Kastety zarówno w myślach kołysany Między bojainią, żalem 1 nadzieją W zamek smutnymi poziera oczyma, A słuch na wieści wyprężony trzyma.
Przecież i trąba oz wala się z wieży,
I most opada, i wolnymi kroki 1,11 Rusza się orszak w żałobnej odzieży Niosąc na tarczach bohatera zwłoki;
Przy nich łuk, włócznia, miecz i sajdak leży, Wkoło purpurą świeci płaszcz szeroki; Książęce stroje, lecz nie widać lica,
Bo je spuszczona zawarła przyłbica.
To on, to książę, wielkiego pan kraju, Mąż dużej ręki! któż mu rówien będzie,
Czy gromić Niemce i hordy Nogaju,
Czy lud na słusznym rozsądzać urzędzie?
1040 Panie nasz! za cóż dawnego zwyczaju
Nie widać w twoim pogrzebnym obrzędzie? Nie tak albowiem starożytność święta Czciła twe przodki, litewskie książęta.
Za cóż do nieba nie idzie za tobą Twój giermek, każdej nieodstępny drogi,
I z próżnym siodłem, okryty żałobą Towarzysz pola, koń jelenionogi;
I sokoł, i psy, co wiatr pyskiem sieką,
I drugie z pyskiem wietrzącym daleko? —
>••• ^Szemrała gawiedź. — Rycerze na stosie Składają dało, mleko i miód leją;
Przy długiej trąby i fletni odgłosie Śmiertelne pieśni wajdelod pieją.
Starszy pochodnią wziął i nóż ofiarny.
«Stójcie 1 » — stanęli; — nadjechał mąż czarny.
«Któż on? — pytają wszyscy. — Któż on taki?» — Poznało wojsko: on na polu wczora,
Kiedy litewskie złamano orszaki I obstąpiono zewsząd Litawora, loso Przypadł, odwagę stygnącą zapalił,
Niemców wysiekał, komtura obalił.
Tyle o czarnym rycerzu wiedziano.
Dziś w tymże płaszczu, na tymże rumaku;
Lecz po co przybył? skąd ród? jakie miano? — Stójcie i patrzcie: uchyla szyszaku,
Uchyla twarzy; oni Litaworl książę 1 Dziw nagły zmysły i mowę zabiera,
Na koniec radość skrzepły głos rozwiąże; Opłakanego widząc bohatera 1070 Wrzasną i klasną, wrzask o gwiazdy bije: «Litawor żyje! Książę, pan nasz żyjel»
Stał i ku ziemi dzierżał lice blade.
Hałas grzmi jeszcze, powtarzany echem;
Z wolna wzniósł czoło, obejrzał gromadę,
Za okrzyk lekkim dziękując uśmiechem.
Nie był to uśmiech, co z serca poczęty Rozjaśni lica i w oczach zaświeci;
Ale jakoby gwałtem przyciągnięty Usiadł na ustach i wkrótce uleci; loso Tyle dodaje smutnej twarzy wdzięku,
Ile kwiąt w bladym nieboszczyka ręku.
«Zapalcie zgliszcze 1» — Palą; ogień bucha, A książę dalej: «Wiecie-li wy, czyje
39