42094 RZYM 101

42094 RZYM 101



—    Na razie. Ty i Don możecie pomóc. Zacznijmy ml rzeczy oczywistych. Gdzie jest oddział? Oni wiedzą, kim jestem i gdzie mieszkam. Nimi zajmiemy się najpierw.

—    Wezwaliśmy całą trzydziestkę. Są teraz w sali trenin gowej. Uzbrojeni. Będziemy musieli zabierać ich stanu.(.1 małymi grupami, żeby od razu nie potraktowali kołkiem pana Zębatego. - Tatę spojrzał z pogardą na Bonesa, któi \ tymczasem zaczął ich obwąchiwać.

—    Myślisz, że przestraszę się pokoju pełnego ludzi? odparował Bones. — Niech zatrzymają swoje zabawki, m dostaną cenną nauczkę. Nieważne, jak dobrze Kitten ii li wytrenowała, nie są nią.

Juan zamrugał.

-Pokona ich wszystkich mimo całego srebra, któii przy sobie mają?

Mimo że bardzo chciałam zaprzeczyć — w końcu włoży łam kawał roboty w ich szkolenie - prawda była taka, •/< jeszcze nigdy nie spotkali wampira równie potężnego jak Bones. Szczególnie w zamkniętej przestrzeni, nieważne, czy wielkości boiska piłkarskiego.

—    Tak. Ale czy to konieczne, Bones? Akurat teraz? I nie waż się zabijać moich ludzi.

—    Teraz jest najlepsza pora. Wszyscy są w jednym miej scu, więc pójdzie nam szybciej, niż gdybyśmy mieli wzy wać ich grupami. Wasz zdrajca będzie najzacieklej starał się mnie zabić. Albo będzie się najbardziej pocił. Ten po kój jest czysty. Żaden z obecnych tutaj nie jest kretem. Nie bój się o swoich wesołych kompanów, Robin Hoodzie Przeżyją, żeby zginąć innego dnia.

Chcę tam być. - Na twarzy Dona malowało się zarodowe zainteresowanie. - Nigdy nie widziałem mistrza w akcji. Dotychczas „podziwiałem’' jedynie skutki ich działań.

-1 tutaj znowu się mylisz — stwierdził Bones. - Przez ■ ale lata obserwowałeś, jak walczy Cat, więc widziałeś mistrza w akcji. Jedyna różnica polega na tym, że ona ma juils.

***

Nasza sala treningowa nie była zwykłą salą gimnastyczną, tylko wymyślnym torem przeszkód, z linami zwisa-jącymi z sufitu, ruinami, ruchomą podłogą, pułapkami wodnymi i mnóstwem miejsca do biegania. Przytłumiony Blask świateł awaryjnych działał na korzyść Bonesa.

Bones uparł się, żebyśmy czekali w gabinecie Dona, którego okna wychodziły na salę. Nie chciał, żeby w zamieszaniu ktoś niechcący mnie zranił. No dobrze, było na i o popatrzeć. Kiedy w nikłym, migającym świetle pojawiła się twarz Bonesa, rozległy się krzyki, a potem wszystko /.aczęło się dziać w takim tempie, że nawet ja miałam trudności ze śledzeniem akcji.

- Christos - wykrztusił Juan z nabożeństwem w głosie. - Patrzcie, jak on lata.

Bones wykonywał skoki, przeczące prawu grawitacji, rozbijał formację, którą wpoiłam swoim ludziom, wpadał na nich z impetem i powalał jak kręgle. Tatę z irytacją pokręcił głową. ■

229


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 101 —    Na razie. Ty i Don możecie pomóc. Zacznijmy ml rzeczy oczywistych
RZYM 101 Na szafce nocnej zauważyłam butelkę ginu, w jednc
RZYM 101 Tatę i Juan też spojrzeli na niego z zaciekawieniem, ale ich twarze pozostały niezmienione
RZYM 101 Własna bezsilność najwyraźniej wprawiła Lazarus.i w osłupienie. —    Kim ty
84149 RZYM 101 Własna bezsilność najwyraźniej wprawiła Lazarus.i w osłupienie. —    
84149 RZYM 101 Własna bezsilność najwyraźniej wprawiła Lazarus.i w osłupienie. —    
RZYM 10 1 Rozległ się zgrzyt hamulców, kiedy kierowcy gwałtów nie zwalniali na widok ciemnego obiekt
RZYM 108 Na szczęście, już zdołał wyjąć klucz, tak że nie musiałam go przeszukiwać. On bywał u mnie
RZYM 101 więc pośrednio żyję jej ślubem. Rozpakujmy twoje rza / Denise ma dzisiaj ostatnią przymiar
RZYM 101 —    O, cholera! — wyrwało mi się. Kobieta uderzyła go w głowę tak mocno, ż
RZYM 101 Cholera. Już jej nienawidziłam, a jeszcze się nie spotlu łyśmy. Prawdziwy kanał. -  &

więcej podobnych podstron