281 04 (2)




B/281: R.Shott - Bo Yin Ra. Życie i Dzieło








Wstecz / Spis treści / Dalej

MISTRZOSTWO
Co to jest mistrz? Tego słowa wielce nadużywano i trzeba mu znowu przywrócić
powagę. Prastary to wyraz i pochodzi bezpośrednio z języka łacińskiego
(magister) , a następnie również z greckiego (megistos) , a nawet z języka
etruskiego, skąd przekazany nam został bohater imieniem Mastarda, później
indentyfikowany z wielkim królem rzymskim Serwiuszem Tuliuszem. Pomijając
to, że w danym języku niemieckim uczonego poetę określano tym mianem,
pochodzenie tego słowa wskazuje, że odnosi się ono do człowieka, który
jest czymś więcej i jest większy niż coś innego lub też w ogóle największy.
Dopóki to słowo nie występuje w połączeniu z jakimś wyrazem, ma ono znaczenie
czysto ceremonialne, wprawdzie nie jako tytuł oficjalny, lecz jako prywatny
zwrot honorowy, bądź do jakiegoś majstra
rzemieślnika, bądź do wybitnego
artysty, ale zawsze do człowieka odznaczającego się twórczością. Im wyższe
i powszechniejsze jest mistrzostwo sięgające ponad fach, tym więcej uwagi
nabiera słowo "Mistrz", tym bardziej nabiera istotnego znaczenia, podczas,
gdy w mniej poważnych wypadkach może uzyskać ironiczny posmak. Jeśli jednak
chodzi o człowieka, który wszystko specjalnie, nadzwyczajnie i fachowo
całkowicie ma poza sobą, gdyż rzeczy powszechne w najwyższym znaczeniu,
a mianowicie nie tylko poniżej ludzkiego poziomu leżące, zwierzęce i materialne,
lecz również, i to szczególnie, dziedziny duszy potrafi z ducha opanować
i jest upoważniony wiązać i rozwiązywać, wówczas nie nasuwa się trafniejsze
określenie dla takiej postaci górującej ponad sprawami czysto osobistymi,
jak słowo "Mistrz".
A że my po dziesiÄ™cioletnich studiach i praktycznym wypróbowaniu ofiarowanej, przez Bô Yin Râ nauki życia i po odczutych w sobie wpÅ‚ywach jego indywidualnoÅ›ci dochodzimy do wniosku, że ten czÅ‚owiek odpowiada temu, co wyżej powiedziano, zatem pozwolimy sobie częściej stosować do niego sÅ‚owo "Mistrz".W tym wypadku Mistrzostwo zawiera w sobie jeszcze coÅ› istotnego, co bÄ™dziemy musieli w dalszym ciÄ…gu zbadać i rozpatrzyć, aby siÄ™ usprawiedliwić, że Å›ledzimy tylko wewnÄ™trzne motywy tego życia ludzkiego.
W tym nader rzadkim przypadku, gdy dzieło i życie jakiegoś człowieka nie różni się od siebie, zewnętrzne losowe fakty tak dalece tracą wagę i znaczenie, że mogą pozostawać prawie niezauważone. Są czymś niewiele większym niż jakaś kreska na cyferblacie. Przy tym biograf nie ma możności poparcia naukowymi dowodami najgłębszych swych danych.
Tu może tylko posiłkować się uczuciem
które łatwo wydaje się bliźnim
podejrzane.
Z uczuciem, które istnieje przy Mistrzostwie Bô Yin Râ w wyżej wyjaÅ›nionym sensie, z tego uczucia jedynie autor czerpie prawo do napisania tej książki. Udzielone mu kiedyÅ› przez Mistrza upoważnienie nie wystarczyÅ‚oby mu do tego. OpierajÄ…c siÄ™ na tym odczuciu musi wyznać, że nie nasuwajÄ… mu siÄ™ żadne wÄ…tpliwoÅ›ci co do tego istotnie najważniejszego w Mistrzostwie Bô Yin Râ, co teraz powinno i musi zostać rozpatrzone.Jest to, że tak powiem, podstawa i kamieÅ„ wÄ™gielny, lecz również kamieÅ„ obrazy dla krytycznych głów w Å›wiÄ…tyni jego nauki; jest to istota jego duchowej egzystencji i wiąże siÄ™ bezpoÅ›rednio z jego imieniem.
