16539 RZYM 101

16539 RZYM 101



wolno. Śmiało, nie będzie tak strasznie. Sama się przekonasz, że z twojej decyzji wynikną liczne korzyści.

Przy ostatnich słowach łan się uśmiechnął, tak że nie było raczej wątpliwości, co ma na myśli.

Bones wstał.

—    Dość już widziałem, lanie. Wychodzę.

-    Ale teraz będzie najlepsza część - powiedział łan i mrugnął do mnie. Pokazałam mu środkowy palec, na co on się roześmiał. - Czytasz w moich myślach, Cat.

Bones ruszył w dół przejściem między siedzeniami. Z miejsc wstało ponad sto obecnych osób i podążyło w jego ślady. Wytrzeszczyłam oczy. Wszystkie należały do niego?

-    Nie ma potrzeby, żebym zostawał tu dłużej, kolego. Życzę ci dobrej nocy. - Gdy Bones znalazł się przy samej arenie, odwrócił się do lana. - Ale zanim wyjdę, złożę uszanowanie twojemu gościowi honorowemu.

łan zaśmiał się cicho.

-    Uważaj, bo możesz skończyć jak Grendel.

—    Zawsze lubiłem ryzykowne życie - odparł Bones i wskoczył na platformę. Zbliżył się do mnie z szerokim uśmiechem. - Gratuluję wspaniałego pokazu niesporto-wego zachowania. Podstępny z ciebie wojownik. Musiał cię szkolić ktoś naprawdę utalentowany.

Zaśmiałam się, chociaż sprawiało mi to ból.

—    O, tak. Arogancki sukinsyn.

-    Znasz to powiedzenie, że żadne słowa nie są w stanie zranić? To jak, kotku, może mały całus przez wzgląd na dawne czasy?

—    Chcesz całusa? To chodź i go sobie weź.

Za jego plecami widziałam lana. Wampir roześmiał się cicho i szepnął do towarzyszącej mu osoby, że pewnie zaraz odgryzę biedakowi wargi. Ale śmiech szybko zmienił się w syk wściekłości, kiedy Bones wziął mnie w ramiona i wpił się w moje usta. Z entuzjazmem odwzajemniłam pocałunek, nie zamykając oczu. Wyraz twarzy lana był dla mnie największą nagrodą.

-    Co, do diabła...?

łan wstał tak gwałtownie, że przewrócił kanapę. Zignorowałam go i wessałam się w język Bonesa, na którym wcześniej on, na oczach wszystkich, zrobił głębokie nacięcie. Od razu poczułam się lepiej, gdy jego krew zaczęła uzdrawiać moje zmaltretowane ciało.

Rozwścieczony łan przeszył Bonesa wzrokiem płonącym szmaragdowym ogniem.

-    Wystarczy, Crispinie! Cat jest moja, więc zabieraj od niej ręce i wynoś się stąd!

Bones mocnej objął mnie w talii.

-    Obawiam się, że muszę wyrazić sprzeciw. A moim rękom bardziej podoba się tam, gdzie teraz są.

-    Oszalałeś? — łan wskoczył na arenę. Gdyby był człowiekiem, z pewnością dostałby zawału. - Co to ma znaczyć? Odważyłbyś się zrobić sobie ze mnie wroga przez kobietę, którą ledwo tolerujesz? Której nie widziałeś od lat? Nie takie zachowanie powinien swoim ludziom pokazać nowy przywódca. Chyba że chodzi o coś więcej? To pretekst, żeby zacząć ze mną wojnę?

Bones popatrzył na niego.

-    Nie próbuję wszcząć z tobą wojny, łanie, ale jeśli ty ją zaczniesz, ja skończę. Ib proste. Nie pozwolę, żebyś do

361


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 101 więc pośrednio żyję jej ślubem. Rozpakujmy twoje rza / Denise ma dzisiaj ostatnią przymiar
RZYM 101 Cholera. Już jej nienawidziłam, a jeszcze się nie spotlu łyśmy. Prawdziwy kanał. -  &
22413 RZYM 101 rozkazy. Jasne? Jeśli nie wrócę za pół godziny, to znaczy, że nie żyję. Rozmawialiśm
14454 RZYM 101 zdziałać krew wampira, i dlatego stokery są tak do kład nie filtrowane. Nie zawieraj
RZYM 10 1 Rozległ się zgrzyt hamulców, kiedy kierowcy gwałtów nie zwalniali na widok ciemnego obiekt
RZYM 101 —    O, cholera! — wyrwało mi się. Kobieta uderzyła go w głowę tak mocno, ż

więcej podobnych podstron