obraz6 (55)

obraz6 (55)



jako z nadmiaru, w swoich intencjach, odwrotnością obrazoburstwa pobożnych soborów bizantyjskich. A zatem jeśli obrazoburstwo pierwszego rodzaju było zwykłym przypadkiem w ortodoksji, to spróbujemy wykazać, że obrazoburstwo drugiego rodzaju, z nadmiaru, poprzez wyparowanie znaczenia, było cechą konstytutywną i nieustannie się pogłębiającą kultury zachodniej.

Na pierwszy rzut oka „poznanie” symboliczne trojako zdefiniowane, jako myśl raz na zawsze pośrednia, jako obrazowa obecność transcendencji i jako rozumienie epifaniczne, jawi się na antypodach takiej pedagogii wiedzy, jaka na Zachodzie została zinstytucjonalizowana od dziesięciu stuleci. Jeśli wraz z Oswaldem Spenglcrem2 datujemy wiarygodnie początki naszej kultury od dziedzictwa Karola Wielkiego, to dostrzeżemy, że Zachód zawsze przeciwstawiał trzem poprzednio wymienionym kryteriom elementy pedagogiczne gwałtownie antagonistyczne: epifanicznej obecności transcendencji Kościoły będą przeciwstawiać dogmaty i klerykalizm; „myśli pośredniej” pragmatyzmy będą przeciwstawiać myśli bezpośrednią, „ pojęcie” — o ile nie „postrzeżenie” — wreszcie wyobraźni rozumiejącej — „pani błędów i fałszu”. Nauka przeciwstawi długi ciąg wyjaśnień scmiologicznych, asymilu-jąc zresztą te ostatnie do długiego łańcucha „faktów” wyjaśnień pozytywistycznych. Poniekąd te kolejne, sławne „trzy stany” triumfu wyjaśnień pozytywistycznych są trzema stanami zaniku symboliki.

To są „trzy stany” zachodniego obrazoburstwa.

34 które musimy pokrótce prześledzić. Jednakże te „trzy stany” nie mają tej samej obrazoburczej oczywistości. Ażeby przejść od bardziej oczywistych do mniej oczywistych, odwrócimy w naszych rozważaniach bieg historii, próbując, poza zbyt nagminnym obrazobur-stwem sejentyzmu, zejść do głębszych źródeł tej wielkiej schizmy Zachodu wobec tradycyjnego powołania ludzkiego poznania.

*

Najbardziej ewidentną deprecjacją symboli, jaką ukazuje historia naszej kultury, jest z pewnością to, co przejawiło się w nurcie scjentystycznym, który wyszedł z kartezjanizmu. Zapewne, jak to świetnie określił pewien współczesny kartezjanista3, stało się tak nie dlatego, że Kartezjusz odrzucał posługiwanie się pojęciem symbolu. Ale jedynym symbolem dla Kartezjusza z III Medytacji była samoświadomość „na obraz i podobieństwo Boże”. Pozostaje więc rzeczą słuszną utrzymywać, że to wraz z Kartezjuszem symbolizm straci w filozofii swe prawo obywatelstwa. Nawet epistemolog tak zdecydowanie niekartezjański jak Bachelard 4 napisze już w naszych czasach, iż osie nauki i tego, co wyobrażeniowe, szły najpierw w odwrotnych kierunkach, i że naukowiec powinien przede wszystkim obmyć przedmiot swej wiedzy — poprzez „obiektywną psychoanalizę” — ze wszystkich perfidnych reperkusji „deformującej” wyobraźni. To właśnie „panowanie”matematycznego algorytmu ustanawia Kartezjusz, a Pas-

3*    35


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz8 (55) ne do przyłączania protonów (akceptory protonów). Definicję Bronsteda można zatem przed
skanuj0066 (11) 22 4. Rewolucja podmiotów jako odkrycie swoich możliwości Wyłożyłem wyżej elementarn
Obraz5 (55) 1819-21SERWETKA W KOLORZE CIEMNOBRZOSKWINIOWYM Wielkość Ok. 42 cm średnicy Materiał: Ok
obraz1 (55) 2i) Dla chinojapońskiego Dalekiego Wschodu piękno konkretne, jak dla Platona, jest ilum
40316 Obraz (55) KjJŹfóŁCZyfi/Mii< HOźłLAc^t LiA/iow££ ^EA^óOA/AC cXX^ - rfi~) ^~fbć*Zoerviie :

więcej podobnych podstron