Jeżeli my mieszkańcy Zachodu wprawdzie nie byliśmy zgoła nieprzygotowani
do tego przez podanie o Graalu i Okrągłym Stole króla Artura, dalej przez
historię Różokrzyżowców, również przez fragment "Tajemnicy" pochodzący
z okresu męskiej dojrzałości Goethego oraz niezliczone mnóstwo aluzji
romantyków
to do pewnego stopnia zaskoczyło i wywołało nawet nastrój
sceptyczny, gdy pewien mąż zwÄ…cy siebie Bô Yin Râ bez przerwy rozpowszechniaÅ‚
wieści wśród tego pokolenia w szybko po sobie następujących, mało obszernych,
ale za to tym bogatszych w treść księgach o tych szafarzach pomocy, pośrednikach
i budowniczych mostów na Wschodzie. Mało tego, że do tego grona zbawicieli
znajdujących się gdzieś w okolicach Himalajów, a składającego się z żyjących
ale w dalszym ciągu w postaci duchowej, zaliczył Jezusa i Lao-Tse, to
jeszcze stwierdził, że jest wysłannikiem i człowiekiem tych mędrców Wschodu
i jako ich Brat nosi imiÄ™ duchowe Bô Yin Râ.
To jednak zbyt wielkie żądanie skierowane do świata, który wierzył tylko w to, co oglądał własnymi oczami. Ale znalazło się również wielu ludzi, w których duszy ta godna uwagi wieść znalazła oddźwięk niby wspomnienie, a może wręcz jako wewnętrzny postulat w sercu marnotrawnego syna, którego coś nagliło, aby się wyrwać ze świńskiego chlewa i szukać drogi powrotnej do domu swego Ojca.
Albowiem jako swego rodzaju dom Ojca opisuje Bô Yin Râ w prostych i trzeźwych, chociaż uroczych sÅ‚owach, ów arcyÅ›wiÄ™ty zwiÄ…zek, ponieważ każdy, kto doÅ„ należy, stanowi jedność z Ojcem, o którym Jezus zawsze tak dobitnie mówi.
Na środkowym i dalekim Wschodzie wyobrażenie o takich pośrednikach i Mistrzach, takich "Kardynałach", tych zasadniczych punktach ludzkości, jest dobrze znane. Znane są tam postacie zbudzone wewnętrznie, które doszły do pełnej świadomości w duchu, w buddyźmie zwane Bodhisattvas, które dobrowolnie zrzekały się stania się Buddą i przejścia w najwyższą rzeczywistość nirwany, by wytrwać na usługach ludzkości, którą zbawić należy aż do końca dni.
Bô Yin Râ mówi nam z caÅ‚Ä… pożądanÄ… jasnoÅ›ciÄ…, że bez tych postaci, do których należą zarówno "upadli" w ciaÅ‚a ziemskie, jak również nigdy tu na ziemi nie inkarnowani ludzie, zbawienie duszy czÅ‚owieka ziemskiego byÅ‚oby nieomal niemożliwoÅ›ciÄ…. Bez poÅ›redników jest nie do pomyÅ›lenia wznoszenie siÄ™ do jaÅ›niejÄ…cych sfer. Legenda o Chrystusie w przedpiekle szczególnie wskazuje na to (do tego rozumie siÄ™ dochodzi jeszcze szczególne zadanie tego najwiÄ™kszego "MiÅ‚ujÄ…cego" w gronie JaÅ›niejÄ…cych) .
