PICT2697

PICT2697




)ik hic tu ncrks urwała i iak Klako tic i mlum ufucitkiom wunkw^

g

a rozwiewają się złudzenia i prawda bije w oczy. Iwan llicz nagle rozumiesz*^ śmierć: „Ślepa kiszka! Nerka! — powiedział do siebie. — Nie o ślepą kiszkę ^ chodzi ani o nerkę... ale o życie... i śmierć.” „I śmierć, a ja tu myśL o kiszce!” „Było życie, a tu nagle ucieka, ucieka i nie można go zatrzymać Tak. Po co się oszukiwać? Czyż nie jest jasne dla wszystkich, oprócz mnie,^ umieram? To tylko sprawa tygodni, dni, może nawet zaraz.” Gdy tak rozmyślał, wchodzi żona... Wie, ale nie wie, że on wie. Odkąd brat otworzył j* oczy, przemawia do Iwana llicza „specjalnie smutnym i niezwykle łagodnym głosem”. Tych dwoje ludzi mogło się spotkać we wspólnie poznanej prawdzie. Ale Iwan llicz nie ma już siły przeskoczyć muru, który wzniósł własnymi rękoma razem z rodziną i lekarzami: „...rozzłościł się na stolik, popchnął go mocniej i przewrócił. Zrozpaczony opadł na wznak, zasapany, oczekujący śmierci lada chwila...” Gdy żona, posłyszawszy hałas, weszła, powiedział tylko: „Nic, wywróciłem niechcący.” „Co mam jej powiedzieć. Ona nie zrozumie.** Odtąd kłamstwo niepodzielnie nimi zawładnęło.

Lekarz także bierze udział w komedii. „Zdaje się mówić [on również): niepotrzebnie się pan niepokoi.” Jeszcze po ostatnim konsylium wielkich specjalistów i mimo pogarszania się stanu chorego „nikt się nie decydował i wszystkim stawało się straszno, że nagle jakoś naruszy się owo przyzwoite kłamstwo i dla wszystkich stanie się jasne, co się dzieje**.

Przychodzi długa noc; Iwan llicz w milczeniu znosi cierpienie i ohydę fizycznej choroby, i lęk metafizyczny. Nikt nie wspomaga go w drodze przez ten tunel prócz wiejskiego chłopca, Gierasima, który go dogląda. „Najcięższą męką dla Iwana llicza było kłamstwo, że on jest tylko chory, a nie umierający, i że ma tylko zachować spokój i przeprowadzać kurację, a z tego wyniknie coś bardzo pomyślnego [zasada, aby chorego traktować jak dziecko, a jego stanu nie uznawać za groźny). A Iwan llicz wiedział, że cokolwiek by czyniono, nic z tego nie wyniknie prócz jeszcze bardziej męczących cierpień i śmierci. To kłamstwo męczyło go, męczyło i to, że nikt nie chciał się przyznać do tego, o czym wszyscy wiedzieli i o czym on wiedział, i że chciano go oszukiwać w jego okropnej sytuacji; chciano go oszukiwać i zmuszano go do brania udzia-

łu w tym kłamstwie. Kłamstwo, kłamstwo, to okłamywanie go w przededniu śmierci, kłamstwo, które sprowadzało ten straszny uroczysty akt śmierci do poziomu tych wszystkich ich wizyt, firanek, jesiotrów... było straszną męczarnią dla Iwana llicza. I rzecz dziwna, wiele razy, kiedy tamci wyczyniali te błazeństwa, był o włos od tego, aby zawołać do nich: przestańcie kłamać, i wy wiecie, i ja wiem, że umieram, więc przynajmniej przestańcie kłamać. Ale nigdy nie miał dość odwagi, aby tak zrobić.” Sam został więźniem osobowości, jaką pozwolił sobie narzucić i którą sam sobie narzucił. Z czasem maska przylgnęła do twarzy i już nie można jej zedrzeć. A więc skazany jest na kłamstwo. Porównajmy to zdanie napisane w latach 1880 o kłamstwie poniżającym „ten straszny i uroczysty akt jego śmierci” z ostatnimi słowami ojca F. de Dainville wypowiedzianymi do ojca Ribes w roku 1973, kiedy podłączony do różnych aparatów leżał na sali reanimacyjnej: „Odbierają mi moją śmier ć.”5 Jak podobnie brzmią te słowa pomimo dzielących je prawie stu lat!

