P1030372

P1030372



c^!


30    Bóg Bestia

wszystkiemu, cal po calu, wróciłem. A teraz nic o tym wszystkim nie wiedziałem. Czułem się oszukany.

Dlaczego byłem taki pewny, że znajdę jakąś odpowiedź? Zawsze jest jakiś powód, dla którego człowiek wybiera taki, a nie inny rodzaj śmierci, a i ja miałem całkiem spójne powody, by zażyć środki nasenne, chociaż wtedy nie byłem ich świadom. Kiedyś, jakb małe dziecko, zostałem poddany pełnej narkozie, podczas poważnej operacji kostki. Operacja niezbyt się udała i przez całe dzieciństwo miałem z tą kostką kłopoty. Wszystkie ataki bólu poprzedzał ten sam sen: musiałem rozwiązać skomplikowane działanie matematyczne i wiązało się to z całą moją rodziną: jej los zależał od tego, czy znajdę poprawne rozwiązanie. Suma zmieniała się i komplikowała, w miarę jak rosłem i umiałem coraz więcej matematyki, ale zawsze było to o krok za daleko, jak marchewka zawieszona przed osłem. Wiedziałem jednak, że choćby działanie było nie wiem jak zawiłe, to odpowiedź będzie prosta. Tyle że nigdy nie mogłem jej uchwycić. Potem, w wieku czternastu lat, miałem operację wyrostka i znów poddano mnie narkozie. Już od jakiegoś roku czy dwóch tamten sen nie wracał do mnie. Ale skoro tylko zacząłem wdychać eter, wszystko się powtórzyło. Kiedy do moich płuc wdarł się pierwszy ostry łyk gazu, ujrzałem przed sobą tamto zadanie, tym razem w rachunku różniczkowym, świecące jak neon, a wokół niego stłoczona była cała moja rodzina — jakby uwieszona u znaków. Zrobiłem wydech, a gdy wciągałem kolejną porcję eteru, znaki zamigotały i, niczym światełka obwodów w komputerze, kolejne etapy równania przegalopowały mi przed oczami i zobaczyłem rozwiązanie: prostą, dwucyfrową liczbę. Znałem ją od zawsze. Jeszcze trzy dni po przebudzeniu pamiętałem tę prostą odpowiedź, wiedziałem, skąd się wzięła i dlaczego tyle wyniosła. Nie miałem ani jednego zmartwienia pod słońcem. Później to uczucie stopniowo minęło. Ale sen już nigdy się nie powtórzył.

Myślałem, że śmierć będzie właśnie czymś takim: synoptyczną wizją życia, wyjaśniającą wszystkie kryzysy po kolei; zbawieniem, sądem ostatecznym w zwojach i obwodach mózgu. Tymczasem wszystko, czego Się doczekałem, to dziura w głowie, absolutne zero, nic. Po prostu mnie nabrano.

Dopiero po paru miesiącach zaczęło to do mnie docierać, że w gruncie rzeczy jednak otrzymałem odpowiedź. Ta rozpacz, która doprowadziła mnie do próby samobójstwa, była czymś czystym i nieskażonym — tak jak ta ostateczna i nieuko-jona rozpacz, jaką czuje dziecko, bez przeszłości i przyszłości. A ja dziecinnie oczekiwałem, że śmierć nie tylko położy jej kres, ale że jeszcze ją wyjaśni. Potem, zawiódłszy się na śmierci, stopniowo pojąłem, że używałem niewłaściwego języka: cały problem przetłumaczyłem na amerykaószczyznę. Zbyt wiele filmów, powieści. wyjazdów do Stanów — wszystko to przemieściło moje rozumienie w jakiś obcy, optymistyczny język. Nie uważałem się za nieszczęśliwego, miałem natomiast „problemy”. Jest to ujęcie optymistyczne, bo problem implikuje jakieś rozwiązanie. podczas gdy bycie nieszczęśliwym to po prostu jeden z warunków życia, / którym trzeba żyć tak jak z pogodą. Kiedy pogodziłem się z tym, że nawet po

śmierci żadnych odpowiedzi nie będzie, ze zdumieniem stwierdziłem, że mało mnie teraz obchodzi, czy jestem szczęśliwy, czy nie; „problemy” przestały istnieć, tak jak i „problem problemów”. A to już samo w sobie jest początkiem szczęścia.

