13

13



326    Gwiazda wytrwałości

rzyło starcze echo. ■— Dziesiąty... Ach tak... Zielone kurtki, żółte wyłogi. Dobry pułk. Jeszcze napoleoński... Z rekrutacji do Hiszp3cit 1808 roku... Dobry pułk. Nie taki od paniczów a dobry... Oficerstwo było w konspiracji... Ptfii Grochowem nacierali z Umińskim... Pod leniami... Zaraz, zaraz, nie przypomnę sobie.. A może nie? Może to pod Dębem Wielkim? Ot dziurawa pamięć... Ale przy miodzie się zab-ta... No, proszę łaski panów do mnie. W niskie progi... Ja tu o kilka progów...

Iwanem znowu zatargał tak zwany obi-wiązek:

—    Bardzo ładnie, panie dobrodzieju — sam. przechodził na ten dziwny język — ale

w wojsku, służba. Już późna godzina... Pan do pułku...

—    Jaka późna godzina? A któraż to u p.i.w rotmistrza? Na mojej cebuli siódmej nie na.

Iwanowski spojrzał i nie rozumiał. Na chronometrze złotym, szwajcarskim była a pięć siódma. Witek i ksiądz spojrzeli na swej*: Było tak samo.

W zamieszaniu zapomnieli o wszystkim, nawet o jeepie, który dalej stał przed tnk' tierną, gdy oni ze starym, zgarbionym cdti-wiekiem w lichym palcie i ceratowej maciejówce szli przez mgły brukselskich uIIcks:

Nie szli długo.

Dom, przed którym stanęli, był ciens? i wąski, sień bez światła i schody drewniana pogarbione. Wprost z tej klatki weszli r.s irze do pokoju wysokiego i wielkiego. Wyglądał tak, jakby sam był całym mieszkaniem — łóżko tanie, derką przykryte, staroświecka umywalka. Wyglądał jeszcze jak rupieciarnia, jak boczny pokój antykwami. Na półkach, wzdłuż wszystkich prawie ścian, układały się książki mniejsze i większe, staroświeckie wszystkie. Książki zbiegały się aż na wielki stół w podkowę, zarzucony jeszcze papierami, pozapisywanymi drobnym, wyraźnym pisemkiem. Stary zawijał się koło jakiegoś kąta, wytaszczając zielonkawą butelkę i zabrudzo-!te kieliszki. Jego ręce drżały przy tej robocie. Kopcąca lampa rzucała więcej cieniów niż świóteł.

—    Widzisz — trącił Sztum Witka. — Tym pisze...

   A czym, za pozwoleniem — dosłyszał widocznie stary — mam pisać, mój poruczniku? Pióro? Że gęsie? Temperują mi je w sąsiedniej papeterie — objaśniał — bo ręka już, jak panowie sami widzą... miód rozlewa i pióra tie tnie. Nie tak za jednym pociągnięciem, jak tezeba... No, panowie! Napijmy się. W Wasze...

—    Mooocny miód — osądził Iwan.

—    A co, panie rotmistrzu, a co? Warto było wstąpić do starego? On mi się dla was chował, polskiego wojska. Miód stary jak książki...

—    Książki też niczego — pochwalił Witek. — Uzbierał też tu sobie pan bibliotekę...

Stary machnął ręką:

—    Bibliotekę! Bibliotekę! Trzeba było wi-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
312 Gwiazda wytrwałości dziej jeszcze. Zegar nierówno tykał. Tylko z boku odezwało się ostre starcze
322 Gwiazda wytrwałości Gwiazda wytrwałości 323 322 Gwiazda wytrwałości Gwiazda
324 Gwiazda wytrwałości i tłum, i posłali z Rady Administracyjnej. No jakże, zdałem egzamin z histor
328 Gwiazda wytrwałości dzieć u mnie w Wilnie. Albo w Warszawie. Ani jednej.książki nie wywiozłem we
330 Gwiazda wytrwałości pomysł. Śmiano się ze mnie potem, że już nia pora była na ordery — ale na co
332 Gwiazda wytrwałości Oficer Opieki wysłuchał. Zbadał wszystkk kontrowersje księdza ze Sztumem,
334 Gwiazda wytrwałości 334 Gwiazda wytrwałości oficer. — W długiej, staroświeckiej redingo te. Z
336    Gwiazda wytrwałości lat, ale to jest stary lokal, ma swoich dobrycŁ sto lat. I
338 Gwiazda wytrwałości 338 Gwiazda wytrwałości dliwień tamtych po spóźnieniu z przepustki, sporo wi
306 Gwiazda wytrwałości Gwiazda wytrwałości 307 msza połowa itp., okazał się wielkim
308 Gwiazda wytrwałości Sztum daremno biegał po księgarniach a gramatyką języka dolnoniemieckiego,
310 Gwiazda wytrwałości 310 Gwiazda wytrwałości f jącym mroku przypominał im pułk i odjazd. Za nimi,
314 Gwiazda wytrwałości 314 Gwiazda wytrwałości docznie spojrzenia na sobie, bo drgnął. Oczy
316 Gwiazda wytrwałości z trzydziestego pierwszego... I pamiętają. Lu* biąT Belgowie, wdzięczny naró
. V .. 318    Gwiazda wytrwałości doleciało pochrapywanie łysego Belga. Wszyscy
IMG?34 124 ŁUKI ZlftANDill • > SYN Ach, tak! Dziękujęl Więc pan Jaszcze nie zrozumiał. U «u uda s
język w mediach Mistrz i Małgorzata Mistrz i Małgorzata O ty m. jak procurator usiłował ocalić Jud

więcej podobnych podstron