48
Około Murowanej Gośliny utworzył się oddział nie źle uzbrojony pod dowództwem Litwina nazwiskiem Ancypa. Oddział ten posiłkowany przez oddziały Adolfa Malczewskiego i Piotra Brodnickiego, dłuższy czas ucierał się aż około Wągrówca, Mieściska itp.
Oddziały te połączywszy się, uderzyły na Kcynią, a chociaż pierwszego dnia musiały się cofnąć, to nazajutrz o świcie na nowo natarły na miasto — opuszczone prawie zupełnie w czasie nocy przez wojsko pruskie. Padło ze strony pruskiój 2 żołnierzy i kilkunastu zostało rannych, ze strony powstańców zginęłe siedmiu ludzi. Nasi zabrali kilkunastu do niewoli i 40 sztuk karabinów.
Było to w nocy z 7 na 8 maja, a zatem prawie równocześnie z rozproszeniem oddziałów Wilczyńskiego i Krotowskiego w Rogalinie.
Do Buku 4 maja wpadł tłum kosynierów; po krwawćj bitwie wśród miasta i na gołem polu wypędzono z Buku 500 żołnierzy pruskich. Miało tam zginąć z wojska pruskiego około 50 żołnierzy.
Po opuszczeniu wojska tłum ludu, chciwego łupieży, nadszedł z okolicy i zrabował żydów i Niemców. Był to tłum chciwych, bezdennych opilców, który z tego korzystał. Dodać trzeba, iż ani kosynierzy ani strzelcy do tego rabunku się nie mięszali. Pomścili się za to Prusacy* bo z Grodziska nadszedł świeży oddział piechoty, huzarów i dwa działa. Zajęli miasto, krwawy biorąc odwet na polskich mieszkańcach.
Były to ostatnie strzały: słabe tylko ich echo odzywało się jeszcze raz poraź tu i owdzie, bo kończyła się właściwie akcya wojenna.
W Skąpem, do którego przybyliśmy z Powidza, przyszło raz jeszcze do walnej narady. Mierosławski przedkładał plan przedarcia się przebojem przez otaczające nas wojska pruskie między błota i jeziora w okolicy Gąsawy i Rogowa. Radziłem przedrzeć się w Kujawy. Obecny naradzie Ryszard Trzciński, obywatel z Kujaw, chwalił dobrego ducha ludności, zapewniał łatwość otrzymania żywności i furażu, lecz nie mamy, ■dodał, organizacyi, a co gorsze broni, nawet kosy nam pozabierali.
Temi ustawicznemi marszami o chłodzie i głodzie, byliśmy wycieńczeni; prawie podziwiać należy młode, poniekąd niesforne wojsko, iż ochotnie wytrzymało wszystkie trudy. Mierosławski przechwałkami umiał podtrzymywać ich siły, to przyznaję, chociaż doprawdy nie uznaję w nim ani zdolności wodza, ani nawet zalet człowieka myślącego o swoich żołnierzach. Nie pytał aię o wygody wojska; z wozów spędzał ludzi wycieńczonych na siłach, unosił się gniewem, niestósownym dla zwyczajnego oficera, a cóż dopiero dla dowódzcy.
4