Uniwersytetu w Birmingham, dr W. Baldamus, dopatruje się wielkiej ulgi dla robotni-
ka w tej właśnie płynności oraz rytmiczności pracy zautomatyzowanej 1.
Trzeba jednak pamiętać, że struktura informacyjna organizmu stanowi jego istotną, charakterystyczną i względnie stabilną bazę, która jest -
mimo wszystko - względnie stabilna i może dzięki nieustannie zacho-dzącym procesom przemiany materii ulec zachwianiu.
Już przy tym szkicowym omówieniu przejścia granicznego między homeostazą organiczną a techniczną uzyskujemy pewien pogląd na to, jak dalece pozostają różne te układy regulujące. Układ biologiczny, jakim jest organizm, ma znamiona układu otwartego, tzn. układu, który
jest ściśle związany ze środowiskiem zewnętrznym i wskutek perma-nentnych zmian tego środowiska nie utrzymuje się na tym samym sta-cjonarnym poziomie. "Człowiek dodał do swojej biologicznej sytuacji
wiele dalszych powikłań przez swoje kaprysy i pokusy nie mające nic wspólnego z utrzymaniem przy życiu swojego gatunku. Jak długo czło-wiek będzie nadal sięgał po niewiadome i tworzył sobie sytuacje rzą-dzone wartościami pozabiologicznymi, tak długo będą powstawały bez końca nowe problemy adaptacyjne. Dla człowieka przydatność stanowi coś więcej niż cel biologiczny; jest ona stanem, który musi być ciągle zmieni,ąny, a nawet odrzucany, na rzecz nowych złudzeń i nowych celów .
Stałość organizmu oznacza zatem jednocześnie ciągłość zmian pro-cesów w nim zachodzących, i jeśli zmiany te, w szczególności zmiany generowane przyspieszeniem technologicznym, naruszają ciągle stałość organizmu, podnosi się wówczas fizjologiczny koszt postępu tech-nicznego.
1 W. Baldamus, Type of Work and Motivation, British Journal of Sociology
1951, vol. 2, p. 47.
2 R. Dubos, Miraże zdrowia, cyt. wyd., s. 55.
I "
Część 11. Symbioza czlowiek - technika
134 Postęp techniczny a fizjologiczny koszt pracy żywej
Jest chyba rzeczą niewątpliwą, że fizjologiczny koszt postępu tech-nicznego nie oznacza kosztu fizycznego, gdyż jak zauważa J. D. Bernal
"rewolucja XX w. polega w dużej mierze na zastąpieniu maszyną lub urządzeniem elektronicznym umiejętności pracownika i powinna uwol-nić go od ciężaru monotonnej pracy biurowej lub obsługiwania ma-szyn" 1
Teza ta, choć nie jest tak oczywista, jak to na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, posiada dużą nośność i jest informacyjnie bo-gata. Przyjmując ją zakładamy, że fizjologiczny koszt postępu techniczne-
go polega na takiej dezorganizacji osobowości czlowieka, której miara
tkwi w ograniczeniu zakresu swobody osobniczej przez dominację i eks-
pansję zakresu vply'órv techniki. Chodzi o to, że rozmaite sfery działania
urządzeń technicznych powodują zróżnicowanie - bardziej lub mniej korzystne - symbiozy człowieka z maszyną.
Przyjmujemy przy tym, dla uproszczenia (łatwo dającego się usunąć), że ograniczenie oraz likwidacja swobody osobniczej odbywa się na różnych poziomach postępu technicznego. Nowy poziom postępu tech-nicznego likwiduje częściowo sprzeczności poziomu starego, ale jedno-
cześnie rodzi sprzeczności nowe, wywołując tym samym potrzebę roz-woju techniki na nowym, wyższym poziomie. Oczywiście owo "prze-zwyciężanie" sprzeczności występujących na różnych poziomach roz-woju techniki nie może się obyć bez uwzględnienia społecznej dynamiki tego rozwoju. Chodzi o to, że sprzeczność między rosnącymi siłami wy-twórczymi a przeżytymi stosunkami produkcji może - nawet w dłuż-szych okresach czasu - uniemożliwić pełne wykorzystanie istniejących możliwości rozwoju technicznegoz. W ustroju socjalistycznym większe szanse ma więc tendencja zmierzająca do osiągnięcia odpowieclniego morale pracowniczego, tj. psychicznej gotowości pracowników do współ-
działania przy realizacji wspólnymi siłami określonych zadań produk-cyjnych. Jednakże i tu należy odróżnić morale pracownicze od szerzej pojętego morale grupy3, które oznacza lojalność członków wobec norm obowiązujących w grupie, przywiązanie do uznanych w niej war-tości oraz ofiarność na rzecz celów realizowanych przez grupę. "Osią , nięcie wysokiego morale przez daną grupę ludzi zależy od pozytywnej
' J. D. Bernal, Science in History London 1954, p. 497.
2 A. Barjonet, Wpływ rewolucji technicznej na społeczność ludzką, Cahiers In-
ternationaux 91, 1957, w: O współczesnym kapitalizmie, Warszawa 1960, s. 422.
Na temat wpływu wprowadzania najnowsrych technik w zakładach na stosunki
międzyludzkie zob. F. C. Mann, L. R. Hoffman, Automation and the Worker,
A Study of Social Change in Power Plants, New York 1960.
3 M. S. Vieteles, Motivation and Morale in Industry, New York 1953.
;,i
i; :
5. Syrnbioza czlowieka z masryng
oceny przez nich realizowanego celu, od pożądania go oraz od wzajem- 135
nego dopomagania sobie" 1.
Zauważmy dalej, że możliwości rozwoju sił wytwórczych, choć po-siadają większe szanse rozwoju w ustroju socjalistycznym, to przecież
1
nie realizują się automatycznie; istnieje szereg obiektywnych i subiek-
tywnych trudności.
Pośród trudności subiektywnych należy wymienić m.in. takie jak wieloszczeblowość decyzji. Aby ominąć tę trudność, występuje często tendencja do wdrażania wyników badań np. socjologicznych bezpo-średnio do praktyki, z pominięciem drogi okrężnej. Znany jest np. tzw.
eksperyment sprzężenia zwrotnego (feedback experiment)2, zastosowany
przez Survey Research Center przy Uniwersytecie w Michigan w sto-
sunku do Detroit Edison Company. Rzecz polegała na przeprowadze-niu systematycznej akcji wdrażania wyników badawczych, począwszy od szczytów kierowniczej hierarchii przedsiębiorstwa aż po najniższe jej szczeble3. Z trudnościami, jakie niesie wieloszczeblowość decyzji,
łączy się obawa przed ryzykiem za podejmowaną decyzję, niedosta-teczne powiązanie między efektem postępu technicznego a materialnym zainteresowaniem twórców postępu technicznego, wreszcie zbytnie nie-
i kiedy zbiurokratyzowanie aparatu gospodarczego.
Trudności obiektywne łączą się zazwyczaj z rozwojem elementów postępu technicznego. Jeśli bowiem tak w kapitalizmie, jak w socja-
lizmie obowiązują ilościowe i jakościowe kryteria postępu technicznego,
to z uwagi na ścisłe powiązanie tych kryteriów, występuje konieczność rachunku ekonomicznego i dokonywania wyboru postępu technicz-nego również i w socjalizmie. Kryteria tego wyboru w socjalizmie wska-
zują, że człowiek jest najwyższą wartościci, że więc postęp techniczny nie może być celem samym dla siebie, słowem - nie może być przeciw-stawny interesom społeczeństwa jako całości, ani interesom człowieka. l jako jednostki w całokształcie jej społecznych aspiracji. Jak z powyższych ustaleń wynika, istnieje optymalny koszt fizjolo-giczny pracy źywej, poza które to optimum nie powinno wykraczać wprowadzenie innowacji technicznych. A że nie jest to problem po-zorny, wskazują na to studia, które dotyczyły wpływu taśmy montażo-( wej na mentalność robotników amerykańskich, przeprowadzone przez ' H. Blumer, Morale, w: American Society in Wartime, Chicago 1943.
z F. Mann i R, Likert, The Need for Research on the
Communication of Research
Results, Human Organization, vol. I1, No. 4, 1952.
3 F. Mann, Changing Superior-Subordinate Relations, Journal of Social Issues
vol. 7, 1951.
Część 11. Symbioza czlowiek - technika
136 E. Chinoyl. Jak się okazało, pragnienia i ambicje tych robotników stają
się z upływem lat coraz skromniejsze, coraz bardziej skupiają się nadrobiazgach. Jedyną wielką szansą pozostaje dla nich danie własnymdzieciom możliwości zdobycia innego zawodu. Z tych właśnie wzglę-dów zabezpieczenie humanistyczne pracy leży w trosce społeczeństwasocjalistycznego.
Mianowicie -jak podkreśla J. Szczepański - w socjalizmie postęptechniczny, obok podnoszenia wydajności pracy, nie może prowadzićdo "podniesienia fizjologicznego kosztu pracy żywej", nie może przy-
czyniać się do dezorganizowania "osobowości pracowników", czyli niemoże być sprzeczny "z podstawowymi dążnościami każdego człowie-ka", nie może też radykalnie rozbijać istniejących form współżyciaspołecznego, mimo że formy tego współżycia ulegają nieraz szybkimzmianom, stanowiąc skok jakościowy w stylu życia nowego pokolenia. Automatyzacja - skok jakościowy
Automatyzacja procesu produkcji stanowi skok jakościowy, rewo-lucję w charakterze społecznego procesu pracy oraz w charakterze uczu-
ciowego i psychicznego stosunku człowieka do otaczającego go świata.
Tak np. postęp automatyzacji spowodował dezintegrację małych grup3, odbijając się ujemnie, przynajmniej w przejściowym okresie, na samo-
poczuciu wyizolowanych przy pulpitach sterowniczych pracowników4. Mówiąc inaczej, automatyzacja procesu produkcji zwiększa zasięg i sprawność czynności człowieka, daje możliwość wykonywania nowych czynności przedtem niemożliwych. Ale jednocześnie czyni niekiedy człowieka osamotnionym stróżem procesów technologicznych, dopro-wadzając w tej sferze do eksploatacji zdolności przystosowawczych człowieka, tj. do zmęczenia industrialnego.
W każdym razie, układ człowiek-maszyna wkroczył w nowy etap symbiozy, w którym chodzi o wyeliminowanie zmęczenia industrial-nego, tj. osiągnięcie i utrzymanie stanu vezglgdnej równowagi. Ogólnie
mówiąc byłby to stan, w którym element ludzki nadążałby w jakiejś mierze za postępem czynnika technicznego i zachowywał przy tym w dalszym ciągu zdolność do reakcji w sytuacjach nietypowych, a więc I;
1 E. Chinoy, Automobile Workers and the American Dream, New York 1955.
z J. Szczepański, Społeczne warunki i społeczne skutki postępu technicznego,
Kultura nr 23/1960.
3 W. F. Whyte Industry and Society, New York 1946.
' W. L. Warner, J. Low, The Social Structure of the Modern Factory, Yankee
City Series, vol. IV, New Haven 1947.
5. Sy'mbioza czlowieka z maszynn
nie rurynizorad sig. Stwierdzenie to posiada wyjątkową wagę, albowiem 137
w najbardziej ustalonych warunkach zdarzają się sytuacje wyjątkowe, w których trzeba reagować inaczej niż zwyklel. Prawidłowe opanowanie takich sytuacji i osiąganie w nich pożądanego dynamicznego stanu równovyagi, wymaga oddzielnych procesów kontroli2. Nie będą one przedmiotem naszych rozważań, będzie nim na obecnym etapie aspekt instrumentalny oraz indywidualno-psychiczny (przeżyciowy) zmęczenia
industńalnego, warunki techniczne i psychiczne przywrócenia i zacho-
wania równowagi w układzie człowiek-maszyna.
' T. Tomaszewski, Badanie wyższych czynności nerwowych człowieka metodą
bodźców wyjątkowych, Studia Psychologiczne t, I, 1956,
2 Jankowska, Rzepkowa, Wartalska, Proces św iadomej kontroli w wykonywa-
niu pracy, Studia Pedagogiczne t. I, 1954.
I
II
I
3 , ,.
,1
I ,
Zabezpieczenia od zagrożeń.
Postęp techniczny
poddany kryteriom ekonomicznym.
Dyrektywa recentywizmu.
Postęp polegający
na ciągłości i "skoku".
Ingerowanie nauki w transfer techniki
na życie człowieka.
Automatyzacja
a niektóre problemy społeczne.
Kierunki poszukiwań.
Zmęczenie industrialne w aspekcie instrumentalnym
Zabezpieczenia od zagrożeń
Dla uniknięcia nieporozumień warto postawić na początku tego rozdziału zastrzeżenie, iż wpływanie na element techniczny układu człowiek-maszyna jest częścią programu zwalczania zmgczenia indu-strialnego, i ta właśnie część związana jest z pozytywną stroną współ-czesnego postępu technicznego.
A choć zmęczenie industrialne w książce tej rozpatrywane jest raczej w związku z warstwą psycho-fizjologiczną zachowania ludzkiego,
w szczególności z pewnymi napięciami w procesie jego przystosowania do postępu techniki, warto uporać się najpierw z warstwą, którą tu nazwaliśmy - instrumentalną. Chodzi o to, że warstwa fizjologiczna zachowania ludzkiego pozostaje bezpośrednio w zasięgu wpływu śro-dowiska technicznego. Pewne zatem urządzenia, pełniące funkcje ochronne, powinny tu być wzięte pod uwagę.
Urządzenia elektroniczne spełniają na przykźad zadania ochrony w dwóch podstawowych grupach. W grupie pierwszej będą to urządze-nia wykrywające zagrożeniel i realizujące ochronę pracownika przez sygnalizację, wyłączenie maszyn lub usunięcie źródeł zagrożenia. Dzia-łanie urządzeń tej grupy dotyczy tylko czynników zagrożenia i ich 1 K. Wątorski, Zagrożenia toksyczne w przemyśle i ich zwalczanie, Warszawa
1970.
Część II. Symbioza czlowiek - technika
140 źródeł. W grupie drugiej będą to w szczególności urządzenia usuwające w ogóle zagrożenia dzięki sterowaniu zdalnemu. Działanie urządzeń I
tej grupy może dotyczyć wszelkich czynników występujących w proce-sach produkcyjnych. W obu grupach urządzenia te mogą mieć za za-danie sygnalizować stan zagrożenia lub uruchamiać odpowiednie układy zabezpieczające, przede wszystkim zaś ujawniać wartość określonej wielkości fizycznej, przetwarzając ją na dogodny do wykorzystania I
sygnał, np. elektryczny. Elementami detekcji są związane bezpośrednio
z procesem - czujniki pomiarowe, spełniające jak gdyby rolę organów i..
zmysłów ludzkich wyczuwających stan obserwowanego zjawiska. Odmiennym przypadkiem przedsięwzięć zabezpieczających jest kon-trola jakości.
Kontrola każdego z elementów obsługiwanego urządzenia rozpo-czyna cykl czynności mających na celu zabezpieczenie użytkownika. Drobna wada odlewnicza, wewnętrzne pęknięcie, nieszczelność spawa-nych złączy, nieprawidłowość struktury mogą być powodem awarii urządzeń po znacznie przyspieszonym przez tę wadę czasie starzenia. Wszystkie te niebezpieczeństwa muszą być usunięte przez dokładną kontrolę jakości, a badania składające się na tę kontrolę nie mogą niszczyć kontrolowanego elementu. W zakres tych badań wchodzą: nieniszczące wykrywanie wad wewnętrznych, tj. defektoskopia, kon-trola stanu i składu materiałów, kontrola jakości powierzchni badanej
części (jej gładkości, pokrycia warstwami ochronnymi, utwardzenia itp.),
wreszcie kontrola wy'miarów.
Można założyć, że przed przystąpieniem do normalnej pracy w za-sadzie każde urządzenie techniczne musi podlegać badaniom kontrol-nym i to z zachowaniem marginesu bezpieczeństwa, a więc w warunkach
gorszych niż przy przewidywanej pracy normalnej.
;
Z punktu widzenia bezpieczeństwa pracy do badań tych naleźą wszystkie pomiary kontrolne urządzeń zabezpieczających i alarmowych:
wyłączników i bezpieczników, urządzeń hamulcowych pojazdów i wind, i wszelkich specjalnych urządzeń ochronnych. W większości przypad-ków stosuje się wtedy układy symulujące warunki zagrożenia, wynikiem zaś powinno być prawidłowe zadziałanie badanych urządzeń. W tych przypadkach stosuje się skomplikowane na ogół urządzenia elektro-niczne, i to zarówno w warunkach pracy normalnej, jak w warunkach przeciążenia badanego urządzenia. Dzięki automatyzacji procesy nie-bezpieczne można w ogóle oddzielić od obsługi ochronnymi osłonami, tak aby praca obsługi skupiała się wyłącznie na przygotowaniu urządzeń, kontroli przeciwawaryjnej i konserwacji. W szczególności automatyzacja
pozwala na ochronę pracownika przez stosowanie urządzeń sterowania F  .
zdalnego, np. w przypadku większości procesów chemicznych czy 1
cieplnych, przy substancjach promieniotwórczych, w pobliżu akcelera-
z
1 i ..
i'j .
6. Zmgczenie industrialne w aspekcie instrumentalnym
torów cząstek elementarnych itp. W normalnej jednak praktyce prze- 141
mysłowej ruchy obsługującego, np. obrabiarkę, nie mogą być zbytnio ograniczone, gdyż zachodzi konieczność oddziaływania na maszynę w chwili, gdy możliwe jest zagrożenie zdrowia i życia pracownika prze-
kraczającego obszar bezpieczny.
W tego typu ochronie przestrzennej pracownika należy wyróżnić kilka obszarów na obsługiwanym stanowisku. Byłby to najpierw obszar beztazględnie chroniony za pomocą budowy lub osłony (często przezro-czystej dla ułatwienia obserwacji). Następnie obszar
niebezpieczny chro-
niony przez wyłączenie zagrożenia w chwili zbliżenia się pracownika. Dla uzyskania odpowiedniego czasu na wyłączenie urządzenia wokół obszaru niebezpiecznego wyróżnia się obszar scisiadujdcy z niebezpie-
czeństwem. Obecność w nim pracownika powinna wywołać sygnał ostrzegawczy oraz uruchomienie odpowiednich zabezpieczeń. Zrozumiałe przeto, dlaczego kładzie się taki nacisk na automatyza-cję pracy w górnictwie. Już obecnie automatyzacja pozwala uchronić człowieka od zagrożenia przy produkcji w górnictwie, gdzie wprowadza
się automatyczne maszyny do urobu węgla. Jest jednak duża ilość dzie-dzin życia i pracy, gdzie trudniej jest wykluczyć zagrożenie. Współczesna
nauka i technika wykazują kierunki rozwojowe, dzięki którym zostaną zmniejszone zagrożenia i w tych innych dziedzinach życia. "Osiągnięcia
te słuźą przede wszystkim celom profilaktyki, czyli zapobiegania dzia-
łaniu szkodliwości zawodowych w pracy, we wszelkich postaciach i na
wszystkich stanowiskach, gdzie istnieje możliwość ich powstawania. Służy też zapobieganiu i opanowaniu potencjalnego lub faktycznego ryzyka toksycznego w produkcji"1.
Do szeroko rozumianych posunięć profilaktycznych należy decen-tralizacja i indyvridualizacja zaspokojenia potrzeb ludzkich. Można np.
przewidywać, że wzrost wyposażenia domów indywidualnych w auto-maty zmniejszy stały transport towarów i przewóz ludzki. Już teraz decentralizacja i indywidualizacja rozrywki i informacji dzięki wprowa-
dzeniu radia i telewizji ograniczyła ruch ludzki do kin i do teatrów
(nie jest to oczywiście z kulturalnego punktu widzenia efekt pomyślny?),
a w przyszłości zmniejszy przejazdy np. dzieci do szkół.
Jest niezmiernie charakterystyczne, że rozwój współczesnej nauki i techniki nie prowadzi jeszcze bezpośrednio do warunków bytowania bez podstawowych niekiedy objawów ubocznych skutków. Spodziewać się jednak można, że umożliwi on w ciągu najbliższych dziesięcioleci usunięcie licznych zagrożeń właściwych tylko obecnemu stadium roz-woju techniki.
1 K. Wątorski, Zagrożenia toksyczne  przemyśle i ich zwalczanie, cyt. wyd.,
s. 41.
Cęść II. Sy'mbioza czlawiek - technika
142 Postęp techniczny poddany kryteriom ekonomicznym
Można wyliczyć wiele takich punktów, w których równowaga układu człow-iek-maszyna jest zagrożona i zarazem możliwa do odzyskania. Trzeba przy tym pamiętać, że r2ie ka?de zmiany zachodzące w technice można uznać za postęp techniczny. Aby to miano uzyskać, zmiany te muszą bądź ułatwiać pracę ludzką, bądź też zwiększać ilość albo do-skonalić jakość uzyskiwanych w procesie produkcji dóbr. Mówimy wtedy o postępie technicznym w znaczeniu raczej ekonomicznym, kiedy to dokonujące się w określonym czasie zmiany w technice wy-twarzania zwiększają efektywność ezynników produkeji.
Jeżeli więc za miarę efektyvności czynników produkcji przyjmiemy -jak to czyni K. Oryl - stosunek wartości produkcji (P) do nakładów w środkach produkcji (K) i pracy (Z), to miarą postępu technicznego (p) będzie wzrost tego stosunku w czasie tak, iż:,
__ P+, _
p (K-Z)t+, - -(K-I-Z)r
Zakładamy przy tym, że p, które występuje w charakterze miernika postępu technicznego, musi być większe od zera. Może zaś być więk-sze od zera zarówno wówczas, kiedy jednostkowe koszty wytwarzania w czasie t-l są niższe niż w czasie t, jak i wtedy, gdy koszty nie zmie-
niają się, ale doskonalona jest jakość wytwarzanych dóbr. ' W ujęciu takim postęp techniczny ma dwa zasadnicze aspekty. Najpierw ilościowy, kiedy to chodzi o postęp oszczędności, zwiększa-'" jący wydajność czy,nników produkcji w drodze zmniejszania się kosz-
t
tów wytwarzania. Dzięki temu uzyskiwać można bądź większą ilość produktów przy tych samych nakładach, bądź też tę samą ich ilość przy mniejszych niż dotąd kosztach. W znaczeniu drugim - jakościovryvrn -
chodzi o tzw. postęp nowości, który stwarza nowe dobra, służące za-spokojeniu innych niż dotąd potrzeb, lub pozwala lepiej zaspokajać dotychczasowe potrzeby2. Postęp techniczny w tym drugim
rozumieniu
; ' zwielokrotnił siłę człowieka, ale jednocześnie natrafił na ograniczenia
1 Zob. K. Oryl Postęp techniczny i zatrudnienie w rozwoju gospodarczym kra-
jów kapitalistycznych Poznań 1967, Zob. B. Pilawski Obliczame efektów ekono-
micznych postępu technicznego w przedsiębiorstwie, Warszawa 1970. 2 W definicjach postępu technicznego podaje się cztery jego odmiany: postęp
wydajności i nowości, postęp zmian jakości dotychczas znanych produktów i postęp
namiastek. Por. L. S. Zaleski, Wpływ postępu technicznego na bezrobocie, Poznań
1937, s. 28, a także K. Wandelt, Istota i rodzaje postępu technicznego, cyt. wyd.
s. 36-47. Jak słusznie zauważa K. Oryl (dz. cyt.), wyróżnienie dwóch ostatnich ro-
dzajów postępu technicznego wydaje się zbyteczne, gdyż z powodzeniem można je
ująć w postępie wydajności i nowości.
6, Zmęczenfe industrialne w aspekcie instrumentalnym
ze strony wydolności czynnika ludzkiego, przejawiające się w formie 143
zmęczenia industrialnego.
H. Van Lier w swojej książce Noyv vriek słusznie zauważa, że do niedawna nasza epoka dynamiczna, opanowana obsesją produkcji na ilość, nie poświęcała większej uwagi tym ilościom, które szly na marne. Hałdy węglowe świadczyły równie pochlebnie o krajobrazie przemysłowym, co nowe piece hutnicze. Dominował wówczas schemat: surowiec = produkt~-odpady. Ale już w wypadku np. energii ato-mowej schemat ten zawodzi, gdyż jej pozostałości są niezwykle szkod-liwe. Obowiązywać zaczvna schemat nowy: surowiec = produkt--pro-dukt uboczny. Obserwujemy pod tym względem oddalanie się od pry-mitywnego aktywizmu niedawnych ezasów - aktywizmu rozrzutnego. "Industrializacja jakiegoś regionu zależy dzisiaj od ezegoś więcej niż
tylko nagromadzenia kapitałów, standaryzacji procesów wytwórerych, obecności tanich surowców oraz moźliwości sprowadzenia fachowych pracowników. Sieć konkretna obejmuje nie tylko bogactwa naturalne regionu, jego linie komunikacyjne i surowy potencjał ludzki, lecz także
jego strukturę socjalną, nastawienie psychiczne potencjalnych robotni-
ków wraz z ich potrzebami stabilności i zmiany miejsca, wszystko razem
wzajemnie uwarunkowane tak, że inwencja ekonomiczna, podobnie jak wynalazczość maszynowa, polega nie na kwantytatywnych i lokal-nych ulepszeniach, lecz na tworzeniu form globalnych, wewnątrz któ-
rych wszystkie czynniki ulegają reorganizacji, przekształcając wzajemnie
swoje uwarunkowania"1.
Dyrektywa recentywizmu
Technika i jej modernizacja sprawiają, że podezas gdy niezwykle trudno jest określić, co prawdziwe a co fałszywe, co dobre a co złe, praktycznie każdy potrafi odróżnić nowe od starego. Na tym polega dyrektywa recentywizmu - dyrektywa filozofii, która stara się wy-ciągnąć wnioski z postępu nauki współczesnej i rozwiązać w ten sposób zagadnienia nowoczesnego świata; jest to zarazem filozofia poszukująca
gwarancji uzyskania przez człowieka trwałego i uzasadnionego zado-wolenia z życia2. Nowoczesność (recens) tych "gwarancji" polega czę-stokroć na odwołaniu się do innowacji lub możliwości tych innowacji w wypadku gdy pojawi się potrzeba, której trzeba będzie zadośćuczynić. Z grubsza wymienić można cztery przyczyny funkcjonowania pgdu 1 H. Van Lier, Nowry wiek, Warszawa 1970, s. 72.
2 J. Bańka, Poglądy filozoficzno-społeczne Michała Wiszniewskiego, Warszawa
1967, s. 234.
Część 11. Symbioza czlawiek - technika
144 do novrości. Po pierwsze jest nią snobistyczna wartość, jaką przypisuje
się wszystkiemu, co nowe: decydującą rolę odgrywa tu satysfakcja wynikająca z poczucia lub świadomości, że się już kupiło, czytało, słyszało to, co jest "najnowsze". Po drugie, nowy model nie musi w pow-
szechnej opinii przynosić istotnych ulepszeń, lecz wystarcza, że repre-
I zentuje nową technikę; zachodzi tu istotne mylenie postępu nowości z postępem technicznym. Po trzecie, daje się powszechnie odczuć zmę-czenie starym, niestacjonarność wrażeń i kult wszystkiego co nowe; męczy nas oglądanie wciąż takich samych obrazów, słuchanie wciąż tego samego rodzaju muzyki, prowadzenie tego samego trybu życia. Po czwarte, wreszcie, powszechny jest brak smaku i znawstwa, których
miejsce zajmuje bezideowe kolekcjonerstwo. Ludzie przeskakują od jednej awangardy do drugiej, nie wykazując przy tym dostatecznego krytycyzmu, lecz uczestnicząc metodą prób i błędów w czymś w ro-dzaju "jarmarku gustów".
Z tego, jak doniosła jest ta żądza nowości, niestety nie zdają sobie sprawy liczni współcześni specjaliści od organizacji, podobnie zresztą
jak nie zdawali sobie z tego sprawy liczni filozofowie wieków minio-
nych. Technika, a raczej gwałtowne przyspieszenie jej rozwoju, ujawniła
ten proces, wprowadzając szczególną dialektykę tego, co stare i tego,
co nowe. Na sprzedaż wystawia się niejako model przyszłoroczny; w tym bowiem ujęciu cenne jest to, co właściwie posiada wartość pro-totypu, a więc co zostało zapoczątkowane w chwili rzucenia na rynek.
Właśnie rynek przyjmuje jako wartościowy tylko produkt jutra. W tej sytuacji człowiek przekształca się w odbiorcę sztucznych przeżyć pły-nących z hazardu i sensacji. "Zamiast dążenia do szczęścia zjawia się nieustanna pogoń pragnień za stale nowymi i coraz liczniejszymi po-
kusami w dziedzinie przedmiotowo-materialnej. Ten triumf ilości nad
jakością i triumf produkcji nie skrępowanej rozmiarami potrzeb dobrze
służy wielkiemu przemysłowi. W tym stanie rzeczy postęp techniczny łączy się z upadkiem wartości osobowych, zagubieniem radości życia i poczucia sensu życia, z nadwątleniem głębszych intymnych między-ludzkich związków duchowych"1.
Te i tym podobne refleksje skłaniają licznych autorów do zdania, iż pojęcie novrego nie utożsamia się wprost, jak się zdaje, z pojęciem nowości. Nowe są fakty, które odnotowuje się, ale których życie nie implikuje. Nowością jest zaaprobowana dziedzina życia, którą kwalifi-kuje się jako własną cząstkę życia2. Inaczej byłaby ona pseudonowością, czyli nowością w sensie fikcji, oddzieloną w sposób schizoidalny od i J. Kossak, Słowo wstępne, Super-Ameryka. Szkice o kulturze i obyczajach.
Warszawa 1970, t. I, s. 17.
2 M. J. Mulkay, the Social Process of Innovation, London 1972, Macmiłlan.
6. Zmęczenie industrialne w aspekcie instrumentalnym
życia. Nie oznaczałoby to jednak negacji doniosłości nowego; zresztą 145
bylaby to negacja bezcelowa. To wszystko bowiem co się odnotowuje jako nowe, co się ogląda i o czym dużo się mówi, ma wszelkie szanse przeobrażenia się w efekt życia ludzkiego - w postęp novrości. Zastanawiając się nad wyborem perspektywy, w jakiej chcielibyśmy rozpatrywać postęp nowości, pamiętać więc trzeba, że rzeczy są nowo-czesne, bo wyglądają na nowoczesne, bo fascynują tym, co nowe; są postępem, bo stają się nową dziedziną życia - nowością w pełnym tego słowa rozumieniu. I jeszcze jeden wniosek: nolte dla nolcego jest
tylko synonimem pędu pozbawionego jakiegokolwiek sensu. Dopiero nowe w yciu kwalifikuje się jako wartość, jako że stwarza nowe dobra
służące zaspokojeniu innych niż dotychczas potrzeb lub pozwala lepiej
zaspokajać dotychczasowe potrzeby.
Problemom tym jest w dużej mierze poświęcony tzw. Raport Brook-sa.l Raport ten postuluje w szezególności wprowadzenie ostrej kontroli
innowacji, jako źródła społecznie szkodliwych zjawisk, napięć i konflik-
tów o charakterze środowiskowym, ekonomicznym i socjalnym. Oma-wiając ten passus Raportu Brooksa, J. Auerbach stwierdza: "taka ocena
innowacji technicznej wymaga zupełnie nowej wiedzy w zakresie prog-
nozowania... Przewidywania wszelkich efektów pochodnych danego odkrycia ezy wynalazku muszą się bowiem opierać na zrozumieniu bardziej fundamentalnych zjawisk aniżeli te, które leżą u podstaw oceny, czy dany pomysł jest technicznie realny i interesujący rynkowo"z.
Innymi słowy, technologia, której celem jest skuteczność, rodzić powinna
technologię, w której skuteczność jest celem do czegoś.
Oczywiście "regulacja innowacji nie ma mieć charakteru steryliza-cyjnego dla techniki, lecz ma stanowić nowy aspekt stymulacyjny. Ta
pozytywna rola będzie polegała na wywoływaniu współzawodnictwa między zespołami badawezymi. Kontrola perspektywicznych skutków nauki i techniki w obszarze danego systemu ekonomicznego będzie -podkreśla Raport - najcenniejszą korzyścią dla społeczeństwa i naj-większym wyzwaniem dla badaczy"3.
Raport uznaje oczywiście decydującą rolę innowacji technicznej we wzroście gospodarezym kraju, przestrzega jednak, że musi by,ć ona
również podporządkowana nowym kryteriom.
1 J, Auerbach, Raport Brooksa, Przegląd Techniczny nr 39, 1971. 2 Tamże.
3 Tamże.
10 Technika a środowisko psychicme
Cześć 11. Svmbioza czlowiek - techr:ika
l>
146 Postęp polegający na ciąglości i "skoku"
Uzasadniając bliżej nieodzowność związku innowacji z warunkami i wymaganiami ludzkimi trzeba zauważyć, że prawidłowości rozwoju przyrody bez człowieka i społeczeństwa ludzkiego są ezymś mało zro-zumiałym i żywiołowym, czymś bogatym co prawda, ale dopiero przez współpracę z człowiekiem, przechodzącym z historycznego, naturalnego procesu rozwoju przyrody w historyczny, techniczny już tym razem proces rozwoju społeczeńst.wa.
Warto także zasygnalizować, że ujęcie takie okazuje swą płodność w perspektywie historycznej : aktualistycznie rzecz traktując - nie bez
respektowania przecież wspomnianych historycznych związków - trze-ba by powiedzieć, że człowiek jest czymś więcej niż tylko wytworem przyrody. Jest prócz tego wytworem stosunków społeczno-historycz-nych, gdyż całą jego działalność określają historycznie ukształtowane stosunki produkcji. Rozwijając technikę człowiek wykorzystuje w coraz
większym stopniu możliwości swej ewolucji kulturowej, ewolucji Homo technologicus, na gruncie której coraz doskonalsze znaczy tyle, co -
coraz szybsze. Kategoria ciągłości zaczyna tu ustępować kategorii "skoku", wyrażającej się np. w różnicy dat w pojawianiu się zastosowań przełomowych wynalazków kiedyś i obecnie.
Przypomnijmy, że maszyna parowa wynaleziona została w 1760 r., po raz pierwszy zaś została użyta w Polsce w 1823 r. Był to więc nie-zwykle długi okres zwłoki we wdrażaniu tego kapitalnego wynalazku. 1 włanie dzięki automatyzacji, która w sensie nowoczesnym rozpoczęła się w okresie II Wojny Światowej, postęp techniczny
rozprzestrzenia się
niezwykle szybko. Na przykład:
- pierwszą elektroniczną maszynę cyfrową uruchomiono w grudniu 1949 r.
- dziesiątą w roku 1952,
- setną w roku 1 954,
- tysięczną w roku 1957,
- dziesięciotysięczną w roku 1960,
- sześćdziesięciotysięczną w roku 1967 itd.
Warto wspomnieć, że w roku 1970 na świecie znajdowało się w eks-ploatacji 135 tys. maszyn matematycznych, z czego cztery tysiące przy-
padało na kraje socjalistyczne. Przewiduje się, że w r. 1980 światowy
park maszyn matematycznych będzie liczył 650 000 maszyn, z czego 65 000 maszyn będą posiadały kraje systemu socjalistycznego. W krajach socjalistycznych sfera organizacji i kierowania domaga się szybkiego wyposażenia zaplecza technicznego w najbardziej nowo-
czesne urządzenia z zakresu elektronicznej techniki
obliczeniowej (ETO).
Przy czym uważa się, że np. jeden komputer na 5 tysięcy pracujących 5. Zmcenie industrialne w aspekcie instrurrentalmm
nie wywiera większego wpływu na strukturę gospodarczą krajul. Pełna 147
komputeryzacja oznaczałaby posiadanie jednego komputera na 1000 mieszkańców, co w warunkach przemysłu polskiego byłoby równo-znaczne z 4 tysiącami komputerów. Osiągnięcie tego stanu w przemyśle polskim możliwe jest dopiero po roku 1990.
W skali globu już dziś maszyny cyfrowe wykonują pracę obliczenio-wą równą zatrudnieniu przy arytmometrach gigantycznej kadry rach-mistrzów, której liczebnośćJw wypadku jej realizacji przerastałaby kil-
kakrotnie ludność ziemi. Toteż płyną stąd korzyści, których nie pomniej-sza fakt, że człowiek bywa w pewnym sensie dystansowany przez ma-szynę i sprzężony z nią w dalszym rozwoju. Sprzężenie to daje możli-wość zaspokojenia wielu pragnień i potrzeb, które rodzi nowa sytuacja
ezłowieka w świecie. Jak zauważa D. Mc Crregor, "ezłowiek jest zwie-rzęciem mającym pragnienia; gdy tylko któraś z jego potrzeb zostanie zaspokojona, na jej miejsce pojawia się inna. Ten proces jest nieskoń-
czony: trwa od urodzenia do śmierci. Człowiek bez przerwy dokonuje wysiłków - pracuje, jeśli kto woli - aby zaspokoić swoje potrzeby"Z. Potrzeby te są uporządkowane według dwóch poziomów. Poziom pierwszy obejmuje potrzeby fizjologiczne: w myśl zresztą zasady, zgod-
nie z którą "ezłowiek żyje samym chlebem, jeśli nie ma chleba"3. Ozna-
cza to, że zaspokojona potrzeba przestaje działać pobudzająco. Drugi poziom obejmuje potrzeby, których zaspokojenie uniezależnia czło-wieka w dużym stopniu od otoczenia. Narzędziem zaspokojenia tych potrzeb jest technika, co sprawia, że rozprzestrzenia się ona w tempie
przyspieszonym. Ten drugi poziom zaspokojenia potrzeb zakłada unie-
zależnienie człowieka, ale tylko uniezależnienie od otoczenia przyrody,
nie zaś od otoczenia ludzkiego; nie może on stanowić dla człowieka klasy potrzeb samych dla siebie. Na tym samym bowiem poziomie istotną rolę odgrywają potrzeby społeczne, takie jak potrzeba przyna-
leżności do różnyeh grup społecznych, potrzeba szacunku, miłości itp. W istocie przyznać chyba trzeba, że nawet wówezas, kiedy niezbęd-nym ogniwem uniezależnienia się od otoczenia przyrody jest nauka, sprawne funkcjonowanie tego ogniwa jest uzależnione od
respektowa-
nia interesów społecznych.
Ingerowanie nauki w transfer techniki na życie człowieka
Akceptacja ograniczeń - nieraz nawet tak istotnych ograniczeń autonomii oobowości, jakie są wymagane np. od członka zespołu ' Pregląd Informacji Ekonomicznych nr 4. 1960.
2 D. Mc Gregor, The Human Side of Enterprise, New York 1960, p. 36.
3 Tamże.
10*
Część 11, Symbioza czlowiek - technika
!;
i'3i
148 badawczego - o ile się dokonuje na gruncie zaakceptowanego wspól-
nego celu, może być źródłem integracji zarówno osobowości uczoneęojak i nauki pojętej wielodyscyplinarnie. Najistotniejsze wszak osiągnię-
cia w dziedzinie postępu technicznego zawdzięczamy współpracy ogrom-nej liczby uczonych wszystkich specjalności oraz współdziałaniu wielu
gałęzi produkcji.
W tym kontekście należy mieć na uwadze, że w strukturze nauktechnicznych mieszczą się, a niekiedy częściowo pokrywają, co najmniej
dwa typy dyscyplin naukowychl. Pierwszy typ możemy nazwać dvscy-plinami jednorodnymi, i ten typ wywodzi się z pewnych wąskich działów
nauk ścisych, głównie fizyki i chemii. Wiele z tych dziedzin stanowi
oparcie dla różnorodnych, nieraz bardzo od siebie odległych działówtechniki. Drugi typ można nazwać dyscyplinami kompleksovrymi. Dzia-
łalność naukowa rozwija się w tym przypadku na styku różnych dy-scyplin podstawowych -jednorodnych, i stanowi pomoc naukową dlakonkretnych, wielkich problemów technicznych.
Jest rzeczą jasną, że występowanie w naukach technicznych obydwuwymienionych tu grup jest realną rzeczywistością i ma wpływ na pla-nowanie nauk technicznych, które wymaga większej niż w innych dzie-dzinach nauki konkretyzacji postulowanych problemów, a także bar-dziej wydłużonej perspektywy spojrzenia w przyszłość. W poprawnymukładzie planu badania podstawowe powinny nawiązywać nie tyle doaktualnych w chwili obecnej zagadnień techniki, ile do wymagań tech-
niki przyszłości, a więc z odpowiednim wyprzedzeniem uwzględniają-cym odstęp czasu potrzebny d.la przeprowadzenia badań. Ścisłe powią-zanie badań podstawowych, a tym bardziej stosowanych, z problemami
postępu techniki powoduje, że perspektywiczny plan w naukach tech-nicznych musi opierać się na łącznej, równoległej analizie problemównauki i techniki. Potrzebna jest do tego nie tylko odległa wizja rozwoju
techniki, którą wiąże się z jej własnymi możliwościami, ale równieżuwzględnienie czynników ekonomicznych, społecznych, politycznychkierunkujących ten rozwój.
Z tego punktu widzenia planowanie badań oraz postępu technicz-nego na dłuższe okresy musi uwzględniać margines rezerwy, związanyz nie dającymi się dziś przewidzieć odkryciami i wynalazkami. Noweodkrycia mogą bardzo szybko przewartościowywać problematykę ba-dań związanych z nimi dyscyplin naukowych. Przy czym-jak wyka-zuje najnowsza historia techniki - osiągnięcia naukowe o przełomo-wym znaczeniu lub wielkie wynalazki nie muszą wyłącznie wiązać sięz dziedzinami szybko rozwijającymi się, lecz mogą jutro lub pojutrze
1 W. Szymanowski, Perspektywa rozwoju nauk technicznych w Polsce do roku
1985, Nauka Polska nr 5, 1968.
6. Zmęczenie industriatne w aspekcie instrumentalnym
w'ystąpić w gałęziach techniki uznanych dziś za zamknięte lub nawet 149
przestarzałe. Wy'nika z teo, że równowaga w zakresie układu czło-wiek-technika wymaga, aby każdy plan badań z zakresu nauk technicz-
nych posiadał odpowiednią elastycność, umożliwiającą ciąglą korek-turę, w której dałoby się - rozpatrując transfer techniki na życie czło-
wieka - uwzględnić zawsze wpływ zmieniających się czynników, przede wszy'stkim społecznych.
Automatvzacja a niektóre problemy społeczne
Niezależnie od tego, jak scharakteryzujemy związek logiczny między rozwojem nauk podstawowych a postępem technicznym, musimy stwier-dzić, że nie o samą tylko elastyczność planów rozwoju techniki tu idzie.
Równie ważna jest pewna proporcja dotycząca poziomu technicznego w danym kraju jak i sytuacji w świecie. Okazuje się, że w tym zakresie
niedomogi nie tylko nie mają charakteru historycznego, ale wprost przeciwnie, ulegają pogłębieniu, przyjmując niekiedy postać tzw. luki technologicznej.
Chodzi, krótko mówiąc, o to, że z jednej strony istnieje ciągle w wielu
dziedzinach praca ręczna, z drugiej - rozwój elektronicznych maszyn
liczących i automatyki umożliwia automatyzację najbardziej skompli-kowanych procesów'. Do tego dodać trzeba rodzaje zatrudnienia, w których proces automatyzacji jest (przynajmniej na razie) wykluczo-
ny. Przykładem może być w'zornictwoJ przemysłowe i zdobnictwo. Pogłębieniu ulegają też w tym przypadku dysproporcje w określaniu norm, które robotnik ma wykonać. Dysproporcja ta pogłębia się szcze-gólnie dzięki zmianom, jakie wprowadza w tej dziedzinie automaty-zacja. Często robotnicy starają się nie osiągać górnego pułapu swych możliwości z obawy, że kierownictwo podniesie normy wydajności (guota restriction), gdy zaś norma jest zbyt wysoka, wówczas robotnicy
ograniczają swą wydajność do minimum (goldbricking)1. Dzięki temu robotnicy mogą wywierać presję na kierownictwo i zapewnić sabie po-zory osobistej swobody.
Jest w, tym zachowaniu moment budzący zastanowienie. :fateriałem zaś rzucającym nań światło są badania przeprowadzone jeszcze w la-tach trzydziestych w Chicago, na terenie Western Electric Hawthorne
Works, gdzie poddano obserwacji zespół robotników'. Zespół ten regu-lował poziom w'ydajności w ten sposób, że robotnicy szczególnie zręczni
w pracy podawali nieraz do wynagrodzenia wykonanie roboty niższe ' D, Roy, Quota Restriction and Goldbricking in a Machine Shop, American
Journal of Sociology No. 57, 1952.
z F. J. Roethlisberger i W. J. Dickson, Management and the Worker, Cambridge
1939.
Cześć II. Svmbio=a clowiek - technika
150 od faktycznego, aby w ten sposób uchronić słabszych współpracowni-
ków od utraty pracy. Wskazuje to, jak w decydującym stopniu rozwią-zanie pewnych problemów z zakresu postępu produkcji zależne jestod rozwiązania problemów spoieczno-ustrojowych.
Nasuwa się tu następująca wypowiedż Ericha Wapplera: "w' celuopanowaniakompeksowejautomatyzacji...pracownikowipotrzebnajest znajomość podstaw teehniki mierzenia,sterowania i regulacji, tak
samo jak i umiejętność posługiwania się nowymi środkami nowecze-snego systemu informacji. Musi on sprostać nowym wymaganiom, którem.in. znajdują wyraz w możliwościach dyspozycyjnych, w zdolnoci doszybkiego reagowania,oraz rozporządzaćwysokimi cechami moral-nymi, jak poczucie odpowiedzialności, wzorowa etyka pracy, dyscsp-
lina, sumienność i rzetelność"1.
Kompleksowa automatyzacja zasadniczo zmienia w arunki preduk-cji. Człowiek uwalnia się od wyl się czynności, natomiast wzrasta udział wielostronnejdziałalnocitwórczej. Pow:erza się człowiekow i ogromne wartości gospodarez w po-
staci zautomatyzowanych systemów mazyn z korzyścią dla ,.ailkiejwspólnoty ludzkiej. Z tej nowej pozycji ynikają stale w zrastając wy-
magania co do j:go wiadomości i umiejętności, jak też odpowiedziai-ności. Tym bardziej, że zużycie się techniczne wiedzy posiadanej spra-
w ia, że dalsze kształcenie się nabiera znaczenia przymusowej koniecz-
ności.
Stale zwiększająca się liczba informacji i ich źródeł sprawia, żew krajach socjalistycznych obserwujemy zjawisko dysproporcji rriędzy
rosnącą ilością informacji pierwotnPj a brakiemwyselekcjorowanejinformacji wtórnej. Brak ten wynika zarówno ze stosowania środkówtechnicznych i metodycznych nieodpowiednich do masy istniejącej in-
formacji, a także z faktu, że współczesna gospodarka ymaga od czło-wieka stosunkowo szybkiej i jednoznacznej decyzji,przekraczającejczęsto jego fizjologiczne i psychiczne możliwości.
Innym wynikiem tego nowego stanu rzeczy jest zasadnicza zmianaw, dysproporcji między różnymi dziedzinami produkcji w zakre>ie po-zicru technicznego produkcji. Pracownicy rozumieją, że automatyzacja
leży w ich własnym interesie, natomiast bezwzględny pogląd, że auto-matyzacja spycha z nieuchronną koniecznością człowieka do roli "przv_ -
ciskacza guzików", traci wtedy na swej ostrości.
Kierunki poszukiwań
Bardziej sugestywny i zarazem bardziej skomplikow any charakterposiada inna wersja pytania o perspektywy symbiozy człowieka z ma-
1 E. Wappler, Kompleksowa automatyzacja socjalistyczna, w: Zesyrr teore-
t.vczno-politycrne, nr spec., sierpień 1)i0, s. 33-34. 6. Zrngcerrie i:aciustrialne w aspekcie instrunrentaluynn iłpracowni-: jak kontrolovrać transferteclrraihi na clouieka?To znaczy,l51
niu rozwią- Oki sposób człowiek zdoła sobie zapewnić stabilność indywidualna-
ależne jest ' hiczną? Wiemy, że do osiągnięcia tego celu nie ,vystarczają tylko
rodki. "G. Friedman pisał o tym zjawisku jako o procesie rozdrob-: "W celu'a pracy na okruszyny (le travail en rnic:ttes) i zajmował s'i także
potrzebna lemem przezwyciężenia psychospołecznych skutków tego stanu ;ulacji, tak .`zainteresowanie robotników całością produkcji,przez zachętę
i nowocze- v hudowy całościowych modeli urządzeń, w których produkowaniu
uom, które tniczą. Podobnym zadaniom służy propaganda ruchu racjonali-
lolności do , ts]Gego. Postępująca złożonaść techniki stwarza jednakgranice
mi moral- zności tych czy innych środków zaradczych"1.
;y, dyscyp- Na ezym więc polega sens poszukiwania środków zaradczych w pełni
ntujących skuteczność terapii? Wydaje się, że poszukiwania tea
ki produk- y iść w trzech kierunkach jednocześnie: 1) w kierunku doskona-
arzających v ' socjalistycznego systemu gospodarowania i wychowania, 2) w kie-
ziałalnośei u kreowania nowych poziomów technologii samolikwidujących .rcze w po-' uboczne na niższych poziomach techniki, 3) w kierunku znale-
la wielkiej ; ' środków zaradczych w samej sfere osobnicej c,zfoirieka.
tające wy uzymajmy się na wymienianym trzecim kierunku działania. owiedzialsens wyraża najlepiejW. R. Ashby, który, omawiając problem
lanej spra- : eji w układach bioiogicznych na przykładzie ,,utrzymania się
j koniecz- yciu", stwierdza: "Widzimy, że takie
przedstawienie pojęcia
_ ania się przy życiu jest tożsamościowe z pojęciem stabilności rawia, ,ego zbioru... Co więc utrzymuje się przy życiu z upływem wieków?
eji międz- ` dywidualny organizm, lecz pewne szczególnie dobrane komplety
jonowanej ` w, a zw}aszcza te komplety, które prowadzą do wytworzenia j środków -o indywiduum, niosącego wewnątrz sibie komplet genów dobrze
i
 JąJ ln- '
od czło- ony, który w okresie życia jednego pokolenia może troszezyć się
o siebie. Oznacza to, że szczególnie duże szanse utrzymania się oTaJą1'a^yciu (a więc także istnienia obecnie) mają te komplety genów,
wywołują wytworzenie się między nimi samymi a pełnym niebez-zmianastw światem pewneęo, mniej lub bardziej doskonałego mecha-eie po-u obronnego"`.
atyzacja..; -:W układzie człowiek-maszyna jest to mechanizrrt obronny tvpu oso-
e auto-. ciowego rzbogacenia ukladu, a więc pomnażania szans na .,utrzy-
się przy życiu" indywidualno-psychicznego (przeżyciowego)'astka, ważnego dla likwidacji zmęczenia industrialnego,i zaclo-' stabilności środowiska wewnętrznego czlowieka.
lo cybemetyki, Warszawavl96l, s. 276-277.
6. Zmgcenie irre(rrsnialne w aspekcie instrumentalrrrn szyną: jak kontrolorać transfer teclmiki na czfovrieka? To znaczy, l51
w jaki sposób człowiek zdoła sobie zapewnić stabilność indywidualno-psychiczną`? W'iemy, że do osiągnięcia tego celu nie wystarczają tylko
półśrodki. "G. Friedman pisał o tym zjawisku jako o procesie rozdrob-
nienia pracy na okruszyny (le travail erz fniette.s) i zajmował się także
problemem przezwyciężenia psychospołecznych skutków tego stanu , rzez zainteresowanie robotników całością produkcji, przez zachętę do budowy całościowych modeli urządzeń, w których produkowaniu uczestniczą. Podobnym zadaniom służy propaganda ruchu racjonali-zatorskiego. Postępująca złożoność techniki stwarza jednak granice skuteczności tych czy innych środków zaradczych"'.
Na czym więc polega sens poszukiwania środkóev zaradczych w pełni gwarantujycych skutecznoać terapii? Wydaje się, że poszukiwania te powinny iść w trzech kierunkach jednocześnie: I) w kierunku doskona-
lenia socjalistycznego systemu gospodarowania i wychowania, 2) w kie-
runku kreow ania nowych poziomów technologii samolikwidujących skutki uboczne na niższych poziomach techniki, 3) w kierunku znale-
zienia środków zaradczych ir sarn2j sjere osobrticej czlou ieka. Zatrzymajmy się na wymienionym trzecim kierunku działania. Jego sens wyraża najlepiej W. R. Ashby, który, omawiając problem regulacji w układach biologicznych na przykładzie "utrzymania się przy życiu", stwierdza: "W'idzimy, że takie przedstawienie po;ęcia utrzymania się przy życiu jest tożsamościowe z pojęciem stabilności pewnego zbioru... Co więc utrzymuje się przy życiu z upływem wieków? Nie indywidualny organizm, lecz pewne szczególnie dobrane komplety
genów, a zw raszcza te komplety, które prowadzą do wytworzenia takiego indywiduum, niosącego wewnątrz siebie komplet genów dobrze chroniony, który w okresie życia jednego pokolenia może troszezyć się
sam o siebie. Oznacza to, że szezeeólnie duże szanse utrzymania się przy życiu (a więc także istnienia obecnie) mają t.e kompletv genów, które wywolują wytworzenie się między nimi samymi a pełnym niebez-pieczeństw światem pewnego. mniej lub bardziej doskonałego mecha-nizmu obronnego"=.
W układzie człowiek-maszyna jest to rrtechanimrt obrorny tyu oso-boirościowego mbogacenia ukfadu, a więc pomnażania szans na ,,utrzy-
manie się przy życiu" indywidualno-psychicznego (przeżyciow'ego) pierwiastka, ważneso dla likwidacji zmęczenia industrialnego i zacho-
wania stabilności środowiska wewnetrzneeo cztowieka.
' A. Kłoskowska, Kultura masowa, Varszawa 1964, s. 16?.
2 W. R. Ashby, Wstęp do cyberneyki, Warsza4va 1961, s. 276-?77. ł
Z
Świat osób
wyrażony w kategoriach eutyfronicznych.
Preferencyjne cele działania.
Nerwicowy aspekt
kontaktu człowieka z maszyną.
Zachowanie właściwych proporcji.
Alarm o zagrożeniu czynnika osobniczego
a rozczarowame
cywilizacją techniczną.
Z
iat osób
icznych.
ziałania.
y aspekt
naszyną.
roporcy.
bniczego
rowanie
;hniczną.
Zmczenie industrialne w aspekcie przeżyciowym
Świat osób wyrażony w kategoriach eutyfronicznych
Rozpatrzone dotychczas przykłady różnych sytuacji, w jakich wy-stępuje układ człowiek-maszyna, umożliwiają podjęcie próby sprecyzo-wania, na czym polega struktura człowieka zespolonego ze swym śro-dowiskiem jako produktem w dużej mierze postępu technicznego. Przede wszystkim jest to struktura dvrwrarstwowa, przy czym jedna
warstwa to warstwa psychiczna, druga zaś - przedmiotowa; trzeba jednak pamiętać, iż nawet wówczas, kiedy mamy do czynienia z war-stwą psychiczną, wychodzimy właściwie od strony rzec,:y. To one w pierwszym rzędzie oddziałują na nas. Rzeczy dyktują swoimi cechami nasze wyobrażenia o świecie: każą nam świat widzieć nie ta-kim, jakim chcielibyśmy go widzieć, ale jakim może on być według dobaru cech, które dopuszcza rzeczywistość zewnętrzna. Jedyny wkład człowieka to przetworzenie istniejących rzeczy za pomocą istniejących
technologii i uzyskiwanie w ten sposób ich nowych, pożądanych ze-społów. Ale i wtedy tworzywo dyktuje sposób istnienia tworów oraz konieczność dostosowania człowieka do ich właściwości.
Tak uzyskanym "rzeczom" brakuje przede wszystkim aspektów bezpośredniości, przeżyciowości, czyli tego, co integruje świat osób. Wszystkie te aspekty wyrażają ludzki, intymny świat osób, który traci sens, ulega wymazywaniu w procesie wytwarzania, opartym na skutecz-
ności. Reguły tego procesu honorują wytwór jako rezultat skuteczno-ści, nie zaś pewien sposób bycia określony w ramach tradycyjnego C'ęść II. Syrnbioa clowiek - techraika
';i
' i '.,'..
1fl 
i; ;
k;;
;cł .
! I
P:
r ..
154 systemu wartości jako wartość osobista i wymagający innej, literacko-
opisowej terminologii.
Sugestię sięgania do aparatu pojęciowego wytworzonego na użytekanalizy innego typu, w szczególności zaś na użytek analizy literackiej,
uzasadnić można tym, że działa tu pewna motywacja psychologiczna.Ma ona źródło w rozpowszechnionym przekonaniu, że aspekty indv-widualno-psychiczne, przeżyciowe są istotne dla równowagi człowiekażyjącego w społeczeństwie industrialnym, i że aspekty te giną wrazz oderwaniem się dzieła ludzkiego od swego twórcy, mimo, że śriat,,rartości wyraża się przez ten właśnie świat rzeczy sztucznvch.Pośród wartości eutyfronicznych wymienić należy np. tosamość.Ale jakież to kłopoty ma kontroler techniczny w odszukaniu związkudanego produktu z danym producentem, jeśliprzypadkiem ten ostatni
zapomniał opatrzyć swoim znakiem wychodzące spod maszvny w ty-siącach egzemplarzy dzieło. I jakież kłopoty posiada spekulacja filo-
zoficzna z tożsamością ludzkiej osoby. Oto przyjmujemy, że tym, coróżni jedno indywiduum od drugiego, jest niepoactaralna strokrurakażdego mózgu i sterowanego przezeń organizmu. Ale czy istotnie jest
to struktura niepowtarzalna? Czy znając dostatecznie dokładnie kon-
strukcję, nie można by jej reprodukować w innym kawałku materii?Jakaż jest geneza tożsamości? Pytanie to jak motyw filozoficznyprzewija się w różnych wariantach np. przez twórczość S. Lema. W Die n-
nikach gvciazdorych przybiera ono nawet wersję żartobliwą. Oto np.na pewnej planecie, tak małej, że nie może pomieścić wszystkich narazmieszkańców, część z nich pozostaje w paczkach w stanie sproszko-wanym. Ma jednak zapewnioną możliwość odtworzenia dzięki temu,że do każdej paczki załączony jest przepis na strukturę danego osobnika.
Prowadzi to czasem do takich kłopotów, jak odtworzenie kogoś przezpomyłkę w dwóch identycznych postaclach, gdy oba wybieraą sęwłaśnie na swój ślub.
Albo inny przykład, zaczerpnięty z povvieści S. Lema Solaris. Każdyz trzech uczonych prowadzących badania na planecie Solaris jest na-
wiedzany przez te postacie ludzi nieobecnych lub zmarłych, które naj-
bardziej utkwiły mu w pamięci. Jakiś gigantyczny mózg, oplywającyjak ocean planetę, wynotowuje sobie obrazy przechowywane w ludzkiej
pamięci i według nich w ytwarza kopie, czasem więcej niż jedną, tychpamiętanych osób. W ten sposób bohater powieści odnajduje Harvey,swoją dziewczynę, która niegdyś na ziemi popełniła samobójstwo. Jestto ta sama dziewczyna, ezy też inna? Pytanie to ma charakter sciencc-
fiction i pokrywa się zarazem ze średniowiecznym metafizycznym spo-
rem o tzw. zasadę ujednostkowienia (principium individuationis). Zwe-
lennicy Dunsa Szkota odpowiedzieliby, że "nowa" Harvey jest zarazem
"dawną", ponieważ każde indywiduum wyróżnia się od innych sobie l. Zrnęczenie industrialne w aspekcie inefvwiduatno-psychicznym właściwą cechą (Izaecceitas), która musi wystąpić także na kopii. To- 155
miści zaprzeczyliby temu, upatrując zasadęJ ujednostkowienia w "ma-terii ilością znaczonej" (rnateria quantitate signata): inny fragment ma-
terii, choćby o identycznych cechach stanowi, ich zdaniem, już inne
indywiduum.
Pomijając w tym miejscu problem scedowania realizmu życiowego na karb science-fiction, zauważmy, że według wspomnianych kategorii odtworzenie zmarłych lub zaginionych osób stałoby się czymś zupełnie prawdopodobnym. Musiałaby tylko powstać terminologia odróżnia-jąca klasy identycznych egzemplarzy od elementów owych klas. W'śród elementów byłby jeden wyróżniony jako pierwowzór, lub jako indywi-duum naturalne. Odróżnienie tych pojęć zapobiegałeby paradoksom, w które popadały wspomniane analizy filozoficzne. Zostałyby do roz-wiązania tylko pewne kwestie natury praktycznej. Na przykład, czy syntetyczne przedłużenie naturalnego osobnika ma mieć ten sam numer dowodu osobistego, lub też, ezy ma odpowiadać karnie za
wykroczenia
"poprzednika"?
Są to wszystko wciąż rubieże ponętne do eksploatacji w ramach średniowiecznej metafizyki i jej nowoczesnego sobowtóra - science-fiction, ale przecież leżące poza granicami doświadczenia i codzienności.
Fakt jednak, że wiele spośród trudności, jakie stwarza technologia w sferze ludzkiej, budzi podobne skojarzenia, ma swoją niewątpliwą wymowę. Uświadamia nam związek jaki zachodzi pomiędzy rozmyśla-niem na temat rozwoju ludzkiej możności celowego działania a refleksją
na temat preferencyjnych celów tego działania, a więc m.in. na temat
norm moralnych, wartości osobistych, ideałów, sensu życia, których pochłanianie i zastępowanie wartościami powielonymi przypisujemy często technice, a których generalną ochronę zakłada eutyfronika. Preferencyjne cele dzialania
Związek między refleksją nad celoirościn a refleksją nad v;artościd działania posiada charakter psychologiczny.
Określają go bowiem takie cechy ezlowieka, jak uzdolnienia, emocje,
tendeneja do poszukiwania zadowolenia itd. oraz takie
okoliczności,
jak szanse życiowe, los osobisty, perspektywy sukcesu, co znajduje
wyraz m.in. w sferze produkcyjnej działalności ludzkiej, bezpośrednio
zaś w sferze d,:ialania manager.skiego, w technice oddziaływania na
masy pracowników. np. w amerykańskich zakładach przemysłowych. Należałoby tu wymienić ogromną literaturę poświęconą praktyce managerskiej, o której wspominają podręczniki socjol.ogii przemysło-wej. Poprzestaniemy jednak na zwróceniu uwagi na zmiany w tym Część 11. Symbioza czlowiek - technika
156 zakresie, które R. Bendix określił następująco: "Przedtem robotnikbył traktowany jako człowiek krótkowzroczny i pozbawiony uzdolnień,który przegrał walkę o lepszy byt i któremu nie pozostaje nic innego,
jak zadow,olić się tym, co posiada. Pogląd ten uległ stopniowo zmianie.
Robotnika zaczęto traktować z punktu widzenia posiadanych przezniego uzdolnień oraz emocji koniecznych do uwzględnienia przy wy-znaczaniu mu takiej roboty, aby przedsiębiorstwo miało z niego naj-
większy pożytek, a on sam był zadowolony. Poprzednio jego szanseżyciowe były mglisto zarysowane, ale w zasadzie nieograniczone dopóki
los nie poddał go ciężkiej próbie. Obecnie zaczęto widzieć perspektywysukcesu robotnika jako bardziej konkretne i zarazem bardzo ograniczo-
ne, a przy tym całkowicie zależne od decyzji kierownictwa"1.Chodziłoby tu oczywiście o sytuacje, w których praktyka mana-gerska podyktowana była względami wydajności pracy, sam jednakkrąg zagadnień dotyczących humanizacji techniki posiada szersze, hu-
manistyczne ramy. Zwłaszcza zaś terapeutyka skutków wywieranychprzez inżynierię na społeczeństwo, gatunek, kulturę, osobowość i jed-nostkowe losy, problematyka humanizacji i dehumanizacji warunkówi celów uprawianej przez ludzi technologii, reprezentuje ten krąg za-
gadnień, dla których człowiek współczesny żywi jak najszersze zaintere-
sowanie. Istnieją bowiem preferencyjne cele działania, które sprawiają,
że pracownik, który widzi, iż pracuje nie tylko po to, aby utrzymaćsiebie i rodzinę przy życiu, lecz że ta praca pozwala mu na realizowanie
dalszego, preferowanego celu osobistego, wkłada wówczas w nią więcejwysiłku integrując się z nią, uznając ją za swój własny, osobisty zarazem
cel działania.
Jedna rzecz, moim zdaniem, jest tu istotna: identyfikacja z wlkony-
vranym zadartiem jest czynnikiem personalizacji ukadu czi'oriek-rnaszyna.
Bez tego czynnika maszyna sama z siebie nie wzbudziłaby entuzjazmu
u człowieka, a byłaby jedynie przyczyną wielu niedomagań i nerwic. Nerwicowy aspekt kontaktu człowieka z maszyną
G -:
Aby uniknąć nieporozumień w sprawie użycia wieloznacznych wy-rażeń nerrvicovy aspekt i nerwicovey stan, zaznaczam, że używam ich tutaj w sensie zbliżonym do potocznego. Potoczna wiedza mówi nam ;'.; bowiem o tym, że stan psychiczny nie pozostąje bez arpyvru na firnkcjg
naszych narządów viewnętrznych. Z doświadczeń zaś nad precesami 1 R. Bendix, Work and Authority in Industry. ldeologies of Management in
the Course of Industrialization, New York, 1956, p. 307-308. 7. Zmęczenie industrialne w aspekcie indywidualno-psvchicznym emocjonalnymi u małp wynika, że czynnikiem chorobotwórczym jest 157 stan napięcia emocjonalnego.
Nie znaczy to, że obraz chorobowy da się wytłumaczyć całkowicie wplywem czynników emocjonalnych, oraz że zmiana w stanie emocjo-nalnym jest głównym sposobem leczenia powstałej choroby. Czynniki emocjonalne mają tylko wpływ na początkową fazę choroby, jako fazę nerwicopochodną, natomiast wtedy, gdy proces chorobowy już powstał, dalszyjego przebieg niekonieczniejuż zależy od tego samego, psychiczne-
go czynnika. Zaburzenia w czynności organów mogły doprowadzić do utrwalonych zmian strukturalnych - do choroby już czysto orga-nicznej.
Znaczną rolę odgrywają tu zmiany napięcia (tonusu) w wegeta-tywnym układzie nerwowym. Jak pisze G. Lehmann, "chodzi tu o prze-
sunięcie połączenia w kierunku od układu trofotropowego do ergotro-powego. Przez przełączenie trofotropowe rozumie się nastawienie or-ganizmu na spokój, sen i wypoczynek oraz na przyjęcie i trawienie pokarmów. Przełączenie w kierunku trofotropowym oznacza więc do-pełnienie zbiorników energetycznych organizmu dla przyszłej pracy. Przez przełączenie ergotropowe rozumie się na odwrót - przełączenie na czuwanie i uwagę, na pracę umysłową i fizyczną. Wzrost gotowości do pracy oznacza więc podwyższenie stanu napięcia układu ergotro-powego; zmniejszenie zaś gotowości - przesunięcie przełączenia od ergotropii na trofotropię. Przy tym przełączeniu chodzi nie tylko o zmia-
ny napięcia w obrębie wegetatywnego układu nerwowego, lecz przede wszystkim o zmiany w gruczołach wewnętrznych wydzielania związa-nych ściśle z układem wegetatywnym. Główną rolę odgrywają tu: przy-sadka mózgowa, kora nadnerczy i w mniejszym stopniu tarczyca"1. Otóż tak rozumiane zagadnienie ma duże znaczenie dla ujęcia pra-widłowości przebiegu procesu symbiozy człowiek-maszyna. Podsryżse-nie stanu napigcia ukladu ergotropowego stanowi fizjologicny koszt
vrspólpracy czlowieka z maszynq.
Jak to już zaznaczyliśmy wyżej, decydujące znaczenie posiadają tu zmiany w gruczołach wewnętrznego wydzielania. Wobec maszyny czło-wiek musi wykazywać maksimum opanowania i obiektywizmu, wyklu-czając całkowicie jakiekolwiek emocjonalne wyładowania (np. woźnicy znęcającego się nad koniem), a właśnie - jak wykazują badania -bardzo często zaburzenia narządów wewnętrznych występują u takich ludzi, którzy nie uzewnętrzniają swoich stanów emocjonalnych. Zgodnie
z twierdzeniem H. Jonesa, wraz ze zdobywaniem umiejętności pano-wania nad emocjami, wzrasta siła reakcji narządów wewnętrznych. 1 G. Lehmann, Praktyczna fizjologia pracy, Warszawa 1966, s. 90. CzPść 11. Symbioza crlowiek - techyaika
158 Walnie zaś przyczynia się do tego maszyna, która nie zna uczuć, nie
toleruje emocji.