Ale my możemy tutaj tylko napomknąć o tych wydarzeniach. Są one stale i ciągle przedstawiane lub poruszane z możliwą dla człowieka jasnością w języku i sposobie myślenia naszego czasu prawie we wszystkich księgach Mistrza. Czy są na to dowody, lub przynajmniej wypracowane filozoficzne teorie?
Nie, takich nie ma. Już Budda ongi wzbraniaÅ‚ siÄ™ popierać i wyjaÅ›niać swoje poznanie przez teorie. MówiÅ‚ po prostu, co poznaÅ‚ i odsyÅ‚aÅ‚ swoich uczniów do medytacji. Przez to chciaÅ‚ powiedzieć, że to tylko wewnÄ™trznie daje siÄ™ doÅ›wiadczyć. Bô Yin Râ zupeÅ‚nie tak samo odsyÅ‚a do wewnÄ™trznego oglÄ…dania, do którego naturalnie dochodzi tylko ten, kto zaprowadziÅ‚ harmoniÄ™ i porzÄ…dek w gospodarce duszewnej i doznaje wewnÄ™trznego kierownictwa jakiegoÅ› Guru, czyli nauczyciela. I bÄ™dzie siÄ™ niechybnie doznawaÅ‚o go, jeżeli czÅ‚owiek speÅ‚ni pierwszy warunek.
A wiÄ™c Bô Yin Râ w wyżej opisanym sensie byÅ‚ Mistrzem i
po tamtej stronie
jest nim w dalszym ciągu; czy Mistrzostwo posiadał i posiada, to na razie może decydować tylko uczucie, zanim to uczucie zdecydowanie nie wstąpi na drogę poznania w medytacji, zanim to uczucie nie odważy się na ćwiczenie się w mądrości życiowej.
Wszelkie cechy jego życia i istoty jego, które wolno nam było obserwować, były zgodne z jego nauką i pozwalały mu, jeśli nie więcej, to, co najmniej wykazać siebie jako człowieka pogodnego, zrównoważonego, o szerokiej naturze i nieustraszonego, którym wszelka obłuda była zupełnie obca. I to jest już wiele naszym zdaniem. Mogłoby się, więc opłacić poważnie wziąć pod uwagę tego rodzaju naukę.
"Jego wydawca pisaÅ‚ kiedyÅ›:"WyjaÅ›nienia Bô Yin Râ sÄ… caÅ‚kowicie praktycznie pomyÅ›lane, a nie jako materiaÅ‚ naukowy lub wyjaÅ›nienie ustroju Å›wiata. Jedynie praktyczne wprowadzenie w czyn ich wskazówek może potwierdzić ich prawidÅ‚owość. Åšwiadome odpowiedzialnoÅ›ci przejawy życia i wzrastajÄ…ca pewność wewnÄ™trzna
są to pierwsze owoce stosowania się do tego rodzaju wskazań. Rozwój wewnętrzny zgodnie z jego charakterem, jest całkowicie zależny od właściwości danej jednostki.
A do zrozumienia tego, co dla każdego czytelnika ma znaczenie i dla niego osobiście służy za wytyczną, może wskazać drogę tylko wewnętrzna zgoda serca, przejawiająca się jako jasne i uszczęśliwiające odczucie arcypewnego potwierdzenia uczuciowego.
KsiÄ™gi Bô Yin Râ nie majÄ… na celu prowadzenia do jakiegoÅ› nowego krÄ™powania myÅ›li i sumienia, lecz do praktycznego przeżycia wolnoÅ›ci.
Rzeczowa trudność istnieje tylko dla tych, którzy w ogóle nie są w stanie uwierzyć w możliwość poznania wiekuistej prawdy, lub też dla tych, którzy objawienia takiej prawdy, podane w tej lub innej odziedziczonej postaci wiary, przyjmują jako podane raz na zawsze i zakończone.
