IMGW18 (3)

IMGW18 (3)



WACŁAW BERENT

nikogo prócz kelnerów, nie zdziwił się nawet bardzo. „I do tego dojść można!” — rzekł do siebie. Podarł kartki na drobne kawałki i rzucił je w kąt. „Te wszystkie polipy dla mnie już nawet ciałem egzystować nie potrzebują. Ja mam je wszystkie — tu, w głowie!!”

Dłońmi oczy przysłonił i wciskał je sobie w ciało. Ale rozbudzona myśl już mu spokoju nie dała. „Wszakże i ty byłeś dla nich Beatryczą1 — podsunęła mu natrętnie. — Tylko że tobie nie pomagał zdradny Eros, lecz poczciwy, nigdy nie zawodzący Merkury. «La tua reclama imploro — o Jelsky po-tente!*2— tak się większość was z głębi duszy modliła. Ilu geniuszów napłodziliśmy z tobą, poczciwy Merkury! Ilu ich rozpycha się teraz w życiu i drzemie w przedsionkach Parnasu lub w loży portiera. Zwłaszcza tam! Bo czyż może być bardziej wymarzone stanowisko społeczne dla tych, co przeliczyli się wprawdzie w swym talencie, znają wszakże natomiast stosunki, normy i wymagania: wiedzą, przed kim można hardo łeb zadrzeć, a przed kim należy kark nisko pochylić? Nie byle jakie to obowiązki i nie lada odpowiedzialność przed społeczeństwem! Niech tam wewnątrz trudzą się, myślą, męczą, szaleją, kochają i giną; portier musi mieć zawsze obiektywną i czcigodnie poważną fizjonomię kolumny. Portier reprezentuje przecież godność gmachu; wyszarzanym tużurkiem pańskiego dziada lub pańską liberią imponuje ulicznym tłumom tak dalece, że gasi doszczętnie wszelką ciekawość tego, co się wewnątrz dzieje. A dzieje się zawsze źle: nie tak to za starszych państwa bywało! I ludzie wierzą, że źle się dzieje. Któż bo lepiej od portiera znać może pańskie plotki?

Serdeczni moi — zwrócił się Jelsky do tego stołu w kącie, co mu wciąż oczy drażnił i przyciągał wzrok — serdeczni moi, jam was wszystkich na Pegaza powsadzał. Siedźcież bodajby okrakiem, ale trzymajcie się mocno za grzywę i jedźcie powo-

li a ostrożnie wygodnym gościńcem naśladownictwa lub oh chodną ścieżką względów i względzików. Poczciwy koń zaprowadzi was prędzej czy później do żłobu. Cierpliwości tylko'

Wam przystoi być bardziej uświadomionymi od starszego pokolenia; toteż w zwycięskich fanfarach, wśród uroczystych peanów3 na cześć Erosa, pokłońcież się choć po cichu Merkuremu. Innymi słowy, oddając hołdy każdy swej Beatryczy, wspomnijcie choć kiedy niekiedy dobrym słowem — Jel-8ky*ego.

Bo te dożynki wasze, polipy moje, to chyba życia mego jedyny plon będzie”.

„Osmętniałem coś?” — Jelsky podrzucił hardo głowę. .Trzeba zjeść kolację” — pomyślał i sięgnął po jadłospis. Lecz karta wypadła mu niebawem z rąk. .Oto są skutki ambicji! — podszepnął mu w nagłym zwrocie bies kapryśnej myśli. — Pomyślałem na chwilę tylko o pośmiertnej sławie i straciłem natychmiast apetyt... A gdyby tak do kolacji zaprosić Liii?... Albo — tiensl — Zosię Borowską! Tbwarzystwo naiwnej kobiety robi nadzwyczajny apetyt!... Nie można, niepodobna! — łzami przesoliłaby mi wnet wszystkie potrawy".

Począł cos kreślić ołówkiem po stole. Z bezładnie poplątanych linii wyjrzały nagle kontury ptaka.

.Chrześcijański ptaszek Feniks? — zgłębiał Jelsky własny rysunek — czy też... czy też — kanarek?... Oj źle!’ — Jelsky przygryzł wargi.

Wychylił czym prędzej kieliszek wina i starał się ten nieznośny zgrzyt dokuczliwych wspomnień zagadać czym prędzej, zasypać nowymi myślami, pogrzebać w ironii.

„A no — mówił do siebie ocierając wąsy po winie — droga otwarta! Mieszkanko czyściutkie, rondle są w kuchni, po poprzedniku pozostały pantofle, z których szczęśliwie wyskoczył... Recepta żywcem wyjęta z epilogu angielskiej powieści Stojący nad przepaścią artysta odżył, odrodził się w miłości

1

   byłeś dla nich Beatryczą — przewodnikiem (tak jak Beatrycze w Boskiej Komedii Dantego).

2

   (wł.) — błagam o twoją reklamę, o potężny Jelsky.

3

pean (z gr.) — pieśń pochwalna.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV44 (2) 68 WACŁAW BERENT żniej, jak szeptaj: .Nie bać się, Zochna — nie bać!..." Zachłysną!
IMGW04 (5) W188 WACŁAW BERENT zdradzi!!... Imię twe święte szepczę i łez mych nie wstydzę się nawet
IMGW11 (2) WACŁAW BERENT ryte, aby tyciu nie przeszkadzały. Ty dzisiaj o nich nic nie wiesz - Dzisia
IMGV55 (2) 90 WACŁAW BERENT — Da ist er ja!* — ucieszył się przebiegle Jelsky, rad niby, że nie potr
IMGW07 (3) 94 WACŁAW BERENT ponieważ dzisiejszej nocy zjawił mi się w gorączce szatan. Streszczam si
IMGW24 (2) WACŁAW BERENT nieraz to przychodziło. Wówczas zrywał się, biegł do niej, tulił się, krył
„Chandrę Unyńską” albo „Satyrę na bożą krówkę”. Nie zdziwił się, kiedy zaprzeczyła i zatopił

więcej podobnych podstron