To przekonanie, że szkodliwa i niebezpieczna jest sytuacja, w której
występuje niemożność objawiania swych emocji, wpłynęło na niektóre kroki w postępowaniu managerów. Szkolą się oni np. w rozładowywa-niu emocjonalnych napięć u robotników w zakładach przemysłowych. Specjalne kursy w zakresie umiejętnego traktowania podwładnych, po-
;; wołanie do życia służby poradnictwa psychologicznego (personnel coGnseling)1, programowe zainteresowanie personelu
kierowniczego mo-
tywacją cechującą szeregowych pracowników - oto praktyczne wnioski, jakie wypływały z postulatów teoretyka tych problemów, E. Mayoz. Zachowanie wlaściwych proporcji
Teza nasza jest więc następująca: symbioza człowiek-maszyna do-Ifl
puszcza istnienie dwóch modeli, technokratycznego (X) i personaidalnego
( Y). Cechą modelu technokratycznego jest dominująca rola maszyn,która wyznacza rolę człowieka i jego funkcje. Idąc w tym kierunku,Gaston Berger3 zauważa, że człowiek musi sam stosować się do aspek-tów użytkowych swego technicznego otoczenia. Cechy modelu perso-; '.'naidalnego sprowadzają się do eliminacji znamion absolutnego podpo-
rządkowania maszynie i zastąpienia koncepcji podporządkowania kon-cepcją wpływów osobowych. Wpływy osobowe powinny mieć otwartą r..:.
drogę we wszystkich kierunkach -jak głosi ten model. Wychodzi siętu z założenia, że margines wpływów osobowych jest określony, copozwoli zawsze "ściągnąć" decy,zję na ten szczebel i do tego momentu, i 'na którym spoczywa wykonanie zadania. W modelu personaidalnymmaszyna przestaje być jedynym źródłem inspiracji działania.Osobiście odnoszę wrażenie, że nie należy stąd wyciągać wnioskuo istnieniu zdecydowanej przewagi modelu personaidalnego nad techno-
kratycznym. Pozostaje wobec tego jedno: wyłożyć krótko swoje sta-nowisko w tej sprawie w kontekście specyfiki schematów obu modeli. 1 Poradnictwo to ma na celu zapewnienie pracownikom możliwości wyłado-
wania jątrzących ich emocji (emotional release) za pomocą "wygadania się" przed
doradcą. C. R. Rogers, Significant Aspects of Client-Centered Therapy, American
Psychologist No l, 1946. Tak pojęte poradnictwo budzi
podejrzenie związków za-
wodowych St. zjednoczonych, że intencją kierownictwajest osłabienie pozycji związku
w zakresie załatwiania skarg.
z E. Mayo, The Human Problems of an Industrial Civilization. New York 1933.
3 G. Berger, Humanisme et Technique, Rev. de I'Fnseignement Superieur No. I.
198, c. 9.
7. Zrnęczenie indusrialne rv aspekcie
indywi.lualno-ps;vchicznyvn
zna uczuć, nie
ytuacja, w której
nęło na niektóre
w rozładowywa-
przemysłowych.
odwładnych, po-
mego (personnel
erowniczego mo-
iktyczne wnioski,
nów, E. Mayoz.
iek-maszyna do-
i personaiclalnego
ca rola maszyn,
N tym kierunku,
ać się do aspek-
y modelu perso-
olutnego podpo-
sądkowania kon-
ny mieć otwartą
el. Wychodzi się
st określony, co
 tego momentu,
personaidalnym
ałania.
yciągać wniosku
aego nad techno-
rótko swoje sta-
tów obu modeli.
nożliwości wvłado-
gadania się"przed
Therapy. American
enie związków za-
nie pozycji związku
Współistnienie obu systemów stanowi, jak si zdaje, fakt realny, nato- 159
miast wymaga zastanowienia się rnoność prekstalcenia modelu techno-
kratycznego w system personaidalny.
Przyjmijmy następujący schemat zagadnienia:
Xo -r Yy -i Xz-Yz f- Yl -- Yo
przy czym:
Xo - model technokratyczny, przy depersonalizacji układu czło-wiek-maszyna ;
Yo - model personaidalny, przy zupełnym niewykorzystaniu techno-logicznej struktury układu.
W schemacie tym przejście od Xo do Xl oraz od Yo do Yl powoduje jednokierunkowe polepszenie struktury układu ezłowiek-technika. Na-
stępuje niejako zbliżenie się do siebie obu modeli : system technokra-
tyczny otrzymuje niektóre cechy systemu personaidalnego i vice versa.
Zbliżenie to może się posunąć o stopień dalej, w kierunku przejścia od Xl do XZ oraz od Y, do Y2, co oznacza maksymalne wykorzystanie metod personaidalnych w ramach systemu technokratycznego oraz naj-
dalej posunięte rozwinięcie technologicznej struktury układu człowiek-
-maszyna, nie będące jeszcze w sprzeczności z personaidalnymi założe-żeniami modelowymi.
Jeszcze bardziej oczywiste jest współistnienie tych stanów, oznaczone
przez odcinek Xz-Yz jako obszar niecictglości przejścia. Formy koegzy-
stencjalne mieszczące się na tym odcinku nie wykorzystują zalet ani pierwszego, ani drugiego modelu. W obu wypadkach wzmocnienie ponad pewien standard uzupełniającego składnika modelu (osobowości pracujących w systemie X i struktury technologii w systemie Y) osłabia
podstawowy składnik układu człowiek-maszyna. Na prz kład uaktywnie-nie czynnika osobowego w modelu technokratycznym może spowodować tak znaczne rozluźnienie struktury układu, że w tych warunkach sym-bioza stanie się mało efektywna. alutatismutandis, powyższe dotyczy również modelu persanidalnego. Każdy z tych modeli nie jest zatem prostą sumą cech obiektywnie złych czy dobrych, lecż tylko zestawem cech, które nawzajem się uupelniają tworząc sprawną całość. Z wyźej wymienionych powodów fakt, że o symbiozie człowiek-ma-szyna decydują właściwie proporcje a nie dominowanie jednego z czyn-
ników sprawia, że zagadnienie jest subtelne i skomplikowane, że więc alarm ze stanowiska obu modeli może być przedwczesny lub fałszywy. n, New York 1933.
tt Superieur No. 1.
Część II. Symbioza czlowiek - technika
160 Alarm o zagrożeniu czynnika osobniczego a rozczarowanie cywilizacją tecbniczną
Przedstawię, a potem omówię tu pogląd - dość jeszcze rozpowszech-niony - że postęp techniczny jest procesem wprawdzie użytecznym, ale
" bynajmniej nie dającym szansy osobistego wyżycia się i określenia ! własnego miejsca w świecie.
 i Charakterystyczna jest pod tym względem replika, z jaką spotkał
się Taylor w kwietniu 1914 r. na zebraniu Konfederacji Pracy Stanu
Visconsin (Milwaukee), kiedy usiłował przekonać aktyw związkowy, ! ', że zastosowanie naukowej organizacji pracy jest w gruncie rzeczy z ko-
' rzyścią dla robotnika. Odpowiadając mu jeden z uczestników zebrania,
il
N. F. Alifas, powiedział wówczas: "Dotąd robotnik mógł jako tako i,..,
ustrzec się przed naciskiem pracodawcy dzięki niewiedzy tego ostatnie-
j go, ile rzeczywiście z robotnika można wyciągnąć... My wcale nie chcemy
pracować tak szybko, na ile nas stać - natomiast chcemy, aby nasza !' praca miała tempo nam najbardziej odpowiadające. Przyszliśmy na I '.I
świat i istniejemy nie po to przecież, aby wykonać w trakcie naszego
życia możliwie najwięcej roboty. Chcemy dostosować wielkość i rodzaj ;.i
naszego wysiłku do naszych potrzeb życiowych, aby mieć z niego oso-bistą korzyść. Weźmy choćby taki przykład: większość ludzi chodzi do pracy piechotą, jeśli to nie jest daleko. Gdy ktoś stwierdzi, że biegnąc
mogliby przebyć tę samą drogę w czasie trzy razy krótszym, nie będą mieli nic przeciwko takiemu stwierdzeniu. Co innego jednak, jeśli ten
ktoś będzie miał na tyle władzy, aby zmusić ich do biegania. Wówczas ; oczywiście ludzie ci prawdopodobnie będą przeciwni dokonywaniu po-
'  dobnych odkryć" 1.
:! Zwróciłem już uwagę, że sytuacje te i tym podobne zrodziły pytania " ' o charakterze zasadniczym. Pytanie pierwsze: czy
cywilizacja techniczna
ża.,;
ze swoim systemem wartości i swoją wizją technokratycznego urządze-nia świata jest najlepszą perspektywą dla rozwoju ludzkości? Pytanie drugie: czy w swoim dążeniu do ujarzmienia przyrody, rozwoju orga-; nizacji, techniki, produkcji, w pośpiechu i napięciu, w pogoni za war-
;  tościami materialnymi człowiek cywilizacji technicznej nie wszedł
w ślepą uliczkę, w której klęski dozna to, co ludzkie - a więc to, co osobiste?
'j; Należy jeszcze dodać, że sytuacje te i pytania, które one zrodziły,
stwarzają także nową odmianę ideologii powrotu do natury, powrotu do ; mitu o cywilizacji mogącej współżyć harmonijnie z przyrodą, cywili-zacji sztuk i rzemiosł, wina, pierwotnej zmysłowości i
dionizyjskości,
1 Executive Board, Visconsin State Federation of Labor. A Raport on the Taylor
System of Management, 1914.
7. Zrrtęczenie industrialne w a.spekcie indvwidualno-psychicznym słonecznego rozleniwienia i radości życia. Jest to mit o harmonii, którą 161
cywilizacja współczesna zagubiła niejako w nerwowym pośpiechu opa-nowywania materii i w rygorach urbanizacji na totalną skalę. Jak bo-
wiem pisze K. Davis, ,,wraz z rewolucją przemysłową urbanizacja osią-
gnęła stadium, od którego już nie ma odwrotu... Lrbanizacja jest tak rozprzestrzeniona, tak bardzo jest częścią cywilizacji przemysłowej, rozwija się tak szybko, że powrót do życia wiejskiego, nawet w obliczu
większvch katastrof, wydaje się nieprawdopodobny" 1.
Nie ulega chyba wątpliwości, że w wypowiedzi tej ujawnia się swoista antynomia między tendencją do zewnątrz a tendencją do wewnątrz. Z jednej strony człowiek ucywilizowany jest pełen nowych, ztechno-kratyzowanych idei i konkretnych planów, chce objąć w posiadanie kosmos przy pomocv astroinżynierii, zagospodarować i ożywić ekono-micznie przestrzeń, upatrując w tym szczęście i pomyślność ludzkości. Z drugiej - osobista intuicja człowieka każe mu rozkoszować się każdą przeżywaną chwilą, cenić wartości ludzkie, niezawisłe od ma-szyny, ale pozostające pod silnym naciskiem cywilizacji
technicznej.
Zbadajmy trafność sformułowania tej antynomii, poddając analizie problem od strony komplementarności pierwiastków cywilizacyjnych i kulturowvch.
' K. Davis, The Origin and Growth of Lrbanization in the World, American
Journal of Sociology, March 1955, vol. 60, No. 5, p. 437. ll Technika a środowisko psychiczne
I.
11
z ś III
ANALIZA PROBLEMU
,I;
1
i
i
Problem jedności spraw kultury
i cywilizacji.
Spory semantyczne.
Cywilizacja jako forma
ustroju życia zbiorowego.
Tożsamość kultury i cywilizacji.
;
1
raw kultury
a v) ..
semantyczne.
i jako forma
zbiorowego.
i cywilizacji.
Komplementarny charakter kultury i cywilizacji
Problem jedności spraw kultury i cywilizacji
tynomii między działalnością techniczną człowieka a jego osobowym systemem wartości, ale pragnę wskazać parę cech charakterystycznych, które -jak mi się wydaje - wiążą się ściśle z poszukiwanym punktem wyjścia do rozważań nad komplementarnym charakterem kultury i cy-wilizacji.
Przede wszystkim rozwiązanie takie związane jest z osiągniętym po-ziomem sił wytwórczych w świecie, z całym bogactwem materialnej i duchowej kultury. Kończy się okres, gdy produkcja socjalistyczna doskonaliła się, rozwijając się na podstawie zasad technicznych, techno-
logicznych i organizacyjnych, znanych jako tradycyjne. Obecnie wkra-
czamy w okres jakościovrych zmian w produkcji: najnowsze osiągnięcia
nauki pozwalają przechodzić do nowych rozwiązań, zmieniać funkcje człowieka w procesie produkcji. Słowem, re,volucja
naukowo-techniczna
stwarza warunki szybszej realizacji zalet socjalistycznego sposobu pro-
dukcji, co wynika z roli nauki we współczesnym procesie produkcji. Jest rzeczą niewątpliwą, że to nie empiryka jest obecnie bazą teore-tycznych uogólnień i konkluzji, podstawą doskonalenia techniki i orga-
nizacji. Tempo wzrostu społecznej produkcji i konsumpcji w decydują-
cej mierze zależy od badań naukowych, ich skali i efektywności, jako
ie efektywność nakładów na rozwój nauki i przygotowanie do wyko-rzystania jej osiągnięć w produkcji prawie czterokrotnie przewyższa Czgść 111. Anali:a problemu!
r
166 efektywwość zwykłych inwestycji. Prognozy pozwalają mniemać, że cc-raz pomyślniej przezwyciężana będzie bariera ekonomiczna przy wdra-I
żaniu do produkcji osiągnięć naukowo-technicznych. Można już obecniespodziewać się pojawienia wielkich odkryć, które wywrą rewolucjonizu-jący wpływ na produkcję.'
Panuje na ogół jednomyślność, że wyzwolenie człowieka od bezpo-średniego udziału w procesie produkcji zostanie osiągnięte, gdy pro-dukcja materialna stanie się funkcją pracy uprzedmiotowionej i gdydzięki technice człowiek pozbędzie się części zrutynizowanych czynnościmyślowych. Zarazem rola człowieka w rozwoju sił wytwórczych niezmniejszy się, lecz wzrośnie, albowiem punkt ciężkościdziałalności qludzkiej jeszcze bardziej przesunie się do sfery rzeczywistości twórczej
pracy, do tworzenia zasadniczo nowych środków produkeji i systemówsterowania procesami ekonomicznymi i technicznymi. Coraz bardziej
rosnące potrzeby społeczeństwa w zakresie szybkiego rozwoju usług,oświaty, ochrony zdrowia itp. będą pociągały za sobą daleko idącenastępstwa. Poświęcanie środków na rozwój tych sfer uwarunkowanejest rosnącą zależnością produkcji materialnej od postępu w sferze nie-'
produkcyjnej; poziom tej ostatniej w znacznej mierze determinujem.in. tempo rozwoju zdolności człowieka w zakresie pracy twórczej."Inwestowanie w człowieka" nabiera wyjątkowego znaczenia dlawszechstronnego rozwoju ekonomiki.Kraje RWPG przystępują dorozwiązania tak doniosłego zagadnienia, jaksystematyczne masowekształcenie specjalistów i podnoszenie ich kwalifikacji zgodnie z w-yma-
ganiami rewolucji naukowo-technicznej. Jak wiadomo, obecnie "nauka
raz na całe ży,cie" ustępuje procesowi nieustającego kształcenia. Utrzy-i
mywanie przez całe życie swych umiejętności na aktualnym poziomierozwoju wymaga od współczesnego technika uczenia się systemem studiów
podyplomowych, z w,ykorzystaniem środków masowego przekazu. Liczysię, że po 10 latach -jeżeli wykształcenie nie było uzupełniane - tech-,
nik przestaje być pełnowartościowym w swej specjalności. "Jeszczebardziej jednak zawodzi tradycyjne, jednorazowe wykształcenie przy
zderzeniu z głębszymi zakresami rodzącej się syntezy naukowej, z no-wymi koncepcjami ogólnymi, które w takich przypadkach pozostająI
dla znacznej części ludzi - zaskoczonych przez nie w okresie dojrza-
łości - niezrozum.iałe przez całe dalsze życie. Ponieważ zaś zmiany tecoraz częściej koncentrują się na istotnych fundamentach życia ludz-kiego i rozwoju społecznego, rozwójrewolucji naukowo-technicznejprzedstawia się w postaci rozległego i głębokiego kryzysu koncepcjii systemów kształcenia, który wyraźnie przenika świat przemysłoworozwinięty" 1.
' R. Richta, Cywilizacja na rozdrożu, cyt. wyd., s. 157.
! 1. Komplementarny charakter kultury i cywilizacjir
.
ą mniemać, że cc- Jest to stan aktualny. Można jednak przypuszczać, że z chwilą gdy167
miczna przy wdra- ciągłe kształcenie stanie się bezpośrednią częścią składową pracy ludz-
Można już obecnie kiej, pozw-oli to na znaczne zwiększenie nakładów na oświatę, ponie-
vrą rewolucjonizu- waż jednocześnie pozwoli na zwiększenie zwrotu nakładów na pracę
uprzedmiotowioną tak, iż w przyszłości relacja między czasem wolnym fowieka od bezpo-i roboczym stanie się jednym z głównych kryteriów efektywności eko-
iągnięte, gdy pro- nomicznej produkcji socjalistycznej. W tej chwili jest to zresztą aksjo-
niotowionej i gdy' mat, który można przyjąć tylko intuicyjnie. wanych czynnościAksjomaty oczywiste intuicyjnie są słabe, a ich treść odczuwana jest
wytwórczych nie  jako banalna. Nie przeszkadza to jednak ich przyjęciu, zwłaszcza jeśli
:kości działalności pomyślnie rozwiązują liczne skomplikowane problemy i sprzeczności.
;ywistości twórczej ' Na tej zasadzie nie należą do łatwych problemy, które społeczeństwo
dukcji i systemów socjalistyczne rozwiązuje, a które powstają właśnie w toku rewolucji
ni. Coraz bardziej naukowo-technicznej. Należą tu problemy takie, jak:a) kojarzenie
go rozwoju usług, scentralizowanego kierownictwa państwowego z podnoszeniem inicja-
obą daleko idące tywy ludzi pracy z praktycznym udziałem mas w zarządzaniu sprawami
'er uwarunkowane społeczeństwa; b) zapewnienie coraz bardziej twórczego charakteru
stępu w sferze nie- i pracy robotników pracujących w zawodach masowych; c) racjonalne
iierze determinuje wykorzystanie wolnego czasu dla rozwoju osobowości ludzkiej; d) za-
ie pracy twórczej. pobieganienegatywnym skutkom
industrializacji, zwłaszcza w sferze na-
ego znaczenia dla turalnego środowiska człowieka; e) przeciwdziałanie wszelkim innym
G przystępują do ujemnym zjawiskom, towarzyszącym rozwojowi cywilizacji.
matyczne masowe ! Wymienione problemy istniały w tradycyjnym kręgu wiedzy i do-
i zgodnie z wyma- świadczeń z jednej strony jako problemy kultury, z drugiej zaś jako
o, obecnie "nauka problemy cywilizacji. Zwrot w tym zakresie może przynieść stwierdzony
kształcenia. Utrzy- fakt, że przeciwstawność kultury i cywilizacji jest nader sztuczna. Wprost
;tualnym poziomie ! przeciwnie, połączenie treści obu tych pojęć stwarza pewne nowe moż-
 systemem studiów  liwości, które wyraźnie harmonizują z wyższą strukturą współdziałania
go przekazu. Liczy ludzkiego, z typem wzajemnego rozwoju techniki i kultury w życiu
zupełniane - tech- , ezłowieka i społeczeństwa.
cjalności. "Jeszcze
wykształcenie przy Spory semantyczne
y naukowej, z no-
padkach pozostają I Nie ma w humanistyce bodaj ani jednego terminu, który by nie był
w okresie dojrza- emocjonalnie obciążony. Do nich zapewne zaliczyć należy terminy ku1-
waż zaś zmiany te tura i cyrilizacja. Skazani jesteśmy więc na to, by obwarowywać te
ęntach życia ludz- terminy zastrzeżeniami i uwagami, poprzedzać je anonsowaniem wy-
mkowo-technicznej kładni interpretacyjnej.
kryzysu koncepcji Termin cyvcilizacja jest pojęciem rielostronnym. W połowie XIX wie-
;wiat przemysłowo ku E. Littrel pisał w swoim słowniku, że "cywilizacja to szczególny okres
' E. Littre (1801-1881) - francuski filozof i historyk, autor słownika języka
fracuskiego.
Czgść III..Analiza problemu
c
168 życia społeczności, w którym znajdują się obecnie narody europejskie".
Określenie to stawia wszystkie narody europejskie na jednakowym po-
ziomie rozwoju, niezależnie od stopnia ich uprzemysłowienia i rozwoju
społeczno-kulturalnego. W tym duchu idzie określenie E. Majewskiego,
według którego cywilizacja obejmuje "sumę wszelkich objawów życiazbiorowego i indywidualnego,sumę idei będących w obiegu,sumęobjawów działalności społecznej, odkryć, wynalazków i ich zastosowań,stan ustroju rodzinnego,klasowego i w ogóle społecznego,ustrojuwszelkich instytucji itd."t.
F. Konieczny zwraca uwagę, iż "pełnia cywilizacji polega na tym,żespołeczeństwo posiada takiustrój życia zbiorowego,rodzinnego(osobistego), publicznego i państwowego, takie urządzenia materialne
i kulturalne, taki system moralny i intelektualny, iż wszystkie dziedziny
życia, uczuć, myśli i czynów tworzą zespoły o jednolitym umiarze,konsekwentne w zespole swych idei i czynów"z. Określenie to - po-dobnie jak określenie Majewskiego - ukazuje tylko ilościowe różnicemiędzy poszczególnymi stanami cywilizacji i dlatego jest niepełne. Po-
siada natomiast ten walor, że podkreśla jednorodność wszystkich stopni'
cywilizacji, co częstokroć bywa zaniedbywane.
Wielu autorów - zwłaszcza na Zachodzie - pojęcie cywilizacji roz-patruje wylącznie od stronytechniczno-instytucjonalnej.Na przykład
w jednym z leksykonów czytamy: "Cywilizacja w odróżnieniu od kul-tury - to techniczne osiągnięcia służące do udoskonalenia zewnętrzne-go życia"3. W tym sensie także niektórzy autorzy do zakresu pojęciacywilizacja zaliczają wyłączniegospodarkę, komunikację,budownic-two, technikę, obejmując nim tylko materialno-instytucjonalną stronę
zagadnienia. Wreszcie nieco szersze określenie, uzupełnione czynnikami
społecznymi i kulturalnymi, daje encyklopedia angielska, wg której"cywilizacja jest stopniem w rozwoju kultury ludzkiej, rezultatem serii
procesów w historii ludzkości, określających poziom życia danej grupyspołecznej. Charakteryzuje się ona rozwojem języka, literatury, sztuki,
techniki, ekonomiki, wiedzy itp."4.
Lecz to ujęcie cywilizacji zmierza do ujęcia całościowego i wartogo omówić oddzielnie.
1 E. Majewski, Nauka o cywilizacji, Warszawa 1913, t. I, s. 38. z F. Konieczny, O wielkości cywilizacji, Kraków 1935, s. 320. 3 Hauslexicon, Das Wissen der Menschheit, Zi.irich, s. 3960. '' Encyclopaedia Britannica, 1960, p. 741.
l. Komp lementarny charakter kultury i cywilizacji narody europejskie".Cywilizacja jako forma ustroju życia zbiorowego169
na jednakowym po-
nysłowienia i rozwoju Przede wszystkim trzeba stwierdzić, że najglgbszy sens cywilizacji
enie E. Majewskiego, sprowadza się do tego, i stanowi ona forurn, na którlvrz każdy vrym ór
elkich objawów życia czloirieka staje sig przedmiatem spolecznej oceny.
ych w obiegu, sumę Ogół dóbr materialnych i umiejętności produkcyjnych,które do
ków i ich zastosowań, nich prowadzą, zajmuje główne miejsce w definicji cywilizacji podanej
społecznego, ustroju w W'ielkiej Fncyklopedii Povrszechnej: "Cywilizacja - czytamy tam -
(to) stan społeczeństwa w danym okresie historycznym, uwarunkowany izacji polega na tym,stopniem opanowania przyrody przez człowieka,a więc ogół dóbr
orowego, rodzinnego materialnych, środków i umiejętności produkcyjnych oraz instytucji
arządzenia materialne społecznych"1. W gradacji
historyczno-ekonomicznej sytuuje pojęcie
iż wszystkie dziedziny cywilizacji encyklopedia
radziecka. "Cywilizacja - stwierdza ona -
jednolitym umiarze, jest to poziom ogólnego rozwoju i materialnej kultury osiągnięty przez
Określenie to - po- daną formację społeczno-ekonomiczną (np. cywilizacja antyczna, współ-
Iko ilościowe różnice czesna), epoka rozwoju człowieczeństwa, która nastąpiła po okresie
ego jest niepełne. Po- dzikości i barbarzyństwa". W tym sensie F. Engels pisał o cywiliza-
iość wszystkich stopni ' eji: "Jest ona stopniem ogólnoludzkiego rozwoju, w którym podział
pracy i wynikająca z niego wymiana między ludźmi oraz łącząca oba ojęcie cywilizacji roz-te procesy produkcja towarowa osiąga pełnię rozkwitu i powoduje
onalnej. Na przykład przewrót w całym poprzednim społeczeństwie"3. v odróżnieniu od kul-Wokół pojęcia cywilizacji koncentrują się wszystkie naczelne kate-
konalenia zewnętrzne- ' gorie antropologii filozoficznej i kulturologii. Znajduje to wyraz w ok-
y do zakresu pojęcia reśleniu cywilizacji, jakie padło na XXVI Światowym Kongresie Mię-
nunikację, budownic- dzynarodowej Federacji Zagadnień Mieszkaniowych w Paryżu w dniach
instytucjonalną stronę 2-9 IX 1962 r. Stwierdzono tam: "Przez pojęcie cywilizacji rozumieć
;upełnione ezynnikami można zespół środków służących walce ezłowieka o egzysteneję fizycz-
angielska, wg której ną i duchową. Cywilizacja jest zatem równoznaczna z procesem unie-
lzkiej, rezultatem serii zależnienia się od przyrody, W tym tkwi m.in. powód, iż pojęcie cywi-
om życia danej grupy  lizacji kojarzy się przede wszystkim z rozwojem techniki i nauk przyrod-
yka, literatury, sztuki, niczych. My wszakże opowiadamy się za pojęciem cywilizacji sensu
largo. Należy do niej zarówno kultura materialna (technśka) jak i kul-
całościowego i warto tura duchowa. Cywilizacja jest integralną jednością, w którejskład
wchodzi wszystko; to, co myślimy, co robimy i co posiadamy, jako,członkowie społeczerźstwa. Zawiera (ona) zarówno cały świat rzeczy,'które człowiek posiada i używa, jak i sposoby myślenia oraz sposoby t. I, s. 38. 1 w'ielka Encyklopedia Powszechna, Warszawa 1963 t. II, s. 678
s. 320.  z BonsutaR CoseTexax 3xuHxnorreriR T. 46, c. 61. ! 3 F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa, Warszawa
1949, s. 178.
Cręść III. Analiza problemu
170 zachowania, regulowane normami społecznymi, i ujęte w ramy spo-łecznej organizacji"'.
Ujmując rzecz w pewnym uproszczeniu możemy powiedzieć, żecyvrilizacja jest sy'nteą aktualnego ro.:woju spoleczno politycznego, tech-
nicznego, kcIturalnego i ekonomicznego. Jest ona zarazem odzwiercied-
leniem standardu życiowego, sposobu produkcji oraz aktualnie zacho-
dzących procesów w świadomości ludzkiej. Do tak pojętej cywilizacjinależy wszystko, co składa się na rozwój życia we wszystkich jegoprzejawach i formach. VV szczególności zaś skupia ona wszelkie zdo-bycze społeczno-polityczne, naukowo-techniczne, rozwój mechaniza-cji i automatyzacji procesów produkcyjnych a nawet życiowych, zwie-
lokrotniając produkcję i poddając styl życia unifikacji w skali globu.
Wszystko to razem zdaje się świadczyć, że cywilizacja jest jak gdybyformą ustroju życia zbiorowego i jako taka jest "produktem dlugiego
i historycznego rozwoju, w którym rodziła się i rozwijała z pracy i ro-
zumu ludzi, z ich społecznego indywidualnego dorastania do zadańżvciowych, które stawały się wciąż coraz bardziej złożone i trudne"2.Św,iadczyć o tym zdają się zjawiska, uznane za symptomaty,czne dlarozwoju współczesnej cywilizacji, pośród których wymienić należałobynajpierw przemiany społeczno-polityczne i ekonomiczne zachodzącew świecie. Ich bowiem dymamiczność i zasięg określają perspektywę de-mokratyzacji i stylu życia w społeczeństwie. Wymienić też należałobyzdobycze naukowo-techniczne i materialne społeczeństwa oraz rozwija-
jący się na tej podstawie postęp techniczny i jego doskonalenie. Obser-
wujemy obecnie w świecie współistnienie wielu typów cywilizacji w po-
szczególnych krajach, ale nawet i wówczas dominuje wśród nich jedentyp - cywilizacji industrialnej, będącej rezultatem rewolucji przemy-
słowo-technicznej oraz przyspieszonego rozwoju nauk ścisłych i przy-
rodniczych. To właśnie zespół wytworów cywilizacyjnych, takich jaknaukowa organizacja pracy, seryjna produkcja, masowe środki prze-kazu, turystyka masowa, postępowanie poza pracą, które są wspólneróżnym społeczeństwom przemysłowym - określa się mianem cyrili-acja techniczna3.
1 Cyt. za J. Ziółkowski, Środowisko mieszkalne człowieka a cywilizacja, Kultura
i Spoleczeństwo, nr 1, t. VII. 1963.
2 B. Suchodolski, Aktualne zagadnienia oświaty i wychowania, Warszawa 1959,
s. 436.
' G. Friedmann, Le loisir et la civilisation technicienne, Rev. Intern. des Sciences
Sociale.r, vol. XII, No. 4, 1960, Paris UNESCO, c. 551.
1. Komplementarny cf:arakter kultury i cywilizacji
Tożsamość kultury i cywilizacji
Terminy kultura i cyriliacjal coraz częściej bvwają traktowane jako synonimy, gdyż treści ich są zespołowym dorobkiem twórczego wysiłku wielu pokoleń.
O rozwoju kultury świadczy z jednej strony zastosowanie wynalaz-ków i odkryć naukowych w produkcji, z drugiej - poziom kulturalno-techniczny wytworów i dóbr materialnych. Biorąc właśnie pod uwagę taki zespół cech, S. Czarnowski określił pojęcie kultury następująco: "Jest nią całokształt zobiektywizowanych elementów dorobku społecz-nego, wspólnych szeregowi grup i z racji swej obiektywności ustalonych
i zdolnych rozszerzać się przestrzennie"z. W ujęciu tym
indywidualną
(grupową) twórczość Czarnowski uważa za społecznie uwarunkowaną, przebiegającą w ustalonych formach. Autor eksponuje więc społeczne kategorie kultury, składające się z elementów zobiektywizowanych, a więc
łączące w jedną wspólnotę jednostkś, a nawet grupy sobie przeciwstawne, Uwzględniając powyższe uwagi możemy stwierdzić, że pojęcie kul-tura jako termin - przybierający węższy lub szerszy zakres w literatu-
rze naukowej - obejmuje wszelki dorobek człowieka w zakresie nauki.
sztuki, moralności, budownictwa, techniki itd. Wym.ieniając osiągnięcia
tech.niki, rozumianej szeroko -jako synteza wszelkich nauk ścisłych,
przejawów ludzkiej władzy nad przyrodą, - chcemy przez to powie-dzieć, że nie jest ona jakimś odrębnym elementem życia społeczeństwa i jego zachowania, lecz integralną częścią współczesnej kultury. Ujmuje
to Czarnowski w słowach: "Jeżeli więc zdarzyć się nam może użyć termin cywilizacja, to nie w znaczeniu dorobku społecznego kulturze
przeciwstawnego. Rozumieć przezeń będziemy jedynie stopień kultury -najwyźszy, zakładający w rozwoju ogólnym ludzkości przebycie po-przednich stopni niższych - pierwotności i barbarzyństwa"3. Znamienna dla tego typu rozumienia cywilizacji jest angielska defi-
nicja encyklopedyczna, zgodnie z którą: "Cyw,ilizacja jest kulturą wy-
twarzaną pnez dużą populację w odpowiednio długim okresie czasu (np. cywilizacja rzymska)"^. A zatem, teoretycznie rzecz biorąc, można
i Słowo cywilizacja zostało po raz pierwszy użyte we Francji w pośmiertnym
wydaniu dzieła M. Boulangera w 1776 r. Słowo kultura pojawia się w Niemczech
pod koniec XVIII w. Dzieje tych pojęć ukazują ścisłe powiązanie ich znaczenia
ywilizacja, Kultura z konkretną sytuacją historyczną, z rozwojem ówczesnego burźuazyjnego społeczeń-
stwa. B. Suchodolski, Aktualne zagadnienia oświaty i wychowania, Warszawa 1959,
i, Warszawa 1959, s. 242.
z S. Czarnowski, Kultura, Warszawa 1948, s. 29.
ntern. des Sciences 3 Tamże, s. 24.
Encyclopaedia Britannica, 1960, p. 741.
171
Część 111..9naliza problernu
172 było oczekiwać w historii nauki, że definiowanie cywilizacji będzie
szło w kierunku identyfikowania jej z kulturą w pewnym jej specjal-
nym aspekcie.
Jak można się zorientować z przytoczonych poprzednio prób defi-nicji zjawiska cywilizacji, w rozważaniach na ten temat bierze się w spe-
cjalną obronę określoną kulturę. Determinując bowiem sposób życiadanej grupy społecznej kultura oznacza niejako wszystkie formy za-
chowania się ludzi, w tym zachowania technicznego. Pojęcie kulturyzawlaszcza tu zawartość pojęcia cywilizacja, która - wzięta z cało-kształtem procesów urbanizacyjnych, centrów przemysłowych oraz ma-sowych środków przekazu - uważana zaczyna być sama za rodzajkultury. Jeżeli bowiem kultura wyrosła z konkretnych potrzeb czło-wieka, to niewątpliwie jedną z nich jest potrzeba życia w zbiorovrości,
w dążeniu do zaspokojenia której człowiek stwarza różne instytucje,organizmy państwowe i formy współżycia będące wyrazem cywilizacji.Komplementarność pojęć kultura i cyvvilizacja jest szczególnie wi-doczna w nowych koneksjach tematycznych rozważań o współczesnymtypie społeczeństwa. W tym kontekście warunkują się one wzajemnie,splatają i przenikają, albowiem, jak zauważa S. Szczeniowski, "kultura
humanistyczna i technika są to dwa komplementarne, wzajemnie uzu-pełniające się aspekty doświadczenia ludzkiego. Kultura humanistyczna
wiąże się ściśle z dziedziną emocji, ze światem przeżyć wewnętrznych,podczas gdy technika wiąże się z naukami ścislymi, z rozumowym, racjo-
nalistycznym podejściem. Pełny człowiek to nie tylko istota rozumna,
ale posiadająca bardzo rozwinięte życie wewnętrzne, przy czym niechodzi tu, jak wiemy z własnego doświadczenia, o dziedziny wzajemnie
się wykluczające, lecz o dziedziny zachodzące na siebie i tylko wzajem-
nie się ograniczające, właśnie w sensie komplementarnym"'.Ten pogląd, oparty na wzajemnym doświadczeniu ludzi nauk ścisłychi humanistycznych, utorował sobie drogę z gabinetów myślicieli doumysłów "zwykłych myślących ludzi" i wydaje się najlepiej służyćinterpretacji procesu symbiozy człowiek-maszyna. Zwłaszcza jeśli to-
warzyszy tej interpretacji świadomość, że "komplementarność jest tucharakteru o wiele bardziej złożonego niż ta, z którą spotykamy sięw świecie atomów, ale doświadczenie zdobyte w tym świecie możesłużyć jako nić przewodnia w nowej syntezie kulturalnej, jakiej spo-dziewać się należy w wieku XXI, a może już po koniec wieku XX... Kie-rując się analogią z wiekiem XVIII spodziewać się można, że najbar-dziej istotny wpływ nowego ukształtowania podstaw fizyki, nowy prądkulturalny porównywalny z Oświeceniem ujawni się dopiero pod ko-1 S. Szczeniowski, Nowa fizyka a kultura wieku XX i XXl, Miesicznik Lite-
racki nr 6, 1967, s. 107-108.
1. Komplementarny charakter kultury i cywilizacj i
niec XX wieku, podobnie jak XVIII-wieczne Oświecenie ukształtowało 173
się dopiero po upływie 0-70 lat po epokowym dziele Newtona. To nowe Oświecenie, sądzić można, przyniesie nową syntezę kulturalną, istotnie nowoczesną kulturę XXI wieku, w której ukształtowaniu jed-nym z dominujących wpływów będzie nowy światopogląd fizyki"'. Współcześni specjaliści wiedzy o cywilizacji są mimo to przekonani, że jesteśmy świadkami opóźnienia się kultury humanistycznej, związanej ściśle z dziedziną emocji w stosunku do rozwoju nauk ścisłych i postępu
technicznego. Sądzą też, że czynnik indywidualny, bez zasadniczego wsparcia - za pomocą technologii wyspecjalizowanych w ochronie tego
czynnika - nie osiągnie pożądanego stanu równowagi. Wysuwają oba-wy, że sytuacje recesywne, dające nieprawidłowe lub niekorzystne dla
człowieka rezultaty, ujawniają się w układzie zdominowanym techno-logicznie w formie widocznej wobec braku swoistego "allelu", który
by do tej dominacji nie dopuszczał.
1 Tamże, s. 108.
2
Między konserwatyzmem dziedziczności
a zmiennością czynników środowiskowych.
Nacisk cywilizacji
na dziedzinę emocji człowieka.
Potrzeba przewartościowań.
Przyspieszenie
rozwoju nauk przyrodniczych.
Wzrost nakładów na naukę
a tzw. "choroba przerostu" cywilizacji.
Przedwczesna śmiertelność
i nierówny podział nauki.
W poszukiwaniu wyjścia.
2
m dziedziczności
środowiskowych.
Vacisk cywilizacji
emocji człowieka.
rzewartościowań.
Przyspieszenie
k przyrodniczych.
kładów na naukę
-ostu" cywilizacji.
esna śmiertelność
iy podzial nauki.
zkiwaniu wyjścia.
Nacisk postępu na życie człowieka
liędzy konserwatyzmem dziedziczności a zmiennością czynników środowiskowych
Życie nie istnieje jako takie, życie - to występowanie konkretnych organizmów. Chcąc analizować proces rozwoju, trzeba by poddać ana-lizie z jednej strony rozwój konkretnego organizmu (ontogeneza), z drugiej - występujące zmiany między poszczególnymi pokoleniami (filogeneza), wyznaczające ogólny kierunek ewolucji.
Istotą rozwoju organizmów wyższych wydaje się być m.in. przy-stosowawcze doskonalenie się dla uzyskania optymalnej samodziel-ności przez rozbudowę własnego ciała (w tym podfaza płodowa), przez normowanie stosunków ze środowiskiem zewnętrznym (podfaza dzie-cięca) oraz doskonalenie i umacnianie dojrzałości osobniczej. Umie-jętność przeżycia polega na stałym znajdowaniu kompromisu między konserwatyzmem dziedziczności a zmiennością czynników środowisko-wych, w których przyszło żyć danemu organizmowi.
Istnieje wiele takich "sposobów" przeżycia, co uzewnętrznia się jako istnienie różnych typów konstytucjonalnych. Z punktu widzenia filo-genezy bowiem, garnitur chromosomalny człowieka stanowi jego preadaptacjg do środowiska, w którym kształtowali się jego przodko-wie w procesie ewolucji; jest on więc koncentracją historii naturalnej
jego bezpośrednich przodków. Ale zawsze obracamy się tu w sferze hipotez, które sprowadzają się do twierdzenia, że determinanty gene-tyczne określają środowisko wewnętrzne organizmu, tj. przez wyzna-Cęść 111. :9naliza problemu
176 ezenie poziomu, kierunku i szybkości procesów metabolicznych usta-
lają wielkości, kolejność i natężenie procesów rozwojowych oraz okre-ślają jego wybiorczość i typ powiązania ze środowiskiem zewnętrznym, słowem - wyznaczają efekt korystny.
il Ów efekt korzystny to nic innego, jak zmiany zgodne z kierunkiem
ewolucji bądź zmiany adekwatne do środowiska w sensie lepszego zróż-I
nicowania stosunków: organizm - środowisko. Oznacza to, że czynnik genetyczny działa "organizując" środowisko wewnętrzne ustroju, okre-ślajednocześnie reaktywność (w tym i oporność) organizmu na czynniki środowiska zewnętrznego. Świadczyć zdaje się o tym fakt niezużywal-ności się czynników determinujących rozwój. Kiedy więc stawiamy sobie pytanie na czym polega wysuwane przez 1-I. Selye'go' pojęcie
sił żyvotnych (witalnych) i wyczerpywalność ich zapasów, możemy ? stwierdzić, że organizm jest układem otwartym, którego część procesów wymaga elementów znajdujących się poza nim, tj. w środowisku zew-nętrznym. Względnie trwałe zmiany wywołyvane elementami środowi-ska zewnętrznego muszą jednak być adaptowane przez środowisko wewnątrzustrojowe, gdyż w- przeciwnym przypadku prowadziłoby to bądź do ochrony orąanizmu przed tymi zmianami, bądź do śmierci organizmu.
W sumie - aby organizm mógł istnieć i trwać w stanie równowagi -trzeba, by bez aklóceń dokonywał się proces przystosow,ania się orga-
i nizmu do środowiska. Na organizm działają jednak nie tylko te czynni-
ki, które mają dla niego wartości pozytywne użyteczne, które są dla niego potrzebne. Samo środowisko biogeograficzne jest
modyfikowane
przez ekonomiczno-socjalną działalność gatunku Homo sapiens. Jeśli np. w danym środowisku istnieje upał i wilgoć, to działanie celowe ` człowieka poprzez instalowanie urządzeń klirnatyzacyjnych izoluje go od tych wpływów. A mimo to byłoby błędnym przekonanie, jakoby człowiek zmieniał mechanizm działania danych czynników (elementów) środowiska biogeograficznego na organizm. Człowiek potrafi bowiem jedynie eliminować pewne elementy lub je zastępować innymi, co nie oznacza bynajmniej, że potrafi on zmienić sposób działania tych ele-mentów. Powstaje więc pytanie, jaki jest zasadniczy mechanizm wpływu
srodowiska zewnętrznego na przebieg rozwoju organizmu.
Prawdopodobne wydaje się dziś twierdzenie, że czynniki środowi-skowe doprowadzają do odpowiedniego poziomu rozwoju organizmu, chyba nigdy nie wyczerpując możliwości zdeterminowanych genetycz-' nie. Zatrzymują więc jego rozwój na niższym (formy bardziej pedo-;; morficzne) lub wyższym szczeblu (formy bardziej progresywne, ,,do-
rosłe"). Jeśli idzie o środowiskową sferę patologii, dotyczyć ona może ' H. Selye, Stress życia, Warszawa, 1960.
2. :vacisk postępu na życie czlowieka
bąda wpływu czynników szkodliwych, które dostały się do organizmu 177 (trucizny, pasożyty, zarazki), bądź nieprariddocego układu czynników
środowiska zewnętrznego (w tym również urazów, tak mechanicznych jak chemicznych itd.); rzecz jasna nieprawdlowego z pewnego punktu
widzenia, czyli w stosunku do wymogów- organizmu genetycznie zde-terminowanych i ustabilizowanych na wcześniejszych etapach rozwoju
filogenetycznego.
Tu pojawia się, właśnie z punktu u ictLenia organizmu, zagadnienie istotne. Idzie o to, że o ile nieprawidłowości czynnika
genetycznego
ujawniają się zazwyczaj w trwałej formie utrudniającej życie organiz-mowi, to sfera patologii - z racji czynnika środowiskowego - nie zawsze wywołuje zmiany, które na stałe są rejestrowane w strukturze czy funkcjach organizmu. Stąd jednym z głównych celów medycyny jest planowanie tak pojętej profilaktyki, która nie tylko potrafiłaby
zapobiegać skutkom chorób i nie tylko zapobiegać ich występowaniu, ale także kierować rozwojem organizmu, aby był on odporny na nieko-rzystne wpływy środowiskowe. Z tego też punktu widzenia ważny jest problem poszukiwania odpowiednich wzorów rozwoju, według któ-rych można by pielęgnować organizm i kierować jego rozwojem. Jest to możliwe jedynie przez postępowanie adekwatne do determinantów genetyczny,ch organizmu, do jego biologicznej osobowości, oraz przy
znajomości mechanizmów oddziaływania poszczególnych. czynników środowiskowych (z osobna i w ich zespole) na organizm o tychże wła-ściwościach genetycznych, tj. o określonym sposobie reagowania na taki sam bodziec środowiskowy.
Mówiąc więc o indywidualnym wzorze rozwoju (właściwym dla danego środowiska), musimv pamiętać o konieczności poszukiwania kompromisu między tymi dwoma czynnikami - kompromisu między determinantami genetycznymi i determinantami środowiskowymi. Pa-miętać przy tym trzeba, że współeześnie organizm człowieka coraz bardziej poddany jest dodatkowo działaniu emocji i głębszych przeżyć psychicznych na skutek progresji cywilizacji
przemysłowo-urbanistycz-
nej.
Macisk cywiłizacji na dziedzinę emocji człowieka
Sfera nacisków techniki, będąca ykładnikiem zmęczenia indu-strialnego, obejmuje sGvymi skutkami te obiegowe normy moralne i zwy-
czajowe, które ulegają ciągłej ewolucji. Obok zmęczenia
industrialnego,
którego jest głównym powodem, nacisk techniki prowadzić będzie skądinąd do nowych, zresztą pożądanych form życia obyczajowego, wypierając stare, przeżyte już jego formy.
12 Technika a środowisko psychiczne
Część 117. ,9naliza problemu
178 Technika wywiera oczywiście nacisk na całokształt życia ludzkiego
i pod wpływem tego nacisku życie ludzkie toczy się naprzód. Człowiek działa pod wpływem tego nacisku, a przed ujemnymi zjawiskami broni się uciekając do przewidywań i wszelkiego typu predykcji, próbując niejako przedrzeć się przez granice wiedzy empirycznej. Sytuacja na-
cisku wyraża się efektem zmęczenia industrialnego, niepokojem wobec zagadek i paradoksów życia cywilizowanego, pragnieniem nowych doświadczeńl. Podkreślał to, chociaż w kontekście trudnym do zaak-ceptowania, O. Spengler pisząc: "Cała nasza kultura posiada duszę odkrywcy. Odkrywać to, czego się nie widzi, stawiać w polu widzenia swego wewnętrznego oka, aby to opanować - to było najbardziej upor-czywą namiętnością tej kultury ("faustycznej" kultury Zachodu -J. B.). Wszystkie jej wielkie wynalazki dojrzewały w głębiach, zapowia-
dane i eksperymentowane przez dalekosiężne umysły, aby w końcu wyłonić się z koniecznością nieuchronnego losu"z.
Schemat ten pomija jednak nader istotną okoliczność. Współczesny człowiek szuka obrazu nowej epoki w pracowniach uczonych, gdzie odczytuje go z perspektywy zmian w sferze techniki, z ich prawdopo-
dobnych konsekwencji w sferze ludzkiej. Ponieważ zaś są to konsekwen-
cje prawdopodobne, emocje są nie tylko efektem tych konsekwencji, ale także mają wpływ na kształtowanie ich obrazu. Z tej racji opo-wiadamy się za schematem optymistycznym, bo tylko taki - i jest to
dodatkowa racja naszej psychicznej do tego schematu adhezji - za-
kłada możliwość profilaktyki. Jesteśmy świadomi, że zwolennicy sche-matu pesymistycznego, akcentując zbytnio skłonność do przeradzania się nacisku technologicznego w "niszczące ogniwo" życia ludzkiego, ' nie doceniają jego rewolucjonizującej potęgi w sferze stosunków spo-
łecznych, jednostkowego życia ludzkiego i w sferze przewartościowań. "Cywilizacja współczesna jest cywilizacją naukową i kto się do niej nie
przystosuje, zostanie zgnieciony"3.
Potrzeba przewartościowań
W stuleciu wielkiej koncentracji społecznej, wielkich odkryć i ma-sowych organizacji ludzkich, problematyka podjęta przez uczonych ekologów nabiera wagi szczególnie doniosłej. Co prawda, zauważa R. Dubos, "jak dotąd nie ma dowodów na to, że szeroki ogół społe-1 F. Znaniecki, W. I. Thomas, The Polish Peasant, vol. 5, New York 1918-1921,
rozdz. Methodological Note (teoria , czterech pragnień"). z O. Spengler, Der Untergang des Abendlandes, b. II, Miinchen 1923, s. 628.
3 J. Szczepański, Rozważania o Rzeczypospolitej, Warszawa 1971, s. 29.
2. :acisk postępu na życie czlowieka
łt życia ludzkiego
laprzód. Człowiek
i zjawiskami broni
redykcji, próbując
znej. Sytuacja na-
niepokojem wobec
gnieniem nowych
trudnym do zaak-
ra posiada duszę
; w polu widzenia
 najbardziej upor-
zltury Zachodu -
głębiach, zapowia-
sły, aby w końcu
;ność. Współczesny
h uczonych, gdzie
;i, z ich pravedopo-
ś są to konsekwen-
tych konsekweneji,
z. Z tej racji opo-
ko taki - i jest to
natu adhezji - za-
:e zwolennicy sche-
ść do przeradzania
>" życia ludzkiego,
rze stosunków spo-
przewartościowań,
i kto się do niej nie
;lkich odkryć i ma-
ta przez uczonych
prawda, zauważa
szeroki ogół społe-
New York 1918-1921,
Munchen 1923, s. 628.
wa 1971 , s. 29.
czeństwa jest bardzo zainteresowany niebezpieczeństwami grożącymi 179
zdrowiu ze strony nowoczesnej techniki. Z drugiej strony, szereg od-
rębnych grup naukowców postanowiło publicznie przedstawiać zdro-wotne i socjalne implikacje rozwoju nauki, traktując tę działalność jako
swój społeczny obowiązek"'.
Nauka o ochronie człowieka przed ubocznymi skutkami rozwoju cywilizacji rodzi się niejako na marginesie zainteresowań uczonych.
Mnóstwo w niej drobnych mistyfikacji, a zarazem mnóstwo dobrej woli;
ciągle to raczej nauka na iryrost, ale mądrość życiowa uczy, iż w tej dziedzinie trzeba być przewidującym - uzmysławia potrzebę przewar-tościowań. Istota tych przewartościowań tkwi, jak się zdaje, w tym, że o ile dawni teoretycy ograniczali się do potępienia
cywilizacji, o tyle
obecnie zakłada się co najmniej równoważność techniki i kultury jako uzupełniających się wartości środowiska; przy czym to drugie stano-wisko cechuje świadomość, że kierowanie czynnikiem ludzkim nie może ograniczać się do metod, które nadawały się znakomicie do epoki względnie równomiernego rozwoju techniki.
Świadomość ta przeradza się w postulat naukowego totalnego ste-rowania środowiskiem człowieka w skali globu, przy czym nie chodzi-
łoby tylko o tradycyjny postulat ochrony przyrody i jej zasobów - za-
warty w tzw. sozologii - ale nadto o całokształt zagadnień związa-nych z profilaktyką wobec wszechstronnej presji cywilizacji i wynika-
jącego z niej zmęczenia industrialnego.
W całokształcie życia ludzkiego istnieją takie sytuacje, takie sfery życia, które modyfikuje ogólna presja cywilizacji, brak zaś równowagi daje się sprecyzować na ich gruncie właśnie jako zmęczenie industrialne.
To ostatnie kojarzy się zresztą nie tyle z trudnościami
zapobiegania,
ile z pewnymi schorzeniami typu cywilizacyjno-neurotycznego w róż-nych dziedzinach życia i wiedzy. Przede wszystkim w grę wchodzi ignorowanie czynnika psychologicznego, osobistego, gdy tymczasem bez psychologii motywacyjnej trudno w sposób zbliżony do pewności ujawnić przyczyny wielu postaw i zachowań ludzkich w sferze życia społecznego. Prowadzi to do konieczności kontroli tak nad całością życia społecznego, jak elementami życia indywidualnego. W sferze życia społecznego kontrola ta dotyczyłaby systemu źródeł utrzymania, a więc spraw ekonomicznych. W sferze życia indywidualnego - doty-czyłaby ona schorzeń cywilizacyjnych i neurotycznych, słowem zmęcze-nia industrialnego sensL stricto.
Osobliwości interesujących nas tu sytuacji biorą się stąd, że jeśli z jednej strony skutkiem automatyzacji jest m.in. potrzeba programu
1 R. Dubos, Człowiek-środowisko-adaptacja, Warszawa 1970, s. 390. tz
Część 111. Analiza problemu
180 podtrzymania wartości humanistycznych, to z drugiej strony potrzeba
taka nie zdaje się mieć sprecyzowanego oblicza - nawet w odniesieniu
do czasu wolnego - dopóki pozostaje w sferze tradycyjnych postula-
tów i życzeń. W tym przypadku nowoczesny obserwator wolałby od-woływać się do wyników badań, obracających się na styku postępu technicznego z ekonomicznymi i społecznymi konsekwenejami jego naporu. Wolałby przechodzić od informacji wyłącznie specjalistycz-nych na gruncie różnych dziedzin do formułowania środków bezpo-średnio zaradczych - do ich stosowania i sprawdzania ich skuteczno-
ści w życiu.
Tutaj też tkwią przesłanki poznawcze licznych nieporozumiev co do listy zapotrzebowań, której adresatem byliby uczeni specjaliści.
Od nich to przede wszystkim należy oczekiwać odpowiedzi, kiedy po-szczególne technologie będą w stanie zaspokoić te potrzeby. .le hu-maniści tradycyjnego asortymentu są tutaj i bezradni, i
niepotrzebni.
Ich decyzje nie są podejmowane w rezultacie precyzyjnych badań ope-
racyjnych i podlegają zarzutowi, że wówezas, gdy posługują się słowem humnanizacja, robią to bez pokrycia. Nie dysponują oni de faro ani
aparatem technicznym, ani ścisłym aparatem liczbowym jako podsta-wową platformą przewidywań - tym ważniejszych, że dotyczą one niekiedy samej naukil. Aby bowiem odpowiedzieć na pytanie, jaką listę zapotrzebowań będą w stanie zrealizować poszczególne technolo-gie, trzeba by przewidzieć powstanie tych technologii oraz ich teore-
tycznych poprzedniczek - specjalistycznych dyscyplin naukowych. W tej
bowiem dziedzinie nacisk cywilizacji technicznej jest szczególny. Przyspieszenie rozwoju nauk przyrodniczych
,,Od epoki Odrodzenia - pisze F. Engels - rozwój nauki posuwał się naprzód milowymi krokami, przybierając na sile, rzec można, pro-porcjonalnie do kwadratu odleQłości czasowej od swego punktu wyj-ścia. Jak gdyby miano dowieść światu, że odtąd najwyższy twór materii organicznej - duch ludzki - podlega prawu ruchu wręcz odwrotnemu do prawa, któremu podlega materia organiczna"2. E. D. Grażdannikow dowodzi, że geometryczny postęp w narastaniu odkryć i wynalazków można zaobserwować w całym okresie od czasów starożytnych do czasów najnowszych3. Oznaczałoby to, że "nauka zawsze rozwijała się 1 Zob. W. W. Nalimow i Z. M. Mulczenko, Naukometria, Warszawa 1971.
2 F. Engels, Dialektyka przyrody, Warszawa 1952, s. 9-10.  rpa:xaxxHxos 3. 'L., XpoxozortecxHe cnexTpbt, s có.: AHa.zHs Texex-
u x nporxosHposaxxe xayxHo-Teximecxoro rtporpecca. Kxes 1967, c. 318-
328.
2. .V'acisk postgpu na życie cztowieka
trony potrzeba
t w odniesieniu
yjnych postula-
or wolałby od-
styku postępu
cwencjami jego
e specjalistycz-
rodków bezpo-
ich skuteczno-
nieporozumień
zeni specjaliści.
iedzi, kiedy po-
trzebv. Ale hu-
i niepotrzebni.
ych badań ope-
gują się słowem
ni de fac'to ani
m jako podsta-
%e dotyczą one
a pytanie, jaką
;gólne technolo-
oraz ich teore-
ukowych. W tej
czególny.
j nauki posuw ał
zec można, pro-
go punktu wy'j-
szy twór materii
ecz odwrotnemu
. Grażdannikow
ć i wynalazków
;tarożytnych do
ze rozwijała się
Warszawa 1971
: tHa.,'IIi3 TeHeH-
a 1967, c. 318-
w tempie wykładniczym i każde pokolenie mogło twierdzić, iż więk- 181 szość uczonych, jacy' kiedykolwiek żyli, jest właśnie przy żvciu, i że większą część wiedzy zgromadzono w okresie, który pamiętają żyjący. Pod tym wzęlędem świat nauki nie różni się dziś od tego, jakim by'ł począwszy od starożytności"'. Price wyłącza z tego okresu tylko śred-niowiecze.
Przyspieszenie rozwoju nauk przyrodniczych datuje się szczególnie od wystąpienia kapitalizmu, który wciąga te nauki w służbę produkcji, jako że zapotrzebowanie procesu produkcyjnego osiągnęło wówczas taki rozmiar, że uczyniło niezbędnym zastosowanie naukiz. Istotne jest
to, że powyższe prawo funkcjonuje nadal, co ilustruje się danymi z hi-
storii nauki, porównywanymi z obecnym tempem badań naukowych. Jako przykład podaje się fakt, iż to, co osiągnęły nauki przyrodnicze w XIX wieku, wielokrotnie przewyższa osiągnięcia XVIII wieku, pierw-
sza zaś połowa XX wieku dała nauce kilkakroć więcej niż cały wiek XIX. Toteż charakteryzując rozwój biologii Albin M. Weinberg (St. Zjedno-
ezone) pisze, że ,,w ostatnim dziesięcioleciu dowiedzieliśmy się o pod-
stawowych procesach fizjologicznych rozwoju, syntezie białka, rozmna-
żaniu - więcej, niż dokonano w tym względzie w całej dotychezasowej historii"'.
Założenie, że od ezasu wynalezienia maszyny parowej rozwój spo-łeczny' został pchnięty na drodze postępu technicznego o wiele silniej
niż w ciągu minionego miliona lat (S. G. Strumilin) - może być mile widziane ze względu na wzrastający na naszych oczach wpływ nauki na rozwój społeczeństwa i profil życia we w'szystkich dziedzinach za-
chowania i doświadczenia, a także przeżywania ludzkiego czy wzrasta-
jącą możliwość głębszego poznania przyrody i podniesienia wydajności pracy. Nie należy jednak zapominać, że w owym wyścigu z czasem występują bardzo negatywne skutki. Dodajmy, że sprowadzają się one do podstawowej dla współczesnej mentalności antynomii oczekiwań i rozczarowań.
Kwestia ta została trafnie sformuiowana przez jednego ze współ-czesnych autorów' następująco: "Przejawy rewolucji naukowo-tech-nicznej docierają do świadomości społecznej i utrwalają się w niej szybciej, niż mogą być realizowane w prakty'ce gospodarczej. Wszelkie
nowości naukowe i techniczne, odkryte lub możliwe do odkrycia w la-
boratoriach, są niemal natychmiast anonsowane i kolportowane. W ję-
zyku nauki oznaczają one coś zakończonego lub prawie zakończonego ' Z. Madej, Wpływ rewolucji naukowo-technicznej na warunki życia, w: Per-
spektywiczny model konsumpcji, Warszawa 19?0, s. 207.
z Ze spuścizny rękopisów K. Marksa, Komunista nr 7, 1958, s. 22. 3 Patrz: Mtzp xacxH No I, 1962, c. 12-13.
Czgść 111. Analiza problemu
182 i w tej formie zapadają w świadomość ludzi"1. Tv_ mczasem, jak się
okazuje, rzeczywistość domaga się marginesu ezasu, którym nie dyspo-nuje wyobraźnia ludzka. Innymi słowy, w języku nauki stało się już wszystko, "w języku gospodarki zaś są to zaledwie zalążki przyszłych zdarzeń. O spodziewanych społecznych i gospodarczych skutkach odkryć i wymalazków pisze się często jako o faktach, które występują i samorzutnie i szybko. W rzeczywistym działaniu pojawiają się one na
ogół po kilku lub kilkunastu latach i po poniesieniu dużych nakładów na ich zastosowanie i upowszechnienie. w' związku z tym w świadomości
ludzi wytwarza się fikcyjna namiastka rzeczywistości, stanowiąca samo-
dzielną warstwę między dzisiejszą a przyszłą rzeczywistością; wiele ludzi żyje w tym świecie, zwłaszcza w okresach powszechnej fascy-nacji rew olucją naukowo-techniczną. Na tle tego narastają z czrsem przesłanki rozczarowań, świat fikcji musi się kiedyś spotkać z realną rzeczywistością; rodzą się wóv:czas pretensje, że rozwój nauki i techniki
nie zmienia położenia materialnego ludzi tak szvbko. jak oczekiwano"2.
Potrzeby życia pchają ludzi z jednej strony ku przywiązywaniu war-tości najwyższej do takieąo rozv;oju nauki i techniki, przy którym moeą
oni liczyć na rezultaty praktyczne. a jednocześnie z druąiej - nakazują
planowanie tych dziedzin bardziej w sferze teoretycznej, w której szuka
, się miary ich naukowości.
Wzrost nakładów na naukę a tzw. "cboroba przerostu"
cywilizacji
Ścisłość i dokładność, z jaką można przedstawić wyniki nauki i tech-niki, muszą podieeać dodatkowym kryteriom praktyki wdrażania. do którego się dochodzi nieraz po stosunkowo długim czasie lub do którego
może się w ogóle nie dojć. Zaspokoić poruszone nimi ymagania można poprzez planowanie i racjonalną gospodarkę myślą ludzką, do czego niezbędne jest dokonywanie precyzyjnych pomiarów literatury nauko-wej i siły ludzkiej, która w niej się wyraża. Pomiary te dają nam bliższy
obraz sytuacji w tj dziedzinie.
Oto niektóre tylko elementy tego obrazu.
W'skaźniki ilościowe, jakie dają pomiary literatury naukowęi. w zra-stają w ten sposób, że podwajają się w charakterystycznym okresie 1 Z. Madej, Nauka i rozwój gospodarczy, Warszawa i9?0, s. 90. z Tamże.
?. :'aci.sk postępa na życie ezlowieka
10-l latl. Przy tym tempie, wzrost ilościowy pracowników nauki 183
przewyższa kilkakrać wzrost ludności, koszty na naukę wzrastają zaś jeszcze szybciej niż liczba uczonych; podwajają się one we wszystkich
wysoko rozwiniętych krajach mniej więcej w ciągu 6-8 lat. Przykła-dowo, wg danych Price'a, narodowy dochód St. Zjednoczonych po-większa się o 30,ó na rok, a wydatki na naukę o 15o na rok. Na tej chyba podstawie powiada się dzisiaj często, że przyspieszony rozwój nauki prowadzi do pewnych negatywnych zjawisk, takich jak rozdrobnienie nauki i związana z nim wąska specjalizacja, przedłużenie
okresu nauczania, szybszy niż dochód narodowy wzrost wydatków na oświatę i naukę, co prowadzić musi do zahamowania tempa w'zrostu nakładów na niektóre przynajmniej badania naukowe. Ten ostatni moment odgrywa doniosłą rolę w ocenie rozwoju nauki na przyszłość. Okazuje się, że dynamiczny jak dotąd wzrost nakładów na badania naukowe i na prace rozwojowe, ezyli na koszty związane z praktyczną
realizacją wyników badań i z postępem technicznym, nie może być stały. Powracając do przykładu ze St. Zjednoczonymi przypomnijmy, że na ich terenie w ciągu ostatnich 20 lat nakłady na badania naukowe
wzrosły łącznie ok. 1  razy, podczas gdy suma dochodu narodowego brutto wzrosła trzykrotnie. Doszło więc nie tylko do zahamowania wzrostu nakładów, ale nawet do recesji. Warto nadmienić tu, że tzw. Iuka technologic:na, narastająca szybko między St. Zjednoczonymi a krajami Europy Zachodniej, była wynikiem szybkiego wzrostu na-kładów na naukę i możliwości wtym zakresie. Tak np. w 1964 r. St. Zjednoczone przeznaczyły na badania łącznie 3,4,ó swego dochodu narodowego, podezas gdy odnośny udział w krajach Europy Zachodniej wahał się w granicach od 0,6ó (Włochy) do 2,3,ó (W. Brytania). Jeśli idzie o tendeneje aktualne, trzeba uw zględnić tę szczególną oko-
liczność, że w preliminarzu na rok budżetowy 1970:'71 rząd St. Zjed-czonych przeznaczył na badania kosmiczne kwotę 3,3 mld dol., podczas
gdy w budżecie 1964:'6 figurowała w tej samej pozycji kw ota 5,? mld
dol. Liczba pracowników zajęt.ych realizacją proramu Apollo spadła w 1970 r. z 420 000 da 14 000 osób. W wielu laboratoriach przemysło-
wych przystąpiona, po okresie prosperity. do redukcji personelu nauko-
wo-technicznego 0 1:'4 lub w ięcej. Ograniczono m.in, dotowanie badań
uniwersyteckich, ustał słynny ,,drenaż mózgów" z Europy do St. Zjed-noczonych, a nawet zanotowano w Anglii liczne pow'roty badaczy zza
Atlantvku.
' Derek J. de Solla Price, Science Since Babylon. New Haven 1961, p. 191;
E. Wyndham Hulme, Statistical Bibliography in Relation to the Growth of :Lodern
Civilization. Two lectures delivered in the Lnicersity of Cambridge in May, 1922,
London 1923.
Część 111. Analiza problemu
184 Można wskazać wyraźnie na przyczyny obecnych trudności. Należą do nich - oprócz takich zjawisk jak np. była wojna w Wietnamie - nie-
wątpliwie wzrastające koszty badań i prac rozwojowych z zakresu nauk
ścisłych. Są to oczywiście wydatki opłacalne, ale rzecz w tym, że są one
bardzo wysokie. Koszt opracowania jednego z najnowszych modeli amerykańskiej maszyny liczącej łBM wyniósł około 5 mld dol., tzn. 1 i 3 całego dochodu narodow ,ego Belgii, koszt zaś 1 godziny pracy
układu 5 maszym liczących w ośrodku Houston wynosi 10 000 dol. Mówi się w związku z tym zjawiskiem o "chorobie przerostu" cywili-zacji technicznej, występującej w różnych postaciach nie tylko w nauce
i badaniach naukowych, ale także w najrozmaitszych przejawach współ-
czesnego życia krajów o silnie rozwiniętej cywilizacji
industrialnej.
Nolens rolens, naukowcy coraz częściej muszą wobec społeczeństwa uzasadniać swoje żądania co do nakładów na ich eksperymenty. Spo-łeczeństwo bowiem gotowe jest popierać rozwój raczej tych nauk, których rozwoju wymaga dobrobyt ludzkości, które wiążą się z unika-niem zanieczyszczenia środowiska życia na Ziemi, tj. powietrza, wody
i gleby szkodliwymi substancjami, i od których rozwoju zależy znale-
zienie skutecznych metod zwalczania plag społecznych. Chodzi także o poszukiwanie lepszych sposobów poruszania się w dużych skupi-skach ludzkich, a także o poszukiwanie środków zaradczych przeciwko zmęczeniu industrialnemu, chorobom psychicznym, niedołężności star-czej itd.
Nie ulega więc kwestii, że lista kłopotów współczesnych społeczeństw, dotkniętych "chorobą przerostu" cywilizacji technicznej, jest niezmier-
nie długa i będzie się rozrastała. Natomiast nieporozumienie wokół I tych spraw wynika z absurdalnego wręcz żądania, aby naukowcy usu-I' nęli szkody wyrządzone przez pogoń za wulgarną rentownością, która i nieuchronnie prowadzi do przykrej i nieobliczalnej antynomii. Propo-
' zycje naukowe mogą się przyczynić w sposób istotny do obniżenia do-chodów i rentowności przedsiębiorstw, ale wówczas tylko, gdy poję-; ciem rentowności nie obejmie się w przyszłości czegoś, czego dotąd i nie uwzględnia się w żadnym rachunku ekonomicznym - konieczno-ści utrzymania w perspektywie humanistycznych właściwości życia czło-wieka i likwidacji zmęczenia industrialnego. Antynomia ta jest nie-
wątpliwie, obok recesji finansowej, groźną chorobą wzrostu nauki, która jednak powinna zostać przezwyciężona, i ustąpić miejsca opty-tnizmovti poznawczemu nauki.
