42935 skanuj0009

42935 skanuj0009



122 Marcel Mauss

ludy żyją z morza, te zaś, które zamieszkują brzegi rzek, utrzymują się raczej z rybołówstwa niż z myślistwa, ale w odróżnieniu od Melanezyjczyków i Polinezyjczyków nie mają rolnictwa. Są one jednak bardzo bogate; nawet teraz ich połowy, polowania, futra pozostawiają im poważne nadwyżki, zwłaszcza jeśli obliczymy je w cenach europejskich. Wznoszą one najtrwalsze domy ze wszystkich plemion amerykańskich, znają bardzo zaawansowaną technikę obróbki drzewa cedrowego. Ich czółna są dobre, a chociaż wcale nie wypuszczają się na pełne morze, umieją żeglować między wybrzeżem i wyspami. Ich kultura materialna stoi na bardzo wysokim poziomie. W szczególności, nawet przed napływem żelaza w XVIII wieku, umieli zbierać, przetapiać, kształtować i kuć miedź, którą wydobywają w postaci samorodków na ziemiach Tsimshian i Tlingit. Niektóre wyroby z miedzi, prawdziwe dukaty herbowe, służyły im jako swoisty pieniądz. Innym rodzajem pieniądza były na pewno okrycia, tzw. okrycia z Chilkat1 2 wyszywane w sposób godny podziwu i służące nadal jako ozdoby; niektóre z nich są bardzo kosztowne. Ludy te były doskonałymi rzeźbiarzami i zawodowymi rysownikami. Fajki, maczugi, laski, łyżki z rzeźbionego rogu są ozdobą naszych zbiorów etnograficznych. Cała ta cywilizacja jest zadziwiająco jednolita w bardzo szerokich granicach. Oczywiście, społeczeństwa te przenikały się nawzajem już w okresach bardzo odległych, chociaż należą do co najmniej trzech różnych rodzin językowych3. Ich życie w zimie, nawet u plemion najbardziej wysuniętych na południe, jest bardzo różne od życia w lecie. Plemiona te mają podwójną morfologię: rozproszone od końca wiosny na polowaniu, zbieraniu korzeni i soczystych górskich jagód, na łowach łososi, zimą wracają do skupisk określanych mianem „miast”. I wtedy właśnie, przez cały czas trwania owego okresu skupienia, wprawiają się one w stan nieustannego podniecenia. Życie społeczne przybiera formy skrajnie natężone, bardziej nawet niż na zgromadzeniach plemiennych, które mogą odbywać się latem. Polega ono na swego rodzaju ciągłym ruchu, na nieustannych odwiedzinach - plemion przez plemiona, klanów przez klany, rodzin przez rodziny. Są to powtarzające się święta, następujące jedno po drugim, przy czym każde często trwa bardzo długo. Z okazji zawarcia małżeństwa, różnych obrzędów, awansów, wydaje się. nie rachując, wszystko, co latem i na jesieni zostało zgromadzone z wielką zapobiegliwością na jednym z najbogatszych wybrzeży świata. Nawet życie prywatne przebiega tak samo: zaprasza się członków swego klanu z okazji zabicia foki, otwarcia skrzyni przechowywanych jagód czy korzeni; gdy morze wyrzuci wieloryba - zaproszeni są wszyscy.

Kultura duchowa jest tu również zdumiewająco jednorodna; ogólne cechy organizacji społecznej, a zwłaszcza totemizmu, odnajduje się w tej samej niemal postaci u wszystkich plemion, chociaż jedne mają system fratrii o pochodzeniu żeńskim (Tlingit i Haida), a inne klany ze złagodzonym pochodzeniem męskim (Kwakiutl). Plemiona te - jak w Melanezji, na Wyspach Banksa -mają bractwa niewłaściwie zwane tajnymi stowarzyszeniami, często międzynarodowe i takie, że stowarzyszenia mężczyzn, a u Kwakiutlów na pewno również stowarzyszenia kobiet, krzyżują się z organizacjami klanowymi. Część darów i przeciw-świadczeń, o których będziemu mówić, przeznaczona jest - jak w Melanezji4 - na opłacanie stopni i kolejnych awansów5 w tych bractwach. Obrzędy bractw i klanów następują po małżeństwach wodzów, po „sprzedaży wyrobów z miedzi”, po inicjacjach, uroczystościach szamanistycz-nych, uroczystościach pogrzebowych; te ostatnie są najbardziej rozwinięte u Haida i Tlingitów. Wszystko to dzieje się w trakcie nieograniczonej serii „potlaczów'”. Są to potlacze we wszystkich kierunkach, odpowiadające na dane potlacze we wszystkich kierunkach. Jak w Melanezji, jest to nieustające give and take, „dawanie i przyjmowanie”.

