74
musiała już trwać przez długi czas, gdyż i w locie orła widoczne było zmęczenie. Nareszcie wydobywając ostatnich sił, wsunął się zając pod liściaste krzaki, prześladowca zaś usiadł na wystającej ze śniegu bryle, rozpostarł skrzydła kilkakrotnie, wyciągał nogi, otrzepywał pierze i począł się muskać, lecz śrót mu przerwał toaletę.
Ptaki i ssaki instynktownie szukają w gąszczach schronienia przed napaścią, lecz niezawsze im się to powodzi. Niemało zajęcy, głuszców, cietrzewi ginie w szponach wśród dosyć gęsto stojących drzew. Byłem świadkiem odegranego dramatu, nie mogąc łupieżcę ukarać z powodu stanowiska na dziki i kulami nabitej strzelby. W rzadkiej staropniowej sośni-nie uciekał zając, nad nim olbrzymi cień podnoszący i spuszczający się; zręcznie orzeł i zając manewrowały, pierwszy cisnąc ustawicznie i bijąc z góry, drugi kołując koło drzew, przeskakując przez pniaki, zwracając się i w trop swój uciekając, utrudniał zręcznie prześladowanie swe. Już ta walka na znacznej przestrzeni trwała co najmniej pół godziny, gdy biedaczysko zakołkował, siedząc na zadzie, przypatrywać się począł orłowi. Oczywiście, tenże stanął w powietrzu jak wryty, wyciągnął szpony, spuścił się na ziemię jak balon i porwał ciekawego szaraczka!
Zawziętość w pogoni, ta złość przy zdobyczy, ciekawa do badania. W r. 1853-im mój gajowy szedł z psami tropem dzika do barłogu, gdy na swej drodze zobaczył orła przedniego szarpiącego zająca. Puścił psy i skoczył, aby ptakowi odebrać zwierzynę,