Kennan4

Kennan4



330


<;i:or<;k f. kfnnan

Nic miałem nic do powiedzenia Stalinowi w imieniu rządu Stanów Zjedno

czonych. Nic miałem też (co źle świadczy o naszym systemie) instrukcji, które

naprowadziłyby mnie na myśl, co mu powiedzieć. Byłem zaś świadom, że znalezienie zrozumienia dla moich własnych poglądów wymagałoby długiego czasu i że audiencja u Stalina nie była po temu dobrą okazją. Wiedziałem przy tym, że mój brytyjski kolega, [Sir Alvcry| Gascoigne, bezskutecznie czekał na audiencję u Stalina przez siedem czy osiem miesięcy; nic chciałem narażać siebie i rządu Stanów Zjednoczonych na takie upokorzenie. Patrząc na toz perspektywy czasu można uznać, że popełniłem błąd, chociaż nic miałem polecenia, by zobaczyć się zc Stalinem. Z pewnością jednak w Waszyngtonie unoszono brwi; „Czemu, u licha, nic starał się pan o rozmowę? Co miał pan zamiar osiągnąć nic widząc się ze Stalinem?”

Stalin mógł. oczywiście, potraktować pana tak samo. jak Gascoigne 'a. żywił bowiem do pana, jak się pan później przekonał, głęboką urazę, której nie zamierzał zapomnieć. Mam na myśli incydent z pańskim krótkim przemówieniem w Moskwie z okazji ..Dnia Zwycięstwa w Europie " w 1945 roku.

Stalin nic był przyzwyczajony do tego. by w Związku Sowieckim ktokolwiek oprócz niego - Rosjanin czy obcokrajowiec - byl entuzjastycznie przyjmowany przez tłumy; jestem przekonany, że miało to znaczny wpływ na wydalenie mnie w siedem lat później jako ambasadora Stanów Zjednoczonych. Wiem o tym. ponieważ artykuł wstępny w «Prawdzie» komentujący moje wydalenie - a byl on opublikowany na pierwszej stronie i napisany w sposób wielce autorytatywny - zawiera! zniekształconą wersję wydarzenia, które miało miejsce w „Dniu Zwycięstwa” w 1945 roku. Najwyraźniej obraziłem Stalina.

Jednakże oficjalnym powodem wydalenia była pańska wypowiedź na lotnisku Tcmpclhof iv Zachodnim Berlinie, informująca zgromadzonych tam dziennikarzy, jak żyją w Moskwie zagraniczni dyplomaci: ..Podczas ostatniej wojny bytem tu. w Niemczech, internowany przez, kilka miesięcy. Sposób, >v jaki traktowani jesteśmy w Moskwie, jest niemal taki sam. jak ten. który stosowano wówczas wobec internowanych, z tym tylko, żc w Moskwie wolno nam wyjść i chodzić pod eskortą po ulicach ".

Tak, te moje uwagi zostały podane przez rząd sowiecki jako powód uznania mnie za persona non grata: wiem jednak na pewno, że rzeczywistą przyczyną było to zdarzenie sprzed lat, którego Stalin mi nic zapomniał. Decyzję o wydaleniu mnie podjął osobiście - bez konsultacji z sowieckim Ministerstwem Spraw Zagranicznych, które nic wiedziało o niej, zanim decyzja nie zapadła.

Cóż takiego powiedział pan w „Dniu Zwycięstwa", żc Stalin poczuł się do tego stopnia doknięty?

Och. nic, co mogłoby wzbudzić jakiekolwiek zastrzeżenia. Rankiem tego dnia tłumy rozentuzjazmowanych Rosjan zebrały się, jak sądzę, całkiem spontanicznie przed naszą ambasadą, by uczcić koniec wojny i współdziałanie sprzymierzeńców. Wspiąłem się na kolumnę przed budynkiem ambasady i powiedziałem po rosyjsku: „Gratulacje w dniu naszego wspólnego zwycięstwa! Wszelkiej pomyślności dla naszych sowieckich sojuszników!" - czy coś w tym rodzaju. Lecz moje słowa zostały spreparowane przez moskiewską machinę propagandową i powiązane z całkowicie sfałszowaną historią opartą na czymś, co napisał o tym zdarzeniu Ralph Parker, dawny praski korespondent «New York Times» i londyńskiego «Timcs». w opublikowanej cztery lata później

OD POWSTRZYMYWANIA...

