84294 RZYM 106

84294 RZYM 106



Noaha, z którym miałam iść na kolację, i wyszłam. Kolej ny zepsuty wieczór. Nie miałam pojęcia, dlaczego Noah już dawno mnie nie rzucił.

- Prawdopodobnie o młodym, może o dwóch - odparł Tatę.

Od kiedy zaczął się mój związek z Noahem, traktował mnie oficjalnie. Nie wiedziałam, skąd u niego takie zachowanie, ale ja też mogłam zachowywać się ozięble.

Nie rozmawialiśmy do chwili, kiedy zaparkowaliśmy Przy klubie. Mimo dudnienia muzyki usłyszałam bicie serc. Licznych serc.

~ Dlaczego nie ewakuowano klubu?

~Nie ma żadnych ciał, dowódco - wyjaśnił Cooper. -P° prostu ktoś zgłosił, że widział kobietę z zakrwawioną szyją. Potem zniknęła. Don nie chciał, żeby wampir stał się podejrzliwy, jeśli jeszcze tu jest.

byłam zaskoczona. Od tamtego strasznego popołudnia w jaskini Cooper nigdy już nie kwestionował moich rozkazów. Wciąż prosto w twarz nazywał mnie dziwadłem, ale to mi nie przeszkadzało, bo brzmiało bardziej jak: „Jesteś dziwadłem, dowódco. No, dalej, ludzie, słyszeliście sukę! Ruszać się!”. Mógł mnie nazywać jak tylko chciał, byle Wykazywał się takim samym zaangażowaniem.

~ Reszta oddziału gotowa?

Zapowiadało się to na najsłabiej przygotowaną akcję przeciwko potencjalnemu mordercy, jaką kiedykolwiek mieliśmy przeprowadzić. Moi ludzie nie byli nawet odpowiednio ubrani. Pewnie uznali, że skoro anonimowy informator sprawiał wrażenie pijanego, jest to fałszywy alarm. Nie pierwszy i nie ostatni w naszej karierze.

Querida, po prostu wejdźmy do środka i sami spraw-■l/my - rzucił ze zniecierpliwieniem Juan. - Jeśli to nic, i.twiam wszystkim drinki.

I linowa stoi. Bez dalszych uwag zarzuciłam na siebie i I.in/.cz i ruszyliśmy do drzwi. Majowy wieczór nie był miny, ale trencz ukrywał moją broń. Chłopaki jak zwy-1 wpuścili mnie pierwszą i gdy tylko weszłam do środka, i wicrdziłam, że to pułapka.

Niespodzianka! - krzyknęła Denise.

I )o chóry dołączyło się kilku członków mojego oddziału i dwudziestu paru pracowników baru ze striptizem.

/robiłam głupią minę.

Moje urodziny były w zeszłym tygodniu.

I )enise się roześmiała.

Wiem, Cat! Właśnie dlatego to jest przyjęcie niespo-I i.inka. Możesz podziękować Tatę owi. To on wymyślił 111',żywą akcję, żeby cię tu ściągnąć.

Byłam do głębi poruszona.

Noah też tu jest?

1 )enise prychnęła.

W klubie go-go? Nie. Możesz byś spokojna, że twojej matki też nie zaprosiłam!

Sama myśl o matce w męskim klubie ze striptizem szcze-i /c mnie rozśmieszyła. Justine uciekłaby stąd z wrzaskiem.

I ate delikatnie pocałował mnie w policzek.

Sto lat, Cat - powiedział cicho.

Uściskałam go. I dopiero wtedy do mnie dotarło, jak l».irdzo doskwierało mi ostatnio ochłodzenie w naszych losunkach. On i Juan byli dla mnie jak bracia, których nigdy nie miałam. Juan stanął ze mną i objął mnie.

79


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 106 Noaha, z którym miałam iść na kolację, i wyszłam. Kolej ny zepsuty wieczór. Nie miałam poj
RZYM 106 CZWARTY Głośny łomot do drzwi wyrwał mnie ze snu. Była dopiero j dziewiąta rano. Nikt nie
RZYM 106 Że własnym żydem zapłacisz za zgwałcenie mojej matki Słyszałeś, co zaproponował mi łan? Ci
RZYM 106 Matka lekceważącym wzrokiem zlustrowała go od st t>
RZYM 106 —    Odszedł? Bones wiedział, o co pytam. —    Tak sądzę. Ud

więcej podobnych podstron