skanuj0004 (282)

skanuj0004 (282)



operacji finansowałem sam, ponieważ Joelowi Kane’owi nie było spieszno i nigdy nie wniósł swojego wkładu pieniężnego. Kiedy w końcu pokazał się i zobaczył złoto, które uzyskałem z pomocą mojego młyna, zażądał pełnego tytułu własności i zaoferował mi trzy procenty zamiast dwudziestu, na które opiewał kontrakt. Kiedy odmówiłem, sprawił, że właściciel gruntu Mikę i wynajęci przez niego droggerzy rozwalili mój młyn i wynieśli go do dżungli. Teraz zgodnie z kontraktem, jeśli nie wykorzystywał mojej technologii, nie musiał dawać mi dwudziestu procent. Jego problem polegał na tym, że technologia, którą zaproponował właściciel gruntu Mikę, nie sprawdziła się. Tak więc nie tylko ja straciłem swój wkład, ale on również, tyle że on jest milionerem i tak naprawdę niewiele go to obchodziło, natomiast jeśli chodzi

0    mnie, sprawa wyglądała trochę gorzej.

Kiedy po sześciu miesiącach wróciłem do miasta, wszystkie problemy związane z ministerstwem zdrowia rozmyły się i bez przeszkód wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. Straciłem zainwestowane w tę wyprawę pieniądze, ale zyskałem wiedzę na temat możliwości stabilizowanego tlenu. Cała ta sprawa zapowiadała się bardzo interesująco. Złoto przestało mnie obchodzić. Nie mogłem doczekać się powrotu do domu i rozpoczęcia testów, które miały na celu ustalenie, dlaczego stabilizowany tlen nie zawsze działał.

Kilka miesięcy później inna firma wynajęła mnie do usprawnienia metody odzyskiwania złota i znowu pojechałem do Gujany. Wciąż pracowałem nad stabilizowanym tlenem. Pewnej nocy przez nieostrożność dopuściłem do pogryzienia mnie przez setki moskitów. Nie planowałem tego, ale kiedy zorientowałem się, że mnie gryzą, przestałem z nimi walczyć.

Kilka dni później pojawiły się u mnie pierwsze objawy malarii. Najwcześniejszym symptomem jest lekka niestrawność w czasie posiłku. Nie jest ona ostra i jest odczuwana jako lekkie odczucie mdłości, które mija po około piętnastu minutach. Prawdziwe mdłości pojawiają się dopiero następnego dnia. Kiedy już się rozchorowałem, postanowiłem wypróbować na sobie swoje własne lekarstwo. Z rozpoczęciem leczenia postanowiłem poczekać do czasu zrobienia badania krwi w szpitalu w Georgetown. To był błąd, który omal nie kosztował mnie życia.

Autobus, który kursuje z tej części dżungli do Georgetown, nie przyjechał. Wiedziałem, że ludzie, którzy czekali zbyt długo na leczenie, prawie zawsze umierali. Czekałem na autobus przez kolejne dni, ale nie przyjechał, a ja stawałem się coraz bardziej chory. Czekałem, ponieważ chciałem mieć absolutną pewność dzięki badaniu krwi, że mam malarię. Wkrótce wybierałem się do domu i nie miałbym już więcej okazji na taką próbę, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.

Nikomu nie powiedziałem, że przeprowadzam na sobie test. Widząc, jak bardzo jestem chory, moi pracodawcy poczuli się odpowiedzialni za dostarczenie mnie do miasta

1    kiedy zgodziłem się pokryć część kosztu przelotu samolotu, który miał mnie zabrać, zgodzili się bez wahania. W tej części dżungli mają radio i lądowisko dla samolotów. Samolot przybył następnego dnia (w czwartym dniu mojej choroby). Na lądowisko pojechałem rowerem. Byłem już bardzo chory. Kiedy przylecieliśmy do Georgetown, wsadzili mnie do taksówki i zawieźli prosto do szpitala.

