skanuj0029

skanuj0029



wał co chwilę, jakby chodzenie przeszkadzało mu w myśleniu. Mówił do siebie, potem zginał się komicznie, jak żaba gotująca się do skoku, jakby dostał uderzenie w dołek, i było widać, że się bardzo cieszył. Potem szedł dalej, potem znów zaczynało się wszystko od początku, potem otworzono drzwi.

Gdy weszli, jeszcze z przedpokoju usłyszeli Adama deklamującego:

W ponurej nocnej porze gdy wilki wyszły na żer, jechał po bocznym torze smutny, zwyczajny pasażer.

Gdy wilki w strasznym skowycie gryzły bydlęce kości, pasażer dojechał o świcie do kresu swych możliwości.

Były tam dwie dziewczyny: kochanka Adama i Pola, która pozwalała na wszystko, tylko nie na „to”. Powitał ich śmiech: wszyscy byli trochę podchmieleni. Pola złapała Emila za rękę:

—    Coś ci muszę powiedzieć. Wspaniałego.

Usiadł na fotelu, ona usiadła na poręczy.

—    Co?

—    Adam powiedział przy wszystkich na plaży: „Klalciu; luszyć cię w plecki...” Miziali się tak długo. No, i co ty na to?

Emil pomyślał o nim: wielki, kudłaty łeb, czarne oczy proroka, ironiczny głos, cięty dowcip.

—    Prawda, że się chce wymiotować?

Emil poruszył głową w nieokreślonym kierunku. Pomyślał o Klarze: z lekka obskurna, o wydatnych piersiach. Tak, ten epizod był niesmaczny.

Poznali się w konserwatorium. Ona grała na skrzypcach nijako, on na fortepianie — najczęściej Bacha — ze wzruszającą, niezdarną uczuciowością. Była od niego o dwa lata starsza. Postanowiła, że się od niego nie odczepi.

Cała historia zaczęła się niewinnie. Ponieważ nie mieli odpowiedniego lokalu, kochali się na stole w konserwatorium po godzinach urzędowych. On nie robił z tego tajemnicy. Przeciwnie. Opowiadał szeroko o jej piersiach w swoich wykładach na Universite Perverse. (Ta instytucja została założona przez uczniów gimnazjum, do którego chodził Emil.) Jego pół uczone, pół absurdalne wykłady, poparte cytatami z Platona, św. Teresy, Havelock Elłisa, gestykulacją, nabrzmiałą do czerwoności twarzą, napuchniętymi żyłami na szyi i skroniach — wywoływały histeryczny śmiech. Ja, Leo, mam wielką ochotę przytoczyć tu jeden wykład, ale boję się. On też był pierwszym i ostatnim rektorem Uniwersytetu.

Czasem Paweł wykładał o nie istniejących stworzeniach, fąflach, których istotą jest — udowadniał — nicość. Dowód ten był odwróceniem jednego z dowodów istnienia Boga św. Tomasza z Akwinu. Emil wykładał spokojnie teorię absurdo-logii, jak zwykle — zbyt serio.

Tymczasem Adam wypróbował wszystkie pozy, opisane od czasów starokreteńskich do Magnusa Hirschfelda. I pomału pokochał swoją lubieżność, włożoną w Klarę. Zaczął przylepiać się do niej, zdrabniać jej imię, nazwy części ciała. Wkładał w nią swoją uniżoną czułość, z którą nie wiedział, co robić, a ponieważ była lepka, jak wszystkie jego uczucia — przykleiła się do niej.

— Prawda, że chce się wymiotować? — powtórzyła Pola.

65


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
33302 skanuj0003 (355) 100 Obrona miast nie przeszkadza mu jednak wierzyć w czarownice (Przygody i s
skanuj0022 ■ a i (AUcho słonia Posłuchaj uważnie czytanych słów. Słowa te są do siebie bardzo podob
IMGw00 do siebie podobne, co sprawia, iż charakteryzując je, zamiast mówić o podobnych do siebie „po
Co to kurwa ma być ? r Jest 4 nad ranem do chuja !!! Ta! To samo > pomyślałem, jak
nietoperz NIETOPERZ Nietoperz, co mieszkał na strychu, tak mówił do siebie po cichu: - Może raz się
a«Lu«t« Balonik leciał po niebie i tak wciąż mówił do siebie, że mu smutno tu u góry, że
40081 Wittlin Ból drzewa,f 67 # I Izami zaszło mu oko, Kiedy mu nikt nie chciał pomóc. A potem stał
skanuj0052 nic, co sądzisz, że będzie otwarty na 10, co mówiszr Grozisz mu swoją postawą, fakty gubi
skanuj0006 —    Dwanaście. Milczaia chwilę. Odwróci! głowę, bo słońce świeciło mu w o

więcej podobnych podstron