Charakterystyczna jest ironia czy nawet odcień pogardy, zawarty w tym słowie, pejoratywnie brzmiącym w akademickim środowisku traktującvm o sprawach cywilizacji. Ale wizja optymistyczna - bez cudzysłowu -jest koniecznością i zarazem wyrazem realizmu, który wynika z dotychczasowego doświadczenia. Gdy howiem w procesie 2. .''acisk postępu na życie czlowieka
rozwoju nauki powstają trudności, nauka sama znajduje drogi do ich 185
przezwyciężenia. Jakkolwiek również występują zrozumiałe anomalie przy narodzinach (a być może i przy śmiercij określonej dziedziny wiedzy czy dyscypliny naukowej w danym kraju, to ogólnie rzecz biorąc,
rozwój jej w skali całego świata wykazuje uderzającą stałość. Przedwczesna śmiertelność i nierówny podział nauki
Inaczej nieco przedstawia się druga anomalia współczesnej nauki -jej przedwczesna śmiertelność i nierówność rozwoju. W każdej specjal-ności ukazuje się dziś tak wiele publikacji naukowych, że nikt nie jest
w stanie wszystkiego czytać. Stąd badacze często powtarzają ten sam typ doświadczeń czy pomiarów, dochodzą do tych samych tez, odkryć i sformułowań. Vv'ielu z nich uważa, że trzeba się spieszyć z publikowa-
niem wyników prac, aby nie dać się ubiec. Nic dziwnego, że publikacje
ukazują się często w oparciu o niedość pogłębione rozważania i bada-nia teoretyczne. Częstotliwość zwoływania konferencji i sympozjów naukowych jest przy tym duża, zaś programy ich bywają tak przełado-wane, że na wygłoszenie komunikatu pozostają tylko minuty. Wreszcie,
nastawienie na utylitarny efekt nauki rodzi specyficzny styl publikacji,
pozbawiony coraz bardziej piętna osobowego. Jak psize jeden z auto-
rów, "nastawienie nauki na gotowy rezultat praktyczny, na jego kon-
kretną realizację techniczną, rodzi specyficzny styl publikacji nauko-
wych, w których przekazuje się jedynie wyniki badań, nie mówi się natomiast o procesie ich uzyskiwania, z których wszystko co subiek-
tywne, indywidualne, dotyczące własnego ja badacza, jest bezlitośnie
przepędzane, w których panuje beznamiętna i bezlitosna logika sylo-gizmów, formułek matematycznych i wykresów"1.
Szereg nieoczekiwanych prawidłowości wykazują dane dotyczące rozsiewu stopni naukowych, użyteczności i produktywności naukowejz. Chodzi tu m. in. o zjawisko, które zyskało miano odwrotności tzw. efektu Mateusza: ,,Temu, kto nie ma, odbiorą i to, co zdaje się posia-
dać"3. Iia przykład wiele czasopism wydało tylko jeden lub dwa nu-mery, zaś większość autorów opublikowała tylko jedną lub dwie prace naukowe i więcej nie publikuje. Nauka wykazuje w tym sensie ogromną
' H. Wołkow, Zmiana społec. nej orientacji nauki, w: Zagadnienia rewolucji
naukowo-technicznej, Zeszyty Dokumentacyjne PAP, Warszawa czerwiec 1969, s. 113.
2 Derek J. de Solla Price, Is Technology Historically
Independent of Science?,
Technology and Culture, No. 3, 1965.
3 Robert K. Merton, The Mathew Effect and Visibility of
Scientific Communi-
cation. Referat na Symposium on the Sociology and Ethics of Science, Montreal,
December 1964.
Cęść 111..9naliza problen:u
186 przedwezesną śmiertelność. Szybkość jej wzrostu 7,ó rocznie jest wy-nikiem różnicy wskaźników urodzeń rzędu ok. 17ó i śmiertelnościok. 10, rocznie, co oznacza, że większość publikowanego materiałuwychodzi z rąk nielicznej grupy naukowców, która stanowi ułamekcałkowitej populacji pracowników naukil. Tymczasem liczba ogólnejpopulacji naukowców rośnie w tym samym stopniu, w jakim malejewielkość i trwałość jej dorobku.
W poszukiwaniu wyjścia
W czasach dzisiejszych nauka odczuwa często swą działalność jako serię pułapek. Poszukiwanie wyjścia z tych pułapek prowadzi do uwy-puklenia roli i znaczenia nauk społecznych, które tłumaczą zjawisko .,choroby wzrostu" nauki w kategoriach potrzeb społecznych. Staje się
konieczne traktowanie nauk społecznych równocześnie jako współ-rzędnego czymnika rozwoju nauk technicznych, jako ogólnej podstawy kształtującej całość postępu nauki i techniki. Jest to wynikiem faktu, że w większości zaeadnień postępu technicznego musi mieć miejsce równoległe rozwiązywanie dodatnich i ujemnych skutków tego postę-pu na tle szerokiej analizy stosunków i zjawisk społecznych. Rzadko świadomi wewnętrznych powiązań między standardem wła-snej nauki a biegiem postępu technicznego, uczeni nie zdają sobie z re-
uły sprawy, co te powiązania znaczą dla tego ąatunku uczonych, jakim
się efektywnie stają, i dla tego typu tworzenia nauki, w którym mogliby
oni uczestniczyć. Nasuwa się więc wniosek o potrzebie równoległego skoordynowanego planowania tej części w,zajemnie zazębiających się dziedzin, gdzie badania społeczne mają miejsce jako wtórny czynnik w konsekwencji wzrostu nauk technicznych, albo też jako rezultat realizowania się osiągnięć techniki. Tutaj też występuje istotny motyw profilaktyki - konieczność neutralizow,ania ujemnych skutków in-dywidualnych i społecznych, towarzyszących rozwojowi techniki, albo
też przewidyw,ania powyższych skutków ujemnych i podejmowania wy-siłków dla zapobiegania im.
Do znakomitej literatury na ten temat należą prace K. Secomskiego, w szczególności jego artykuł o problemach planowania nauki'. Zda-1 Dane z niepublikowanych, choć znajdujących się w obiegu prac: Donald de
B. Beaver, A. Statistical Study of Scientific and Technical Journals; John P. Britton,
The Productivity of Scientist, Departament of the History of Science and Medicine,
Yale University, New Haven, Connectitut, November 1964.
= K. Secomski, O niektórych problemach perspektywicznego planowania rozwo-
ju nauki, :V'auka Polska nr 4, 1966.
2. 'acis'k postępu na życie czFowieka
niem Secomskiego, na plan rozwoju nauk społecznych powinny się 187 składać :
A - planowanie skali i kierunków rozwoju całości nauk społecz-nych z wyeksponowaniem badarr o charakterze ogólnym;
B - wybór głównych zagadnień i tematów powiązanych bezpo-
średnio z planem gospodarczym i planowaniem w dziedzinie
nauk technicznych;
C - warunki niezbędne dla rozwoju nauk społecznych pod wzglę-dem bazy' materialnej i tworzenia kadr;
D - zagadniena organizacyjne, zarówno w obrębie samych nauk społecznych, jak też przy współdziałaniu z innymi działami nauk, zwłaszcza technicznych;
E - ogólna charakterystyka efektywności zamierzonych badań, uj-mow ana nie w sformułowaniach ekonomicznych, lecz jako
ogólna analiza, np. z zakresu wy'stępowania ujemnych zjawisk społecznych i kierunku podejmowanych na tym tle badań,
' a następnie środków przeciwdziałania nasilaniu się danego typu ' przvpadków lub też neutralizowania ich skutków.
Druga ezęść planu - dział B - jest o tyle ważna, że obejmuje problemy kluczowe, zagadnienia w,spólne lub zazębiające się, nasuwa-jące się dla nauk społecznych z planu badań podejmowanych przez nauki techniczne. Powiązania te stają się niezbędne, ponieważ obecnie w planowaniu całości wzrostu gospodarczego nie możemy pominąć wpływu wywieranego na stopę tego wzrostu przez postęp nauki i tech-niki.
Posługując się symboliką ogólnego wzoru charakteryzującego wzrost gospodarczy K. Secomski - po uwzględnieniu powyższych dodatko-I wych czynników - w następujący sposób ujmuje rozszerzoną formułę stopy rozwoju ekonomicznego:l
1 I
trz D
W dotychezasowym wzorze :. Kaleckiegoz pierwszy ezłon tego wzoru
1 I
rw D
oznaczał wzrost dochodu narpd0l'eg0, >F' WZ'lllKZl COI'OCZI?l2 QdCt'tt'a-
` Tamże, s. 11.
z M. Kalecki, Zarys teorii wzrostu gospodarki socjalistycznej, W'arszawa 1963,
s. 18.
Część III. Analiza problemu
188 nych do użytku inwestycji produkcyjnych. Następny człon tego wzoru
' (a) charakteryzował ubytek dochodu narodowego, w wyniku ujemnychskutków starzenia się urządzeń wytwórczych. Trzeci człon wzoru (u)ilustrował wpływ na wzrost dochodu narodowego dodatnich skutkówsprawniejszej organizacji pracy, większej oszczędności surowców i inne.
Secomski proponuje -jak widać - wprowadzenie czwartego czło-nu wzoru (np), wiążąc to z koniecznością wyraźnego ujmowania, dlacelów planowania perspektywicznego, tych wszystkich korzystnych zja-
wisk, które wynikają z postępu przede wszystkim nauki i techniki,zwłaszcza w długich okresach, kiedy ich wpływ nie może być pominięty.To bliższe rozwinięcie czwartego członu wzoru (np) powinno obejmo-wać więc następujące elementy:
nl p - postęp nauki i techniki, a więc nieznane jeszcze w okresieopracowania planu perspektywicznego przyszłe osiągnięcianaukowo-badawcze i zdobycze techniki, które w istotny spo-sób przyczynią się do przyspieszenia tempa wzrostu gospo-darczego;
' n2p - korzystne przekształcenia struktury przestrzennej gospodarki
narodowej ;
ra3p - zrównoważony wzrost gospodarczy, a więc zapewnienie !rytmiczności jego tempa w dłuższym okresie, a ty'm samymwyeliminowanie zakłóceń powodujących przeplatanie się jokresów wyższej i niższej stopy wzrostu;n4p - zewnętrzne korzyści, które niesie rosnący w okresie perspekty-wicznym zakres międzynarodowego podziału pracy, a w szcze-gólności specjalizacji i kooperacji krajów socjalistycznych na-'leżących do RWPG.
1 Istotne znaczenie zdaje się posiadać dla naszego tematu elementpierwszy, zwłaszcza na tle powiązań z planem badań w zakresie nauk itechnicznych. Element ten implikuje postulat badania następstw zmian
technologicznych jako dyrektywę metodologiczną w myśleniu perspekty-
wicznym i humanistyczny'm. Tak więc, aktualne badania następstwzmian technologicznych wyznaczają perspektywę przyszłości, w którejnastępstw tych będzie można uniknąć.
W myśl sformułowanej powyżej dyrekty'wy metodologicznej: "ba-danie aktualnych następstw - perspektywa bez następstw" - ważnymskładnikiem wszelkiego typu myślenia społecznego staje się nacisk naautomatyzację procesów produkcji i procesów zarządzania, np. z punktu
widzenia rachunku ekonomicznego nie będą się opłacały nakłady anina szkolenie i ściąganie na miejsce rąk do pracy, ani na inwestycje to-
warzyszące; prościej i taniej będzie zautomatyzować urządzenia infor-macyjne i produkcyjne. Przede wszystkim zaś rozwój pójdzie w kierunku
2. 'acisk posrępu na ycie czlowieka
ly człon tego wzoru rozwijania inforrr:acji nacrkowej, która od kilkunastu lat zaczyna się 189
w wyniku ujemnych ; wysuwać na plan pierwszv.
eci człon wzoru (u) Istnieje też inny aspekt tej problematyki. dodatnich skutków Otóż informacja naukowat powinna jak się zdaje, rozwijać się
ści surowców i inne. głównie w takich dyscyplinach naukowych, jak nauki techniczne, znaj-
,nie ezwartego czło- dujące się obecnie najwyżej w hierarchii zainteresowań, ponieważ wa-
ego ujmowania, dla i runkują postęp techniczny i ekonomiczny. Szybki i właściwy rozwój tych
ich korzystnych zja- nauk nie pozostanie bez wpływu na procesy społeczne i indywidualne
n nauki i techniki, ludzi. Współczesna cywilizacja każe cenić specjalistów technologii, no-
noże być pominięty. woczesna humanistyka zaś może z ich odpowiedzi wyciągnąć wnioski
) powinno obejmo- ' ważne dla ochrony przed ujemnymi dla osobowości - w postaci
zmęczenia industrialnego - rezultatami rozwoju techniki.
e jeszcze w okresie
przyszłe osiągnięcia
które w istotny spo-
npa wzrostu gospo-
trzennej gospodarki
więc zapewnienie
-esie, a tym samym
h przeplatanie się
 okresie perspekty-
iłu pracy, a w szcze-
socjalistycznych na-
go tematu element
ń w zakresie nauk
iia następstw zmian
myśleniu perspekty-
badania następstw
rzyszłości, w której
todologicznej : "ba-
tępstw" - ważnym
staje się nacisk na
Izania, np. z punktu
łacały nakłady ani
zi na inwestycje to-
ć urządzenia infor-
pójdzie w kierunku
1 C. Dowgirdowa, Kilka uwag na temat ankiety o potrzebach pracowników
naukowych IPPT w zakresie informacji naukowej, Nauka Polska nr 3, 1968, s. 131
3
Postęp w sferze ułatwień życia
a zubożenie systemu wartości.
Zachowanie naturalnych własności
człowieka.
3
.łatwień życia
mu wartości.
ych własności
człowieka.
Zmgczenie żndustrialne jako zubożenie osobowości
Postęp w sferze ulatwień życia a zubożenie systemu wartości Naukowcy zgodni są co do tego, że charakter zakłóceh w sferze ekologicznej polega na odmienności wzajemnego przenikania elemen-tów materialnych i kulturalnych. Industrializacja bowiem, jako element
kluczowy współczesnej cywilizacji technicznej, "będąc w zasadzie pro-
cesem techniczno-ekonomicznym, powoduje, iż najszybciej następuje dyfuzja elementów materialnych. Pod tym względem szansa integracji świata jest największa. Natomiast dyfuzja elementów
społeczno-kulturo-
wych cywilizacji industrialnych postępuje z natury rzeczy znacznie
wolniej. Cechą znamienną przemian zachodzących we współczesnym świecie jest to, że nie pozostawiają one nietkniętej ani jednej dziedziny
życia" 1.
Dlatego, o ile ważne jest uchwycenie pewnej rzeczywistej wspólnoty przebiegu zjawisk, występujących w antagonistycznych procesach cywili-
zacyjnych i kulturowych, o tyle równie potrzebne jest uchwycenie przy-
czyn tego stanu rzeczy. Oto okazuje się, że rozwój techniki jest dziś
dostatecznie wysoki, aby wywołać proces redukcji czynnika osobniczego
w układzie człowiek-maszyna, rozwój czynnika osobniczego zaś zbyt mały, aby ten proces hamować. Jak się okazuje, z rozwojem techniki idzie w parze dalsze zwiększenie się zmęczenia industrialnego. Istota
tego zjawiska tkwi w tym, że postęp techniczny satysfakcjonując dążenia
' J. Ziółkowski, Urbanizacja, miasto, osiedle, cyt. wyd. s. 1Cr-17.
Cęść 111. ,9nalia prohlernu
192 człowieka, wprowadza zmiany w dotychczasowym systemie wartości społeczeństwa. Przede wszystkim zaś perne nabyte lr toku po.rlugirania
się teclmikc postarv ulegajq pryslt ojenicr pre czlorieka i nabierajc cech
rartości, be posiadania istotrtyclz lraloróm nzian r sfere aksjologicnej.
Możliwe zaś jest to dlatego, że wszelkie wartości kulturowe są względne.
Oczywiście są względne w tym sensie, że rolę ich pełnią w innych syste-mach kulturowych wartości odmienne. Rozwój techniki siłą rzeczy ; dyktuje wprowadzenie takich odmienności, ale z punktu widzenia spo-
łecznego problem polega na tym, jaie to mają być te odmienne war-; tosCl.
Oto istota zjawiska: technika niesie łatwość, nastawiona jest na likwidację wysiłku fizycznego i intelektualnego. Nie trzeba znać wielu
i
, maszyn, żeby się nimi posługiwać eliminując prawie zupełnie użycie sił
;
fizycznych. Ta podwójna łatwość staje się niekiedy celem, a zatem wchodzi w sferę wartości i wysuwa się nieraz na ich czoło. Jasne jest
bowiem że technika, dyktując wprowadzenie odmiennych od dotychczas uznanych wartości, czyni to poprzez likwidację systemu przeszkód po-
konywanych przez jednostkę na drodze do uzyskania określonej war-tości. To, co było konwencjonalnie trudne, staje się na swój sposób łatwe; słowem - to, co było konwencjonalnie wartością, staje się nie-kiedy seryjnym produktem. Postęp technologii usuwa z istoty swej utrudnienia, ale w sensie aksjologicznym nie stawia w zamian żadnych
innych barier, które należałoby przekraczać. Dokonuje się w ten spo-sóbcrjednolicenie systemu kultury, która odtąd jest po prostu przejawem
i powszechnie dostępnych wartości.
"Nasza współczesna kultura - pisze K. Mannheim-charakteryzuje się radykalną negacją dystansu zarówno w stosunkach społecznych, jak w dziedzinie kultury. Pole naszego doświadczenia zmierza do przybra-
nia charakteru homogenicznego bez dawniejszej hierarchicznej gradacji
wyróżniającej zjawiska wyższe i niższe, święte i świeckie. We wszystkich wcześniejszych wiekach podziały takie przenikały wszelkie zjawiska...
Homogenizacja pola doświadczenia nie jest jedynie kwestią naukowego
' ujęcia. Możemy ją obserwować także w życiu codziennym... Analo-giczny nurt występuje w sztuce i filozofii... Św,iat
przedstawianych
i przedmiotówjest zhomogenizowany"1.
Nasza interpretacja tej sprawy jest prostsza. Technika jest na ogół
sprawniejsza w niszczeniu, aniżeli w stwarzaniu wartości autonomicz-
nych - w równej co najmniej mierze przeciwskuteczna, co
skuteczna.
"Teoretycznie byłaby możliwa taka sytuacja - pisze J.
Zieleniewski -
w której działanie byłoby w ogóle nieskuteczne (0ó celów), a mimo 1 K. Mannheim, Essays on the Sociology of Culture, London 1956, p. 227-228
3. Zntęczenie indusrrialne jako ubożenie osobowości
systemie wartości  to korzystne (niespodziewanie korzystne), jeżeli cenność nie zamierzo-193
tou poslugimania i nych pozytywnych skutków okazała się większa niż cennaść zamierzo-
ka i nabierajq cech nych i nie zamierzonych elementów koaztu. Na odwrót, jeżeli działanie
spowodowało osiągnięcie 100ó zamierzonego celu, ale spowodowało ere ak.sjologicrzej.
.rowe są względne. zarazem nie zamierzone skutki oceniane negatywnie, których cenność
lią w innych syste- łącznie z zamierzonymi i zrealizowanymi elementami kosztu przekro-
czyła 100o cenności osiągniętego wyniku użytecznego, to działanie chniki siłą rzeczy
takie, chociaż w 100 skuteczne, będziemy musieli ocenić jako nieko-
ktu widzenia spo-
te odmienne war-  rzystne .
Okoliczność ta rzuca się w oczy przy wszelkich rozważaniach nad iastawiona jest naubocznymi skutkami cywilizacji i wielu badaczy zwraca na to uwagę.
trzeba znać wielu Trzeba jednak podkreślić, że człowiek może się przed tymi ubocznymi
! skutkami uchronić, gdyż dysponuje pewną rezerwą róźnorodności, nie-zupełnie użycie sił
y celem, a zatem  zbędną regulacyjnie. Różnorodność ta pozwala człowiekowi przystoso-
h czoło. Jasne jest I wać się do życia w warunkach
przyspieszonego rozwoju techniki.
iych od dotychczas  Wszakże kapitał tej rezerwy jest ograniczony, toteż po przekroczeniu
mu przeszkód po- pewnej bariery powstaje sytuacja, która sprzyja generowaniu zmian
ia określonej war- i już szkodliwych; w tym sensie mianowicie, że ezłowiek ma ograniczoną
ię na swój sposób zdolność adaptacji do środowiska i póty będzie działał bezpiecznie dla
ścią, staje się nie- swej sfery osobniczej, póki jest ono stałe. uwa z istoty swejAle dalszemu jego zakłóceniu sprostać nie zdoła, gdyż prowadzi
w zamian żadnych ono do wytrącenia go z właściwego mu miejsca w ekosy,stemie.
mje się w ten spo- ;
 prostu przejawem
Zachowanie naturalnvch własności człowieka
eim-charakteryzuje
h społecznych, jak Jedno z pytań najbardziej poruszających wyobraźnię uczonych do-
nierza do przybra- tyczy kwestii proporcji, jakie da się wyważyć między dodatnimi a nega-
varchicznej gradacji tywnymi - zdecydowanie negatywnymi - skutkami industrializacji.
kie, We wszystkich Większość z nich skłonna jest iść w kierunkufantastycznych wizji
vszelkie zjawiska... i przypuszczeń, ale nie trzeba zapominać przede wszystkim o pozy-
;westią naukowego ! tywnych rezultatach stosowania osiągnięć techniki. Technika pomoże
ziennym... Analo- człowiekowi rozwiązać szereg trudnych zagadnień np. problem wyży-
t przedstawianych wienia, co będzie się łączyło ze zmianą charakteru pracy ezłowieka.
Niejasność prognostycznych formuł w tej sprawie jest widoczna od hnika jest na ogółpoczątku. W'spomniane obniżenie pracy fizycznej do minirnum nie może
-tości autonomicz- być np. równoznaczne z zejściem poniżej pemnego rninimum wysiłku
na, co skuteczna. fizycznego. Wyobrażenie sobie przyszłego pracownika jako naciskają-
J. Zieleniewski - cego tylko guziki automatów, a następnie wylegującego się w komforto-
; celów), a mimo
' Elementy teorii organizacji i zarządzania, pod red. J. Kurnala, Warszawa 1966,
n 1956, p. 227-228 s. 114,
l3 Technika a rodovisko paychiczne
Creść Ill. Analia poblenur
194 wym totelu przed magiczną skrzynką w szelkiej możliwej inlormacji,
jest wizją patologiczną właśnie, odniesioną do źle zrozumianego postęputechniki. Można wykazać, że istnieje współzależność pomiędzy wystę-powaniem niektórych chorób a ograniczonym poniżej minimum wy-siłkiem fizycznym.JDlatego człowiek przyszłości będzie musiał wyjść naboiska sportowe, baseny pływackie, piesze rajdy turystyczne lub od-
dawać się innym trudom połączonym przede wszystkim z pożądanymnatlenieniem organizmu' .
Co więcej, istnieją pewne mity osnute wokół przesłanek wynikają-cych z obecnego stanu wiedzy fizjologicznej i żywieniowej, zwłaszcza
wokół żywności w "pastylkach". Jak długo organizm ludzki swojeistnienie będzie opierał na strukturach białkowych związanych z wodąw stosunku ilościowym 1 do 4, i jak długo zachowa swoją obecną masęciała, tak dłueo będzie wymaęał około 3 000 kilokalorii dziennie w po-staci pożywienia. Mieszanina odpowiadająca powyższym wymoąomważy ponad 600 g. Toteż znacznie łatwiej snuć sensow ne wizje wycho-dząc z przesłanek ekonomicznych i technicznych, niż wypowiadać pro-gnozy dotyczące fizjologicznej strony zagadnienia. Dla naszych potrzeb
bardziej cenna w ydaje się ta strona zagadnienia, która dotyczy sposo-
bów sprzyjających zachowaniu osobnika niż jego karykaturalnegoprzekształcenia.
Reasumując, postęp techniczny z istoty rzeczy ma ulam iać człowie-kowi życie i przekształcać go w tym stopniu, w jakim to jest korzystne
i konieczne. Przemiany te nie muszą być ani natychmiastowe, ani bez-
pośrednio widoczne, muszą jednak spełniać jeden warunek: muszą byćprzystosowane do człowieka i kierowane przez niego zgodnie z charak-
terem jego potrzeb.
Trzeba też sprostować pewne opinie i stwierdzić, że naporu zarównourbanizacji, jak i technologii przemysłowej nie odczuwa się - pozapewny mi syuacjami - gwałtownie. Zarówno urbanizacja, jak techno-logia przemysłowa ułatwiają człowiekowi życie, trudno zaś ułatwienietraktować wprost jako czynnik szkodliwy: i to mimo, że właśnie latre
sytuacje są nosicielami nacisku technologicznego, będącego swego ro-
dzaju odwrotnością stressu.
' P. Ducasse, Les Techniques et le Philosophe, Paris 1958, c. 100.
1J
O kojarzeniu zadań rewolucji socjalnej
z zadaniami rewolucji naukowo-technicznej.
Stress jako sytuacja psychicznie trudna.
Ogólna analiza zjawisk
przebywania w sytuacjach łatwych.
Zmczenie industrialne
jako pośredni efekt nacisku postępu technicznego.
O bardziej osobową manipulację
dorobkiem techniki.
Zapobieganie wygasaniu motywacji osobniczych.
Perspektywa futurologiczna.
volucji socjalnej
awo-technicznej.
hicznie trudna.
analiza zjawisk
iacjach łatwych.
enie industrialne
>u technicznego.
wą manipulację
bkiem techniki.
cji osobniczych.
futurologiczna.
Transfer techniki na życie człowieka
O kojarzeniu zadań rewolucji socjalnej z zadaniami
rewolucji naukowo-technicznej
Trudno obecnie mówić o vyvsyceniu potrzeb, tj. o sytuacji, w której
świat wartości rzeczowych jakoby upadł, gdyż został zrealizowany. Chodzi raczej o coś innego, o mechanizm funkcjonowania wartości ludzkich w świecie, w którym zdobycie przedmiotów zaspokajających ludzkie potrzeby jest trudne, a przez to sens istnienia jest niejako dany
w ten sposób, że udzielają mu go nieobecne w sferze posiadania rzeczy.
Technika, która pokonuje owe sytuacje trudne, jest dla człowieka bło-
gosżawieństwem, i jeśli cokolwiek można powiedzieć niezupełnie na jej korzyść, to tylko tyle, że nie jest ona celem samym dla siebie, że czło-
wiek oddany jej w sposób jednostronny, może znaleźć się w obliczu braku sensu, jeśli realizacja przedmiotów zastaje go bez przygotowania
do celowej konsumpcji.
Albowiem - a jest to jedna z ęłównych spraw, które w analizie cywilizacji trzeba podkreślić - na tym zdaje się polegać komplementar-
ny charakter rewolucji socjalnej i rewolucji
naukowo-technicznej. Nie
można najpierw dokonywać przebudowy społecznej, a potem dopiero przystąpić do wykonywania zadań rewolucji naukowo-technicznej; trzeba podjąć zadania obu rewolucji jednocześnie, gdyż obie są nie do rozdzielenia. Innymi słowy, przy jednoczesnym realizowaniu zadań obu
rewolucji, nastąpi z jednej strony radykalna zmiana charakteru pracy
ludzkiej i roli człowieka w społecznym procesie wytwarzania, przez to,
C'c's lIl..łnalia prohlenu
198 że nauka staw ać się będzie coraz bardziej decvdującym cz_vnnikiemrozwoju sił wytwórczych, uzyskując bezsporny priorvtet wobec techniki,
technika zaś--piorytet w obec produkcji bezpośredniej: z drugiej stro-
ny rewolucja socjalna stymulować będzie rewolucję
naukowo-techniczną
i zarazem dawać jej ludzkie oblicze.
Tej rysy cvwilizacji nie można usunąć - można ją tylko interpre-tować. Forsowanie technoloii. bez jednocześnie podjętej humanizacji,
może spow odować irrrplo j aksjologicrrq - według terminoloęii S. Le-
ma - a w ięc sw ego rodzaju apa.śo sr.srernu "arro.śi. Zapaść ta ozna-
czałaby sytuację, w której - używając jaskrawego sformułow ania -lat,t o w prawdzie żyć, ale w której żyć nie n arro. W istocie, facylitacja
stanow ić może, bez obwarowań socjalnych, sw ego rodzaju "lep łatwo-ści", efekt przeciw stawny do efektu stressu psschologicznego. Stress jako sytuacja psychicznie trudna
W rzeczywistości sprawa jest prosta, a zasłuuje na w vjaśnieni: o tyle, że może rozproszyć wątpliwość, jaką budzi w naszych-rozważa-niach interpretacja cywilizacji, pozostawiająca na uboczu zaęadnienie
stressu. Otóż możliwość występowania sytuacji stressowych, a więc trudnych, jest irregvalncr, częścią warunków uprawiania działalności zaevodowej. W' sytuacji trudnej właściwości psychiczne nie pozwalają
człowiekowi na przystosowanie: w tym wypadku psycholoę powinien pomagać w usuwaniu szkodliwych następstw przebyania w sytuacjach trudnvch.
Syuacja trudna określana bywa obecnie mianem srnessen, które to pojęcie wiąże się z nazwiskiem H. Selye'go, uczonego kanadvjskiego. Uczony ten zyskał sławę przez swoje odkrycie, umiejętnie ujęte w książce
pt. Srress ycia' i ąłoszące, że każdy organizm zaatakowany jest przez
coś, np. przez urazy psychiczne (w ywiku których przejawia się zmar-
tw ienie, niepokój), urazy fizyczne, zatrucie, zakażenie bakteryjne itd.
i stara się przvstosować do nowvch warunków. Pod wpływem tych ze-w nętrznych bodźców organizm przvstosowuje się do nowych sytuacji. Pomaęają mu w tvm reakcje biologiczne, które w odpowiedzi na wy-mienione urazy zachodzą w ustroju człowieka. Ten wysiłek adaptacvjny,
' Pierwszą monografią pośw ięconą temu problemowi jest studium R. Grinkera
i J. Spiegela pt. lan under Stress, które ukazało się w 1945 r. w St. Zjednoezonych.
Dotyczyło ono reakcji lotników , którzy ulegli załamaniom psychicznvm w trakcie
operacji ojennych. W'ydana w 1957 r. przez Appelzweiga
bibliogratia prac. N któ-
ryeh porusza się problem stressu. obejmuje kilka tysięcy pozycji. = H. Selye, Stress życia, W'arszawa 1960 (wyd. II, 1963). 1. Trarrsjer rcchniki ra rcic c.-toKieka
duącym czynnikiem który zdaniem Selye'go jest wyrazem m.in. czynności niektórvch ru- 199
rytet wobec techniki, czołów dokrewnych, nazwany został stressem'. Jest to stan o,cilnej
dniej: z druęiej stro- n:ohili.-acji .sil organimnu, bgdcrcy reakcją na cLialanie silnych boclcó,r
naukowo-techniczną fiyc;nych hrb ps.vchicnych (stressoró,r), Jak pisze Selye, "stres jest
stanem, który przejawia się swoistym zespołem składyającym się ze a ją tylko interpre- wszystkich niesw oisych zmian w układzie bioloeicznym. Składnikiem
odjętej humanizacji, jego są widoczne zmiany wywołane przezeń niezależnie od przyczyny.
; terminologii S. Le- Zmiany te są sumą wszystkich rozmaitych procesów przystosowaw-
ści. Zapaść ta ozna- czych, zachodzących w jakimkolwiek czasie w ustroju"z.
o sformułow ania - Na tego typu założeniu oparte są liczne studia psychologiczne, do-
vV istocie, facylitacja  tyczące wpłyvu trudnych sytuacji na człowieka. Warto w ięc - mając
rodzaju "lep łatw o- to odniesienie - zastanowić się, czym różni się pojęcie stressu od po-
ogicznego. jęcia prelat,rień w ujemnym rozumieniu tego słow a.Ogólna analiza zjawisk przebywania w sytuacjach łatwych ęuje na w yjaśnieni:Powracamy tu do podwójnego oblicza braku równowagi. Zaburze-
w naszych rozważa- nie równowagi istnieje jako stress, a także -jako ropac! "artości,
uboczu zagadnienie który je.st "ynikiem prebynrania w sytuacji lat,rej. Właściwości psychicz-
tressowych, a więc ne przystosowują się tu do sytuacji łatwych, popadając w niedowład
wiania działalności , motywacji.
iczne nie pozwalają Przykładu dostarcza LSD (dietylamid kwasu lyzergowego), substan-
psycholog powinien cja, której kilka mikrogramów sprowadza stan subiektywnej dosko-
ywania w sytuacjach nałości. Jak wiemy, bez oczekiwań i wychylenia w przyszłość, bez na-
dziei i dążeń życie ludzkie nie posiada sensu, gdy tymczasem LSD m stressul, które toniszczy całość ludzkich antycypacji i wyostrza doraźne doznanie egzy-
iego kanadyjskiego. stencjalne, poza którym wszystko wydaje się bez znaczenia. Pod dzia-
ętnie ujęte w książce łaniem LSD upada cały system społecznych wartości, który z natury
takowany jest przez jest bardzo zróżnicowany i skomplikowany. przejawia się zmar-Szkodliwe następstwa przebyvania w sytuacjach łatwych sprowa-
enie bakteryjne itd. dzają się m.in. do tego, że pozbawia ono jednostkę wartości, jakie daje
J wpływem tych ze- jej trwała, z biologiczną istotą gatunku związana, ogólna sytuacja nalki
3o nowych sytuacji. o byt. Z sytuacji tej wynika bowiem, że niezbędne jest ponoszenie przez
odpowiedzi na wy- ludzi pewnego wysiłku w celu zaspokojenia własnych potrzeb. Wywika
vysiłek adaptacyjny, też z niej antropologiczna problematyka inżynierii nazbyt skutecznej -
a więc perspektywa nie ,,buntu automatów", ale jednostronnego po-słuszeństwa technologii, tj. sytuacji przełatwionej. wolnej od w szelkiej
t studium R. Grinkera ! wartości. Facyliracja technologicna oznacza przede wszystkim wyjało-
r. w St. zjednoczonych. wione podłoże tradycyjnej moralności, kiedy to normy moralne obo-
psychicznym w trakcie
ibliografia prac, w któ-
=J.  ' Stress-to myraz ang. oznaczający: rezultat, wynik, napięcie.
= ii. Selye. Stres; żvcia. cyr. wyd., s ?0. Czg.ść 111. Analiza problemu
200 wiązujące w jednym pokoleniu, przestają obowiązywać w drugim.Tempo zmian technicznych powiększa jeszcze te różnice, co objawiasię w postaci konfliktu pokoleńl.
Dwie sprawy są tedy niewątpliwe: pełne dawnej powagi role spo-łeczne, z bardziej uogólnionymi wzorcami społecznymi, zostają odarteze swej waności, tj. przestają być podłożem sytuacji, w których wystę-puje moralna i sprawnościowa samoaktualizacja jednostki ; tymczasem
system społecznych wartości musi honorować określone normy warto-ściowania. Życie ludzkie musi z samej swej natury być czemuś po-święcone, obojętnie, czy to będzie dzieło słuszne, czy też nader skromne,
misja olśniewająca, czy też przedsięwzięcie zwyczajne. Chodzi o wy-pełnienie warunku cudownego, a bezlitośnie naszej istocie nałożonego.
Z jednej strony każdy żyje z siebie i dla siebie. Z drugiej zaś to moje
życie, które chyli się zaraz ku upadkowi, gdy go nie oddaję w służbęjakiejś sprawie, traci wszelkie napięcie i formę"z.
Tak rozumowali - w nieco zarchaizowanym, ale co do treści bodajwiernym sposobie wysłowienia-filozofowie spod znaku Ortegi y Gas-seta. Nie jest bowiem archaizmem fakt psychologiczny, że ludzie czują
się na ogół źle w sytuacjach, w których nie przeżywa się możliwościsprostania zadaniu, tj. kiedy występujedeheroizacja życia w sensieutraty sposobności tcykazania sig swoimi walorami. A takie sytuacje
występują często wówczas, gdy technika zastępuje kunszt ludzki stwa-rzając okoliczności, w których wszystko jest dziecinnie łatwe. Interesu-
jących materiałów dostarczają w tym względzie amerykańskie studiasocjologiczne na temat, co myślą i czują robotnicy amerykańscy za-trudnieni przy taśmie montażowej w nowoczesnej fabryce samocho-dów3. Daje im się we znaki brak poczucia przynależności do określo-nego grona, uczestnictwa w czymś społecznie celowym, dającym po-czucie osobistej przydatności i ważności.
To z punktu widzenia przebiegu procesów technologicznych; na-tomiast z punktu widzenia cenności przedmiotu, można sformułowaćtaką oto tezę generalizującą: w warunkach wysoko rozwiniętej technikiwartości rzeczowe są całkowicie człowiekowi dostępne (jeśli oczywiściedostępna jest mu dana technologia), a co za tym idzie przestają obo-
wiązywać jako wartości, stając się po prostu rzeczywistością.Wrazz tym faktem zniszczeniu ulega sens, którego one życiu udzielały, jako
1 K. Davis The Sociology of Parent-Youth Conflict, American Sociological
Review, vol. 5, No. 4 August 1940, Zob. M. Ossowska, Koncepcja pokolenia, Studia
Socjologiczne, nr 2, 1963.
z Ortega y Gasset Der Aufstand der Massen, Stuttgart 1932 (tłum. z niem.).
3 Ely Chinoy, Automobile Workers and American Dream, New York 1955.
4. Transfer techniki na życie czlokieka
że nonsens pojawia się w ramach określonego systemu wartości wskutek 201
jego paradoksalności wewnętrznej. Paradoks tkwi w tym, że ułatwiając człowiekowi życie, technika czyni trudnym sformułowanie nowej war-tości. Osobowość człowieka kształtują określone role społeczne, takie jak rodzina i zawód, gdy tymczasem rodzina ulega głębokim przeobra-żenioml, a pojęcie zawodu częściowo obumiera, gdyż w jego ramach coraz częściej otrzymuje się partykularne celez.
Najogólniej można za J. Chałasińskim powiedzieć, źe "są dwie główne dziedziny, które kształtują społeczno-kulturalną osobowość człowieka: rodzina i zawód. lch wzajemne ustosunkowanie się kształ-towało się rozmaicie w ciągu dziejów, obecnie zmiany stosunków wła-sności i socjalistyczna ewolucja stosunków ekonomiczno-społecznych sięga głęboko zarówno w strukturę poszczególnych zawodów, jak i w tra-dycyjne powiązanie zawodu i domu rodzinnego. Obydwie dziedziny wciąż zachowują jednak zasadnicze znaczenie jako sfera osobowości ludzkiej. I obydwie - zarówno dom, jak i zawód - wymagają systema-tycznej pieczy ze strony społeczeństwa. Sięgają bowiem do korzeni bytu
i przyszłości narodu. Dodajmy wreszcie, że kultura techniczna, której
upowszechnienie i rozwój wysuwa się na czoło naszych zadań narodo-wych, zawisłaby w próżni, gdyby nie umocniła się głęboko zarówno w kulturze zawodowej jak i w klimacie natury domowej, w nawykach i zwyczajach, w obyczajach, ambicjach i gustach estetycznych i etycz-
nych domowego kręgu stosunków"3.
Ta właśnie sprawa domaga się obecnie analizy; w odniesieniu bo-wiem do społeczeństwa, któremu technika zapewnia obfitość dóbr, a zniesienie dyskryminacji społecznych - ich powszechną dostępność, głównym problemem staje się konieczność zapewnienia takiego układu stosunków międzyludzkich, który by zapobiegał stanom cysycenia potrzeb i poczuciu bezcelowości życia. Gdzie bowiem nie ma spójnego systemu wartości, nie ma celowych ludzkich działań, nie może wreszcie
być ludzkich dramatów, konfliktów, spięć, a zatem tego wszystkiego, na czym opiera się indywidualna osnowa życia, a co objęliśmy w skrócie mianem ciepdej prakseologii. W tym też sensie jasną jest rzeczą,
iż poprzez zastąpienie ludzkich centrów podejmowania decyzji - cen-trami działającymi w oparciu o zasady automatyki, spójność systemu wartości społecznych zostaje nadwyrężona, jeśli nie towarzyszy temu an Sociological ' Z. Tyszka, Przeobrażenia rodziny robotniczej w warunkach uprzemysłowienia
kolenia, Studia i urbanizacji, Warszawa 1970.
z G. Friedmann, Praca w okruchach, Warszawa 1967.
tłum. z niem.). 3 J. Chałasiński, Tnteligencja i naród, Kultura i SpoleczeńsrKo, nr 1, 1958, s. 24-
vw York 1955. 49.
C=.ść 11/..-nalia problernu
202 zjawisku tworzenie now ych wartości konkurencvjnych, a więc pod-trzvmanie w sytuacjach łatwvch słabnącego napięcia ludzkiej działal-ności kulturalnej, nadanie celu jednostkowemu bytowaniu.W' tym miejscu zastrzec się trzeba, że nie sięgamy do futurologicznej
wersji tego zagadnienia, sprowadzającej się do pytania, czy technikai sukcesy walki z niesprawiedliw ością społeczną wtrącą ludzkość w sv-tuację, w której trzeba się będzie odwołać do znanych nam z Lemov-skich rotesek "Komitetów do W'alki z Błogostanem". W'' sstuacji tej
socjologowie mieliby ponoć poszukiwać sposobów skomplikowaniai utrudnienia ludziom życia w takiej mierze, aby słow a yvsilek, ryna-
liaja, rnrto.ść itd. nabrałv znaczenia i zachowały sens. Nie trzeba
zresztą odwoływać się do grotesek, aby teęo typu paradoksy zilustro-wać. Sprawy te są już dzisiaj traktowane z wielkim wyrafinowaniem.Zanotujmy tylko taki fakt; oto grupa Francuzów, zwiedzając swegoczasu amervkańskie zakłady pracy, zwróciła uwagę na wspaniałe urzą-dzenia socjalne. Członkowie grupy spotkali się wówczas z zaskakującąodpowiedzią jednegoz dyrektorów..,W socjologiistwierdzono, żerobotnicy pracują lepiej,gdy są zadowoleni, dlatego staramy się ichzadowolić. Gdyby sięokazało, że lepiejpracują - gdy są wściekli,staralibyśmy się, aby wściekali się permanentnie"'. Sprawa ta posiada
wszakże szerszy aspekt niż oszukiwanie pracowwików: jest to sprawagranicy żywotności tego, co w oczach naszych uchodzi za wartość,a w gruncie rzeczy jest tylko funkcjonalnością pew nego układu.Faktem jest, że wśród wartości, jakie afirmujemv, wartości funkcjo-nalne (technologiczne, rzeczowe) zajmują poczesne miejsce, tymczasem
granica, po której przekroczeniu staną się one wartościami naczel-nymi, aby pośrednio przestać stanowić wartość, jest wąska. Zmęcenie industrialr:e jako pośredni efekt nacisku
postępu technicznego
Broniąc się przed destrukcyjnym naciskiem cywilizacji, trzeba rea-,7ować na tzw. pośredniość nacisków postępu technicznego, które dzia-lają w sposób najmniej w'idoczny w podtek.ście postępu technicznego i cechują się tym, iż wvpierając normy obyczajowe i kulturowe, i w ogóle
wszelkie wartości tradycyjne, nie prowadzą w zamian do żadnv_ ch no-
wvch wartości w sensieJ humanistvcznvm.
 Stanisław Lem tak ujmuje obrazowo ten proces: "Jeżeli człow ieka można adaptować do środowisk technicznie wykonalnych przez niego, ' P. Fraisse, Les perspectives des relations humaines, Rerre c>e P.s.rholo,eie
Appliquee. 1, 1954.
4. Trarr.rfr W chvtiki rra ycie clovrioka
ch, a więc pod- to ten proces mając charakter krokowy i stopniowv powoduje, że naj-203
i ludzkiej działal- pierw się przeszczepia serce, potem zmienia się nooę, potem oko, potem
miu. się podłącza kawałek jakiejś sztucznej protezy do pewnego płata mózgu,
do futurologicznej poniewaź jest to wskazane, ponieważ człowiek musi aktywnie domino-
nia, czy technika wać we wspótzawodnictwie z komputerami, potm znowu się robi coś,
cą ludzkość w sy- itd.... Gdyby za jednym zamachem chciano tego wszystkiego dokonać,
vh nam z Lemow - protestowaliśmv gwałtownie. Gdyby nam powiedziano:czy godzicie
t". 4L' sytuacji tej się, żeby totalnie zrelatywizować wartości kulturowe i wartości soma-
skomplikowania tvczne, cielesne i duchow e człowieka za jednym zamachem, to się oczy-
wa t,vsilek, r,ron- wiście nie godzimy, ale takiej transakeji wiązanej nikt nam nie propo-
sens. Nie trzeba nuje. Dlatego zanika w naszej świadomości granica między operacjami
aradoksy zilustro- samozgubnymi, a jeszcze niewinnymi, operacje niepewne mogą wyglą-
wyrafinowaniem. dać bardzo svmpatv_ cznie, urzekająco nawet"'. zwiedzając swegoCzy taki .obraz losu ludzkiego, wydanego na łup obłąkanej cywili-
a wspaniałe urzą- zacji, był właściwą intencją twórców postępu technicznego? Nie sposób
zas z zaskakującą ` wątpić,Jże ich światopoglądowe (społeczne) podejście buntuje się prze-
i stwierdzono, że , ciw tej konsekwencji. Na wspomnianą okólność presji cywilizacyjnej
o staramy się ich próbują oni znaleźć remedia, a często stwierdzają wprost, że bezpo-
- gdy są wściekli, średnie środki zaradcze mogą się znaleźć li tylko w społecznej struk-
iprawa ta posiada turze rozwoju. Zarówno bowiem technika, jak społeczeństwo technicznie
w: jest to sprawa zorientowane, nie otrafiy organiomać .świata martości mokól tartości
!todzi za wartość, innyvh ni recone: tymczasem, gdy giną determinanty ze świata war-
1o układu. tości, powstawać powinny uwarunko4vania nowe. Inaczej człowiek
wartości funkejo- trwatby w stanie zupełnego bezruchu, lub - pozbawiony dopływu psy-
iejsce, tymczasem chozoiku ludzkiego - płacił za przystosowanie do nowej sytuacji wy-
rtościami naczel- sokim, bio- i psychologicznym kosztem zmęczenia industrialnego.
vąska.
O bardziej osobową manipulację dorobkiem technikiNajbardziej dokładnym rejestrem wszystkiego, co zachodzi w pro-cesie rozwoju techniki, ya daje się opisać w kategoriach eutyfroniki,
lizacji, trzeba rea- jest ezynnik osobowy. Okazuje się, że pewne typy zachowań mogą być
znego, które dzia- przeciwskuteczne w stosunku do zakładanej przez człowieka ekspan-
tępu technicznego e sywności cywilizacji. Osobowość człow ieka w technicznie zorientowanej
ilturowe, i w ogóle cywilizacji stabilizuje się, nabiera charakteru astoinowego. Sama w so-
n do źady'ch no-  bie technika nie stymuluje motywacji niezbędnych do rozwoju osobo-
wości typu ekspansywnego, nie stwarza dla niej warunków rekulty-"Jeżeli człowiekawacji. Wręcz przeciwnie, pomija ona motywacje sprzyjające wysiłkom
nych przez niego,
i!ew!e cle P.rychologie ' S. Lem. Głos w dy:kuji na temat .lli.srco.,ie na.se,o ca.ru. Znak, nr '-8,
1969, c, 907.
Część 111. Analiza problemu
204 nadającym osobowości charakter ekspansywny. Ponieważ jednak niesie
ze sobą liczne dobra, chodzi o to, by dobra te, powstałe w warunkach
rozwiniętej techniki, mogły być bez przeszkód zasymilowane, tj. abydobra te zostały jako wartość ocenione i nabrały cech kultury bardziej
otwartej, umożliwiającej swym uczestnikom bardziej osobową manipu-lację dorobkiem cywilizacji. Jest to problem ochrony człowieka, jego
wartości osobistych, problem rekultywacji różnorodnych ludzkich po-trzeb i aspiracji.
Znane z socjologii Znanieckiegol cztery podstawowe pragnienia spo-
łeczne, właściwe są każdemu człowiekowi i wymagają honorowaniatakże w warunkach cywilizacji technicznej, a może zwłaszcza w tychwarunkach. Są to: 1) pragnienie bezpieczeństwa, 2) pragnienie oddźwię-
ku emocjonalnego, 3) ptagnienie uznania społecznego (ważności),4) pragnienie nowych doświadczeń.
Żadna z tych tendencji nie da się oczywiście w rozwoju techniki od-naleźć w całej pełni. Technologia sama w sobie eliminuje bowiem teelementy systemów wartości, które odpowiadają zaspokojeniu owychczterech pragnień, stąd wymaga korygowania w kierunku adaptacjido człowieka.
Zapobieganie wygasaniu motywacji osobniczych
W świetle poprzednich uwag widoczne się staje, że żaden rozrost techniki nie może zastąpić ograniczenia osobnika, gdyż wszelka pro-gresja, przynajmniej w dotychczasowym życiu Homo sapiens, jest zwią-
zana z jego cechami naturalnymi.
Wolno na tej podstawie przypuszczać, że wygasanie motywacji osobniczych jest do uniknięcia, jeśli populacja, działając pod wpływem
motywacji ;achoaania gatunku, uruchomi odpowiednie mechanizmy ochronne, w dostatecznym stopniu zabezpieczające kształtowanie się osobowości ekspansywnych, a także nieustanne osobowe usprawnianie się gatunku Homo sapiens, gdyż jest ono czymś koniecznym dla jego przetrwania. Zaznaczyć wszakże trzeba, że jest to korzyść biologiczna nieograniczonej potencji osobowościotwórczej w skali pożądania. Ewo-lucja być może de facto nie osiąga aż tak doskonałych - z punktu wi-dzenia homeostazy - wytworów. Gdyby tak było, gatunek ludzki może trafić na pulap osoborry będący wyrazem ograniczoności jego szans na przystosowanie. Tym bardziej, że zarysowuje się wyraźnie swoista sprzeczność między uwarunkowaną samym dążeniem do samo-' F. Znaniecki, W. I. Thomas, The Polish Peasant, vol. 5. New York 1918-1921.
4. Transfer techniki na życie crlokieka
vny. Ponieważ jednak niesie zachowania tendencją populacji do ekspansywności technologicznej - 205
i te, powstałe w warunkach a w'y'raźnymi osobowymi ograniczeniami czynienia przez nią zadość
:kód zasymilowane, tj. aby tej tendencji.
ibrały cech kultury bardziej Nic dziwnego, że w tej sytuacji krytycy cywilizacji technicznej za
bardziej osobową manipu- jeden z głównych przedmiotów swoich obiekeji wzięli sprawę indywi-
m ochrony człowieka, jego dualności ludzkiej, którą technika roztapia ich zdaniem w bezosobo-
różnorodnych ludzkich po- w'ym rozwoju cywilizacji. G. Duhamel, w korespondencjach z Ameryki,
ogłoszonych w 1930 r. pt. Scenr : prvszlo.ści, ubolewał nad sztuczno-
ścią życia w mechanicznym świecie amerykańskich metropolii, a w 25 lat
odstawowe pragnienia spo- później skonstatował realizację swojej przepowiednil. Doszedł juź
i wymagają honorowania wówczas do wniosku, że trzeba snuć pomysły, co do dróg, na których
a może zwłaszcza w tych ludzkość będzie usiłowała przezwyciężać osobową ograniczoność swojej
,twa, 2) pragnienie oddźwię-
a społecznego (ważności), sprawności.
Innymi słowy, gdyby przejść na grunt świadomie postulowanej ście w rozwoju techniki od- eutyfroniki, trzeba by powiedzieć, że chodzi o poszukiwanie w przy-
sobie eliminuje bowiem te szłości środków mogących już aktualnie uruchomić marnotrawione
iadają zaspokojeniu owych  potencje osobnicze człowieka, zwłaszcza, że już współezesne systemy
ania w kierunku adaptacji technologiczne tłumią w znacznym stopniu osobniczą ekspansywność
jednostki, marnotrawią czas na jej reaktywację - niezbędną produk-cyjnie - a w ten sposób hamują jej usprawnienie się do ról par excellence
technicznych.
się staje, że żaden rozrost
obnika, gdyż wszelka pro-
;iu Homo sapiens, jest zwią-
, że wygasanie motywacji
cja, działając pod wpływem
odpowiednie mechanizmy
ieczające kształtowanie się
nne osobowe usprawnianie
;zymś koniecznym dla jego
jest to korzyść biologiczna
;ej w skali pożądania. Ewo-
oskonałych - z punktu wi-
tak było, gatunek ludzki
razem ograniczoności jego
e zarysowuje się wyraźnie
samym dążeniem do samo-
t, vol. 5, New York 1918-1921.
Perspektvwa futurologiczna
Scharakteryzujemy pojęcie gatunkowej specjalizacji człow-ieka w spo-
sób, który uczyni je adekwatnym do historyczneęo zakresu zjawiska, jakie się pragnie uchwycić. Zawiera ona nade wszystko uzdolnienia do
wyrabiania w sobie określonych nastarień w zależności od społecznej akulturacji i w zależności oddoświadczenia osobniczego. Postęp tech-
niczny, wkraczając w sfere somatyczną człowieka, naswvałby koniecz-ność przeproąramowania tej specjalizacji, ale jak się okazuje z licznych
reakcji (np. przy okazji transplantacji serca), ludzkość może nie być
psychicznie zdolna do akceptacji perspektywy biologicznego przepro-
gramowania gatunku. Wyraża ona obawy, że perspektywy te brzemienne są w niedające się przewidzieć efekty fizjologiczne i
psychologiczne, tzn.
że mogą naruszyć somatyczne tradycyjne parametry Homo eutyphro-nicus w taki sposób, że będzie to nie do zniesienia dla ludzi. 1 G. Duhamel, Scenes de la vie future, Paris 1930: oraz Crise de Civilisation,
w: La culture est-elle en peril?, Neuchatel 1955.
Cęść 111..4nalia pnohlenu
206 Na gruncie np. science Jicrion jedną z najbardziejzaskakujących 'wswoich rozwiązaniach form współdziałania człowieka z automatemjest postaćich symbiozy, ichbezpośrednie łączenie - tzw.cyborgi-acja (od słów: cybernetyczny organizm)'. Jest to program stworzenia
cyborga, czyli człow ieka żyjącego w symbiozie z automatami. w' ciało
takiego człowieka zostaną wprowadzone urządzenia automatyczne,wywołując stan zwiększonej aktywności fizycznej i umysłowej. Miałoby ,tak być, gdyby ludzie wkroczyli kiedyś na drogę uzupełnienia osobnika
aparaturą bio-instrumentalną w celu osiągnięcia życiowo lepszych para-
metrów układu. Rzecz jasna pojęcie biologicznego gatunkuHomosapiens jako podmiotu ewoluc.jistraciłoby swą dotychczasową okre-śloność. Tak czy oevak, próby przystosowania człowieka do nowychw arunków życia w technicznie zorientowanej cywilizacji będą z pew-nościąiśćw kierunku przełamaniabariery spraw ności poznawczej !osobnika, bv na tej drodze osiągnąć szersze pole działania=. Mogą one
pójść nie tyle w kierunku jakiejś przebudowy organizmu, ile w kierun-
I,
ku tzw. bioniki - badania budow y i zasad działania organizmów ży-I'..
wych w celu wykorzystania uzyskanych wyników do budowy urządzeńtechnicznych nowego, typu.
Nie będzie to jednak zabieg czysto tuturologiczny : chodzi o wyróż-nienie zjawiska w yraźnie zlokalizowanegohistoryczniei historycznie
odróżnionego od teorii futurologicznych. Uwzględnia się tu bowiem 'fakt, że do zasadniczeo statusu ontologicznego osobnika ludzkiego
należy to, iż -jako homeostat inteligentny - przeżywa on rozmaitetrwogi i niedosyty, wzmagane lub łaQodzone właśnie przez rozmaiteformacje społeczno-kulturowe, w obrębie których żyje oraz fakt, żepoza tymi formacjami układ człowiek-maszyna stanowi układ techno-logicznie zdominowany.
' S. Lem, Summa technologiae. Kraków 1967. .,. 454.
J. Szymański, Ldział techniki w formowaniu "środowiska poznawczego" człowieka, w: Technika a środowisko człowieka. Praca zb. pod red. J. Bańki, Poz-
nań 1972, s. 99.
ziej zaskakujących
ieka z automatem
ie - tzw. cyborgi-
rogram stworzenia
:omatami. W ciało
ia automatyczne,
mysłowej. ifiałoby
pełnienia osobnika
wo lepszych para-
o gatunku Horno
tychczasową okre-
wieka do nowvch
zacji będą z pew-
vności poznawczej
ałania=. Mogą one
zmu, ile w kierun-
a organizmów ży-
 budowy urządzeń
y: chodzi o w yróż-
znie i historvcznie
ia się tu bowiem
sobnika ludzkieąo
żywa on rozmaite
ie przez rozmaite
żyje oraz fakt, że
,owi układ techno-
wiska poznawczego"
d red. J. Bańki, Poz-
Wyjałowienie procesu technologicznego
z treści ściśle osobniczych.
Bezimienność współpracy
inteligencji ludzkiej z maszyną.
Ideał możliwy do osiągnięcia.
Warunek ludzkiej kontroli.
Formuła "żądam" i formuła ,,trzeba".
chnologicznego
e osobniczych.
ść współpracy
:le z maszyną.
do osiągnięcia.
izkiej kontroli.
muła "trzeba".
Układ człowiek-maszyna z dominacją czynnika
technicznego
Wyjalowienie procesu tecónologicznego z treści ściśle osobniczych Zwróćmy uwagę na sytuację, jaka zaistniała wokół problemu za-chowania treści ludzkich w warunkach procesu technologicznego wraz
z powstaniem automatyzacji na wysokim szczeblu.
Podstawowe spostrzeżenie w tej sprawie dotyczy niemal wyłącznie jednego problemu : to, co osobiste, przestało być własnością człowieka (myśl) lub zostało potraktow,ane jako nieważne (ucucie). I rzecz nie
tyle w tym, iż człowiek współczesny dzieli myślenie z maszyną, ile w tym,
że maszyna nie potrzebuje wszystkich jego walorów, w tym emocji, które przez to, że są zbyteczne, muszą podlegać kontroli. Toteż, jak słusznie zauważa jeden z autorów. ,,wzrastający stopień organizacji społecznej i centralizacji dyspozycji - określany eufemistycznie jako
potrzeba koordynacji, integracji, wydajności - doprowadzić może do tego, iż jednostka, aczkolwiek bezpieczna i syta, byłaby w pełni kon-
trolowana w,e wszystkich sferach swojej życiowej działalności"1. W tej
sytuacji źródła wszelkiej osobniczej inspiracji groziłyby wyschnięciem;
pośrednio zaś "zagrożona byłaby również sama cywilizacja industrial-na"z, gdyż człowiek nie byłby już twórcą kultury, ale biernym konsu-mentem sztucznych przeżyć.
Reasumując główne konsekwencje technologicznego determinizmu ,
warto, łącząc go z całością zmierzania przemysłu i techniki do ilościo-' J. Ziółkowski Urbanizacja, miasto, osiedle. cyt. wyd., s. 34. z H. Brown, The Challenge of Man's Future, New York 1958, p. 284.
14 Technika a środovcisko psy:hiczne
Cyść 111. .4nulia problenur
210 wego, materialnego bogactwa, zauważyć jego trojakie oblicze: auto-
teliczne, antybioewolucyjne, obiektywistyczne. Autotelicne - ponieważ
w jednostronnym dążeniu do skutecznego działania przemysł i technikaprzestałyby bvć środkiem do celu, stając się celem samym w sobie;anW bioemokrcy jne - ponieważ nie prowadziłyby one wówczas do roz-woju wartościosobow-y,ch,przedewszystkimJ zaśdo radości życia.intymnych,serdecznychi szczerych(eutyfronicznych)związków du-chow ych między ludźmi; i wreszcie obiekt,rmi.smcne - ponieważ pro-
wadziłyby do wyjałowienia procesu teclmologicznego z treści ściśleosobniczvch.
Bezimienność współpracy inteligencji ludzkiej z maszyą
W antropomorficznych i finalisycznych interpretacjach, na wpół-automatyczne działanie zew nętrznych mechanizmów wydaje się auto-nomiczne. niezależne od użytkownika. Wyrazem tego staje się fakt, że pewne sposoby działania zostają określone bezosobowo, gdyż po-winny być one wykonane niezależnie od osobistych cech i interesów człowieka, który je wykonuje, a więc powinny być wykonane zawsze i wszędzie w ten sam sposób. Człowiek, jak się okazuje,
skoncentrował
sw ą uwagę na produkcie, mierząc wartość swej pracy zewnętrznymi rezultatami, maszyna zaś -jako główny pomocnik wykonvwanych przezeń ról - stała się szczególnym obiektem społecznego zaintereso-wania.
Spór uwikłany jest wyraźnie w bardziej rozległy problem, dotyczący zmiany oczekiwań, jakie wysuwano dotąd pod adresem człowieka i ma-szyny. Dotąd był to stosunek podporządkowania, nacechowany antro-pocentryzmem i filantropizmem. Teraz przestano oczekiwać od ma-szyny piękna, a od pracowników naukowych - konstruktorów tych maszyn - wyższych norm moralności. Technika przekształciła się niemal w samodzielną siłę twórczą, wywołując gwałtowną potrzebę nowego środowiska i tworząc niejako nowy świat - pośredni między przyrodą a domeną człowieka. Tworzywem tego świata może być tylko społeczny ład, adekwatny do celów i dążeń nowoukształtowanej jednostki. Bez poczucia bowiem, że się czegoś dokonało - bez poczucia w skali społecznej - że coś warto czynić, nie można osiągnąć jakości. Praca nie może być cała potraktowana z punktu widzenia technicznego, co najmniej pewna jej część musi czerpać wartość z treści społecznych. Dobitnie ilustruje to zjawisko, występujące w' warunkach przedsię-biorstwa kapitalistycznego, nastawionego głównie na zysk - fragment
wywiadu z pracownikiem przemysłu samochodowego, charakterystvcz-, C klad clovriek - rrtaayna  clotnirtacju crrtnika
techrticznega
o trojakie oblicze : auto-
AutoteTic.:ne - ponieważ
tłania przemy'sł i technika
; celem samvm w sobie:
bv one wówyczas do roz-
ny zaś do radości żvcia,
micznych) zw iązków- du-
istvcte - ponieważ pro-
oąiczneeo z treści ścile
z maszvną
interpretacjach, na wpół-
nizmów wydaje się auto-
zem tego staje się fakt,
te bezosobowo, gdyż po-
bistych cech i interesów
ny być wykonane zawsze
ię okazuje, skoncentrował
swej pracy zewnętrznymi
iomocnik wvkonvwanvch
n społecznego zaintereso-
zległy problem, dotyczący
i adresem człowieka i ma-
ania, nacechowany' antro-
stano oczekiwać od ma-
ch - konstruktorów tych
ca przekształciła się niemal
utowną potrzebę nowego
ośredni między przyrodą
może być tylko społeczny
tałtowanej jednostki. Bez
- bez poczucia w skali
 osiągnąć jakości. Praca
vidzenia technicznego, co
ość z treści społecznych.
e w warunkach przedsię-
,vnie na zysk - fragment
dowego, charakterystycz-
ny dla zaawansow anego industrializmu o typow o taylorow skiej tra- 211
dycji: "Nie lubię pracować przy taśmie - mówi robotnik. Żaden czło-wiek nie lubi pracować przy poruszającej się taśmie... Dopóki linia się
porusza, musi dotrzymywać jej kroku. Latwo tym facetom od st!tdio-
wania ezasu przvjść tu ze stoperem, obserwować i ustalać dokiadnie, ile
potrafisz zrobić w ciągu minuty i s? sekund. Ale stoper nie pokazuje
im, jak się człow iek czuje z dnia na dzieli. Ci faceci powinni pracować
przy taamie przez parę tygodni. to może poczuliby pew'ne rzeczy, kt>-
rsch nigdy nie złapią na stoperze. Lubię pracę. kiedy czuje się, że się
coś dckonało i zrobiło dobrze. Kiedy wszystko jest dla ciebie wvłożone
i zaplanowane i wszy'stkie części są zupełnie podobne, nie ma poczucia,
że się czeQoś dokonało. Straszna rzecz, to ciągłe popychanie konwejera -
gięantvczna maszya. której nie moQ kontrolować. Trudno tu mieć poczucie, ż się robi pracę dobrej jakości. Tu jest ciąełyacisk w ielkiej
szy'bkości. Moja praca jest cała wyinżvnierowana"'.
Zmęczenie industrialne, które tu właśnie zostalo zdefiniow ane w for-
mie najbardziej skrajnej, stało się asumptem oskarżenia techniki o to,
że toruje uporczywie drogę nowemu, bezosobowmu modelowi życia. Ten nowy model życia to przede wszy'stkim niewiara w jakościowe aspekty techniki. Brak cech indywidualnych i artystycznych stał się
w obrębie tego modelu synonimem utylitaryzmu i bezimiennego prag-matvzmu. W modelu tvm technika oskarżona została również o to, że na skutek innow'acji technicznych zainteresow'ania rzeczowe i prak-
ty'czne stały się jedynym sprawdzianem inteligencji człowieka, zaintere-
sowanie zaś tylko praktyczną stroną zagadnień - symptomem noweęo horyzontu świata, który niesie wiele ubocznych negaywnych skutkóv dla człowieka.
Z drugiej strony obiektywna wersja problemu, związana raczej z doszukiw'aniem się w tym zjawisku prawidłowości - nastręcza pewne teoretyczne trudności, jeśli zważyć, że modele życia mają tendeneję do dłuższego trwania od rodzącej je bazy' ekonomicznej i
technologicznej.
Zgodnie z tą praw'idłowością maszyny stają się dziś szy'bko przestarzałe,
towary szybko ulegają konsumpcji lub nie nadają się do niej po opusz-
czeniu hali fabryznej, ale model życia - umożliwiony dzięki wprowa-dzeniu tych maszyn i produktów - pozostaje długo. Istnieje zresztą i dobra strona tego zjawiska: zrodzona przez maszynę technika zespo-
łowego sposobu myślenia i działania wyparła mieszczański indywidua-lizm, w wyniku czego w miejsce przesadnej indywidualności myślenia 1 R. Guest. Man and Machines: An AssembM Line Worker Looks at His Job.
w: C. R, Walker, Modern Technology and Civilization, New York, 1962. p. 99-
101.
14
Część 111..4naliza problernu
212 i osobistej inwencji, w miejsce arystokratvcznego uroku osobistego
twórcy pojawiła się doskonałość maszynowych form, subtelna estetykatworzyw sztucznych itd. Może dlatego z pewną rezerwą trzeba by sięodnieść do stwierdzenia L. Mumforda, według którego "ucieleśniającpewien aspekt ludzkiej osobowości w konkretnych formach maszvny,stworzyliśmy niezależne środowisko, które wywarło wpływ na wszystkieinne aspekty osobowości"1.
Należy także słowo niealene zrelatywizować do określonego układuodniesienia.Iaszyna stworzyła bowiem środowisko, które jest nitylko niezależne (resp. o starych, dotychczasowych układów społecz-nych i systemów wartości), ale zarazem novre, a więc alene od nowych
systemów wartości (i tylko w odniesieniu do nich zrozumiałe). Ideał możliy do osiągnięcia
W' tradycyjnej terminologii kult techniki to tyle, co
fascynacja tech-
niką, gorliwe rozwijanie techniki w nadziei, że rozwiąże ona wszystkie
problemy życia. Charakterystyka taka odpowiada na pozór współczc-snemu odczuciu tego terminu, choćby temu, które reprezentuje N. Wie-
ner w wy'wiadzie z dnia 24 lutego 1964 r.
Mówiąc, że istnieje obecnie coś w rodzaju kultu techniki, N. W'iener stwierdza z jednej strony, że rozumie przez to fakt oczarowania nią ze
względu na dobrodziejstwa, jakie niesie (byłby to odpowiednik definicji
tradycyjnej) i nieść może, ale cały swój pesymizm uzasadniać się zdaje z drugiej strony możliwością, że ludzie dokonają przekazania maszynie decyzji co do sposobu jej zachowania się. W istnieniu tej możliwości
widzi N. Wiener nowy aspekt kultu techniki, a zarazem jej pesymistycz-
ny aspekt, jeśli ezłowiek nie pozostanie inteligentniejsy od maszyny.
Ale jednym tchem niejako Wiener wiąże z techniką ciekawe perspek-tywy przyszłości, zaliczając do najbardziej doniosłych faktów w tech-nice -jej miniatury,ację. Umożliwi ją wprowadzenie nowych typów pamięci, w których wykorzystane będą zjawiska zachodzące w ciele stałym. Jak wiadomo, pamięć genetyczna (pamięć naszych genów) uzależniona jest od substancji, którymi są kompleksy kwasów nuklei-nowych. Oznacza to, że zamiast taśmą magnetyczną jako elementem pamięci maszyny matematycznej, będziemy dysponowali substanejami pokrewnymi genom, co otworzy możliwość zwiększonego przetwarza-nia danvch.
1 L. Mumford, Technika a cywilizacja, cyt. wyd., s. 281.
. C'kdad clox iek - rriaszyr7a z dorninaejy czynnika
teehnicznego
roku osobistego W istniejących cybernetycznych interpretacjach przetwarzania in- 213
ubtelna estetyka formacji maszyny będą mogły nauczyć się więcej niż obecnie, więcej
arą trzeba by się niż ezłowiek natomiast będą mogły - zdaniem VV'ienera - nauczyć
;o "ucieleśniając
rmach maszvny, się wówczas, gdy człowiek sam przestanie się uczyć. Co prawda, in-
ływ na wszystkie tuicja sama nie jest w zasadzie niemożliwa w maszynie, ale jej możli-
wości w kierunku opracowania niewykrv_ stalizowanych danych są mniejsze niż u ezłowieka. Z ekonomicznego punktu widzenia np. prcby
reślonego układu maszynowńgo rozwiązania takich problemów, które człowiek rozwią-
, które jest ni zuje o wiele lepiej, nie są opłacalne. Jako ideał natomiast próby takie
akładów społecz- są możliwe, ale nie rarte osiągnięcia.
