P1010345

P1010345



272

Katarzyna Bratkowska

Czas Dziadów

Dla Misi, którą w dobry humor wprowadzał każdy znak z tamtego świata, Magdalena nie jest groźna. Oczywiście równowagi między światem żywych I umarłych pilnuje każda religia. Ale jest różnica między równowagą, uchylaniem i przymykaniem drzwi do innego świata a zaryglowaniem wrót cmentarza na cztery spusty aż do boskiego odwołania. Babka Misia jak niespełniona pogańska kapłanka Dziadów cieszy się z uchylenia tych wrót i możliwości wyciągnięcia właśnie od księdza opowieści o pośmiertnych wyczynach Magdaleny.

Nim rozpadną się w proch, spotykają się między niebem, w którym nie ma dla nich miejsca - a ziemią, na której nieobecną kobietę przysłania nieobecny mężczyzna. Nie jest to już alternatywny, lunamy czas wampira. Magdalena nie jest już demonem. Czas solamy zaś dotyczy tak na prawdę tylko życia na ziemi. Jeśli miałby to być czas słońca, to jedynie tego, które świeci na drugiej ciemnej półkuli, gdy u nas zapada noc. Tam zagląda Tomasz. Rozpycha przestrzeń i czas jak romantyczny poeta, jak pogański wnuk przekraczający granicę między tym i tamtym światem, stwarza jeszcze inny czas alternatywny. Staje się kapłanem chwilowych Dziadów, wspomagającym duchy, które nie dopełniły czegoś za swojego żywota. Marain Marais - mistrz z Wszystkich poranków świata, gra muzykę, która zwilża usta umarłym. Podobną muzykę gra poezja czy może wyobraźnia poetycka, pozwalając przemówić nieszczęśliwym duchom.

Misia - esencja

Odwrotnie niż w przypadku Broni, która esencji musi szukać daleko poza sobą, Misia jest samą esencją. Nie ideą, znaczeniem, lecz esencją bycia. Przebywa poza czasem i przestrzenią, „na falach wielkiej rzeki” jak w ciszy wód płodowych. W pewnym sensie również poza językiem. Jak esencja. Przebywa w głębiach poza różnicą, w „jednym - jednym”. Jest zarazem najgłębszym doświadczeniem Tomasza, z drugiej - cudowną utopią. Bo to, co najbardziej męczy Tomasza, to pragnienie niewzruszonego posiadania, które zmusza go do gonitwy za budzącą pożądanie, i umykającą wciąż esencją. Misia jako samowystarczalna pozbawiona jest tej skazy, która pada jak cień pomiędzy ideę a jej wykonanie. „Skaza, którą człowiek odkrywa w sobie działając, Misi nie ciążyła. Zamiast natężać wolę w dążeniu do celu, rozluźniła się, żaden cel nie wydawał się jej godny wysiłku” (232). Misia nie przemija wraz z czasem, ale razem z nim bezpiecznie w sobie płynie. Kręci się na karuzeli kosmosu, poza iluzją wszelkiej celowości.

„O!” - modlitwa poganki

Jedyna modlitwa, jakiej na prawdę potrzebowała, streszczałaby się do powtarzania „O!". .Ta poganka" - mówiła o niej babka Diłbinowa. (231)

Ostateczna tożsamość ze sobą musi być pozbawiona samooglądu. A więc i języka. Glosolaliczne litanie, które dla Broni mogą być poszukiwaniem zespolenia z Mat-

Kobiecy na skraju czasu i mitu

^ **** Barbarki - ekspresją zespolenia erotycznego, Misi nie są do niczego potrzebne.

