10 Przedmowa
Dzięki odnowionemu zaproszeniu jako gość rektora do Wissen-schaftskolleg w Berlinie otrzymałem wiosną 2000 roku wielką szansę ostatecznego zredagowania - w rozmowie z członkami koledżu - tekstów niniejszego tomu. Dziękują za to W. Lepcnic-sowi, ale też P. Wapncwskicmu i Y. Elkanie, którzy podobnie jak J. Ncttclbcck dodawali mi odwagi do dalszego podążania tymi niepewnymi ścieżkami. Koledzy z Berlina, przede wszystkim 11. Bredekamp i D. Kamper, towarzyszyli radą i czynem mojej przygodzie w Karslruhc. G. Boehm i K. Sticrlc wyrazili, co godne podziękowania, gotowość włączenia tomu do serii Bild und Text. Rolandowi Meyerowi dziękuję za ostatni i ważny wkład w korektę tekstu. W końcu dziękuję mojemu lektorowi R. Zonsowi, bez którego entuzjazmu niniejszy tom z pewnością nic ukazałby się już w tym momencie.
2
W ostatnich latach modne stało się mówienie o obrazach. Ujawnia się jednak przy tym niezgodność sposobów mówienia, przesłonięta jedynie przez to, że niczym narkotyk stale pojawia się to samo słowo: „obraz”. Maskuje ono fakt, że wcale nic mówi się o tych samych obrazach, gdy zarzuca się to samo pojęcie jak kotwicę w mieliznach porozumienia. Nieustannie spotykamy się z brakiem ostrości w mówieniu o obrazach. Niektórzy chcą wywołać wrażenie, jak gdyby krążyły one bczcieleśnic, czego nigdy nic czynią nawet obrazy wyobraźni i pamięci, okupujące przecież nasze własne ciało. Niektórzy generalnie zrównują obrazy z obszarem wizualnym, co sprawia, że wszystko, co widzimy, jest obrazem, który tym samym traci swoje znaczenie symboliczne. Inni ryczałtowo utożsamiają obrazy ze znakami ikonicznymi, związanymi poprzez związek podobieństwa z rzeczywistością, która nic jest obrazem i pozostaje wobec niego nadrzędna. Wreszcie występuje dyskurs sztuki, który albo ignoruje obrazy świeckie,