"
Co siÄ™ zaÅ› tyczy imienia Bô Yin Râ: Dlaczego miaÅ‚oby być tak trudne przyjąć je jako cechÄ™ jego istoty? Rzecz jasna, że etymologiÄ… i szukaniem w hinduskich lub chiÅ„skich źródÅ‚osÅ‚owach daleko siÄ™ nie zajdzie. Imiona mogÄ… być niedajÄ…cymi siÄ™ wyjaÅ›nić symbolami sÅ‚ownymi dla atmosfery duchowej jakiejÅ› istoty, mogÄ… one również wyrażać życzenie ksztaÅ‚tujÄ…ce i wykazanie celu, jak to przeważnie siÄ™ zdarza, gdy nadajemy imiona naszym nowonarodzonym dzieciom.
Ludzie, którzy sobie wyrobili więcej niż powierzchowne pojęcie o posłannictwie Mistrza, natomiast całkowite
tacy, co się znajdują na wskazanej przezeń drodze, przyzwyczaili się do tego imienia, umiłowali je i wyczuwają całkowitą wypływającą z dzieła jego życia siłę błogosławieństwa zgromadzoną w tych pełnych wyrazu i dźwięku siedmiu literach.
Kolejność dźwiÄ™ków Bô Yin Râ
tak było kiedyś powiedziane
jest poÅ‚Ä…czeniem siedmiu gÅ‚osek w trzy sylaby, gdzie autor, a którym tu mowa, czuje siÄ™ z matematycznÄ… Å›cisÅ‚oÅ›ciÄ… substancjalnie okreÅ›lony zgodnie z duchowymi wartoÅ›ciami gÅ‚osek, o tak zwanym "pseudoniźmie" nie ma co tu myÅ›leć już z tego powodu, że cywilnego nazwiska Józef Schneiderfranken czÅ‚owiek noszÄ…cy duchowe imiÄ™ Bô Yin Râ
nigdy nie ukrywaÅ‚, sylaby Bô Yin Râ
tworzyły jego rzeczywiste, od praczasów związane z nim "Imię".
To, o czym tu mogliśmy tylko napomknąć, znajduje się w pismach osobiście przezeń autentycznie udokumentowane. "Jest rzeczą nieodzowną"
jak to pisaÅ‚em w przedmowie do "Brewiarza Bô Yin Râ (1928)
"pisma Bô Yin Râ umieÅ›cić w tej wyjÄ…tkowej pozycji, jak przysÅ‚uguje tak zwanym "Pismom Å›wiÄ™tym" wszystkich narodów i czasów".
Jego Mistrzostwo pod pewnym względem byłoby również na zewnątrz udowodnione, gdyby wykazać, że nauka jego jest niezbędna, że może stać się doraźną pomocą. Innymi słowy, musiało się zawierać w niej coś istotnego, czego w innych odziedziczonych wyznaniach i naukach, poglądach na świat i systemach filozoficznych nie ma zupełnie lub tylko dostrzec można niewyraźne ślady. Zobaczymy, jak się to dzieje.
Przeciwko Bô Yin Râ, poza wielu innymi, wysuniÄ™to szczególne dwa zastrzeżenia: jakby nauka jego byÅ‚a zlepkiem innych nauk i zestawiona zostaÅ‚a na drodze medialnej. Drugi zarzut jest zemstÄ… ludzi jawnie lub w ukryciu majÄ…cych do czynienia ze spirytyzmem, który on okreÅ›liÅ‚, jako wysoce groźny, zemstÄ… ludzi oczekujÄ…cych sensacji od swych zamaskowanych pod pÅ‚aszczykiem religii ćwiczeÅ„ i bardzo chÄ™tnie pragnÄ…cych czarować. Pierwszy zarzut jest pozornie poważniejszy, gdyż nauka ta rzeczywiÅ›cie przypomina prawie wszÄ™dzie obrazy Å›wiata i nauki misteryjne, objawiajÄ…ce gÅ‚Ä™bokÄ… religijnÄ… treść.
