83 (64)

83 (64)



tępiąc ich przedstawicieli do ostatniej duszy i zostawiając po nich jodynie zgliszcza, trochę kości, zniszczone budowlo; późniejsi zaś historycy wymyślili dla tych przerażających katastrof swojo okskluzjonistyczno, prawdopodobnie brzmiące teorio. W obecnych czasach jednakże coś zdołało sobie zapewnić do nas legalno prawo, używając nas, eksploatując, lecz jednocześnie chroniąc przed najazdami i eksterminacją. Jest to - powiedziałbym - zaleta wszelkiej eksploatacji. Powiedziałbym nawet, żo obecno generacje mieszkańców Ziemi znajdują się pod troskliwą uprawą, jak plantacja truskawek i żo mamy nawet niejasną świadomość tego stanu, wolimy jednak wszystkie nasze osiągnięcia przepisywać pewnym wyższym i szlachetnym instynktom, które są rzekomo wrodzone naszej naturze.

Przociwko tym i innym pomysłom staje poczucie ostateczności, poczucie wypełnienia i osiągnięcia najdalszych, możliwych do osiągnięcia granic, poczucie, które staje przeciwko wszelkio-mu posuwaniu się naprzód. Oto dlaczego uważamy akceptację za lepszy rodzaj przystosowania myślenia do rzeczywistości niż wiara. Silna wiara daje człowiekowi silę obstawania przy swoim, niszczy zaś potrzebę myślenia i poszukiwania, nasącza umysły pewnością siebie i pychą. Akceptacja jest tylko warunkowym uznaniem jakiegoś twierdzenia, teorii, opinii, niepodważalnego faktu; jest czasowym przystankiem w nieustannej wędrówce pytających myśli; nie zamyka się okien, trzyma się je otwarte, wiatr wpada i hasa, przynosząc co popadnie: zwiędło źdźbła, suche liście, a czasom zapisane jakimś niewyraźnym pismom kartki. Różne echa przynosi wiatr, namawiając nas do porzucenia nawet tego czasowego schronienia i namawia do wyruszenia w dalszą drogę. A wśród rzeczy istotnych najważniejszy jest fakt, że dopóki wiara i pewność nie zamyka nas w ciasnym kokonie pozornego bezpieczeństwa, jesteśmy dziećmi, dla których wszystko jest możliwe: niebo zaludniają tabuny różnych stworzeń, podziemne moce zmagają się w okropnych konwulsjach z krępującymi je więzami, przeszłość jest szeregiem gęstych zasłon, a za każdą z nich kryje się niespodzianka.

Zatem przeciwko naszym przypuszczeniom i fantazjom staje silna wiara, że wszystko już wiemy; jeśli chodzi na przykład o przestrzeń międzyplanetarną - że wszystko zostało zbadane. Pozostało oczywiście jeszcze trochę szczegółów do uzupelnio-nia, wszelako jeśli chodzi o jakieś ważniejsze elementy, to nie należy się spodziewać żadnych sensacji. Poczucie ostateczno-

Id, nieodwołalności i rozstrzygnięcia wszystkiego, poczucie, któro lak chętnie kojarzy się z iluzja jednorodności, prowadzi (tidiiak bardzo często do śmieszności.

Kropla wody. W zamieszchłych czasach wodę uważano za - iibstancję tak jednorodna, że pierwsi filozofowie uznawali ja za |mlon z podstawowych składników materii Wszechświata. Pojawił się mikroskop - i nie tylko rzekomo jednorodny element ujawnił swa różnorodność - lecz jeszcze okazało się, że istnieję w ni iii niewidzialne, mikroskopijne, bujne życie. Ktoś patrzy w niebo widząc względna jednorodność tego, co po prostu nie /ostało dokładnie zbadane. Ktoś myśli tylko o kilku rodzajach |«wisk. Nic tam w gruncie rzeczy się nie dzieje. Pusto, ciemno I głucho.

Co do mnie, to przyjmuję raczej - i to nie dla kaprysu, ale |md presja zgromadzonych faktów - istnienie w przestrzeni międzyplanetarnej mnóstwa różnych bytów. Bytów lak odmien-iiV h od planot, komet i meteorów, jak Indianie różnią się od bizonów i proriowych piesków. Kiodyś wszystko to pewnie obejmie jakaś super-geografia czy colestiografia, zajmując się nie tylko szerokimi przestrzeniami podobnymi do stojących wód, Im /. lakże super-niagarami i super-amazonkami. Powstanie pewnie także supor-socjologia badajaca, klasyfikująca i opisujo-■ u podróżników, turystów, myśliwych i niszczycieli. Poluję-i yi li i ofiary, handel, piractwo, misje i kosmiczna super-owan-gullzację.

„Monthly Noticos of tho Royal Astronomical Society" (lilii) publikują list pownogo astronoma-amatora, wielebnego W. Honda, który pisze, że 4 września 1851 r. widział wielka groma-• I" świecących ciał, przecinających polo widzenia jogo teleskopu, niektóro poruszały się powoli, niektóro dość szybko. Więk-eść z nich przesuwała się ze wschodu na zachód, niektóre lodnak zmierzały z pólnocvy na południe. Ich liczba była niesamowita, przepły wały bowiem przed szkłami teleskopu zdumionego pana Reada przez szosć kolejnych godzin.

Komentarz redakcji: „Czy nie należałoby przypisać tych /jiiw jakimś zaburzeniom nerwów wzrokowych obserwatora?"

Na takie dictum w następnym numorze pisma ukazała się "Ipowiedź pana Reada, żo jest on doświadczonym i dokładnym "Imm-walorem, wyposażonym w dobre instrumenty i mającym i <>l>i| dwudziestoośmioletni staż w lej dziedzinie. „Nigdy jednał nie doświadczyłem podobnych zjaw" — pisze pan Road. Redakcja przeprosiła i wycofała swe zarzuty.

163


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz0 (13) Zadanie 36. W aptece przedstawiono do realizacji zamieszczoną receptę. Po sprawdzeniu d
piomy, cichy zgiełk tych ścian, niemy, splątany ich krzyk, ten rozpaczliwy wysiłek zostawienia po so
page0279 271Senat padły później, dla tego senatorowie ich do ostatnich chwil Rzeczypospolitej zasiad
Głowniowce3 przed ich oderwaniem się od przedgrzybni lub po ich oderwaniu się. Przedstawiony proces,
DSC02775 64 I. Wczesnoprzyrodniczy racjonalizm grecki do Egiptu i był uczniem tamtejszych mędrców. N
umożliwić lepsze przygotowanie przedsięwzięć do realizacji i lepszą ich realizację. W procedurach
Rodzaje prezentacji ■ Przygotowując slajdy do prezentacji, musimy zaplanować sposób ich przedstawien
2009 05 01 1102 19 Rodzaje przedsiębiorczości W zależności od cech przedsiębiorców, ich podejścia do
IMG80 (4.64) Rysunek 4.63 przedstawia wpływ zmiany wskaźnika BI od O do 5 na obniżenie się zawartoś
51209 Zdjecie2242 śct (przedstarczy) - do 64 r.żiść - 75-84 r ż po 85 r.ż.
Capture019 I *Rozdział 2. Rozkłady liczebnościi ich przedstawienie graficzne Rzucamy kwika do gry 2
lub ich przedstawicieli co najmniej dwa razy do roku. Rada Sterująca może spotykać się w różnych skł

więcej podobnych podstron