Teraz wydaje się to śmieszne, że tyle musiałem się namęczyć, żeby nauczyć się rzeczy tak oczywistej, i że trzeba było prawie śmierci, żebym dorósł. Gdzieś w środku wciąż jeszcze czuję się oszukany i pokrzywdzony, a także wstydzę się własnej głupoty. Ale ostatecznie pustka to też rodzaj doświadczenia. Z pewnością nic już nigdy nie wyglądało tak samo, odkąd na własnym ciele i własnych nerwach odkryłem, że śmierć to po prostu koniec, ślepe zakończenie i tyle. I nie wiem, czy ta wiedza nie jest sama w sobie rodzajem śmierci. Bądź co bądź młodzieniec, który połknął pigułki, i mężczyzna, który przeżył, to dwie osoby tak kompletnie odmienne, że ktoś musiał tu umrzeć, albo też coś. Przed pigułkami było inne życie i inny człowiek, którego z trudem rozpoznaję i niezbyt lubię — aczkolwiek podejrzewam, że mógł on być na swój nadęty sposób o wiele bardziej sympatyczny, niż ja kiedykolwiek. Zarazem jego wściekłość i rozpacz wydają się dziś mało prawdopodobne, żałosne i dziwnie pomniejszone.

Przez długi czas miałem w głowie dziurę. Pięć lat po tym zdarzeniu miewałem jeszcze okresy kompletnej pustki, jakby zepsuło się we mnie jakieś życiowe centrum. Całymi dniami chodziłem niczym zombie, jak chodzący trup. I zdarzało mi się oddawać niejasnym, tępym rozmyślaniom, że może jednak naprawdę umarłem. Ale gdyby tak było, to skąd mógłbym wiedzieć?

Po jakimś czasie i to przeszło. Po latach, gdy dom, w którym to się zdarzyło, został sprzedany, poczułem nagły żal za cały tamten nadmierny i niepotrzebny ból. Potem zdarzenie to straciło swą siłę. Przeszło do na wpół martwej historii, jako plotkarska, w miarę ciekawa anegdota o kimś na wpół zapomnianym. Jak to powiedział Koriolan, „Jest świat i gdzie indziej”.

A co do samobójstwa, to socjologowie i psychologowie, nazywający je chorobą, zdumiewają mnie dziś nie mniej niż ci katolicy i muzułmanie, którzy uważają je za najcięższy spośród śmiertelnych grzechów.^ydaje mi się, że samobójstwo jest czymś poza zasięgiem zarówno profilaktyki społecznej, jak i moralności: jest straszną, lecz w pełni naturalną reakcją na te napięte, ciasne, nienaturalne konieczności, jakie czasem sami sobie stwarzamy. Ale już nie dla mnie. Być może brak mi dziś dostatecznego optymizmu. Dziś się spodziewam, że kiedy wreszcie przyjdzie śmierć, to będzie paskudniejsza od samobójstwa i o wiele mniej wygodna.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P1030331 132 Bóg Bestia Ttemple. Tam natychmiast udałem się do swego pokoju, po czym zamknąwszy zaró
39745 P1030308 136 Bóg Bestia jął święcenia, ta obsesja śmierci nie znikła, ale po prostu „przeniosł
22280 P1030339 168 Bóg Bestia u Chaucera: to najprawdziwszy idiom angielski w angielskich słowach. Z
82731 P1030332 154 Bóg Bestia Cowper jest tak bardzo wstrząśnięty swoim uczuciem wrogości (tym, że ż

więcej podobnych podstron