22272 skanuj0009

22272 skanuj0009



202___Krakowskie inscenizacje

no,.narasta,_aż. dochodzi do uniesienia, do miłosnej ekstazy -— „Kocham Was, me dzieci wieszcze”, i rodzi pogardę — „Depcę Was wszyscy poeci”, i znowu porywa siłą pieśni. Konrad już stoi^a^ódeśćie, już wzbija się do lotu, wznosi w górę ramiona, wznosi głos. Już wyzywa — „O Ty, o którym mówią, że czujesz na niebie!” — I zaraz, już pokorniej, błaga, prosi, zaklina, przyzywa. Coraz bardziej udręczony, szarpany gniewem, miłością, żarliwym pragnieniem, by „zanucić pieśń szczęśliwą”, poczuciem własnej mocy i własnej słabości. Z impulsu myśli i uczuć rodzą się działania, poddane rytmowi wewnętrznych przeżyć, gesty odkrywane, a nie przytaczane, na wskroś organicznej Zdają się być czystą ekspresją przeżyć, nierozdzielnych na sferę emocji i intelektua Do granic napiętym działaniem przekraczającym opór materii ciała, głosu, przestrzeni. Swojego Boga Konrad „umiejscawia” w górze, ponad podestem, jest tam niedosiężny. Konrad z najwyższym wysiłkiem pokonuje pochyłą przestrzeń podestu, już dochodzi do jego centrum i zarazj stacza się w dół powalony słabością ciała, jakby epileptycznym atakiemr Narasta napięcie podbijane tętniącą muzyką, anielskim zrywem, przeczą sobie do granic rozwibrowane uczucia, rozpacz i wątpienie, miłość i gniew, siła i bezsilność, aż z najgłębszego bólu rodzi się desperackie wyzwanie: „Krzyknę, żeś Ty nie ojcom świata, ale...” „Careem”...^.krzyczy (Belzebub, dopada Konrada i z triumfującą miną wplata się w niego. Diabełki sprzc-czaja się, wywijając koziołki.ną jDodeście|

Wpleciony w Konrada Belzebub tol zapowiedź Egzorcyz-mówl Ale tam Konrad nie będzie *już samotny. Kiedy wstrząsa nim wielka choroba — „Przepaść, tysiąc lat’-’ — są przy nim J£eliks, Kapral, Ksiądz Piotr. Współczujący. Ksiądz Piotr zostaje z Konradem, który jeszcze półprzytomny wyrywa się: „Widzę ciebie, Rollison.” Krzyczy: „Ratunku!” I dopada go Belzebub, z tyłu chwyta za ramiona. Szatan — Belzebub z różkami, nieśmieszny, groźny, silny, przebiegły. Trzyma mocno. Już są razem, sczepieni w jeden organizm. Potworny dwugłowy stwór pełza, łasi się, naciera, wysuwa głowę, poczwórne ręce, nogi, mówi dwoma na przemian głosami. Przewala się, mocuje, nie może rozerwać, ale dopasować też się nie może. Sczepione ramionami postaci siłują się, przeciągają, walczą w mocnym uścisku. Naprzeciw nieujarzmionej bestii stoi Ksiądz Piotr. Kruchy, niepozorny. „Exerciso te.” Nie może znieść tak wielkiego cierpienia. Cała jego siła tkwi we współczują-

Dziady

203


.c_ej_milości._Zwycięża szatana.JK.onrad dosłownie przerzu-ca przez siebie Belzebuba, -Rada wyczerpany. Belzebub czmycha. Konrad podnosi się, rozgląda wokół siebie, jakby z nagła przebudzony z koszmarnego snu. Już jest przy nim Ksiądz Piotr. „Któż mi dał rękę? Dobrzy ludzie i aniołyf] Skądże litość wam do mnie schodzić do tych dołów? Lu -/ dzie? — Ludźmi gardziłem, nie znałem aniołów!”

Ten moment w przedstawieniu Swinarskiego jest szczególnie ważny. To moment, rozpozi^nia i zapowiedź kolejne j..przemiany Konrada. W nim zyskuje sens cała, pełna udręki, droga bohatera przez Improwizację i Egzorcyzmy.

Teraz Konrad i Ksiądz.Piotrjączą się w jedno. Konrad zasypia^na środk.u podestu, .Ksiądz Piotr kładzie się krzy-żęm obok niego, przykrywa go swoim. ramienjęm^Ponad nimi sprawują sąd Aniołowie. I_razem śnią sen o upragnionej spójni człowieka z Bogiem —"Sep Ewy.

Chórek anielskich głosów śpiewa wysoko pełną prostoty i słodyczy pieśń: „Pokój temu domowi, spoczynek grzesznikowi.” Ewa zbiega z góry podestu ponad głowami leżących, zwiewna, lekka, jasna. Roztacza wokół siebie krąg kwiatów i zamyka się w jego środku, upaja się rozkosznym obrazem w czułym uniesieniu, w mistycznej, erotyzmowi bliskiej, ekstazie. Ożywa róża. Odchodzą Aniołowie. Ewa nieruchomieje, podnosi się, nasłuchuje, powtarza zasłyszane w głębi słowa Róży. Delikatnie trzyma w dłoniach niewidzialny kwiat. Nie rozumie, co do niej mówi, powtarza niepewna: „Ja będę ją bawił, nim błyśnie ranek: Na sennym jej sercu złożę me skronie.’®- Już zaczyna rozumieć: „Jak święty apostoł, Pański kochanek, Na boskim Chrystusa spoczywał łonie.” Sztywnieje, Róża przebija jej serce. Ewa w bólu wybiega.

Teraz podnosi się Ksiądz Piotr. Nad leżącym Konradem wznosi modlitwę do Boga. To modlitwa pokornego i cichego sługi, nieśmiała i żarliwa. Bardzo jest oszczędny w geście i ruchu, nie podnosi głosu, cały skupiony na kierowanych ku Bogu myślach i uczuciach, na treści gnębiących go obrazów. Bóg Księdza Piotra „jest” ponad nim, z góry spływa na niego wizja, której się poddaje. Działa jak medium, niemal bezwiednie naśladuje gesty konającego na krzyżu Chrystusa. Drobny i słaby, zdaje się być zbyt kruchym naczyniem na ciężar spraw, które są mu dane. Ciało z najwyższym trudem wytrzymuje ogrom skupienia i napięcia, słowa wydobywają się z wysiłkiem, ledwie starcza oddechu. Przyjmuje wizję pokorniej ale w naj-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0012 208    _    Krakowskie inscenizacje w grze. Gruby, zad
43476 skanuj0007 198 Krakowskie inscenizacje nie spełnionym ostatecznie ideałem, który dalej będzie
skanuj0001 I i 188____Krakowskie inscenizacje di — odwiecznej komedii odgrywanej pod okiem Boga. Ale
58768 skanuj0014 212_Krakowskie inscenizacje cmentarne upiory tylko w słowach obrazuje Guślarz, tylk
20629 skanuj0011 206 Krakowskie inscenizacje Ale rzecz nie przedstawia się tak całkiem jednoznacznie
29536 skanuj0001 I i 188____Krakowskie inscenizacje di — odwiecznej komedii odgrywanej pod okiem Bog
69078 skanuj0005 194 Krakowskie inscenizacje cha się dziwnie i z krzykiem wybiega z kaplicy. W tym z

więcej podobnych podstron