!lene od nowych
umiałe). O tym więc, czy dany ideał wart jest osiągnięcia, decyduje wiele
ezynników; do nieostatnich zaliczyć należałoby czynnik humanita-ryzmu (pamiętamy perypetie z systemem Tayloral.
fascynacja tech- w'arunek ludzkiej kontroli
że ona wszystkie ;
pozór współcz- i T Zwróćmy uwagę na główne myśli, które w tej sprawie formułuje
ezentuje N. Wie- . 'iener: o ile maszyna reprezentuje nie tylko grę według sztywnych
I zasad, lecz także rozważania rezultatów stosowanej strategii i ocenę,
hniki, N. Wiener czy nie można by zmienić na korzyść niektórych jej parametrów, to
zarowania nią ze historia o "myślących robotach", przejmujących władzę nad światem
pozostanie - zdaniem Vl'ienera - fantastyką tylko pod warunkiem, że
wiednik definicji
sadniać się zdaje człowiek utrzyma kontrolę i nie przekaże maszynie decyzji co do spo-
cazania maszvnie sobów jej zachowania się. Ilustrując to zagadnienie przykładem z dzie-
u tej możliwości dziny polityki militarnej. N. Wiener dochodzi do znamiennego spo-
a jej pesymistycz- strzeżenia. Oto odpowiadając na żądania kół militarnych, można by
szy od maszyny. co prawda stworzyć maszynę matematyczną, która technicznie wy,gra
ciekawe perspek- wojnę, ale zarazem zniszczy życie, zmieniając bez udziału człowieka-
 faktów w tech- lecz rzekomo na jego korzyść - warunki ziemskie. Na marginesie tego
nowych typów należy odnotować trafną uwagę A. Toynbeeeo, że "militaryzm bywał
;hodzące w ciele najczęściej spotykaną przyczyną upadku rozmaitych cywilizacji na
przestrzeni ostatnich czterech lub pięciu tysiącleci''1 naszych genów)
kwasów nuklei- Krytyka ta, jakkolwiek pesymistyczna, obniża jednak istotną trud-
jako elementem ność wykorzystania maszyn: pewnym właściwościom automatu nadaje
rali substancjami się sens magiczny, gdy tymczasem automat może dać co najwyżej to,
aego przetwarza- o co się go indaguje. A zatem potrzebne są systemy maszyn mówiące
nie tylko o tym, kiedy co robić, ale i systemy informujące, co się wy-
darzy, jeśli tak postąpimy w wielu okolicznościach, słowem - potrzeb-
ne są systemy antycypacji. Przy czym rzecz znamienna, o tym, czy obraz
' A, Toynbee, Wojna i cywilizacja, Warszawa 1963, s. 140. Cręść 111.:4r,alLa problernu
214 anmcvpowany rzeczywistości niekorzystnej zostanie odrzucony, decy-
dować ezęstokroć będą - nieraz jako klapa bezpieczeństwa - evzfflędy emocjonaln (np. groźba samozałady). Oto co w związku z tym L. Mum-
ford stwierdza: "Jakież bowiemznaczenie ma fakt, że zwykły robotnik
dysponuje rów noważnikiem pracy dwustu czterdziestu niewolników, jeśli pozostaje on nadal imbecyem karmionym fałszywymi wiadomo-ściami, błędnymi sugestiami i przesądami wpajanymi mu przez prasę i szkołę, jeśli daje upust plemiennym nienaw iściom i prymitywnym żą-dzom, utwierdzając się jednocześnie w przekonaniu, że jest ostatecznym
symbolem postępu i cyilizacji? Ładunek dwamitu w' rękach nieod-powiedzialnego dziecka nie obdarza go władzą, lecz grozi niebezpie-
czeństwem. Gdyby ludzkość pozostać miała w stanie dzieciństwa, bvłoby' dla niej korzystniej, żeby posługiwała się jedvnie arstką ąliny i staro-
świeckim narzedziem modelarskim"'.
Tak więc - człow'iek stanowi ogrtio o emocjonalrrej korttroli wszvstkich
antycypowanych ty pów' zachowania.
Formuła "żądam" i formuta "trzeba"
Można oczywiście zapytać, jak to się stało, że nauki ścisłe odcięły się tak zdecydowanie od pewnych sfer osobowości człowieka, od jego !i żyych, osobistych uczuć i sposobów percepcji. Ale byłoby to pytanie
w dużej mierze retoryczne, jako że subiektywna formuła ,.żądam" !i w nieuchwytnym przedziale wartości przekształca się w rzeczowy ter-
min "trzeba", umożliwiając co prawda powstanie bardziej ogólnej kon-
cepcji świata, ale większą jej przystępność okupując zarazem spłyce-niem. Powstała w' ten sposób wew nętrzna sprzeczność w światopoglą-dzie człowieka współczesnego - sprzeczność między stroną (lub funk-;
cją) emocjonalną a stroną (funkcją) intelektualną; postawa artysty' przeciwstawia się postawie uczonego. Już sam wyraz pryroda ywołuje inne skojarzenia u artysty, a inne u uczoneąo: pierwszy widzi w przy-
rodzie (np. w lesie) piękno drzew i bogactwo barw, upaja się leśną ciszą i szumem drzew. drugi w,idzi w niej biocenozę, teren zaciętej walki
o byt, wielkie laboratorium chemiczne, zaś leśnik, obcujący z lasem na co dzień widzi w nim po prostu "etat rębny"z.
Okazuje się stąd, jaki sens ma konflikt między postawą artystyczną a naukową w postawie przeciętnego człowieka. Z jednej strony wraca ' L. Mumford, Technika a cywilizacja, cyt. wyd., s. 281-?82. z Ilość pobieranego drewna z drzewostanów dojrzałych do wyrębu w danym
obrębie leśnym, Wielka Encyklopedia Powszechna, w'arszawa 1963, t. III. s. 430.
5. LkTad czTowiek-rva.ryna z daminacjcr czrnnika technicznego ie odrzuconv_ , decv-on myślą do czasów dzieciństwa, żałując utraconej śvrieości (naiwności)215
eczeństwa - wząlędy spojrzenia, uczuciowego podejścia do świata, słowem cech eutyfro-
riązku z tym L. Mum- nicznych: z drugiej - chce za młodu jak najwięcej wiedzieć, mimo że
t, że zwykły robotnik wiedza niszczy uroki sentymentalizmu, uświadamia mu ciemne aspekty
iziestu niewolników, życia i sama z siebie nie jest w stanie zintegrować artystycznych, este-
ałszvwvmi wiadomo- tycznych, uczuciowych (eutyfronicznych) aspektów osobowości z przy-
iymi mu przez prasę rodniczo-matematycznym spojrzeniem na świat, staje się natomiast
n i prymitywnym żą- synonimem czeoś zdepersonalizowanego, zimnego, bezdusznego, nie-
z, że jest ostatecznym ludzkiego, "Z jednej strony - w myśleniu przyrodniczym istnieje ten-
iitu w rękach nieod- dencja do odczłowieczenia. Na tyle, na ile człowiek myśli przyrodni-
lecz grozi niebezpie- czo - zagłusza swoje osobiste ezłowieczeństwo. Przyroda staje się dlań
ie dzieciństwa, byłoby bezdusznym mechanizmem, a nawet sam człowiek -jako ogniwo
garstką Qliny i staro- świata fizycznego - staje się niczym innymjak tylko jednym z systemów
energetycznych o hierarchicznie uporządkowanym układzie mechani-ięj kontroli wszystkichzmów regulujących. Taki fizykalny model człowieka jest jak najdalszy
od istoty jego człowieczeństwa... Z drugiej strony jednak - myślenie
przyrodnicze wraz ze swym nieodpartym, beznamiętnym obiektywizmem,
odpowiada nie tylko naturalnej organizacji naszej zdolności poznawczej,
lecz jest także istotnym składnikiem pełnego człowieczeństwa w ogóle.Bez takiego myślenia człowiek byłby bezsilny wobec przesądu zabobo-: nauki ścisłe odcięłynu i zbiorowej halucynacji". i człowieka, od jegoTa sprzeczność między aspektem intelektualnym a emocjonalnym
le byłoby to pytanie jest szczególnie odczuwalna w społeczeństwach zurbanizowanych i zin-
ia formuła "żądam" dustrializowanych, w których podział pracy i złożoność stosunków mię-
się w rzeczowy ter- dzyludzkich prowadzi do anonimowości i depersonalizacji więzi między
bardziej ogólnej kon- ludźmi.
ując zarazem spłyce- Bez względu jednak na ten system nakładających się kolejno na
ność w światopolą- siebie sprzeczności, kompleks nadścislościwikła nas w podstaw ową
lzy stroną (lub funk- antynomię między wiedzą i pewnością: chcemy nie tylko wiedzieć jak
ną; postawa artysty najwięcej o świecie, ale wiedzieć na pevrno. Nauka zazwyczaj wypowiada
az przyroda ywołuje swe tezy nie w postaci absolutnie pewnvch dogmatów, lecz operuje
erwszy widzi w przy- językiem ostrożnych sformułowań. Z jednej strony chcemy i musimy
>arw, upaja się leśną wiedzieć na pewno, z drugiej - przekonujemy się coraz bardziej, że po-
ę, teren zaciętej walki trzeby, pewności nie można zaspokoić w pełnym zakresie. Słowem, pro-
ik, obcujący z lasem porcja między własną wiedzą, tzn. osobiście uzyskaną i sprawdzoną,
, a wiedzą z drugiej ręki nie jest dla jednostki korzystna. r postawą artystycznąZ tej samej przyczyny nie ma powodu nie dostrzegać sprzeczności
' jednej strony wraca między światopoglądem osobniczym a grupowym. Wprawdzie treści i me-
chanizmy przekazywania światopoglądu mają oczywisty dla każdego -282.
ch do wyrębu w danym
zawa 1963, t. III, s. 430. T. Li;t, lvaturw issenchaft und ?fenschenbildung, Heidelberg 1954.

Część 111. Analiza problemu
21b charakter ponadindywidualny, ale z drugiej strony
światopogląd jest
także zjawiskiem osobniczym, jest on - przynajmniej powinien być -ezymś rrzoim, mlasnym, ezymś intymnym dla jednostki(samodzielnym), tymezasem środowisko rodzinne i szkoła, a także środki masowego przekazu urabiajc nasz pogląd na świat. "Rosnąca uniformizacja i stan-
daryzacja schematów zachowyń ludzkich w społeczeństwie współczesnym idzie w parze ze standaryzacją i uniformizacją myślenia oraz odczuwa-
nia. Państwo i różne grupy nacisku, urabiając opinię publiczną i świa-domość mas, w coraz większym stopniu powodują powstawanie roz-maitych stereotypów i klisz psychicznych, umysłowych, uczuciowych i wolicjonalnych. W sumie istnieje wyraźna przeciwstawność dwu ten-dencji: do kształtowania światopogłądu osobistego (indywidualnego) oraz do kształtowania światopoglądu jak najbardziej zuniformizowa-nego'" .
Kształtowanie światopoglądu osobistego w świecie industrialnym musi się liczyć z faktem, że sukcesy nauki wykluczają rozbieżności in-dywidualnych doświadczeń przynosząc komplikacje w sferze odczucia rzeczywistości, które stało się niejako rstydlivre, gdy'ż subiektywne po-
glądy zostały zepchnięte do czterech ścian prywatnego mieszkania. Nowe doświadczenia i indywidualne impresje zyskały uprawnienie głównie w dziedzinie turystyki i zmiany miejsca zamieszkania, np. w miastach amerykańskich 1;4 mieszkańców zmienia corocznie miesz-kania, przenosząc się na inną ulicę, do innej dzielnicy lub miejsco-:;
wości .
ii.
Rzecz ta jest trudna do jednoznacznego rozstrzygmęcta. Wzorem nauk ścisłych, także nauki parahumanistyczne usiłują za pomocą wzo-rów matematycznych (nie chodzi bynajmniej o sensowną matematy-zację nauki) wyeliminować jakościowe, osobiste aspekty skomplikowa-nych socjalnych i estetycznych zagadnień. Nowy typ ładu zdaje się więc
;;
oznaczać osłabienie zainteresowań bezpośrednim otoczeniem, często sprowadza poczucie społecznej izolacji oraz wizję społeczności masowej
jako "samotnego tłumu"3. Pewne jest w każdym razie, że zasługą tech-niki było zdobycie przez człowieka obrazu świata zewnętrznego, który ułatwił mu przekształcenie własnego wewnętrznego świata, ale zarazem w obrazie tym uległy zatarciu dopuszezalne granice wpływu nowo-czesnej rzeczywistości przemysłowej i urbanistycznej na życie osobiste
człowieka. Oznacza to, iż żadnej przyczyny, żadnej reakcji nie możemy przypisać wyłącznie maszynie, która stała się mimo wszystko motorem nowego ładu zewnętrznego w stosunku do ludzkieęo ja.
I z. Poniatowski, Przyrodoznawstwo a światopogląd, Warszawa 1968, s. 551.
z P. Rossi, Why families mowe, Glencoe 1955.
3 D. Riesman, N, Glazer, R. Denney, Samotny tłum. Warszawa 1971. ,/
Przenikanie kryteriów naukowych
w sferę życia osobistego.
Technika
a niematerialne zainteresowania człowieka.
Kształtowanie przestrzeni
na modłę miejską.
Przeciw "ześrednieniu" kultury.
Podatność na antycywilizacyjne
sposoby myślenia.
ukowych
obistego.
Technika
złowieka.
rzestrzem
miejską.
' kultury.
ilizacyjne
myślenia.
Granice wpływu techniki na życie człowieka
Przenikanie kryteriów naukowycb w sferę życia osobistego
Czy należy akceptować ten wielki świat unifikacji, w którym za-wierają się wszystkie ludzkie, techniczne osiągnięcia? Czy wolno go odrzucić i zaufać całkowicie intymnym siłom wyobrażni i popędów? Te dramatyczne, a zarazem jakby retoryczne pytania wynikają z norego
ladu wprowadzonego przez technikę, ładu, który w dużej mierze polega na dostarczeniu życiu ludzkiemu zobiektywizowanego kryterium oceny.
Jest nim układ faktów jednakowo dostępny i zadowalający dla wszyst-kich normalnie ukształtowanych osobników. To przenikanie kryteriów naukowych w sferę życia osobistego wywołuje głosy mówiące o wy-paczeniach, spowodowanych przez nowe środowisko techniki w natu-ralnych własnościach życia ludzkiego. Oczywiście - i w tym tkwi pa-radoks - kryterium oceny tych wypaczeń i odchyleń powinno być zno-wu ukształtowane pojęcie o tym, co to są naturalne warunki kultywacji
sił ludzkich.
Ale to właśnie odczucie swoistej antynomii między kryterium oceny zobiektywizowanej (naukowej) a kryterium oceny subiektywnej (indy-
widualizującej) staje się problemem praktycznym naszej epoki. Oto z jednej strony kryterium wypaczeń, jakie wnosi w życie człowieka tech-
nika, powinno być powszechnie ukształtowane pojęcie o naturalnych warunkach życia ludzkiego, z drugiej - pojęcie to na gruncie nauko-
wym może się ukształtować dopiero w oparciu o określony zestaw faktów, a więc wbrew kryterium pierwszemu. A to dlatego, że zagadnie-
Część 111. Analiza problemu
220 nia wykraczające poza możliwości weryfikacji w kategoriach faktów są
dla nowoczesnego umysłu sprawami niższego rzędu. Na gruncie naukimamy więc do czynienia z tworzeniem naturalnego świata faktów,który wypiera surowe dane bezpośredniego, osobistego doświadczenia,wprowadza zaś do wyobraźni ludzkiej koncepcję środowiska nieczułegona wysiłki człowieka, obojętnego na jego chęci i nieustępliwego wobecjego życzeń. Technika pełni tu tylko - rzec można - funkeję pośred-nika dla wprowadzenia w świat ludzki określonych innowacji aksjolo-
gicznychl.
Tymczasem właśnie -jak skłonni bylibyśmy sądzić - ucieczka dosfery neutralnej, w której największe sprzeczności można racjonalniewyjaśnić, jest po części rezultatem założenia, że zdolność mylamania sięspod vrladzy techniki zaley, dzi.ś ocl umiejgtności jej pr,i'smojenia, od
umiejętności współpracy z nią. Aby jednak ta ucieczka była możliwa,trzeba było przyjąć - a po części potwierdzić to w praktyce - że wspól-na właściwość człowieka i maszyny, a więc praca stanowi wartość bez-osobową. W sukurs przyszła temu przede wszystkim specjalizacja pracy:
im bardziej wyspecjalizowana staje się praca, tym przedmiot pracydalszy jest od wyobraźni robotnika i tym mniej umieszcza on w tymprzedmiocie siebie samego, tym bardziej natomiast trafia w próżnięjego "pragnienie emocjonalnego oddźwięku."
Technika a niematerialne zainteresowania człowieka
Istnieje naturalne przeciwieństwo między dążeniem do nieograniczo-nej wolności a daleko idącym ograniczeniem ezłowieka we współczesnej cywilizacji. Specyficzną bowiem cechą wszelkiej techniki jest jej nie-
chętny stosunek do wszystkich niematerialnych zainteresowań i potrzeb
człowieka. Mechanizacja i automatyzacja wyeliminowały z życia po-tocznego konieczność odwołania się do wyobraźni, legendy, mitu i sen-sacji. Drzwi otwierane pneumatycznie rujnują legendę o Sezamie, a "za-
miast wyimaginowanej rozmowy z przebywającym daleko przyjacielem, wystarczy podnieść słuchawkę telefonu, by usłyszeć jego głos. Zamiast wyrażać uczucia śpiewem czy pisaniem wierszy, wystarezy posłuchać pły,ty"z.
' R. Ruyer, Marx ou Butler, ou technologisme et finalisme, Revue de metaphy-
sique et de morale, juillet-septembre 1950; zob. Z.
Pietrasiński, Ogólne i psycholo-
giczne zagadnienia innowacji, Warszawa 1971 ; oraz H.
Altszuller, Algorytm wy-
nalazku, Warszawa 1972.
2 L. Mumford, Technika a cywilizacja, cyt. wyd., s. 237.
6. Cranice wplywu techniki na życie czlowieka
h faktów są Anonimowość występująca w działaniu za pomocą techniki przypo- 221
runcie nauki mina pewien mechanizm powszechnie spotykany w ekonomii. "Ponie-
iata faktów, waż po pieniądzu nie znać, co się weń zmieniło, towar czy nie towar
świadczenia, zmienia się w pieniądz, wszystko staje się sprzedażne i wszystko można
a nieczułego  kupić. Cyrkulacja staje się olbrzymim tyglem społecznym, do którego
wego wobec wszystko wpada, by zeń wyjść jako kryształ pieniężny"'. Postęp cywi-
kcję pośred- lizacji wprowadził właśnie wartości pieniężne jako podstawę wymia-
acji aksjolo- nv wartości, technika zaś zaprezentowała się jako swoisty "tygiel war-
tości"; dążąc do uzyskania ścisłych wyników, z konieczności zaniechała ucieczka do wykorzystania cech osobowości, sprowadzających się do specyficznych
 racjonalnie ! stron doświadczenia ludzkiego. Podobnie, ograniczając pole działania
ylamania sig do tych stron rzeczywistości, które mają wartość rynkową (użyteczną),
w ojenia, od technik wytworzył wokół siebie atmosferę, która wywiera niekorzystny
ła możliwa,  wPływ na te formy działalności ludzkiej, dla których cechy wtórne,
- że wspól- a więc osobista wrażliwość i indywidualne pobudki, mają podstawowe
vartość bez- znaczenie. Znalazło to m.in. wyraz w urbanistyce. Kształtowanie przestrzeni na modłę miejską
Jak należało się spodziewać, aktywny wpływ cywilizacji industrialnej zaznaczył się w przekształcaniu coraz większej przestrzeni w strefę miejską. Wychodząc z pozycji ekologicznej, tzn. "przyznawanego czło-
wiekowi w pewnej roli społecznej prawa obecności w pewnej przestrze-
ni"`, trzeba powiedzieć, że miejski tryb życia zamknął człowieka w cia-
snym kręgu nowego środowiska.
Według F. Davisa, nowe kryteria urbanizacyjne, oparte o ludność i przestrzeń, oznaczają kształtowanie nowych przestrzeni mieszkalnych
na wzór metropolii. Toteż często stosowane kryterium miejskości sta-nowi stosunek liczby ludności do powierzchni, czyli gęstość zaludnienia.
Wykonywanie funkcji miejskich wymaga bowiem skupienia znacznej ;
ilości osób na niewielkiej stosunkowo przestrzeni, chociaż dany twór osadniczy musi mieć odpowiednią wielkość, by można go było nazywać miastem. Wyraża to znana formuła K. Davisa:3
(L
' = f , LP
P
I
1 K. Marks, Kapitał t. I, Warszawa 1951, s. 139.
z F. Znaniecki, Socjologiczne podstawy ekologii ludzkiej, Ruch prawniczy, eko-
nomiczny i socjologiczny 1938, z. I, s. 94.
3 K. Davis, Human Society, New York 1959, p. 316; cyt. za J. Ziółkowski,
I Urbanizacja, miasto, osiedle, cyt. wyd., s. 133.
6. Cranice wplywc techniki na ycie ezlowieka
i faktów są Anonimowość występująca w działaniu za pomocą techniki przypo- 221
uncie nauki mina pewien mechanizm powszechnie spotykany w ekonomii. "Ponie-
ita faktów, w'aż po pieniądzu nie znać, co się weń zmieniło, towar czy nie towar
wiadczenia, zmienia się w pieniądz, wszystko staje się sprzedażne i wszystko można
nieczułego  kupić. Cyrkulacja staje się olbrzymim tyglem społecznym, do którego
ego wobec wszystko wpada, by zeń wyjść jako kryształ pieniężny"1. Postęp cywi-
cję pośred- lizacji wprowadził właśnie wartości pieniężne jako podstawę wymia-
eji aksjolo- ny wartości, technika zaś zaprezentowała się jako swoisty "tygiel war-
tości" ; dążąc do uzyskania ścisłych wyników, z konieczności zaniechała cieczka do wykorzystania cech osobowości, sprowadzających się do specyficznych
racjonalnie r stron doświadczenia ludzkiego. Podobnie,
ograniczając pole działania
lamania się do tych stron rzeczywistości, które mają wartość rynkową (użyteczną),
rojenia, od technik wytworzył wokół siebie atmosferę, która wywiera niekorzystny
a możliwa,  wPływ na te formy działalności ludzkiej, dla których cechy wtórne,
- że wspól- a więc osobista wrażliwość i indywidualne pobudki, mają podstawowe
artość bez- znaczenie. Znalazło to m.in. wyraz w urbanistyce. Kształtowanie przestrzeni na modłę miejską
Jak należało się spodziewać, aktywny wpływ cywilizacji industrialnej zaznaczył się w przekształcaniu coraz większej przestrzeni w strefę miejską. Wychodząc z pozycji ekologicznej, tzn. "przyznawanego czło-
wiekowi w pewnej roli społecznej prawa obecności w pewnej przestrze-
ni , trzeba powiedzieć, że miejski tryb życia zamknął człowieka w cia-snym kręgu nowego środowiska.
Według F. Davisa, nowe kryteria urbanizacyjne, oparte o ludność i przestrzeń, oznaczają kształtowanie nowych przestrzeni mieszkalnych
na wzór metropolii. Toteż często stosowane kryterium miejskości sta-nowi stosunek liczby ludności do powierzchni, czyli gęstość zaludnienia.
Wykonywanie funkcji miejskich wymaga bowiem skupienia znacznej ilości osób na niewielkiej stosunkowo przestrzeni, chociaź dany twór osadniczy musi mieć odpowiednią wielkość, by można go było nazywać miastem. Wyraża to znana formuła K. Davisa:3
L LP)
P'
 de metaphy- ' K. Marks, Kapitał t. I, Warszawa 1951, s. 139. e i psycholo- z F. Znaniecki, Socjologiczne podstawy ekologii ludzkiej, Ruch prawniczy, eko-
vlgorytm wy-  nomiczny i socjologiczny 1938, z. 1, s. 94. 3 K. Davis, Human Society, New York 1959, p. 316; cyt. za J. Ziółkowski,
Urbanizacja, miasto, osiedle, cyt. wyd., s. 133.
Czgść 111. Analiza problerrm
222 przy czym:
LI - umiastowienie,
L - ludność,
P - powierzchnia.
Jak stwierdza J. Ziółkowski, "formula Darisa, akcentująca elementprzestrzeni, wprowadza nas w urbanistyczny aspekt zagadnienia. Z ur-
banistycznego punktu widzenia urbanizacja oznacza, z grubsza rzecz
biorąc. kształtowanie coraz to większej przestrzeni na modłę miejską.Zakłada to, iż istnieje pewien zespół cech charakteryzujących - w oczach
urbanisty - przestrzeń miejską w odróżnieniu od przestrzeni wiejskiej,
czy krócej : miasto od wsi" 1.
Z humanistycznego punktu widzenia w nowych w arunkach urba-nistycznych niemożliwa jest sytuacja zaspokajająca wymagania wszyst-
kich odrębnych osobow ości, odpowiadających wszystkim różnorodnvmludzkim zamierzeniom. Wprost przeciwnie, nowe środowisko ogranicza
ekspansję osobowości ludzkich. Coraz trudniejsza też staje się możli-wość oderwania się człowieka od własnego środowiska. Nawet naj-prostsza z ludzkich reakcji na postęp cywilizacji - ucieczka w niezba-
dane odszary geograficzne - staje się już dziś nie do pomyślenia. Skur-
czeniu podlega także ta rezerwa naturalności środowiska, którą stanowi
wieś. "Miasto jest w pełni dziełem człowieka. Nawet natura - parki,orody, jest uformowana bez reszty przez ręce ludzkie. Inaczej na wsi.
Choć wpływ działalności człowieka jest wyraźnie widoczny, przyrodaciągle dominuje. Człowiek dopomaga jedynie do manifestowania się jej
sił"=. Ale i to remedium na cywilizację kurczy się coraz bardziej. "Prze-
strzeń kształtowana na modłę miejską, w miarę rozrastania się miast.ogarnia coraz to większe połacie globu. Pozostaje to w związku z faktem,
iż miasta, teoretycznie przynajmniej, nie krępuje żadna granica co do
ilości zaludnienia i wielkości zajmowanego obszaru''3. Tak więc nie wydaje się nam już dziwne, że w życiu człowieka współ-istnieją antynomiczne trendy - trend naturalności i trencl urbanizacyjny.
Tendencje urbanizacyjne łączą się bowiem z jednej strony ze społecznąistotą człowieka, z drugiej - z korzyścią, jaką przynosi człowiekowiindustrializacja wszelkich dziedzin życia, w tym przede wszystkimrozrvwki.
' J. Ziółkowski, Urbanizacja. miasto. osiedle, cyt. wyd., s. 133. = Tamże, s. 135.
3 Tamże.
6. Granice vcplywor techniki na życie calowieka
spół-
c,yjny.
eczną
:kowi
stkim
Przeciw "ześrednieniu" kultury
Moźna powiedzieć, że technika posiada w życiu człowieka znaczenie co najmniej z dwóch powodów : zastępuje w' zasadzie słabnące bodżce życiowe człowieka, oraz zaspokaja występujący u cLłowieka potrzebę organizacyjnego ładu i porządku. Ta ostatnia potrzeba podlega pra-widłowościom przede wszystkim socjologicznym i łączy się z działaniem w grupie. W St. Zjednoczonych tzw. cly,namika gro.rpoma stała się jednym
z najszybciej rozwijających się zjawisk społecznych. Za tego ro3zaju
poczynaniami (przypominającymi psychoanalizę) kryje się tęsknota za intymnością i bezpieczeństwem, za przygodą i ryzykiem, za spontaniczną
reakcją na życie. Czyź można się zresztą dziwić, że tego typu tęsknoty ludzkie umożliwiają robienie interesów na izolacji, dezorientacji i wyr-
obcowaniu współczesnego człowieka, który na ziemi szuka urzecz,v-wistnienia zasad humanitaryzmu'?
Według teoretyków szkoły socjologicznej E. Mayo, człowiek nie może być szczęsliwy bdąc oddzielony od innych. Aby więc znaleź satysFakcję, musi podporządkowa się grupie: irzdv.uicluczlność prestaje
być dohrern sarnyrn m sobie. Założenia E. Mayo i dyskusje, jakie one
wzbudziłv, są pouczające. Krytykując je C. Kerr i L. N. Fisher stwier-
dzają: "Świat wyobrażony przez socjologów przemysłowych zaludniają irracjonalnie myślący robotnicy, którzy pożądają bezpiecznej stabilizacji
pod skrzydłami personelu kierowniczego"1. Inni krytycy, przyjmując konflikt między pracą a kapitałem za nieunikniony', kładą główny na-cisk na wolną grę sił. Jeszeze inni, występując ze stanowiska indywi-dualistyczno-liberalnego, potępiają wszelkie apoteozowanie życia gru-
powego.
Wydaje się, że jest to sprzeczność, ale nietrudno będzie nam ją w-jaśnić. Wymienione - i inne - dyskusje na temat uwarunkowań jed-nostki ludzkiej we współezesnej cywilizacji industrialnej dotyczyć zdają
się głównie wielorakich zagrożeń wartości osobowych. Wartości te jako zagrożone dotrzega się w życiu robotnika, z którym nie liczy się quorum
managerów, a także w życiu każdego innego przeciętnego obywatela, któremu proponuje się określony standard yciovry. ,,Przede wszystkim
ezy to dla nabywcy, czy dla sprzedającego gust indyrilualny .stal się
nieekonotnicny, i to skutecznie hamuje jego rozwijanie. Cały proces
wychowawczy odpowiednio przygotowuje ludzi. Aprobata grupy i wspól-
ność upodobań zastępują autorytet i indywidualne. moralne oraz este-223
' C. Kerr i L. N. Fisher, Plant Sociology. The Elite and the Aborigines. w: Mirra
Komarowsky (red.). Common Froniiers in Social Science, Glencoe 1958. p. 305.
z H. L. Sheppard, The Treatment of Unionism in Managerial Socialogy, Arre-
rican Sociological Rerlevi, April, 1949.
Część III. Analiza problemu
224 tyczne osądy i standardy"1. Jest rzeczą oczywistą, że jako symptom
tego rodzaju zjawiska niektórzy autorzy wskazują przemysł rozrywko-wy. Stwierdzają oni, że środki naasowego przekazu narzucily irspólczesne-
rnu spoleczeństvcu standardoyv zestat średnich,
zuniformizowanych tre.ści.
dzięki czemu nawet rozrywka - rzecz zdawałoby się jak najbardziejwolna od elementów industrialnych - przestaje być w tradycyjnymsensie paliatywem na działanie antyosobnicze współczesnej cywilizacji.
Została ona również poddana presji organizacyjnej i instytucjonalnej.
Rzecz w tym, że także w dziedzinie neutralnej skądinąd rozrywkiosobiste sądy, pragnienia i marzenia "przestały szybko być sprawą pry-
watną, a co więcej, utraciły i swobodę, i spontaniczność. Zmonopolizo-wano je i zainwestowano w nie kapitał, tworząc w ten sposób rozbudo-
wany na szeroką skalę przemysł rozrywkowy"2. Tymczasem pominięciebezinteresownych pragnień-jak stwierdzają oponenci-jest szkodli-we dla rozwoju samej cywilizacji, ponieważ leżą one u podstaw naj-większych osiągnięć ludzkości. Powodowało ono nadto zawsze nastrojeantycyvilizacyjne.
Podatność na antycywilizacyjne sposoby myślenia
W świecie techniki nowoczesnej mamy do czynienia z jednej strony z zespołem dążeń ludzi pobudzanych do gorączkowej działalności przez nowe zdobycze nauki, z drugiej zaś - z pominięciem ważnych własności życia ludzkiego, osobniczej satysfakcji itd. Stąd -jak się przyjmuje -
współczesny człowiek popada w krytycznych momentach w potępienie cywilizacji, w pewne antycywilizacyjne sposoby myślenia.
Można by wreszcie powiedzieć, że człowiek współczesny zbyt łatwo pogodził się z odhumanizowaniem swojego trybu życia, nie poszukując dostatecznie intensywnie przejścia od jednostronnie rozwijanej techniki
do gospodarki skoncentrowanej na potrzebach życia, rozumianych w sensie wszystkich możliwych ludzkich potrzeb.
Następnie nie możemy nie zauważyć, że współczesnego człowieka ożywia przemożna chęć wyrrania się ze stanu, który wyraża się zmę-czeniem industrialnym, a więc niedopasowaniem człowieka do współ-czesnej, antybiologicznej cywilizacji.
' Super-Ameryka, cyt. wyd., t. I, s. 31.
z L. Mumford, Technika a cywilizacja, cyt. wyd., s. 273.
15 Technika a środowisko psychiczee
j;
i'.,
Tzw. "nerwicowa osobowość" naszych czasów.
' Rozszerzenie wachlarza zawodów.
Pilna potrzeba poczucia wyboru
I
właściwej drogi.
' Poziom techniki a odczuwalność jej wplywu
na życie ludzkie.
Wartość idei futurologicznych.
Z
szych czasów
rza zawodów
;zucia wyboru
aściwej drogi.
ść jej wpływu
życie ludzkie.
urologicznych.
Niedopasowanie człowieka do wymagań cywilizacji
Tzw. "nerwicowa osobowość" naszych czasów
Rozwój techniki powoduje poważne następstwa w dziedzinie kon-sumpcji dóbr kulturalnych, wśród których dominują te, które wiążą się najczęściej z technicznymi środkami przekazu, W wyniku tej dominacji
nad rolami społecznymi trudnymi i ambitnymi biorą raczej górę role społeczne łatwe, konsumpcyjne. Przykładem tego jest sytuacja amery-
kańskicb pisarzy, artystów, humanistów, którzy w hierarchii prestiżu stoją daleko poza mistrzami ringu, gwiazdami ekranu i rewii. To po-
czucie osobisteęo niezaspokojenia i zagrożenia pozycji własnej sztuki
wyraża zdanie murzyńskiego powieściopisarza J. Baldwina, który po-wiedział: "Trudno być Amerykaninem. Jedyna rzecz trudniejsza to być
pisarzem. Ale być pisarzem amerykańskim jest prawie niemożliwością" L.
Zwróćmy uwagę na znamienny fakt, że zanik osobistego charakteru form życia współczesnego dotyczy nie tylko jednostki ludzkiej żyjącej w społeczeństwie kapitalistycznym, ale także instytucji tego społeczeń-
stwa. Wielkie firmy -jak np. General Motors Co, Standard Oil Com-
pany, IBM Corporation - pomijają nazwiska a mówią tylko o rze-czach. Jak stwierdza przy tej okazji Mills, "firma nie jest instytucjo-
nalną emancypacją wielkich ludzi, jak to się, być może, zdawało za czasów kapitanów przemysłu, nie jest też instrumentem, dzięki któremu 1 J. Baldwin, Culture for the Millions?, N. Jacobs (ed.), New York 1959, p. 186.
IS
Część III. Analiza problernu
228 ludzie wyrażają siebie przez prącę, jak to było za czasów produkcji na
małą skalę. Firma jest bezosobistym i obcym imieniem i czym więcejprzynależy do niej, tym mniej przynależy ludziom"1.
Jednym ze wskaźników tak zwanej "nerwicowej osobowości" na-szych czasów jest syndrom obcości (alienacji), polegający na "utracie
poczucia, że się jest aktywną, determinującą siłą swego własnego życia"z.Tym więc, co zostaje tu zakwestionowane, jest sama tożsamość człowie-ka - tożsamość rozumiana w sensie tradycyjnym. Psychiatrzy mówiąw tym wypadku o zaburzeniach, które polegają na utracie poczuciawłaśnie tożsamości. Psychoanalityk Ernest G. Schachtel uważa ten typcierpień za symptom warunków, w których dla potwierdzenia swojejtożsamości człowiek musi legitymować się papierowym dowodem oso-bistym3. Van den Haag wymienia trzy rodzaje reakcji przeciw anonimo-
wości życia: wzrost prestiżu aktorów, którzy pomagają nam do wcie-lenia się w inną osobowość - to pierwsza reakcja. "Lepiej grać innąosobę, niż nigdy nie czuć się sobą"4. Druga próba wyraża się usiłowa-niem stania się "interesującym", kiedy "gdzieś się zapisujemy", "cośstudiujemy" itd. Wreszcie, jak gdyby dla rekompensaty za pozbawione
cech osobowych życie, nadajemy charakter osobowy abstrakcyjnymi pozbawionym osobowości rzeczom i stosunkom przynoszącym ko-rzyści.
Gdy badamy na tym tle wzrastającą stopniowo ilość cywilizacyjnychograniczeń osobowości, nie dziwimy się, że np. zdolności manualne tracą
na znaczeniu, wzrasta natomiast wartość zdolności do odbierania i in-
terpretowania informacji, szybkość reakcji i świadomość społeczna dzia-
łania. W wyniku automatyzacji człowiek ma przed sobą tablicę ze świa-tełkami i strzałkami przyrządów, lampy sygnalne, guziki i przyciski;ma do czynienia nie z produkcją materialną, lecz z potokiem informacji,
który trafia do niego bardzo często w skomplikowanej wersji językowej.
Cywilizacja domaga się od człowieka zdobywania coraz to nowychkwalifikacji, które najczęściej mają charakter abstrakcyjny, ponieważ
ostateczny wytwór, wokół którego koncentruje się nowoczesna wiedzazawodowa, został dzięki rozdrobnieniu pracy zepchnięty w świadomościwytwórcy na plan dalszy.
' Mills, Białe kołnierzyki, Warszawa, 1966, s. 387-388.
2 K. Horney, The Neurotic Personality of Our Time, New York 1937.
3 E. G. Schachtel, On Allenated Concepts of Identity, The American Journal of
Psychoanalysis, November 1961.
4 Super-Ameryka, cyt. wyd., t. I, s. 37.
7. iedopasowanie cztowieka do wymagań cywitizacji
,
zasów produkcji na Rozszerzenie wachlarza zawodów 229
niem i czym więcej
Kosztowność obsługiwanych urządzeń nakłada dużą odpowiedzial-ej osobowości" na-ność na robotnika, wymaga od niego stałego poszerzania swej wiedzy
:gający na "utracie technicznej. Zanika dotychczasowy podział cyklu życiowego na okres
;o własnego życia"z. i czerpania umiejętności oraz następny, dożywotni etap ich eksploatacji.
 toźsamość człowie- Jak stwierdza R. Richta, "nowoczesnemu, powszechnemu systemowi
Psychiatrzy mówią kształcenia przypada jeszcze szczególna, wewnętrznie samodzielna rola,
na utracie poczucia która nie wiąże się bezpośrednio ze służebnością wobec określonych
chtel uważa ten typ  potrzeb produkcji: nie idzie już tylko o to, jakie przygotowanie do życia
otwierdzenia swojej trzeba dać ludzkim głowom czy rękom, ale raczej na odwrót - co
Hym dowodem oso- można uczynić z każdego człowieka, jakie samodzielne twórcze siły
ji przeciw anonimo- cywilizacji należy w nim pobudzić w ciągu jego życia"1.
agają nam do wcie- Na tym tle zarysowuje się ostry spór między zwolennikami perma-
. "Lepiej grać inną nentnego dokształcania przeciętnego robotnika i podnoszenia jego kwa-
wyraża się usiłowa- lifikacji a głosicielami z gruntu fałszywej tezy o dekwalifikacji prole-
v zapisujemy'', "coś tariatu. Nie można z jednej strony zgodzić się z twierdzeniem, że w wa-
isaty za pozbawione i runkach kapitalizmu rewolucji
naukowo-technicznej towarzyszy pow-
owy abstrakcyjnym szechne podnoszenie poziomu kwalifikacji klasy robotniczej: stoi na
 przynoszącym ko- przeszkodzie temu wpływ kapitalistycznych stosunków produkcji
z właściwymi im zasadami ściśle dozowanego i ograniczonego przygo-lość cywilizacyjnychtowania robotnika. Z drugiej strony współczesny etap postępu technicz-
iości manualne tracą I nego powoduje rozszerzenie wachlarza zawodów i konieczność wielo-
do odbierania i in- ' stronnego przygotowania zawodowego. Fachowcy łączą to z nowymi
ność społeczna dzia-  wymaganiami zawodowo-kwalifikacyjnymi,jak ze wzmożeniem działania
sobą tablicę ze świa- prawa zmiany pracy: przy obecnym bowiem tempie postępu techniczne-
, guziki i przyciski; j
go okres życia wielu specjalności wynosi często zaledwie 10 lat. Skłania
otokiem informacji, to do szukania ściślejszych więzów nauki z techniką i praktyką. Nauka
nej wersji językowej. musi dostarczać nowych energii i nowego potencjału badawczego prakty-
iia coraz to nowych kom, których dotychczasowa wiedza "starzeje się".
,trakcyjny, ponieważ
nowoczesna wiedza
zięty w świadomości i Pilna potrzeba poczucia wyboru wlaściwej drogi'Możemy zaryzykować twierdzenie, że rozszerzenie wachlarza za-wodów sprawia, iż coraz pilniej potrzebujemy sposobu, który uczyninauki bardziej skutecznymi w rozwiązywaniu praktycznych proble-mów życia i bardziej zainteresowanymi w dyskusji nad celami i war-tościami postępu technicznego. Dysponujące narzędziem nauki i tech-niki społeczeństwo odczuwa dotkliwą potrzebę poczucia, iż jest w stanie
w York 1937. wybrać drogę stosownie do swych ludzkich, osobistych wartości. W tym
he American Journal of
' R. Richta. Cywilizacja na rozdrożu, cyt. wyd., s. I55. Czę.ść 111. Analiza problemu
230 nawet sensie ?tczony często zakłada sobie cele czysto teoreyczne, a do-
piero później pojawia się u niego, lub u ludzi wykorzystujących yniki
jego badań, nastawienie na działalność praktyczną. Trzeba się zastrzecjednak, że działalność praktyczna przyświeca w pewnym sensie pracyuczonego, gdyż pozwala mu korygować systemy wartości, leżące u filo-zoficznych podstaw ocen naukowych. Poznanie bowiem jest nie tylko
! zbiorem tez teoretycznych, ale zbiorem tez, które wiążą się z praktyką
i są prawidłowym odbiciem rzeczywistości.
Przykładu jedności teorii i praktyki dostarczają związki podstawo-!'wych badań naukowych z osiągnięciami produkcji przemysłowej. I'W skali ogólnej oblicza się, że ok. 80o przedsięwzięć techniczno-produkcyjnych zawdzięcza swoje istnienie badaniom podstawowym. j'Oczywiście, że obliczenia są niekiedy wprost niemożliwe: jak bowiem
zestawić wysiłek włożony w oczyszczenie blendy uranowej przez mał-i.żonków Curie w paryskiej szopie, z zyskami jakie przynosi dziś przemysł
produkeji izotopów. Bezpośrednie korzyści ekonomiczne wymagają ra-czej, by między odkryciem a jego zastosowaniem nie upłynęło więcejniż10-1 5 lat. Jeśli dodać, że - według danych amerykańskich -zaledwie 4ó pomysłów naukowych kończy się pełnym sukcesem tech-;niczno-produkcyjnym (pokrywa to z nawiązką koszty 96 nieudanychprzedsięwzięć), to ryzyko badań trzeba określić jako duże. Szybkiewdrożenie badań podstawowych można uzyskać jedynie w specjal-nościach przemysłowych, gdzie stworzone zostaną szczególnie po temukorzystne warunki. Istnieje bowiem zawsze pewien próg .skutecności
; lub masa knytycna potencjału badań.
Trzeba przy tym wszystkim pamiętać, że tworząc naszą cywilizacjędążymy nie tylko do materialnego trigcej i nie tylko do techniczneQo
prgcfzej: istotne jest także to, czy Iepiej formułujemy nasze cele i czy
lepiej je realizujemy. W końcu owo więcej nie może być rozumianetylko tendencyjnie -jako realizacja wszystkiego, co się tylko da zreali-
zować. Dla rów now agi, wyścigowi po obfitość dóbr towarzyszyć po-winien wysiłek tworzenia swoistego kapitału psychologicznego, kompen-
sującego absorbcję czynnika osobowego, jego nieprzystosowanie dorozwijającej się w szv_ bkim tempie cywilizacji technicznej. Tym bardziej,
że ,,człowiek wyzbywa się osobowości stopniowo, za każdym razemkuszony ekonomiczną rekompensatą, zatracania odrębności w ogóle sięnie czuje - choć symptomy są ewidentne .
1 Super-Ameryka. Cyt. w y d., t. I, s. 39.
7. Wiedopasovranie ciowieka do wymagau cywilizacji
Poziom techniki a odczuwalność jej wpływu
na życie ludzkie
Wiele faktów zdaje się przemawiać za tym, że jednostka ludzka, żyjąca w świecie nowoczesnej cywilizacji przemysłowej, cechuje się nie-
przystosowaniem i że to nieprzystosowanie zawdzięcza ona koncesjom,
które musi uczynić na rzecz rozwijającej się techniki. Za cenę pomocy,
jaką otrzymuje od techniki, jednostka wyzbywa się części swojego prawa do autonomii, do uczestnictwa w świecie natury, a samo pojęcie
uc.:estnictvca vr k.crlture, rozumianej jako wynik stylct ycia w społeczeń-
stwie przemysłowym, zmienia swój sensl. Jednostka jest niejako zmu-
szona przez okoliczności zewnętrzne do przystosowania się, jeżeli tych
okoliczności zewnętrznych zmienić nie jest w stanie.
Można powiedzieć, że element rezygnacji dopełniony zostaje tu pewnymi czynnikami pozytywny-mi, jakkolwiek nie zanikł całkowicie, ani też nie zdradza tendeneji do zaniku. Automatyzacja i rytualizacja
stylu życia, poddanego zewnętrznej dyscyplinie biegu czasu i masowej
informacji o zunifikowanych treściach, wzmaga ów element rezygnacji.
,,Przy tych rodzajach przystosowania utrata własnego ja staje się ceną,
którą płaci się za utrzymanie wewnętrznej równowagi w obcym świe-cie"2.
Oczywiście zagadnienie braku równowagi istnieje najczęściej po stronie czynnika osobowego. I z tego to punktu widzenia
eutyfronika
zainteresowana jest w oszczędnej gospodarce czynnikiem osobowym, jako że czynnik techniczny jest i tak niepodatny na zmęczenie; jego
nadmiar oznacza jednocześnie niedobór czynnika osobowego jako war-tość sprzężoną. Nie jest natomiast przeciwnie. Nadmiary personaidalne (nastawienie na realizację przyszłych, ludzkich celów) stanowią w tej
sytuacji ewentualne anticlotmn na ujemny wpływ czynnika
technicznego.
Trzeba pamiętać, że presja postępu technicznego w stosunku do czvn-nika osobowego, wobec którego czynnik techniczny jest dany, ma spe-
cyficzny przebieg; taki stan (nacisku) może być odczuwany nawet wówczas, kiedy w skali ogólnej mamy do czynienia z niskim poziomem techniki, jeśli społeczeństwo nie zdołało się do niej przystosować. I odwrotnie, można - wbrew koncepcjom. technokratycznym - po-wiedzieć, że nawet przy najwyższym poziomie techniki możemv stwa-rzać sytuacje, w których objętość techniki (dominowanie tego elementu)
nie będzie odczuwalna lub będzie odczuwalna tylko w stopniu zniko-mym. Wszystkie rozsądne wizje przyszłości opierają się na tej właśnie koncepcji przystosowania. Unikniemy frustracji zbiorowej, jeśli nie
231
1 Zob. A. Tyszka, Uczestnictwo w kulturze. O różnorodności stylów życia,
' Warszawa 1971.
 A. Vidich, J. Bensman, Srnall Town in :Iass Societv, New York 1960, p. 316.
i Czść 111. Analiza problemu
232 tylko zapewnimy stały postęp gospodarczy i ciągłą poprawę warunków egzysteneji, ale przejdziemy ponadto do zaspokojenia dąeń ekspresyj-
nych ludzi, dążeń, w których wyraża się najpełniej zasadnicza cecha osobowości - emotywność. Emotywność (sprawność wchodzenia w stan emocjonalny w rezultacie działania bodźców emocjonalnych oraz wy-woływania w sobie stanów emocjonalnych w sposób zamierzony) jest pewną busolą sprawności psychicznej społeczeństwa i żyjących w nim jednostek. Dlatego też ochrona emotywności ludzkiej urasta do pod-' stawowej osnowy eutyfroniki; tylko tacy ludzie, którzy dostrzegają
problemy, reagują żywo na nieprawości, krzywdę, niesprawiedliwość. ' przeżywają głęboko piękno i harmonię, uzewnętrzniają swoją osobo-wość w wypowiedziach osobistych i nieskrywanych poglądach, mogą stanowić zdrowy fundament społeczeństwa przyszłości.
Ochrona emotywności ludzkiej musi się odbywać w wielu naraz płaszczyznach życia organizacyjnego społeczeństwa. Dotyczy to jednak I szczególnie polityki kulturalnej, która powinna być coraz bardziej
dyskretna, mniej narzucająca kierunki a oferująca więcej usług, m. in.
w sferze konsumpcji, kultury, obyczaju, myślenia, rozrywki. Te właśnie
dziedziny życia powinny nas przekonać do wielkiej wartości. którą jest
różnorodność i pluralizm, źródlane siostrzyce emotywności. Jest to bowiem święta przestroga wzięta z życia społeczeństw bogatych ma-terialnie, że tylko w społeczeństwie dysponującym również bogactwem osobowości ludzkich można uchronić się przed stanami frustracji zbio-
i rowej, przed destrukcyjnymi zjawiskami buntu i utratą wrażliwości ; ludzkiej. Docierając do najgłębszych warstw ludzkiej osobowości, dyspo-
i nując nimi, dysponujemy kluczem otwierającym jeszcze jedne drzwi do
"najświętszej świętości" człowieka - do świata wydawałoby się nie-postrzegalnego, do pracowni kształtowania niepowtarzalnego, intymne-
go, tego, co nazywamy osobowością.
I'
Czy istnieją środki zdobycia tego klucza? Czy możliwe jest takie pokierowanie życiem, aby stało się ono wielkim aktem ekspresji, oso-
bistej i nastrojowej, oddziałującej na innych i prowokującej do współ-
brzmienia? Zdobycie tego klucza jest nieodzowne, aby dotrzeć do pod-
stawy emotywnej wspólnoty, nieformalnej co prawda, ale żywej i otwie-
rającej psy'chikę człowieka na sprawy społeczeństwa. Trzeba bowiem już
; dziś to uwzględnić w kalkulacji psychotechnicznej, że życie prawdziwe
jednostek i społeczeństw nie jest tylko życiem celowych działań i utyli-
'' tarnych posunięć, lecz jest istnieniem które o wartość i sens polega
, g
także na przeżyciach i ich ekspresji, na skoncentrowaniu wokół teraźniej-
szych przeżyć i poszukiwaniu ich intensyfikacji. Trzeba to wiedzieć także
z tego powodu, że im bardziej urzeczowiony staje się świat, w którym '' ludzie żyją, tym bardziej prowokuje on do buntu przeciw rzeczom, które
stanowią podstawę jego struktury. Zarówno bunt przeciwko maszynom 7. .'iedopasowanie czlowieka do Hymagari cywilizacji
w XIX wieku, jak i ten przeciwko społeczeństwu ludzi-robotów wynika 233
z niezborności wernętrznej i nieprzystosovrania ezłowieka do społeczeń-
stwa, w jakim żyje, jego obyczajów i reguł, jego trendów rozwojowych.
Toteż sięgając głębiej w życie człowieka, mobilizując go trwale do po-żądanego społecznie działania, wikłamy się w walkę o pozyskanie prawdziwych uczuć i stworzenie prawdziwych więzów między,ludzkich. Przeciw uznaniu tej prawdy zdaje się występować chłodno skalkulo-wany praktycyzm, wyrażający się tezą o spełnialności generalnych postulatów społecznych, której rzekomo zaprzecza niespełnialność różnych osobistych marzeń jednostek. Jest to obawa płonna, bo choćby nawet realne warunki przyczyniały się do ich klęski, nic i nigdy nie
zdoła powstrzymać ani zmienić eksplozji ludzkich przeżyć. Wolna wyobraźnia człowieka nie usunie jego indywidualnych problemów. Ale bez fałszywego wstydu zdolna będzie dostrzec te problemy, gdyż nie hołduje moralności spożycia i spełnienia. Szczęście, z całą jego deli-katną, niezmiernie wrażliwą na skaleczenie problematyką, nie da się zamknąć w ramach futurologicznej wizji społec.eństra naukorego, o którym pisze Fourastiel.
Wartość idei futurologicznych
' Niektóre stany nieprzystosowania społeczeństwa do przyspieszonego rozwoju techniki można tłumaczyćjako wynik braku adekwatnych metod przewidywania. Nie przewidziano np., że rozwój przemysłu będzie po-wodował zatruwanie rzek, zanieczyszczanie powietrza itd. Toteż do najistotniejszych zagadnień społecznych włączyć trzeba takie, jak: rozsądne gospodarowanie środowiskiem geograficznym, kierowanie przyrostem ludności, strukturą zatrudnienia i kwalifikacji orazzwal-
czanie chorób cywilizacyjnych, regulacja ruchliwości społecznej itd.
Ten ostatni np. problem znalazł odzwierciedlenie w warunkach spo-łeczeństwa amerykańskiego. Jak wykazują S. M. Lipset i R. Bendix, duża ruchliwość pionowa (przepływ jednostek między klasami lub ugrupowaniami, różniącymi się od siebie zakresem przywilejów) jest właściwa społeczeństwom wysoko uprzemysłowionymz. Ruchliwość po-zioma (przepływ jednostek między ugrupowaniami usadowionymi w tym samym lub podobnym miejscu struktury społecznej, np. gdy idzie o ugrupowania zawodowej wykazuje duże nasilenie. Ważnym aspektem ruchliwości poziomej jest przemieszczenie terytorialne.
Przeciętny Ame-
rykanin w przeciągu swej aktywności zawodowej zmienia około osiem ' J. Fourastie, Essais de morale prospective. Paris 1966, Ed. Conthier,
z S. M. Lipset i R. Bendix, Social Mobility in Industrial Society, Berekely 1959
Czgść III. .9rvaliza problenur
234 razy miejsce swego zamieszkania', co jest wynikiem
translokacji wielu
ośrodków przemysłowych. Nie oznacza to jednak, że inne zagadnieniaspołeczne i techniczne są mniej widoczne: zwłaszcza te, które wiążą sięzwprowadzaniemna szerokąskalę nowoczesnych,elektronicznychśrodków informacji oraz z zainteresowaniem dla przewidywań, którestały się w ostatnich latach bliskie większości"Komitetów 2 000".Metody tych przewidywań opierają się na analiie .systemomej czv pIa-
nooraniu sy.stenaou,rtvc, przy jednoczesnym posługiwaniu siękompute-rami.
W' czym tkwi szezególna wartość idei futurologicznych?Przede wszystkim w tym, że na ich podstawie próbuje się przewi-dywać przyszłe stany, a w wyniku tego zmniejszyć niepożądane konsek-wencje niedostatecznie przemyślanych sytuacji. Jest to zadanie specjal-
nej g zupy intelektualistów, którą określać się zwykło mianem ferturo-Iogóu .
Futurologia - to nauka mająca na celu poznanieprzyszłości,względnie wyr.hieniesobie nanią poglądu.Terminu tegorzadziejużywa się na określenie samego prognozowania (działalności polega-jącej na formułowaniu prognoz). Studia i badania futurologiczne do-
tyczą takich zagadnień, jak stan i wykorzystanie zasobów (naturalnych,
energetycznych, żywnościowych), rozwój techniki i technologii, rozwój
demograficzny, rozwój gospodarczy stosunki międzynarodowe, rozwójspołeczny, polityczny i kulturalny. Pojęcie futurologii wiąże się często
z nauką o przyszłości, będącą pesymistyczną wizją społeczeństwa tech-nokratycznego.
Warto przypomnieć, że rząd Francji powołał w r. 1962 specjalną.,Grupę roku 1985", której zadaniem było uzyskanie pożytecznych da-nych o Francji przyszłości. W Paryżu działa ośrodek pod nazwą ,.Fu-turibles'' zajmujący się nauką o przyszłości. Od końca 1965 prow adzidziałalność amerykańska "Komisja Roku 2000" przy AmerykańskiejAkademii Sztuk i Nauk w Bostonie. Prace Komisji mają głównie cha-rakter diagnostyczny, jednakżeza jednozeswychnajważniejszychzadań uważa Komisja sformułowanie alternatywnych scenariusy przy~s.:lości. Prognozydługoterminoweopracowywane sąprzezośrodekamerykański "R.AND-Corporation''.który jestplacówkąrządową,stworzoną dla celów przede wszystkim badań problemów interesują-cych wojsko. Na uwagę zasługuje również angielska fundacja "Ludz-' Zob. D. J. Bogue, Residential Mobility and Migration of Workers. (w:) William
Haber i in, Manpower in the United States, New York, 1954 p. 143-153.
= Twórcą terminu futurologia jest O. K. Flechtheim, obecnie prof. Freien Uni-
versitat w Berlinie Zachodnim. Zob. W. Rolbiecki, Przewidywanie przyszłości, War-
szawa 1970, s. 227.
i. indopa.sowanie clorcicka do s,,rntagań ctkillzacji
kość Roku ?000" (Mankind ?000), z której inicjatyvvy zuołany został 235
Kongres Badań Przyszłości w Oslo 19671. Tnteresujące studia progno-styczne podjęła złożona z reprezentantów różnych dyscvplin grupa futurologciw przy Tnstytucie Filozofii Czechosłowackiej Akademii Nauk.
Zadaniem jej są badania nad skutkami rewolucji
naukow,o-technicznej
naszvch czasów.
W Polsce prowadzone są pod kierunkiem placówek naukowych
Polskiej Akademii Nauk badania nad obrazem życia i kultury społe-czeństwa polskiego w perspektywie roku 198 i 2000. Placówki te usi-
łują "budować szereg częściowych modeli, ukazujących prawdopodob-ne zmiany w stylu życia grup ludności objętych szczególnie silnie wpły-
wami wychodzący,mi z kręgu zjawisk polskiej wersji rewolucji naukowo-
technicznej"z. Badania te koncentrują się w okół przewidywań skutków społecznvch i psychologicznych rewolucji naukowo-techniecznej dla spo-
łeczeństwa socjalistycznego i prowadzone są m.in. przez Komitet Badań
i Prognoz .,Polska 2000".
Gdyby szukać głębszego sensu tych poszukiwań, trzeba by stwierdzić, 1
że społeczne rozumienie przewidywanych celów rozwoju ludzkości zmu-siło ludzi do myślenia o celach, nad którymi inaczej nigdy nie zastana-
wialiby się. T to jest istotny sens futurologii.
Ta specyficzna dziedzina zainteresowań nie uporała się jednak z obecnością swoistej antynomii. ldea futurologii była bowiem taka: jeśli ludzie (uczeni) będą coś wiedzieli o przyszłości, wtedy dokonają jakiegoś wyboru. Z drugiej jednak strony. laboratoria wdrożeniowe, zakłady produkcyjne muszą być na tyle elastyczne, by nowe odkrycia od razu próbować stosować. Obecność tej antynomii spowodowała jednak niemożliwość bezpośredniego sprzężenia zwrotnego uogólnieti naukowych i pomysłów technicznych. Tak więc to, co na gruncie kon-taktów człowieka z środowiskiem przemysłowym przynosiło wypie-ranie wartości osobistych, na gruncie konfrontacji uogólnień nauko-wych i pomysłów technicznych przyniosło degradację tzw. wiedzy czystej, wynikającej z indywidualnych zainteresowań i osobistej pasji
naukowca.
,Ale bezradność ludzka pozostała, a wraz z nią tęsknota za znalezie-niem rozwiązania. Technika, która zdominowała świat zachowania oso-bistego i naukowego ludzi, postawiła człowieka w sytuac_ji, która budzi
chęć szukania wyjścia.
' A. Siciński, Prognozy a nauka, Warszawa 1969, s. 28.
= Komitet Badań i Prognoz .,Polska 2000", praca zb.:
PerspekyLiczny nudel
konsumpcji, Wrocław-Warszawa-Kraków 1970. s. 146-147.
,
Konieczność przeciwdzialania
wynaturzeniu środowiska naturalnego.
Problematyka uatwień i utrudnień.
; W poszukiwaniu możliwości
profilaktyki.
8
działania
zralnego.
trudn ień.
żliwości
'ilaktyki.
Działanie zmierzające do redukcji
zmęczenia industrialnego
Konieczność przeciwdziałania wynaturzeniu
środowiska naturalnego
Wiemy w przybliżeniu, w jakich okolicznościach i przez jaki rodzaj przyczyn są ukształtowane warunki środowiska szkodliwe dla czło-wieka. Wiemy o tym po ubocznych negatywnych skutkach uprzemy-słowienia. Toteż jedną z form zrównoważenia układu człowiek-ma-szyna jest eliminowanie ujemnych skutków postępu technicznego. Jednocześnie zadziwia fakt, że wszystko to, co się dzieje w środo-wisku, wygląda właśnie tak, jak byśmy sobie tego sami życzyli. Nie zmienia się bowiem szkodliwy dla zdrowia wskaźnik dwutlenku węgla w powietrzu, ani ilość lumenów potrzebna dla swobodnego czy-tania, natomiast zmienia się ilość rezygnacji z naturalnych warunków ,
jakie możemy sobie narzucić bez ryzyka zmęczenia industrialnego, bez
szkody dla społecznej i indywidualno-psychicznej struktury człowieka.
Trzeba jednak z góry wiedzieć, że jeszcze wolno z tych warunków re-zygnować. Gdy bowiem ilość tego typu rezygnacji osiąga wartości kry-tyczne, należy przystąpić do przeciwdziałań, jakkolwiek miałoby się to odbić - według dotychczasowych opinii - na wydajności przed-sięwzięć (zresztą często pozornie). W tym miejscu do przyjęcia byłaby reguła: tak dlugo możemy rezygnować, póki nie pojawi się jako sygnal ostrzegaveczy zmgczenie industrialne.
Trzeba uwzględnić oczywisty charakter obecnej sytuacji człowieka: to, co technicznie jest dobre, to psychologicznie może być częstokroć
dla człowieka niekorzystne; stąd w walce z ujemnymi skutkami rozwoju
Cęść III. Analisa problernu
238 techniki człow iek praktycznie opuszcza pewne możliwości realizacyjne,
, głównie w tych wypadkach, w których ilość rezygnacji z naturalnychwarunków, jakie możemy sobie narzucić,osiąga wartość krytyczną.Technika penetruje bowiem coraz to intymniejsze obszary naszej egzy-
stencji stwarzając - zwłaszcza w ramach osiągania przez medycynęwładzy nad naturą naszychciał - możliwości wyboru tam, gdziefunkcjonował dotąd biologiczny determinizm.
Problematvka ulatwień i utrudnień
Zgodnie z argumentami, których nie muszę tu powtarzać, nowe, przystosowawcze działania, przeciwdziałające zmęczeniu industrial-nemu, okazują się niezbędne wówczas, kiedy pewne zjawiska, utrzy-mujące się dotąd w homeostazie, zostają - dzięki zastosowaniu nowej techniki - poddane daleko idącemu zniekształceniu.
W swoim zamierzeniu eutyfronika określa tego typu przeciwdziała-nie w oparciu o analizę ułatwień i utrudnień życia ludzkiego. Jak wiadomo, technika ułatwia życie: daje coś niejako darmo, bez wysiłku. Są wszakże i ujemne skutki tej darmowości; trudy osiągania bowiem służą nie tylko zdobyciu pewnego kapitału dóbr, ale mają swoją - od natury tego kapitału - niezawisłą rolę: trenują niejako do pokonywania przeszkód analogicznego typu, i w ten sposób kształ-tują osobowość człowieka. Technika niszcząc te pozaefektywne rezul-taty działania z wysiłkiem, wpływać może ujemnie na rozwój psychicz-ny człowieka. Potrzebna jest więc ingerencja w procesy wytwórczo-technologiczne, która doprowadziłaby twory techniki do takiego stanu,
aby człowiek miał do nich podobne podejście, jakie miał niegdyś, do-chodząc do zamierzonych rezultatów dzięki zwykłemu działaniu. Jest to problem praktyczny, a nie sprawa wartości postulowanej. Eutyfronika miałyby za zadanie oddalenie bezpośredniego zetknię-cia ludzkich potrzeb z ich możliwymi przedmiotami. Tam bowiem, gdzie wszystko można mieć natychmiast, wartość przestaje być w sensie tradycyjnym wartością. Ta -jak wiemy - wynika z obecności pew-nej hierarchii celów oraz z pewnego ich oddalenia, czyli ze stopnia
trudności w zdobywaniu pożądanych dóbr. Wszak to nie tam leży ideał doskonałości, gdzie wszystko jest maksymalnie ułatwione, ale gdzie cel opłaca się poświęceniem innych wartości, konkurencyjnych w sto-sunku do niego. Krótko mówiąc: technologia, dzięki bezpośredniemu kojarzeniu potrzeb z ich przedmiotami, wymienia wartości na wygody;
rzecz jednak w tym, aby wygody wymieniać - na wartości właśnie. Istnieje jednak pytanie: gdzie leży granica tej wymiany? Wobec trudności stwierdzenia czegokolwiek sensu .stricto o skutkach techniki
8. Dzialanie znrierzajgce do redukcji mrrgczenia industrialrrego i realizacyjne, w sferze psychicznej, ba! - wątpliwości, czy w ogóle jest to dla nas 239
 naturalnych możliwe, mówiąc o ujemnych skutkach postępu technicznego mamy
ść krytyczną. na uwadze ten wpływ techniki, pod presją którego bardzo szybko ule-
 naszej egzy- gają rozkładowi tradycyjne normy
społeczno-obyczajowe, a jedno-
ez medv_ cymę cześnie występuje zanik star;ch wartości przy nieobecności nowych.
i tam, gdzie Ma on miejsce wówczas kiedy mechanizmy adaptacyjne w sferze oby-
czajowei nie nadążają za występowaniem nowych sytuacji w sferze postępu technicznego.
V' poszukiwaniu możliwości profilaktyki
Poparcie dla naszego punktu widzenia można znaleźć w samym mechanizmie nacisku techniki; wprowadzanie w wartości osobowe czynnika technologicznego nie odmienia ich w sposób istotny dopóty,
dopóki technologiczne tło - tj. częstotliwość pojawiania się odczuwal-nych nacisków - jest dostatecznie umiarkowane.
Osłabianie zaęrożenia wartości osobowych osiąga ezłowiek wielu drogami. Jak zauważa P. Ducasse, "człowiek w istocie wydaje się dziś
podejmować wobec natury podwójny wysiłek: idzie z jednej strony w kierunku nieodwracalnych zmian w zakresie warunków swego życia na ziemi (a być może wkrótce poza nią); z druąiej zaś staje się świado-mym czynnikiem poszukiwań określonego nowego typu eguilibriurn"1 Idzie więc nie o utożsamienie czynnika osobowego i
technologicznego,
nie o sprowadzenie przemian typu socjalnego do biologicznego, lecz
o wskazanie mechanizmu, ktc:ry w pewnej mierze, pod względem dy-namiczno-formalnym, właściws, jest im obu.
Zrozumiałe jest więc następujące wyjaśnienie skomplikowanego i sprzecznego stosunku nacisków technologicznych do właściwości czło-wieka. Nie zakłada się mianowicie istnienia skończonej ilości możliwych
nacisków technologicznych, albowiem wiadomo, że istniejąca technika nie mypróbol, ala faktycznie wszystkich form, w jakie mogą się poten-
ejalnie rozwinąć. Technologicznie dostępna złożoność zjawisk znacznie ustępuje realnej, co stwarza możliwie duży margines nadziei na przysz-
łość (marinesu tego nie zdają się uwzględniać utwory science fiction). Stając na gruncie realizmu, wyróżniamy i wzmacniamy przejawy uczuć dodatnich, sprzężonych z aktualnymi formami technologii, ale jedno-
cześnie wszelkie odezucia ujemne eliminujemy jako naganne; godzą one bowiem w plastyczność osobniczą człowieka i powstawanie warun-ków, które są względem jej trwałości konieczne.
I P. Ducasse, Les techniques et le philosophe, cyn. wyd., p. 99. Część 111. Analiza problemu
240 Chodzi o stan, który można nazwać twraid nietrwalością; w tymmianowicie sensie, że poszczególne elementy tego stanu są nietrwałew swej pozycji, lecz trwały jest ich system rezultatywny,końcowy.Wychodząc z tego założenia, eutyfronika analizuje pasaż społecznościludzkiej przez sferę żywiołowych zaburzeń środowiskowych w tokupowszechnie realizowanych działań technologicznych. Sfera ta prezen-
tuje rodzaj aksjologicznego sita, pozwalającego człowiekowi odrzucać
możliwości, które nie mają dla niego wartości.
Jakie jest narzędzie tej analizy i jakie istnieją możliwości profilak-
tyki?