Ale Bô Yin Râ musiaÅ‚by niesÅ‚ychanie wiele studiować i przeczytać, aby być w stanie wszÄ™dzie w tych sprawach oddzielać prawdziwe perÅ‚y od faÅ‚szywych. Na to nie miaÅ‚ ani czasu ani możliwoÅ›ci i nie odpowiadaÅ‚o to jego przyzwyczajeniom życiowym, które stale i gwaÅ‚townie pociÄ…gaÅ‚y go do dziaÅ‚alnoÅ›ci twórczej. Zapożyczenie nie należaÅ‚o w jego raczej radykalnej naturze, która musiaÅ‚a prawie wyÅ‚Ä…cznie oddawać siÄ™ czystej kontemplacji. I to obserwowaÅ‚ on chÄ™tniej rzeczy żywe, bezpoÅ›rednio w duszy, w naturze, w sztuce, a w szczególnoÅ›ci w krajobrazach i życiu roÅ›lin.
Jego charakter, który go stale pociągał do jedności i harmonii, do pełnego wyrazu polegania na sobie niby wielkie zdrowe drzewo, nie byłby zgoła w stanie nalepić tysięcy różnorodnych rzeczy i złożyć z tego pozornie harmonijną mozaikę przypadków. Ale pomijając to, możemy wszędzie i zawsze zauważyć, że w całokształcie jego nauki istota rzeczy
pozornie tak podobna do najróżniejszych tradycyjnych podań
otrzymuje zupełnie nowe oblicze, mające dla nas ludzi czasów dzisiejszych bezpośredni powab, a dalej
i to niezwykle jest ważne
te rzeczy same w sobie nie nowe, ale dla nas wszystkich tak nowe występują na widownię.
Co dzięki temu bardziej lub mniej skostniało i przesłonięte mgłą pojęcia innych nauk i religii nagle stają przed nami w pełni nowego życia. Te dotychczas nieznane, bądź niewypowiedziane a co najwyżej tylko wyczuwane zasadnicze punkty, pragnęlibyśmy później rozpatrzyć w osobnych rozdziałach, aby wskazać, jak dalece ten ogród objawień i posłannictwo zbawienia daje nieoczekiwane a jednak tak upragnione pokrzepienie.
Jeżeli to, co tu mamy na myÅ›li zbierzemy w czterech pojÄ™ciach, to bÄ™dzie to zaledwie namiastka do uporzÄ…dkowania. W każdym razie nie bÄ™dzie zbyt trudno poznać, że Bô Yin Râ w swoich wypowiedziach o "ÅšwiÄ…tyni WiecznoÅ›ci", o "Poznaniu w nas Boga", o "duszy" i "biegunowoÅ›ci"
jak to tymczasem ośmielamy się nazwać
rzucił wyzwalające światło w labirynty ziemskiego szukania Prawdy i Praświatła Jego wyjaśnienia, jeśli je przyjmować bezstronnie, dotyczą duszy niby odwieczne, niegdyś i przez nas śpiewane, ale od dawna zapomniane pieśni. Mimo woli człowiek czuje: O mój Boże, przecież ja o tym od dawna wiedziałem i dowiaduję się wreszcie od nowa, że to święta ojczyzna,
jak mogłem o tym zapomnieć?

Jeżeli rozpatrujemy całość wykształcenia tego męża, poczuwamy się jeszcze do obowiązku wyświetlić jego stosunek do książki i do królestwa tonów, gdzie obie te dziedziny żywo interesowały jego duszę, a muzyka w późnych latach jego życia coraz bardziej nabierała znaczenia.
Książki: jak już powiedzieliśmy, nie był molem książkowym. Ale czytał dużo i chętnie. W pokojach jego domu wszędzie pełno książek.
We wspomnianej wyżej księdze "Drogowskaz: znajduje się rozdział zatytułowany "Uczcie się czytać". Rozdział ten przeciwstawia się dzisiejszemu pośpiesznemu sposobowi czytania, sztukę czytania wskazującą, że w ogóle dopiero wówczas można czytać należycie, jeżeli człowiek gruntownie rozwinie w sobie zdolność wczuwania się i potrafi brać udział w toku myśli autora, a mianowicie zwracając uwagę nie tylko na zdanie, lecz na każde poszczególne słowo.
