Obraz (586)

Obraz (586)



HUMANIZM TO ZA MAŁO


'

prawidła moralne, wystąpiła na jaw, po raz pierwszy tak gwałtownie, nieużyteczność chrześcijańskiej religii. Nie ma nic, jest tylko zło. Jak żyć w tym świecie oddanym w moc złego?” Tak niezwykle trałnie przedstawia metaforę dżumy Zbigniew Bieńkowski. Uproszczeniem zatem jest utożsamienie dżumy z wojną i okupacją. Camus dąży do pokazania zła, każdego zła, w tym również zła wojny. Analizuje zło, które stanowi dylemat filozofów i teologów, i pokazuje, jak ten dylemat - myślowa abstrakcja staje się częścią ludzkiego doświadczenia. Dlaczego wybrał metaforę dżumy? Wydaje się, że odkrył w działaniu choroby swoistą logikę zła. Dżuma-zlo jest wieczna, nigdy nie umiera i nie znika, czasami tylko pozostaje w uśpieniu, pozwalając człowiekowi na życie w nieświadomości. Kiedy się pojawia, zmusza do konfrontacji z samym sobą, obnaża prawdę egzystencji, pozbawia złudzeń. Nie sposób wskazać źródła zła ani orzec, dlaczego przychodzi, choroba nie jest niczyją winą. Jej okrucieństwo jest niepojęte, sprawiedliwość ślepa, wobec zla-dżu-my każdy jest bezbronny. Obumierają międzyludzkie więzi, zaraza narzuca izolację, lęk prowadzi do samotności i opuszczenia. Powszechność zła stępia wrażliwość, redukując wszystko do prostego równania: jestem już/lub jeszcze nie dotknięty przez chorobę. Zło staje się więc funkcją czasu, zachorowanie kwestią przypadku. Jak widać, metafora dżumy jest dla Camusa uniwersalnym środkiem do opisania absurdu ludzkiej egzystencji. Nikt nie chce doświadczać choroby, czyli zła; doświadczenia pozostają w sprzeczności z pragnieniami życia i szczęścia, ale przecież i tak się zdarzają, są pewne i nieuniknione, więcej - to podstawowe doświadczenia człowieka, które (jak zauważa Camus) niczego nie uczą. Właśnie dlatego pisze on o absurdzie życia.

Jako filozof, Camus był świadomy, że problem zła stanowił temat rozpraw wielu jego poprzedników. Jego Notatniki, a także treść Dżumy, są świadectwem, jak gruntownie go przestudiował. Jako człowiek, (i tutaj Dżuma jest także głównym argumentem) nigdy nie zgodził się na teoretyczne „wytłumaczenie” zła. Wydawało mu się to nieuczciwe wobec ofiar.

Jest jasne, że problem zła to jeden z podstawowych dylematów chrześcijaństwa. Powstaje on wtedy, gdy człowiek zaczyna zastanawiać się, jak sprawiedliwy i dobry Bóg może dopuścić do istnienia zła. Teologia znalazła odpowiedź. Dla św. Augustyna zło jest skutkiem grze chu, sam grzech zaś brakiem dobra, rodzajem duchowej próżni, w jakiej pogrąża się człowiek. To konsekwencja nadanej przez Boga wolnej woli. Korzeni zla należy zatem szukać w człowieku, którego początki naznaczone są przecież grzechem, upadkiem i wygnaniem z raju. Grzech pierworodny jest w każdym, wszyscy noszą w sobie winę, zlo zaś jest tylko jego konsekwencją. Camus w pierwszym kazaniu ojca Paneloux przypomina to rozumowanie. Do jego surowej moralistyki dodaje także ideę teodycei, sformułowaną u progu oświecenia przez Leibniza, która próbowała pogodzić koncepcję nieskończenie mądrego, dobrego i potężnego Boga ze złem stworzonego przezeń świata. Mówiła ona, że wświecie, w jakim żyjemy, całkowita suma dobra przeważa sumę zła. „Światło wieczności, które kryje się w każdym cierpieniu [...] rozjaśnia mroczne drogi wiodące ku wyzwoleniu. Objawia wolę bożą, która niechybnie przemienia dobro w zło [...], prowadzi ku istocie ciszy i zasadzie całego życia” oraz „wszystko się przemiesza i wyrówna, prawda tryśnie z pozornej niesprawiedliwości” - tak Paneloux objaśnia niepojęty dla człowieka fenomen zła. Czasami jednak trudno jest przyjąć to rozumowanie. Zwłaszcza wtedy, gdy przeciwstawione jest ono cierpieniu. To dylemat, który rozważał sprawiedliwy Hiob, doświadczony, niejako za zgodą Boga, złem. To straszny, nie do zapomnienia obraz umierającego na dżumę dziecka. Odpowiedzią chrześcijan jest idea cierpienia jako próby wiary, tak pojmuje w końcu swą egzystencję Hiob, tak tłumaczy to, co widział w szpitalu, Paneloux. Jezuita przyznaje, że doprowadzony przez cierpienie niewinnych do ostateczności, „postawiony pod murem dżumy”, nie znajduje odpowiedzi innej niż wiara, ufna, bezgraniczna i o nic nie pytająca. Wiara rozumiana jest przez niego jako akt moralnego zaangażowania , którego siły żadne fakty nie mogą podważyć. Leszek Kołakowski zauważył, że teodycea jest koncepcją Boga, jaką mają ludzie pokonani przez życie. Wydaje się, że Camus w pełni zgodziłby się z tym sądem.

Albert Camus, Dżuma


Intuicja moralna Camusa nie pozwalała mu na przyjęcie teodycei. Opisał cierpienia i wiedział, że są one konkretne, w przeciwieństwie do abstrakcyjnych rozważań filozofów. Nie szukał winnego, gdyż „nie odpowiadała mu idea kolektywnej kary”. Może rozwiązuje ona teologiczny dylemat, ale nie usuwa z życia zła. Dżuma jest wiecznie żądna ofiar. Człowiek jest zawsze od niej słabszy, nie ma broni, aby ją pokonać. Zło pustoszy i ogołaca - „wszystko się wtedy zmienia, pustynia przychodzi do ciebie” - napisał Camus. Człowieczej udręki nie łagodzi wiara, bo w tej sytuacji „chyba lepiej dla Boga, że nie wierzy

259


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
18182 Obraz (588) HUMANIZM TO ZA MAŁO dzieję i pociechę wiary, które chronią wierzącego przed zwątpi
21209 Obraz (584) HUMANIZM TO ZA MAŁO w rozstanie ostateczne (żona Rieux zmarła z dala od Oranu, nie
53613 Obraz (582) HUMANIZM TO ZA MAŁO Zaiste, nie wiesz, które wzejdzie, to czy tamto, ani czy jedna
Obraz (579) HUMANIZM TO ZA MAŁO 2.    Wyjaśnij paradoks zdania: „W moim opowiadaniu i
Obraz (580) HUMANIZM TO ZA MAŁO domach”. Z rozwojem i wzrostem dżumy wymierało życie społeczne. Dżum
Obraz (585) HUMANIZM TO ZA MAŁO się w niego”. Egzystencja staje się losem, dla którego nie ma wytłum

więcej podobnych podstron