Żeby sześć zaprzęgano koni do karocy; Żeby srebrem pachołków od głowy do stopy, Sługi odziać koralem, burkatelą stropy; Żeby na paniej perły albo dyjamenty, A po służbach złociste świeciły się sprzęty; Żeby pyszne aksamit puszyły sobole; Żeby im grały trąby, skrzypce i wijole; Żeby po stołach w cukrze piramidy stały I winem z suchych groznów wspienione kryształy. Już ci niewiasty złotem trzewiki, niestoty, Mężowie nim wszeteczne wyszywają boty, Już perły, już kanaki noszą przy kontuszach; Poczekawszy, będą je nosili na uszach. Żeby w drodze karety, w domu drzwi barwiani Strzegli z zapalonymi lontami dragani -