—
Fot. 2: Widok narożnika akwarium.
Fot. 3: Występowanie gałęzatki (Cladophora) sygnalizuje dobre właściwości wody.
Elementem dominującym jest pięknie ukształtowany korzeń, który przedzielał akwarium mniej więcej w 1/3. W obydwu rogach umieściliśmy duże gatunki żabienic. W lewym narożniku znajdował się tylko Echinodorus bleherae (moim zdaniem jest to klasyka); w prawym narożniku gatunków było więcej. Czerwonolistny Echinodorus ‘Rubin’ umieszczony w tzw. mocnym punkcie miał - zgodnie z planem — tworzyć dominantę. Praktyka okazała się nieco bardziej skomplikowana, ale o tym opowiem później.
Przed korzeniem umieściliśmy Echinodorus ocel-lot ‘Green oraz Echinodorus argentinensis. W tylnym narożniku próbowaliśmy kilku gatunków żabienic, które w tym miejscu jednak nie rosły.
Wynikało to chyba z braku światła. W końcu najlepiej sprawdziła nam się kabomba. Na korzeniu zamocowaliśmy Microsorum, a z upływem czasu osiedliły się tutaj samorzutnie glony Cladophora.
Tych glonów na początku krewniak się przestraszył. Uspokoiłem go jednak. Sprawdziłem już, że występowanie tych zielenic sygnalizuje, iż w akwarium wszystko jest w porządku. Kiedy jednak na korzeniach i kamieniach zaczynają pojawiać się niechciane krasnorosty, to zły sygnał. Wolną przestrzeń, która pozostała pomiędzy gęsto zarośniętymi narożnikami akwarium, obsadzaliśmy tzw. roślinami „dywanowymi”. Zastosowaliśmy Echinodorus latifolius, który rośnie maksymalnie na wysokość 3-7 cm, tworząc wrażenie dywanu pokrywającego dno akwarium. W naszym przypadku udało się uzyskać wrażenie strumienia, który wypływał zza dużych drzew (w naszym przypadku dorosłych żabienic) i płynie wzdłuż korzenia do przodu. W ten sposób w aranżacji akwarium spełniliśmy dwa bardzo ważne wymagania. Przebiegająca zielona linia układa się w akwarium po przekątnej (strumień), tworząc wrażenie głębi. Puste obszary harmonijnie zrównoważyły całą przestrzeń w obydwu rogach (jing przechodzi do stanu równowagi z pierwiastkiem jang). W ten sposób uzyskuje się bardzo ważną równowagę przestrzenną.
Ponadto osiągnęliśmy atrakcyjny kontrast kolorystyczny dzięki ożywieniu monotonnego, jasnozielonego Echinodorus latifolius ciemnozielonymi wysepkami mchu Vesicularia i wątrobowca Mo-nosolenium.
Po upływie mniej więcej tygodnia po obsadzeniu akwarium roślinami wypuściliśmy stado 30 sztuk małych sumików Ot-tocinclus oestitus oraz 30 sztuk bystrzyka czerwonoplamego. Otocinklusy po wpuszczeniu do akwarium szybko rozpierzchły między liśćmi i korzeniami i rozpoczęły „czyszczenie” wszelkich zanieczyszczeń na liściach i korzeniach. Rodzina Horaków, głównie żona - Jifka, obserwowała działania pierwszych rybek z wielkim zainteresowaniem. W krótkim czasie doskonale znała „prace” wykonywane przez sumiki oraz kilka dużych ampularii. Tutaj wyprzedzę trochę całą sprawę: po kilku miesiącach działania akwarium stwierdziliśmy, że sumiki znikły niemal zupełnie. Czasami udało nam się zobaczyć takiego małego sumika, ale z pierwotnej armii 30 sztuk zostały tylko resztki. Ciekawiło nas, gdzie się rybki podziały. Musielibyśmy przecież zauważyć padłe osobniki. A może poszukiwały pożywienia w ukryciu? Niczego takiego jednak nie stwierdziliśmy.
Tonda był tak samo zachwycony jak jego żona, ale wszyscy wiedzieli, że myślami jest gdzie indziej. Nie mógł doczekać się chwili, kiedy woda w akwarium będzie na tyle dobra, abyśmy mogli do niej wpuścić wytęsknione paletki. Okres wyczekiwania Tonda produktywnie wypełnił gromadzeniem informacji o wymaganiach tych wspaniałych ryb. Miał jednak trochę wątpliwości. Większość dostępnych źródeł literaturowych
V