Przede wszystkim narzędzie takie stanowi wprowadzenie w środo-wisko człowieka czynników rozmaicie (w sensie fluktuacyjnym) aktyw-
nych, wprowadzenie różnorodności możliwych stosunków człowiek-maszyna. Jest to już akcja pozytywna.
ealością; w tym
anu są nietrwałe
wny, końcowy.
saż społeczności
cowych w toku
Sfera ta prezen-
ekowi odrzucać
iwości profilak-
tzenie w środo-
cyjnym) aktyw-
ików człowiek-
16 Techniśa  ,row,:isko psychizne
9
Czlowiek - istota uprzywilejowana.
Konieczność ponoszenia
wysiłku psychicznego.
Zapobieganie patologicznym stanom
wysycehia potrzeb.
9
rzywilej owana.
ść ponoszenia
psychicznego.
cznym stanom
ycenia potreb.
Idea wzmocnienia czynnika osobowego
układu człowiek-maszvna
Człowiek - istota uprzywiłejowaa
Idea wzmocnienia czynnika osobowego układu człowiek-maszyma nie przeczy temu, iż w wyniku protekcji rzeczonego czynnika obie składowe układu stają się równouprawnione. Uprzywilejowanie strony osobniczej ma na względzie zadanie ,vyrównawcze, nie zaś eliminacyjne
w stosunku do czynnika technicznego. Oznacza to, że istnieje określone
rr:inirrlurn uczestnictwa układu technicznego w adaptacyjnych możli-
wościach osobowych, bez którego ów układ nie mógłby sprawnie działać. Owo uczestnictwo leży głównie w interesie czlowieka, gdyż to on jest inicjatorem współpracy.
Z drugiej jednak strony, wymagania różnych układów technicznych są rozmaite i w stosunku do integralności osobniczej nadmiarowe. Dominowanie elementu technicznego działa tu na zasadzie wewnętrz-nej dynamiki procesów technologicznych. Pożądana natomiast prze-waga elementu ludzkiego funkcjonująca na zasadzie stanów naprze-miennych, jest regulacyjna. W tym sensie - i tylko w tym - technika
istnieje jako element kultury, gdyż, jak słusznie zauważył Pitrim A. So-
rokinl. żadna kultura nie jest po prostu "placem przeładunkowym" różnorodnych zjawisk kulturalnych, ale jednością, której składniki przeniknięte są tą samą podstawową zasadą i wyrażają tę samą wartość. 1 P. A. Sorokin, Social and Cultural Dynamics, New York 1937; tenże, The
Crisis of Our Age, The Social and Cultural Outlook, New York 1945.
15'
Część 111. Analiza problemu
244 Wszystkie części tej całkowitej kultury są
wzajemnieuzależnione:jeśli
jedna ulega zmianie, to reszta podlega podobnej transformacji.Brak wspomnianej naprzemienności zabija - po przekroczeniu pew-nego progu - inicjatywę ludzką i pogarsza stan homeostazy. Oczy-wiście, wyznaczenie tego progu jest niemożliwe, ponieważ jest on różny
u różnych osobników. Nie należy przeoczyć faktu, że spychane do pod-świadomości pewne powracające elementy naszych przeżyć, pozwalająnam na skoncentrowanieuwagi na czynnikachniemechanicznych,nieoczekiwanych, ciekawych,osobistych. Wtym znaczeniu zapewneautomatyzacja zwiększyła osobistą samowystarczalność i osobisty udział
poszczególnych ludzi w pracy wykonywanej przez nich samodzielnie,jednocześnie - tym razem ze społecznego punktu widzenia - narzu-ciła konieczność zbiorowego wysiłku: indywidualna samoaystarczalnośćprzeksztalcila sig niernal natychmiast vr internalizovrany korelat spo-
Iecznego systemu arartości. Mając to na uwadze Ch. Davsonl wywodzikryzys cywilizacji z podstawowej sprzeczności między ideałem postęputakim, jakim go widział wiek XVIII (rozum zasadą ewolucji świata),anową interpretacjąpostępu, jaką przyniosłarewolucja naukowo--techniczna. W nowszej wersji antynomia powyższa wyraża się koniecz-
nością pewnych ograniczeń osobistej swobody i inicjatywy.Dla jednostki, podobnie jak dla ludzkości w ogóle, życie jest in-stytucją do urządzenia.Społeczeństwo sięga po najnowsze zdobyczetechniki, by uczyć się kierować skutecznie i celowo instytucjami socjal-
nymi, stwarzać dogodne warunki biologiczne i ściślej określać osobiste
cele jednostki, wyznaczając im przede wszystkim wspólne granice.Opór przeciw instytucjom kultury i cywilizacji oraz wrogość wobec niej
udzielały się nawet znakomitym myślicielom. "Znaczna część apara-tury technicznej - pisał L. Mumford - jest użyteczna w tym samymsensie, w jakim kule stanowią pomoc dla okaleczonej nogi. Kule nie
pełnią normalnej funkcji nóg, lecz tylko ułatwiają choremu chodzeniew okresie, gdy zrastają się kości i inne tkanki. Powszechnie popełniany
błąd to wyobrażenie, że społeczeństwo, którego wszyscy członkowieposługują się kulami, jest bardziej wydajne od takiego, w którym więk-
szość chodzi o zdrowych nogach"2.
Jest to sprawa skomplikowana, gdyż zagrożona miłość własna jed-nostki usztywnia się w swej zdolności do akceptacji wartości niesio-
nych przez postęp techniczny.
1 Zob. Ch. Davson, Progress and Religion, wydane w r. 1929, wznowione w cza-
sie ostatniej wojny.
z L. Mumford, Technika a cywilizacja, cyt. wyd., s. 239.
9. Idea wzrnocnienia czynnika osoboH,ego
Konieczność ponoszenia wysiłku psychicznego
Oczywiście, że gospodarowanie czynnikiem ludzkim w sztucznych układach homeostatycznych jest trudne, ale niezależnie od tego można
i trzeba nim w tych warunkach gospodarować. W tym cetu trzeba ko-niecznie uwzględnić fakt, że człowiek przystosowany jest do walki o byt
w pewnym zespole warunków środowiska biologicznego, tzn. przysto-sowany jest do istnienia w takich warunkach, w których musi toczyć
walkę o byt i walkę tę rozgrywa poprzez uruchomienie swoistego za-pasu cech osobniczych.
Naturalnie, z tego punktu widzenia ważna jest sytuacja, w której niezbędne dla człowieka okazuje się swobodne działanie osobniczych procesów psychicznych w sposób gwarantujący odpowiedni poziom symbiozy człowieka z maszyną. Chronić więc należałoby więź psychicz-ną, osobistą w symbiozie człowieka z techniką, uznając za nieodzowny warunek tej symbiozy niezbędność ponoszenia przez ludzi wysiłku psy-chicznego w celu zaspokojenia swoich potrzeb. Poza tą sytuacją nie do pojęcia wydaje się aksjologia, wszelki rozwój tego, co nazywa się
humanistycznym ideałem osobowości. Tylko w tej sytuacji mamy do czynienia z przeżyciem zadowolenia, które określamy jako stosunek rzeczywistego stopnia zaspokojenia potrzeby do stopnia w danej gru-
pie ludzi uważanego za właściwy.
Pozostaje oczywiście otwarty problem mierzenia doznań zadowole-nia i za jego pośrednictwem mierzenial i porównywania cenności. Można oczywiście uszeregować cenności poszczególnych stanów rzeczy dla danego podmiotu jako zbiór uporządkowany - na podstawie obserwacji podmiotów działających. Posługując się introspekcją pod-miot może określić odstępy między cennością poszczególnych stanów rzeczy2. Trzeba jednak zaznaczyć, że człowiek nie poczuw,a się za wszelką cenę do utylitaryzmu; za rzecz niewątpliwą natomiast uważa istnienie wartości podmiotowo-autonomicznych, tzn. przeżywanych oso-
biście jako wartości.
Zapewne odwołanie się do podmiotowo-autonomicznego przeżycia określonych wartości ma na celu wytłumaczenie treści różnych dziedzin kultury: problematyki nauki, treści doktryn moralnych, zawartości sztuki, rodzaju kultywowanych sprawności, kultury masowej itd. W tym sensie H. Lefebvre widzi w sferze życia codziennego (tj. prywat-
245
' Zob. J. P. Guilford, A. Gomrey Pomiar w psychologii, Wrocław 1961 ; Praca
rznowione w eza- zb. pt. Measurement. Definitions and Theories, pod red. C. W. Churchmana, New
York 1959.
z G. L. Shackle, Decision Order and Time in Human Affairs, Cambridge 1961,
P, 131.
Czgść 177. łnalicr problemw
246 nego, osobistegoj dziedzinę napięć, źródło niepokoju, poczucia słabo-
ści wzmagająceąo się przez kontrast z postępem techniki i oranizacjiżycia publicznego. Kulturę masową z wszystkimi jej brakami itrywial-
nościami uważa Lefebsre za odpowiedź na tę sytuacjęl.w'iększość nowej literatury na ten temat świadczy o widocznymwysiłku, by odrzucić goneralne rozwiązanie problemów osobowościo-wych kultury masowej jako chwilowo nieosiągalne. Ale jednocześniewskazuje na konieczność zapobiegania stanom patoloeicznvm genero-w anym w jej sferze.
Zapobieganie patologicznym stanom wysycenia potrzeb
1L układzie zdominowanym przez technikę wyjałowione zostaje podłoże naturalnej ludzkiej wrażliwości: możliwości indywiduum, wy-nikające z jeęo życiowo ważnych interesów, zostają zredukowane do minimum. 'ystępuje w nim niemożność ujęcia życia jako aktu party-cypującego w realizacji wartości mieszczących się w najciaśniejszym kręgu osobistych powiązań. Problemem więc staje się zapewnienie takiego układu stosunków międzyludzkich, który mógłby zapobiegać patologicznym stanom u y.sy cnnia potr.:eb - tj. poczuciu bezcelowości
ży,cia u osobnika oraz to, w jaki sposób podtrzymać w kontakcie czło-
wieka z techniką ożywczy stan ludzkiej aktywności.
Obie wersje problemu sprowadzają się - w sensie pozytywnym -do poszukiwania środków wzmocnienia czynnika osobowego układu człowiek-maszvna.
1 H. Lefebvre, Critique de la vie quotidienne, t. II, Les fondements d'une so-
ciologie de la vie quotidienne, Paris 1961.
IT
ZARYS KONCEPCJI POZYTYWNEJ
1
Nauki o człowieku
współdziałające w równoważeniu układu
człowiek-technika.
W poszukiwaniu czynników chroniących
człowieka technicznego.
Środki redukcji zmgczenia industrialnego
1`
wieku Nauki o człowieku współdziałające w równoważeniu układuczłowiek-technika
ikładu
anika. Nie zaszkodzi, jeśli raz jeszcze przedstawimy sprzeczności,które
dotąd nurtowały nasze rozważania. Otóż stwierdziliśmy, że technika iącychjest niejako organicznie z daną przez biologię naturą ludzką niezgodna,
nego. że nie daje pola działania np. uczuciowej sferze człowieka, będącej
częścią charakteru, usposobienia, uzdolnień itp. W działaniach tech-nicznych bowiem jakby ex definitione ulegają pominięciu takie warto-
ści swoiste, do których sprowadzają się zjawiska etyczne, a więc: osob-
nicze nastawienia, motywacje, intencje itd. Przeciwdziałając temu,eutyfronika chce, aby czynnik osobowy znalazł szczególną satysfakcję
z uwzględnienia go w układzie człowiek-technika.Poniechanie problemu i torpedowanie go jako nazbyt subiektywne-go aspektu stosunku człowieka do maszyny ustępuje dziś miejsca wiel-
' kiemu zainteresowaniu. Głębsze rozważenie sprawy niemal zatarłopozornie nierozwiązywalną sprzeczność; jest niewątpliwe, że chodzi tuo transfer techniki na życie psychiczne człowieka, oraz że w tak pożą-
danym z punktu widzenia rozwoju osobniczego zlokalizowaniu czynni-
ka ludzkiego pomóc mogą eutyfronice odnośne dyscypliny nauk o czło-wieku, takie, jak psychologia, socjologia, fizjologia, estetyka itd.
Jak stwierdzają zajmujący się tym zagadnieniem autorzy, "współ-czesność, a tym bardziej przyszłość nie będą mogły obyć się bez całegołańcucha nowrych dyscyplin lub dziedzin nauki, wynikających na mar-Część IV. Zary s kortccpcji poyuy wnej
250 inesie przekształceń tradvcyjnych form ruchów społecznych; idzie tu
o takie dziedziny, jak: antropologia, psychologia społeczna, nauka
o nauce. nauka o pracy, ergonomia, teoria cywilizacji i kultury, socjo-
logia środowiska życiow ego, technologia ogólna, ekonomika zasobówludzkich, futurologia i inne. które w wielu przypadkach nie mają jeszcze
dostateczny,ch podstaw , aby dostarczyć teoretycznych przesłanek dla
świadomej działalności i przewidywav, ale w przyszłości mogą ujawnićwiele bogatych możliw ości wzrostu społecznego, wvnikających z roz-w oju istotnych sił i stosunków ludzkich"'. Dając rozwiązanie poszcze-
gólnych aspektów w pływu techni.ki na osobowość ludzką, nauki temogą evziąć czynny udział w kontrolowaniu transferu technoloicznego,
a co za tym idzie - przyczynić się do zrcwnoważenia układu człowiek--technika.
W' poszukiwaniu czynników chroniących człowieka
technicznego
Uw ażam, że z przedstawionego polądu należy wyciągnąć pew ien wniosek odnosząc go do środków redukcji męcenia industrialnego. Jeśli bowiem podołanie naciskom technologicznvm jest rzeczą trudną i wymaga dodatkowych zabiegów, to bliższe określenie wspomnianych środków zaradczych stanowi na razie zadanie ważniejsze od szczegóło-wych analiz zjawiska.
R. Richta nazya je "regulatorami cywilizacji" i rozumie jako ze-społy obiektywnych środków i reguł, inspirujące określone samoczynne procesy: w dziedzinie gospodarczej, społecznej, politycznej, prawnej,
moralnej, psychicznej, antropologicznej itd. Regulatory te powinny,
jego zdaniem, umożliwić modelowanie obiektywnych i subiektywnych warunków aktywności ludzkiej z wykorzystaniem sprężeń cybernetycz-nych. Powinny one stworzyć elastyczną przestrzeń dla alternatywnych wyborów, dla inicjatywy indywidualnej i zespołowej oraz podnieść na wyższy poziom planowe kierowanie rozwojem osobowości. "Wszystko zależy od tego, czy(...) uda się wypracować system regulatorów cywili-
zacji,y środków i reguł, które regulowałyby nie tylko warunki ekono-miczne, ale także społeczne, polityczne, psychologiczne i kulturalne
w'arunki wzrostu twórczej aktywności człowieka"z.
Poszukując tego rodzaju regulatoróvt i zarazem biorąc pod uwagę cały szereg zjawisk powstałych na styku człowiek-technika, człowiek-' R. Richta, Cywilizacja na rozdrożu, cyt. wyd., s. 297.
z Tamże, s. 276.
l. Srodki rceftrkcji rncertia irtciusrrialnogo ;h: idzie tu-maszyna. technika-cywilizacja, eutytronika zmierza do propozycji, aby251
zna, nauka znaczną część sytuacji konfliktowych między techniką i osobowością
tury, socjo- minimalizować, znajdując po temuJ środki wJróżnych dziedzinach wie-
nają jeszcze stawione na ujaw nianie oraz likwidację skutków- nacisku technologicz-
słanek dla nego - może przvezyić się do cledotniraacji układu ezłowiek-maszyna,
>gą ujaw nić a więc redukcji zmęczenia industrialnego do bezpiecznych jego granicl.
:ych z roz- Spróbujemy teraz odpowiedzieć na pytanie, w jakiJ sposób eutyfro-
iie poszeze- nika miałaby zająć się wykorzystaniem tych dziedzin dla swej działal-
, nauki te ności, chroniącei człowieka techniczneąo'?J loęiczneęo,
u człowiek-
1 J. Bańka, Współczesna humanistyka a perspektyvv
sywtez technicznych.
Spraro. Pon. Ton. Pryj. :'auk, Poznań nr l, 1968. nąć pewien
'cstrialnego.
czą trudną
tomnian.vch
L szczegóło-
tie jako ze-
,amoczvnne
j, prawnej,
powinny,
iektywnych
ybernetycz-
-natywnych
.z podnieść
"Wszystko
rów cywili-
nki ekono-
kulturalne
od uwagę
człowiek-
2
Znaczenie znajomości zasad
racjonalnej gospodarki
siłami psychicznymi człowieka.
Pojęcie sily psychicznej.
Osiągnięcie stanu przystosowania
jako cel główny.
Pozytywne wskazania
i objawy dobrego przystosowania.
Czynniki ochronne typu psychologicznego
ci zasad  Znaczenie znajomości zasad racjonalnej gospodarkisiłami psychicznymi czlowieka
spodarki
Wielu autorów stwierdza, że wykonywanie coraz trudniejszych pla-.łOWieka.nów gospodarczych będzie wymagać ludzi mocnych i psychicznie zdro-
chicznej. wych, a więc zdolnych do uporania się z szybkimi i skomplikowynymi
czynnościami, jakie narzuca im np. nowoczesna aparatura elektroniczna
)SOWanla i maszyny matematyczne. Technizacja i tempo życia stwarzają silne
główny. stany napięcia i człowiek będzie musiał wytrzymać ten napór. Ocenia-
jąc pod tym względem szanse psychiki ludzkiej, E. Brzezicki pisze: SkaZariia"Niezwykły skok techniki, który przeżywamy, zagraża nie tylko na-
turalnemu środowisku człowieka, lecz także zdrowiu psychicznemu sowania.ludzi, porwanych przez tryby współczesnego, uprzemysłowionego świa-
ta. Psychika ludzi potrafi jednak w znacznym stopniu nagiąć się docoraz większej ilości stressów (naporów na psychikę), działającychprzez wszystkie nasze zmysły".
Otóż jest zupełnie możliwe, że psychologia - badając zjawiska za-chodzące w układzie człowiek-maszyna - może dać nam znajomośćzasad racjonalnej gospodarki siłami psychicznymi człowieka w warun-
kach wszechstronnej presji technologicznej. Rzecz wcale nie błaha,
ponieważ nie tylko psychologowie powinni wiedzieć, co mają do daniaspołeczeństwu na rzecz dobra jednostkowego i społecznego człowieka, 1 E. Brzezicki, Psychopatologia rycia codziennego, Kraków 1970, s. 4-5.
C:ę.ić I!'. Zarys koncepcji porrtyKnej
254 ale i społeczeństwo musi być świadome tego, czego może oczekiwaćod psychologów wdziedzinie życia osobistego i społecznego.Istnieje szczególny aspekt tego problemu, który chciałaby podjąćeutyfronika: chodzi mianowicie nie o to, co psychologia może dać nam
w zakresie ochrony zdrowia psychicznego człowieka, ale o to, co może
ona dać w zakresie anroenia cllnarrzimu trórcegoi naturalnrchudolnień clorieka, vjakim .stopniu może przyczynić się do zabezpie-
czenia poczucia powodzenia życiowego i szczęścia indywidualnegoludzi.
Można by, jak się zdaje, zadania psychologii w tym zakresie w i-dzieć w dwojakim aspekcie. W aspekcie eutyfi-onil,i negarywuej zainte-
resowania psychologów skupiałyby się na walce ze złem i na ochronietego, co jestlub byłocennego w zasobach psychicznych jednostkiludzkiej.'aspekcienatomiast eut-rfi-onik-ipoytynnejchodziłobyraczej o stwarzanie optymalnych warunków rozwoju osobowości czło-wieka, w arunków jego ekspansji. Prawdę mówiąc, są to dwa aspektyjednego zaęadnienia; kierując bowiem właściwie rozwojem uzdolnieńi siłami psychicznymi jednostki, otwierając jej zgodne z możliwościami
droQi rozwoju, zabezpieczamy jej zarazem poczucie wartości osobistej,
powodzenia i szczęścia, rozumianego jako trwałe i uzasadnione zado-wolenie z żvcia.
Nie chcielibyśmy jednak pominąć pewnego spostrzeżenia, które byłowątkiem naszych rozważań o sytuacji ulam ień, a które przyda się jeszcze
w naszych późniejszych badaniach. Chodzi o to, że -jak to trafniesformułował E. Brzezicki - "tylko ludzie poszukujący w niepokoju lub
lęku sensu życia znajdą go na pewno w pracy twórczej, o co nieporów-nanie trudniej jest ludziom zadowolonym i spokojnym.Wobec tegonie warto kryć się z objawami, które należą do codziennej psychopa-tologii, gdyż one są właśnie zaczynem i katalizatorem postępu ludzkości.
Ludzie nieprzeciętni nigdy nie są spokojnymi zjadaczami chleba. Uta-
lentowani nie mogą zadawalać się tym co jest obecnie w danej chwili,i dlatego dążą do czegoś nowego. Tylko ci, którzy wykazują objawycodziennej psychopatologii, a nawet wyraźne nerwice steniczne, posu-
wają ludzkość do tego stopnia postępu, który już jest i do tego, którynas czeka"1.
Autor, jak widać, podziela teorię deintegnacji poyynrnej polskiego
uczonego K. Dąbrowskiego, który w jednym z wywiadów stwierdza:"Smutek, niepewność, cierpienia, czy uczucie nazywane lękiem egzy-stencjalnym - są towartości konstruktywne.Potrafićprzeżywać -to wspaniała możliwość i nie wolno tego traktować jako nieprzystoso-wanie. Jest to nieprystosovrarrie po,-ytymne, wzbogacenie osobowości.
1 E. Brzezicki, Psychopatologia życia codziennego, cy. wyd., s. 50.
 K. Dąbrowski, O dezintegracji pozytywnej, Warszawa 1964. '. Cy'rrniki ochnanne tvpu p.scchologicznego
Nerwica jest dowodem w ewnętrznego bogactw a. Lekarze oceniają 255 psychonerwice jako w pewnym sensie choroby, ja zaś (...) uważam je za objaw zdrowia i większych możliwości twórczych"'-. Lojalnie należy jednak stwierdzić, że nie są to polądy podzielane przez ogół psycho-logów i psychiatrów. E. Brzezicki np. z żalem komentuje
wypowiedzia-
ny przez siebie pogląd o netaticoranych jednostkach wybitnych: "Niestety, jednak ci sami wynajdują broń termonuklearną, która grozi pow szechną zagładą"'. Rzecz, jak się okazuje, jest bardziei skompliko-
wana, gdyż dotyczy delikatnej kategorii sily psl chicręj człowieka,
gospodarka którą najwyraźniej się popłaca, co więcej -jest potrzebna. Pojęcie silJ, psy,chicnej
Czytelnik z pewnością będzie zdumiony, z jak wielu różnych punk-tów widzenia próbowano dać odpowiedź na pytanie, czym jest sila psyclricnn i jak bardzo różnią się między sobą opinie doświadczonvch badaczy. Niemal wszystko, co można w ogóle powiedzieć na ten temat jest wątpliwe; nawet stwierdzenie przytoczone powyżej i wzięte z pracy
E. Brzezickiego, nie jest w stanie uniknąć krytyki, iż wyraża ono arbi-
tralne poglądy autora. Nie sposób jednak poprzestać na tak pesymi-stycznym ustaleniu i zaniechać badań rzeczowych. Można bowiem ogólnie siły psychiczne określić jako zespoły zjawisk psychicznych, stanowiących o możliwości ykonania psychicznej pracy: pokonania oporu, dążenia, skupienia, kojarzenia itd., i na tej podstawie prowa-
dzić dalsze rozważania.
Jeśli chcemy zorientować się w charakterze siły psychicznej, odrzu-ciwszy aspiracje ścisłości, dojdziemy do stwierdzenia następujących istotnych faktów: niektóre z owych sił wywierają stosunkowo naj-większy wpływ i determinują psychiczne możliwości człowieka. Należą do nich uzdolnienia, motyacje, wytworzone odruchy warunkowe itd. W szczególności motywacja jest ogółem sił nadających zachowaniu kierunek i enerię; stanowi ona niejako zbiór racji działania, potrzeb
psychicznych itd. Każda potrzeba psychiczna - rozumiana tu jako stan niedoboru lub nadmiaru - wyvołuje mobilizację energii, napięcie
psychiczne, pobudzenie emocjonalne, które zmusza człowieka do szu-kania rozładowań. Człowiek rozładowuje napięcia przez różne prze-życia i działania, które sprowadzają stany przyjemne, radość, ulgę itp. Powstają evówczas tendencje do zaspokojenia potrzeby w ten sam sposób
i ten stereotyp staje się kanałem potrzeby psychicznej.
' Polityka nr 33. 197?.
 E. Brzezicki, Psychopatologia życia codziennego, cyt. wyd., s. 50.
Czść IV. Zarys koncepcji pozytywnej
256 Oczywiście, każdy z mechanizmów funkcjonowania sił psychicznych może być przedmiotem racjonalnej gospodarki, środkiem wzmożenia czynnika psychicznego w życiu człowieka.
Osiągnięcie stamr prcystosowania jako cel główny
Przystosowanie - według współczesnych psychologów - oznacza stan względnej równowagi między organizmem a otoczeniem, w któ-rym żaden bodziec nie pozostaje bez odpowiedzi, i w którym wszystkie
życiowe funkcje organizmu rozwijają się bez przeszkód. Zakłada się, że osiągnięcie stanu przystosowania przynosi wewnętrzny spokój. Stan przystosowania niełatwo niestety osiągnąć.
Człowiek współczesny podlega działaniu licznych bodźców, działa-niu kultury. Tymczasem owa nowoczesna kultura - według K. Hor-neyl -jest oparta na współzawodnictwie o popularność, atrakcyjność, przyjaźń, miłość, wyższość, prestiż. Powoduje to wrogie potencjalne napięcie, które rodzi strach, niepokój, że ulegnie się w walce, nie od-
niesie sukcesu, utraci poważanie. Rodzi się wreszcie poczucie izolacji,
zwłaszcza izolacji uczuciowej - i to pomimo utrzymywania kontaktów z innymi i szczęśliwego życia rodzinnego. Liczne napięcia, będące wy-nikiem trudności zdobycia przywiązania i osiągnięcia sukcesu, pogłę-biają się przez istniejące w naszej kulturze sprzeczności bodźców, działanie ambiwalentnych impulsów itd. Sprzeczności te znajdują od-bicie w konfliktach potrzeb psychicznych: skłonności do agresji i uleg-
łości, w dążeniu do mocy, dominowania i poczuciu osobistej bezrad-ności.
Tak więc wyrazem nieracjonalnej gospodarki siłami psychicznymi jest niewątpliwie nadmierne rozbudowanie pewnych mechanizmów obronnych, np. racjonalizacji czy reakcji upozorowanych. Racjonalizacja
przejawia się w takim ujęciu własnego postępowania, w którym za sprężyny postępowania uznaje się tylko to, co budzi aprobatę społeczną obrazce siebie. Reakcja upozorowana występuje wówczas, gdy człowiek wzbudza w sobie zbyt intensywne, przesadne objawy uczuć i postaw, przeciwne tym, które opanowały jego podświadomość (np. wrogość ma-nifestująca się jako przesadna uprzejmość). Wreszcie sygnałem niera-cjonalnie pracujących mechanizmów psychicznych jest obrona siebie przez niedostrzeganie pewnych zjawisk, psychiczna izolącja, zamykanie
oczu na fakty oczywiste.
1 K. Horney, The Neurotic Personality of Our Time, London 1947. sił psychicznych
kiem wzmożenia
gów - oznacza
czeniem, w któ-
:tórym wszystkie
d. Zakłada się,
ny spokój.
odźców, działa-
według K. Hor-
ść, atrakcyjność,
ogie potencjalne
w walce, nie od-
poczucie izolacji,
wania kontaktów
ęcia, będące wy-
 sukcesu, pogłę-
zności bodźców,
te znajdują od-
do agresji i uleg-
osobistej bezrad-
mi psychicznymi
h mechanizmów
;h. Racjonalizacja
ia, w którym za
robatę społeczną
as, gdy człowiek
uczuć i postaw,
(np. wrogość ma-
sygnałem niera-
st obrona siebie
lącja, zamykanie
2. Czynniki ochronne rypu psychologicznego
Pozytywne wskazania i objawy dobrego przystosowania 257
Im bardziej przekonujemy się, że przystosowanie stanowi prawidło-wą fazę rozwoju jednostki, tym bardziej nagląca staje się konieczność zrozumienia go i rzucenia światła na zagadkę jego natury. Według koncepcji Maslowal, osoba przystosowana ma odznaczać się realistycz-
na oceną siebie. Ma mieć nie za wielką i nie za małą potrzebę prestiżu. Cechuje ją poczucie bezpieczeństwa i wspólnoty z grupą społeczną. Ponadto wylicza się aktywny kontakt z rzeczywistością, wolny od nad-
miaru marzeń i zdolny do znoszenia brutalnych nacisków życia w wa-runkach cywilizacji technologicznie zorientowanej.
Trzeba zauważyć, że każda z sił psychicznych może zwiększać przystosowanie i każda może szkadzić sztuce życia. Psychologia może w zakresie przystosowania stworzyć pewne warunki sprzyjające racjo-
nalnej gospodarce siłami psychicznymi człowieka. W ramach tego typu
zadań psychologii leżałoby: a) stworzenie wewnętrznego środowiska sprzyjającego wdrażaniu racjonalnej gospodarki siłami psychicznymi w życie człowieka; b) stosowanie indywidualnego systemu
autopsycho-
terapii jako obrony przed naciskami technologicznymi,
rozkładający-
mi wyższe struktury psychiczne działaniem przelatwień i zwyczajności życia; c) ograniczanie pewnych potrzeb i pragnień, które rzekomo są niezbędne i pozornie służą przystosowaniu; d) udział w generowaniu nowych sprawności, kanalizowanie potrzeb związanych z tzw. .:dol-nością otwarcia na noire dośliiadczenia, itd.
Jednak w końcu zmuszeni jesteśmy podpisać się pod pełnym re-zygnacji, a1e i przestrogi, stwierdzeniem jednego z autorów, a miano-
wicie, że cywilizacja stworzyła człowiekowi novry biotop, obarczający go
ponad miarę jego sprawności i wrażliwości neurofizjologicznej. "Jeżeli
więc tak tragicznie przedstawia się dziedzictwo ewolucyjne i genetyczne
nieprzygotowania w przeszłości do produktów współczesnej, wynalaz-czej myśli człowieka, musi on szukać obecnie zabezpieczenia i ochrony
swego rodzaju przed samym sobą, w profilaktyce twórczych idei huma-
nizmu i kultury. Dokonać musi społecznego wyboru oraz ustalenia hierarchii wartości i właściwej oceny bodźców, które niosłyby mu nie tylko rozrywkę i zaspokojenie hedonistyczne, ale indywidualny i zbio-
rowy pożytek oraz wzbogacenie własnej osobowości"2. Autor jest prze-
konany, że ten sposób przetransponowywania obciążeń czynnika ludzkie-' A. M. Maslow, B. Mittelman, Principles of Abnormal
Psychology, New York
1941.
z M. Siemieński, Kultura a środowisko akustyczne czlowieka, Warszawa 1962,
. 62.
17 Technika a środowisko psychiczne
Część IV. Znrys koncepcji poz)tywnej
258 go na różne dziedziny jego działalności przyczyni się do zapewnienia
mu psychicnego minirraun a.
W rezultacie mamy do czynienia z teoretycznym obrazem czynnikówochronnych, które nie działają w izolacji od siebie. Czynniki ochronne
typu psychologicznego wiążą się np. ściśle z czynnikami ochronnymitypu socjologicznego, zwłaszcza tam, gdzie chodzi o analizę konkretne-
go zachowania w sytuacji społeczeństwa przemysłowego. do zapewnienia
brazem czynników
;zynniki ochronne
kami ochronnvmi
nalizę konkretne-
16
Hasło badania współczesności.
Potrzeba wyobraźhi socjologiczrcej.
Procesy nadzorowane przez socjołogów.
Pogłębianie osobistego charakteru
stosunków międzyludzkich.
Kształtowanie grup nacechowanych
dominacją więzi osobistej.
Kształtowanie tendencji
urbanizacyjnej.
Czynniki ochronne typu socjologicznego
spółczesności. Hasło badania współczesności
socjologicznej. Socjologowie przypuszczają, że życie byłoby nieznośne, gdyby ludzie
nie nadawali hasłom wartości, które im się przypisuje. Hasło badania z socjologów.współczesności jest dla socjologa truizmem, "socjolog ma bowiem także
To charakteru istotne uzasadnienie teoretyczne dla badania współczesności i właści-
wie nie potrzebuje do niego specjalnej zachęty, gdyż współczesność ydZyludZklCh.stanowi najistotniejszy materiał jego badań i uogólnień teoretycznych"'.
.cechowanych Można jednak, za J. Szczepańskim, wyróżnić dwa szczególne momenty
uzasadniające. Po pierwsze chodzi o to, aby badania socjologiczne ięzi osobistej.dostarczyły zweryfikowanej wiedzy o faktach, zjawiskach i procesach,
; gdyż wiedza ta potrzebnajest dla ustalania racjonalnej polityki kształtują-
nie tendencji ` cej dalszy rozwój współczesnego życia. Po drugie chodzi także o wywo-
rbanizacyjnej. łanie pewnych postaw emocjonalnych, politycznie doniosłych, o wska-
zywanie osiągniętego postępu w porównaniu ze stanem wysciowym -a przez to przełamanie uproszczonych wyobrażeń o aktualnym staniejspołeczeństwa2.
' J. Szczepański, Socjologiczne badania współczesności, Nauka Polska nr 3, 1964,
s. 44.
2 J. Szczepański, A. Siciński, J. Strzelecki, Przeobrażenia stylu życia w Polsce
socjalistycznej na tle aktualnych hipotez przemian struktury społecznej, w: Per-
spektywiczny model konsumpcji, cyt. wyd., s. 81-154.
Część 11', Zarys koncepcji pozytyh nej
262 Z interesującego nas punktu w idzenia za charaktery'syczną cechę
naszych czasów uznajemy pewien yp produkcji wyznaczonej specv-ficznym rodzajem techniki. Ważne są dla nas nie ty'le ramy chronolo-
giczne, ile to wszy'stko, co w'vznacza zachowania ludzi, jakie zachodzą
w- tych ramach, jako że - idąc za powiedzeniem - ludzie nie za-chowują się zgodnie z tym, co rzeczywiście istnieje, lecz zgodnie z tym,
jak im się wy'daje, że coś istnieje. Stąd do współczesności zalicza socjolog
to w'szystko, co aktualnie wyznacza ludzkie zachowania. "Z tego punktu
widzenia współczesność to nie ylko epoka zakreślona pojawieniem sięnowych typów' maszyn, insty'tucji politycznych i systemów gospodar-
czvch, charakterystycznych dla makrostruktur społecznych, lecz także
wszystkie przesądy i uprzedzenia, przekazane nieraz z epok pierwotnych,
jeżeli wyznaczają one myślenie i działanie jednostek i zbiorowości,oraz te w'szystkie mikroformy życia społecznego, w których się oneutrzymują"' .
Druga sprawa, która w'ydaje się ważna - to rozróżnienie pojęciar.spólce.sno.ści od pojęcia teraniejsości. J. Szczepański stwierdza,
że .,teraźniejszość to ty'le, co aktualnie się pojawiające nowe zjawiska
doznawane bezpośrednio, że jest ona kategorią indywidualnego prze-żywania nowy'ch zjawisk, bezpośrednio stanowiących przedmiot uw'a-gi"=. ' teraźniejszości rozwijają się i dochodzą do realizacji swoich
wewnętrznych możliwości wszystkie determinanty tego, co nazy'amywspółczesnością.
W ramach badań nad współczesnością w'ymienić należy:a) bddania nad strukrurc klasown, nad układem klas i warstw spo-łecznych, ich wzajemnym przyporządkowaniem i ich funkcją w utrzy-myvvaniu bytu i rozwoju społeczeństwa globalnego;
 b) badania nad ukadem pracy, nad bazą ekonomiczną społeczeństwa,nad siłami wytwórczymi i stosunkami produkcji, nad tymi w'arunkamicyilizacyjnymi, jakie stwarza współczesne miasto, wieś; chodzi o to,
jaki typ kultury i jakie formy stosunków międzyludzkich wytwarza się
w ty'ch miastach, jaki styl życia powstaje w wyniku tej koncentracji;
c) badania rriikrostruktur .spoecnych (rodzina, kręgi sąsiedzkie),
w' których kształtują się podstawowe cechy osobow'ości ludzkiej, i w któ-
rych uzyskują one trwałość jako systemy wartości;
d) baclania nad ktItsrra, obejmującą nie tylko w'ytwory twórczościduchowej i pracy ręcznej, lecz także obyczaje, w zory zachowań modele
i systemy wartości; w'ydaje się bowiem. że te osobliwości kuhtur cha-
rakterystyczny'ch dla poszczególnych epok pozwalają nam w yodrębnićnaszą współczesność.
' J. Szczepański. Socjologiczne badania współczesności, cyn. wyd.. s. 45.
 Tamże, s. 46.
3. C-'.vnrtiki ochr'onrte npu cocjologicznego
;terysyczną cechę Powiązania te nie są trudne do odkrycia. Cywilizacja techniczna,263
yznaczonej specy- z jej masową produkcją zautomatyzowaną i wszystkimi stąd wynikają-
le ramy chronolo- cymi konsekwencjami w sferze psychiki ludzkiej - to uniwersalny bez
zi, jakie zachodzą ma.ła s,yndrom wspólcesności. Ujęcie tych konsekweneji wymaga wyo-
- ludzie nie za- braźni socjologa, mimo że materiału do pełniejszej syntezy mogą dać
:cz zgodnie z tym, dopiero połączone wysiłki wielu nauk naraz. ści zalicza socjolog
ia. "Z tego punktu
ia pojawieniem się Potrzeba ,,wyobraźni socjologicznej" stemów gospodar-
cznych, lecz także , Istnieje oczywiście wiele tego rodzaju dogmatów, jak nuuka - do-
epok pierwotnych, tyczących najbardziej różnorodnych rzeczy tego świata. Owocność
ek i zbiorowości, praktyczna nauki będzie zawsze kryterium jej rzeczywistości, ale też ona
v którvch sie one sama zależeć będzie od tego, w jakim stopniu uczeni obdarzeni są tym,
co można nazwać - uży,wając terminu C. W'right Millsa - ,,wyobraźniąsocj ologiczną" 
rzróżnienie pojęcia
:pański stwierdza, w'yobraźni socjologicznej wymagająprzede wszystkim stosunki
ące nowe zjawiska ' międzyludzkie jako jedna z dziedzin stosunków społecznych, rozumia-
ywidualneęo prze- nych jako "określone rodzaje stałego, tj. stale powtarzającegosię,
;h przedmiot uwa- wzajemnego oddziaływania ludzi na siebie przez stale powtarzającą się
działalność określonego ypu"z. Vv' warunkach cywilizacji nowoczesnej  realizacji swoich
ego, co nazywamy problemy te stały się bodźcem do rozwoju socjologii przemysłu, czyli
dyscypliny naukowej mającej za przedmiot badań uklad uvajemnych należy:stostrnkór międy Itrel`rni atrudnionymipry produkeji pr.:emyslorej.
klas i warstw spo- Socjologia przemysłu skupia uwagę "na robotnikach, bada czynniki
;h funkcją w utrzy- kształtujące ich postawy wobec pracy, zadowolenie i przyczyny nieza-
dowolenia z pracy, powstawanie frustracji i napięć psychologicznych,
zną społeczeństwa, powstawanie konfliktów i sposoby ich unikania (...). W socjologii
td tymi warunkami przemysłu wiele miejsca zajmują problemy fabryki jako systemu ora-
wieś; chodzi o to, nizacji formalnej i nieformalnej. Zwłaszcza struktura nieformalna, układ
zkich wytwarza się pozycji w opinii grup, układ autorytetów i wartości gra ważną rolę
u tej koncentracji;  w funkcjonowaniu nowoczesnego przemysłu. Także problem kierwa-
kręgi sąsiedzkie), nia ludźmi i organizacjami występującymi na terenie fabryki stanowi
ci ludzkiej, i w któ-  przedmiot rozbudowanych badań"3.Poza tym, w ramach socjologii przemysłowej rozpatruje się proble-rytwory twórczościmy konsekwencji społecznych techniki na różnych stadiach jęi rozwoju.
zachowań, modele Nie można sobie nawet wyobrazić współezesnej socjologii stosunków
!iwości kultur cha- przemysłowych, która nie uwzględniłaby problematyki ,,wyobcowania
 nam yodrębnić
' C. Wright Milles, The Sociological Imagination, New York 1959. z O. Lange, Ekonomia polityczna, t. I, Warszawa 1963, s. 22. wyd., s. 45. 3 J. Szczepański. Socjelogia, Zarys problemayki i metod, Warszawa 1961,
s. 462.
Część II! Zarys koncepcji pozytywnej
264 pracy ludzkiej" i nie wysuwała postulatu emancypacji pracy, przywróce-
nia jej twórczego, zgodnego z osobowością człowieka charakterul. Wynika to z faktu, że osobowe, socjologiczne stosunki
międzyludzkie
powstają nie tylko w sferze nadbudowy, poza produkcją (np. w rodzi-
nie), lecz również w sferze produkcji.
Procesy nadzorowane przez socjologów
Każda praca posiada aspekty socjologiczne. Przebywając ze sobą przez dłuższy czas, ludzie nawiązują bliższe kontakty społeczne. Powsta-
jąca tą drogą sieć stosunków osobistych daje pracownikowi oparcie oraz oddziaływa na jego postawę i zachowanie. W ten sposób stosunki i więzi rzeczowe znajdują dopełnienie w stosunkach osobowych i wię-ziach psychicznych, które są autonomicznym czynnikiem spajającym społeczności zakładowe, a także - co jest ważne - społeczności miesz-kalne.
Jak wiadomo, współczesne koncepcje urbanistyczne zmierzają do wzbudzenia łączności społecznej pomiędzy mieszkańcami. Celowi temu mają służyć np. instytucje usługowe (w poszczególnych dzielnicach), które w krajach anglosaskich noszą nazwę Community Centers, a w Pols-
ce - Dzielnicowych Domów Kultury. W podlondyńskim osiedlu prze-mysłowym Slough zadania takiego ośrodka były określone regulaminem jako: "Uprawianie wszelkich form działalności rekreacyjnej (...), spo-
łecznej, kulturalnej i oświatowej (...), rozwijanie wartości duchowych
sprzyjających dobrym stosunkom sąsiedzkim i poczuciu obywatelstwa oraz wpajaniu gotowości osobistej służby dla dobra wspólnoty"Z. Oczywiście, że wprowadzenie stosunków osobowych o typie do-datnim nie jest sprawą jednorazowego aktu, lecz trudnym długotrwa-łym procesem przemian. Nie wystarczy tutaj koncepcja human relations,
która spotyka się z krytyką wielu socjologów także na Zachodzie. W. F. Whyte stwierdza np.: "Często zakładamy z góry, że ludzie zajmu-
jący wysokie szczeble kierownicze są wolni w swoim pos'tępowaniu (...). W rzeczywistości zaś kierownictwo wcale nie ma możności robić to, co mu się żywnie podoba. Jest przecież stale pod naciskiem. Kie-
rownik fabryki rywalizuje z kierownikami innych fabryk, a przy tym
musi ustawicznie troszczyć się o nieprzekraczanie wyznaezonych mu ram budżetowych. Stale na co dzień ma do ezynienia z
funkcjonariusza-
mi rachunkowości, szczególnie zaś ze specjalistami od rachunku kosz-
' T. M. Jaroszewski, Rewolucja techniczna a humanizm, Nowe Drogi nr 2, 1960,
s. 64.
z The Slough Community Center, Broszura informacyjna za rok 1955;'56.
3. Czynniki ochronne typu socjologicznego
tów, dla których sukces osobisty polega na odkryciu i podaniu do wia- 265
domości władz zwierzchnich takiej lub innej pomyłki ludzi produkcji"1.
Cele wychowawcze, przyświecające koncepcji human relations są więc ograniczone już choćby z uwagi na charakter gospodarki kapi-talistycznej. Toteż skutecznie rywalizuje z nim marksistowska wizja wy-
zwolenia człowieka od alienacji pracy, pełniąca "w stosunku do rze-czywistości rozwiniętego społeczeństwa przemysłowego funkcję de-maskatorską. Czyni ona jednak coś więcej: ukazuje mianowicie, że po-wstały ważne problemy ludzkiej osobowości i społecznego współżycia ludzi, dotąd nierozwiązane"2. Problemy te, sprowadzające się do za-dania wprowadzenia stosunków osobowych o typie dodatnim, muszą być rozwiązywane przez socjologów w nowych warunkach państwa socjalistycznego. Obejmują one całego człowieka, całe jego bogate i wy,-
pełnione sensem życie. Socjalistyczna wspólnota ludzka żąda katego-rycznie wyższego, socjalistycznego sposobu życia, nowej - niesionej
przez socjalistyczną rzeczywistość jakości Iudzkiego życia. "Z tego punktu
widzenia powiedzieć można już dziś, że im wcześniej uznamy palącą realność tego typu zagadnień, tym większa będzie uniwersalna wartość socjalistycznej propozycji organizacji społecznego życia. Nasze techno-
logiczne średniactwo powoduje pewną nadfascynacjg czysto technolo-giczną stroną naukowo-technicznej rewolucji. Ale humanistycznych problemów nadchodzącego czasu nie rozwiąże nam technika. Wynikają stąd nowe zadania dla społecznej inżynierii kierowanej zasadami socja-
listycznej hierarchii wartości"3.
Pogłgbianie osobistego charakteru stosunków międzyludzkich Zauważmy, że zadanie socjologii polega nie tylko na koncentrowa-niu uwagi na zagadnieniach obiektywnych. Dla uzyskania pełnego obra-
zu badanego procesu niezbędne jest uzupełnienie danych
obiektywnych
informacją o charakterze bardziej osobistym. Implikując te czynniki,
sfera stosunków międzyludzkich odgrywa olbrzymią rolę w kształtowa-niu optymalnych przebiegów procesów pracy w każdym zakładzie. Jak słusznie zauważa H. Mrela: "Organizator stosujący w praktyce Karty Przebiegu Czynności musi pamiętać o tym, że zawierają one wprawdzie szereg informacji o wykonywanej pracy (przede
wszystkim
1 W. F. Whyte, Human Relations Theory, A. Progress Report, Harvard Business
vol. 34, No. 5, 1956, p. 131.
2 J. Hochfeld, Dwa modele humanizacji pracy, Kultura i
Spoleczeństwo, nr 3,
1961, s. 29.
3 J. Strzelecki, Głos w dyskusji na temat: Społeczne aspekty rewolucji naukowo-
technicznej. Miesięcznik Literacki nr 7, 1972, s. 102.
Czgść IV. Zarrs koncepcji poytywnej
I:
':i 266 o kolejności czynności składowych, miejscu, sposobie w ykonywania,
narzędziach czyrprzedmiocie pracy'j, ale informacje o podmiocie bada-
nego procesu, pracującym człowieku sprowadzają się w zasadzie doformalnejcharakterystyki jego kwalifikacjii stawki zaszeregowania.
Karta Przebiegu Czynności nie jest natomiast przystosowana do zbie-
rania informacji o powiązaniach robotnika (czy zespołu robotników)z współpracownikami, mistrzem, kierownikiem oddziału itd., o panują-cej w zakładzie atmosferze, o stopniu zwartości kolektywu zakładowe-
ao, autorytecie kierownictwa itd."1.
y Dlatego właśnie sądzimy, że celowi takiemu miała służyć w warun-kach amerykańskichtzw. rnetodaiwrentarapostair pracomnicych(eraployee inrentory), spopularyzowana przez Industrial Relations Center
przy Uniwersytecie w Chicago`. Badanie polegało na analizie postaw
pracowników wobec przełożonych, kolegów, własnej pracy, zakładało izaś: a) sondowanie, co pracownicy myślą, b) poprawę morale pracowni-
ezego c) sprawdzenie skuteczności przyjętej przez przedsiębiorstwopolity,ki personalnej, d) analizę potrzeb w zakresie szkolenia personelu,
e) poznanie, czeQo pracownicy sobie życzą3. W zakresie zaleceń badania
określały perspektywy realizacyjne środków zaradczych i ich doraźnąskuteczność.Przede Jwszystkim zaś panaceumna wszelkie trudnościwidzianow dopuszczeniupracownikówdo umiarkowanego współ-uczestnictwa w gospodarce zakładem. Tak więc stwierdzono, że grupapracowniczapodejmującazbiorowądecyzjęmusi zostać uprzednioprzekonana, że sprawa, o którą chodzi, jest dostatecznie ważna i ży-wotna. Stwierdzono następnie, że obowiązkiem kierownika danej grupyjest zorientowanie jej co do możliwości związanych z podjęciem de-cyzji. odkreśla się również konieczność rozumienia celów, do którychsię zdąża oraz poczucia odpowiedzialności za ich podjęcie. Przy czymaktywność grupy pracow niczej nie powinna ograniczać się tylko dopodejmowania decyzji, lecz powinna obejmować rów'nież kontrolę ichwvkonania4.
- Wszystkie te punkty wvjściow'e znajdowały swoje dopełnienie w środ-
kach zaradczych, których dostarczać miały różnorakie metody, a które -wykorzystując różne motywv ludzkiego działania - stawałyby się bodź-1 H. Mreła, Technika organizowania pracy, Warszawa 1965. s. 174. ` Zob. D. G. Goode i R. K. Burns. How Good is Good Morale, Factory Ma-
nagement and laintenance, 1956.
3 D. Yoder i in., Handbook of Personel Management and Labor Relations,
McGraw-Hill, New York 1958 p. 14.13 i 13.14.
 Zob. S. E. Seashore, Administrative Leadership and
Organizational Effecti-
veness, i w: Some Applications of Behavioural Research, Paryż 1957, p. 48-49.
3. Cynniki ochronne lypo .socjologicnego
bie w ykonyw,ania, cem przystosowawczym człowieka do warunków evwilizacji maszyo-267
> podmiocie bada- wej. 1 zapewne naśladowanie ich w naszych warunkach byłoby nie-
ię w zasadzie do wskazane i niecelowe, ale obrazują one problem nader wyraźnie.
:i zaszereeowania.
tosowanaydo zbie-
połu robotników) Kształtowanie grup nacechowanych dominacją więzi osobistej
ału itd., o panują-
ktywu zakładowe- Niezależnie od
więzi nacechowanych dominacją elementów rze-
czowych, ws'ród współpracujących ze sobą ludzi krystalizują się nici a służyć w warun-wzajemnej sympatii, któreodgrywają bardzoistotnąrolę, warun-
aw prcrconnicych , kując w dużej mierze postawy oraz zachowaniesię pracownikówl.
l Relations Center Jest rzeczą powszechnie znaną, że człowieknierazbardziejliczy
a analizie postaw się z opinią własnych współtowarzyszy, aniźeli zdecyzją autoryta-
j pracy, zakładało tyw nego zwierzchnika. którego widzi raz najakiśczas. Nie u nie-
morale pracowni- eo bow iem, lecz w gronie zaprzyjaźnionych osób jednostka znajduje
przedsiębiorstwo pomoc. radę i zrozumienie. Tym chętniejwięc akceptuje ona wspól-
kolenia personelu,  nie urobiony sposób myślenia i działania. Te właśnie grupy wywierają
ie zaleceń badania największy wpływ na jednostkę spośród wszystkich społeczności ludz-
ych i ich doraźną kich kształtujących jej psychikę. I co ciekawe, te właśnie grupy wza-
vszelkie trudności jemnej sympatii stanowią filtr, przez który przechodzą zazwyczaj bodżce
kowanego współ- zewnętrzne do jednostki. Zyskując aprobatę tych grup, oddziałują na
erdzono, że grupa jednostkę w sposób dopiero niejako prawomocny. zostać uprzednioZ punktu widzenia pełnej analizy zmęczenia industrialnego, trzeba
cznie ważna i ży- również pamiętać, że stosunki międzyludzkie 4v zakładzie to także sto-
runika danej grupy sunki wewnątrz
zakładowej organizacji, stosunki wewnątrz kierow-
 z podjęciem de- nictwa zakładowego itd. lstnieje już dziś dość bogata literatura socjo-
celów, do których logiczna poświęcona wewnętrznym stosunkom w poszczególnych związ-
rdjęcie. Przy czv_ m kach zawodowych,
szczególnie amerykańskich2, elitom rządzącym
zać się tylko do związkami3, roli aparatu związkowego w strukturze przedsiębiorstwa'
Jnież kontrolę ich oraz społeczności lokalnejs. Jak okazuje się w świetle tych badań, od
właściwego układu stosunków między administracją i organizacjami opełnienie w środ-robotniczymi zależy w poważnym stopniu stan stosunków społecznych
metody, a które - w zakładzie pracy jak również powodzenie różnych inicjatyw oraz pro-
awałyby się bodź- gramów humanizacji pracy i wychowania społecznego.' M. S. Olmsted, The Smal1 Group, New York 1959, p. 64.2 S. M. Lipset, Martin A. Trow i J. S. Coleman, Union Democracy und Secon-
i, s. 174. dary Organization, (w:) William Petersen (red.), American Social Patterns, New
Lorale?, Factory VIa- York 1956, p. 171 n.
' Jack Barbash, The Practice of Lnionism, New York 1956. ad Labor Relations, L. R. Sayles i G. Strauss, The Local Lnion, New York 1953.
` Zob. m. in. Avery Leiserson, Organized Labor as a Pressure Group, Annals
ganizational Effecti- of the American ,9cacterny of Political and Social Science 1951, CCLXXIV, p, 108-
yż 1957, p. 48-49.  117.
Część II! Zarys koncepcji pozytywnej
268 Tak więc, do czynników, z jakimi borykać się przychodzi na codzień,
gdy trzeba praktycznie realizować zasady współuczestnictwa i samo-rządności robotniczej, należą: brak zainteresowania ekonomicznego, i-niska kultura techniczna wielu grup pracowniczych, feminizacja nie-
których działów, skomplikowany charakter nowoczesnych procesów ,produkcyjnych, mnogość interesów uwikłanych w takie czy inne po-Iczynania administracji oraz zakłócenia organizacyjne, których źródłaczęsto leżą na zewnątrz zakładu.
Do tych czynników, leżących na zewnątrz zakładu należy zaliczyćprzede wszystkim odległość zamieszkania od miejsca pracy, długość 'czasu dojazdu, które to czynniki w poważnym stopniu przyczyniają się
do generowania zjawiska ogólniejszego, jakim jest wspomniane zmę-icenie inclustrialne.
Kształtowanie tendencji urbanizacyjnej
Mimo niedookreśloności treściowej zmęczenia industrialnego w jego zwykłej, codziennej wersji, konieczne jest zastanowienie się nad jego
znaczeniem.
Należy przede wszystkim zauważyć, że stała praca, posiadanie swego domu, tj. miejsca zapewniającego schronienie tak fizyczne jak psychicz-
ne, pozwala spełniać cztery podstawowe pragnienia jednostki: bezpie-
czeństwa, oddźwięku emocjonalnego, uznania społecznego i nowych doświadczeń. O ile dwa pierwsze pragnienia możliwe są do spełnienia w każdych warunkach osadnictwa, o tyle pozostałe dwa mają więcej szans na spełnienie w dużych skupiskach ludzkich. Jeśli do tego dodać,
że człowiek dąży do równomiernego zaspokojenia tych pragnień, trzeba przyjąć konflikt między trendem urbanizacyjnym ludności a owymi pragnieniami. Nie ulega wątpliwości, że współczesne, zbyt zagęszczone miasto daje szanse na codzienne zdobywanie nowych wrażeń, ale za-czyna zagrażać poczuciu bezpieczeństwa, rozrywa konieczne dla zna-lezienia oddźwięku emocjonalnego struktury rodzinne.
Toteż nic dziwnego, że w związku z rozrostem metropolii wzrasta wyraźnie popyt na domki indywidualne, stanowiące niekiedy tzw. podmiejskcr rieś. Wskazywałoby to, że urbanizacji, czyli przenoszeniu
się ludności ze wsi do miasta, zaczyna towarzyszyć ruch odwrotny-przenoszenie się z miast do osiedli na terenach produkcji rolnej. Rzecz
charakterystyczna przy tym, osiedla satelitarne nie zdają egzaminu;
ludzie żądają sytuacji zdecydowanych - albo naprawdę miasto, albo wieś ! Występuje tu, jak się zdaje, pewna typologia żądań, zgodnie z którą
do momentu zrobienia kariery preferuje się miasto, a po jej zdobyciu
wieś.
3, Czynniki ochronne typu socjologicznego rzychodzi na codzień,a gruncie analizy tych cech urbanizacji wnioskować można, że269
uczestnictwa i samo- miasto - mimo ucieczki odeń pewnych grup ludzi, w pewnym stadium
ania ekonomicznego, kariery - musi jednak w wyobrażeniu jegozwolenników posiadać
ych, feminizacja nie- określone cechy dodatnie, tj. musi mieć znamiona metropolii, wielkiego
voczesnych procesów kulturalnego i przemysłowego centrum. I tu właśnie zaczyna się kłopot,
v takie czy mne po- gdyż takie właśnie miasto stwarza ogrom trudności, specyficznych mi-
vyjne, których źródła nusów, które stają się pretekstem do potępienia go przez jego przeciw-
cładu należy zaliczyć ników. Zachowanie poczucia bezpieczeństwapsychicznego uwzględnia
ejsca pracy, długość np. kryterium wysokości. Ludzie nie chcą mieszkać wysoko a ich nie-
pniu przyczyniają się , chęć do umieszczania swych rezydencji na. szczytach monumentalnych
st wspomniane zmg- budowli zyskała nawet nazwę choroby iezowcomej, w wypadku której
lekarze radzą szczelne zasłanianie okien itp.
ITader doniosły psychologicznie jest fakt, którym w niniejszej pracy
nie będziemy się mogli bliżej zająć, a mianowicie-że przestrzeń abso-lutnie racjonalna jest równie trudna do normalnego życia, jak przestrzeń
nieracjonalna: element przypadkowości to po prostu element jakościżycia. A wydaje się, że ta irytacja na racjonalność dotyczy także wielu
industrialnego w jego innych dziedzin życia
zinstytucjonalizowanego.
wienie się nad jego Żeby jednak lepiej zdać sobie sprawę z istoty owego splotu sprźecz-
ności, w jaki uwikłana jest wszelka wizja raju architektonicznego, trzeba
ca, posiadanie swego  będzie choć pobieżnie omówić różne propozycje struktury miasta przy-
I
'izyczne jak psychicz- szłościl. Frapujący zapewne wydaje się projekt miasta jako infrastruk-
ia jednostki : bezpie- tury przestrzennej (projektodawca - Yon Friedman), w którym prze-
ołecznego i nowych widuje się rozpostarcie nad ziemią na wysokości 20-30 m metalowej
liwe są do spełnienia kratownicy przestrzennej, w którą jak w zespół szuflad można wkładać
ałe dwa mają więcej kostki zawierające mieszkania. Miasto nie narusza tu naturalnego terenu,
Jeśli do tego dodać, zieleni rekreacyjnej, obszaru upraw rolnych, pozostawionych w dole
tych pragnień, trzeba stary,ch, muzealnych już miast itd. Teorię tę rozwija Otto Frei, który
I ludności a owymi zastępuje kratownicę kablową siatką przestrzenną. ne, zbyt zagęszczoneICałkowite wyeliminowanie z miasta przyszłości komunikacji propo-
vych wrażeń, ale za- nuje w swej koncepcji miast-kraterów architekt Chaneac. W mieście,
konieczne dla zna- które proponuje, trasy komunikacyjne tworzą dwie równoległe ściany
ne. obejmujące pas naturalnej zieleni, a dopiero nad tymi trasami usytuowane
i metropolii wzrasta są domy mieszkalne. Pionową formę miasta-drzevra sugeruje F. L. Wright.
uiące niekiedy tzw. Analogicznie architekt Perent proponuje miasto o formie krzewu sięga-
i, czyli przenoszeniu jącego tysięcy metrów w górę, Anglik Frishman zaleca zaś 850 metrowy
yć ruch odwrotny - i budynek dla pół miliona ludzi. Równie dziwnie wyglądają miasta pływa-
dukcji rolnej. Rzecz  jące Paula Maymonta czy arkologia PaoloSoleriegoz - połączenie
ie zdają egzaminu; !
rawdę miasto, albo
dań, zgodriie z którą 1 Zob. W. Łysiak, Uwierzmy w miasta trzeciego tysiąclecia, Życie i Myśl, nr 2,
, a po jej zdobyciu , 1970, s. 84--100.
2 Zob. H. Skolimowski; Paolo Soleri. Un nuevo misticismo o una nueva racio-
nalidad? Folia Humanistica, No. I10, 1972 (Barcelona). Część IV, Zary.s koncepcji poytyrcnej
270 architektury z ekologią. Zdaniem Soleriego rozwój techniki dąży 5am
do formowania struktur podobnych do natury i człowieka, i na tej pod-
stawie architektura będzie dążyła do budow y miast pionowych, pozaobrębem których przyroda pozostanie nietknięta, Uczeni radzieccy pro-
ponują miasta w formie prostych piramid, metaboliści japońscy (Kenzo
Tange, Kurokawa Kikutake i Izosaki) - zasadę wewnętrznej regene-racji, wreszcie Polak O. Hansen - obudowanie ciągów komunikacjimiastem.
Oto podstawowe cechy (choć może nie wyłącznie te), które przypisujesiętym wszystkim poszukiwaniom: oszczędność przestrzeni i troskageneralna o zachowanie powierzchni naszego globu w stanie możliwie
' naturalnym. Kategorie te jednak ulegają swoistej modyfikacji, gdy bierze
się dodatkowo za punkt odniesienia dla ich oceny psycdtologicną barierę
przystosowania. Pod tym względem wydaje się, że nie należy oczekiw ać
zbyt wielkich rewelacji od aktualnie znanych projektów miasta przysz-
i łości. Trudno chyba czuć się przytulnie mieszkając na 101 piętrze. Bariera
psychiczna i biologiczna pozwala człowiekowi co prawda na konstruowa-
nie rzeczy niezwykłych, ale nie pozwala mu na ich użytkowanie. Coraz
więcej specjalistów stwierdza, że główne trudności wzniesienia tegotypu obiektów nie leżą wcale w sferze techniki, lecz raczej w sferze od-
działywania na psychikę mieszkańców.
Być może dobrym sposobem uchwycenia sprawy będzie stwietdze-nie, iż rnieskać nie,oriac.:a rnieć rnieskanie. Człowiek musi raczej mieć
możność przebywania samemu i wśród swoich w umiarkowanej prze-strzeni, zdala od ludzi obcych, ale przecież nie w zupełnej izolacji od
nich. Musi mieć świadomość, że zamieszkuje swoje dzielnice, ojczyznę,dom. Jeżeli ten porządek ulega zakłóceniu, zignorowane zostają natu-ralne parametry jakości życia ludzkiego. A przecież człowiek nie uległ
i chyba nie ulegnie w najbliższym czasie żadnym rewolucyjnym prze-obrażeniom - ani biologicznym, ani psychicznym. Toteż sukces od-niosą, jak się zdaje, tylko te projekty, które uwzględniają fakt, że jesteśmy
; pod względem eutyfronicznym podobni do naszych przodków sprzeddwu tysięcy lat, a więc które uwzględniają dialektykę izolacji i związków,
bez której człowiek nie może normalnie rozwijać swej osobowości.W niniejszej pracy nie będziemy się zajmowali szczegółową analiząbariery psychicznej w urbanistyce; wystarczy tu dla nas nieomal w zu-
pełności fakt, że miasto musi zachować pewne wykształcone w ciągutysiącleci cechy. Musi posiadać centrum, które pełniłoby rolę dawnegoforum czy rynku - miejsca spotkań mieszkańców; musi posiadać pewnecharakterystyczne akcenty dominujące, które stanowią nie tylko punkty
orientacyjne, ale również wiążą człowieka podświadomie ze środowiskiem.W obrazie miasta nie może panować bezduszny porządek, nudny sche-matyzm i przesadny racjonalizm. Konieczna jest nie tylko symetria, ale
3. Cynniki oclrvonne yPu socjologicznego
i asymetria. nie tylko ład. ale i elemeny improw izacji, przypadkowości, 271
niespodzianki, swoistej urbanistycznej przygody.
Jest coś symbolicznego w fakcie, źe w budowanych na Zachodzie miastach, doskonale racjonalnych, pojawiła się now a choroba: ,,chandra
nowego miasta" - nuda wyvołana ułatwieniami postępu technicznego i nadmiarem wolnego czasu. I nie da się temu zjawisku
przeciwstawić
inaczej, jak tylko przyznać miastu cechy ludzkie, eliminujące rniejskr
samotność, depresję i agresywność.
Będzie to możliwe, jak się zdaje, tylko wówczas, gdy architekt we,źmie
pod uwagę wskazówki socjologa, posłucha rad psychologa, a sam po-może człowiekowi opanować i zachow ać naturalne krpteria piękna. Technika a materiał ludzki.
Włączenie nowych elementów kultury i cywilizacji
do szeroko pojętej koncepcji humanizmu.
Środowisko ludzkie - środowiskiem
tworzonym przez człowieka.
Wychowanie dla przyszłości.
i.
i
Czynniki ochronne typu pedagogicznego
riał ludzki. Technika a materiał ludzki
i cywilizacji  Zanim przejdziemy do dalszych rozważań, warto zwrócić uwagę na
numanizmu. ważne dla naszej problematyki założenie. Jest nim teza, źe człowiek
nowoczesny musi zdawać sobie sprawę z korzyści, jak i ze zjawisk szkod-
OdoWiSklem liwych, które może nieść ze sobą postęp techniczny i rozwój wielkiego
 człowieka. przemysłu. Współczesny wytwórca staje się spadkobiercą całej kultury
ludzkiej, toteż powinien być przygotowany nie tylko do umiejętnej pracy,
przyszłości. ale także do obcowania z naturą i różnorodnymi zjawiskami kultury.
Chodzi o to, aby człowiek współczesny miał warunki budowania własnejosobowości w zetknięciu z całokształtem rzeczywistości przemysłoweji urbanistycznej, i aby mógł równocześnie rozwijać swą świadomość nagruncie planowanego i dostosowanego do potrzeb ludzkich rozwojutechniki, w którym odzwierciedlają się hierarchie wartości - integru-
jące się w szersze kompleksy kulturowe - w style życia.Przez tzw. styl życia rozumiemy tu "kulturowo uwarunkowany spo-sób życia, na który składa się - z jednej strony - wyposażenie kultu-ralne kształtujące się i realizujące w procesie uczestnictwa kulturalnego
poszczególnych ludzi, a z drugiej - cechy ich usytuowania ekonomicz-
nego i społecznego. W konkretnych ludzkich biografiach i codziennej
praktyce życiowej obie te sfery są ze sobą nierozdzielnie splecione i trak-
i tować je rozdzielnie można tylko w ramach zabiegów analitycznych,tzn. pojęciowo"1.
' A. Tyszka, Uczestnictwo w kulturze. O różnorodności stylów życia, Warsza-
wa 1971, s. 55.
18 Technika a środowisko psychicZne
Część IV, Zarrs koncepcji poytrvrrrej
274 Pojęcie stylu życia odgrywa istotną rolę w integrowaniu problema-
tyki i dyferencjacji kulturalnej i społecznej, a nadto w formułowaniu
pytań człowiekoznawczych, pytań o prysly styl życia ludzkieo -pytań z natury rzeczy roboczych dla wszelkich przedsięwzięć planistycz-
nych. , trzeba pamiętać, że stawiają je sobie zarówno demorafowie ,
jak urbaniści, ekonomiści i teoretycy wychowania. "Chodzi tu o (...)
sprawę treści społecznej wyobraźni. Kształtowanie socjalistycznego społeczeństwa jest zbiorowym dziełem, którego powodzenie wymaga stałej, odpowiadającej zachodzącym zmianom odnowy kierunkowych symboli. W pierwszych powojennych latach takim symbolem były spra-
wy odbudoy, potem funkcję svmbolu przejął sześcioletni plan, potem polska droga. Symbole tego rodzaju pełnią funkcję pośrednictwa między bardzo generalnie określonymi celami - socjalizm, społeczeństwo bez-
klasowe - a konkretną problematyką danego okresu. Bez tego pośred-nictw a cele generalne zdradzają tendencję do odrywania się od ludzkich
emocji, nabierania cech nieoznaczoności, ich ogólnikowość chroni je przed zmiennością, ale nie udziela siły kształtującej żywo wyobraźnię poza okresami przełomoymi. Symbole generalne (...) zapowiadają jednocześnie spełnienie różnych wartości, które w życiu okazywać się mogą przeciwstawne (...). Społeczeństwo egalitarne? Ale jakie są do-puszczalne granice zróżnicowań? Społeczeństwo, w którym praca jest jedynym tytułem wyróżnień? Jak uniknąć znacznego zróżnicowania? Społeczeństwo obfitości dóbr -jak uniknąć neomieszczańskiego pre-stiżu posiadania?"1
Takie ujęcie sprawy wydaje się korespondować z tym ujęciem, jakie prezentuje B. Suchodolski w trzecim wydaniu swego Wychovrania dla
pryslości. Pisze on tam: "Przyszłość niejest tym, co oczekuje na ludzi;
jest tym, co rodzi się z ich aktualnej działalności, z ich osiągnięć i za-
niedbań. Wbrew pojawiającym się czasem głosom, które zachęcają do zamknięcia życia i działań ludzkich w granicach teraźniejszości i które traktują wszelkie dalsze perspektywy czasowe jako zamaskowaną uciecz-
kę od obowiązków aktualnych, głosom, które usiłują przekonać, iż roz-myślania o przyszłości i próby jej przewidywania są burżuazyjnym wy-nalazkiem ideologicznym, trzeba stwierdzić, iż socjalizm wprowadził
do teorii i praktyki społecznej kategorię przyszłości jako kategorię aktualnego działania, stworzył podstawy świadomego planowania przy-szłości bliższej i dalszej, z realizacji tych planów uczynił główne zadanie
polityki społecznej i gospodarczej oraz główną treść ludzkich ambicji, socjalizm otworzył drogę wielkim wizjom przyszłości, wizjom realnym właśnie dzięki temu, iż byłs one wielkie i że jako wizje wielkie mogły mobilizow ać w-yobraźnię i wolę ludzi. Akceptowanie rzeczywistości 1 J. Strzelecki, Kontynuacje. warszawa, 1969, s. ?20-?21.'3. Czy'nniki ochranne trprr .socjologrćznego ;rowaniu problema-istniejącej jest w tych warunkach akceptowaniem pola walki i pracy:275
to w formułowaniu nie jest jej utrwaleniem"1.
