66799 P1030307

66799 P1030307



194 Bóg Bestia

u praktyce, ale na odrodzeniu indywidualizmu, które sprawiło, że problemy moralne. kwestie życia, śmierci i odpowiedzialności zaczęły się jawić jako bardziej płynne i złożone, a przy tym dużo bardziej otwarte na pytania. Był to. najoględ-nięi mówiąc. moment, w którym sprawy znacznie się skomplikowały; świat moralności zachwiał się na swej osi i zmieniła się cała atmosfera

Najlepszym i najdobitniejszym tego przykładem jest John Donnę, któremu pośród wielu innych talentów i wyjątkowości należy przypisać autorstwo pierwszej w Anglii obrony samobójstwa, zatytułowanej Biathanatos. Przedstawienie tego paradoksu lub tezy. te samobójstwo nie jest tak oczywistym grzechem, by nie mogło być inaczej. Było niegdyś modne wśród uczonych dowodzenie, że tak naprawdę Donnę myślał inaczej, niż napisał. Książka ta miałaby być tylko kolejnym popisem inteligencji, erudycji oraz talentu do wymyślania paradoksów i skandali żujących wierszy, do stawania w obronie dowolnego stanowiska, choćby było ono w najoczywistszy sposób nie do obrony. Trzeba powiedzieć, że dzieło to jest jednym z mniej atrakcyjnych popisów Donne’a: zawiłe, pełne szczegółów. chwilami pedantyczne, często wprost przytłaczająco uczone. Krótko mówiąc. mimo swej polemiczności jest nader sztywne. Niezbyt też pasuje do niego ów obraz spokomiałego, poważnego duchownego, jakim Donnę stał się później.1 2 3 4 5 On sam mówił jednak bez ogródek, że temat jest mu szczególnie bliski. Dlatego właśnie napisał tę książkę, jak wyjaśnia w przedmowie:

Beza. człowiek wybitny i sławny, u szczytu swej chwały i uczoności [...] opowiada. że niegdyś, jedynie z powodu dręczącej go łuszczycy, co pokryła mu głowę, zamierzał rzucić się do wody z mostu Millera w Pa ry ż u i zrobiłby to, gdyby przypadkiem me zjawił się w okolicy jego wuj. Sam często miewam podobne chorobliwe skłonności. I czy to z tej racji, że wychowałem się na rozmowach z wyznawcami prześladowa-ncj religii. którzy przywykli z pogardą odnosić się do śmierci i marzyli o męczeństwie — czy z tej, że wspólny nasz Nieprzyjaciel widzi, iż te właśnie drzwi w mojej duszy najsłabiej są przed nim zaryglowane — czy też dlatego, że w samej doktrynie jest jakaś niepewność i słabość — bądź dlatego, że własne sumienie upewnia mnie. iż myślom tym nic towarzyszy żadne buntownicze niezadowolenie z darów Bożych ni inne grzeszne uczucie — czy wreszcie z tej przyczyny, że przy każdej niedoli ogarnia mnie wzgardliwa śmiałość lub słabość i tchórzostwo — mniemam, iż trzymam w ręku klucze do własnego więzienia, a ze wszystkich leków na cierpienia duszy najłatwiej przychodzi mi na myśl mój własny miecz. Rozmyślając nad tym, nierzadko musiałem z większym miłosierdziem tłumaczyć sobie czyny tych, co w ten sposób giną; postanowiłem więc zbadać i opisać powody, dla których ludzie ci ściągają na siebie tak srogie osądy.6

Nic ma tu żadnych niejasności. Napisał o samobójstwie dlatego, że sam nieustannie czuł tę pokusę. W dalszych partiach książki Donnę stara się jak może wykazać swą pomysłowość i znajomość tajników prawa cywilnego i kanonicznego; pisze jak ktoś, kto przeczytał dosłownie wszystko i chce, żeby inni o tym wiedzieli. Ale przedmowa, co nieczęste w prozie tamtego okresu, ma charakter ściśle osobisty. Z osobliwą intuicją intelektualną, będącą filarem wszystkich jego dzieł, Donnę w najlepszym psychoanalitycznym stylu wiąże swoją słabość do samobójstwa z dzieciństwem, spędzonym pośród prześladowanych jezuitów.

