13405 skanuj0017 (226)

13405 skanuj0017 (226)



mość ich skutków, którymi są królująca w getcie śmierć, a wcześniej utrata godności na co dzień obserwowana na przykładzie ojca.

Pisanie jest przeciwdziałaniem presji ciała, której nasilenie rozluźnia kulturowy gorset norm i wartości. Na ten właśnie aspekt praktyki diarystycznej zwraca uwagę Marta Janczewska w tekście poświęconym głodowym dziennikom Ireny Hauser, Żydówki z getta łódzkiego, i Jury Riabinkina, chłopca uwięzionego w odciętym od świata Leningradzie. „W obu wybranych dziennikach presja natury doświadczana przez podmiot owocuje postawieniem pytania o granice własnej osoby, a jedyną przestrzenią, w jakiej jest możliwe poszukiwanie odpowiedzi, staje się przestrzeń dziennika, przestrzeń kultury”297 - konkluduje autorka.

Choć szczególnie widoczny w zeszytach Dawida Sierakowiaka, ten aspekt praktyki diarystycznej dostrzec można w innych omawianych przeze mnie dziennikach dzieci Holokaustu. Jest on pochodną statusu, jaki narzucono Żydom pod okupacją niemiecką - wyłączenia ich ze wspólnoty ludzkiej. Ten gest czyniący z nich „nie-ludzi”, stawiający ich w sytuacji granicznej, w której człowiek pozbawiony zostaje elementarnego poczucia bezpieczeństwa i podstawowych środków do przeżycia, stanowi wykluczenie z przestrzeni kultury, skazuje na atawistyczne bytowanie. Świadomość tego stanu wyrażana jest w wielu świadectwach, których autorzy mówią o zwierzęcym strachu czy głodzie, a w tekstach analitycznych przez używanie odniesień do praw życia zwierzęcego w stosunku do reguł okupacyjnego doświadczenia Żydów. Na przykład Małgorzata Melchior, badając „anatomię przybranej tożsamości” osób ukrywających się po „aryjskiej stronie”, odwołuje się do występującej w świecie zwierząt sztuki imitacji i maskowania się - mimikry298. W tych samych kategoriach swoją strategię przetrwania ujmuje Michał Głowiński w autobiograficznych Czarnych sezonach299

297    M. Janczewska, Między fizjologią a kulturą. Jak zapisać głód?... Na podstawie dzienników Ireny Hauser i Jury Riabinkina, [w:] Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński, K. Chmielewska, K. Makaruk, UNIVERSITAS, Kraków 2005, s. 77.

298    M. Melchior, Zagłada a tożsamość. Polscy Żydzi ocaleni na „aryjskich" papierach, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 2004.

299    M. Głowiński, Czarne sezony, OPEN, Warszawa 1999.

Język nauk przyrodniczych okazuje się przydatny w ekspresji i analizie doświadczenia Zagłady. Oczywiście, należy z całą mocą podkreślić, że nie chodzi tu o deprecjację ofiar, lecz o pełniejsze zrozumienie, czym było owo wykluczenie Żydów z przestrzeni kultury i dlaczego w praktyce diarystycznej widzieć można formę walki z tym procesem.

Wybór dziennika Dawida Sierakowiaka jako przedmiotu analizy nie był dla mnie oczywistością, głównie ze względu na wiek autora. Jego „dorosłość” wynika nie tylko z daty urodzenia, lecz przede wszystkim ze sposobu prowadzenia narracji: zamiast dziecięcego bricolage’u mamy tu do czynienia z analizą rzeczywistości za pomocą wybranego aparatu pojęciowego, zamiast śladów braku języka - ze świadomym wykorzystaniem jego możliwości, na przykład wtedy, gdy Dawid celowo używa ironii.

Zarazem jednak zeszyty Sierakowiaka uzupełniają obraz dzieciństwa czasu Zagłady znany nam już z dzienników Reni Knoll i Dawida Rubinowicza. Przede wszystkim dają wgląd w kryzys dotykający rodzinę. Nie jest to zagadnienie, do którego mielibyśmy dziś szczególnie łatwy dostęp, a wiele tekstów, co pokazuje druga część książki, zawiera sygnały, że taki problem był podczas okupacji niemalże powszechny. Powodów przemilczeń może być wiele: nie wypada źle mówić o umarłych; świadomie lub nie - unika się powrotów do sytuacji, w których rodzice stawali się źródłem rozczarowań; z perspektywy czasu ówczesne kłopoty rodzinne nie wydają się ważne.

Dziennik Dawida Sierakowiaka, ukazując cały wachlarz ról, którym musiał sprostać młody człowiek postawiony w jego sytuacji, uświadamia, jak trudno jest zdefiniować pojęcie dziecka, szczególnie w kontekście okupacyjno-zagładowym. Czy można dostrzec dziecko w człowieku będącym jednocześnie synem, bratem, żywicielem rodziny, uczniem, robotnikiem, korepetytorem, tłumaczem, autorem tekstów, wreszcie diarystą? Za tą wielością ról kryje się niespotykane bogactwo doświadczeń. Jest w nim jednak, w porównaniu ze znaną literaturą dokumentu osobistego tego okresu, pewna luka. Dawid nie pisze o miłości, fascynacjach erotycznych, romansach, zadurzeniach. Tak jakby w jego życiu już wychylonym ku śmierci nie było miejsca na przeciwny jej żywioł.

179


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0020 11 STOSUNKI PRAWNE
48 (176) V. KWASY 1. KWASY I METODY ICH OTRZYMYWANIA Kwasy są to związki chemiczne, które w roztwora
42 43 Pomimo wielu zadań mięśnie te są na co dzień zbyt mało używane, co powoduje ich szybkie osłabi
Image023 Śmieszne minki To sa minki. śmieszne minki, dla chłopczyka i dztewczyki. Ćwicząc co dz
znak wiosny Wielkie zmiany dziś w ogrodzie Nie zobaczysz ich na co dzień. Czy słyszycie dzieci? Woda
No wycieczkę do losu wybierz się wyłącznie z osobami, z którymi przebywasz na co dzień. Do lasu
Wprowadzenie Wyroby przemysłu chemicznego są obecne wszędzie i towarzyszą nam na co dzień. Większość
Członkowie organizacji, pracownicy, władze, dziennikarze, społeczeństwo to grupy z którymi mamy na c
Na wycieczkę do lasu wybierz się wyłącznie z osobami, z którymi przebywasz na co dzień. Do lasu
skanuj0012 (62) stosować, gdy przedmioty obrabiane są dostatecznie sztywne, a ich kształt i wymiary

więcej podobnych podstron