życia ludzkiego- Chodzi właściwie o rzecz jedną: o przy'gotov>anie materiału ludz-
sięwzięć planistycz- kiego, który byłby zdolny stać się tworzywem nowej przyszłości. wy-
wno demografowie, i rastającej z potrzeb i możliwości rewolucji naukowo-technicznej i re-
"Chodzi tu o (...)  wolucji społecznej zarazem. VV tym scaleniu obu rodzajów rewolucji
lie socjalistycznego chodziło by też o przezwyciężenie i opanowanie negatywnych społecz-
owodzenie w ymaga nie i psychologicznie skutków rozwoju technicznego iyprzemysłowego
owy kierunkowych  od wewnątrz. A to przez opanowanie skutków działań człowieka, przez
ymbolem były spra- ; podnoszenie kulturv technicznej i zarazem świadomości humanistycz-
ioletni plan, potem nej w artości tej kultury.
ośrednictwa między Wiadomo, że współczesny stan badań nie pozwala jeszcze na roz-
społeczeństwo bez- i strzygnięcie na ich bazie kwestii złożoności kultury technicznej. Na
u. Bez tego pośred- uwagę jednak naszą zasługują dwa jej składniki, mające duży wpływ
ania się od ludzkich na sposób wykorzystywania techniki.Pierwszy dotyczy umiejętności
Inikowość chroni je uwzględnienia najważniejszych czynników sytuacji, w której rozwijamy
ej żywo wy'obraźnię poważniejsze działanie - umiejętności planowania. Oczywiście chodzi
e (...) zapowiadają tu o fakt, że planowanie nie może ograniczać się do projektowania
życiu okazywać się  bezpośrednich działań, lecz musi zarazem uwzględniać wtórne i uboczne
e? Ale jakie są do- skutki działania, przewidywać i w porę eliminować skutki osobniczo
v którym praca jest zgubne - słowem ujemne. Jest to po prostu widzenie działań technicz-
ego zróżnicowania? nych w odpowiednich proporcjach jako elementu,który ma służyć
zieszczańskiego pre- człowiekowi. Drugi ważny składnik kultury technicznej to umiejętność
wykorzystywania urządzeń zgodnie z ich strukturą i cechami oraz z tym ujęciem, jakiezgodnie z interesami człowieka. go W'ychovrania cllaNie czujemy się kompetentni do osobnej analizy historycznej ele-
;o oczekuje na ludzi; mentów składających się na rozwój cywilizacji, ale niewątpliwie należeć
z ich osiągnięć i za- musi do nich element społeczno-ekonomiczny. Jak wskazuje B. Sucho-
które zachęcają do dolski, ,,rozróżnienie zasadniczej treści cywilizacji nowoczesnej od jej
raźniejszości i które historycznej postaci, ukształtowanej w znacznej mierze przez kapita-
amaskowaną uciecz- listyczny system produkcji, stanowić musi dziś punkt wyjścia wszelkich
ją przekonać, iż roz- rozważań na temat konfliktu człowiekai cywilizacji. Dzięki temu
 burżuazyjnym wy- rozróżnieniu i tylko dzięki niemu potrafimy podjąć zarówno obronę
cjalizm wprowadził zasadniczego nurtu rozwojowego nowoczesnej cywilizacji, jak i krytykę
,.,
ości jako kategorię jej historycznie uformowanych i przejściowych zniekształceń.
=o planowania przy-
ynił główne zadanie
ć ludzkich ambicji,
ici, wizjom realnym
wizje wielkie mogły
'anie rzeczywistości
' B, Suchodolski, Wychowanie dla przyszłości, Warszawa 1968, s. 445.
21. I 2 Tamże, s. 23.
17"
Część IV. Zarys koncepcji pozytywnpj
276 Włączenie nowych elementów kultury i cywilizacji
do szeroko pojętej koncepcji humanizmu
Postęp techniczny ciągle wywołuje przewroty albo w narzędziach pracy, albo w procesach technologicznych, powodując gwałtowne obumieranie jednych gałęzi produkcji i powstawanie innych. Toteż człowiek wychowywany przez współczesnego pedagoga powinien być przygotowany na tego typu rewolucjonizujące procesy.
Przypomnijmy, że wlaśnie w trosce o człowieka Marks wysunął postulat przygotowywania pracowników do tych przewrotów w ten sposób, aby opanowywali oni teoretyczne podstawy procesów produk-cji i praktycznie zaznajamiali się z różnymi sposobami działania pro-
dukcyjnego. Idąc więc za tymi zaleceniami rzeczona eutyfronika powinna
przeciwstawiać się zwykłemu przystosowaniu pracownika do maszyny i postulować takie kształcenie pracownika, aby rozumiał on istotę oraz
związek wtórnych, ludzkich - nieraz osobistych - procesów produkcji.
Rozumienie konstrukcji technicznych i procesów produkcji stanowi podstawę do tworzenia się nowych treści w świadomości człowieka. Nowych - gdyż, jak zauważa B. Suchodolski, "myślenie twórcze jest w samej swej naturze myśleniem nowatorskim i odkrywczym, przekra-czającym swe własne osiągnięcia i przełamującym nawyki wytworzone w toku prac dotychczasowych"1. Obcy świat techniki staje się polem myślenia twórczego dla tych, którzy siłą wyobraźni społecznej widzą służebne jego elementy dla ludzkości żyjącej aktualnie i w niedalekiej
przyszłości, częścią zaś własnego świata dla tych, którzy przychodzą do pracy nie z przeświadczeniem, że jest to zła konieczność, ale zakład
pracy traktują jako teren aktualizacji własnej osobowości. W tym sensie
barierę dla wydajności pracy stanowią nie tylko możliwości maszyn, ale również chęci i możliwości człowieka, wywodzące się z szeroko pojętej humanitas - a więc z tego, co leży w najgłębszych pokładach psychiki człowieka.
Tu tkwi źródło wielu najbardziej skomplikowanych problemów pedagogiki pracy i tzw. nauczania pracyz jako próby powtórnego ujęcia
pracy oraz jej warunków technicznych i organizacyjnych, tym razem jako elementu konstytuującego osobowość pracownika, w wyniku ta-kiego a nie innego ukształtowania się środowiska technicznego czło-wieka.
1 B. Suchodolski, Vl'ychowanie dla przyszłości, cyt. wyd., s. 94. 2 H. Mreła, Nauczanie pracy, Warszawa, 1969.
4. Czynniki ochronne typu pedagogicznego
Środowisko ludzkie - środowiskiem tworzonym przez człowieka 277Na skutek technizacji życia, środowisko ludzkie coraz bardziej albo w narzędziachoddala się od pierwotnego środowiska naturalnego, w coraz większym
vodując gwałtowne stopniu jest środowiskiem tworzonym przez samego człowieka, sto-
anie innych. Toteż sownie do jego dążeń - ale niestety niekiedy wbrew przewidywaniu.
goga powinien być Do owych negatywnych skutków powrócimy jeszcze wielokrotnie.
sy. Tu zwrócimy uwagę na okoliczność następującą: pedagogika ma ka Marks wysunąłszczególne zadanie w postaci dostarczania czynników dynamizowania
przewrotów w ten akcji mogących się przyczynić do podniesienia kultury technicznej
r procesów produk- i kultury pracy społeczeństwa. Nowy świat techniki wymaga wielu
ami działania pro- jeszcze wysiłków, zanim stanie się elementem pozytywnym współtwo-
utyfronika powinna rzenia osobowości człowieka i zanim zyska przez to w pełni humani-
wnika do maszyny styczny wyraz w odbiorze społecznym. Można nawet zaryzykować tezę,
imiał on istotę oraz że urabiając osobowość człowieka, pedagogika profiluje te jej właści-
procesów produkcji. wości, których wartość polega na wychyleniu się w przyszłość podykto-
v produkcji stanowi waną zmianami w środowisku społecznym i technicznym. "W ten
domości człowieka. sposób problem człowieka jest właściwie problemem przebiegu życia
yślenie twórcze jest jednostki w warunkach zmieniającego się świata ludzkiej cywilizacji"1
krywczym, przekra-
nawyki wytworzone
niki staje się polem Wychowanie dla przyszłości
ni społecznej widzą
.lnie i w niedalekiej B. Suchodolski tak określa przygotowanie młodego pokoiema do
którzy przychodzą życia w przyszłości: "Chodzi mianowicie o stosunek między przyszło-
ieczność, ale zakład ścią a teraźniejszością i przeszłością. W pedagogice burżuazyjnej sto-
wości. W tym sensie sunek ten określany jest w kategoriach zmienności, a ujmowanie cywi-
możliwości maszyn, lizacji współczesnej jako cywilizacji zmieniającej się jest tezą powszech-
izące się z szeroko nie uznawaną. Wychowanie dla przyszłości jest z tego punktu widzenia
łębszych pokładach przygotowywaniem młodego pokolenia do życia w warunkach innych
niż współczesne, w warunkach niemożliwych do przewidzenia i okre-wanych problemówślenia ... W społeczeństwie socjalistycznym problem przyszłości przed-
y powtórnego ujęcia stawia się zupełnie inaczej. Przyszłość ta jest w określony sposób wy-
yjnych, tym razem rażona i planowana. Jakkolwiek w konkretnych szczegółach nie jest
nika, w wyniku ta- ona - oczywiście - poznawalna, to jednak jej zasadniczy kształt jest
technicznego czło- dostatecznie wyraźny... Ta przyszłość jest w pierwszym rzędzie przy-
szłością społeczną, a nie przyszłością indywidualną"2.Chcemy podkreślić, że mówiąc o wychowaniu dla przyszłości, mamyna myśli z jednej strony ten typ oddziaływania wychowawczego, który ;
1 B. Suchodolski, Wychowanie dla przyszłości, cyt. wyd., s. 86. 2 Tamże, s. 58-59.
Część IV, Zary.s koncepcji poyoywnej
278 bierze pod uwaę narastające i pożądane cechy przyszłej kultury i cy-
wilizacji, oraz z drugiej -- fakty biopsychiczne, mające determinować
w przyszłości sytuację człowieka i całych społeczeństw. W tym kontek-ście zapewne należałoby podkreślić te indywidualno-psychiczne wła-ściwości człowieka jako jednostki, które niezbyt zostały zaakcentowane
w słusznych skądinąd sformułowaniach futuropedagogiki. Trzeba bo-wiem mieć na uwadze, że przeżywanie własnego stosunku do otacza-; ,,
;i jącej rzeczywistości, w tym również do w łasnego obiektywnego i su-
bsekynego ja, jest wycazem sanów emocjonalnycl, wiążących silnie jednostkę ze środowiskiem na zasadzie specyficznego stosunku auto-nomicznego do nie ja. Szczególna rola w przekształcaniu pod tym wzglę-
dem Horno ernorionalis przypada w udziale pedagogice przyszłości. Pełne zrozumienie tej roli badań prognostycznych nad przeobra-żeniami stylu życia w Polsce znajdujemy w licznych publikacjach Ko-
mitetu Badań i Prognoz "Polska ?000" PANi, a także w licznych wystąpieniach naszych polityków oraz działaczy gospodarczych. Jako przykład warto tu przytoczyć słowa I Sekretarza KC PZPR Edwarda j Gierka, który powiedział m.in.: "Tworzenie i przedstawianie całemu
narodowi naukowej wizji rozwoju Polski jest obowiązkiem partii wy-
nikającym z jej kierowniczej roli, z faktu, że jest ona
ideowopolitycznym
przywódcą narodu, oranizatorem jego pracy i walki o coraz dosko-nalszy kształt socjalizmu. Oparta na naukowych przesłankach, nasy-cona konkretami wizja przyszłości jest czywnikiem dynamizującym rozwój, dyż zawiera potężną siłę motywacyjną i wychowawczą"2. Nie czyniąc z tezy o epistemologicznej wartości prognoz jakiegoś nieodwołalnego filozoficznego dogmatu, można jednak stać na sta-nowisku, że rozwój społeczno-gospodarczy i przemiany w zakresie kultury wywierać będą w najbliższym okresie coraz większy nacisk na modernizację systemu kształcenia. Będzie chodziło o podniesienie po-` ziomu wykształcenia całego społeczeństwa, gdyż stanowi on warunek dalszego postępu naukowo-technicznego, gospodarczego i
kulturalnego.
B. Suchodolski postuluje3 np. przedłużenie obowiązku szkolnego w taki
sposób, aby nasz system oświatowy ogarnął całą młodzież od 6 do I8 roku życia. Tak rozumiany dwunastoletni cykl kształcenia nie byłby po prostu rylhoną szkołą podstawową, ale cyklem zawierającym 1 Zob. wydawnictwo tego Komitetu pt. Perspektywiczny model konsumpeji,
w szczególności rozdz. J. Szczepański. A. Siciński. J. Strzelecki, Przeobrażenia stylu
życia w Polsce socjalistycznej na tle aktualnych hipotez przemian struktury społecz-
nej, cyt. w yd., s. 81-154.
z E. Gierek, Dorobek 25-lecia umożliwi intensyfikację
socjalistycznego budow-
nictwa Trybuna Ludu nr 146: 1968.
3 B. Suchodolski, Wychowanie dla przyszłości, cyt. wyd., s. 452-461.
4, Cynniki ochronne typu pedagogicznego
yszłej kultury i cy-
jące determinować
tw. W' tvm kontek-
no-psychiczne wła-
tały zaakcentowane
gogiki. Trzeba bo-
osunku do otacza-
obiektywnego i su-
;h, wiążących silnie
ego stosunku auto-
miu pod tym wzglę-
ice przyszłości.
ych nad przeobra-
h publikacjach Ko-
i także w licznych
spodarczych. Jako
:C PZPR Edwarda
edstawianie całemu
viązkiem partii wy-
ideow'opolitycznym
ilki o coraz dosko-
przesłankach, nasy-
m dynamizującym
ychowawczą"'.
;i prognoz jakiegoś
;dnak stać na sta-
emiany w zakresie
s większy nacisk na
o podniesienie po-
anowi on warunek
zego i kulturalnego.
ku szkolnego w taki
łodzież od 6 do 18
ztałcenia nie byłby
klem zawierającym
y model konsumpcji,
ki, Przeobrażenia stylu
van struktury społecz-
cjalistycznego budow-
w sobie - dzięki intensyfikacji nauczania - zarówno elementy wy- 279
kształcenia podstawowego i średniego, jak wyższego zawodoweo. Ale rozważyć należy', czy' spcleceri.stiro bgdie takie, jaie jest y-
chovranie? Jest też rzeczą niezbędną uw zględnienie faktu, że wycho-wanie nie tylko jest kształtowane przez rzeczywistość aktualnie ważną.
ale samo jest czynnikiem przekraczania tej rzeczywistości dla urzeczy-
wistnienia wizji przyszłej, pożądanej organizacji społeczeństwal. Oz-nacza to, że istniejeydialektyczna jedność warunków stwarzanvch czło-wiekowi przez żywotne programy wychowawcze oraz w arunków, których geneza leży poza tymi programami, a w ięc których wychowa-nie nie może traktować inaczej jak tylko jako clarm.
Słuszność czy niesłuszność tego twierdzenia może być y kazana jedynie przez badania kompleksowe z pogranicza epistemologii gene-
tycznej i pedagogiki. Nie wy'powiadamy na ten temat żadnego poglą-du. Jest wszakże rzeczą charakterystyczną. że indywidualne właści-wości garnituru chromosomalnego mają w tym względzie niesłychanie doniosłe znaczenie, co nie było zawsze doceniane należycie. W każdym razie należy stwierdzić, że przystosowanie charakteru człowieka do nowej cywilizacji za pomocą stosowania środków pedagoąicznych musi uwzględnić również element fizjologicznej struktury ezłowieka. ' J. Bańka, Na marginesie kttltury wieku XXI. Wychowaweza perspektywa hu-
manizacji techniki. Wychohanie nr 1 1968.
" 452-461
Znaczenie fizjologii dla stawiania
i rozwiązywania problemów eutyfroniki.
Z problemów biochemii.
Misja medycyny.
Rytm życia i rytmy biologiczne.
Organizm i karta rytmów.
Technika-chirurgia-moralność.
Elektronika i medycyna przyszlości.
C nniki ocbronne t u f iz'olo iczne o
yP J g
i biochemicznego
ii dla stawiania Znaczenie fizjologii dla stawiania i rozwiązywania
prohlemów eutyfroniki
ów eutyfroniki.
nów biochemii. Truizmem wydaje się dziś stwierdzenie, źe psychika człowieka za-
leży w znacznym stopniu od podłoża fizjologicznego. Ważny jest jednak
ZlSJa medyCyny.  rodzaj tych zależności. Chodzi o odpowiedź na pytanie, jaką rolę od-
my biologiczne. grywają zagadnienia fizjologiczne w całokształcie problematyki psy-
choterapii osobowości współczesnego człowieka? Czy mają one istotne karta rytmów.miejsce w zagadnieniach filozoficznych, którymi głównie powinna zaj-
mować się eutyfronika?
irgia-moralność. Pragnąc w zwarty sposób zinterpretować omawianą problematykę
yna przyszłości. posłużmy się kilkoma typowymi faktami.Otóż w dążeniu do osiągnięcia wyższego poziomu zdrowotnościfizycznej i psychicznej ludności miejskiej poczyniono w ostatnich dzie-
siątkach lat wiele wysiłków z zakresu synchronizacji rozwoju współ-'czesnej techniki z zagadnieniami zdrowotnymi człowieka. Należy tuwymienić kompleksowe prace związane z tworzeniem rozległych pasówzieleni wysokiej wokół wielkich miast, intensywne wprowadzenie zieleni
do ich wnętrza oraz tworzenie takiej struktury zabudowy, aby istniała
możliwość łatwej wymiany mas powietrza, odświeźanych w zielonychobszarach obwodnicy miejskiej. Zieleń wewnątrz miasta spełnia, obokroli rekreacyjnej, funkcję ograniczenia zagęszczenia COz w powietrzu.
Wyrazem tego kierunku jest usuwanie zakładów przemysłowych, emi-tujących do atmosfery duże ilości zanieczyszczeń, poza obręb miast Część IV. Zar.s.r koncepcji poy'ry'wnej
282 oraz modernizacja metod technologicznych w' produkcji przemysłowej.
j',, liależy' nadmienić, że obok toksycznego zagęszczenia CO w' powietrzu
skupisk miejskich i przemysłowy'ch (0,06-0,07) należy uw'zględnić w' nim udział takich domieszek toksy'cznych, jak związki siarki, ołowiu,
fosforu i w'ielu innych.
;' PIzy kład inny - niemal typowy. Tereny rolnicze stanowią od kilku
dziesięcioleci obszar coraz intensywniejszego stosowania środków che-
micznych w walce ze szkodnikami roślin. Część spośród nich - to nc'e tru' ce trudno rozkładalne, trwale zalegające w środowisku, substa  ą ,
ti a więc rów'nież w organizmach żywych. Popyt na tzw. produktv ora-
;,I
nicne w St. Zjednoczonych jest wymownym świadectwem przenikania i
;!, obaw w tym zakresie do świadomości szerokich rzesz konsumentów. 'i': W ty'ch warunkach nie dziwi fakt dużych możliw'ości - a i pokusy -
nadużyć producentów. Powoduje to w krajach kapitalistycznych istnie-
nie ruchu na rzecz ochrony konsumenta, tzn. konstrrnerywrnt. W St.
Zjednoczonych organizacją tego typu jest Consumers Union, działa-jący' od 1936 r. Ruch ten zmusza do wprow'adzenia zakazu używania pewny'ch szkodliw'ych środków chemicznvch do produkcji napojów, ujawnia tajemnice obróbki chłodniczej produktów zaatakowanych przez mikroby. prow'adzi kampanię przeciw'ko DDT itd. Ruch ten oparty jest przy tym na przesłankach naukow'ych, stąd duży jego autorytet. ' Materiałv biologów radzieckich (Fedorenko 1967, Torina 1968) oparte
1
na źródłach amerykańskich. ukazują szereg interesujących problemów ; w' tej dziedzinie. Wy'mienieni uczeni przy'taczają dane liczbowe z badań
prowadzonych w St. Zjednoczonych poświęconych zaleganiu pozosta-łości środków ochrony roślin z erupy chlorowanych węglowodorów (głównie DDT) w różny'ch organizmach somatycznych zw'ierząt krę-gow'ych (m.in. w mózgu). Wielkości te uczeni podają w' jednostkach konw'encjonalnych: ppm (parts par rnillion)1.
Szkoda, że jak dotąd nie znane są wy'niki badań, zarówno w grupie nauk medycznych -jak i psychologicznych - które mogłyby dać od-powiedź na pytanie, jakim skutkom podlega tkanka kory lub szarej substancji mózgowej człowieka pod działaniem influencji trwale za-legający'ch pozostałości trucizn z tej tak pospolitej w całym rolnictwie
grupy' substancji chemicznych. Jedno jest pewne, że przekroczenie .scelnej harierv prevrencyjnej, jaką zabezpieczony jest mózg kręgow-
ców przed infekcjami, nie stanowi dla DDT istotnej trudności. ! Jeżeli do zatruć o charakterze organicznym, wy'wołujących osłabie-nie sfery psychicznej człowieka dodać bezpośrednie zmiany psy'chopa-
tologiczne, powstające w'skutek zatruwania mózgu i układu nerwowego,
1 Zob. J. A. Aleksandrowicz, Białaczki a środowisko, Odbitka z Polskiego Ty-
godnika Lekarskiego, Warszawa 1964.
5. Czynniki ochrnnne typu fizjologiczrrego i biochernicznego ukaże się tragiczny obraz obosiecznego działania techniki. z rozwojem 283
której wiązano tak ogromne nadzieje we wszystkich niemal dziedzinach
gospodarki. Oczywiacie nie wszystkie ujemne zjawiska w procesach fizjologicznych człowieka, oddziałujące na stan jego psychiki - a więc
inwencji twórczej, pogody ducha, reakcji intelektualnych, równowagi
psychicznej - wywołyane są wy'łącznie przez wytwory współczesnej techniki. W' głębokiej starożytności były znane również pozachorobowe przypadki zaburzeń psychicznych. Nieypolegały one jednak na stałych,
stopniowo działających wpływach przyrodniczego środowiska źycia, lecz na skutkach natury' bytow ej i braku hi^ieny życia
psychicznego,
częstokroć na mitach religijnych i praktykach magicznych. Niemniej w dobie obecnej, traktując problem psvchoadaptacyjny w szerokim kontekście, zagadnienie toksykacji przyziemskich warsiw
atmosfery, wód, gleby i żywności stało się - obok haiasu - jednym z najbardziej węzłowych przyczyn zaburzeń środowiska życia człowieka. Warto w tym miejscu raz jeszcze wrócić - nieco w innym co prawda kontekście - do sprawy hałasu. Zagadnienie hałasu w przemyśle i jego wpływ na człowieka jest na ogół problemem dawno zbadanym i od w ielu lat opisywanym w literaturze. Zarówno problematyka hałasu wielkomiejskiego, jak zapylenie powietrza, jest od
dziesięcioleci jedną
z głównych trosk nauk psychoterapeutycznych i czynników administra-cyjnych. Wyiki wielu badań, poparte aktami normatywnymi, przy-czyniły się do stopniowej poprawy na tym polu. Jednak hałas wyszedł już dawno poza granice miast i zaczął oddziaływać w skoncentrowanych dawkach na przyzwyczajonego do spokoju i ciszy mieszkańca wsi. Adaptacja tej grupy ludności do hałasu, wydawanego przez wiele maszyn
i urządzeń rolniczych jest zupełnie nowym problemem. Stwierdzenie, że odbierane porcje silnego hałasu są na współczesnej wsi przypadkami sporadycznymi, nie pokrywa się z prawdą. Niejeden z miejskich ro-botników fabrycznych zrezyynowałby zapewne z pracy w zespole kilku pił silnikowych pracujących przy wyrębie lasu, gdzie byłby przez
osiem odzin wystawiony na wpływy nieznośnego, świdrującego w uszach hałasu
Osobne zagadnienie stanowi szkodliwy wpływ infradźwięków na organizm i psychikę człowieka. Wystarczy stwierdzić, że każdy silnik Diesla emituje je w stopniu wyraźnie szkodliwym dla człowieka i or-
ganizmów żywych.
Reasumując to krótkie omówienie pośrednich lub bezpośrednich związków podłoża fizjologicznego ze sferą psychiczną współczesnego człowieka, należy wysunąć kilka stwierdzeń i postulatów o charakterze podstawowym dla eutyfroniki. Oto one:
Część IV. Zarys koncepcji pozytywnej
li
284
1 . Higiena życia psychicznego człowieka uwarunkowana jest w znacz-
nym stopniu przebiegami procesów fizjologicznych w organizmie ludz-
kim:
2. Wobec konieczności stałego postępu techniki muszą być w coraz większym stopniu uwzględniane środki skutecznie łagodzące szkodliwy II wpły'w wytworów kultury materialnej na człowieka;
3. Rozwój wielkich aglomeracji miejskich i skupisk przemysłowych wymaga szerokiej rozbudowy podmiejskich i śródmiejskich terenów rekreacyjno-sportowych i zdrowotnych, zapewniających kontakt czło-wieka z żywą przyrodą;
4. Mechanizacja wsi nie może być realizowana bez uwzględnienia ochrony człowieka przed szkodliwymi wpływami hałasu i spalin, a che-
mizacja rolnictwa - bez wnikliwej oceny stopnia toksyczności prepa-
ratów.
Są to oczywiście jedynie niektóre zagadnienia, dotyczące powiązań ;- między procesami fizjologicznymi a ochroną psychiczną współczesnego
człowieka. Niektóre z pozostałych, wchodząc w zakres biochemii, zostaną omówione odrębnie.
Z problemów biocbemii
Powszechnie wiadomo, iż biochemia, zaliczając się do stosunkowo młodych nauk doświadczalnych, wywodzi się z biologii opisowej oraz chemii organicznej. W samym wczesnym okresie rozwoju biochemia zachowała również charakter opisowy. Burzliwy rozwój technik do-świadczalnych, coraz wnikliwsze poznanie zjawisk biofizycznych i stop-
niowe wyjaławianie opisowego ujmowania zjawisk biologicznych spra-
wiły, iż w ciągu pierwszej połowy XX w. biochemia stała się czołową dyscypliną biologiczną.
Biochemia wypełniła w naukach biologicznych ogromną lukę. Chodzi tu o fakt, że to, co stanowi podłoże szczególnych właściwości żywej materii, nie mogło być nawet częściowo wyjaśnione innymi meto-dami, jak doświadczalne. Próby uzasadnienia niektórych zjawisk bio-chemicznych teoriami spekulatywnymi nie spełniły pokładanych w nich nadziei, mimo to przez dłuższy czas utrzymywały się w biologii teleo-
logiczne wykładnie interpretacji. Pewne prekursorskie odkrycia z dzie-
dziny biofizyki i chemii, jakie pojawiły się w naukach
biologicznych
minionych wieków, nie były w stanie rozwiązać węzłowych problemów z dziedziny chemizmu organizmów żywych, a wśród nich procesów biochemicznych czlowieka. Dokonała tego dopiero współczesna bio-chemia, oparta na metodach analitycznych i posługująca się w swych badaniach coraz to doskonalszymi metodami i aparaturą.
5. Czy'nniki ochronne typu fizjologiczr:ego i biochemicznegoJakich korzyści dostarcza biochemia w interesującej nas tematyce285
Ikowanajest w znacz- ochrony i adaptacji osobowości ludzkiej do współczesnego, zdeformo-
h w organizmie ludz- wanego środowiska życia?
! Łatwo zauważyć, że biochemia stanowi dziedzinę wiedzy, pozwala-:i muszą być w corazjącą na ilościowe ujęcie procesów zmian zachodzących w organizmie
łagodzące szkodliwy ludzkim pod wpływem kontaminacji i wielu innych szkodliwych prze-
jawów deformacji materialnego środowiska życia człowieka. Badania upisk przemysłowychbiochemiczne znajdują szerokie zastosowanie w medycynie, dają pod-
ódmiejskich terenów , stawę do biometrycznego ujęcia aktualnych stanów i procesów fizjo-
jących kontakt czło- logicznych organizmów żywych.Biochemia jako taka nie stawia sobie oczywiście za zadanie badań a bez uwzględnienianad chemicznymi współzależnościami między aktualnym stanem pro-
ałasu i spalin, a che- cesów fizjologicznych a niekorzystnymi przejawami w sferze psychicz-
toksyczności prepa- nej człowieka. Niemniej, jako nauka doświadczalna, wspiera ona swymi
wynikami znaczną część badań nad psychoterapią i psychiczną rewali-dotyczące powiązańdacją człowieka, prowadzonych wspólnie przez medycynę i humani-
iiczną współczesnego  styczne nauki opisowe, m.in. przez psychologię. v zakres biochemii,Niezależnie od tego biochemia, na równi z fizjologią, stanowi po-
średnie ogniwo w wyjaśnieniu pewnej choćby części zjawisk psychicz-nych, skorelowanych z procesami fizjologicznymi człowieka. Nie jest
wykluczone, że bliski jest czas, gdy rozwijająca się w szybkim tempie
biochemia stanie się podstawą do zbadania przez psychologów i me-: się do stosunkowodyków - wpływów ujemnych skutków techniki na zmiany w mózgu
ologii opisowej oraz i ich skutków w psychopatologii człowieka. I w tym sensie znajomość
rozwoju biochemia biochemii jest nieodzownym warunkiem rozwiązywania zagadnień sta-
rozwój technik do- wiany'ch na gruncie wielu nauk - w tym szczególnie medycyny.
iofizycznych i stop-
biologicznych spra-
ia stała się czołową Misja medycyny
'ch ogromną lukę. Jakiekolwiek byłyby dalsze losy współczesnej biochemii i biologii
gólnych właściwości wątpić należy, aby przynajmniej pewne podstawowe jej twierdzenia, na
inione innymi meto- których opieramy nasze prognozy, mogły w przyszłości ulec całkowi-
tórych zjawisk bio- temu odrzuceniu. W tym zapewne znaczeniu osiągnięcia współczesnej
okładanych w nich  biologii budzą nadzieje i obawy na przyszłość. ię w biologii teleo-Nadzieje dotyczą udziału przede wszystkim medycyny w ratowaniu
cie odkrycia z dzie- się społeczeństwa przed szkodliwymi skutkami cywilizacji. Już teraz
kach biologicznych za sprawę fundamentalną uznają lekarze prewencję i odpowiednie
towych problemów kształtowanie środowiska człowieka. "Coraz więcej danych przemawia
ród nich procesów za tym - pisze J. Aleksandrowicz w związku z analizą przyczyn miaż-
 współczesna bio- dżycy - że ta najczęstsza choroba naszego kręgu kulturowego jest
gująca się w swych uwarunkowana środowiskowo. Nie tylko siły przyrody, więc geolo-
aturą. giczna struktura gleby warunkują niski poziom niezbędnego dla życia
In',
Czg.śe II. Zarys korrcepcji pozyuywnej
286 jonu magnezu, ale powoduje tę sytuację człowiek. nawożącjednostronnie
glebę potasem. Realna tedy profilaktyka zawałów ma przeto droęęotwarta"' .
Prewencja musi przy tym opierać się na systematycznych badaniachmasowych. dla których - zdaniem fachowców - trzeba stworzyć nowąorganizację, opartą na dokumentacji lekarskiej, obejmującej c'ale y'cie
ezłowieka, zarejestrowane w komputerach. Kształtowanie środowiska i,
człowieka natomiast, zwalczanie szkodliwości środowiska życia, wy-jlfj
maga współpracy wielu specjalistów, gdyż w ich przedmiocie badańdaje się odnaleźć związek z innymi dziedzinami badań o człowiekui środowisku.
r
Na ezym polega ów związek Dla uzyvskania przybliżonej na razieodpowiedzi wdać się trzeba w szersze wywody. Jak wiadomo, w nie-dalekiej przyszłości będzie wzrastała liczba osób cierpiących na nerwice,
a jako remedium pojawią się nowe substancje, regulujące zachowaniesię człowieka. Rozwiną się rów'nież badania nad biologicznym podło-żem zaburzeń osobow ości, jako że wzrasta liczba wad wrodzonych,spowodowanych zakażeniem wirusowym i wpływami środowiska. Nie-zbędna okaże się zatem m.in. diagnostyka prenatalna, zapobiegającaw'cześniej schorzeniom wywodzącym się z zakaźeń. Przewiduje się, źeok. 1980 r. ludzkość będzie dysponowała środkamipobudzającymiustrój do produkowania interferonu, stwarzającego pewien rodzaj samo-
obrony przed wirusami.
Obecnie większość uczonych p:zyjmuje, że podezas gdy uzyskamy ;środki przeciwwirusowe o szerokim zakresie działania i skuteczne w in-
fekejach zwykłych, o tyle nie zdołamy zwalezyć wirusów licznie roz-mnażających się wewnątrz komórek - w takich chorobach, jak np. żół-taczka zakaźna i poliomyelitis. Nikt niestety nie dostrzega możliwości
szezepień przeciw chorobom nowotworow'ym. Prawdopodobnie jeszczeprzez 30 lat będą one powaźnym problemem medycyny. Mamy tu doczynienia z mnogością typów' i przyczyn tej choroby. . Środki rako-twórcze pochodzenia przemysłow'egodocierają do środowiska czło-wieka bez w'zględu na w'iek i oddziaływują nawet na osobników jeszeze
nieurodzonych"Z. Podstawę tej choroby stanowi bardzo trudny i zło-żony proces anarchii komórkowej.
W latach 198-1990 zostaną być może wyprodukowane środkidziałające wybiorezo na utrzymanieprzeszczepionego narządu, bezuszkodzenia obrony immunologicznej całego ustroju. Od roku1990będziemy dysponowali bankiem narztdór yary'ch zmierdt, skąd w razie
' J. Aleksandrowicz, Biosfera a nauka o zdrowiu człowieka. Kraków, 1971, s. 15.
2 J. Aleksandrowicz, Białaczki a środowisko, Odbitka z Polskiego ?"ygodnika
Lekarskiego, Warszawa 19fi4, s. 7,
. Czyrrniki ochronne rvprr frjologiczrrego i bioclremicznego wożąc jednostronnie'
w ma przeto drogę
atycznych badaniach
rzeba stworzyć nową
tejmującej cale  ycie
towanie środowiska '
dowiska życia, wv-
i
przedmiocie badań
badań o człowieku
rzybliżonej na razie
rk wiadomo, w nie- !
rpiących na nerwice.
ęulujące zachowanie
biologicznym podło-
a wad wrodzonych,
mi środowiska. Nie-
talna, zapobiegająca
. Przewiduje się, że
ami pobudzającymi
pewien rodzaj samo-
iczas gdy uzyskamy
ia i skuteczne w in-
Nirusów licznie roz-
mobach, jak np. żół-
ostrzega możliwości
vdopodobnie jeszcze
ycyny. Mamy tu do
oby. "Środki rako-
o środowiska czło-
a osobników jeszcze
ardzo trudny i zło-
rodukowane środki
nego narządu, bez
ju. Od roku 1990
ierzqt, skąd w razie
:a. Kraków, 1971, s. I5.
z Polskiego Tygodnika
potrzeby będą pobierane nerki, serca, wątroby, płuca. Osiągnięciem 287 tego okresu powinno być wytworzenie narządów zastępczvch z komórek choreo w hodowli z gametami. Co więcej, od 197 r. powinniśmy dy-sponować środkami antykoncepcyjnymi o przedłużonym działaniu. Można też przewidywać wyprodukowanie środków immunizujących przeciw ciąży. Ale problemy te wymagają dyskusji dla ustalenia kry-terium, co lekarz ma traktować jako życie ludzkie'.
Można spodziewać się, że zostanie zahamowane nadużywanie ma-rihuany, heroiny, LSD i innych narkotyków. ale nadal będzie istniała
potrzeba osodonaienia cherrricneóo. Eksperci bryty'jscy przewidują, że
w wmiku kryzysu cywilizacji dla łatwiejszego znoszenia bolączek cywi-
lizacyjnych muszą bvć wyprodukowane nowe środki syntetyczne,do-puszczone do powszechnego użycia, jak obecnie palenie tytoniu, picie
kawy itp.
Jesteśmy przeto świadkami poszukiwania nowych środków oszała-miających oraz badań nad nowymi pozbawionymi ubocznych skutków środkami leczniczymi'. Trzeba przyjąć, że leków całkowicie pozbawio-nych działania ubocznego nie ma i chyba nie będzie: w ostatecznym rachunku więc o ich zastosowaniu decyduje oceniany przez lekarza stosunek korzyści do szkody, które przynoszą. Ich cel
pierwszoplanowy
jest wszakże ze wszechmiar pozytywny - wspomaganie naturalnego rytmu życia i korekcja zachwianvch rytmów biologicznych organizmu. Rytm życia i rytmy biologiczne
Przed współezesną fizjologią stoi zadanie zbadania rytmów biolo-logicznych, które w dużej mierze decydują o sprawności pracy i samo-poczuciu człowieka w toku podejmowanej pracy. Pojęcie zmęczenia industrialnego dałoby się z tego punktu widzenia ująć jako zachwianie
tych rytmów. Ale i takie ujęcie roli rytmów nie może być uznane za wystarczające z punktu widzenia potrzeb eutyfroniki.
Charakterystycznym znamieniem rytmów biologicznych jest waha-nie, które występuje cyklicznie. "U najlepszych robotników - pisze Lehmann - którym praca szła lekko i którzy dlatego osiągali najlepsze
wyniki, rytm pracy był następujący: po fazie wpracowania się, trwają-cego około pół do jednej godziny, następował dalszy wzrost aż do szczp-
tu szybkości pracy, który znajdował się mniej więcej między 9 a 11 go-1 Zob. W. Rudowski, Człowiek i medycyna w roku 2000,
Lliesiczrrik Literncki
nr I, 1971.
Z B. Bobrański, Współezesny stan oraz perspektywy rozwoju badań nad środ-
kami leczniczymi, lVauka Polska nr 5, 1967.
Część IV. Zarys koncepcji pozytywnej
I' 288 dziną przed południem, następnie krzywa rytmu opadała powoli do
minimum około południa. Po południu następował ponowny wzrost aż do maksimum, które jednak nie osiągnęło maksimum przedpołud-niowego i wreszcie znów obniżenie aż do zakończenia pracy"1. A skoro tak, to problemy zmęczenia industrialnego musimy dziś widzieć inaczej niż dotychczas.
W istocie, powszechność i różnorodność rytmów biologicznych skłania wielu badaczy do zastanowienia się nad ich znaczeniem i me-
chanizmem. Niektóre cykle mają wyraźny związek z bodźcami zew-!' nętrznymi i warunkami środowiska, inne wydają się być zależne od jakichś czynników wewnętrznych organizmu. Stałość i regularność ;j rytmów wywołuje wrażenie, jakby sterował nimi niezależny mechanizm zegarowy, wstawiony do organizmu po to, aby normować nasze czyn-ności. Wysuwane są przypuszczenia, że wiele rytmów sterowanych jest bezpośrednio przez czynniki astronomiczne (obroty Ziemi, położenie Księżyca), geofizyczne (np. zmiany natężenia pola grawitacyjnego i elektromagnetycznego) bądź też inne, których natury jeszcze nie poznano.
Nie istnieje chyba żadna czynność wegetatywna, która nie podlega-łaby zmianom rytmu dnia. Przebieg zmian rytmicznych poszczegól-nych funkcji nie jest wszakże ściśle zsynchronizowany. Tak np. szezyt
krzywej przemiany materii znajduje się w porze wcześniejszej niż szczyt
krzywej temperatury ciała. Różne są także okresy trwania poszczegól-nych rytmów. Cykl wyładowań elektrycznych w neuronach jest bardzo ' krótki. Cykl snu i czuwania trwa u większości gatunków 24 godziny. Cykl płciowy kobiet równy jest w zasadzie okresowi obiegu Księżyca wokół Ziemi, cykl zaś rozrodczy wielkiej liczby zwierząt i roślin trwa
tak długo, jak długo Ziemia obiega Słońce. Regularność zaś zmian jest tak stała, iż przyjęło się określenie: zegar biologiczny. W określo-
nych godzinach dnia organizm przechodzi fazy kryzysu - właśnie te godziny są najmniej wydajne u zdrowych, najgroźniejsze zaś dla cho-rych.
Jak zauważa J. Aleksandrowicz, "istnieje zdecydowana korelacja między psychoemocjonalnymi zaburzeniami prowadzącymi do samo-bójstw, a dniami, w których przejawiają się zaburzenia w zakresie ; długich fal elektromagnetycznych. Związki te zostały udowodnione wieloma eksperymentalnymi pracami"2. Uczony ten powołuje się na zapisy obserwatorium magnetycznego w dzielnicy Syracuse w Nowym Jorku w okresie czteroletnim, gdzie stwierdzono zdecydowaną zależ-' G. Lehmann, Praktyczna fizjologia pracy, Warszawa 1966, s. 108.
2 J. Aleksandrowicz, Biometeorologia w służbie zdrowia, Kraków 1971, s. 22.
5. Czynniki ochronne typu Jizjologicznego i hiochemicznego ność między zaburzeniami psychicznymi i jakimś niesprecyzowanym 289 geofizycznym czynnikiem, związanym ściśle jednak z polem elektro-magnetycznym. Podobnie na innym materiale stwierdzono zależność linijną burz magnetycznych i przyjęć chorych do Klinik
Psychiatrycz-
nych. Jest rzeczą zrozumiałą, że możliwość przewidywania okresów krytycznych posiada doniosłe znaczenie profilaktyczne.
Problemem tym zajmuje się biometeorologia psychologiczna. Organizm i karta rytmów
Okresowe wahania wydolności organizmu wiążą się przede wszyst-kim z trzema rytmami: intelektualnym (33 dni), psychicznym (28 dni)
i fizycznym (23 dni). W okresie tych cyklów połowa dni należy do po-
myślnych, połowa zaś do niepomyślnych. W czasie przejścia od wysokiej sprawności do niższej przypadają dni krytyczne, wydajność umysłowa i fizyczna staje się wówczas najniższa. Amerykańskie statystyki wska-
zują, że 90; o wypadków samochodowych przypada na owe dni krytyczne dla kierowców i dla pieszych.
Problematyka rytmów fizjologicznych była dotąd ujmowana zgoła intuicyjnie. Na jej tle dopiero nabiera wyrazistości system pracy w spo-
łeczeństwach pierwotnych. Przedstawia on syntezę sformalizowanego i wyodrębnionego systemu pracy przemysłowej. Konieczność wykona-nia pewnych prac wyznaczają tu szerokie ramy warunków klimatycz-nych i okresów wegetacji. W ich obrębie regulacja wysiłku zależy od decyzji indywidualnej i nie podlega ustalonemu z góry systemowi. Stąd
zajęcia mają charakter rozproszonyl. Warto przypomnieć, co S. Czar-nowski pisał o zespoleniu życia rolniczego, gromadzkiego i religijnego
tradycyjnej wsi polskiej2. Pielgrzymki kultowe polskich chłopów przy-
padały na okresy wyznaczone kalendarzem rolnika.
Stoimy obecnie na progu nowego przeprowadzenia granicy między naturalnym a technicznym sposobem zachowania. Warunki
cywilizacji
przemysłowo-urbanistycznej wymagają zgoła innych normatywóvt wy-silku, ale badania tych spraw właściwie dopiero rozpoczęto. Być może, że kiedyś maszyny matematyczne zaopatrywać będą osobnika ludzkie-go w dokładną kartg ryumóvr z wyliczeniem - na pewien okres - wszy-stkich faz niskich, dni krytycznych i faz wysokich. Jednakże życie stanie
się pozornie tylko łatwiejsze. Nowe kłopoty mogą okazać się jeszcze drażliwsze, gdyż wynikać będą z tych komplikacji, które w swym roz-woju wniesie nadmiar środków technicznych. "Jest naiwnością mnie-1 M. Herskowits, Man and His Works 1949.
z S. Czarnowski, Kultura, Dzieła t. I, Warszawa 1956.
19 Technika a środowisko psychiczne
Część II! Zarys koncepcji pozytywrrej
290 mać, jakoby nadmiar środków równał się ułatwieniu życia. Właśnieświat zbyt dobrze wyposażony w środki techniczne stwarza te wszystkie
ciężkie deformacje i chybione typy ludzkie, które łączy się we wspólnejkategorii dziedzicznie obciążonych"1.
W świetle tych perspektyw trzeba podjąć i przemyśleć na nowowiele podstawowych spraw w dziedzinie stosunku ludzi do środkówtechnicznych - w tym oczywiście spraw także moralnych. Technika-chirurgia-moralność
Wydaje się, że tym, co przede wszystkim wzbudza zainteresowanie szerszej opin.ii, jest vryvaniejs.a i realnięjsa perspektywa ingenencji
techniki r inclyridualne ycie czloirieka. Na plan pierwszy wybija się
nowa sytuacja człowieka w świecie, zarysowują się nowe problemy mo-ralne. Właśnie moralne. Wiele takich problemów stawia przed medycyną
postęp nauk, zwłaszcza matematyczno-fizycznych, jakiego jesteśmy dziś świadkami. Za tymi nowymi problemami, które warunkuje nowa dynamika życia z trudem tylko nadąża humanistyka. Bronimy się przed poczuciem bezsiły wobec niektórych zjawisk, co wyraża się w postaci sprzeczności między wspaniałym rozwojem nauki z jednej strony a nie-
nadążeniem wzorów kultury z drugiej strony2.
Jako typowy przykład tego dualizmu postępu techniki i postawy moralnej przytacza się transplantację serca.
Niepokój bierze się tu głównie stąd, że przeciętny człowiek nie ma pewności, czy realizacja wizji lekarzy-chirurgów nie naruszy z czasem
jego własnej struktury; tym, co w jego odczuciu zagrożone zostało w pierwszym rzędzie, stała się sama osobowość człowieka. Ta sarna osobowość, której pojęcie służy do opisywania mechanizmów psychicz-nych nadających porządek i organizację zachowaniu człowieka. Ak-tywność ludzka daje się bowiem zrozumieć jako system działań zorga-nizowanych i celowo ukierunkowanych, w kontekście których funkcjo-nują osobiste, intymne właściwości ezłowieka, sięgające swą genezą sfery psychicznej (przeżyciowej). Ewentualność naruszenia tego właśnie
systemu działań budzi u laika najwięcej obaw3.
Niepokój budzi uświadomienie sobie sytuacji, w której dyskusja przestaje mieć oparcie w jednoznacznej (i w ten sposób
rozstrzygającej)
opinii rzeczoznawców: chirurgów, kardiologów, prawników, mora-1 A. Regalski, Dramat naszego czasu, Warszawa 1959, s. 78. 2 J. Aleksandrowicz, Postęp współczesnej medycyny a problemy moralne i praw-
ne, Studia Filozofice nr 4, 1967, s. 135.
3 J. Bańka, Technika-chirurgia-moralność, A'urt nr 5, 1968, s. 9.j. Czynniki ochronne ty'pu fijologicnego i biochemicznego Nieniu życia.Właśnielistów itd. Być może, daleko idąca rozbieżność zdań nawet w tak waż-291
e stwarza te wszystkie kich sprawach jest dla fachowców rzeczą normalną. lecz u przeciętnego
łączy się we wspólnej człowieka, który nagle zaczął się fascynować tymi sprawami, stanowi
to niewątpliwy szok, tym bardziej, że przedmiotem dyskusji stały się
przemyśleć na nowo pojęcia dla biografii zwykłego śmiertelnika podstawowe, takie jak
ku ludzi do środków , życie czy śmierć, jak dotąd wyznaczone zdawałoby się nienaruszalnością
ralnych. , podstawoych organów ciała ludzkiego: serca i mózgu.;Problem ten można postawić w postaci pytania: czy zabieg leczniczy
j może się przekształcić niejako samoczynnie, bez zwrócenia uwagi opinii
' publicznej, w zabieg kształtowania organizmu jako całości od nowa,a więc w swoisty rodzaj komponowania nowej całości z żywego orga-udza zainteresowanienizmu? Byłoby to konstruowanie z żywego organizmu .Ji organu
rerspektyata ingereneji pobranego od martwego organizmu E-tworu odmiennego, który
n pierwszy wybija się dzięki technicznym umiejętnościom wielkich zespołów lekarskich, re-
ę nowe problemy mo- prezentuje sobą nową jakość  .
tawia przed medycyną To, co możemy stwierdzić, to fakt, że pojawia się już dzisiaj nowy
ch, jakiego jesteśmv typ decydowania, w którym władza człowieka wkracza w coraz to
:tóre warunkuje nowa I nowe segmenty ciała ludzkiego. Być może, iż podobne problemy wzbu-
ka. Bronimy się przed dzi np. w przyszłości decydowanie o płci dziecka. Jak dotąd bowiem
wyraża się w postaci decydują o tym chromosomowe automatyzmy typu probabilistycznego.
z jednej strony a nie-  Problem techniczno-moralny polegałby wówczas na tym, w jakiej fazie
embrionalnego rozwoju dziecka można będzie wpływać na przebieg u techniki i postawv_Iwzrastania. Problem społeczno-moralny tkwiłby w czym innym: w uz-
godnieniu jednostkowych preferencji rodziców. Zagadnienie i tu także
iętny człowiek nie ma sprowadzałoby się w pierwszej fazie do cichego sprzeciwu zaświadczo-
nie naruszy z czasem nego społeczną premią słowa moralność. Być może, nie jesteśmy mo-
;iu zagrożone zostało ralnie przygotowani do takich ewentualności, jakie zdaje się sugerować
; człowieka. Ta sama współczesny postęp medycyny. Problem zatem przystosowania spo-
echanizmów psychicz-  łecznego i indywidualnego, przeżyciowego przedstawia się tutaj jako
aniu człowieka. Ak- problem moralny w ogóle.
system działań zorga- Czy płaszczyzna społeczna może tu coś wyjaśnić? sście których funkcjo-Wydaje się, że wyjaśnia coś przede wszystkim w tym sensie, iż pewne
sięgające swą genezą problemy okazują się na jej gruncie problemami pozornymi, pseudo-
iruszenia tego właśnie problemami lub przedstawiają się w zgoła innym świetle,zaczynają
;
ji, w której dyskusja być rozpatrywane w innych kategoriachpoznawczych, moralnych.
posób rozstrzygającej) ' Uszczegóławiając rzecz stwierdzamy, że płaszczyzna społeczna wyjaśnia
, prawników, mora- po pierwsze, iż postęp polega na racjonalizacji życia społecznego, oraz
że towarzyszy jej z reguły fetyszyzacja pewnych regulatorów - np.moralnych -jako uboczny skutekracjonalizacji. Mówimy oto,żemoralność nie jest wieczna, że jest czynnikiem regulacji współżycia s. 8.ludzi ze sobą że pochodzi z doświadczenia ludzkiego i może działać
roblemy moralne i praw- tylko wśród ludzi, ale jednocześnie stwierdzamy, że moralność nade
68, s. 9. I wszystko, czyniąc z niej niekiedy fetysz. Po drugie - płaszczyzna spo-
19*
! i . Czgść IV. Zarys koncepci pozytywnej
292 łeczna pozwala dostrzec bezsensowność postulatu, wysuwanego tu i,
i'' i ówdzie, jakoby należało dążyć do prawnej regulacji rozwoju cywili-
zacji. Samo pojęcie rozwoju jest tu bowiem kategorią naczelną, jest !wyrazem naczelnego prawa człowieka do samoaktualizacji. Regulować,
zwłaszcza organizować ten rozwój, to występować przeciw uznaniuczłowieka jako ostatecznego układu odniesienia wszelkich norm mo-ralnych i prawnych.
Wy'stępujące rozbieżności, a także antynomie, prowadzić musządo wytworzenia się u człowieka dyspozycji do poszukiwania racjonal-
nych rozwiązań problemów etycznych w zawodzie lekarskim,uporaniesię z którymi wymaga wiele wysiłku specjalistów z różnych dziedzin, I
a nie wyłącznie medycyny.
Wypowiadając się na ten temat w imieniu świata lekarskiego,J. Aleksandrowicz stevierdza: "Jednak nie jest aż tak źle, byśmy opierać
I .
się musieli wyłącznie na przepisach prawnych. Świat lekarski ma prze-
pisy dotyczące etyki lekarskiej od czasu Hipokratesa..."1. Przysięgę
Hipokratesa zmodyfikowało Światowe Towarzystwo Lekarskie, uno-wocześniając ją pod nazwą Deklaracji Genewskiej. ;Zwraca się słusznie uwagę, że "ten prastary kodeks deontologicznyjest dziś szczególnie aktualny. Winien jednak nie ograniczać się dostanu lekarskiego, lecz wywierać wpływ na ludzi wszystkich zawodów.Gdy przeniknie umysły również politvków, generałów -jutro gatunkuludzkiego może być lepsze"
Aktualność kodeksu deontologicznego Hipokratesanie traci na :znaczeniu także w świetle medycyny jutra - medycyny elektronicznej.
Elektronika i medycyna przyszlości
Perspektywa, którą wysuwamy, ydaje się być oparta na wyraźnych tendencjach rozwojowych epoki, a równocześnie zapewnia ona pełną realizację opieki lekarskiej. Jak opisuje w swej książce K. Pollak3,
w Szpitalu im. Roosvelta w Nowym Jorku urządzono już specjalny oddział monitorów elektronowych o 17 łóżkach. Są to urządzenia i aparaty, które dzień i noc nieprzerwanie rejestrują i przekazują cen-
trali liczbę tętna, częstość oddechów, ciśnienie, temperaturę, elektro-kardiogram i elektroencefalogram. Poza tym każdego pacjenta można obserwować na ekranie telewizyjnym, co sprawia, że jedna pielegniarka
1 J, Aleksandrowicz, Postęp współczesnej medycyny a problemy moralne i praw-
ne, cyt. wyd., s. 141.
2 Tamże, s, 142.
3 K. Pollak, Uczniowie Hipokratesa, Warszawa 1970, s. 319. 5. Czy'nuiki ochronne typu ftżjologicZnego i biochernicznego może nadzorować jednocześnie wielu chorych. Zaletą tego systemu 293 jest znaczne ułatwienie lekarzowi dyżurnemu pracy w zakresie nadzoru.
Rzut oka na ekran pozwala mu ustalić, co się dzieje u danego chorego
i któremu pacjentowi trzeba udzielić pomocy w pierwszej kolejności, Oczywiście na tego rodzaju specjalny oddział kieruje się tylko takich
pacjentów, którzy wymagają nieustannej obserwacji przez całą dobę. Automatyzacja będzie wyręczała lekarzy w tych wszystkich pracach, które nie mają charakteru specyficznie ludzkiego. Automaty znajdą np. zastosowanie w rozpoznawaniu schorzeń. Skonstruowano już szereg
komputerów, w których pamięci przechowuje się dane odnoszące się do określonych grup chorobowych. W maszynach tych można zmagazy-nować wielokrotnie więcej wiadomości niż w mózgu pojedynczego lekarza. Do tego typu diagnozy nadają się choroby o sprecyzowanych objawach, zwłaszcza jeśli dane można ująć liczbowo (np. choroby krwi).
Natomiast choroby psychiczne z ich mglistymi objawami mniej pod-padają pod diagnozę automatów. Maszyna RCA 501 mogła np. zma-gazynować 80 000 danych, dotyczących symptomatologii, które odno-siły się do 100 różnych chorób krwi.
Oznacza to przede wszystkim, iż maszyny cyfrowe wykazują swą przydatność w wypadku podobnych obrazów chorobowych. Otrzymuje się wtedy nie tylko jednoznaczną odpowiedź, ale także drukowane za-lecenie: portóryć badanie lub konieczne badanie testoire. Ale jak słusz-
nie zauważa K. Pollak, "podobnie jak każdy automat, diagnostyczny robot może zwrócić tylko to, czym go nakarmiono. Z automatów do wyrobu papierosów nigdy nie uda się otrzymać czekolady, a z robota przeznaczonego do rozpoznawania chorób krwi nigdy nie uzyska się diagnozy okulistycznej. O tym, o czym nie myślał uprzednio żaden ezłowiek, nie może myśleć żaden mózg elektronowy. Fantazja i intuicja pozostaną na zawsze domeną umysłu ludzkiego, za to maszyna nie zapomina tego. co jej raz powierzono, nie zna zmęczenia, znudzenia
ani fałszywych wniosków. Maszyna-robot pracuje niestrudzenie dotąd, dopóki żadna z tysięcy lamp, żaden tranzystor nie ulegnie uszkodzeniu
lub nie przerwie się zasilanie prądem elektrycznym"1.
Jest to perspektywa w każdym razie inna, niż perspektywa wysu-wana niekiedy w fałszywych obrazach lekarza-automatu. To prawda, lekarz może wykorzystać maszyny elektronowe do nadzorowania nar-kozy, zbierania dokumentacji spośród powodzi literatury, prowadzenia
kartotek i historii choroby. Dzięki racjonalizacji swych czynności w cza-
sie, lekarz może skoncentrować uwagę na osobistym kontakcie z pa-cjentem, na rozmowach lekarskich i bezpośrednim badaniu. Maszyna elektronowa musi zawieść, jeżeli jakaś choroba przebiega nietypowo, ' Tamże. s. 321.
Część 11! Zarys kor:cepcji pozytywrrej
294 jeżeli chory cierpi na dolegliwości których nie można zobiektywizować
lub które nie znajdują się w żadnym stosunku do wywików badaniaprzedmiotowego.
Tak więc przy wszystkich udoskonaleniach, lekarz ostatecznie roz-strzyga o leczeniu; musi on oceniać wyniki badania przedmiotowegoi na tej podstawie wyprowadzać wnioski co do rozpoznania i leczenia.
Dr L. M. Orr, prezes Amerykańskiego Towarzystwa Lekarskiegostwierdził: , Osobiście sądzę, iż nie grozi niebezpieczeństwo, aby prak-
tykę lekarską miały przejąć maszyny. Niektórzy pacjenci i niektórechoroby po prostunie reagują na bezosobowe leczenie - ani przezmaszyny, ani przez lekarzy" 1. Są jednak tacy, którzy sądzą, że do 2000 r.
rozpoznawanie i leczenie będzie wykonywane przez techników pracują-cych przy pomocy maszyn elektronowych. Lekarz działając jako przy-jaciel i powiernik pacjenta, miałby udzielać mu jedynie rad w sprawach
emocjonalnych, ewentualnie pomagać w takich chorobach, którychdiagnozy maszyna jeszcze nie opanowała.
Reasumując, szpital w przyszłości będzie zapewne całkowicie zauto-matyzowany - wraz ze wszystkimi następstwami tego faktu dla pacjen-
ta, jak i dla lekarza. Ale, jak stwierdza K. Jaspers, "osobowość lekarza
jest tym elementem, którego nie można zamówić, i nie można zapla-nować. Dzięki niej dopiero metody lecznicze, których można się nauczyć,
uzyskują właściwe ukierunkowanie"2.
t Tamże, s. 322
z Tamże, s. 334.
a zobiektywizować
 wywików badania
irz ostatecznie roz-
ia przedmiotowego
oznania i leczenia.
ystwa Lekarskiego
eństwo, aby prak-
acjenci i niektóre
czenie - ani przez
sądzą, że do 2000 r.
techników pracują-
ziałając jako przy-
ie rad w sprawach
horobach, których
: całkowicie zauto-
o faktu dla pacjen-
osobowość lekarza
nie można zapla-
można się nauczyć,
Przeobrażenie stereotypu robotnika.
Rozszerzenie kręgu zainteresowań
i tematyki badawczej
nauk ekonomicznych.
Zautomatyzowane przedsiębiorstwa rolne
i społeczeństwo przyszłości.
u robotnika.
iinteresowań
;i badawczej
nomicznych.
rstwa rolne
przyszłości
Czynmki ochronne typu ekonomicznego
Przeobrażenie stereotypu robotnika
Problematyka zachowania fizjologicznego w nowych warunkach przemysłowych i urbanistycznych łączy się dziś coraz bardziej z tą charakterystyczną cechą stosunków ekonomicznych, która sprawia, że kształtuje się ona za pośrednictwem i na tle rzeczy, tj. środków produk-
cji i dóbr konsumpcyjnych.
Stosunki ekonomiczne, jako ważny czynnik życia ludzkiego, nie występują autonomicznie, niezależnie od innych stosunków społecz-nych, w których więź społeczna wynika "z bezpośredniego oddziały-wania stale powtarzającego się w pewien określony sposób"1. Są to np. stosunki między uczniem i majstrem, stosunki rodzinne, instytucjo-
nalne oraz te, które wynikają z istniejących zwyczajów, z pewnych postaw psychicznych, emocji i nastrojów.
Cały ten właśnie zespół stosunków określamy jako międzyludzkie stosunki osobowe. W stosunkach tego typu ludzie występują jako osoby, nie zaś jako przedmioty działalności wyłącznie ekonomicznej -chociaż nie bez jej udziału.
Ilustruje to przeobrażenie stereotypu robotnika, które w ciągu ostatnich dziesięcioleci dokonało się w przemyśle.
Po pierwsze, cywilizacja techniczna występuje przeciw
uproszczone-
mu i prymitywnemu stereotypowi robotnika, w którym odzwierciedle-1 O. Lange, Ekonomia polityczna, t. I, cyt. wyd., s. 38.
Część IV. Zarys koncepcji poytvwnej
298 nie znajdują li tylko elementarne strony, pojedyncze cechy jego funkcji
społecznej. Na to miejsce pojawia się stereotyp bogatsy, bo uwzglę-
dniający element polityczny. konsumpcyjny i społeczny osobowościczłowieka pracującego. Wzbogacając mieszczańskie wyobrażenie o oso-bowości robotnika, stereotyp ten nie przekracza jednak swej słabości
podstawowej: zachowuje koncepcję robotnika jako cynnika yskornór-
cej dialalrrośći prodrkcyjnej. W tym znaczeniu model socjalistyczny
stanowi gruntowne przeobrażenie myślowego obrazu, wiązanego z po-stacią robotnika w warunkach kapitalistycznej industrializacji.Podrugie,ąłównymkierunkiem socjalistycznegoprzeobrażeniastereotypu robotnika było przezwyciężenie koncepejirobotnika jakoioloranej jednostki o indywidualnie sformułowanych celach działania
i egoistycznych motywach wyboru postaw. Wmontowany w obrazwiększej całości - grupy, orQanizacji fabrycznej, ciała politycznego itp.,
robotnik staje się współuczestnikiem rzeczywistości zgoła nowej, wy-rastającejpozaramyproeramu manipulowaniagrupamii masamiludzkimi za pomocą indywidualnych bodźców natury ekonomicznej.Właśnie w tym zakresie powstają ważne i nowe zadania: rozszerze-nie dotychczasowego kręgu zainteresowania i tematyki nauk ekono-micznych, w szczególności rozszerzenie zainteresowań gustami i - dzi-
siejszymi i jutrzejszymi - potrzebami konsumentów.
Rozszerzenie kręgu zainteresowań i tematyki badawczej
nauk ekonomicznych
Zbyt upraszczająco i nieprawdziwie przedstawia się czasem nowo-czesne zadania ekonomiki jako preferowanie interesów
makrostruktu-
ralnych, globalnych, z pominięciem zainteresowań konsumpcyjnych jednostki, układającej swój życiowy plan niekiedy w kontrowersji do planu globalneąo społeczeństw. Główne kierunki badań warunków ży-ciowych wymagają więc szerszego niż dotychczas analizowania ele-mentów, składających się na wszechstronny wzrost stopy życiowej oraz bardziej elastycznego koncentrowania wysiłków organizacyjnych i środ-
ków na tych czynnikach wzrostu stopy życiowej i konsumpcji, które w konkretnych warunkach stają się najistotniejsze.
Wspominaliśmy już o konsumeryzmie, czyli ruchu na rzecz ochrony konsumenta. Oczywiście można powiedzieć, że jest to problem przede wszystkim Zachodu, ądzie "handlarze podświadomości" -jak ich na-zywa V. Packard - poszukują dodatkowych wartości psychologicznych, w które mosliby wyposażyć towary tak, aby trafiały one w ukryte potrzeby ludzi, ich tęsknoty i pożądania. "Gdy tylko któraś z takich potrzeb została przez nich zidentyfikowana i gdy przekonano się, że jest
6. Cynniki ochronr:e typu ekonorr:tćznego
c
ona naprawdę nieodparta - sprzedawcy zaczęli wplatać obietnicę za- 299
spokojenia jej w tak nawet nieoczekiwane dziedziny handlu, jak sprze-
daż urządzeń klimatyzacyjnych, proszków do pieczenia i motorówek"1. V. Packard zatrzymuje się nad paradoksalnymi przejawami wyko-rzystywania w handlu ośmiu głęboko ukrytych potrzeb ezłowieka, do których odwołują się propagandvści tandety, i dzięki którym udaje im się konsumpcji nadać charakter prestiżowy'. Są to: handel poczuciem bezpieczeństwa, utwierdzanie poczucia własnej wartości,
sprzedawanie
samozadowolenia, dostarczanie ujść dla energii twórezej, sprzedaż obiektów miłości, sprzedaż poczucia siły, sprzedawanie więzi z dzie-ciństwem, handel nieśmiertelnością. Ten ostatni moment budzi zapewne zdumienie, ale jest wynikiem trudu psychologów, którzy badali pod-świadomy stosunek wobec ubezpieczeń na życie. Zauważono np., że w ogłoszeniach chwali się dalekowzroczność ojca rodziny, jednak zawsze jest on przedstawiony jako ktoś, kogo już nie ma pośród ży-wych. Tymczasem według nowej reklamy polisa zapewniać ma per-spektywę nieśmiertelności poprzez przedłużenie jego wpływu na rodzi-nę. W ten sposób reklama podsuwa ludziom perspektywę nieśmiertel-ności, do której tęsknią.
Rozumiemy w tym kontekście hasła konsumeryzmu, zmierzającego do stworzenia postępowych warunków, umożliwiających wywalczenie dla konsumenta Zachodu pozyeji partnera. Wydaje się, że i na naszym
Qruncie - rnutatis mutandis - konsumeryzm powinien się spotkać z zainteresowaniem. Dobro konsumentów wymaga zawsze ochrony, mimo odmiennych warunków ustrojowych. I u nas przecież życie stwarza sprzeczności interesów między producentami a, konsumentami. Istnieje zresztą u nas Biuro W'spółpracy z Konsumentem Opinia, na co-
dzień zaś problemami tymi zajmuje się ruch związkowy i spółdzielczy. Do problemów konsumpcji należy zaliczyć także problemy czasu wolnego, wokół którego istnieje wiele jeszcze fałszy'wych koncepcji. A jest to problem niezwykle ważny. Choćby dlatego, że z biegiem czasu,
na tle skracania dnia roboczego,, coraz większego znaczenia nabierać
będzie problematyka wykorzystania tego czasu, w skali
indy'widualnej
pracy człowieka, w konkretnych wymiarach osobistej
odpowiedzialności
w środowisku społecznym wysoko uprzemysłowionym, które dzieli swój budżet czasowy na czaswolny i czas pracyz. W szczególności, w kształtowaniu następnych faz rozwoju społecznego, nieodzownym okaże się współudział wielu dyscyplin teoretycznych z ekonomikami branżowymi, naukami społecznymi i technicznymi dla sformułowania ' Super-Ameryka. Szkice o kulturze i obyczajach, cyt. wyd. t. II, s. 96.
z Zob. J. Danecki, Jedność podzielonego czasu. Warszawa 1970. 1
Część IIi. Zarys koncepcji pozytywnej
300 perspektywicznego planu kształtowania i przyspieszenia zaspokojenia '.
obecnych potrzeb w ich ewolucji przyszłościowej.