Właśnie to introwertyczne podejście odróżnia stosunek Donnę'a do samobójstwa od lżejszego stoicyzmu jego współczesnych.- Istotą samobójstwa stoickiego jest jego celowość: było ono aktem samoświadomej szlachetności, wynikającym z pewnej filozofii życia, która określała, co da się znieść, a czego nie. Zawsze więc jest w takim samobójstwie element dramatyzacji — i między innymi dlatego Shakespeare uznał je za tak użyteczne. Dla Donne’a jednak samobójstwo nie było, jak się zdaje, kwestią wyboru czy działania, ale nastroju, czegoś nieokreślonego, lecz przekonującego, niczym deszcz) Od pewnego momentu cale życie Donnę’a przesiąknięte było swego rodzaju samobójczą wilgocią.

Tak więc pisząc Biathancitos, Donnę uczynił więcej, niż gdyby tylko chciał wykazać niespójność kościelnych zakazów — i znacznie więcej, niż gdyby miała to być rozmyślnie przekorna obrona heretyckiego paradoksu. Sugerowano już. że ten niezmiernie uczony przegląd społeczeństw niechrześcijańskich i ich postaw wobec samobójstwa oraz ów triumfalny wniosek, iż „we wszystkich czasach i miejscach, w najrozmaitszych sytuacjach najrozmaitsi ludzie pragnęli tego i mieli ku temu skłonności”, składają się na pierwszy surowy szkic do Freudowskiej teorii popędu śmierci.7 Zgodnie z tym poglądem, kiedy Donnę przy-

1

77 Rzecz ciekawa, te Donnę byt spokrewniony po kądzicli z tir Thomasem More'em.

2

Później sam Donnę zawstydził się swej książki. W roku 1619 wysłał egzemplarz sir Robertowi Kerowi, earlowi Anonim, załączając list. w którym wyraźnie zaznacza się granica pomiędzy zepsutym światowcem. który ją napisał, a poważnym duchownym, w którego się ów światowiec przemienił: „Napisałem to wiele lat temu. a ponieważ kwestię tę łatwo zrozumieć niewłaściwie, zawsze nieomal ukrywałem tę książkę, tyle, że jej mc spaliłem żadna ręka me przepisywała jej, a i niewiele oczu przeczytało; zaledwie kilku przyjaciół z obu Uniwersytetów, tuż po jej napisaniu. I pamiętam, że zawsze mówiłem: jest tu z pewnością jakiś fałsz, ale niełatwo go wykryć. Proszę więc. byście i Wy mieli na nią oko; jeśli pozwolicie na lekturę komuś zaufanemu, to pamiętajcie, kto to — a także i o tym. że książkę tę napisał Jack Donnę, a nie dr Donnę. Zachowajcie ją dla mnie. dopóki żyję; jeślibym zaś umarł — zakazuję jedynie ognia i druku. Nie publikujcie, ale i nie palcie; poza tym możecie robić z nią, co chcecie" (The Complete Poetry and Selected Prose of John Donnę, red. Ch. M Coffin. New York 1952. str 387-388). Cztery lata po przyjęciu święceń Donnę wciąż darzył swą książkę mieszanymi uczuciami po części był dumny z jej subtelności i uczoności. po części wstydził się podjęcia — choćby i prywatnie — tak gorącego tematu, a po części zostały mu jakieś ciepłe uczucia w stosunku do kon

3

trowersyjnej postaci Jacka Donnę'a. wskrzeszonego już w roli doktora Donne'a, duchownego. Jego współcze

4

śni uszanowali te uczucia i książkę opublikowano dopiero piętnaście lat po śmierci autora, niemal czterdzieści

5

po jej napisaniu

6

   Biathanatos, New York 1930, str. 17. 18.

7

   D. R. Roberts, The Death Wish of John Donnę, w: Pubłications of !he Modern Language Sonety of America, LXII. 1947. str. 958-976.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
882 ROZMOWY O KONFERENCJI „ZBAWIENIE DZISIAJ" ale nie niweluje,różnic, które sprawiają, że ludz
82090 P1030336 162 Bóg Bestia opublikował jeden z wierszy rowleyowskich, ale została odrzucona. Do C
P1030370 226 Bóg Bestia na, jako że w owym czasie rzadko udawało mi się przespać w ciągu nocy więcej
39745 P1030308 136 Bóg Bestia jął święcenia, ta obsesja śmierci nie znikła, ale po prostu „przeniosł
65380 P1030368 222 Bóg Bestia ctymŚ, co może jest okropne, ale co ludzie rzeczywiście robią. Kiedy n
P1030329 148 Bóg Bestia Thoughts, panegiryku w dziewięciu księgach, poświęconego śmierci — który na
P1030337 164 Bóg Bestia początku. Ojciec zmarł przed jego narodzinami. Nie wiem, ety został pochowan
P1030372 c^! 30    Bóg Bestiawszystkiemu, cal po calu, wróciłem. A teraz nic o tym ws

więcej podobnych podstron