Sam potlacz, tak typowy jako fakt, a zarazem tak charakterystyczny dla tych plemion, nie jest niczym innym, jak tylko systemem darów wymienianych6. Różni się od niego z jednej strony tylko gwałtownością, przesadą i antagonizmami, które wyzwala, z drugiej zaś niejakim ubóstwem pojęć prawnych, strukturą prostszą, bardziej nieokrzesaną niż w Melanezji, zwłaszcza u dwóch ludów Północy: Tlingit i Haida7. Zbiorowy charakter umowy8 występuje tu w bardziej dobitnej formie niż w Melanezji i Polinezji. W gruncie rzeczy społeczeństwa te są, wbrew pozorom, bliższe tego, co określamy mianem całościowych świadczeń prostych, toteż pojęcia prawne i ekonomiczne są tam mniej wyraziste,

1

prawdziwy naród. Będziemy starali się zaznaczyć za każdym razem, o którym plemieniu kwakiutl mówimy. Jeśli nie będzie dodatkowych uściśleń, to znaczy, że mowa jest o właściwych Kwakiutlach. Słowo „kwakiutl” znaczy zresztą tyle, co „bogaty”, „dym świata” i samo wskazuje na doniosłość faktów ekonomicznych, które zamierzamy opisać.

2

   O okryciach Chilkat por. Emmons, The Chilkat Blankel, „Memoirs of the American Museum of Natura! History”, t. III.

3

   Por. Rivet, w: Meillet, Cahen, Les langues du monde, s. 616 i nast. Sapir (zob. tegoż, Na-Dene Languages, „American Anthropologist”, 1915) definitywnie wykazał, że języki tlingit i haida należą do atabaskańskiej rodziny językowej.

4

   O tym płaceniu za zyskanie godności por. Davy, Foi juree, dz. cyt., s. 300-305. Dla Melanezji por. np. Codrington, Melanesians, dz. cyt., s. 106 i nast; Rivers, History of the Melanesian Society. dz. cyt., t. I, s. 70 i nast.

5

   To słowo „wyniesienie” należy traktować dosłownie i przenośnie. Podobnie jak późno-wedyjski rytuał wadżapeja zawiera obrzęd wspinania się na drabinę, tak rytuały melanezyjskie polegają na wynoszeniu młodego wodza na pomost. Snahnaimuą i Shushwap z Północnego Zachodu również znają pomost, z którego wódz rozdaje swój potlacz. Zob. Boas, 9!k Report on the Tribes of North-Westem Canadh, Brit Ass. Adv. Sc., 1891, s. 39; P Report on the Tribes of North-Western Canada, B. Ass. Adv. Sc., 1894, s. 459. Inne plemiona znają tylko pomost, na którym zasiadają wodzowie i wysokie bractwa.

6

   W ten sposób opisują jego mechanizm dawni autorzy: Mayne, Dawson, Krause i in. Por. zwłaszcza Krause, Tlinkit Indianer, dz. cyt., s. 187 i nast., gdzie znaleźć można zbiór materiałów zebranych przez dawnych autorów.

7

   Jeśli hipoteza językoznawców jest słuszna - tzn. jeśli Tlingit i Haida są po prostu Atabas-kami, którzy przejęli kulturę Północnego Zachodu (Boas nie jest zresztą daleki od tej hipotezy) - to prymitywny charakter potłaczu tlingit i haida tłumaczy się samo przez się. Ale jest również możliwe, że gwałtowność potłaczu na północnym zachodzie Ameryki wynika z faktu, że kultura ta znajduje się w punkcie styku dwóch grup ludów, które znały potlacz: kultury pochodzącej z południa Kalifornii oraz kultur}' pochodzącej z Azji (o tej ostatniej por. wyżej).

8

   Zob. Davy, Foi juree, dz. cyt., s. 247 i nast.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
42935 skanuj0009 122 Marcel Mauss ludy żyją z morza, te zaś, które zamieszkują brzegi rzek, utrzymuj
skanuj0009 122 Marcel Mauss ludy żyją z morza, te zaś, które zamieszkują brzegi rzek, utrzymują się
skanuj0010 124 Marcel Mauss znamionują się mniejszą świadomą ścisłością, choć w praktyce zasady są o
skanuj0011 126 Marcel Mauss tagonizmu. Polityczny status jednostek skupionych w bractwach i klanach
skanuj0012 128 Marcel Mauss Jak widać, pojęcie honoru, które gwałtownie działa w Polinezji i zawsze

więcej podobnych podstron