ŚMIERĆ PLUGAWA

Drugim nowym zjawiskiem ukazanym przez Tołstoja obok zagarnięcia śmierci przez chorobę i obwarowania umierającego kręgiem kłamstwa jest śmierć wstrętna i nieprzyzwoita.

W długich opowiadaniach o śmierci, jakie pozostawiły rodziny de La Ferronays i Bronte, nigdy nie ma mowy o tym, że wielkie, śmiertelne choroby są obrzydliwe. Wiktoriańska wstydliwość, która wzdragała się przed opisem wydzielin ludzkiego ciała, godziła się też z przykrymi zapachami i zeszpeceniem spowodowanym przez cierpienia.

U Tołstoja śmierć jest plugawa. Taką widział ją już w roku 1857 Flaubert, który nie oszczędził nam żadnych mdłości, żadnego paroksyzmu pani Bovary, kiedy konała strasznie zmieniona: „I chwyciły ją mdłości, tak nagle, że ledwo zdążyła chwycić chusteczkę pod poduszką...” „Karol zauważył, że na dnie miednicy było coś w rodzaju białego piasku, który oblepiał porcelanowe wnętrze... Wówczas... przesunął rękę po jej żołądku. Wydała ostry krzyk... Silny dreszcz przebiegał jej ramiona i stawała się bledsza niż prześcieradło, w które wpijały się jej skurczone palce... Krople spływały po jej sinawej twarzy... Zęby jej szczękały, rozszerzone oczy patrzyły niewyraźnie dokoła... Stopniowo jęki stawały się głośniejsze. Wyrwał się jej głuchy ryk... Niebawem zaczęła wymiotować krwią. Wargi jej zacięły się jeszcze mocniej. Członki miała skurczone, ciało pokryte brunatnymi plamami, a puls ślizgał się pod palcami jak napięta nitka... Potem zaczynała krzyczeć przeraźliwie. [Następuje drobiazgowy opis agonii.] Emma z podbródkiem na piersi rozwierała nadmiernie powieki, a jej biedne ręce pełzały po prześcieradłach okropnym


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
page0108 98 ni tu uwagę M. Dębicki1). „Kto mówi, że mózg myśli, ten powinien się zgodzić na wnioski
Jak Zima -Nic tu po mnie-Zima już wiedziała,że nie udało jej się wygrać z Wiosną.-Ałe nie pozwolę w
jnK TU HPROUmic L Rodo7 POLiTyKti PKIURTHOSCi 0£3 -tCOOKieS -> FoRrtuinw->co Sie,
sunku do innych, zyskuje tu równorzędne prawo obywatelstwa, nadto zaś klasyfikacja każdej z nich odb
102 103 102 ROZDZI Warto tu zauważyć, że podobne problemy, którycfi Popper nie znał, żą się obecnie
Obraz6 (22) tu wobec partnera interakcji”. [Lis-Turlejska B.: Ingrctcjacja, w: Osobowość a społeczn
DSC09952 (2) du. i tylko tu, wystąpiły zjawiska kulturowe, które - przynajmniej w na-szym mniemaniu
PAWLUCZUK ŻYWIOŁ I FORMA (29) Dotykamy tu istotnego zagadnienia antropologicznej funkcji mitu. Mit w
PAWLUCZUK ŻYWIOŁ I FORMA (29) Dotykamy tu istotnego zagadnienia antropologicznej funkcji mitu. Mit w
img013 Kopciuszek Coś tu nie tak! Wyszukaj wszystkie przedmioty, które nie powinn znaleźć się w kuch
P1010001 (10) 70 Piotr BukowsU tu oczekiwań odbiorcy dzieła. Jauss twierdzi, iż horyzont ten uobecni
P1030700 nfiowifftc. Ujawnia się tu więc tendencja do umotywowania łych elementów, które nie mieścił
Za Branickich został tu założony w pobliskiej Aleksandrii; ogród. Plan ogrodu nakreślił Muffet i zaj

więcej podobnych podstron