skanuj0012

skanuj0012



208    _    Krakowskie inscenizacje

w grze. Gruby, zadowolony z siebie, siedzi z głupawym uśmiechem ledwie mieszcząc się w fotelu. Wie, że on ze swoim Botwinką zawsze będzie potrzebny temu czy innemu Senatorowi.

Senatorowi ta gra nie jest bynajmniej obojętna. Tylko udaje znudzenie. Jest próżny, jak gwiazdor potrzebuje ciągłego aplauzu widowni, nawet jeśli nie ma o niej zbyt wysokiego mniemania. Ale nie to jest najważniejsze. Wbrew pozorom Senator nie jest na tyle pewny swojej władzy, żeby nie musiał się w niej bezustannie utwierdzać. Ciągle nie wykrył spisku, jego pozycja u zwierzchników wcale nie jest mocna. Bawi się też trochę grą Pelikana i Doktora, bo sam jest graczem najwytrawniejszym. Daje im popis swojego talentu, rozgrywając partię z Rollisono-wą. Stają wtedy na scenie w pokornym półukłonie, wdzięczna publiczność, której aplauz jest z góry zapewniony. Groza tego teatru polega na tym, że gra jest jednostronna, Rollisonowa jest jej nieświadomym przedmiotem. Dostrzega ją Kmitowa, ale natychmiast zostaje ubezwłasnowolniona trafnym posunięciem Senatora — „Lepiej siedź w domu i miej o synach staranie! Jest na nich podejrzenie.”

Rollisonowa przychodzi__tu z innego świata, i z innego teatrtTrZ tego teatru, w jakim przedstawiony był obrzęd i tylężferuepz' teatru' wyrastającego nie z salonowych konwencji, ale z rozwibrowanych emocji, działającego natężeniem ekspresji, nie kalkulacją gry. Wchodzi z góry podestu w gęstej żałobie, z wyciągniętymi przed siebie rękoma. Jest ślepa, ale nie idzie niepewnie. Nie boi się potknąć. Siła, która ją pcha, jest silniejsza od lęku, kalectwa, strachu. Jest jak żywioł nieokiełznana, w swoim bólu natrętna. Zawodzi rozwibrowanym, załamującym się w szlochu głosem, szarpie suknie Panny, którą po omacku dotknęła. Aby ocalić syna, nie waha się użyć żadnej broni. Próbuje przerazić swoją nadziemską mocą, która pozwala jej słyszeć przez grube mury więzienia głos dziecka. Nie cofnie się przed złowróżbnym zaklęciem: „Jeśli masz ludzkie serce...” Walczy zapamiętale, wprost, na oślep. Jak lwica broniąca młodych. I rozpaczliwie zaślepiona uwierzy Senatorowi, uwierzy w jogo dobroć i niewiedzę, gotowa jest całować jego1 dłonie.

W obecności Rollisonowej Senator na moment nie traci zimnej krwi. Nawet lekkim ukłonem w stronę sceny poin-tuje co lepsze swoje posunięcia. Dopiero po jej wyjściu

Dziady_________________________ : j&. 209

rozładuje swoją wściekłość. Na lokajach, którzy ją do niego dopuścili. (Jednym z nich, tym, który podawał listy, był Belzebub.) Rzuca się na nich, bije ich boleśnie i brutalnie. Bo jednak scena z Rollisonową rozdrażniła go w najwyższym stopniu. Rollisonowa nie zdołała poruszyć sumienia Senatora, zdołała natomiast dotknąć jego słabego miejsca. WLSenatorze    zabobonnego lęku. Tego same

go . miejsca dotyka. potem^Ksiądz PiótrT”’Jego1 "stanowcze, ciche..,^Tyś_powiedziąh,,”, „w.y-wołuje bardzo mocną reakcję Stenatora_,,Xyś, mnie^mAwjć .tyś...” Nie bezczelnos ć~go poraża, ale niejasny lęk. Rozumie, o kim mówił Ksiądz. Jak w nagłym ataku chwyta się za serce, ciężko opiera się

0    stół. Ale to są tylko momenty słabości Senatora. Szybko powraca do równowagi — bezlitosny i bezwzględny. Okrutny nawet w szyderstwach i drwinach, którymi darzy swoich admiratorów. Późniejsze wydarzenia na balu nie pozostawią na nim żadnego śladu poza rozdrażnieniem. Ale.,„w kontakcie z. Rollisonową. i Księdzem Piotrem rodzi się równie niejasny, zabobonny lęk w Doktorze, (chociaż nie dowiaduje się o swojej bliskiej śmierci), w Pelikanie... Coraz wyraźniej zaczyna się kruszyć niewzruszona pewność i moc tych, których jedyną troską jest kariera, tych, którzy sprawują bezwzględnie władzę nad zniewolonym narodem. Prawdziwe starcie nastąpi dopiero potem, na balu, gdzie cierpienie i okrucieństwo życia uderzy całą siłą w świat społeczeństwa, które woli o nim nie wiedzieć.

To społeczeństwo, goście na balu u Senatora, .zostaje przedstawione w spektaklu bardzo złośliwie. Szczególnie ći, którzy chcieli przyjść na bal.'Ci, którzy musieli na niego przyjść, stają osobno, z tyłu podestu. W zwartej grupie stają studenci, oficerowie. „Starosta w_ żałobnym kon-tusżtę kobiety w czerni. Pozostaną tam dumni i butni, potrząsając karabelą, grożąc „scyzorykiem”, drwiąc, szydząc

1    złorzecząc. Sceniczny obraz balu powstaje jak ilustracja ich szyderstw. Wzmocniona jeszcze szyderstwem reżysera, scenografa, muzyka... Wspaniały bal trwa. Orkiestra gra menueta z_Don Juana Mozarta. Tyle że najwyraźniej jest tcTorkiestra wojskowa i przez inne instrumenty przebija mocny głos trąby. Koli i ety wdzięczą się przed Senatorom — chude i grube jednakowo obciągnięte białymi sukniami z krempliny i podszewki, bogato upstrzonymi szkiełkami, świecidełkami, mnóstwem kokardek. Roztaczają uśmiechy spod grubej warstwy jaskrawego makijażu. W ukłonach potrząsają kokosznikami. Tańczą, pracowicie oddeptują 14 Konrad Swinarski


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
43476 skanuj0007 198 Krakowskie inscenizacje nie spełnionym ostatecznie ideałem, który dalej będzie
skanuj0001 I i 188____Krakowskie inscenizacje di — odwiecznej komedii odgrywanej pod okiem Boga. Ale
58768 skanuj0014 212_Krakowskie inscenizacje cmentarne upiory tylko w słowach obrazuje Guślarz, tylk
20629 skanuj0011 206 Krakowskie inscenizacje Ale rzecz nie przedstawia się tak całkiem jednoznacznie
22272 skanuj0009 202___Krakowskie inscenizacje no,.narasta,_aż. dochodzi do uniesienia, do miłosnej
29536 skanuj0001 I i 188____Krakowskie inscenizacje di — odwiecznej komedii odgrywanej pod okiem Bog
69078 skanuj0005 194 Krakowskie inscenizacje cha się dziwnie i z krzykiem wybiega z kaplicy. W tym z

więcej podobnych podstron