Oręż ciskał błyskawice. Pistolety zionęły gromami. Bój wrzał i coraz stawał się zażartszym.
Nagle piorun z obłoków uderzył w gmach nad bramami i olśnił widzów rzęsistą jasnością, a głos z nieba koniec nakazał walki i wszystko jak wryte stanęło w miejscu. Obłoki rozwarły się przy odgłosie łagodnej symfonii i ukazała się wysoko świątynia Wieczności o srebrnej kopule, zdobna w posągi, marmury lazur i złoto, a na kilku lekkich wsparta obłokach, spuściła się wolno na ziemię. Poczem obłoki górne znowu się rozwarły i ukazały Wieczność w białej złotemi zasianej gwiazdami szacie. Włoska arya ustami Wieczności odśpiewana uwiadomiła, że ponieważ ze wszystkich najpiękniejsza pereł (przystosowanie pochlebne do młodej cesarzowej nazwiska: Mar-gareta) już znaleziona a jej posiadanie dostojnego uszczęśliwia monarchę, przeto geniusz jego wraz z geniuszami przodków świątynię zamieszkujących towarzyszyć będzie rycerzom powaśnionych żywiołów już nie w walce zaciętej, ale w zgodnym i radośnym na cześć osiągniętej perły festynie. Obłoki skryły Wieczność, a podwoje jej świątyni rozwarły się i zionęły nowych postaci Bumem błyszczącym od złota, dyamentów i innych drogich kamieni.
Uroczysty nowej procesyi pochód, otwierał orszak złożony ze sług dworu cesarskiego, wiedzionych przez koniuszego. Wszyscy występowali tak świetnie i bogato, że na czaprakach koni luzaków jaśniały złotem i perłami wyszywane herby austryackie, a z trębaczy, szatnych, dra-bantów i innej czeladzi kapało srebro i złoto. Tuż za przodowym orszakiem postępował sam cesarz otoczony 24 paziami niosącemi w ręku srebrne strzały i błyszczące tarcze. Pancerz cesarski jaśniał wielkiem słońcem dya-
412