img113

img113



Jednakże za pierwszym razem nie wiedziałem tego wszystkiego i załadowałem ich tylu, ilu mogłem. I znów europejskie i afrykańskie wyobrażenia są całkowicie rozbieżne. Wedle tutejszych standardów samochód, w którym siedzi sześć osób, jest pusty. Jakiekolwiek uwagi, że nie ma więcej miejsca, przyjmowane są za oczywiste nieporozumienie. Ograniczywszy w końcu liczbę chętnych poprzez dość zdecydowane przedstawienie swoich racji — Afrykanie oczekują tego od ludzi Zachodu, którzy naprawdę mówią to, co myślą — narażony zostałem na kolejną dokuczliwość w postaci wyciągania pośpiesznie z ukrycia bagażu wszelkiego rodzaju i przytwierdzania go do dachu owymi wszechobecnymi paskami gumy, wycinanymi z dętek.

Porządnie spóźniony, wyruszyłem w końcu do Garoua samochodem uginającym się od brzemienia. Wkrótce dały o sobie znać rozmaite osobliwe cechy pasażerów. Dowayowie nie są zawołanymi podróżnikami i źle znoszą środki lokomocji. Po dziesięciu minutach trzech czy czterech wymiotowało z zapałem gdzie popadło, nie zadając sobie trudu zrobienia użytku z okna. Kierowca miał zdecydowanie złe samopoczucie, gdy dotarł do granic miasta, by poddać się kolejnej kontroli dokumentów. O ile samotny biały człowiek nie zwraca wielkiej uwagi policji, o tyle staje się przedmiotem pewnego zainteresowania, gdy ciągnie z sobą tylu Afrykanów. Policja starała się więc dociec, dokąd i w jakim celu się przemieszczam.

Obecność słowa „doktor” w moim paszporcie walnie przyczyniła się do rozwiania wątpliwości, moi pasażerowie nie mieli wszak tyle szczęścia. Podczas gdy ja próbowałem wyjaśnić brak karty rejestracyjnej samochodu, pokazując sierżantowi dokumenty, które roztropnie zabrałem z Ngaoundere, od moich pasażerów, żałośnie uprzednio uszeregowanych, żądano przedstawienia kwitów podatkowych z trzech ostatnich lat, dowodów tożsamości oraz legitymacji jedynej istniejącej w kraju partii. Nie potrafili sprostać zadaniu, co było powodem dalszego opóźnienia. Stało się jasne, że niewiele osiągnę przed po-ludniową sjestą.

Garoua jest osobliwym miastem, usytuowanym nad brzegami „rzeki” Benoue, koryta, w którym z rozmaitym natężeniem występuje woda — w okresie deszczowym rwąca niczym Mississippi, w porze suchej zwilżająca jedynie piasek. Szacunek miasta dla kapryśnej rzeki wyjaśnia ostry zapach ryb, otaczający je niczym całun dymu. Przetwórstwo ryb stanowi jedną z głównych gałęzi tutejszego przemysłu, liczą się też browary i administracja. Piwo wprawia Dowayów w zachwyt szczególnego rodzaju. Są gorliwymi klientami warzelni produkujących trunek o nazwie „33”, ślad francuskich czasów. Jego wyjątkowa jakość pozwala człowiekowi przejść wprost z trzeźwości do kaca bez pośredniego stanu upojenia alkoholowego. Fabryczne mury wykonano ze szkła, można więc zobaczyć butelki, sunące bez ingerencji człowieka od jednego etapu procesu wytwórczego do drugiego. Wywiera to na Do-wayach tak głębokie wrażenie, że całymi godzinami przyglądają się owemu zjawisku. Dla jego opisania używają słowa gerse, które oznacza „cud”, „dziwo”, „magia”. W tym właśnie kontekście usłyszałem po raz pierwszy termin, który później tak bardzo zajmował mnie jako antropologa. Był on także bogatym źródłem przenośni dla pojęć metafizycznych. Do-wayowie wierzą w reinkarnację. Wyjaśniali, że ona jest jak piwo w Garoua; ludzie to butelki, które trzeba napełniać duchem. Umieranie i pochówek były odsyłaniem pustych butelek z powrotem do fabryki.

Obawiając się najgorszego, oczekiwałem, że spotkanie z prefektem, jeśli go w ogóle zastanę, zabierze mi kilka kolejnych dni. Władało mną uczucie spokojnego fatalizmu. Wszystko będzie trwało tyle czasu, ile ma trwać — nie warto się martwić. Jedną z cech charakteryzujących badacza pracującego w terenie jest umiejętność posługiwania się dodatkowym „biegiem”, który może on w takich sytuacjach wrzucić, pozwalając, by przeciwności losu zrobiły swoje.

Nie nawiązawszy jeszcze kontaktów, które są dla antropologa bardzo pożyteczne podczas zwiedzania miasta, wynająłem hotel. Garoua szczyciła się posiadaniem dwóch hoteli: nowoczesnego Novotelu dla turystów, gdzie noc kosztowała „jedyne” trzydzieści dolarów, oraz podniszczonego kolonialnego obiektu francuskiego, gdzie nocowało się za ułamek tej kwoty. Ta druga wersja była zdecydowanie bardziej w moim stylu. Obiekt zbudowany został najwyraźniej jako miejsce od-

47


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
zdaje tego egazminu za pierwszym razem. Studentom, biorącym udział w wymianie odradza się realizowan
Obrazek40 —    Ochl Za pierwszym razem! Byłam wzruszona, strach, co przeżywałam. Nie
• «*^iwji im uz-więM reaguje jedynie na bardzo głośne dźwięki bębenka (nie zawsze za pierwszym razem
Obrazek40 —    Ochl Za pierwszym razem! Byłam wzruszona, strach, co przeżywałam. Nie
P1020770 (3) zapachem jej perfum) - za pierwszym razem miała na sobie eleganckie szare wełniane spod
str13 by endi (3) SMlESZNf.i NA MERKUREGO. TEN MŁOKOS NIE HA ŻA DNEGO DOŚWIADCZENIA! NIE SŁUCHAJ teg
str13 by endi (3) SMlESZNf.i NA MERKUREGO. TEN MŁOKOS NIE HA ŻA DNEGO DOŚWIADCZENIA! NIE SŁUCHAJ teg
61536 Za pierwszym razem można wybaczyć Za pierwszym razem można wybaczyć. Za drugim przyjąć na
P1020770 (3) zapachem jej perfum) - za pierwszym razem miała na sobie eleganckie szare wełniane spod
Często powtarzana część utworu może posiadać różne zakończenia. Zakończenie grane za pierwszym razem
RZYM 107 zwerbował, czyli od czterech lat. Za pierwszym razem za chowywał się tak, gdy usłyszał, że
scandjvutmp21c01 222 zrobił, wykręcały się jak umiały, a w rezultacie... •odwiedziła go Symnaj. Za
0929DRUK00001721 KSZTAŁT 1 ROZMIARY ZIEMI 109 określoną przez wzór (04), należy uważać tylko za pie

więcej podobnych podstron