skanuj0063

skanuj0063



Ja zbliżam się do nieskończoności - pisze Skarga, komentując Levinasa - poświęcając się Tobie, mojemu bliźniemu. Relacja z Bogiem nie jest pojmowaniem, lecz zbliżaniem się po śladzie [...] nigdy nie zaspokojonym aż po śmierć, jest bezinteresownym pragnieniem dobra1.

A zatem językowe, znaczeniowe, frazeologiczne gry „Innego” Barańczaka, zacieranie przez niego jednoznacznego sensu „Ty” byłoby wędrówką podmiotu i bohatera lirycznego po Levinasowskich „śladach”? A Barańczakowy „Inny” byłby, w kolejnej perspektywie, Lacanowskim „Innym”, który „pragnie” - Boga?

Jednak obecność tak czy inaczej rozumianego „Ty” nie chroni bohatera Barańczaka przed dojmującym poczuciem wykorzenienia. W obu zbiorach jest ono aż nadto widoczne. Takie utwory, jak Ziemia usuwała się spod nóg (WZ, s. 304) czy cytowane wyżej Lot do Seattle, Po przejściu huraganu »GIoria« to tylko przykłady. Najważniejszy pod tym względem jest tekst Na pustym parkingu za miastem, zaciągając ręczny hamulec z tomu Atlantyda (WZ, s. 322). Jest to poetyckie studium egzystencjalnej samotności i obcości nie tylko w Nowym Swiecie, ale przede wszystkim w Kosmosie, w pustce bytu, wszędzie i w każdej sytuacji naznaczonego tym samym znużeniem i rozczarowaniem co do sensu życia:

[...] Co go właściwie tu jeszcze

Trzyma, unieruchamia, co go zamyka w obwodzie

tej, a nie innej skóry, planety, parkingu za miastem.

1 skąd to urojone, uroszczone prawo do wygnania (WZ, s. 322)

Uroszczone, bo każdy Jest wygnany” i w każdej sekundzie na bezradną wobec metaforycznego „wygnania” na całym globie „Inność” skazany. Ten ontologiczny pesymizm, będący świadectwem i symbolem świadomości tragizmu istnienia, jest na wagę artystycznej i życiowej, pozbawionej już doktrynerstwa i arbitralności, dojrzałości bohatera Barańczaka2.

Zanim jednak podmiot liryczny Barańczaka zaakceptował ten nowy ontologiczny status, musiał się zmierzyć z jeszcze jedną próbą obcości: „Innego” w oczach „swoich”, zamieszkujących „Nowy Świat”. Drzewucki pisał o trzech rodzajach „my” ważnych w twórczości poety. O „my” pokoleniowym, wspólnotowym i emigracyjnym3. Kwestia rytmu (WZ, s. 292) i Msza za Polską w St. Paul ’s Church, grudzień 1984 (WZ, s. 293) - dwa utwory z Atlantydy - są poetycką ilustracją nie do końca udanej próby utożsamienia się „Innego” z przedstawicielami macierzystej wspólnoty etnicznej i narodowej również przebywającymi na emigracji. W pierwszym z tych wierszy bohater, uczestnicząc w narodowo-katolickim obrzędzie integrującym zbiorowość, uświadamia sobie z przerażeniem, że nie umie się przeżegnać:

Wszyscy wokół wykonują ten gest, jednocześnie i płynnie, jak w balecie, teraz można by to naśladować, ale jest o sekundę za późno, jego nieprzynależność byłaby jeszcze bardziej widoczna (WZ, s. 292)

Wydaje mu się w tej sytuacji, że wzrok obecnych w świątyni skierowany jest tylko na niego. „Inny” podejmuje więc rozpaczliwą próbę zamarkowania śpiewu pieśni razem, z innymi, ponieważ mimo odczuwanej wobec nich „osobności” i obcości pragnie być z nimi, po stronie tych, którzy mogliby zagwarantować mu zdecydowaną, uwalniającą od rozterek tożsamość oraz poczucie bezpieczeństwa w gromadzie. W drugim z tych utworów, na mszy w intencji spokoju duszy zakatowanego w „starym świecie” przez policję polityczną księdza, „Inny” Barańczaka, aby znieść swój dystans do „Innych” - a więc do etnicznej, narodowej i emigracyjnej wspólnoty - gotów

127

1

   B. Skarga, Wstęp, s. XXIX.

2

   Por. M. Baran, Autoterapia Barańczaka, „Res Publica” 1988, nr 4, s. 122-123: „Od momentu unieważnienia samego pojęcia »wygnania« czy »emigracji« jego poezji przywrócona zostaje ostrość widzenia tak charakterystyczna dla jego wcześniejszej twórczości. W trzeciej części tomiku (w Atlantydzie przyp. S.S.) wraca do wierszy

3

nieufność, pozwalająca stworzyć wyważony i prawdziwy obraz tego, co widzialne, a także wprowadzić do wierszy pierwiastek »Niewyrażalnego«”. T. Łubieński, Świat podwójny, „Więź” 1989, nr 7/8, s. 185: „Jakkolwiek mocno poczuwa się poeta do związku z polskim światem, znalazł się w świecie całkiem innym i żyje w nim naprawdę. Stąd szczególne napięcie, chwilami emocjonalne rozdarcie większości utworów Atlantydy czy Widokówki z tego świata. [...] I tak oto [...] niebezpieczna dla intelektualisty ukształtowanego po europejsku Ameryka pozwala, czy też każe poecie skupić się na sobie, wgłębić się w swój własny los”.

45 J. Drzewucki, S. Barańczak i ten drugi, s. 92.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0114 mrówki sprowadzają się do nasze; kuchni. Znaczą wyraźny szlak na kuchence i na blacie, a
IMG?72 (2) nieskończoności, gdy częstotliwość wymuszenia (/) zbliza się do częstotliwości własnej me
41599 skanuj0114 mrówki sprowadzają się do nasze; kuchni. Znaczą wyraźny szlak na kuchence i na blac
11786 skanuj0023 (41) Zazwyczaj przyjmuje się, że karty Arkanów Wielkich przepowiada-ją wydarzenia n
DSC59 (7) Uwagi W miarę jak soienoid staje się coraz bardziej idealny, tzn. w miarę jak zbliża się
DSC60 (8) Uwagi W miarę jak sołenoid staje się coraz bardziej idealny, tzn. w miarę jak zbliża się
skanuj0005 ali rozgląd ał elci obfil zbliżała się do dzie i zwierzęta t>yli Podczas gdy mę&n
skanuj0031 tr/.ony kręgów zbliżaj,) się do siebie, a więzadła ulegają rozluźnieniu. Powoduje to utra
otwarcie pisze o swoich kompleksach. W ten sposób zbliża się do czytelnika pokazując, że jest taka,

więcej podobnych podstron