skanowanie0025

skanowanie0025



128 Harold Pinter

STANLEY

I mała księgarnia. Mam wrażenie, że bywał pan w okolicy High Street.

McCANN

Tak?

STANLEY

Urocze miasteczko, prawda?

McCANN Nie znam.

STANLEY

Nie, oczywiście. Ciche, prosperujące miasteczko. Tam się urodziłem i wychowałem. Mieszkałem daleko od centrum.

McCANN

Tak?

Pauza.

STANLEY Pan tu na krótko?

McCANN Tak jest.

STANLEY

Zobaczy pan, powietrze jest tu bardzo orzeźwiające.

McCANN

Uważa pan, że powietrze jest tu orzeźwiające?

STANLEY

Ja? Nie. Ale przekona się pan. (siada przy stole) Podoba mi się tutaj, ale wkrótce wyjeżdżam. Wracam do domu. Tym razem na dobre. Nie ma to jak dom. (śmieje się) Nie wyjechałbym, gdyby nie interes. Interes tego wymagał, więc musiałem wyjechać na pewien czas. Wie pan, jak to jest.

McCANN (siada na krześle)

Prowadzi pan interesa?

STANLEY

Nie. Teraz chyba się wycofam. Mam pewien niewielki dochód z kapitału, wie pan. Teraz chyba się wycofam. Nie lubię wyjeżdżać z domu. Żyłem bardzo spokojnie — płyt sobie słuchałem na adapterze, to wszystko. Czegokolwiek potrzebowałem, dostarczano mi do domu. Potem założyłem własny interes, na małą skalę, i musiałem tu przyjechać — na dłużej niż przypuszczałem. Nie można się do tego przyzwyczaić, żeby mieszkać u kogoś. Prawda? Żyłem tak spokojnie. Dopiero kiedy sytuacja się zmienia, człowiek ceni to, co miał. Tak się przynajmniej mówi, prawda? Papierosa?

McCANN Nie palę.

Stanley zapala papierosa. Glosy zza tylnych drzwi.

STANLEY Kto tam jest?

McCANN

Mój przyjaciel z gospodarzem.

STANLEY

Wie pan, założę się, że sądząc z mojego wyglądu, nigdy by się pan nie domyślił, że prowadziłem taki spokojny tryb życia. Te bruzdy na mojej twarzy, prawda? Tak, alkohol, trochę tu popijałem. Ale chciałem powiedzieć... Wie pan, jak to jest... kiedy się nie jest u siebie... nie powinno tak być, oczywiście... ale nie będę już pił, kiedy wrócę do domu. Ale chciałem powiedzieć... niektórzy widzą mnie tak, jakbym był innym człowiekiem. Pewnie, trochę się zmieniłem, ale jestem taki jak zawsze. Co chciałem powiedzieć... Sądząc z mojego wyglądu, nie przypuszcza pan chyba... to znaczy, tak naprawdę... nie myśli pan przecież, że mógłbym wywołać jakąś awanturę? (McCann przygląda mu się) Wie pan, co chcę powiedzieć? McCANN

Nie. (Stanley bierze do ręki jeden ze skrawków gazety) Niech pan tego nie rusza.

STANLEY (szybko)

Po co pan tu przyjechał?

McCANN Na urlop.

STANLEY

Zabawne, żeby wybrać akurat ten dom. (wstaje)

McCANN

Dlaczego?

STANLEY

Bo to nie jest pensjonat. To nigdy nie był pensjonat.

McCANN Oczywiście, że jest.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanowanie0025 128 Harold Pinter STANLEY I mała księgarnia. Mam wrażenie, że bywał pan w okolicy Hig
skanowanie0025 128 Harold Pinter STANLEY I mała księgarnia. Mam wrażenie, że bywał pan w okolicy Hig
skanowanie0030 138 Harold Pinter STANLEY Co pan chce powiedzieć? GOLDBERG Czemu pan zabiera nam czas
skanowanie0022 122 Harold Pinter STANLEY Pytam, kto oni są? MEG Powiedziałam ci, to są ci panowie. S
skanowanie0011 100 Harold Pinter STANLEY (stanowczo) Nie przyjdą. MEG Czemu nie? STANLEY Bo nie przy
skanowanie0022 122 Harold Pinter STANLEY Pytam, kto oni są? MEG Powiedziałam ci, to są ci panowie. S
skanowanie0026 130 Harold Pinter STANLEY Czemu akurat ten? McCANN Wie pan, jak na człowieka, który o
skanowanie0027 132 Harold Pinter STANLEY (rozsądnie) Słuchaj pan. Wygląda pan na uczciwego człowieka
66158 skanowanie0033 144 Harold Pinter STANLEY Gram na fortepianie. GOLDBERG Iloma palcami? STANLEY
COACHING I MENTORING W PRAKTYCE PRESUPOZYCJE 3 Mam wrażenie, że nawet pan sobie nie uświadamia, j
skanowanie0016 110 Harold Pinter LULU Aha. Musi pan nosić szkia? STANLEY Tak. LULU Więc nie pójdzie

więcej podobnych podstron