Antonio Labriola – Sprawa Dreyfusa i sprawa Milleranda (1899 rok)


Antonio Labriola
Sprawa Dreyfusa
i sprawa Milleranda
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Antonio Labriola  Sprawa Dreyfusa i sprawa Milleranda (1899 rok)
Artykuł Antonio Labrioli  Sprawa Dreyfusa i
sprawa Milleranda ( Il caso Dreyfus e il caso
Millerand ) został napisany 11 i 21 września 1899
r. i opublikowany w piśmie  Critica Sociale , rok
VIII, nr 16, z 1 pazdziernika 1899. Jest to
odpowiedz Labrioli na ankietę międzynarodową,
zainicjowaną przez dziennik  La Petite
Rpublique w związku z wejściem socjalisty
Milleranda do gabinetu dreyfusistowskiego.
Podstawa niniejszego wydania: Antonio Labriola,
 Pisma filozoficzne i polityczne , tom 2, wyd.
Książka i Wiedza, Warszawa 1963.
Tłumaczenie z języka włoskiego: Barbara
Sieroszewska.
 2 
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej www.skfm.w.pl
Antonio Labriola  Sprawa Dreyfusa i sprawa Milleranda (1899 rok)
Przepraszając za opóznienie, które wynikło z opieszałości, z jaką poczta szukała mnie poza moim
stałym miejscem zamieszkania, którym jest Rzym, spieszę odpowiedzieć na waszą ankietę z 29 ub.
miesiąca. Odpowiem z całkowitą szczerością, zwięzle, bez omówień; nie zamierzam obciążyć łamów
 Petite Rpublique artykułem w stylu argumentatorów.
Ujmuję pióro, aby do was napisać, właśnie w chwili otrzymania wiadomości o nowej haniebnej
sprawie w Rennes, gdzie ohyda militaryzmu, dziko upartego i ograniczonego, połączyła się z krętactwem
i nikczemnością jezuicką. Cały Neapol, którego zresztą, w przeciwieństwie do Turynu i Mediolanu, żadne
bliskie więzi z Francją nie łączą, był tym poruszony niczym klęską narodową.
Wyczuwając jakby intuicyjnie grande affaire, uważałbym za uchybienie elementarnym zasadom
obowiązku i przyzwoitości, gdybym zajął się uzasadnieniem opowiedzenia się po stronie dzielnego,
rycerskiego, niezmordowanego JaurŁsa. On nie potrzebuje prosić towarzyszy o votum zaufania, a ci
socjaliści, którzy byliby gotowi mu go udzielić, sami by sobie wyrządzili szkodę, wykazując brak
zdrowego rozsądku.
Walczącym  wiemy to dobrze  nie zawsze dane jest wybrać pole, na którym mają ruszyć do
boju. Także z tego względu nam, socjalistom, którzy nie jesteśmy jeszcze w tej chwili panami losów
świata, narzuca się, jak i innym śmiertelnym, konieczność wyboru szansy życiowej. A jaka szansa może
się okazać lepsza od tej, która może porazić w jednej chwili i jakby jednym ciosem ów militaryzm, który
obnażył tak otwarcie swe wstydliwe miejsca, ów jezuityzm, który podnosi głowę w imieniu ojczyzny, i
kapitalizm, niezdolny do rządzenia krajem bez zejścia na bezdroża nouvelle Lique?
Ale czy łączenie w jedno dreyfusizmu z socjalizmem, zapytają niektórzy, nie przedstawia
poważnego niebezpieczeństwa dla naszej sprawy? Jeżeli takie niebezpieczeństwo istnieje  a nie
mógłbym stąd, z tak wielkiej oddali, ani stwierdzić jego istnienia, ani ocenić jego wagi  należałoby mu
zapobiec, i to zaraz  zarówno w dziedzinie faktów, jak i opinii publicznej. Obecne warunki socjalizmu
francuskiego i konieczność porozumienia między poszczególnymi frakcjami, która istnieje już od
pewnego czasu i  jak to przewiduję  stanie się wstępem do prawdziwej i trwałej jedności, nie pozwolą,
aby takie niebezpieczeństwo, które polega może tylko na nieporozumieniu, trwało długo. JaurŁs pierwszy
znajdzie drogę i sposób, aby dowieść olśniewająco, za pomocą faktów i potęgi swej wymowy, że to, co
może stanowić korzystną sposobność do walki, nie jest nigdy jej celem ostatecznym.
Spieszę dorzucić, że drugie pytanie nie może uzyskać z mej strony odpowiedzi twierdzącej. Ocalić
republikę  wprowadzić socjalizm do rządów burżuazyjnych  a więc Millerand ministrem za naszą
zgodą  stąd zaś teza ogólna, że socjalista może brać obecnie udział w rządzie! Nie czuję się na siłach
biec na złamanie karku niepewnym tropem takich twierdzeń.
Jako cudzoziemiec, z dala od sceny paryskiej, nie mam możności objąć całej anegdotycznej strony
sprawy wejścia Milleranda w skład rządu  tym bardziej, że opinie towarzyszy francuskich w tym
przedmiocie wydają się bardzo sprzeczne; poza tym sprawozdanie Rouaneta w  Revue Socialiste
powiększa jeszcze trudność oceny tej sprawy we wszystkich szczegółach. W odróżnieniu od optymistów,
którzy  błogosławieni  widzą już początek republiki socjalnej, a także pesymistów, którzy w czynie
Milleranda dopatrują się tylko przerostu ambicji, ja ze swej strony widzę tu po prostu zwykłą omyłkę. Nie
mówię o tym ani jako o osobistej i subiektywnej sprawie sumienia  tym bardziej, że nie rysuje mi się
dokładnie w umyśle osobowość Milleranda  ale mówię o omyłce w znaczeniu realistycznym i
pozytywnym, jako o czymś politycznie niepotrzebnym i szkodliwym. Mechanizm nowoczesnego państwa
kapitalistycznego i burżuazyjnego  szczególnie we Francji, gdzie przy prawie zupełnym zniknięciu
wszelkich śladów rzeczywistego self-governement idzie się ku całkowitej centralizacji  nie daje
socjaliście wchodzącemu w pojedynkę do rządu możliwości dokonywania czegokolwiek poza...
wydawaniem platonicznych dekretów i... nie wykonywanych poleceń.
