76
KUBRAK.
A ia sobie połażę lada gdzie do Zboru,
Obyde śię bez Mszy, ba y bez nieszporu,
By się mi wżdy na piwo który grosz dostało, Dobrać Elemozyna, gdzie szlachty niemało.
CHOROBA.
To ty nie dobrze wierzysz nieboże Kubraku,
Jedno duszę zawiedziesz swoie nieboraku:
Wiesz, że nie masz u Lutrów żadnego odpustu,
U nich w poście, iak u nas pośrzod mięsopustu,
Mizerny to twoy szeląg, a dusze utracić,
Trochę świetckiey roszkoszy wiecznym żalem płacić.
KUBRAK.
Nie idzie mnie o wiarę, a co mnie po wierze?
Wiesz że y sam rad idziesz, gdzie się często
bierze.
Ba nie tylko do Lutrów, poydę y do żydów,
Powiadaiąc, żem ia też potomek Dawidów.
Radzić oni iałmużnę też dawaią Dziadom,
Zwłascza gdy im kto wspomni, Ociec nasz był
Adam.
CHOROBA.
Powiemći coś iedno się niechciey gniewać na mię.
KUBRAK.
Więc poydę do Lustawić, choć do Arianow, Nieźle też tam musi bydz bo tam dosyć Panów, Małoć też tam od Żydów coś trochę trzymaią.
CHOROBA.
Maiąc y tey y owey wiary po kawalcu,
Aleć to nastrasznieysza, że się chrzczą w Du-
naycu.
Tak śię chrzczą, kto przyimuie wiarę u nich nową, Wrazi go pod Dunaiec pospołu y z głową,
To go trochę potrzyma aż modlitwę zmówi,
A potym go za włosy porwie ku wierzchowi, I tak mu będzie czynił do trzeciego razu,
Niema on tam Agendy, ani tez Obrazu,
A co gorsza, kiedy śię przytrafi chrzcić w zimie,
I puł roka poleży nim go febra minie.
Ode chrztu nic nie biorą, krzyżmo u nich tanie, Chrzćilnica dobrze głębsza, niżeli w Jordanie. Post nawiętszy w Niedzielę, w Piątek wszystko iedzą.
KUBRAK.
Więc tam dyabłu porwani, niechayże tam śiedzą.
A toż ia ciebie wolę usłuchnąć Choroba, Na nową Kalwaryą powleczwa się oba.
Choć y Sądecz miniemy tu tędy górami,