P1080931

P1080931



Szansą jest dotknięcie nicości jako nicości.


BR.m:......................

poznania czegoś, co nie ma i nie przynosi żadnej własnej (z nim ko danej) treści, i w tym sensie jest „puste”. To, co poza gram ^ życia, jest właśnie w ten sposób „puste”.

Można to wypełniać tylko — sit vetńa uerbo — „materiałem* łv chodzącym sprzed tej granicy (z dotychczasowego życia) łub moż^ nie chcieć/od mówić takiego „wypełniania”. Czy nie stąd właśniebie. rze się w banalnym języku o śmierci przestroga przed „zajmowaniem się głupotami”, czyli przed próbą mówienia o czymś, o czym nicroz-sądnego powiedzieć się nie da? (Fakt śmierci, oczywiście, nie jest głupstwem, ale wszystko, co ktoś próbuje powiedzieć o jej „zawartości”, musi z tej perspektywy być głupstwem).

W ten sposób przybliżamy się do jądra pytania o śmierć jako miarę istnienia. Być może jest to pytanie o rolę pustki w naszym odniesieniu do życia. Można je ująć najpierw tak: czy kontemplacja pustki czemuś służy? (Mówiąc teraz o „pustce”, mamy na myśli to, do czego się odnosi i co obejmuje wspomniany wyżej „gest uprzedzającego poznania tego, co w zwyczajnym porządku rzeczy jest nie-do-po-znania”). Spróbujmy odpowiedzieć ostrożnie, żeby nie zatrzeć i nie zamazać przedwcześnie tego, co może się tu pokazać. Doświadczenie życia (na każdym poziomie: bardziej lub mniej subtelnym) pokazuje, jak bardzo pociągają nas w śmierci te dwa aspekty: T że jest (staje się faktem) nieuchronnie; 2’ że nas wpycha w nicość. Nicość tę możemy próbować „wypełniać” tylko — powtórzmy — „materiałem” pochodzącym sprzed granicy życia, a przecież zdajemy sobie sprawę, że niezależnie od tego, z jaką powagą i silą dokonuje się takie

wypełnienie (może ono mieć nawet wysoką sankcję wiary w życie wieczne i związanych z nią wyobrażeń), dokonując go, bynajmniej nie wiemy, co jest tam — i to właśnie jest źródłem owej gotowości na niespodziewane, które — przyjęte — stawia nas wobec pełni tego, co z naszego teraźniejszego miejsca wyda się wprawdzie pustką „niena-zwania”, a co w istocie wcale taką pustką być nie musi. Czy nie o tym mówi słowo wiary o „oku, które nie widziało, i uchu, które nie słyszało, i sercu człowieka, które nie zdołało pojąć” (por. 1 Kor 2, 9) -w kontekście tego, co wydarza się w śmierci? Zatem właśnie na tle takiej niewiedzy — jeśli zgodzimy się z nią i nie będziemy próbowali

zakrywać jej czymś czy wypełniać - rysuje się szansa. Szansą tą jest dotknięcie owej nicości jako nicości - a nie jako męczącej pustki, którą chce się zaraz czymś zapełnić. Postawmy zatem ostrożne pytanie, czy | sam fakt decyzji o takim dotknięciu, a więc zgoda na nicość poza granicą naszego życia jako na nicość, a nie jako na „coś do wypełnienia**, me zmienia w sposób decydujący czegoś istotnego w teraz naszego życia. Kolejnym etapem jest, być może, taki rodzaj otwarcia na ową nicość, które już z zasady jest zgodą na to, że to, na co się otwieramy, jest i że jest w samym swoim jądrze niespodzianką. Można to powiedzieć nieco (z pozoru) paradoksalnym skrótem: bez względu na to, czym jest - jest. Samo nasze otwarte odniesienie do nicości i pustki tani, także i właśnie kiedy nie próbujemy zapełniać jej czymkolwiek, odkrywa jej zaskakujące i niespodziewane znaczenie.

Pierwszym skutkiem tej zmiany jest, że zostaje przełamana trwoga przed wyeliminowaniem (nas) z tego, co jest przed wepchnięciem w nicość. Przez zgodę na nicość poza granicą naszego życia nadajemy jej sens — taki, który przemienia „teraz” albo raczej otwiera w „teraz” przystęp do nas całych i naszego życia jako całego, i udaremnia w ten sposób trwogę przed nicością, w którą mielibyśmy zostać wepchnięci.

To, co powiedzieliśmy o dotknięciu nicości jako nicości, może wydać się trudne do przyjęcia z punktu widzenia (wspomnianych już wyżej) wyobrażeń wiary o życiu wiecznym. Przypomnę w związku z tym interpretację tego, co według wiary chrześcijańskiej wydarza się w śmierci. Chodzi przede wszystkim o pojawiającą się w związku ze śmiercią Jezusa metaforę „śmierci, która nie zatrzymuje wchodzącego w nią człowieka, ale go natychmiast odsyła” i o związane z nią przekonanie, że „ratunek z śmierci "/„życie wieczne” można rozumieć jako możliwość odkrycia w śmierci własnego życia rzeczywiście na nowo, odkrycia go w jego całości i odkrycia go takim, jakim ono było naprawdę.

KS. TOMASZ WĘCŁAWSKI, ur. 1952, teolog, prof. dr hab., wykładowca teologii fundamentalnej w UAM w Poznaniu, b. członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej, członek Komitetu Nauk Teologicznych PAN, laureat Nagrody im. ks. Józefa Tischnera (2004). Ostatnio wydal: Pascha Jezusa (2006).


87


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sztuka ekonomii jest też określana jako polityka gospodarcza, którą należy rozumieć nie tytko j
skanowanie0067 Albowiem stworzył je z nicości — i nicość pochłonęła moc Tego, który jest — i została
etyka msroda9 22<i Henryk ELZRNBŁRG jest. to wiat jako całość jest hardziej wartościowy, niż gdy
jest powszechnie komentowane jako "zależność pojemności od częstości". Stwierdza się
zdj?cie1315 W USA chorobą jest dotkniętych 20 - 25 milionów osób Na leczenie wydaje się 10 -15 milia
?wiadomy umys? D Chalmers3 superweniencja a wyjaśnienie jest tutaj traktowany jako całe uniwersum;
img061 (24) 66 Zakłada się, że Jf(x{V)) jest macierzą nieosobliwą. Jako drugie przybliżenie pewnego
img183 Podstawą wnioskowania statystycznego w teście Kołmogorowa-Smirnowa jest statystyka D określon
img26 eXtensable HTML Jeżeli dokument napisany zgodnie ze specyfikacją XHTMLa wysyłany jest do przeg
412 ARTYKUŁY Proces analizy danych jest traktowany bardziej jako sztuka niż nauka, chociaż oczywiści
4.1.9.5.    Waloryzacja przyrodnicza Omawiany staw jest bardzo cenny jako miejsce roz

więcej podobnych podstron