26720 skanuj0002

26720 skanuj0002



uniwersytet), chociaż wśród słuchaczy znajdowali się także przedstawiciele innych środowisk; ale tylko robotnicy milczeli. Dopiero pod koniec trzeciego wieczoru wyjaśniła się owa, bolesna już dla mnie, okoliczność. Podszedł do mnie młody robotnik i powiedział: „Wie pan, tutaj tak w samym środku tłumu nie mamy ochoty rozmawiać, gdyby jednak spotkał się pan z nami jutro, moglibyśmy wszystko omówić”. Oczywiście, zgodziłem się.

Następnego dnia była niedziela. Po obiedzie poszedłem w umówione miejsce, i teraz rozmawialiśmy aż do wieczora. Wśród robotników znajdował się pewien, niemłody już, mężczyzna, na którego wciąż musiałem spoglądać, gdyż przysłuchiwał mi się jak ktoś, kto naprawdę chce słuchać. Coś takiego zdarzało się rzadko, a jeśli nawet w ogóle się zdarzało, to najczęściej jeszcze właśnie wśród robotników, których interesuje nie tyle prelegent (jak to ma miejsce w przypadku publiczności mieszczańskiej), lecz raczej to, co ma on do powiedzenia. Mężczyzna ten miał twarz przyciągającą uwagę — taką, jak pastuszek na staroflamandzkim obrazie przedstawiającym Pokłon Pasterzy—pasterz w geście adoracji wyciągał ramiona do żłóbka. Nie wyglądało wprawdzie na to, że siedzący naprzeciwko mężczyzna pragnie wykonać taki gest, jego twarz nie była tak przejrzysta, jak twarz pasterza z obrazu; można jednak było zauważyć, że człowiek ów słuchał i rozważał w taki sam sposób — powoli i z przejęciem. W końcu zabrał głos. „Zyskałem doświadczenie” — oświadczył powoli i z naciskiem, powtarzając zwrot, jakiego miał użyć w rozmowie z Napoleonem astronom Laplace, współtwórca kantowsko-laplace’owskiej teorii powstania świata — „że nie potrzebuję hipotezy «Bóg», aby rozeznawać się w święcie”. Słowo „hipoteza” wypowiadał w taki sposób, jakby sam uczęszczał na wykłady tego wybitnego badacza natury, który nauczał w owym przemysłowym mieście uniwersyteckim, i zmarł niedawno w wieku osiemdziesięciu pięciu lat. To właśnie on, gdyby nie zajmował się zoologią, lecz światopoglądem, mógłby przemawiać podobnym tonem, chociaż sam nie pogardził określeniem „Bóg” dla swojej idei natury.

Oszczędne słowa mężczyzny uderzyły mnie. Poczułem, że zostałem przezeń głębiej poruszony, że zostałem wyzwany. Wprawdzie dotychczas rozprawialiśmy poważnie, ale jednak dość nie zobowiązująco, lecz oto nagle trzeba było mówić rzeczowo i twardo. Gdzie miałem szukać odpowiedzi, która odpowiadałaby temu człowiekowi? Przez chwilę zastanowiłem się w tej nagle zagęszczonej atmosferze. Wydało mi się, że muszę zacząć od wstrząśnięcia pewnością jego przyrodniczego światopoglądu, z jaką myślał o „świecie”, w którym „się rozeznaje”. Cóż to za świat? Czy to, co zwykliśmy nazywać „światem zmysłów”, w którym są cynobrowa czerwień i zieleń trawy, dźwięki c-dur i h-mol, smak jabłka i piołunu, było czymś innym jak tylko skutkiem zetknięcia się naszych osobliwie ukształtowanych zmysłów z owymi niewyobrażalnymi procesami, których istotę z dawien dawna usiłuje określić fizyka, zawsze daremnie? Czerwieni, którą widzieliśmy, nie było ani tam — w „rzeczach” — ani tu — w „duszach”; ich zderzenie powodowało wybuch i jasność, które trwały dopóty, dopóki wrażliwe na czerwień oko i wytwarzające czerwień „drganie” znajdowały się naprzeciw siebie. Gdzie świat i jego pewność? Nieznane „przedmioty” tam, pozornie tak dobrze znane, a przecież nieuchwytne „podmioty” tutaj, i ich obu tak rzeczywiste, a przecież zarazem tak szybko odchodzące w niebyt spotkanie, „zjawiska” — czyż to nie trzy światy, które nie sposób już objąć przez żaden z osobna — ani przez same „przedmioty”, ani przez same „podmioty”, ani przez ich spotkanie? Czym było „miejsce”, w którym mogliśmy myśleć owe tak sobie przeciwne światy razem, czym był byt podtrzymujący ten „świat”, który nagle stał się wątpliwy?

Gdy skończyłem, w mrocznej sali panowało ciężkie milczenie. Wtedy mężczyzna, którego twarz przypominała oblicze pastuszka, podniósł nabrzmiałe powieki, które przez cały czas miał opuszczone, i powiedział wolno i z naciskiem: „Ma pan rację”.

Siedziałem naprzeciw niego zaskoczony. Cóż uczyniłem? Doprowadziłem mężczyznę do progu gmachu, gdzie zasiada na tronie majestatyczny byt, którego wielki fizyk, pełen wiary


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0017 (298) obiektów noclegowych, w których znajdowało się 165,3 tys. miejsc noclegowych. Zatem
skanuj0260 Kominy 259 Komin powinien znajdować się jak najbliżej wewnętrznego obszaru domu! ->■ D
skanuj0054 (34) w wodzie. Dwie grupy ćwiczyły się w wykonywaniu tego zadania, przy czym tylko jednej
skanuj0020 stawów krzyżowo-biodrowych nie rozprzestrzeniając się na kręgosłup. U innych chorych nato
P1130663 resize na „Babiej Górze" pochówek mężczyzny, obok którego znajdowały się także szkiele
44611 str 8 189 188 OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY Nikt nie słucha, żaden się nie ogląda na nie, Szlachta
55936 skanuj0011 (235) Bezwodnik kwasu octowego. Stosowany jest także jako rozpuszczalnik w środowis
Na sianie muzeum znajdowały się także depozyty rejestrowane w Księdze Depozytów, ogołem 145 sztuk,

więcej podobnych podstron