— 8 —
gnieździć się na drzewach. Pan Griinz o którym już w mojem dziele o ptakach śpiewających parę razy wspominałem, pisze w dziele Brehma „.jpanbbud) fur ben fitebfjaber ber Stu0en--.£>au3 unb aller ber .3af?mung mer* tf)en SBogeł“ na str. 180.: „Wychowywałem różne odmiany kanarków, ale o tern teraz nie chcę mówić, tylko moje doświadczenia nad wprawianiem tych ptaszków do wy- i przylatywania udzielić. Ażeby to osiągnąć postępuje się w następujący sposób:
Stawia się wielką klatkę z parą spuszczonych kanarków w wyglądce okna spokojnego, takową otwiera się z początku jak ciepło i przyzwyczaja je się stopniowo do powietrza tak, ażeby były w stanie każdą temperaturę w lecie wytrzymać.
A jak już młode zupełnie lotne mają, bierze się te małe z klatki i kładzie je się na pobliskie drzewa. Te posiedziawszy tam godzinę zaczynają starym odpowiadać, i wkrótce przybywają do klatki i dają się karmić. Ula tego dobrze jest, jak taka klatka ma przestronną kratę, że młode główki przez oczka drutów wsadzać mogą, a zewnątrz bantem jest opatrzona, ażeby na niego wygodnie siadały. Teraz wiesza się niedaleko drugą klatkę z samotrzaskiem, ażeby je każdego czasu ułowić. W tę klatkę daje sie dużo i dobrego pożywienia.
W ten sposób dozwala się młodym ptaszkom, które codziennie karmią się w samotrzasku, 8—10 tygodni po dworze bujać, bo dłużej jest z tego względu niebes-piecznie, żeby się z czasem zupełnie wydalić mogły. Ostatni lęg łapie się zaraz po św. Michale, t. j. około 29. września.
Wszystkie te kanarki zamyka się na zimę do przestronnej ptaszarni, ażeby wprawy latania nie traciły.
Następującej wiosny spuszcza je się parami do wielkich klatek i wiesza między oknami w wyglądki;