10013 scanR (4)

10013 scanR (4)



Fakt jest jednak faktem. Islamscy bojownicy w Gimrach byli i są. Podobnie, jak w dziesiątkach innych dagestańskich miejscowości. Mieszkający w Moskwie, lecz pochodzący z Dagestanu i zajmujący się tą republiką naukowo profesor Enwer Kisrijew twierdzi, że za operacją stoją władze republikańskie. Pacyfikując niepokorne i ukrywające „wahhabitów” Gimry, prezydent Dagestanu Alijew

0    wdzięcznym imieniu Muchu chciał dać nauczkę innym, pokazać, że władza nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać. Wybrał akurat ten auł, bo zamieszkują go Awarowie - przedstawiciele tego samego narodu, co szef republiki. W ten sposób Muchu chciał dowieść, że traktuje wszystkich jednakowo, niezależnie od narodowości,

1    nie zamierza faworyzować Awarów ani puszczać im płazem występków, o co był wcześniej oskarżany.

Żaden dagestański polityk nie jest jednak na tyle głupi, aby zadzierać z którąś z lokalnych społeczności. Tym bardziej ze słynącymi z wojowniczości i nieustępliwości gimryńcami. Gdyby Alijew wysłał do nich dagestańską milicję lub inną miejscową formację, odpowiedzialność za przelaną krew lub wyrządzone zniewagi podczas pacyfikacji ciążyłaby bezpośrednio na uczestnikach akcji. W Dagestanie bowiem coś takiego, jak odpowiedzialność zbiorowa za wyrządzone krzywdy czy zabójstwo, nie istnieje. „Choćby tłum zadeptał człowieka, odpowiadać będzie ten, kto to bezpośrednio zrobił” - mówi Kisrijew. A więc spirala przemocy - nakręcona obowiązkiem krwawej zemsty za śmierć krewnego lub, co równie istotne dla kaukaskich górali, zniewagę - gwarantowana. Prezydent przekonał więc Kreml, że na gimryńskich „wahhabitów” trzeba wysłać wojsko. Rozwścieczeni gimryńcy nie będą raczej tropić sierżanta Iwanowa pod Pskowem ani szeregowego Popowa pod Czelabińskiem, żeby zemścić się za zabitego syna czy zmaltretowanego ojca. A nawet jeśli, to cóż to obchodzi Muchu.

*

Dżihad. Święta wojna. Trwa w Dagestanie od kilku lat. Z jednej strony cały aparat państwa z milicją, wojskiem, prokuraturą, sądami, więzieniami, czołgami. Z drugiej grupka młodych ludzi, licząca prawdopodobnie kilkaset osób. Ukrywająca się w lasach, domach krewnych, sąsiadów, przyjaciół, sympatyków. Tropieni, szczuci, mordowani, kąsają bardzo boleśnie, bez litości mordując mundurowych i kolaborujących z władzami duchownych muzułmańskich. Nie ma tygodnia bez ostrzału, podłożenia bomby, skrytego morderstwa. Władze co i rusz organizują operacje specjalne, otaczając całe miejscowości bądź dzielnice miast kordonami wojska. W ruch idą czołgi, transportery opancerzone, helikoptery. Jeńców nie biorą. Kiedyś brali, zdarzało się jednak, że ławy przysięgłych uniewinniały chłopaków z lasu, co doprowadzało wojskowych do furii. Wolą więc likwidować bojowników na miejscu. Mimo ciągłych strat oddziały dżihadystów odradzają się jednak niczym feniks z popiołów, aby następnego dnia znów zaatakować.

Nie boją się śmierci. Oni jej szukają. Oglądając zdjęcia, filmiki i klipy na dziesiątkach islamskich portali internetowych, marzą o tym, żeby umrzeć śmiercią szahida. Z okrzykiem „Allahu akbar!” na ustach. Dla coraz większej liczby młodych Dagestańczyków są idolami. O co walczą ci często kilkunastoletni chłopcy i dziewczęta? W imię czego decydują się oddać życie?

Celem współczesnych bojowników dagestańskich zgrupowanych w tak zwanym Dżamaacie Szarijat, podległym rezydującemu w czeczeńskiej górach emirowi Kaukazu Północnego, jest ni mniej, ni więcej, tylko „ustanowienie władzy Allacha na ziemi”. Jasin Rasu-low - jeden z ideologów dagestańskich bojowników, młody dziennikarz i naukowiec, pisał w swojej pracy doktorskiej, obronionej rzecz jasna zanim zdecydował się „wyjść na dżihad”, że współcześni bojownicy nie wymyślili niczego nowego. Są jedynie kontynuatorami dzieła poprzednich pokoleń. O to samo walczyli Gazi-Muhammad, Hamzat-bek i Szamil. To samo chcieli osiągnąć powstańcy z roku 1877, W imię tych samych celów powstanie wzniecili Nadżmuddin Gocyński i Uzun-hadżi po rewolucji bolszewickiej.

Cóż jednak oznacza „władza Allacha”, która nam - ludziom wychowanym z jednej strony na oświeceniowym racjonalizmie, z drugiej zaś na mającym swe źródła w chrześcijaństwie podziale na to, co boskie i to, co cesarskie - wydaje się czystą abstrakcją? Oznacza stosowanie szarijatu - prawa muzułmańskiego, niebędą-cego bynajmniej analogią katolickiego prawa kanonicznego. Nic bardziej mylącego. O ile prawo kanoniczne dotyczy życia wewnątrz

105


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P1010642 parataksy. Jest jednak faktem bezspornym, że metr sylabiczny w stopniu    ‘
32 Piotr Szalek staw przedstawienie, jest aktem. Nie jest natomiast do końca jasne, czy ma ona, podo
poetyka017 Możliwa jest tutaj bezpośrednia analogia do kompozycji dzieła literackiego. Podobnie jak
Dla Hugona od św. Wiktora, podobnie jak dla innych „wiktorynów”, najważniejszy jest powrót do Boga.
I w odmianach czasu smak jest 8 WSTĘP siara się wznieść ponad spory wyznaniowe, podobnie jak przed l
PARAMI Zasady są podobne jak w zwykłej wykreślance, tu jednak w każdym polu znajdują się po dwie lit
P1010192 (5) 28 C. G. Jung, czyli gnoza XX tcieku jest jaźń, mają szeroki zakres silniejsze od ego.
P1010192 (5) 28 C. G. Jung, czyli gnoza XX tcieku jest jaźń, mają szeroki zakres silniejsze od ego.
Profile hutnicze składowane są podobnie jak blachy a sposób składowania jest uzależniony od wielkośc
Barbie (23) jeżeli wiedzą oni, że tak nie jest. Ciotka Jemima czy Scarlett 0’Hara są podobnie jak Ba
skanuj0039 (6) 74 Technika morfologiczna, podobnie jak wicie innych technik twórczego myślenia, jest
26 J. DUSZYŃSKI [10] (72—73). Podejście to jest jednak utrudnione faktem, że tylko
Jeżeli norma prawna wiąże konsekwencje prawne k z faktem f i dany fakt nie jest identyczny z faktem

więcej podobnych podstron