230 Druidzi
i tajemnice bardów w Brytanii i Irlandii, 1991), charakteryzują się głębszą znajomością źródeł celtyckich niż większość tego typu publikacji. Matthews zdaje się reprezentować tradycję bliską pismom Evana Evansa, przyznając, że jego dzieło:
zostało podjęte z pełną świadomością, że duża część materiału ma charakter spekulaty-wny. Tym niemniej uważam, że dokładna analiza dostępnych źródeł celtyckich i późniejszych komentarzy pozwala ponad wszelkie wątpliwości stwierdzić, że celtycki szamanizm istniał i że pewne jego elementy do dziś można odnaleźć w kulturze ludowej.
Zalew komercyjnej filozofii spod znaku New Age bez skrupułów wykorzystuje wszelkie prawdy i nauczania druidów i Celtów - od wiedzy tajemnej, poprzez karmę i ścieżkę prawdy, po świadomość mistyczną. Druidzi i Celtowie pojawili się, gdy nasi siedemnasto- i osiemnastowieczni przodkowie poszukiwali romantycznej przeciwwagi dla Wieku Rozumu i postępującego uprzemysłowienia. Nie należy się zatem dziwić, że również w naszych smutnych i ponurych czasach ludzie poszukują jakiejś „lekko podanej” duchowości. Dzieje się tak, ponieważ w poszukiwaniu prawdy i sensu życia, co zdaje się zajmować ludzkość od zawsze, preferowane są łatwe odpowiedzi. Wygodniej jest przyjąć miłe obrazki nigdy nie istniejących romantycznych druidów i Celtów niż zgłębiać znacznie mniej przyjemną rzeczywistość.
Spotkałem wielu ludzi mieniących się Celtami Nowej Ery, zazwyczaj nie mających nic wspólnego z kulturą celtycką, wyznających życie w harmonii z naturą, walczących o ochronę zagrożonych zwierząt i roślin. Wszyscy oni z całkowitym niedowierzaniem słuchali, jaką walkę o przetrwanie prowadzi współcześnie autentyczna cywilizacja celtycka. Z szesnastu milionów ludzi zamieszkujących terytoria celtyckie tylko dwa i pół mówi którymś z celtyckich języków. A przecież język jest najwyższą formą kultury. Upadek języków celtyckich został spowodowany dokładnie zaplanowaną polityką brutalnych prześladowań. Jeśliby celtyckie języki i kultura miały wymrzeć, nie byłby to skutek naturalnych zjawisk, a raczej wielowiekowych prześladowań etnicznych. Jeżeli języki celtyckie znikną, to jednocześnie umrze cywilizacja celtycka, jej obejmujące trzy tysiące lat dzieje dobiegną końca. Świat będzie uboższy o jeszcze jedną kulturę. Jak można mówić o duchowym pokrewieństwie ze starożytnymi Celtami i równocześnie pozwalać na upadek i zniknięcie ich współczesnych potomków? To jest bardzo niewygodna i nieprzyjemna rzeczywistość dla wszystkich zwolenników różnych teorii pseudoceltyckiego duchowego odrodzenia, którzy całkowicie ignorują tragiczne położenie współczesnych Celtów.
Rozpocząłem swoją książkę sugerując podtytuł „Rozważania wstępne”. W dalszych rozdziałach postawiłem liczne pytania, starałem się, żeby były to właściwe pytania, co, jak sugeruje Levi-Strauss, jest ważniejsze niż zwykłe poszukiwanie odpowiedzi. Twierdzi on, że nie ma ostatecznej prawdy. Mam jednak nadzieję, że udzieliłem również kilku właściwych odpowiedzi lub przynajmniej wskazałem do nich odpowiednią drogę. Kiedy wszystko jest już powiedziane i zrobione, pozostaje jednak świadomość, na co również zwrócił uwagę Levi-Strauss, omylności wszystkiego, co dotyczy zagadnienia, którego korzenie sięgają świtu cywilizacji.
Niemiecki powieściopisarz i eseista, Tomasz Mann (1875-1955), rozpoczął Die Geschichten Jaakobs (Historie Jakubowe, 1933), pierwszą powieść ze swojej słynnej trylogii Joseph unci seine Bruder (Józef i jego bracia, 1933-43), od następujących słów:
Głęboka jest studnia przeszłości. Czy nie należałoby jej nazwać bezdenną? ... im głębiej człowiek wnika, im dalej po omacku sięga w podziemny świat przeszłości, tym bardziej niezgłębione okazują się początki człowieczeństwa, początki jego dziejów, obyczajności, cofając się przed naszą sondą coraz to na nowo i coraz dalej w bezdenność, choćbyśmy jej linkę odwijali do najbardziej fantastycznej długości w czasie1.
Józef i jego bracia, tom I, Historie Jakubowe, tł. E. Sicińska, Warszawa 1961, str. 5.