W szpitalu czekałem kilka godzin na badanie krwi. Z całą pewnością miałem objawy malarii. Lekarz oświadczył mi, że badanie krwi potwierdziło, iż jestem na nią chory. Byłem pacjentem leczonym ambulatoryjnie, więc dał mi małą buteleczkę pastylek na malarię. Oczywiście nie przyjmowałem ich. Zamiast tego wziąłem dużą dawkę mojego własnego lekarstwa. Po kilku godzinach poczułem się znacznie lepiej. W moim przypadku to lekarstwo działało. Aby zakończyć tę sprawę, poszedłem jeszcze raz do szpitala i ponownie zrobiłem badanie krwi, które dało tym razem ujemny wynik na malarię. Byłem szczęśliwy! Byłem pierwszym pacjentem, który miał wykonane badanie krwi przed i po przyjęciu stabilizowanego tlenu. Uznałem, że wynalazłem lekarstwo na malarię.

Pod koniec roku 1997 wróciłem do Stanów Zjednoczonych i przeniosłem się do Walker Lakę w Nevadzie, dokąd Bob Tatę przeniósł moje podręczne laboratorium. Powstał plan, by produkować mój własny specjalistyczny sprzęt górniczy i zarabiać w ten sposób na utrzymanie i jednocześnie badanie stabilizowanego tlenu, który stosowałem w dżungli. Przez około rok prowadziliśmy interes ze sprzętem górniczym, dopóki Bob nie nabawił się potwornej choroby Lou Gehriga (stwardnienie zanikowe boczne), przez co nie był w stanie wykonywać prawie żadnej pracy.

Sprzedaż sprzętu zaczęła maleć i to z wielu powodów. Czasopismo, w który się ogłaszaliśmy, popełniło duży błąd w naszej reklamie, którego nie chciało zrekompensować, co kosztowało nas tysiące. Ostatecznie doszło do tego, że zacząłem utrzymywać się z emerytury. Od czasu do czasu dostawałem też zlecenie na oznaczenie próby, co dawało niewielki dodatkowy dochód.

Z pomocą mojego syna, który wyposażył mnie w komputer i nauczył korzystania z Internetu, zacząłem prowadzić korespondencję z przyjaciółmi w Afryce. Zaprzyjaźniłem się z pewnym facetem z Tanzanii, który był przewodnikiem wypraw safari na Kilimandżaro. Nazywał się Moses Augustino. Zdałem sobie sprawę, że zależało mu na zaprzyjaźnieniu się z ludźmi z Ameryki, ponieważ miał w tym pewien interes. Gdybym był na jego miejscu, zrobiłbym to samo. Wkrótce poprosił mnie o 40 dolarów. Zrozumiałem, że 40 dolarów to dla niego mnóstwo pieniędzy, choć prawdę mówiąc właśnie wtedy była to znaczna kwota również dla mnie. Ponieważ jednak chciałem, aby wypróbował stabilizowany tlen na chorych na malarię w Tanzanii, posłałem mu te 40 dolarów.

Ten dar opłacił się, ponieważ Moses zaczął podawać mój roztwór zgodnie z moimi instrukcjami znanym sobie ofiarom malarii z jego terenu. Wkrótce okazało się, że ludzie szybko odzyskują zdrowie, jednak i tym razem nie wszyscy. Miał przyjaciela doktora, któremu opowiedział o stabilizowanym

WCZASY Z KURSEM ROZWOJU OUCHOWEGO

Bezpłatne informacje:

Fundacja Homo Homini Frater

45-064 Opole, ul. Kołłątaja 23 www.frater.pnet.pl

Wartościowe zajęcia o mądrej realizacji życia prowadzi Wiesław Kornalewicz Dobre warunki pobytu w ośrodkach wczasowych niskie ceny

(prosimy czytelnie napisać swój adres)


NEXUS • 25


LIPIEC-SIERPIEŃ 2008


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0004 176 George C. Homans sam ze środowiskiem fizycznym. Nie oznacza to wcale, że z zachowania
65964 skanuj0004 176 George C. Homans sam ze środowiskiem fizycznym. Nie oznacza to wcale, że z zach
62276 skanuj0142 77MISTRZYNI MOŻE NIEUSTANNIE DAWAĆ.PONIEWAŻ JEJ BOGACTWO NIE ZNA GRANIC. Wydaje nam
65964 skanuj0004 176 George C. Homans sam ze środowiskiem fizycznym. Nie oznacza to wcale, że z zach
202 Bronisław Micherda przez Pismo Święte lichwa, ale również inne formy operacji finansowych, a naw
skanuj0011 (282) .4 1 ^. .-Metody i formy nauczania i wychowania w klasach I-III. 1 crniin „mcloiła

więcej podobnych podstron