Skanowanie 10 01 12 47 (21)

Skanowanie 10 01 12 47 (21)



PAŁUBA

mu te awantury pochlebiały, a czasem go irytowały, bo czując w nich swą śmieszną rolę (mianego a nie mającego), nie chciał się nimi przejmować i kładł je już to na karb niemieckiego sentymentalizmu, już to na karb rozjątrzenia samicy, która chce koniecznie uwielbiać. A więc ich „miłość” kryła w sobie takie poniżenia i śmieszności, do których bał się przyznawać, chociaż, z drugiej strony, korciło go właśnie nie troszczyć się o ten punkt wstydliwy. Imaginował on sobie jakieś „ja”, oderwane, duchowe, coś w rodzaju tzw. lepszej cząstki samego siebie, a jednak czasem lubił jednoczyć się raczej z innym „ja”, z gorszą cząstką, ze swoją zewnętrzną powłoką — jakby poprzestawał na tym, żeby być tylko własnym ciałem. Wracał wówczas myślą w swe dawne upodobania helleńskie i pytał, dlaczego ktoś nie ma się jednoczyć z własną pięknością, podobnie jak się to czyni z własnym geniuszem i talentem? czy dlatego, że tamtę można wskutek choroby utracić? ależ tak samo i talent — można zwariować — wiedział o tym, bo działy się takie przykłady. Atoli jednocząc się ze swym ciałem, stawał przez to w sprzeczności ze swoim dawnym dualizmem, opartym na wyższości ducha nad ciałem, w dualizm ten bowiem nie chciały wejść poglądy helleńskie — a oba sposoby uregulowania tego kłopociku psychicznego okazały się niemal równo upragnionymi.

Takie walki toczone na pograniczu świadomości i nieświadomości zmuszały Strumieńskiego albo do urywania biografii w pewnym punkcie i zaczynania jej w innym, wygodniejszym — co nazywał szkicowaniem, albo też, co się najczęściej zdarzało, do nie-

pisania w ogóle nic i załatwiania kwestii — czy też borykania się z nimi — w myślach. Trzeba bowiem wiedzieć, że Strumieński pisał ową elukubrację życiorysową tylko od czasu do czasu, przyparty zewnętrznymi bodźcami, za to w fantazji często sobie wyobrażał siebie piszącym, marzył na rachunek tego,

< o miało być napisanym, bo czuł, że marzenia dawały *nu więcej szczęścia niż ich spisywanie, szerzej .idowalały ambicję i łatwiej też w ten sposób przepływał między Scyllą a Charybdą różnych trudności, trudności, jak mniemał, technicznych, którym jednak ja przypisuję o wiele głębsze znaczenie.

Z takimiż „trudnościami technicznymi” borykał [247] ię Strumieński wobec faktów, które mu stawiały pozorny dylemat: zmysłowość czy świństwo. O prawdzie nie myślał, sądził, że jego względne prawdy -starczają, znał jednak postulaty realistyczne, na-t uralistyczne, choć niewiele czytał w tym kierunku, czujności tych to właśnie postulatów zawdzięczał wszystkie swoje skrupuły. Wprawdzie z większą częścią swoich płciowych przygód z Angeliką mógł się załatwić w sposób ogólnie podówczas przyjęty: używając stylu namiętnego, pełnego barw, tętnienia ;rwi, stylu, który niby to rozkosz apoteozuje, ale jej rzeczywiste, ludzkie rozmiary rozsadza i poty nakrywa oboje kochanków gwiazdami, słońcami, niebami, kometami i chaosami, aż ich nie widać. Taki tył naśladował Strumieński, postępował jak malarz, który na obrazie maluje dym z prochu i powie, że to bitwa. Kłopot atoli sprawiała Strumieńskiemu np. historia owego hymen cornutum, którą, jak już powiedziałem, poruszył całkiem ogólnikowo. Gdyby


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
20601 Skanowanie 10 01 12 47 (15) PAŁUBA ny, jego panaceum. Ona była mu zastępczynią .„prawdy”, któ
41410 Skanowanie 10 01 12 47 (17) PAŁUBA PAŁUBA O powań, tak mu się one — i to do niedawna jeszcze
Skanowanie 10 01 12 47 (22) PAŁUBA był mógł o tym wspomnieć jako o świętym symbolu, a, to co innego
Skanowanie 10 01 12 47 (23) PAŁUBA nu wypadało, że użył sztuczki, aby nie pokazywać jej obrazów, że
Skanowanie 10 01 12 47 (30) PAŁUBA dziwna, autor nie mógł się tu powstrzymać od starego porównania

więcej podobnych podstron