Równolegle z tą akcją intelektualną musi być prowadzona akcja j,mająca na celu wiązanie nauk ekonomicznych z innymi naukami spo- ąłecznymi dla dokonania wyboru kierunków i form rozwoju nowej '..techniki z uwzględnieniem jej wpływów na człowieka i jego osobowość, ,skali i zakresu wdrażania dotychczasowych osiągnięć w dziedziniepostępu technicznego, programu rekonstrukcji
organizacyjno-technicz- j
nej. Szczególnie nauka o organizacji wymagać będzie współdziałania ;wielu dyscyplin traktujących o człowieku, zmuszając do doskonalenia t
prognoz, różnego typu przewidywań świadomościowych i obiektywnych. Będzie to zakładało rozwinięcie i ulepszenie metod statystycznych w kie- j
runku nadania im charakteru analiz statystyczno-ekonomicznych, ale i
z drugiej strony - będzie postulowało potrzebę rozwinięcia wielu 'prognoz społecznych i przemian kulturalnychl.
Tak rozumiane planowanie wymaga umiejętności uwzględnienia ro-zumnego, a przy tym wolnego współdziałania jednostek i grup. Koniecz- ;
ne jest właściwe ujmowanie problemów wychowania i kształcenia mło- 'dzieży w ramach perspektywicznego planowania kadr i zestawu ról :społecznych. Szkolenie zawodowe, zwłaszcza w zakresie szkolnictwa '
techniczneęo, z uwzględnieniem warunków i potrzeb szkolenia podyplo-
mowego, wymaąa wyodrębnienia planu doskonalenia kadr kierowni- :ezych, a także prowadzenia w związku z tym potrzebnych badart socjo-
logiczno-ekonomicznych. Te ostatnie badania wiązać się będą z cało-kształtem procesów industrializacyjnych, z procesem przekształcania się
obszarów wiejskich, znajdujących się w obszarze nowo tworzonychośrodków i okręgów przemysłowych.
W takiej sytuacji jednak należy odróżnić procesy industrializacji nabyłych obszarach wiejskich od procesów mechanizacji i automatyzacji
na obszarach, które zachowują swój wiejski charakter, jednak nie będąc
wolne od skutków automatyzacji.
Zautomatyzowane przedsiębiorstwa rolne i społeczeństwo przyszłości Czy można sobie wyobrazić, iż wobec nowych warunków, jakie  stworzyła cywilizacja miejska, rolnictwo -jako rezerwuar wyżywienia 
ludzkości - pozostanie takie jak dawniej? Możliwości, które otwiera 
nowoczesny rozwój społeczny i postęp techniczny w zakresie wydajności j
1 B. Suchodolski J. Kluczyński Rozwój kultury i wykształcenia a model kon- '
;
sumpcji, (w:) Perspektywiczny mode,l konsumpcji, cyt. wyd., s. 34-80.
` 6, C=ynniki ochvonne typu ekonomicznego  zaspokojenia
rolnictwa, będą realizowane tylko przy kompleksowej mechanizacji;301
adzona akcja toteż efektywność kompleksowej mechanizacji, która zakłada wzajem-
naukami spo- nie uwarunkowaną pracę całego agregatu, określa jakość i niezawodność
ozwoju nowej już nie poszczególnych maszyn, ale kompleksu jako całości.
go osobowość, Od niedawna zwraca się uwagę w związku z tym, że praktyka pro-
w dziedzinie dukcji i dostaw dla rolnictwa maszyn w pojedynkę powoduje, że w komp-
;yjno-technicz- I leksie pracują równocześnie zarówno nowe maszyny o wysokiej nie-
współdziałania zawodności, jak i stare, zużyte, które naruszają cały kompleks i prze-
doskonalenia ,I kreślają jego zalety. Można nawet powiedzieć, że rozwiązanie tej właśnie
obiektywnych. , kwestii otworzy nowe perspektywy w rozw,oju techniki rolniczej ; pozwoli
rcznych w kie- przystąpić do planowego rozwoju nowych, zautomatyzowanych przed-
micznych, ale siębiorstw rolnych, tak niezbędnych dla zaspokojenia rynku wyżywie-
inięcia wielu nioweeo.
We współczesnym etapie rozwoju ukształtowały się warunki dla ględnienia ro-Istworzenia kompleksowych, zautomatyzowanych przedsiębiorstw rol-
rup. Koniecz- 1 nych. Do tych warunków zaliczyć należy wysoki poziom rozwoju prze-
tałcenia mło- mysłu sukcesy kompleksowej mechanizacji w najważniejszych gałęziach
i zestawu ról I produkcji roślinnej, szybkie tempo chemizacji rolnictwa,osiągnięcia
szkolnictwa I agrobiologii itd.
drakierdo pn- i W' sumie, rewolucja naukowo-techniczna pozwoli wykonywać w polu
badań socjo- jedynie te operacje, których nie może przenieść do warunków stacjo-
będą z cało- narnych (uprawa gleby, nawożenie, siew, sprzęt zbóż itp,), ale pozostałe
ształcania się operacje pozwoli przeprowadzać w stacjonarnych, uniwersalnych, zauto-
tworzonych matyzowanych punktach znajdujących się bezpośrednio w pobliżu
farm hodowlanych, stacji kolejowych itd. Szczególnego znaczenia nabio-
rą wówczas zasady organizacji pracy i sprawiedliwości społecznej. Na utomatyza ji,tym bowiem polu, w szerszej perspektywie, działają groźne dla ludzkości
iak nie będąc mistyfikacje. Jedną z nich jest utożsamianie postępu technicznego z roz-
wojem ludzkości, drugą - identyfikacja cywilizacji ludzi białych z wszel-
ką cywilizacją.
Stwierdzając niemożliwość rozwoju ekonomicznego trzeciego świata rzysztościIze względu na przyrost przemysłu krajów rozwiniętych, eksperci prze-
, strzegają przed tą mistyfikacją. Jak powiada Peguy, "nędza dla więk-szości ludzi oznacza całkowitą pewność zatracenia człowieczeństwa, cał-mków, jakiekowitą penetrację przez śmierć tego, co pozostało z życia; a kiedy istnieje
' wyżywienia niepewność w tym względzie to niepewność ta jest niemal równie bo-
tóre otwiera lesna, jak fatalna pewność". Stan obecny jest taki, że dwie trzecie lud-
e wydajności ności świata cierpi z powodu niedożywienia i mimo pewnych postępów
! w dziedzinie żywienia, stale nam grozi głód na wielką skalę.Istnieją jednak optymistyczne prognozy, które podają że techniczne I a model kon-i naturalne zasoby osiągają poziom, pozwalający na zaspokojenie potrzeb
wężywieniowych i mieszkaniowych dużo większej liczby ludzi niż to sięcz sto stwierdza.
Część IG'. Zarys koncepcji pozyrywnej
302 Reasumując trzeba stwierdzić, że wizja pokonania głodu nie powinna
pozostawiać w nas kultu dla osobovrości rynkovtej. Uprzywilejowaniu
powinny podlegać te kierunki działań, które zmierzają do wytworzenia,.typu społeczeństw, w których osiągnięciu dobrobytu nie towarzyszyły-by cechy ludzkiego charakteru, określane pojęciem osobowości nabyw-czej"1. Z tego punktu widzenia istnieje zasadnicza różnica w charakterze
i zasięgu działalności społeczeństwa kapitalistycznego i socjalistycznego.
Niesłusznie przyswajany jest pogląd jakoby rozwój pożądany społeczeń-stwa i dobrobyt ludzi osiągnięte mogły być vprost przez rozwój techniki.
Kryzvs społeczeństwa zachodniego przemawia za fałszywością tej tezy.Światopogląd nasz pozostawia do wyboru jedynie formę działaniaspołecznego i humanistycznego (za to w szerokim zakresie), toteż wjego
obrębie wysuwa się, i to jako szczegónie pilna, problematyka aktywi-
zacji czynnika ludzkiego, wewnętrznego - problematyka, której jednak
nie można rozwiązać jednostronnie, czy też przede wszystkim z ekono-micznego punktu widzenia. Musi ona znaleźć wsparcie w tym, co gene-
ruje w człowieku odczucia pozytywne, przyjemne, estetyczne. Chodzi
także o włączenie tych procesów w szerszy, humanistyczny i socjali-styczny porządek wartości.
1 A. Siciński, Prognory a nauka, cyt. wyd., s. 160.
u me powmna
ywilej owaniu
 wytworzenia
towarzyszyły-
wości nabyw-
w charakterze
jalistycznego.
ny społeczeń-
wój techniki.
ścią tej tezy.
mę działania
, toteż w jego
tyka aktywi-
której jednak
kim z ekono-
ym, co gene-
:zne. Chodzi
:ny i socjali-
Z
Sztuka jako świat rekompensaty
i wyobraźni.
Zmiana działania prozaicznego
na działanie artystyczne.
Świadoma asymilacja maszyny.
Technika a rewizja tradycyjnych nawyków
estetycznych.
Zadanie sztuki
w przywróceniu technice
jej aspektu estetycznego.
Czynniki ocńronne typu estetycznego
TTlpenSaty Sztuka jako świat rekompensaty i wyobraźni yobraźni.Wejście sztuki ,v życie powszednie ludzi dokonuje się w wyniku
zaiczrzego I przede wszystkim coraz większego udziału w kształtowaniu materialne-
go środowiska ludzkiego życia, w którym człowiek spędza większą część tystyczne.dnia dla stworzenia sobie dogodnej sytuacji właśnie typu ekonomiczne-
maszyny. go. "Dzięki sztuce człowiek nie tylko zdobywa wiadomości, lecz także
pogłębia i rozszerza zakres własnych przeżyć i doświadczeń. Słusznie naWykÓWwskazuje się na osobisty charakter wiedzy docierającej dzięki sztuce, wie-
tycznych. dzy, która, rozszerzając horyzonty myślowe, pozwala na lepsze rozu-
mienie zarówno spraw dziejących się w układzie zewnętrznego świata, ,lie sztukijak też - zwłaszcza - procesów dokonujących się w psychicznym
świecie człowieka i w skomplikowanych układach międzyludzkich. . techniceÓw specyficzny charakter wiedzy osobistej dobrze oddaje przeciwstaw-
tycznego. ność pojęć w języku francuskim: le recu (jako wiedza przekazywana
i odbierana, powiedzielibyśmy po prostu: wiadomości) i le vecu(wiedza
przeżyta w sposób osobisty, prowadzący do rozumienia o charakterzecałościowym). I właśnie sztuka zdaje się być cennym środkiem pozwala-jącym na równoczesne kształtowanie i umysłu i wrażliwości"1.Być może, te uniwersalne wartości sztuki zadecydowały, że definiu-jąc ją B. Croce powiada: "Na pytanie, co to jest sztuka - należałoby ' J. Wojnar, głos w dyskusji na temat "Problemy przewidywania przyszłości
a model kultury", w: Kultura i Społeczeństwo, nr 1, 1968, s. 107. 20 Technika a środowisko psychiczne
Część IV. Zarys kancepcji pozytyxwej
306 odpowiedzieć żartem (a nie byłby to żart niestosowny), iż sztuka jest
tym, o czym wszyscy wiedzą, czym jest"1 .
Zwalniając się w ten sposób od zawiłych - i mało eksplikatywnych -definicji sztuki, powiemy, że z naszeeo punktu widzenia jest ona do-
starczycielką wartości, które chronią osobowość człowieka w symbio-zie z techniką przez to, że same stają się elementem maszyny. Nie wy-
daje się bowiem być tak, jak to orzekł S. Ciedion=, że człowiek współ-czesny, podległy w swych czynnościach codziennych prawu maszynyirytmowi jej nieludzkiego życia,traci spokój oraz wszelki kontaktz myślą artystyczną i moralną.
O tym, że człowiek musi żyć w pobliżu maszyny. absorbując ele-menty kulturowe, wywodzące się od maszyny i reagując na te elementy,
świadczy gwałtowny zwrot w kierunku nomego reali;rnu, reprezentowa-
ny np. artykułem Pierre Restany'ego w miesięczniku paryskim La Ga-Ierie cfes ,4rts3. Przez ugruntowanie świadomości nowoczesnej natury
rzeczywistości przemysłowej i urbanistycznej, nowi realiści odrzucili
ideę apokaliptycznego końca cywilizacji przezwyciężając mit, iż nic nie
można już zrobić przeciw rosnącej władzy maszyw nad człowiekiem,który sam je stworzył.
Człowiek współczesny, nie jest nowym wcieleniem Golema ani teżnadczłowiekiem. Jest on przedewszystkim ezłow,iekiem myślącymo przy,szłości. Nowej cywilizacji odpowiada nowa wrażliwość - kluczdo powstaw ania nowych, pasjonujących form sztuki.
Sztuka tradycyjna nie pełni już swej roli funkcjonalnej.Poddane potokowi wrażeń oko musi sobie zadawać specjalny trud,ażeby ulec działaniu tradycyjnego obrazu. Odnowić strukturę obrazumożna już dziś tylko przy pomocy nowoczesnej technologii malarskiej,
odnajdując właściwe proporcje między przestrzenią fizyczną a przestrze-
nią psychiczną dzieła sztuki. Nastawiając swe poszukiwania na metafi-
zyczne znaczenie kolorów i ich działanie na psychikę jednostkową,Claude Bellegarde odwołał się do trzeciego wymiaru, realizując kabiny
chromatyczne (barwne), wielkości człowieka. W kabinach tych ściankiwewnętrzne, metalizowane, odbijają jakby barwne równariie (złożonez elementów barwnych osobv wprowadzonej do kabiny).
Ten osobisty element sztuki nowoczesnej ma wszelkie dane po temu,
by pełnić rolę dopelniacza osobotrości człowieka pozostającego w wy-miarach nowoczesnej cywilizacji przemysłowej i urbanistycznej, i nara-
żonego na zmęczenie industrialne. Sztuka zapewnić ma przepływ, mie-szanie się i wzajemne przenikanie między światem psychiczno-zmysło-1 B. Croce, Zarys estetyki. Warszawa 1966, s. 21.
` S. Giedion, Architektur und Gemeinschaft, 1936. b.m.w.
3 P. Restany, Synteza sztuk na rok 2000, La Galerie des Arts 1966.
7. Czy'nniki ocltnonne trpu esietycznego
, iż sztuka jest wym jednostki i masy. Choćby w takim zjawisku urbanistycznym, ja-307
kiego dostareza nowoczesne miasto powietrzne, stające okrakiem ponad
likatywnych - miastem starym, zamieniającym się już powoli w muzeum.
ia jest ona do- Nowoczesne dzieła sztuki, pełniąc vvłaśnie taką funkcję przeply ll on q,
eka w symbio- pomagać będą nam w dążeniu do porozumienia z otoczeniem i odnajdy-
szyy. Nie wy- wania naszej własnej równovvagi, do ciągłego odświeżania naszej wrażli-
;złowiek współ- wości. niezbędnej dla indywidualno-psychicznego klimatu życia. Obsłu-
rawu maszyny gując niejako fizjologiczne potrzeby naszego życia, sztuka wywołuje -
vszelki kontakt krótko mówiąc - reakcje amortyzujące wstrząs spow'odowany techni-
zacją. Amortyzacja taka jest również wynikiem pewnych praw społecz-absorbując ele-nych, które zachowują swoją obronną funkcję także w warunkach cy-
na te elementy, wilizacji przemysłowo-urbanistycznej. "Obraz miasta współczesnego
, reprezentowa- jako swojego rodzaju pustyni społecznej - pisze jeden z socjologów -
aryskim La Ga- gdzie nie ma miejsca na intymność i bezpośredniość stosunków spo-
oczesnej natury łecznych, malowany jest nadto ciemnymi barwami. Grupy pierwotne,
aliści odrzucili gdzie kontakty są osobiste, nacechowane wzajemnym zrozumieniem,
: mit, iż nic nie ' towarzyszą zawsze życiu społecznemu, obojętnie czy przybiera ono
d człowiekiem,  formę Jwiejską czy miejską. Człowiek miejski posiada zawsze jakąś
grupę pierwotną, do której może się schronić i gdzie może przezwycię-Golema ani teżIżyć sw-ą miejską samotność"1.
kiem myślącym I Sztuka zachowuje taką obronną funkcję, gdyż przeżycia i wzrusze-
.ż.liwość - klucz nia, które budzi, "są samowystarczalną odpowiedzią, jaką człowiek
daje sam sobie na pytania o wartości i sens życia"'. Treścią tej odpo-
wiedzi jest krytyka i akceptacja sensu swoich działań - swego ludzkiego
; specjalny trud, losu.
trukturę obrazu
dogii malarskiej,
zną a przestrze-
vania na metafi- Zmiana dzialania prozaicznego na dziatanie artystyczne
;ę jednostkową,
ealizując kabiny Nieporozumienie, jakiemu ulegli przeciwnicy techniki - zwłaszcza
ach tych ścianki dokonujący analizy skutków pierwszej rewolucjiyprzemysłowej w sferze
vrnanie (złożone środowiska - że technice przysługuje jedna z brzydkich cech prozaicz-
ność, spowodowało, iż przypisywali oni technice niemożność uzyskania ie dane po temu,cech artystycznych. Co więcej, przeciwnicy maszyny i techniki w ogóle,
stającego w w'y- rozciągali tę właściwość na całą cywilizację, starając się wyrugować
istycznej, i nara- ze sweęo życia wszelki ślad technizacji; tworzyli własne środowisko
a przepływ, mie- mieszkalne - palili drewnem w kominkach, mieszkali w pokojach na
ychiczno-zmysło- wzór jaskiniowców, w których to, co dane, panowało niepodzielnie.
Również ezłowieka współezesnego mieszkanie chroni przed naporemtych cech cywilizacji industrialnej, które najbardziejatakują system
1966. L J. Ziółkowski, Urbanizacja, miasto, osiedle, cyt. wyd., s, 50.
Y
Część IT! Zarys koncepcji pozytywnej
308 nerwowy człowieka, powodując u niego zmęczenie industrialne - przed
jej masowością, hałaśliwością i tempem (w najbardziej zurbanizowa-nych krajach, jak St. Zjednoczone i Anglia, chorzy nerwowo zajmują
połowę łóżek szpitalnych)1.
Jak widać, trudność zachowania równowagi wobec cywilizacji in-dustrialnej została rozwiązana przez przejściowe wycofanie się w pry-
watną sferę doznań i dążeń. Nie było to wszakże rozwiązanie. Toteżuwaga socjologów od początku kocentrowała się na patologicznychprzejawach zmęczenia industrialnego. Traktow,alo o nich dzieło F. En-
gelsa z 1845 r. pt. Poloenie klasy robotniczej m Anglii, a potem szereg
monografii amerykańskich2. Tą ciemną stroną urbanizacji zajęli siętakże autorzy Polish Peasant: W. I. Thomas i F. Znaniecki, analizując
mechanizm rozprzęgania się organizacji społecznej w warunkach zurba-
nizowanego środowiska Ameryki.
Szereg rozpaczliwych poszukiwań doprowadził w rezultacie doprzekonania, że niezdolna do stworzenia humanistycznej syntezy życia
cywilizacja urbanistyczno-przemysłowa, będzie mogła kontynuowaćswoją egzystencję jedynie w warunkach zmiany działania prozaicznegona działanie w części artystyczne. Tylko bowiem wówczas człowiekbędzie mógł wytaczać sobie cele nie związane bezpośrednio z danąsytuacją. U podstaw zaś tego przekonania tkwi fakt, iż sztuka zmierza
do oddziaływania w swoisty sposób, intymny i osobisty, na centra życia
emocjonalnego ludzi i, jako taka, stanowi środek emocjonalnej komu-
nikacji w obrębie społeczności, środek upowszechnienia określonychnapięć pożądanych, sposób tworzenia i rozładowywania napięć uczu-ciowych.
Sztuka więc koncentruje się wokół określonego systemu wartościludzkich i w sposób, który sprzyja wysilkom zmierzającym do ich rea-
lizacji.
Świadoma asymilacja maszyny
Jak stwierdza B. Suchodolski3, współczesna cywilizacja przemysłowa jest oparta na rezultatach nauki, wyrażonych w postaci
abstrakcyjnych
praw, na podstawie których człowiek może skutecznie przekształcać daną rzeczywistość.
t Banks and Hislop, Sanitation Practices and Disease Control, w: Thomas
Man's Role in Changing the Face of the Earth, Chicago 1956, p. 821.
z Np. J. A. Riis, How the Other Half Lives, New York 1890; J. Strong, The
Twentieth Century City, New York 1898.
3 B. Suchodolski, Wychowanie dla przyszłości, cyt. wyd., s. 233. 7. Czynniki ochronne typu estetyeznego
A jednak "ludzie pragną także i innej wiedzy o rzeczywistości: 309 wiedzy o konkretnych faktach, o konkretnych zdarzeniach; wiedzy obra-
zowej, plastycznej, wiedzy angażującej uczuciowo. Czyż nie jest dla nich ważne, aby poznać w'łaśnie to miasto, właśnie tego ezłowieka? Czyż nie jest dla ludzi cenne, aby zobaczyć ten kwiat i to drzewo, aby
przedstawić sobie jakiś kraj odległy i jego mieszkańców? Właśnie sztuka daje tę wiedzę konkretną i obrazową. Nie jest ona przeciwstawna abstrak-
cji i operatywnej wiedzy naukowej, ale jest inna i inaczej płodna w ży-
ciu człowieka. Ludzie współcześni, wychowani na naukowym poznaniu, znajdują w dziełach sztuki indyw'idualne oblicze rzeczywistości - przy-
rody, historii, jednostek, narodów. To pozwala im widzieć rzeczywistość,
pozwala nawiązywać z nią bezpośredni, osobisty, uczuciowy kontakt''1.
Można by powiedzieć, że misją artystów stała się wrażliwa percepcja środowiska technicznego, przetransportowana na język ludzkich uczuć
i wzruszeń, a tym samym przywracająca w'łaściwe znaczenie pełnej oso-bowości. Jeśli za dzieło sztuki uważamy zgodnie tylko za dzieło umysłu ludzkiego, wykonane bądź to przy pomocy rąk, bądź maszyny, to czło-wieka nie da się z tego punktu widzenia wyeliminować2. Przy takim podejściu człowiek nie uważa się już za obrabowanego z emocjonal-nych uprawnień.
Dlatego - choć brzmi to paradoksalnie - wytworzony przy pomo-cy lub na wzór maszyny', pozbawiony ozdób przedmiot odznacza się własnym pięknem, którego ujawnienie czyni go bardziej ludzkim i bliż-
szym ludzkiej osobowości. "Duchamp kreował również na dzieła: koło rowerowe wetknięte widełkami w' taboret, metalową suszarkę na butelki, szuflę do śniegu, grzebień, kłębek sznurka ściśnięty metalo-wym uchwytem"3. Nazywał te obiekty reczami gotoevymi (ready macle).
Kontynuując zaś ideę rzeczy gotowych wysłał w r. 1917 na nowojorski Salon V'ieależnych pisuarową muszlę, którą nazwał Fontanna. Odmó-wiono wprawdzie jej wystawienia, ale Duchamp wystosował protest stwierdzający, że "jedynymi dziełami sztuki, jakie Ameryka stw-orzy'ła,
są jej urządzenia sanitarne i mosty".
Nowe podejście wyzwoliło sztukę z niewoli przesądu, traktującego maszynę jako element zasadniczo w'rogi światu uczuć. Loos i Wagner żądali wypędzenia dekoracji z architektury i zapanowania w niej ładu nowoczesności. "Wszystko, co nowoczesne, - pisał Wagner - musi odpowiadać nowym wymaganiom i materiałom współczesności, musi uzmysławiać nasz własny byt (...) świadomy' celu oraz spłacić kolosalny
1 B. Suchodolski Wychowanie dla przyszłości, cyt. wyd., s. 236. z M. Porębski, Wprowadzenie do sztuki XX wieku, Warszawa 1966. 3 Tamże, s. 148.
Część IV. Zarys koncepcji poytyxnej
310 dług wdzięczności osiągnięciom techniki i nauki"1. Jednakże w dziedzi-
nie sztuki technika i maszyna są narzędziem o wielorakich i kolidują-
cych ze sobą możliwościach. Mogą służyć do wytwarzania biernejnamiastki artystycznych przeżyć lub nieudolnie podrabiać stare formy
sztuki. Erw'in Panofsky pokazał w jednej ze swych prac2, że cykl obra-
zów Piero di Cosimo jest cały poświęcony staremu mitowi o konflikciemiędzy demonicznym kowalem a natchnionym poetą. Przeciwieństwaistniały więc dawno i nie są one własnością sztuki nowoczesnej.W tych rozszerzonych granicach spojrzenia na sztukę zadanie jejsprowadza się do poszerzenia i pogłębienia funkcji i intuicji człowieka.
Konstruktor i twórca, jeśli współistnieją w jednej osobie, nie będzietraktował maszyny i jej w'alorów za uproszczenie psychicznych walorów
człowieka. Rzeczywistość techniczna nie może zwalniać człowieka odautentycznych przeżyć, powinna je raczej odpowiednio kształtować. Bę-dzie to wówczas świadoma asymilacja świata techniki, eliminująca za-razem obawy przed wszechwładzą maszyny. Jak trafnie zauważa L. Mum-ford, jak dotąd maąnetofon i radio nie zniweczyły' naturalnego popędu
do śpiewu, aparat zaś fotograficzny - przyzwyczajenia do patrzenia,
a samochód nawyku do chodzenia. Przy projektowaniu maszyny istnieje
zawsze pewien moment doskonałości estetycznej, który określamyzwykle jako czynnik humanistyczny. Rozwiązania zaś rownowartościo-weytechniczniepowodują, że wybieramy między nimi na korzyść roz-wiązań, które mogą spełnić dodatkow'o pewneJwymagania estetyczne.Rozważania naszewskazują bowiem, że istnieją przeciwieństwamiędzy wlaściwościami produktu rzemiosła i właściwościami wyrobówmaszynowych. W produktach rzemieślniczych zawsze dominuje ozdo-ba - owo świadome wytwarzanie nadmiaru, podczas gdy w produk-tach maszyowychprzeważa element nieosobisty: precyzja obliczeń,nieskazitelność (tak źle widziana na znaczkach pocztow'vch przez fila-
telistów!) i prostota. To właśnie w wvrobach maszynow,vch, jeśli po-zostaje jakiś ślad przvpominający o udziale pracy robotnika, traktuje
się go jako skazę. Dlatego to S. Brzozow'ski nowv_ ch mecenasów sztuki
widział w kateąorii "inteligentnego proletariatu rodzącego się w bez-
imiennych masach"3. Bezimiennych, ponieważ odtwarzanie raz za-akceptowanego prototypu wymaga już tylko rutyny mechanicznej -nie udostępnia ono możliwości wyboru czy osiągnięć osobistych. Uni-formizm jednak nie jest codzienną tendencją człowieka. Jak słuszniezauważa J. Huizinea, "maszerowanie w równym kroku jest wyrazem 1 O. Wagner, Moderne Architektur, 1898 s. 70.
2 E. Panofsky, The early history of man in a cycle Paintings by Piero di Cosimo
Journal of Warburg I. 1937.
3 S. Brzozowski, Kultura i życie, Warszawa 1907.
7. Czynniki ochronne typu estetycznego
Jednakże w dziedzi- ludzkiego poczucia miary i odpowiada naszej naturze, dla której bieg311
:lorakich i kolidują- poza szeregiem jest męczący i uciążliwy.Kto jednak czuje się nie-
ytwarzania biernej szczęśliwy dlatego tyko, że nie może maszerować wraz z setkami in-
drabiać stare formy nych ludzi w równym kroku, ten zbliża się do stanu puervlizmu"1.
prac2, że cykl obra- J Niemniej, uniformizm technologiczny zmusi współczesnego człowie-
mitowi o konflikcie ka do zmiany swoich polądów na piękno, ład i harmonię, które wv_ zna-
etą. Przeciwieństwa ezają jego odbiór.
iowoczesnej.
 sztukę zadanie jej
i intuicji człowieka. Technika a rewizja tradycyjn,ch nawyków estetycznych
j osobie, nie będzie
,ychicznych walorów Nie można baąatelizować faktu, że odzierając przedmioty ze wszyst-
alniać człowieka od kich skojarzeniowych naleciałości, ze wszystkich w-artości uczuciowych,
nio kształtować. Bę- technika depersonalizuje życie ludzkie. Upraszczając zaś przedmioty do
niki, eliminująca za- ich zasadniczych form, narzuca człowiekowi niezależne od niego spo-
ie zauważa L. lf um- soby bycia. Obrońcy takiej uniformizacji życia przypominają, że bez
naturalnego popędu pewnej dozy jednolitości nie mogłoby funkcjonować żadne społeczeń-
ajenia do patrzenia, stwo`. Wyrazem zaś tej jednolitości ma być kultura masow a, sztuka
niu maszyny istnieje mechaniczna itd. Ale "jest to ciągle raczej poszukiwanie niż zaspoka-
j, który określamy janie osobistych, indywidualnych tęsknot i pragnień, potrzeby urządza-
zaś równowartościo- nia życia na swój sposób, inny i odmienny od narzuconego cyw ili-
timi na korzyść roz- zacją i formalną organizacją pracy, hierarchią zależności i obow iązków
ymagania estetyczne. zbiorowego posłuszeństwa i dyscypliny"3. nieją przeciwieństwaw"arto przy tej okazji stwierdzić,że produkty cywilizacii noszą
ciwościami wyrobów piętno bezosobowe w tym głównie, iż o ich funkcjonowaniu nie decy-
sze dominuje ozdo- dują już względy osobiste. Z konfliktu tego rodzi się w całej ostrości
czas gdy w produk- pytanie: jak pogodzić ludzki sens działania z pozaosobowym funkcjo-
. precyzja obliczeń, nowaniem maszyny w obrębie zakreślonvm przez ów sens właśnie?
cztowvch przez fila- Nie możemy bowiem świadomie zaakceptować praktycznych korzyści,
szynowych, jeśli po- jakimi obdarza nas maszyna, nie akceptując zarazem jej nakazów mo-
r robotnika, traktuje ralnych i form estetycznych. w przeciwnym razie stalibyśmy się ofiarą
ch mecenasów sztuki niebezpiecznego rozdźwięku: zespół celów, który stworzył ład maszyny,
odzącego się w bez- byłby w stałej niezgodzie z bodźcami natury osobistej.
odtwarzanie raz za- est rzeczą oczywistą, iż cechą nowoczesnej techniki pozostanie
yny mechanicznej - tendencja do wyeliminowania czynnika osobistego,eloryfikacja cech
aięć osobistych. Uni- oglnych, racjonalizacja życia, która w ostatecznym w_wiku ma uwolnić
owieka. Jak słusznie , człowieka od pracy, a tym samy,m wyzwolić jego inne możliwości orga-
kroku jest wyrazem  niczne. Jest to jednak postulat sprzężony z założeniami nowoczesnej
I J. Huizinga, W'en die W'affenn schweigen. Basel 1945, s. 111. tings by Piero di Cosimo 2 G. D. Wiebe, Mass Communications, w: Fundamentals of Social Psychology,
New York 1961.
' M. Siemieński, Kultura a środow isko akustyczne człowieka, cyt. wyd., s. 20.
Część IV. Zarys koncepcji pozyryhnej
312 cywilizacji antynomicznie, gdyż te inne możlitrości wyzwoli w człowieku
nowa technika dopiero dzięki temu, że przywróci się jej aspekt osobo-
wy, aspekt ludzki - i w tym tkwi rola dedominatorów estetycznych, mających łagodzić dominację techniki nad wartościami ludzkimi. Zadanie sztuki w przywróceniu technice jej aspektu estetycznego Jest oczywiste, iż źle zrozumiane aspekty osobowe i estetyczne mogą
powodow'ać zamieszanie w technice i utrudnią jej osiągnięcie właści-wvch celów. Toteż człow'iek w'spółczesny musi sobie przyswoić nowe wartości, nowe formy wyrazu. Środowisko techniczne bowiem od-zwierciedla zespołowe dążenie umysłu ludzkiego do rozszerzenia do-meny ładu, kontroli i harmonii.
Tendencję tę uznał Ortega y Gasset za charakterystyczną właści-wość sztuki nowoczesnejl. W jego w'szakże interpretacji oznacza to programowe wyrwanie się z kręgu ludzkich spraw i zainteresowań. Ta - słynna skądinąd - teza o programowej dehumanizacji sztuki współczesnej idzie w kierunku przeciwnym jednak tej książce, która w sztuce właśnie chciałaby widzieć możliwość ochrony czynnika ludzkie-ęo, dostarczycielkę twórezych wartości typu estetycznego. Czynniki estetyczne spełniają bowiem tę samą rolę, co Spencerowskie instytucje
eremonialne - osłabiają napięcie wywoływane poprzez bezpośrednie zetknięcie z rzeczywistością. Stanowią z tej racji niejako podstawę do
ostatecznego przystosowania: estetyka udziela drobnym
odchyleniom
od panujących norm cech psychicznej świeżości lagodnego nonkonfor-mimu. Wszak najpowszechniejszym motywem skłaniającym do recep-cji dzieła sztuki jest poszukiwanie wrażeń, "potrzeba wżycia się w inne
światy, potrzeba przeżywania, przynajmniej w charakterze obserwatora,
zdarzeń, których rzeczywistość nie może nam dostarczyć"z. Przypomnienie tego jest tym bardziej ważne, że wraz z nastaniem maszyny ustaliły się pozaludzkie normy doskonałości, oraz że z różnych względów w dążeniu do przywrócenia technice jej aspektu osobowego sztuka ma ważkie zadanie.
W Stanach Zjednoczonych znalazło to wyraz w określeniu trzech poziomów kultury jako Highbrow, :vfiddlebrow i Lovrbrow. Na uwagę zasługuje zwłaszcza określenie Highbrow, które według R. Lynesa brzmi: "Highbrow stanowi gatunek człowieka, który patrzy na kiełbasę,
1 J. Ortega y Gasset The Dehumanization of Art New York 1956. z S. Ossowski, U podstaw estetyki, Warszawa 1958, s. 174. Zob. K. T. Toeplitz,
Mieszkańcy masowej wyobrażni, Warszawa 1970.
7. Czynniki ochronne typu estetycznego
ści wyzwoli w człowieku a myśli o Picassie''1. Highbrow to typ stałego zaabsarbowania procesa-313
ci się jej aspekt osobo- mi kultury i wiązania ich ze wszystkimi, nawet najbardziej codziennymi
ninatorów estetycznych, aspektami życia. Jeśli jednak realnie potraktować zadanie owej rekom-
tościami ludzkimi. pensaty w sztuce, to urzeczywistnienie jej leżałoby w powiększaniu do-
stępu jednostki do wartości powszechnie pożądanych, takich jak emocjo-
nalne doznanie satysfakcji estetycznej, z którą można łączyć nadzieje ektu estetycznegona przezwyciężenie zmęczenia industrialnegocziowieka żyjącego
we współczesnej dobie.
gą Llkazany powyżej obraz integracji różnych dyscyplin celem stworze-bowe i estetyczne mo
t jej osiągnięcie właści-  nia kompleksowej dyscypliny teoretycznej zmierzającej do ujęcia no-
 sobie przyswoić nowe woczesnej profilaktyki - eutyfroniki - byłbywszakże niepełny bez
echniczne bowiem od- wvzględnienia niezwykle ważnej roli ideologii w realizacji nakreślonego
ao do rozszerzenia do- programu.
iarakterystyczną właści-
nterpretacji oznacza to ' R. Lynes, The Taste Makers, Ne York 1954.
spraw i zainteresowań.
j dehumanizacji sztuki
dnak tej książce, która
hrony czynnika ludzkie-
estetycznego. Czynniki
ipencerowskie instytucje
; poprzez bezpośrednie
;ji niejako podstawę do
drobnvm odchvleniom
ci Iagodnego nonkonfor-
skłaniającym do recep-
rzeba wżycia się w inne
harakterze obserwatora,
>starczyć"z.
e, że wraz z nastaniem
łości, oraz że z różnych
jej aspektu osobowego
az w określeniu trzech
i Lovrbrow. Na uwagę
ire według R. Lynesa
tóry patrzy na kiełbasę,
:w York 1956.
s. 174. Zob. K. T. Toeplitz,
8
Problem technokratyzmu.
Transfer techniki
z punktu widzenia makroekonomicznego.
Rewolucja naukowo-techniczna
a walka ideologiczna.
, Nowa lewica" i "nowe spoleczeństwo".
Rewolucja naukowo-techniczna
a klasa robotnicza.
8
Czynniki ochronne typu ideologicznego
kratyzmu.
er techniki
micznego.
techniczna
;ologiczna.
zeństwo".
techniczna
obotnicza.
Problem technokratyzmu
W'śród przedsięwzięć, do których powinna naw iązać eutyfronika, ważne miejsce zajmuje ideoloąia i polityka społeczna.
Nie o politykę wprost jednak tu idzie, a o wiję. której nadano miano
tecl:nokrary=rnu, który od czasu wystąpienia prof. Fourastie (Wielka
nadzieja XX irieku 1949) stał się obiektem gwałtownego sporu. Sporna
stała się przede wszystkim kardynalna teza technokratyzmu: nie rrza
problerrzu spolecznego, Iec istnieje tylko problem
spolecen.stvta prerny-
sloirego, vr którym technicy obejmujy ster.
Zagadnienie to ma istotne znaczenie wobec lansowania twierdzeń o konieczności skupienia pełni decyzji społecznych w ręku tych czy innych fachowych elit, co równoznaczne jest z odsunięciem współczesne-
go szarego człowieka od bezpośredniego udziału w tworzeniu kształtu życia i w sposób oczywisty-niezależnie od intencji ich
głosicieli-wy-
mierzone jest przeciw decydującej roli klasy robotniczej. Postulując bo-
wiem zastąpienie władzy politycznej władzą fachowców, negując przy tym realność socjalistycznego ludowładztwa, technokratyzm stanowi nie-
bezpieczeństwo równe wspomnianym ubocznym skutkom przyspieszo-nego tempa rozwoju nowoczesnej techniki.
Technokratyzm jako postawa myślowa i koncepcja ideologiczna, która z kultem nowoczesnej techniki wiąże niechęć do wprowadzenia nowoczesnych stosunków społecznych, głosi teorie o zastąpieniu rzą-dów politycznych rządami managerów, o nieuchronnym zaniku w miarę Czgść IT! Zarys koncepcji pozytywnej
316 postępu techniki instytucji demokratycznych, o rosnącej specjalizacji
funkcji organizatorsko-zarządczych, niedostępnych jakoby dla umysłówzwykłych ludzi, za których coraz częściej fachowcy rozwiązują wszystkie
problemy życiowe. W świecie technokracji człowiek nie musi już -twierdzą - znać odpowiedzi na liczne skomplikowane pytania życiowe,ale ktoś powołany do tego, by mu byłojak najlepiej, znaje - przyjąwszy,
że człowiek jest przeciętny - i rozwiązuje je za niego.Stanowisko technokratów wobec problemów postępu technicznegobyło zawsze jednoznaczne: całą cywilizację industrialną - głosili -jed-
noczą wspólne w,ymogi (tea kowrergencji) techniczno-ekonomiczne,powołujące do życia wszechwładzę warstwy managerskiej. Wizja taprzewiduje możliwość spożywania przez przeciętnego człowieka owo-ców z drzewa obfitości Teclmiki (ma Ona u nich sens niemal religijny)
i beztroskiej rozrywki, ale w zamian pozbawiony jest on bezpośredniego
udziału w kierowaniu życiem współczesności, traktowany jako narzę-dzie, jako sprawny instrument realizacji narzuconych mu celów. W za-
kresie nowoczesnych teorii manipulacji mieszczą się co prawda takie
hasła, jak znośne płace, opieka socjalna, aprobata dla zgłaszanych za-
mierzeń, ale istotą tych teorii jest instrumentalna koncepcja człowieka
jako pracownika.
Podbudowa tej idei ma szersze makroekonomiczne tło, które sta-nowi transfer techniki między krajami.
Transfer techniki z punktu widzenia makroekonomicznego
Jeśli rozważania te są słuszne - wchodzimy w epokę, w której pIze-waga techniczna, w sensie inicjowania i komercjalizowania innowacji,
ma tendencję do umiejscawiania się w tych krajach, które poświęcają najwięcej finansowych i ludzkich zasobów na badania i rozwój. Małe kraje, bez względu na to, jaki odsetek swych zasobów narodowych poświęcają nauce i technice, są wyłączone z rywalizacji o przewodnictwo
w dziedzinie badaniochłonnego przemysłu, przede wszystkim wskutek wysokiej ceny vrstępu.
Godny uwagi jest fakt, że konkurencja zostaje częstokroć uniemoż-liwiona przez to samo, iż w wielu przypadkach przedsiębiorstwa osią-
gają monopolistyczną pozycję w zakresie wiedzy technicznej, pozycję wynikającą z badań i rozwoju, finansowanych w dużej mierze ze środ-ków państwowych. Twierdzenie to nabiera tym większej siły, kiedy po-równa się rozwój pod względem przemysłowym w krąjach trzeciego świata i Europy. Olbrzymia luka między nimi wyraża się dodatkowo w kategoriach zdolności prowadzenia współczesnych badań naukowych. Mały kraj europejski może, dzięki specjalizacji zdobyć czołowe miejsce
8. C.'y'nniki ochronne typu ideologicznego
w jednej gałęzi badaniochłonnego przemysłu dzięki posiadaniu dużej 317 liczby uczonych, tymczasem nawet taki kraj jak Indie muszą napotykać
na ogromne trudności w rozwoju przemysłu z uwagi na braki właśnie kadrowe.
Wniosek ten znajduje potwierdzenie w teorii handlu opartego na luce technologic,nej. Teoria ta mówi o cyklu wyrobu i głosi, że każda
innowacja przechodzi rozwój od etapu początkowego do dojrzałego, w którym wyrób staje się standaryzowany: wymaga mniej umiejętno-ści w zakresie zarządzania, mniej wiedzy naukowo-technicznej a po-zwala za to w szerszym zakresie korzystać z niekwalifikowanej siły ' roboczej. Tak więc w procesie rozpowszechniania się nowego wyrobu
można wyodrębnić dwa etapy. W pierwszym etapie wyrób zostaje naśladowany w innych krajach rozwiniętych, w drugim zaś - w 1 5-20 lat po skomercjalizowaniu tej innowacji - produkcja nowego wyrobu
może być. podjęta w jednym lub kilku rozwijających się krajach. Nie ulega wątpliwości, że kraje rozwinięte mają z jednej strony prze-wagę techniczną nad krajami rozwijającymi się, ale z drugiej strony maleją w nich możliwości czerpania sił roboczych z sektorów o niskiej wydajności pracy. Jest to dodatkowy czynnik przyspieszenia postępu technicznego, jako że skłania ekonomistów do sugerowania rozwoju takich gałęzi przemysłu, w których możliwy byłby dalszy wzrost wy-dajności dzięki badaniom naukowym, i do pozostawienia importowi funkcji zaspokajania potrzeb konsumpcyjnych towarami z mniej wy-dajnego przemysłu. Ten ostatni moment przynosi nowe formy godzenia
interesów', ponieważ kraje peryferyjne muszą importować wyroby tech-nicznie wysoko postawione, zaś eksportować inne wyroby. Nie trzeba jednak i tu zapominać, że nowe wyroby w badaniochłonnym przemyśle stają się składnikiem procesów produkcyjnych w przemyśle tradycyjnym, i że handel wyrobami badaniochłonnymi, a przeznaczonymi dla prze-mysłu tradycyjnego, staje się jedną z cech rozpowszechniania się tech-
niki.
W perspektywie przyszłości nie jest to jednak jedyne rozwiązanie, przed jakim stają kraje rozwijające się. Zdaniem niektórych ekono-mistów w dyskusji nad problemami, przed jakimi stoją kraje rozwija-
jące się, należałoby skupić się raczej na transferze techniki i współcze-
snej organizacji przemysłowej, a nie na rozróżnieniu między przemysłem
badaniochłonnym i tradycyjnym. Zakłada się bowiem, że w krajach tych przyspieszona industralizacja wymaga stworzenia przemysłu ekspor-
towego, zaś wybór przemysłu może być podyktowany posiadaniem naturalnych zasobów lub stosowaniem pracochłonnej techniki pozwa-lającej korzystać z nisko opłacanej pracy. Jednakże połączenie taniej pracy z przestarzałym wyposażeniem nie jest wydajne, toteż kraje rozwijające się nie mogą lekceważyć zmian techniki dokonujących się Czgść IL'. Zarys koncepcji pozytywnej
318 w rozwiniętych krajach. Technika taka z reguły musi być importowana
z krajów uprzemysłowionych w drodze nabywania licencji, patentówi umiejętności w zarządzaniu.
I tutaj trzeba stwierdzić, że zdolność danego kraju do zaadoptowa-nia nowej techniki pozostaje w bezpośrednim stosunku do liczby i roz-
mieszczenia uczonych i techników, a więc zależy w dużej mierze odekonomiki zasobami ludzkimi. Tak na przykład rozwój ekonomicznyJaponii związany był z importem nowej techniki, ale tempo postęputechnicznego osiągnięte przez ten kraj odzwierciedla również własnewysiłki w zakresie badań i rozwoju, a więc pozostaje w bezpośrednimstosunku do ekonomiki źródeł możliwości ludzkich.
W tym kontekście potwierdza się teza o komplementarności inwe-stycji kapitałowych i inwestycji w człowieka. "Inwestycje w źródłaludzkie były tradycyjnie uważane za nakłady mniej lub więcej iner-cvjne, tyle że potrzebne wspólnocie do życia. W przeciwieństwie doteęo dziś uważamy źródła ludzkie za twórcze, określające przyszłycharakter i postępowanie społeczeństwa, które nie potrafi zdobyć się -jak inne - na inteligentne inwestowanie w rozwój ludzki" 1.I sprawa ostatnia, inwestycje w człowieka i inwestycje kapitałowew powiązaniu z transferem techniki obcej napotykają na jedną jeszcze
przeszkodę: poza techniką, kraje trzeciego świata potrzebują także po-
mocy w szkoleniu personelu i zarządzaniu. Sprawa ta wiąże się z prze-
słankami ideologicznymi współpracy i stanowi przedmiot szczególnegosporu. W tym rozumieniu duże znaczenie dla krajów rozwijających sięma np. współpraca z krajami socjalistycznymi.
Rewolucja naukowo-techniczna a walka ideologiczna
Gdy wskazujemy na szczególne znaczenie walki ideologicznej wokół rewolucji naukowo-technicznej, mamy na uwadze przede wszystkim dwa momenty: a) przekonania o wartościach związane z technologią, b) polityczne implikacje przyspieszonego rozwoju techniki i techno-
10ll.
 Zagadnienie ujęte w pierwszym aspekcie pojawia się wówczas, gdy rozważamy wpływ automatyzacji na społeczeństwo. Dochodzą wówczas do głosu grupy interesu, osobiste wartości, przekonania i opinie. Nie
zmienia to faktu, że większa część zachowania się człowieka w dążeniu do produkcji dóbr wciąż znajduje się w przedmaszynowym stadium rozwoju techniki, że istnieją obok siebie najbardziej prymitywne i naj-
I P. R. Hanna, Education as an Instrument of National Goals, New York 1962,
2-3.
8. Czynniki ochronne iypu ideologicznego
I
bardziej wymyślne układy techniczne. Jednak automatyzacja stanowi319
najwyższy stopień rozwoju techniki i rozwój przemysłu będzie zmierzałwłaśnie w jej kierunku.
Nowa sytuacja ludzi w nurcie przyspieszoneęo rozwoju automaty-zacji posiada szczególną cechę, zawiera szczególną sprzeczność;otobowiem z jednej strony istnieją poważne wartości,które działają narzecz automatyzacji, z drugiej zaś - inne wartości, które się jej przeciw-
stawiają. Tradycyjnie wvaża się, że każdy dorosły człowiek powinienpracować na życie i wnosić swój wkład do systemu produkcyjnego;uważa się też, źe zasady moralne i charakter ezłowieka rozwijają siępoprzez pracę, ulegają zaś rozkładowi wskutek indoleneji i bezczynno-
ści. Toteż mówiąc o długofalowych skutkach automatyzacji, stawia siępytanie, czy maszyny i komputery dehumanizują człowieka?Odpowiedź na to pytanie zależy od społeczno-politycznego stano-wiska w równej mierze, co od stanowiska kulturowego, psycho- i socjo-
logicznego.
W tej płaszezyźnie na przykład należy oceniać buntownicze pokole-niestudentów uniwersyteckich w amerykańskimuprzemysłowionymspołeczeństwie. Pokolenie to stanowi czołową grupę jednostek. którezaznały dostatku i korzystają z wolnego czasu stworzonego dzięki roz-
wojowi techniki w bieżącym stuleciu. Pokolenie to wie, że może być Ikonsumentem nie będąc aktywnie zatrudnionym w procesie produkeji:
ich konsumpcja oparta jest raczej na praarie. aniżeli na roli. Zarazem
pokolenie to zdaje sobie sprawę, że żyje wraz z ludźmi, którzy nie znaj-
dują się na takim poziomie konsumpcji, co skłania go do rzucenia Iwyzwania podstawowym wartościom społeczeństwa kapitalistycznegoi jego organizacji.
Właśnie z tego powodu znaczna część ludności społeczeństwa kapi-talistycznego poszukuje nowej i bardziej odpowiadającej jej roii w świecie
pracy. W świecie techniki, jak wiadomo, role te szybko się zmieniają
lub zanikają. A trzeba powiedzieć - zanikają one w rezultacie mecha-
nizacji, a nie automatyzacji. Mechanizacja bowiem, która najbardziej
wyparła pracę ludzką i zadomowiła się raczej w rolnictwie niż w prze-myśle, nastawionym na automatyzację - spowodowała wielkie zmianyw ekologicznym modelu rolnictwa i doprowadziła do masowej emigra-cji do miast. W tym systemie zjawisk rodzi się nieufność w stosunkudo maszyn i systemów maszynowych jako ąłównvch dehumanizacyj-nych czynników w społeczeństwie. Widzi sięw nich zniewolenie ludziw drodze przywiązywania ich do procesówtechnologicznych, którestają się celem samym w sobie.
Ale też w tym systemie ujawnia się zasadnicza słabość przystoso-,wawcza społeczeństwa kapitalistycznego, które zmuszone jest do wy-bierania między nie kontrolowaną, automatyczną, stopniową zmianą i Część IT. Zarys koncepcji porytywnej
320 z jednej strony, a dogmatyczną, świadomie kontrolowaną zmianą -z drugiej.
Rozterki te głównie dotyczą sposobu wykorzystania w przyszłości wolnego czasu przez przeciętnego człowieka - w większości na nar-cystyczne zajęcia, takie jak załatwianie swych osobistych spraw lepsze
ubieranie się, kąpiele, podnoszenie swej kultury ogólnej i stanu zdrowia.
Do wielkich niewiadomych należeć będzie kierunek i rozwój psychode-licnych środków i odpowiadających im środowiskowych wzorców sztuki, w szczególności rozwój orgiastycznej organizacji współżycia grupowego płci. Wątpliwość tych wzorów nie może być zresztą uza-sadniona bez uwzględnienia szerszej płaszczyzny ideologicznej, a więc
zmagania się dwóch systemów społecznych jako centrów promienio-I wania ocen i zarazem odmiennych centrów promieniowania społecz-nego.
To założenie pozwoli również oddzielić na gruncie klasowym sto-sunek nihilistyczny pewnych grup ludzkich do techniki
nowoczesnej,
do jej perspektyw na przyszłość - od stosunku afirmatywnego szero-kich rzesz pracowniczych, dostrzegających w postępie techniki zwol-
nienie od ciężaru nieludzkiej pracy na rzecz swobodnego wyboru zajęć
pochłaniających w pełni osobowość człowieka. Charakterystyczna jest pod tym względem wypowiedź laureata jednego z konkursów na temat Technika i ja, który przeszedł drogę z humanistycznego liceum do za-
wodu tokarza i patrzy na to następująco: "Wpadło mi do ręki kiedyś pismo i w nim wyczytałem, że żyjemy w takich czasach, kiedy przy-tłacza nas technika i automatyzacja, że człowiek czuje się zagubiony w świecie maszyn, automatów i Bóg wie jeszcze czego. I teraz sobie myślałem o tym facecie co pisał te historie o strachu i zagubieniu. Wszystko to wielka bujd,a. Człowiek bywa zagubiony w ży'ciu codzien-
nym, jeśli go nie rozumie i nie pojmuje reguł"1.
O jakie reguły idzie?
Istnieją takie reguły w wielu dziedzinach technicznego treku ale najbardziej wymyślne dotyczą rozwoju masowych środków przekazu, który stworzył przesłanki np. dla manipulowania świadomością mas, tj. dla stałego, systematycznego oddziaływania na ich świadomość w interesie kapitału. Jest to manipulacja, która oznacza deformację
świata duchowego ludzi i stłumienie zdolności ich rozumu, przekształ-
cenie ich w pozbawiony oblicza obiekt oddziaływania monopoli. Re-guły gry oznaczają tu przede wszystkim reguly tre.ści, które zależą całkowicie od stosunków społeczno-politycznych, jako że rewolucja naukowo-techniczna sama przez się nie określa tych stosunków. 1 Technika i ja. Wybór i opr. J. Zieliński, Warszawa 1970, s. 20.8. Czynmki ochronne typu ideologicznego aną zmianą -Inaczej rzecz ujmuje te.:a o konwergencji, którą propaguje wielu321
a w przyszłości teoretyków na Zachodzie (np. H. May,hew, Kostelanetz, Brzezitski i in.).
kszości na nar- Mówią oni o konieczności sprowadzeniaróżnic ideologicznych do
h spraw, lepsze 'spólnego mianownika, do rewolucji naukowo-technicznej, w ramach
i stanu zdrowia. której ideologia ustępuje miejsca informacji, prognozie społecznej itp.
zwój psy'chode- Wynikiem tego typu redukcji miałoby być społeczeństwo technicys-
wych wzorców tyczne, nasycone naukct (knovt ledgeablej,w którym - wg Roberta
acji współżycia Lane'a- dziedzina polityki kurczy się, zaś sfera nauki rozszerza się".
yć zresztą uza- Zdaniem R. Kostelanetza będzie to świat na tyle inny, że obecne teorie,
w tym marksizm, okażą się bezctytecne. gicznej, a więcNie ulega wątpliwości, iż problem konwergencji jest dość złożony.
rów promienio- ;Ifocnym argumentem zwolenników konw,ergencjijest fakt, że
owania społecz- pewne procesy z zakresu rewolucji naukowo-technicznej wywierają na
; klasowym sto- ludzi presję, która objawia się niezależnie od ustroju. Dotyczy to pro-
ki nowoczesnej, cesów akulturacji i przystosowania do nowych warunków uprzemy-
słowienia i urbanizacji. Natomiast rozwiązanie leżałoby w płaszczyźnie atyenego szero-perspektywicznej, chodziłoby o zmniejszenie dystansu między rozwojem
: techniki zwol- sił wytwórczych a postępem stosunków społecznych, dystansu, który
go wyboru zajęć stał się jednym z najważniejszych dylematów naszych ezasów. A trzeba
kterystyczna jest stwierdzić, że już aktualne formy praktyki socjalistycznej są bliższe
cursów na temat rozwiązania tego dylematu; reprezentują bowiem inne spojrzenie na
,
o liceum do za- funkcję społeczeństw'a i państwa w przyszłości. ii do ręki kiedyśTa perspekty'wa optymalizacji zakładanie potęgowanie zjawisk
ach, kiedy przy- ujemnych, lecz ich ograniczenie i eliminację. Na gruncie tymczasem
je się zagubiony ustroju kapitalistycznego rewolucja naukowo-techniczna musi pogłę-
o. I teraz sobie biać procesy stratyfikacji społecznej, wyrażającesię w pogłębieniu
hu i zagubieniu. zróżnicowania klasowego. I ważne jest, że nie zlikwidują tego zjawiska
w życiu codzien- teorie o społeczeństwie dobrobytu, o kapitalizmie ludowym itp. Toteż
ich cechą nader charakterystyczną jest to, że główne argumenty zwo-znegotreku alelenników teorii konwergeneji sprowadzają się w gruncie rzeczy do za-
dków przekazu łożenia tezy o dezideologiacji społeczeństw'a w miarę jego technicy-
' zacji.
iadomością mas, Dla tego sposobu myślenia charakterystyczny jest zbiór pt. Poa
ich świadomość pralricą i lericą, wydany w Now,y'm Jorku w 1968 r. pod red. R. Koste-
acza deformację lanetza. W zbiorze tym Z. Brzeziński oś,viadcza, że dziś przekształcenia
umu, przekształ- zachodzą w społeczeństwie tak szybko, iż współcześniideologowie
 monopoli. Re- i politycy nie są w stanie dostosow'ać się do problemów jutra. "Ideo-
ci, które zależą logia - pisze on - staje się konserwatywną, a nie rewolucyjną siłą.
;o że rewolucja Koniec ideologii, być może, nie szybko jeszcze nastąpi, ale odpowied-
>sunków. niość niektórych ideologii wydaje się dobiegać kresu"1. 2.
0 1 Cyt. za Zeszyty teoretycno-polityczne, numer specjalny, sierpień 1970, s. 108-
21 Technika a środowisko psychiczne Część IV. Zarys koncepeji pozytywnej
322 Na tej też zasadzie zakłada się teza Z. Brzezińskiego o samoczynnym
upadku komunizmu. Pisze on: "Pozycja Zachodu w stosunku do ko-munizmu nie jat polityką wypraw krzyżowych. Zachód nie zamierzademontować ismijącej struktury polityczno-społecznej państw komu-nistycznych. Liczy on w zasadzie na erozyjne działanie czasu oraz dą-
żenie do przeobrażeń wewnątrz samych państw komunistycznych. Dziśdominujące stanowisko na Zachodzie zawiera się w tym, iż komunizmstopniowo ulegnie zmiękczeniu i w ostatecznym rachunku zbliży siędo socjalnej demokracji"1.
Rzecz jasna, teza o - deicleologizacji społeczeństwa techniczniezorientowaneeo nie potwierdza się w istniejącej praktyce życia społe-
czeństw. Przykładem tego są lewicowe prądy na Zachodzie. 'owa lewica i nowe spoleczeństwo
Rewolucja naukowo-techniczna, powodując gwałtowne zmiany
w warunkach produkcji, poruszyła różne klasy społeczne; jej ideolo-giczno-politycznym wyrazem stała się novra Ievrica. VV jakim sensie jest
to nowa lewica
Novre jest to, że warstwy społeczne, które dawniej miały niewiele wspóinego z rewolucyjnym ruchem robotniczym, znalazły się w nie-których zagadnieniach w opozycji w stosunku do społeczności kapita-listycznej, nawet jeżeli nie we wszystkich dziedzinach uwolniły się od
ideologii warstwy panującej. Przy czym, na pierwszy rzut oka mogłoby
się wydawać, że nowa lewica jest niemal wyłącznie ruchem studentów. Ale trzeba stwierdzić, że gdy w przypadku studentów ruch ten kieruje
się przede wszystkim przeciwko stosunkom panującym na studiach, o tyle w przypadku kadr naukowo-technicznych ruch ten kieruje się
przeciwko stosunkom w dziedzinie produkcji umysłowej. Wymienić tu należy demonstracje i akcje organizowane przez filmowców (festiwal
w Cannes, Biennale), przez plastyków, przez pisarzy czyniących stara-
nia o zorganizowanie się pod mianem producentóvt Iiteratury (Niemcy
Zachodnie).
Ruch ten jest więc swoistą postacią poszukiwań równowagi kultury materialnej i duchowej. lnna rzecz, że występuje tu błędna ocena sy-tuacji i środków zaradczych. Znamienne jest mimo wszystko, że ocena ta posiada historyczno-ideologiczne źródła, których synonimami stały się takie nazwiska, jak: Freud, Horney, Fromm, Marcuse.
Na błędnej ocenie możliwości zachowania równowagi w tym za-kresie oparł właśnie niegdyś Freud swoje twierdzenie o wieczności wojen
1 Tamże.
8. Czynniki ochrorrne typu ideologiczrrezo
i okrucieIistw jako czynników pomagających w utrzymaniu równowagi 323
wewnętrznej jednostki, jak i pozwalających na egzystencję całych grup
ludzkich. Człowiek bowiem, który - zdaniem Freuda - nie potrafi wyładować swej agresji, jest skazany na samounicestwienie. Myśl ta, wypowiedziana w dziele Das L'nbehagert in der Krltcrrl, stanowi konty-
nuację zapoczątkowanej przez Rousseau europejskiej myśli filozoficz-
nej, upatrującej w kulturze destrukcyjny wpływ na rozwój osobowości człowieka. Ów pogląd został sprowadzony przez Freuda do w,ymiarów indywidualnego życia poszczególnych jednostek, a ponadto wyrażony w specyficznym języku psychoanalizy'. Stały postęp kultury,, jak utrzy-
muje Freud, odbija się na życiu psychicznym jednostki wzrostem tłu-mień i represji, które pozostają aktywne w podświadomości człowieka i wpływają na wytworzenie się u niego nerwic, będących ceną, którą płaci ludzkość za cały postęp kultury.
Poglądy Freuda noszą, jak to zauważyła Karen Horney, autorka dzieła pt. T'he New Ways in Psvclzoanalysis3, na sobie piętno dziewiętna-
stowiecznego sposobu pojmowania zjawisk i koncentrują się wokół ezterech zagadnieri. Po pierwsze, idąc za teoriami instynktów, Freud
dostrzega jedynie czynniki dziedziczne i konstytucjonalne, pomija
natomiast wpływ otoczenia. Po drugie, opisując specyfikę własnego kręu kulturowego, uznał ją za właściwość ogólną natury ludzkiej, która jego zdaniem jest identyczna na całym świecie. Po trzecie, w teorii
Freuda znane pary: icl i superego, instynkt i śmierć, męskość i kobiecość
są nie tylko opozycyjnymi zespołami motywów, ale - co ważniejsze -pozostają w sytuacji analogicznej do fizycznego układu sił, który polega
na tym, że energia wydatkowana w jednym punkcie powoduje jej zmniej-
szenie się w drugim. Po czwarte wreszcie, Freud zakłada, że obecne objawy nie tyle są uwarunkowane przez przeszłość, ile są nią w sw-ej istocie.
Zdaniem Karen Horney, Freud ukazał szereg współzależności po-między człowiekiem i jego zaburzeniami psychicznymi a represyjną funkcją kultury, ale wykazał brak podejścia socjologicznego, co za-prowadziło go na manowce nonsensownej teorii, jakoby wojna wynikała
z instynktu śmierci i by,ła składnikiem koniecznym do rórnouagi psy-
chicnej narodów, lub że mechanizacja nie rozwinęła się w dwa tysiące lat wcześniej, ponieważ ludzie byli wtedy bardziej narcystyczni. i
i
' Z. Freud, Człowiek, religia, kultura, Warszawa 1967.
2 K. Pospiesryl Kulturowe uwarunkowania osobowości człowieka w ujęciu psy-
choanalizy Studia Filozoficzne nr 5'1969.
3 K. Horney, New Ways in Psychoanalysis, New York 1939.
zt
Czg.ść IV. Zarys koncepcji pozytywnej
324 Również z punktu widzenia nowego podejścia do zjawisk kulturo-wych krytykował poglądy Freuda znakomity przedstawiciel neopsy-choanalizy Erich Fromml. Jego zdaniem do tej pory istniały trzy błędne
stanowiska teoretyczne usiłujące wyjaśnić związek, jaki zachodzi po-między człowiekiem a kulturą. Po pierwsze, jest to stanowisko psycho-
logistyczne, którego zwolennicy wywodzą wszelkie zjawiska społecznez czynników psy'chologicznych spowodowanych dążeniami instynkto-wymi, które modelowane są przez społeczeństwo w' tym zakresie, w ja-kim społeczeństwo wpływa na ich tłumienie. Drugie, ekonomistycznepodejście, wypływa, zdaniem Fromma, z wadliwej interpretacji pracK. Marksa mówiących o znaczeniu sił wytwórczych w rozwoju histo-rycznym społeczeństw'a. Z tego pseudomarksistowskiego punktu widze-
nia wywodzi się, zdaniem Fromma, pogląd, iż np. protestantyzm jesttylko w,ynikiem ekonomicznych potrzeb burżuazji. Trzecie, błędne sta-
nowisko jest wreszcie podejściem idealistycznyrn, wsławionym nazwi-
kiem Webera2, według którego najpierw pojawiają się nowe idee i nowereligie, a następnie dopiero nowe stosunki ekonomiczne i nowe wa-runki kulturowe.
Tym trzem błędny'm próbom wyjaśnienia w'łaściwości psychicznychposzczególnych społeczeństw przeciwstawia Fromm własną koncepcjęcharakteru społecznego, który będąc wynikiem stosunków społecznychdalej zmienia je i modyfikuje3. W koncepcji Fromma, którą on samuważa za zgodną z duchem marksizmu, poszczególne formacje spo-łeczne, klasy w'y'twarzają u swych członków specyficzne cechy psy'chicz-
ne, składające się na ów charakter społeczny. "Innymi słowy charakterspołeczny uwewnętrznia potrzeby zewnętrzne i w ten sposób ukierun-kowuje energię ludzką do celów, jakie stawia ekonomiczny i społecznysystem"4. Sprawom poprawy warunków kulturowych współczesnegoświata i wypłyvvających z tego zagadnień ogólnego udnowienia spole-czeristvra poświęcił Fromm pracę pt. The Sane Societys gdzie jakowarunek poprawy warunków społecznych przedstawia zbudow'anie lep-szego ustroju, w którym człowieka nie będą gnębiły kryzysy psychiczne,lęki i nerw'ice, oraz w którym człowiek stanowić będzie wartość cen-tralną i najwyższą.
1 E. Fromm, Ucieczka od wolności. Warszawa 19i0, Czytelnik. z i. W'eber, Die protestantische Ethic und der Geist des Kapitalismus, ArcHiv
fur Sozialwissenschaft und Sozialpolitik 1904.
3 E. Fromm, Charakter and the Social Process, wyd. jako aneks do pracy pt.
Escape from Freedom, cyt. wyd., p. 277.
Tamże, s. 28?.
5 E. Fromm, The Sane Society, New York 1955.
8. Czynniki ochronne typu ideologicznegoFromm wyraźnie podkreśla, że "jedynym konstruktywnym rozwią-325! ; kulturo-zaniem jest rozwiązanie socjalistyczne", ale zarzuca Marksowiiż teni
zy błędne popełnił pomyłkę sądząc, że człowiek kieruje się świadomością w swymost owaniu. Zdaniem Fromma bowiemczłowiekiem owodu nie aodzi po-'pęp, p ją'
o psycho- tyle przemyślenia racjonalne, co ukryte w naturze ludzkiej dążenia,
namiętności i konflikty. Najlepszym fundamentem dla uzdrowienia społeczneIudzkości będzie ustrój socjalistyczny, zbudowany przez ludzi, którzy
nstynkto- drogą psychoanalizy wyzwolili się od gnębiących ich konfliktów.
sie,  ja- W systemie Fromma najpełniej przejawiają się błędy psychoanalizy
acji 'prac ' jako filozofii człowieka; w niej bowiem ukazują się dobitnie ograniczone
ju histo-  możliwości psychoanalizy i drogi jej rozwojul. Studia psychoanalityków
bowiem, dotyczące wzrostu kulturowych czynników nerwicotwórczych tu widze-,
tyzm jest płynących z istoty ustroju kapitalistycznego, obrazują raczej wady tego
ędne sta- ustroju w aspekcie zdrowia psychicznego. Studia te wzniecają zarazem
obsesję zdrowia psychicznego, którą opętane jest współczesne społe-n nazwi-czeństwo amerykańskie2. I w tym sensiekoncepcja reformy społe-
ee i nowe czeństwa wg założeń psychoanalizy wskazuje na nierealność i absur-
iowe wa-  dalność poglądów psychoanalitycznych, które przyjmują, iż człowiek
;hicznych z natury swej jest istotą irracjonalną, powodowaną przez podświadome
concepcję konflikty i namiętności, i że jako taki może być dowolnie kierowany
łecznych przez otoczenie. W tej sytuacji - głosi tragiczny wniosek neopsycho-
on sam analizy -jedyną formą protestu człowieka jest nerwica i stany neuro-
acje spo- tyczne.
psychicz- W świetle tego protestu przedstawia się jako objawienie koncepcja
:harakter Herberta Marcusego, który w swym dziele pt. E'ros and Cyvilization34'.
zakłada że miernikiem ost u c wilizac i est wzrost tolerancji seksual-
ukierun- ' p ęp y J j
połeczny nej. Liczba zaburzeń neurotycznych zmniejszy się jego zdaniem wów-
g czas, gdy wzrośnie tolerancja seksualna: twierdzenia Freuda o repre-
czesne o syjnej roli kultury naJeżeć będą wtedy do historii. ia spole-Stary filozof i moralista utrzymuje, że wzrostowi tolerancji seksual-
lzie jako nej powinno towarzyszyć przebudowanie społeczeństwa, które aktualnie
anie lep- pozostaje pod przemożnym wpłyWem postępu technicznego i utraciło
chiczne, swoją dynamikę historyczną4. Postęp techniczny bowiem łączy się ze
ość cen-
wzrostem produkcji i tworzy coraz sprawniejsze mechanizmy przemy-
słowe. Człowiek jest im coraz bardziej podporządkowany: wytworzyłsobie fałszywe potrzeby, będące wynikiem reklamy i konsumpcji -,
Harry K. Wells Zmierzch psychoanalizy, Warszawa 1968. us, ArchivZ Clyde Kluckhohn, The Evolution of Contemporary American Values, Deadelus
Vol. 82, No 2, 1958.
pracy pt. 3 H. Marcuse, Eros and Cyvilization. A
Philosophical Inquiry into Freud,
Boston 1955.