331


książce Conspiracy against Patce. Parker (nic związany wówczas z lewicą) i jego żona, z pochodzenia Rosjanka, zatelefonowali do nas tego dnia z pytaniem, czy mogliby przyjść i obejrzeć obchody „Dnia Zwycięstwa” z naszego balkonu, Odpowiedziałem: „Oczywiście, jeśli tylko zdołacie przedrzeć się przez tłumy wokół domu, przyjdźcie, proszę". (Zajmowaliśmy wówczas mieszkanie na piątym piętrze, z balkonem, skąd widok byl bardzo dobry.) Tak więc Parker i jego żona przyszli, a my z żoną wybieraliśmy się na przyjęcie na cześć pani Churchill, która właśnie przybyła do Moskwy. „Czujcie się jak w domu”, powiedziałem do Parkcrów, „wyjdźcie na balkon i oglądajcie do woli”. Parker wyszedł, a po paru minutach wrócił do pokoju. Pamiętam, że właśnie nakładaliśmy płaszcze i kapelusze, gdy powiedział: „Czyż nie jest to cudowna chwila?"

„Tak”, odpowiedziałem, „ale też trochę mnie zasmuca”.

„Dlaczego?”, zapytał.

„Ponieważ jest coś patetycznego w nadziejach, które ludzie wiążą z końcem wojny. Po wojnie pojawi się wiele problemów. Ci ludzie tyle się nacierpieli, że sądzą, iż zwycięstwo położy kres wszystkim ich kłopotom. A Rosja stoi wobec wielkich problemów odbudowy; upłynie wiele czasu, zanim warunki materialne się poprawią...”

Jak już mówiłem, cztery lata później Ralph Parker opublikował propagandową książkę, w której przedstawił swoją wersję tego zdarzenia. W międzyczasie Parker stal się jawnym narzędziem propagandy stalinowskiej i zerwał wszelkie związki z Zachodem. Pisał teraz, że tego dnia przyszedł do mego mieszkania, by obserwować przechodniów (nic powiedział, żc była to wielka demonstracja), że wyszedł na balkon, a potem wrócił do pokoju, gdzie ukrywałem się przed oczami tłumu i zgrzytałem zębami, mówiąc: „Ha!-oni triumfują, lecz nie wiedzą, że prawdziwa wojna dopiero się zacznie!”

Parker byl w tym okresie całkowicie sterowany przez Sowietów. Jego książ- • ka stanowiła nikczemny i kłamliwy atak na rząd Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza zaś na ambasadę USA w Moskwie. Epizod, o którym mowa, posłużył mu jako podstawa tego ataku.

O surowszą dyscyplinę

Dotknęliśmy już kwestii niełatwego łączenia przez pana kariery historyka i człowieka czynu; chciałbym rozszerzyć nieco temat naszej rozmowy i zapytać. w jaki sposób świadomość historyczna (a być może - jej brak) wpływa na zachowanie narodu amerykańskiego? Mówiło się. że źródłem wielkości Ameryki jest fakt, iż potrafiła ona „pozbyć się dziedzictwa historii europejskiej”; albo odwrotnie, żc ostatnie klęski Ameryki w Indochinacli i innych rejonach świata miały źródło w „lekceważeniu przez nią lekcji historii”.

Z pewnością wiele można powiedzieć na rzecz pierwszego z tych twierdzeń, gdyż całą raison d'etre Stanów Zjednoczonych byłą ucieczka od niesprawiedliwości i nędzy Europy. Ameryka istnieje jako protest przeciwko balastom przeszłości. Stąd lekceważenie historii w amerykańskiej edukacji i nacisk na „poli-tical science" jako surogat historii, stąd także historyczna amnezja im rod u amerykańskiego, która może mieć dobre lub złe skutki dla przyszłości zachodniej cywilizacji.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kennan1 304 GKOKGE F. KFNNAN Nic odnoszę wrażenia, by w Stanach Zjednoczonych świadomość autode-str
70705 Img10324 ii nic do powiedzenia”. Lub: „Byłem kotem o długiej, miękkiej sierści, który lubi. gd
c2a886d199bcb7e8a5595154bd9b4ffd original To, że nic nie mówię, nie zni
JSTe 9. PRO CHRISTO—WIARA I CZYN Str. 611. się niema nic do powiedzenia, albo, że wszystko w nas prz
scan2 (3) i pobierają pensję. W rzeczywistości nie mają tu nic do powiedzenia, a w skrajnych przypa
img067 (27) Elementarn nic do techniki sieci neuronowych sprawiające wrażenie “wiedzy tajemnej”. Jeś
0000033 (2) Dziecko je o swojej porze, a w przerwach między posiłkami nie dostaje nic do „przegryzan
skanuj0058 już koniec, a ty im wierzysz, znika poczucie zagubienia. Nie masz już nic do stracenia. I
skanuj0084 Wiem. żc nigdy nie ma nic do stracenia, wice łatwo mi jest nie ukrywać niczego przed życi
rozdział 1 strona 21 dzień nic do końca wykorzystywane były vv sposób racjonalny i zgodny z rachunk

więcej podobnych podstron