Ale  ocalić republikę!  powtarza się.  Zapewne, socjaliści mogą, a nawet w pewnych
wypadkach powinni być naturalnymi i zdecydowanymi sprzymierzeńcami tych stronnictw burżuazyjnych,
w różnych krajach, które znajdują się w walce czy to przeciwko pozostałościom feudalizmu, czy reakcji
katolickiej, rządom szabli, czy wreszcie jakiejkolwiek innej formie wstecznictwa. Ale powinni być i
pozostać sprzymierzeńcami o nie skrępowanych rękach. Powinni zawrzeć przymierze jako polityczna
organizacja proletariatu, która dzięki swej niezależności rozporządza w każdym momencie swoją
 3 
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej www.skfm.w.pl
Antonio Labriola  Sprawa Dreyfusa i sprawa Milleranda (1899 rok)
inicjatywą i zachowuje swobodę ruchów. W żadnym wypadku nie mogą się wiązać owymi paktami, które
prowadzą do niebezpiecznej odpowiedzialności i kończą na złudnych obietnicach, a jednocześnie budzą
w szeregach proletariatu poczucie niepewności i braku zaufania.
Millerand będzie mógł żądać votum zaufania, i sądzę, że socjaliści będą mieli wkrótce sposobność
mu go udzielić, gdyż będzie o nie prosił jako minister w stanie dymisji i jako rozczarowany towarzysz.
W mej odpowiedzi, jak widzicie, bliski jestem, jeżeli chodzi o wnioski, ale nie pod względem
tonu, atmosfery i uzasadnienia  temu, co w  Mouvement Socialiste napisał Kautsky. Tylko, że ja nie
będę się tłumaczył, jak mój przyjaciel Kautsky, z tego, że pozwalam sobie wydawać sądy o wydarzeniach
we Francji. Wy, Francuzi, jesteście bardzo nam bliscy, zarówno w przeszłości, jak i obecnie. Czyż ja,
czytając powieści Anatola France a, nie wołam raz po raz: Voilą, je suis chez moi?
Przyjmijcie moje życzenia jak najszybszego utworzenia Francuskiej Partii Socjalistycznej 
jednej i niepodzielnej.
Portici (Neapol), 11 września 1899.
Uwaga: Właśnie w chwili, kiedy wysyłam memu przyjacielowi Turatiemu ten list  artykuł, już z
dziesięć dni temu napisany, aby, jeśli to uzna za stosowne, umieścił go w  Critica  i kiedy jeszcze nie
wiem, czy  Petite Rpublique , zgodnie z formalnym zapewnieniem autorów ankiety, umieściła w całości
ten mój nędzną francuszczyzną napisany elaborat  wpadł mi w oczy ostatni zeszyt  Mouvement
Socialiste z apologetycznym artykułem Pawła Dramas, poświęconym sprawie Milleranda. I to jak
apologetycznym! Z chwilą kiedy ogłoszono ankietę, jest jasne, że będą wypowiedzi za i przeciw. Ale
Dramas, aby uwypuklić dobre intencje p. Waldeck-Rousseau wobec robotników, przytacza następujący
urywek przemówienia, które ten ostatni wygłosił w Roubaix w 1898 r.:  Mamy zamiar zbliżyć
pracownika najemnego do własności handlowej i przemysłowej. Praca musi wyjść z odosobnienia
poprzez organizacje kolektywne. Niedaleka już przyszłość sprawi, że kapitał będzie pracować, a praca
będzie posiadała . Niech żyje p. Waldeck-Rousseau! Tego rodzaju absurdy mogły się cieszyć
popularnością przed, podczas i po roku 1848 pośród renegatów Saint-Simona, kabaretowych
proudhonistów i wulgaryzatorów apologetycznej ekonomii spod znaku Dupont White a i im podobnych;
ale dzisiaj nie mogą być tolerowane  chyba co najwyżej w ustach poczciwego prefekta Worms-Clavelina
ze znakomitej trylogii Anatola France a. A może Clavelin tak bardzo zaawansował?
21 września 1899 r.
 4 
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej www.skfm.w.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Antonio Labriola – O tak zwanym kryzysie marksizmu (1899 rok)
Antonio Labriola – Przeciwko rewizjonizmowi (1899 rok)
Stanisław Brzozowski – Antoni Labriola (1907 rok)
Kazimierz Kelles Krauz – Antonio Labriola (1904 1905 rok)
Antonio Labriola – Międzynarodowe sekretariaty pracy a ruch robotniczy i socjalistyczny we Włoszech
Antonio Labriola – 1 Maja i ruch robotniczy we Włoszech (1890 rok)
Antonio Labriola – O socjalizmie (1889 rok)
Antonio Labriola – Proletariat i radykałowie (1890 rok)
Antonio Labriola – Socjalizm włoski (1890 rok)
Antonio Labriola – Niepodległość Polski (1896 rok)
Antonio Labriola – Sytuacja ekonomiczna i społeczna we Włoszech (1890 rok)
dreyfusa sprawa
Sprawa o rozwód (1)
Opłaty w sprawach karnych

więcej podobnych podstron