Jeżeli tak się czyta, może ktoś nawet stać się w duszy bogatszym niż sam autor. Niewątpliwie Mistrz czytał książki w ten sposób. A nawet więcej, wolno nam wnioskować, że czytał książki zwracając uwagę na wartość ich dźwięków i że nie tylko wysłuchiwał je myślowo i artystycznie, lecz również, poniekąd jako lekarz organizmu duszy, według magii dźwięków.
Chętnie czytał książki niemieckich mistyków, (chociaż nie cenił miana "mistyk") . Tu lubił prócz Eckharta, Taulera i autora "Książeczki o życiu doskonałym" szczególnie Jakoba Boehme, Anioła Ślązaka. Szczera głębia Mateusza Claudiusza pociągała go, ale również polot Schillera, siła poznania Dantego, ucieszna fantazja takiego Spittelera.
Pewnemu właścicielowi sanatorium, który go pytał o radę, jakie książki ma czytać, zalecił Goethego, Schillera, Jean Paula, Novalisa Holderlius, Stiftera, Dantego, Eckharta, Taulera, Erazma, Lutra (mowy biesiadne) oraz Bhagavadgita. Ten krótki wyraz od razu wskazuje na prostą wielkość wyboru, dlatego właśnie, że nie zwracając na siebie uwagi żadne dalekie wynalazki i smaczne kąski, lecz wymienia tylko dzieła literackie, w których nadano postać
często dochodzącą do doskonałości wszystkiemu, co czyste, co prawdziwe.
Nic nie ma w nich hulaszczego lub wymuszonego. Na właściwą beletrystykę nie zwracał uwagi nie tylko w powyższym wykazie, lecz i w tym, co sam czytał.
Jednego najwidoczniej Mistrz stawiał ponad wszystkim innych poetów. Był to Goethe, którego natchnienie uzasadniał bezpośrednim "stosunkiem uczniowskim", jak na przykład było to w wypadku Jana (Ewangelisty, przyp. tłum.) . Eckharta, Leonarda, Boehme i Ramakrishny. Wręcz niepojęte odnowienie w mowie wszechświatowej rzeczywistości w niemałej liczbie poematów owego Potężnego pobudzały Mistrza do ciągłego z nich czerpania.
Pochodzenie z tej samej okolicy mogÅ‚o przyczynić siÄ™ do tego wiÄ™cej niż należaÅ‚o: gdyż Bô Yin Râ mógÅ‚ czuć siÄ™ obywatelem Frankfurtu. Dlatego te wesoÅ‚e rymy miejscowego Frankfurckiego poety Fryderyka Stolze sprawiaÅ‚y mu, lubiÄ…cemu ponad wszystko wesoÅ‚ość i Å›miech, wielkÄ… przyjemność, tak, że chÄ™tnie czytywaÅ‚ je na gÅ‚os w kółku rodzinnym.
Szczególny pociąg miał do niektórych gruntownych ksiąg uczonych badaczy, którzy zwiedzili Tybet i okolice Himalajów, a także Chiny i Mongolię. W tej liczbie znajdowali się francuscy ojcowie Huc i Gabet, jak również Flichner, Koeppen i Aleksandra Dawid Neel.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
04 (131)
2006 04 Karty produktów
04 Prace przy urzadzeniach i instalacjach energetycznych v1 1
04 How The Heart Approaches What It Yearns
str 04 07 maruszewski
[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
MIERNICTWO I SYSTEMY POMIAROWE I0 04 2012 OiO
r07 04 ojqz7ezhsgylnmtmxg4rpafsz7zr6cfrij52jhi
04 kruchosc odpuszczania rodz2
Rozdział 04 System obsługi przerwań sprzętowych
KNR 5 04

więcej podobnych podstron