Nigdy bowiem miejsce pierwotnego zespolenie z samą sobą nie Oftukla. Jetb w My głębszej swej istocie Bronia czuje swoją skazę i strach, to Misią rządzi podziw. jQT — które było zazwyczaj znakiem oczekującej wypełnienie kobiecej pustki jak w _YYwtottt O" czy bełkotem próżni jak w zakończeniu Hamleta — tu stało się modlitwą podziwu wobec pełni. Jeśli już ma coś przypominać, to raczej słynne „A a aV* Mickiewiczowskiego pielgrzyma, wyłamujący się ze struktury sonem, głos oniemienia, wobec ogromu. Ale choć Misia „odczuwała względność wszystkich nazw nadawanych rzeczom**

(231), choć może powtórzyłaby za pielgrzymem, że „w żyjących języku nie ma na to głosu”, owo „to” na pewno nie jest otchłanią, lecz pierwotną jednią, a jej „OT bliższe jest oniemieniu niż niemocie. Obsesja niemoty, wynikająca z poczucia ciągłej nieptzy-stawalności słowa i rzeczy prześladować może tylko poetę, który nie może zadowolić się niemożliwym dla siebie utopijno-upojnym „O”, poetę naznaczonego skazą Babki Dilbinowej. Jednak echo tej modlitwy daje się czasem posłyszeć w wierszach Miłosza.

Dar był nienazwany. Żyliśmy i stało w górze gorące światło stworzone, t -1 Wdech i wydech, o Elizeum klękaliśmy i całowaliśmy ziemię.1*

Poranne misteria Misi

Misia „Syci się pamięcią swojego przebywania w nieskończoności, mruczy, jeszcze głaskana olbrzymią ręką” (232). W sennym istnieniu Misi czai się jakieś pierwotne sacrum rytualnej, przedmkycznej tożsamości ciała. Nie jest człowiekiem spod znaku erosa, niekompletnym i poszukującym swojego dopełnienia, jest matecznikiem. Ciekawe, że - wbrew analizom Lacana, obrazem pierwotnej jedni pozbawionej erotycznego napięcia, wyrzucającego człowieka-mężczyznę poza siebie - jest tu nie (jak u Freuda czy Lacana) Ojciec pierwotny, posiadający wszystkie kobiety, lecz właśnie stara kobieta, Babka. Figura nie ostatecznego zaspokojenia, lecz jakiejś spokojnej pozaseksuaino-ści czy zamkniętego obiegu autoerotyzmu. Mogąc stałe powracać do swojej sennej nieskończoności, zamknięta jest we własnym cyklu, nie musi tworzyć, nie musi niczego wyrażać, niczego wydzierać na zewnątrz siebie.

Matki

Misia przebywa w „nieskończoności”, „w ciszy wód bez czasu", w „jednym — jednym, które nawet nie jest przestrzenią". Pozbawiona świadomości grzechu, umiejscowiona jest niejako poza dobrem i złem. Takie zestawienie może w pierwszym momencie kojarzyć się z obrazem Goetheaóskich Matek, z „numinocyczną esencją, o której człowiek sądzi, że nie zawiera w sobie ani dobra, ani zła, ani stawania się, ani wysiłku"16. Tam jednak gdzie egzystencja i esencja umieszczone są na dwóch przeciwległych biegunach, w świecie, który boską esencję z wewnątrz przeniósł poza świat, pozbawiona ona zostaje najważniejszego aspektu Matek. Goethe pojmuje je przecież „jako byty tworzące [...} stanowiące siły w swojej wiecznej płodności niewyczetpywałne"17


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P1010346 274 Katarzyna Bratkowska Pod cym względem Misia niewiele ma wspólnego ani z dającą życie Ma
P1010341 266 Katarzyna Bratkowska dzięki ustanowieniu symbolicznej relacji Syn - Ojciec wydobywamy s
65344 P1010348 278 Katarzyna Bratkowska PRZYPISY Numery w nawiasach to str wg: Cz. Miłosz, Dolina li
85519 P1010349 279_ Katarzyna Bratkowska PRZYPISY Numery w nawiasach to str. wg Q. Miłosz, Dtliua U
P1010343 268 Katarzyna Bratkowska Srił demony Chrystus. Cytit ten mówi więc też o zamkniętym obiegu
P1010347 276 Katarzyna Bratkowska Wymieniłby zatem to - co usiłuje unieruchomić - na żywą dziewczynk
Oryginalna wersja tego dokiunentu powstała pewien czas tanu dla osoby, która w sposób dosyć szybki m

więcej podobnych podstron