72061 IMGp21 (5)

72061 IMGp21 (5)



i śpiewny głos kucharza-Murzyna, i znowu jej głos, wyraźny i opanowany, jakim wydaje polecenia przed wieczornym posiłkiem.

Słońce zniknęło za skalistym grzebieniem, zamykającym główny występ płaskowyżu.

Siedząc w jednym z foteli miejscowego wyrobu, zwrócona twarzą ku dolinie, A... czyta powieść, pożyczoną wczoraj, o której rozmawiali już w południe. Czyta nie odwracając oczu, póki starcza dziennego 'światła. Potem unosi głowę; zamyka książkę, odkłada ją na podręczny, niski stolik — i pozostaje w tej samej pozycji, ze wzrokiem utkwionym prosto przed siebie, w stronę ażurowej balustrady i drzew bananowych na przeciwległym stoku, wkrótce już niewidocznych w ciemności. Zdaje się słuchać dochodzącego ze wszystkich stron grania świerszczy, od których roi się w dole. Lecz ich granie jest jednostajne, monotonne, brzęczące, więc nie ma się w co wsłuchiwać.

Frank został jeszcze na kolacji, uśmiechnięty, rozmowny, ujmujący. Krystiana nie towarzyszy mu tym razem, jest w domu z dzieckiem, które miało trochę gorączki. Obecnie jej mąż często przychodzi sam ze względu na dziecko, a także na samą Kry-stianę, której organizm źle znosi ten wilgotny, gorący klimat, i wreszcie z powodu kłopotów, jakie Krystiana ma ze służbą, zbyt liczną i źle kierowaną.

Tego wieczoru jednak A... widocznie czeto

ikała na nią. W każdym razie ustawiono na jej polecenie cztery nakrycia. Każe natychmiast usunąć zbędne.

Na tarasie Frank osuwa się w jeden z niskich foteli i głośno — jak zwykle od pewnego -czasu — wyraża swój zachwyt dla ich wygody. Są to bardzo proste fotele wykonane .wedle wskazówek A... z drzewa i skórzanych pasów przez jakiegoś miejscowego rzemieślnika. A... pochyla się nad Frankiem i podaje mu szklankę.

Choć jest już zupełnie ciemno, nie kazała wnieść lamp, które — jej zdaniem — przyciągają moskity. Szklanki są napełnione prawie po brzegi koniakiem d wodą mineralną, wewnątrz każdej z nich pływa mały sześcia-nik lodu. Nie chcąc ryzykować, że w całkowitej ciemności jeden niezręczny gest spowoduje rozlanie płynu, podeszła najbliżej jak tylko można do fotela Franka, trzymając ostrożnie w prawej ręce szklankę dla niego przeznaczoną. Drugą rękę opiera o poręcz fotela i pochyla się ku niemu tak nisko, że ich głowy stykają się ze sobą. Frank szepce parę słów: zapewne dziękuje.

A... prostuje się zwinnym ruchem, bierze trzecią szklankę — nie boi się jej rozlać, ponieważ jest nie całkiem pełna — d siada obok Franka, który ciągnie dalej swe opowiadanie o zepsutej ciężarówce, rozpoczęte zaraz po przyjściu.

Tego wieczoru ona sama rozstawiła fotele,

11


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bibliogratiii 1BI c) Kompozycja Kucharski E.: Kompozycja literacka. Jej istota i badanie. Poznań
6 (2006) 50 Etyka pracownika socjalnegoj. Osoba i jej godność - podstawowe założenie Antropologiczne
92 (146) p ma nadmiar jedynek - co oznacza, że jej ego będ/le stawiało miny opór przed otwarciem się
1 (215) 430 Wybór prac krytycznych lub adekwatności jednej tylko z jej licznych odmian. Najbardziej
Obraz57 je jej cel w życiu w momencie, gdy wydaje się, że kurtyna zapadła”. Inni autorzy jednak nie
62276 skanuj0142 77MISTRZYNI MOŻE NIEUSTANNIE DAWAĆ.PONIEWAŻ JEJ BOGACTWO NIE ZNA GRANIC. Wydaje nam
NDIGCZAS0034762507 Poezje. 191 a jeno słodką jej wonią tak jak tęsknotą się bronią przed dług
Obraz (35) 104 kich jej członków. Znajomość przesłanek prowadzących do przedstawionego przed chwilą
70 Filozofia Kanta i jej recepcja w osiemnastym i dziewiętnastym wieku motniony. Nie podniósł się ża
page0129 119 POEZJA EUFRATEJSKA zwrócił się znowu do trupa Tiamat, rozpłatał jej czaszkę i cielsko n
page0251 K. FR. HERMANN. 249 barta glos, młodego podówczas uczonego, nietyle osłabił jej znaczenia *

więcej podobnych podstron