4 Zob. M. Horkheimer, Zur Kritik der innstrumentallen Vernunft, Frankfurt
am Main 1968.
Część Iy'. Zarys koncepcji poytywnej
I
326 odnajduje się w tworach, w samochodzie. gnuśnieje, tonie ec o?fitości
dóbr. Produkuje je w coraz większej ilości i coraz więcej ich pożąda.Vie wie jednak, że to owa obfitość pozwala odkładać sprawę wolnościw nieskońezoność. Konieczne jest przebudowanie społeczeństwa naspołeczeństwo socjalistyczne. Trzeba w związku z tym wzbudzić to-I;talną nieufność do wszystkiego, cokolwiek podtrzymywałoby istniejący
ustrój. Broni się on nie tylko obfitością dóbr, ale i manipulowaniemumysłami, indoktrynacją mózgów, nadrepresją. Rewolucja zmieni jednakstosunki i sposoby produkcji. Opowiadając się przy tym za chińskimmodelem ustroju socjalistycznego Marcuse twierdzi, że w jego ramach
I' najlepiej może nastąpić uwolnienie człowieka od więzów kultury. Kry-tyce socjalizmu w Związku Radzieckim poświęcił H. Marcuse specjalnąksiążkęl, stając na pozycjach zagubionego radykalizmu'.Poglądy Marcusego o wpływie tolerancji seksualnej na proces po-istępu cywilizacji potwierdza tylko wniosek, iż psychoanalityczna filo-
, zofia człowieka wyrasta z gruntu rozkładającej się klasy tradycyjnego
mieszczaństwa, którego problemy emocjonalne i traQiczne rozważaniana temat bezsensu ludzkiej egzystencji i postępu wynikają z bezsensu
i kryzysu egzystencji kultury własnej. Marcuse oskarża człowieka Za-
chodu o to. że nie odczuwa on już wzrostu postępu technicznego jakoucisku, represji, wyalienowania i dzięki temu woli status n,uo od zm.iany,
i rewolucji, rozumianej po marcuseańsku. W' imię czego w tej sytuacji
właśnie, pyta Marcuse, narzucać ty'm ludziom - w'iodącym żvwot możenie najszczęśliwszy, ale za to względnie wygodny i swoiście rozumny -
I. ową zmianę, ów inzperatyc revrolcrcyjny? W' tym też sensie nacisk cywi-
lizacji technicznej w dziedzinie przeży'ć ludzkich przerasta zdolność
człowieka do samoczynnej regulacji3. tak jak ją rozumie neopsycho-analiza.
ij' Tezy Marcusego, postawione w tak abstrakcyjnym świetle, zaczy,nają
się kruszyć, gdy postawi się je wobec pytań realnych. Takim py'taniem
jest m.in. pytanie o siłę społeczną, na której Marcuse chciałby oprzećswoją rewolucję. Teza głosząca, że klasa robotnicza w dobie późnegokapitalizmu zostanie całkowicie zintegrowana, padła wobec wystąpieńbojowników klasowych - głównie we Francji i we Włoszech. Tezao integracji totalnej, pozostawiającej tylko miejsce dla rebelii elit, nie
przetrwała w Ameryce nawet kilku dni. To, co Cohn-Bendit wychwalał
jako "siłę naszego ruchu", a mianowicie, że "opiera się on na nie kon-
1 H. Marcuse, A Soviet Marxism. A Critical Analysis. New York 1958.
2 Zob. J. Wiatr, Herbert Marcuse-filozof zagubionego
radykalizmu, Nowe
Drogi nr 9, 1968. Zob. też: J. Szewczyk, Eros i rewolucja, Krytyka antropologii
filozoficznej Herberta Marcuse, Warszawa 1971 ; oraz J.
Borgosz, Herbert Marcuse,
filozofia trzeciej siły Warszawa 1972.
3 I. Habermas, ,Erkenntnis und Interesse, Frankfurt am Main 1968.
8. C=ynniki ochrortne typu ideologicznego
trolowanej spontaniczności, że
j akcji" - okazało się decydującą sła-
ani wykorzystywać wyzwolone
bością.
stymuluje, nie zamierzając kanalizować 327
A jest to słabość tym większa, że rezygnacja z organizacji społe-, czeństwa skazuje na bezskuteczność wszelką walkę o jakiekolwiek cele
tego społeczeństwa. Ce1 jest zbitką pojęciową wszelkiego działania i w żadnym wypadku nie da się zredukować jego osiągania do pozycji anarchistycznych.
,
, Rewolucja naukowo-techniczna a klasa robotnicza
Rozważania Marcusego o klasie robotniczej robią wrażenie, że stanowią one część konstrukcji intelektualnejl a nie
odzwierciedlenie
sytuacji socjalnej. Nie można bowiem rozpatrywać tej kategorii w izo-
lacji od przesunięć, które dokonują się wewnątrz rewolucji naukowo-technicznej, i w oderwaniu od prognoz, których staje się ona podstawą.
Jako punkt wyjścia przyjąć należałobv istotne przesunięcie zatrud-nienia - z rolnictwa do przemysłu, a następnie z przemysłu do innych
dziedzin. Według niektórych prognoz już pod koniec XX wieku w kra-jach rozwiniętych w całym przemyśle i w rolnictwie zatrudnionych będzie nie więcej niż 15ó ludności czynnej zawodowo; pozostali znajdą pracę w dziedzinie nauki i oświaty, administracji, transporcie, handlu
oraz w sferze usług socjalnych.
Interesujące są pod tym względem przemiany zachodzące wśród wykwalifikowanych robotników. W połowie XX wieku prawie połowa robotników St. Zjednoczonych zatrudniona była w produkcji i sprze-daży takich towarów, jakich w roku 1900 w ogóle nie znano. Ruchli-wość w zakresie zawodu robotnika stała się prawem. Ale jednocześnie potanienie rzeczy i podrożenie wiedzy, kwalifikacji spravsiają, że czło-
wiek staje się najdroższym elementem sił wytwórczych. Według obliczeń amerykańskiego ekonomisty Denisona nie mniej niż 3:  ogólnego przy-
rostu produkcji w St. Zjednoczonych po 1929 r. należy przypisać wzro-
stowi kwalifikacji robotników, lepszej organizacji produkcji i wdro-
żeniu wiedzy naukowej, a jedynie 2/5 idzie na rachunek wzrostu zatru-
dnienia i zwiększenia podstawowego kapitału.
Można się spodziewać, że jeśli ulega zmianie stosunek między nauką a produkcją, to równocześnie zmienia się stosunek między inteligencją naukowo-techniczną a klasą robotniczą. Ulega zmianie charakter pracy robotników i w konsekwencji - postulaty stawiane przed robot-
1 Zob. Th Adorno, Negative Dialektik, Frankfurt am Main 1966. Część II! Zarys koncepcji pozytywnej
328 nikiem przez nowoczesną produkcję. W produkcji zautomatyzowanejgłówną postacią staje się ustawiacz - robotnik nowego typu, dla któ-rego praca umysłowa jest czynnikiem decydującym, gdyż zajmujemu ona połowę czasu, a tylko trzecią część tego czasu poświęca on nafunkcje związane z operacjami umysłowymi i fizycznymi. Nie dziw,że pisze się w związku z tym o formowaniu się specjalnej grupy spo-łecznej robotników-inteligentów jako szczególnej warstwy klasy robot-
niczej. Podkreśla się przy tym, że tendencją rozwojową jest zbliżeniea nawet zintegrowanie pewnych, dawniej izolowanych warstw spo-łecznych: inteligencji i klasy robotniczej.
Nie ulega wątpliwości, że w tych warunkach pojęcie robotnik pro-dukcyyny ulega rozszerzeniu. K. Marks pisał przecież, iż wraz z rozwo-
jem kooperacyjnego charakteru pracy rozszerza się siłą rzeczy pojęcie
pracy produkcyjnej i jej przedstawiciela - robotnika produkcyjnego.
Ażeby pracować produkcyjnie nie trzeba już samemu przykładać ręki,wystarczy być organem robotnika łącznego i pełnić którąkolwiek z jegosubfunkcji. W rezultacie większość pracowników inżynieryjno-technicz-nych i urzędników bezpośrednio integruje się z klasą robotniczą, bądźcoraz bardziej przyswaja sobie jej wspólne cechy społeczne i ekono-
miczne. W tym tkwi, jak się zdaje, istota zmian w formach społecznych
przejawiania się współczesnego proletariatu przemysłowego.Do przeszłości należą już warunki pierwszego szczebla wielkiej pro-dukcji maszynowej, kiedy urzędnicy i inteligencja produkcyjna jako
całość reprezentowali część klasy burżuazji bezpośrednio uczestniczącejw produkcji. Rewolucja naukowo-techniczna zwiększa odsetki za-trudnionych w pracy umysłowej, na skutek czego wzrasta znaczenieogólnego przygotowania robotników, słowem - zaistniała koniecznośći możliwość, aby część proletariatu poświęciła się pracy umysłowej.Z drugiej strony ulega zmianie również sytuacja urzędników, gdyż ichpraca zostaje zmechanizowana, a stopa życiowa jest nie wyższa, często
nawet niższa aniżeli pewnych kategorii robotników.
Z tego punktu widzenia wspomniane procesy przesuwają granicęklasową proletariatu zatrudnionego w produkcji potokowej coraz bar-
dziej w głąb warstw inteligencji i urzędników, przekształcając te częściIącznego robotnika w wewnątrzklasowe grupy proletariatu. Stanowi to
rozszerzenie klasy robotniczej kosztem licznych warstw inteligencji i wy-
piera spaczone pojęcie proletariatu, sprowadzające tę klasę do ludzizatrudnionych w prostej pracy fizycznej, niekompetentnych we współ-
czesnych skomplikowanych procesach produkcyjnych.
Tu krąg naszych rozważań, który wyszedł z refleksji nad techno-kratyzmem, zamyka się.
Powiedzieliśmy, że technokratyzm głosi tezę o rosnącej specjalizacjifunkcji organizatorsko-zarządczych, niedostępnych jakoby dla umysłów 8. Czynniki ochronne typu ideologicnego
zwykłych ludzi, za których coraz częściej fachowcy będą musieli roz- 329
wiązywać wszystkie problemy życia i produkcji. Tej właśnie skrajnie technicznej wyobraźni i zarazem skrajnie ubogiej wyobraźni społecznej
przeciwstawiać się musi stosowna profilaktyka w drodze
realizowania
ideału Homo euthyphronicus oparta na dorobku współczesnych dyscy-plin nauki i skupiająca w sobie wiedzę, doświadczenie i wyczulenie spo-
łeczne wszystkich kategorii ludzi pracy, a także spełniająca kryteria
polityczne jedynie dziś możliwe i jedynie słuszne.
Pozytywne i negatywwe
formy współdziałania
w symbiozie człowieka z maszyną.
,
r
; Czynniki ockronne typu prakseologicznego
'.gatyWri2 I'ozytywne i negatywne formy współdziałania ziałaniaw symbiozie człowieka z masryną
riaSZyrią. W książce tej zostawiliśmy chlodne wskazania skutecznego działania
na boku po to, aby zająć się oceną działania technicznego od jegocieplej, dającej człowiekowi satysfakcję i pozaefektywne korzyści, stro-
ny. T. Kotarbiński pisał: "Poszukujemy wyłącznie wskazań chłodnych,ito znaczy nie apelujących do uczuć ani wzruszeń podmiotu"1. Odwołu-jąc się do prawa kontrastu powiemy że eutyfronika jest rodzajem cieplej
prakseologii, czyli teorii działania celowego, której rezultaty oceniane są
jako osobniczo cenne, a więc nie tylko technicznie skuteczne, w chłodnej
skali działania.
Są to ustalenia nader ogólne, trzeba by jednak pokusić się o zrozu-mienie znaczenia prakseologii - pokazując to na przykładzie zaledwie
pewnych jej działów - dla ujęcia zagadnień eutyfroniki i wysunięciewniosków praktycznych.i
Zjawiskiem naturalnym w tych warunkach będzie odwołanie się dotekstów twórcy współczesnej prakseologii - T.Kotarbińskiego -w których moglibyśmy odnaleźć prakseologiczny model dla ujęcia formwspółdziałania człowieka z maszyną. Wydaje się, że posłużyć tu nammogą wypracowane przez T. Kotarbińskiego ogólne pozytywne i ne-gatywne formy współdziałania'.
1 T. Kotarbiński, Zasady dobrej roboty, :llyśl Wspólczesna, 1946 nr 1, s. 2.
` T. Kotarbiński, Hasło dobrej roboty, Warszawa 1968, s. 171. Czść Iv. Zarys koncepcji pozytywnej
i
332 Dla prakseologa "jest rzeczą jasną, iż współdziałanie - to poszcze-
gólny przypadek działania. Klasa działań - to klasa szersza, klasa współdziałań, to jej fragment tylko"1. Jeśli tedy odróżniamy ogół wa-runków sprawności ważnych dla wszystkich działań od warunków ; ważnych dla współdziałań właśnie, to w zastosowaniu do układu czło-; wiek-maszyna będziemy mogli wyodrębnić takie warunki sprawności, ' które dotyczą współdziałania obu elementów układu. Jeśli przy tym i przypomnimy, co było już przedmiotem odrębnego wykładu, że element osobowy uznać musimy a historycznie (evrolucyynie) slabszy, to w owej
klasie współdziałań szczególne zainteresowanie wzbudzić muszą współ-działania negatywne elementu osobowego z maszyną jako instrument współdziałania pozytywnego. Wyrażając się prościej, trzeba będzie poświęcić nieco uwagi takiemu stosunkowi elementu osobowego do technologicznego we wspomnianym układzie, w którym występuje pro-tegowanie tego elementu, aby dzięki tej nadmiarowości jego sił był on
zdolny do zachowania wewnętrznej równowagi pod jego obecność w układzie.
W ten sposób wyszlibyśmy od negatywnego co prawda współdzia-łania, ale efektem byłoby zamierzone współdziałanie pozytywne -a więc homeostaza samego układu człowiek-maszyna, a nie tylko jego jednego elementu, mianowicie elementu osobowego. Ale z tą chwilą związani już czujemy się clyrektycami kooperacji pozytyrnej, która stała się przedmiotem wyróżnionego zainteresowania teoretyków orga-nizacji i kierownictwa. "Cóż to jest jednak owo współdziałanie nega-tywne? Przeciwstawiamy je współdziałaniu pozytywnemu, różnicę upatrując w ustosunkowaniu sił współuczestników do celu działań. W przypadku współdziałania pozytywnego cel ich jest wspólny,, w przy-
padku współdziałania negatywnego cele współuczestników są rozbieżne, niezgodne"z - pisze T. Kotarbiński.
Można stwierdzić, że człowiek i technika współdziałają pozytywnie, i technika ułatwia człowiekowi życie i staje się naturalnym przedłużeniem
jego homeostazy. Ale prawdą jest, że nowoczesna technologia zdobywa
następne segmenty władzy nad naturą ciał naszych, a przede wszystkim prowadzi do permutacji w sferze wartości czysto ludzkich. Toteż forso-
wanie technologii bez równoczesnej jej humanizacji prowadzić może do
sytuacji, w której właściwości psychiczne przystosowują się do sytuacji
łatwych i popadają w niedowład motywacji. Teoria humanizacji byłaby pewną formą walki, a więc współdziałania negatywnego, z technologią. Jest przy tym rzeczą jasną, że pojęcie walki nie zostało tutaj uogólnione
w sensie, którego domagają się prakseologowie, tzn. nie zostało "uwol-
1 Tamże, s. 172.
2 Tamże, s. 17q.
9. Czynniki ochronne typu prakseologicznego sa szer a,o klasanione od łączności niezbędnej czy to z zagrożeniem życia lub zdrowia,333
iżniamy ogół wa- czy to z sytuacją, w której ktoś komuś źle życzy, kierując się niena-
ń od warunków wistną w stosunku do niego motywacją itp. Takie walki złośliwe to
i do układu czło- poszczególny przypadek walki, rozumianej prakseologicznie jako współ-
działanie negatywne"1
unki sprawności, powstrzymując się. od tego szczebla ogólności mamy na uwadze
. Jeśli przy tym problematykę zagrożeń cywilizacyjnych,ujmowanych w terminach
kładu, że element psycho- i socjologicznych, a więc w terminach cieplvch. Jednakże synuacja
abszy, to w owej tych zagrożeń posiada wybitne znamiona prakseologiczne w alki w sensie
zić muszą współ- współdziałania negatywnego. Stwierdzamy np., że jesteśmy potomka-
jako ebatrbędż e mi - produktem co najmniej 3 000 pokoleń, a nawet -jak twierdzą
i, osobowego do odkrywcy najdawniejszego przodka człowieka, Kertyapithecusa - two-
rem miliona pokoleń. Na tak olbrzymiej przestrzeni przeobrażeń wy-n jego spł byp ontw'orzyły się w organizmie ludzkim znaczne rezerwy wytrzymałości bio-
L jego obecność logicznej w postaci plastyczności przy,stosowalności funkcji ustrojo-
wych, która jest. niczym innym jak formą kooperacji negatywnej z no-
awda współdzia- ' 'y'mi sytuacjami, które zachodzą w jego środowisku. Wszakże okresy
e pozytywne - Jwałtownych przemian technicznych znamionują się tym, że występują
a nie tylko jego w nich duże rozpiętości między realnymimożliwościami człowieka
Ale z tą chwilą a 'y'mo4ami środowiska technologicznego. Wynikiem tego są objawy
ozytyrnej, która braku przystosowania, czyli braku równowagi sił w kooperacji nega-
eoretyków orga- ty'wnej.
iłdziałanie nega- Profilaktyka zmęczenia industrialnego, którą mienić się chce euty-
nemu, różnicę fronika, sięga najogólniej mówiąc do tej dyrektywy współdziałania ne-
Lo celu działań. gatywnego, którą T. Kotarbiński nazywa regcrlą .:a.skoczenia. Pisze on:
vspólny, w przy- ,oradza ona, aby dokonywać działań niekorzystnych dla celów prze-
w są rozbieżne, ciwnika nie w byle jakiej chwili, lecz najbardziej wtedy, kiedy on się
tego nie spodziewa i nie jest przeto gotów do przeciwdziałania"'. łają pozytywnie,parafrazując tę regułę możemy powiedzieć, że: we współdziałaniu
n przedłużeniem negatywnym techniki i człowieka zagrożenia pojawiają się zazwyczaj
iologia zdobywa jako niepr4ewidziane skutki działania technologicznego, które są wy-
rzede wszystkim nikiem oddziaływania uruchomionych sił na pokłady odpornościowe
ch. Toteż forso- osobnika ludzkiego, które eksploatując, grożą w razie ich niewspoma-
wadzić może do gania biologiczną ruiną człowieka. Nie bez powodu więc największe
E się do sytuacji współczesne placówki immunologii i terapii doświadczalnej znajdują
nanizacji byłaby się w stadium profilowania na problemy nauki o odporności biolo-
, z technologią. gicznej, a szczególnie poznanie jej mechanizmów: problemy immuno-
utaj uogólnione stymulacji, tj. zwiększenia odporności, i problemy immunodepresji, tj.
zostało "uwol- obniżenia odporności.
' Tamże, s. 180.
= Tamże, s. 181.
Cęść IV, Zarys koncnpcji po.-yty wnej
334 Uogólniając te rozważania powiemy, że na skutek rozwoju technikizwiększają się niewspółmiernie możliwości człowieka - i to jest koope-racja po:ytyut na - ale z drugiej strony, nowe precyzyjne narzędzia
i urządzenia zmieniają rolę i miejsce ezłowieka w układzie człowiek-maszyna często na jego niekorzyść tak, że zachodzi potrzeba urucho-mienia świadomej profilaktyki - i to jest kooperacja negatyrna.Eutyfronika, jako profilaktyka skutków nieprzewidzianych technikiwsferze osobniczej, przyjmuje, że nieswoiste skutki automatyzacji,
inaktywujące osobowość ludzką i hamujące jej rozwój, dają się odczućprzede wszystkim w tym, co w życiu człowieka najbardziej osobiste:w koncentracji psychicznej i orientacji twórczej. Przeciw tego typu in-
terwencji techniki w najbardziej osobiste regiony życia ludzkiego wy-
stępuje eutyfronika jako dyscyplina profilaktyczna. Zwalczać ma ona -
w ramach kooperacji negatywnej - różnorakie powody i przyczyny in-gerencji i nacisków technologicznych w dziedzinach, w których oso-bista, intymna niezawisłość Homo euthyphronicus musi zostać ocalona.Rozwój cywilizacji nie redukuje zagrożeń w tej sferze, ale wręczprzeciwnie, tworzy dla niej nowe pułapki i nawarstwia wybory moralne.
Wybór musi być dokonany. W tym bowiem obszarze doświadczeń niewystarczy, że się czegoś nie mówi - nie wystarczy unikać tak. 'Trzebasię zdecydować powiedzieć nie.
Zakończenie
Pytania stawiane na stronicach tej książki, a dotyczące wpływu współczesnej techniki na życie osobowe człowieka, a także pytania do-tyczące możliwości zbudowania profilaktyki w zakresie
przystosowania
techniki do człowieka we współczesnej sytuacji społeczeństwa techno-tronicznego, wymagają ustawicznego niemal usprawiedliwienia. Jest to zasadnicza trudność wyjścia poza preliminaria i swoiste prolegomena nauki o zmęczeniu industrialnym, któremu podlega czło-wiek współczesny. Dotyczy to głównie sytuacji, w których nadto często pojawiają się argumenty mające przemawiać za pozornością proble-matyki określonych negatywnych skutków rozwoju industrialnej techni-
ki w warunkach socjalizmu. Zwolennicy łatwego optymizmu nie do-puszczają samej myśli o możliwych następstwach ujemnych cywilizacji w ustroju, który znosi klasowe przedziały i rozwija technikę jako ideo-
wo zaakceptowaną podstawę własnego materialnego i duchowego bo-gactwa, natomiast uwrażliwienie na owe problemy wywodzą jedynie z płochego przejęcia się rozważaniami krytyków kapitalizmu. Przed takim stawianiem sprawy powstrzymuje się autor tej książki. Chodziło mu w niej o przezwyciężenie takiego właśnie schematycznego potraktowania zagadnienia, w którym, zamiast mówić o warunkach, jakie stwarza ustrój socjalistyczny dla humanistycznego
rozwiązania
problemu, ucieka się bądź do tabu, bądź do automatycznego sposobu rozstrzygania go poprzez dobroczynne implikacje socjalizmu. Metoda
tabu powołuje się, zdaniem autora tej książki, na nieistmeme problemu
nasycania technicznego w naszych warunkach, metoda automatyzmu -
Zakończenie
336 widzi te problemy jako a limine rozstrzygnięte. V4'łaściwą metodą vc
daje się być ta, która zakłada potrzebę rozstrzygnięć i czyni to dajich możliwy zarys.
Warto przypomieć, że marksizm nigdy nie identyfikował techniz postępem w ogólności, ani też nigdy nie wygłaszał tezy, że technilsama przez się będzie narzędziem urzeczywistnienia
socjalistycznego h
manizmu, lub że samoistnie posiada dar kreowania wartości ludzkicMieliśmy już możność zauwaźyć, źe skłonność do traktowania kryterićprodukcyjnych jako podstawowej zasady wartościowania związana jEz technokratycznym stylem myślenia. Tu podkreślamy tylko, że bezsność współczesnego kapitalizmu wobec negatyvnych następstw pr2wrotu w dziedzinie materialnego wy'twarzania i bezradność filozonihilisty,cznej, nie odnajdującej moźliwości przeciwdziałania negatynym skutkom industrializacji, co wyraża się kapitulacją przed ludzki;
problemami, powinna być tylko pobudką do szukania dróg wyjści metod zapobiegających degeneracyjnymprocesom zmęczenia idustrialnego na gruncie tych możliwości, które stwarza marksizm.Na tym tle można przyjąć generalną tezę, iż docelowy punkt takiprzedsięwzięć może i powinien identyfikować się z zespołem dyrektscalających się w jedną kompleksową profilaktykę w dziedzinie przyssowania postępu technicznego do człowieka. W tym przekonaniu auttej książki, proponując tzw. eutyfronikę, zebrał, podsumował i nacuświadornioną formę istniejącym juź refleksjom oraz zestawił w nwyniki przemyśleń zarówno własnych jak cudzych, przydając tylko cpowiednią, jego zdaniem, dla nich nazwę. Idee eutyfroniki wisiały wiem niejako w powietrzu i ważyły się w głowach wielu myślicieli jedrcześnie i niezależnie, dojrzewając do realizacji w postaci świadonsyntezy naukowej.
Oto przykładowy ekscerpt takiego ujęcia z książki polskiego auira: "Obok ezynników obiekty,wnych - ezytamy w nim - obejmującyprawidłowość konstrukcji maszyn, czynności technicznych i procestechnologicznych, istnieje nadto w produkcji niedoceniona jeszcze e
leźycie wartość ezynnika ludzkiego z zespołem jego subiektywmuwarunkowań. Zaliczamy do nich indywidualną i zbiorową świadomcjednostkową i społeczną wraźliwość, biopsychiczne możliwości adalcyjne i wreszcie - przekonanie i wolę przekształcania własnegodowiska życia i pracy"1. I ekscerpt drugi: "Niektórzy badacze sąże zasadniczym problemem, jaki musimy rozwiązać w naszej epocepoce zmierzchu powszechnej roli religii, w epoce cywilizacji zracjot
zowanej -jest właśnie problem treści źycia uczuciowego ludzi, prol 1 M. Siemiński, Kultura a środowisko akustyczne czlowieka, Vv'arszawa
s. 116.
Zakończenie
rte. Właściwą metodą wy- zaspokojenia ich potrzeb uczuciowych i podświadomych. Sądzą oni,337
trzygnięć i czyni to dając iż zaniedbania w tej dziedzinie są niebezpieczne zarówno dla poszczegól-
nych jednostek, ponieważ ich życie staje się jałowe i suche, jak i dla
aie identyfikował techniki społeczeństwa jako całości, ponieważ czynią je podatnym na wszelką
rygłaszał tezy, że technika manifestacyjną egzaltację uczuć przez czynniki zagrażające wspó}ży-
nienia socjalistycznego hu- ciu - przez fanatyzm i nietolerancję, przez fałszywe mity nacjonalistycz-
owania wartości ludzkich. ne i rasowe, przez apoteozę wojny"1. ; do traktowania kryteriówZ tego zespołu stwierdzeń specjaliści otrzymują "obraz możliwości
rtościowania związana jest skrócenia czasu pracy, obraz stylu życia, w którym znacznie wzrasta
ikreślamy tylko, że bezsil- rola osobotwórcza zajęć podejmowanych w czasie wolnym od pracy
atywnych następstw prze- zarobkowej, co zwiększa zarówno możliwości, jak i zagrożenia roz-
nia i bezradność filozofii woju w stopniu powszechności, nie spotykanym w dotychczasowych
przeciwdziałania negatyw- kulturach"z. Można, wykorzystując obszerną literaturę dotyczącą ho-
kapitulacją przed ludzkimi roskopów cywilizacyjnych, budować całościowy model porządkowania
do szukania dróg wyjścia zjawisk wychodzących z kręgu rewolucji naukowo-technicznej. "Wie-
procesom zmęczenia in- rzyć też należy, że tendencje postępu technicznego, rodzące się z ogól-
ire stwarza marksizm. nych założeń cywilizacyjnych ludzkości, przezwyciężające z powodze-
, iż docelowy punkt takich niem znacznie większe i trudniejsze problemy techniczne, nie pozosta-
ać się z zespołem dyrektyw wią na uboczu swych zainteresowań, spraw i zagadnień od dawna doj-
ktykę w dziedzinie przysto- rzałych do bardziej wnikliwych i doskonalszych rozwiązań technicznych.
W tym przekonaniu autor Zadaniem i obowiązkiem poszczególnych nauk o człowieku, w szczegól-
;brał, podsumował i nadał ności nauk przyrodniczych i społecznych jest ukazywanie ze swej stro-
sjom oraz zestawił w niej ny tych faktów i zjawisk
rzeczywistości, które podkreślałyby nad-
idzych, przydając tylko od- rzędną rolę człowieka i jego zagrożenie w świecie współczesnej cywili-
dee eutyfroniki wisiały bo- zacji 3.
ach wielu myślicieli jedno- W tych warunkach, nie wchodząc w dyskusję na temat odrębności
zacji w postaci świadomej czy integralności problematyki wspomnianejprofilaktyki w ramach
współczesnej nauki, stwierdzić trzeba, że niekoniecznie musi się ona . z książki polskiego auto-wyrzekać osobnej etykiety, ale nawet wówczas powinna być uprawiana
my w nim - obejmujących jako element integralny różnych problematyk szczegółowych z jednej
i technicznych i procesów strony oraz jako dyscyplina integrująca badania tych dyscyplin nad za-
ji niedoceniona jeszcze na- chowaniem człowieka w warunkach rewolucji naukowo-technicznej -
połem jego subiektywnych z drugiej. W tym miejscu zwrócić trzeba uwagę, że - próbowaliśmy to
.Iną i zbiorową świadomość, wykazać w niniejszej pracy - sam fakt wyodrębnienia problematyki ba-
chiczne możliwości adapta- dawczej eutyfroniki jako ogólnej teorii profilaktycznej nie musi być
:ekształcania własnego śro- równoznaczny z tendencjami do ogólnofilozoficznego jej potraktowa-
"Niektórzy badacze sądzą, nia, do ucieczki od zagadnień szczegółowych.Co więcej, teoria taka
związać w naszej epoce -
epoce cywilizacji zracjonali-
uczuciowego ludzi, problem ' B. Suchodolski, Podstawy wychowania socjalistycznego, Warszawa 1967, s. 209.
z J. Szczepański, A. Siciński, J. Strzelecki, Przeobrażenia stylu rycia w Polsce
socjalistycznej na tle aktualnym hipotez przemian struktury społecznej, cyt. wyd.
:zne człowieka, Warszawa 1967, s. 146.
3 M. Siemieński, Kultura a środowisko akustyczne człowieka, cyt. wryd., s. 116
22 Technika a środowisko psychicme
Zakończenie
338 stanowić może na współczesnym etapie wiedzy ten ty,p problematyki,
który przywołuje niejako wszystkie problemy w'spółczesne świata ludzkie-
go i który skupia w sobie czynniki integrujące wiedzę o wartościachz wiedzą o prawach rządzących rzeczywistością.
Fakt drugi (nadal w związku ze sporem o charakter problematykibadawczej tak rozumianej teorii profilakty'cznej): profilaktyka w dzie-
dzinie przystosowania postępu technicznego do człowieka darzy dużąuwagą problem techniki, stawiając go jako problem centralny współ-czesnej humanistyki, i jeśli nie chce pozostać w sferze stwierdzeń ogól-
nych - skądinąd słusznych - musi przyswoić sobie szerszy zakresproblematyki badawczej. Uczynić zaś to może jedynie stając się kom-pleksorc - w sensie zapożyczenia metod i cząstkowych rozstrzygnięć -
dyscypliną naukową.
Taką ma być w zamyśle eutyfronika, ale jeśli z tego punktu widzeniapodejść do zagadnienia, to cysto humanistycna baza dla jej zbudo-
wania jest ju nievrysrarczająca. Uzupełnienie tej bazy stanowi dzisiaj
w coraz większym stopniu psychologia, socjologia, ekologia, pedago-
gika, fizjologia, ekonomia, nauki inżynieryjne itd.
Fakt trzeci: eutyfronika jako profilaktyka w zakresie przystosowania
techniki do człowieka musi podjąć realnie problematykę nowych formżycia człowieka wieków XX i XXI, godząc się z tym, że owe noweformy będą zależały w dużej mierze od stopnia zaawansowania pozio-mu technicznego życia oraz przystosowania do niego człowieka w'spół-czesnego. Musi uwzględnić proces rosnącej indywidualizacji stylu życia,
jaką niesie i nieść będzie - zdaniem fachowców - rozwój ekonomicz-ny i społeczno-kulturowy. , Nie znaczy to bynajmniej by jedyną możli-
wą konsekwencją takiej tendencji był samotny tlum. Wręcz przeciwnie -
zupełnie możliwa jest do pomy'ślenia swego rodzaju wielość w jednościprzyszłego społeczeństwa. Wielość możliwych sposobów, stylów życia,odpowiadających indyw'idualnym dyspozycjom psychicznym i fizjo-logicznym), indywidualnym zdolnościom, przy jedności zapewnionejwspólnotą uświadomionych interesów,, celów i dąźeń ogólnospołecz-nych" 1.
Jeśli zatem uwzględni się wszystkie te składowe nowej sytuacji czło-wieka w świecie, przyjąć trzeba, że związek między dziedzinami wiedzytechnicznej a humanistycznej został postawiony na nowo i tym bar-dziej tradycyjna humanistyka jako profilaktyka rozwoju technicznego
przestała spełniać rolę zasilającą w stosunku do sfery osobowej czło-wieka. Jako taka zatem musi być zastąpiona nie przez którąś z po-szczeąólnych nauk szczegółowy'ch i technicznych, lecz przez swego ro-
1 J. Szczepański, A. Siciński, J. Strzelecki, Przeobrażenia stylu życia w' Polsce
socjalistycznej, cyt. wyd., s.145.
i Zakończenie
E
blematyki, dzaju humanistyczną syntezę tych nauk, rodzaj prewencyjnej dyscypli-339
ta ludzkie- ny - eutyfroniki. Podobno oko muchy, składające się z mnóstwa
artościach drobniutkich soczewek, pozwala jej dostrzegać świat podzielony na
cząsteczki, dzięki czemu widzi ona dużo i dokładnie,ale osobno blematykii w rozdzieleniu. Współczesnego intelektualistę z okiem muchy trudno
ka w dzie- sobie wyobrazić - o sprawach cywilizacji, w której żyje, można bo-
larzy dużą wiem myśleć sensownie tylko jako o calości, na sposób całościowy.
fny współ- Próbowaliśmy w tej książce przedstawić obraz kooperacji nauk dzeń ogól-wnoszących swój wkład w syntetyczne dzieło stworzenia profilaktyki
,zy zakres ; męczenia industrialnego i podać analizę ich związku, który wyznacza
c się kom- ochrona człowieka przed przebiegającymi automatycznie procesami
zygnięć - cywilizacji technicznej jako cel wspólny. Profilaktyka taka mieścitaby
się -jak się okazuje - w ramach szeroko rozumianej filozofii czło-u widzeniawieka, tzn. o ile w zakres jej zainteresowań wchodzi problem Homo
jej zbudo- rechnologicus. Każda z przywołanych powyżej nauk zwraca uwagę na
wi dzisiaj zasadnicze elementy życia człowieka, stanowiące z natury rzeczy ma-
, pedago- teriał do pełniejszej syntezy, jaką w zamyśle tej książki stanowić mia-
łaby eutyfronika.
>tosowania Podejmując ochronę emotywności człowieka eutyfronika stawia so-
ych form bie kardynalne zadanie: usiłuje dotrzeć do sedna zagadki zmian spo-
owe nowe łecznych, zwłaszcza tych najważniejszych, wynikających z ludzkich
nia pozio- nastrojów i reakcji na procesy cywilizacji. Usiłuje przekonać Czytelnika,
;ka współ- że nie jest to tylko zmartwienie Zachodu, że dotyczy ono również nas
,
tylu życia, ponieważ niebezpieczeństwo stanu frustracji grozi w pewien sposób
konomicz- każdej istocie żyjącej we współczesnym, uprzemysłowionym społeczeń-
yną możli- stwie. Zadanie tej książki polega na ujęciu tego nurtu niepokojów w na-
eciwnie - szym zakresie problemów, które - mimo ich specyficzność i odręb-
w jedności ność społeczną - wywodzą się przecież z kręgu zjawisk światowej lów życia,wersji rewolucji naukowo-technicznej, która stara się w dramatyczny
i li fizjo- sposób przywrócić soczystość vrysychającej kulturze organicznej (emo-'
pewpnionej rionally .starving People) widząc w tym dla siebie możliwość przetrwa-
nos ołecz- nia.
Do celów oęólnych, które stawiałaby sobie ona przede wszystkim -uacji czło-powtórzmy to raz jeszcze - należałyby badania nad przystosowaniem
mi wiedzy człowieka do kontaktów osobowo-technicznych, generatywnych dla
tym bar- a zjawiska określanego mianem zmęczenia industrialnego, oraz sformuło-
hnicznego r wanie problemów służących za podstawę do badań naukowych w róż-
owej czło- I nych dziedzinach, a więc problemów, które nie były przedtem wyraźnie
irąś z po- ' podniesione i wyodrębnione.
swego ro- Jesteśmy świadkami epoki, w której wyzwolony został przeogromny
potencjał technologiczny, z którym - na dobrą sprawę - nie wiadomo,
ia w Polsce czy ludzkość potrafi sobie poradzić. Zastanawiające jest, dlaczego
liczne umysły na całym świecie są tak pełne zachwytu, dlaczego ich su-
22
Zakońcenie
340 mienia są czyste a rioska plaraetarna - według słów Mc Luhana -w której mieszkają, przecież nie tak zaciszna i spokojna. Żyjemy w świe-
cie, w którym ludzkość -jak mówi Robert Hutchins -jest jak dziecko,które zapragnęło vrulkanu. Dobra wróżka spełniła jego życzenie i odtej chwili żyje ono w strachu przed groźbą wybuchu i zniszczenia ludz-
kości.
Dlatego Homo euthyphronicus potrzebuje - "przyjaciół, którzy bymu wskazali kulturowe dobra ludzkości i nauczyli korzystać z tegoniewyczerpanego źródła radości i sztuki życia"1.
' J. A. Aleksandrowicz, Technika, humanizm, medycyna, cyt. wyd., s. 44.
gbNof
. 01
1
'f'n 1 /
akov,\
Luhana - Wykaz literatury
:mv w świe-
jak dziecko,
czenie i od
zenia ludz- '
którzy by
stać z tego
AaecGLev J. C.: The Japanese Factory: Aspects of tts. Social Organization, Glencoe
1958, Free Press.
At.exs.aDRowtcz J.: Białaczka a środowisko. Odbitka z Polskiego Tygodnika Le-
karskiego, Warszawa 1964,
ALFxsANDuowtcz J,: Biometeorologia w służbie zdrowia. Kraków 1971, PAN.
At.ExsANDtzowtcz J.: Biosfera a nauka o zdrowiu człowieka. Kraków 1971, PAN.
ALexsArrDRowtcz J.: Postęp współczesnej medycyny a problemy moralne i prawne.
Studia Filozoficzne, nr 4, 1967.
ALsxsAYDRowtcz J. : Technika, humanizm, medycyna. Czasopismo Te chmćzne, Kra-
ków 1963.
ALrszLt.tstt H.: Algorytm wrynalazku. Warszawa 1972, WP.
AstitiY W. R.: Wstęp do cybernetyki. Warszawa 1961, PWN
AuEtztłAcH J.: Raport Brooksa. Przegląd Techniczny, nr 39, 1971. BALDAMus W.: Type of Work and Motivation. British Journal of Sociology. vol. 2,
No. I, 1951.
B.at.Dwtv J.: Culture for the Millions? New York 1959.
BAhx,a J.: Eutyfronika a socjalistyczna perspektywa humanizacji techniki. Maga-
zyn Poznariski, nr 209, 1967,
Ba:'vxA J.: Marksistowska teoria poznania a dydaktyka
audiowizualna. .''eodidag-
mata, nr 1, 1970.
BArx.a J.: Na marginesie kultury wieku XXI. Wychowawcza
perspektywa humani-
zacji techniki. Wychowanie, nr 1, 1968.
Ba,Ńx.a J.: Narodziny filozofii nauki i pracy w Polsce. Warszawa 1970, KiW.
BAwx.a J.: Nauki o człowieku i problemy adaptacji postępu technicznego do czło-
wieka. Zagadnienia Naukaznawstwa, nr 1 , 1970.
B.aŃx.a J.: O potrzebie synchronizacji ochrony środowiska z zagadnieniami rewo-
lucji naukowo-technicznej. Czlowiek i światopogląd, nr 11, 1971. BAwxa, J.: Poglądy filozoficzno-społeczne Michała Wiszniewskiego. Warszawa 1967,
KiW.
B,aŃxa, J.: Entyfronika a symptomatologia zakłóceń homeostazy kultury, w: Tech-
nika a środowisko człowieka. Pod red. J. Baiiki, Poznań 1972,WAM. Wyka Iiteratury
342 BW x.a J. : Technika, chirurgia, moralność., :V'urt nr 5, 1968.BAvKA J.: Vspółczesna humanistyka a perspektyw'y syntez technicznych. Sprak.
Pozn. Tow. Przyy.:'auk, Poznań, nr 1, 1968.
BAvx.a J.: W'spółczesne problemy filozofii techniki. Studium z zakresu eutyfroniki.
Poznań 1971. UAM.
BAR.IovET A.: W'pływ rewolucji technicznej na społeczność ludzką. Cahier.r Interna-
tionau.e 91, 1957, w: O wspólczesnym kapitalizmie. Warszawa 1960.BaLL D.: America as a Mass Society: A. Critique. Glencoe III, 1960.
BeaDIx R.: Work and Authority in Industry. Ideologies of Management in the Course
of Industrialization. New York 1956, w'iley'.
BERGER G. : Humanisme et Technique, Re v. de I'Enseignement Superieur, N o. I ,
1958.
BeRAL J. D.: Nauka o dziejach. W'arszaw'a 1957, PWN.BowDEv LottD: Problemy organizacji nauki w świecie współczesnym. Z organizacji
badań naukowych i prac rozwojow'ych. :llaterialv Zagranicne, z. 22, 1969.
BRowr; H.: The Challenge of Man's Future. New York 1958, The Viking Press.
BRzEztcxl E.: Psychopatologia życia codziennego. Warszawa 1970, PWN.
BRzozowSxl S.: Kultura i ży'cie. Lwów 1907, B. P o ł o n i e c k i.BLDoHosKA W'., WLoo:Rsxl Z.: Psychologia uczenia się. W'arszawa 1970, PWN.
CAMERo N, : The Psychology of Behavior Discorders. Boston1947, Houghton
Mifflin.
CFI.aLAsvsKI J. : Inteligencja i naród. Kultura i Spok czertstwo nr l , 1958.
CHmoY E.: Automobile Workers and the American Dream. New' York 1955, Doub-
leday'.
CooPsR J. CH. : The Crisis in Human Relations. Business Horizon 1958.
CRocE B.: Zarys estetyki. Warszawa 1966, PWN.
CzARaowsKl S.: Kultura. Warszawa 1948, PWN.
DA:EcKI J.: Jedność podzielonego czasu. Warszawa 1970, KiW.DAwts K.: Human Society. New York, 1959, Macmillan.
D.avls K.: The Origin and Growth of Urbanization in the World. Arnerican Journal
af Sociology, vol. 60, No. 5, 1955.
DAvIs K.: The Sociology of Parent-Youth Conflict. Arnerican Sociologica! Resiew,
vol. 5, No. 4, 1940.
DAwtDowlcz A.: Homeostaza. Warszawa 1970, WP,
DRoscxA H.: Qualitatssicherung im Automatisierungstrend der Produktion. Auto-
matik, No. 5, 1963.
Dusla R.: The World of Work. Industrial Society and Human Relations. Englewood
Cliffs 1958, Prentice-Hall.
Dusos R.: Człowiek, środowisko, adaptacja. Warszawa 1970, PZWL.Dusos R.: Miraże zdrowia. Warszawa 1962, PZWL.
DucAssa P.: Les Techniques et le Philosophe. Paris 1958, Press Universitaire de
France.
DZIERŻYKRAY-ROGALSKI T., PROVfIŃSK.a E.: ZdOIriOŚCI pCZyStOSOWdWCZe CZłOWteka.
Warszawa 1970, WP.
Elementy teorii organizacji i zarządzania, pod red. J. Kurnala, Warszawa 1966, PWN.
EhGELs F.: Dialektyka przyrody. Warszawa 1952, KiW.
EGELs F.: Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. Warszawa 1949,
KiW.
Ergonomia.: Zagadnienia przystosowania pracy do człowieka. Warszawa 1968, KiW.
FAr:vauRG Z.: Perspektywy rewolucji naukowo-technicznej a rozwój jednostki, w:
Zagadnienia rewolucji naukowo-technicznej. Zeszyty Dokumentacyjne PAP, IX,
Warszawa 1969.
Wykaz literatury
Fso V. M. de: Cybernetyka i dialektyka społeczna w rewolucji naukowo-technicznej, 343
w: ZeSzyty teoretyczno-polityczne, sierpień 1970.
FoR,asrcF J.: Essais de morale prospective. Paris 1966, Ed. Gallthier.
FttAtsse P. : Les perspectives des relations humaines. Revue de Psy chologie Applicuee 1 ,
1954.
! FR,aacsTEL P.: Sztuka a technika w XIX i XX w. W'arszawa 1966, PWN.
FRED Z.: Człow iek, religia, kultura. Warszaw-a 1967, KiW, FRIEDmv Cr.: Le loisir et la civilisation technicienne. Reuue Intern. des Sciences
Sociales, vol. XII. No. 4, 1960, Paris.
FxtEH,aw G.: Praca w okruchach. Warszawa 1967, KiW.
FxoMM E.: L;cieczka od wolności. Warszawa 1970. Czytelnik. , Fxowt E.: The Sane Society. New York 195, Rinehart Co. Gasset Ortega y: La Rebelion de las Masas. Madrid, 1929. Przek. niem. pt. Der
. Aufstand der Massen. Stuttgart-Berlin 1932.
GooDE D. C., Buxas R. K.: How Good is Good Morale? Factory :'fanagement and
.llaintenence 1956.
rre;t:exxttxos 3. .: Xpoxo:torxechFte crtexrpt,I, a có.: Axazxs Tex,exuHit
x nporxosaposaxae xayvxo-TeYxxvechoro nporpecca. Isaea 196i. GREVtawsxt H., Kaasrsrv M.: Cybernetyka z lotu ptaka.
Warszawa 1963, KiW,
Gt:Esr R.: Man and Machines: An Assembly Line 4'orker Looks at His at His
Job, w: C. R. Walker - Modern Technology' and Civilisation. New York 1962.
GmLFoRD J. P., GovixEv A. : Pomiar w psychologii. Wrocław 1961 , Ossolineum.
HERsKowtTs M.: Man and His Works. New York 1949, .A. .A. Knopf, HocxsFLD J.: Dwa modele humanizacji. Kultura i Spoleczeństwo, nr 3, 1961.
HoxEY K, : New Ways in Psychoanalysis. New York 1 939, Norton. HoR:rY K.: The Neurotic Personality of Our Time. New York 1947. Norton.
, ILLtcx I.: Institutional Inversion. CIDOC Cuaderno No. 101 7, 1972.
Integracja technologii, pod red. L. Hollidaya, Warszawa 1.971 , WNT.
J,vKowsxa,, RzerxowA, Wa,xraLsk.,: Proces św,iadomej kontroli w wykonywaniu
pracy, Studia Pedagogiczne t. I, 1954.
Ja.RoszEwsxt T. M.: Rewolucja techniczna a humanizm. óu,e Drogi, nr 2, 1960.
K.acrxzx M.: Aktualne zagadnienia służby zdrow,ia. Referat wygł. na V Ogólno-
polskim Zjeździe poświęconym higienie psychicznej i psychiatrii dziecięcej w War-
szawie, we wrześniu 1960 r. (maszynopis).
K,Lrcxt M.: Dynamika inwestycji i dochodu narodowego w
gospodarce socjali-
stycznej, w: Zagadnienia ekonomii politycznej socjalizmu (praca zbiorowa),
Warszawa 1958, KiW.
K.at.EcxI M.: Teoria dynamiki gospodarczej. Warszawa 1958, PWN, KaLEcxI M.: Zarys teorii wzrostu gospodarki socjalistycznej. Warszaw,a 1963, PWV.
KexR C., FIsxx L. N.: Plant Sociology. The Elite and the Aborigines, w: Mirra
Komarowsky (red. ), Common Frontiers in Social Science. Glencoe 1958, The
Free Press.
Kt.ucxHox: C.: The Evolution of Contemporary American Values. Deadelus, vol.
82, No. 2, 1958.
KŁosxowsxa A.: Kultura masowa, Warszawa 1964, PWN.
KoTa,xt;tvsxt T,: Hasło dobrej roboty. Warszawa 1968, WP. KoTa.RstŃsxt T.: Odrębność i rodzaj pożyteczności nauk
humanistycznych. Kulttara
i Spoleczeństwo, nr 4, 1968.
KoT,axttsxt T.: Sprawność i błąd. Warszawa 1960, PZWS.
Kor.axatŃstct T.: Traktat o dobrej robocie. Wrocław 196S, Ossolineum.
KoTARstŃsxt T.: Wybór pism. Warszawa t. I, 1957, PWN.
KoTARt;nsxI T.; Zasady dobcej roboty. Myśl Wrpólezesna, nr 1, 1946.
Wykaz literaturv
344 KoraRstsxl T.: Znaczenie integracyjne teorii sprawnego działania. Przegląd Orga-
nizacji 1962.
KowaLczYx E.: Łączność i jej funkcje społeczne. Warszawa 1971, KiW.KowALEw'sxI S.: Więź techniczna w instytucji. :iTaterialy Prakseologiczne, z. 17, 1964.
KoztELEcxt J.: Rozwiązywanie problemów. Warszawa 1969, PZWS.Laace O.: Ekonomia polity'czna t. I. Warszawa 1963. PWN.LaFFsvRs I-I.: Critique de la vite quotidienne. T. II. Les foundaments d'une socio-
logie de la vie quotidienne. Paris 1961, Gallimard.LrtHaw G.: Praktyczna fizjologia pracy. Warszawa 1960, Pw'T.LmssRsov A.: Organized Labor as a Pressure Group. Annals of tHe Anrarican Academy
of Political and Social Science, CCLXXIV, 1951 . Lwt S.: Biologia i wartości. Studia filozoficzne. nr 3-4. 1968.Lwe S.: Summa technologiae. Kraków 1967, WL.
LmR H. Van: Nowy wiek. Warszawa 1970, PIW.
LIrsaT S. M.: Ruchliwość społeczna w społeczeństwie przemysłowym. Warszawa
1964, PWN.
LmT T.: Das Bildungsideal der deutschen Klassik und die moderne Arbeitswelt.
Bonn 1957.
Ltrr T. : Naturwissenschaft und Menschenbildung. Heidelberg 1959, Quelle & Meyer.
LYEs R.: The I aste Makers, New York 1954, Harper Brothers.ŁYstax W.: Uwierzmy w miasta trzeciego tysiąclecia. Życie i :lfyśl, nr 2, 1970.
MaDE.r Z.: Nauka i rozwój gospodarcry. Warszawa 1970. PWE.MaDer Z.: Wpływ rewolucji naukowo-technicznej na watunki życia, w: Perspekty-
wiczny' model konsumpcji. Warszawa 1970, Ossolineum.Mamwsxi E.: Nauka o cywilizacji. Warszawa 1913, E. Wende.Ma oo B. : Automatische Lagerhaus. IndustrieNe Organisation, No. 2, 1971 .
Maw F.: Changing Superior-Subordinate Relations. Journal of Social Issue.s, vol. 7,
1951.
MAw F., L i k e r t R.: The Need for Research on the Communication of Research
Results. Human Organization, vol. 11, No. 4, 1952.MawHeIvi K.: Essays on the Sociology of Culture. London 1956, Routledge a.
Kegan Paul.
MARct,sE H.: Eros and Cyvilisation, A Philosophical Inquiry into Freud. Boston
1955.
MARcLss H.: A Soviet Marxism. New York 1958, Columbia
University Press.
Maxczrisxi R.: Informatyka, ezyli maszyny matematyczne i przetwarzanie infor-
macji. ?ITaszyny lllatematyczne, nr 1, 1969.
MaRxs K., Engels F.: Dzieła wybrane, t. II. Warszawa 1949, KiW. Maxxs.: Kapitał t. I. Warszawa 1951. KiW.
M.asov A" Mittelman B.: Principles of Abnormal Psychology. New York 1941.
Masov A.: Teoria hierarchii potrzeb. w: Problemy osobowości i motywacji w psy-
chologii amerykańskiej. Warszawa 1964, PWN.
MArexo A.: Socjologia przemystu w Stanach Zjednoczonych. Warszawa 1962, PWN.
MaYo E.: The Human Problems of an Industrial Civilization. Boston 1946, Harvard
L'niversity.
Mexro R. K.: The Mathev Effect and Visibility of Scientific Communication.
Referat na Sympo.sium on the Sociology and Ethics of Science, Montreal 1964.
, MtcxaŁow W.: Froblemy środowiska życia człowieka w dobie rewolucji naukowo-
technicznej. Probleyv, nr l, 1970.
MIcxatsxa H.: Zdrowie psychiczne. Warszawa 1964, WP.
MicHE.rDa J.: Nowe perspektywy w biologii. Poznań 1968, UAM. r
d Orga-
7, 1964.
ie socio-
9cademv
arszawa
eitswelt.
z Meyer.
).
;rspekty-
971.
s, vol. 7,
Research
ledge a.
Boston
vess.
ie infor-
Wykaz (iteratury
MteDutv A.: Wpływ rewolucji naukowo-technicznej na warunki naturalne ziemi, 3Q$
w: Zagadnienia Rewolucji naukowo-rechnicznej. Zeszyty
Dokurnentacyjne PAP,
IX, Warszawa czerwiec 1969,
MrEr.aszczExo J.: Charakter i specyfika rewolucji
naukowo-technicznej, w: Za-
gadniem'a rewolucji naukowo-technicznej. Zeszyty Dok. PAP. Warszawa 1969.
Mtr.r.s C. W.: Białe kołnierzyki. Warszawa 1966, KiW,
MtszrAr. H.: Nauczanie pracy. Warszawa 1969, WP.
MxEŁ.a H.: Technika organizowania pracy. Warszawa 1965, WP. MuMFoRD L.: Technika a cywilizacja. Warszawa 1966, PWN
Mt;szYsxr Z.: Industria doctrinam iuvat, SGGW Warszawa 1959. Na,r.tMow W. W., Mulczenko Z. M.: Naukometria. Warszawa 1971, WNT.
iewcoMs T. :1.: Varieties of Interpersonal Attraction, w: D.C. Cartwright, A. Zan-
der - Group Dynamics. Evanston 1960.
Osucttowsxt K.: Model i typy przystosowania psychicznego. Zeszyty:\'aukowe L'niw.
im. A. .lfickiewicza. Filozofia-Psychotogia-Pedagogika, z. 5, 1961.
OtiucxowsxI K,: Psychologia dążeń ludzkich. Warszawa 1967, PWN. ODu:4t E. P,: Podstawy ekologii. Warszawa 1963, PWRiL.
OLMs-rED M. S.: The Small Group. New York 1959, Random House. OrszEwsxI E., Rybicki Z., Secomski K.: Czynniki naszego
rozwoju. Warszawa
1971, WP.
Ortvr. K.: Postęp techniczny i zatrudnienie w rozwoju
gospodarczym krajów kapita-
listycznych. Poznań 1967, UAM.
OsMn,vczYx E. J.: Współczesna Ameryka. Warszawa 1960, LSW. Ossowsxr S. U.: U podstaw estetyki. Warszawa 1966, t, 1, PWN. PAaossxY E.: The early history of man in a cycle Paintings by Piero di Cosimo Jour-
nal of Warburg. 1937.
Perspektywiczny model konsumpcji. Komitet Badań i Prognoz Polska 2000. Wrocław
1970, Ossol.
Pn.Awsxr B.: Obliczanie efektów ekonomicznych postępu
technicznego w przedsię-
biorstwie. Warszawa 1970, PWE.
Por.r.Ax K,: Uczniowie Hipokratesa, Warszawa 1970, WP.
Po:.r.arowsxt Z.: Przyrodoznawstwo a światopogląd. Warszawa 1968, KiW.
PortĘssxI M.: Wprowadzenie do sztuki XX wieku. Warszawa 1966, PWN.
PosrrEszYt. K, : Kulturowe uwatvnkowania osobowości człowieka w ujęciu psycho-
analizy. Studia Filozoficzne nr 5, 1969.
Pxrcs DFtzex J. de Sor.t.A: Is Technology Historically
Independent of Science? Tech-
nology ar:d Culture, No. 3, 1965.
PRrcE DsxErc J. de Sor.r..a: Science Since Babylon. New Haven 1961, Yale Univ.
Press.
rk 1941. PszczoŁowsxr T.: Praca człowieka. Warszawa 1966, WP. i w psy-REsr.aNY P.: Synteza sztuk na rok 2000. La Galerie des Arts 1966.
RrcsrA R.: Cywilizacja na rozdrożu, Warszawa 1971, KiW , pWN.RtesM.aN D., Glazer N,; Samotny tłum. Warszawa 1971, PWN, HarvardRrts J. A.: How the Other Half Lives. New York 1890.RoetHr.rssExcER F. J., Drcxso: W. J.: Management and the Worker, Cambridge
iication. 1939.
al 1964. Roc:AsKr A.; Dramat naszego czasu. Warszawa 1959, PAX. mkowo-RocEtts C. R.: Significant Aspects of Client-Centered Therapy.American Psycho-
logist, No, 1, 1946.
RotitEcxi W.: Przewidywanie przyszłości. Warszawa 1970, WP.Rosst P.: Why families move. Glencoe 1955, Free Press. W'ykaz literatury
346 RoY D.: Quota Restriction and Goldbricking in a Machine Shop. American Journal
of Sociology, Vo. 57, 1952.
RLsmszTEm S. L.: Myślenie i drogi jego poznania. Warszawa 1962, KiW.
Rt Dowsxl W. : Człowiek i medycyna w roku 2000. :Iiesięcznik Literacki, nr I , 1971 .
RuYER R.: Marx ou Butler, outechnologism et finalisme. Revue metapirysique et de
rrtorale 1950.
SAI.TER W. E. G.: Productivity and Technical Change. Cambridge 1960, The Univ.
Press.
ScHAcaTEL E. G.: On Allenated Concepts of Identity. The ,4merican Journal q/
; Psychoanalysis 1961 .
SEAsrIoRE S. E.: Administrative Leadership and Organizational Effectiveness, w: Some
Applications of Behavioural Research. 1957.SEcovssxl K.: O niektórych problemachperspektywicznego planowania rozwoju
nauki. :'auka Polska, nr 4, 1966.
SEtYE H.: Stress życia. Warszawa 1960, PZWL.
Slt.acxLE G. L.: Decision Order and Time in Human Affairs. Cambridge1969,
The Univ. Press.
SHEPPARD H. L.: The Treatment of Unionism in
Managerial Sociology'. America
Sociological Review 1949.
Slcvsxl A.: Prognozy a nauka. Warszawa 1969, KiW.SIErIIEvsxI M.: Kultura a środowisko akustyczne człowieka. Warszawa 1967. PZWL.
SPEvcLER O.: Der Untergang des Abendlandes. Miinchen 1923, O. Beck.
SPrrzER H.: Ernaherung und Leistung. Stahl und Eisen 69;'1949.SPRt;cH W.: Człowiek i automatyzacja. Warszawa 1971, WZ CRZZ.SrRzELEcKI J. : Kontynuacje. Warszawa 1969, PIW.SLcH J.: Wstęp do metodologii ogólnej nauk, Poznań 1969, UAM.SucHoDoLsxI B.: Aktualne zagadnienia oświaty i wrychowania. Warszawa 1959, NK.
SLcHoDoLsKI B.: Podstawy' wychowania socjalistycznego.Warszawa 1967, KiW.
j SucrIoDoLsKI B., Kluczyński J.: Rozwój kultury i wykształcenia a model konsumpcji,
w: Perspektywiczny model konsumcji. Wrocław 1970. Ossol.SLcHoDoLsKI B.: Wychowanie dla przyszłości, Warszawa 1968, PWN.Super-Ameryka. Szkice o kulturze i obyczajach. Warszawa 1970, t. 1 i 2, PIW.
! IIIA,azos C. C.: IIozHrexxnlecxoe oósweHHe. Mocxaa 1956, IIa. Ax. IIe,aror.
f
Havxlt.
P .
! SzczEwowsxs S.: Nowa fizyka a kultura wieku XX i XX(. :fiesigcznik Literacki,
: nr 6, 1967.
, SZCZEPA\SKI J., SIC'I'vSKI A., STRZELECKI J.: PrZeObCaŻenId Stylu ŻyCia w POISCe
socjalistycznej na tle aktualnych hipotez przemian struktury społecznej, w: Per-
spektywiczny model konsumpcji. Wrocław 1970, OssolineumSzczEPA:sxl J.: Rozważania o Rzeczypospolitej. Warszawa 1971, PIW.
SzczEPAysxI J.: Socjologia. Zarys problematyki i metod. Warszawa 1961, PWN.
'' SzczErAvsxl J.: Socjologiczne badania współczesności. Nauka Polska, nr 3, 1964.
ł ,.
SzczEPAvsxI J.: Społeczne warunki i społeczne skutki postępu technicznego. Kultura,
! nr 23, 1960.
I, I
,I SzYHAowsxl W.: Perspektywy rozwoju nauk techniczny,ch w Polsce do roku 1985.
='auka Polska, nr 5, 1968.
II
i Technika i ja. Wybór i opr, J. Z i e I e ń s k i. Warszawa 1970. Iskry,
The Slough Community Center. Broszura informacyjna 1955;'1956.TosAszEwsxl T. : Badania wyższych czynności nerwowych człowieka mtodą bodźców
wryjątkowych. Studia Psychologiczne, t. 1 , 1956. ;TornBEE A.: Wojna i cywilizacja, Warszawa 1963, PAX.W,rkaz literatury
4merican Journal Tswc-YI LIv: Les Effets de 1'Urbanization sur la Sante lIentale. Reuue Internatio-347
nale des Sciences Sociales L'nesco vol. XI, No. I1959. KiW.TYvtowsxt J.: Rola Politechniki TV w studiach dla pracujących. :Veodidagmata,
acki, nr 1, 1971. nr 2, 1970.
etaphysique et de T,uowsxI J.: Upowszechnianie nauk technicznych. Problerrrv, nr 8, 1970.
' TvszxA Z.: Przeobrażenia rodziny robotniczej w warunkach uprzemy'słowienia
1960, The Univ. i urbanizacji. Warszawa 1970, PWN,Tnszx, A.: Uczestnictwo w kulturze. O różnorodności stylów życia.Warszawa
^ican Journal of 1 971 , PWN,
VtDIcH A., Bensman J.: Small Town in Mass Society'. New Y`ork 1960.
veness, w: Some W.atEwYvowIcz B.: O istocie działalności inżynierów. Przeglqd Elekwotechniczny,
nr 5, 1969.
wania rozwoju WwDEtr K,: Istota i rodzaje postępu technicznego. Poznań 1960, Pb'1,
W.ArrtFx E.: Kompleksowa automatyzacja socjalistyczna, w: Zeszyry teoretyczno-
politycne sierpień 1970.
'.ambridge 1969, W.axvex W, L., Low J.: The Social Structure of the Modern Factory, Y'ankee City
Series, t. IV, New Haven 1947.
iology. America W'Ąroxsxt K.: Zagrożenia toksyczne w' przemyśle i ich zwalczanie. Warszawa 1970,
WZ CRZZ.
WEseR W.: Die protestantische Ethic und der Geist des Kapitalismus. Anchiu fur
va 1967. PZWL. Sozialwis.senschaft und Sozialpolitik 1904. Beck.:Wstts H. K.: Zmierzch psychoanalizy, Warszawa 1968, PAX.WxYrs W, F.: Human Relations Theory, A ProgressReport. Harcard Busirre.ss
vol. 34, No. 5, 1956.
WHYre W, F.: Industry and Society. New York 1946, McGraw-Hill.Wt,arR J.: Herbert Marcuse-filozof zagubionego radykalizmu. :'owe Drogi, nr 9,
zawa 1959, NK. 196g,
wa 1967, KiW'. Wrasa G. D.: Mass Communication, w: Fundamentals of .Social Psychology 1961 .
del konsumpcji, WmER N,: Cybernetyka czyli sterowanie i komunikacja w zwierzęciu i maszynie.
Warszawa 1971, PWN,
Wm.ax J., Głos w dyskusji na temat Problemy przewidywania przyszłości a model
1 i 2, PIW. kultury w: Kultura i Spoleczeństwo, nr 1, 1968, . Ax. IIe,aror.WoŁxow H.: Zmiana społecznej orientacji nauki, w: Zagadnienia rewolrreji naukowo-
technicznej. Zeszyty Dokum. PAP, Warszawa 1969.ZtatsmEwsxI J.: Organizacja zespołów ludzkich. Warszawa 1967, PWN. cznik Literacki,ZIótxowsxt J.: Środowisko mieszkalne człowieka a cywilizacja. Kulrura i Spole-
czeristwo. t. VII, nr 1.
życia w' Polsce ZIóŁxowsxI J.: Urbanizacja, miasto, osiedla. Warszawa 1965, PWN.
łecznej, w: Per- Zva,aIecxt F.: Socjologiczne podstawy ekologii ludzkiej. Ruch prawniczv, ekonomicz-
ny i sacjologiczny, z. 1 , 1 938. '
ZatEcxt F. Thomas W. I.: The Polish Peasant New York 1918-1921, vol. 5,
va 1961, PWN. Ed. 2, N. York 1958 Dover Publications. ka, nr 3, 1964.Żexo:sxl Z.: Główne elementy modeli konsumpcji, w: PerSpektywiczny model kon-
sumpcji (pr. zb.), Wrocław 1970, Ossolineum. :znego. Kultura,
e do roku 1985.
tetodą bodźców

Technology and man's mental environment
Introduction into the problems of euthyphronics
Summary

The problems this book is concerned with are derived from the ever more fre-
quent aspirations of scientists in many fields to analyse the influence of the develop-
ment of technology, culture and civilization upon the
biological and psychological
aspect of man's nature. The author's particular interest is devoted to a phenomenon
apparing in the sphere of man's personality - that of the lagging of man's adapta-
bility behind the environment changes resulting from the development of technology.
The majority of the now existing attitudes towards these problems may be re-
duced to the two extreme ones: (1) the conviction about the disastrous consequences
of technological achievements for man as a biological and mental being, connect-
ed with drawing pessimistic conclusions as to the future of the species Homo sapiens,
(2) drawing futurological visions of man's coexistence with technology as an expres-
sion of a full, positive fraternization between the world of nature and that of the
products of human hands.
The author draws up a postulate to form a special branch of knowledge aiming
at the prevention of the existence and development in the sphere of man's personality
of a specific conflict between that which is intimately human, being experienced
in a fervent personal way and that which originates from technology, resulting in
disruption o,f human contacts dehumanization of labour,
excessive pace of life ete.
The author proposes to call the entirety of these
considerations by the name of eu-
thyphronics (from the Greek word euthyphron - straight
thinking, personal, in-
timate) defining it as a general theory of manipulating the personal experience factor
in technology.
The author's proposals are based on the specific
characteristics of the man-
machine system which interests him most of all. Using the term "unforeseen con-
sequences of intentional actions", the author sees in the man-machine system a mutual
Technology' and man's mental enrironment
350 interconnection of two elements, one of which - the machine - gets the upper
hand by absorbing w'hat the man contributes in his contacts with technology by his
mental activity. In the man-machine system the man turns out to be historically
the w eaker element. Overw'helmed by the negative consequences of the technical
progress, he cannot counterbalance the pressure of technology all by himself and
therefore needs some support. The author proposes to look for the sources of the
reinforcement of the human factor outside of the man-machine system. Ne expresses
the view that this is possibie, for although man is subordinated to technology, he
still remains the leading elements in the man-machine system. Therefore, with a prop-
erly organized stimulation, there appears the possibility of achieving a renewed
integration of the technology with the human element. The author postulates in his book that by the common name of "euthyphronics" all those achievements of various particular sciences (psychology, sociology, pe-
dagogics, medicine, biology, economy, aesthetics politics etc.l be covered, on the
basis of which the principles could be formulated for the undertaking of concrete
actions aiming at the protection, assistance and enrichment of the man's mental sphere.
The proposals submitted to the reader of this book concern the problems comprising three distinctive strata:
(11 the scientific one (euthyphronics), consisting in an attempt at the formula-
tion of the theory of solving the conflicts between man and technology by way of
assisting the human factor;
(2) the ideological one, consisting in the opposition to narrow~minded techno-
cracy, with the indication that only the aims generally accepted by the society will
ensure a permanent, harmonious coexistence between technology and humanism'
(3) the axiological one, connected with the postulate to saturate the world of
man and that of man's products with new values which would bring together the human element and the technological factor.
This book is to some extent of a philosophical character; however, it is intended
for all those interested in contemporary antropological and technological problems,
mai.nly for engineers having a deep and reflective attitude toward their profession
and a consciousness of the responsibility for decisions taken.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ciepło, cieplej, gorąco wprowadzenie do zagadnień zmian klimatu kp
Wprowadzenie do zagadnień związanych z autyzmem
WYKŁAD 1 Wprowadzenie do biotechnologii farmaceutycznej
Medycyna manualna Wprowadzenie do teorii, rozpoznawanie i leczenie
01 Wprowadzenie do programowania w jezyku C
wprowadzenie do buddyzmu z islamskiego punktu widzenia
1 wprowadzenie do statystyki statystyka opisowa
Informatyka Wprowadzenie Do Informatyki Ver 0 95
Wprowadzenie do psychologii wykł UG

więcej podobnych podstron